SlideShare a Scribd company logo
1 of 5
Download to read offline
Kwantologia stosowana – kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 5.1 – Jak rozległy jest Kosmos?
Głupie pytanie - oczywiście, że nieskończenie.
Ja tam pojmuję, że są byty w sobie ograniczone, że spojrzy taki za
okno, a nawet w siebie (jak ma czas na takie fanaberie) - i powie w
swojej pysze, wniosek z tego oglądania wyciągając, że wszystko jest
skończone. Że się zaczyna, dorasta po trudach i męce, a później na
kanapie zasiada i ręce rozkłada. A na koniec się kończy. Czyli musi
wszelkie być skończone.
Ja tam rozumiem taką życiową postawę, nawet doceniam i wyceniam –
ale nie przeceniam.
Wiadomo, po horyzont wszystko sobie płynie czasem i przestrzenią,
wszystko się zmienia, siwieje, włosy wypadają - a w ogóle światowy
zakres mało przyjemny w odczuwaniu. Więc z tego można wyprowadzić
poprawne wnioskowanie, że i ten tutejszy świat się skończy. On się
kiedyś tam zaczął, podobno nawet jajogłowi datę tego początku byli
ustalili, ale też i przez to się skończy.
To wiadomo, to jasne – w tym taka zasadnicza fizycznie mądrość się
przejawia.
Tylko że, to też wiadomo, jak coś się zaczyna i się kończy, to tak
w sobie samym przecież to się nie dzieje. Niby po horyzont widać i z
grubsza wiadomo, co to jest, nawet całe cztery procent już zostało
poznane i opisane, ale co jest "dalej" - nie wiadomo, co się w tym
dalej kryje - nie wiadomo, jak to daleko się rozciąga – nie wiadomo.
Wiadomo, że jest tutejsze i że się w sobie rozciąga, że wszystko się
od wszystkiego oddala, i to w pędzie narastającym.
Czyli aktualność w sobie puchnie, ciśnienie wewnętrzne w sferze nie
spada, a ogólnie stabilizacja panuje i żyć pozwala. Choć zawierucha
w tym spora - i po wszystkiemu ona idzie.
Cóż, może i tak. Ale ja tam w takie proste tłumaczenia nie wierzę -
dla mnie to naciągane, dla mnie to tłumaczenie na siłę, żeby się w
obrazku zmieścić. Skrawek tu dodać, tam uciąć przeszkadzające, no
i całość można pokazać. Że łatka na łatce, że umysłowość liniowa i
przyczynowo-skutkowa się w sobie skręca - cóż, nie dorosła do tej
wizyjnej hipotezy - matematycznego wzoru i głębi analizy nie sięga
w swoim naturalnym zdrowym rozsądku. To dalsze i głębsze, fizyczni
powiadają, to takowe nietutejsze, w sobie dziwaczne, rozumowi mocno
zaprzeczające, a poza tym nieoznaczone i skryte.
I w ogóle nie ma co się starać takiego zrozumieć, bo to rozdygotane
statystycznie, więc nieprzewidywalne z samej swojej zasady.
Ja tam - powtarzam - w takie banalnie skomplikowane tłumaczenie nie
zamierzam się wmyślać, niech to żądni przygód czynią, ja tam tylko
w prostotę mogę się zapatrzyć.
Bo czy może to inaczej iść? Czy tutejsza skończoność to już będzie
wszystko? Tak na zawsze - i to na takie logiczne "zawsze" - takie
z głębi rozumności płynące, niczego i nigdzie więcej? To poważnie
i fundamentalnie warto przedyskutować, nawet samemu ze sobą.
Jedno jest pewne: tutejszy wszechświat jest skończony. Zaczął się i
puchnie, więc musowo się skończy. Tylko nie o to chodzi. W pytaniu
jest odniesienie do Kosmosu – a ten jest nieskończony.
I o to właśnie tu chodzi. O rozróżnienie na zakres fizyczny tego i
