SlideShare a Scribd company logo
1 of 25
Download to read offline
KATARZYNA BAZARNIK




    „Ksi¹¿ka jako przedmiot” Michela
     Butora czyli o liberaturze przed
                liberatur¹

    Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Michel
Butor, francuski pisarz i krytyk, opublikował dwa artykuły: „Le
livre comme objet” („Ksią ka jako przedmiot”) i „Sur la page”
(„O stronie”)1, w których dokonał analizy zagadnień znaj-
dujących się obecnie w samym centrum zainteresowania twór-
ców liberatury, a mianowicie: materialności ksią ki, przestrzeni
dzieła literackiego i integralności formy zapisu z przekazywaną
treścią. Wydaje się, e inspiracją dla niego był niesłychany roz-
wój technik drukarskich i idąca za tym masowa dostępność
ksią ek, oraz rozwój innych technik zapisu informacji – chocia
o komputerach osobistych wtedy jeszcze nikomu się nie śniło.
Analizując ówczesną sytuację Butor stwierdzał, e ksią ka w tej
formie, w jakiej ją znamy, nie jest nieodzowna i niezastąpiona,
a cywilizacja słowa drukowanego mo e zostać z powodzeniem
zastąpiona przez cywilizację innej formy zapisu, na przykład „cy-
wilizację nagrań”. Powinno to zmusić pisarzy do przemyślenia
ich stosunku do ksią ki. Trzeba tu podkreślić, e Butorowi nie
chodziło o stosunek do rodzajów czy gatunków literackich, ale
o stosunek do ksią ki jako przedmiotu – fizycznego obiektu,
który mógłby aspirować do miana dzieła sztuki, gdyby tylko pi-

1
    1 Eseje te wchodzi³y pierwotnie w sk³ad Répertoire II, 1963. T³umaczenie frag-
mentów „Le livre comme objet” i „Sur la page” na podstawie Essais sur le roman,
Gallimard, Collection tel 2000. Wszystkie cytaty z artyku³ów Butora w niepubliko-    171
wanym przek³adzie Rados³awa Nowakowskiego.
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik


                        sarze wzięli pod uwagę mo liwości drzemiące w samej jego ma-
                        terialnej konstrukcji.

                                 Dlatego te¿ ka¿dy uczciwy pisarz staje dzisiaj przed problemem ksi¹¿ki. Czy
                            przedmiot ten, dziêki któremu tyle siê wydarzy³o, ci¹gle jeszcze jest przydatny, a
                            jeœli tak, to dlaczego? Na czym polega wy¿szoœæ, jeœli takowa istnieje, tego spo-
                            sobu przechowywania naszych wypowiedzi nad innymi? Jak jeszcze lepiej wy-
                            korzystaæ te zalety?
                                 Gdyby podejœæ do tego problemu wystarczaj¹co trzeŸwo, odpowiedŸ wyda
                            siê oczywista, wywo³a ona jednak pewne konsekwencje, które mog¹ zbiæ z tropu
                            mniej przenikliwych krytyków: jedyn¹, lecz jak¿e znacz¹c¹ przewag¹, jak¹ po-
                            siada nie tylko ksi¹¿ka, lecz pismo w ogóle, w stosunku do innych sposobów bez-
                            poœredniej rejestracji, bez porównania wierniejszych, jest symultaniczne
                            przedstawienie naszym oczom tego, co uszy mog¹ chwytaæ tylko sukcesywnie.
                            Ewolucja formy ksi¹¿ki, od tablicy do tabliczki, od zwoju do zeszytu z
                            nak³adaj¹cymi siê na siebie kartkami, zawsze by³a zorientowana na wyekspono-
                            wanie tej w³aœnie cechy2.


                            Wypowiedź Butora zawiera wnioski dokładnie odwrotne do
                        przemyśleń Lessinga. Twórca „Laookona” postrzegał literaturę
                        jako sztukę temporalną – linearną i rozwijającą się w czasie –
                        bli szą muzyce. Natomiast Butor wysuwa na pierwszy plan fizycz-
                        ność ksią ki, jej istnienie w przestrzeni, jej trójwymiarowość, co
                        zbli a literaturę do rzeźby czy architektury, wzorcowych sztuk
                        przestrzennych. Nale ałoby tu zwrócić uwagę na fakt, e zasad-
                        niczym punktem wyjścia w analizie porównawczej malarstwa,
                        które Lessing zaliczał do sztuk przestrzennych, i literatury jest
                        dzieło Homera – czyli dzieło, które było rozpowszechniane po-
                        przez recytację, a zatem rzeczywiście było bli sze muzyce ni
                        malarstwu. Dopiero wprowadzenie pisma, nieuchronnie gubiąc
                        jedne walory (intonację, tempo, pauzy dramatyczne) odkryło
                        przed twórcami nowe mo liwości. Francuski krytyk nie zaprze-
                        cza sukcesywności wypowiedzi, ale zauwa a, e dzięki umiesz-
                        czeniu tekstu na płaszczyźnie stron i w trójwymiarowej prze-
                        strzeni tworzonej przez grubość woluminu, literatura zyskała
                        właśnie to, co ma do dyspozycji malarz i widz w galerii: mo li-
                        wość symultanicznego przekazu i symultanicznego odbioru
                        dzieła. Według niego jest to immanentna cecha takiej formy za-
                        pisu. Szczegółowo omawia, w jaki sposób symultaniczność prze-

172                         2 „Le livre comme objet”, s. 131 (dalej cytowane jako „Le livre...”).
                        2
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                        Katarzyna Bazarnik
jawiała się w historycznym rozwoju ksią ki i co ostatecznie zade-
cydowało, e ksią ka przybrała znany nam kształt. Warto przy-
wołać ten fragment w całości, bowiem unaocznia on decyzje
twórcze, które „liberaci”3 podejmują świadomie, a inni literaci,
niewra liwi na ten aspekt swej twórczości, przyjmują za pewnik
i w ogóle się nad nim nie zastanawiają:

         Dobrze wiemy, ¿e pierwsz¹ korzyœci¹ p³yn¹c¹ z pisma jest utrwalenie
    mowy, verba volant, scripta manent, ale prawdziwym cudem nie jest to, ¿e po-
    zwala nam ono odtworzyæ wypowiedŸ, „przejœæ” przez ni¹ w ca³oœci, dziesiêæ,
    sto razy, ale ¿e zatrzymuje ono ka¿dy element tej wypowiedzi w chwili jego poja-
    wienia siê, oddaj¹c do dyspozycji naszego wzroku to, co nasze ucho ju¿ przepu-
    œci³o, pozwalaj¹c uchwyciæ wszystko od razu.
         Gdyby wypowiedŸ znajdowa³a siê w ca³oœci na jednej prostej, wtedy
    pocz¹tek bardzo szybko sta³by siê trudno dostêpny dla wzroku kontynuuj¹cego
    przesuwanie siê. Jak œcieœniæ tekst tego rodzaju, by stosunkowo du¿¹ jego czêœæ
    da³o siê ogarn¹æ w tym samym czasie? „Bustrofedon” (jedna linijka biegn¹ca w
    jedn¹ stronê, druga linijka biegn¹ca w drug¹ stronê, jakby skryba by³ oraczem za-
    wracaj¹cym zaprzêg z wo³ami dotar³szy do krawêdzi pola; lecz taka formu³a od-
    znacza siê niedogodnoœci¹, gdy¿ prawie uniemo¿liwia rozpoznawanie znaków
    odwracanych co linijkê); nawijanie na cylindry (lecz wtedy jedna czêœæ linijki
    przykrywa drug¹ i st³oczenie jest dosyæ znaczne) itd. – ludzie próbowali ró¿nych
    rozwi¹zañ; jak dot¹d najlepszym wydaje siê podzielenie linii tekstu na odcinki i
    umieszczenie ich jeden pod drugim tworz¹c w ten sposób kolumnê.
         Oczywiœcie, idealnie jest, gdy to dzielenie koresponduje z czymœ w tekœcie,
    a ten z kolei ma byæ artyku³owany miarowo. Ka¿da linijka zapisu, a zatem ka¿de
    przesuniêcie wzroku, koresponduje z pewn¹ jednostk¹ znaczeniow¹, s³uchow¹;
    czas, w którym wzrok przeskakuje z jednej linijki na drug¹ t³umaczy siê zawie-
    szeniem g³osu. Wówczas transkrypcja jest ca³kowicie satysfakcjonuj¹ca: mamy
    przed sob¹, jak to mówi Mallarmé, „wers, czyli linijkê doskona³¹”.
         W kolumnie prozy linia jest przecinana w dowolnym miejscu, zgodnie
    z modu³em iloœci znaków, co pozostaje doskonale obojêtne w stosunku do te-
    kstu; w innym wydaniu wybiera siê inny „justunek”4 i ciêcie wypada w innych
    miejscach – nie ma to ¿adnego znaczenia. Zachowujemy siê, jakby w ogóle tego
    ciêcia nie by³o. Jakbyœmy nie mieli czasu na zastanawianie siê nad miar¹ i
    uk³adem, wiêc przechodzimy nad tym do porz¹dku dziennego...
         Tak, jak trzeba poci¹æ wstêgê wypowiedzi na linijki, które nazywamy wer-
    sami, gdy ciêcie to jest uzasadnione czymœ innym ni¿ przypadkowoœci¹ edycji,
    tak te¿ bardzo szybko przychodzi nam poci¹æ kolumnê na fragmenty, które, jeœli
    to pociêcie jest uzasadnione, nazywamy strofami lub akapitami.


3
     3 Omówienia terminów: „liberatura” i twórca „liberacki” znajduj¹ siê w „Dla-
czego od Joyce’a do liberatury” oraz „Liryka, epika, dramat, liberatura”, patrz s.
V–XVI i s. 233–239 niniejszego tomu.
    4 Gra s³ów: justification po francusku to zarówno „justunek”, jak i „usprawiedli-
4


                                                                                          173
wienie, wyt³umaczenie” (przyp. t³um).
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                                Strofa doskona³a, strona doskona³a, niczym „wers, czyli linijka doskona³a”.

                                 W zwoju antycznym fragmenty kolumny by³y u³o¿one jeden obok drugiego
                            wzd³u¿ osi równoleg³ej do przebiegu s³ów, co sprawia³o, ¿e dosyæ szybko obja-
                            wia³y siê niedogodnoœci takie, jak w przypadku pierwotnego zwijania. Ksi¹¿ka
                            w swej obecnej formie przynosi znaczny postêp, wykorzystuj¹c umyœlnie trzeci¹
                            oœ (gruboœæ), prostopad³¹ do dwóch poprzednich. Fragmenty kolumny uk³adane
                            s¹ zatem w stos, jeden na drugim, tak jak linijki.
                                 Sposób, w jaki geometria czyni u¿ytek ze s³owa volume (objêtoœæ), etymologi-
                            cznie wywodz¹cego siê z ³aciñskiego volumen, dobrze uzmys³awia oczywistoœæ
                            pojawienia siê trzech wymiarów w ksi¹¿ce w momencie przyjêcia przez ni¹ swej
                            obecnej formy.
                                 Tak, jak oko mo¿e ogarn¹æ ca³¹ linijkê jednym spojrzeniem, przebiec nad-
                            zwyczaj szybko stronê, by sprawdziæ, czy znajduje siê na niej to lub inne s³owo,
                            tak samo, z pomoc¹ zrêcznej rêki, mo¿e przekartkowaæ ca³y tom (wolumin), son-
                            duj¹c go tu i ówdzie, pobieraj¹c próbki, by szybko zidentyfikowaæ konkretny ob-
                            szar.
                                 Ksi¹¿ka, taka jak¹ j¹ znamy dzisiaj, to umieszczenie liniowej wypowiedzi
                            w przestrzeni trójwymiarowej, podporz¹dkowane podwójnemu modu³owi:
                            d³ugoœci linijki i wysokoœci strony, uk³ad, który ma przewagê w stosunku do
                            „zwiniêtego” tekstu, gdy¿ daje czytelnikowi ogromn¹ swobodê przemieszczania
                            siê, zapewnia mu wielk¹ mobilnoœæ, która najbardziej zbli¿a siê do symultanicz-
                            nego przedstawienia wszystkich czêœci dzie³a5.


                            Nawiązując do geometrii, Butor podkreśla, e – mniej czy
                        bardziej świadomie – odbieramy utwory literackie nie jako abs-
                        trakcje trwające w czasie, niezale ne od materialnego tworzywa,
                        na którym je „przez przypadek” zapisano, ale jako twory organi-
                        cznie z nim związane. Było to dość oczywiste dla ludzi średnio-
                        wiecza, dla których księga jawiła się „naturalnie jako »monu-
                        ment« (exegi monumentum aere perenniun), coś trwalszego od
                        pomnika z brązu”. Paradoksalnie, umasowienie „produktu”, ja-
                        kim stała się ksią ka, z jednej strony podkreśliło jej materialność
                        i przedmiotowość – traktuje się ją jak towar, konsumuje i wyrzu-
                        ca „resztki” – z drugiej strony podkreśliło te ulotny i temporalny
                        charakter pisarstwa i pisania. Łatwość drukowania, powszechna
                        dostępność oraz tempo konsumpcji ju wtedy wydawały się Buto-
                        rowi powa nym zagro eniem dla „papierowej” literatury (błyska-
                        wiczny rozwój Internetu i ksią ek elektronicznych przyniósł tyl-
                        ko potwierdzenie jego intuicji sprzed pół wieku). Autor Odmian
                        czasu podkreślał jednak, e dotyczy to głównie twórczości z ni -

174                         5 „Le livre...”, s. 132–134.
                        5
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                           Katarzyna Bazarnik
szej półki, historyjek publikowanych w czasopismach i gazetach
oraz czytadeł do podró y:

        Jest oczywiste, ¿e ksi¹¿ka jako taka skazana jest na znikniêcie, na wyparcie
    przez magazyny ilustrowane, a przede wszystkim przez magazyny radiowe i tele-
    wizyjne. Wydawca, który nie potrafi uznaæ swego fachu za trochê inny rodzaj
    dziennikarstwa, podcina ga³¹Ÿ, na której siedzi. Jeœli taka historia naprawdê nie
    musi byæ przeczytana jeszcze raz, jeœli cofanie siê jest absolutnie niepotrzebne, to
    dlaczegó¿ by nie wys³uchaæ jej za poœrednictwem radyjka tranzystorowego, ma-
    gnetofonu albo gramofonu, ³adnie przeczytan¹ przez jakiegoœ aktora, zgodnie z
    mod¹, co przywróci wszystkim s³owom ich intonacjê?
        Z ca³¹ pewnoœci¹ to w³aœnie rozwój takiej konkurencji dla ksi¹¿ki zmusza
    nas do przemyœlenia tutaj wszystkich jej aspektów. Doprowadzi to bowiem do
    odrzucenia wszelkich nieporozumieñ, jakie jeszcze nawarstwiaj¹ siê wokó³
    ksi¹¿ki, przywróci ksi¹¿ce godnoœæ monumentu i postawi ponownie na pier-
    wszym planie wszystkie te aspekty, które zosta³y zepchniête na bok przez szalo-
    ny wyœcig z coraz to szybsz¹ i drapie¿niejsz¹ konsumpcj¹.
        Gazeta, radio, telewizja, kino ka¿¹ ksi¹¿ce staæ siê coraz „piêkniejsz¹”, coraz
    bardziej nasycon¹. Z przedmiotu konsumpcji w najbardziej trywialnym sensie tego
    s³owa, zmienia siê ona w przedmiot studiów i kontemplacji, który karmi, nie bêd¹c
    konsumowanym, przekszta³ca sposób, w jaki widzimy œwiat i w jaki go zamieszku-
    jemy6.


