1. Kwantologia stosowana – kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 5.4 – podprogowy – nadprogowy.
Kosmos.
NIC i COŚ – zero i jedynka – próżnia i energia – nieskończoność i
wieczność – ruch, bezustanne przemieszczenia się "czegoś" poprzez
nicość – Fizyka i Ewolucja.
Kosmos, logiczne i konieczne dopełnienie do zmiennego zakresu oraz
chwilowości i skończoności rejestrowanej w dostępnym obserwatorowi
zakresie. Maksymalny poziom pojmowania.
Wszechświat.
Strumień energii + strumień energii = wykreślona w Kosmosie sfera.
Warstwy kwantowe dociskają z zewnątrz sferę i spychają, wpychają w
jej zakres kolejne jednostki. Narasta wewnętrzne ciśnienie, rośnie
zagęszczenie, a elementy zbliżają się do siebie.
W punkcie węzłowym toczącej się zmiany, w policzalnym momencie, w
którym odległości między elementami osiągają wartość krytyczną – w
sferze może i musi dojść do "zapłonu". Momentalnego w obserwacji z
wnętrza zdarzenia w formie pojawienia się fizycznych faktów. Czyli
fotonów, jako pierwszych z całej piramidy. W miarę trwania dopływu
kwantów, w kolejnych punktach węzłowych procesu, tworzą się dalsze
i wszelkie możliwe poziomy ewolucyjne i ich elementy.
Zaistnienie każdego poziomu i jednostek je budujące oznacza, że w
sferze ponownie zostaje uwolniona przestrzeń oraz że nie dochodzi
do zatrzymania i zaniku zmiany.
Nowa jednostka, rozbudowana i skomplikowana wobec poprzedniego i
dominującego stanu, "opada niżej" - jako ciężka i zasobna zostaje
"wytrącona" z układu. Zarazem fizycznie pozostając w sferze. I się
zmienia, już tylko w ramach swojego poziomu.
Nacisk zewnętrzny trwa do punktu środkowego. W tym momencie ustaje
dopływ elementów z "pola rodzicielskiego" – i sfera, na skutek braku
czynnika hamującego w środowisku, zaczyna zwiększać swoje rozmiary.
I wybucha. Warstwa po warstwie kwanty tworzące oddalają się – stąd
do nieskończoności.
Od środka zmiany procesem odpowiedzialnym za utrzymanie stałego i
stabilnego zagęszczenia oraz ciśnienia – mimo ubytków – jest idący z
"dołu", z zakresu podprogowego, nacisk-docisk warstw kwantowych z
rozpadu osobliwości brzegowych. "Ciśnienie ujemne" zaczyna działać
z chwilą zaniku nacisku zewnętrznego i zapewnia trwałość struktury
– mimo jej przyspieszającego rozpadu.
Obserwator.
Byt środkowy. W każdym rozumieniu środkowy. Fizycznie ulokowany (w
powierzchownym ujęciu) z boku i przypadkowo – logicznie w środku, w
samym środku zmiany. Ani o kwant wcześniej, ani później. Istnieje
w środku - powstaje w środku procesu i obserwuje stan środkowy – i
nigdy tego położenia nie opuszcza.
Obserwator rejestruje fakty z pozycji wewnętrznej lub zewnętrznej,
raz jako fizyk, drugi raz jako filozof. - Wyróżnia w środowisku i w
2. tle elementy, dzieli jednolity w jego skwantowanej formule proces,
wyznacza jego stan graniczy – i nazywa. Oraz ustala powiązania. W
całości zbioru szuka związków, które prowadzą do zaistnienia tego
i konkretnego faktu, a dalej wpływają na kolejne zjawiska.
Fizyk.
Kim jest fizyk? To zawarty w zmianie obserwator. Skutek tej zmiany
i jej rejestrator. Obmacuje na wszelkie dostępne sposoby okolicę i
definiuje zależności. Również bada tę okolicę w zakresie, który mu
jest dostępny. Bada bez brzegów.
Co "widzi" fizyk? Wszechświat jako zmianę w toku zachodzenia. Jako
byt pochodny tej zmianie - i na zawsze w niej obecny – postrzega z
punktu wyróżnionego proces, postrzega ze środka (ale i od środka).
W efekcie odbiera wszechświat w jego elementach skomplikowanych, w
zjawiskach powyżej progu (widzi byty "zagęszczone").
Dla fizyka "świat" - to, co za świat uznaje - pojawia się w zakresie
poznawanym nagle, "wybucha" promieniowaniem, a później jasnością –
i jest zdarzeniem rozchodzącym się w chwili początkowej w każdym z
kierunków praktycznie jednocześnie. Dla fizyka wszechświat zaczyna
istnieć od wysokiego w całości zmiany progu skomplikowania – a to
dlatego, że "elementem jedynkowym", że kwantem poznania jest stan
z założenia już rozbudowany i późny w dziejach. Nie można zbadać i
skorzystać z zakresu niższego, bowiem najmniejsze z najmniejszych
w zakresie fizycznym jest znacząco duże wobec najmniejszego.