tylko tego świata, czyli to wszystko, co jakoś widoczne przyrządem
i poznawalne – oraz na zakres logiczny, na wszystko w bezkresie i w
wieczności.
Sedno pytania zawiera się w tym i wynika z tego, że nie zostało do
tej pory przeprowadzone rozdzielenie pojęć "kosmos" i "wszechświat"
- że są to terminy stosowane wymiennie. A to nie to samo, zasadniczo
nie to samo.
Wszechświat to nie Kosmos.
Otóż, jeżeli opis poprowadzić tak - a z pozycji wewnętrznej zrobić
tego inaczej nie można, przecież do obserwacji teraz i zawsze jest
tylko ten egzemplarz świata – otóż, jeżeli opisywać to jako proces
nieskończony, bo tak podpowiadają wzory oraz logika, to wszechświat
jest sam dla siebie i wszelkie tu obecne też jest samo dla siebie.
A ponieważ w gabarytach się rozciąga - a co więcej, bez widocznego
uszczerbku w stanie wewnętrznym - to musi się to dziać w owym bycie
nieskończonym i jedynym.
Taki wniosek, że wszechświat jest jeden i jedyny, podbudowuje fakt
skończonego obszaru postrzegania (tu: fizycznie dostępny do pomiaru
zakres), który realnie nigdy dla obserwatora się nie powiększy. Ale
przecież to nie oznacza, że to rzeczywiście już wszystko. - I jest
zagwozdka.
Z logiki i filozofii wynikający bezkres zderza się tutaj z ujęciem
fizycznym, z wszelkimi ustaleniami, których nie tylko, że nie można
– ale których podważyć się nie da, bo to namacalny fakt i konkret
wielorako sprawdzony.
Z jednej strony jest ustalenie, że skończyć to się nie może (bo jak
jedność-jedyność może się skończyć?), jednak z drugiej jest pewnik,
że się skończy, i to nieodlegle – z jednej strony jest rozszerzanie,
a z drugiej samoistność tutejszego świata. I trzeba to pogodzić.
Efekt? Cóż, skutkuje to wszystkimi rozpowszechnianymi ujęciami, w
których wszechświat rozpada się do nieskończoności - wszelakie się
od wszelakiego oddala – słowem, smutek spełnionych przepowiedni i
hipotez snuje się ekranowo i straszy.
Co tu dużo gadać – bzdura.
A wynika to z prostego, ale trudnego do korekty z pozycji wewnątrz
i zawierania się w zmianie – korekty poglądu, że wszechświat to nie
kosmos. Niby proste, a niewykonalne dla fizyka. Bo jak biedaczek ma
podzielić coś, co w jego opisie jest wszystkim? No, nie sposób. To
jedność i jedyność, więc niepodzielne. Kosmos i wszechświat w tym
spojrzeniu to jedność, i to nieskończona. Niby fizycznie prezentuje
się jako skończony - ale jest jeszcze logika i wzory, a tu wieczny
i bezkresny kosmos wyłazi z każdego kąta.
I jest zmieszanie - i jest zamieszanie – i jest nieporozumienie.
A wystarczy te pojęcia rozdzielić, wyznaczyć zakres występowania i
działania "wszechświata" i zakres "kosmosu". Do pierwszego odnieść
wszystko zmienne, a przez to skończone – do drugiego logiczne oraz
stałe, nieskończone i wieczne. I kłopot z głowy.
Jak to zrobić? Na bazie fizyki przejść do Fizyki. Proste? Proste.
Bez dwu zdań, to rzeczywiście jest banalnie proste, przecież tutaj
istniejące w żadnym przypadku nie może być sprzeczne z bezkresem i
jego właściwościami – bo by nie zaistniało. To punkt pierwszy tej
analizy.
A skoro tutejsze jest pochodne tamtego i dalszego, to musi w sobie
