SlideShare a Scribd company logo
1 of 6
Download to read offline
Kwantologia stosowana - kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 11.4 - prosta-i-punkt.
Geometria geometrią, a życie życiem, wiadomo.
Ja tam, panie i panowie, generalnie w naukę wierzę, nawet doceniam,
a bywa, że podziwiam w stosowaniu. Tak generalnie to wierzę.
Tylko że, rozumiecie, niekiedy mam wątpliwości, te tam, rozumiecie,
pytania zadaję - takie głęboko podstawowe. Na ten przykład tyczące
tej tam geometrii. Albo też podobnej nauki wykreślnej. - Tak mam z
tej tam natury.
Bo to ustali sobie taki jaki ktoś w okolicy przykładowo trójkąt czy
inny tam sześcian, załóżmy to tak ogólnikiem, przecież nie o konkret
detalem podszyty tu gra się toczy. I cieszy się tenże osobniczy byt,
a nawet tym osiągnięciem się chwali - a dalej poprzez te wiekuiste
tysiąclecia o tym rozpowiada. Że tak a tak, że rzeczywistość już w
regułę schwytana i policzalna kątowo czy liczebnikami. Prawda, tak
się dzieje.
Tylko że, widzicie, jak ten detal geometryczny z ogólnym światem w
zestawienie ułożyć - wspomniany trójkącik czy podobny fakt do tej
rzeczywistej światowej konstrukcji odnieść, to problemy się liczne
zaczynają oraz domagają objaśnienia. Bo to nie w każdym przypadku
tak, bo są i odchylenia, czasami logicznie i filozoficznie znaczące.
Bowiem geometryczna zasada, utwardzona na beton poprzez stosowanie
niepoliczalne - ona sobie, ale życiowe przypadłości też sobie.
A niech tam, widać ten wspomniany trójkącik czy sześcianik czegoś
tam - i co, jest już jasność w temacie?
Niby jest, przyznaję to za szkolną nauką, którą pani od matematyki
wbijała pracowicie, a i oceną odpowiednią poprawiała. Niby jest i
trójkącik, i sześcianik - ale jakby się tak przyjrzeć detalicznie,
tak do dna rzeczywistości, to od razu widać, że to ani trójkącik,
ani sześcianik - że to zawsze coś więcej.
Fakt i prawda, niby sobie szkolna dziatwa tam sobie w kajeciku na
karteczce liniałką (nawet i bez podziałki) takie wykreśli, a jak i
cyrkiel do tego zastosuje, to i całej geometrii się dopracuje. Ale
w takim - jak tak spojrzenie głębokie nakierować - to żadnym razem
w tym obrazie płaskości nie widać, zawsze trzy wymiary najmniej się
po wszystkiemu kryją. A dziatwa przecie, za słowotokiem nauczającym,
taka uczniowska zbiorowość jednostkowa - ona w tym jednowymiarowy
i "płaski" elemencik widzi; kreśli cierpliwie, punkciki składa tak
w linię, zamyka ją w okrąg czy figurę z przyprostokątną - a jednak
widzi (i o tym nawet dywaguje), że to w sobie płaskie.
Tylko że, widzicie, jak się tak powyżej tej chwilowości uczniowskiej
umieścić (chwilowości lekcyjnie kształtowanej), czyli powyżej kartki
zeszytowej sobie to zaprezentować, to nawet i cztery wymiary w tym
się zobaczy, i zmianę w toku zachodzenia się odnotuje. Zaprawdę tak.
Przecież - zauważcie i zastanówcie się nad tym - jak człowiek sobie
te trójkąciki (czy podobne figurki) kreśli, to przecież przenigdy i
przenigdy to się tak płasko nie dzieje, jak to pani matematyczna w
zapamiętaniu podaje. Owszem, dla naszego zmysłu ocznego to się tak
przedstawia, nam oko podpowiada, że ta kreseczka przyprostokątna to
ona cieniutka tak, że płaska, że nic się z jej płaszczyzny nigdzie
nie wychyla. Ale, przyznacie, bo już mikroskop widzieliście sami (a
może w telewizorze) - że kiedy to zbadać takim przyrządem, to widać,
że to żadnym tam razem płaskość, a góry i doliny; że to ho-ho jakie
wielkie w sobie. A co więcej, do takiej już logicznej płaszczyzny to
daleko, a nawet i dalej.
Albo sobie i taki konstrukt geometryczny wyprodukujcie na karteczce
owej, takie trzy proste w przecięciu - co to układ współrzędnych w
oglądzie zbudują, znaczy się. I co, jaka inność logiczna w tym jest,
to płaskie i zmiennej czasowej pozbawione? Nie, nigdy.
Bo to można sobie tak mówić, tak wyobrażać, tak sobie to objaśniać,
ale w tym żadnej płaskiej i bezczasowej faktografii nie ma, i nigdy
nie ma.
Owszem, jest symbol zmiany, jest fakt w zmianie, jest takoż działanie
