SlideShare a Scribd company logo
1 of 5
Download to read offline
Kwantologia stosowana - kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 7.5 - Religia i świat.
Wiecie, z religiami różnie jest. Ja tam nie będę tego dokumentnie
słownictwem obrzucał, po kątach rozstawiał - choć, po prawdzie, to
by się przydało. Co tam sobie ręce brudzić terminologią, kiedy to
już schodzi ze sceny dziejowej i swoje niedopasowanie ewolucyjne i
wszelakie pokazuje.
Ale, widzicie, tematu zbyć nie można, zostawić na pastwę historii
nie wolno, przecież to światowa i osobnicza tradycja, jakoś to na
nasze zaistnienie oddziałało. Można zasadnie pokazywać i rzucać na
prawo i lewo przykładami, że taka czy inna pojęciowa abstrakcja po
rodowodzie religijnym, że takie coś swoich wyznawców na zatracenie
prowadziło, że szkodzi, że otumania niczym opium dla mas. Wszystko
prawda i wielokrotna prawda - ale to nie cała prawda.
Oczywista oczywistość, że nie w nadmiarowości pojęciowej ta prawda
się lokuje, że nie o fikuśne takie tam i niby zaświatowe się w tym
miejscu logika dopomina - ale o zasadniczy element rozumowania tu
idzie sprawa: o wartość poznania jako takiego. Ta czy tamta wizja
religijna, takie czy owakie słownictwo, to powierzchnia, bajkowość
i warstwa najmniej ważna - a właściwie zupełnie nieważna. Chodzi o
to, że w swojej głębokiej treści te słowne akrobacje właściwości i
zasady świata oddają, że to wiekami się potwierdzało w działaniu i
żyć pozwalało, a nawet jeszcze dziś dla niektórych się sprawdza -
i to trzeba ująć i uszanować, bez tego naszego dziś by nie było. I
to domaga się wyjaśnienia i podkreślenia, rozumiecie?
Wiadomo, siedział kiedyś tam sobie w tej przepastnej ciemnej epoce
prehistorycznej jaki małpolud i swoje pierwsze abstrakcje budował,
choć nic o tym fakcie nie wiedział i długo jeszcze nie wiedział. I
co, jak myślicie, mógł sobie tak z kapelusza te pojęcia wytworzyć,
je zupełnie losowo poukładać w słowa i pełne zdania na temat tego
całego widocznego i niewidocznego?
Znów oczywistość, nie mógł. Jak sobie już to ognisko rozpalił, jak
upiekł kawałek czegoś biologicznego, jak najadł się na dzień i noc
najbliższą, to mógł sobie te abstrakcje dalej w głowie obracać. I
z nich kolejne już budować, takie nadmiarowe do rzeczywistości, w
swojej znaczeniowej warstwie dalekie od tego namacalnego. - Słowem,
kult i kulturę tworzyć w zapamiętaniu.
Ale zauważcie, że w pustce jego głowy te pojęcia także dalej losowo
się nie lęgły, one do tej realności musiały się odnosić - i zawsze
tylko tak. Niczego innego ten małpolud nie miał do dyspozycji. Po
światowej fizyczności się przechadzał, zjadał, co ten świat dawał
do zjedzenia i zawsze się tylko na aktualnie obecnym opierał. I to
w oczywisty sposób musiało i w każdym działaniu musi wejść w ciąg
dalszy - w kolejne piętra obrabiania danych.
Wychodzi małpolud tak po całości od świata, jakimś dźwiękowym czy
innym znakiem to sobie znaczy, a na końcu jest system filozoficzny
czy inna religia. Nie ma w tym przypadku i nie ma oderwania od świata
- bo nie może być. Jak coś istnieje, czy to cieleśnie, czy pojęciami,
to zawsze, tak na zawsze jest zakotwiczone w fizyce. Ponieważ tego
inaczej by nie było. I niczego by nie było.
No więc tego, rozpalił ten nasz znajomy małpolud ognisko, zebrał w
sobie czynności do tego potrzebne, ustalił w nich kolejność - i po
kolejne dni stosuje. I w ten to sposób, zauważcie, metodologię - i
to taką na wskroś naukową - stosuje w tym swoim rozpalaniu ognia. W
