SlideShare a Scribd company logo
1 of 25
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.
Listy miłosne
Marianny d’Alcoforado
Listy miłosne
Marianny d’Alcoforado


Przekład i wstęp Stanisława Przybyszewskiego




                Armoryka
              Sandomierz 2010
BIBLIOTEKA TRADYCJI EUROPEJSKIEJ, Nr 16
             Autor: Marianna d'Alcoforado (1640­1723)
                        Redaktor serii: Joanna Sarwa
                      Redaktor tomu: Władysław Kot
    Projekt okładki i opracowanie graficzne: Juliusz Susak




Ilustracja na okładce jest wzorowana na obrazie Henriette Browne (1829­1901) Zakonnica (1859)



                              Tekst książki według edycji: 
                         Listy miłosne Marianny d'Alcoforado,
                       przekład i wstęp Stanisław Przybyszewski,
                                       Lwów 1920
                           Zachowano oryginalną pisownię 




         Copyright © 2010 by Wydawnictwo „Armoryka”




                    Wydawnictwo ARMORYKA
                            ul. Krucza 16
                         27­600 Sandomierz
                           tel 15 833 21 41
             e­mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl
                   http://www.armoryka.strefa.pl/




                           ISBN 978­83­62173­55­6
Wstęp


W              »Lettre a d'Alembert sur les spectacles« pisze Rousse­
              au: „W ogólności kobiety nie ukochały żadnej sztuki, 
              nie znają się na żadnej i nie mają żadnego geniuszu. 
Coś im się czasem uda w małych rzeczach, które nie wymagają nic 
innego nad pewną lekkość umysłu, smaku, wdzięku, czasami nawet 
trochę filozofii i rozumowania. Mogą sobie zdobyć wiedzę, erudy­
cyę, talenty i to wszystko, co się zdobywa za pomocą pracy.
     Ale tego ognia niebieskiego, który rozgrzewa i obejmuje duszę 
­ geniuszu, który pochłania i pożera, tej palącej wymowności, tych 
przesłodkich ekstaz, które wnikają swą rozkoszą do głębi duszy, 
tego wszystkiego nie znajdziesz w pismach kobiet: są one zimne 
i ładne, jak ich twórczynie: będziesz podziwiał giętkość i wydat­
ność umysłu, ale nigdy nie natrafisz na ślad duszy. Ujrzysz je sto 
razy więcej rozdrażnione, aniżeli roznamiętnione. Nie umieją one 
opisać, ani czuć miłości...
     Mógłbym się założyć o wszystkie skarby świata, że »Listy por­
tugalskie« były pisane przez mężczyznę.”
     Praszczur  Strindbergów i Weiningerów naszych  czasów prze­
grał zakład: listy te pisała rzeczywiście kobieta.
     Wprawdzie te wszystkie »skarby świata« mógłby ów szczęśli­
wiec,  któryby  się  na  taki  zakład  zgodził,  dopiero  60  lat  później 
odebrać.
     Po raz pierwszy ukazały się te słynne listy portugalskie w 1669 
r.   w   Paryżu   u   Claude   Barbin'a.   Pierwsze   to   wydanie   opiewa 
w przedmowie, że listy te są tłumaczone na język francuski z por­


                                    5
tugalskiego, a były pisane do kawalera wysokiego stanu, nazwiska 
zaś tej, która pisała, ani tłumacza wydawca nie zna. Ale już kilka 
miesięcy   po   ukazaniu   się   pierwszego   wydania   wyszło   drugie 
w Holandyi, gdzie już pojawia się wyraźne oświadczenie, iż tym, 
do którego te listy były zwrócone, jest chevalier de Chamilly, tłu­
maczem zaś hrabia de Cuilleraques.
    Barbin, wydawca paryski, zachęcony olbrzymim powodzeniem, 
wydał w kilka miesięcy potem drugą część tych listów, o których 
jednakowoż twierdzi, że są pisane w odrębnym stylu przez damę 
z wielkiego świata.
    Sprytni   wydawcy   połączyli   pierwszą   część   listów,   pisanych 
przez zakonnicę, z drugą, którą jakaś dama ponoć pisała, a rzeczy­
wiście jest fabrykatem słynnego na on czas adwokata, Suligny, ­ 
w jedną całość, a wreszcie pojawiły się te wszystkie listy tym ra­
zem z odpowiedziami owego kawalera, do którego były pisane. Ale 
teraz już niema najmniejszej wzmianki o tym, że te listy apokry­
ficzne   są   pisane   »d'un   style   differentc«,   jak   sumienny   Barbin 
w przedmowie swej pisze, a wydał je jedynie dlatego, ponieważ 
wierzył, że »cette difference pourrait plaire«.
    Publiczność oczywiście nie troszczyła się teraz o to, czy listy są 
autentyczne   lub   nie,   pochłaniała   je   z   równą   zachłannością   jak 
pierwsze   pięć,   nie   zważając   na   olbrzymią   różnice   stylu,   na   całą 
przepaść, jaka zachodzi między listami, sfabrykowanymi przez ja­
kiegoś »precieux«, a tak strasznie szczerymi, męczeńskimi, krwią 
pisanymi z bólu oszalałej zakonnicy.
    Już krótko po ukazaniu się pierwszego wydania »Listów portu­
galskich« było głośną tajemnicą, zaczem jeszcze następne wydanie 
wyraźnie nazwisko ujawniło, że bohaterem listów tych jest marsza­
łek Francyi de Chamilly.
    Noël Bouton, Marquiz de Chamilly pochodził ze starej i bardzo 
poważnej burgundzkiej familii. Od najrychlejszej młodości służył 
w wojsku, a ponieważ był niezwykle odważny, więc szybko awan­
sował. Wojna była jego rzemiosłem, a kiedy we Francyi pokój za­

                                       6
panował, nudził się Chamilly i zaciągnął pod sztandar słynnego ge­
nerała Schomberga, którego Portugalia najęła w walce o niepodle­
głość przeciw Hiszpanom. Schomberg zamianował go kapitanem 
i postawił na czele całego regimentu jazdy, a Chamilly zakwatero­
wał się w Bei, małem miasteczku portugalskiem, którego wielką 
ozdoba był klasztor Matki Boskiej  Poczęcia, klasztor, w którym 
16­letania   Marianna   d'Alcoforado   miała   utracić   cichy,   pogodny 
spokój duszy, w którym, jak sama opowiada, dotychczas żyła, utra­
cić go na zawsze przez lekkomyślnego junaka, zjadacza serc nie­
wieścich, 30­to letniego kapitana zaciężnego wojska francuzkiego.
    A był to wspaniały pan!
    Oto jak go charakteryzuje Saint­Simon w swoich  memoirach: 
»Chamilly był w rzeczywistości tęgim i dość dobrze zbudowanym 
mężczyzną; ale równocześnie był bardzo grubiański i tak głupi, tak 
ciężki na umyśle, że gdy się na niego patrzało i jego bredni słucha­
ło, człowiek nie tylko, że nie był w stanie pojąć, by się w nim jakaś 
kobieta rozkochać mogła, ale nawet wątpić należało, iżby mógł po­
siadać   jakiś   talent   wojenny.   Jeżeli   zrobił   w   ogóle   jakąś   karierę 
mimo swej potwornej głupoty, to zawdzięcza to jedynie swej żonie, 
mądrej i rozgarniętej osobie. 
    Znając dokładnie wartość swego męża, p. Chamilly na krok go 
nie   odstępowała,   wszystko  za   niego  robiła,   a   on   nawet   tego   nie 
miarkowała«.
    Ona to za pośrednictwem ministra Chamillarda wyjednała dla 
niego łaskę marszałkowską.
    A potem dodaje: »To do niego były adresowane słynne listy por­
tugalskie jednej zakonnicy, którą poznał w Portugalii, a która z mi­
łości ku niemu oszalała«. Rozumiem całe zdziwienie Saint­Simo­
na, ale nieśmiertelna historia Tytanii z osłem powtarzała się zawsze 
i powtarzać się będzie.
    Tej bezbrzeżnej głupocie, chełpliwości i nietaktowi marszałka 
Chamilly mamy do zawdzięczenia jeden z najwspanialszych doku­
mentów duszy kobiecej w całym jej obłędzie miłosnym, jej bez­

                                        7
brzeżnej rozpaczy po utracie kochanka, jej nadludzkich uniesień, 
przepastnych upadków.
    Bo nie dość było Chamillemu wojennych laurów, chełpił się wi­
docznie swemi zdobyczami i zwycięstwami nad sercami kobiet.
    Może nie chciano mu wierzyć, może pokpiwano sobie z starze­
jącego się Don Juana. Zaperzony, że ktoś ośmiela się powątpiewać, 
daje jako dowód te biedne pięć listów, pięć krwawych ran, świeżą 
jeszcze krwią ociekających, pięć listów, które byłyby kamień wzru­
szyły swą rozpaczną wymową, tylko nie serce zacnego marszałka.
    I listy te dostały się w równie godne ręce hrabiego de Cuillera­
ques, o którym ten sam Saint­Simon (niewyczerpane źródło do hi­
storyi czasów Ludwika XIV) mówi, że był to chełpliwy wyga, ob­
żartuch i błazen równocześnie, przyznaje jednak, że był sprytny, 
nieźle miał w głowie i był w towarzystwie bardzo miły.
    Miał przyjaciół i żył na ich koszt, bo wszystko przepuścił; mimo 
to rozrywano go na wszystkie strony.
    Słynny prefekt paryski Louvois powierzył mu redakcję urzędo­
wej gazety: »La Gazette«, a w kołach literackich też był znany, po­
noć nawet udzielał rad Racine'owi i Boileau'owi. Oczywiście, że 
taki sprytny pan od razu się poznał na niezmiernej wartości literac­
kiej   listów   Marianny:   z   wiedzą,   czy   bez   wiedzy   Chamilly'ego, 
przetłumaczył je na język francuski i wydał. A zrobił na tym świet­
ny interes. W krótkim przeciągu czasu wyszło czterdzieści wydań.
    Szczęśliwa   Marianna   nie   dowiedziała   się   o   tym.   Byłaby   ze 
wstydu   umarła,   gdyby   się   dowiedziała,   że   co   najwstydliwszego 
było w jej duszy, w jej życiu, publicznie zostało obnażone.
    A zresztą nikt nie znał jej nazwiska. Sto lat po jej śmierci miało 
się ono dopiero uwiecznić.
    Aż do roku 1810 nie wiedziano, kto był autorem tych listów.
    Po raz pierwszy ogłosił słynny hellenista za czasów Napoleona, 
Boissonade, felieton w »Journal de l'Empire«, dzisiejszym »Jour­
nal   des   Debars«,   w   którym   pisze:   „Czytacie   i   podziwiacie   listy 
portugalskie, a nie wiecie, kto je napisał.

