SlideShare a Scribd company logo
1 of 7
Download to read offline
Kwantologia stosowana – kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 3.7 – Płaszczyzna wielowymiarowa.
Obywatelu matematyku, spokojnie, proszę odłożyć ten przedmiot, to
ciężkie jest, może się uszkodzić. Tak, dobrze, proszę usiąść. Tak,
oddychać głęboko, głęboko. Tak, rozluźnić się, spojrzeć za okno i na
zieleń, to podobno pomaga na stres... Tak, pomaga...
I teraz, obywatelu, proszę się zastanowić. Wiem, sprawa prezentuje
się dziwacznie, wiem, wygląda to odlotowo, czy jakoś tak, ale proszę
się nie denerwować, wyjaśnienie padnie. Za stronę albo cztery, ale
padnie. - Płaszczyzna wielowymiarowa to nie przejaw zwichrowania i
czegoś spoza naukowego oglądu, ale konieczność. Obywatel sam to za
jakiś czas potwierdzi. - Tak, obywatelu, obywatel to potwierdzi. I
sam to potwierdzi, zupełnie nie przymuszony.
Że to koncept, że to wspomożenie abstrakcyjne w poznawaniu świata,
trzeba to przyznać, tak to idzie. Ale, obywatelu, obywatel przyzna
i potwierdzi, że wszystko, cała zawartość obywatelskiej głowy oraz
każdej głowy, to abstrakcje. - To jakoś tam zsumowane w pojęciowe
konstrukcje zaobserwowane w świecie regularności. Tak samo dzieje
się w tym przypadku.
Nazwa jak nazwa, obywatelu, ale coś za tym się kryje.
Tak, obywatelu, coś się za tym kryje. Wiem, obywatelu, jestem tego
świadom - to moja odpowiedzialność. Przykład podam, zrozumienie to
wspomoże. Naocznie obywatel zapozna się i rozumem ogarnie, później
wnioski wyciągnie.
I tak - obywatel siądzie wygodnie - obywatel oczy wyobraźni popuści
i się rozejrzy. Taka sceneria badawcza się rozciąga: sala kinowa i
ciemność wszędzie. - Sala robi tu za przykład naszego zawierania się
w świecie, nasze pomieszkiwanie w rzeczywistości symbolizuje, czyli
atmosferę do rozumowania ogólnie zapodaje.
I scena w owej sali jest, i ogromny ekran jest, taka biała i płaska
powierzchnia do rzutowania "obrazów" od sufitu do podłogi. A przed
nią, plecami do widowni, byt obserwujący stoi, dalej "obserwatorem"
się nazywający. Samiusieńki wobec owej płachty ekranowej. Jednostka
życiowa albo i zbiorowa, to zależy jak toto opisywać - ale zarazem
osobnik w relacji (w połączeniu) z otoczeniem.
Początkowo - co trzeba wężykiem podkreślić - takie coś zagubione w
świecie jest. Pojawia się na tym padole łez (najlepszym ze złych) -
i tak po całości jest nieporadnie zagubione. Plamy, szumy, czy inne
drgnienia odbiera i w pamięci notuje - obraz skacze, przewraca się i
niczego stałego dojrzeć nie można.
Lata mijają w tej ciemnicy, jaskini nie jaskini, obserwujący wprawy
nabiera, taka "akomodacja" do mroku zachodzi i osobnik szczegóły już
obrazowe dostrzega - nawet je w zapale twórczym symbolicznie nazywa i
inaczej definiuje. I w ten to czas zwiększa się zdolność osobnika do
wychwycenia elementów otoczenia. Obserwujący i doznający świat byt
zaczyna wówczas rejestrować na "ekranie" różne plamy - płaszczyzna,
na której i w której coś się dzieje, ożywa swoim rytmem. Coś się z
czymś innym sprzęga oraz łączy, widać zależności proste i bardziej
skomplikowane - widać "cienie" w przeróżnych postaciach, mniejsze i
większe; nawet w ruchu, nawet kolorowe, nawet wpływające na siebie.
I nawet pewien sens w tym obserwator notuje.
I jeszcze kolejne lata na zbieraniu danych odchodzą w niebyt, wraz
z nabieraniem ciała i doświadczenia obserwator przepoczwarza się w
człowieka – i na koniec przed tak ogólnie pojętym "płaskim" ekranem
świata staje, przed abstrakcją całościową rzeczywistości. Zebrał o
otoczeniu mnogość danych, zestawił je w związki chemiczne albo też
konstelacje niebieskie, ponazywał genetycznie i matematycznie - i w
tej "sali kinowej", logicznie nieskończonej i wiecznej, a fizycznie
rozciągniętej, zawierającej się w zakresie nadprogowym, w niej staje
i się wpatruje w plamiaste wzory na płaszczyźnie.
Istotne, ważne w tym ujęciu (zobrazowaniu sytuacji rozumu w świecie)
jest to, że byt - że obserwator nic w tej ciemności poza "ekranem"
nie widzi, dla niego ekran jest wszystkim. "Ekran" to jego świat w
każdym szczególe, obserwuje zachodzące na/w nim zjawiska, ale i sam
się w nim zawiera.
Jest w tej chwili (mimo zdobytego doświadczenia) w takiej sytuacji,
jak mu było u zarania osobniczego i zbiorowego: widzi, doznaje owej
płaskiej "ekranowej" rzeczywistości. Za nim mnogość poznanych faktów
- ale sytuacja identyczna: "ściana" pojęć, płaszczyzna, granica; w
łepetynie zbiór zarejestrowanych w czasie i przestrzeni zależności,
ale logicznie to płaszczyzna.
W ten to czas przejścia (od doznającego do analizującego), mimo że w
stałej pamięci regułę już wielowymiarowości wyprodukował, staje byt
przed płaszczyzną i się zastanawia. To logicznie zdecydowanie inna
płaszczyzna od tej wstępnie początkowej (czyli zmysłowej), bogata w
ustalone wewnętrzne powiązania - jednak fizycznie to zawsze i tylko
płaszczyzna. To "wielowymiarowa płaszczyzna".
Tak, obywatelu, macie racje - może sobie obserwator rejestrowane na
"ekranie" plamy kolorów, a też "kręgi" wyróżnialne (czy inne jakoś
zauważone kształty) nazywać, zbierać w większe konstrukcje. I to w
zapamiętaniu czyni, wszystko prawda. Ale, obywatelu, to zawsze na
tym podstawowym poziomie, energetycznie zmiennym, to zawsze jest i
zawsze będzie płaskie. - Bo to w głowie, w łepetynie obywatelskiej
naszej się wymiar znajduje i w kolejne wymiary składa – tak to się
układa.
Przecież, zauważcie obywatelu, realnie jest tylko energetyczna taka
sobie zmiana, przemieszczanie się czegoś w niczym. Że to obywatelowi
się w atom, planetę czy "wszechświat" składa, to już się w świecie
nie zawiera - tak, obywatelu, to się w świecie nie znajduje. To się
w głowie obywatelskiej buduje i tam lokuje, tylko w głowie. Zmiana
się toczy, ale w jakim rytmie, w jakiej postaci (w jakim zbryleniu)
- to obywatel sam tworzy i ustala. Tylko obywatel.
Czyli z kresek czy owych "plamiastych" stanów świata kombinuje sobie
obserwator onże świat, składa cierpliwie - bo wszak niczego innego
zrobić nie może. To jego być - albo i nie być.
Zanim się we wzmiankowanej "sali" znajdzie, zanim w całościowy obraz
przyjdzie mu to złożyć, zbiera fakty i buduje kolejne piętra. A to
w gmatwanine światełek - coś, co takim się pozornie wydawało - tam
w podszewce ład dojrzy (i mechanikę elementów zbuduje), a to różne w
zakresie atmosferycznym nasycenie kolorów i wirów sobie odnotuje, i
mapę synoptyczną zbuduje i będzie z niej korzystał. Albo poziomice
naniesie na papier i mapę do celu wykreśli. - Widzi "plamki", które
się z kierunku w inny kierunek przemieszczają - i zawsze tylko owe
plamki widzi - ale na tej podstawie rytm pozna, "świat" zdekoduje w