tym jest i wstępna obserwacja świata, jest zbieranie danych, jest
hipoteza i jej następnie sprawdzanie w kolejnych eksperymentach - i
zawsze rygor badawczy jest zachowany. Bo jak coś pójdzie nie tak, to
ogień nie zapłonie i jadło będzie zimne. A dalej, wiadomo, w nerwy
to idzie, słownictwo gęsto pada i rękoczyny się stosuje pod adresem
różnym. Bywa, że ze skutkiem.
W takim działaniu jest głęboki sens, który o cechy świata zahacza w
każdym czynie. Że to tak bez wiedzy o złożoności, że poniekąd się
prezentuje jako uboczne? A czy to ma znaczenie, małpolud sobie na
ognisku piecze smakowity kąsek, dajmy na to z pobratymca w rozumie
i go dalej zjada - ale efekt jest, żyje i kolejny dzień może sobie
zaliczyć do udanych. I nam żadnym wyższościowym spojrzeniem tego w
ocenę nie wolno poddawać, przecież to nasza genealogia, przez to i
dzięki temu możemy te wspomnienia dziejowe sobie snuć. Jakby nieco
inaczej się to potoczyło - nas by nie było.
Ale, widzicie, jest takiego działania abstrakcyjnego konsekwencja,
ma to swoje znaczenie.
Bo, zauważcie, że taki eksperyment historyczny, to powtarzalne na
różne sposoby rozpalanie ognia, to się w kolejnych czynnościach na
beton i kamień utwardza - i to wyznacza zachowanie małpoluda, a na
dalszych etapach człowiekowatego. Przecież taki osobnik żadnej nie
ma w tym momencie świadomości, że to pospolita fizyka tak się jemu
objawia, on to za faktyczne objawienie z czegoś tam wyższego ma - i
odpowiednio traktuje. Czyli religijnie.
Ogień się zapali, łaska spływa i jest radość - ogień gaśnie z jakiś
powodów, jest niepokój lub nawet rozpacz. Albo i biczowanie takiego,
który to spieprzył. Albo płacz i zgrzytanie zębów. - Bo to przecież
coś złego oznacza i trzeba reagować.
I znów tego nie wolno oceniać z obecnej dziejowej okoliczności, w
której ognisko zapałką można rozpalić - w tamtym mrocznym czasie to
mogło oznaczać utratę kontaktu ze światem, czyli fundamentalnie na
dalsze istnienie wpłynąć. Że to pojęciowo dla tamtejszych łączyło
się z tym oraz tamtym w jakimś niebie - a co to ma za znaczenie? To
zupełnie marginalne.
Jeżeli ktoś się takimi bzdetami zajmuje, znaczy się sensu nie sięga;
jeżeli w mitologi, czy w wyrazach słownych, komuś sprawa zasadniczą
się pokazuje - to znaczy, że takowy osobnik niczego z wagi religii
nie pojął. Błądzi.
Tak, to trzeba podkreślić - w tym kryje się zasadnicza wartość oraz
znaczenie religii: że na tym wstępnym etapie zastępowała wszelkie
nauki, które dopiero za tysiące lat mogły się pojawić, po długim i
mozolnym zbieraniu danych. Czy to religia w naukowym eksperymencie
zakotwiczona, na przykład religia ognia, czy szamańskie zachowania
i rytuały - to ornamentyka, zewnętrzne zobrazowanie, które opisuje
świat jako taki i się z fizyki wywodzi. I pomaga przetrwać, pomaga
żyć - i to się tu liczy.
Nie ma znaczenia konkretny zbiór zachowań i nazw, w ostateczności ma
znaczenie to, czy wypracowana metoda działania pozwala zebrać kwant
energii do istnienia. To może być złożony rytuał religijny, to może
toczyć się naukowym schematem - jednak na końcu liczy się zdobycz,
którą można zjeść lub inaczej wykorzystać.
Tak czy owak, w kroku ostatnim zawsze pojawia się fizyka i dominuje.
Zupełnie nie ma znaczenia w sensie logicznym, czy za przyczynę tej
ognistej ewolucji odpowiada słowna konstrukcja rodem z koszmarów i
podświadomości, czy laboratoryjne działanie - liczy się efekt: aby
ogień płonął.
Że na końcowym etapie wyższość pokazuje laboratorium? Prawda. Tylko