    Interesujące, e mniej więcej w tym samym czasie, wycho-
dząc z nieco odmiennych przesłanek, do podobnych wniosków
doszedł angielski pisarz Bryan Stanley Johnson7. On równie
nie widział sensu opowiadania historii w taki sposób, jak to ro-
biono do tej pory, skoro o wiele sprawniej mo e to zrobić film.
Natomiast dla pisarzy, którzy rolę literatury widzą inaczej, sytu-
acja ta stworzyła niepowtarzalną szansę – sprawiła, e „odnajdu-
jemy ksią kę jako przedmiot kompletny. Jakiś czas temu sposo-
by jej produkcji i dystrybucji zmuszały do mówienia tylko o jej
cieniu. Zmiany, jakie nastąpiły w tych dziedzinach, porozrywały
zasłony. Ksią ka zaczęła ukazywać naszym oczom swe prawdzi-
we oblicze”8.
    Planując ka dy element swego dzieła, Johnson podą ał dro-
gą wyznaczoną przez Mallarmégo, do którego Butor odwołuje
się jako do wzorca nowoczesnej postawy pisarskiej w eseju


6
    6 Tam¿e, s. 136–137.
7
    7 Por. „Angielska powieœæ eksperymentalna: B.S. Johnson”, s. 125 oraz „Czy ty
nie za wczeœnie piszesz wspomnienia” s. 195 w niniejszym tomie.                              175
8
     8 „Le livre...”, s. 137–138.
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik


                        „O stronie”: „Odrzucam ksią kę i ów cud przenikający jej stru-
                        kturę, jeśli nie mogę świadomie wyobrazić sobie tego motywu
                        w formie jakiejś konkretnej przestrzeni, strony, wysokości”9. Co
                        istotne, zarówno Mallarmé, jak i Johnson w swych poszukiwa-
                        niach byli solidnie zakotwiczeni w przeszłości – motorem ich po-
                        szukiwań nie była chęć zerwania z tradycją, ale wyciągnięcia
                        twórczych wniosków z dokonań poprzedników. W przypadku
                        angielskiego powieściopisarza byli to przede wszystkim Laurence
                        Sterne i James Joyce, w przypadku francuskiego poety –
                        osiągnięcia szesnastowiecznej typografii. Butor z kolei zainspi-
                        rowany jest postępem technicznym, choć nie lekcewa y doświad-
                        czenia klasyków. Jednak i Butor, i B.S. Johnson nie mogą zrozu-
                        mieć, dlaczego współcześni im pisarze zdawali się zupełnie igno-
                        rować te zagadnienia, tym bardziej e kwestie techniczne nie
                        stały ju na przeszkodzie:

                                  Obecne metody, jeœli tylko trochê siê je postudiuje, pozwalaj¹ realizowaæ
                             w prosty sposób uk³ady, które kiedyœ wymaga³y nies³ychanie delikatnej pracy.
                             Wystarczy spojrzeæ na gazety, og³oszenia, podrêczniki szkolne, dzie³a i wydaw-
                             nictwa naukowe. Œrodki oddane do dyspozycji pisarzy s¹ tak wielkie, ¿e nie wol-
                             no ich d³u¿ej ignorowaæ. Potrzeba tylko trochê odwagi10.


                            Przeszkodą nie powinny być te przyzwyczajenia czytelni-
                        ków. W dalszej części eseju o ksią ce jako przedmiocie Butor
                        dowodzi, e nielinearny układ tekstu wcale nie jest tak rzadki,
                        jakby nam się to mogło wydawać. Problem w tym, e mimo i
                        jest to zjawisko dobrze znane przeciętnemu czytelnikowi, nie
                        kojarzy mu się wcale z literaturą „wysoką”.

                                 Ale wiêkszoœæ ksi¹¿ek, z których korzystamy, nie jest skonstruowana w ten
                             sposób. W zasadzie nie czytamy ich w ca³oœci. S¹ one zasobami wiedzy, z któ-
                             rych mo¿emy czerpaæ i które s¹ tak zorganizowane, ¿e mo¿emy z najwiêksz¹
                             ³atwoœci¹ znaleŸæ w nich informacjê potrzebn¹ nam w danej chwili. Takie s¹
                             s³owniki, katalogi, przewodniki, narzêdzia niezbêdne do funkcjonowania nowocze-
                             snego spo³eczeñstwa, czyli ksi¹¿ki najczêœciej czytane i studiowane; a jeœli, jak¿e
                             czêsto, maj¹ one niewielkie walory literackie, to tym gorzej dla nas. Da siê ¿yæ ta-
                             k¿e w mieœcie, gdzie domy s¹ brzydkie, ale ¿yje siê w nim znacznie gorzej.




                             9 WypowiedŸ Mallarmégo przytoczona za „Sur la page”, s. 125.
176                     9




                             10 „Sur la page”, s. 128.
                        10
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                          Katarzyna Bazarnik
          Jedn¹ z cech charakterystycznych dzie³ tego rodzaju jest to, ¿e s³owa czêsto
     nie s¹ uformowane w zdania – s¹ za to zorganizowane w ogromne listy11.


    Nawet pozornie zwyczajny tekst mo e zawierać rozmaite re-
lacje przestrzenne, które mo na wykorzystać, jeśli zastosuje się
na przykład niekonwencjonalną typografię. Wspomniane przez
Butora wyliczenia i listy, jeśli są wyró nione graficznie, odkrywają
i unaoczniają głęboką strukturę zdań, podobnie jak gramatyczne
wykresy, tzw. drzewka. Obna a się tu charakter danego języka.

          Opowiadanie, esej, wszystko to, co mo¿e tworzyæ wypowiedŸ, któr¹ mo¿na
     wys³uchaæ od pocz¹tku do koñca, zapisywane jest na Zachodzie wzd³u¿ osi po-
     ziomej, od lewej do prawej. Wiadomo, ¿e to tylko konwencja – w innych cywili-
     zacjach przyjêto inne.
          Dwa inne kierunki i wymiary tomu: dla kolumny z góry na dó³, dla stron od
     najbli¿szej do najdalszej, uwa¿amy raczej za zdecydowanie drugorzêdne w stosun-
     ku do pierwszej osi. Wszystkie powi¹zania, którymi zwykle zajmuje siê gramaty-
     ka, zapisywane s¹ zgodnie z kierunkiem dzia³ania tej horyzontalnej si³y, ale kiedy
     napotykamy pewn¹ liczbê s³ów, które pe³ni¹ tê sam¹ funkcjê w zdaniu, na przyk³ad
     ci¹g okreœleñ dope³nienia bli¿szego, ka¿de z nich zaczepione jest w ten sam spo-
     sób; powi¹zania te realizuj¹ siê w tym samym miejscu i odbieram to jako zatrzyma-
     nie ruchu tej linii; takie wyliczenie jawi siê w pewnym sensie jako prostopad³e do
     reszty tekstu.
          Jeœli wyra¿ê typograficznie tê prostopad³oœæ, wszystko bêdzie klarowniej-
     sze, „uzewnêtrzniê” gramatyczn¹ funkcjê tych okreœleñ. Struktura zdania od razu
     stanie siê widoczna i bêdê móg³ przeskoczyæ tê czêœæ wyliczanki, by zobaczyæ,
     co dzieje siê dalej i wróciæ do niej trochê póŸniej12.


   Taka budowa i taki „ekscentryczny” zapis nie musi mieć jed-
nak wyłącznie ilustracyjnej funkcji i nie jest wyłącznie cechą
ksią ek „u ytkowych”. Poziomo-pionowe powiązania wykorzy-
stywali z powodzeniem najwybitniejsi pisarze, stosując ich roz-
maite odmiany.
   W ten oto sposób, w XXII rozdziale Gargantui Rabelais’go,
dowiadujemy się, e olbrzym grywał

         w podaj dalej,
         w prymê,
         w „moja twoja”,
         w kupki,
         w ¿¹de³ko,


     11 „Le livre...”, s. 138–139.
11




     12 Tam¿e, s. 139.
                                                                                            177
12
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                                 w mizerkê,
                                 w „co upad³o, to przepad³o”,
                                 w szeœædziesi¹t szeœæ,
                                 w trzydzieœci jeden,
                                 w para nie para,
                                 ...

                             (wyliczenie zawiera dwieœcie osiemnaœcie gier, ale uk³ad pionowy pozwala nam
                             przeskoczyæ od razu na koniec:)

                                  ...
                                  w pikietê,
                                  w myd³o,
                                  w szczupaka,
                                  w munsztuczek,
                                  w zamek,
                                  w trzy rz¹dki,
                                  w do³ki,
                                  w chrapkê,
                                  w ro¿ek,
                                  w kapucyna.
                                  Za czym, skoro siê dobrze nabawili, naigrali, nafiglowali i nazabijali czasu,
                             godzi³o siê wypiæ co nieco; ot, jakieœ jedenaœcie garnców na g³owê; a potem, za-
                             raz po takim ³yczku, dobrze by³o przylegn¹æ na ³aweczce albo zgo³a rozci¹gn¹æ
                             siê na ³ó¿ku i przespaæ jakie dwie lub trzy godzinki, bez z³ej myœli i nie czyni¹c
                             tym krzywdy nikomu...13


                             Następnie Butor wylicza inne odmiany struktur pionowych,
                        przypomina, e stosowano je od najdawniejszych czasów: w Bib-
                        lii, u Homera, w tragediach greckich, i szczegółowo opisuje, na
                        jakie kategorie mo na je podzielić. Mamy zatem listy:

                                  otwarte i zamkniête
                                  (jeœli piszê: „dwunastu aposto³ów” i wymieniam dwanaœcie imion, moja li-
                             sta jest pe³na, jest to zbiór zamkniêty, do którego nie mogê nic dorzuciæ, ale moja
                             lista mo¿e pozostaæ otwarta bêd¹c w ca³oœci doskonale okreœlona; przyk³adów
                             jest wiele i zapraszam czytelnika do wyszukania i dodania innych – umieszczenie
                             „i tak dalej” jest oczywistym znakiem takiego otwarcia).
                                  amorficzne i uporz¹dkowane
                                  (dobrym powodem u³o¿enia s³ów wzd³u¿ osi pionowej, z góry na dó³, wyda-
                             wa³oby siê u³o¿enie ich w porz¹dku hierarchicznym, jednak pewien uk³ad
                             nies³ychanie istotny dla ca³ej naszej cywilizacji pozwala zawiesiæ wszystkie
                             zwi¹zki pomiêdzy porz¹dkiem kolumny i jakimkolwiek porz¹dkiem obiektyw-


                            13 Tam¿e, s. 140. Wszystkie cytaty z Gargantui i Pantagruela wed³ug Boya-¯ele-
178                     13




                        ñskiego.
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                         Katarzyna Bazarnik
     nym, umo¿liwiaj¹c przy tym niezwykle szybkie namierzenie ka¿dego elementu;
     chodzi o porz¹dek alfabetyczny, który mo¿na zastosowaæ z definicji do jakiego-
     kolwiek zbioru s³ów i który jest czyst¹ konwencj¹ – jest to jedyny sposób uzyska-
     nia wyliczenia naprawdê amorficznego, oddalenia wszystkich wniosków, jakie
     mo¿na by wyci¹gn¹æ z relacji s¹siedztwa pomiêdzy ró¿nymi elementami na stro-
     nie.)
          · spieszymy przypomnieæ, ¿e chocia¿ porz¹dek alfabetyczny nie opiera siê
            w ¿aden sposób na obiektywnych relacjach pomiêdzy bytami okreœlony-
            mi przez s³owa, mo¿e jednak determinowaæ relacje miêdzy tymi bytami;
            ka¿dy z nas pamiêta, jak¹ rolê w jego ¿yciu odegra³a sytuacja na alfabety-
            cznej liœcie uczniów w jego klasie,
          · relacje s¹siedztwa, jeœli nie s¹ zawieszone przez porz¹dek alfabetyczny,
            mog¹ siê rozwin¹æ ju¿ to w sposób prostoliniowy (lista uczniów wed³ug
            ocen za wypracowanie, od najlepszego do najgorszego, od najbli¿szego
            do najdalszego), ju¿ to kolisty, ³¹cz¹c ostatni z pierwszym (jak dwanaœcie
            miesiêcy, cztery pory roku, siedem kolorów têczy itd.), mog¹ przybieraæ
            kszta³t wszelkich figur, hierarchizowaæ siê na tysi¹ce sposobów14.
          proste i z³o¿one
          (wyliczanie elementów mo¿e przybraæ formê wyliczania kategorii, grup itd.;
     mamy wtedy klasyfikacjê, której najklarowniejszy uk³ad implikuje kilka kolumn
     przesuniêtych jedna wzglêdem drugiej, lub kilka wyliczeñ, których poszczegól-
     ne elementy koresponduj¹ ze sob¹
          · tak otrzymujemy formê tabeli; ksi¹¿ka telefoniczna jest w ca³oœci utwo-
            rzona przez ogromn¹ tabelê wspó³zale¿noœci)15.


