SlideShare a Scribd company logo
1 of 4
Download to read offline
jakub puchalski




                                                                                                                  fot.: archiwum profesora rodolfo battistiniego
col tempo
starość w sztuce europejskiej

    Szedł płomień, coraz bliżej żar toczą pożogi.        człowiek stary wart jest portretu.
    „Nuże więc! na me plecy wsiadaj, ojcze drogi!
    Sam podstawię me barki, nie czując mozołu.                Portret rzymski nie był jednak (oczywiście!
    Cokolwiek będzie, jedna nas groza pospołu
                                                         – zważywszy na słynny pragmatyzm obywateli
    I jeden triumf złączy. Niech Julus nie zwleka
                                                         Republiki) bezinteresownym dziełem sztuki. Celem
    Towarzyszyć mi; żona w ślad pójdzie z daleka.
    (...)                                                jego istnienia nie były wartości estetyczne czy
    Penaty święte w dłonie przyjmij, rodzicielu!         rysunek psychologiczny postaci. Istotą tego typu
    Mnie, który z takiej bitwy i rzezi tu gonię.         przedstawień w Rzymie było ukazanie tradycji i sławy




                                                                                                                  fot.: achim bednorz (w:) „sztuka baroku. architektura, rzeźba, malarstwo”, red. rolf toman, könemann, s. 280
    Nie godzi się ich dotknąć, póki żywe tonie           wielkich rodów, które posiadały „prawo do portretów”.
    Nie obmyją mnie”.                                    Wizerunki te, imagines maiorum, sporządzane wręcz
    To rzekłszy, na me plecy i na kark szeroki           werystycznie, służyły do przypominania postaci
    Z płowego lwiska skórę ścielę bez odwłoki            przodków: najpierw podczas pogrzebu, a potem przy
    I ciężar podejmuję; prawicę dziecina                 okazji innych uroczystości, całe komplety antenatów
    Julus chwyta i krokiem biec drobnym poczyna.         (w postaci aktorów ubranych w maski zmarłych osób
    wergiliusz, „eneida”, tłum. tadeusz karylowski       i w odpowiednie stroje) defilowały ulicami Rzymu.
                                                         Na co dzień maski – jako rodowa świętość – prze-
     W ten sposób zaczyna się legendarna historia        chowywane były w specjalnej szafie w atrium, obok
Rzymu. Z płonącej Troi ucieka Eneasz, unosząc            domowego ołtarza. Wraz z cesarstwem obyczaj ten
na ramionach starego ojca i prowadząc u boku syna.       zanikł, realistyczny portret jednak pozostał – jako
Po tułaczce uciekinier dobije do brzegów Lacjum,         właściwy wkład Rzymu w historię sztuki.
gdzie jego potomek założy miasto Rzym. W mieście              Po upadku realistycznej sztuki rzymskiej w póź-
tym, w którym po blisko trzydziestu stuleciach Bernini   nym okresie Cesarstwa czekać trzeba było do końca
wykonał marmurową grupę przedstawiającą Enea-            XV w. na „odtypizowanie” ujęć ludzi starych (nie tylko
sza z Anchizesem i Askaniuszem (Julem), rozpoczną        ich zresztą). Średniowiecze ukazywało starców za-
się też nasze poszukiwania... Wcześniejsze kultury       zwyczaj jako ludzi dorosłych z atrybutami starości
nie przyznawały bowiem szczególnego miejsca wize-        (długa broda, chudość etc.). Do wyjątków należy
runkom ludzi w podeszłym wieku. Po stypizowanych         wyraźna, prawdziwa leciwość (ale przecież jeszcze
przedstawieniach, które dopiero w epoce helleni-         nie starość) św. Elżbiety ze słynnej sceny Nawie-
stycznej nabrały rysów zindywidualizowanych, Rzym        dzenia z portalu katedry w Reims: naznaczona już
jest pierwszym miejscem, gdzie                           bruzdami twarz matki Janowej skontrastowana jest
fot. na podstawie: www.wga.hu