w zmianie, więc o tejże zmianie może sobie użytkownik nie wspominać,
nawet to nie musi być jego zmartwienie - tylko że ta zmienność tam
zawsze jest. I na zawsze jest. I nie może być inaczej.
Można naturalnie się nie zastanawiać, dlaczego geometria wygląda w
sposób taki, jaki wygląda, można jej ustalenia stosować, nawet tak
z osobniczym czy zbiorowym pożytkiem - ale trzeba wiedzieć, że to
efekt "renormalizcji" przeprowadzonej na świecie przez obserwatora
- żeby sobie działanie ułatwić.
Skoro w obrazie figury i tak zawsze zawarta jest zmiana, skoro jest
w układzie współrzędnych zawsze dynamika i nigdy bezczasowa stałość
- to można, dla operatywności czynu, to ustalenie stałej zmienności
pominąć. Ponieważ i tak w wyniku działania wynikiem będzie coś, co
w sobie zmienność jakoś wpisaną zawiera - inne być nie może.
A że uproszczenie po latach w działaniu nabiera cech obiektywnych,
że staje się aksjomatem - albo i dogmatem - to już uboczny skutek
takiego działania, to pochodna budowania abstrakcji.
Coś za coś, nie ma darmowych konstruktów.
Dlatego teraz trzeba spytać, co też za tymi geometriami się kryje,
bo że coś się kryje, to fakt.
Kreska na karteczce wykreślona, a sobie za oknem autko pędzi albo i
samolot się wzbija, albo też domek rośnie w górę siłami betonowymi
spajany. Jest symboliczna i rozumowo płaska w sobie abstrakcja - a
za tym fizyczny fakt się jakiś kryje i życie ułatwia konstruktorom
(albo i kopaczom rowów). Komu konkretnie, to bez znaczenia, to detal
szczegółowy.
Co się więc za tym "punktem" fizycznie znajduje, co się za pojmowaną
tak "prostą" skrywa - co się za trójkącikiem, sześcianikiem, kulką
tak realnie pojmowaną lokuje?
I tu, widzicie, odpowiedzieć aż tak prosto się nie daje. Punktowe
takie coś to sobie geometrzy już dawno wypichcili i stosują, ale od
definiowania w aksjomatykę uciekają - to fundament, ale dowodzenia
nie potrzebuje, tak mówią. Nawet te punktowe fakty w prostą dalej
zestawiają, nią wspomniane figurki budują, a nawet przecinają tam
gdzieś w nieskończoności, jak coś ich najdzie; jednak też głębszej
analizy prostej nie czynią, bo i po co, powiadają.
Oni, znaczy się te geometry i matematyki - oni nie od pospolitości
takich, to się abstrakcyjnie ubiera, abstrakcjami obraca, abstrakcją
rzuca na tę i każdą stronę. I jest spoza, gdzieś tam sobie bytuje,
czasowość mając w dużej pogardzie.
Ale pytanie jest, przyznacie - skoro się sprawdza, to jednak coś za
tym się konkretem znajduje. Można to sobie darować, kiedy kreseczki
się kreśli, a szkolna kartka cierpliwa w działaniu, tylko że mniej
to zbędne w chwili, jak trzeba przejrzeć zakres ciemny a też groźny
potencjalnie, bo coś z niego może się wychylić.
I jest w takiej chwili kłopot, dylemat, zastanawianie się. Czym jest
takowy punkt, albo też inna kropka kwantowa? Jakie to, co to, gdzie
to?
I tu, widzicie, taka banalnie prosta definicja punktu się pojawia -
prosta definicja, ale z niebanalnymi skutkami.
Czym jest punkt? Tym, co za "punkt" uznam.
Nie, to nie wybieg - to nie ucieczka od tematu, tak właśnie należy
coś podobnego zdefiniować.
Nie ma punktu jako takiego. Jego postrzeganie i operacje na nim, jego
rozumienie oraz stosowanie, to jest w tym bycie, który takie pojęcie
wyprowadza ze zmiennego świata.
Owszem, należy dodać, że fundamentalnym "ustaleniem punktowym" jest
to, że w tak wyznaczonej "kropce" już faktycznie nie ma składowych
- że jeżeli stawiam długopisem na kartce znak kropki, to faktycznie
nie ma żadnych mniejszych elementów, że to jedność.
Zaraz, powiecie, przecież na kartce są te doliny i góry, to żadna w
szczegółach tam kropka czy punkt. I racja, tak jest.
Ale dopiero o tym wiadomo, kiedy przenieść spojrzenie i badanie na
otoczenie, na tło.
Czyli kiedy odnieść to do mniejszych składników świata.
Tylko że, podkreślam mocno, takie działanie "drobiące" jest możliwe
wówczas, po pierwsze, jak dopuszczę taką hipotezę - a po drugie, co
częściowo łączy się z pierwszym, kiedy zaistnieją możliwości, żeby
technicznie to sprawdzić.
