SlideShare a Scribd company logo
1 of 4
Download to read offline
N
agle wszystko stało się dla nas
krajobrazem1
. Mówimy i pisze-
my o mentalnych, intelektual-
nych, kulturowych, medialnych,
artystycznych krajobrazach. O pejzażach
miejskich, politycznych, ideowych i ideolo-
gicznych, kulinarnych, wydawniczych, roz-
rywkowych i designerskich. O psychicznych,
wewnętrznych, książkowych, akademickich.
Nasze pragnienie krajobrazu daje możliwość
zobaczenia w nim jednej z najbardziej wielo-
wymiarowych metafor współczesności. Czymże
nie jest dla nas pejzaż, w czymże nie widzimy
pejzażu?
Krajobraz jest skrawkiem krainy i przestrzeni
i wydaje się nam, że zdołaliśmy podejrzeć jego
właściwości, określamy jego ukształtowanie,
ale także spójność i zwartość. Tak wyznaczamy
1
Terroir (z franc. – okolica) – unikatowy splot warunków
geologicznych i klimatycznych, w których wytwarzany jest
dany produkt spożywczy, co nadaje mu ściśle określony
i niepowtarzalny charakter (przyp. red.).
Jurko Prochaśko
TERROR TERROIRU
obraz krajobrazu. Kraj wyposażony w an-
tropologiczny „obraz” staje się krajobrazem.
Z krajobrazów składamy sobie, układamy sobie
kraje, rozpadające się następnie, dzielące się
dla nas na obrazy, w których usiłujemy znaleźć
schronienie albo wręcz się zadomowić.
Ciekawi mnie i niepokoi nie tyle objętość
krajobrazowej metafory (bo tak naprawdę
nie wiadomo, co właściwie ona obejmuje),
ile jej wszechogarnialność, jej powszechność
w naszych czasach, jej wszechobecność oraz –
jak się wydaje – jej zdolność do anektowania
coraz to nowych, dziwniejszych i bardziej
zaskakujących regionów znaczenia. Powstają
więc efekty semantyczne, które – zdaje się –
urzekają nas i nawet zadowalają. Coś musi tu-
taj być takiego, coś musi jednak tutaj być. Co
takiego daje nam metafora krajobrazu, czego
nic poza nią nam nie daje, do czego otwiera
dostęp, co odsłania, co umożliwia? Dlaczego
jest w nas tak głęboka potrzeba myślenia kra-
jobrazami, przedstawienia sobie krajobraza-
mi, konceptualizacji krajobrazami. Co takiego
ujawnia o naszym stanie i statusie?
Czyżby rzecz polegała tylko na tym, że w me-
taforze „pejzażu” brakuje oczywistej i wi-
docznej hierarchii, że synchronia ma tutaj
wyraźną przewagę nad diachronią, syntag-
matyka nad paradygmatyką? Czy też właśnie
„krajobraz” jest tym, na co nas jeszcze stać.
Być może na więcej już nie mamy ani siły, ani
odwagi. Brak nam już siły nawet na para-
dygmatyczne utrzymanie „kraju”, co dopiero
„świata”. Byłoby nam na rękę, byłoby miło,
gdyby świat zarówno rozpadał się na krajo-
brazy, jak i składał się z nich, mógłby w razie
potrzeby szybko się złożyć, z ich nanizania,
przylegania, przesuwania, alternacji – i na-
kładania na siebie.
Czyżby rzecz polegała tylko na przewadze,
jaką daje syntagmatyka, syntagmatyczny
sposób przeżywania świata: odmowa hierar-
chii, płynność przejść, sama płynność jako
autoportret 2 [49] 2015 | 66
taka, tranzytywność, dyspozytywność topiki?
Przecież między krajobrazami niby nie ma
granic, a jednak one są – wprawdzie w wy-
obraźni, lecz wytrwale, w przeciwnym razie
krajobrazy nie byłyby krajobrazami. Właśnie
ta ambiwalencja jest ciekawa: rozgraniczenie
bez granic, umiejętność przeprowadzenia
odgraniczeń nie za pomocą twardych krzy-
wików, lecz miękkich – umiejętność zmien-
nego i płynnego określenia tego, co jest czym
i gdzie co jest.
Elementy przyrody – dźwięki, grupy – sło-
wa, krajobrazy – zdania, świat – język. Ale
krajobrazy to także spójne teksty, to zdolność
historii, potencjalność opowieści. To w ogóle
niepozbawiony diachronii świat. Krajobrazy
tylko na pierwszy rzut oka są pozbawione pa-
radygmatyki. Myślenie krajobrazami zakłada
syntagmatykę świata, ale także możliwość
rzetelnej wewnętrznej paradygmatyki samego
wyodrębnionego krajobrazu. Być może rzecz
nie polega tylko na syntagmatyce, lecz także
na pragmatyce. Pragniemy nie tylko płynności
i przejść, lecz także wyodrębnienia i „przeby-
wania/przebywań”. W tym sensie krajobraz
jest doskonałym konstruktem.
Ale nawet akt „pejzażowania” wymaga więk-
szej siły konceptualnej, niż może się wydawać
na pierwszy rzut oka. Krajobrazy najczęściej
mają dużo fałd, są całe pofałdowane – dlatego
są złożone. Pomiędzy te fałdy my wkładamy
swoje zakładki, i tych zakładek jest coraz wię-
cej, krajobrazy obrastają zakładkami, zakładki
sterczą z fałd krajobrazów i trzepoczą na wia-
trach i w przeciągach interpretacji.
Język składa się ze zdań, z ciągu spójnych zdań
– świat składa się z ciągu krajobrazów. To już
nie przyroda – to właśnie świat. Świat życia,
niedający się pomyśleć bez krajobrazu; jego
podłoże, naturalny skrawek, skiba, na której
wszystko się odbywa.
Wiara w to, że świat składa się ze znaczeń,
układa się w znaczenia, że jest zbiorem zna-
czeń, podczas gdy krajobrazy są ich kwintesen-
cjami i reprezentantami. Biblioteka krajobra-
zów tworzy encyklopedię uniwersalnych, ale
niepowtarzalnych, indywidualnych znaczeń.
Pragniemy myśleć krajobrazami, odczuwać
krajobrazami, tworzyć krajobrazami – i tworzyć
krajobrazy. I dlatego my je sobie wytwarzamy,
odtwarzamy je dla innych, godzimy się na te
już gotowe, wdzięcznie w nich przebieramy.
Idealnie by było, gdyby historyczne prowin-
cje w całości, bez reszty, bez luk i szczelin
nakładały się na krajobrazy, pokrywały się
z nimi – zwartymi, swoistymi, niepowtarzal-
nymi.
Coraz częściej wyobrażamy sobie Europę nie
jako różaniec sąsiadujących z sobą państw, nie
jako ciąg krain, lecz jako zespół krajów. Ale
krajów w sensie krain. Zespół, konglomerat
krajobrazów. Aragonia i Akwitania, Aargau
i Brandenburgia, i Burgenland, Burgundia i Ba-
waria, Baskonia i Bohemia, Brabancja i Breta-
nia, Valois, Wołyń i Walonia, Walia i Warmia,
Waldviertel i Weinviertel, Galicja i Gaskonia,
Huculszczyzna i Holsztyn, Katalonia, Kastylia,
Karyntia, Kurlandia, Łużyce i Langwedocja,
Mühlviertel i Mostviertel, Mazury i Morawy,
Normandia i Nassau, Połtawszczyzna, Prowan-
sja i Prusy, Piemont, Palatynat i Pomorze, Podo-
le i Polesie, Salzkammergut i Sudety, Saksonia
i Sycylia, Spisz, Toskania i Turenia, Flandria,
Frankonia i Franche-Comté, Szampania i Styria.
Pragniemy, by regiony – historyczny czy kultu-
rowy – były tożsame z pejzażem, nakładały się
na pejzaż, pokrywały się z nim i nim zakrywały.