z idealnym obliczem Marii. Elżbieta przyciąga też                                   tafizycznie, poza czasem i realnością. Z ciemnego
o wiele większą uwagę – jest prawdziwa, podczas                                     tła wyłania się jak zjawa sama masywna głowa,
gdy Maria pozostaje pięknym modelem.                                                patrząca smutnymi, doświadczonymi oczami sponad
     Starość jako cechę indywidualną – nienacecho-                                  opadłych powiek, jak znad okularów, a zarazem pło-
waną ironią czy wręcz szyderstwem ani nie ideali-                                   nąca rozwichrzonym, siwym zarostem. To wizerunek
zowaną przesadnie (do stanu, w którym przestaje                                     artysty-proroka, lecz proroka już milczącego – „Gło-
być starością) – odnajdujemy więc w renesansie.                                     wa Tintoretta na tacy”.
Ta troistość ujęcia starości: realizacja szyderczego                                      Obok wyjątkowego Wenecjanina jest też inny
stereotypu (także o moralizatorskim, wanitatywnym                                   autor, geniusz, któremu się nie powiodło, potra-
charakterze), idealizacja i wreszcie realizm, będzie                                fiący eksplorować swą smutną starość bezlitośnie
obecna w sztuce przez kolejne stulecia. Święci asce-                                i z całym sarkazmem, na jaki zdobyć się może ktoś,
ci mają ciała zniszczone, choć oblicza uduchowione,                                 kogo świat wyrzucił z hucznego bankietu. Rembrandt
władcy emanują dostojeństwem i rysami, których                                      dobiegał kresu swych dni otoczony jedynie wierzy-
czas się nie ima, staruszki przedstawiające zepsucie                                cielami. Starzał się nieładnie – zawsze przaśny,
w kompozycjach ukazujących „przemijanie” odstra-                                    na starość twarz jego stała się zapuchnięta, spojrze-
szają obnażoną, karykaturalną szpetotą (chętniej                                    nie nabrało odcienia ironicznego szaleństwa, które
eksponowane było tu ciało kobiece niż męskie, może                                  podkreśla jeszcze odgięty beret. Takim w każdym
jako przekształcające się bardziej skrajnie, na pewno                               razie widzimy go na najbardziej przejmującym au-
nie bez całego zwyczajowego mizoginizmu). Wyłania                                   toportrecie z 1669 r. – jakaż przepaść między tym
się też nowy, specyficzny gatunek, w którym wielu ar-                               obrazem a szampańskim wizerunkiem ze złotych
tystów podejmuje próbę zmierzenia się ze starością.                                 dni kariery!
Specjalną starością – własną:                                                             Inaczej z reguły podchodzili artyści do cudzych
                                                                                    portretów. Nie trzeba było samoświadomości Leo-
to autoportret.                                                                     narda, by ukazywać starców nobliwych i mądrych
                                                                                    albo też pełnych ciepła lub, ewentualnie, siły i sprytu
Większość dzieł tego gatunku też oczywiście idea-                                   (zawsze zaś przenikliwości), jacy wychodzili spod
lizuje przedstawianą postać. Bo czyż nie jest formą                                 pędzla Dürera, Tycjana, Rafaela, Velazqueza,
idealizacji upozowanie na nobliwego, doświadczo-                                    Rubensa, Halsa i masy innych. Portrety zamawiali
nego mędrca (Leonardo), sytego człowieka sukcesu                                    sędziwi wielmoże – trudno przedstawić papieża,
(Rubens) czy tchnącego dostojeństwem patrycjusza                                    księcia lub choćby starszego cechu według ówczes-