    Butor omawia te inną odmianę wyliczeń, którą nazywa skosa-
mi, znów przywołując Rabelais’go i cytując dialog pomiędzy Panta-
gruelem i Panurgiem, będący wyliczaniem epitetów słowa „bła-
zen”. Dialog wydrukowany jest w dwóch kolumnach, które nale y
czytać przeskakując wzrokiem z jednej do drugiej, tak jakbyśmy
w rzeczywistości patrzyli raz na jednego, raz na drugiego rozmówcę.

         Pantagruel:                          Panurg:
         B³aznem fatalnym,                    B³aznem wysokiego lotu,
         B. naturalnym,                       B. w B-dur i b-mol,
         B. niebiañskim,                      B. ziemskim,
         B. jowiszowym,                       B. uciesznym i figlarnym,



14
     14 Kapitalnym przyk³adem tego typu uk³adów s¹ listy imion irlandzkich postaci
historycznych i mitologicznych, zamieszczone przez Joyce’a w XII epizodzie Ulisse-
sa – „Cyklopi”. Wed³ug wêgierskiej badaczki Mariany Guli, s¹ one zorganizowane w
uk³ady trójkowe: dwie podobne postacie po³¹czone s¹ z trzeci¹, która reprezentuje
ich przeciwieñstwo (referat wyg³oszony podczas Zurich James Joyce Workshop, sier-
pieñ 2002).                                                                                179
15
     15 „Le livre...”, s. 142–143.
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                                 B. merkurialnym,                     B. ³adnym i sk³adnym,
                                 B. lunatycznym,                      B. z pomponikami,
                                 B. b³êdnym,                          B. z dzwoneczkami,
                                 B. ekscentrycznym,                   B. z gwizdawkami,
                                 B. eterycznym i junoniañskim,        B. œmiej¹cym i wenerycznym,
                                 B. arktycznym,                       B. musuj¹cym,
                                 B. heroicznym,                       B. szumowinnym
                                 ...                     ...


                             (tym razem wyliczenie zawiera sto trzy podwójne okreœlenia)

                                 ...                       ...
                                 B. kosztownym,                       B. rebusowym,
                                 B. wartoœciowym,                     B. patronalnym,
                                 B. fanatycznym                       B. ukapturzonym,
                                 B. fantastycznym,                    B. g³êboko myœl¹cym,
                                 B. limfatycznym,                     B. damasceñskim,
                                 B. panicznym,                        B. misternej roboty,
                                 B. alambikowym,                      B. azeminowym,
                                 B. nienatrêtnym,                     B. barytonowym,
                                 B. enigmatycznym,                    B. cêtkowanym,
                                 B. spekulatywnym,                    B. ogniotrwa³ym.

                                  Jak dot¹d te ustêpy Rabelais’go nie doczeka³y siê ze strony historyków i teo-
                             retyków literatury uwagi, na jak¹ zas³uguj¹; jednak wyraŸnie widaæ tu podwójn¹
                             wspó³zale¿noœæ: poziom¹ i pionow¹, na któr¹ nak³ada siê ukoœny wp³yw jednej
                             repliki na drug¹. By po³o¿yæ nacisk na te powi¹zania, trzeba znaleŸæ sposób, by
                             zmusiæ oko do ruchów po skosie w stosunku do tej poziomo-pionowej ramy16.


                            Podobną, uprzestrzenniającą funkcję mogą pełnić przypisy
                        i odsyłacze, równie zmuszające czytelnika do wędrowania wzro-
                        kiem, a nawet do fizycznej manipulacji ksią ką – obracania jej,
                        kartkowania, zakładania palcem, przytrzymywania w ręku stron
                        dzielących przypis na końcu od tekstu, do którego ten się odnosi17.

                                 Procedur¹ najpowszechniejsz¹ jest odsy³acz: przy pomocy jednego zdania
                             mo¿na sk³oniæ czytaj¹cego do spojrzenia na drugie, lub przy pomocy jednego
                             s³owa, na przyk³ad tytu³u has³a w encyklopedii, albo przy pomocy oznaczenia


                        16
                             16 Tam¿e, s. 145–146.
                        17
                             17 Najs³ynniejszymi przyk³adami twórczego zastosowania przypisów s¹ „Ziemia
                        ja³owa” T.S. Eliota i „Blady ogieñ” Nabokova. W niniejszym tomie wiêcej uwagi
180                     temu zagadnieniu poœwiêca Finn Fordham w „Powieœciach jako podziemnych œwia-
                        tach”. Patrz: s. 151 i 157–163 w niniejszym tomie.
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                         Katarzyna Bazarnik
     (gwiazdki, numeru przypisu itd.) powtórzonego w innym miejscu na stronie lub
     w ksi¹¿ce. Nawet gdy zastosowany znak mia³ dla mnie wczeœniej wartoœæ jedy-
     nie konwencjonaln¹, to sam fakt, ¿e móg³by byæ powtórzony poza normalnym
     tokiem, poziomym lub pionowym, sprawia, ¿e realizujê to powi¹zanie. Wiadomo
     zreszt¹, ¿e powtórzenie tego samego s³owa na pocz¹tku ka¿dego cz³onu toku pio-
     nowego jest jednym z lepszych sposobów przyci¹gniêcia do niego uwagi.

          Im podobne znaki s¹ liczniejsze i bli¿sze, tym bardziej przyci¹gaj¹ moj¹
     uwagê, tworz¹ uk³ad dynamiczny w tle strony. Wszystko to, co przebiega od jed-
     nego do drugiego bieguna tych repryz, nak³ada siê na dwa podstawowe kierunki:
     od lewej do prawej i z góry na dó³18.


    Dynamiczny układ strony mo na tak e uzyskać, wykorzy-
stując marginesy. To właśnie na marginesach umieszcza się przy-
pisy, glosy, dopiski, ywą paginę.

          Zdanie na marginesie, cz³on zdania, s³owo, nie s¹ wcale przypisane bezpo-
     œrednio do czegoœ, co je poprzedza lub po nich nastêpuje w przebiegu linii, w tej
     rozwijaj¹cej siê wstêdze, lecz s¹ niczym ognisko dyfuzji pewnych wyjaœnieñ,
     tym bardziej odczuwalne, im jest siê go bli¿ej; to jakby plama atramentu, która
     wch³ania, która zagarnia i która zostanie zagarniêta i wch³oniêta na drodze dyfu-
     zji przez nastêpn¹ plamê. S³owo dzia³a tak¿e jak kolor. Rodzaje kolorów i wszy-
     stko, co tworzy fakturê powierzchni lub przestrzeñ bêd¹ mia³y bardzo istotn¹
     moc dyfundowania na stronie.
          Wyró¿niaj¹c pewne s³owa tekstu mo¿na kontrolowaæ bardzo precyzyjnie
     kierunek, skalê dyfuzji, mniej lub bardziej redukowaæ glosy do przypisów.
          (...)
          Natomiast kiedy brak przypisów na dole strony czy glos na marginesach, wyda-
     wca czêsto zwieñcza blok tekstu na stronie kilkoma s³owami zwanymi „¿yw¹ pa-
     gin¹”. W wiêkszoœci przypadków chodzi w efekcie o tytu³ dzie³a ci¹gle
     przypominany niczym znaki przykluczowe na piêciolinii; ale w XIX wieku ¿ywa
     pagina mog³a ju¿ byæ ró¿na na ró¿nych stronach, przypominaj¹c tytu³y roz-
     dzia³ów albo charakteryzuj¹c ka¿d¹ stronê, podsumowuj¹c j¹, by u³atwiæ czytel-
     nikowi orientacjê19.


   Wreszcie podobną funkcję pełnią indeksy, tabele, rozmaite
apendyksy organizujące zawartość ksią ki według jeszcze inne-
go porządku, dodawane nie tylko przez wydawców dzieł nauko-
wych, ale równie przez twórców literatury pięknej:

         Na pierwotny porz¹dek paginacji, który w t³umaczeniu równoleg³ym staje
     siê podwójn¹ paginacj¹ równoleg³¹, mo¿na na³o¿yæ wszelkiego rodzaju


     18 „Le livre...”, s. 146.
18




     19 Tam¿e, s. 148-149.
                                                                                           181
19
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                             uporz¹dkowania, do których zaprasza nas sam tekst (tak oto Sterne przeskakuje
                             rozdzia³ i proponuje nam jego lekturê du¿o póŸniej), albo przypisy, znaki, apen-
                             dyksy, wyliczenia wszelkiego rodzaju. Na koniec Ksiêgi Czwartej Rabelais do-
                             rzuca s³owniczek „Briefve Déclaration d’aucunes Dictions plus obscures”,
                             Carlo Emilio Gadda po swoich nowelkach – d³ugie noty humorystyczne i uczo-
                             ne, Faulkner do reedycji Wœciek³oœci i wrzasku – genealogie rodziny Compso-
                             nów wraz z komentarzami.
                                 To nie tylko blok tekstu na stronie mo¿e byæ zewsz¹d otoczony, mo¿e to tak¿e
                             dotyczyæ woluminu i ca³ego dzie³a, wszystkich funkcji spotykanych na tym pozio-
                             mie20.


                            Mimo powy szych przykładów Butor ubolewa, e tego typu
                        układy i chwyty spotyka się głównie w dziełach naukowych, pod-
                        ręcznikach czy rozprawach, „gdzie z literackiego punktu widze-
                        nia rutyna staje się na nieszczęście regułą”. Widzi tu ogromne
                        mo liwości artystycznej ekspresji, do tej pory wykorzystywane
                        tylko przez nielicznych twórców.
                            Osobne miejsce poświęca francuski krytyk tekstom w tekstach.
                        Zamiast opisywać inne teksty, najprościej jest po prostu umie-
                        ścić je w całości, wkomponować w płaszczyznę strony. Tak
                        dzieje się, gdy pisarze przytaczają korespondencję, fragmenty
                        dziennika, ogłoszenia, plakaty itp. Kiedy Joyce na końcu Portre-
                        tu artysty „cytuje” fragmenty dziennika Stefana, czytelnik docie-
                        ra do ostatniej, najgłębszej warstwy „portretu” – do centrum la-
                        biryntu, ma bezpośredni wgląd w myśli bohatera, ju bez po-
                        średnictwa narracji. Przenosi się na inny poziom – nie czyta ju
                        relacji o, ale w pewnym sensie wchodzi w świat powieści. Tworzy
                        to zupełnie inne napięcie między elementami utworu ni zwykły
                        cytat. Jest to jeszcze wyraźniej widoczne w głośnej ksią ce
                        Marka Z. Danielewskiego House of Leaves, gdzie przechodze-
                        nie do kolejnych tekstów w tekstach imituje schodzenie w głąb
                        piwnic tytułowego domu (nota bene ksią ka Danielewskiego
                        jest jednym z nielicznych przypadków autentycznie twórczego
                        wykorzystania potencjału tkwiącego w typografii, modelowym
                        wręcz przykładem zastosowania w praktyce tez Butora)21. Nato-
                        miast autor Odmian czasu pokazuje ten mechanizm na przykład-
                        zie dość zaskakującym, u pisarza, którego nie podejrzewaliby-
                        śmy o typograficzne „eksperymenty” – Honoré de Balzaca:

                             20 Tam¿e, s. 156-157.
182                     20




                             21 Por. „Powieœci jako podziemne œwiaty...”, s. 156–168 w niniejszym tomie.
                        21
O liberaturze przed liberatur¹




                                 Katarzyna Bazarnik




                                   183
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik




184
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                           Katarzyna Bazarnik
          Tak oto Balzac w Muzie z zaœcianka ka¿e nam czytaæ kilka stron ze zmyœlonej
     czarnej powieœci Olympia ou les Vengeances romaines w innym porz¹dku ni¿ ten,
     jaki te strony winny mieæ w swojej ksi¹¿ce, daj¹c nam jednak wszystko, co potrze-
     ba, by zrekonstruowaæ ten porz¹dek, doceniæ rozziew istniej¹cy miêdzy tymi dwo-
     ma narracjami. Takie odtworzenie wywiera na czytelniku zupe³nie inne wra¿enie
     ni¿ cytat, z o s t a j e m y b o w i e m s k o n f r o n t o w a n i z p r z e d -
     m i o t e m j a k o t a k i m (podkreœlenie K.B.).
          Fakt, ¿e koniec linijki w kolumnie prozy jest uwa¿any za obojêtny, prowa-
     dzi, w przypadku gdy strona jest wyodrêbniona, do uwydatnienia istotnych s³ów,
     do mimowolnej poezji, z której mo¿emy wyci¹gaæ korzyœci. Tak oto pierwszy
     ustêp Olimpii zaczyna siê od ostatniego s³owa zdania, co zmusza nas, abyœmy
     wyobrazili sobie to, co je poprzedza, przyznali linijce istotn¹ moc wyd³u¿ania siê.
     S³owo caverne (jaskinia), które nie jest sprecyzowane gramatycznie, w stosunku
     do kilku nastêpuj¹cych po nim zdañ ma odgrywaæ rolê prawdziwych krzy¿yków
     lub bemoli i to ono okreœla tonacjê ca³ej strony; jego moc ewokowania zabarwia
     ca³¹ stronê22.