że, aby ten fakt stwierdzić, trzeba było tu się znaleźć. To również
jest prawdą.
Można powiedzieć, że wszystko pięknie, że tak było kiedyś i że dziś
to już przeszłość - że religia to fakt bez znaczenia.
Nie do końca. I nie dla wszystkich.
System religijny, który powstał tam i kiedyś, a następnie utwardzał
się w każdym czynie, ciągnie ze sobą (jako fakt konieczny) fizykę i
własności świata - ale również nadbudowę, słowne zobrazowanie reguł
tegoż świata. O fizyce nic nie wie - i ciało często nawet pomija -
a na plan pierwszy wysuwa pojęcie, abstrakcje, które w swoim lokalnym
zakresie kodują procesy i zależności.
I byłoby wspaniale, gdyby nie zmieniający się świat i jego chwilowe
ułożenie.
Religia - czyli filozofia uproszczona - może sprawdzać się i spełniać
zadanie tłumaczenia świata (i wspomagać w życiu) tak długo, dopóki
w sposób zasadniczy nie odbiega od aktualności.
Kiedy abstrakcje oddalą się do realiów, kiedy ich wyznawcy tego nie
uwzględnią na czas - istnienie takich pojęć jest skończone. A przy
okazji odchodzą także w przeszłość wyznawcy nieadekwatnej do świata
abstrakcji.
Taka jest cena za niedostosowanie się do okoliczności i uparte, do
tchu ostatniego trwanie przy błędnych hipotezach. Takich uparciuchów
było wielu, został po nich tylko ślad. - Albo i śladu nawet nie ma.
Dowolny system religijny, to już padło, spełnia rolę objaśniacza i
przewodnika po świecie. I trzeba to uszanować. W najgłębszym swoim
znaczeniu przystaje do środowiska - operowanie pojęciami i tak się
ostatecznie zbiega w swoich wnioskach z tym, co ustala naukowe, w
taki sposób rozumiane analizowanie rzeczywistości. Różnica dotyczy
słów, warstwy znaków, które mogą zamykać wyznawców w kredowym kole
pojęć i uniemożliwiać zmianę - albo być systemem otwartym, który w
zbiór danych może wprowadzić nowość i dopasować się do środowiska.
Jeżeli może się zmieniać, to przetrwa i pomoże.
Można więc spytać, czy taki system, z zasady powierzchowny, zawsze
niepełny i posługujący się dalekimi wobec realiów nazwami - czy to
może dziś spełniać swoje zadanie i pomagać?
Może - tu nie ma i być nie może żadnych wątpliwości.
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby każdy byt korzystał z tego, co
mu podpowiada zestaw naukowo zdobytych danych - byłoby, ale to nie
dla każdego jest dostępne. I nic w tym nadzwyczajnego. Bo to można
sobie dworować czy się krzywić, że komuś w życiu pomaga podkowa na
drzwiach przybita, czy chwytanie się za guzik na widok kominiarza.
Tylko że w tym nie ma niczego nienormalnego, w taki sposób objawia
się działanie umysłu: szuka związków przyczynowych między dowolnym
faktem a innym faktem. Jeżeli taki związek znajdzie, to z niego w
kolejnym kroku skorzysta, jeżeli nie - to odrzuci.
Że prowadzi to w takim wiązaniu faktów niekiedy do absurdu, że się
osobnik doszukuje związków tam, gdzie ich w żadnym głębszym sensie
nie ma? Znów trzeba powiedzieć, że to koszt działania centralnego
układu analizy. Coś się w umyśle z czymś zetknie, byle jak skojarzy
- i byt ma to za realność. A to tylko błędna interpretacja, losowa
zbieżność wynikła z chaosu panującego w osobniczym archiwum danych.
I jest tego skutek: błędny wniosek o otoczeniu. I jest problem. Tylko
czy to do końca głupie, czy w tym nie ma głębszego sensu?
To warto sobie w pełni uzmysłowić: w tej "metodzie" jest sens - tak
prowadzone działanie jest sensowne.
Otóż, zauważcie, niekiedy lepiej dążyć do złudzenia, które daje na
przykład wspomniana podkowa (co dalej podbudowuje zamiar osobnika