Póki "kropka" jest dla mnie punktem, to nim jest. I kropka.
Ale, zwracam uwagę, jeżeli odrzucam z jakiś powodów taką możliwość
(dopełnienia o kolejny poziom) - to tego nie sięgnę, ograniczenia są
w działającym i poznającym, a nie w świecie. Bariera pojęć bardzo
skutecznie zakreśla krąg, w którym można się poruszać.
Z takiego podejścia wynikają jednak poważne konsekwencje, i to na
różnym poziomie analizy.
Przede wszystkim to, że punktem jest wszystko, że dowolny fakt dla
mnie wyróżnialny w tle - to punkt. Granicą absolutną jest "obiekt",
osobliwość w formie punktu, w której nie ma składników, w której w
żaden sposób, nawet logicznie, nie wyznaczę składowych. Ale to też
oznacza, że ten obiekt może mieć rozmiar wszechświata, a będzie w
moim ujęciu punktem. Skoro to coś jest jednością i nie ma żadnych
elementów tworzących, jeżeli w tym "obiekcie" nie ma pustki, nic w
formule przerwy - to taki "fakt" jest punktem. Potencjalnie może z
niego zostać wyprowadzona nieskończona liczba "prostych", jednak w
"momencie" analizy, kiedy jest jedność - to punkt.
Ale to samo dowodzenie, zwracam uwagę, dotyczy każdego innego dla
mnie wyróżnionego w tle świata faktu. Nie ma znaczenia, że kiedyś
tam w przyszłości atom zostanie rozbity na elementy, nie ma także
znaczenia, że nawet kawałek głazu mogę kiedyś tam rozbić na części
- nie ma znaczenia, że planeta, gwiazda to fizyczne złożenie, co w
przyszłości ustalę. Nawet nie ma znaczenia to, że słowo zbudowane
jest z liter czy zgłosek, że budynek to zbiór cegieł - że droga to
kolejne metry; itd. Wszystko, co wyróżniam i czemu nadaję zborny w
mojej obserwacji stan - to punkt. Mam świadomość po tysiącleciach
analiz świata, że to złożenie, że każdorazowo wyznaczony fakt jest
zbudowany z elementów - i że nigdy w fizycznym zakresie nie dojdę
prostoty, bo tej prostoty tu nie ma - ale to jest zewnętrzne wobec
wyróżniania ustalenie, to "dodatek", zawartość instrukcji obsługi,
ale nie treść świata.
Treścią jest zmiana w formule przemieszczania się punktów, a złożenie
w obiekt jest we mnie. I także jest zawsze punktem.
W tym kontekście zrozumienie, czym jest "prosta", to już proste w
sobie działanie.
Prosta to jest to, co za prostą uznam.
Ale są pewne uwarunkowania tego podejścia, które muszą być oddane w
tworzeniu geometrii kwantowej, czyli takiej, gdzie pojawiają się w
analizie fizyczne stany, a nie tylko abstrakcje.
Otóż można mówić o "prostej nieskończonej" i "prostej wieczności".
Czyli, w innym zbiorze pojęć, o "przestrzeni absolutnej" i "czasie
absolutnym". To są logiczne zamienniki w analizie na dziś, pojmuje
się nieskończoność oraz wieczność wymiennie - a to przecież nie to
samo.
To ścisłe powiązanie, ale co innego oznacza.
Otóż powielony w nieskończoność punkt, to naturalnie znana prosta i
jej geometryczna interpretacja. Z wszelkimi zależnościami, tego też
nie ma co podkreślać.
Ale jeżeli zebrać w jedną prostą wszystkie punkty w nieskończoności
- jeżeli tę prostą przesuwać o wartość jednostkową, to efektem tego
będzie płaszczyzna. Czyli zbiór kolejnych położeń prostej. W innym
nazwaniu "czas absolutny" - albo jeszcze inaczej: wieczność. Prosta
w formule zbiór nieskończony to najmniejszy element płaszczyzny, a
zarazem stan chwilowy wiecznej zmiany.
Prosta w tym ujęciu to zbiór "faktów" - jednostek elementarnie już
pojętych, do niczego nie redukowalnych. I one tworzą w ruchu to, co
uznaje się za płaszczyznę. Budują, "tkają" strukturę płaszczyzny w
formule ewolucyjnej. Lub płaszczyzny pojmowanej geometrycznie, więc
uproszczonej.
Z tym, że zaprezentowany ciąg rozumowania dotyczy wszelkich poziomów
analizy, jeżeli coś uznaję za punkt, a dalej za prostą zbudowaną z
tych punktów, to nie ma znaczenia, co obrabiam - tak pojęta prosta
tworzy płaszczyznę. Płaszczyznę takich jednostek. Czyli to może być
płaszczyzna cząstek atomowych, cząstek w postaci człowieczego bytu
- planety - wszechświata - i kolejnych tego rodzaju faktów.
Co jest cząstką i odrębnym faktem, to ustala wyróżniający w trakcie
