ANTYRAK. NOWY STYL ŻYCIA - ebook
Autor: David Servan-Schreiber
Data wydania: 08.07.2015
Język publikacji: polski
Liczba stron: 304
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
ISSN: 978-83-7985-254-3
Antyrak odpowiada na pytania kluczowe dla zdrowia większości ludzi: Jaki tryb życia prowadzić, aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka? Co robić, aby zahamować jego rozwój? Co jeść i jakie stosować diety? Czego i jakich potraw unikać? Dr Servan-Schreiber jest neurochirurgiem i psychiatrą, zajmuje się terapią osób cierpiących na nowotwory i inne ciężkie choroby. Piętnaście lat temu wykryto u niego guz mózgu przeżył dwie operacje i nawrót choroby. Choć jest zwolennikiem niekonwencjonalnych metod leczenia, nie odrzuca sposobów tradycyjnych. Jego książka Antyrak. Nowy styl życia staje się światowym fenomenem wydawniczym.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/antyrak__nowy_styl_zycia_p93295.xml?uid=215827
Praca.pl sytuacja na rynku pracy w II kw.2016 raportPraca.pl
Pracownik pilnie poszukiwany.
Analiza ofert pracy zamieszczonych na portalu Praca.pl potwierdza postawioną na koniec pierwszego kwartału hipotezę o przejmowaniu rynku przez pracownika. W drugim kwartale 2016 roku liczba ofert pracy w porównaniu z analogicznym okresem w 2015 roku zwiększyła się o 73%. Bezrobocie w kwietniu odnotowało rekordowo niski poziom: 9,6% (najniższy od 24 lat) i ciągle maleje.
Praca.pl sytuacja na rynku pracy w II kw.2016 raportPraca.pl
Pracownik pilnie poszukiwany.
Analiza ofert pracy zamieszczonych na portalu Praca.pl potwierdza postawioną na koniec pierwszego kwartału hipotezę o przejmowaniu rynku przez pracownika. W drugim kwartale 2016 roku liczba ofert pracy w porównaniu z analogicznym okresem w 2015 roku zwiększyła się o 73%. Bezrobocie w kwietniu odnotowało rekordowo niski poziom: 9,6% (najniższy od 24 lat) i ciągle maleje.
Projektowanie za pomocą programów CAD (Computer Aided Design) jest obecnie normą, a nie wyjątkiem. Najbardziej znaną aplikacją służącą do wspierania projektowania jest AutoCAD firmy Autodesk -- nie oznacza to jednak, że projektanci są nań skazani. Na rynku dostępne są tańsze alternatywy -- jedną z nich jest INTERsoft® IntelliCAD, program zgodny z AutoCAD-em i o równie dużych możliwościach.
IntelliCAD to funkcjonalny, wielodokumentowy edytor graficzny wspomagający projektowanie 2D i 3D. Jest zgodny z AutoCAD-em zarówno w filozofii działania, jak i zapisie i odczycie plików w formacie DWG. Na rynku powstało wiele programów, które oferują podobne możliwości do AutoCAD-a, ale ich główną wadą jest niedoskonała obsługa formatu DWG. Współpracując z innymi firmami posługującymi się AutoCAD-em nie można sobie pozwolić na wadliwą wymianę danych. Właśnie dzięki zgodności program IntelliCAD odniósł ogromny sukces.
Niniejsza książka przeznaczona jest dla początkujących projektantów. Wszystkie zagadnienia omawiane są w sposób prosty i jasny, bez zagłębiania się w wyrafinowane niuanse. W książce przedstawione są najważniejsze informacje, niezbędne do rozpoczęcia posługiwania się IntelliCAD-em.
Książka prezentuje:
* Wprowadzenie do projektowania w programie IntelliCAD
* Tworzenie podstawowych obiektów
* Układ współrzędnych i oglądanie rysunków
* Punkty zaczepienia
* Modyfikowanie rysunków
* Cofanie zmian
* Uchwyty
* Skok i siatkę
* Metody kreskowania
Książka omawia najnowszą, polską edycję IntelliCAD-a. Dzięki niej przekonasz się, że komputerowe wspomaganie projektowania to nie czarna magia dostępna dla wtajemniczonych -- Ty także możesz się tego nauczyć.
Na dołączonej do książki płycie CD-ROM znajdują się m.in.: testowa wersja programu INTERsoft-IntelliCAD 4.0 PL, jak również wiele przydanych każdemu projektantowi aplikacji.
Poznaj sposoby wykrywania ataków hakerów
* Wybierz i skonfiguruj odpowiedni system detekcji włamań
* Dowiedz się, w jaki sposób hakerzy mogą zaatakować Twój system
* Zareaguj na atak hakera
Wykrywanie włamań to stosunkowo nowa dziedzina, którą zainteresowało się już wielu specjalistów od zabezpieczeń systemów komputerowych. Wokół niej, podobnie jak wokół innych rozwijających się dziedzin, krąży wiele mitów. Książki poświęcone ochronie przed włamaniami przedstawiają ten temat z innej perspektywy. Trudno jest również znaleźć zestawienie i porównanie narzędzi do detekcji włamań oraz omówienie procedury instalacji i skonfigurowania takiego narzędzia.
Głównym założeniem książki "Wykrywanie włamań i aktywna ochrona danych" jest wypełnienie tej luki. Książka przedstawia systemy detekcji włamań i sposoby korzystania z nich. Pokazuje również rodzaje i techniki ataków hakerskich oraz metody reagowania na włamania i próby włamań.
* Anatomia ataku
* Zasady wykrywania włamań do sieci
* Wykrywanie śladów ataku
* Źródła informacji o atakach
* Czynniki warunkujące bezpieczeństwo systemu
* Narzędzia do wykrywania ataków
* Instalacja i konfiguracja systemu detekcji włamań oraz administrowanie nim
* Bezpieczeństwo systemu wykrywania ataków
* Reagowanie na zdarzenia zachodzące w sieci
Zabezpiecz swoją sieć za pomocą nowoczesnych technik i narzędzi.
Doing Business In Kazakhstan 2012 The World Bank ReportAlexanderJRogan
The Doing Business Project provides objective measures of business regulations and their enforcement across 183 economies and selected cities at the subnational and regional level.
The Doing Business Project, launched in 2002, looks at domestic small and medium-size companies and measures the regulations applying to them through their life cycle.
By gathering and analyzing comprehensive quantitative data to compare business regulation environments across economies and over time, Doing Business encourages countries to compete towards more efficient regulation; offers measurable benchmarks for reform; and serves as a resource for academics, journalists, private sector researchers and others interested in the business climate of each country.
Міжнародний ДЕНЬ ЖУРНАЛІСТА було відмічено і в нашому пришкільному таборі «Со...Ігор Арсентьєв
Міжнародний ДЕНЬ ЖУРНАЛІСТА було відмічено і в нашому пришкільному таборі «Сонечко». Було оголошено конкурс на кращу редакцію газети або журналу. Працювало 4 редакції. Юні кореспонденти брали інтерв’ю у співробітників школи. Медсестра розповіла, що треба їсти, щоб бути здоровим, вчителі поділилися своїми планами на літо, завгосп – планами по ремонту школи, повар розповіла про сьогоднішнє меню. Включилися в роботу усі…Потім редколегії презентували свої яскраві та насичені газети та журнали. І, як завжди, перемогла дружба! Результати – на фото.
The overview of methods of risk analysis for web applications. Presentation held on Wroclaw grillIT meetings (see grillit.pl for details). Author: Michał Sobiegraj
Projektowanie za pomocą programów CAD (Computer Aided Design) jest obecnie normą, a nie wyjątkiem. Najbardziej znaną aplikacją służącą do wspierania projektowania jest AutoCAD firmy Autodesk -- nie oznacza to jednak, że projektanci są nań skazani. Na rynku dostępne są tańsze alternatywy -- jedną z nich jest INTERsoft® IntelliCAD, program zgodny z AutoCAD-em i o równie dużych możliwościach.
IntelliCAD to funkcjonalny, wielodokumentowy edytor graficzny wspomagający projektowanie 2D i 3D. Jest zgodny z AutoCAD-em zarówno w filozofii działania, jak i zapisie i odczycie plików w formacie DWG. Na rynku powstało wiele programów, które oferują podobne możliwości do AutoCAD-a, ale ich główną wadą jest niedoskonała obsługa formatu DWG. Współpracując z innymi firmami posługującymi się AutoCAD-em nie można sobie pozwolić na wadliwą wymianę danych. Właśnie dzięki zgodności program IntelliCAD odniósł ogromny sukces.
Niniejsza książka przeznaczona jest dla początkujących projektantów. Wszystkie zagadnienia omawiane są w sposób prosty i jasny, bez zagłębiania się w wyrafinowane niuanse. W książce przedstawione są najważniejsze informacje, niezbędne do rozpoczęcia posługiwania się IntelliCAD-em.
Książka prezentuje:
* Wprowadzenie do projektowania w programie IntelliCAD
* Tworzenie podstawowych obiektów
* Układ współrzędnych i oglądanie rysunków
* Punkty zaczepienia
* Modyfikowanie rysunków
* Cofanie zmian
* Uchwyty
* Skok i siatkę
* Metody kreskowania
Książka omawia najnowszą, polską edycję IntelliCAD-a. Dzięki niej przekonasz się, że komputerowe wspomaganie projektowania to nie czarna magia dostępna dla wtajemniczonych -- Ty także możesz się tego nauczyć.
Na dołączonej do książki płycie CD-ROM znajdują się m.in.: testowa wersja programu INTERsoft-IntelliCAD 4.0 PL, jak również wiele przydanych każdemu projektantowi aplikacji.
Poznaj sposoby wykrywania ataków hakerów
* Wybierz i skonfiguruj odpowiedni system detekcji włamań
* Dowiedz się, w jaki sposób hakerzy mogą zaatakować Twój system
* Zareaguj na atak hakera
Wykrywanie włamań to stosunkowo nowa dziedzina, którą zainteresowało się już wielu specjalistów od zabezpieczeń systemów komputerowych. Wokół niej, podobnie jak wokół innych rozwijających się dziedzin, krąży wiele mitów. Książki poświęcone ochronie przed włamaniami przedstawiają ten temat z innej perspektywy. Trudno jest również znaleźć zestawienie i porównanie narzędzi do detekcji włamań oraz omówienie procedury instalacji i skonfigurowania takiego narzędzia.
Głównym założeniem książki "Wykrywanie włamań i aktywna ochrona danych" jest wypełnienie tej luki. Książka przedstawia systemy detekcji włamań i sposoby korzystania z nich. Pokazuje również rodzaje i techniki ataków hakerskich oraz metody reagowania na włamania i próby włamań.
* Anatomia ataku
* Zasady wykrywania włamań do sieci
* Wykrywanie śladów ataku
* Źródła informacji o atakach
* Czynniki warunkujące bezpieczeństwo systemu
* Narzędzia do wykrywania ataków
* Instalacja i konfiguracja systemu detekcji włamań oraz administrowanie nim
* Bezpieczeństwo systemu wykrywania ataków
* Reagowanie na zdarzenia zachodzące w sieci
Zabezpiecz swoją sieć za pomocą nowoczesnych technik i narzędzi.
Doing Business In Kazakhstan 2012 The World Bank ReportAlexanderJRogan
The Doing Business Project provides objective measures of business regulations and their enforcement across 183 economies and selected cities at the subnational and regional level.
The Doing Business Project, launched in 2002, looks at domestic small and medium-size companies and measures the regulations applying to them through their life cycle.
By gathering and analyzing comprehensive quantitative data to compare business regulation environments across economies and over time, Doing Business encourages countries to compete towards more efficient regulation; offers measurable benchmarks for reform; and serves as a resource for academics, journalists, private sector researchers and others interested in the business climate of each country.
Міжнародний ДЕНЬ ЖУРНАЛІСТА було відмічено і в нашому пришкільному таборі «Со...Ігор Арсентьєв
Міжнародний ДЕНЬ ЖУРНАЛІСТА було відмічено і в нашому пришкільному таборі «Сонечко». Було оголошено конкурс на кращу редакцію газети або журналу. Працювало 4 редакції. Юні кореспонденти брали інтерв’ю у співробітників школи. Медсестра розповіла, що треба їсти, щоб бути здоровим, вчителі поділилися своїми планами на літо, завгосп – планами по ремонту школи, повар розповіла про сьогоднішнє меню. Включилися в роботу усі…Потім редколегії презентували свої яскраві та насичені газети та журнали. І, як завжди, перемогла дружба! Результати – на фото.
The overview of methods of risk analysis for web applications. Presentation held on Wroclaw grillIT meetings (see grillit.pl for details). Author: Michał Sobiegraj
Walka z rakiem - profilaktyka nowotworów złośliwychkaleksander
Prezentacja o profilaktyce nowotworów złośliwych i czynnikach rakotwórczych stworzona na podstawie zasad Kodeksu Walki z Rakiem z którą zapoznani zostali uczniowie Gimnazjum nr 2 w Dęblinie w roku szkolnym 2014/2015.
Katalog Evitum na rok 2021 - Sprawdź co dla ciebie przygotowaliśmyEvitum
Nowości na rok 2021 od Evitum - Leasing online 0 % bez BIK/KRD na wszystkie urządzenia brytyjskiej marki Mezator
Zostań Ambasadorem Mezator i polecaj nasze urządzania - zarabiaj bez inwestycji !
Najnowsza oferta Evitum na rok 2019 - Zapraszamy do zapoznania się z nią wszystkie podmioty zainteresowane rozszerzeniem swoich usług o bezbolesną diagnostykę organizmu.
Nowoczesne formy antykoncepcji. Jakieś środki antykoncepcyjne są najbardziej skuteczne? Antykoncepcja a zakrzepica. Ryzyko zachorowania na zakrzepicę a pigułki hormonalne.
Metoda biorezonansowa to świetny wynalazek medycyny, który jest bardzo popularny na świecie. Jest to metoda szybka i bezpieczna, dlatego warto by i w Polsce zyskała popularność.
Samo Sedno - Copywriting. Jak sprzedawać słowem - ebookepartnerzy.com
Samo Sedno - Copywriting. Jak sprzedawać słowem - ebook
Autor: Dorota Jędrzejewska Rafał Niemczyk
Data wydania: 25.10.2013
Język publikacji: polski
Liczba stron: 208
Wydawca: Edgard
ISSN: 978-83-7788-342-6
„No to Frugo”, „Żubr występuje w puszczy”, „Zawsze Coca-Cola” czy „Nike. Just do it!” to klasyczne już przykłady copywriterskich złotych strzałów. Chciałbyś tworzyć podobnie chwytliwe i błyskotliwe hasła reklamowe? Chcesz być mistrzem perswazyjnych tekstów, które przełożą się na konkretne efekty sprzedażowe? Pragniesz tworzyć komunikaty, którym nie oprze się żaden odbiorca? Sięgnij po tę książkę!
- Dowiesz się, na czym polega magia sloganów i jaki jest sekret namingu.
- Nauczysz się sprawnie i precyzyjnie dostosowywać teksty reklamowe do konkretnego medium (prasa, radio, telewizja, internet).
- Poznasz skuteczne triki i wskazówki dotyczące tworzenia wartościowych treści w serwisach społecznościowych na czele z Facebookiem.
- Zaczniesz umiejętnie wykorzystywać techniki perswazyjne w przekazie reklamowym.
- Zostaniesz kreatorem słowa, który potrafi uświadomić odbiorcy ukryte potrzeby i kreować gusta.