                                                                                                                                                  fot.: jakub puchalski
(Tycjan)? Od tej grupy odróżnia się zaskakujący                                     nych negatywnych stereotypów starca... Zwłaszcza,
autoportret starego Tintoretta: malarz olbrzymich,                                  jeśli płaci on dopiero odbierając dzieło, a nie z góry.
złożonych, dynamicznych scen przedstawia się me-                                    Czemu zresztą mielibyśmy zakładać, że malarze
odrażających starych rajfurek, wróżek-złodziejek czy
                                                                                                                                                                  wizerunków z cyklów wanitatywnych („różne wieki
                                                                                                                                                                  kobiety”), wspomnijmy prosty obraz, który mógłby
                                                                                                                                                                  być portretem (dla nas anonimowym), gdyby nie był
                                                                                                                                                                  raczej archetypicznym wyobrażeniem starości, god-
                                                                                                                                                                  nym sklasyfikowania jako ikonograficzny: wizerunek
                                                                                                                                                                  zaniedbanej starej kobiety utrwalony przez zawsze




                                                         fot. na podstawie publikacji: „wielcy malarze. ich życie, inspiracje i dzieło. giorgione” nr 47, s. 23
                                                                                                                                                                  młodego Giorgiona. Bolesne spojrzenie odkrywa
                                                                                                                                                                  słabość, uchylone usta tchną niemocą, podobnie
                                                                                                                                                                  jak kosmyk włosów, nad którym właścicielka już nie
                                                                                                                                                                  panuje i dlatego wyślizguje się on spod czepka...
                                                                                                                                                                  U młodej kobiety kosmyk taki byłby zalotny... Obraz
                                                                                                                                                                  ma charakter memento: kobieta między palcami
                                                                                                                                                                  trzyma karteczkę z dwoma słowami – „col tempo”.
                                                                                                                                                                  „Z czasem...”




     na pewno chcieliby (gdyby tylko mogli) traktować
     swych mniej lub bardziej wybitnych modeli przede
     wszystkim jako studia rozpadu – a nie otaczać ich
     ludzkim szacunkiem, w naturalny sposób wywołują-
     cym chęć idealizacji?
          Nie trzeba też autoironii Rembrandta, by od-




                                                                                                                                                                                                                         fot. na podstawie publikacji: bruno santi, „leonardo da vinci”, firenze 1994, s. 78
     słonić poruszającą słabość i szpetotę starego ciała
     w portretach – raczej rysowanych (tanich), nie malo-
     wanych (drogich) – sporządzanych na własny użytek
     lub do powielenia graficznego, albo w wizerunkach
     umyślnie przedstawiających anonimowy stereotyp
     starości. W zapadniętej twarzy matki Dürera oczy
     zrobiły się wyłupiaste, wszystko nosi tu ślady zuży-
     cia – ale jednocześnie wizerunek porusza bardziej
     niż którykolwiek z obrazów. Prawda została odarta
     z jakichkolwiek upiększeń. Nawet ekspresjoniści
     XX w. nie stworzyli bardziej przejmującego przed-
     stawienia ludzkiego oblicza.
          Brzydota starych kobiet (gdyż ewidentnie brzydo-
     tę starości, nie samą starość, często chciano ukazać)
     zawsze była tematem, nad którym pastwili się twórcy
     wszelkiego rodzaju. Omijając cały zastęp z założenia



10
fot. na podstawie: www.wga.hu
     Barokowy realizm pozwolił starości – konkretnej,
a nie modelowej – odnaleźć się w sztuce na nowo.
Sędziwi święci Caravaggia są faktycznie starcami,
u Velazqueza reprezentacyjne portrety, chwytające
baczne spojrzenia papieża Innocentego X czy
rzeźbiarza Montañésa, sąsiadują ze starą kobietą
gotującą jajka. Znajdziemy też żywych, prawdziwych
starców w sztuce niderlandzkiej, flamandzkiej,
a zwłaszcza u przyglądających się francuskim
wieśniakom braci Le Nain. Na tym tle przytaczany
na początku Bernini nie okazuje się nowatorem ani
też nie staje w szranki ze starożytnymi mistrzami
rzymskimi, których temat podbiera. Anchizes jest
starcem osłabłym, lecz wirtuoz marmuru nie pokusił
się o oddanie faktury skóry; papieże na swych gro-
bowcach tchną zaś przede wszystkim ponadczaso-
wą mocą swego urzędu.
     Najżywszym tematem dla artystów następnych
czasów pozostała, jak się wydaje, słabość starości
– czyli jej psychologiczny, nie sensualny aspekt.
Ta droga doprowadza nas do tak zadziwiającej
kompozycji, jak autoportret Goyi z doktorem Arrietą.