                                       8
List drugi


T        wój oficer właśnie mi opowiadał, żeś był burzą zmuszony, 
         zarzucić kotwicę w Algarve. Lękam się, żeś musiał dużo 
         na morzu przecierpieć, a lęk ten tak mnie wypełnił, żem 
przestała myśleć o całej mojej własnej męce.
    A poza tym, czy Ty rzeczywiście myślisz, że Twój podkomend­
ny większy ma udział w tem, co się Tobie przydarzy, aniżeli ja? 
Dlaczegoż on lepiej o wszystkiem wie, i dlaczego w ogóle do mnie 
nie pisałeś? Byłabym w najwyższym stopniu nieszczęśliwa, gdybyś 
nie był miał do tego sposobności, odkąd wyjechałeś, a jeszcze nie­
szczęśliwszą, gdybyś był miał sposobność, a nie pisał.
    Jesteś bezgranicznie niesprawiedliwy i niewdzięczny; ale głęb­
szą żałobą  bolałoby moje serce, gdyby to miało  nieszczęście  na 
Twoją głowę sprowadzić. Już wolę, że to wszystko pozostanie bez­
karne, aniżelibym chciała być pomszczoną.
    Z wszystkich sił opieram się wszystkim dowodom, któreby mnie 
wreszcie przekonać musiały, że już mnie więcej nie kochasz, i wo­
lałabym   się   tysiąc   kroć   razy   chętniej   oddać   swojej   namiętności, 
aniżeli posłuchać głosu rozsądku, który mi nakazuje skarżyć się na 
twoją oziębłość.
    Ile męczarni byłbyś mógł mi oszczędzić, gdyby postępowanie 
Twoje już w pierwszych dniach, gdym Cię ujrzała, było tak sobie 
od   niechcenia,   jak  mi   się   ono  w   ostatnich   czasach   wydało.   Ale 
któżby go nie był uważał za szczere? Ileż to nas kosztuje, jakich 
długich wahań, zanim poczynamy powątpiewać o szczerości tych, 
których kochamy!


                                      19
Doskonale widzę,  że najdrobniejsze  uniewinnienie Ci  wystar­
cza, a mimo, że się nawet nie raczysz kiedykolwiek o nie pokusić, 
miłość moja służy Ci tak wiernie, że w żaden sposób nie jestem 
w stanie Ciebie jako winnego osądzić, a jeżeli, to jedynie na to, by 
Cię w niewysłowionem szczęściu uniewinnić.
    Nie pozostawiłeś mi ani spokoju, ani wytchnienia Twoimi usilnymi 
zalotami; Twoja namiętność wprawiała mnie w drżenie, oszałamiałeś 
mnie Twemi pochlebstwami, Twoje święte zaklęcia dawały mi pew­
ność; moje bezgraniczne zakochanie sprowadziło mnie na bezdroża, 
a następstwem wszystkiego tego, co tak gładko i szczęśliwie się roz­
poczęło, nic, prócz snów, łkań i ciężkiej bolesnej śmierci, bez złudnej 
pociechy, jakiejśkolwiek pomocy. Prawda, żem zaznała niepojętych 
rozkoszy, gdym Cię kochała, ale kosztują mnie one teraz zbyt straszne 
cierpienia. A ostrze tych wstrząśnień, które przez Ciebie w udziale mi 
się dostały, wybiega zawsze daleko poza cel.
    Gdybym była uporczywie sprzeciwiała się zapędom Twej miło­
ści, gdybym Ci była dawała powody do cierpienia i zazdrości, aby 
silniej jeszcze rozdmuchiwać ogień Twej namiętności i całkiem Cię 
w moc moją dostać; gdybyś w postępowaniu mojem był zauważył 
cośkolwiek, coby przebiegłość  i podstęp było  zdradzało, jednem 
słowem: gdybym była się kierowała rozsądkiem, a nie przyrodzo­
nym pociągiem, który mnie ku Tobie skłonił, a któryś Ty mnie od 
razu odczuć nauczył ­ o wtedy mógłbyś mnie srogo ukarać, i mocy 
swej nade mną nadużywać z niejakim przebłyskiem sprawiedliwo­
ści, chociażby wszystkie moje starania i zakusy zostały z pewno­
ścią bez skutku.
    Ale wydawałeś mi się być godnym mej miłości, zanim mi jesz­
cze powiedziałeś, że mnie kochasz; okazałeś mi się w silnem, na­
miętnem uniesieniu, byłam oślepiona, i oddałam się mej miłości ku 
Tobie, bez myśli i bez rozumu. Ty nie byłeś tak ślepy jak ja; i cze­
muś mnie pogrążył w ten nędzny stan, w jakim się teraz znajduję? 
Czegoś właściwie chciał od mej miłości, która Ci się przecież tylko 
ciężarem stać mogła w całym swym bezmiarze?

                                  20
Wiedziałeś bardzo dobrze, że na zawsze w Portugalii pozostać 
nie   możesz.   I   dlaczegoż   zapragnąłeś,   wybrać   właśnie   mnie,   by 
mnie w takie nieszczęście wtrącić? Przecież byłbyś mógł bez wąt­
pienia znaleźć tu kobietę, piękniejszą ode mnie, a któraby Ci była 
mogła służyć do równych rozkoszy, boś szukał tylko takich, które 
są pośledniejszego gatunku: kobietę, któraby Cię była wiernie ko­
chała, jak długobyś przy niej był pozostał, którąby czas był pocie­
szył wskutek rozłąki, a którąbyś był mógł porzucić bez wyrzutu, że 
stajesz się wiarołomnym i okrutnym. Postąpiłeś sobie raczej jako 
tyran, który się na to uwziął, by mnie udręczyć, aniżeli jako kocha­
nek,   który  powinien   myśleć,   by  kochankę   swoją   w   wieczny   za­
chwyt wprawiać. I dlaczego, na Boga, pragniesz być tak twardym 
i nieubłaganym dla serca, które li Tobie tylko przynależy?
    Wiem aż nadto dobrze, że uprzedzić się do mnie równie Ci ła­
two, jak mnie, by się całkiem na Twoją korzyść odmienić. Nie by­
łabym potrzebowała całej mojej miłości ani nawet poczucia, że coś 
nadzwyczajnego dla siebie robię, a już zdołałabym sprzeciwić się 
całkiem innym i lepszym cokolwiek powodom, jak te, które Cię 
spowodowały, by mnie opuścić! Byłyby mi się wydały słabe i ni­
kłe, a w całym świecie nie byłyby się takie znalazły, któreby mnie 
od Twego boku odciągnąć zdołały.
    Aleś Ty pragnął tylko posłużyć się pierwszym lepszym pozo­
rem, by móc powrócić do Francyi.
    Okręt odpływał.
    Czemuś mu nie pozwolił odpłynąć?
    Rodzina Twoja Ci pisała.
    A czy nie wiesz o tem wszystkiem, com ja od mojej przecier­
pieć musiała? Honor Twój nakazywał Ci, byś mnie opuścił. A ja? 
Czym ja myślała o mej czci i honorze? Musiałeś wracać do ojczy­
zny, by Twemu królowi służyć. Jeżeli to wszystko, co o nim opo­
wiadają, jest prawdą, to zaiste nie potrzebował on Twojej pomocy, 
i łatwo mógł Cię zwolnić z Twych obowiązków.


                                    21
Ach, jakabym ja była szczęśliwa, gdyby mi dane mi było, całe 
życie spędzić przy Tobie!
    Ale jeżeli to była wola przeznaczenia, że okrutna rozłąka miała 
nas rozdzielić, to jednakowoż myślę, że winnam się weselić, iż nie 
postąpiłam   wiarołomnie,   a   za   żadne   skarby   świata   nie   byłabym 
w stanie na taką podłość się zdobyć.
    Wiem, och wiem, że Cię kocham aż do obłędu. A jednakowoż 
nie skarżę się na obłąkaną moc całej mej miłości. Przyzwyczaiłam 
się do wszystkich jej męczarń i udręczeń, a nie mogłabym żyć bez 
tego szczęścia, które odczuwam w mej miłości ku Tobie w tysią­
cach straszliwych tortur.
    Ale bezustannie zamęczam się nudą i zniechęceniem do wszyst­
kiego. Moja rodzina, moi przyjaciele, ten klasztor tu, to wszystko 
stało mi się wstrętnem i nie do zniesienia.
    Nienawidzę wszystkiego, na com zmuszona patrzeć, wszystkie­
go, co mi przymus robić każe. I tak zazdrosna czuję się w mej mi­
łości, że zdaje mi się, jakoby wszystkie moje czynności, wszystkie 
moje obowiązki powinny się odnosić do Ciebie. Wiesz, ja mam 
wyrzuty sumienia, jeżeli jednej sekundy mego życia Tobie w ofie­
rze nie składam. Cóżbym ja najbiedniejsza z biednych zrobiła bez 
całej mej nienawiści i całej mej miłości, która moje serce wypeł­
nia! Czyżbym ja może mogła przeżyć to wszystko, w czem bezu­
stannie wszystkie moje siły skupione, czyżbym była w stanie pro­
wadzić spokojne i obojętne życie! Nie! Nigdybym się nie mogła 
przyzwyczaić do życia tak czczego i tak bez treści.
    Wszyscy ludzie zauważyli zupełną zmianę w mojej istocie, po­
stępowaniu   mojem   i   osobie.   Mówiła   o   tem   ze   mną   przeorysza, 
z początku surowo a potem z niejakiem wymiarkowaniem. Com jej 
odpowiedziała, nie wiem. Zdaje mi się, żem się z wszystkiego wy­
spowiadała. Nawet najsurowsze mniszki mają litość nade mną, i ta 
je skłania, by mi okazywać współczucie i zmiłowanie. Wszyscy są 
wzruszeni moją miłością, tylko Ty jeden nie przestajesz być cał­
kiem obojętny, a jeżeli piszesz, to nic, prócz zimnych listów, peł­

                                    22
nych   wiecznych   powtarzań,   połowa   papieru   niezapisana,   tak,   że 
całkiem ordynarnie pokazujesz, jak utęskniony był Ci koniec.
    Dona   Brites   męczyła   mnie   niedawno   tak   bardzo,   by   mnie 
z mego pokoju wyciągnąć, a ponieważ myślała, że toby mnie mo­
gło rozerwać, poprowadziła mnie na spacer na werandę, skąd moż­
na   widzieć   bramy   Mertoli.   Jak   tylko   tam   weszłam,   opadł   mnie 
straszny ciężar  bezlitosnych wspomnień,   tak,   że   całą   resztę   dnia 
przepłakałam.
    Zaprowadziła mnie z powrotem do pokoju, gdziem się rzuciła 
na łóżko i myślałam o tem, jak nikłe są widoki, że mogłabym zno­
wu kiedykolwiek powrócić do zdrowia. To wszystko, co się tu robi, 
by mnie pocieszyć, zaostrza moje cierpienia, a nawet środki leczni­
cze są dla mnie tylko dalszą przyczyną męczarni.
    Tam widziałam ­ ach jak często ­ jakeś przechodził z postawą 
i wejrzeniem, które mnie oczarowały, i przy tem oknie stałam one­
go nieszczęsnego dnia, kiedy po raz pierwszy uczułam pierwsze 
oznaki mej zgubnej miłości.
    Zdawało mi się, jakobyś się starał, mnie się przypodobać, pomi­
mo, żeś mnie jeszcze nie znał. Byłam pewna, żeś mnie zauważył 
miedzy wszystkiemi, z któremi byłam razem, a jakeś przystanął, 
wyobraziłam sobie, żeś zapragnął, bym Cię dokładnie ujrzeć i całą 
Twoją zręczność i śmiałość, z jaką konia ostrogami wspiąłeś, po­
dziwiać   mogła.   Byłam   wylęknioną,   gdyś   go   zmusił   do   wzięcia 
ciężkiej przeszkody. Jednem słowem, czułam się nagle silnie opa­
nowaną przez wszystko, coś robił, już wtedy czułam, że nie jesteś mi 
obojętny, a wszystkie Twoje czyny i zabiegi odnosiłam do siebie.
    Znasz aż nadto dobrze ciąg dalszy tego, co się tu rozpoczęło, 
ale chociażbym nie potrzebowała Cię oszczędzać, nie powinnam 
wywoływać w Tobie wspomnień, z lęku, by Cię nie obciążać więk­
szą jeszcze winą, jaką jest w rzeczywistości ­ o ile to w ogóle było­
by możliwem ­ a poza tem, aby nie być zmuszoną, czynić sobie 
wyrzutów, że robiłam sobie tyle daremny trud, by Cię zmusić, abyś 
mi pozostał wierny.