    W istocie tym „przedmiotem jako takim” jest Olympia, która
podobnie jak dziennik Stefana Dedalusa istnieje tylko jako te
dwie konkretne strony, które czytelnik trzyma w ręku. Co cieka-
we, przytaczany przez Balzaca fragment powieści w powieści za-
czyna się od słowa „caverne”, tak jakby autor chciał nam zasyg-
nalizować, e oto wchodzimy w głąb tekstu, do środka ksią ki.
(Koresponduje to z tezami Fordhama, który dosłownie odnajduje
„podziemne światy” w analizowanych przez siebie ksią kach.)
    Dalej Butor analizuje inne mo liwości drzemiące w typografii:
rozmiar i kształt czcionek, rozmieszczenie słów na stronie, formo-
wanie ich w kształty (poesia figurata), wreszcie strony verso i recto
traktowane jako dyptyk, czego najlepszym przykładem mo e być
tłumaczenie równoległe, w którym oryginał znajduje się na stro-
nach lewych, zaś tłumaczenie na stronach prawych. W tym miejscu
oddaje ukłon w stronę największego, jego zdaniem, mistrza organi-
zacji tomu – Laurence’a Sterne’a, który w Tristramie Shandy „wy-
dobył z tego aspektu ksią ki najbardziej wyborny kontrapunkt”.
    Jeśli chodzi o czcionki, to autor Intervalle postuluje, e pisa-
rze powinni nauczyć się nimi posługiwać, jak muzycy ró nymi
instrumentami. Tak właśnie dzieje się w Oka-leczeniu23, jednym
z bardziej charakterystycznych dzieł liberatury, w którym ka da


22
     22 „Le livre...”, s. 154.
     23 Zenon Fajfer, Katarzyna Bazarnik, Oka-leczenie, wydanie prototypowe, Kra-
23


                                                                                             185
ków 2000.
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik




186
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                        Katarzyna Bazarnik
postać ma przypisany inny rodzaj czcionki – ka da mówi innym
głosem: grubo, cienko, piskliwie, cicho, głośno. Opis, komen-
tarz czy didaskalia zastąpione są elementem wizualnym. Na pierw-
szy rzut oka zastosowanie takiej ilości czcionek mo e dawać
wra enie chaosu, tak jak chaosem wydaje się z początku gwar
rozmów sporej grupy ludzi, z czasem jednak czytelnik oswaja się
z tą sytuacją i ze strzępów słów zaczyna rekonstruować „za-
słyszaną” historię. Innym ciekawym przykładem tego typu prak-
tyk mo e być trzecia część Tajnej kroniki Sabiny autorstwa Ra-
dosława Nowakowskiego24. Jest to (pozornie) monolog małej
dziewczynki, która snuje refleksje na temat tego, co ją otacza,
 ycia codziennego i systemu wartości, w jakim jest wychowywa-
na. Sprawy tam poruszane są wcale powa ne, ale Nowakowski
wymyślił dla tej opowieści specjalną czcionkę, opartą na liter-
kach-pieczątkach zrobionych przez jego córkę. Tekst wydaje się
wydrukowany nieco chaotycznie: raz tradycyjnie, to znowu
poło ony jest na boku i biegnie od dołu do góry. Taki dziecinny
zapis i „niepowa na” czcionka przewrotnie podwa ają wagę po-
ruszanych tam spraw, pozwalają poczuć do nich dystans, jaki za-
pewne czuje dziecko słuchające powa nych dyskusji rodziców.
    Kolosalne znaczenie ma nie tylko czcionka, ale i układ tekstu:

         Strona widziana w ca³oœci, zanim jeszcze rozszyfrujemy pierwsze s³owo,
     uderza nas okreœlonym kszta³tem: prostok¹t pe³ny albo pociêty na akapity, opisa-
     ny lub nie tytu³ami, strumieñ wersów, strof regularnych albo fantazyjnie swo-
     bodnych jak u La Fontaine’a. Tekst jawi siê od razu jako zwarty lub rozwiany,
     amorficzny, regularny lub nieregularny. Mo¿na by nadaæ tym figurom bardziej
     okreœlony sens25.


    Bywa, e słowa tworzą rysunek. We wspomnianym Oka-le-
czeniu są to stworzone ze zwykłych słów ideogramy, Butor z ko-
lei przytacza liczne przykłady poezji figuralnej:

          Mog¹ one tworzyæ rysunek rozpoznawalny na pierwszy rzut oka: tak jest
     w przypadku „Fletni Pana” Teokryta, „Skrzyde³” lub „O³tarza” George’a Herbe-
     rta, butelki Rabelais’go. Mówimy wtedy o kaligramach.




24
    24 Patrz tak¿e „Dlaczego moje ksi¹¿ki s¹ takie jakie s¹” tego¿ autora, s. 215–232
w niniejszym tomie.                                                                       187
25
    25 „Le livre...”, s. 152.
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                                  Kaligramy Apollinaire’a, choæ to niekiedy piêkne wiersze, maj¹ powa¿n¹
                             wadê polegaj¹c¹ na tym, ¿e w wiêkszoœci s¹ jedynie tekstem rozmieszczonym
                             wzd³u¿ kresek rysunku bardzo Ÿle wykonanego typograficznie. Kaligramy Teo-
                             kryta, Rabelais’go, Herberta, Lewisa Carolla czy Dylana Thomasa s¹ bardziej in-
                             teresuj¹ce, poniewa¿ figuracja nadaje tutaj kszta³t ca³emu przebiegowi lektury,
                             tworzy figurê plastyczn¹ bêd¹c¹ jednoczeœnie figur¹ rytmiczn¹26.


                            Oczywiście otwiera to cały szereg mo liwości, bo układ teks-
                        tu mo e albo podkreślać znaczenia niesione przez słowa, albo
                        nieść treści dodatkowe, wzbogacając utwór, albo wręcz słowom
                        zaprzeczać. Podsumowując wywody na temat ikoniczności ty-
                        pografii, a tak e roli ilustracji, Butor znów odwołuje się do
                        przeszłości, wzywając, byśmy otworzyli się na niewyczerpane za-
                        soby sztuki pisma: „świątynie egipskie, francuskie gobeliny, ob-
                        razy Van Eycka, które mają dzisiaj niezliczonych następców: ko-
                        miksy, podręczniki techniczne, foldery reklamowe (...). Chodzi
                        o skupienie całej tej dzisiejszej popularnej sztuki przemysłowej
                        i podniesienie jej na taki poziom, by mogła rywalizować z daw-
                        nymi dziełami”27.
                            Osobne miejsce poświęca Butor Mallarmému i typografii
                        Rzutu kości. Tutaj, na konkretnym przykładzie pokazuje, co ma
                        na myśli, pisząc o czcionkach jako instrumentach, współgraniu
                        układu tekstu ze znaczeniem słów i dyptyku tworzonym przez
                        obie strony rozło onej ksią ki:

                                 Ekspresyjna typografia Mallarmégo opiera siê na czterech podstawowych
                             zasadach:
                             1. Ró¿nice w intensywnoœci, z jak¹ wypowiadamy s³owa, przek³adaj¹ siê na ró-
                                 ¿nice w wielkoœci czcionek. S³owa wymawiane mocno i które w przypadku
                                 tego poematu nale¿¹ do zdania g³ównego, s¹ drukowane wiêksz¹ czcionk¹.
                                 Stopniowanie intensywnoœci jest u Mallarmégo ekwiwalentem subordyna-
                                 cji.
                             2. Puste miejsca oznaczaj¹ ciszê: puste miejsca miêdzy akapitami lub strofami,
                                 wiêksze lub mniejsze, puste miejsca pomiêdzy linijkami, krótsze i d³u¿sze,
                                 a przede wszystkim mniejsze lub wiêksze przesuniêcia jednych linijek
                                 wzglêdem drugich. Musimy tutaj wzi¹æ pod uwagê dwa przeciwstawne efe-
                                 kty: lektura prozy przyzwyczaja nas do ignorowania czasu potrzebnego na
                                 przejœcie z jednej linijki w kolumnie do drugiej; tymczasem, gdy pocz¹tek
                                 nastêpnej linijki jest przesuniêty w prawo, jak to siê dzieje w przypadku roz-
                                 poczêcia akapitu, pierwsze s³owo jest poprzedzone cisz¹, której brak


                             26 Tam¿e, s. 152.
188                     26




                             27 Tam¿e, s. 153.
                        27
O liberaturze przed liberatur¹




                                 Katarzyna Bazarnik




                                   189
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik




190
O liberaturze przed liberatur¹




                                 Katarzyna Bazarnik




                                   191
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik




192
O liberaturze przed liberatur¹




                                 Katarzyna Bazarnik




                                   193
O liberaturze przed liberatur¹
 Katarzyna Bazarnik

                                zak³óci³by ogóln¹ p³ynnoœæ tekstu. I na odwrót, gdy nastêpna linijka jest prze-
                                suniêta w lewo, sk³onni jesteœmy szukaæ wy¿ej kolumny, do której z pewno-
                                œci¹ to rozpoczêcie nale¿y i w efekcie zawracamy. To podkreœla ciszê, któr¹
                                czytelnik musi zaznaczyæ, akcentuj¹c jej dwa „brzegi”, s³owo poprzedzaj¹ce
                                i nastêpuj¹ce, podczas gdy w przypadku przesuniêcia w prawo musi, wprost
                                przeciwnie, j¹ zabarwiæ, rozmywaj¹c jej brzegi, zmniejszaj¹c intensywnoœæ
                                s³ów po ka¿dej stronie.
                             3. Pewne jest, ¿e Mallarmé przynajmniej szuka³ jakiegoœ ekwiwalentu dla wy-
                                sokoœci dŸwiêków, intonacji. Chcia³, by góra strony odpowiada³a wy¿szym
                                dŸwiêkom, a dó³ – ni¿szym, tak jak w przypadku piêciolinii. Ale to mog³o
                                byæ zastosowane w poemacie jedynie w jego krêgos³upie, w zdaniu
                                tytu³owym „Un coup de dés jamais n'abolira le hasard” wydrukowanym naj-
                                wiêksz¹ czcionk¹, poniewa¿ nie zajmuje ono nigdy wiêcej miejsca na stronie
                                ni¿ jedn¹ linijkê. Kierunek pionowy z góry na dó³ jest tak determinuj¹cy, ¿e
                                nawet gdy jest tylko kilka linijek, zmusza nas do tego, jeœli chcemy trzymaæ
                                siê dos³ownie zasady Mallarmégo, by strony zaczyna³y siê zawsze od wyso-
                                kich tonów i koñczy³y zawsze na niskich. W Rzucie koœci w miarê oddalania
                                siê od zdania g³ównego zasada ta bardzo szybko przestaje byæ przestrzega-
                                na.
                             4. Na to nak³ada siê bardzo wyraŸne zró¿nicowanie pomiêdzy dwoma „kolora-
                                mi” typograficznymi: antykw¹ i kursyw¹, co odpowiada transkrypcji tonu
                                lub g³osu28.


                           Mallarmé był wizjonerem, za którym podą yło niewielu. Na
                        przeszkodzie stoi nie tylko hermetyczność czy nowatorstwo jego
                        propozycji. Wydaje się, e główną przeszkodą w wykorzystaniu
                        potencjału tkwiącego w ksią ce jest po prostu konserwatyzm pi-
                        sarzy, a tak e przyzwyczajenia czytelników i krytyków. Bo prze-
                        cie linearny zapis i konieczność linearnej percepcji, którą tak
                        długo uznawano za oczywistość, dotyczy w gruncie rzeczy tylko
                        pewnej części utworów:

                                  Odk¹d otworzy³y nam siê oczy, widzimy, ¿e takie pomy³kowe potraktowa-
                             nie ksi¹¿ki jako przedmiotu konsumpcji typu spo¿ywczego by³o mo¿liwe tylko
                             dla pewnej kategorii dzie³, któr¹ to kategoriê uznaliœmy, zmuszeni przez przy-
                             zwyczajenia krytyków i historyków literatury, za jedyn¹ wa¿n¹ i najliczniej re-
                             prezentowan¹, co daleko odbiega od stanu rzeczy, skoro wiemy, ¿e s¹ one w
                             zasadzie zapisem jakiejœ wypowiedzi przebiegaj¹cym od pocz¹tku do koñca wo-
                             luminu, relacj¹ lub esejem, jest to zatem normalne, ¿e czytamy je zaczynaj¹c od
                             pierwszej strony, by skoñczyæ na ostatniej, odtwarzaj¹c w ten sposób czas hipo-
                             tetycznego s³uchania. Tylko w tym przypadku jest ewidentne, ¿e mo¿emy postê-




194                          28 Tam¿e, s. 149–151.
                        28
O liberaturze przed liberatur¹




                                                                                Katarzyna Bazarnik
     powaæ tak, jakby pierwsze linijki zaciera³y siê, znika³y, podczas gdy my
     docieramy do ostatnich29.


    Istnieje jednak i zaistnieć mo e szereg dzieł, które nie poddają
się tej logice. Wspominam o nich we wstępie, wiele z nich omawia
Butor, niektóre z nich sam stworzył (Mobile czy Intervalle). Mimo
to „Ksią ka jako przedmiot” kończy się pesymistyczną nutą:
„Wszystko to i tak niczego nie zmieni w zewnętrznym wyglądzie
woluminu ani w obecnym sposobie jego wytwarzania. Ale z pew-
nością łatwo wyobrazić sobie ró ne warianty”30.
    W tym właśnie miejscu zaczyna się liberatura.