do wyjścia z domu i pozwala zrobić coś w środowisku) - to jest lepsze
niż trwanie w bezruchu, bo się nie chce, bo świat zły - bo coś tam,
coś tam.
Niekiedy lepiej dążyć do mirażu na horyzoncie, jak się kręcić bez
sensu w kółko i żadnego kroku w realu nie zrobić, rozumiecie?
Mimo że w punkcie startu powód działania jest zupełnie "od czapy",
poprzez samo działanie, można dojść do mety we właściwym czasie oraz
miejscu - liczy się przecież wędrówka i reguła "wędrówki". Bo wynik
i tak się pojawi.
Miraż nie miraż - wynik jakiś będzie.
Czy religia jest takim mirażem? Zapewne tak, jej metody pochodzą z
tego i tu, jednak cel ustawiają gdzieś i zawsze. I to oczywiście nic
innego jak złudzenie. Ale znów tylko w zakresie powierzchownym - w
opisie metod dochodzenia do takiego celu.
Jak to już wielokrotnie padło: nie można w świecie pobłądzić, nie ma
błędnych wniosków. Można w warstwie słownej pójść w bajkowość, ale
i tak w głębi znajdzie się prawda o tymże świecie - można wyjść w
analizie od stworków jakiś tam, a na końcu i tak będzie Kosmos i
jego przekształcenia. I też owa, tak dziejowo pokręcona dusza, jakże
by inaczej.
Wszystko się w tej kombinatoryce pojęciowej zgadza - oprócz tego, że
nic się nie zgadza.
Czy wiec należy odrzucić religie jako sposób tłumaczenia bytu tu i
teraz? Tak byłoby najlepiej.
Tylko że nie dotyczy to wszystkich. I trzeba to uwzględnić.
Nie ma przecież nigdy tak, że wszyscy korzystają z tego samego, że
wszystko jest zrozumiałe i przyswajalne. Dziś i zawsze dzieje się
to w taki sposób, że dla jednego bytu wyjaśnienie naukowe jest tym
najlepszym i sprawdza się - a dla drugiego filozofia uproszczona w
postaci religijnego katalogu odpowiedzi jest poprawna i pomaga żyć
na kolejnych zakrętach. I dobrze, nie musi być wszystko tak samo i
jednakowo. Dla jednego wiedza o wszechświecie jest potrzebną, żeby
rano spokojnie spojrzeć w lustro - a dla innego to zupełnie zbędne
i dalekie, dla niego telewizyjny przekaz o modzie jest pierwszy i
istotny. I wspaniale, i dobrze - i niech tak będzie. Jeżeli ogólny
poziom wiedzy w zbiorze będzie się podnosił, jeżeli ubędzie oglądu
zabobonnego, a przybędzie racjonalnego - wspaniale, o to chodzi w
tym wszystkim. Ale nie ma dramatu, jeżeli spojrzenie biegnie sobie
powierzchownie i abstrakcjami mitologicznymi - chodzi o proporcje,
żeby mitologia nie przesłoniła świata. Że trzeba się wysilać i też
niekiedy wyśmiać bajki - prawda. Ale bez paniki, liczy się całość
i końcowy efekt. A ten, jak dowodzi historia, udaje się osiągać. I
to nawet skutecznie.
Czy religia jest dziś potrzebna? Tak, ale już nie wszystkim i nie
zawsze.
Czy będzie potrzebna jutro? Tak, ale z malejącym zakresem wpływów,
na coraz niższych poziomach, dla coraz mniejszych grup.
A pojutrze?... A czy "pojutrze" będzie?
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia 2.3 kosmos czy wszechświat.
Kwantologia 2.3   kosmos czy wszechświat.Kwantologia 2.3   kosmos czy wszechświat.
Kwantologia 2.3 kosmos czy wszechświat.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 6.8 zmysłowy dodatek.
Kwantologia 6.8   zmysłowy dodatek.Kwantologia 6.8   zmysłowy dodatek.
Kwantologia 6.8 zmysłowy dodatek.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
Kwantologia 7.6   szósty zmysł.Kwantologia 7.6   szósty zmysł.
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.
Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.
Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.Łozowski Janusz
 
Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.kwantologia2
 
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.kwantologia2
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2Łozowski Janusz
 

What's hot (18)

Kwantologia 2.3 kosmos czy wszechświat.
Kwantologia 2.3   kosmos czy wszechświat.Kwantologia 2.3   kosmos czy wszechświat.
Kwantologia 2.3 kosmos czy wszechświat.
 
Kwantologia 6.8 zmysłowy dodatek.
Kwantologia 6.8   zmysłowy dodatek.Kwantologia 6.8   zmysłowy dodatek.
Kwantologia 6.8 zmysłowy dodatek.
 
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
Kwantologia 7.6   szósty zmysł.Kwantologia 7.6   szósty zmysł.
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
 
Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.
Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.Kwantologia 7.2   dusza-i-ciało.
Kwantologia 7.2 dusza-i-ciało.
 
Dusza-i-ciało.
Dusza-i-ciało.Dusza-i-ciało.
Dusza-i-ciało.
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
 
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
 
Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.
 
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
 
pionowo-poziome.
pionowo-poziome.pionowo-poziome.
pionowo-poziome.
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
 
Niepodzielny.
Niepodzielny.Niepodzielny.
Niepodzielny.
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
 
NIC, fundament.
NIC, fundament.NIC, fundament.
NIC, fundament.
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
 

Viewers also liked

Viewers also liked (7)

Kosmos.
Kosmos.Kosmos.
Kosmos.
 
Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.
 
NIC-i-COŚ.
NIC-i-COŚ.NIC-i-COŚ.
NIC-i-COŚ.
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
wszechświat.
wszechświat.wszechświat.
wszechświat.
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
 
Cząstki elementarne.
Cząstki elementarne.Cząstki elementarne.
Cząstki elementarne.
 

Similar to Religia i świat.

Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5SUPLEMENT
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7kwantologia2
 
Kwantologia 5.5 promieniowanie reliktowe.
Kwantologia 5.5   promieniowanie reliktowe.Kwantologia 5.5   promieniowanie reliktowe.
Kwantologia 5.5 promieniowanie reliktowe.Łozowski Janusz
 
Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.kwantologia2
 
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.5 cząstki elementarne.
Kwantologia 3.5   cząstki elementarne.Kwantologia 3.5   cząstki elementarne.
Kwantologia 3.5 cząstki elementarne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.Łozowski Janusz
 

Similar to Religia i świat. (20)

Ufoludki.
Ufoludki.Ufoludki.
Ufoludki.
 
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
 
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
 
Ciemna energia.
Ciemna energia.Ciemna energia.
Ciemna energia.
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia 5.5 promieniowanie reliktowe.
Kwantologia 5.5   promieniowanie reliktowe.Kwantologia 5.5   promieniowanie reliktowe.
Kwantologia 5.5 promieniowanie reliktowe.
 
Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.
 
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
 
Kwantologia 3.5 cząstki elementarne.
Kwantologia 3.5   cząstki elementarne.Kwantologia 3.5   cząstki elementarne.
Kwantologia 3.5 cząstki elementarne.
 
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
 

Religia i świat.