jego fizycznych przekształceniach.
I choć reguły w pełności uchwycić jeszcze nie zdoła, już ustali, że
takie małe plamki, choć drobne i nieostre, to w zapamiętaniu kręcą
się i mogą szkodzić – że te duże, choć powolne, też są w doznaniach
nieprzyjemne lub groźne. A wszystko na "ekranie" drga i wzajemnie
się potrącając sam ów ekran buduje. Że jest drobnica atomowa, a też
mniejsza - ale i że są wielkie kawałki materii. Itd.
I że to wszystko ważne, że sensowne - że może nawet podlega jednej
logicznej zasadzie. Zawsze-wszędzie jednej.
Ba, czuje obserwator - nawet wie obserwator, że płaski w obserwacji
aż po brzeg ekran, że to jest realnie zakodowane informacją, że są
w nim głębokie powiązania, że to kawałek po kawałku i plama jedna po
drugiej z sensem się pokazują, że może to być rozumnie skonstruowane
i poznane w całości. - I mimo że tego jeszcze nie potrafi dowieść,
mimo że w tym świecie tylko "płaszczyzna" jest mu dostępna, to jest
pewien, że można ją rozpoznać.
Tak to obserwator ustala, i coraz pewniejszy tego. A dlaczego tak
to może-musi być? Ponieważ wcześniejsze warunkuje aktualnie obecne,
i takoż dalsze. W tym chaosu nie ma, logika to spaja. Policzalna w
każdą stronę.
Widać chaos, ale to ład prezentujący się jako chaos.
Tak, obywatelu, to policzalne. To zawsze tylko płaszczyzna, ale to
się daje w składaniu pojęciowym zliczyć.
Dla mnie, obywatelu - dla obserwatora znaczy się - "obraz ekranowy"
to wszystko, w żaden sposób wyjść "poza" nie można. Obserwowana w
dowolny sposób płaszczyzna i przesuwające się po niej cienie-plamy,
to w rejestracji wszystko, owe "zjawiskowe" zjawiska są wszystkim.
Nic więcej nie istnieje.
A do tego, zauważcie obywatelu, zawsze to pokrzywione, zamazane, w
odbieraniu nieostre, przez co trudność w porządkowaniu większa.
Trzeba również powiedzieć, że byt obserwujący nic nie wie, że poza
ciemnością kinową jeszcze coś jest. - Bo, tak po prawdzie, tego nie
ma, to umysłowa wyobraźnia bytu coś takiego do istnienia powołuje -
przez podobne działania zrozumienie sobie ułatwia.
Ale zarazem tenże byt, co to zawsze tylko "ekran" naścienny widzi (i
film plamisty), nie wie jeszcze (o tym się dopiero krok po kroku z
analizy świata dowiaduje), że jest "widownia" oraz że ma "za sobą" (i
w każdym kierunku) wielką, ogromną "salę", po brzeg wypełnioną - że
jest logiczna, wiec abstrakcyjna sala kinowa i jej "zawartość". Nie
wie, że są rzędy, że są obsadzone "faktami"; nie wie, że te persony
rozmieszczone są wszechkierunkowo względem niego, że zbudowane są z
reguł, zasad i matematycznych przeliczeń. - Byt nic o tym nie wie,
ale zarejestrowane fakty uogólnia, łączy ze sobą w abstrakcje - i na
końcu w "obraz" sali kinowej dla ułatwienia poznania to zestawia. -
Dla niego dostępna jest tylko (i wyłącznie) "mapa", "płaszczyzna" z
naniesionymi "punktami" oznaczającymi jakiś stan zmieniającego się
świata (np. izobary czy podobne poziomice), ale on sobie z tego (w
głowie) buduje (stwarza) wielowymiarowy model rzeczywistości - tu
w postaci sali kinowej.
To z takiej "płaskiej mapy", z niej - i zawsze pozostając w ramach
niej - próbuje odczytać rytmikę zjawisk, odczytać zaistniałe procesy
i przewidzieć nadchodzące. Bo wie, że od tego zależy jego życie -
teraz i zawsze.
Tak, obywatelu, życie.
Jeszcze raz wypada zadać fundamentalne i głębokie pytanie: co widzi
"płaszczak", zanurzony w płaszczyźnie i na zawsze w niej pozostający
byt?
Początkowo widzi chaos - "ciemność widzę!" - w zapamiętaniu wówczas
krzyczy. Ale kiedy już widzenie w miarę szczegółowe i powiązane się
pojawi, to stwierdzi (biedaczysko, który błąka się po całym świecie,
żeby szukać tego, co jest bardzo blisko), że to co prawda chaos, ale
uporządkowany. Bo choć nic się nie skleja w jedność rozumną, to na
dystansie paru dni (parunastu maksymalnie), w jakoś zauważalny rytm
pogodowy to się na przykład ułoży, wyże i niże pozwoli rozpoznać.
Po licznych obrotach niebieskich sfer tak mu się to złoży, że choć
generalnie rejestruje zależności statystyczne, to głębszą regułę w
tym przeczuwa - i uparcie dąży do niej. I choć dalej trzepot motyla
polatujący z maszyny liczącej straszy go dalekimi konsekwencjami (bo
on taki malutki wobec tego na ekranie), to przecież krok zrobi, coś
logicznego a pewnego ustali.
Co może uczynić obserwator w takiej chwili - co powinien zrobić w
takim punkcie dziejowym byt obserwujący "płaszczyznę" - co powinien
zrobić, kiedy już stoi przed "ekranem" w owej abstrakcyjnej "kinowej
sali" i wie, że ona (logicznie) istnieje?
"Więcej światła!", mógłby i powinien dobitnie zawołać, "światło na
salę!" - powinien krzyknąć z płaszczyzną skonfrontowany rejestrator
otoczenia.
I stała się jasność.
I może rozejrzeć się byt. I może spojrzeć na to, co za nim i przed
nim, i nad-pod.
I co dojrzy? Dużo i wszystko. I zwłaszcza - i przede wszystkim ład.
Wszędzie ład.
Oto widzi obserwator, że "sala" skonstruowana jest jak amfiteatr, że
rzędy krzeseł posiadają w swojej strukturze "zakodowane" rytmy, że
są rozmieszczone regularnie i w przewidywalnych regułą odstępach,
że to nie losowość, czy inne prawdopodobieństwo podszyte hazardem,
ale wywiedliwa logicznie prawidłowość.
Widzi, że na początku - najbliżej "sceny" - znajdują się rzędy dla
drobnych, małych, ale bardzo w swoim drganiu ruchliwych "berbeci".
Im dalej (oraz wyżej), tym więcej poważnych osobników, tym bardziej
stateczne i znaczące "persony" w ponumerowanych rzędach przesiadują
(ciężkie, powolne i pot z nich spływa). Widzi, że w każdym "rzędzie"
znajduje się tyle samo krzesełek, że są tak samo numerowane, ale że
ich "rozmiar" jest odpowiedni do "zawartości". O ile bliskie rzędy
obserwator postrzega wyraźnie, to wysokie (lub "dostawki" lokujące
się głęboko poniżej) odbiera nieostro, "po kawałku" (skwantowane) -
i przede wszystkim, co tu fundamentalnie istotne, okresowo (co jakiś
czas).
Ważny szczegół, po chwili obserwator dostrzega fakt, który dotyczy
każdego widza: "latarka", źródło światła (tu: sygnału). W rzędach
pierwszych, które definiuje, ze względu na ich rozmiar, jako fakty
"dziecięce" (małe oraz ruchliwe), zasiadający na/w nich "widzowie"
trzymają w dłoniach "latareczki", silne natężeniem, ale punktowe
światłem, przez to "operatywne" (skaczą po ekranie). Im dalej i "w
górę" sali sięga wzrokiem, tym "siła rażenia" kierowanego na ekran
światła rośnie; w ostatnim rzędzie są "reflektory" o gigantycznej
mocy, które wysyłają co prawda powolne smugi światłości, ale które
potrafią "stłumić" wszelkie pozostałe.
Gaśnie światło.
I co obecnie widzi stojący przed (wielowymiarowym) "ekranem" byt,
czy inny nieszczęśnik "wpisany" na zawsze w czasoprzestrzeń? Co mu
się ukazuje na "ekranie"?