                                     23
Nie chcesz nim być, nie! Jakżebym zresztą mogła spodziewać 
się od mych listów i oskarżeń tego, czego miłość moja i moje odda­
nie się wobec Twej niewdzięczności zdziałać nie zdołało?
    Aż nadto jestem przeświadczona o mojem nieszczęściu. Twoje 
niesprawiedliwe postępowanie nie pozwala mi ani na jedno mgnie­
nie oka wątpić; odkąd mnie porzuciłeś, niema nic, czegobym nie 
była zmuszona się lękać.
    Czyżbym ja miała być sama jedna, która się Tobą zachwyca, 
dlaczegóżby nie miało być innych jeszcze oczu, które Twój blask 
oślepił?   Zdaje   mi   się,   że   nie   zasmuciłoby   mnie   to,   gdyby   inne 
uczucia moje własne poniekąd usprawiedliwiały, pragnęłabym na­
wet, byś wszystkie kobiety we Francyi w zachwyt wprawił, a żadna 
Cię nie kochała, i Tobie każda obojętną była. To jest śmieszna, nie­
możliwa myśl, wiem o tem dobrze. Ale odczułam aż do uprzykrze­
nia, żeś nie jest w stanie wywzajemnić się jakąś większą stałością, 
i że mógłbyś o mnie bez wszelkiej obcej pomocy zapomnieć, nawet 
nie potrzebowałaby Cię do tego zmuszać nowa miłostka. A może 
pragnęłabym jednakowoż, byś miał jakiś rozumny powód; byłabym 
wtedy co prawda nieszczęśliwszą jeszcze, Ty jednakowoż mniejszą 
winą obarczony.
    Jest mi jasnem, że cały Twój czas strawisz we Francyi bez nie­
zwykłych rozrywek, ale w wolności i swobodzie. Pozostaniesz tam, 
bo czujesz się zmęczony po długiej podróży, opływasz w wygody 
i lękasz się, że nie możesz wtórować mej rozżagwionej miłości. 
O, zaiste, nie masz się czego mnie lękać! Będę już zadowoloną, je­
żeli Cię raz na jakiś czas ujrzę i jak tylko wiedzieć będę, że miesz­
kamy w tym samym kraju.
    Ale może całkiem się mylę, a inna kobieta przykuje Cię silniej 
do siebie twardą i zimną pogardliwością, aniżeli ja zdołałam tem 
wszystkiem, w czem woli Twej powolną byłam?
    Czyż mogłoby to być możliwem, że złe obchodzenie się z Tobą 
mogłoby   Cię   silniej   rozpalać?   Ale   zaczem   odważysz   się   rzucić 
w rzeczywiście wielką namiętność, to pomyśl o tych bezgranicz­

                                       24
List trzeci


C         o się ma ze mną stać? I co chcesz, abym uczyniła? Jak da­
          leko  czuję  się  oddaloną  od tego  wszystkiego,  co  mi się 
          swego czasu majaczyło! Spodziewałam się, że z wszyst­
kich tych miejscowości, przez które przejeżdżać będziesz, listy od 
Ciebie otrzymywać będę i to rzeczywiście długie listy. Wierzyłam, 
że będziesz sycić miłość moją nadzieją, iż Cię znowu ujrzę, i my­
ślałam, że znajdę ukojenie w tem silnem przeświadczeniu, iż mi 
pozostaniesz wierny. W ten sposób wydawało mi się możliwem, że 
będę mogła wyżyć bez ostatecznych utrapień. A nawet snułam lek­
kie plany, by wszystkie siły, jakie jeszcze mam, wytężyć, aby wy­
zdrowieć, chociażbym zyskała pewność, żeś o mnie już całkiem za­
pomniał.   Rozłąka   z   Tobą,   kilkakrotne   zakusy   pogrążenia   się 
w praktyce religijnej, lęk, by nie zniszczyć całkowicie tej odrobiny 
zdrowia przez tyle bezsennych nocy i udręczeń, ta odrobina nadziei 
Twego powrotu, Twoja ostygła namiętność, ta oziębłość, z jaką się 
ze mną żegnałeś, odjazd Twój, spowodowany dość nędznymi wy­
biegami;   to   wszystko,   tysiąc   innych   równie   dobrych,   jak   niepo­
trzebnych przyczyn, mogłyby mi dać jako tako pewną ostoję, gdy­
bym jej potrzebowała. A jak się okazuje, byłam to ja sama, przeciw 
której walkę wszcząć musiałam, a z pewnością nie miałam wyobra­
żenia, jak byłam słabą, ani przewidzieć nie mogłam tego wszyst­
kiego, co teraz przecierpieć muszę.
    Ja, biedne stworzenie, do jakiejż litości ja nie mam prawa, skoro 
nie mogę z Tobą podzielić mego cierpienia, a muszę się samą, sa­
miuteńką widzieć, oddaną na łup mego nieszczęścia!


                                     28
To przeświadczenie zabija mnie. Umieram z przerażenia, na tę 
myśl, że Ty przy wszystkich naszych rozkoszach nie odczuwałeś 
nic z całej istotnej głębi. Och tak, tak. Teraz dopiero widzę, jak fał­
szywą   była   Twoja   miłostka.   Zdradzałeś   mnie   za   każdym   razem, 
gdyś mi mówił, że najwyższą rozkoszą dla Ciebie, być ze mną ra­
zem sam na sam.
   Jedynie   tylko   mojej   własnej,   wytrwałej   miłości   zawdzięczam 
całą Twoją miłość i miłosne uniesienie. Na zimno powziąłeś za­
miar, by krew moją do pożaru rozżagwić. Miłość moją uważałeś 
jako zdobyte zwycięztwo, ale serce Twoje nigdy nie zabiło goręt­
szym porywem. Ale nie jestżeś nieszczęśliwy i tak całkiem wyzby­
ty z wszelkiej uczuciowej delikatności, żeś nie umiał lepiej wyzy­
skać mojej bezgranicznej miłości? I jakżeż to się stać mogło, że 
przy takim ogromie mej miłości nie mogłam Ci dać szczęścia do 
syta? Z miłości ku Tobie opłakuję niewyczerpane rozkosze, któreś 
utracił. Co za nieszczęśliwy los nie pozwolił Ci ich do dna wyczer­
pać! Och, gdybyś je tylko był zaznał, z pewnością byłbyś się do­
wiedział, że są one niewątpliwie więcej warte, jak to zadośćuczy­
nienie, żeś mnie oszukał, i że stokroć wiekszem szczęściem i głęb­
szą rozkoszą jest kochać z całą namiętnością, aniżeli być kochaną. 
Ani nie wiem, czem jestem, ani co czynię, ani czegom jest spra­
gniona. Jestem w strasznej rozterce tysiącem sprzecznych uczuć. 
Czyż można sobie nędzniejszy stan wystawić?
   Kocham   Cię   do   obłędu,   a   może   nawet   nie   jestem   w   stanie 
zgwałcić moje serce, by zapragnęło, abyś musiał znosić męczarnie 
również gwałtownej miłości. Samabym się zabiła, a gdybym tego 
uczynić nie zdołała, umarłabym w udręczeniu, gdybym była pew­
ną, że nigdy spokoju nie znajdziesz, że Twoje życie niczem nie jest 
prócz rozpaczą i marnością, że płaczesz bez ukojenia, a wszystko 
Ci jest wstrętnem i nienawistnem. Nie mam dosyć sił, by udźwi­
gnąć ciężar własnych cierpień; jakżebym mogła ponieść te, któreby 
mi Twoje nieszczęście zgotowało, a któreby tysiąckrotnie boleśniej 
na mych barkach spoczęły? Ale również nie mogę się do tego stop­

                                     29
mnie zależało. Próbuję w tej chwili uniewinnić Waćpana i rozu­
miem to bardzo dobrze, że zakonnica nie bardzo się na to nadaje, 
by  miłość   wywołać.   Ale   potem   wydaje   mi   się   zaraz,   że,   gdyby 
mężczyźni byli zdolni posłuchać głosu rozsądku, jaki wybór w mi­
łości   uczynić   należy,   to   właśnie   przekładaliby   mniszki   ponad 
wszelkie inne kobiety. Bo nic nie istnieje, coby właśnie mniszkom 
mogło przeszkadzać, bezustannie myśleć tylko o ich miłości: nie są 
rozproszone przez te tysięczne rzeczy, które wypełniają i na drza­
zgi rozczepiają życie kobiet, które w świecie żyją. A wydaje mi się, 
że nie musi to być zbyt wielką przyjemnością, jeżeli się widzi, że 
te, które się kocha, zajęte są tysiącznemi fatałaszkami, i trzeba już 
mieć nadzwyczaj mało delikatności uczuć, by nie popaść w roz­
pacz, gdy się słyszy, jak o niczem innem nie mówią, prócz o towa­
rzystwie, strojach i przechadzkach. Bezustannie jest się oddanym 
na łup zazdrości, bo przecież one są zmuszone, okazywać grzecz­
ność i przystępność i z wszystkimi się zabawiać. A któż może być 
pewnym, że nie odczuwają pewnej przyjemności przy całej tej wol­
ności, a przeciwnie skłaniają się ku swym małżonkom jedynie tyl­
ko z ostatecznym wstrętem i odrazą! A jaką nieufnością muszą da­
rzyć kochanka, który nie każe się im spowiadać z każdej ich czyn­
ności, a na ślepo i bez niepokoju wierzy w to, co mu powiedzą 
i z największym zaufaniem i najzupełniejszym spokojem na to pa­
trzy, gdy muszą swe obowiązki małżeńskie spełniać.
    Ale nie jest to mojem życzeniem, by Waćpanowi do rozsądku 
przemawiać i Go przekonać,  że powinienby  mnie kochać.  To  są 
nieskończenie marne środki, a ja już przecież zużyłam bezskutecz­
nie takie, które były bez porównania lepsze. Wiem aż nadto do­
brze, jak nieubłaganym jest mój los, bym się kusić miała, mu się 
sprzeciwić: przez całe moje życie pozostanę nieszczęśliwą.
    A czyż nie byłam już nią wtedy, gdym codziennie Waćpana wi­
dywała? O mało nie umierałam z lęku, że mi się sprzeniewierzysz; 
chciałam Go widzieć w każdej chwili i porze dnia, ale to było nie­
możliwem;   lękałam   się   niebezpieczeństwa,   na   jakie   Waćpan   był 