działania - on definiuje. Tylko on, obserwator.
Tylko że jest jeszcze drugi tok rozumowania o prostej - jako ciąg
przemieszczania się jednostki, znów bez ustalania, co jednostką w
tym działaniu jest. - Chodzi o to, że kiedy przemieszczam element o
jakiś zakres, i o kolejny - i tak bez końca, to uzyskuję w tym ruchu
prostą nieskończoną, ponieważ to jest ruch w bezkresie, od zawsze do
zawsze. Zmiana jest nieskończona to i prosta symbolizująca ten ruch
jest nieskończoną - i też tworzy, poprzez zsumowanie już wszystkich
elementów nieskończoności, jednorodną płaszczyznę. - Płaszczyznę w
formule nieskończoności-wieczności.
Pierwsza prosta jest nieskończoną sumą punktów, a druga prosta jest
nieskończoną sumą położenia punktu w bezkresie. Skoro to przebiega
w nieskończoności, to i suma położeń jest nieskończona, symbolizuje
wieczność. - Wieczność zmiany dla konkretnej jednostki czegoś, ale
po zsumowaniu nieskończonej liczby takich prostych, to również jest
w złożeniu płaszczyzną.
Istotne w tym ujęciu jest to, że łącznie i razem, i tylko tak, obie
proste oddają fakt wewnętrznie podwojonej ("dwuwymiarowej") prostej
tworzącej tę "wielowymiarową płaszczyznę", czyli nieskończono-wieczną
płaszczyznę. I jest to jednostka rozumowania o Kosmosie. Podwojona
wewnętrznie i nieskończona jednostka.
To są współzależne i wzajemnie się warunkujące składowe logicznego
ciągu rozumowania. Jest to kolejny poziom analizy - tym razem już
skrajny, z wszelkimi nieskończonościami jako składnikiem pewnym i
koniecznym. O ile wcześniej, w ramach wszechświata, te składowe się
nie sprawdzają, są nawet zbędne - o tyle tutaj to fundament obrazu
i podstawa działania. Ale analogicznie, jak to ma miejsce w trakcie
analizy czasu-przestrzeni we wszechświecie, tak samo tych pojęć nie
można rozerwać na składowe, ponieważ stronność opisu zawsze prowadzi
do absurdu. Albo nawet do różnych dziwów rodem z podświadomości. W
najbardziej fundamentalnym znaczeniu nieskończoność współwystępuje
z wiecznością - łącznie to nieskończoność-wieczność.
I tylko tak tę "n-wymiarową płaszczyznę" należy pojmować.
A tak przy okazji i co by nie kończyć tej opowiastki aż takimi od
tutejszego odległymi zakresami, dla rozweselenia logicznego, mała
dygresja na temat geometrycznego pojmowania punktu. Bo to tacy różni
geometrzy (tak poprzez wieki to poszło) sobie przez punkt ulokowany
w nieskończoności takoż nieskończoną liczbę prostych poprowadzili -
tak to im z analizy wyszło. Ech.
Geometria oczyszcza sobie pole działania z jego fizyczności, takie
i podobne ustala reguły, tylko że później musi przyjąć to na siebie
tenże fizyk (dalej też filozof), żeby to w tłumaczeniu wyprostować,
żeby przerzucić łącznik między abstrakcją a rzeczywistością. A to
trwa.
Bo czy tak może być, żeby się dało przez jednostkę bezkresu - tej i
tam nieskończoności - przez punkt Kosmosu przepuścić nieskończoną
ilość czego? Jak, można?
Nie, musowo nie można. Prawdą geometryczną jest, że tak się to robi,
wtyka w punkt nieskończenie wiele prostych. Ale to zboczone w sobie
tłumaczenie, zboczone z kursu logicznego. Nic w jednostkę się więcej
nie zmieści, jak jednostkowe. Nie może. Tak to się detalicznie w tej
nieskończoności wiecznej prezentuje.
Czyli, mówić inaczej, faktem prawdą podszytą jest, że przez takowe
punktowe miejsce w Kosmosie można przeprowadzić nieskończoną liczbę
prostych - to poprawne ustalenie. Tylko że, cóż tu dużo gadać, nie
jednocześnie, nie momentalnie, nie od razu.
To się zrealizuje, a jak, ale też w tej tam nieskończoności. Jak do
ruszania się jest zapas, tak na wieczność, to przez konkretny punkt
w nieskończoności nieskończona liczba lokatorów się przewinie, nie
ma ograniczeń. Tylko że w kolejności, w skwantowanych odstępach - i
według numeracji na/w prostej. Bo prosta zawiera nieskończony zbiór
jednostek, ale ani większy, ani mniejszy. I zawsze jest to już inny
punkt.
Każdy punkt prostej jest inny - choć taki sam.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Łozowski Janusz
 