  • 1. Kwantologia stosowana - kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 7.5 - Religia i świat. Wiecie, z religiami różnie jest. Ja tam nie będę tego dokumentnie słownictwem obrzucał, po kątach rozstawiał - choć, po prawdzie, to by się przydało. Co tam sobie ręce brudzić terminologią, kiedy to już schodzi ze sceny dziejowej i swoje niedopasowanie ewolucyjne i wszelakie pokazuje. Ale, widzicie, tematu zbyć nie można, zostawić na pastwę historii nie wolno, przecież to światowa i osobnicza tradycja, jakoś to na nasze zaistnienie oddziałało. Można zasadnie pokazywać i rzucać na prawo i lewo przykładami, że taka czy inna pojęciowa abstrakcja po rodowodzie religijnym, że takie coś swoich wyznawców na zatracenie prowadziło, że szkodzi, że otumania niczym opium dla mas. Wszystko prawda i wielokrotna prawda - ale to nie cała prawda. Oczywista oczywistość, że nie w nadmiarowości pojęciowej ta prawda się lokuje, że nie o fikuśne takie tam i niby zaświatowe się w tym miejscu logika dopomina - ale o zasadniczy element rozumowania tu idzie sprawa: o wartość poznania jako takiego. Ta czy tamta wizja religijna, takie czy owakie słownictwo, to powierzchnia, bajkowość i warstwa najmniej ważna - a właściwie zupełnie nieważna. Chodzi o to, że w swojej głębokiej treści te słowne akrobacje właściwości i zasady świata oddają, że to wiekami się potwierdzało w działaniu i żyć pozwalało, a nawet jeszcze dziś dla niektórych się sprawdza - i to trzeba ująć i uszanować, bez tego naszego dziś by nie było. I to domaga się wyjaśnienia i podkreślenia, rozumiecie? Wiadomo, siedział kiedyś tam sobie w tej przepastnej ciemnej epoce prehistorycznej jaki małpolud i swoje pierwsze abstrakcje budował, choć nic o tym fakcie nie wiedział i długo jeszcze nie wiedział. I co, jak myślicie, mógł sobie tak z kapelusza te pojęcia wytworzyć, je zupełnie losowo poukładać w słowa i pełne zdania na temat tego całego widocznego i niewidocznego? Znów oczywistość, nie mógł. Jak sobie już to ognisko rozpalił, jak upiekł kawałek czegoś biologicznego, jak najadł się na dzień i noc najbliższą, to mógł sobie te abstrakcje dalej w głowie obracać. I z nich kolejne już budować, takie nadmiarowe do rzeczywistości, w swojej znaczeniowej warstwie dalekie od tego namacalnego. - Słowem, kult i kulturę tworzyć w zapamiętaniu. Ale zauważcie, że w pustce jego głowy te pojęcia także dalej losowo się nie lęgły, one do tej realności musiały się odnosić - i zawsze tylko tak. Niczego innego ten małpolud nie miał do dyspozycji. Po światowej fizyczności się przechadzał, zjadał, co ten świat dawał do zjedzenia i zawsze się tylko na aktualnie obecnym opierał. I to w oczywisty sposób musiało i w każdym działaniu musi wejść w ciąg dalszy - w kolejne piętra obrabiania danych. Wychodzi małpolud tak po całości od świata, jakimś dźwiękowym czy innym znakiem to sobie znaczy, a na końcu jest system filozoficzny
  • 2. czy inna religia. Nie ma w tym przypadku i nie ma oderwania od świata - bo nie może być. Jak coś istnieje, czy to cieleśnie, czy pojęciami, to zawsze, tak na zawsze jest zakotwiczone w fizyce. Ponieważ tego inaczej by nie było. I niczego by nie było. No więc tego, rozpalił ten nasz znajomy małpolud ognisko, zebrał w sobie czynności do tego potrzebne, ustalił w nich kolejność - i po kolejne dni stosuje. I w ten to sposób, zauważcie, metodologię - i to taką na wskroś naukową - stosuje w tym swoim rozpalaniu ognia. W tym jest i wstępna obserwacja świata, jest zbieranie danych, jest hipoteza i jej następnie sprawdzanie w kolejnych eksperymentach - i zawsze rygor badawczy jest zachowany. Bo jak coś pójdzie nie tak, to ogień nie zapłonie i jadło będzie zimne. A dalej, wiadomo, w nerwy to idzie, słownictwo gęsto pada i rękoczyny się stosuje pod adresem różnym. Bywa, że ze skutkiem. W takim działaniu jest głęboki sens, który o cechy świata zahacza w każdym czynie. Że to tak bez wiedzy o złożoności, że poniekąd się prezentuje jako uboczne? A czy to ma znaczenie, małpolud sobie na ognisku piecze smakowity kąsek, dajmy na to z pobratymca w rozumie i go dalej zjada - ale efekt jest, żyje i kolejny dzień może sobie zaliczyć do udanych. I nam żadnym wyższościowym spojrzeniem tego w ocenę nie wolno poddawać, przecież to nasza genealogia, przez to i dzięki temu możemy te wspomnienia dziejowe sobie snuć. Jakby nieco inaczej się to potoczyło - nas by nie było. Ale, widzicie, jest takiego