2. KOLEGIATA PW. ŚW. ANNY W KRAKOWIE
Kościół pw. św. Anny w Krakowie po raz pierwszy pojawił się w źródłach historycznych
w 1381 r. Niespełna trzy dekady później, w 1407 r., został strawiony przez pożar, a na-
stępnie odbudowany dzięki fundacji Władysława Jagiełły. Kolejnym krokiem powziętym
przez tego monarchę było nadanie w 1418 r. Akademii Krakowskiej patronatu nad kościo-
łem. W 1535 r. kościół podniesiono do rangi kolegiaty.
Wraz z rozwijającym się kultem pochowanego w świątyni profesora Akademii Krakow-
skiej, późniejszego patrona Archidiecezji Krakowskiej oraz Uniwersytetu Jagiellońskie-
go, św. Jana z Kęt (1390–1473), pojawiła się potrzeba rozbudowy świątyni. Ostatecznie
w 1689 r. zdecydowano o rozbiórce gotyckiego obiektu.
Wykonanie projektu nowej świątyni na życzenie fundatorów wzorowanej na rzymskim
kościele S. Andrea della Valle zlecono wybitnemu holenderskiemu architektowi Tylma-
nowi z Gameren. Wspaniałą stiukową dekorację wnętrza wykonał sprowadzony
z Moraw Baltazar Fontana, a malowidła freskowe Karol i Innocenty Monti oraz Karol
Dankwart. Budowlę ukończono w 1703 r. Ok. 1778 r. wykonano, zapewne według projek-
tu Sebastiana Sierakowskiego, hełmy wież. Kościół był wielokrotnie odnawiany.
25-GŁOSOWE ORGANY zbudowane przez
Szymona Szadkowskiego
KAPLICA ŚW. JÓZEFA
KAPLICA NIEPOKALANEGO POCZĘCIA
NAJŚWIĘTSZEJ PANNY MARII
KAPLICA ŚW. JANA CHRZCICIELA
PARUZJA – sceny na sklepieniu nawy mają
znaczenie eschatologiczne, odnoszą się
do przyjścia Chrystusa na ziemię pod
koniec dziejów.
KAPLICA ŚW. SEBASTIANA
KAPLICA ŚW. PIOTRA W OKOWACH
KAPLICA ŚW. KATARZYNY ALEKSANDRYJSKIEJ
3. Późnobarokowa kolegiata jest jednonawowa z kaplicami i transeptem. Prezbiterium
jest o jedno przęsło krótsze od nawy. Po jej bokach znajdują się po trzy połączone ze
sobą kaplice. Skrzyżowanie nawy i transeptu wieńczy wysoka kopuła na tamburze,
środkowe kaplice są nakryte niewielkimi kopułami, a pozostałe przestrzenie sklepienia-
mi kolebkowymi z lunetami.
Za najwybitniejsze tego rodzaju dzieło Tylmana jest uznawana ujęta w dwie wieże
parawanowa fasada kościoła. Projektując ją, architekt nie miał łatwego zadania, gdyż
parcela pod zabudowę jest ulokowana przy stosunkowo wąskiej ulicy i kompozycja fa-
sady musiała zakładać widok ukośny. Brak przestrzeni widokowej został zrekompenso-
wany daleko idącymi korektami optycznymi fasady (m.in. silnymi akcentami pionowymi
w części dolnej i nierównoległymi pasami gzymsów w górnej). Zastosowane zmiany
sprawiają, że pomimo niewielkiej przestrzeni wygląda ona monumentalnie, a jednocze-
śnie widz nie ma wrażenia, że jest przysadzista i niesymetryczna.
W lewym ramieniu transeptu: OŁTARZ
ADORACJI KRZYŻA ŚWIĘTEGO
W KOPULE przedstawiono ostateczną
i nieutracalną szczęśliwość zjednoczenia
wiernych z Bogiem.
SŁOWO WCIELONE – sceny na sklepieniu
prezbiterium odnoszą się do historycznego
przyjścia Chrystusa na świat.