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.kwantologia2
 
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Łozowski Janusz
 
Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.kwantologia2
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.SUPLEMENT
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.SUPLEMENT
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Łozowski Janusz
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.SUPLEMENT
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia2
 

What's hot (16)

x-y-z.
x-y-z.x-y-z.
x-y-z.
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
 
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
 
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
 
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
 
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
 
Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
 
pionowo-poziome.
pionowo-poziome.pionowo-poziome.
pionowo-poziome.
 
0 czyli 1.
0 czyli 1.0 czyli 1.
0 czyli 1.
 
Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.
 
Matematyka.
Matematyka.Matematyka.
Matematyka.
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.
 

Viewers also liked

ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).kwantologia2
 
Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9kwantologia2
 
Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1kwantologia2
 
Informacja, czyli co.
Informacja, czyli co.Informacja, czyli co.
Informacja, czyli co.kwantologia2
 
Dostawka do umysłu 2.
Dostawka do umysłu 2.Dostawka do umysłu 2.
Dostawka do umysłu 2.kwantologia2
 

Viewers also liked (10)

ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).
 
Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.Wepchnięci w kanał.
Wepchnięci w kanał.
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Bezkres.
Bezkres.Bezkres.
Bezkres.
 
Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.Abstrakcja, czyli co.
Abstrakcja, czyli co.
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1
 
Ciemna energia.
Ciemna energia.Ciemna energia.
Ciemna energia.
 
Pole energii.
Pole energii.Pole energii.
Pole energii.
 
Informacja, czyli co.
Informacja, czyli co.Informacja, czyli co.
Informacja, czyli co.
 
Dostawka do umysłu 2.
Dostawka do umysłu 2.Dostawka do umysłu 2.
Dostawka do umysłu 2.
 

Similar to prosta-i-punkt.

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.Łozowski Janusz
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).kwantologia2
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).SUPLEMENT
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.Łozowski Janusz
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.kwantologia2
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Łozowski Janusz
 
Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.kwantologia2
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10kwantologia2
 

Similar to prosta-i-punkt. (15)

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
 
Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.Skraj wszechświata.
Skraj wszechświata.
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
 
Eter, itp.
Eter, itp.Eter, itp.
Eter, itp.
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 

prosta-i-punkt.