Początkowo znów chaos. Ale już nie taki chaotyczny. Bo obserwator
wie, że ten konkretny "punkt świetlny", który pojawił się z "lewej
strony" (wyłonił z niebytu) - taki niewielki rozmiarami, ale za to
"rozrabiający" w otoczeniu - to "rzutuje" go na ekran (czyli wysyła
w środowisko) siedzący w pierwszym rzędzie "maluch" ubrany bodaj w
pstrokatą kurteczkę, trochę zawadiaka. - A ten większy krąg światła
z prawej ("krąg" ewolucji lokalnej), za to odpowiada trzeci "fakt"
z czwartego rzędu na sali. A znów ten ogromny, co przemieszcza się
po "ekranie" wolno i ospale, to rząd ósmy na samej górze...
Itd.
Obserwator już wie, że może przypisać poszczególne, dla niego w/na
płaszczyźnie widoczne kręgi (a logicznie sfery), do cykli (rzędów)
"na sali". Wie, że może to opisać w formule czasoprzestrzeni ośmio-
i wielowymiarowej. Wie, że każdy sygnał w postaci "kręgu światła"
widoczny na ekranie, to ściśle przyporządkowany i do konkretnego
źródła odnoszący się fakt - że tu nie ma żadnej dowolności (i nigdy
jej nie ma), że postrzegany-doznawany konkret pojawia się i znika w
ściśle określony sposób.
Obserwator już wie, że wypadkowa, obserwowana "pstrokacizna plam" o
różnym natężeniu, to zadziałanie "sali", że to wielki, ale zarazem
policzalny zbiór i złożenie. Już wie, że to zbiór, którego elementy
rozmieszczone są logicznie oraz czasoprzestrzennie (budują, "tkają"
czasoprzestrzeń), ale których obserwator nigdy realnie nie dojrzy,
ponieważ to niemożliwe - "ciemność sali" to wyklucza. Ale które są
i istnieją abstrakcyjnie (są doskonale widoczne "oczami duszy").
Fizycznie konkretny obserwator ma zawsze i wyłącznie do dyspozycji
"ekran", czyli "płachtę" i płaszczyznę mapy geograficznej albo też
synoptycznej (albo dowolnie inny już "obraz" otaczającego świata)
- ma zawsze-i-tylko-i-wyłącznie "(z)rzut" zewnętrznego wobec niego
wielowymiarowego "zjawiska" na/w płaszczyznę. I tylko ten rzut jest
realny i dostępny, niczego więcej-nigdy-nigdzie nie ma.
Tym-takim "rzutem" jest "rzeczywistość" - to, co za rzeczywistość
obserwator uznaje.
To tylko (i aż) "płaski ekran" w trakcie zmiany (ale i obserwacji)
- to zredukowana do pojęcia i abstrakcji wielopoziomowa energetyczna
przemiana. - To "wielowymiarowa płaszczyzna".
Obserwator już wie, że jego "zachowanie", jego budowanie się (oraz
budowanie się "obrazu" na/w "ekranie"), tworzenie się w kolejnych
krokach - że to nie jest żaden chaos, ale ściśle uporządkowany i w
swoim zachodzeniu logiczny (policzalny) proces. Proces, który sam
kontroluje się w zachodzeniu. Obserwator już wie, że kiedy wpatruje
się w "płaski świat", dostępne jest wyłącznie to, co takie "źródła
jasności" (z)rzutują na "ekran" - to są obrazy (lub cienie), które
można realnie zauważyć i zanotować (lub doznać), ale niczego więcej
nie ma.
To, co widać, to zawsze jest "odbicie", nic więcej.
Tak, obywatelu, to tylko i zawsze "cień", "refleks" realnie obecny
i podległy poznaniu - ale to tylko cień. A postrzegana całość, co
by nią nie było, dowolnie rejestrowana "cząstka" - to abstrakcja. I
złudzenie.
Tak, to warto podkreślić: "ekran", "płaski stan mapy", to wszystko,
co można zobaczyć i niczego poza tym nie ma. Wszystkie składające
się na taki "obraz" sfery ("rzędy" z punktami światła), to nie fakt
fizyczny, tylko konstrukcja naniesiona na zmienne otoczenie przez
obserwatora. Ale, to jeszcze mocniej trzeba podkreślić, poza głową
owego bytu nie istnieje. "Sala" i zgromadzone audytorium - to "fakt
pusty" (konstrukt logiczny), który dopełnia tutejszy świat. Jest do
tu-i-teraz koniecznym dodatkiem (instrukcją obsługi, objaśnieniem),
jednak realnie nie ma niczego więcej niż "mozaika plam" na ekranie
(poszczególnych "kadrów" filmu).
To moja obserwacja powołuje do istnienia "film" w formule "świat" i
poza mną jego nie ma.
Istotne jest to, że zawsze rejestruję nieostre, rozmyte - losowo w
mojej powierzchownej obserwacji istniejące fakty. I tylko na takiej
podstawie mogę-muszę wnioskować o tym, co się dzieje poza mną, poza
chwilą "teraz" - co się dzieje "na/w sali".
Muszę jednak mieć świadomość, że ani takiej sali nie ma, ani żadnej
projekcji, ani ekranu – ani nawet mnie w postaci, w jakiej sam się
postrzegam. Jest tylko-i-wyłącznie "ekran", płaszczyzna na/w której
"odbija" się to, co nieistniejące a czasoprzestrzenne sfery rzutują
w mój płaski świat (jednocześnie go tworząc).
Więcej - co bardzo-bardzo-bardzo ważne - obserwator rejestrując na
ekranie fakty, postrzega je "po kawałku". Dotyczy to wszystkich, a
więc dużych i małych zdarzeń - ale szczególnie wielkich. W takim
przypadku, dla dalekich oraz wysoko położonych "rzędów" (sfer), nie
fakt się postrzega, tylko zbiór wydarzeń – rozciągnięty (niekiedy w
dużej skali lat i kilometrów) "fakt zbiorowy", z którego realny i
pełny odbiór dotyczy jedynie części procesu (kwantu). Zaś całość -
całość nigdy nie jest osiągalna inaczej niż abstrakcyjnie.
"Fakty" dalekie ode mnie strukturą (dużych rozmiarów) postrzegam -
bo przecież inaczej to nie może się dziać - jako jednostki procesu,
a nie ich łączną postać. Widzę element z całości, który to element
jest dla mnie całością; widzę część, jednak na skutek ograniczenia
w czasie i przestrzeni, traktuję to za wszystko. Mogę "odbudować"
(lub zbudować) w umyśle postrzegany fakt, złożyć w całość i jedność
zapamiętane (i rozpoznane) stany cząstkowe - "ujrzeć" logicznie to,
co nigdy w takiej formie nie istniało oraz nie zaistnieje, tylko że
jest to działanie "spoza" (abstrakcyjne), wykracza poza chwilowość
fizycznego świata - to ujęcie wobec niego zewnętrzne (filozoficzne).
Tego-takiego faktu nie ma w całości, fizycznie jest tylko chwila i
"element" - całość jest we mnie. Realnie część zjawiska zaistniała
dużo wcześniej (daleki przodek to widział) - a koniec zarejestruje
potomek, może nawet bardzo odległy potomek.
Widzę wszystko, jednak to wszystko jest małym składnikiem procesu,
którego fizycznie i łącznie nie ma. Mogę logicznie taki obiekt opisać
i go zobaczyć, jednak fizycznie nigdy nie wyjdę poza stan chwilowy.
Nigdy.
Tylko że to nie jest problem. Kiedy już wiem, że znajduję się przed
wielowymiarową płaszczyzną - kiedy już wiem, że budują (tworzą) ją
logicznie (przewidywalnie) rozmieszczone elementy i że kolejność ich
pojawiania się podlega regule - to mogę na tej podstawie, na zawsze
pozostając w chwili "teraz", zbudować (stworzyć) obraz-schemat faktu
w jego całości (przed-teraz-później). I to się liczy - to ma swoją
cenę.
Bo choć mój świat to "jaskinia", jednak to nie oznacza, że więzień
jest na zawsze skazany.
Rozum może wzlecieć ponad poziom d-n-a.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9SUPLEMENT
 