Fizyk nie może włączyć w swój eksperyment brzegu zmiany, jej stanu
początkowego i końcowego, ponieważ jest zmianą – i opisuje zmianę.
Stan końcowego zatrzymania i moment startu procesu, to znajduje się
poza badaniem; kiedy nie ma zmiany, nie ma fizyka – kiedy zmiana i
kolejne jej fazy zachodzą, fizyk może działać.
Poznanie fizyczne, prowadzone od środka zdarzeń, dąży do brzegu, a
więc do nieskończoności – z oczywistym stwierdzeniem, że leżącego
na brzegu punktu nie osiągnie. Nigdy.
Dlatego odrzucenie nieskończoności z wzorów, renormalizacja, jest
zabiegiem poprawnym i skutecznym, ponieważ na terenie fizyka tego
nieskończonego etapu nie ma – i nawet nie musi on być. Wzory mówią
swoje, odnoszą się do Kosmosu, natomiast fizyk musi to odciąć, bo
w innym przypadku zlicza bezkres. Zabieg jest poprawny w obszarze
fizycznym – ale fałszuje obraz całościowy; metoda dobrze sprawdza
się w procesie lokalnym, a jednocześnie odcina od zrozumienia, co i
dlaczego się dzieje.
Filozof.
Kim jest filozof? To "produkt" fizyki, cieleśnie na zawsze zawarty
w materialnym obszarze zmiany, to byt środkowy procesu ewolucji i
w pełni jej podległy – zarazem zewnętrzny do zachodzących zdarzeń.
Filozofem jest każdy obserwator, niezależnie od położenia, który w
stosunku do obserwowanej zmiany jest zewnętrzny. Jeżeli rejestruje
początek, środek, koniec procesu, czyli całość - jest filozofem. W
jego obserwacji - nie ma znaczenia, czy zmysłowej, czy jako proces
logicznej konstrukcji – w jego postrzeganiu zawiera się zjawisko z
brzegami.
Umiejscowienie zewnętrzne pozwala na rejestrację wszelkich faktów
– umiejscowienie wewnętrzne tylko części. Obserwacja wewnętrzna ma
3. znaczenie fundamentu i punktu oparcia, z którego i na którym można
prowadzić działanie poznawcze – obserwacja zewnętrzna jest zyskiem
poznawczym, rekonstrukcją całości na podstawie obrazu fragmentu. I
pozwala powiązać ze sobą szczegóły.
Co "widzi" filozof? W przypadku wszechświata, odmiennie do fizyka,
widzi wszystkie etapy zmiany. Od pierwszego "zakreślenia" sfery w
bezkresie, przez kolejne fazy narastania wewnętrznego ciśnienia i
zagęszczenia elementów – poprzez "zbrylanie" się materii w ciała i
struktury – aż po stan środkowy i zaistnienie obserwatora. Oraz to
dalsze, drugostronne zachodzenie zmiany, już bez docisku idącego z
pola kwantowego.
Dla filozofa wszechświat, proces tworzący wszechświat, to w żadnym
punkcie dziw, niezwyczajność, żaden wybuch - czy ciśnienie ujemne.
To w każdym momencie policzalny i przewidywalny tok zmiany, która
ma umocowanie w nieskończoności-wieczności Kosmicznej Ewolucji. Z
jego perspektywy to, co dla fizyka jest nagłym zaistnieniem świata
i jego fizyki – dokładnie ten sam fakt i proces, to prosta, nawet
banalna w swoim rytmie, o ile dopływ kwantów i ten rytm istnieje,
procedura. Jak rośnie gęstość ośrodka, to przy dalszym dopełnianiu
sfery musi wystąpić "zaiskrzenie" - musi. Jeżeli cała konstrukcja
nie może się rozpaść, a nie może - jeżeli kwanty nie mogą uciekać
na boki, a nie mogą, bo blokują to tworzące ten świat energetyczne
i skwantowane strumienie, to w punkcie węzłowym jeden choćby więcej
kwant sprawi, że całość wytworzy w sobie warunki do złączenia się
jedynek czegoś – w "coś". Na przykład foton czy atom. I inne.
Cały proces, mimo że to dokładnie ten sam proces, dla filozofa ma
inny, zasadniczo inny przebieg niż dla fizyka. Wybuch postrzegany
jest jako stopniowe dochodzenie do wielkości krytycznej, następnie
szybki fakt ustalania się nowych warunków i zaistnienie wszędzie w
układzie tego samego stanu – oraz dalsze analogiczne progi, punkty
węzłowe.