  • 1. Kwantologia stosowana - kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 11.4 - prosta-i-punkt. Geometria geometrią, a życie życiem, wiadomo. Ja tam, panie i panowie, generalnie w naukę wierzę, nawet doceniam, a bywa, że podziwiam w stosowaniu. Tak generalnie to wierzę. Tylko że, rozumiecie, niekiedy mam wątpliwości, te tam, rozumiecie, pytania zadaję - takie głęboko podstawowe. Na ten przykład tyczące tej tam geometrii. Albo też podobnej nauki wykreślnej. - Tak mam z tej tam natury. Bo to ustali sobie taki jaki ktoś w okolicy przykładowo trójkąt czy inny tam sześcian, załóżmy to tak ogólnikiem, przecież nie o konkret detalem podszyty tu gra się toczy. I cieszy się tenże osobniczy byt, a nawet tym osiągnięciem się chwali - a dalej poprzez te wiekuiste tysiąclecia o tym rozpowiada. Że tak a tak, że rzeczywistość już w regułę schwytana i policzalna kątowo czy liczebnikami. Prawda, tak się dzieje. Tylko że, widzicie, jak ten detal geometryczny z ogólnym światem w zestawienie ułożyć - wspomniany trójkącik czy podobny fakt do tej rzeczywistej światowej konstrukcji odnieść, to problemy się liczne zaczynają oraz domagają objaśnienia. Bo to nie w każdym przypadku tak, bo są i odchylenia, czasami logicznie i filozoficznie znaczące. Bowiem geometryczna zasada, utwardzona na beton poprzez stosowanie niepoliczalne - ona sobie, ale życiowe przypadłości też sobie. A niech tam, widać ten wspomniany trójkącik czy sześcianik czegoś tam - i co, jest już jasność w temacie? Niby jest, przyznaję to za szkolną nauką, którą pani od matematyki wbijała pracowicie, a i oceną odpowiednią poprawiała. Niby jest i trójkącik, i sześcianik - ale jakby się tak przyjrzeć detalicznie, tak do dna rzeczywistości, to od razu widać, że to ani trójkącik, ani sześcianik - że to zawsze coś więcej. Fakt i prawda, niby sobie szkolna dziatwa tam sobie w kajeciku na karteczce liniałką (nawet i bez podziałki) takie wykreśli, a jak i cyrkiel do tego zastosuje, to i całej geometrii się dopracuje. Ale w takim - jak tak spojrzenie głębokie nakierować - to żadnym razem w tym obrazie płaskości nie widać, zawsze trzy wymiary najmniej się po wszystkiemu kryją. A dziatwa przecie, za słowotokiem nauczającym, taka uczniowska zbiorowość jednostkowa - ona w tym jednowymiarowy i "płaski" elemencik widzi; kreśli cierpliwie, punkciki składa tak w linię, zamyka ją w okrąg czy figurę z przyprostokątną - a jednak widzi (i o tym nawet dywaguje), że to w sobie płaskie. Tylko że, widzicie, jak się tak powyżej tej chwilowości uczniowskiej umieścić (chwilowości lekcyjnie kształtowanej), czyli powyżej kartki zeszytowej sobie to zaprezentować, to nawet i cztery wymiary w tym się zobaczy, i zmianę w toku zachodzenia się odnotuje. Zaprawdę tak. Przecież - zauważcie i zastanówcie się nad tym - jak człowiek sobie
  • 2. te trójkąciki (czy podobne figurki) kreśli, to przecież przenigdy i przenigdy to się tak płasko nie dzieje, jak to pani matematyczna w zapamiętaniu podaje. Owszem, dla naszego zmysłu ocznego to się tak przedstawia, nam oko podpowiada, że ta kreseczka przyprostokątna to ona cieniutka tak, że płaska, że nic się z jej płaszczyzny nigdzie nie wychyla. Ale, przyznacie, bo już mikroskop widzieliście sami (a może w telewizorze) - że kiedy to zbadać takim przyrządem, to widać, że to żadnym tam razem płaskość, a góry i doliny; że to ho-ho jakie wielkie w sobie. A co więcej, do takiej już logicznej płaszczyzny to daleko, a nawet i dalej. Albo sobie i taki konstrukt geometryczny wyprodukujcie na karteczce owej, takie trzy proste w przecięciu - co to układ współrzędnych w oglądzie zbudują, znaczy się. I co, jaka inność logiczna w tym jest, to płaskie i zmiennej czasowej pozbawione? Nie, nigdy. Bo to można sobie tak mówić, tak wyobrażać, tak sobie to objaśniać, ale w tym żadnej płaskiej i bezczasowej faktografii nie ma, i nigdy nie ma. Owszem, jest symbol zmiany, jest fakt w zmianie, jest takoż działanie w zmianie, więc o tejże zmianie może sobie użytkownik nie wspominać, nawet to nie musi być jego zmartwienie - tylko że ta zmienność tam zawsze jest. I na zawsze jest. I nie może być inaczej. Można naturalnie się nie zastanawiać, dlaczego geometria wygląda w sposób taki, jaki wygląda, można jej ustalenia stosować, nawet tak z osobniczym czy zbiorowym pożytkiem - ale trzeba wiedzieć, że to efekt "renormalizcji" przeprowadzonej na świecie przez obserwatora - żeby sobie działanie ułatwić. Skoro w obrazie figury i tak zawsze zawarta jest zmiana, skoro jest w układzie współrzędnych zawsze dynamika i nigdy bezczasowa stałość - to można, dla operatywności czynu, to ustalenie stałej zmienności pominąć. Ponieważ i tak w wyniku działania wynikiem będzie coś, co w sobie zmienność jakoś wpisaną zawiera - inne być nie może. A że uproszczenie po latach w działaniu nabiera cech obiektywnych, że staje się aksjomatem - albo i dogmatem - to już uboczny skutek takiego działania, to pochodna budowania abstrakcji. Coś za coś, nie ma darmowych konstruktów. Dlatego teraz trzeba spytać, co też za tymi geometriami się kryje, bo że coś się kryje, to fakt. Kreska na karteczce wykreślona, a sobie za oknem autko pędzi albo i samolot się wzbija, albo też domek rośnie w górę siłami betonowymi spajany. Jest symboliczna i rozumowo płaska w sobie abstrakcja - a za tym fizyczny fakt się jakiś kryje i życie ułatwia konstruktorom (albo i kopaczom rowów). Komu konkretnie, to bez znaczenia, to detal szczegółowy. Co się więc za tym "punktem" fizycznie znajduje, co się za pojmowaną tak "prostą" skrywa - co się za trójkącikiem, sześcianikiem, kulką tak realnie pojmowaną lokuje? I tu, widzicie, odpowiedzieć aż tak prosto się nie daje. Punktowe