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Łozowski Janusz
 
Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.kwantologia2
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Łozowski Janusz
 
ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).kwantologia2
 
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Łozowski Janusz
 
Kwantologia 5.3 jednostka czy zbiór.
Kwantologia 5.3   jednostka czy zbiór.Kwantologia 5.3   jednostka czy zbiór.
Kwantologia 5.3 jednostka czy zbiór.Łozowski Janusz
 
Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11kwantologia2
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).SUPLEMENT
 

What's hot (17)

Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
Kwantologia 5.1. jak rozległy jest kosmos.
 
Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.Jak rozległy jest kosmos.
Jak rozległy jest kosmos.
 
NIC, fundament.
NIC, fundament.NIC, fundament.
NIC, fundament.
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
 
Zbrylenia.
Zbrylenia.Zbrylenia.
Zbrylenia.
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
 
ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).ewolucja (kwantów).
ewolucja (kwantów).
 
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów).
 
Kwantologia 5.3 jednostka czy zbiór.
Kwantologia 5.3   jednostka czy zbiór.Kwantologia 5.3   jednostka czy zbiór.
Kwantologia 5.3 jednostka czy zbiór.
 
Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11Kwantologia stosowana 11
Kwantologia stosowana 11
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... -  "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
Kwantologia ... - "grawitacja" (mamy cię).
 

Viewers also liked

Viewers also liked (10)

NSD
NSDNSD
NSD
 
De toekomst van voeding, dieet en leefstijl advies
De toekomst van voeding, dieet en leefstijl adviesDe toekomst van voeding, dieet en leefstijl advies
De toekomst van voeding, dieet en leefstijl advies
 
Vehicle technology software updates
Vehicle technology software updatesVehicle technology software updates
Vehicle technology software updates
 
Human enhancement
Human enhancementHuman enhancement
Human enhancement
 
Casamento com Expressões Regulares
Casamento com Expressões RegularesCasamento com Expressões Regulares
Casamento com Expressões Regulares
 
8 Trends in biohacking
8 Trends in biohacking8 Trends in biohacking
8 Trends in biohacking
 
L5 formation of malaysia
L5   formation of malaysiaL5   formation of malaysia
L5 formation of malaysia
 
Estrategias de mediación pedagógica
Estrategias de mediación pedagógicaEstrategias de mediación pedagógica
Estrategias de mediación pedagógica
 
Gsm, gprs, edge presentation
Gsm, gprs, edge presentationGsm, gprs, edge presentation
Gsm, gprs, edge presentation
 
How to have good luck
How to have good luckHow to have good luck
How to have good luck
 

Similar to Kwantologia 3.7 płaszczyzna wielowymiarowa.

Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.kwantologia2
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.kwantologia2
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.SUPLEMENT
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia2
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8SUPLEMENT
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9kwantologia2
 
Kwantologia 1.4 kot w pudełku.
Kwantologia 1.4   kot w pudełku.Kwantologia 1.4   kot w pudełku.
Kwantologia 1.4 kot w pudełku.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Łozowski Janusz
 

Similar to Kwantologia 3.7 płaszczyzna wielowymiarowa. (20)

Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.Wielowymiarowa płaszczyzna.
Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8Kwantologia stosowana 8
Kwantologia stosowana 8
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
 
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.Kwantologia 7.3   kredowe koło pojęć.
Kwantologia 7.3 kredowe koło pojęć.
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia 1.4 kot w pudełku.
Kwantologia 1.4   kot w pudełku.Kwantologia 1.4   kot w pudełku.
Kwantologia 1.4 kot w pudełku.
 
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
Kwantologia 7.9   meta-fizyka.Kwantologia 7.9   meta-fizyka.
Kwantologia 7.9 meta-fizyka.
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
 
uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.
 

More from Łozowski Janusz

Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.Łozowski Janusz
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Łozowski Janusz
 

More from Łozowski Janusz (20)

Kwantologia ... 0 czyli 1.
Kwantologia ...   0 czyli 1.Kwantologia ...   0 czyli 1.
Kwantologia ... 0 czyli 1.
 
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
Kwantologia ... - NIC-i-COŚ.
 
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
Kwantologia 12.8 – czasoprzestrzeń abstrakcyjna.
 
Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.Kwantologia 12.7 – pole energii.
Kwantologia 12.7 – pole energii.
 
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.
Kwantologia 12.3 – wepchnięci w kanał.
 
Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.Kwantologia 12.1 – obserwator.
Kwantologia 12.1 – obserwator.
 
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.
Kwantologia 11.8 – abstrakcja, czyli co.
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
 
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
 
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
Kwantologia 11.2 – byty niematerialne.
 
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
Kwantologia 11.3 – informacja, czyli co.
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
 
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.Kwantologia 11.1 – x-y-z.
Kwantologia 11.1 – x-y-z.
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
 
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
Kwantologia 10.8 – skraj wszechświata.
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
 
Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.Kwantologia 10.2 – COŚ.
Kwantologia 10.2 – COŚ.
 

Kwantologia 3.7 płaszczyzna wielowymiarowa.