zawierać rytm zmiany, która jest zawsze oraz wszędzie. - A to dalej
oznacza, że wszelkie tu obserwowane i wyznaczane dokonuje się tak,
jak wszelakie.
A to znów oznacza, że wystarczy pilnie i dokładnie obserwować, co tu
się dzieje, żeby wyznaczyć zasadę zmian wszelkich.
I co z tego wynika? Że wszechświat zmienia się tak, że można opisać
go z zewnątrz. To punkt drugi analizy.
Pozostając wewnętrznie w układzie, którego wszak nigdy realnie się
nie opuści, ale w oparciu o wypracowane reguły zmiany, można opisać
i zdefiniować proces tak, jakby się to oglądało z zewnątrz. I tym
samym wyznaczyć początek, środek, ale także koniec tego tutejszego
wspólnego domu. Proste? Proste.
Czyli, jeżeli wszelkie tutejsze procesy - jakoś rozróżnialne w tle
(co by tym tłem nie było, chodzi o punkt odniesienia) struktury tak
się zmieniają, że po przekroczeniu pewnego poziomu w tym tle świata
zanikają – to na tej podstawie, jako zasadzie, można powiedzieć w
przypadku wszechświata, że również i taka struktura w swoim tle się
rozpada i zanika.
Jeżeli każda zmienna forma ewolucyjna tylko do pewnego punktu jest
stabilna, jeżeli tylko w pewnym zakresie posiada ostro w środowisku
wyznaczoną granicę (nawet jeżeli ta granica w logicznym ujęciu żadną
oczywistością nie jest) – to taka konstrukcja ("po jakimś czasie")
zanika i degraduje się do jednostek składowych - czyli do jednostek
tła.
Mówiąc inaczej, fizyczny konkret traci brzegowo elementy, a kiedy
brak sił podtrzymujących, definitywnie się rozpada. A przedłużenie
toru elementów tworzących, w ujęciu logicznym, biegnie w bezkresną
wieczność. - Na brzegu ewolucji (to, co za brzeg uznaję) jest ostatni
wspólny stan oznaczający ten fakt, wówczas jednostki tworzące są w
takim oddaleniu od siebie, że element od elementu jest oddalony na
jednostkę (kwant).
I jest to ostatnia łączna z konstrukcją warstwa. Dalej jest rozpad
i oddalanie się. Już faktycznie do nieskończoności.
Tak zobrazowany i opisany przebieg ewolucyjnej zmiany, co by nią nie
było - to odnosi się do wszelkich faktów. Jest okresowy konkret (w
postaci "zbrylenia", zapętlenia elementów tworzących w jednostkę)
- jest granica, czyli warstwa łączna oraz wyznaczająca zakres tego
faktu w tle (i wobec tła) - a "poza" jest owo tło, zbiorowisko już
do niczego redukowalnych jedynek czegoś.
A co najważniejsze w tym ujęciu, że bez tła nie ma ani faktu, wszak z
elementów tła się buduje (to są "cegiełki" tworzące), ale również i
nie ma obserwacji owego zdarzenia - ponieważ jedynie (wyłącznie) w
odniesieniu do tła taka obserwacja może zajść. Kiedy nie ma punktu
odniesienia, nie ma aktu postrzegania - kiedy nie ma możliwości do
porównania, nie ma wiedzy, że coś istnieje.
I właśnie tak to się realizuje w ostatniej warstwie wszechświata –
i tak musi się to realizować.
Czyli kwant po kwancie, warstwa po warstwie układ, ewolucja nazwana
"wszechświatem" (lokalny stan w Kosmosie) - traci zasoby. Kiedyś to
się zbiegało w tę formę pod naciskiem zewnętrznym, aktualnie się w
nieskończoność Kosmosu rozpada. Rozpada w/do tła Kosmosu. I nigdy tu
nie wróci. Nigdy.
Proste? Proste.
Ale żeby to się mogło tak do tej bezkresności oddalać - to musi ona