Co dla fizyka dzieje się "nagle", dla filozofa jest rozciągnięte w
liczne etapy i stany pośrednie – i jest warunkowane brzegiem. A w
szerszym ujęciu tłem, środowiskiem, w którym zmiana zachodzi. Dla
filozofa nie ma faktu wyróżnionego w tym nieskończonym przebiegu,
jest stan chwilowy i ścisłe powiązany z całością.
"Wszechświat" to energetyczne zapętlenie oraz lokalny fakt, który
się zaczął, już przeszedł środek – i się skończy.
Podprogowy – nadprogowy.
Ponieważ fizyk jest konstrukcją zawsze wewnętrzną, a zarazem może
rejestrować tylko i wyłącznie fakty skomplikowane, zawierające się
we wszechświecie (we wszechświecie bez brzegów) – to z tego wynika
oczywistość, że jest fizyczny próg postrzegania. Że istnieje stan,
poziom, wartość ciśnienia i zagęszczenia wewnętrznego w sferze, od
którego może toczyć się fizyczne badanie.
Wszystkie wcześniejsze etapy z historii wszechświata są odcięte z
poznania, są poza obserwacją. Jak zaobserwować fakty, których w tym
działaniu nie ma – to niemożliwe; jak działać na elementach, kiedy
tych elementów jeszcze nie ma – to niemożliwe.
Ale z tego samego powodu, niemożności sięgnięcia do stanu brzegu –
również nie można operować faktami poniżej pewnego progu, ponieważ
ich nie ma. Nie ma tu i teraz. Nie tylko nie było kiedyś, w fazie
4. początkowej wszechświata – ale nie ma aktualnie. Nie ma z powodu,
że one się każdorazowo dopiero tworzą.
Elementy fizycznego poznania i działania, atomy czy fotony, to nie
fakt kiedyś tam zaistniały i później obrabiany na różne sposoby –
to dynamiczny proces tworzenia się i zanikania, łączenia i rozpadu
struktury, którą w zewnętrznym ujęciu obserwator odbiera jako coś
w formyle "atom" lub "foton". Owszem, idea, "pomysł" na taki fakt,
możliwość zaistnienia takiego faktu – to zaszło we wszechświecie w
odległej fazie dociskania sfery, ale to był początek zbioru, nigdy
nie jednostki. Zbiór istnieje tak długo, jak istnieją jednostki go
tworzące, ale jednostki wchodzące w zbiór powstają i zanikają jako
fakty w ramach zbioru. - Człowiek, możliwość zaistnienia człowieka w
ramach całej ewolucji wytworzyła się w dalekiej przeszłości, ale w
ramach takiego zbioru poszczególne jednostki rodzą się i umierają
w kolejności i następczo.
Dlatego aktualnie, i w każdej chwili, fizyk ma do dyspozycji fakt z
zakresu ponad progiem, nigdy niższym. Musi zebrać się odpowiednia
liczba kwantów czegoś, zbliżyć się do siebie na odległość kwantową
– i dopiero wówczas może fizyk to zaobserwować pomiarem. Również z
tego samego powodu nie zarejestruje etapu rozpadu do stanu kwantów
– ponieważ dzieje się to już poza najmniejszym dostępnym mu faktem
badawczym.
Na początku wszechświata – ale i w każdej jego chwili, na zasadzie
początku konkretnego elementu świata – są te same procesy, zmiana
toczy się tak samo, z tych samych kwantów i zawsze według tej samej
reguły.
Dlatego początek jest wszędzie – i koniec jest wszędzie. I środek
jest wszędzie. I każdy inny etap jest wszędzie. I przebiega zawsze
tak samo. To jedność i jednorodność.
Próg.
Zakres podprogowy, na podobieństwo zakresu podświadomego, nie może
być poznany, jednak jest i głęboko wpływa na zachodzące w zakresie
nadporgowym procesy. To fundament, warunkuje poznanie i wpływa na
to, co dzieje się powyżej progu. I co może zaistnieć.
Dla fizyka próg to początek rejestracji, kiedyś tam oraz teraz tu.
Dla filozofa to wyróżniony punt węzłowy zmiany, ale jeden z wielu
analogicznych.
Fizycznie próg początkowy i końcowy to ten sam stan, elementy się
tu znajdujące są detalicznie takie same – filozoficznie, w ujęciu
logicznym, to krańcowo odległe sobie fakty budujące zmianę. Fizyk
widzi chaotyczną mieszaninę jednorodnych elementów – filozof stan
maksymalnie uporządkowany, który prezentuje się jako losowy.
Itd.
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.
cdn.
Janusz Łozowski