     29 Tam¿e, s. 138.
29




     30 Tam¿e, s. 157.
                                                                                        V
30

More Related Content

What's hot

Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”
Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”
Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”Małopolski Instytut Kultury
 
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książkiAgnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książkiMałopolski Instytut Kultury
 
Identyfikowanie terytorium
Identyfikowanie terytoriumIdentyfikowanie terytorium
Identyfikowanie terytoriumMarta Karpińska
 
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebookGender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebooke-booksweb.pl
 
O ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieO ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieMarta Karpińska
 

What's hot (20)

Woynarowski
WoynarowskiWoynarowski
Woynarowski
 
Liberatura
LiberaturaLiberatura
Liberatura
 
Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”
Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”
Katarzyna Bazarnik „Liberatura: ikoniczne oka-leczenie literatury”
 
Grospierre
GrospierreGrospierre
Grospierre
 
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalniElżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
Elżbieta Rybicka - Globalni i lokalni
 
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czasJuhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
Juhani Pallasmaa, Materia, haptyczność i czas
 
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałówRéjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
Réjean Legault, Louis Kahn i życie materiałów
 
Miłlobedzki
MiłlobedzkiMiłlobedzki
Miłlobedzki
 
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", BezkresTadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
Tadeusz Sławek, "Miasto i bezkres", Bezkres
 
Isabella Friso, Doświadczenie granicy
Isabella Friso, Doświadczenie granicyIsabella Friso, Doświadczenie granicy
Isabella Friso, Doświadczenie granicy
 
Jurko Prochaśko, Sens i sensacja
Jurko Prochaśko, Sens i sensacjaJurko Prochaśko, Sens i sensacja
Jurko Prochaśko, Sens i sensacja
 
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książkiAgnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
 
Identyfikowanie terytorium
Identyfikowanie terytoriumIdentyfikowanie terytorium
Identyfikowanie terytorium
 
Bar Do Thos Grol[1]
Bar Do Thos Grol[1]Bar Do Thos Grol[1]
Bar Do Thos Grol[1]
 
Choptiany, Teatry, drzewa i pałace
Choptiany, Teatry, drzewa i pałaceChoptiany, Teatry, drzewa i pałace
Choptiany, Teatry, drzewa i pałace
 
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebookGender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
Gender dla średnio zaawansowanych - Inga Iwasiów - ebook
 
Tadeusz Sławek, Być z przestrzenią
Tadeusz Sławek, Być z przestrzeniąTadeusz Sławek, Być z przestrzenią
Tadeusz Sławek, Być z przestrzenią
 
Cosimo Monteleone, Niszczenie pudła
Cosimo Monteleone, Niszczenie pudłaCosimo Monteleone, Niszczenie pudła
Cosimo Monteleone, Niszczenie pudła
 
Akos Moravanszky, Poza znakami
Akos Moravanszky, Poza znakamiAkos Moravanszky, Poza znakami
Akos Moravanszky, Poza znakami
 
O ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznieO ograniczeniu - katoptrycznie
O ograniczeniu - katoptrycznie
 

Similar to Katarzyna Bazarnik „Książka jako przedmiot” Michela Butora czyli o liberaturze przed liberaturą

Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookWenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookepartnerzy.com
 
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...Mirzam86
 
Grzegorczykowa
GrzegorczykowaGrzegorczykowa
Grzegorczykowanapolis
 
Grzegorczykowa
GrzegorczykowaGrzegorczykowa
Grzegorczykowanapolis
 
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmu
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmuEmiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmu
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmuMałopolski Instytut Kultury
 
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebookNie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebooke-booksweb.pl
 
Od Tabliczki Glinianej
Od Tabliczki GlinianejOd Tabliczki Glinianej
Od Tabliczki GlinianejGim3
 
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiZenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiMałopolski Instytut Kultury
 
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiZenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiMałopolski Instytut Kultury
 
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organiczna
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organicznaJoanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organiczna
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organicznaMałopolski Instytut Kultury
 
Czasopisma naukowe czerwiec 2013
Czasopisma naukowe   czerwiec 2013Czasopisma naukowe   czerwiec 2013
Czasopisma naukowe czerwiec 2013Milena Śliwińska
 
PrezART o pięknym stylu
PrezART o pięknym styluPrezART o pięknym stylu
PrezART o pięknym styluPrezART
 
Renesans kultura
Renesans  kulturaRenesans  kultura
Renesans kulturajunki322
 
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, Nowoczesności
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, NowoczesnościAgostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, Nowoczesności
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, NowoczesnościMałopolski Instytut Kultury
 
Renesans kultura
Renesans  kulturaRenesans  kultura
Renesans kulturajunki322
 

Similar to Katarzyna Bazarnik „Książka jako przedmiot” Michela Butora czyli o liberaturze przed liberaturą (20)

Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebookWenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej - ebook
 
Korżyk, O ograniczeniu - katoptrycznie
Korżyk, O ograniczeniu - katoptrycznieKorżyk, O ograniczeniu - katoptrycznie
Korżyk, O ograniczeniu - katoptrycznie
 
Michał Choptiany, Ku granicom języka
Michał Choptiany, Ku granicom językaMichał Choptiany, Ku granicom języka
Michał Choptiany, Ku granicom języka
 
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...
32943520 sztuka-jako-źrodło-do-badania-historii-czy-historiografia-jest-sztuk...
 
Grzegorczykowa
GrzegorczykowaGrzegorczykowa
Grzegorczykowa
 
Grzegorczykowa
GrzegorczykowaGrzegorczykowa
Grzegorczykowa
 
Prof. Wojciech Burszta O Autoportrecie
Prof. Wojciech Burszta O AutoportrecieProf. Wojciech Burszta O Autoportrecie
Prof. Wojciech Burszta O Autoportrecie
 
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmu
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmuEmiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmu
Emiliano Ranocchi, "Greckie piękno", Wokół funkcjonalizmu
 
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebookNie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
 
Od Tabliczki Glinianej
Od Tabliczki GlinianejOd Tabliczki Glinianej
Od Tabliczki Glinianej
 
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiZenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
 
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książkiZenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
Zenon Fajfer, "Liberatura - literatura przestrzeni", Przestrzenie książki
 
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organiczna
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organicznaJoanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organiczna
Joanna Orlik, "W analogii do natury", Architektura organiczna
 
Zecharia Sitchin 12 Planeta[1]
Zecharia Sitchin   12 Planeta[1]Zecharia Sitchin   12 Planeta[1]
Zecharia Sitchin 12 Planeta[1]
 
Czasopisma naukowe czerwiec 2013
Czasopisma naukowe   czerwiec 2013Czasopisma naukowe   czerwiec 2013
Czasopisma naukowe czerwiec 2013
 
PrezART o pięknym stylu
PrezART o pięknym styluPrezART o pięknym stylu
PrezART o pięknym stylu
 
Renesans kultura
Renesans  kulturaRenesans  kultura
Renesans kultura
 
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, Nowoczesności
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, NowoczesnościAgostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, Nowoczesności
Agostino De Rosa, Kamień filozoficzny Tadaa Anda, Nowoczesności
 
Renesans kultura
Renesans  kulturaRenesans  kultura
Renesans kultura
 
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowaAndrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
Andrzej Tobis, Świat miejsce dla słowa
 

More from Małopolski Instytut Kultury

PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)Małopolski Instytut Kultury
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...Małopolski Instytut Kultury
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...Małopolski Instytut Kultury
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...Małopolski Instytut Kultury
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...Małopolski Instytut Kultury
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 

More from Małopolski Instytut Kultury (20)

Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdfOficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
 
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
 
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa) PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 

Katarzyna Bazarnik „Książka jako przedmiot” Michela Butora czyli o liberaturze przed liberaturą