OŁTARZ GŁÓWNY według projektu Baltaza-
ra Fontany z obrazem przedstawiającym
św. Annę Samotrzeć (św. Annę z Matką
Bożą i Dzieciątkiem Jezus) namalowanym
przez Jerzego Eleutera Siemiginowskiego,
nadwornego malarza króla Jana III Sobie-
skiego. Przerwany dynamiczny przyczółek
ołtarza wieńczy promienista gloria, spoza
której prześwieca naturalne światło wpa-
dające przez znajdujące się powyżej okno.
Umieszczone po bokach rzeźby
(św. Wojciech i św. Stanisław) przechodzą
stopniowo w malowidła ścienne.
W prawym ramieniu transeptu KONFE-
SJA ŚW. JANA Z KĘT autorstwa Baltazara
Fontany, 1695–1703. Sarkofag z relikwia-
mi Świętego, umiejscowiony w ołtarzu
pośrodku kaplicy, dźwigają personifikacje
czterech ówczesnych wydziałów uniwer-
syteckich (teologicznego, filozoficznego,
lekarskiego i prawnego). Kompozycję
otaczają spiralnie zdobione kolumny,
z posągami czterech świętych Janów:
Chrzciciela, Ewangelisty, Chryzostoma
i Damasceńskiego. Sceny zdobiące ściany
i sklepienie, autorstwa Innocentego
Montiego i Karola Dankwarta, ukazują
epizody z życia Świętego świadczące
o jego niezwykłej wrażliwości na potrze-
by ludzi biednych.
4. SOjuSz NAuKI I WIARY
Genius loci kościoła św. Anny w Krakowie wyraża się w szczególnym twórczym zespole-
niu wiedzy i religii. Aktem prawnym, który ten związek niejako ustanowił, była decyzja
króla Władysława Jagiełły o nadaniu w 1418 r. Akademii Krakowskiej prawa patronatu
nad kościołem. Od tego momentu możemy śledzić liczne świadectwa zaangażowania
środowiska akademickiego Krakowa w budowanie materialnej i duchowej kolegiaty
św. Anny.
Gdy w 1689 r. zdecydowano o wzniesieniu na miejscu starego gotyckiego kościoła nowej
budowli, to właśnie „niektórzy biegli i na architektonii dobrze się znający tutejszej
akademii profesorowie to [projekt Tylmana z Gameren] wykorygowali, i przydali co było
potrzeba, i tak wystawili pierwszą plantę w krzyż teraźniejszej bazyliki na wzór bazyliki
rzymskiej s. Andreae de Valle, która od całej akademii akceptowana i aprobowana”
(Pruszcz 1861, s. 185–186).
Do czuwania nad prawidłowym przebiegiem prac wyznaczono ks. profesora Sebastiana
Piskorskiego, rektora Akademii w latach 1693–1695, autora programu ideowego dekora-
cji wnętrza. Opiera się on na koncepcie zestawienia kościoła – ziemskiej budowli – z Ko-
ściołem – Oblubienicą Baranka, czyli opisaną w Apokalipsie Niebiańską Jerozolimą. Idei
tej podporządkowano zarówno dekorację rzeźbiarską, jak i malarską wnętrza, dążąc do
stworzenia swoistego dzieła totalnego – barokowego w swej istocie Gesamtkunstwerk.
Dogłębna, erudycyjna wiedza teologiczna pozwoliła, by za pomocą środków artystycz-
nych w kolegiacie nieustannie był głoszony Triumf Kościoła. Z kolei naukowa wiedza
z zakresu fizyki pozwoliła na zastosowanie w jej architekturze wyrafinowanych korekt
optycznych oraz iluzjonistycznych zabiegów świetlnych. Wszystko to, by osiągnąć
jeden cel: tym lepiej serca ludzkie do pobożności zachęcać.
Przyjrzyjmy się filarom kościoła: zdobią je
wyobrażenia Apostołów i drogich kamieni.