                                     42
narażony,  gdy przychodził   do klasztoru,   żyć  przestawałam,  gdyś 
nie  był  w obozie;  byłam  zrozpaczona,  że  nie  jestem  piękniejszą 
i godniejszą Waćpana; bolałam nad moim skromnym stanem; czę­
stokroć zbierał mnie lęk, że skłonność, którą Waćpan zdawał się 
żywić ku mnie, mogłaby Mu w jakikolwiek sposób szkodzić; uro­
iło mi  się,  że  nie  dosyć  jeszcze  Go  kocham;  obawiałam  się  dla 
Waćpana gniewu mojej rodziny; jednem słowem, przeżywałam ta­
kie same marne życie, jakiem teraz żyje.
   Gdybyś był Waćpan po swoim odjeździe z Portugalii dał mi ja­
kiśkolwiek dowód swej miłości, byłabym była wszystko uczyniła, 
co jest w mej mocy, aby się ztąd wydostać. Byłabym się przebrała, 
by stąd uciec i Waćpana odszukać.
   A pomyśl Waćpan tylko, coby się było ze mną stało, gdybym 
była przyjechała do Francyi, a Waćpan się o mnie nie zatroszczył! 
W   jaki   stan   rozczarowania   i   obłędnej   rozpaczy   nie   musiałabym 
była popaść!
   A jaką bez graniczną hańbę byłabym sprowadziła na głowę mej 
rodziny, która mi jest tak drogą teraz, gdym przestała Waćpana ko­
chać!
   Z listu mego widzi Waćpan, jak już teraz jasno pojmuje, jak ła­
two mogłoby być możliwem, bym mogła wpaść w daleko większe 
jeszcze nieszczęście, jak to, w któreś mnie Waćpan wtrącił.
   Przemawiam do Waćpana całkiem rozsądnie, przynajmniej raz 
jeden w mojem życiu. Och, jak Waćpan będzie zachwycony, że tak 
się opanowałam jak będzie ze mnie zadowolony! Ale ja już o tem 
dowiedzieć się nie chcę. Już Waćpana prosiłam, by mi więcej nie 
pisał i raz jeszcze Go o to proszę. Czyś Waćpan nigdy, chociażby 
na jedną chwilkę, o tem nie pomyślał, jak się ze mną obszedł? I ni­
gdy Mu to na myśl nie przyszło, że ma wobec mnie daleko większe 
zobowiązania, aniżeli wobec kogokolwiekbądź na całym świecie?
   Kochałam Waćpana, jak tylko w obłędzie kochać można. Jak ja 
pogardzałam wszystkiem innem!


                                    43
Waćpan   nie   postępował   wobec   mnie   tak,   jakby   przystało   na 
człowieka   czci   i   honoru!   Musiałeś   Waćpan   mieć   do   mnie   jakiś 
przyrodzony wstręt, jeśliś mnie nie zdołał pokochać bezpamiętnie.
    Pozwoliłam się oszołomić bardzo zwykłymi przymiotami. Coś 
Waćpan właściwie uczynił, coby mnie mogło dla Niego ująć? Coś 
mi poświęcił? Czyś Waćpan nie szukał tysiąca innych rozrywek? 
Czyś może dla mnie zaniechał gry i łowów? Azaliś nie był pierw­
szym, który łączył się z armią, a ostatnim który wracał? Czyś nie 
wystawiał   się   z   warjacką   fantazyą   na   niebezpieczeństwa,   mimo, 
żem Waćpana błagała, byś się oszczędzał? Nie poczyniłeś Waćpan 
żadnego kroku, by móc pozostać w Portugalii, gdzieś się cieszył 
ogólnym   szacunkiem.   List   Jego   brata   wystarczył,   byś   udał   się 
w podróż bez jednej chwili wahania. A czyżem się nie dowiedziała, 
że podczas całej podróży byłeś Waćpan w jak najlepszem usposo­
bieniu?
    Czuję, że jestem zniewoloną, przyznać się, iż muszę Waćpana 
śmiertelnie nienawidzić.
    Och, wiem, wiem dobrze, żem sama to całe nieszczęście na sie­
bie sprowadziła. Z zbyt wielką ufnością przyzwyczaiłam Waćpana 
od samego początku do tej wielkiej namiętności, a trzeba być fał­
szywą i chytrą, by kazać się kochać. Trzeba ustawicznie chytrze 
i przebiegle szukać środków, aby wciąż na nowo rozpalać kochan­
ka, miłość sama nie spłodzi miłości. Waćpan zapragnąłeś, bym Go 
kochała, a jakeś ten zamiar powziął, nic nie istniało, coby Go po­
wstrzymać mogło, aby go nie przeprowadzić. Byłbyś się nawet na 
to zdobył, by mnie pokochać, jeżeliby to wydawało się koniecz­
nem. Ale zbyt rychło przekonałeś się, że i bez miłości dopniesz 
swego celu, i wcale Ci ona nie była potrzebną.
    Och, co za podły i niski postępek!
    Czyś Waćpan rzeczywiście myślał, że wolno Mu tak bezkarnie 
mnie oszukiwać?
    Gdyby kiedykolwiek jakiś wypadek miał Waćpana tu dotąd za­
wieruszyć, to mogę Go zapewnić, że oddam Go na pastwę zemsty 

                                     44
mej rodziny. Żyłam długo, w stanie poświęcania się samej siebie 
i w ubóstwianiu bożyszcza ­ w stanie, który dreszczem przerażenia 
mnie zdejmuje, a moje wyrzuty sumienia smagają mnie z nieubła­
ganem okrucieństwem. Widzę jak na dłoni, jak hańbiące są moje 
zbrodnie, któreś mnie Waćpan popełniać zmuszał, a już niestety nie 
wypełnia mnie ta ślepa namiętność, która nie dozwoliłaby mi uj­
rzeć całego ich ogromu. O kiedyż nadejdzie czas, gdy się uczuję 
wyzwoloną z tych wszystkich męczarni?!
    A mimo to wszystko zdaje mi się, że nie życzę Mu coś złego, że 
nawet mogłabym się pogodzić z tem życzeniem, byś był szczęśli­
wy. Ale jakżeż nim być możesz, jeżeli masz w ogóle jakieś serce?
    Chciałabym raz jeszcze do Waćpana napisać, aby mu udowod­
nić, że po niejakimś czasie przecież się trochę uspokoiłam. Jaką 
rozkosz mi to sprawi, że będę mogła mu w oczy cisnąć wyrzuty za 
jego   niegodziwe   zachowanie   się   wtedy,   gdy   już   mniej   mi   serce 
krwawić się będzie; pokazać Mu, że Nim pogardzam, że mówię 
o   Jego   zdradzie   z   najgłębszą   obojętnością,   że   zapomniałam 
o wszystkich mych rozkoszach i udręczeniach, i że nigdy o Nim nie 
myślę, prócz wtedy, gdy zechcę.
    Przyznaję, żeś Waćpan miał wielką przewagę nade mną i żeś 
mnie zniewolił, iż Cię aż do obłędu pokochałam, ale nie masz się 
znowu czem tak bardzo pysznić. Byłam młodą, łatwowierną, za­
mknięto  mnie   tu  w  klasztorze   od  dzieciństwa;   widziałam   wokół 
siebie tylko nieprzyjemnych ludzi; nigdy nie słyszałam tego rodza­
ju pochlebstw, jakiemiś mnie Waćpan bezustannie zasypywał; zda­
wało mi się, że Jemu zawdzięczam ten wdzięk i piękność, którąś 
we mnie odnajdywał, i na którą oczy moje otworzyłeś; słyszałam 
o Waćpanu li tylko rzeczy pochlebne, czyniłeś Waćpan wszystko, 
by   tylko   miłość   we   mnie   rozbudzić.   Ale   teraz   wydobyłam   się 
z tego zaczarowanego koła: Waćpan przysłużył mi się ogromną po­
mocą, a szczerze się przyznaję, że potrzebowałam jej w najwyż­
szym stopniu. Jeżeli teraz odsyłam listy Waćpana, to te dwa ostat­
nie któreś mi napisał, chować, i w nich rozczytywać się będę bez 

                                     45
końca,   daleko   gorliwiej,   aniżeli   w   pierwszych.   To   będzie   moją 
obroną przed dawną słabością.
    Ale jak drogo mnie one kosztują i jakbym pragnęła, abyś był ze­
zwolił, bym Cię nie była przestała kochać.
    Wiem bardzo dobrze, że zbyt dużo jeszcze jestem zajęta moimi 
wyrzutami i zdradą Waćpana, ale Waćpan nie powinien zapomnieć, 
żem sobie samej ślubowała spokojniejsze życie i albo je osiągnę, 
albo   też   postanowię   rozpaczliwy   krok,   o   jakim   się   Waćpan   bez 
zbytecznego wzruszenia i żalu dowie.
    I już nic więcej od WPana sobie nie życzę. To prosty obłęd, że 
Mu to tak często i tyle razy powtarzam. A jest koniecznem, bym 
wybiła sobie Waćpana z myśli i o Nim zapomniała.
    I nawet wierzę w to, że już nigdy do Niego nie napiszę.
    Czyż   może   jestem   zobowiązaną,   dawać   mu   dokładną   sprawę 
z tego, jak uczucia moje się zmieniają?




                                     46
Spis treści

    Wstęp     5
List pierwszy     15
 List drugi     19
 List trzeci     28
List czwarty     33
  List piąty     38
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

More Related Content

What's hot

Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebook
Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebookMorderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebook
Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebooke-booksweb.pl
 
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebookTwarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebooke-booksweb.pl
 
Izaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdfIzaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdfMateuszKoszeluk
 
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipsteraSpotkałam kiedyś prawdziwego hipstera
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipsteraBeesfundCOM
 
Anders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebookAnders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebooke-booksweb.pl
 
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebookNiedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebooke-booksweb.pl
 
Głowa minotaura Marek Krajewski
Głowa minotaura   Marek KrajewskiGłowa minotaura   Marek Krajewski
Głowa minotaura Marek Krajewskie-booksweb.pl
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebooke-booksweb.pl
 
O Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanej
O Podniesieniu Rzeczy ZdegradowanejO Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanej
O Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanejteatrnn.pl
 
Ochroniarz
Ochroniarz Ochroniarz
Ochroniarz q4pl
 
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starościJakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starościMałopolski Instytut Kultury
 
Erynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebookErynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebooke-booksweb.pl
 
Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2guest5ac18e6
 
Ernest hemingway rajski ogród
Ernest hemingway   rajski ogródErnest hemingway   rajski ogród
Ernest hemingway rajski ogródANIA
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebooke-booksweb.pl
 
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i Walery
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i WalerySylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i Walery
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i WaleryJakub Rembiewski
 

What's hot (20)

Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebook
Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebookMorderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebook
Morderstwo w La Scali - Tomasz Piątek - ebook
 
Ksenofont economik
Ksenofont economikKsenofont economik
Ksenofont economik
 
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebookTwarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
Twarz Tuwima - Piotr Matywiecki - ebook
 
Izaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdfIzaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdf
 
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipsteraSpotkałam kiedyś prawdziwego hipstera
Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera
 
Anders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebookAnders - Maria Nurowska - ebook
Anders - Maria Nurowska - ebook
 
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebookNiedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
 
Głowa minotaura Marek Krajewski
Głowa minotaura   Marek KrajewskiGłowa minotaura   Marek Krajewski
Głowa minotaura Marek Krajewski
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
 
Kryjówka w wersji demo
Kryjówka w wersji demoKryjówka w wersji demo
Kryjówka w wersji demo
 
O Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanej
O Podniesieniu Rzeczy ZdegradowanejO Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanej
O Podniesieniu Rzeczy Zdegradowanej
 
Granatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebookGranatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebook
 
Ochroniarz
Ochroniarz Ochroniarz
Ochroniarz
 
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starościJakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości
Jakub Puchalski, "Col tempo", Przestrzenie starości
 
Erynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebookErynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebook
 
Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2
 
Ernest hemingway rajski ogród
Ernest hemingway   rajski ogródErnest hemingway   rajski ogród
Ernest hemingway rajski ogród
 
W Saunie 4/2017 (Dodatek specjalny)
W Saunie   4/2017 (Dodatek specjalny)W Saunie   4/2017 (Dodatek specjalny)
W Saunie 4/2017 (Dodatek specjalny)
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
 
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i Walery
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i WalerySylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i Walery
Sylwetka postaci - Antoni Wiktoria Bogumil i Walery
 

Viewers also liked

Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesu
Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesuSpołeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesu
Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesuAgata Piekut
 
Rozwój szesciolatka 2014r
Rozwój szesciolatka 2014rRozwój szesciolatka 2014r
Rozwój szesciolatka 2014rsp173
 
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia kamil132
 
Uczenie sie
Uczenie sieUczenie sie
Uczenie siemalbor25
 
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...seven_leonardo2012
 
Pr woj. podlaskie
Pr woj. podlaskiePr woj. podlaskie
Pr woj. podlaskiep_andora
 
List motywacyjny, przykład 1
List motywacyjny, przykład 1List motywacyjny, przykład 1
List motywacyjny, przykład 1Aleksandra21
 
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiego
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiegoOblicza spoleczenstwa obywatelskiego
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiegodinomasch
 
Art. 270 KK okiem prawnika
Art. 270 KK okiem prawnikaArt. 270 KK okiem prawnika
Art. 270 KK okiem prawnikaRobert Frey
 
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDG
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDGAplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDG
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDGJarek Sokolnicki
 
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012Magda
 

Viewers also liked (20)

SQL. Optymalizacja
SQL. OptymalizacjaSQL. Optymalizacja
SQL. Optymalizacja
 
Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesu
Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesuSpołeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesu
Społeczna odpowiedzialność, nie tylko biznesu
 
Rozwój szesciolatka 2014r
Rozwój szesciolatka 2014rRozwój szesciolatka 2014r
Rozwój szesciolatka 2014r
 
Kalwaryjski szlak Wojciecha Weissa
Kalwaryjski szlak Wojciecha WeissaKalwaryjski szlak Wojciecha Weissa
Kalwaryjski szlak Wojciecha Weissa
 
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia
Wykonywanie napraw wgnieceń poszycia nadwozia
 
Uczenie sie
Uczenie sieUczenie sie
Uczenie sie
 
Malarz-tapeciarz
Malarz-tapeciarzMalarz-tapeciarz
Malarz-tapeciarz
 
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...
Toleranta nu este o virtute elev pirvu adela cls. x-lic. teor. carol i fetest...
 
Savremene tehnologije u nastavi
Savremene tehnologije u nastaviSavremene tehnologije u nastavi
Savremene tehnologije u nastavi
 
Pr woj. podlaskie
Pr woj. podlaskiePr woj. podlaskie
Pr woj. podlaskie
 
List motywacyjny, przykład 1
List motywacyjny, przykład 1List motywacyjny, przykład 1
List motywacyjny, przykład 1
 
4
44
4
 
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiego
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiegoOblicza spoleczenstwa obywatelskiego
Oblicza spoleczenstwa obywatelskiego
 
Art. 270 KK okiem prawnika
Art. 270 KK okiem prawnikaArt. 270 KK okiem prawnika
Art. 270 KK okiem prawnika
 
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDG
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDGAplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDG
Aplikacje i serwisy intranetowe w chmurze publicznej - transkrypt webinarium IDG
 
Drenaz Limfatyczny
Drenaz LimfatycznyDrenaz Limfatyczny
Drenaz Limfatyczny
 
Prezentacja
Prezentacja Prezentacja
Prezentacja
 
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012
Normy żywienia dla populacji polskiej - nowelizacja 2012
 
Normy i standardy społecznej odpowiedzialności biznesu
Normy i standardy społecznej odpowiedzialności biznesuNormy i standardy społecznej odpowiedzialności biznesu
Normy i standardy społecznej odpowiedzialności biznesu
 
Prezentacja BHP
Prezentacja BHPPrezentacja BHP
Prezentacja BHP
 

Similar to Listy miłosne Marianny d'Alcoforado ebook

"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie VermeerzeDamian Skawiński
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebooke-booksweb.pl
 
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebook
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebookTatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebook
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebooke-booksweb.pl
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebooke-booksweb.pl
 
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdf
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdfKRASNALOWE WIESCI 04_23.pdf
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdfWroclaw
 
Prezentacja romantyzm
Prezentacja   romantyzmPrezentacja   romantyzm
Prezentacja romantyzmBenita1989
 
Prezentacja romantyzm
Prezentacja   romantyzmPrezentacja   romantyzm
Prezentacja romantyzmBenita1989
 
Przewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuPrzewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuEwa Gajek
 
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebook
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebookBoy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebook
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebooke-booksweb.pl
 
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebookModrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebooke-booksweb.pl
 
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebook
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebookNie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebook
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebooke-booksweb.pl
 
Aleksander hr. fredro
Aleksander hr. fredroAleksander hr. fredro
Aleksander hr. fredroSnik93
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiPiotr Cypla
 
Słowacki - część II
Słowacki - część IISłowacki - część II
Słowacki - część IIWolneLektury
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebooke-booksweb.pl
 
Kilka Znanych Polskich Postaci
Kilka Znanych Polskich Postaci Kilka Znanych Polskich Postaci
Kilka Znanych Polskich Postaci gblonska
 
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebookInstynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebooke-booksweb.pl
 
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. Włochowicz
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. WłochowiczM. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. Włochowicz
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. WłochowiczGazetaGong
 

Similar to Listy miłosne Marianny d'Alcoforado ebook (20)

Nalkowska i-jej-mezczyzni
Nalkowska i-jej-mezczyzniNalkowska i-jej-mezczyzni
Nalkowska i-jej-mezczyzni
 
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
"Malarz ciszy i światła" – Zbigniewa Herberta rozważania o Janie Vermeerze
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
 
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebook
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebookTatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebook
Tatarzy w sandomierzu - Ferdynand Kuraś - ebook
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
 
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdf
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdfKRASNALOWE WIESCI 04_23.pdf
KRASNALOWE WIESCI 04_23.pdf
 
Prezentacja romantyzm
Prezentacja   romantyzmPrezentacja   romantyzm
Prezentacja romantyzm
 
Prezentacja romantyzm
Prezentacja   romantyzmPrezentacja   romantyzm
Prezentacja romantyzm
 
Przewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuPrzewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciu
 
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebook
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebookBoy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebook
Boy Żeleński. Błazen - wielki mąż - Józef Hen - ebook
 
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebookModrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
Modrzejewska. Życie w odsłonach - Józef Szczublewski - ebook
 
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebook
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebookNie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebook
Nie ma takiego miasta - Tomasz Konatkowski - ebook
 
Aleksander hr. fredro
Aleksander hr. fredroAleksander hr. fredro
Aleksander hr. fredro
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlaki
 
Słowacki - część II
Słowacki - część IISłowacki - część II
Słowacki - część II
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Kilka Znanych Polskich Postaci
Kilka Znanych Polskich Postaci Kilka Znanych Polskich Postaci
Kilka Znanych Polskich Postaci
 
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
 
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebookInstynkt gry - Juli Zeh - ebook
Instynkt gry - Juli Zeh - ebook
 
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. Włochowicz
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. WłochowiczM. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. Włochowicz
M. Dąbrowska, autorki M. Dudek i K. Włochowicz
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebooke-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebooke-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebooke-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebooke-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebooke-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebooke-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebooke-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebooke-booksweb.pl
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebooke-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebooke-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebooke-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebooke-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebooke-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebooke-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebooke-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebooke-booksweb.pl
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebooke-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
 