Dorota Jędrzejewska – redaktor kreatywna, entuzjastka content marketingu. Jej specjalizacja to media społecznościowe i blogowanie.
Rafał Niemczyk – dziennikarz, copywriter. Specjalizuje się w copywritingu internetowym. Jest laureatem kilku konkursów literackich. Od 2011 r. prowadzi z Dorotą pracownię copywritingu.
Samo Sedno to seria nowoczesnych, praktycznych i podręcznych poradników, które trafiają w samo sedno. W serii znajdują się tytuły o tematyce m.in. biznesowej, parentingowej, psychologicznej czy dotyczącej zdrowego stylu życia i rozwoju osobistego.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/samo_sedno_-_copywriting__jak_sprzedawac_slowem_p41312.xml?uid=215827
Małe wielkie kino. Film animowany od narodzin do końca okresu klasycznego - e...epartnerzy.com
Małe wielkie kino. Film animowany od narodzin do końca okresu klasycznego - ebook
Autor: Paweł Sitkiewicz
Data wydania: 19.02.2014
Język publikacji: polski
Liczba stron: 296
Wydawca: Słowo/obraz terytoria
ISSN: 978-83-7453-164-1
Pierwsza połowa XX stulecia to „złoty wiek” filmu animowanego, który był ważnym zjawiskiem społecznym, a nie tylko dziecięcą rozrywką, przerywanym reklamami serialem czy artystycznym laboratorium. Twórcy animacji prowadzili dialog z żywo reagującą publicznością, a nie garstką koneserów, oraz wyznaczali nowe kierunki rozwoju kina.
Widzowie nie wyobrażali sobie seansu filmowego bez krótkiego dodatku. Zaradni producenci zarabiali więc na kreskówkach duże pieniądze. Artyści awangardowi, nie myśląc o zysku, szukali nowych form wypowiedzi i marzyli o rewolucji w malarstwie.
Cenzorzy i moraliści niepokoili się wpływem rysunkowych żartów na obyczaje kinomanów.
Politycy zaś zastanawiali się, w jaki sposób wykorzystać animację do własnych interesów. Dziś z kolei małe wielkie kino sprzed kilku dziesięcioleci stanowi niedościgniony ideał sztuki rozrywkowej, a także najważniejszy punkt odniesienia w całej historii animacji.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/male_wielkie_kino__film_animowany_od_narodzin_do_konca_okresu_klasycznego_p86569.xml?uid=215827
Mgła - ebook
Autor: Carla Neggers
Data wydania: 05.09.2012
Język publikacji: polski
Liczba stron: 384
Wydawca: HarperCollins
ISSN: 978-83-238-9638-8
Lizzie Rush prowadzi podwójną grę. Zdobywa zaufanie i wkrada się w łaski Normana Estabrooka, ekscentrycznego miliardera, uwikłanego w nielegalne interesy i współpracującego z mafią. Obciążające dowody przekazuje FBI jako tajna informatorka. Dzięki zgromadzonym przez nią informacjom brutalny i dotąd bezkarny przestępca zostaje aresztowany. Wygląda na to, że ryzykowna gra dobiegła końca. Jednak nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. To dopiero początek dramatycznych wydarzeń…
Norman, po odzyskaniu wolności, zaczyna mścić się na wszystkich, którzy go zdradzili. Krwawy zamach w Bostonie to pierwszy krok zaplanowanej zemsty. Wkrótce nastąpią kolejne… chyba że Lizzie powstrzyma Estabrooka. Niespodziewanie pojawia się Will Davenport, tajemniczy agent brytyjskiego wywiadu. Od dawna śledzi Normana. Jednak nie tylko jego… podąża też śladami Lizzie. Will wydaje się jedyną osobą, która może pomóc Lizzie zatrzymać spiralę przemocy. Jednak czy na pewno pracuje tylko dla wywiadu?
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/mgla_p34157.xml?uid=215827
Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm - ebook
Autor: Agnieszka Taborska
Data wydania: 19.02.2014
Liczba stron: 444
Wydawca: Słowo/obraz terytoria
ISSN: 978-83-7453-153-5
Książka jest pomysłową analizą surrealizmu na przykładzie sztuk plastycznych, kina, fotografii i literatury. Autorka sięga do początków nurtu, a następnie oprowadza nas po całym wieku XX, pokazując, jak surrealistyczne spojrzenie na świat łączy biografie rozmaitych artystów – tytułowych „spiskowców wyobraźni” – a tym samym kształtuje zarówno historię, jak i mitologię jednego z najważniejszych ruchów w sztuce współczesnej.
Książka składa się z dwóch części – Tematów i Sylwetek. W Tematach czytelnik znajdzie odpowiedzi na kilka niekonwencjonalnych pytań (co surrealiści myśleli na temat własnej śmierci? czy przedmiot może mieć duszę?); w Sylwetkach zaś pozna kulisy przyjaźni rozmaitych artystów (i artystek) z surrealistyczną muzą.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/spiskowcy_wyobrazni__surrealizm_p85968.xml?uid=215827
Echolalie. O zapominaniu języka - ebook
Autor: Daniel Heller-Roazen
Data wydania: 20.02.2014
Liczba stron: 277
Wydawca: Słowo/obraz terytoria
Język można nabyć, ale można również stracić. Ludzie zapominają słowa, wyrażenia, nawet całe języki, z biegiem czasu wspólnoty językowe porzucają mowę, którą kiedyś się posługiwały, języki zaś zanikają i ustępują miejsca nowym. Echolalie opowiadają o wielu formach językowego zapominania. Poruszając się pomiędzy starożytną, średniowieczną i współczesną kulturą, odkrywają związki pomiędzy mową, pismem, pamięcią i zapomnieniem. Niezależnie, czy tematem rozważań jest średniowieczna literatura czy współczesna beletrystyka, klasyczna poezja arabska czy narodziny języka francuskiego, strukturalistyczna lingwistyka czy uwagi Freuda na temat afazji, Daniel Heller-Roazen rozważa z precyzją i wnikliwością formy, efekty i konsekwencje trwania i zanikania języka. Jego zdaniem w mowie konstrukcja i destrukcja zawsze idą w parze. Śmierć jednego języka może być narodzinami drugiego, a doświadczenie odchodzenia mowy może leżeć u podstaw literackiej, filozoficznej i artystycznej kreacji.
Od dziecięcego gaworzenia do dziedzictwa wieży Babel, od świętych języków judaizmu i islamu do koncepcji martwego języka i politycznego znaczenia współczesnych języków zagrożonych i na wygnaniu – Echolalie w oryginalny, elegancki i erudycyjny sposób zapraszają nas do refleksji nad naturą zwierzęcia, które mówi i zapomina.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/echolalie__o_zapominaniu_jezyka_p85954.xml?uid=215827
Celtowie. Dzieje - ebook
Autor: Daithi Ó hÓgain
Data wydania: 19.12.2014
Liczba stron: 333
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-126-6
Przez prawie dwa tysiące lat Celtowie stanowili jedną z głównych grup ludów indoeuropejskich kształtujących kulturowe, etniczne i polityczne oblicze Europy. W pierwszym tysiącleciu przed naszą erą z pierwotnych siedzib w dorzeczu górnego Dunaju rozprzestrzeniali się niemal we wszystkich kierunkach, tak iż wpływ ich i osadnictwo sięgnęły z jednej strony Wysp Brytyjskich i Półwyspu Iberyjskiego, z drugiej – Bałkanów, a nawet Azji Mniejszej. Później, w wyniku klęsk w konfrontacji z imperium rzymskim oraz naporu Germanów, ich potęga gwałtownie się skurczyła. Celtyckie społeczności i kultura przetrwały jedynie na zachodnich obrzeżach Europy.
Daithy Ó hÓgáin śledzi kulturowe, militarne i polityczne dzieje Celtów od najstarszych, identyfikowanych z nimi kultur archeologicznych, poprzez burzliwe dzieje ekspansji i walk po uformowanie się celtyckich państwowości we wczesnym średniowieczu – od Bretanii, przez Walię i Irlandię, po Szkocję. Obszernie wykorzystuje informacje zawarte w klasycznych dziełach pisarzy greckich i łacińskich, przytaczając wiadomości i opinie o Celtach z pism Strabona, Pliniusza Starszego, Juliusza Cezara i innych.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/celtowie__dzieje_p90493.xml?uid=215827
Historia literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans (okres usamo...epartnerzy.com
Historia literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans (okres usamodzielnienia 1900-1930) - ebook
Autor: Jerzy Koch
Data wydania: 01.04.2014
Liczba stron: 708
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-006-1
"Praca prof. Jerzego Kocha jest pionierska nie tylko na gruncie polskim. Napisana piękną polszczyzną książka daje rzetelną wiedzę o fascynującej literaturze południowoafrykańskiej, rozwiewa wiele uprzedzeń i stereotypów, a przy tym widać, że tworzona była z pasją. Należy dobitnie podkreślić, książka prezentuje przede wszystkim rezultaty wieloletnich studiów i badań własnych Autora. Za największą wartość stylistyczną pracy uważam rzadkie w naszym piśmiennictwie połączenie ogromnej erudycji z komunikatywnością i jasnym językiem przekazu. Nowoczesny aparat pojęciowy zastosowany w książce, sposób myślenia o naturze procesów kulturotwórczych zachodzących w południowoafrykańskim melting pot to kolejne atuty tej pracy.
Dr hab., prof. UŁ Elżbieta Dzikowska
Autorowi udało się stworzyć nowoczesny podręcznik akademicki, w którym uwidacznia się charakterystyczny, niezwykle efektywny w przypadku książki tego typu, sposób narracji. Prof. Jerzy Koch konstruuje swoją syntezę dziejów literatury, ukazując, jak rozwijał się cały proces historycznoliteracki, a jednocześnie zręcznie porusza się miedzy poszczególnymi tekstami artystycznymi, schodząc także na poziom analizy konkretnych utworów. Zamiast wyłączać poza nawias informacje kontekstualizujące, Autor znalazł sposób na niezwykle funkcjonalne włączenie ich do samej prezentacji utworów.
Dr hab., prof. US Marta Skwara
Książka została uhonorowana nagrodą w konkursie na najlepszą ksiażkę akademicką i naukową ACADEMIA 2013."
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/historia_literatury_poludniowoafrykanskiej__literatura_afrikaans_(okres_usamodzielnienia_1900-1930)_p87333.xml?uid=215827
Historia Zimbabwe - ebook
Autor: Henryk Zins
Data wydania: 01.03.2014
Liczba stron: 294
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-002-3
Książka przedstawia w sposób kompetentny i dobrze udokumentowany, z wykorzystaniem źródeł afrykańskich, dzieje polityczne, społeczne i gospodarcze byłej Rodezji Południowej, obecnie niepodległego kraju o nazwie Zimbabwe.
Opracowanie - to pierwsze w polskiej lietraturze historycznej - nie tylko dostarcza rzetelnych informacji, ale stanowi poważny przyczynek do dyskusji na temat wkładu Afrykanów do dziedzictwa ludzkości i jest dobrym przykładem dialogu międzyklturowego.
Autor książki, który był przez wiele lat wykładowcą na uniwersytetach afrykańskich, przedstawia dzieje obszaru leżącego pomiędzy rzekami Zambezi i Limpopo od przybycia tam około X wieku ludności Szona i jej losów w późniejszych stuleciach, poprzez okres kolonialny Rodezji (1890- 1979), aż do uzyskania przez Zimbabwe niepodległości i początków nowego, niepodległego państwa.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/historia_zimbabwe_p87335.xml?uid=215827
Afrykańskie państwo Kilindich w XVIII i XIX wieku - ebookepartnerzy.com
Afrykańskie państwo Kilindich w XVIII i XIX wieku - ebook
Autor: Marek Pawełczak
Data wydania: 01.03.2014
Liczba stron: 212
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-63778-77-4
Książka dotyczy historii państwa Kilindich, leżącego w górach Usambara w Afryce Wschodniej, na obszarze dzisiejszej Tanzanii. Autor próbuje odpowiedzieć na pytania wiążące się z powstaniem i funkcjonowaniem tego państwa okresie od połowy XVIII wieku do utraty niepodległości w 1895 roku. Praca opiera się na założeniach, że państwo Kilindich funkcjonowało dzięki - dającej korzyści obu stronom - swoistej umowie społecznej, zawartej pomiędzy lineażem panującym rodu Kilindich a wspólnotami plebejskimi. Odtwarzając układ sił i rozkład ciężarów związanych z utrzymaniem instytucji państwa, autor odczytał treść tej umowy i sposób, w jaki interpretowali ją uczestnicy.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/afrykanskie_panstwo_kilindich_w_xviii_i_xix_wieku_p87340.xml?uid=215827
Polacy w Nigerii. Tom IV - ebook
Autor: Opracowanie zbiorowe
Data wydania: 05.11.2014
Liczba stron: 426
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-115-0
Praca zbiorowa pod redakcją Zygmunta Łazowskiego i Stefanii Łazowskiej.
Podtytuł książki - ""Polacy w krajach Afryki Zachodniej"" - wskazuje, że zakres tematyczny tego tomu różni się od poprzednich. Różni się też jego formuła - poza informacjami dotyczącymi Polaków w krajach Afryki Zachodniej przedstawione zostały obecne stosunki polityczne i gospodarcze Polski z tymi krajami oraz perspektywy rozwoju tych relacji w nowym stuleciu.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/polacy_w_nigerii__tom_iv_p89758.xml?uid=215827
Polacy w Nigerii. Tom III - ebook
Autor: Opracowanie zbiorowe
Data wydania: 22.10.2014
Liczba stron: 298
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-117-4
Trzeci tom serii, pod redakcją Zygmunta Łazowskiego i Jerzego Wójcika łączy cechy dwóch poprzednich tomów, ale w odniesieniu tylko do jednej, szeroko pojętej grupy zawodowej, jaką tworzą budowniczowie.
Poza informacjami oraz dokumentacją obecności i działalności polskich budowniczych, kolejny tom dostarcza solidnej wiedzy o Nigerii i jej mieszkańcach. W książce można znaleźć wiele szczegółów etnograficznych, opisów krajobrazów i architektury.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/polacy_w_nigerii__tom_iii_p89694.xml?uid=215827
Polacy w Nigerii. Tom I - ebook
Autor: Opracowanie zbiorowe
Data wydania: 22.10.2014
Liczba stron: 503
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-095-5
Praca zbiorowa pod red. J. Machowskiego, Z. Łazowskiego, W. Kozaka Dzieło zbiorowe ponad 50 współautorów. Przedstawia warunki życia i pracy oraz osiągnięcia Polaków zatrudnionych w Nigerii. Praca bogato ilustrowana.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/polacy_w_nigerii__tom_i_p89693.xml?uid=215827
Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebookepartnerzy.com
Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka - ebook
Autor: Shlomo Sand
Data wydania: 01.04.2014
Liczba stron: 140
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-012-2
"Ponieważ źle znoszę fakt, że prawo izraelskie narzuca mi przynależność do jakiejś fikcyjnej wspólnoty etnicznej, a jeszcze gorzej konieczność prezentowania się reszcie świata jako członek klubu wybranych, przeto oświadczam, że chcę podać się do dymisji i przestać uważać siebie za Żyda"
Shlomo Sand
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/dlaczego_przestalem_byc_zydem__spojrzenie_izraelczyka_p87375.xml?uid=215827
Historia literatury południowoafrykańskiej literatura afrikaans (XVII-XIX WIE...epartnerzy.com
Historia literatury południowoafrykańskiej literatura afrikaans (XVII-XIX WIEK) - ebook
Autor: Jerzy Koch
Data wydania: 01.04.2014
Liczba stron: 452
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-004-7
Książka stanowi pionierską próbę przedstawienia czytelnikowi polskiemu piśmiennictwa Afryki Południowej okresu kolonialnego. Świetnie znający realia tego kraju autor szkicuje szerokie tło historyczne i kulturowe. Historia literatury południowoafrykańskiej uwzględnia próby rekonstrukcji sposobów budowania wypowiedzi i ustalania znaczeń, począwszy od tracycji ustnej, a na procesie emancypacji języka afrikaans kończąc. Dodatkowym walorem książki są piękne ilustracje oraz mapy. Bogactwo faktów i wielopłaszczyznowe ujęcie tematu czynią z niej pasjonującą lekturę nie tylko dla filologów i literaturoznawców, lecz także dla wszystkich zainteresowanych kulturą Afryki Południowej.
