Katalog towarzyszący wystawie ptrezentującej efekty warsztatów "Baśnie Herberta". Projekt został dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2008 roku
Expoziţie virtuală a cărţilor scriitorului polonez Andrzej Stasiuk, din colecţia bibliotecii de cultură şi literatură polonă "A. Mickiewicz", cu ocazia aniversării a 55 de ani de la naştere.
Józef Raczek (1922-1990) – malarz, rzeźbiarz, kolekcjoner,
autor sztuk teatralnych i bajek.
„Orędownik Sądecczyzny” swój dom, zwany „Oficyną Raczków”,
zamienił w niezwykłą galerię grafik, obrazów i rzeźb. Przez wiele lat było to miejsce spotkań i twórczej pracy artystów. W pokoju „Pod muzami” Raczek podejmował gości winem własnego wyrobu z owoców głogu i dzikiej róży.
Sztuka była dla niego niczym pamiętnik – uwiecznił starosądecki rynek, klasztor klarysek, kapliczki, św. Kingę. Malowidła znajdujące się w sieni przybliżają nam kulturę i historię Starego Sącza, a na podwórku wciąż jeszcze rzeczywistość miesza się z bajką.
Katalog towarzyszący wystawie ptrezentującej efekty warsztatów "Baśnie Herberta". Projekt został dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2008 roku
Expoziţie virtuală a cărţilor scriitorului polonez Andrzej Stasiuk, din colecţia bibliotecii de cultură şi literatură polonă "A. Mickiewicz", cu ocazia aniversării a 55 de ani de la naştere.
Józef Raczek (1922-1990) – malarz, rzeźbiarz, kolekcjoner,
autor sztuk teatralnych i bajek.
„Orędownik Sądecczyzny” swój dom, zwany „Oficyną Raczków”,
zamienił w niezwykłą galerię grafik, obrazów i rzeźb. Przez wiele lat było to miejsce spotkań i twórczej pracy artystów. W pokoju „Pod muzami” Raczek podejmował gości winem własnego wyrobu z owoców głogu i dzikiej róży.
Sztuka była dla niego niczym pamiętnik – uwiecznił starosądecki rynek, klasztor klarysek, kapliczki, św. Kingę. Malowidła znajdujące się w sieni przybliżają nam kulturę i historię Starego Sącza, a na podwórku wciąż jeszcze rzeczywistość miesza się z bajką.
Agnieszka Przybyszewska, "Czytać....czyli układać", Przestrzenie książki
1. agnieszka przybyszewska
czytać
...czyli układać
liberackie (i nie tylko) modele do składania
W tradycji hebrajskiej istnieje zwyczaj, iż pierw- By było „dobrze”, trzeba czytać po kolei, strona
szą literę, jaką dziecko pisze lub czyta, smaruje się po stronie. Rozpoczął:
miodem, by na zawsze już kojarzyło ono spotkanie „Na swój sposób książka ta zawiera w sobie
z tekstem ze słodką przyjemnością. Wszyscy też za- wiele książek, przede wszystkim zaś dwie książki.
zdrościmy pociechom tych kolorowych magicznych Pierwszą należy czytać normalnie, a kończy się
książek, które kryją w sobie prawdziwy las, pałac, ona na rozdziale 56, pod którym znajdują się trzy
z których wyłania się piękna księżniczka. Książek, ozdobne gwiazdki równoznaczne ze słowem „ko-
w których czarne jest tylko to, co ma być czarne, niec”, w konsekwencji czego czytelnik bez wyrzutów
białe – to, co ma być białe, a cały wszechświat sumienia może zrezygnować z dalszego ciągu.
mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Książek, które Drugą należy rozpocząć od rozdziału 73, czytając
wystarczy otworzyć, by stał się cały świat, takich, w dalszym ciągu według numerów, które są za-
w których puchaty kurczak jest puchaty i wypukły, znaczone pod każdym rozdziałem w nawiasach”
bo jakiż miałby być. Siedząc w mniej lub bardziej wy- (J. Cortázar, Gra w klasy, patrz s. 43).
tartych fotelach z biało-czarnymi tomami w rękach, I tak nasz Czytający czyta od strony pierwszej
tęsknimy za składaniem grubych tekturowych kart, do ostatniej, jednak bynajmniej nie w tej kolejności.
za dosłownym rozkładaniem i składaniem powieści Przewraca strony, układa rozdziały,
i tekstowych światów. Ale właściwie dlaczego? Kto
zabrał nam przyjemność czytania? Kto posadził składa powieść w jej formę ostateczną.