Marzymy o tożsamości krajobrazu z regionem,
regionu z prowincją, prowincji z prowenien-
cją, proweniencji z obediencją, obediencji
z obrzędem, obrzędu z narzędziem, narzędzia
z narodem, narodu z rodem, rodu z przyrodą,
przyrody z naturą, natury z kulturą. Rytuału
z ceremonią, ceremonii z patrymonium.
Krajobrazy są jak ludzie. Niekiedy u nas też
wkrada się podejrzenie, że one nie są takie
niepowtarzalne, ale od razu je odsuwamy,
wmawiamy sobie, że tak nie jest, a jednak od-
krywamy ową niepowtarzalność. Wyobrażenie
o powtarzalności, ba!, nawet o podobieństwie
krajobrazów, trudno wytrzymać. Krajobraz
powinien być przytułkiem niepowtarzalności,
choćby nawet ostatnim. Z tego powodu bliskie
są sobie wizualizacje krajobrazu jako skut-
ku „Tworzenia” i „duszy” krajobrazu – dwaj
gwaranci i dwie gwarancje jego niepowtarzal-
ności. Może być „człowiek bez właściwości”,
ale „krajobrazu bez właściwości” nie ma. Jego
po prostu nie może być, bo my wytwarzamy
je w ogóle tylko dla utrzymania właściwości
w jakimś miejscu, dla przywiązania, dla lokali-
zacji, żeby było, gdzie je pomieścić. Krajobraz
musi być „typowy”, „charakterystyczny”, ina-
czej nie spełnia oczekiwań i nie daje obietnic.
Powinien być niepowtarzalny, w przeciwnym
razie zupełnie zawiedzie – nie tyle oczekiwa-
nia, ile swoje przeznaczenie i rację istnienia.
Otóż krajobraz jest potrzebą obrysowania,
określenia i określoności, roz- i odgraniczono-
ści – i równocześnie otwartości, jest potrzebą
zarazem osobności i płynności.
Przewaga i zaleta takiego stanu rzeczy pole-
ga na tym, że ten czy inny przymiot można
uczynić aktywnym, uruchomić w zależności od
okoliczności: jeśli jest poczucie bezpieczeństwa
– otwartość, w wypadku zagrożenia – osobność.
Właśnie tak, przy okazji, działa Unia Europej-
ska. To jest jej najgłębsza istota.
Właśnie tak działa domniemane oddanie się
wolności od ideologii – w przychylności do
pejzażu jest nawet już nie Heimat, ale drobniej-
autoportret 2 [49] 2015 | 67
szy, lecz także bardziej giętki konstrukt. Jego
przydatność do sprawowania magii, mistyki,
ba!, nawet religii terenu bez najmniejszego
niebezpieczeństwa zarzutu nacjonalizmu czy
patriotyzmu lokalnego. Krajobraz rozgrzesza
nas ze wszystkich znanych ideologii. Ale poten-
cjalnie zawiera je wszystkie w sobie.
Metafora krajobrazu świetnie się nadaje także
do zrozumienia jeszcze jednej głębokiej potrze-
by: niechęci i strachu przed samookreśleniem,
zatrzymaniem się na jakiejś jednej tożsamości,
odmową samej idei tożsamości – z wyjątkiem
tej, która jakby jest zawarta i którą jakby
zabezpiecza najdrobniejsza, najbardziej pod-
stawowa i elementarna jej część składowa, tak
drobna, że ideologia już w ogóle się w niej nie
zmieści – krajobraz, któremu raptem przypi-
sują samą kwintesencję tożsamości, w postaci
autentyczności. To taki paradoks: niechęć
ostatecznego samookreślenia, za to pragnienie
głębokiego przenikania i złączenia, identyfika-
cji bez konieczności i strachu zakorzenienia.
Krajobraz w naszej kulturze jest równocześnie
i formą, i treścią, i naczyniem, i zawartością
– oto odpowiedź na pytanie, jak to jest, że
ta metafora jest tak atrakcyjna i skuteczna.
W zależności od potrzeby można kłaść nacisk
na jedno albo na drugie.
Krajobraz nadaje formę przeżywaniu stanów,
nastrojów, aluzji i skojarzeń, ale w tym samym
czasie jest sposobem ich kształtowania, formułą
wchodzenia w te stany, ich sugestie, przesłanką
wyczytania ich treści. Na tym spoczywa wielka
dialektyka krajobrazów. Wejść w krajobraz – to
okazja, ale i sposób zanurzenia się w jego „właści-
wościach”, stopienia się z nimi, być może nawet
ich tymczasowego nabycia. Świat, choć olbrzymi,
jest jednak skończoną wielością krajobrazów.
Odkrywa to nam perspektywę regresji, re-
gresywnego potencjału krajobrazowej meta-
fory, zdolność krajobrazu do bycia miejscem
i kierunkiem Rückzug. Jak miejsce, w którym
nie tylko można się schronić, żeby się zrege-
nerować, nabrać sił, odnaleźć własną tożsa-
mość przez tożsamość z krajobrazem, ale i do
którego można się redukować, gdy zmęczenie
większymi tożsamościami stanie się zbyt du-
żym ciężarem.
Niewyczerpalność metafory pejzażu ujawnia
nasze tęsknoty za ostatnimi resztkami iluzji
w nas: esencji, autentyczności, koherentności.
I pozwala odczuć jeszcze jedną iluzję: iluzję
niewinności, konotacyjnego nieobciążenia,
„pierwotności”. Jest w tym wielkie pragnienie
regresji: pragnienie symbiozy, w której nie
może zdarzyć się nic złego.
Symbiozy bezpiecznej, którą da się lubić, którą
można bezpiecznie lubić, pragnienie symbio-
tyczności poprzez wchłanianie – inkorporację
– asymilację kwintesencji krajobrazu: miej-
scowe owoce, miejscowe tradycje, miejscowe
wino, tutejsza woda, tutejsze przepisy, lokalne
technologie, lokalni święci i lokalne święta,
lokalne idealizacje i demonizacje, wrogości
i ubóstwienia. Dużo erotyzmu: nieprzypadko-
wo porównania krajobrazu do ciała już dawno
stały się toposem kultury.
Potencjalne pokrewieństwo bez fatum rodzi-
mości to wielkie oczekiwanie od krajobrazu.
Jedni rodzimi, inni obcy, spokrewnieni i nie-
jednogłośni.
Krajobraz jest (ponoć) kontrolowaną regre-
sją. Symbiotyczną regresją. Z nim można się
stopić, weń można się wgłębić, w nim można
się rozpuścić, jednak właśnie nie do końca,
nie tak jak we Wszechświecie, gdyż za każdym
fantazmatem krajobrazu stoi fantazja jego
określoności, ograniczoności, ustrukturyzo-
wania. Niepodobna rozpuścić się doszczętnie
w czymś, co ma strukturę i granice.
Symbioza odbywa się także poprzez ubiera-
nie, wchłanianie wina i jedzenia, wdychanie
aromatu, poprzez inkorporację terytorium /
terroiru. Ubieramy się w jego esencję poprzez
soki ziemi, fluidy powietrza i odbicia światła,
przez tę miękką, lekką i płynną jedność naj-
mniej trwałych esencji, które w krajobrazie za-
gęszczają się, tworząc kwintesencję, substrat,
eliksir krajobrazu – w winie, w potrawach,
w wodzie, w zapachach, w słowie, we wszyst-
kim tym, co nazywamy terroirem.
Owa tęsknota za ubieraniem, wchłanianiem
i inkorporacją kwintesencji odsłania pragnie-
nie esencji. Ujawnia pragnienie esencjali-
zmu. Krajobraz jest ostatnią niepodlegającą
osądzaniu ostoją esencjalizmu. Po tym jak stał
się nie do przyjęcia i niepożądany w filozofii,
antropologii, socjologii, znalazł ostatni swój