                                                                                             fot. na podstawie publikacji: douglas mannering, „rembrandt. życie i twórczość”, muza sa, s. 76
To portret podwójny: chorego, leżącego w łóżku
malarza i opiekuńczego przyjaciela-doktora, portret
słabości i caritas zarazem. Sam wizerunek starego
człowieka okazał się tymczasem łatwo popadać
w konwencje, zależne od społecznego zrozumienia
dla starości.
     W różnych kulturach i różnych czasach starość
uważana była albo za nagrodę, albo za karę bogów.
Czy jest jednym albo drugim? Zależy, co z nią zrobi-
my. Zależy, czy uciekamy przed nią, zaprzeczając jej
faktycznemu istnieniu, czy potrafimy z nią żyć – ma-
jąc jeszcze lat względnie niewiele. Patrząc w lustro
widzę twarz, która przewiduje już swoje przyszłe
formy. Przybiera je stopniowo i posunie się w tym tak
daleko, jak długo uda jej się trwać. Pierwszą część
swej słynnej książki („Człowiek i śmierć”) Phillippe
Ariès zatytułował „Umrzemy wszyscy”. Nie można
tego samego powiedzieć o starości. Nie wszyscy
się zestarzejemy.



                                                                                        11

More Related Content

Similar to Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości

James joyce topobiografie
James joyce topobiografieJames joyce topobiografie
James joyce topobiografie
Topografie
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
e-booksweb.pl
 
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
Małopolski Instytut Kultury
 
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie scenyAndrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Małopolski Instytut Kultury
 
Portrety błaznów
Portrety błaznówPortrety błaznów
Portrety błaznów
Martyna
 

Similar to Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości (12)

James joyce topobiografie
James joyce topobiografieJames joyce topobiografie
James joyce topobiografie
 
Skanuj
SkanujSkanuj
Skanuj
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
 
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
Magdalena Nowicka, Przestrzeń zniewolona - duch wyzwolony, Przestrzenie kolon...
 
Commedia dell'arte - scenariusz prezentacji
Commedia dell'arte - scenariusz prezentacjiCommedia dell'arte - scenariusz prezentacji
Commedia dell'arte - scenariusz prezentacji
 
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
 
Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
Noemi Petneki, Pusta puszta, BezkresNoemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres
 
Tadeusz Miciński.pptx
Tadeusz Miciński.pptxTadeusz Miciński.pptx
Tadeusz Miciński.pptx
 
Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm - ebook
Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm - ebookSpiskowcy wyobraźni. Surrealizm - ebook
Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm - ebook
 
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie scenyAndrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
Andrzej Kapusta, "Dzikie dzieci Europy", Przestrzenie sceny
 
Barok.2014
Barok.2014Barok.2014
Barok.2014
 
Portrety błaznów
Portrety błaznówPortrety błaznów
Portrety błaznów
 

More from Małopolski Instytut Kultury

More from Małopolski Instytut Kultury (20)

Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdfOficyna Raczków- przewodnik.pdf
Oficyna Raczków- przewodnik.pdf
 
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
PAŁAC THETSCHLÓW W JASZCZUROWEJ - „Powidoki” (wystawa)
 
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
PARK IM. DRA H. JORDANA W KRAKOWIE - „Ogród zabaw ruchowych” (wystawa)
 
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
KASA OSZCZĘDNOŚCI MIASTA KRAKOWA - „Oszczędność i dobrobyt” (wystawa)
 
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
FABRYKA LOKOMOTYW „FABLOK” W CHRZANOWIE - „Szlakiem Fabloku” (przewodnik)
 
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR PIJARÓW W KRAKOWIE (pocztówka)
 
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
„Miejsce i architektura” – Stary Teatr – Konserwatorium Muzyczne w Krakowie (...
 
