Daniel Cichy, "Muzyka nowa, persona non grata", Przestrzenie dźwięku
1. 12
wszystkiefot.wartykule:archiwumwarszawskiejjesieni
Czym dla dźwięku jest przestrzeń? Gwarantem
istnienia. Przecież bez „gdzie” nie ma „kiedy”,
jeśli nie będzie „od-do”, nie określimy, „jak długo”.
Dopiero później można zapytać o charakterystykę
dźwięku, strukturę, miejsce, które zajmuje w prze-
strzeni, wreszcie o rolę, jaką pełni w życiu każdego
z nas. Czy jest on tylko bezbarwną tapetą, miłym
dodatkiem, nic nieznaczącym elementem akustycz-
nego otoczenia? Dla ludzi wrażliwych zapewne nie.
Są takie chwile, w których siadamy wygodnie
w fotelu, zamykamy oczy i przenosimy się w pełną
logicznie ułożonych dźwięków przestrzeń. Jej wybór
determinują subiektywne estetyczne upodobania,
mniejsza lub większa wiedza, czasem przypadek.
Dzisiaj proponuję zanurzenie się w nowej i dla wielu
zaskakującej muzycznej aurze.
daniel cichy
muzyka nowa,
persona grata
czyli o bogactwie muzyki współczesnej
2. 13
Na początku był dźwięk
W opowiadaniach o początkach życia na Ziemi
dźwięk jest zawsze obecny. Chrześcijanie wierzą,
że Bóg Wolą i Słowem stworzył planetę, roślinność,
zwierzęta i człowieka. Starożytni Grecy utrzymywali,
iż wszelkie istoty – te boskie i człowiecze – powsta-
ły w rzecze Okeanosa, dlatego też pierwotnym
akustycznym zdarzeniem zarejestrowanym przez
ludzkość miałby być spokojny szum wody. Abory-
geni opowiadają o totemicznych przodkach, którzy
wyśpiewali świat do życia. Wędrując po dalekich
kontynentach śpiewem nadawali nazwy wszystkim
napotkanym rzeczom i istnieniom...
Można więc chyba powiedzieć: na początku
był dźwięk. I to ten konkretny, osadzony w rzeczy-
wistości, jeszcze nie wyzwolony przez człowieka.
Odkładając na bok kłótnie antropologów o to, czy
pierwszy był dźwięk, czy rytm, trzeba zaznaczyć,
że człowiek bardzo szybko począł świadomie
wykorzystywać brzmienia. Bawił się nimi, układał
według sobie tylko znanych reguł, uznał, że warto
tym abstrakcyjnym wytworem myśli oddawać hołd
Istocie Wyższej. Zagospodarowywał też dźwiękami
przestrzeń. Najpierw przypadkową, później specjal-
nie do tego celu stworzoną: amfiteatry, kościoły,
pałace, gmachy opery, sale koncertowe.
Równia pochyła, przestrzeń zamknięta
Muzyka zmieniała się przez wieki. Niektórzy
twierdzą, że ewoluowała, inni, że ulegała degene-
racji. Ci drudzy, akceptując tylko twórczość powsta-
łą do końca XIX w. mówią: muzyka późniejsza jest
świadectwem degrengolady kultury. Według nich
muzyka współczesna to zgrzyt, pisk, huk, brak
melodii, harmonii, bezład, alogiczność, strukturalny
bełkot i powykręcana emocjonalność.
Przyznaję, że społeczna przestrzeń per-
cepcji nowej muzyki stała się jednowymiarowa
i ograniczona trochę na życzenie kompozytorów.
Publiczność, od lat kołysana Bachem, Mozartem
czy innym Beethovenem, nie była prawdopodobnie
przygotowana na bezdyskusyjne przyjęcie tak moc-
no naznaczonych ostrymi, wręcz skrajnymi emocja-
mi, ekspresjonistycznych wizjiAleksandra Skriabina
i wczesnego Igora Strawińskiego. Z pewnością nie
mogła łatwo przełknąć dodekafonii Arnolda Schön-
berga – jego zawiłych konstrukcji koncypowanych
podług z góry założonych, melodycznych modeli
dźwiękowych. Zresztą genialny wiedeńczyk sam
się o to prosił mówiąc, że jeśli coś jest dla mas, nie
jest sztuką. Ograniczał tym samym recepcję swojej
sztuki do artystycznej elity. Wtórował mu Theodor
Wiesengrund Adorno, autor głośnej „Filozofii nowej
muzyki”, apostoł muzyki trudnej, niedostępnej,
ale jednocześnie odzwierciedlającej zepsuty stan
społeczeństwa.
Później nastały dla muzykijeszcze gorsze czasy.
W latach 50. do głosu na międzynarodowej muzycz-
nej scenie doszli „młodzi gniewni” spod znaku drugiej
awangardy. Karlheinz Stockhausen, Pierre Boulez
i Luigi Nono rozwinęli ideę tzw. muzyki serialnej,
gdzie założony z góry konstrukcyjny model obejmo-
wał nie tylko, jak w dodekafonii, wysokość dźwięku,
ale i głośność, długość trwania oraz barwę. Oddalili
13
3. 14
tym samym sztukę układania dźwięków od niewy-
kształconego słuchacza. Zarzuty odhumanizowania
muzyki, jej ostatecznego zmatematyzowania, a tym
samympozbawienia emocjipadały na podatnygrunt.