przytułek w krajobrazie.
Wiara w substancję krajobrazu i jej poszukiwanie
(krajobrazu dostępnego i danego w terytorium)
wykazują tęsknotę za substancją, za substancja-
lizmem. W czasie gdy wszystkie pojęcia zostały
zdekonstruowane, zdemaskowane i zrekon-
struowane: nacja, kraj, ojczyzna, krajobraz daje
jeszcze nadzieję na istnienie ostatniego przytuł-
ku substancji, jaką można odczuć zmysłowo, po-
macać, powąchać, dotykać i wyobrażać sobie, że
jest ona właściwa tylko temu segmentowi, temu
fragmentowi, a za miedzą krajobrazu zaczyna się
już zupełnie inna substancja.
Terytorium/terroir – to przepis na przygotowa-
nie esencji autentyczności, a od autentyczno-
ści oczekujemy eliksiru niepowtarzalności. Od
niepowtarzalności – nieprzypadkowości, od
nieprzypadkowości – sensowności, od sensow-
ności – sensu. Pokusa, by wycisnąć z terenu
jego terroir, jest coraz bardziej natrętna. Prze-
twarza się na przesłankę obecności jako taką.
Przymus ten stał nam się tak niezbędny, że my
żyjemy w ciągłym terrorze terroiru.
autoportret 2 [49] 2015 | 68
Pragniemy, by krajobraz nie tylko odbijał się
w strukturach chmur, jak odlew, jak odcisk
ukształtowany na krajobrazie, lecz także wyci-
skał się na obliczach, na ciałach, na języku, na
wyrazach i minach, na serach i grzybach. Od
krajobrazów oczekujemy, ba!, nawet wyma-
gamy, by różniły się jeden od drugiego. Żeby
były różnorodne, a nie jednorodne, rozmaite,
gdyż tylko rozmaitość tworzy urozmaicenie.
Rozmaitość jest potrzebna do stworzenia
różnorodnych „nastrojów”, jakie potem można
przypisać samemu krajobrazowi, przymocować
doń, nadać mu taką kwalifikację i włączyć
w swoistą, swoją istną klasyfikację.
Idea i fantazmat „duchowego panowania”
nad krajobrazami. Ich opanowania, ich bycia
opanowanymi. Zdolność do opanowania jako
takiego. Zdolność do „patrzenia”, „rozumienia”
i „wyobrażenia”, tłumaczenia i tęsknienia.
Nastroje są nam potrzebne dla natchnienia.
Różne krajobrazy dla różnych natchnień.
Jeden surowy i powściągliwy, drugi bujny,
jeszcze jeden baśniowy, ten – niefrasobliwy,
inny – odwrotnie – melancholijny. Czyli to my
wkładamy w krajobrazy pewnego ducha, który
potem wraca do nas w postaci natchnienia.
W zamian za natchnienie, jakiego dostarcza
krajobraz, artysta podarowuje mu dodaną war-
tość swoim odbiciem, albo po prostu swoim
przebywaniem.
Krajobraz nie jest li tylko operatywną katego-
rią „przyrody”, którą należy się rozkoszować,
jest także przedstawicielem historii, wyjaśnie-
niem biografii, podłożem charakteru i prze-
słanką doli. W każdym razie zabarwieniem
obdarowania i obramowania dla geniuszu
miejsca. Gwarancją oryginalności i indulgen-
cją autentyczności.
W czasach, gdy tak trudno o religijność, mi-
styka krajobrazu jest doskonałym medium dla
wyrażania nieuchwytnego.
„To” bywa tylko tutaj, i przestaje bywać poza
granicami tutejszego krajobrazu – przemawia
w tym nie tylko nieczyste sumienie wobec
szkody, jaką wyrządza mobilność, nie tylko
pewność co do wartości zakorzenienia i bez-
pośredniej przynależności, lecz także przeko-
nanie o tożsamości ziemi, wody, minerałów,
powietrza, światła, cienia, nieba, chmur. Tylko
taka kompozycja może zabezpieczyć autentycz-
ność. W przeciwnym razie będzie ona naruszo-
na i to już stanie się „nie to samo”, przestanie
być tożsame z sobą, równać się z sobą.
Kiedyś duszę i charakter krajobrazów wyzna-
czali ich święci, oni stawali się patronami
miejscowości i prowincji nakładanych na kraj-
obrazy. Dzisiaj owymi świętymi krajobrazów
są artyści. Krajobrazy są opisywane, opiewane,
malowane, komponowane. Muszą być zawsze
„utrwalane” w ten czy inny sposób, inaczej nie
są krajobrazami. Ale w tym celu muszą zostać
najpierw ujrzane, wyodrębnione, określone.
Dopiero potem mogą zostać wyartykułowane.
Geniusz nie obdarza po prostu krajobrazów war-
tością dodaną poprzez podniesienie ich do rangi
zjawiska sztuki, poprzez utrwalenie w substan-
cji niematerialnej – sam krajobraz zawiera
w sobie przyczynę i tajemnicę pojawienia się
geniuszu, ma potencjał „wyzwolenia, wyswo-
bodzenia, wyjawienia” geniuszu. Tylko tutaj,
tylko przez ten krajobraz mógł się on w ogóle
urzeczywistnić. Krajobraz „wyjaśnia” geniusza,
a ten mu się następnie odwdzięcza „wyjaśnie-
niem” krajobrazu, nadawaniem mu wartości
dodanej. Taki jest teraz zaklęty krąg.
Krajobrazy i literatura: literatura tworzy
i opanowuje pejzaże, opisując i wprowadzając
je do literatury. Opisywany prozą wysoką lub
też sugestywną liryką pejzaż nabywa dodatko-
wej wartości, staje się zjawiskiem estetycznym
i kulturowym, często wręcz mitem. Ludzie,
którzy poświęcali się krajobrazom lub w nich
żyli – poeci, malarze, kompozytorzy i reżyserzy
– uszlachetniają je i przetwarzają w miejsca piel-
grzymki, sugerując, że natchnienie nie pochodzi
z piękna w ogóle, lecz właśnie z tego niepowta-
rzalnego, terenowego, terytorialnego piękna.
Krajobraz z wartością dodaną mu przez sztukę
staje się nie tylko bardziej wyodrębniony – bar-
dziej zasługuje na przebywanie w nim, odwie-
dzanie, „odkrycie”. Kto w nim przebywa, dostaje
okazję przystępowania do komunii, napełnienia
się, „zrozumienia”. Dzisiaj krajobrazy nie są
tylko konglomeratami nastrojowości, lecz także
potężnymi hermeneutycznymi narzędziami.
To nie tylko elementy przyrody: pod roślinno-
ścią, oprócz minerałów, metali i kamieni szla-
chetnych, glin, ziemi i alabastrów, piaskowca
czy wapienia, czy nawet marmuru, zalegają
resztki pradawnych kultur, które prześwitują,
przezierają, rzucają swoje niewidzialne świat-
ło na to, co jest teraz, i  współokreślają to, co
na powierzchni. A na powierzchni, obok lasów
i jezior, są ruiny świątyń i zamków. Nazywamy
to „kulturowymi krajobrazami”.
Na stałych gruntach, obfitujących w stałą
roślinność w stałym klimacie są kamieniołomy
z niewzruszonym kamieniem, z których ludzie
mocnej budowy, wychowani przez ten krajobraz,
budują budowle stabilne, o niepowtarzalnej
strukturze, malują obrazy wciąż tych samych
typów farbami zrobionymi z miejscowych roślin
i tutejszych barwników, przetartych z rodzimych
minerałów, zapijają pracę miejscowym winem
i nucą w tutejszym dialekcie tutejsze melodie
niepowtarzalnej pieśni (gr. mélos) i tak dalej.
Tłumaczenie z ukraińskiego:
Emiliano Ranocchi
autoportret 2 [49] 2015 | 69