Nagroda Ministra Edukacji i Sportu 2005
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/historia_literatury_poludniowoafrykanskiej_literatura_afrikaans_(xvii-xix_wiek)_p87326.xml?uid=215827
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookepartnerzy.com
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Autor: Jerzy Koch
Data wydania: 01.04.2014
Liczba stron: 438
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-014-6
Książka profesora Jerzego Kocha przedstawia niezwykle zróżnicowany wybór rozpraw poświęconych piśmiennictwu południowoafrykańskiemu, zarówno okresu kolonialnego, jak i doby najnowszej. Autor, członek Południowoafrykańskiej Akademii Nauki i Sztuki, ukazuje literaturę Afryki Południowej w nowych, zaskakujących perspektywach, często sięgając po metodę archeologiczną: na szeroko zarysowanym tle dokonuje głębokich cięć, by przeprowadzić swe erudycyjne interpretacje.
Badanie dyskursu wokół „Wenus Hotentockiej” prowadzi do błyskotliwej analizy kolonialnych reprezentacji kolorowej kobiety, szczególnie jej mowy i ciała, ale rozprawy przybierają także formę klasycznego portretu literackiego (C. Louis Leipoldt) czy próby typologii stanowisk badawczych (teorie na temat genezy języka afrikaans). Na ogół mają też podwójne dno. Esej o tym, co tłumaczyć z literatury afrikaans, przeradza się w szkic historycznoliteracki najważniejszych kierunków rozwojowych tego piśmiennictwa, a porównanie polskiej i holenderskiej recepcji J.M. Coetzeego staje się pretekstem do innej kontekstualizacji dzieła noblisty.
Analizy literackie coraz to dają Autorowi asumpt do uogólnień czy przemyśleń teoretycznych. Zestawienie paraleli literackich między J.F. Celliersem a A. Mickiewiczem prowadzi do refleksji nad sposobami rozumienia dzieła literackiego jako takiego, a interpretacje wybranych motywów twórczości J. van Bruggena i K. Schoemana stanowią pretekst do pierwszej w Polsce prezentacji różnych aspektów południowoafrykańskiej powieści farmerskiej (plaasroman, farm novel).
Charakter literatury Afryki Południowej oraz zainteresowania samego Autora sprawiają, że motywy ziemi, spotkania z Innym czy emancypacji języka obecne są we wszystkich rozprawach.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/wenus_hotentocka_i_inne_rozprawy_o_literaturze_poludniowoafrykanskiej_p87513.xml?uid=215827
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebookepartnerzy.com
W imię Tory. Żydzi przeciwko syjonizmowi - ebook
Autor: Yakov Rabkin
Data wydania: 17.02.2015
Liczba stron: 313
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-243-0
"Patronat: Żydowski Instytut Historyczny
Zadaniem tej książki jest zaprezentowanie czytelnikowi historii oporu przeciwko ""nieubłaganemu i wszechogarniającemu"" zagrożeniu syjonizmu, oporu, którego konceptualne podłoże niewiele się zmieniło przez ostatnie 120 lat. Książka ta rzuca światło na żywotną, upartą postawę, którą zwolennicy syjonizmu postrzegają z kolei jako świętokradztwo. Wśród krytyków syjonizmu, z którymi spotykamy się na kartach książki, są nie tylko Żydzi noszący czarne płaszcze. Zaliczają się do nich wszyscy, którzy opierają swój sprzeciw na argumentach o charakterze judaistycznym: chasydzi i mitnagdim, Żydzi reformowani i konserwatywni, Żydzi z Izraela i diaspory, a nawet przedstawiciele nurtu narodowo-religijnego, którzy zakwestionowali własne syjonistyczne przekoniania.
Książka Y. Rabkina, opublikowana już w wielu językach, a obecnie wydawana po polsku, na pewno zaciekawi polskiego czytelnika. Polska była bowiem zarówno miejscem powstania, jak i rozwoju syjonizmu, który później został przeszczepiony do Palestyny i Izraela. Praca napisano w sposób jasny i kompetentny jest jak najbardziej aktualna.
/profesor Szewach Weiss, ambasador Izraela w Polsce/
Żydowski antysyjonizm? Czy to nie sprzeczność? A jednak. Książka obala mit państwa Izrael jako monolitu ideologicznego, etnicznego i narodowego oraz odkrywa nadal bardzo mało znane aspekty życia polityczno-społecznego w Izraelu, rzucając nowe światło na tło konfliktu palestyńsko-izraelskiego.
/profesor Piotr Balcerowicz, Uniwersytet Warszawski/
Prof. Yakov Rabkin opisuje ponad stuletni proces preparowania przez syjonistów żydowskiej mitologii politycznej. Pokazuje, jak stare religijne pojęcia zostały wykorzystane do stworzenia nowego świeckiego języka siły i dominacji. Jak historia pisana na nowo i wybiórcza archeologia pamięci stały się instrumentem mistyfikacji. Praca prof. Rabkina podważa pewien popularny mit wygodny zarówno dla proamerykańskich liberałów jak i niechętnych Żydom konserwatywnych katolików - mit jakoby polityka Państwa Izrael, zwłaszcza zaś polityka wobec Palestyńczyków, cieszyła się bezwarunkowym poparciem wszystkich żydowskich środowisk na świecie.
/dr hab. Włodzimierz Ługowski IFIS PAN/
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/w_imie_tory__zydzi_przeciwko_syjonizmowi_p91309.xml?uid=215827
Afrykański wygnaniec. Tożsamość a prawa człowieka. - ebookepartnerzy.com
Afrykański wygnaniec. Tożsamość a prawa człowieka. - ebook
Autor: Joanna Mantel-Niećko
Data wydania: 09.07.2015
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-8002-306-2
Liczba ludzi, którzy opuszczają własny kraj z przyczyn ekonomicznych, politycznych i religijnych, będzie rosnąć. Bogate kraje, obawiając się inwazji uchodźców, będą w pośpiechu budować barykady praw i - jeśli uznają to za konieczne - użyją przemocy. Nic nie da nawet najdoskonalsze prawo międzynarodowe, jeżeli ci, którzy mogą pomóc, nie zechcą tego zrobić. Jednocześnie kraje Północy będą zmierzać do wyrównania szal świata, by dźwigająca je belka nie pękła, przeważona na jedną tylko stronę. To przecież ich żywotny interes. Zginą, jeśli belka pęknie. Będą więc zapewne wyrównywać wagę świata jak dotychczas: w imię humanitaryzmu i pomocy zacofanym, żyjącym w biedzie, umierającym na trąd i AIDS.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/afrykanski_wygnaniec__tozsamosc_a_prawa_czlowieka__p93166.xml?uid=215827
Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski - ebookepartnerzy.com
Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski - ebook
Autor: Shlomo Sand
Data wydania: 01.02.2014
Liczba stron: 434
Wydawca: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISSN: 978-83-63778-29-3
Kiedy powstał naród żydowski? Cztery tysiące lat temu, czy też wyszedł spod pióra żydowskich historyków w XIX w., którzy wykorzystując tradycję biblijną odtworzyli dzieje ludu, stanowiące podstawę do kształtowania przyszłego narodu?
W duchu historii kontrafaktycznej profesor Shlomo Sand zabiera nas w podróż przez "długą" historię Żydów. Czy mieszkańcy Judei zostali wypędzeni po zburzeniu Drugiej Świątyni w 70 r. n.e., czy jest to chrześcijański mit, który przeniknął do żydowskiej tradycji? Autor pokazuje, jak od XIX wieku czas biblijny zaczął być traktowany przez pierwszych syjonistów jako czas historyczny, czas narodzin narodu.
Nie jest to kronika wydarzeń, ale przede wszystkim krytyka obowiązujących historycznych dogmatów. Autor rozpoczyna od pytania zadanego przez historyka Marcela Detienne'a: jak "odnacjonalizować" historie narodowe? Próbuje też wskazać co było faktem, a co projekcją w przeszłość narodowych marzeń.
Shlomo Sand, profesor historii na uniwersytecie w Tel Awiwie urodził się w Linzu (Austria) w 1946 roku. Zajmuje się historią idei i rolą inteligencji we współczesnym społeczeństwie, związkami kina z historią oraz rolą idei narodowej w budowie państw. Tematom tym poświęcił wiele artykułów i książek w językach francuskim, angielskim i hebrajskim.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/kiedy_i_jak_wynaleziono_narod_zydowski_p87503.xml?uid=215827
Hotel na rozdrożu - ebook
Autor: Debbie Macomber
Data wydania: 15.04.2011
Liczba stron: 331
Wydawca: HarperCollins
ISSN: 978-83-238-8149-0
Zatoka Cedrów
Cedar Cove to malownicze miasteczko nieopodal Seattle. Mieszkańcy kochają się, zdradzają, nienawidzą się i rozchodzą jak wszędzie na świecie. Mają swoje historie, swoje sekrety. Tylko że tutaj nikt nie jest anonimowy. Ktoś zawsze pomoże ci rozwiązać problem, nawet gdy tego nie chcesz…
Peggy i Bob Beldon żyją spokojnie do chwili, gdy w ich hotelu ginie mężczyzna. Próbując wyjaśnić tajemnicze okoliczności jego śmierci, odkrywają, że zamordowany służył wraz z Bobem w Wietnamie. Nikt nie wie jednak, dlaczego mężczyzna przyjechał do Cedar Cove ani – co znacznie ważniejsze – kto go otruł…
Kłopoty mają również inni mieszkańcy miasteczka. Życie Olivii Lockhart Griffin po powrocie z miesiąca miodowego wcale nie jest takie słodkie. Jon Bowman i Maryellen Sherman zastanawiają się, czy na pewno powinni się pobrać. A matka Maryellen, Grace, rozstaje się z przyjacielem, ponieważ wciąż nie może uporać się ze śmiercią ukochanego męża Dana. Czy przyjaciele zdołają ją przekonać, że czas zapomnieć o przeszłości i spojrzeć w przyszłość? Pora podjąć ostateczne decyzje…
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/hotel_na_rozdrozu__p18336.xml?uid=215827
Mała Garbo - ebook
Autor: Bodo Kirchhoff
Data wydania: 19.02.2014
Język publikacji: polski
Liczba stron: 214
Wydawca: Słowo/obraz terytoria
ISSN: 978-83-7453-158-0
Czy w świecie wykreowanym przez media pozostało jeszcze coś prawdziwego?
Przed napadem na bank sprawdź, czy są w nim pieniądze. Strzelając na postrach, uważaj, by kula nie trafiła staruszki. Porywając samochód, upewnij się, że jest pusty. Możesz bowiem niechcący porwać młodziutką gwiazdę filmową i zwrócić przeciwko sobie nie tylko policję, ale i cały świat mediów.
Na skuloną na tylnym siedzeniu dziewczynkę w kostiumie anioła czeka już na planie cała ekipa. Mają nakręcić kluczową scenę filmu i tak łatwo się nie poddadzą. Porywacz żąda czterech milionów okupu i ukrywa się wraz z małą gwiazdą w zaśnieżonym lesie. Przed nimi ciężka noc, która odmieni ich życie.
Czy coś może połączyć przestępcę wiecznie prześladowanego przez pech i dziecko, któremu wszystko się zawsze udaje? Bodo Kirchhoff napisał mistrzowską, nasyconą emocjami powieść, która opowiada o tym, jak odróżnić prawdziwe życie od gry pozorów.
Pełna wersja:
http://epartnerzy.com/ebooki/mala_garbo_p85961.xml?uid=215827
2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Salon Cyfrowych Publikacji ePartnerzy.com.
3. O książce
Antyrak odpowiada na pytania kluczowe dla życia
i zdrowia większości ludzi. Jaki tryb życia prowadzić,
aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka? Co
robić, by zahamować rozwój choroby i zapobiec jej
nawrotowi? Co jeść, jakie stosować diety? Czego
i jakich potraw bezwzględnie unikać?
Dr Servan-Schreiber zajmował się terapią osób cier-
piących na nowotwory i inne ciężkie schorzenia.
W wieku 31 lat zdiagnozowano u niego nieoper-
acyjnego guza mózgu. Podjął walkę z chorobą, która
ostatecznie pokonała go prawie 20 lat później,
w 2011 roku. Jego ważnym wkładem w rozwój
medycyny jest stworzenie nowej koncepcji walki z no-
wotworami opartej na stymulacji (przy pomocy
odpowiednio dobranych diet oraz stylu życia) natur-
alnych mechanizmów obronnych organizmu.
4.
5. DAVID SERVAN-SCHREIBER
(1961-2011)
Był neuropsychiatrą, profesorem psychiatrii klin-
icznej w University of Pittsburgh, wykładowcą Aka-
demii Medycznej w Lyonie. Współtworzył Centrum
Medycyny Integracyjnej w Pittsburghu. Prowadził
seminaria na uniwersytetach Stanford, Columbia,
Cornell i Cambridge. W latach 1991–1999 or-
ganizował pomoc medyczną w Kurdystanie, Gwatem-
ali, Indiach, Tadżykistanie i Kosowie. Był jednym z za-
łożycieli amerykańskiego oddziału organizacji Lekar-
ze Bez Granic. W 2002 otrzymał nagrodę prezesa Sto-
warzyszenia Psychiatrów Stanu Pensylwania za os-
iągnięcia zawodowe. Autor ponad 90 artykułów
naukowych oraz trzech książek – Zdrowiej! Pokonaj
lęk, stres i depresję (przekłady na 29 języków),
Antyrak (przekłady na 32 języki) oraz ukończonej
dwa miesiące przed śmiercią Można żegnać się
6. wiele razy – międzynarodowych bestsellerów
sprzedanych w milionach egzemplarzy.
5/79
7. Tego autora
ANTYRAK. NOWY STYL ŻYCIA
ZDROWIEJ! POKONAJ LĘK, STRES I DEPRESJĘ
MOŻNA ŻEGNAĆ SIĘ WIELE RAZY
9. Wydawca
WYDAWNICTWO ALBATROS ANDRZEJ KURYŁOWICZ S.C.
Hlonda 2a/25, 02-972 Warszawa
www.wydawnictwoalbatros.com
Niniejszy produkt jest objęty ochroną prawa autorskiego.
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku
osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że
publiczne udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym ad-
resatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, kopi-
owanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podob-
nych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.
