Jacek Gralczyk, "Motor czy hamulec zmian?", Przestrzejnie lokalne
1. Układ definicji kultury przypomina odwróconą
piramidę: zakres pojęć warstwa po warstwie rozra-
sta się, obejmując coraz to nowe obszary ludzkiej
działalności. Gdzieś na samym dole tej piramidy
funkcjonuje stereotypowe pojmowanie kultury
jako aktywności instytucji odgórnie powołanych
do organizowania życia kulturalnego, głównie
domów kultury. Chodzi o blisko 4 tysiące instytucji
i ponad 30 milionów odbiorców. Zmiany kulturowe
zachodzące od 15 lat pociągają za sobą także
modernizację przestrzeni kulturalnej. Czy dom
kultury to inkubator NOWEJ czy skansen STAREJ
struktury tej przestrzeni?
duch
jacek gralczyk Czy przekraczając próg domu kultury czujemy
motor czy hamulec
powiew atmosfery świątyni Muz? Mam w pamięci
dziesiątki odwiedzonych przeze mnie tego typu
instytucji i trudno mi ukryć uśmiech na myśl o tak
postawionym pytaniu. Ale z drugiej strony, czy kto-
zmian?
kolwiek zaglądający do różnych MDK-ów, MCK-ów
czy GOK-ów liczył na kontakt z taką mistyką? Oczy-
wiście nie! Czegoś jednak oczekują nasi bywalcy
rozlicznych pracowni, sal kinowo-teatralnych czy mi-
nigalerii. Wydaje mi się, że chcieliby z jednej strony
„uszlachetnienia” poprzez wyrwanie ich z codzien-
rzut oka na dom kultury ności, a z drugiej – przychylności dla ich (często
bardzo nieśmiałych) ambicji twórczych. Te ocze-
kiwania cedowane są także na dzieci – to przede
wszystkim właśnie one korzystają z różnych form
edukacji kulturalnej. Czy domy kultury mogą bez
przeszkód zaspokajać te potrzeby?
16
2. wszystkie fot. w artykule: monika stachnik-czapla
Nie ma żadnych ograniczeń prawnych w reali- realizować! Podejmowane są jednak coraz śmielsze
zacji nowatorskich form animacji kulturalnej. Dom próby takiego konstruowania zasad naczelnych tych
kultury to w zasadzie autorski projekt dyrektora instytucji, aby dom kultury stał się raczej otwartą for-
i personelu. Ciągnie się jednak za tym typem in- mułą animacji kulturalnej, a nie zamkniętym gettem
stytucji smuga starych nawyków i echo utylitarności ludzi wrażliwych. Owe próby obracają się w zasadzie
na rzecz „władzy”. Zdarza się więc, że w niektórych wokół trzech haseł. Są to:
środowiskach dokonuje się
• dialog – słuchamy oczekiwań i inicjatyw, formu-
utożsamienia interesu instytucji z intere- jemy ofertę, oceniamy jej skuteczność, modyfi-
sem animacji kulturalnej kujemy ofertę, gromadzimy informacje o nowych
potrzebach itd.
i na tej podstawie idzie na kompromisy, organizując • animacja – przestajemy tworzyć samodzielnie
imprezy z „kiełbasą wyborczą” w tle. ofertę kulturalną, a skupiamy się na wspieraniu
Nie to jest jednak tak naprawdę niebezpiecz- inicjatyw środowisk lokalnych. Przestajemy „ro-
ne. Domy kultury powstające w poprzednim sys- bić” a zaczynamy „wspierać”. Nasz profesjonalizm
temie miały przede wszystkim monopolizować to nie to, że wiemy, „co zrobić”, ale że wiemy, „jak
aktywność kulturalną społeczeństwa. Trzeba coś zrobić”.
przyznać, że jeśli nawet w środowisku anima- • partnerstwo – to, co robimy sami jako instytucja
torów kultury pobrzmiewają czasem hasła typu kultury, jest ze swej istoty mniej wartościowe
„Kultura to my!”, jest to właściwie tylko przejaw i obciążone większym ryzykiem porażki niż to,
pewnej inercji intelektualnej czy zadufania (od co robimy we współpracy z szeroko rozumianym
którego – choćby tylko w najmniejszym stopniu środowiskiem lokalnym. Dążymy do zacierania
– chyba nikt nie jest wolny), a nie z premedytacją granicy animator – odbiorca!
prowadzone zawłaszczanie prawa do aktywności Od misji, przez planowanie i organizację pracy
na tym polu. Gorzej, że w samych mieszkańcach instytucji, po realizację kolejnych projektów nowo-
ugruntował się częsty w poprzednich latach czesne domy kultury muszą przede wszystkim być
roszczeniowo-wyczekujący stosunek do tych elastyczne i otwarte. Wydaje się, że służyć temu
instytucji. będzie – zlecone przez samorządy – przejmowanie
Dość powszechna wiara, że dom kultury może ich zarządzania przez organizacje pozarządowe.
być jedynym skutecznym „producentem” wartości Proces ten zapewne nie będzie szybki, ale wydaje
kulturalnych jest największą przeszkodą w moderni- się nieunikniony, bo to właśnie ten typ organizacji
zowaniu animacji kulturalnej. Przychodzimy do domu rozwija niejako naturalną wrażliwość społeczną
kultury, aby nam coś dał, a nie po to, aby w się w nim i ducha animacji.