  • 1. Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 3.7 – Płaszczyzna wielowymiarowa. Obywatelu matematyku, spokojnie, proszę odłożyć ten przedmiot, to ciężkie jest, może się uszkodzić. Tak, dobrze, proszę usiąść. Tak, oddychać głęboko, głęboko. Tak, rozluźnić się, spojrzeć za okno i na zieleń, to podobno pomaga na stres... Tak, pomaga... I teraz, obywatelu, proszę się zastanowić. Wiem, sprawa prezentuje się dziwacznie, wiem, wygląda to odlotowo, czy jakoś tak, ale proszę się nie denerwować, wyjaśnienie padnie. Za stronę albo cztery, ale padnie. - Płaszczyzna wielowymiarowa to nie przejaw zwichrowania i czegoś spoza naukowego oglądu, ale konieczność. Obywatel sam to za jakiś czas potwierdzi. - Tak, obywatelu, obywatel to potwierdzi. I sam to potwierdzi, zupełnie nie przymuszony. Że to koncept, że to wspomożenie abstrakcyjne w poznawaniu świata, trzeba to przyznać, tak to idzie. Ale, obywatelu, obywatel przyzna i potwierdzi, że wszystko, cała zawartość obywatelskiej głowy oraz każdej głowy, to abstrakcje. - To jakoś tam zsumowane w pojęciowe konstrukcje zaobserwowane w świecie regularności. Tak samo dzieje się w tym przypadku. Nazwa jak nazwa, obywatelu, ale coś za tym się kryje. Tak, obywatelu, coś się za tym kryje. Wiem, obywatelu, jestem tego świadom - to moja odpowiedzialność. Przykład podam, zrozumienie to wspomoże. Naocznie obywatel zapozna się i rozumem ogarnie, później wnioski wyciągnie. I tak - obywatel siądzie wygodnie - obywatel oczy wyobraźni popuści i się rozejrzy. Taka sceneria badawcza się rozciąga: sala kinowa i ciemność wszędzie. - Sala robi tu za przykład naszego zawierania się w świecie, nasze pomieszkiwanie w rzeczywistości symbolizuje, czyli atmosferę do rozumowania ogólnie zapodaje. I scena w owej sali jest, i ogromny ekran jest, taka biała i płaska powierzchnia do rzutowania "obrazów" od sufitu do podłogi. A przed nią, plecami do widowni, byt obserwujący stoi, dalej "obserwatorem" się nazywający. Samiusieńki wobec owej płachty ekranowej. Jednostka życiowa albo i zbiorowa, to zależy jak toto opisywać - ale zarazem osobnik w relacji (w połączeniu) z otoczeniem. Początkowo - co trzeba wężykiem podkreślić - takie coś zagubione w świecie jest. Pojawia się na tym padole łez (najlepszym ze złych) - i tak po całości jest nieporadnie zagubione. Plamy, szumy, czy inne drgnienia odbiera i w pamięci notuje - obraz skacze, przewraca się i niczego stałego dojrzeć nie można. Lata mijają w tej ciemnicy, jaskini nie jaskini, obserwujący wprawy nabiera, taka "akomodacja" do mroku zachodzi i osobnik szczegóły już obrazowe dostrzega - nawet je w zapale twórczym symbolicznie nazywa i inaczej definiuje. I w ten to czas zwiększa się zdolność osobnika do wychwycenia elementów otoczenia. Obserwujący i doznający świat byt
  • 2. zaczyna wówczas rejestrować na "ekranie" różne plamy - płaszczyzna, na której i w której coś się dzieje, ożywa swoim rytmem. Coś się z czymś innym sprzęga oraz łączy, widać zależności proste i bardziej skomplikowane - widać "cienie" w przeróżnych postaciach, mniejsze i większe; nawet w ruchu, nawet kolorowe, nawet wpływające na siebie. I nawet pewien sens w tym obserwator notuje. I jeszcze kolejne lata na zbieraniu danych odchodzą w niebyt, wraz z nabieraniem ciała i doświadczenia obserwator przepoczwarza się w człowieka – i na koniec przed tak ogólnie pojętym "płaskim" ekranem świata staje, przed abstrakcją całościową rzeczywistości. Zebrał o otoczeniu mnogość danych, zestawił je w związki chemiczne albo też konstelacje niebieskie, ponazywał genetycznie i matematycznie - i w tej "sali kinowej", logicznie nieskończonej i wiecznej, a fizycznie rozciągniętej, zawierającej się w zakresie nadprogowym, w niej staje i się wpatruje w plamiaste wzory na płaszczyźnie. Istotne, ważne w tym ujęciu (zobrazowaniu sytuacji rozumu w świecie) jest to, że byt - że obserwator nic w tej ciemności poza "ekranem" nie widzi, dla niego ekran jest wszystkim. "Ekran" to jego świat w każdym szczególe, obserwuje zachodzące na/w nim zjawiska, ale i sam się w nim zawiera. Jest w tej chwili (mimo zdobytego doświadczenia) w takiej sytuacji, jak mu było u zarania osobniczego i zbiorowego: widzi, doznaje owej płaskiej "ekranowej" rzeczywistości. Za nim mnogość poznanych faktów - ale sytuacja identyczna: "ściana" pojęć, płaszczyzna, granica; w łepetynie zbiór zarejestrowanych w czasie i przestrzeni zależności, ale logicznie to płaszczyzna. W ten to czas przejścia (od doznającego do analizującego), mimo że w stałej pamięci regułę już wielowymiarowości wyprodukował, staje byt przed płaszczyzną i się zastanawia. To logicznie zdecydowanie inna płaszczyzna od tej wstępnie początkowej (czyli zmysłowej), bogata w ustalone wewnętrzne powiązania - jednak fizycznie to zawsze i tylko płaszczyzna. To "wielowymiarowa płaszczyzna". Tak, obywatelu, macie racje - może sobie obserwator rejestrowane na "ekranie" plamy kolorów, a też "kręgi" wyróżnialne (czy inne jakoś zauważone kształty) nazywać, zbierać w większe konstrukcje. I to w zapamiętaniu czyni, wszystko prawda. Ale, obywatelu, to zawsze na tym podstawowym poziomie, energetycznie zmiennym, to zawsze jest i zawsze będzie płaskie. - Bo to w głowie, w łepetynie obywatelskiej naszej się wymiar znajduje i w kolejne wymiary składa – tak to się układa. Przecież, zauważcie obywatelu, realnie jest tylko energetyczna taka sobie zmiana, przemieszczanie się czegoś w niczym. Że to obywatelowi się w atom, planetę czy "wszechświat" składa, to już się w świecie nie zawiera - tak, obywatelu, to się w świecie nie znajduje. To się w głowie obywatelskiej buduje i tam lokuje, tylko w głowie. Zmiana się toczy, ale w jakim rytmie, w jakiej postaci (w jakim zbryleniu) - to obywatel sam tworzy i ustala. Tylko obywatel. Czyli z kresek czy owych "plamiastych" stanów świata kombinuje sobie obserwator onże świat, składa cierpliwie - bo wszak niczego innego