  • 1. KATARZYNA BAZARNIK „Ksi¹¿ka jako przedmiot” Michela Butora czyli o liberaturze przed liberatur¹ Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Michel Butor, francuski pisarz i krytyk, opublikował dwa artykuły: „Le livre comme objet” („Ksią ka jako przedmiot”) i „Sur la page” („O stronie”)1, w których dokonał analizy zagadnień znaj- dujących się obecnie w samym centrum zainteresowania twór- ców liberatury, a mianowicie: materialności ksią ki, przestrzeni dzieła literackiego i integralności formy zapisu z przekazywaną treścią. Wydaje się, e inspiracją dla niego był niesłychany roz- wój technik drukarskich i idąca za tym masowa dostępność ksią ek, oraz rozwój innych technik zapisu informacji – chocia o komputerach osobistych wtedy jeszcze nikomu się nie śniło. Analizując ówczesną sytuację Butor stwierdzał, e ksią ka w tej formie, w jakiej ją znamy, nie jest nieodzowna i niezastąpiona, a cywilizacja słowa drukowanego mo e zostać z powodzeniem zastąpiona przez cywilizację innej formy zapisu, na przykład „cy- wilizację nagrań”. Powinno to zmusić pisarzy do przemyślenia ich stosunku do ksią ki. Trzeba tu podkreślić, e Butorowi nie chodziło o stosunek do rodzajów czy gatunków literackich, ale o stosunek do ksią ki jako przedmiotu – fizycznego obiektu, który mógłby aspirować do miana dzieła sztuki, gdyby tylko pi- 1 1 Eseje te wchodzi³y pierwotnie w sk³ad Répertoire II, 1963. T³umaczenie frag- mentów „Le livre comme objet” i „Sur la page” na podstawie Essais sur le roman, Gallimard, Collection tel 2000. Wszystkie cytaty z artyku³ów Butora w niepubliko- 171 wanym przek³adzie Rados³awa Nowakowskiego.
  • 2. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik sarze wzięli pod uwagę mo liwości drzemiące w samej jego ma- terialnej konstrukcji. Dlatego te¿ ka¿dy uczciwy pisarz staje dzisiaj przed problemem ksi¹¿ki. Czy przedmiot ten, dziêki któremu tyle siê wydarzy³o, ci¹gle jeszcze jest przydatny, a jeœli tak, to dlaczego? Na czym polega wy¿szoœæ, jeœli takowa istnieje, tego spo- sobu przechowywania naszych wypowiedzi nad innymi? Jak jeszcze lepiej wy- korzystaæ te zalety? Gdyby podejœæ do tego problemu wystarczaj¹co trzeŸwo, odpowiedŸ wyda siê oczywista, wywo³a ona jednak pewne konsekwencje, które mog¹ zbiæ z tropu mniej przenikliwych krytyków: jedyn¹, lecz jak¿e znacz¹c¹ przewag¹, jak¹ po- siada nie tylko ksi¹¿ka, lecz pismo w ogóle, w stosunku do innych sposobów bez- poœredniej rejestracji, bez porównania wierniejszych, jest symultaniczne przedstawienie naszym oczom tego, co uszy mog¹ chwytaæ tylko sukcesywnie. Ewolucja formy ksi¹¿ki, od tablicy do tabliczki, od zwoju do zeszytu z nak³adaj¹cymi siê na siebie kartkami, zawsze by³a zorientowana na wyekspono- wanie tej w³aœnie cechy2. Wypowiedź Butora zawiera wnioski dokładnie odwrotne do przemyśleń Lessinga. Twórca „Laookona” postrzegał literaturę jako sztukę temporalną – linearną i rozwijającą się w czasie – bli szą muzyce. Natomiast Butor wysuwa na pierwszy plan fizycz- ność ksią ki, jej istnienie w przestrzeni, jej trójwymiarowość, co zbli a literaturę do rzeźby czy architektury, wzorcowych sztuk przestrzennych. Nale ałoby tu zwrócić uwagę na fakt, e zasad- niczym punktem wyjścia w analizie porównawczej malarstwa, które Lessing zaliczał do sztuk przestrzennych, i literatury jest dzieło Homera – czyli dzieło, które było rozpowszechniane po- przez recytację, a zatem rzeczywiście było bli sze muzyce ni malarstwu. Dopiero wprowadzenie pisma, nieuchronnie gubiąc jedne walory (intonację, tempo, pauzy dramatyczne) odkryło przed twórcami nowe mo liwości. Francuski krytyk nie zaprze- cza sukcesywności wypowiedzi, ale zauwa a, e dzięki umiesz- czeniu tekstu na płaszczyźnie stron i w trójwymiarowej prze- strzeni tworzonej przez grubość woluminu, literatura zyskała właśnie to, co ma do dyspozycji malarz i widz w galerii: mo li- wość symultanicznego przekazu i symultanicznego odbioru dzieła. Według niego jest to immanentna cecha takiej formy za- pisu. Szczegółowo omawia, w jaki sposób symultaniczność prze- 172 2 „Le livre comme objet”, s. 131 (dalej cytowane jako „Le livre...”). 2
  • 3. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik jawiała się w historycznym rozwoju ksią ki i co ostatecznie zade- cydowało, e ksią ka przybrała znany nam kształt. Warto przy- wołać ten fragment w całości, bowiem unaocznia on decyzje twórcze, które „liberaci”3 podejmują świadomie, a inni literaci, niewra liwi na ten aspekt swej twórczości, przyjmują za pewnik i w ogóle się nad nim nie zastanawiają: Dobrze wiemy, ¿e pierwsz¹ korzyœci¹ p³yn¹c¹ z pisma jest utrwalenie mowy, verba volant, scripta manent, ale prawdziwym cudem nie jest to, ¿e po- zwala nam ono odtworzyæ wypowiedŸ, „przejœæ” przez ni¹ w ca³oœci, dziesiêæ, sto razy, ale ¿e zatrzymuje ono ka¿dy element tej wypowiedzi w chwili jego poja- wienia siê, oddaj¹c do dyspozycji naszego wzroku to, co nasze ucho ju¿ przepu- œci³o, pozwalaj¹c uchwyciæ wszystko od razu. Gdyby wypowiedŸ znajdowa³a siê w ca³oœci na jednej prostej, wtedy pocz¹tek bardzo szybko sta³by siê trudno dostêpny dla wzroku kontynuuj¹cego przesuwanie siê. Jak œcieœniæ tekst tego rodzaju, by stosunkowo du¿¹ jego czêœæ da³o siê ogarn¹æ w tym samym czasie? „Bustrofedon” (jedna linijka biegn¹ca w jedn¹ stronê, druga linijka biegn¹ca w drug¹ stronê, jakby skryba by³ oraczem za- wracaj¹cym zaprzêg z wo³ami dotar³szy do krawêdzi pola; lecz taka formu³a od- znacza siê niedogodnoœci¹, gdy¿ prawie uniemo¿liwia rozpoznawanie znaków odwracanych co linijkê); nawijanie na cylindry (lecz wtedy jedna czêœæ linijki przykrywa drug¹ i st³oczenie jest dosyæ znaczne) itd. – ludzie próbowali ró¿nych rozwi¹zañ; jak dot¹d najlepszym wydaje siê podzielenie linii tekstu na odcinki i umieszczenie ich jeden pod drugim tworz¹c w ten sposób kolumnê. Oczywiœcie, idealnie jest, gdy to dzielenie koresponduje z czymœ w tekœcie, a ten z kolei ma byæ artyku³owany miarowo. Ka¿da linijka zapisu, a zatem ka¿de przesuniêcie wzroku, koresponduje z pewn¹ jednostk¹ znaczeniow¹, s³uchow¹; czas, w którym wzrok przeskakuje z jednej linijki na drug¹ t³umaczy siê zawie- szeniem g³osu. Wówczas transkrypcja jest ca³kowicie satysfakcjonuj¹ca: mamy przed sob¹, jak to mówi Mallarmé, „wers, czyli linijkê doskona³¹”. W kolumnie prozy linia jest przecinana w dowolnym miejscu, zgodnie z modu³em iloœci znaków, co pozostaje doskonale obojêtne w stosunku do te- kstu; w innym wydaniu wybiera siê inny „justunek”4 i ciêcie wypada w innych miejscach – nie ma to ¿adnego znaczenia. Zachowujemy siê, jakby w ogóle tego ciêcia nie by³o. Jakbyœmy nie mieli czasu na zastanawianie siê nad miar¹ i uk³adem, wiêc przechodzimy nad tym do porz¹dku dziennego... Tak, jak trzeba poci¹æ wstêgê wypowiedzi na linijki, które nazywamy wer- sami, gdy ciêcie to jest uzasadnione czymœ innym ni¿ przypadkowoœci¹ edycji, tak te¿ bardzo szybko przychodzi nam poci¹æ kolumnê na fragmenty, które, jeœli to pociêcie jest uzasadnione, nazywamy strofami lub akapitami. 3 3 Omówienia terminów: „liberatura” i twórca „liberacki” znajduj¹ siê w „Dla- czego od Joyce’a do liberatury” oraz „Liryka, epika, dramat, liberatura”, patrz s. V–XVI i s. 233–239 niniejszego tomu. 4 Gra s³ów: justification po francusku to zarówno „justunek”, jak i „usprawiedli- 4 173 wienie, wyt³umaczenie” (przyp. t³um).
  • 4. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik Strofa doskona³a, strona doskona³a, niczym „wers, czyli linijka doskona³a”. W zwoju antycznym fragmenty kolumny by³y u³o¿one jeden obok drugiego wzd³u¿ osi równoleg³ej do przebiegu s³ów, co sprawia³o, ¿e dosyæ szybko obja- wia³y siê niedogodnoœci takie, jak w przypadku pierwotnego zwijania. Ksi¹¿ka w swej obecnej formie przynosi znaczny postêp, wykorzystuj¹c umyœlnie trzeci¹ oœ (gruboœæ), prostopad³¹ do dwóch poprzednich. Fragmenty kolumny uk³adane s¹ zatem w stos, jeden na drugim, tak jak linijki. Sposób, w jaki geometria czyni u¿ytek ze s³owa volume (objêtoœæ), etymologi- cznie wywodz¹cego siê z ³aciñskiego volumen, dobrze uzmys³awia oczywistoœæ pojawienia siê trzech wymiarów w ksi¹¿ce w momencie przyjêcia przez ni¹ swej obecnej formy. Tak, jak oko mo¿e ogarn¹æ ca³¹ linijkê jednym spojrzeniem, przebiec nad- zwyczaj szybko stronê, by sprawdziæ, czy znajduje siê na niej to lub inne s³owo, tak samo, z pomoc¹ zrêcznej rêki, mo¿e przekartkowaæ ca³y tom (wolumin), son- duj¹c go tu i ówdzie, pobieraj¹c próbki, by szybko zidentyfikowaæ konkretny ob- szar. Ksi¹¿ka, taka jak¹ j¹ znamy dzisiaj, to umieszczenie liniowej wypowiedzi w przestrzeni trójwymiarowej, podporz¹dkowane podwójnemu modu³owi: d³ugoœci linijki i wysokoœci strony, uk³ad, który ma przewagê w stosunku do „zwiniêtego” tekstu, gdy¿ daje czytelnikowi ogromn¹ swobodê przemieszczania siê, zapewnia mu wielk¹ mobilnoœæ, która najbardziej zbli¿a siê do symultanicz- nego przedstawienia wszystkich czêœci dzie³a5. Nawiązując do geometrii, Butor podkreśla, e – mniej czy bardziej świadomie – odbieramy utwory literackie nie jako abs- trakcje trwające w czasie, niezale ne od materialnego tworzywa, na którym je „przez przypadek” zapisano, ale jako twory organi- cznie z nim związane. Było to dość oczywiste dla ludzi średnio- wiecza, dla których księga jawiła się „naturalnie jako »monu- ment« (exegi monumentum aere perenniun), coś trwalszego od pomnika z brązu”. Paradoksalnie, umasowienie „produktu”, ja- kim stała się ksią ka, z jednej strony podkreśliło jej materialność i przedmiotowość – traktuje się ją jak towar, konsumuje i wyrzu- ca „resztki” – z drugiej strony podkreśliło te ulotny i temporalny charakter pisarstwa i pisania. Łatwość drukowania, powszechna dostępność oraz tempo konsumpcji ju wtedy wydawały się Buto- rowi powa nym zagro eniem dla „papierowej” literatury (błyska- wiczny rozwój Internetu i ksią ek elektronicznych przyniósł tyl- ko potwierdzenie jego intuicji sprzed pół wieku). Autor Odmian czasu podkreślał jednak, e dotyczy to głównie twórczości z ni - 174 5 „Le livre...”, s. 132–134. 5
  • 5. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik szej półki, historyjek publikowanych w czasopismach i gazetach oraz czytadeł do podró y: Jest oczywiste, ¿e ksi¹¿ka jako taka skazana jest na znikniêcie, na wyparcie przez magazyny ilustrowane, a przede wszystkim przez magazyny radiowe i tele- wizyjne. Wydawca, który nie potrafi uznaæ swego fachu za trochê inny rodzaj dziennikarstwa, podcina ga³¹Ÿ, na której siedzi. Jeœli taka historia naprawdê nie musi byæ przeczytana jeszcze raz, jeœli cofanie siê jest absolutnie niepotrzebne, to dlaczegó¿ by nie wys³uchaæ jej za poœrednictwem radyjka tranzystorowego, ma- gnetofonu albo gramofonu, ³adnie przeczytan¹ przez jakiegoœ aktora, zgodnie z mod¹, co przywróci wszystkim s³owom ich intonacjê? Z ca³¹ pewnoœci¹ to w³aœnie rozwój takiej konkurencji dla ksi¹¿ki zmusza nas do przemyœlenia tutaj wszystkich jej aspektów. Doprowadzi to bowiem do odrzucenia wszelkich nieporozumieñ, jakie jeszcze nawarstwiaj¹ siê wokó³ ksi¹¿ki, przywróci ksi¹¿ce godnoœæ monumentu i postawi ponownie na pier- wszym planie wszystkie te aspekty, które zosta³y zepchniête na bok przez szalo- ny wyœcig z coraz to szybsz¹ i drapie¿niejsz¹ konsumpcj¹. Gazeta, radio, telewizja, kino ka¿¹ ksi¹¿ce staæ siê coraz „piêkniejsz¹”, coraz bardziej nasycon¹. Z przedmiotu konsumpcji w najbardziej trywialnym sensie tego s³owa, zmienia siê ona w przedmiot studiów i kontemplacji, który karmi, nie bêd¹c konsumowanym, przekszta³ca sposób, w jaki widzimy œwiat i w jaki go zamieszku- jemy6. Interesujące, e mniej więcej w tym samym czasie, wycho- dząc z nieco odmiennych przesłanek, do podobnych wniosków doszedł angielski pisarz Bryan Stanley Johnson7. On równie nie widział sensu opowiadania historii w taki sposób, jak to ro- biono do tej pory, skoro o wiele sprawniej mo e to zrobić film. Natomiast dla pisarzy, którzy rolę literatury widzą inaczej, sytu- acja ta stworzyła niepowtarzalną szansę – sprawiła, e „odnajdu- jemy ksią kę jako przedmiot kompletny. Jakiś czas temu sposo- by jej produkcji i dystrybucji zmuszały do mówienia tylko o jej cieniu. Zmiany, jakie nastąpiły w tych dziedzinach, porozrywały zasłony. Ksią ka zaczęła ukazywać naszym oczom swe prawdzi- we oblicze”8. Planując ka dy element swego dzieła, Johnson podą ał dro- gą wyznaczoną przez Mallarmégo, do którego Butor odwołuje się jako do wzorca nowoczesnej postawy pisarskiej w eseju 6 6 Tam¿e, s. 136–137. 7 7 Por. „Angielska powieœæ eksperymentalna: B.S. Johnson”, s. 125 oraz „Czy ty nie za wczeœnie piszesz wspomnienia” s. 195 w niniejszym tomie. 175 8 8 „Le livre...”, s. 137–138.