być. To również jest proste (i oczywiste).
Tutaj się zmienia i zanika, jednak żeby to mogło tak zachodzić, to
musi być tor ("przestrzeń"), w której to może się dziać. Czyli musi
być Kosmos – musi być tło i dopełnienie do tutejszego zakresu. Tło
z maksymalnie już prostymi elementami, z zerem i jedynką, NIC i COŚ.
I w wiecznym ruchu w ramach nieskończoności.
Żeby tutejsza skończoność mogła zaistnieć i się chwilowo zmieniać,
musi być zewnętrzny do niej nieskończony Kosmos - to konieczność.
To Fizyczna (filozoficzna) konieczność.
Jeżeli nie wprowadzę podziału na tutejszy, więc lokalny tym samym w
bezkresie wszechświat - oraz na Kosmos, to nigdy (nigdy) z dylematów
i paradoksów się nie wyplączę, na zawsze pozostanę więźniem fizyki
i zmieszanej z nią logiki. I koniec.
Żeby skorzystać z podpowiedzi, której udzielają wzory, nie należy
rezygnować z rozlicznych, a też koniecznych symboli nieskończoności
- tylko należy je przenieść o jeden poziom wyżej, do Kosmosu. Po co
wyrzucać składnik, skoro na dalszej drodze przyda się znakomicie.
Ale jeżeli tego nie zrobię i się upieram przy "wszechświecie", jest
zmieszanie. I koniec.
Wyjście jest oczywiste i jedyne: bezkres, nieskończoność elementów,
wieczny ruch - i jedność reguły.
Nic więcej, nic mniej.
Pytanie wstępne dlatego prezentuje się jako nieprzemyślane - wręcz
głupie - ponieważ wszechświat bez dopełniającej go nieskończoności
jawi się jako niemożliwy. Lokalna zmienność dlatego może wytworzyć
poszczególne fakty, że całościowy układ powstał, przekształca się
i zaniknie w ramach, które już zmienności nie podlegają. Jeżeli nie
wprowadzę w hierarchię zmian granicy, mam ciąg nieskończony - i tym
samym niemożność wyjaśnienia. Kiedy traktuję tutejsze za wszystko,
za jednostkę i jedyność - to ustalane relacje i związki również są
zakotwiczone w nieskończoności, więc tworzą logiczną łamigłówkę bez
rozwiązania.
Kiedy (wszech)świat opisywać bez tła, obserwacja ulega fiksacji na
wyróżnionym, zaś reszta, przecież ta najważniejsza - to znika z pola
widzenia. Stąd problemy.
Dość długo, do pewnego momentu to poznawcza konieczność. Analiza i
postrzeganie wyodrębnia bardziej oczywiste, jaskrawsze - zmysłowo i
przyrządowo wyraźne w kształcie i skupieniu. Ale przychodzi moment
na powiedzenie i na uzmysłowienie sobie, że widoczne to daleko nie
wszystko – że to dopełniające i pomijane wcześniej tło jest tutaj
elementem co najmniej równorzędnym, a w logicznym ujęciu staje się
wręcz najważniejsze. Jeżeli takiego przewartościowania nie dokonam
– polegnę.
Wszechświat bez tła nie istnieje. A Kosmos jest tłem bezkresnym.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.kwantologia2
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Łozowski Janusz
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.SUPLEMENT
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia2
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).SUPLEMENT
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.SUPLEMENT
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Łozowski Janusz
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.kwantologia2
 
Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.kwantologia2
 

What's hot (13)

Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
 
Zbrylenia.
Zbrylenia.Zbrylenia.
Zbrylenia.
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.
 
Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.
 

Viewers also liked

Filozofia ewolucji (kwantów) 1
Filozofia ewolucji (kwantów) 1Filozofia ewolucji (kwantów) 1
Filozofia ewolucji (kwantów) 1kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7kwantologia2
 
Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 6
Kwantologia stosowana 6Kwantologia stosowana 6
Kwantologia stosowana 6kwantologia2
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4kwantologia2
 

Viewers also liked (10)

Filozofia ewolucji (kwantów) 1
Filozofia ewolucji (kwantów) 1Filozofia ewolucji (kwantów) 1
Filozofia ewolucji (kwantów) 1
 
uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.
 
Abstrakcje to ja.
Abstrakcje to ja.Abstrakcje to ja.
Abstrakcje to ja.
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.
 
Kwantologia stosowana 6
Kwantologia stosowana 6Kwantologia stosowana 6
Kwantologia stosowana 6
 
Niepodzielny.
Niepodzielny.Niepodzielny.
Niepodzielny.
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Gdzie oni są.
Gdzie oni są.Gdzie oni są.
Gdzie oni są.
 

Similar to Jak rozległy jest kosmos.

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4SUPLEMENT
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Łozowski Janusz
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.kwantologia2
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.kwantologia2
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Łozowski Janusz
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).kwantologia2
 
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8SUPLEMENT
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Łozowski Janusz
 

Similar to Jak rozległy jest kosmos. (20)

Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.
 
pionowo-poziome.
pionowo-poziome.pionowo-poziome.
pionowo-poziome.
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Bezkres.
Bezkres.Bezkres.
Bezkres.
 
Kwantologia 1.2 bezkres.
Kwantologia 1.2   bezkres.Kwantologia 1.2   bezkres.
Kwantologia 1.2 bezkres.
 
Kosmos.
Kosmos.Kosmos.
Kosmos.
 
Kwantologia 3.3 kosmos.
Kwantologia 3.3   kosmos.Kwantologia 3.3   kosmos.
Kwantologia 3.3 kosmos.
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
 

Jak rozległy jest kosmos.