Przygotowanie wydania elektronicznego: 88em.eu
8/79
10. Książkę tę dedykuję
Moim kolegom lekarzom, którzy ni-
estrudzenie walczą z cierpieniem
i lękiem, czasami wykazując przy
tym taką samą odwagę, jak ich
pacjenci. Przede wszystkim mam
nadzieję, że uznają ją za przydatną
i zechcą, tak jak ja, włączyć opisane
tu zalecenia do swojej praktyki.
Mojemu synowi Sachy, urodzonemu
w tych niespokojnych czasach, który
podchodzi do życia z entuzjazmem,
będącym dla mnie stałym źródłem
inspiracji.
11. Zawsze uważałem, że największy
problem medycyny naukowej polega
na tym, iż nie jest dostatecznie
naukowa. Nowoczesna medycyna
stanie się naprawdę naukowa
dopiero wtedy, gdy lekarze i pacjenci
nauczą się kierować siłami ciała
i umysłu, wyrażającymi się poprzez
vis medicatrix naturae
[uzdrawiającą moc natury].
Profesor René Dubos, Rocke-
feller University, Nowy Jork,
USA, odkrywca pierwszego
dostępnego na rynku anty-
biotyku (1939), inicjator pier-
wszego Szczytu Ziemi Organiz-
acji Narodów Zjednoczonych
12. Spis treści
Zastrzeżenie
Wprowadzenie
Rozdział 1 – Pewna historia
Rozdział 2 – Ucieczka przed statystyką
Rozdział 3 – Niebezpieczeństwo i okazja
Rozdział 4 – Słabości raka
Część 1 – Strażnicy ciała – siła komórek
odpornościowych
Część 2 – Rak – rana, która się nie goi
Część 3 – Przecięcie linii zaopatrzeniowych raka
Rozdział 5 – Przekazanie wiadomości
13. Rozdział 6 – Środowisko antyrakowe
Część 1 – Epidemia raka
Część 2 – Powrót do pradawnego sposobu
żywienia
Część 3 – Nie sposób być zdrowym na chorej
planecie
Rozdział 7 – Lekcje nawrotu
Rozdział 8 – Żywność kontra rak
Część 1 – Nowa medycyna żywienia
Część 2 – Dlaczego w konwencjonalnych kurac-
jach raka wciąż brakuje porad żywieniowych
Załącznik do rozdziału 8 – Pokarmy antyrakowe
w codziennej praktyce
Rozdział 9 – Umysł w walce z rakiem
Część 1 – Związek ciało–umysł
Część 2 – Leczenie zadawnionych ran
Część 3 – Łączenie się z siłą życia
Rozdział 10 – Unieszkodliwianie strachu
Rozdział 11 – Ciało w walce z rakiem
12/79
14. Rozdział 12 – Jak zmienić siebie
Rozdział 13 – Podsumowanie
Podziękowania
Jak komponować optymalną dietę antyrakową
13/79
15. Zastrzeżenie
W książce tej opisuję naturalne metody lecznicze,
które przyczyniają się do zapobiegania nowotworom
lub wspomagają walkę z nimi i stanowią uzupełni-
enie tradycyjnych metod (chirurgii, radioterapii, che-
mioterapii). Wiadomości podane tutaj nie mogą za-
stąpić opinii lekarza. Książka ta nie powinna być
wykorzystywana przy stawianiu diagnoz lub wybi-
eraniu terapii.
Wszystkie kliniczne przykłady, o których tu
wspominam, pochodzą z mojej praktyki (z wyjątkiem
kilku opisanych przez innych lekarzy w literaturze
medycznej, co każdorazowo odpowiednio zazn-
aczam). Z oczywistych powodów zostały zmienione
imiona i nazwiska pacjentów, a także szczegóły
umożliwiające ich identyfikację. W niektórych
16. przypadkach, dla większej jasności, połączyłem klin-
iczne detale dotyczące kilku pacjentów w opisie stanu
jednej osoby.
Moim celem jest przedstawienie w prosty sposób
współczesnego stanu wiedzy o nowotworach i natur-
alnych środkach obronnych organizmu. W pewnych
przypadkach nie pozwoliło mi to jednak opisać pełnej
złożoności zjawisk biologicznych oraz szczegółów
kontrowersji dotyczących badań klinicznych. Choć
jestem przekonany, że wiernie zaprezentowałem
ducha tych badań, przepraszam biologów i onkolo-
gów za uproszczenie tego, co dla wielu z nich stanowi
wynik pracy całego życia.
15/79
17. Wprowadzenie
Rak spoczywa uśpiony w każdym z nas. Podob-
nie jak wszystkie żywe organizmy, nasze ciała stale
produkują wadliwe komórki. Tak rodzą się guzy.
Jednak nasze ciała wyposażone są również w mech-
anizmy, które wykrywają takie komórki i kontrolują
ich rozwój. Na Zachodzie na raka umiera jedna
osoba na cztery, ale trzy na cztery nie. Ich mechan-
izmy obronne spełniają swoje zadanie i osoby te
umierają z innych przyczyn[1, 2].
Mam raka. Wykryto go piętnaście lat temu.
Przeszedłem konwencjonalne leczenie i udało się
osiągnąć remisję, ale później nastąpił nawrót.
Postanowiłem wówczas dowiedzieć się wszystkiego,
co mogło pomóc mojemu ciału bronić się przed tą
chorobą. Jako lekarz, znany naukowiec i były
18. dyrektor Centrum Medycyny Integracyjnej Uniwer-
sytetu w Pittsburghu, miałem dostęp do bezcennych
informacji o naturalnych metodach zapobiegania
i leczenia nowotworów. Już od siedmiu lat panuję
nad rakiem. W tej książce chcę opowiedzieć o fak-
tach naukowych i osobistych doświadczeniach,
stanowiących podstawę tego, czego się nauczyłem.
Po operacji chirurgicznej i chemioterapii
poprosiłem onkologa o radę. Co powinienem zrobić,
żeby prowadzić zdrowe życie, i jakie środki os-
trożności mam podjąć, by zapobiec nawrotowi? „Nie
ma nic szczególnego do zrobienia. Proszę normalnie
żyć. Będziemy regularnie wykonywać tomografię
komputerową, zatem jeśli nastąpi nawrót,
wykryjemy guz we wczesnej fazie” – odpowiedział
wybitny przedstawiciel współczesnej medycyny.
„Czy nie ma jednak ćwiczeń, jakie powinienem
wykonywać, albo diety, do której mam się
stosować? Czy należy skupić się na swoim
nastawieniu psychicznym?” – dociekałem. Odpow-
iedź kolegi zaskoczyła mnie. „W tym zakresie może
pan robić, co pan chce. Z pewnością to panu nie
17/79
19. zaszkodzi. Nie dysponujemy jednak żadnymi
naukowymi dowodami, że takie metody i zalecenia
mogą powstrzymać nawrót”.
W rzeczywistości mój lekarz uważał, że onkolo-
gia to niezwykle skomplikowana dziedzina
medycyny, która zmienia się z oszałamiającą
prędkością. I tak z trudem nadążał za rozwojem
nowych metod diagnostycznych i terapeutycznych.
Wykorzystywaliśmy już wszystkie lekarstwa
i wszystkie uznane metody medyczne, stosowane
w takich przypadkach jak mój. Osiągnęliśmy
granice obecnej wiedzy naukowej. Mój lekarz
niewątpliwie nie miał czasu ani ochoty zajmować
się bardziej teoretycznymi koncepcjami z zakresu
relacji między umysłem i ciałem oraz zaleceniami
dotyczącymi żywienia.
Jako lekarz uniwersytecki doskonale znam ten
problem. Tkwimy w swoich specjalnościach i tylko
od czasu do czasu docierają do nas wiadomości
o fundamentalnych odkryciach publikowane
w prestiżowych pismach naukowych, jak „Nature”
czy „Science”. Zwracamy na nie uwagę dopiero
18/79
20. wtedy, gdy stają się przedmiotem szeroko zakrojo-
nych badań z udziałem ludzi. Jednak takie przeło-
mowe odkrycia można niekiedy wykorzystać do
ochrony organizmu na długo wcześniej, nim one za-
owocują produkcją nowych lekarstw lub opracow-
aniem metod terapeutycznych, które w przyszłości
wejdą do regularnej praktyki lekarskiej.
Potrzebowałem wielu miesięcy badań, nim za-
cząłem rozumieć, jak mogę pomóc mojemu ciału
chronić się przed rakiem. Brałem udział w konfer-
encjach na terenie Stanów Zjednoczonych
i w Europie, na których spotykali się badacze kon-
centrujący uwagę zarówno na samej chorobie, jak
i na czynnikach współistniejących wraz z nią.
Przeglądałem bazy danych i czytałem periodyki
naukowe. Wkrótce doszedłem do wniosku, że
dostępne na temat raka wiadomości są często frag-
mentaryczne i rozproszone. Znaczenie tych inform-
acji mogłem docenić w pełni dopiero wtedy, gdy je
zebrałem i połączyłem.
Gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie dane
naukowe, możemy dostrzec, jak istotną rolę w walce
19/79
21. z rakiem odgrywają nasze naturalne mechanizmy
obronne. Dzięki spotkaniom z innymi lekarzami
i terapeutami, którzy już wcześniej zajęli się tą
problematyką, udało mi się wykorzystać te inform-
acje w praktyce, równolegle do stosowanej terapii.
Oto czego się nauczyłem: Choć w każdym z nas
tkwi uśpiony, potencjalny nowotwór, każdy ma
również ciało „zaprojektowane” do walki z rozwo-
jem guzów. To od nas zależy, czy wykorzystamy nat-
uralne systemy obronne organizmu. Inne kultury
czynią to znacznie lepiej od naszej.
Nowotwory atakujące mieszkańców Zachodu –
na przykład piersi, okrężnicy i prostaty – występują
tu z częstotliwością od siedmiu do sześćdziesięciu
razy większą niż w krajach azjatyckich[3]. Mimo to
z danych statystycznych wynika, że w prostatach
mężczyzn z Azji, którzy zmarli przed ukończeniem
pięćdziesiątego roku życia z innych powodów niż
rak, znaleziono tyle samo przedrakowych mik-
roguzów, co u mężczyzn z Zachodu[4]. Jest zatem coś
w ich sposobie życia, co powstrzymuje rozwój tych
mikroguzów. Z drugiej strony częstotliwość
20/79
22. występowania nowotworów u Japończyków, którzy
osiedlili się na Zachodzie, w ciągu jednego lub
dwóch pokoleń zrównuje się z częstotliwością
w całej populacji[4]. Krótko mówiąc w naszym
sposobie życia jest coś, co osłabia mechanizmy
obronne organizmu walczące z tą chorobą.
Wszyscy wierzymy w mity, które utrudniają nam
walkę z rakiem. Na przykład wiele osób uważa, że
występowanie nowotworów jest przede wszystkim
uwarunkowane genetycznie i nie ma związku ze
stylem życia. Gdy jednak przyjrzymy się wynikom
badań, możemy stwierdzić, że to nieprawda.
Gdyby rak był przekazywany przede wszystkim
genetycznie, częstość występowania nowotworów
wśród adoptowanych dzieci byłaby taka sama, jak
wśród ich biologicznych rodziców. W Danii, gdzie
istnieje szczegółowy rejestr genetyczny pozwalający
prześledzić pochodzenie każdej osoby, naukowcy
odnaleźli biologicznych rodziców ponad tysiąca
dzieci adoptowanych zaraz po urodzeniu. Ich
wnioski, opublikowane w prestiżowym periodyku
„New England Journal of Medicine”, zmuszają do
21/79
23. zmiany wszystkich naszych założeń na temat raka.
Badacze stwierdzili, że geny biologicznych rodz-
iców, którzy zmarli na raka przed ukończeniem
pięćdziesiątego roku życia, nie miały żadnego wpły-
wu na zagrożenie nowotworami adoptowanych
dzieci. Z drugiej strony śmiertelność z powodu raka
wśród adoptowanych dzieci wzrasta pięciokrotnie,
jeśli jedno z adopcyjnych rodziców (którzy
przekazują dzieciom nie geny, ale zwyczaje) zmarło
na chorobę nowotworową przed ukończeniem
pięćdziesiątego roku życia[5]. Badania te dowodzą,
że styl życia ma podstawowe znaczenie dla podat-
ności na raka. Wszystkie badania nowotworów
prowadzą do zgodnych wniosków: czynniki
genetyczne są przyczyną nie więcej niż 15% zgonów
z powodu raka. Krótko mówiąc, nie wisi nad nami
genetyczny wyrok. Wszyscy możemy nauczyć się
bronić1.
Od razu należy stwierdzić, że – jak dotąd – nie
istnieje żadna alternatywna metoda terapeutyczna
umożliwiająca wyleczenie choroby nowotworowej.
Próby leczenia raka bez wykorzystywania
22/79
24. najlepszych osiągnięć konwencjonalnej medycyny
zachodniej – chirurgii, chemioterapii, radioterapii,
immunoterapii i (w nieodległej przyszłości) genetyki
molekularnej – byłyby całkowicie sprzeczne ze
zdrowym rozsądkiem.
Tak samo jednak jest rzeczą nierozsądną polegać
wyłącznie na czysto „technicznym” podejściu
i zaniedbywać naturalne mechanizmy organizmu,
które chronią nas przed guzami. Możemy skorzys-
tać z owej naturalnej ochrony, żeby albo zapobiec
chorobie, albo zwiększyć skuteczność terapii.
Poniżej opowiem, jak z naukowca-badacza,
niemającego pojęcia o naturalnych systemach
obronnych ustroju, zmieniłem się w lekarza, który
przede wszystkim polega na tych mechanizmach.
Do tej zmiany przyczyniło się to, że sam za-
chorowałem na raka. Przez piętnaście lat uparcie
trzymałem tę chorobę w tajemnicy. Kocham swoją
pracę neuropsychiatry i nie chciałem, aby moi
pacjenci odnieśli wrażenie, że teraz to oni muszą się
mną zająć, zamiast pozwolić, żebym nadal im po-
magał. Jako badacz i nauczyciel nie chciałem
23/79
25. również, żeby ktoś uznał moje idee i opinie za owoc
osobistych doświadczeń, nie zaś metody naukowej,
na której zawsze polegałem. Z osobistego punktu
widzenia mogę stwierdzić, że – jak wie każdy, kto
miał raka – pragnąłem nadal normalnie żyć. Dziś,
nie bez pewnej niechęci i lęku, postanowiłem o tym
opowiedzieć. Jestem bowiem przekonany, iż pow-
inienem koniecznie udostępnić informacje, które
przyniosły mi korzyści, tym wszystkim, którzy mogą
zechcieć je zastosować.
W pierwszej części tej książki przedstawiam
nowy pogląd na mechanizmy choroby nowot-
worowej. Koncepcja ta odwołuje się do podstawow-
ych, lecz wciąż jeszcze mało znanych, zasad dzi-
ałania układu odpornościowego, odkrycia procesów
zapalnych warunkujących rozwój guzów nowot-
worowych i możliwości zablokowania ich roz-
przestrzeniania się przez uniemożliwienie nowym
naczyniom krwionośnym dostarczania im
pożywienia.