  • 6. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik „O stronie”: „Odrzucam ksią kę i ów cud przenikający jej stru- kturę, jeśli nie mogę świadomie wyobrazić sobie tego motywu w formie jakiejś konkretnej przestrzeni, strony, wysokości”9. Co istotne, zarówno Mallarmé, jak i Johnson w swych poszukiwa- niach byli solidnie zakotwiczeni w przeszłości – motorem ich po- szukiwań nie była chęć zerwania z tradycją, ale wyciągnięcia twórczych wniosków z dokonań poprzedników. W przypadku angielskiego powieściopisarza byli to przede wszystkim Laurence Sterne i James Joyce, w przypadku francuskiego poety – osiągnięcia szesnastowiecznej typografii. Butor z kolei zainspi- rowany jest postępem technicznym, choć nie lekcewa y doświad- czenia klasyków. Jednak i Butor, i B.S. Johnson nie mogą zrozu- mieć, dlaczego współcześni im pisarze zdawali się zupełnie igno- rować te zagadnienia, tym bardziej e kwestie techniczne nie stały ju na przeszkodzie: Obecne metody, jeœli tylko trochê siê je postudiuje, pozwalaj¹ realizowaæ w prosty sposób uk³ady, które kiedyœ wymaga³y nies³ychanie delikatnej pracy. Wystarczy spojrzeæ na gazety, og³oszenia, podrêczniki szkolne, dzie³a i wydaw- nictwa naukowe. Œrodki oddane do dyspozycji pisarzy s¹ tak wielkie, ¿e nie wol- no ich d³u¿ej ignorowaæ. Potrzeba tylko trochê odwagi10. Przeszkodą nie powinny być te przyzwyczajenia czytelni- ków. W dalszej części eseju o ksią ce jako przedmiocie Butor dowodzi, e nielinearny układ tekstu wcale nie jest tak rzadki, jakby nam się to mogło wydawać. Problem w tym, e mimo i jest to zjawisko dobrze znane przeciętnemu czytelnikowi, nie kojarzy mu się wcale z literaturą „wysoką”. Ale wiêkszoœæ ksi¹¿ek, z których korzystamy, nie jest skonstruowana w ten sposób. W zasadzie nie czytamy ich w ca³oœci. S¹ one zasobami wiedzy, z któ- rych mo¿emy czerpaæ i które s¹ tak zorganizowane, ¿e mo¿emy z najwiêksz¹ ³atwoœci¹ znaleŸæ w nich informacjê potrzebn¹ nam w danej chwili. Takie s¹ s³owniki, katalogi, przewodniki, narzêdzia niezbêdne do funkcjonowania nowocze- snego spo³eczeñstwa, czyli ksi¹¿ki najczêœciej czytane i studiowane; a jeœli, jak¿e czêsto, maj¹ one niewielkie walory literackie, to tym gorzej dla nas. Da siê ¿yæ ta- k¿e w mieœcie, gdzie domy s¹ brzydkie, ale ¿yje siê w nim znacznie gorzej. 9 WypowiedŸ Mallarmégo przytoczona za „Sur la page”, s. 125. 176 9 10 „Sur la page”, s. 128. 10
  • 7. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik Jedn¹ z cech charakterystycznych dzie³ tego rodzaju jest to, ¿e s³owa czêsto nie s¹ uformowane w zdania – s¹ za to zorganizowane w ogromne listy11. Nawet pozornie zwyczajny tekst mo e zawierać rozmaite re- lacje przestrzenne, które mo na wykorzystać, jeśli zastosuje się na przykład niekonwencjonalną typografię. Wspomniane przez Butora wyliczenia i listy, jeśli są wyró nione graficznie, odkrywają i unaoczniają głęboką strukturę zdań, podobnie jak gramatyczne wykresy, tzw. drzewka. Obna a się tu charakter danego języka. Opowiadanie, esej, wszystko to, co mo¿e tworzyæ wypowiedŸ, któr¹ mo¿na wys³uchaæ od pocz¹tku do koñca, zapisywane jest na Zachodzie wzd³u¿ osi po- ziomej, od lewej do prawej. Wiadomo, ¿e to tylko konwencja – w innych cywili- zacjach przyjêto inne. Dwa inne kierunki i wymiary tomu: dla kolumny z góry na dó³, dla stron od najbli¿szej do najdalszej, uwa¿amy raczej za zdecydowanie drugorzêdne w stosun- ku do pierwszej osi. Wszystkie powi¹zania, którymi zwykle zajmuje siê gramaty- ka, zapisywane s¹ zgodnie z kierunkiem dzia³ania tej horyzontalnej si³y, ale kiedy napotykamy pewn¹ liczbê s³ów, które pe³ni¹ tê sam¹ funkcjê w zdaniu, na przyk³ad ci¹g okreœleñ dope³nienia bli¿szego, ka¿de z nich zaczepione jest w ten sam spo- sób; powi¹zania te realizuj¹ siê w tym samym miejscu i odbieram to jako zatrzyma- nie ruchu tej linii; takie wyliczenie jawi siê w pewnym sensie jako prostopad³e do reszty tekstu. Jeœli wyra¿ê typograficznie tê prostopad³oœæ, wszystko bêdzie klarowniej- sze, „uzewnêtrzniê” gramatyczn¹ funkcjê tych okreœleñ. Struktura zdania od razu stanie siê widoczna i bêdê móg³ przeskoczyæ tê czêœæ wyliczanki, by zobaczyæ, co dzieje siê dalej i wróciæ do niej trochê póŸniej12. Taka budowa i taki „ekscentryczny” zapis nie musi mieć jed- nak wyłącznie ilustracyjnej funkcji i nie jest wyłącznie cechą ksią ek „u ytkowych”. Poziomo-pionowe powiązania wykorzy- stywali z powodzeniem najwybitniejsi pisarze, stosując ich roz- maite odmiany. W ten oto sposób, w XXII rozdziale Gargantui Rabelais’go, dowiadujemy się, e olbrzym grywał w podaj dalej, w prymê, w „moja twoja”, w kupki, w ¿¹de³ko, 11 „Le livre...”, s. 138–139. 11 12 Tam¿e, s. 139. 177 12
  • 8. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik w mizerkê, w „co upad³o, to przepad³o”, w szeœædziesi¹t szeœæ, w trzydzieœci jeden, w para nie para, ... (wyliczenie zawiera dwieœcie osiemnaœcie gier, ale uk³ad pionowy pozwala nam przeskoczyæ od razu na koniec:) ... w pikietê, w myd³o, w szczupaka, w munsztuczek, w zamek, w trzy rz¹dki, w do³ki, w chrapkê, w ro¿ek, w kapucyna. Za czym, skoro siê dobrze nabawili, naigrali, nafiglowali i nazabijali czasu, godzi³o siê wypiæ co nieco; ot, jakieœ jedenaœcie garnców na g³owê; a potem, za- raz po takim ³yczku, dobrze by³o przylegn¹æ na ³aweczce albo zgo³a rozci¹gn¹æ siê na ³ó¿ku i przespaæ jakie dwie lub trzy godzinki, bez z³ej myœli i nie czyni¹c tym krzywdy nikomu...13 Następnie Butor wylicza inne odmiany struktur pionowych, przypomina, e stosowano je od najdawniejszych czasów: w Bib- lii, u Homera, w tragediach greckich, i szczegółowo opisuje, na jakie kategorie mo na je podzielić. Mamy zatem listy: otwarte i zamkniête (jeœli piszê: „dwunastu aposto³ów” i wymieniam dwanaœcie imion, moja li- sta jest pe³na, jest to zbiór zamkniêty, do którego nie mogê nic dorzuciæ, ale moja lista mo¿e pozostaæ otwarta bêd¹c w ca³oœci doskonale okreœlona; przyk³adów jest wiele i zapraszam czytelnika do wyszukania i dodania innych – umieszczenie „i tak dalej” jest oczywistym znakiem takiego otwarcia). amorficzne i uporz¹dkowane (dobrym powodem u³o¿enia s³ów wzd³u¿ osi pionowej, z góry na dó³, wyda- wa³oby siê u³o¿enie ich w porz¹dku hierarchicznym, jednak pewien uk³ad nies³ychanie istotny dla ca³ej naszej cywilizacji pozwala zawiesiæ wszystkie zwi¹zki pomiêdzy porz¹dkiem kolumny i jakimkolwiek porz¹dkiem obiektyw- 13 Tam¿e, s. 140. Wszystkie cytaty z Gargantui i Pantagruela wed³ug Boya-¯ele- 178 13 ñskiego.
  • 9. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik nym, umo¿liwiaj¹c przy tym niezwykle szybkie namierzenie ka¿dego elementu; chodzi o porz¹dek alfabetyczny, który mo¿na zastosowaæ z definicji do jakiego- kolwiek zbioru s³ów i który jest czyst¹ konwencj¹ – jest to jedyny sposób uzyska- nia wyliczenia naprawdê amorficznego, oddalenia wszystkich wniosków, jakie mo¿na by wyci¹gn¹æ z relacji s¹siedztwa pomiêdzy ró¿nymi elementami na stro- nie.) · spieszymy przypomnieæ, ¿e chocia¿ porz¹dek alfabetyczny nie opiera siê w ¿aden sposób na obiektywnych relacjach pomiêdzy bytami okreœlony- mi przez s³owa, mo¿e jednak determinowaæ relacje miêdzy tymi bytami; ka¿dy z nas pamiêta, jak¹ rolê w jego ¿yciu odegra³a sytuacja na alfabety- cznej liœcie uczniów w jego klasie, · relacje s¹siedztwa, jeœli nie s¹ zawieszone przez porz¹dek alfabetyczny, mog¹ siê rozwin¹æ ju¿ to w sposób prostoliniowy (lista uczniów wed³ug ocen za wypracowanie, od najlepszego do najgorszego, od najbli¿szego do najdalszego), ju¿ to kolisty, ³¹cz¹c ostatni z pierwszym (jak dwanaœcie miesiêcy, cztery pory roku, siedem kolorów têczy itd.), mog¹ przybieraæ kszta³t wszelkich figur, hierarchizowaæ siê na tysi¹ce sposobów14. proste i z³o¿one (wyliczanie elementów mo¿e przybraæ formê wyliczania kategorii, grup itd.; mamy wtedy klasyfikacjê, której najklarowniejszy uk³ad implikuje kilka kolumn przesuniêtych jedna wzglêdem drugiej, lub kilka wyliczeñ, których poszczegól- ne elementy koresponduj¹ ze sob¹ · tak otrzymujemy formê tabeli; ksi¹¿ka telefoniczna jest w ca³oœci utwo- rzona przez ogromn¹ tabelê wspó³zale¿noœci)15. Butor omawia te inną odmianę wyliczeń, którą nazywa skosa- mi, znów przywołując Rabelais’go i cytując dialog pomiędzy Panta- gruelem i Panurgiem, będący wyliczaniem epitetów słowa „bła- zen”. Dialog wydrukowany jest w dwóch kolumnach, które nale y czytać przeskakując wzrokiem z jednej do drugiej, tak jakbyśmy w rzeczywistości patrzyli raz na jednego, raz na drugiego rozmówcę. Pantagruel: Panurg: B³aznem fatalnym, B³aznem wysokiego lotu, B. naturalnym, B. w B-dur i b-mol, B. niebiañskim, B. ziemskim, B. jowiszowym, B. uciesznym i figlarnym, 14 14 Kapitalnym przyk³adem tego typu uk³adów s¹ listy imion irlandzkich postaci historycznych i mitologicznych, zamieszczone przez Joyce’a w XII epizodzie Ulisse- sa – „Cyklopi”. Wed³ug wêgierskiej badaczki Mariany Guli, s¹ one zorganizowane w uk³ady trójkowe: dwie podobne postacie po³¹czone s¹ z trzeci¹, która reprezentuje ich przeciwieñstwo (referat wyg³oszony podczas Zurich James Joyce Workshop, sier- pieñ 2002). 179 15 15 „Le livre...”, s. 142–143.
  • 10. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik B. merkurialnym, B. ³adnym i sk³adnym, B. lunatycznym, B. z pomponikami, B. b³êdnym, B. z dzwoneczkami, B. ekscentrycznym, B. z gwizdawkami, B. eterycznym i junoniañskim, B. œmiej¹cym i wenerycznym, B. arktycznym, B. musuj¹cym, B. heroicznym, B. szumowinnym ... ... (tym razem wyliczenie zawiera sto trzy podwójne okreœlenia) ... ... B. kosztownym, B. rebusowym, B. wartoœciowym, B. patronalnym, B. fanatycznym B. ukapturzonym, B. fantastycznym, B. g³êboko myœl¹cym, B. limfatycznym, B. damasceñskim, B. panicznym, B. misternej roboty, B. alambikowym, B. azeminowym, B. nienatrêtnym, B. barytonowym, B. enigmatycznym, B. cêtkowanym, B. spekulatywnym, B. ogniotrwa³ym. Jak dot¹d te ustêpy Rabelais’go nie doczeka³y siê ze strony historyków i teo- retyków literatury uwagi, na jak¹ zas³uguj¹; jednak wyraŸnie widaæ tu podwójn¹ wspó³zale¿noœæ: poziom¹ i pionow¹, na któr¹ nak³ada siê ukoœny wp³yw jednej repliki na drug¹. By po³o¿yæ nacisk na te powi¹zania, trzeba znaleŸæ sposób, by zmusiæ oko do ruchów po skosie w stosunku do tej poziomo-pionowej ramy16. Podobną, uprzestrzenniającą funkcję mogą pełnić przypisy i odsyłacze, równie zmuszające czytelnika do wędrowania wzro- kiem, a nawet do fizycznej manipulacji ksią ką – obracania jej, kartkowania, zakładania palcem, przytrzymywania w ręku stron dzielących przypis na końcu od tekstu, do którego ten się odnosi17. Procedur¹ najpowszechniejsz¹ jest odsy³acz: przy pomocy jednego zdania mo¿na sk³oniæ czytaj¹cego do spojrzenia na drugie, lub przy pomocy jednego s³owa, na przyk³ad tytu³u has³a w encyklopedii, albo przy pomocy oznaczenia 16 16 Tam¿e, s. 145–146. 17 17 Najs³ynniejszymi przyk³adami twórczego zastosowania przypisów s¹ „Ziemia ja³owa” T.S. Eliota i „Blady ogieñ” Nabokova. W niniejszym tomie wiêcej uwagi 180 temu zagadnieniu poœwiêca Finn Fordham w „Powieœciach jako podziemnych œwia- tach”. Patrz: s. 151 i 157–163 w niniejszym tomie.
  • 11. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik (gwiazdki, numeru przypisu itd.) powtórzonego w innym miejscu na stronie lub w ksi¹¿ce. Nawet gdy zastosowany znak mia³ dla mnie wczeœniej wartoœæ jedy- nie konwencjonaln¹, to sam fakt, ¿e móg³by byæ powtórzony poza normalnym tokiem, poziomym lub pionowym, sprawia, ¿e realizujê to powi¹zanie. Wiadomo zreszt¹, ¿e powtórzenie tego samego s³owa na pocz¹tku ka¿dego cz³onu toku pio- nowego jest jednym z lepszych sposobów przyci¹gniêcia do niego uwagi. Im podobne znaki s¹ liczniejsze i bli¿sze, tym bardziej przyci¹gaj¹ moj¹ uwagê, tworz¹ uk³ad dynamiczny w tle strony. Wszystko to, co przebiega od jed- nego do drugiego bieguna tych repryz, nak³ada siê na dwa podstawowe kierunki: od lewej do prawej i z góry na dó³18. Dynamiczny układ strony mo na tak e uzyskać, wykorzy- stując marginesy. To właśnie na marginesach umieszcza się przy- pisy, glosy, dopiski, ywą paginę. Zdanie na marginesie, cz³on zdania, s³owo, nie s¹ wcale przypisane bezpo- œrednio do czegoœ, co je poprzedza lub po nich nastêpuje w przebiegu linii, w tej rozwijaj¹cej siê wstêdze, lecz s¹ niczym ognisko dyfuzji pewnych wyjaœnieñ, tym bardziej odczuwalne, im jest siê go bli¿ej; to jakby plama atramentu, która wch³ania, która zagarnia i która zostanie zagarniêta i wch³oniêta na drodze dyfu- zji przez nastêpn¹ plamê. S³owo dzia³a tak¿e jak kolor. Rodzaje kolorów i wszy- stko, co tworzy fakturê powierzchni lub przestrzeñ bêd¹ mia³y bardzo istotn¹ moc dyfundowania na stronie. Wyró¿niaj¹c pewne s³owa tekstu mo¿na kontrolowaæ bardzo precyzyjnie kierunek, skalê dyfuzji, mniej lub bardziej redukowaæ glosy do przypisów. (...) Natomiast kiedy brak przypisów na dole strony czy glos na marginesach, wyda- wca czêsto zwieñcza blok tekstu na stronie kilkoma s³owami zwanymi „¿yw¹ pa- gin¹”. W wiêkszoœci przypadków chodzi w efekcie o tytu³ dzie³a ci¹gle przypominany niczym znaki przykluczowe na piêciolinii; ale w XIX wieku ¿ywa pagina mog³a ju¿ byæ ró¿na na ró¿nych stronach, przypominaj¹c tytu³y roz- dzia³ów albo charakteryzuj¹c ka¿d¹ stronê, podsumowuj¹c j¹, by u³atwiæ czytel- nikowi orientacjê19. Wreszcie podobną funkcję pełnią indeksy, tabele, rozmaite apendyksy organizujące zawartość ksią ki według jeszcze inne- go porządku, dodawane nie tylko przez wydawców dzieł nauko- wych, ale równie przez twórców literatury pięknej: Na pierwotny porz¹dek paginacji, który w t³umaczeniu równoleg³ym staje siê podwójn¹ paginacj¹ równoleg³¹, mo¿na na³o¿yæ wszelkiego rodzaju 18 „Le livre...”, s. 146. 18 19 Tam¿e, s. 148-149. 181 19