działania abstrakcyjnego konsekwencja, ma to swoje znaczenie. Bo, zauważcie, że taki eksperyment historyczny, to powtarzalne na różne sposoby rozpalanie ognia, to się w kolejnych czynnościach na beton i kamień utwardza - i to wyznacza zachowanie małpoluda, a na dalszych etapach człowiekowatego. Przecież taki osobnik żadnej nie ma w tym momencie świadomości, że to pospolita fizyka tak się jemu objawia, on to za faktyczne objawienie z czegoś tam wyższego ma - i odpowiednio traktuje. Czyli religijnie. Ogień się zapali, łaska spływa i jest radość - ogień gaśnie z jakiś powodów, jest niepokój lub nawet rozpacz. Albo i biczowanie takiego, który to spieprzył. Albo płacz i zgrzytanie zębów. - Bo to przecież coś złego oznacza i trzeba reagować. I znów tego nie wolno oceniać z obecnej dziejowej okoliczności, w której ognisko zapałką można rozpalić - w tamtym mrocznym czasie to mogło oznaczać utratę kontaktu ze światem, czyli fundamentalnie na dalsze istnienie wpłynąć. Że to pojęciowo dla tamtejszych łączyło się z tym oraz tamtym w jakimś niebie - a co to ma za znaczenie? To zupełnie marginalne. Jeżeli ktoś się takimi bzdetami zajmuje, znaczy się sensu nie sięga; jeżeli w mitologi, czy w wyrazach słownych, komuś sprawa zasadniczą się pokazuje - to znaczy, że takowy osobnik niczego z wagi religii nie pojął. Błądzi. Tak, to trzeba podkreślić - w tym kryje się zasadnicza wartość oraz znaczenie religii: że na tym wstępnym etapie zastępowała wszelkie nauki, które dopiero za tysiące lat mogły się pojawić, po długim i
  • 3. mozolnym zbieraniu danych. Czy to religia w naukowym eksperymencie zakotwiczona, na przykład religia ognia, czy szamańskie zachowania i rytuały - to ornamentyka, zewnętrzne zobrazowanie, które opisuje świat jako taki i się z fizyki wywodzi. I pomaga przetrwać, pomaga żyć - i to się tu liczy. Nie ma znaczenia konkretny zbiór zachowań i nazw, w ostateczności ma znaczenie to, czy wypracowana metoda działania pozwala zebrać kwant energii do istnienia. To może być złożony rytuał religijny, to może toczyć się naukowym schematem - jednak na końcu liczy się zdobycz, którą można zjeść lub inaczej wykorzystać. Tak czy owak, w kroku ostatnim zawsze pojawia się fizyka i dominuje. Zupełnie nie ma znaczenia w sensie logicznym, czy za przyczynę tej ognistej ewolucji odpowiada słowna konstrukcja rodem z koszmarów i podświadomości, czy laboratoryjne działanie - liczy się efekt: aby ogień płonął. Że na końcowym etapie wyższość pokazuje laboratorium? Prawda. Tylko że, aby ten fakt stwierdzić, trzeba było tu się znaleźć. To również jest prawdą. Można powiedzieć, że wszystko pięknie, że tak było kiedyś i że dziś to już przeszłość - że religia to fakt bez znaczenia. Nie do końca. I nie dla wszystkich. System religijny, który powstał tam i kiedyś, a następnie utwardzał się w każdym czynie, ciągnie ze sobą (jako fakt konieczny) fizykę i własności świata - ale również nadbudowę, słowne zobrazowanie reguł tegoż świata. O fizyce nic nie wie - i ciało często nawet pomija - a na plan pierwszy wysuwa pojęcie, abstrakcje, które w swoim lokalnym zakresie kodują procesy i zależności. I byłoby wspaniale, gdyby nie zmieniający się świat i jego chwilowe ułożenie. Religia - czyli filozofia uproszczona - może sprawdzać się i spełniać zadanie tłumaczenia świata (i wspomagać w życiu) tak długo, dopóki w sposób zasadniczy nie odbiega od aktualności. Kiedy abstrakcje oddalą się do realiów, kiedy ich wyznawcy tego nie uwzględnią na czas - istnienie takich pojęć jest skończone. A przy okazji odchodzą także w przeszłość wyznawcy nieadekwatnej do świata abstrakcji. Taka jest cena za niedostosowanie się do okoliczności i uparte, do tchu ostatniego trwanie przy błędnych hipotezach. Takich uparciuchów było wielu, został po nich tylko ślad. - Albo i śladu nawet nie ma. Dowolny system religijny, to już padło, spełnia rolę objaśniacza i przewodnika po świecie. I trzeba to uszanować. W najgłębszym swoim znaczeniu przystaje do środowiska - operowanie pojęciami i tak się ostatecznie zbiega w swoich wnioskach z tym, co ustala naukowe, w taki sposób rozumiane analizowanie rzeczywistości. Różnica dotyczy słów, warstwy znaków, które mogą zamykać wyznawców w kredowym kole pojęć i uniemożliwiać zmianę - albo być systemem otwartym, który w zbiór danych może wprowadzić nowość i dopasować się do środowiska. Jeżeli może się zmieniać, to przetrwa i pomoże.