  • 1. Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 5.1 – Jak rozległy jest Kosmos? Głupie pytanie - oczywiście, że nieskończenie. Ja tam pojmuję, że są byty w sobie ograniczone, że spojrzy taki za okno, a nawet w siebie (jak ma czas na takie fanaberie) - i powie w swojej pysze, wniosek z tego oglądania wyciągając, że wszystko jest skończone. Że się zaczyna, dorasta po trudach i męce, a później na kanapie zasiada i ręce rozkłada. A na koniec się kończy. Czyli musi wszelkie być skończone. Ja tam rozumiem taką życiową postawę, nawet doceniam i wyceniam – ale nie przeceniam. Wiadomo, po horyzont wszystko sobie płynie czasem i przestrzenią, wszystko się zmienia, siwieje, włosy wypadają - a w ogóle światowy zakres mało przyjemny w odczuwaniu. Więc z tego można wyprowadzić poprawne wnioskowanie, że i ten tutejszy świat się skończy. On się kiedyś tam zaczął, podobno nawet jajogłowi datę tego początku byli ustalili, ale też i przez to się skończy. To wiadomo, to jasne – w tym taka zasadnicza fizycznie mądrość się przejawia. Tylko że, to też wiadomo, jak coś się zaczyna i się kończy, to tak w sobie samym przecież to się nie dzieje. Niby po horyzont widać i z grubsza wiadomo, co to jest, nawet całe cztery procent już zostało poznane i opisane, ale co jest "dalej" - nie wiadomo, co się w tym dalej kryje - nie wiadomo, jak to daleko się rozciąga – nie wiadomo. Wiadomo, że jest tutejsze i że się w sobie rozciąga, że wszystko się od wszystkiego oddala, i to w pędzie narastającym. Czyli aktualność w sobie puchnie, ciśnienie wewnętrzne w sferze nie spada, a ogólnie stabilizacja panuje i żyć pozwala. Choć zawierucha w tym spora - i po wszystkiemu ona idzie. Cóż, może i tak. Ale ja tam w takie proste tłumaczenia nie wierzę - dla mnie to naciągane, dla mnie to tłumaczenie na siłę, żeby się w obrazku zmieścić. Skrawek tu dodać, tam uciąć przeszkadzające, no i całość można pokazać. Że łatka na łatce, że umysłowość liniowa i przyczynowo-skutkowa się w sobie skręca - cóż, nie dorosła do tej wizyjnej hipotezy - matematycznego wzoru i głębi analizy nie sięga w swoim naturalnym zdrowym rozsądku. To dalsze i głębsze, fizyczni powiadają, to takowe nietutejsze, w sobie dziwaczne, rozumowi mocno zaprzeczające, a poza tym nieoznaczone i skryte. I w ogóle nie ma co się starać takiego zrozumieć, bo to rozdygotane statystycznie, więc nieprzewidywalne z samej swojej zasady. Ja tam - powtarzam - w takie banalnie skomplikowane tłumaczenie nie zamierzam się wmyślać, niech to żądni przygód czynią, ja tam tylko w prostotę mogę się zapatrzyć. Bo czy może to inaczej iść? Czy tutejsza skończoność to już będzie wszystko? Tak na zawsze - i to na takie logiczne "zawsze" - takie
  • 2. z głębi rozumności płynące, niczego i nigdzie więcej? To poważnie i fundamentalnie warto przedyskutować, nawet samemu ze sobą. Jedno jest pewne: tutejszy wszechświat jest skończony. Zaczął się i puchnie, więc musowo się skończy. Tylko nie o to chodzi. W pytaniu jest odniesienie do Kosmosu – a ten jest nieskończony. I o to właśnie tu chodzi. O rozróżnienie na zakres fizyczny tego i tylko tego świata, czyli to wszystko, co jakoś widoczne przyrządem i poznawalne – oraz na zakres logiczny, na wszystko w bezkresie i w wieczności. Sedno pytania zawiera się w tym i wynika z tego, że nie zostało do tej pory przeprowadzone rozdzielenie pojęć "kosmos" i "wszechświat" - że są to terminy stosowane wymiennie. A to nie to samo, zasadniczo nie to samo. Wszechświat to nie Kosmos. Otóż, jeżeli opis poprowadzić tak - a z pozycji wewnętrznej zrobić tego inaczej nie można, przecież do obserwacji teraz i zawsze jest tylko ten egzemplarz świata – otóż, jeżeli opisywać to jako proces nieskończony, bo tak podpowiadają wzory oraz logika, to wszechświat jest sam dla siebie i wszelkie tu obecne też jest samo dla siebie. A ponieważ w gabarytach się rozciąga - a co więcej, bez widocznego uszczerbku w stanie wewnętrznym - to musi się to dziać w owym bycie nieskończonym i jedynym. Taki wniosek, że