  • 12. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik uporz¹dkowania, do których zaprasza nas sam tekst (tak oto Sterne przeskakuje rozdzia³ i proponuje nam jego lekturê du¿o póŸniej), albo przypisy, znaki, apen- dyksy, wyliczenia wszelkiego rodzaju. Na koniec Ksiêgi Czwartej Rabelais do- rzuca s³owniczek „Briefve Déclaration d’aucunes Dictions plus obscures”, Carlo Emilio Gadda po swoich nowelkach – d³ugie noty humorystyczne i uczo- ne, Faulkner do reedycji Wœciek³oœci i wrzasku – genealogie rodziny Compso- nów wraz z komentarzami. To nie tylko blok tekstu na stronie mo¿e byæ zewsz¹d otoczony, mo¿e to tak¿e dotyczyæ woluminu i ca³ego dzie³a, wszystkich funkcji spotykanych na tym pozio- mie20. Mimo powy szych przykładów Butor ubolewa, e tego typu układy i chwyty spotyka się głównie w dziełach naukowych, pod- ręcznikach czy rozprawach, „gdzie z literackiego punktu widze- nia rutyna staje się na nieszczęście regułą”. Widzi tu ogromne mo liwości artystycznej ekspresji, do tej pory wykorzystywane tylko przez nielicznych twórców. Osobne miejsce poświęca francuski krytyk tekstom w tekstach. Zamiast opisywać inne teksty, najprościej jest po prostu umie- ścić je w całości, wkomponować w płaszczyznę strony. Tak dzieje się, gdy pisarze przytaczają korespondencję, fragmenty dziennika, ogłoszenia, plakaty itp. Kiedy Joyce na końcu Portre- tu artysty „cytuje” fragmenty dziennika Stefana, czytelnik docie- ra do ostatniej, najgłębszej warstwy „portretu” – do centrum la- biryntu, ma bezpośredni wgląd w myśli bohatera, ju bez po- średnictwa narracji. Przenosi się na inny poziom – nie czyta ju relacji o, ale w pewnym sensie wchodzi w świat powieści. Tworzy to zupełnie inne napięcie między elementami utworu ni zwykły cytat. Jest to jeszcze wyraźniej widoczne w głośnej ksią ce Marka Z. Danielewskiego House of Leaves, gdzie przechodze- nie do kolejnych tekstów w tekstach imituje schodzenie w głąb piwnic tytułowego domu (nota bene ksią ka Danielewskiego jest jednym z nielicznych przypadków autentycznie twórczego wykorzystania potencjału tkwiącego w typografii, modelowym wręcz przykładem zastosowania w praktyce tez Butora)21. Nato- miast autor Odmian czasu pokazuje ten mechanizm na przykład- zie dość zaskakującym, u pisarza, którego nie podejrzewaliby- śmy o typograficzne „eksperymenty” – Honoré de Balzaca: 20 Tam¿e, s. 156-157. 182 20 21 Por. „Powieœci jako podziemne œwiaty...”, s. 156–168 w niniejszym tomie. 21
  • 13. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 183
  • 14. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 184
  • 15. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik Tak oto Balzac w Muzie z zaœcianka ka¿e nam czytaæ kilka stron ze zmyœlonej czarnej powieœci Olympia ou les Vengeances romaines w innym porz¹dku ni¿ ten, jaki te strony winny mieæ w swojej ksi¹¿ce, daj¹c nam jednak wszystko, co potrze- ba, by zrekonstruowaæ ten porz¹dek, doceniæ rozziew istniej¹cy miêdzy tymi dwo- ma narracjami. Takie odtworzenie wywiera na czytelniku zupe³nie inne wra¿enie ni¿ cytat, z o s t a j e m y b o w i e m s k o n f r o n t o w a n i z p r z e d - m i o t e m j a k o t a k i m (podkreœlenie K.B.). Fakt, ¿e koniec linijki w kolumnie prozy jest uwa¿any za obojêtny, prowa- dzi, w przypadku gdy strona jest wyodrêbniona, do uwydatnienia istotnych s³ów, do mimowolnej poezji, z której mo¿emy wyci¹gaæ korzyœci. Tak oto pierwszy ustêp Olimpii zaczyna siê od ostatniego s³owa zdania, co zmusza nas, abyœmy wyobrazili sobie to, co je poprzedza, przyznali linijce istotn¹ moc wyd³u¿ania siê. S³owo caverne (jaskinia), które nie jest sprecyzowane gramatycznie, w stosunku do kilku nastêpuj¹cych po nim zdañ ma odgrywaæ rolê prawdziwych krzy¿yków lub bemoli i to ono okreœla tonacjê ca³ej strony; jego moc ewokowania zabarwia ca³¹ stronê22. W istocie tym „przedmiotem jako takim” jest Olympia, która podobnie jak dziennik Stefana Dedalusa istnieje tylko jako te dwie konkretne strony, które czytelnik trzyma w ręku. Co cieka- we, przytaczany przez Balzaca fragment powieści w powieści za- czyna się od słowa „caverne”, tak jakby autor chciał nam zasyg- nalizować, e oto wchodzimy w głąb tekstu, do środka ksią ki. (Koresponduje to z tezami Fordhama, który dosłownie odnajduje „podziemne światy” w analizowanych przez siebie ksią kach.) Dalej Butor analizuje inne mo liwości drzemiące w typografii: rozmiar i kształt czcionek, rozmieszczenie słów na stronie, formo- wanie ich w kształty (poesia figurata), wreszcie strony verso i recto traktowane jako dyptyk, czego najlepszym przykładem mo e być tłumaczenie równoległe, w którym oryginał znajduje się na stro- nach lewych, zaś tłumaczenie na stronach prawych. W tym miejscu oddaje ukłon w stronę największego, jego zdaniem, mistrza organi- zacji tomu – Laurence’a Sterne’a, który w Tristramie Shandy „wy- dobył z tego aspektu ksią ki najbardziej wyborny kontrapunkt”. Jeśli chodzi o czcionki, to autor Intervalle postuluje, e pisa- rze powinni nauczyć się nimi posługiwać, jak muzycy ró nymi instrumentami. Tak właśnie dzieje się w Oka-leczeniu23, jednym z bardziej charakterystycznych dzieł liberatury, w którym ka da 22 22 „Le livre...”, s. 154. 23 Zenon Fajfer, Katarzyna Bazarnik, Oka-leczenie, wydanie prototypowe, Kra- 23 185 ków 2000.
  • 16. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 186
  • 17. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik postać ma przypisany inny rodzaj czcionki – ka da mówi innym głosem: grubo, cienko, piskliwie, cicho, głośno. Opis, komen- tarz czy didaskalia zastąpione są elementem wizualnym. Na pierw- szy rzut oka zastosowanie takiej ilości czcionek mo e dawać wra enie chaosu, tak jak chaosem wydaje się z początku gwar rozmów sporej grupy ludzi, z czasem jednak czytelnik oswaja się z tą sytuacją i ze strzępów słów zaczyna rekonstruować „za- słyszaną” historię. Innym ciekawym przykładem tego typu prak- tyk mo e być trzecia część Tajnej kroniki Sabiny autorstwa Ra- dosława Nowakowskiego24. Jest to (pozornie) monolog małej dziewczynki, która snuje refleksje na temat tego, co ją otacza, ycia codziennego i systemu wartości, w jakim jest wychowywa- na. Sprawy tam poruszane są wcale powa ne, ale Nowakowski wymyślił dla tej opowieści specjalną czcionkę, opartą na liter- kach-pieczątkach zrobionych przez jego córkę. Tekst wydaje się wydrukowany nieco chaotycznie: raz tradycyjnie, to znowu poło ony jest na boku i biegnie od dołu do góry. Taki dziecinny zapis i „niepowa na” czcionka przewrotnie podwa ają wagę po- ruszanych tam spraw, pozwalają poczuć do nich dystans, jaki za- pewne czuje dziecko słuchające powa nych dyskusji rodziców. Kolosalne znaczenie ma nie tylko czcionka, ale i układ tekstu: Strona widziana w ca³oœci, zanim jeszcze rozszyfrujemy pierwsze s³owo, uderza nas okreœlonym kszta³tem: prostok¹t pe³ny albo pociêty na akapity, opisa- ny lub nie tytu³ami, strumieñ wersów, strof regularnych albo fantazyjnie swo- bodnych jak u La Fontaine’a. Tekst jawi siê od razu jako zwarty lub rozwiany, amorficzny, regularny lub nieregularny. Mo¿na by nadaæ tym figurom bardziej okreœlony sens25. Bywa, e słowa tworzą rysunek. We wspomnianym Oka-le- czeniu są to stworzone ze zwykłych słów ideogramy, Butor z ko- lei przytacza liczne przykłady poezji figuralnej: Mog¹ one tworzyæ rysunek rozpoznawalny na pierwszy rzut oka: tak jest w przypadku „Fletni Pana” Teokryta, „Skrzyde³” lub „O³tarza” George’a Herbe- rta, butelki Rabelais’go. Mówimy wtedy o kaligramach. 24 24 Patrz tak¿e „Dlaczego moje ksi¹¿ki s¹ takie jakie s¹” tego¿ autora, s. 215–232 w niniejszym tomie. 187 25 25 „Le livre...”, s. 152.
  • 18. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik Kaligramy Apollinaire’a, choæ to niekiedy piêkne wiersze, maj¹ powa¿n¹ wadê polegaj¹c¹ na tym, ¿e w wiêkszoœci s¹ jedynie tekstem rozmieszczonym wzd³u¿ kresek rysunku bardzo Ÿle wykonanego typograficznie. Kaligramy Teo- kryta, Rabelais’go, Herberta, Lewisa Carolla czy Dylana Thomasa s¹ bardziej in- teresuj¹ce, poniewa¿ figuracja nadaje tutaj kszta³t ca³emu przebiegowi lektury, tworzy figurê plastyczn¹ bêd¹c¹ jednoczeœnie figur¹ rytmiczn¹26. Oczywiście otwiera to cały szereg mo liwości, bo układ teks- tu mo e albo podkreślać znaczenia niesione przez słowa, albo nieść treści dodatkowe, wzbogacając utwór, albo wręcz słowom zaprzeczać. Podsumowując wywody na temat ikoniczności ty- pografii, a tak e roli ilustracji, Butor znów odwołuje się do przeszłości, wzywając, byśmy otworzyli się na niewyczerpane za- soby sztuki pisma: „świątynie egipskie, francuskie gobeliny, ob- razy Van Eycka, które mają dzisiaj niezliczonych następców: ko- miksy, podręczniki techniczne, foldery reklamowe (...). Chodzi o skupienie całej tej dzisiejszej popularnej sztuki przemysłowej i podniesienie jej na taki poziom, by mogła rywalizować z daw- nymi dziełami”27. Osobne miejsce poświęca Butor Mallarmému i typografii Rzutu kości. Tutaj, na konkretnym przykładzie pokazuje, co ma na myśli, pisząc o czcionkach jako instrumentach, współgraniu układu tekstu ze znaczeniem słów i dyptyku tworzonym przez obie strony rozło onej ksią ki: Ekspresyjna typografia Mallarmégo opiera siê na czterech podstawowych zasadach: 1. Ró¿nice w intensywnoœci, z jak¹ wypowiadamy s³owa, przek³adaj¹ siê na ró- ¿nice w wielkoœci czcionek. S³owa wymawiane mocno i które w przypadku tego poematu nale¿¹ do zdania g³ównego, s¹ drukowane wiêksz¹ czcionk¹. Stopniowanie intensywnoœci jest u Mallarmégo ekwiwalentem subordyna- cji. 2. Puste miejsca oznaczaj¹ ciszê: puste miejsca miêdzy akapitami lub strofami, wiêksze lub mniejsze, puste miejsca pomiêdzy linijkami, krótsze i d³u¿sze, a przede wszystkim mniejsze lub wiêksze przesuniêcia jednych linijek wzglêdem drugich. Musimy tutaj wzi¹æ pod uwagê dwa przeciwstawne efe- kty: lektura prozy przyzwyczaja nas do ignorowania czasu potrzebnego na przejœcie z jednej linijki w kolumnie do drugiej; tymczasem, gdy pocz¹tek nastêpnej linijki jest przesuniêty w prawo, jak to siê dzieje w przypadku roz- poczêcia akapitu, pierwsze s³owo jest poprzedzone cisz¹, której brak 26 Tam¿e, s. 152. 188 26 27 Tam¿e, s. 153. 27
  • 19. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 189
  • 20. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 190
  • 21. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 191
  • 22. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 192
  • 23. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik 193
  • 24. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik zak³óci³by ogóln¹ p³ynnoœæ tekstu. I na odwrót, gdy nastêpna linijka jest prze- suniêta w lewo, sk³onni jesteœmy szukaæ wy¿ej kolumny, do której z pewno- œci¹ to rozpoczêcie nale¿y i w efekcie zawracamy. To podkreœla ciszê, któr¹ czytelnik musi zaznaczyæ, akcentuj¹c jej dwa „brzegi”, s³owo poprzedzaj¹ce i nastêpuj¹ce, podczas gdy w przypadku przesuniêcia w prawo musi, wprost przeciwnie, j¹ zabarwiæ, rozmywaj¹c jej brzegi, zmniejszaj¹c intensywnoœæ s³ów po ka¿dej stronie. 3. Pewne jest, ¿e Mallarmé przynajmniej szuka³ jakiegoœ ekwiwalentu dla wy- sokoœci dŸwiêków, intonacji. Chcia³, by góra strony odpowiada³a wy¿szym dŸwiêkom, a dó³ – ni¿szym, tak jak w przypadku piêciolinii. Ale to mog³o byæ zastosowane w poemacie jedynie w jego krêgos³upie, w zdaniu tytu³owym „Un coup de dés jamais n'abolira le hasard” wydrukowanym naj- wiêksz¹ czcionk¹, poniewa¿ nie zajmuje ono nigdy wiêcej miejsca na stronie ni¿ jedn¹ linijkê. Kierunek pionowy z góry na dó³ jest tak determinuj¹cy, ¿e nawet gdy jest tylko kilka linijek, zmusza nas do tego, jeœli chcemy trzymaæ siê dos³ownie zasady Mallarmégo, by strony zaczyna³y siê zawsze od wyso- kich tonów i koñczy³y zawsze na niskich. W Rzucie koœci w miarê oddalania siê od zdania g³ównego zasada ta bardzo szybko przestaje byæ przestrzega- na. 4. Na to nak³ada siê bardzo wyraŸne zró¿nicowanie pomiêdzy dwoma „kolora- mi” typograficznymi: antykw¹ i kursyw¹, co odpowiada transkrypcji tonu lub g³osu28. Mallarmé był wizjonerem, za którym podą yło niewielu. Na przeszkodzie stoi nie tylko hermetyczność czy nowatorstwo jego propozycji. Wydaje się, e główną przeszkodą w wykorzystaniu potencjału tkwiącego w ksią ce jest po prostu konserwatyzm pi- sarzy, a tak e przyzwyczajenia czytelników i krytyków. Bo prze- cie linearny zapis i konieczność linearnej percepcji, którą tak długo uznawano za oczywistość, dotyczy w gruncie rzeczy tylko pewnej części utworów: Odk¹d otworzy³y nam siê oczy, widzimy, ¿e takie pomy³kowe potraktowa- nie ksi¹¿ki jako przedmiotu konsumpcji typu spo¿ywczego by³o mo¿liwe tylko dla pewnej kategorii dzie³, któr¹ to kategoriê uznaliœmy, zmuszeni przez przy- zwyczajenia krytyków i historyków literatury, za jedyn¹ wa¿n¹ i najliczniej re- prezentowan¹, co daleko odbiega od stanu rzeczy, skoro wiemy, ¿e s¹ one w zasadzie zapisem jakiejœ wypowiedzi przebiegaj¹cym od pocz¹tku do koñca wo- luminu, relacj¹ lub esejem, jest to zatem normalne, ¿e czytamy je zaczynaj¹c od pierwszej strony, by skoñczyæ na ostatniej, odtwarzaj¹c w ten sposób czas hipo- tetycznego s³uchania. Tylko w tym przypadku jest ewidentne, ¿e mo¿emy postê- 194 28 Tam¿e, s. 149–151. 28
  • 25. O liberaturze przed liberatur¹ Katarzyna Bazarnik powaæ tak, jakby pierwsze linijki zaciera³y siê, znika³y, podczas gdy my docieramy do ostatnich29. Istnieje jednak i zaistnieć mo e szereg dzieł, które nie poddają się tej logice. Wspominam o nich we wstępie, wiele z nich omawia Butor, niektóre z nich sam stworzył (Mobile czy Intervalle). Mimo to „Ksią ka jako przedmiot” kończy się pesymistyczną nutą: „Wszystko to i tak niczego nie zmieni w zewnętrznym wyglądzie woluminu ani w obecnym sposobie jego wytwarzania. Ale z pew- nością łatwo wyobrazić sobie ró ne warianty”30. W tym właśnie miejscu zaczyna się liberatura. 29 Tam¿e, s. 138. 29 30 Tam¿e, s. 157. V 30