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
 
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa) PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 

Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości

  • 1. jakub puchalski fot.: archiwum profesora rodolfo battistiniego col tempo starość w sztuce europejskiej Szedł płomień, coraz bliżej żar toczą pożogi. człowiek stary wart jest portretu. „Nuże więc! na me plecy wsiadaj, ojcze drogi! Sam podstawię me barki, nie czując mozołu. Portret rzymski nie był jednak (oczywiście! Cokolwiek będzie, jedna nas groza pospołu – zważywszy na słynny pragmatyzm obywateli I jeden triumf złączy. Niech Julus nie zwleka Republiki) bezinteresownym dziełem sztuki. Celem Towarzyszyć mi; żona w ślad pójdzie z daleka. (...) jego istnienia nie były wartości estetyczne czy Penaty święte w dłonie przyjmij, rodzicielu! rysunek psychologiczny postaci. Istotą tego typu Mnie, który z takiej bitwy i rzezi tu gonię. przedstawień w Rzymie było ukazanie tradycji i sławy fot.: achim bednorz (w:) „sztuka baroku. architektura, rzeźba, malarstwo”, red. rolf toman, könemann, s. 280 Nie godzi się ich dotknąć, póki żywe tonie wielkich rodów, które posiadały „prawo do portretów”. Nie obmyją mnie”. Wizerunki te, imagines maiorum, sporządzane wręcz To rzekłszy, na me plecy i na kark szeroki werystycznie, służyły do przypominania postaci Z płowego lwiska skórę ścielę bez odwłoki przodków: najpierw podczas pogrzebu, a potem przy I ciężar podejmuję; prawicę dziecina okazji innych uroczystości, całe komplety antenatów Julus chwyta i krokiem biec drobnym poczyna. (w postaci aktorów ubranych w maski zmarłych osób wergiliusz, „eneida”, tłum. tadeusz karylowski i w odpowiednie stroje) defilowały ulicami Rzymu. Na co dzień maski – jako rodowa świętość – prze- W ten sposób zaczyna się legendarna historia chowywane były w specjalnej szafie w atrium, obok Rzymu. Z płonącej Troi ucieka Eneasz, unosząc domowego ołtarza. Wraz z cesarstwem obyczaj ten na ramionach starego ojca i prowadząc u boku syna. zanikł, realistyczny portret jednak pozostał – jako Po tułaczce uciekinier dobije do brzegów Lacjum, właściwy wkład Rzymu w historię sztuki. gdzie jego potomek założy miasto Rzym. W mieście Po upadku realistycznej sztuki rzymskiej w póź- tym, w którym po blisko trzydziestu stuleciach Bernini nym okresie Cesarstwa czekać trzeba było do końca wykonał marmurową grupę przedstawiającą Enea- XV w. na „odtypizowanie” ujęć ludzi starych (nie tylko sza z Anchizesem i Askaniuszem (Julem), rozpoczną ich zresztą). Średniowiecze ukazywało starców za- się też nasze poszukiwania... Wcześniejsze kultury zwyczaj jako ludzi dorosłych z atrybutami starości nie przyznawały bowiem szczególnego miejsca wize- (długa broda, chudość etc.). Do wyjątków należy runkom ludzi w podeszłym wieku. Po stypizowanych wyraźna, prawdziwa leciwość (ale przecież jeszcze przedstawieniach, które dopiero w epoce helleni- nie starość) św. Elżbiety ze słynnej sceny Nawie- stycznej nabrały rysów zindywidualizowanych, Rzym dzenia z portalu katedry w Reims: naznaczona już jest pierwszym miejscem, gdzie bruzdami twarz matki Janowej skontrastowana jest