  • 3. zrobić nie może. To jego być - albo i nie być. Zanim się we wzmiankowanej "sali" znajdzie, zanim w całościowy obraz przyjdzie mu to złożyć, zbiera fakty i buduje kolejne piętra. A to w gmatwanine światełek - coś, co takim się pozornie wydawało - tam w podszewce ład dojrzy (i mechanikę elementów zbuduje), a to różne w zakresie atmosferycznym nasycenie kolorów i wirów sobie odnotuje, i mapę synoptyczną zbuduje i będzie z niej korzystał. Albo poziomice naniesie na papier i mapę do celu wykreśli. - Widzi "plamki", które się z kierunku w inny kierunek przemieszczają - i zawsze tylko owe plamki widzi - ale na tej podstawie rytm pozna, "świat" zdekoduje w jego fizycznych przekształceniach. I choć reguły w pełności uchwycić jeszcze nie zdoła, już ustali, że takie małe plamki, choć drobne i nieostre, to w zapamiętaniu kręcą się i mogą szkodzić – że te duże, choć powolne, też są w doznaniach nieprzyjemne lub groźne. A wszystko na "ekranie" drga i wzajemnie się potrącając sam ów ekran buduje. Że jest drobnica atomowa, a też mniejsza - ale i że są wielkie kawałki materii. Itd. I że to wszystko ważne, że sensowne - że może nawet podlega jednej logicznej zasadzie. Zawsze-wszędzie jednej. Ba, czuje obserwator - nawet wie obserwator, że płaski w obserwacji aż po brzeg ekran, że to jest realnie zakodowane informacją, że są w nim głębokie powiązania, że to kawałek po kawałku i plama jedna po drugiej z sensem się pokazują, że może to być rozumnie skonstruowane i poznane w całości. - I mimo że tego jeszcze nie potrafi dowieść, mimo że w tym świecie tylko "płaszczyzna" jest mu dostępna, to jest pewien, że można ją rozpoznać. Tak to obserwator ustala, i coraz pewniejszy tego. A dlaczego tak to może-musi być? Ponieważ wcześniejsze warunkuje aktualnie obecne, i takoż dalsze. W tym chaosu nie ma, logika to spaja. Policzalna w każdą stronę. Widać chaos, ale to ład prezentujący się jako chaos. Tak, obywatelu, to policzalne. To zawsze tylko płaszczyzna, ale to się daje w składaniu pojęciowym zliczyć. Dla mnie, obywatelu - dla obserwatora znaczy się - "obraz ekranowy" to wszystko, w żaden sposób wyjść "poza" nie można. Obserwowana w dowolny sposób płaszczyzna i przesuwające się po niej cienie-plamy, to w rejestracji wszystko, owe "zjawiskowe" zjawiska są wszystkim. Nic więcej nie istnieje. A do tego, zauważcie obywatelu, zawsze to pokrzywione, zamazane, w odbieraniu nieostre, przez co trudność w porządkowaniu większa. Trzeba również powiedzieć, że byt obserwujący nic nie wie, że poza ciemnością kinową jeszcze coś jest. - Bo, tak po prawdzie, tego nie ma, to umysłowa wyobraźnia bytu coś takiego do istnienia powołuje - przez podobne działania zrozumienie sobie ułatwia. Ale zarazem tenże byt, co to zawsze tylko "ekran" naścienny widzi (i film plamisty), nie wie jeszcze (o tym się dopiero krok po kroku z analizy świata dowiaduje), że jest "widownia" oraz że ma "za sobą" (i w każdym kierunku) wielką, ogromną "salę", po brzeg wypełnioną - że jest logiczna, wiec abstrakcyjna sala kinowa i jej "zawartość". Nie wie, że są rzędy, że są obsadzone "faktami"; nie wie, że te persony
  • 4. rozmieszczone są wszechkierunkowo względem niego, że zbudowane są z reguł, zasad i matematycznych przeliczeń. - Byt nic o tym nie wie, ale zarejestrowane fakty uogólnia, łączy ze sobą w abstrakcje - i na końcu w "obraz" sali kinowej dla ułatwienia poznania to zestawia. - Dla niego dostępna jest tylko (i wyłącznie) "mapa", "płaszczyzna" z naniesionymi "punktami" oznaczającymi jakiś stan zmieniającego się świata (np. izobary czy podobne poziomice), ale on sobie z tego (w głowie) buduje (stwarza) wielowymiarowy model rzeczywistości - tu w postaci sali kinowej. To z takiej "płaskiej mapy", z niej - i zawsze pozostając w ramach niej - próbuje odczytać rytmikę zjawisk, odczytać zaistniałe procesy i przewidzieć nadchodzące. Bo wie, że od tego zależy jego życie - teraz i zawsze. Tak, obywatelu, życie. Jeszcze raz wypada zadać fundamentalne i głębokie pytanie: co widzi "płaszczak", zanurzony w płaszczyźnie i na zawsze w niej pozostający byt? Początkowo widzi chaos - "ciemność widzę!" - w zapamiętaniu wówczas krzyczy. Ale kiedy już widzenie w miarę szczegółowe i powiązane się pojawi, to stwierdzi (biedaczysko, który błąka się po całym świecie, żeby szukać tego, co jest bardzo blisko), że to co prawda chaos, ale uporządkowany. Bo choć nic się nie skleja w jedność rozumną, to na dystansie paru dni (parunastu maksymalnie), w jakoś zauważalny rytm pogodowy to się na przykład ułoży, wyże i niże pozwoli rozpoznać. Po licznych obrotach niebieskich sfer tak mu się to złoży, że choć generalnie rejestruje zależności statystyczne, to głębszą regułę w tym przeczuwa - i uparcie dąży do niej. I choć dalej trzepot motyla polatujący z maszyny liczącej straszy go dalekimi konsekwencjami (bo on taki malutki wobec tego na ekranie), to przecież krok zrobi, coś logicznego a pewnego ustali. Co może uczynić obserwator w takiej chwili - co powinien zrobić w takim punkcie dziejowym byt obserwujący "płaszczyznę" - co powinien zrobić, kiedy już stoi przed "ekranem" w owej abstrakcyjnej "kinowej sali" i wie, że ona (logicznie) istnieje? "Więcej światła!", mógłby i powinien dobitnie zawołać, "światło na salę!" - powinien krzyknąć z płaszczyzną skonfrontowany rejestrator otoczenia. I stała się jasność. I może rozejrzeć się byt. I może spojrzeć na to, co za nim i przed nim, i nad-pod. I co dojrzy? Dużo i wszystko. I zwłaszcza - i przede wszystkim ład. Wszędzie ład. Oto widzi obserwator, że "sala" skonstruowana jest jak amfiteatr, że rzędy krzeseł posiadają w swojej strukturze "zakodowane" rytmy, że są rozmieszczone regularnie i w przewidywalnych regułą odstępach, że to nie losowość, czy inne prawdopodobieństwo podszyte hazardem, ale wywiedliwa logicznie prawidłowość. Widzi, że na początku - najbliżej "sceny" - znajdują się rzędy dla drobnych, małych, ale bardzo w swoim drganiu ruchliwych "berbeci".
  • 5. Im dalej (oraz wyżej), tym więcej poważnych osobników, tym bardziej stateczne i znaczące "persony" w ponumerowanych rzędach przesiadują (ciężkie, powolne i pot z nich spływa). Widzi, że w każdym "rzędzie" znajduje się tyle samo krzesełek, że są tak samo numerowane, ale że ich "rozmiar" jest odpowiedni do "zawartości". O ile bliskie rzędy obserwator postrzega wyraźnie, to wysokie (lub "dostawki" lokujące się głęboko poniżej) odbiera nieostro, "po kawałku" (skwantowane) - i przede wszystkim, co tu fundamentalnie istotne, okresowo (co jakiś czas). Ważny szczegół, po chwili obserwator dostrzega fakt, który dotyczy każdego widza: "latarka", źródło światła (tu: sygnału). W rzędach pierwszych, które definiuje, ze względu na ich rozmiar, jako fakty "dziecięce" (małe oraz ruchliwe), zasiadający na/w nich "widzowie" trzymają w dłoniach "latareczki", silne natężeniem, ale punktowe światłem, przez to "operatywne" (skaczą po ekranie). Im dalej i "w górę" sali sięga wzrokiem, tym "siła rażenia" kierowanego na ekran światła rośnie; w ostatnim rzędzie są "reflektory" o gigantycznej mocy, które wysyłają co prawda powolne smugi światłości, ale które potrafią "stłumić" wszelkie pozostałe. Gaśnie światło. I co obecnie widzi stojący przed (wielowymiarowym) "ekranem" byt, czy inny nieszczęśnik "wpisany" na zawsze w czasoprzestrzeń? Co mu się ukazuje