More Related Content

What's hot

Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstu
Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstuEwa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstu
Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstuMałopolski Instytut Kultury
 
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznego
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznegoKarol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznego
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznegoMałopolski Instytut Kultury
 
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i języka
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i językaAnjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i języka
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i językaMałopolski Instytut Kultury
 
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotemEmiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotemMałopolski Instytut Kultury
 
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architektury
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architekturyDorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architektury
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architekturyMałopolski Instytut Kultury
 
O ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieO ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieMarta Karpińska
 
Prezentacja Wirtualny Cmentarz
Prezentacja Wirtualny CmentarzPrezentacja Wirtualny Cmentarz
Prezentacja Wirtualny Cmentarzkamkrzysz
 

What's hot (19)

Emiliano Ranocchi - Na wstępie
Emiliano Ranocchi - Na wstępieEmiliano Ranocchi - Na wstępie
Emiliano Ranocchi - Na wstępie
 
Valentina Gulin Zrnić - Historia Mamuta
Valentina Gulin Zrnić - Historia MamutaValentina Gulin Zrnić - Historia Mamuta
Valentina Gulin Zrnić - Historia Mamuta
 
Emiliano Ranocchi
Emiliano RanocchiEmiliano Ranocchi
Emiliano Ranocchi
 
Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstu
Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstuEwa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstu
Ewa Rewers - Marginalizacja interpretacyjnej mocy kontekstu
 
Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni
Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeniAnna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni
Anna Rumińska, Wizytowanie przestrzeni
 
Basnie herberta
Basnie herbertaBasnie herberta
Basnie herberta
 
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznego
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznegoKarol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznego
Karol Kurnicki - Produkcja miasta postsocjalistycznego
 
Michał Choptiany, Ku granicom języka
Michał Choptiany, Ku granicom językaMichał Choptiany, Ku granicom języka
Michał Choptiany, Ku granicom języka
 
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i języka
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i językaAnjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i języka
Anjan Chatterjee, Neurologiczna organizacja myślenia przestrzennego i języka
 
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotemEmiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
Emiliano Ranocchi, Od maszyny do człowieka i z powrotem
 
Juhani Pallasmaa, Krajobrazy zmysłów
Juhani Pallasmaa, Krajobrazy zmysłówJuhani Pallasmaa, Krajobrazy zmysłów
Juhani Pallasmaa, Krajobrazy zmysłów
 
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architektury
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architekturyDorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architektury
Dorota Jędruch - Ludzie jako ludziki. Obraz użytkownika w teorii architektury
 
Roma Sendyka, Antropologia zmysłów
Roma Sendyka, Antropologia zmysłówRoma Sendyka, Antropologia zmysłów
Roma Sendyka, Antropologia zmysłów
 
12. miloslav lapka płynny krajobraz
12. miloslav lapka   płynny krajobraz12. miloslav lapka   płynny krajobraz
12. miloslav lapka płynny krajobraz
 
O ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieO ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznie
 
Jarosław Urbański, Za horyzontem
Jarosław Urbański, Za horyzontemJarosław Urbański, Za horyzontem
Jarosław Urbański, Za horyzontem
 
Prezentacja Wirtualny Cmentarz
Prezentacja Wirtualny CmentarzPrezentacja Wirtualny Cmentarz
Prezentacja Wirtualny Cmentarz
 