Święty Jan, opisując wizję Niebiańskiej
Jerozolimy, wspomina: „I fundamenty muru
miasta ozdobione wszelkim drogim kamie-
niem. Pierwszy fundament jaspis, drugi
szafir, trzeci chalcedon, czwarty szmaragd,
piąty sardoniks, szósty sardiusz, siódmy chry-
zolit, ósmy beryl, dziewiąty topaz, dziesiąty
chryzopraz, jedenasty hiacynt, dwunasty
ametyst” [Ap 21, 19–20]. Dwanaście kamieni
tak jak dwunastu apostołów, na których
wspiera się nauka Kościoła. Tradycyjnie
Apostołowie są nazywani wprost filarami
Kościoła w wymiarze nadprzyrodzonym.
5. Józef Tischner
1
józEf TISchNER I ŚWIęTA ANNA
W książce Ksiądz na manowcach Józef Tischner narysował taką kameralną sytuację
na barokowej scenie: „widzę kościół św. Anny w Krakowie, niewielką grupkę słuchaczy
ściśniętych wokół ołtarza i wysmukłą postać w sutannie ze stułą, ale bez komży, wygła-
szającą cotygodniową konferencję do studentów. Ksiądz ten mówi o Ewangelii. Gdzieś
poza kościołem żyje miasto początków lat stalinowskich. Wciąż giną ludzie, szaleje
cenzura, sowiecki generał zostaje marszałkiem Polski, czerwone krawaty manifestują
nienawiść do sił reakcji i imperializmu. Niedawno prymasem został biskup Stefan Wy-
szyński. Wkrótce umrze legendarny kardynał Adam Stefan Sapieha. Polski katolicyzm
i Kościół wchodzą w czas dziejowej próby” (s. 81).
Przy tym samym ołtarzu, ponad dekadę później, w latach 60. XX w., stanie również autor
tych słów, ksiądz Józef Tischner. Sprowadził go do św. Anny ksiądz, którego widzimy
w przywołanej wyżej scenie. To ówczesny duszpasterz akademicki, a późniejszy biskup
– Jan Pietraszko. Kierowany intencją stworzenia wokół parafii i kościoła św. Anny żywego
duszpasterstwa dla inteligencji, zapraszał do głoszenia kazań i rekolekcji najlepszych kra-
kowskich kaznodziejów. Wśród nich nie mogło zabraknąć ks. Józefa Tischnera.
Wybitny filozof, kapłan i pisarz, postać szalenie popularna i podziwiana. Do jego naj-
ważniejszych dokonań należy stworzenie filozofii dramatu, udział w najważniejszych
debatach w kraju, pełnienie funkcji jednego z kapelanów Solidarności (był autorem
książki Etyka solidarności). Oprócz działalności naukowej i publicznej, był też Tischner
charyzmatycznym kaznodzieją. Głoszenia kazań uczył się i doskonalił tę umiejetność
właśnie w kościele św. Anny, który sam stanowi wspaniałą scenę dla dramatu liturgii
słowa ze swoją ruchliwą dekoracją rzeźbiarską. Tischner w swoich rozważaniach i kaza-
niach często podejmował tematy filozoficzne, prezentował myślenie „z głębi metafory”,
ale mierzył się też z problemami bieżącymi, związanymi z sytuacją polityczną. Nawet
wtedy jednak, nie były to kazania stricte polityczne, a raczej rozważania nad ludzką
kondycją, sytuacją chrześcijanina w rzeczywistości zniewolenia. W wywiadzie-rzece
Przekonać Pana Boga, przeprowadzonym przez Jarosława Gowina i Dorotę Zańko, tak
wspomina głoszone po wydarzeniach marcowych w 1968 r. rekolekcje: „Kilka tygodni po
rozruchach marcowych prowadziłem u św. Anny rekolekcje dla inteligencji. Jako temat
wybrałem problem lęku w życiu człowieka. To był dobrze wybrany temat, bo po Marcu
środowisko uniwersyteckie było zmrożone lękiem i trzeba było ten lęk jakoś zracjonali-
zować, przyjrzeć mu się: jest się czego bać czy nie? Chrześcijanin i lęk. A z drugiej strony
zuchwalstwo i ostrożność. Wieczne problemy totalitaryzmu. Nie chodziło o to, żebym
ja wołał: „nie bójcie się!”, tylko żeby słuchacze sami w sobie odnaleźli odpowiedź na ten
lęk” (s. 111–112).