Listy miłosne Marianny d'Alcoforado ebook

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.
  • 4.
  • 6. BIBLIOTEKA TRADYCJI EUROPEJSKIEJ, Nr 16 Autor: Marianna d'Alcoforado (1640­1723) Redaktor serii: Joanna Sarwa Redaktor tomu: Władysław Kot Projekt okładki i opracowanie graficzne: Juliusz Susak Ilustracja na okładce jest wzorowana na obrazie Henriette Browne (1829­1901) Zakonnica (1859) Tekst książki według edycji:  Listy miłosne Marianny d'Alcoforado, przekład i wstęp Stanisław Przybyszewski, Lwów 1920 Zachowano oryginalną pisownię  Copyright © 2010 by Wydawnictwo „Armoryka” Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27­600 Sandomierz tel 15 833 21 41 e­mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl http://www.armoryka.strefa.pl/ ISBN 978­83­62173­55­6
  • 7. Wstęp W  »Lettre a d'Alembert sur les spectacles« pisze Rousse­ au: „W ogólności kobiety nie ukochały żadnej sztuki,  nie znają się na żadnej i nie mają żadnego geniuszu.  Coś im się czasem uda w małych rzeczach, które nie wymagają nic  innego nad pewną lekkość umysłu, smaku, wdzięku, czasami nawet  trochę filozofii i rozumowania. Mogą sobie zdobyć wiedzę, erudy­ cyę, talenty i to wszystko, co się zdobywa za pomocą pracy. Ale tego ognia niebieskiego, który rozgrzewa i obejmuje duszę  ­ geniuszu, który pochłania i pożera, tej palącej wymowności, tych  przesłodkich ekstaz, które wnikają swą rozkoszą do głębi duszy,  tego wszystkiego nie znajdziesz w pismach kobiet: są one zimne  i ładne, jak ich twórczynie: będziesz podziwiał giętkość i wydat­ ność umysłu, ale nigdy nie natrafisz na ślad duszy. Ujrzysz je sto  razy więcej rozdrażnione, aniżeli roznamiętnione. Nie umieją one  opisać, ani czuć miłości... Mógłbym się założyć o wszystkie skarby świata, że »Listy por­ tugalskie« były pisane przez mężczyznę.” Praszczur  Strindbergów i Weiningerów naszych  czasów prze­ grał zakład: listy te pisała rzeczywiście kobieta. Wprawdzie te wszystkie »skarby świata« mógłby ów szczęśli­ wiec,  któryby  się  na  taki  zakład  zgodził,  dopiero  60  lat  później  odebrać. Po raz pierwszy ukazały się te słynne listy portugalskie w 1669  r.   w   Paryżu   u   Claude   Barbin'a.   Pierwsze   to   wydanie   opiewa  w przedmowie, że listy te są tłumaczone na język francuski z por­ 5
  • 8. tugalskiego, a były pisane do kawalera wysokiego stanu, nazwiska  zaś tej, która pisała, ani tłumacza wydawca nie zna. Ale już kilka  miesięcy   po   ukazaniu   się   pierwszego   wydania   wyszło   drugie  w Holandyi, gdzie już pojawia się wyraźne oświadczenie, iż tym,  do którego te listy były zwrócone, jest chevalier de Chamilly, tłu­ maczem zaś hrabia de Cuilleraques. Barbin, wydawca paryski, zachęcony olbrzymim powodzeniem,  wydał w kilka miesięcy potem drugą część tych listów, o których  jednakowoż twierdzi, że są pisane w odrębnym stylu przez damę  z wielkiego świata. Sprytni   wydawcy   połączyli   pierwszą   część   listów,   pisanych  przez zakonnicę, z drugą, którą jakaś dama ponoć pisała, a rzeczy­ wiście jest fabrykatem słynnego na on czas adwokata, Suligny, ­  w jedną całość, a wreszcie pojawiły się te wszystkie listy tym ra­ zem z odpowiedziami owego kawalera, do którego były pisane. Ale  teraz już niema najmniejszej wzmianki o tym, że te listy apokry­ ficzne   są   pisane   »d'un   style   differentc«,   jak   sumienny   Barbin  w przedmowie swej pisze, a wydał je jedynie dlatego, ponieważ  wierzył, że »cette difference pourrait plaire«. Publiczność oczywiście nie troszczyła się teraz o to, czy listy są  autentyczne   lub   nie,   pochłaniała   je   z   równą   zachłannością   jak  pierwsze   pięć,   nie   zważając   na   olbrzymią   różnice   stylu,   na   całą  przepaść, jaka zachodzi między listami, sfabrykowanymi przez ja­ kiegoś »precieux«, a tak strasznie szczerymi, męczeńskimi, krwią  pisanymi z bólu oszalałej zakonnicy. Już krótko po ukazaniu się pierwszego wydania »Listów portu­ galskich« było głośną tajemnicą, zaczem jeszcze następne wydanie  wyraźnie nazwisko ujawniło, że bohaterem listów tych jest marsza­ łek Francyi de Chamilly. Noël Bouton, Marquiz de Chamilly pochodził ze starej i bardzo  poważnej burgundzkiej familii. Od najrychlejszej młodości służył  w wojsku, a ponieważ był niezwykle odważny, więc szybko awan­ sował. Wojna była jego rzemiosłem, a kiedy we Francyi pokój za­ 6
  • 9. panował, nudził się Chamilly i zaciągnął pod sztandar słynnego ge­ nerała Schomberga, którego Portugalia najęła w walce o niepodle­ głość przeciw Hiszpanom. Schomberg zamianował go kapitanem  i postawił na czele całego regimentu jazdy, a Chamilly zakwatero­ wał się w Bei, małem miasteczku portugalskiem, którego wielką  ozdoba był klasztor Matki Boskiej  Poczęcia, klasztor, w którym  16­letania   Marianna   d'Alcoforado   miała   utracić   cichy,   pogodny  spokój duszy, w którym, jak sama opowiada, dotychczas żyła, utra­ cić go na zawsze przez lekkomyślnego junaka, zjadacza serc nie­ wieścich, 30­to letniego kapitana zaciężnego wojska francuzkiego. A był to wspaniały pan! Oto jak go charakteryzuje Saint­Simon w swoich  memoirach:  »Chamilly był w rzeczywistości tęgim i dość dobrze zbudowanym  mężczyzną; ale równocześnie był bardzo grubiański i tak głupi, tak  ciężki na umyśle, że gdy się na niego patrzało i jego bredni słucha­ ło, człowiek nie tylko, że nie był w stanie pojąć, by się w nim jakaś  kobieta rozkochać mogła, ale nawet wątpić należało, iżby mógł po­ siadać   jakiś   talent   wojenny.   Jeżeli   zrobił   w   ogóle   jakąś   karierę  mimo swej potwornej głupoty, to zawdzięcza to jedynie swej żonie,  mądrej i rozgarniętej osobie.  Znając dokładnie wartość swego męża, p. Chamilly na krok go  nie   odstępowała,   wszystko  za   niego  robiła,   a   on   nawet   tego   nie  miarkowała«. Ona to za pośrednictwem ministra Chamillarda wyjednała dla  niego łaskę marszałkowską. A potem dodaje: »To do niego były adresowane słynne listy por­ tugalskie jednej zakonnicy, którą poznał w Portugalii, a która z mi­ łości ku niemu oszalała«. Rozumiem całe zdziwienie Saint­Simo­ na, ale nieśmiertelna historia Tytanii z osłem powtarzała się zawsze  i powtarzać się będzie. Tej bezbrzeżnej głupocie, chełpliwości i nietaktowi marszałka  Chamilly mamy do zawdzięczenia jeden z najwspanialszych doku­ mentów duszy kobiecej w całym jej obłędzie miłosnym, jej bez­ 7
  • 10. brzeżnej rozpaczy po utracie kochanka, jej nadludzkich uniesień,  przepastnych upadków. Bo nie dość było Chamillemu wojennych laurów, chełpił się wi­ docznie swemi zdobyczami i zwycięstwami nad sercami kobiet. Może nie chciano mu wierzyć, może pokpiwano sobie z starze­ jącego się Don Juana. Zaperzony, że ktoś ośmiela się powątpiewać,  daje jako dowód te biedne pięć listów, pięć krwawych ran, świeżą  jeszcze krwią ociekających, pięć listów, które byłyby kamień wzru­ szyły swą rozpaczną wymową, tylko nie serce zacnego marszałka. I listy te dostały się w równie godne ręce hrabiego de Cuillera­ ques, o którym ten sam Saint­Simon (niewyczerpane źródło do hi­ storyi czasów Ludwika XIV) mówi, że był to chełpliwy wyga, ob­ żartuch i błazen równocześnie, przyznaje jednak, że był sprytny,  nieźle miał w głowie i był w towarzystwie bardzo miły. Miał przyjaciół i żył na ich koszt, bo wszystko przepuścił; mimo  to rozrywano go na wszystkie strony. Słynny prefekt paryski Louvois powierzył mu redakcję urzędo­ wej gazety: »La Gazette«, a w kołach literackich też był znany, po­ noć nawet udzielał rad Racine'owi i Boileau'owi. Oczywiście, że  taki sprytny pan od razu się poznał na niezmiernej wartości literac­ kiej   listów   Marianny:   z   wiedzą,   czy   bez   wiedzy   Chamilly'ego,  przetłumaczył je na język francuski i wydał. A zrobił na tym świet­ ny interes. W krótkim przeciągu czasu wyszło czterdzieści wydań. Szczęśliwa   Marianna   nie   dowiedziała   się   o   tym.   Byłaby   ze  wstydu   umarła,   gdyby   się   dowiedziała,   że   co   najwstydliwszego  było w jej duszy, w jej życiu, publicznie zostało obnażone. A zresztą nikt nie znał jej nazwiska. Sto lat po jej śmierci miało  się ono dopiero uwiecznić. Aż do roku 1810 nie wiedziano, kto był autorem tych listów. Po raz pierwszy ogłosił słynny hellenista za czasów Napoleona,  Boissonade, felieton w »Journal de l'Empire«, dzisiejszym »Jour­ nal   des   Debars«,   w   którym   pisze:   „Czytacie   i   podziwiacie   listy  portugalskie, a nie wiecie, kto je napisał. 8
  • 11. List drugi T wój oficer właśnie mi opowiadał, żeś był burzą zmuszony,  zarzucić kotwicę w Algarve. Lękam się, żeś musiał dużo  na morzu przecierpieć, a lęk ten tak mnie wypełnił, żem  przestała myśleć o całej mojej własnej męce. A poza tym, czy Ty rzeczywiście myślisz, że Twój podkomend­ ny większy ma udział w tem, co się Tobie przydarzy, aniżeli ja?  Dlaczegoż on lepiej o wszystkiem wie, i dlaczego w ogóle do mnie  nie pisałeś? Byłabym w najwyższym stopniu nieszczęśliwa, gdybyś  nie był miał do tego sposobności, odkąd wyjechałeś, a jeszcze nie­ szczęśliwszą, gdybyś był miał sposobność, a nie pisał. Jesteś bezgranicznie niesprawiedliwy i niewdzięczny; ale głęb­ szą żałobą  bolałoby moje serce, gdyby to miało  nieszczęście  na  Twoją głowę sprowadzić. Już wolę, że to wszystko pozostanie bez­ karne, aniżelibym chciała być pomszczoną. Z wszystkich sił opieram się wszystkim dowodom, któreby mnie  wreszcie przekonać musiały, że już mnie więcej nie kochasz, i wo­ lałabym   się   tysiąc   kroć   razy   chętniej   oddać   swojej   namiętności,  aniżeli posłuchać głosu rozsądku, który mi nakazuje skarżyć się na  twoją oziębłość. Ile męczarni byłbyś mógł mi oszczędzić, gdyby postępowanie  Twoje już w pierwszych dniach, gdym Cię ujrzała, było tak sobie  od   niechcenia,   jak  mi   się   ono  w   ostatnich   czasach   wydało.   Ale  któżby go nie był uważał za szczere? Ileż to nas kosztuje, jakich  długich wahań, zanim poczynamy powątpiewać o szczerości tych,  których kochamy! 19