w kącie z białymi kartami pokrytymi równiutkimi rzę-
dami czarnych literek, uwięzionymi między dwiema Układa i dekonstruuje tekst, jak kiedyś, gdy był
sztywnymi okładkami? Kto powiedział: dorosłość pulchniutkim Przyszłym Czytającym.
oznacza stateczne przewracanie poukładanych Innego dnia zapragnął oddać się lekturze poezji.
kart; jesteś dorosły – musisz sobie wyobrażać to, Sięgnął po sonety – wiersze klasycznej harmonii
co opisane? i równowagi, idealnie zbilansowane. Stały układ
strof i wersów, klarowna kompozycja – idealny wy-
Weźmy przykładowego bór Statecznego Dorosłego Czytającego. Poezja…
Czytającego z miasta X. Z dreszczem emocji Czytający odchyla okładkę.
A tam – wcale nie dziesięć sonetów, lecz, jak mówi
Siada w fotelu. Mości się niczym rozkapryszony tytuł, sto tysięcy miliardów (R. Queneau, Cent mille
kot. Musi mu być wygodnie. Ma przecież zabrać milliards de poèmes, patrz s. 30). Każda ze stron,
się do lektury pasjonującej książki, o której opo- na której zapisany był wiersz, pocięta została tak,
fot.: marcin klag
wiadał przyjaciel. Jak każe tradycja, otwiera opasłe iż poszczególne wersy znajdują się na oddzielnych
tomiszcze na pierwszej stronie. Nie na ostatniej paskach papieru. Niewygodnie przewracać karty…
– w ten sposób zniszczyłby całą przyjemność lektury. Co zatem pozostaje Naszemu Czytającemu?
10
2. fot.: autor artykułu
Wybiera, układa, przekłada paski. Pierwszy i drugi
wers z pierwszej strony, potem trzeci z ostatniej,
a potem po jednym z losowo wybranych środko-
wych kart. Albo nie! Pierwszy z ostatniej strony,
drugi z przedostatniej, trzeci z przedprzedostatniej…
A może po kilka z każdej strony? A może poszukać
takich, które zaczynają się od tych samych liter?
Zostawmy Czytającego, gdy tak składa i układa
swą książkę…
Owo komponowanie całości z fragmentów
spodobało mu się do tego stopnia, że
zaczyna on szukać innych książek,
które będą niczym układanka.
No i znalazł, a jakże! Ostatnio przekłada małe
zeszyciki – cząstki powieści (B. S. Johnson, The
Unfortunates, patrz s. 56). Układając fragmenty,
z których zaznaczony jest tylko pierwszy i ostatni,
próbuje z luźnych epizodów-wspomnień odtworzyć
historię przyjaciela głównego bohatera. Jednak
całość rozpada się na luźne karty niczym bohater
zżerany przez raka…
Nasz Czytający jest też oczywiście Jak
Najbardziej Współczesnym Czytającym. Do-
skonale radzi sobie ze wszystkimi zdobyczami
techniki, nie potrafi nawet pomyśleć o życiu bez
radia, komórki i komputera. Pozostaje jednak
Człowiekiem Kulturalnym. Nowe media służą mu
nie tylko do codziennej komunikacji i banalnych
rozrywek. Za pomocą kupionego w komisie lap-
topa przerzuca wirtualne karty wielu powieści.
Ostatnio rozczytuje się w hipertekstach. Oto już
nie bierze do rąk pociętych stron książek czy
11
3. ich luźnych kart, teraz czyta fragment powieści utwory. W końcu trafia na książkę, w której tekst,
na ekranie, wybiera jeden z kilku wyróżnionych jaki możemy przeczytać „od razu”, stanowi zaledwie
graficznie linków (elektronicznych odsyłaczy) 1/6 całości (Z. Fajfer, K. Bazarnik, Oka-leczenie,
i w ułamku sekundy przenosi się do zupełnie patrz s. 70). Zabiera się do lektury. Nie tylko czyta,
innego fragmentu powieści. Czasem zmienia nar- przewracając strony, ale i cały czas coś maże
ratorów i poznaje wydarzenia z coraz to nowych na porozrzucanych po biurku i podłodze kartkach.