  • 3. takie coś to sobie geometrzy już dawno wypichcili i stosują, ale od definiowania w aksjomatykę uciekają - to fundament, ale dowodzenia nie potrzebuje, tak mówią. Nawet te punktowe fakty w prostą dalej zestawiają, nią wspomniane figurki budują, a nawet przecinają tam gdzieś w nieskończoności, jak coś ich najdzie; jednak też głębszej analizy prostej nie czynią, bo i po co, powiadają. Oni, znaczy się te geometry i matematyki - oni nie od pospolitości takich, to się abstrakcyjnie ubiera, abstrakcjami obraca, abstrakcją rzuca na tę i każdą stronę. I jest spoza, gdzieś tam sobie bytuje, czasowość mając w dużej pogardzie. Ale pytanie jest, przyznacie - skoro się sprawdza, to jednak coś za tym się konkretem znajduje. Można to sobie darować, kiedy kreseczki się kreśli, a szkolna kartka cierpliwa w działaniu, tylko że mniej to zbędne w chwili, jak trzeba przejrzeć zakres ciemny a też groźny potencjalnie, bo coś z niego może się wychylić. I jest w takiej chwili kłopot, dylemat, zastanawianie się. Czym jest takowy punkt, albo też inna kropka kwantowa? Jakie to, co to, gdzie to? I tu, widzicie, taka banalnie prosta definicja punktu się pojawia - prosta definicja, ale z niebanalnymi skutkami. Czym jest punkt? Tym, co za "punkt" uznam. Nie, to nie wybieg - to nie ucieczka od tematu, tak właśnie należy coś podobnego zdefiniować. Nie ma punktu jako takiego. Jego postrzeganie i operacje na nim, jego rozumienie oraz stosowanie, to jest w tym bycie, który takie pojęcie wyprowadza ze zmiennego świata. Owszem, należy dodać, że fundamentalnym "ustaleniem punktowym" jest to, że w tak wyznaczonej "kropce" już faktycznie nie ma składowych - że jeżeli stawiam długopisem na kartce znak kropki, to faktycznie nie ma żadnych mniejszych elementów, że to jedność. Zaraz, powiecie, przecież na kartce są te doliny i góry, to żadna w szczegółach tam kropka czy punkt. I racja, tak jest. Ale dopiero o tym wiadomo, kiedy przenieść spojrzenie i badanie na otoczenie, na tło. Czyli kiedy odnieść to do mniejszych składników świata. Tylko że, podkreślam mocno, takie działanie "drobiące" jest możliwe wówczas, po pierwsze, jak dopuszczę taką hipotezę - a po drugie, co częściowo łączy się z pierwszym, kiedy zaistnieją możliwości, żeby technicznie to sprawdzić. Póki "kropka" jest dla mnie punktem, to nim jest. I kropka. Ale, zwracam uwagę, jeżeli odrzucam z jakiś powodów taką możliwość (dopełnienia o kolejny poziom) - to tego nie sięgnę, ograniczenia są w działającym i poznającym, a nie w świecie. Bariera pojęć bardzo skutecznie zakreśla krąg, w którym można się poruszać.
  • 4. Z takiego podejścia wynikają jednak poważne konsekwencje, i to na różnym poziomie analizy. Przede wszystkim to, że punktem jest wszystko, że dowolny fakt dla mnie wyróżnialny w tle - to punkt. Granicą absolutną jest "obiekt", osobliwość w formie punktu, w której nie ma składników, w której w żaden sposób, nawet logicznie, nie wyznaczę składowych. Ale to też oznacza, że ten obiekt może mieć rozmiar wszechświata, a będzie w moim ujęciu punktem. Skoro to coś jest jednością i nie ma żadnych elementów tworzących, jeżeli w tym "obiekcie" nie ma pustki, nic w formule przerwy - to taki "fakt" jest punktem. Potencjalnie może z niego zostać wyprowadzona nieskończona liczba "prostych", jednak w "momencie" analizy, kiedy jest jedność - to punkt. Ale to samo dowodzenie, zwracam uwagę, dotyczy każdego innego dla mnie wyróżnionego w tle świata faktu. Nie ma znaczenia, że kiedyś tam w przyszłości atom zostanie rozbity na elementy, nie ma także znaczenia, że nawet kawałek głazu mogę kiedyś tam rozbić na części - nie ma znaczenia, że planeta, gwiazda to fizyczne złożenie, co w przyszłości ustalę. Nawet nie ma znaczenia to, że słowo zbudowane jest z liter czy zgłosek, że budynek to zbiór cegieł - że droga to kolejne metry; itd. Wszystko, co wyróżniam i czemu nadaję zborny w mojej obserwacji stan - to punkt. Mam świadomość po tysiącleciach analiz świata, że to złożenie, że każdorazowo wyznaczony fakt jest zbudowany z elementów - i że nigdy w fizycznym zakresie nie dojdę prostoty, bo tej prostoty tu nie ma - ale to jest zewnętrzne wobec wyróżniania ustalenie, to "dodatek", zawartość instrukcji obsługi, ale nie treść świata. Treścią jest zmiana w formule przemieszczania się punktów, a złożenie w obiekt jest we mnie. I także jest zawsze punktem. W tym kontekście zrozumienie, czym jest "prosta", to już proste w sobie działanie. Prosta to jest to, co za prostą uznam. Ale są pewne uwarunkowania tego podejścia, które muszą być oddane w tworzeniu geometrii kwantowej, czyli takiej, gdzie pojawiają się w analizie fizyczne stany, a nie tylko abstrakcje. Otóż można mówić o "prostej nieskończonej" i "prostej wieczności". Czyli, w innym zbiorze pojęć, o "przestrzeni absolutnej" i "czasie absolutnym". To są logiczne zamienniki w analizie na dziś, pojmuje się nieskończoność oraz wieczność wymiennie - a to przecież nie to samo. To ścisłe powiązanie, ale co innego oznacza. Otóż powielony w nieskończoność punkt, to naturalnie znana prosta i jej geometryczna interpretacja. Z wszelkimi zależnościami, tego też nie ma co podkreślać. Ale jeżeli zebrać w jedną prostą wszystkie punkty w nieskończoności - jeżeli tę prostą przesuwać o wartość jednostkową, to efektem tego będzie płaszczyzna. Czyli zbiór kolejnych położeń prostej. W innym nazwaniu "czas absolutny" - albo jeszcze inaczej: wieczność. Prosta