Barokowa dekoracja – poruszone szaty,
efekty iluzjonistyczne i zespolenie róż-
nych sztuk: architektury, malarstwa
i rzeźby, wywołują wrażenie teatru.
Sztuka została tutaj wciągnięta w służbę
religii, a środki wykorzystane w komuni-
kowaniu treści oddziaływały na wyobraź-
nię, przemawiały do uczuć, kreowały
nastroje i wrażenie ruchu.
6. 2
Tischner zyskał ogromną popularność dzięki swoim kazaniom i rekolekcjom. Prowadził
je w różnych ośrodkach – zasłynął szczególnie mszami dla przedszkolaków w kościele
św. Marka, podczas których rozmawiał z najmłodszymi o Dobrej Nowinie i o… misiu
Bartku, nieodłącznym towarzyszu liturgii. Przez ponad dwie dekady głosił kazania dla
inteligencji krakowskiej podczas trzynastek, czyli mszy św. o godzinie 13.00 w kościele
kolegiackim. Z tekstów autora „polskiego kształtu dialogu” wynika, że długo szukał
swojego stylu i świadomie rozwijał swój kunszt duszpasterski. „Trzeba mieć jakiś wzór,
który pokazuje, co to jest religia. Dla mnie wzorem był Pietraszko. I w pewnym sensie
Merton. Kazań Pietraszki sam słuchałem. On umiał mówić o religii w genialny sposób. Był
fanatykiem czystości religijnej. Nie mieszał religii z polityką czy ekonomią. Zadanie, jakie
sobie stawiał, polegało na religijnym budowaniu człowieka. Można powiedzieć, że były
to mowy budujące, adresowane do człowieka zniszczonego i narażonego na zniszcze-
nie. Budujące za pomocą Ewangelii. Jego styl jest, moim zdaniem, nie do podrobienia”
(tamże, s. 111).
Z tEkStu LudmIŁy GryGIEL „kOLEGIata duCha”
Uczniem i w pewnym sensie kontynuatorem biskupa Jana Pietraszki był ks. Józef Tisch-
ner. [...] stanowiła ona [kolegiata] ważne miejsce w jego duchowej biografii. Wyznał, że
kazania ks. Pietraszki, słuchane na I roku studiów prawniczych, wpłynęły na jego wybór
kapłaństwa, a potem – na sposób pełnienia tej posługi. Kapelan akademicki pokazał
mu po raz pierwszy obraz Pana Boga pochylającego się z miłością nad człowiekiem,
a nie zastraszonego człowieka na klęczkach przed surowym Panem Bogiem. Stał się jego
mistrzem i wzorem. „Nikt z nas nie potrafił, nie umiał i nie wiem, czy będzie umiał mówić
o łasce tak, jak on” – wyzna. Od ks. Pietraszki uczył się tej „mądrości kapłańskiej, która
nie przymykając oczu na całą nędzę i słabość ludzką, ciągle widzi w człowieku coś, co go
przerasta”. Wiemy, że ks. Tischner nie gardził żadnym człowiekiem, nawet pod łachma-
nami nędzy i słabości potrafił dostrzec jego wielką godność. Z miłością pochylał się nad
każdym człowiekiem i jego codziennymi sprawami, a gdy komuś pomógł, cieszyło go to
więcej niż kariera naukowa i międzynarodowa sława. […]
W swoim nauczaniu i publicystyce podjął bliski ks. Pietraszce problem duchowej wolno-
ści, a wydarzenia historyczne zainspirowały jego namysł nad solidarnością i stworzenie
etyki solidarności. Trzeba dodać, że obu kapłanów łączyła przyjaźń, o której niewiele
wiemy, bo była to dyskretna przyjaźń wyrażająca się głównie we wzajemnej pomocy
w zrozumieniu Bożych tajemnic. Ks. Tischner wielokrotnie przywoływał postać i naucza-
nie swego mistrza [...].