na "ekranie"? Początkowo znów chaos. Ale już nie taki chaotyczny. Bo obserwator wie, że ten konkretny "punkt świetlny", który pojawił się z "lewej strony" (wyłonił z niebytu) - taki niewielki rozmiarami, ale za to "rozrabiający" w otoczeniu - to "rzutuje" go na ekran (czyli wysyła w środowisko) siedzący w pierwszym rzędzie "maluch" ubrany bodaj w pstrokatą kurteczkę, trochę zawadiaka. - A ten większy krąg światła z prawej ("krąg" ewolucji lokalnej), za to odpowiada trzeci "fakt" z czwartego rzędu na sali. A znów ten ogromny, co przemieszcza się po "ekranie" wolno i ospale, to rząd ósmy na samej górze... Itd. Obserwator już wie, że może przypisać poszczególne, dla niego w/na płaszczyźnie widoczne kręgi (a logicznie sfery), do cykli (rzędów) "na sali". Wie, że może to opisać w formule czasoprzestrzeni ośmio- i wielowymiarowej. Wie, że każdy sygnał w postaci "kręgu światła" widoczny na ekranie, to ściśle przyporządkowany i do konkretnego źródła odnoszący się fakt - że tu nie ma żadnej dowolności (i nigdy jej nie ma), że postrzegany-doznawany konkret pojawia się i znika w ściśle określony sposób. Obserwator już wie, że wypadkowa, obserwowana "pstrokacizna plam" o różnym natężeniu, to zadziałanie "sali", że to wielki, ale zarazem policzalny zbiór i złożenie. Już wie, że to zbiór, którego elementy rozmieszczone są logicznie oraz czasoprzestrzennie (budują, "tkają" czasoprzestrzeń), ale których obserwator nigdy realnie nie dojrzy, ponieważ to niemożliwe - "ciemność sali" to wyklucza. Ale które są i istnieją abstrakcyjnie (są doskonale widoczne "oczami duszy"). Fizycznie konkretny obserwator ma zawsze i wyłącznie do dyspozycji "ekran", czyli "płachtę" i płaszczyznę mapy geograficznej albo też
  • 6. synoptycznej (albo dowolnie inny już "obraz" otaczającego świata) - ma zawsze-i-tylko-i-wyłącznie "(z)rzut" zewnętrznego wobec niego wielowymiarowego "zjawiska" na/w płaszczyznę. I tylko ten rzut jest realny i dostępny, niczego więcej-nigdy-nigdzie nie ma. Tym-takim "rzutem" jest "rzeczywistość" - to, co za rzeczywistość obserwator uznaje. To tylko (i aż) "płaski ekran" w trakcie zmiany (ale i obserwacji) - to zredukowana do pojęcia i abstrakcji wielopoziomowa energetyczna przemiana. - To "wielowymiarowa płaszczyzna". Obserwator już wie, że jego "zachowanie", jego budowanie się (oraz budowanie się "obrazu" na/w "ekranie"), tworzenie się w kolejnych krokach - że to nie jest żaden chaos, ale ściśle uporządkowany i w swoim zachodzeniu logiczny (policzalny) proces. Proces, który sam kontroluje się w zachodzeniu. Obserwator już wie, że kiedy wpatruje się w "płaski świat", dostępne jest wyłącznie to, co takie "źródła jasności" (z)rzutują na "ekran" - to są obrazy (lub cienie), które można realnie zauważyć i zanotować (lub doznać), ale niczego więcej nie ma. To, co widać, to zawsze jest "odbicie", nic więcej. Tak, obywatelu, to tylko i zawsze "cień", "refleks" realnie obecny i podległy poznaniu - ale to tylko cień. A postrzegana całość, co by nią nie było, dowolnie rejestrowana "cząstka" - to abstrakcja. I złudzenie. Tak, to warto podkreślić: "ekran", "płaski stan mapy", to wszystko, co można zobaczyć i niczego poza tym nie ma. Wszystkie składające się na taki "obraz" sfery ("rzędy" z punktami światła), to nie fakt fizyczny, tylko konstrukcja naniesiona na zmienne otoczenie przez obserwatora. Ale, to jeszcze mocniej trzeba podkreślić, poza głową owego bytu nie istnieje. "Sala" i zgromadzone audytorium - to "fakt pusty" (konstrukt logiczny), który dopełnia tutejszy świat. Jest do tu-i-teraz koniecznym dodatkiem (instrukcją obsługi, objaśnieniem), jednak realnie nie ma niczego więcej niż "mozaika plam" na ekranie (poszczególnych "kadrów" filmu). To moja obserwacja powołuje do istnienia "film" w formule "świat" i poza mną jego nie ma. Istotne jest to, że zawsze rejestruję nieostre, rozmyte - losowo w mojej powierzchownej obserwacji istniejące fakty. I tylko na takiej podstawie mogę-muszę wnioskować o tym, co się dzieje poza mną, poza chwilą "teraz" - co się dzieje "na/w sali". Muszę jednak mieć świadomość, że ani takiej sali nie ma, ani żadnej projekcji, ani ekranu – ani nawet mnie w postaci, w jakiej sam się postrzegam. Jest tylko-i-wyłącznie "ekran", płaszczyzna na/w której "odbija" się to, co nieistniejące a czasoprzestrzenne sfery rzutują w mój płaski świat (jednocześnie go tworząc). Więcej - co bardzo-bardzo-bardzo ważne - obserwator rejestrując na ekranie fakty, postrzega je "po kawałku". Dotyczy to wszystkich, a więc dużych i małych zdarzeń - ale szczególnie wielkich. W takim
  • 7. przypadku, dla dalekich oraz wysoko położonych "rzędów" (sfer), nie fakt się postrzega, tylko zbiór wydarzeń – rozciągnięty (niekiedy w dużej skali lat i kilometrów) "fakt zbiorowy", z którego realny i pełny odbiór dotyczy jedynie części procesu (kwantu). Zaś całość - całość nigdy nie jest osiągalna inaczej niż abstrakcyjnie. "Fakty" dalekie ode mnie strukturą (dużych rozmiarów) postrzegam - bo przecież inaczej to nie może się dziać - jako jednostki procesu, a nie ich łączną postać. Widzę element z całości, który to element jest dla mnie całością; widzę część, jednak na skutek ograniczenia w czasie i przestrzeni, traktuję to za wszystko. Mogę "odbudować" (lub zbudować) w umyśle postrzegany fakt, złożyć w całość i jedność zapamiętane (i rozpoznane) stany cząstkowe - "ujrzeć" logicznie to, co nigdy w takiej formie nie istniało oraz nie zaistnieje, tylko że jest to działanie "spoza" (abstrakcyjne), wykracza poza chwilowość fizycznego świata - to ujęcie wobec niego zewnętrzne (filozoficzne). Tego-takiego faktu nie ma w całości, fizycznie jest tylko chwila i "element" - całość jest we mnie. Realnie część zjawiska zaistniała dużo wcześniej (daleki przodek to widział) - a koniec zarejestruje potomek, może nawet bardzo odległy potomek. Widzę wszystko, jednak to wszystko jest małym składnikiem procesu, którego fizycznie i łącznie nie ma. Mogę logicznie taki obiekt opisać i go zobaczyć, jednak fizycznie nigdy nie wyjdę poza stan chwilowy. Nigdy. Tylko że to nie jest problem. Kiedy już wiem, że znajduję się przed wielowymiarową płaszczyzną - kiedy już wiem, że budują (tworzą) ją logicznie (przewidywalnie) rozmieszczone elementy i że kolejność ich pojawiania się podlega regule - to mogę na tej podstawie, na zawsze pozostając w chwili "teraz", zbudować (stworzyć) obraz-schemat faktu w jego całości (przed-teraz-później). I to się liczy - to ma swoją cenę. Bo choć mój świat to "jaskinia", jednak to nie oznacza, że więzień jest na zawsze skazany. Rozum może wzlecieć ponad poziom d-n-a. cdn. Janusz Łozowski