Kilka lat później przeciwnicy eksperymentów dźwię-
kowych reagowali z kolei oburzeniem, gdy widzieli
rozbijane przez muzyka skrzypce i palenie fortepianu
na plaży – zapominając jednocześnie, że tak skrajna
aktywność kompozytorów była konieczna, skądinąd
ciekawa, a z pewnością wartościowa dla kolejnych
pokoleń twórców. Kult nowości i szokujące działanie
stały się wówczas synonimem wartościowej sztuki.
Tworzącym zaś ponad dekadę później muzykom
dokonania awangardystów zapewniły szeroki
wachlarz artystycznych środków, z których – już
w innym, postmodernistycznym kontekście – mogli
pełnymi garściami czerpać.
To właśnie w połowie ubiegłego wieku zagnieź-
dziły się w społecznej wyobraźni szkodliwe i nie-
sprawiedliwe dla muzyki nowej stereotypy. Ludzie
zamknęli się na sztukę aktualną. Woleli raczej leżeć
w ciepłej wannie zastanego niż podjąć trud wędrów-
ki w nieznane. Kiedy więc nadeszły lata 70. i czas
spektakularnych powrotów do melodii, harmonii,
kategorii piękna oraz owianej już legendą prostoty,
wielu było od dawna zasklepionych w jedynie słusz-
nych – mocno zakorzenionych w tradycji – kanonach
estetycznych.
„Przestrzeń – obszar trójwymiarowy, nie-
ograniczony, nieskończony.”
Muzyka współczesna, jak żadna inna, jest
jednak niezwykle bogata i zróżnicowana. Mno-
gość nurtów, prądów i kierunków – obojętnie, jak
byśmy to nazywali – trudno nawet zdefiniować. Jest
ona więc z całą pewnością obszarem trójwymia-
rowym, nieograniczonym i nieskończonym – i jako
taka powoli anektuje nową społeczną przestrzeń.
Przestaje być zamkniętym gettem dla artystów-
intelektualistów. Odwiedzający Warszawską Jesień
nie zobaczą już tylko siwych głów, sztywnych garni-
4. 15
turów i szeleszczących sukien. Mogą tam spotkać
licealistów z renomowanych szkół, studentów
w modnych ciuchach i z chaosem włosów na gło-
wie, wreszcie zwykłych poszukiwaczy wrażeń.
Ktoś powie: to snobizm. Być może, ale ja lubię
taki snobizm. W kuluarowych rozmowach młodzi
ludzie, bez muzycznych rodowodów, z zachwytem
opowiadają o niezwykłych doznaniach. Im się już
znudziła radiowa papka, już nie chcą słuchać
zwykłej, płaskiej, klubowej muzyki. Pragną czegoś
więcej. Stawiają jednocześnie warunek: ma być
nowe, głębokie i pobudzające. Czy zawsze muzyka
współczesna spełnia ten warunek? Różnie z tym
bywa, ale z pewnością o wiele bardziej prawdo-
podobne będzie spotkanie szympansa w zoo niż
na krakowskim Rynku...
Ponadto coraz częściej koncerty młodych
twórców prezentowane są we wnętrzach zupełnie
nie kojarzonych z muzyką artystyczną i towarzyszą-
cą jej otoczką elitarności, konwenansu i napuszenia.
Przykładem może być postindustrialny kompleks
w Stuttgarcie, w którym odbywa się festiwal muzyki
współczesnejECLAT,czydarmsztadzkamiędzynaro-
dowa stacja meteorologiczna EUMETSAT, dla której
wnętrza Internationale Ferienkurse für Neue Musik
zamówiło specjalne utwory. Publiczność ostatniej
Warszawskiej Jesieni zaś kilkakrotnie odwiedzała
osławioną Pragę, bo tam mieści się FabrykaTrzciny,
w której zorganizowano kilka koncertów.
•
Każdej niedzieli parafianie lipskiego kościoła
słuchali nowej kantaty Jana Sebastiana Bacha.
Mecenasi Wolfganga Amadeusza Mozarta chcieli
być świadkami premiery kolejnego dzieła. Warto
zastanowić się nad pytaniem, dlaczego dzisiejsza
publiczność woli słuchać po raz kolejny „V Symfonii”
Beethovena niż nowego utworu Pawła Mykietyna?
Przecież kompozycje pisane dzisiaj, w znanej nam
przestrzeni polityczno-społeczno-kulturalnej, powin-
ny być nam bliższe.
Nie uciekajmy od nowości. Rozbijmy mur
niechęci podszytej nierzadko nieznajomością i ko-
ślawym stereotypem. Warto wszak spotkać się z mu-
zyką nową, nie bojąc się konfrontacji i podejmując
próbę jej zrozumienia. W swojej „Filozofii dramatu”
(1990) Józef Tischner napisał: „Doświadczamy
innego spotykając go. Spotkać, to coś więcej niż
mieć świadomość, że inny jest obecny obok mnie
lub przy mnie. [...] Spotkanie jest wydarzeniem.
Spotkanie pociąga za sobą istotną zmianę w prze-
strzeni obcowań”.
W tekście wykorzystano definicję przestrzeni
według „Słownika Języka Polskiego” pod red.
W. Doroszewskiego, Warszawa 1965.
Polecamy:
T. W. Adorno, „Filozofia nowej muzyki”, Warszawa 1974.
T. W. Adorno, „Sztuka i sztuki. Wybór esejów”, Warszawa 1990.
E. Tarasti, „Przestrzeń muzyczna”, Res Facta Nova 1994, nr 1(10).
Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień:
www.warszawska-jesien.art.pl
Dwutygodnik Ruch Muzyczny: www.ruchmuzyczny.onet.pl
Program Drugi Polskiego Radia: www.radio.com.pl/dwojka
Polskie Centrum Informacji Muzycznej: www.polmic.pl