17
3. materia
Kolejnym poważnym problemem rozwojowym
dla domów kultury jest – moim zdaniem – spuści-
zna w postaci ich obecnych siedzib. Poza niewielką
ilością obiektów, budynki są zużyte i wymagają
ogromnych nakładów na remonty. Można by nad tym
przejść do porządku, stwierdzając, że takie są pro-
blemy kraju „na dorobku”. Gorzej, że ta architektura
jest brzydka i niefunkcjonalna. Klocki z betonu często
wciskane na siłę w okolicę o zupełnie innym charak-
terze, brzydkie elewacje, nieprzemyślane zaplecze
i otoczenie – to nie sprzyja rozwijaniu gustów, tym
bardziej przekonania, że to faktycznie centra anima-
cji kulturalnej.
Różnie też bywa z wyposażeniem. Zapobie-
gliwość dyrektorów i pracowników często przynosi
imponujące rezultaty, ale bywają i zupełne skan-
koncepcja i projekt mapy myśli: Jacek Gralczyk
seny instrumentów czy sprzętu nagłaśniającego.
Permanentna bieda budżetów kulturalnych w tym
zakresie spowodowała, że zdobycie nowych sie-
dzib czy sprzętu urasta do celu samego w sobie.
Po rozlicznych bojach na finansowych frontach
czasem brak sił na dokładną analizę potrzeb zwią-
zanych z aktywnością animacyjną. Zdobywa się nie
to, co potrzebne, ale to, co w zasięgu ręki. Jedno jest
pewne: im większe możliwości, tym większa szansa
18
4. Po wielu próbach budowania mniej lub bardziej
skomplikowanych modeli stosunków ze środowi-
skiem lokalnym ukułem sobie dość prosty obraz
świata. Społeczeństwo dzieli się na trzy grupy:
twórców, animatorów i odbiorców.
Twórcy tworzą cząstki elementarne przestrzeni kul-
turalnej, animatorzy wprawiają je w ruch powodujący
ich zderzanie się i przenikanie, co z kolei – przez
tworzenie nowych związków – buduje atmosferę
na skutecznie prowadzoną animację! Tylko co robić, tej przestrzeni, w której, jak ptaki, żyją odbiorcy.
aby w pogoni za „mieć” nie stracić z oczu „być”? Ostatecznym celem twórców, ale przede wszystkim
Z doświadczeń wielu moich znamienitych ko- animatorów jest, aby jak największa ilość odbiorców
legów wynika, że system pracy projektami mocno stała się albo twórcami, albo animatorami. To oczy-
porządkuje tę sferę. Myślenie podporządkowane wiście anegdota, ale nie ukrywam, że dość często
celom, które chcemy osiągać, „odczarowuje” grozę pomogła mi dokładniej wytłumaczyć moje intencje
niemożności materialnych. Szczególnie, że gdy współpracownikom czy partnerom.
spojrzymy na problem od strony wszystkich jego Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule oczy-
możliwych rozwiązań, okazuje się często, że pewne wiście nie jest prosta. Pewne jest, że model domu
rzeczy można zastąpić, a inne w ogóle nie są po- kultury, który właściwie bez większych zmian
trzebne. Budynki, sprzęty, a nawet pieniądze nie przetrwał ostatnie 50 lat, odchodzi w przeszłość.
tworzą wartości kulturalnych – one mogą tylko ten Nie bardzo wiadomo, jaki model go zastąpi, ale
proces wspierać. Kulturę tworzą ludzie! zmiany są nieuniknione. Szkoda, że poza dysku-
sją o podstawach prawnych czy finansowaniu nie
ludzie udało się dotąd przeprowadzić poważnej debaty
o istocie zinstytucjonalizowanej kultury małych
O ile w sprawie ogólnych zasad funkcjono- i średnich miast i wsi. W tych warunkach jesteśmy
wania czy materialnych aspektów pracy domów więc chyba skazani na żywiołowe tworzenie się
kultury można się jeszcze pokusić o jakieś uogól- rozwiązań lokalnych. Życzę wszystkim związanym
nienia, to w wypadku grupy zawodowej nazywanej z animacją kulturalną dość sił, aby owe rozwiązania
animatorami kultury trudno o większą różnorodność. powstawały nie tylko pod hasłami oszczędności
Zresztą nie tylko zawodowy personel tworzy przecież lokalnych budżetów.
oblicze tych instytucji! Podzielę się więc moją bardzo
osobistą refleksją na ten temat. Pracując przez kil-
kanaście lat „w kulturze” jako dyrektor małego domu
kultury musiałem odpowiedzieć sobie na podstawo-
we pytania: czego oczekuję od pracowników? kogo
chciałbym przyciągnąć do placówki? co ludziom,
którzy do nas zaglądają, mamy tak naprawdę
do zaoferowania?
19