  • 2. fot. na podstawie: www.wga.hu z idealnym obliczem Marii. Elżbieta przyciąga też tafizycznie, poza czasem i realnością. Z ciemnego o wiele większą uwagę – jest prawdziwa, podczas tła wyłania się jak zjawa sama masywna głowa, gdy Maria pozostaje pięknym modelem. patrząca smutnymi, doświadczonymi oczami sponad Starość jako cechę indywidualną – nienacecho- opadłych powiek, jak znad okularów, a zarazem pło- waną ironią czy wręcz szyderstwem ani nie ideali- nąca rozwichrzonym, siwym zarostem. To wizerunek zowaną przesadnie (do stanu, w którym przestaje artysty-proroka, lecz proroka już milczącego – „Gło- być starością) – odnajdujemy więc w renesansie. wa Tintoretta na tacy”. Ta troistość ujęcia starości: realizacja szyderczego Obok wyjątkowego Wenecjanina jest też inny stereotypu (także o moralizatorskim, wanitatywnym autor, geniusz, któremu się nie powiodło, potra- charakterze), idealizacja i wreszcie realizm, będzie fiący eksplorować swą smutną starość bezlitośnie obecna w sztuce przez kolejne stulecia. Święci asce- i z całym sarkazmem, na jaki zdobyć się może ktoś, ci mają ciała zniszczone, choć oblicza uduchowione, kogo świat wyrzucił z hucznego bankietu. Rembrandt władcy emanują dostojeństwem i rysami, których dobiegał kresu swych dni otoczony jedynie wierzy- czas się nie ima, staruszki przedstawiające zepsucie cielami. Starzał się nieładnie – zawsze przaśny, w kompozycjach ukazujących „przemijanie” odstra- na starość twarz jego stała się zapuchnięta, spojrze- szają obnażoną, karykaturalną szpetotą (chętniej nie nabrało odcienia ironicznego szaleństwa, które eksponowane było tu ciało kobiece niż męskie, może podkreśla jeszcze odgięty beret. Takim w każdym jako przekształcające się bardziej skrajnie, na pewno razie widzimy go na najbardziej przejmującym au- nie bez całego zwyczajowego mizoginizmu). Wyłania toportrecie z 1669 r. – jakaż przepaść między tym się też nowy, specyficzny gatunek, w którym wielu ar- obrazem a szampańskim wizerunkiem ze złotych tystów podejmuje próbę zmierzenia się ze starością. dni kariery! Specjalną starością – własną: Inaczej z reguły podchodzili artyści do cudzych portretów. Nie trzeba było samoświadomości Leo- to autoportret. narda, by ukazywać starców nobliwych i mądrych albo też pełnych ciepła lub, ewentualnie, siły i sprytu Większość dzieł tego gatunku też oczywiście idea- (zawsze zaś przenikliwości), jacy wychodzili spod lizuje przedstawianą postać. Bo czyż nie jest formą pędzla Dürera, Tycjana, Rafaela, Velazqueza, idealizacji upozowanie na nobliwego, doświadczo- Rubensa, Halsa i masy innych. Portrety zamawiali nego mędrca (Leonardo), sytego człowieka sukcesu sędziwi wielmoże – trudno przedstawić papieża, (Rubens) czy tchnącego dostojeństwem patrycjusza księcia lub choćby starszego cechu według ówczes- fot.: jakub puchalski (Tycjan)? Od tej grupy odróżnia się zaskakujący nych negatywnych stereotypów starca... Zwłaszcza, autoportret starego Tintoretta: malarz olbrzymich, jeśli płaci on dopiero odbierając dzieło, a nie z góry. złożonych, dynamicznych scen przedstawia się me- Czemu zresztą mielibyśmy zakładać, że malarze
  • 3. odrażających starych rajfurek, wróżek-złodziejek czy wizerunków z cyklów wanitatywnych („różne wieki kobiety”), wspomnijmy prosty obraz, który mógłby być portretem (dla nas anonimowym), gdyby nie był raczej archetypicznym wyobrażeniem starości, god- nym sklasyfikowania jako ikonograficzny: wizerunek zaniedbanej starej kobiety utrwalony przez zawsze fot. na podstawie publikacji: „wielcy malarze. ich życie, inspiracje i dzieło. giorgione” nr 47, s. 23 młodego Giorgiona. Bolesne spojrzenie odkrywa słabość, uchylone usta tchną niemocą, podobnie jak kosmyk włosów, nad którym