  • 12. Doskonale widzę,  że najdrobniejsze  uniewinnienie Ci  wystar­ cza, a mimo, że się nawet nie raczysz kiedykolwiek o nie pokusić,  miłość moja służy Ci tak wiernie, że w żaden sposób nie jestem  w stanie Ciebie jako winnego osądzić, a jeżeli, to jedynie na to, by  Cię w niewysłowionem szczęściu uniewinnić. Nie pozostawiłeś mi ani spokoju, ani wytchnienia Twoimi usilnymi  zalotami; Twoja namiętność wprawiała mnie w drżenie, oszałamiałeś  mnie Twemi pochlebstwami, Twoje święte zaklęcia dawały mi pew­ ność; moje bezgraniczne zakochanie sprowadziło mnie na bezdroża,  a następstwem wszystkiego tego, co tak gładko i szczęśliwie się roz­ poczęło, nic, prócz snów, łkań i ciężkiej bolesnej śmierci, bez złudnej  pociechy, jakiejśkolwiek pomocy. Prawda, żem zaznała niepojętych  rozkoszy, gdym Cię kochała, ale kosztują mnie one teraz zbyt straszne  cierpienia. A ostrze tych wstrząśnień, które przez Ciebie w udziale mi  się dostały, wybiega zawsze daleko poza cel. Gdybym była uporczywie sprzeciwiała się zapędom Twej miło­ ści, gdybym Ci była dawała powody do cierpienia i zazdrości, aby  silniej jeszcze rozdmuchiwać ogień Twej namiętności i całkiem Cię  w moc moją dostać; gdybyś w postępowaniu mojem był zauważył  cośkolwiek, coby przebiegłość  i podstęp było  zdradzało, jednem  słowem: gdybym była się kierowała rozsądkiem, a nie przyrodzo­ nym pociągiem, który mnie ku Tobie skłonił, a któryś Ty mnie od  razu odczuć nauczył ­ o wtedy mógłbyś mnie srogo ukarać, i mocy  swej nade mną nadużywać z niejakim przebłyskiem sprawiedliwo­ ści, chociażby wszystkie moje starania i zakusy zostały z pewno­ ścią bez skutku. Ale wydawałeś mi się być godnym mej miłości, zanim mi jesz­ cze powiedziałeś, że mnie kochasz; okazałeś mi się w silnem, na­ miętnem uniesieniu, byłam oślepiona, i oddałam się mej miłości ku  Tobie, bez myśli i bez rozumu. Ty nie byłeś tak ślepy jak ja; i cze­ muś mnie pogrążył w ten nędzny stan, w jakim się teraz znajduję?  Czegoś właściwie chciał od mej miłości, która Ci się przecież tylko  ciężarem stać mogła w całym swym bezmiarze? 20
  • 13. Wiedziałeś bardzo dobrze, że na zawsze w Portugalii pozostać  nie   możesz.   I   dlaczegoż   zapragnąłeś,   wybrać   właśnie   mnie,   by  mnie w takie nieszczęście wtrącić? Przecież byłbyś mógł bez wąt­ pienia znaleźć tu kobietę, piękniejszą ode mnie, a któraby Ci była  mogła służyć do równych rozkoszy, boś szukał tylko takich, które  są pośledniejszego gatunku: kobietę, któraby Cię była wiernie ko­ chała, jak długobyś przy niej był pozostał, którąby czas był pocie­ szył wskutek rozłąki, a którąbyś był mógł porzucić bez wyrzutu, że  stajesz się wiarołomnym i okrutnym. Postąpiłeś sobie raczej jako  tyran, który się na to uwziął, by mnie udręczyć, aniżeli jako kocha­ nek,   który  powinien   myśleć,   by  kochankę   swoją   w   wieczny   za­ chwyt wprawiać. I dlaczego, na Boga, pragniesz być tak twardym  i nieubłaganym dla serca, które li Tobie tylko przynależy? Wiem aż nadto dobrze, że uprzedzić się do mnie równie Ci ła­ two, jak mnie, by się całkiem na Twoją korzyść odmienić. Nie by­ łabym potrzebowała całej mojej miłości ani nawet poczucia, że coś  nadzwyczajnego dla siebie robię, a już zdołałabym sprzeciwić się  całkiem innym i lepszym cokolwiek powodom, jak te, które Cię  spowodowały, by mnie opuścić! Byłyby mi się wydały słabe i ni­ kłe, a w całym świecie nie byłyby się takie znalazły, któreby mnie  od Twego boku odciągnąć zdołały. Aleś Ty pragnął tylko posłużyć się pierwszym lepszym pozo­ rem, by móc powrócić do Francyi. Okręt odpływał. Czemuś mu nie pozwolił odpłynąć? Rodzina Twoja Ci pisała. A czy nie wiesz o tem wszystkiem, com ja od mojej przecier­ pieć musiała? Honor Twój nakazywał Ci, byś mnie opuścił. A ja?  Czym ja myślała o mej czci i honorze? Musiałeś wracać do ojczy­ zny, by Twemu królowi służyć. Jeżeli to wszystko, co o nim opo­ wiadają, jest prawdą, to zaiste nie potrzebował on Twojej pomocy,  i łatwo mógł Cię zwolnić z Twych obowiązków. 21
  • 14. Ach, jakabym ja była szczęśliwa, gdyby mi dane mi było, całe  życie spędzić przy Tobie! Ale jeżeli to była wola przeznaczenia, że okrutna rozłąka miała  nas rozdzielić, to jednakowoż myślę, że winnam się weselić, iż nie  postąpiłam   wiarołomnie,   a   za   żadne   skarby   świata   nie   byłabym  w stanie na taką podłość się zdobyć. Wiem, och wiem, że Cię kocham aż do obłędu. A jednakowoż  nie skarżę się na obłąkaną moc całej mej miłości. Przyzwyczaiłam  się do wszystkich jej męczarń i udręczeń, a nie mogłabym żyć bez  tego szczęścia, które odczuwam w mej miłości ku Tobie w tysią­ cach straszliwych tortur. Ale bezustannie zamęczam się nudą i zniechęceniem do wszyst­ kiego. Moja rodzina, moi przyjaciele, ten klasztor tu, to wszystko  stało mi się wstrętnem i nie do zniesienia. Nienawidzę wszystkiego, na com zmuszona patrzeć, wszystkie­ go, co mi przymus robić każe. I tak zazdrosna czuję się w mej mi­ łości, że zdaje mi się, jakoby wszystkie moje czynności, wszystkie  moje obowiązki powinny się odnosić do Ciebie. Wiesz, ja mam  wyrzuty sumienia, jeżeli jednej sekundy mego życia Tobie w ofie­ rze nie składam. Cóżbym ja najbiedniejsza z biednych zrobiła bez  całej mej nienawiści i całej mej miłości, która moje serce wypeł­ nia! Czyżbym ja może mogła przeżyć to wszystko, w czem bezu­ stannie wszystkie moje siły skupione, czyżbym była w stanie pro­ wadzić spokojne i obojętne życie! Nie! Nigdybym się nie mogła  przyzwyczaić do życia tak czczego i tak bez treści. Wszyscy ludzie zauważyli zupełną zmianę w mojej istocie, po­ stępowaniu   mojem   i   osobie.   Mówiła   o   tem   ze   mną   przeorysza,  z początku surowo a potem z niejakiem wymiarkowaniem. Com jej  odpowiedziała, nie wiem. Zdaje mi się, żem się z wszystkiego wy­ spowiadała. Nawet najsurowsze mniszki mają litość nade mną, i ta  je skłania, by mi okazywać współczucie i zmiłowanie. Wszyscy są  wzruszeni moją miłością, tylko Ty jeden nie przestajesz być cał­ kiem obojętny, a jeżeli piszesz, to nic, prócz zimnych listów, peł­ 22
  • 15. nych   wiecznych   powtarzań,   połowa   papieru   niezapisana,   tak,   że  całkiem ordynarnie pokazujesz, jak utęskniony był Ci koniec. Dona   Brites   męczyła   mnie   niedawno   tak   bardzo,   by   mnie  z mego pokoju wyciągnąć, a ponieważ myślała, że toby mnie mo­ gło rozerwać, poprowadziła mnie na spacer na werandę, skąd moż­ na   widzieć   bramy   Mertoli.   Jak   tylko   tam   weszłam,   opadł   mnie  straszny ciężar  bezlitosnych wspomnień,   tak,   że   całą   resztę   dnia  przepłakałam. Zaprowadziła mnie z powrotem do pokoju, gdziem się rzuciła  na łóżko i myślałam o tem, jak nikłe są widoki, że mogłabym zno­ wu kiedykolwiek powrócić do zdrowia. To wszystko, co się tu robi,  by mnie pocieszyć, zaostrza moje cierpienia, a nawet środki leczni­ cze są dla mnie tylko dalszą przyczyną męczarni. Tam widziałam ­ ach jak często ­ jakeś przechodził z postawą  i wejrzeniem, które mnie oczarowały, i przy tem oknie stałam one­ go nieszczęsnego dnia, kiedy po raz pierwszy uczułam pierwsze  oznaki mej zgubnej miłości. Zdawało mi się, jakobyś się starał, mnie się przypodobać, pomi­ mo, żeś mnie jeszcze nie znał. Byłam pewna, żeś mnie zauważył  miedzy wszystkiemi, z któremi byłam razem, a jakeś przystanął,  wyobraziłam sobie, żeś zapragnął, bym Cię dokładnie ujrzeć i całą  Twoją zręczność i śmiałość, z jaką konia ostrogami wspiąłeś, po­ dziwiać   mogła.   Byłam   wylęknioną,   gdyś   go   zmusił   do   wzięcia  ciężkiej przeszkody. Jednem słowem, czułam się nagle silnie opa­ nowaną przez wszystko, coś robił, już wtedy czułam, że nie jesteś mi  obojętny, a wszystkie Twoje czyny i zabiegi odnosiłam do siebie. Znasz aż nadto dobrze ciąg dalszy tego, co się tu rozpoczęło,  ale chociażbym nie potrzebowała Cię oszczędzać, nie powinnam  wywoływać w Tobie wspomnień, z lęku, by Cię nie obciążać więk­ szą jeszcze winą, jaką jest w rzeczywistości ­ o ile to w ogóle było­ by możliwem ­ a poza tem, aby nie być zmuszoną, czynić sobie  wyrzutów, że robiłam sobie tyle daremny trud, by Cię zmusić, abyś  mi pozostał wierny. 23
  • 16. Nie chcesz nim być, nie! Jakżebym zresztą mogła spodziewać  się od mych listów i oskarżeń tego, czego miłość moja i moje odda­ nie się wobec Twej niewdzięczności zdziałać nie zdołało? Aż nadto jestem przeświadczona o mojem nieszczęściu. Twoje  niesprawiedliwe postępowanie nie pozwala mi ani na jedno mgnie­ nie oka wątpić; odkąd mnie porzuciłeś, niema nic, czegobym nie  była zmuszona się lękać. Czyżbym ja miała być sama jedna, która się Tobą zachwyca,  dlaczegóżby nie miało być innych jeszcze oczu, które Twój blask  oślepił?   Zdaje   mi   się,   że   nie   zasmuciłoby   mnie   to,   gdyby   inne  uczucia moje własne poniekąd usprawiedliwiały, pragnęłabym na­ wet, byś wszystkie kobiety we Francyi w zachwyt wprawił, a żadna  Cię nie kochała, i Tobie każda obojętną była. To jest śmieszna, nie­ możliwa myśl, wiem o tem dobrze. Ale odczułam aż do uprzykrze­ nia, żeś nie jest w stanie wywzajemnić się jakąś większą stałością,  i że mógłbyś o mnie bez wszelkiej obcej pomocy zapomnieć, nawet  nie potrzebowałaby Cię do tego zmuszać nowa miłostka. A może  pragnęłabym jednakowoż, byś miał jakiś rozumny powód; byłabym  wtedy co prawda nieszczęśliwszą jeszcze, Ty jednakowoż mniejszą  winą obarczony. Jest mi jasnem, że cały Twój czas strawisz we Francyi bez nie­ zwykłych rozrywek, ale w wolności i swobodzie. Pozostaniesz tam,  bo czujesz się zmęczony po długiej podróży, opływasz w wygody  i lękasz się, że nie możesz wtórować mej rozżagwionej miłości.  O, zaiste, nie masz się czego mnie lękać! Będę już zadowoloną, je­ żeli Cię raz na jakiś czas ujrzę i jak tylko wiedzieć będę, że miesz­ kamy w tym samym kraju. Ale może całkiem się mylę, a inna kobieta przykuje Cię silniej  do siebie twardą i zimną pogardliwością, aniżeli ja zdołałam tem  wszystkiem, w czem woli Twej powolną byłam? Czyż mogłoby to być możliwem, że złe obchodzenie się z Tobą  mogłoby   Cię   silniej   rozpalać?   Ale   zaczem   odważysz   się   rzucić  w rzeczywiście wielką namiętność, to pomyśl o tych bezgranicz­ 24