  • 5. w formule zbiór nieskończony to najmniejszy element płaszczyzny, a zarazem stan chwilowy wiecznej zmiany. Prosta w tym ujęciu to zbiór "faktów" - jednostek elementarnie już pojętych, do niczego nie redukowalnych. I one tworzą w ruchu to, co uznaje się za płaszczyznę. Budują, "tkają" strukturę płaszczyzny w formule ewolucyjnej. Lub płaszczyzny pojmowanej geometrycznie, więc uproszczonej. Z tym, że zaprezentowany ciąg rozumowania dotyczy wszelkich poziomów analizy, jeżeli coś uznaję za punkt, a dalej za prostą zbudowaną z tych punktów, to nie ma znaczenia, co obrabiam - tak pojęta prosta tworzy płaszczyznę. Płaszczyznę takich jednostek. Czyli to może być płaszczyzna cząstek atomowych, cząstek w postaci człowieczego bytu - planety - wszechświata - i kolejnych tego rodzaju faktów. Co jest cząstką i odrębnym faktem, to ustala wyróżniający w trakcie działania - on definiuje. Tylko on, obserwator. Tylko że jest jeszcze drugi tok rozumowania o prostej - jako ciąg przemieszczania się jednostki, znów bez ustalania, co jednostką w tym działaniu jest. - Chodzi o to, że kiedy przemieszczam element o jakiś zakres, i o kolejny - i tak bez końca, to uzyskuję w tym ruchu prostą nieskończoną, ponieważ to jest ruch w bezkresie, od zawsze do zawsze. Zmiana jest nieskończona to i prosta symbolizująca ten ruch jest nieskończoną - i też tworzy, poprzez zsumowanie już wszystkich elementów nieskończoności, jednorodną płaszczyznę. - Płaszczyznę w formule nieskończoności-wieczności. Pierwsza prosta jest nieskończoną sumą punktów, a druga prosta jest nieskończoną sumą położenia punktu w bezkresie. Skoro to przebiega w nieskończoności, to i suma położeń jest nieskończona, symbolizuje wieczność. - Wieczność zmiany dla konkretnej jednostki czegoś, ale po zsumowaniu nieskończonej liczby takich prostych, to również jest w złożeniu płaszczyzną. Istotne w tym ujęciu jest to, że łącznie i razem, i tylko tak, obie proste oddają fakt wewnętrznie podwojonej ("dwuwymiarowej") prostej tworzącej tę "wielowymiarową płaszczyznę", czyli nieskończono-wieczną płaszczyznę. I jest to jednostka rozumowania o Kosmosie. Podwojona wewnętrznie i nieskończona jednostka. To są współzależne i wzajemnie się warunkujące składowe logicznego ciągu rozumowania. Jest to kolejny poziom analizy - tym razem już skrajny, z wszelkimi nieskończonościami jako składnikiem pewnym i koniecznym. O ile wcześniej, w ramach wszechświata, te składowe się nie sprawdzają, są nawet zbędne - o tyle tutaj to fundament obrazu i podstawa działania. Ale analogicznie, jak to ma miejsce w trakcie analizy czasu-przestrzeni we wszechświecie, tak samo tych pojęć nie można rozerwać na składowe, ponieważ stronność opisu zawsze prowadzi do absurdu. Albo nawet do różnych dziwów rodem z podświadomości. W najbardziej fundamentalnym znaczeniu nieskończoność współwystępuje z wiecznością - łącznie to nieskończoność-wieczność. I tylko tak tę "n-wymiarową płaszczyznę" należy pojmować.
  • 6. A tak przy okazji i co by nie kończyć tej opowiastki aż takimi od tutejszego odległymi zakresami, dla rozweselenia logicznego, mała dygresja na temat geometrycznego pojmowania punktu. Bo to tacy różni geometrzy (tak poprzez wieki to poszło) sobie przez punkt ulokowany w nieskończoności takoż nieskończoną liczbę prostych poprowadzili - tak to im z analizy wyszło. Ech. Geometria oczyszcza sobie pole działania z jego fizyczności, takie i podobne ustala reguły, tylko że później musi przyjąć to na siebie tenże fizyk (dalej też filozof), żeby to w tłumaczeniu wyprostować, żeby przerzucić łącznik między abstrakcją a rzeczywistością. A to trwa. Bo czy tak może być, żeby się dało przez jednostkę bezkresu - tej i tam nieskończoności - przez punkt Kosmosu przepuścić nieskończoną ilość czego? Jak, można? Nie, musowo nie można. Prawdą geometryczną jest, że tak się to robi, wtyka w punkt nieskończenie wiele prostych. Ale to zboczone w sobie tłumaczenie, zboczone z kursu logicznego. Nic w jednostkę się więcej nie zmieści, jak jednostkowe. Nie może. Tak to się detalicznie w tej nieskończoności wiecznej prezentuje. Czyli, mówić inaczej, faktem prawdą podszytą jest, że przez takowe punktowe miejsce w Kosmosie można przeprowadzić nieskończoną liczbę prostych - to poprawne ustalenie. Tylko że, cóż tu dużo gadać, nie jednocześnie, nie momentalnie, nie od razu. To się zrealizuje, a jak, ale też w tej tam nieskończoności. Jak do ruszania się jest zapas, tak na wieczność, to przez konkretny punkt w nieskończoności nieskończona liczba lokatorów się przewinie, nie ma ograniczeń. Tylko że w kolejności, w skwantowanych odstępach - i według numeracji na/w prostej. Bo prosta zawiera nieskończony zbiór jednostek, ale ani większy, ani mniejszy. I zawsze jest to już inny punkt. Każdy punkt prostej jest inny - choć taki sam. cdn. Janusz Łozowski