wszechświat jest jeden i jedyny, podbudowuje fakt skończonego obszaru postrzegania (tu: fizycznie dostępny do pomiaru zakres), który realnie nigdy dla obserwatora się nie powiększy. Ale przecież to nie oznacza, że to rzeczywiście już wszystko. - I jest zagwozdka. Z logiki i filozofii wynikający bezkres zderza się tutaj z ujęciem fizycznym, z wszelkimi ustaleniami, których nie tylko, że nie można – ale których podważyć się nie da, bo to namacalny fakt i konkret wielorako sprawdzony. Z jednej strony jest ustalenie, że skończyć to się nie może (bo jak jedność-jedyność może się skończyć?), jednak z drugiej jest pewnik, że się skończy, i to nieodlegle – z jednej strony jest rozszerzanie, a z drugiej samoistność tutejszego świata. I trzeba to pogodzić. Efekt? Cóż, skutkuje to wszystkimi rozpowszechnianymi ujęciami, w których wszechświat rozpada się do nieskończoności - wszelakie się od wszelakiego oddala – słowem, smutek spełnionych przepowiedni i hipotez snuje się ekranowo i straszy. Co tu dużo gadać – bzdura. A wynika to z prostego, ale trudnego do korekty z pozycji wewnątrz i zawierania się w zmianie – korekty poglądu, że wszechświat to nie kosmos. Niby proste, a niewykonalne dla fizyka. Bo jak biedaczek ma podzielić coś, co w jego opisie jest wszystkim? No, nie sposób. To jedność i jedyność, więc niepodzielne. Kosmos i wszechświat w tym spojrzeniu to jedność, i to nieskończona. Niby fizycznie prezentuje się jako skończony - ale jest jeszcze logika i wzory, a tu wieczny i bezkresny kosmos wyłazi z każdego kąta. I jest zmieszanie - i jest zamieszanie – i jest nieporozumienie.
  • 3. A wystarczy te pojęcia rozdzielić, wyznaczyć zakres występowania i działania "wszechświata" i zakres "kosmosu". Do pierwszego odnieść wszystko zmienne, a przez to skończone – do drugiego logiczne oraz stałe, nieskończone i wieczne. I kłopot z głowy. Jak to zrobić? Na bazie fizyki przejść do Fizyki. Proste? Proste. Bez dwu zdań, to rzeczywiście jest banalnie proste, przecież tutaj istniejące w żadnym przypadku nie może być sprzeczne z bezkresem i jego właściwościami – bo by nie zaistniało. To punkt pierwszy tej analizy. A skoro tutejsze jest pochodne tamtego i dalszego, to musi w sobie zawierać rytm zmiany, która jest zawsze oraz wszędzie. - A to dalej oznacza, że wszelkie tu obserwowane i wyznaczane dokonuje się tak, jak wszelakie. A to znów oznacza, że wystarczy pilnie i dokładnie obserwować, co tu się dzieje, żeby wyznaczyć zasadę zmian wszelkich. I co z tego wynika? Że wszechświat zmienia się tak, że można opisać go z zewnątrz. To punkt drugi analizy. Pozostając wewnętrznie w układzie, którego wszak nigdy realnie się nie opuści, ale w oparciu o wypracowane reguły zmiany, można opisać i zdefiniować proces tak, jakby się to oglądało z zewnątrz. I tym samym wyznaczyć początek, środek, ale także koniec tego tutejszego wspólnego domu. Proste? Proste. Czyli, jeżeli wszelkie tutejsze procesy - jakoś rozróżnialne w tle (co by tym tłem nie było, chodzi o punkt odniesienia) struktury tak się zmieniają, że po przekroczeniu pewnego poziomu w tym tle świata zanikają – to na tej podstawie, jako zasadzie, można powiedzieć w przypadku wszechświata, że również i taka struktura w swoim tle się rozpada i zanika. Jeżeli każda zmienna forma ewolucyjna tylko do pewnego punktu jest stabilna, jeżeli tylko w pewnym zakresie posiada ostro w środowisku wyznaczoną granicę (nawet jeżeli ta granica w logicznym ujęciu żadną oczywistością nie jest) – to taka konstrukcja ("po jakimś czasie") zanika i degraduje się do jednostek składowych - czyli do jednostek tła. Mówiąc inaczej, fizyczny konkret traci brzegowo elementy, a kiedy brak sił podtrzymujących, definitywnie się rozpada. A przedłużenie toru elementów tworzących, w ujęciu logicznym, biegnie w bezkresną wieczność. - Na brzegu ewolucji (to, co za brzeg uznaję) jest ostatni wspólny stan oznaczający ten fakt, wówczas jednostki tworzące są w takim oddaleniu od siebie, że element od elementu jest oddalony na jednostkę (kwant). I jest to ostatnia łączna z konstrukcją warstwa. Dalej jest rozpad i oddalanie się. Już faktycznie do nieskończoności. Tak zobrazowany i opisany przebieg ewolucyjnej zmiany, co by nią nie było - to odnosi się do wszelkich faktów. Jest okresowy konkret (w postaci "zbrylenia", zapętlenia elementów tworzących w jednostkę)