perspektyw (R. Nowakowski, Koniec świata według Zagryza wargi, gdy coś mu nie wychodzi. Odtworzył
Emeryka, patrz s. 71), czasem trafia na historię ukryty tekst, złożony z pierwszych liter słów użytych
bohatera, który w poprzednim fragmencie poja- w książce składającej się z trzech sklejonych ze sobą
wił się tylko na chwilę (S. Shuty, Blok), czasem kodeksów. To jednak za mało. To jeszcze nie bra-
po prostu szuka rozwiązania zagadki (M. Joyce, kujące 5/6. Więc Nasz Czytający z pierwszych liter
afternoon. a story), tekstów, które już odtworzył, buduje kolejne. I tak aż
do jednego, ostatniego słowa. To jednak nie koniec.
próbuje dociec prawdy. Spędza kolejne godziny,
Współczesność nie oznacza jednak odejścia odkrywając inne tajemnice tekstu…
od klasyki. Czytający sięga też po ojców polskiej
literatury, których nie wypada nie znać. Czyta Zatem – czy nasz Dorosły Czytający siada wy-
starego mistrza: godnie w fotelu i, przewracając strony od pierwszej
do ostatniej, poznaje kolejnych bohaterów i kolejne
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada; miejsca? Tak, zdarza mu się. Jednak zdarza mu się
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada. również sięgać po swoje ulubione książki, przypo-
Godności trzeba nie za nic tu cnota, minające modele do składania. Takie, w których, by
Miłości pragną nie pragną tu złota naprawdę je przeczytać, musi podjąć wiele decyzji,
musi dopełnić ostatecznej formy dzieła, przejąć
(J. Kochanowski, Raki) na chwilę funkcję autora i nadać tekstowi jego osta-
teczny kształt. To on, Czytający, układa fragmenty
Ale, ale – myśli przyzwyczajony już trochę we właściwej i niepowtarzalnej kolejności, to on od-
do składania, przekładania kolejności fragmentów szukuje i dokłada do dzieła teksty w nim ukryte. Nie
tekstów, które czyta – a może by tak od końca (trze- wierzy, że dorosłość oznacza stateczne przewraca-
ba przecież jakoś zinterpretować tytuł)? Próbuje: nie poukładanych kart. Wie, że owa stateczność cza-
sem może zniszczyć przyjemność czytania i ukryć
Rada ma, sobie nie paniom folgujmy, sens dzieła. Nie ma też nic przeciwko tekstom,
Przysada w nich jest, niewiernie miłujmy. w które może wejść. Kolejność fragmentów może
Cnota tu za nic, nie trzeba godności, równie dobrze układać, chodząc między słupami,
Złota tu pragną, nie pragną miłości na których zapisane są słowa (A. Bednarczyk, Pole
anielskich szeptów). Jego droga przez utwór może
Ha! Sięga po coraz to nowe tomy (Barańczak, być realną ścieżką. Bo przecież wchodząc w teks-
Tuwim i inni), powraca nawet do starożytnych towy świat, wchodzimy w konkretną przestrzeń.
fot.: autor artykułu
i wczesnośredniowiecznych autorów (Optacjan Nasz Czytający wie, że słów czasem można
i inni). Ależ przednia zabawa! Składa pierwsze dotknąć i poczuć ich fakturę, że wiersz o deszczu
litery słów, wersów, strof – a z nich powstają nowe może po nas spływać niczym deszcz (R. Achituv,
12
4. fot.: autor artykułu
C. Utterback, Text Rain). Przyzwyczaił się, iż czytać
może – nawet jeśli w fotelu – aktywnie. Nikt nie
zabrał mu dziecięcej fascynacji książką, z której,
już choćby tylko dlatego, że odchylamy okładkę,
wyłania się coś nowego. Jest otwarty, ciągle
poszukuje, nie dał się zamknąć w formułę Doro-
słego Czytelnika, nie odstręcza go książka-model
a g n i e s z k a p r z y b y- do składania. Nawet jeśli nikt nie posmarował mu
szewska – absolwent- pierwszej litery miodem, nie widzi nic zdrożnego
ka filologii polskiej oraz w tym, by szukać książki z taką literą. Albo nawet
studentka kulturoznaw-
stwa na Uniwersytecie
i takiej, przy której będzie stała pękata baryłka
Łódzkim. Zajmuje się miodu i pędzel. Bo przecież każda lektura to nasze
liberaturą, hipertekstem słodkie codzienne małe conieco.
oraz kondycją literatury
w dobie nowych mediów w kontekście przestrzeni
tekstu. Obecnie również doktorantka na Wydziale
Filologicznym UŁ.
13