właścicielka już nie panuje i dlatego wyślizguje się on spod czepka... U młodej kobiety kosmyk taki byłby zalotny... Obraz ma charakter memento: kobieta między palcami trzyma karteczkę z dwoma słowami – „col tempo”. „Z czasem...” na pewno chcieliby (gdyby tylko mogli) traktować swych mniej lub bardziej wybitnych modeli przede wszystkim jako studia rozpadu – a nie otaczać ich ludzkim szacunkiem, w naturalny sposób wywołują- cym chęć idealizacji? Nie trzeba też autoironii Rembrandta, by od- fot. na podstawie publikacji: bruno santi, „leonardo da vinci”, firenze 1994, s. 78 słonić poruszającą słabość i szpetotę starego ciała w portretach – raczej rysowanych (tanich), nie malo- wanych (drogich) – sporządzanych na własny użytek lub do powielenia graficznego, albo w wizerunkach umyślnie przedstawiających anonimowy stereotyp starości. W zapadniętej twarzy matki Dürera oczy zrobiły się wyłupiaste, wszystko nosi tu ślady zuży- cia – ale jednocześnie wizerunek porusza bardziej niż którykolwiek z obrazów. Prawda została odarta z jakichkolwiek upiększeń. Nawet ekspresjoniści XX w. nie stworzyli bardziej przejmującego przed- stawienia ludzkiego oblicza. Brzydota starych kobiet (gdyż ewidentnie brzydo- tę starości, nie samą starość, często chciano ukazać) zawsze była tematem, nad którym pastwili się twórcy wszelkiego rodzaju. Omijając cały zastęp z założenia 10
  • 4. fot. na podstawie: www.wga.hu Barokowy realizm pozwolił starości – konkretnej, a nie modelowej – odnaleźć się w sztuce na nowo. Sędziwi święci Caravaggia są faktycznie starcami, u Velazqueza reprezentacyjne portrety, chwytające baczne spojrzenia papieża Innocentego X czy rzeźbiarza Montañésa, sąsiadują ze starą kobietą gotującą jajka. Znajdziemy też żywych, prawdziwych starców w sztuce niderlandzkiej, flamandzkiej, a zwłaszcza u przyglądających się francuskim wieśniakom braci Le Nain. Na tym tle przytaczany na początku Bernini nie okazuje się nowatorem ani też nie staje w szranki ze starożytnymi mistrzami rzymskimi, których temat podbiera. Anchizes jest starcem osłabłym, lecz wirtuoz marmuru nie pokusił się o oddanie faktury skóry; papieże na swych gro- bowcach tchną zaś przede wszystkim ponadczaso- wą mocą swego urzędu. Najżywszym tematem dla artystów następnych czasów pozostała, jak się wydaje, słabość starości – czyli jej psychologiczny, nie sensualny aspekt. Ta droga doprowadza nas do tak zadziwiającej kompozycji, jak autoportret Goyi z doktorem Arrietą. fot. na podstawie publikacji: douglas mannering, „rembrandt. życie i twórczość”, muza sa, s. 76 To portret podwójny: chorego, leżącego w łóżku malarza i opiekuńczego przyjaciela-doktora, portret słabości i caritas zarazem. Sam wizerunek starego człowieka okazał się tymczasem łatwo popadać w konwencje, zależne od społecznego zrozumienia dla starości. W różnych kulturach i różnych czasach starość uważana była albo za nagrodę, albo za karę bogów. Czy jest jednym albo drugim? Zależy, co z nią zrobi- my. Zależy, czy uciekamy przed nią, zaprzeczając jej faktycznemu istnieniu, czy potrafimy z nią żyć – ma- jąc jeszcze lat względnie niewiele. Patrząc w lustro widzę twarz, która przewiduje już swoje przyszłe formy. Przybiera je stopniowo i posunie się w tym tak daleko, jak długo uda jej się trwać. Pierwszą część swej słynnej książki („Człowiek i śmierć”) Phillippe Ariès zatytułował „Umrzemy wszyscy”. Nie można tego samego powiedzieć o starości. Nie wszyscy się zestarzejemy. 11