Taki pogląd na istotę choroby nowotworowej
prowadzi do przyjęcia czterech nowych zasad
24/79
26. postępowania. Każdy może zastosować je w prak-
tyce, zaprzęgając swoje ciało i umysł do tworzenia
własnej, antyrakowej biologii. Te cztery zasady
określają: (1) jak chronić się przed zaburzeniami
równowagi w naszym środowisku, które powstały
po 1940 roku i przyczyniły się do wybuchu obecnej
epidemii raka; (2) jak zmienić dietę w celu ogran-
iczenia spożycia substancji sprzyjających powstaniu
nowotworów i maksymalnego zwiększenia ilości
związków fitochemicznych, które aktywnie walczą
z guzami; (3) jak zrozumieć i zaleczyć psychiczne
rany, które wzmacniają mechanizmy biologiczne
sprzyjające chorobie nowotworowej; (4) jak nawiąz-
ać głębszy kontakt z własnym ciałem, stymulując
w ten sposób układ odpornościowy i osłabiając
mechanizmy powstawania stanów zapalnych, które
przyczyniają się do wzrostu guzów.
Książka ta nie jest jednak podręcznikiem biolo-
gii. Konfrontacja z chorobą stanowi bolesne
doświadczenie wewnętrzne. Nie mógłbym jej nap-
isać, nie wracając myślą do radości i smutków,
odkryć i porażek, dzięki którym przeżywam życie
25/79
27. znacznie intensywniej niż piętnaście lat temu. Mam
nadzieję, że dzieląc się tym wszystkim z Czytel-
nikami, umożliwię im znalezienie drogi
uzdrowienia i przygód, wypełnionej pięknem
i radością.
Cytowana literatura
1. Harach H.R., Franssila K.O., Wasenius V.M., Oc-
cult papillary carcinoma of the thyroid. A „normal”
finding in Finland. A systematic autopsy study (Uta-
jony rak brodawkowy tarczycy. „Normalne”
odkrycie w Finlandii. Systematyczne badanie
autopsyjne), „Cancer”, 56 (3), 1985, s. 531–538.
2. Black W.C., Welch H.G., Advances in diagnostic
imaging and overestimations of disease prevalence
and the benefits of therapy (Postępy w diagnostyce
obrazowej i przesadne oceny występowania
choroby oraz korzyści z terapii), „New England
Journal of Medicine”, 328 (17), 1993, s. 1237–1243.
3. Stewart B.W., Kleihues P., red., World Cancer
Report, Lyon, Francja: WHO IARC Press, 2003.
26/79
28. 4. Yatani R., Shiraishi T., Nakakuki K., et al.,
Trends in frequency of latent prostate carcinoma in
Japan from 1965–1979 to 1982–1986 (Trendy w wys-
tępowaniu utajonego nowotworu prostaty w Japonii
w latach 1965–1979 i 1982–1986), „Journal of the Na-
tional Cancer Institute” 80 (9) 1988, s. 683–687.
5. Sorensen T.I.A., Nielsen G.G., Andersen P.K.,
Teasdale T.W., Genetic and environmental influences
on premature death in adult adoptees (Oddziały-
wanie wpływów genetycznych i środowiskowych na
przedwczesną śmierć dorosłych ludzi, którzy byli
adoptowani), „New England Journal of Medicine”,
318, 1988, s. 727–732.
6. Lichtenstein P., Holm N.V., Verkasalo P.K. et al.,
Environmental and heritable factors in the causation
of cancer – analyses of cohorts of twins from Sweden
(Środowiskowe i dziedziczne czynniki wywołujące
raka. Badanie licznej grupy bliźniąt w Szwecji, Danii
i Finlandii), „New England Journal of Medicine”, 343
(2), 2000, 78–85.
27/79
29. Rozdział 1
PEWNA HISTORIA
Mieszkałem w Pittsburghu od siedmiu lat,
a ojczysty kraj opuściłem przed dziesięcioma laty.
Odbywałem staż psychiatryczny, a równocześnie
kontynuowałem badania związane z moją rozprawą
doktorską z neurologii. Wspólnie z przyjacielem,
Jonathanem Cohenem, prowadziłem laboratorium
badań funkcjonalnych mózgu metodą obrazowania,
finansowane przez Narodowy Instytut Zdrowia.
Usiłowaliśmy zrozumieć procesy myślenia, łącząc je
ze zjawiskami zachodzącymi w mózgu. Ani przez
chwilę nie wyobrażałem sobie, że te badania
doprowadzą do wykrycia mojej choroby.
30. Bardzo przyjaźniłem się z Jonathanem. Obaj
byliśmy lekarzami specjalizującymi się w psychiat-
rii. Razem rozpoczęliśmy studia doktoranckie
w Pittsburghu. On pochodził z kosmopolitycznego
środowiska San Francisco, ja dotarłem tam z Paryża
przez Montreal. Nieoczekiwanie obaj znaleźliśmy
się w położonym w głębi kontynentu
amerykańskiego Pittsburghu, który był nam zu-
pełnie obcy. Niedawno opublikowaliśmy artykuł
w prestiżowym piśmie „Psychological Review” na
temat roli kory przedczołowej, słabo zbadanego re-
jonu mózgu, która odgrywa pewną rolę w łączeniu
świadomości przeszłości i przyszłości. Dzięki kom-
puterowym symulacjom działania mózgu mogliśmy
przedstawić nową teorię psychologiczną. Artykuł
wywołał pewne poruszenie, dzięki czemu – choć
jeszcze byliśmy studentami – otrzymaliśmy dotację
rządową na założenie laboratorium badawczego.
Zdaniem Jonathana komputerowe symulacje nie
mogły już doprowadzić do dalszego postępu
naszych badań. Musieliśmy sprawdzić nasze teorie,
bezpośrednio obserwując działanie mózgu za
29/79
31. pomocą najnowszych technik badawczych – czyn-
nościowego rezonansu magnetycznego (MRI).
W owym czasie technika ta była jeszcze w pow-
ijakach. Tylko najnowocześniejsze ośrodki naukowe
dysponowały precyzyjnymi skanerami. Skanery
szpitalne były znacznie bardziej rozpowszechnione,
ale też bez porównania mniej dokładne. W szczegól-
ności nikomu jeszcze nie udało się zmierzyć akty-
wności kory przedczołowej – przedmiotu naszych
badań – za pomocą szpitalnego skanera. W odróżni-
eniu od kory wzrokowej, której zmiany można łat-
wo mierzyć, obserwacje aktywności kory przed-
czołowej są niezwykle trudne. W celu zademon-
strowania jej działania na obrazie MRI trzeba
wymyślić złożone zadania, które „pobudziłyby” ją
do ujawnienia się. W tym samym czasie Doug,
młody fizyk specjalizujący się w technikach MRI,
wpadł na pomysł nowej metody rejestracji obrazów,
mogącej umożliwić obejście tej trudności. Nasz
szpital zgodził się udostępnić nam skaner w godzin-
ach od ósmej do jedenastej wieczorem, po
30/79
32. godzinach konsultacji, dzięki czemu mogliśmy
sprawdzić nasze koncepcje.
Doug, jako fizyk, zajmował się aparaturą, nato-
miast Jonathan i ja wymyślaliśmy zadania
umysłowe, mające maksymalnie pobudzić ten rejon
mózgu. Po kilku niepowodzeniach udało się nam
uchwycić na ekranach obraz działania sławnej kory
przedczołowej. To była wyjątkowa chwila, kulmin-
acja pewnej fazy intensywnych badań, którą
przeżyliśmy szczególnie silnie, gdyż wiązała się
również z naszą przyjaźnią.
Muszę przyznać, że byliśmy nieco aroganccy.
Wszyscy trzej niedawno przekroczyliśmy trzydzi-
estkę i zrobiliśmy doktoraty, a już mieliśmy swoje
laboratorium. Dzięki nowej teorii, która wszystkich
zainteresowała, Jonathan i ja staliśmy się
wschodzącymi gwiazdami amerykańskiej psychiat-
rii. Opanowaliśmy najnowszą technikę badawczą,
której dotąd nikt nie stosował. Uniwersyteccy psy-
chiatrzy stosunkowo słabo znali metody kom-
puterowych symulacji sieci neuronowych i czynnoś-
ciowego obrazowania mózgu za pomocą rezonansu
31/79
33. magnetycznego. Tego roku profesor Widlöcher,
wybitny francuski psychiatra, zaprosił Jonathana
i mnie do Paryża w celu wygłoszenia seminarium
w L’Hôpital La Pitié-Salpêtrière, gdzie kiedyś pod
kierownictwem Charkota studiował Freud. Przez
dwa dni, występując przed licznie przybyłymi fran-
cuskimi psychiatrami i neurologami, wyjaśnialiśmy,
jak komputerowe symulacje sieci neuronowych mo-
gą pomóc zrozumieć mechanizmy działania i za-
burzeń ludzkiej psychiki. W wieku trzydziestu lat
mieliśmy z czego być dumni.
Żyłem pełnią życia – choć dziś to życie wydaje mi
się nieco dziwne. Byłem pewny sukcesów, ufałem
solidnej nauce, nie interesowałem się nawiązaniem
kontaktu z pacjentami. Miałem dość zajęć związa-
nych ze stażem i prowadzeniem laboratorium, dlat-
ego unikałem pracy klinicznej. Pamiętam, że kiedyś
poproszono mnie o zastąpienie kogoś w programie
szkoleniowym. Podobnie jak większość rezydentów,
nie zareagowałem na tę propozycję szczególnie en-
tuzjastycznie. Przez sześć miesięcy miałem się zaj-
mować problemami psychicznymi pacjentów
32/79
34. przebywających w szpitalu z powodu różnych
dolegliwości somatycznych – po bajpasach,
przeszczepie wątroby, chorych na raka, toczeń,
stwardnienie rozsiane… Nie miałem ochoty na to
zastępstwo, gdyż uniemożliwiłoby mi ono
prowadzenie badań laboratoryjnych. Poza tym
wszyscy ci ludzie ze swoimi schorzeniami niewiele
mnie obchodzili. Chciałem badać mózg, publikować
prace naukowe, występować na konferencjach
i przyczyniać się do rozwoju wiedzy.
Rok wcześniej pojechałem jako wolontariusz do
Iraku, w ramach działalności organizacji „Lekarze
bez Granic”. Widziałem dziejące się tam okropieńst-
wa i ze wszystkich sił starałem się, dzień po dniu, ła-
godzić ludzkie cierpienia. To doświadczenie nie
uświadomiło mi jednak, co mógłbym robić po
powrocie do szpitala w Pittsburghu. To były dla
mnie dwa całkowicie różne światy. Byłem młody
i ambitny, tylko to się liczyło.
Dominujące znaczenie pracy w moim życiu
niewątpliwie przyczyniło się do bolesnego rozwodu,
do którego doszło w tym okresie. Przyczyn zerwania
33/79
35. było wiele, między innymi moja żona nie mogła
zaakceptować, iż ze względu na karierę zawodową
postanowiłem zostać w Pittsburghu. Chciała wrócić
do Francji lub przynajmniej przeprowadzić się do
miasta takiego jak Nowy Jork, gdzie życie jest zn-
acznie ciekawsze. Dla mnie Pittsburgh był miejscem,
gdzie mogłem szybko zrobić karierę naukową. Nie
chciałem zostawiać swojego laboratorium
i kolegów. W ten sposób skończyliśmy w sądzie
i później przez rok mieszkałem sam w maleńkim
domku z sypialnią i gabinetem.
Pewnego dnia, gdy szpital praktycznie opustosz-
ał – między Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem,
w najspokojniejszy tydzień roku – zobaczyłem
w stołówce młodą kobietę czytającą Baudelaire’a.
W Stanach Zjednoczonych rzadko się widuje, by
ktoś w trakcie lunchu czytał dziewiętnastowieczną
poezję francuską. Przysiadłem się do niej. Była to
Rosjanka. Miała wysokie kości policzkowe i duże,
czarne oczy. Wydawała się zdystansowana
i niezwykle inteligentna. Chwilami milkła, co trochę
mnie peszyło. Spytałem, co robi. „Przeprowadzam
34/79
36. test szczerości tego, co pan przed chwilą powiedzi-
ał” – wyjaśniła. Roześmiałem się. Spodobało mi się,
że sprawuje nade mną taki nadzór. To był początek
tej znajomości. Z biegiem czasu nasz związek się po-
głębił. Nie śpieszyłem się, ona również nie.
Sześć miesięcy później wyjechałem do San Fran-
cisco, żeby latem pracować w laboratorium psycho-
farmakologicznym Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Szef laboratorium wybierał się już na emeryturę
i chciał, żebym objął po nim stanowisko. Pamiętam,
jak mówiłem Annie, że jeśli poznam kogoś w San
Francisco, może to oznaczać koniec naszego
związku. Zapewniłem ją, że w pełni zrozumiem,
jeśli ona zrobi to samo. To chyba ją zasmuciło, ale
chciałem być całkowicie szczery.
Gdy we wrześniu wróciłem do Pittsburgha, Anna
przeprowadziła się do mnie. Zamieszkaliśmy razem
w moim domku dla lalek. Czułem, że coś między
nami powstaje, i byłem szczęśliwy. Nie miałem jed-
nak pewności, do czego to zmierza. Dobrze pam-
iętam, że zachowywałem ostrożność – nie zapomni-
ałem jeszcze rozwodu, ale moje życie wyglądało
35/79
37. coraz lepiej. W październiku przeżyliśmy dwa ma-
giczne tygodnie. Było babie lato. Pisałem scenariusz
do filmu o swoich doświadczeniach z pracy dla
„Lekarzy bez Granic”. Anna pisała wiersze.
Zakochałem się. I w tym momencie w moim życiu
nastąpił radykalny zwrot.
Pamiętam, że był piękny, październikowy
wieczór. Pojechałem motocyklem do laboratorium
MRI ulicami, wzdłuż których drzewa płonęły wszys-
tkimi kolorami jesieni. Jonathan i Doug już na mnie
czekali. Mieliśmy przeprowadzić doświadczenie ze
studentami występującymi w roli świnek doświad-
czalnych. Za minimalne wynagrodzenie kładli się
w skanerze i wykonywali zlecone zadania
umysłowe. Fascynowały ich nasze badania; cieszyli
się również, że na koniec sesji otrzymają cyfrowy
obraz swojego mózgu, który będą mogli wysłać rod-
zicom lub powiesić na komputerze. Pierwszy stu-
dent przyszedł o ósmej. Drugi miał przyjść ok.
dziewiątej, ale się nie pojawił. Jonathan i Doug
zaproponowali, żebym go zastąpił. Oczywiście się
zgodziłem. Z nas trzech to ja miałem najmniej
36/79
38. zdolności „technicznych”. Położyłem się w skanerze
– wąskiej rurze, gdzie musiałem trzymać ramiona
ciasno przy ciele, jak w trumnie. Wielu ludzi źle
znosi ograniczenie swobody w skanerze: od 10 do
15% pacjentów wykazuje taką klaustrofobię, że
badanie MRI jest wykluczone.
Leżę zatem w skanerze. Jak zawsze zaczynamy
od serii obrazów, których celem jest ustalenie struk-
tury mózgu badanego. Mózgi, tak samo jak twarze,
różnią się nieco między sobą. Przed wykonaniem
pomiarów trzeba zrobić coś w rodzaju obrazu
mózgu w spoczynku (tak zwany obraz anatom-
iczny). Porównuje się go następnie z obrazami
otrzymanymi, gdy badany wykonuje zlecone za-
dania umysłowe (obraz czynnościowy). Podczas
pracy skaner głośno dzwoni, tak jakby ktoś wielok-
rotnie stukał metalową laską o posadzkę. Źródłem
tych dźwięków są ruchy elektromagnesu, który jest
szybko włączany i wyłączany w celu wywoływania
zmian pola magnetycznego w mózgu. Częstotliwość
dzwonienia zależy od tego, czy wykonywany jest
obraz anatomiczny czy czynnościowy. Z tego, co
37/79
39. słyszałem, wynikało, że Jonathan i Doug robili
obrazy anatomiczne mojego mózgu.