Krzysztof Korżyk, Mit przestrzeni
Krzysztof Korżyk, Mit przestrzeniKrzysztof Korżyk, Mit przestrzeni
Krzysztof Korżyk, Mit przestrzeni
 
Krzysztof Korżyk, Niesamowite-wyzwalające
Krzysztof Korżyk, Niesamowite-wyzwalająceKrzysztof Korżyk, Niesamowite-wyzwalające
Krzysztof Korżyk, Niesamowite-wyzwalające
 

Viewers also liked

Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacji
Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacjiKatarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacji
Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacjiMałopolski Instytut Kultury
 
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...Małopolski Instytut Kultury
 
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazu
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazuGiulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazu
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazuMałopolski Instytut Kultury
 
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...Małopolski Instytut Kultury
 
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce baroku
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce barokuAlessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce baroku
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce barokuMałopolski Instytut Kultury
 
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturowe
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturoweJean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturowe
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturoweMałopolski Instytut Kultury
 

Viewers also liked (20)

Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacji
Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacjiKatarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacji
Katarina Kristianova, Słowacki pejzaż po transformacji
 
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...
Levente Polyak, Miasto jako pole bitwy. Cztery debaty na temat krajobrazu Bud...
 
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazu
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazuGiulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazu
Giulio Giovannoni, Codzienna Toskania i polityka oczyszczania krajobrazu
 
Marcin Wicha, Krajobraz z plakatem
Marcin Wicha, Krajobraz z plakatemMarcin Wicha, Krajobraz z plakatem
Marcin Wicha, Krajobraz z plakatem
 
Anna Dobrucka, Utrata tożsamości
Anna Dobrucka, Utrata tożsamościAnna Dobrucka, Utrata tożsamości
Anna Dobrucka, Utrata tożsamości
 
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...
Cecylia Malik, My tu robimy awanturę, ale robimy piękny protest, a nie awantu...
 
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
Andrzej Dybczak, Ziemia chwilowo jest martwa
 
Emanuele Mandancini, Mierzyć krajobraz
Emanuele Mandancini, Mierzyć krajobrazEmanuele Mandancini, Mierzyć krajobraz
Emanuele Mandancini, Mierzyć krajobraz
 
Wojciech Wilczyk, Czesi widzą więcej
Wojciech Wilczyk, Czesi widzą więcejWojciech Wilczyk, Czesi widzą więcej
Wojciech Wilczyk, Czesi widzą więcej
 
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czasJuhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
 
Marco Zanta, Rzeczy
Marco Zanta, RzeczyMarco Zanta, Rzeczy
Marco Zanta, Rzeczy
 
Isabella Friso, Doświadczenie granicy
Isabella Friso, Doświadczenie granicyIsabella Friso, Doświadczenie granicy
Isabella Friso, Doświadczenie granicy
 
Marcin Szoska, Fenomenologiczny obóz treningowy
Marcin Szoska, Fenomenologiczny obóz treningowyMarcin Szoska, Fenomenologiczny obóz treningowy
Marcin Szoska, Fenomenologiczny obóz treningowy
 
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce baroku
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce barokuAlessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce baroku
Alessio Bortot, Niepokój cudowności w epoce baroku
 
Anthony Vidler, Mroczna przestrzeń
Anthony Vidler, Mroczna przestrzeńAnthony Vidler, Mroczna przestrzeń
Anthony Vidler, Mroczna przestrzeń
 
Paulina Lis, Znaczenie tworzywa
Paulina Lis, Znaczenie tworzywaPaulina Lis, Znaczenie tworzywa
Paulina Lis, Znaczenie tworzywa
 
Tim Ingold, O klockach i węzłach
Tim Ingold, O klockach i węzłachTim Ingold, O klockach i węzłach
Tim Ingold, O klockach i węzłach
 
Ewa Klekot, Obcowanie z materią
Ewa Klekot, Obcowanie z materiąEwa Klekot, Obcowanie z materią
Ewa Klekot, Obcowanie z materią
 
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturowe
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturoweJean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturowe
Jean Baudrillard, Drewno naturalne, drewno kulturowe
 
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałówRéjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
 

More from Małopolski Instytut Kultury

PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)Małopolski Instytut Kultury
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...Małopolski Instytut Kultury
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...Małopolski Instytut Kultury
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...Małopolski Instytut Kultury
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 

More from Małopolski Instytut Kultury (20)

Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdfOficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
 
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
 
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa) PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 