  • 4. - jest granica, czyli warstwa łączna oraz wyznaczająca zakres tego faktu w tle (i wobec tła) - a "poza" jest owo tło, zbiorowisko już do niczego redukowalnych jedynek czegoś. A co najważniejsze w tym ujęciu, że bez tła nie ma ani faktu, wszak z elementów tła się buduje (to są "cegiełki" tworzące), ale również i nie ma obserwacji owego zdarzenia - ponieważ jedynie (wyłącznie) w odniesieniu do tła taka obserwacja może zajść. Kiedy nie ma punktu odniesienia, nie ma aktu postrzegania - kiedy nie ma możliwości do porównania, nie ma wiedzy, że coś istnieje. I właśnie tak to się realizuje w ostatniej warstwie wszechświata – i tak musi się to realizować. Czyli kwant po kwancie, warstwa po warstwie układ, ewolucja nazwana "wszechświatem" (lokalny stan w Kosmosie) - traci zasoby. Kiedyś to się zbiegało w tę formę pod naciskiem zewnętrznym, aktualnie się w nieskończoność Kosmosu rozpada. Rozpada w/do tła Kosmosu. I nigdy tu nie wróci. Nigdy. Proste? Proste. Ale żeby to się mogło tak do tej bezkresności oddalać - to musi ona być. To również jest proste (i oczywiste). Tutaj się zmienia i zanika, jednak żeby to mogło tak zachodzić, to musi być tor ("przestrzeń"), w której to może się dziać. Czyli musi być Kosmos – musi być tło i dopełnienie do tutejszego zakresu. Tło z maksymalnie już prostymi elementami, z zerem i jedynką, NIC i COŚ. I w wiecznym ruchu w ramach nieskończoności. Żeby tutejsza skończoność mogła zaistnieć i się chwilowo zmieniać, musi być zewnętrzny do niej nieskończony Kosmos - to konieczność. To Fizyczna (filozoficzna) konieczność. Jeżeli nie wprowadzę podziału na tutejszy, więc lokalny tym samym w bezkresie wszechświat - oraz na Kosmos, to nigdy (nigdy) z dylematów i paradoksów się nie wyplączę, na zawsze pozostanę więźniem fizyki i zmieszanej z nią logiki. I koniec. Żeby skorzystać z podpowiedzi, której udzielają wzory, nie należy rezygnować z rozlicznych, a też koniecznych symboli nieskończoności - tylko należy je przenieść o jeden poziom wyżej, do Kosmosu. Po co wyrzucać składnik, skoro na dalszej drodze przyda się znakomicie. Ale jeżeli tego nie zrobię i się upieram przy "wszechświecie", jest zmieszanie. I koniec. Wyjście jest oczywiste i jedyne: bezkres, nieskończoność elementów, wieczny ruch - i jedność reguły. Nic więcej, nic mniej. Pytanie wstępne dlatego prezentuje się jako nieprzemyślane - wręcz głupie - ponieważ wszechświat bez dopełniającej go nieskończoności jawi się jako niemożliwy. Lokalna zmienność dlatego może wytworzyć poszczególne fakty, że całościowy układ powstał, przekształca się i zaniknie w ramach, które już zmienności nie podlegają. Jeżeli nie wprowadzę w hierarchię zmian granicy, mam ciąg nieskończony - i tym
  • 5. samym niemożność wyjaśnienia. Kiedy traktuję tutejsze za wszystko, za jednostkę i jedyność - to ustalane relacje i związki również są zakotwiczone w nieskończoności, więc tworzą logiczną łamigłówkę bez rozwiązania. Kiedy (wszech)świat opisywać bez tła, obserwacja ulega fiksacji na wyróżnionym, zaś reszta, przecież ta najważniejsza - to znika z pola widzenia. Stąd problemy. Dość długo, do pewnego momentu to poznawcza konieczność. Analiza i postrzeganie wyodrębnia bardziej oczywiste, jaskrawsze - zmysłowo i przyrządowo wyraźne w kształcie i skupieniu. Ale przychodzi moment na powiedzenie i na uzmysłowienie sobie, że widoczne to daleko nie wszystko – że to dopełniające i pomijane wcześniej tło jest tutaj elementem co najmniej równorzędnym, a w logicznym ujęciu staje się wręcz najważniejsze. Jeżeli takiego przewartościowania nie dokonam – polegnę. Wszechświat bez tła nie istnieje. A Kosmos jest tłem bezkresnym. cdn. Janusz Łozowski