Po dziesięciu minutach część anatomiczna jest
skończona. Na małych ekranach nad moją głową
powinny się pojawić zaprogramowane przez nas za-
dania umysłowe, stymulujące aktywność kory
przedczołowej – to właśnie jest celem naszego
doświadczenia. Mam nacisnąć guzik, ilekroć kolejne
litery, szybko pojawiające się na ekranach, będą
takie same (kora przedczołowa zostaje pobudzona,
ponieważ jej zadaniem jest zapamiętanie przez
kilka sekund liter, które już znikły, w celu porówn-
ania ich z następnymi). Czekam, aż Jonathan zain-
icjuje zadanie i na charakterystyczny, pulsujący
dźwięk skanera rejestrującego aktywność mózgu.
Jednak przerwa się przedłuża. Nie rozumiem, co się
dzieje. Jonathan i Doug siedzą w pokoju kon-
trolnym, za wielką szybą. Możemy się kontaktować
tylko przez interkom. Nagle słyszę w słuchawkach:
„David, mamy problem. Coś jest nie tak z tymi
obrazami. Musimy je zrobić jeszcze raz”. Dobra.
Czekam.
38/79
40. Zaczynamy od początku. Znowu przez dziesięć
minut wykonują obrazy anatomiczne. Przychodzi
pora na zadanie umysłowe. Czekam. „Słuchaj, coś
jest źle – słyszę głos Jonathana. – Idziemy do ciebie”.
Obaj wchodzą do pomieszczenia skanera i wysuwa-
ją stół, na którym leżę. Gdy wyłaniam się z rury,
widzę, że mają dziwne miny. Jonathan kładzie mi
rękę na ramieniu. „Nie możemy przeprowadzić ek-
sperymentu. Masz coś w mózgu”. Proszę ich, żeby
pokazali mi obrazy, które dwukrotnie zarejestrował
komputer.
Nie byłem ani radiologiem, ani neurologiem, ale
widziałem wiele obrazów mózgu – na tym polegała
nasza codzienna praca. Po prawej stronie mojej
kory przedczołowej widać było kulkę wielkości
orzecha włoskiego. To, co znajdowało się w tym
miejscu, mogło być jakimś niegroźnym guzem, który
nie należy do najbardziej złośliwych – jak na
przykład oponiak lub gruczolak – i który można
usunąć operacyjnie. Mogła to być też cysta, rodzaj
łagodnego nowotworu wywoływanego przez takie
choroby, jak na przykład AIDS. Byłem jednak
39/79
41. zupełnie zdrów. Uprawiałem sport, byłem
kapitanem drużyny squasha. Nie była to zatem
żadna choroba tego typu.
Nie można było udawać, że odkryliśmy coś nieis-
totnego. Guz mózgu w zaawansowanej fazie może
spowodować śmierć w ciągu sześciu tygodni, jeśli
nie jest leczony, a jeśli podejmuje się terapię –
w ciągu sześciu miesięcy. Nie miałem pojęcia,
w jakiej jestem fazie, ale znałem dane statystyczne.
Żaden z nas nie wiedział, co powiedzieć. Mil-
czeliśmy. Jonathan wysłał obrazy do działu radiolo-
gii, żeby następnego dnia spojrzał na nie jakiś spec-
jalista. Powiedzieliśmy sobie „dobranoc”.
Jechałem motocyklem do mojego małego domku
po drugiej stronie miasta. Była jedenasta wieczor-
em, na pogodnym niebie świecił piękny księżyc.
Anna spała. Położyłem się do łóżka i wbiłem wzrok
w sufit. To było nie do pomyślenia, że moje życie
mogło się tak skończyć. Trudno mi było to sobie
wyobrazić. Zbyt duża przepaść dzieliła to, czego się
właśnie dowiedziałem, od wszystkiego, czym żyłem
przez tyle lat – nabrałem rozpędu przed długim
40/79
42. wyścigiem, który mógł się zakończyć znaczącymi os-
iągnięciami. Miałem wrażenie, że dopiero teraz za-
czynam zbierać pierwsze naprawdę istotne wyniki
w mojej pracy. Wiele zainwestowałem w wykształ-
cenie i karierę zawodową, w moją przyszłość.
Zdecydowałem się na wiele ofiar. Teraz nagle
stanąłem w obliczu groźby, że nie mam już żadnej
przyszłości.
Poza tym byłem sam. Moi bracia przez pewien
czas studiowali w Pittsburghu, ale już zdobyli
dyplomy i wyjechali. Nie miałem żony. Mój związek
z Anną był zupełnie świeży. Nie wątpiłem, że się
rozstaniemy, bo kto ma ochotę wiązać się z partner-
em skazanym na śmierć w wieku trzydziestu jeden
lat? Czułem się jak kawałek drewna spływający
z nurtem rzeki, który nagle został wyrzucony na
brzeg i utknął w stojącej kałuży. Nigdy nie dotrze do
oceanu. Zrządzeniem losu stałem się więźniem
miejsca, z którym nie miałem żadnych prawdzi-
wych związków. Miałem umrzeć. Samotny.
W Pittsburghu.
41/79
43. Pamiętam, że gdy tak leżałem, wpatrując się
w dym unoszący się z niewielkiego, indyjskiego
papierosa, stało się coś niezwykłego. Nie chciało mi
się spać. Pogrążyłem się w rozmyślaniach. Nagle
usłyszałem w głowie własny głos. Mówiłem ła-
godnym tonem, ale z pewnością, jasnością
i przekonaniem, które były dla mnie czymś zupełnie
nowym. To nie mówiłem ja, ale z pewnością był to
mój głos! „To nie może mi się przytrafić, to
niemożliwe”, powtarzałem, a jednocześnie drugi
głos mówił: „Wiesz co, David? To całkowicie możli-
we i wszystko jest w porządku”. Stało się coś, co było
równocześnie zdumiewające i niezrozumiałe. Od tej
chwili nie byłem już jak sparaliżowany. To było
oczywiste, tak, to było możliwe. To stanowiło ele-
ment ludzkiego doświadczenia. Wielu innych
przeżyło to przede mną, nie byłem kimś wyjątkow-
ym. Nie było niczego złego w zwykłym, ludzkim
losie. Mój umysł sam znalazł sposób, żeby odczuć ul-
gę. Później, gdy znowu zacząłem się bać, musiałem
nauczyć się poskramiać emocje, ale tej nocy udało
mi się w końcu zasnąć. Następnego dnia byłem już
42/79
44. gotów zabrać się do pracy i podjąć wszelkie
niezbędne kroki, aby stanąć oko w oko z chorobą
i dalszym życiem.
43/79
45. Rozdział 2
UCIECZKA PRZED
STATYSTYKĄ
Stephen Jay Gould był profesorem zoologii, spec-
jalistą w dziedzinie teorii ewolucji na Uniwersytecie
Harvarda. Należał do najbardziej wpływowych
uczonych swojego pokolenia; wielu uważało go za
drugiego Darwina, gdyż sformułował pełniejszą
wersję teorii ewolucji.
W lipcu 1982 roku, w wieku czterdziestu lat,
Gould dowiedział się, że ma międzybłoniaka
otrzewnej – rzadką i groźną odmianę raka,
przypisywaną kontaktom z azbestem. Po operacji
spytał lekarkę: „Jakie są najlepsze naukowe
46. artykuły na temat międzybłoniaka?”. Dotąd lekarka
rozmawiała z nim bardzo szczerze, ale teraz stwier-
dziła, że „w literaturze medycznej nie ma na ten
temat nic naprawdę wartego przeczytania”. Próba
powstrzymania uczonego takiej klasy przed sięgnię-
ciem do interesującej go literatury przypomina
nieco – jak napisał później Gould – „zalecanie cnoty
przedstawicielom homo sapiens, najbardziej skon-
centrowanego na seksie gatunku naczelnych”.
Wyszedłszy ze szpitala, skierował się prosto do
uniwersyteckiej biblioteki medycznej i usiadł przy
stole ze stosem niedawno opublikowanych pism
naukowych. Godzinę później z przerażeniem zrozu-
miał, dlaczego lekarka wolała udzielić wymijającej
odpowiedzi. Badania naukowe nie pozostawiały
żadnych wątpliwości: międzybłoniak jest
„nieuleczalny”, a mediana czasu przeżycia od dia-
gnozy wynosi osiem miesięcy. Podobnie jak zwierzę,
które nagle znalazło się w szponach drapieżnika,
Gould poczuł, jak poddaje się panice. Był fizycznie
i umysłowo wstrząśnięty; potrzebował dobrych pięt-
nastu minut, żeby wziąć się w garść.
45/79
47. W końcu zwyciężył jego naukowy trening. To ur-
atowało go przed rozpaczą. Ostatecznie przez całe
życie Gould zajmował się badaniem i ilościowym
opisem zjawisk naturalnych. Z tych badań wynikała
przynajmniej jedna lekcja: w naturze nie
obowiązuje żadna sztywna reguła, którą stosuje się
jednakowo do wszystkiego. Istotą natury jest zmien-
ność. „Mediana” to abstrakcja, „prawo”, które umysł
ludzki narzuca na ogromne bogactwo indywidual-
nych przypadków. Dla Goulda, jako jednostki różnej
od wszystkich innych, zasadnicze pytanie brzmiało,
gdzie jest jego miejsce w zakresie wariacji wokół
mediany.
Skoro mediana czasu przeżycia wynosiła osiem
miesięcy, oznaczało to, że połowa osób chorych na
międzybłoniaka żyła krócej niż osiem miesięcy.
Druga połowa żyła dłużej. Do której połowy on
należał? Był młody, nie palił, cieszył się dobrym
zdrowiem (pomijając raka), nowotwór został zdia-
gnozowany we wczesnej fazie rozwoju, mógł liczyć
na najlepszą możliwą terapię. Gould z ulgą doszedł
do wniosku, że ma podstawy, aby przypuszczać, iż
46/79
48. należy do bardziej obiecującej połowy. To już było
coś.
Rysunek 1. Wykres czasu przeżycia chorych na
międzybłoniaka, jaki znalazł Gould.
Następnie Gould skupił się na bardziej istotnym
problemie. Wszystkie krzywe ilustrujące czas
przeżycia mają taki sam asymetryczny kształt.
W przypadku międzybłoniaka połowa przypadków
mieści się po lewej stronie wykresu, w przedziale od
zera do ośmiu miesięcy.
47/79
49. Druga połowa, po prawej stronie, obejmuje
przedział znacznie szerszy niż osiem miesięcy. Krzy-
wa – tak zwany rozkład – zawsze ma ogon, który
sięga dużych wartości czasu przeżycia. Gould ner-
wowo poszukiwał w pismach pełnego wykresu
czasu przeżycia chorych na międzybłoniaka. Gdy
znalazł, przekonał się, że ogon krzywej sięga aż do
kilku lat. Nawet jeśli mediana wynosi tylko osiem
miesięcy, ogon przedstawia nieliczną grupkę
chorych, którzy żyli przez lata od momentu wykry-
cia choroby. Gould nie widział powodu, dlaczego on
nie miałby trafić do tego ogona. Odetchnął z ulgą.
Podbudowany tymi odkryciami biolog zwrócił
uwagę na trzeci fakt, równie istotny, jak dwa pier-
wsze: krzywa przeżycia, którą znalazł, dotyczyła
ludzi leczonych od dziesięciu do dwudziestu lat
wcześniej. Korzystali oni ze znanych wówczas met-
od terapii, w warunkach, jakie wtedy panowały.
W takiej dziedzinie jak onkologia dwie rzeczy stale
się zmieniają: konwencjonalne metody leczenia
i wiedza o tym, co każdy z nas może zrobić, żeby
zwiększyć ich skuteczność. Jeśli te dwa czynniki się
48/79
50. zmieniły, musiała się również zmienić krzywa czasu
przeżycia. Gould mógł liczyć na to, że jeśli dopisze
mu szczęście, to dzięki nowym metodom terapii jego
przypadek będzie opisywała nowa krzywa, z wyższą
medianą i dłuższym ogonem rozkładu – być może
nawet sięgającym starości i śmierci z przyczyn nat-
uralnych2.
Stephen Jay Gould zmarł dwadzieścia lat później
na zupełnie inną chorobę. Miał mnóstwo czasu na
godną podziwu pracę naukową. Dwa miesiące
przed śmiercią był świadkiem wydania swego mag-
num opus – „The Structure of Evolutionary Theory”.
Żył trzydzieści razy dłużej, niż przewidywali
onkolodzy.
Przykazanie, jakie zawdzięczamy temu
wielkiemu biologowi, jest bardzo proste: statystyka
to informacja, a nie wyrok. Gdy ktoś ma raka i chce
walczyć z losem, musi dążyć do tego, żeby znaleźć
się w ogonie rozkładu.
Nikt nie jest w stanie precyzyjnie przewidzieć
przebiegu choroby nowotworowej. Profesor David
Spiegel z Uniwersytetu Stanforda od trzydziestu lat
49/79
51. organizuje grupy wsparcia dla kobiet z przerzutami
raka piersi. W wykładzie dla onkologów,
wygłoszonym na Harvardzie i opublikowanym
w „New England Journal of Medicine”, wyjaśnia
przyczyny swojej dezorientacji: Rak to bardzo dzi-
wna choroba. Znamy pacjentów, którzy mieli guzy
wtórne w mózgu [uwaga autora: często bardzo
groźne zjawisko w przypadku raka piersi] osiem lat
temu, a dziś są w doskonałym stanie. Dlaczego? Nikt
nie wie. Jedną z wielkich tajemnic chemioterapii jest
to, że niekiedy guzy znikają, jakby się roztopiły, i nie
mają wpływu na czas życia. Związek między oporem
somatycznym i rozwojem choroby, nawet z czysto
onkologicznego punktu widzenia, wciąż jest bardzo
trudny do ustalenia[1].
Wszyscy słyszeliśmy historie o cudownych
przypadkach uzdrowienia, o ludziach, którzy mieli
przed sobą tylko kilka miesięcy życia, a jednak
przeżyli lata, a nawet dziesięciolecia. „Nie zapom-
inajcie – ostrzegają nas – że to bardzo rzadkie
przypadki”. Często spotyka się opinię, że nie jest to
przykład wyleczenia raka, lecz błędnej diagnozy.
50/79
52. W celu wyjaśnienia tej sprawy w latach osiem-
dziesiątych dwaj uczeni z Uniwersytetu Erazma
w Rotterdamie systematycznie zbadali przypadki
spontanicznej remisji raka, gdy diagnoza nie budz-
iła już żadnych wątpliwości. Ku ich wielkiemu zdu-
mieniu w ciągu osiemnastu miesięcy badań w niew-
ielkim rejonie Holandii znaleźli aż siedem takich
przypadków równie niewątpliwych, jak niedających
się wyjaśnić[2]. Z całą pewnością takie przypadki są
znacznie częstsze, niż się powszechnie uważa.
Uczestnicząc w pewnych programach, takich jak
w Commonweal Center w Kalifornii, pacjenci
usiłują zapanować nad rakiem, nauczyć się żyć
w większej harmonii z własnymi ciałami
i przeszłością, szukać wewnętrznego spokoju, up-
rawiając jogę i medytując, oraz wybierać jedzenie
sprzyjające walce z rakiem, a unikać takiego, które
przyśpiesza jego rozwój. Analiza ich przypadków
wskazuje, że żyją dwa lub trzy razy dłużej, niż żyją
przeciętnie ludzie mający taki sam rodzaj raka w tej
samej fazie rozwoju3.