Jurko Prochaśko, Terror terroiru

  • 1. N agle wszystko stało się dla nas krajobrazem1 . Mówimy i pisze- my o mentalnych, intelektual- nych, kulturowych, medialnych, artystycznych krajobrazach. O pejzażach miejskich, politycznych, ideowych i ideolo- gicznych, kulinarnych, wydawniczych, roz- rywkowych i designerskich. O psychicznych, wewnętrznych, książkowych, akademickich. Nasze pragnienie krajobrazu daje możliwość zobaczenia w nim jednej z najbardziej wielo- wymiarowych metafor współczesności. Czymże nie jest dla nas pejzaż, w czymże nie widzimy pejzażu? Krajobraz jest skrawkiem krainy i przestrzeni i wydaje się nam, że zdołaliśmy podejrzeć jego właściwości, określamy jego ukształtowanie, ale także spójność i zwartość. Tak wyznaczamy 1 Terroir (z franc. – okolica) – unikatowy splot warunków geologicznych i klimatycznych, w których wytwarzany jest dany produkt spożywczy, co nadaje mu ściśle określony i niepowtarzalny charakter (przyp. red.). Jurko Prochaśko TERROR TERROIRU obraz krajobrazu. Kraj wyposażony w an- tropologiczny „obraz” staje się krajobrazem. Z krajobrazów składamy sobie, układamy sobie kraje, rozpadające się następnie, dzielące się dla nas na obrazy, w których usiłujemy znaleźć schronienie albo wręcz się zadomowić. Ciekawi mnie i niepokoi nie tyle objętość krajobrazowej metafory (bo tak naprawdę nie wiadomo, co właściwie ona obejmuje), ile jej wszechogarnialność, jej powszechność w naszych czasach, jej wszechobecność oraz – jak się wydaje – jej zdolność do anektowania coraz to nowych, dziwniejszych i bardziej zaskakujących regionów znaczenia. Powstają więc efekty semantyczne, które – zdaje się – urzekają nas i nawet zadowalają. Coś musi tu- taj być takiego, coś musi jednak tutaj być. Co takiego daje nam metafora krajobrazu, czego nic poza nią nam nie daje, do czego otwiera dostęp, co odsłania, co umożliwia? Dlaczego jest w nas tak głęboka potrzeba myślenia kra- jobrazami, przedstawienia sobie krajobraza- mi, konceptualizacji krajobrazami. Co takiego ujawnia o naszym stanie i statusie? Czyżby rzecz polegała tylko na tym, że w me- taforze „pejzażu” brakuje oczywistej i wi- docznej hierarchii, że synchronia ma tutaj wyraźną przewagę nad diachronią, syntag- matyka nad paradygmatyką? Czy też właśnie „krajobraz” jest tym, na co nas jeszcze stać. Być może na więcej już nie mamy ani siły, ani odwagi. Brak nam już siły nawet na para- dygmatyczne utrzymanie „kraju”, co dopiero „świata”. Byłoby nam na rękę, byłoby miło, gdyby świat zarówno rozpadał się na krajo- brazy, jak i składał się z nich, mógłby w razie potrzeby szybko się złożyć, z ich nanizania, przylegania, przesuwania, alternacji – i na- kładania na siebie. Czyżby rzecz polegała tylko na przewadze, jaką daje syntagmatyka, syntagmatyczny sposób przeżywania świata: odmowa hierar- chii, płynność przejść, sama płynność jako autoportret 2 [49] 2015 | 66
  • 2. taka, tranzytywność, dyspozytywność topiki? Przecież między krajobrazami niby nie ma granic, a jednak one są – wprawdzie w wy- obraźni, lecz wytrwale, w przeciwnym razie krajobrazy nie byłyby krajobrazami. Właśnie ta ambiwalencja jest ciekawa: rozgraniczenie bez granic, umiejętność przeprowadzenia odgraniczeń nie za pomocą twardych krzy- wików, lecz miękkich – umiejętność zmien- nego i płynnego określenia tego, co jest czym i gdzie co jest. Elementy przyrody – dźwięki, grupy – sło- wa, krajobrazy – zdania, świat – język. Ale krajobrazy to także spójne teksty, to zdolność historii, potencjalność opowieści. To w ogóle niepozbawiony diachronii świat. Krajobrazy tylko na pierwszy rzut oka są pozbawione pa- radygmatyki. Myślenie krajobrazami zakłada syntagmatykę świata, ale także możliwość rzetelnej wewnętrznej paradygmatyki samego wyodrębnionego krajobrazu. Być może rzecz nie polega tylko na syntagmatyce, lecz także na pragmatyce. Pragniemy nie tylko płynności i przejść, lecz także wyodrębnienia i „przeby- wania/przebywań”. W tym sensie krajobraz jest doskonałym konstruktem. Ale nawet akt „pejzażowania” wymaga więk- szej siły konceptualnej, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Krajobrazy najczęściej mają dużo fałd, są całe pofałdowane – dlatego są złożone. Pomiędzy te fałdy my wkładamy swoje zakładki, i tych zakładek jest coraz wię- cej, krajobrazy obrastają zakładkami, zakładki sterczą z fałd krajobrazów i trzepoczą na wia- trach i w przeciągach interpretacji. Język składa się ze zdań, z ciągu spójnych zdań – świat składa się z ciągu krajobrazów. To już nie przyroda – to właśnie świat. Świat życia, niedający się pomyśleć bez krajobrazu; jego podłoże, naturalny skrawek, skiba, na której wszystko się odbywa. Wiara w to, że świat składa się ze znaczeń, układa się w znaczenia, że jest zbiorem zna- czeń, podczas gdy krajobrazy są ich kwintesen- cjami i reprezentantami. Biblioteka krajobra- zów tworzy encyklopedię uniwersalnych, ale niepowtarzalnych, indywidualnych znaczeń. Pragniemy myśleć krajobrazami, odczuwać krajobrazami, tworzyć krajobrazami – i tworzyć krajobrazy. I dlatego my je sobie wytwarzamy, odtwarzamy je dla innych, godzimy się na te już gotowe, wdzięcznie w nich przebieramy. Idealnie by było, gdyby historyczne prowin- cje w całości, bez reszty, bez luk i szczelin nakładały się na krajobrazy, pokrywały się z nimi – zwartymi, swoistymi, niepowtarzal- nymi. Coraz częściej wyobrażamy sobie Europę nie jako różaniec sąsiadujących z sobą państw, nie jako ciąg krain, lecz jako zespół krajów. Ale krajów w sensie krain. Zespół, konglomerat krajobrazów. Aragonia i Akwitania, Aargau i Brandenburgia, i Burgenland, Burgundia i Ba- waria, Baskonia i Bohemia, Brabancja i Breta- nia, Valois, Wołyń i Walonia, Walia i Warmia, Waldviertel i Weinviertel, Galicja i Gaskonia, Huculszczyzna i Holsztyn, Katalonia, Kastylia, Karyntia, Kurlandia, Łużyce i Langwedocja, Mühlviertel i Mostviertel, Mazury i Morawy, Normandia i Nassau, Połtawszczyzna, Prowan- sja i Prusy, Piemont, Palatynat i Pomorze, Podo- le i Polesie, Salzkammergut i Sudety, Saksonia i Sycylia, Spisz, Toskania i Turenia, Flandria, Frankonia i Franche-Comté, Szampania i Styria. Pragniemy, by regiony – historyczny czy kultu- rowy – były tożsame z pejzażem, nakładały się na pejzaż, pokrywały się z nim i nim zakrywały. Marzymy o