  • 4. Można więc spytać, czy taki system, z zasady powierzchowny, zawsze niepełny i posługujący się dalekimi wobec realiów nazwami - czy to może dziś spełniać swoje zadanie i pomagać? Może - tu nie ma i być nie może żadnych wątpliwości. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby każdy byt korzystał z tego, co mu podpowiada zestaw naukowo zdobytych danych - byłoby, ale to nie dla każdego jest dostępne. I nic w tym nadzwyczajnego. Bo to można sobie dworować czy się krzywić, że komuś w życiu pomaga podkowa na drzwiach przybita, czy chwytanie się za guzik na widok kominiarza. Tylko że w tym nie ma niczego nienormalnego, w taki sposób objawia się działanie umysłu: szuka związków przyczynowych między dowolnym faktem a innym faktem. Jeżeli taki związek znajdzie, to z niego w kolejnym kroku skorzysta, jeżeli nie - to odrzuci. Że prowadzi to w takim wiązaniu faktów niekiedy do absurdu, że się osobnik doszukuje związków tam, gdzie ich w żadnym głębszym sensie nie ma? Znów trzeba powiedzieć, że to koszt działania centralnego układu analizy. Coś się w umyśle z czymś zetknie, byle jak skojarzy - i byt ma to za realność. A to tylko błędna interpretacja, losowa zbieżność wynikła z chaosu panującego w osobniczym archiwum danych. I jest tego skutek: błędny wniosek o otoczeniu. I jest problem. Tylko czy to do końca głupie, czy w tym nie ma głębszego sensu? To warto sobie w pełni uzmysłowić: w tej "metodzie" jest sens - tak prowadzone działanie jest sensowne. Otóż, zauważcie, niekiedy lepiej dążyć do złudzenia, które daje na przykład wspomniana podkowa (co dalej podbudowuje zamiar osobnika do wyjścia z domu i pozwala zrobić coś w środowisku) - to jest lepsze niż trwanie w bezruchu, bo się nie chce, bo świat zły - bo coś tam, coś tam. Niekiedy lepiej dążyć do mirażu na horyzoncie, jak się kręcić bez sensu w kółko i żadnego kroku w realu nie zrobić, rozumiecie? Mimo że w punkcie startu powód działania jest zupełnie "od czapy", poprzez samo działanie, można dojść do mety we właściwym czasie oraz miejscu - liczy się przecież wędrówka i reguła "wędrówki". Bo wynik i tak się pojawi. Miraż nie miraż - wynik jakiś będzie. Czy religia jest takim mirażem? Zapewne tak, jej metody pochodzą z tego i tu, jednak cel ustawiają gdzieś i zawsze. I to oczywiście nic innego jak złudzenie. Ale znów tylko w zakresie powierzchownym - w opisie metod dochodzenia do takiego celu. Jak to już wielokrotnie padło: nie można w świecie pobłądzić, nie ma błędnych wniosków. Można w warstwie słownej pójść w bajkowość, ale i tak w głębi znajdzie się prawda o tymże świecie - można wyjść w analizie od stworków jakiś tam, a na końcu i tak będzie Kosmos i jego przekształcenia. I też owa, tak dziejowo pokręcona dusza, jakże by inaczej. Wszystko się w tej kombinatoryce pojęciowej zgadza - oprócz tego, że nic się nie zgadza.
  • 5. Czy wiec należy odrzucić religie jako sposób tłumaczenia bytu tu i teraz? Tak byłoby najlepiej. Tylko że nie dotyczy to wszystkich. I trzeba to uwzględnić. Nie ma przecież nigdy tak, że wszyscy korzystają z tego samego, że wszystko jest zrozumiałe i przyswajalne. Dziś i zawsze dzieje się to w taki sposób, że dla jednego bytu wyjaśnienie naukowe jest tym najlepszym i sprawdza się - a dla drugiego filozofia uproszczona w postaci religijnego katalogu odpowiedzi jest poprawna i pomaga żyć na kolejnych zakrętach. I dobrze, nie musi być wszystko tak samo i jednakowo. Dla jednego wiedza o wszechświecie jest potrzebną, żeby rano spokojnie spojrzeć w lustro - a dla innego to zupełnie zbędne i dalekie, dla niego telewizyjny przekaz o modzie jest pierwszy i istotny. I wspaniale, i dobrze - i niech tak będzie. Jeżeli ogólny poziom wiedzy w zbiorze będzie się podnosił, jeżeli ubędzie oglądu zabobonnego, a przybędzie racjonalnego - wspaniale, o to chodzi w tym wszystkim. Ale nie ma dramatu, jeżeli spojrzenie biegnie sobie powierzchownie i abstrakcjami mitologicznymi - chodzi o proporcje, żeby mitologia nie przesłoniła świata. Że trzeba się wysilać i też niekiedy wyśmiać bajki - prawda. Ale bez paniki, liczy się całość i końcowy efekt. A ten, jak dowodzi historia, udaje się osiągać. I to nawet skutecznie. Czy religia jest dziś potrzebna? Tak, ale już nie wszystkim i nie zawsze. Czy będzie potrzebna jutro? Tak, ale z malejącym zakresem wpływów, na coraz niższych poziomach, dla coraz mniejszych grup. A pojutrze?... A czy "pojutrze" będzie? cdn. Janusz Łozowski