51/79
53. Zaprzyjaźniony onkolog z Uniwersytetu w Pitts-
burghu, któremu opowiedziałem o tych danych, mi-
ał pewne zastrzeżenia: „To nie są typowi pacjenci.
Są lepiej wykształceni, bardziej zmotywowani,
w lepszym ogólnym stanie zdrowia. To, że żyją
dłużej, niczego nie dowodzi”. Nie miał racji. Nawet
jeśli te wyniki nie pasują do kanonów podwójnie
ślepych, losowych testów, to i tak dowodzą, że niek-
tórzy ludzie mogą wygrać ze statystycznym prawdo-
podobieństwem. Ci, którzy więcej wiedzą o swojej
chorobie, lepiej troszczą się o swoje ciało i umysł,
w konsekwencji otrzymują to, czego potrzebują dla
poprawy stanu zdrowia; potrafią zmobilizować
funkcje życiowe organizmu do walki z rakiem.
Bardziej formalnych dowodów dostarczył
później profesor medycyny Uniwersytetu Kali-
fornijskiego w San Francisco, doktor Dean Ornish,
pionier medycyny integracyjnej. W 2005 roku opub-
likował on wyniki bezprecedensowych badań onko-
logicznych[4]. Dziewięćdziesięciu trzech mężczyzn
mających raka prostaty we wczesnej fazie – co
potwierdziła biopsja – zdecydowało się na
52/79
54. rezygnację z operacji, żeby – pod nadzorem onkolo-
gów – śledzić rozwój nowotworu. W tym celu regu-
larnie mierzono poziom PSA (swoisty antygen
gruczołu krokowego) we krwi. Antygeny wydzielane
przez komórki raka prostaty powodują wzrost
poziomu PSA, co wskazuje na mnożenie się
komórek rakowych i powiększanie się guza.
W czasie prowadzenia obserwacji pacjenci ci
zrezygnowali z wszelkich form konwencjonalnej
terapii, co umożliwiło ocenę działania metod natur-
alnych. Podzielono ich na dwie grupy metodą losow-
ania, dzięki czemu były one całkowicie porówny-
walne. Osoby z grupy kontrolnej pozostawały po
prostu pod nadzorem – regularnie mierzono ich
poziom PSA. Dla pacjentów drugiej grupy doktor
Ornish opracował kompletny program zabiegów
mających poprawić ich zdrowie fizyczne i psych-
iczne. Przez rok przestrzegali oni wegetariańskiej
diety z suplementami (antyutlenicze – witaminy E, C
i selen, gram kwasów tłuszczowych omega-3 dzien-
nie), uprawiali ćwiczenia fizyczne (półgodzinny
spacer sześć razy w tygodniu), praktykowali
53/79
55. panowanie nad stresem (joga, ćwiczenia
oddechowe, ćwiczenia wyobraźni i pogłębionego re-
laksu) i raz na tydzień brali udział w godzinnym
spotkaniu grupy wsparcia, złożonej z pacjentów
uczestniczących w tym programie.
Przyjęcie takiego planu oznaczało radykalną
zmianę stylu życia, zwłaszcza dla żyjących w stresie
menedżerów i głów rodzin, odpowiedzialnych za
wiele spraw. Takie metody długo uważano za dzi-
waczne, nieracjonalne lub oparte na przesądach.
Dwanaście miesięcy później wyniki były zupełnie
jednoznaczne.
Z czterdziestu dziewięciu pacjentów, którzy
niczego nie zmienili w swoim życiu i ograniczyli się
do regularnego śledzenia rozwoju choroby, stan
sześciu wyraźnie się pogorszył i musieli przejść
zabieg usunięcia prostaty, a następnie chemioterap-
ię i radioterapię. Natomiast żaden z czterdziestu
jeden chorych, którzy brali udział w programie
poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego, nie
musiał skorzystać z takiej terapii. W pierwszej
grupie poziom PSA (wskaźnik rozwoju guza) wzrósł
54/79
56. średnio o 6%, pomijając chorych, którzy musieli
wycofać się z badania z powodu pogorszenia stanu
zdrowia (ich poziom PSA był jeszcze bardziej
niepokojący – gdyby ich uwzględnić, wzrost śred-
niego poziomu byłby jeszcze wyższy). Ten wynik
wskazuje, że ich guzy stale rosły – powoli, ale sys-
tematycznie. Natomiast w drugiej grupie, złożonej
z pacjentów, którzy zmienili styl życia, poziom PSA
obniżył się średnio o 4%, co dowodzi, że nastąpiła
regresja w rozwoju guzów.
Jeszcze większe wrażenie robi zmiana, jaka
nastąpiła w organizmach pacjentów, którzy przyjęli
nowy styl życia. Ich krew, w zetknięciu z typowymi
rakowatymi komórkami prostaty (komórkami z linii
LNCaP używanymi w testach różnych czynników
stosowanych w chemioterapii) siedem razy
skuteczniej hamowała rozwój rakowatych komórek
niż krew pacjentów, którzy nie zmienili niczego
w swoim życiu.
55/79
57. Rysunek 2. Krew pacjentów uczestniczących
w programie dr. Ornisha siedem razy skuteczniej
blokuje rozwój rakowatych komórek prostaty niż
krew pacjentów, którzy niczego nie zmienili
w stylu życia.
Najlepszym dowodem związku między zmi-
anami w stylu życia i powstrzymaniem rozwoju
komórek raka jest to, że im pilniej chorzy
przestrzegali rad doktora Ornisha i stosowali je
w praktyce, tym aktywniej ich krew walczyła
z komórkami raka!4.
56/79
58. Rysunek 3. Zdolność krwi do zablokowania rozwo-
ju komórek raka prostaty jest tym większa, im
bardziej rygorystycznie pacjent realizuje program
poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego.
Krótko mówiąc, dane statystyczne dotyczące
czasu życia po zachorowaniu na raka, jakie zwykle
widujemy, nie różnicują ludzi biernie akceptujących
wyrok lekarza od tych, którzy mobilizują swoje nat-
uralne systemy obronne. Ta sama mediana
uwzględnia chorych, którzy nadal palą, mają kon-
takt z substancjami rakotwórczymi, stosują się do
typowej, zachodniej diety będącej – jak się przeko-
namy – prawdziwym nawozem dla raka oraz
57/79
59. sabotują swój układ odpornościowy nadmiernymi
stresami i kiepsko kierują swoimi emocjami lub
którzy wyrzekają się swoich ciał, pozbawiając je
fizycznej aktywności. Na tę samą medianę składają
się również ci, którzy żyją znacznie dłużej. Dzieje się
tak najprawdopodobniej dlatego, że oprócz kon-
wencjonalnej terapii w jakiś sposób zachęcają do
działania swoje naturalne mechanizmy obronne.
Udało im się połączyć w harmonijną całość
następujący kwartet: detoksykacja organizmu z sub-
stancji rakotwórczych, dieta antyrakowa, odpowied-
nia aktywność fizyczna, dążenie do emocjonalnego
spokoju.
Nie istnieje naturalna metoda leczenia raka, ale
też nikt nie jest skazany na zagładę. Podobnie jak
Stephen Jay Gould możemy spojrzeć na dane
statystyczne z odpowiedniej perspektywy i zrobić
wszystko, aby trafić do długiego ogona rozkładu po
prawej stronie. Nie ma lepszego sposobu na osiąg-
nięcie tego celu niż poznanie sposobów wykorzys-
tania potencjału własnego organizmu, umożli-
wiającego dłuższe i bogatsze życie.
58/79
60. Nie każdy wybiera tę drogę na mocy świadomej
decyzji. Niekiedy decyduje o tym choroba. Po
chińsku słowo „kryzys” zapisuje się jako kombinację
znaków oznaczających „niebezpieczeństwo”
i „okazję”. Rak jest tak groźny, że niekiedy oślepia –
trudniej nam wtedy docenić jego twórczy potencjał.
Choroba zmieniła moje życie pod wieloma względ-
ami na lepsze, i to w sposób, którego nie po-
trafiłbym sobie wyobrazić, gdybym sądził, że jestem
skazany. Zaczęło się to wkrótce po tym, jak lekarze
postawili diagnozę…
Cytowana literatura
1. Spiegel D., A 43-year old woman coping with
cancer (Czterdziestotrzyletnia kobieta, która radzi
sobie z rakiem), JAMA, 282 (4) 1999, s. 371–378.
2. Van Baalen D.C., de Vries M.J., Gondrie M.T.,
Psycho-social correlates of „spontaneus” regression
in cancere (Psychospołeczne korelaty
„spontanicznej” regresji raka), w: Monograph,
59/79
61. Department of General Pathology, Medical Faculty,
Erasmus University, Rotterdam, Holandia, 1987.
3. Lerner M., informacja ustna, Smith Farmer
Retreat, 2001.
4. Ornish D., Weidner G., Fair W.R. et al., Intens-
ive lifestyle changes may affect the progression of
prostate cancer (Radykalna zmiana stylu życia może
wpłynąć na postęp raka prostaty), „Journal of Uro-
logy”, 174 (3), 2005, s. 1065–1069, dyskusja s. 9–70.
60/79
62. Rozdział 3
NIEBEZPIECZEŃSTWO
I OKAZJA
Przemiana w pacjenta
Dowiedziawszy się, że mam guza mózgu, z dnia
na dzień odkryłem świat, który do tej pory wydawał
się znajomy, ale w rzeczywistości był mi całkiem
obcy – świat pacjenta. Neurochirurga, do którego
natychmiast zostałem skierowany, poznałem już
wcześniej. Mieliśmy pacjentów, którymi wspólnie
się zajmowaliśmy, on interesował się moimi
badaniami. Gdy stwierdzono, że jestem chory, nasze
rozmowy zupełnie się zmieniły. Koniec ze
63. wzmiankami o doświadczeniach naukowych. Po-
prosił mnie o przedstawienie intymnych szczegółów
mojego życia i dokładne opisanie wszystkich symp-
tomów. Rozmawialiśmy o bólach głowy, mdłościach,
prawdopodobieństwie ataku. Pozbawiony za-
wodowych atrybutów, znalazłem się wśród
zwykłych pacjentów. Czułem, że ziemia usuwa mi
się spod nóg.
W miarę możności starałem się zachować swój
dotychczasowy status. Na wizyty do lekarza chodz-
iłem w białym fartuchu, z nazwiskiem wypisanym
niebieskimi literami. Wypadało to dość żałośnie.
W moim szpitalu, gdzie hierarchia jest dość
wyraźna, pielęgniarki i sanitariusze zwracali się do
mnie z szacunkiem „doktorze”. Gdy jednak leżałem
na noszach, bez białego fartucha, mówili do mnie
„pan” lub – częściej – „skarbie”. Jak wszyscy siedzi-
ałem w poczekalni, przez którą jako doktor
przechodziłem szybkim krokiem, unikając kontaktu
wzrokowego z pacjentami, żeby nie mogli mnie
zatrzymać. Jak wszystkich, zabierano mnie na
badanie w fotelu na kółkach. To, że poza tymi
62/79
64. krótkimi chwilami sam biegałem po korytarzach,
nie miało żadnego znaczenia „Takie są reguły
obowiązujące w szpitalu” – tłumaczył sanitariusz.
Musiałem się poddać i pozwolić, żeby traktowano
mnie jak kogoś, o kim nie wiadomo, czy może
chodzić.
Znalazłem się w świecie pozbawionym kolorów.
W tym świecie nie uznaje się kwalifikacji
i zawodów. Tu nikogo nie obchodzi, co robiłeś w ży-
ciu i o czym myślisz. Często jedyną interesującą
rzeczą związaną z twoją osobą jest najnowszy skan.
Większość lekarzy nie wiedziała, jak się do mnie
zwracać jako do pacjenta i równocześnie kolegi.
Pewnego wieczoru spotkałem na kolacji mojego ów-
czesnego onkologa, znakomitego specjalistę, którego
bardzo lubiłem. Na mój widok pobladł, a niedługo
potem wyszedł pod jakimś kiepskim pretekstem.
Nagle poczułem, że istnieje klub żywych, którzy da-
ją mi sygnał, że już nie jestem jego członkiem.
Przestraszyłem się, że stanowię oddzielną kategorię
ludzi, zdefiniowaną przez chorobę. Bałem się, że
stanę się niewidoczny, że przestanę istnieć jeszcze
63/79
65. przed śmiercią. Jeśli nawet miałem wkrótce umrzeć,
chciałem normalnie żyć, aż do końca.
Kilka dni po wieczornej sesji eksperymentalnej
z Jonathanem i Dougiem, do Pittsburgha przyjechał
w sprawach służbowych mój brat Edward.
Wcześniej nie podzieliłem się złą wiadomością
z nikim poza Anną. Choć ściskało mnie w gardle,
starałem się normalnie rozmawiać z Edwardem. Nie
chciałem sprawiać mu przykrości, a równocześnie,
co dziwne, wydawało mi się, że ta rozmowa
przyniesie mi pecha. W jego pięknych, niebieskich
oczach pojawiły się łzy, ale nie wpadł w panikę. Po
prostu mocno mnie objął. Przez chwilę płakaliśmy,
potem pogadaliśmy o możliwych metodach
leczenia, danych statystycznych, o wszystkim,
z czym będę musiał sobie teraz radzić. Potem udało
mu się mnie rozśmieszyć, co zawsze świetnie mu
wychodziło. Przypomniał mi, że z ogoloną głową
będę wreszcie wyglądał jak punk, nad czym
rozmyślałem, gdy miałem osiemnaście lat, ale wów-
czas zabrakło mi odwagi. Dla niego należałem do
świata żywych.
64/79
66. Następnego dnia Anna, Edward i ja poszliśmy na
lunch do restauracji blisko szpitala. Wyszliśmy
z niej w doskonałych humorach. Pod wpływem
wspomnień śmiałem się tak bardzo, że aż musiałem
oprzeć się o latarnię. W tym momencie podszedł do
nas Doug. Wydawał się ponury i zaskoczony. W jego
oczach dostrzegłem nawet dezaprobatę. Zdawał się
pytać: „Jak możesz się tak śmiać, skoro niedawno
otrzymałeś taką złą wiadomość?”.
Byłem oburzony. Większość ludzi najwyraźniej
sądzi, że ludzie ciężko chorzy nie mają prawa do
śmiechu. Od tej pory do końca życia miałem się
zachowywać jak osoba skazana na śmierć.
Śmierć? To niemożliwe…
No i jeszcze prześladował mnie problem śmierci.
W pierwszej chwili po zdiagnozowaniu raka człow-
iek często nie może w to uwierzyć. Gdy próbujemy
sobie wyobrazić własną śmierć, umysł się buntuje.
Śmierć to coś, co zdarza się innym. Tołstoj
doskonale opisał tę reakcję w Śmierci Iwana Iljicza.
65/79
67. Jak wielu przede mną, rozpoznałem w tym
opowiadaniu siebie. Iwan Iljicz jest sędzią w Sankt
Petersburgu. Prowadzi uporządkowane życie,
dopóki nie zapada na jakąś chorobę. Nikt mu jednak
nie mówi, jak poważnie jest chory. Gdy wreszcie
zdaje sobie sprawę, że umiera, jego cała istota
buntuje się przeciw temu. To niemożliwe!