tożsamości krajobrazu z regionem, regionu z prowincją, prowincji z prowenien- cją, proweniencji z obediencją, obediencji z obrzędem, obrzędu z narzędziem, narzędzia z narodem, narodu z rodem, rodu z przyrodą, przyrody z naturą, natury z kulturą. Rytuału z ceremonią, ceremonii z patrymonium. Krajobrazy są jak ludzie. Niekiedy u nas też wkrada się podejrzenie, że one nie są takie niepowtarzalne, ale od razu je odsuwamy, wmawiamy sobie, że tak nie jest, a jednak od- krywamy ową niepowtarzalność. Wyobrażenie o powtarzalności, ba!, nawet o podobieństwie krajobrazów, trudno wytrzymać. Krajobraz powinien być przytułkiem niepowtarzalności, choćby nawet ostatnim. Z tego powodu bliskie są sobie wizualizacje krajobrazu jako skut- ku „Tworzenia” i „duszy” krajobrazu – dwaj gwaranci i dwie gwarancje jego niepowtarzal- ności. Może być „człowiek bez właściwości”, ale „krajobrazu bez właściwości” nie ma. Jego po prostu nie może być, bo my wytwarzamy je w ogóle tylko dla utrzymania właściwości w jakimś miejscu, dla przywiązania, dla lokali- zacji, żeby było, gdzie je pomieścić. Krajobraz musi być „typowy”, „charakterystyczny”, ina- czej nie spełnia oczekiwań i nie daje obietnic. Powinien być niepowtarzalny, w przeciwnym razie zupełnie zawiedzie – nie tyle oczekiwa- nia, ile swoje przeznaczenie i rację istnienia. Otóż krajobraz jest potrzebą obrysowania, określenia i określoności, roz- i odgraniczono- ści – i równocześnie otwartości, jest potrzebą zarazem osobności i płynności. Przewaga i zaleta takiego stanu rzeczy pole- ga na tym, że ten czy inny przymiot można uczynić aktywnym, uruchomić w zależności od okoliczności: jeśli jest poczucie bezpieczeństwa – otwartość, w wypadku zagrożenia – osobność. Właśnie tak, przy okazji, działa Unia Europej- ska. To jest jej najgłębsza istota. Właśnie tak działa domniemane oddanie się wolności od ideologii – w przychylności do pejzażu jest nawet już nie Heimat, ale drobniej- autoportret 2 [49] 2015 | 67
  • 3. szy, lecz także bardziej giętki konstrukt. Jego przydatność do sprawowania magii, mistyki, ba!, nawet religii terenu bez najmniejszego niebezpieczeństwa zarzutu nacjonalizmu czy patriotyzmu lokalnego. Krajobraz rozgrzesza nas ze wszystkich znanych ideologii. Ale poten- cjalnie zawiera je wszystkie w sobie. Metafora krajobrazu świetnie się nadaje także do zrozumienia jeszcze jednej głębokiej potrze- by: niechęci i strachu przed samookreśleniem, zatrzymaniem się na jakiejś jednej tożsamości, odmową samej idei tożsamości – z wyjątkiem tej, która jakby jest zawarta i którą jakby zabezpiecza najdrobniejsza, najbardziej pod- stawowa i elementarna jej część składowa, tak drobna, że ideologia już w ogóle się w niej nie zmieści – krajobraz, któremu raptem przypi- sują samą kwintesencję tożsamości, w postaci autentyczności. To taki paradoks: niechęć ostatecznego samookreślenia, za to pragnienie głębokiego przenikania i złączenia, identyfika- cji bez konieczności i strachu zakorzenienia. Krajobraz w naszej kulturze jest równocześnie i formą, i treścią, i naczyniem, i zawartością – oto odpowiedź na pytanie, jak to jest, że ta metafora jest tak atrakcyjna i skuteczna. W zależności od potrzeby można kłaść nacisk na jedno albo na drugie. Krajobraz nadaje formę przeżywaniu stanów, nastrojów, aluzji i skojarzeń, ale w tym samym czasie jest sposobem ich kształtowania, formułą wchodzenia w te stany, ich sugestie, przesłanką wyczytania ich treści. Na tym spoczywa wielka dialektyka krajobrazów. Wejść w krajobraz – to okazja, ale i sposób zanurzenia się w jego „właści- wościach”, stopienia się z nimi, być może nawet ich tymczasowego nabycia. Świat, choć olbrzymi, jest jednak skończoną wielością krajobrazów. Odkrywa to nam perspektywę regresji, re- gresywnego potencjału krajobrazowej meta- fory, zdolność krajobrazu do bycia miejscem i kierunkiem Rückzug. Jak miejsce, w którym nie tylko można się schronić, żeby się zrege- nerować, nabrać sił, odnaleźć własną tożsa- mość przez tożsamość z krajobrazem, ale i do którego można się redukować, gdy zmęczenie większymi tożsamościami stanie się zbyt du- żym ciężarem. Niewyczerpalność metafory pejzażu ujawnia nasze tęsknoty za ostatnimi resztkami iluzji w nas: esencji, autentyczności, koherentności. I pozwala odczuć jeszcze jedną iluzję: iluzję niewinności, konotacyjnego nieobciążenia, „pierwotności”. Jest w tym wielkie pragnienie regresji: pragnienie symbiozy, w której nie może zdarzyć się nic złego. Symbiozy bezpiecznej, którą da się lubić, którą można bezpiecznie lubić, pragnienie symbio- tyczności poprzez wchłanianie – inkorporację – asymilację kwintesencji krajobrazu: miej- scowe owoce, miejscowe tradycje, miejscowe wino, tutejsza woda, tutejsze przepisy, lokalne technologie, lokalni święci i lokalne święta, lokalne idealizacje i demonizacje, wrogości i ubóstwienia. Dużo erotyzmu: nieprzypadko- wo porównania krajobrazu do ciała już dawno stały się toposem kultury. Potencjalne pokrewieństwo bez fatum rodzi- mości to wielkie oczekiwanie od krajobrazu. Jedni rodzimi, inni obcy, spokrewnieni i nie- jednogłośni. Krajobraz jest (ponoć) kontrolowaną regre- sją. Symbiotyczną regresją. Z nim można się stopić, weń można się wgłębić, w nim można się rozpuścić, jednak właśnie nie do końca, nie tak jak we Wszechświecie, gdyż za każdym fantazmatem krajobrazu stoi fantazja jego określoności, ograniczoności, ustrukturyzo- wania. Niepodobna rozpuścić się doszczętnie w czymś, co ma strukturę i granice. Symbioza odbywa się także poprzez ubiera- nie, wchłanianie wina i jedzenia, wdychanie aromatu, poprzez inkorporację terytorium / terroiru. Ubieramy się w jego esencję poprzez soki ziemi, fluidy powietrza i odbicia światła, przez tę miękką, lekką i płynną jedność naj- mniej trwałych esencji, które w krajobrazie za- gęszczają się, tworząc kwintesencję, substrat, eliksir krajobrazu – w winie, w potrawach, w wodzie, w zapachach, w słowie, we wszyst- kim tym, co nazywamy terroirem. Owa tęsknota za ubieraniem, wchłanianiem i inkorporacją kwintesencji odsłania pragnie- nie esencji. Ujawnia pragnienie esencjali- zmu. Krajobraz jest ostatnią niepodlegającą osądzaniu ostoją esencjalizmu. Po tym jak stał się nie do przyjęcia i niepożądany w filozofii, antropologii, socjologii, znalazł