W głębi duszy Iwan Iljicz wiedział, że umiera, jed-
nak nie mógł nie tylko przyzwyczaić się do tej myśli,
ale po prostu nie pojmował tego, nie mógł tego
zrozumieć.
Przykład wnioskowania, jakiego się uczył
w podręczniku logiki Kiesewettera: Kaj jest człow-
iekiem, ludzie są śmiertelni, dlatego Kaj jest śmier-
telny, zdawał mu się w ciągu całego życia słuszny
w zastosowaniu do Kaja, ale nigdy do niego. Kaj był
człowiekiem, człowiekiem w ogóle, i wszystko było
w porządku; ale on przecie nie był Kajem i nie człow-
iekiem w ogóle, tylko zawsze zupełnie, zupełnie
innym niż wszyscy stworzeniem; był Wanią z mamą
i tatą, z Mitią i Wołodią, i z zabawkami, i z fur-
manem, i z nianią; potem z Katieńką, ze wszystkimi
radościami, wszystkimi smutkami, wszystkimi
66/79
68. uniesieniami dzieciństwa, chłopięcych lat, młodości.
Czy to dla Kaja istniał zapach skórzanej paskowanej
piłki, którą tak kochał Wania? Czyż to Kaj tak
całował rękę matki i czyż to jemu tak szeleścił
jedwab przymarszczonej sukni matczynej? Czyż to
on namawiał kolegów w szkole do buntu z powodu
leguminy? Czyż to Kaj był taki zakochany? Czyż to
Kaj tak umiał prowadzić sesje?
Kaj rzeczywiście jest śmiertelny i musi umrzeć,
ale nie ja, Wania, Iwan Iljicz, z moimi uczuciami,
myślami; ja – to zupełnie co innego. Nie może tak
być, abym ja musiał umierać. To byłoby zbyt
straszne5.
Dopóki nie otrzemy się o śmierć, życie wydaje się
nie mieć granic i właśnie tak wolimy o nim myśleć.
Wydaje się, że zawsze będziemy mieć czas na
szukanie szczęścia. Najpierw muszę skończyć stu-
dia, spłacić kredyty, wychować dzieci, przejść na
emeryturę… O szczęściu pomyślę później. Gdy
odkładamy na jutro poszukiwania rzeczy na-
jważniejszych, możemy się przekonać, że życie
przeciekło nam przez palce, nim poczuliśmy jego
smak.
67/79
69. Otwarcie oczu
Rak niekiedy leczy tę dziwną krótkowzroczność,
ten taniec wahań. Ujawniając krótkość życia, dia-
gnoza może przywrócić jego prawdziwy smak. Kilka
tygodni po tym, jak poznałem diagnozę choroby, mi-
ałem dziwne wrażenie, że uniósł się jakiś welon,
który wcześniej utrudniał mi widzenie. W pewne
niedzielne popołudnie, w niewielkim,
nasłonecznionym pokoju w naszym domku,
patrzyłem na Annę. Skupiona i spokojna, siedziała
na podłodze przy stoliku do kawy, próbując
przełożyć francuski wiersz na angielski. Po raz pier-
wszy zobaczyłem ją taką, jaka była, bez za-
stanawiania się nad tym, czy wolałbym kogoś in-
nego. Po prostu widziałem kosmyk włosów, który
zsunął się jej z czoła, gdy pochyliła głowę nad
książką, jej delikatne palce zaciśnięte na piórze.
Byłem zdumiony, że nigdy nie zwróciłem uwagi, jak
wzruszające są drobne ruchy jej szczęki, gdy ma
kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego słowa.
Nagle zobaczyłem ją jako ją samą, niezależnie od
68/79
70. moich pytań i wątpliwości. Jej obecność stała się dla
mnie niesamowicie poruszająca. To, że byłem
świadkiem tej chwili, wydało mi się ogromnym
przywilejem. Dlaczego nigdy wcześniej nie
patrzyłem na nią w ten sposób?
W książce o transformacyjnej sile śmierci Irvin
Yalom, wybitny psychiatra z Uniwersytetu Stan-
forda, cytuje list napisany przez sześćdziesię-
ciokilkuletniego senatora, wkrótce po tym, jak dow-
iedział się, że jest ciężko chory na raka[1].
Nastąpiła we mnie zmiana, jak sądzę, nieod-
wracalna. Zagadnienia prestiżu, sukcesy polityczne,
status finansowy – to wszystko stało się dla mnie
nieistotne. W ciągu pierwszych godzin po
uświadomieniu sobie, że mam raka, ani przez chwilę
nie myślałem o miejscu w senacie, rachunku
bankowym czy o przeznaczeniu wolnego świata…
Od kiedy moja choroba została zdiagnozowana, ani
razu nie kłóciłem się z żoną. Przedtem często
zwracałem jej uwagę, że wyciska pastę do zębów od
góry tubki, zamiast od dołu, nie dba dostatecznie
o zaspokojenie mojego wybrednego apetytu,
sporządza listę gości, nie konsultując się ze mną, za
69/79
71. dużo wydaje na ubrania… Teraz albo nie zwracam
uwagi na takie sprawy, albo wydają mi się
nieważne.
Zamiast tego zacząłem doceniać rzeczy, które
kiedyś wydawały mi się oczywiste – lunch z przyja-
cielem, podrapanie Muffeta za uchem i słuchanie
jego mruczenia, towarzystwo żony, czytanie książki
lub gazet przy nocnej lampce, wypad do kuchni po
szklankę soku pomarańczowego z lodówki lub
kawałek ciasta. Po raz pierwszy pomyślałem, że
dopiero teraz czuję smak życia. W końcu uświadom-
iłem sobie, że nie jestem nieśmiertelny. Czuję
wstrząs na myśl o tych wszystkich okazjach, które
sam zmarnowałem – nawet gdy cieszyłem się świet-
nym zdrowiem – z powodu fałszywej dumy, sztucz-
nych wartości i wydumanych uraz.
Perspektywa bliskiej śmierci może zatem
doprowadzić do swoistego wyzwolenia. W jej cieniu
życie nagle nabiera intensywności, wibracji
i smaku, jakich nie znaliśmy nigdy wcześniej. Oczy-
wiście, gdy nadchodzi kres, czujemy rozpacz z po-
wodu konieczności odejścia, tak jakbyśmy żegnali
się z kimś kochanym, wiedząc, że nigdy już go nie
70/79
72. zobaczymy. Większość z nas lęka się tego smutku.
Czy jednak nie byłoby czymś jeszcze gorszym ode-
jść, nie znając pełnej radości życia? Czy nie byłoby
gorzej, gdybyśmy w chwili rozstania nie mieli po-
wodu do smutku?
Muszę wyznać, że na początku miałem przed
sobą długą drogę. Gdy Anna przeprowadziła się do
mnie, pomagałem jej ustawiać książki. Natknąłem
się wtedy na książkę Czego uczy Budda? „Dlaczego
marnujesz czas na takie rzeczy?” – spytałem za-
skoczony. Teraz dobrze pamiętam to zdarzenie: mój
racjonalizm graniczył z tępotą. W mojej kulturze
Budda i Chrystus byli w najlepszym razie
staroświeckimi moralistami i kaznodziejami,
a w najgorszym – sprawcami moralnych represji
w służbie burżuazji. Przeżyłem niemal szok, gdy
stwierdziłem, że kobieta, z którą miałem żyć, za-
jmuje się takimi bzdurami – koncepcjami, które
przywykłem uważać za „opium dla mas”. Anna
spojrzała na mnie z ukosa. Postawiła książkę na
półkę. „Myślę, że pewnego dnia to zrozumiesz” –
powiedziała.
71/79
73. Zmiana drogi
W tym czasie odwiedzałem lekarzy i rozważałem
argumenty za i przeciw różnym metodom leczenia.
W końcu zdecydowałem się na operację. Szukałem
chirurga, który wzbudziłby we mnie największe za-
ufanie. Ten, któremu w końcu postanowiłem powi-
erzyć swój mózg, nie był wprawdzie szczególnie
polecany ze względu na swą technikę operacyjną,
ale miałem wrażenie, iż najlepiej mnie rozumie.
Czułem, że nie porzuci mnie, jeśli coś źle pójdzie.
Nie mógł od razu przeprowadzić operacji. Na
szczęście w tej fazie guz rósł bardzo wolno, zatem
poczekałem kilka tygodni na okienko w jego
rozkładzie zajęć. Przez ten czas czytałem książki
autorów, którzy dociekali, czego możemy nauczyć
się dzięki konfrontacji ze śmiercią. Anna kochała
pisarzy ze swojego ojczystego kraju, dlatego pod jej
wpływem czytałem Tołstoja, a także Yaloma, który
często cytuje go w swojej znakomitej książce o psy-
choterapii egzystencjalnej[1]. Najpierw przeczytałem
Śmierć Iwana Iljicza, później opowiadanie Pan
72/79
74. i parobek, które wywarło na mnie głębokie
wrażenie.
W tym opowiadaniu panem jest ziemianin ma-
jący obsesję na punkcie własnych interesów. Tołstoj
opisuje jego przemianę. Pan, za wszelką cenę prag-
nąc dobić pewnego targu, który może mu przynieść
marny zysk, mimo złej pogody wyrusza nocą
w podróż saniami. On i jego parobek, Nikita, błądzą
podczas zamieci. Gdy pan zdaje sobie sprawę, że
może to być jego ostatnia noc, radykalnie zmienia
swoje nastawienie do świata. Kładzie się na mar-
znącym furmanie, żeby ogrzać go swoim ciałem.
Umiera, ale ratuje Nikitę. Tołstoj opisuje, jak ofi-
arowując siebie, przebiegły ziemianin osiąga stan
łaski, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. Po
raz pierwszy żyje teraźniejszą chwilą. Gdy przenika
go mróz, czuje się zjednoczony z Nikitą, tworzą jed-
ność. Własna śmierć przestaje być dla niego istotna,
ponieważ Nikita będzie żył. Wykraczając poza ego-
izm, odkrywa prawdę związaną z istotą życia.
W chwili śmierci widzi światło – wielkie, białe świ-
atło na końcu ciemnego tunelu.
73/79
75. W tym okresie zmieniłem kierunek pracy za-
wodowej. Do tej pory zajmowałem się nauką,
niemal dla niej samej. Teraz stopniowo z tego
rezygnowałem. Jak prawie wszystkie badania
w dziedzinie medycyny, praca laboratoryjna
w niewielkim stopniu miała bezpośredni związek
z poszukiwaniem sposobów przyniesienia ulgi w ci-
erpieniach. Wielu naukowców, takich jak ja,
w początkowej fazie kariery, z naiwnym entuz-
jazmem pogrąża się w pracy, która – jak wierzą –
doprowadzi do znalezienia sposobu leczenia
choroby Alzheimera, schizofrenii lub raka. Po
pewnym czasie, sami nie wiedząc, jak się to stało,
nagle budzą się i stwierdzają, że z pasją opracowują
lepsze metody mierzenia receptorów komórkowych
reagujących na specyficzne lekarstwa. Gromadzą
odpowiednią ilość materiału, żeby publikować
artykuły w naukowych pismach i otrzymywać dot-
acje, dzięki którym w ich laboratoriach wrze praca.
Jednak to, co robią, jest bardzo odległe od ludzkiego
cierpienia.
74/79
76. Hipoteza, którą badaliśmy we dwóch, Jonathan
i ja – dotycząca roli kory przedczołowej w schizo-
frenii – jest dziś powszechnie akceptowaną teorią
w neurologii. W dalszym ciągu stanowi podstawę
różnych programów badawczych w laboratoriach
na całym świecie. Z całą pewnością była to przyz-
woita, solidna praca naukowa, ale nie pomogła
nikogo wyleczyć. Nie przyczyniła się nawet do
poprawy stanu choćby jednego chorego. Teraz, gdy
żyłem w ciągłym strachu przed chorobą, cierpi-
eniem i śmiercią, było to coś, czym postanowiłem
się zająć.
Po operacji wróciłem do pracy naukowej i szpit-
alnej. Odkryłem, że wbrew temu, co wcześniej sądz-
iłem, to właśnie praca kliniczna interesowała mnie
najbardziej. Zupełnie tak, jakbym sam odczuwał ul-
gę, ilekroć udawało mi się pomóc pacjentowi cier-
piącemu na bezsenność lub którego chroniczne bóle
głowy skłaniały do myśli o samobójstwie. Było tak,
jakbym wreszcie się z nimi zjednoczył. Z tego
punktu widzenia praca lekarza nie wydawała mi się
75/79
77. już obowiązkiem, lecz wspaniałym przywilejem.
Poczułem, że w swoim życiu osiągnąłem stan łaski.
Zagrożenie
Pamiętam jedno z tych ulotnych zdarzeń, które
sprawiają, że odczuwamy kruchość życia i docen-
iamy cud, jakim jest związek z innymi śmier-
telnikami. To nie było nic ważnego – krótkie
spotkanie na parkingu na dzień przed moją pier-
wszą operacją. Dla zewnętrznego obserwatora mo-
głoby się wydać banalne, ale dla mnie miało ono
szczególne znaczenie.
Anna i ja przyjechaliśmy do Nowego Jorku. Za-
parkowałem przed szpitalem. Stałem na parkingu,
wdychając świeże powietrze. Zostało mi kilka minut
wolności przed przyjęciem do szpitala, badaniami
i salą operacyjną. Zauważyłem starszą kobietę,
która niewątpliwie wracała do domu po hospitaliza-
cji. Była sama, niosła torbę; poruszała się o kulach.
Bez pomocy nie będzie mogła wsiąść do samochodu.
Spojrzałem na nią. Byłem zdziwiony, że pozwolili jej
76/79
78. wyjść w takim stanie. Ona też mnie zauważyła.
Wyraz jej twarzy mówił, że niczego się po mnie nie
spodziewała. Niczego. Byliśmy przecież w Nowym
Jorku, gdzie każdy musi sobie radzić sam. Poczułem,
że ciągnie mnie do niej coś, co wynikało z naszej
wspólnoty – oboje byliśmy pacjentami. To nie było
współczucie, ale głębokie poczucie braterstwa.
Czułem, że jestem jej bliski, że jestem zrobiony z tej
samej materii, co ta osoba, która potrzebowała
pomocy, choć o nic nie prosiła. Włożyłem jej torbę
do bagażnika, wyjechałem jej samochodem
z miejsca parkingowego, pomogłem usiąść za
kierownicą. Z uśmiechem zatrzasnąłem drzwi.
Przez kilka minut nie była sama. Byłem szczęśliwy,
że mogę udzielić tej skromnej pomocy. W rzeczywis-
tości to ona pomogła mnie, ponieważ potrzebowała
mnie właśnie w tej chwili. Dzięki temu miałem sz-
ansę poczuć, że oboje należymy do ludzkości.
Nawzajem się obdarowaliśmy. Wciąż widzę jej oczy,
w których obudziłem coś w rodzaju zaufania do in-
nych, poczucie, że życiu można ufać, skoro
w odpowiedniej chwili na jej drodze pojawił się
77/79
79. ktoś, kto gotów był pomóc. Prawie nie odzywaliśmy
się do siebie, ale jestem pewien, że ona również
czuła, jak cenne było to spotkanie. Poczułem ciepło
w sercu. My, bezbronni, zagrożeni ludzie, możemy
sobie pomagać i wspierać się uśmiechem. Udałem
się na operację z wszechogarniającym uczuciem
spokoju.
78/79
81. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Salon Cyfrowych Publikacji ePartnerzy.com.