ostatni swój przytułek w krajobrazie. Wiara w substancję krajobrazu i jej poszukiwanie (krajobrazu dostępnego i danego w terytorium) wykazują tęsknotę za substancją, za substancja- lizmem. W czasie gdy wszystkie pojęcia zostały zdekonstruowane, zdemaskowane i zrekon- struowane: nacja, kraj, ojczyzna, krajobraz daje jeszcze nadzieję na istnienie ostatniego przytuł- ku substancji, jaką można odczuć zmysłowo, po- macać, powąchać, dotykać i wyobrażać sobie, że jest ona właściwa tylko temu segmentowi, temu fragmentowi, a za miedzą krajobrazu zaczyna się już zupełnie inna substancja. Terytorium/terroir – to przepis na przygotowa- nie esencji autentyczności, a od autentyczno- ści oczekujemy eliksiru niepowtarzalności. Od niepowtarzalności – nieprzypadkowości, od nieprzypadkowości – sensowności, od sensow- ności – sensu. Pokusa, by wycisnąć z terenu jego terroir, jest coraz bardziej natrętna. Prze- twarza się na przesłankę obecności jako taką. Przymus ten stał nam się tak niezbędny, że my żyjemy w ciągłym terrorze terroiru. autoportret 2 [49] 2015 | 68
  • 4. Pragniemy, by krajobraz nie tylko odbijał się w strukturach chmur, jak odlew, jak odcisk ukształtowany na krajobrazie, lecz także wyci- skał się na obliczach, na ciałach, na języku, na wyrazach i minach, na serach i grzybach. Od krajobrazów oczekujemy, ba!, nawet wyma- gamy, by różniły się jeden od drugiego. Żeby były różnorodne, a nie jednorodne, rozmaite, gdyż tylko rozmaitość tworzy urozmaicenie. Rozmaitość jest potrzebna do stworzenia różnorodnych „nastrojów”, jakie potem można przypisać samemu krajobrazowi, przymocować doń, nadać mu taką kwalifikację i włączyć w swoistą, swoją istną klasyfikację. Idea i fantazmat „duchowego panowania” nad krajobrazami. Ich opanowania, ich bycia opanowanymi. Zdolność do opanowania jako takiego. Zdolność do „patrzenia”, „rozumienia” i „wyobrażenia”, tłumaczenia i tęsknienia. Nastroje są nam potrzebne dla natchnienia. Różne krajobrazy dla różnych natchnień. Jeden surowy i powściągliwy, drugi bujny, jeszcze jeden baśniowy, ten – niefrasobliwy, inny – odwrotnie – melancholijny. Czyli to my wkładamy w krajobrazy pewnego ducha, który potem wraca do nas w postaci natchnienia. W zamian za natchnienie, jakiego dostarcza krajobraz, artysta podarowuje mu dodaną war- tość swoim odbiciem, albo po prostu swoim przebywaniem. Krajobraz nie jest li tylko operatywną katego- rią „przyrody”, którą należy się rozkoszować, jest także przedstawicielem historii, wyjaśnie- niem biografii, podłożem charakteru i prze- słanką doli. W każdym razie zabarwieniem obdarowania i obramowania dla geniuszu miejsca. Gwarancją oryginalności i indulgen- cją autentyczności. W czasach, gdy tak trudno o religijność, mi- styka krajobrazu jest doskonałym medium dla wyrażania nieuchwytnego. „To” bywa tylko tutaj, i przestaje bywać poza granicami tutejszego krajobrazu – przemawia w tym nie tylko nieczyste sumienie wobec szkody, jaką wyrządza mobilność, nie tylko pewność co do wartości zakorzenienia i bez- pośredniej przynależności, lecz także przeko- nanie o tożsamości ziemi, wody, minerałów, powietrza, światła, cienia, nieba, chmur. Tylko taka kompozycja może zabezpieczyć autentycz- ność. W przeciwnym razie będzie ona naruszo- na i to już stanie się „nie to samo”, przestanie być tożsame z sobą, równać się z sobą. Kiedyś duszę i charakter krajobrazów wyzna- czali ich święci, oni stawali się patronami miejscowości i prowincji nakładanych na kraj- obrazy. Dzisiaj owymi świętymi krajobrazów są artyści. Krajobrazy są opisywane, opiewane, malowane, komponowane. Muszą być zawsze „utrwalane” w ten czy inny sposób, inaczej nie są krajobrazami. Ale w tym celu muszą zostać najpierw ujrzane, wyodrębnione, określone. Dopiero potem mogą zostać wyartykułowane. Geniusz nie obdarza po prostu krajobrazów war- tością dodaną poprzez podniesienie ich do rangi zjawiska sztuki, poprzez utrwalenie w substan- cji niematerialnej – sam krajobraz zawiera w sobie przyczynę i tajemnicę pojawienia się geniuszu, ma potencjał „wyzwolenia, wyswo- bodzenia, wyjawienia” geniuszu. Tylko tutaj, tylko przez ten krajobraz mógł się on w ogóle urzeczywistnić. Krajobraz „wyjaśnia” geniusza, a ten mu się następnie odwdzięcza „wyjaśnie- niem” krajobrazu, nadawaniem mu wartości dodanej. Taki jest teraz zaklęty krąg. Krajobrazy i literatura: literatura tworzy i opanowuje pejzaże, opisując i wprowadzając je do literatury. Opisywany prozą wysoką lub też sugestywną liryką pejzaż nabywa dodatko- wej wartości, staje się zjawiskiem estetycznym i kulturowym, często wręcz mitem. Ludzie, którzy poświęcali się krajobrazom lub w nich żyli – poeci, malarze, kompozytorzy i reżyserzy – uszlachetniają je i przetwarzają w miejsca piel- grzymki, sugerując, że natchnienie nie pochodzi z piękna w ogóle, lecz właśnie z tego niepowta- rzalnego, terenowego, terytorialnego piękna. Krajobraz z wartością dodaną mu przez sztukę staje się nie tylko bardziej wyodrębniony – bar- dziej zasługuje na przebywanie w nim, odwie- dzanie, „odkrycie”. Kto w nim przebywa, dostaje okazję przystępowania do komunii, napełnienia się, „zrozumienia”. Dzisiaj krajobrazy nie są tylko konglomeratami nastrojowości, lecz także potężnymi hermeneutycznymi narzędziami. To nie tylko elementy przyrody: pod roślinno- ścią, oprócz minerałów, metali i kamieni szla- chetnych, glin, ziemi i alabastrów, piaskowca czy wapienia, czy nawet marmuru, zalegają resztki pradawnych kultur, które prześwitują, przezierają, rzucają swoje niewidzialne świat- ło na to, co jest teraz, i  współokreślają to, co na powierzchni. A na powierzchni, obok lasów i jezior, są ruiny świątyń i zamków. Nazywamy to „kulturowymi krajobrazami”. Na stałych gruntach, obfitujących w stałą roślinność w stałym klimacie są kamieniołomy z niewzruszonym kamieniem, z których ludzie mocnej budowy, wychowani przez ten krajobraz, budują budowle stabilne, o niepowtarzalnej strukturze, malują obrazy wciąż tych samych typów farbami zrobionymi z miejscowych roślin i tutejszych barwników, przetartych z rodzimych minerałów, zapijają pracę miejscowym winem i nucą w tutejszym dialekcie tutejsze melodie niepowtarzalnej pieśni (gr. mélos) i tak dalej. Tłumaczenie z ukraińskiego: Emiliano Ranocchi autoportret 2 [49] 2015 | 69