  • 17. List trzeci C o się ma ze mną stać? I co chcesz, abym uczyniła? Jak da­ leko  czuję  się  oddaloną  od tego  wszystkiego,  co  mi się  swego czasu majaczyło! Spodziewałam się, że z wszyst­ kich tych miejscowości, przez które przejeżdżać będziesz, listy od  Ciebie otrzymywać będę i to rzeczywiście długie listy. Wierzyłam,  że będziesz sycić miłość moją nadzieją, iż Cię znowu ujrzę, i my­ ślałam, że znajdę ukojenie w tem silnem przeświadczeniu, iż mi  pozostaniesz wierny. W ten sposób wydawało mi się możliwem, że  będę mogła wyżyć bez ostatecznych utrapień. A nawet snułam lek­ kie plany, by wszystkie siły, jakie jeszcze mam, wytężyć, aby wy­ zdrowieć, chociażbym zyskała pewność, żeś o mnie już całkiem za­ pomniał.   Rozłąka   z   Tobą,   kilkakrotne   zakusy   pogrążenia   się  w praktyce religijnej, lęk, by nie zniszczyć całkowicie tej odrobiny  zdrowia przez tyle bezsennych nocy i udręczeń, ta odrobina nadziei  Twego powrotu, Twoja ostygła namiętność, ta oziębłość, z jaką się  ze mną żegnałeś, odjazd Twój, spowodowany dość nędznymi wy­ biegami;   to   wszystko,   tysiąc   innych   równie   dobrych,   jak   niepo­ trzebnych przyczyn, mogłyby mi dać jako tako pewną ostoję, gdy­ bym jej potrzebowała. A jak się okazuje, byłam to ja sama, przeciw  której walkę wszcząć musiałam, a z pewnością nie miałam wyobra­ żenia, jak byłam słabą, ani przewidzieć nie mogłam tego wszyst­ kiego, co teraz przecierpieć muszę. Ja, biedne stworzenie, do jakiejż litości ja nie mam prawa, skoro  nie mogę z Tobą podzielić mego cierpienia, a muszę się samą, sa­ miuteńką widzieć, oddaną na łup mego nieszczęścia! 28
  • 18. To przeświadczenie zabija mnie. Umieram z przerażenia, na tę  myśl, że Ty przy wszystkich naszych rozkoszach nie odczuwałeś  nic z całej istotnej głębi. Och tak, tak. Teraz dopiero widzę, jak fał­ szywą   była   Twoja   miłostka.   Zdradzałeś   mnie   za   każdym   razem,  gdyś mi mówił, że najwyższą rozkoszą dla Ciebie, być ze mną ra­ zem sam na sam. Jedynie   tylko   mojej   własnej,   wytrwałej   miłości   zawdzięczam  całą Twoją miłość i miłosne uniesienie. Na zimno powziąłeś za­ miar, by krew moją do pożaru rozżagwić. Miłość moją uważałeś  jako zdobyte zwycięztwo, ale serce Twoje nigdy nie zabiło goręt­ szym porywem. Ale nie jestżeś nieszczęśliwy i tak całkiem wyzby­ ty z wszelkiej uczuciowej delikatności, żeś nie umiał lepiej wyzy­ skać mojej bezgranicznej miłości? I jakżeż to się stać mogło, że  przy takim ogromie mej miłości nie mogłam Ci dać szczęścia do  syta? Z miłości ku Tobie opłakuję niewyczerpane rozkosze, któreś  utracił. Co za nieszczęśliwy los nie pozwolił Ci ich do dna wyczer­ pać! Och, gdybyś je tylko był zaznał, z pewnością byłbyś się do­ wiedział, że są one niewątpliwie więcej warte, jak to zadośćuczy­ nienie, żeś mnie oszukał, i że stokroć wiekszem szczęściem i głęb­ szą rozkoszą jest kochać z całą namiętnością, aniżeli być kochaną.  Ani nie wiem, czem jestem, ani co czynię, ani czegom jest spra­ gniona. Jestem w strasznej rozterce tysiącem sprzecznych uczuć.  Czyż można sobie nędzniejszy stan wystawić? Kocham   Cię   do   obłędu,   a   może   nawet   nie   jestem   w   stanie  zgwałcić moje serce, by zapragnęło, abyś musiał znosić męczarnie  również gwałtownej miłości. Samabym się zabiła, a gdybym tego  uczynić nie zdołała, umarłabym w udręczeniu, gdybym była pew­ ną, że nigdy spokoju nie znajdziesz, że Twoje życie niczem nie jest  prócz rozpaczą i marnością, że płaczesz bez ukojenia, a wszystko  Ci jest wstrętnem i nienawistnem. Nie mam dosyć sił, by udźwi­ gnąć ciężar własnych cierpień; jakżebym mogła ponieść te, któreby  mi Twoje nieszczęście zgotowało, a któreby tysiąckrotnie boleśniej  na mych barkach spoczęły? Ale również nie mogę się do tego stop­ 29
  • 19. mnie zależało. Próbuję w tej chwili uniewinnić Waćpana i rozu­ miem to bardzo dobrze, że zakonnica nie bardzo się na to nadaje,  by  miłość   wywołać.   Ale   potem   wydaje   mi   się   zaraz,   że,   gdyby  mężczyźni byli zdolni posłuchać głosu rozsądku, jaki wybór w mi­ łości   uczynić   należy,   to   właśnie   przekładaliby   mniszki   ponad  wszelkie inne kobiety. Bo nic nie istnieje, coby właśnie mniszkom  mogło przeszkadzać, bezustannie myśleć tylko o ich miłości: nie są  rozproszone przez te tysięczne rzeczy, które wypełniają i na drza­ zgi rozczepiają życie kobiet, które w świecie żyją. A wydaje mi się,  że nie musi to być zbyt wielką przyjemnością, jeżeli się widzi, że  te, które się kocha, zajęte są tysiącznemi fatałaszkami, i trzeba już  mieć nadzwyczaj mało delikatności uczuć, by nie popaść w roz­ pacz, gdy się słyszy, jak o niczem innem nie mówią, prócz o towa­ rzystwie, strojach i przechadzkach. Bezustannie jest się oddanym  na łup zazdrości, bo przecież one są zmuszone, okazywać grzecz­ ność i przystępność i z wszystkimi się zabawiać. A któż może być  pewnym, że nie odczuwają pewnej przyjemności przy całej tej wol­ ności, a przeciwnie skłaniają się ku swym małżonkom jedynie tyl­ ko z ostatecznym wstrętem i odrazą! A jaką nieufnością muszą da­ rzyć kochanka, który nie każe się im spowiadać z każdej ich czyn­ ności, a na ślepo i bez niepokoju wierzy w to, co mu powiedzą  i z największym zaufaniem i najzupełniejszym spokojem na to pa­ trzy, gdy muszą swe obowiązki małżeńskie spełniać. Ale nie jest to mojem życzeniem, by Waćpanowi do rozsądku  przemawiać i Go przekonać,  że powinienby  mnie kochać.  To  są  nieskończenie marne środki, a ja już przecież zużyłam bezskutecz­ nie takie, które były bez porównania lepsze. Wiem aż nadto do­ brze, jak nieubłaganym jest mój los, bym się kusić miała, mu się  sprzeciwić: przez całe moje życie pozostanę nieszczęśliwą. A czyż nie byłam już nią wtedy, gdym codziennie Waćpana wi­ dywała? O mało nie umierałam z lęku, że mi się sprzeniewierzysz;  chciałam Go widzieć w każdej chwili i porze dnia, ale to było nie­ możliwem;   lękałam   się   niebezpieczeństwa,   na   jakie   Waćpan   był  42
  • 20. narażony,  gdy przychodził   do klasztoru,   żyć  przestawałam,  gdyś  nie  był  w obozie;  byłam  zrozpaczona,  że  nie  jestem  piękniejszą  i godniejszą Waćpana; bolałam nad moim skromnym stanem; czę­ stokroć zbierał mnie lęk, że skłonność, którą Waćpan zdawał się  żywić ku mnie, mogłaby Mu w jakikolwiek sposób szkodzić; uro­ iło mi  się,  że  nie  dosyć  jeszcze  Go  kocham;  obawiałam  się  dla  Waćpana gniewu mojej rodziny; jednem słowem, przeżywałam ta­ kie same marne życie, jakiem teraz żyje. Gdybyś był Waćpan po swoim odjeździe z Portugalii dał mi ja­ kiśkolwiek dowód swej miłości, byłabym była wszystko uczyniła,  co jest w mej mocy, aby się ztąd wydostać. Byłabym się przebrała,  by stąd uciec i Waćpana odszukać. A pomyśl Waćpan tylko, coby się było ze mną stało, gdybym  była przyjechała do Francyi, a Waćpan się o mnie nie zatroszczył!  W   jaki   stan   rozczarowania   i   obłędnej   rozpaczy   nie   musiałabym  była popaść! A jaką bez graniczną hańbę byłabym sprowadziła na głowę mej  rodziny, która mi jest tak drogą teraz, gdym przestała Waćpana ko­ chać! Z listu mego widzi Waćpan, jak już teraz jasno pojmuje, jak ła­ two mogłoby być możliwem, bym mogła wpaść w daleko większe  jeszcze nieszczęście, jak to, w któreś mnie Waćpan wtrącił. Przemawiam do Waćpana całkiem rozsądnie, przynajmniej raz  jeden w mojem życiu. Och, jak Waćpan będzie zachwycony, że tak  się opanowałam jak będzie ze mnie zadowolony! Ale ja już o tem  dowiedzieć się nie chcę. Już Waćpana prosiłam, by mi więcej nie  pisał i raz jeszcze Go o to proszę. Czyś Waćpan nigdy, chociażby  na jedną chwilkę, o tem nie pomyślał, jak się ze mną obszedł? I ni­ gdy Mu to na myśl nie przyszło, że ma wobec mnie daleko większe  zobowiązania, aniżeli wobec kogokolwiekbądź na całym świecie? Kochałam Waćpana, jak tylko w obłędzie kochać można. Jak ja  pogardzałam wszystkiem innem! 43
  • 21. Waćpan   nie   postępował   wobec   mnie   tak,   jakby   przystało   na  człowieka   czci   i   honoru!   Musiałeś   Waćpan   mieć   do   mnie   jakiś  przyrodzony wstręt, jeśliś mnie nie zdołał pokochać bezpamiętnie. Pozwoliłam się oszołomić bardzo zwykłymi przymiotami. Coś  Waćpan właściwie uczynił, coby mnie mogło dla Niego ująć? Coś  mi poświęcił? Czyś Waćpan nie szukał tysiąca innych rozrywek?  Czyś może dla mnie zaniechał gry i łowów? Azaliś nie był pierw­ szym, który łączył się z armią, a ostatnim który wracał? Czyś nie  wystawiał   się   z   warjacką   fantazyą   na   niebezpieczeństwa,   mimo,  żem Waćpana błagała, byś się oszczędzał? Nie poczyniłeś Waćpan  żadnego kroku, by móc pozostać w Portugalii, gdzieś się cieszył  ogólnym   szacunkiem.   List   Jego   brata   wystarczył,   byś   udał   się  w podróż bez jednej chwili wahania. A czyżem się nie dowiedziała,  że podczas całej podróży byłeś Waćpan w jak najlepszem usposo­ bieniu? Czuję, że jestem zniewoloną, przyznać się, iż muszę Waćpana  śmiertelnie nienawidzić. Och, wiem, wiem dobrze, żem sama to całe nieszczęście na sie­ bie sprowadziła. Z zbyt wielką ufnością przyzwyczaiłam Waćpana  od samego początku do tej wielkiej namiętności, a trzeba być fał­ szywą i chytrą, by kazać się kochać. Trzeba ustawicznie chytrze  i przebiegle szukać środków, aby wciąż na nowo rozpalać kochan­ ka, miłość sama nie spłodzi miłości. Waćpan zapragnąłeś, bym Go  kochała, a jakeś ten zamiar powziął, nic nie istniało, coby Go po­ wstrzymać mogło, aby go nie przeprowadzić. Byłbyś się nawet na  to zdobył, by mnie pokochać, jeżeliby to wydawało się koniecz­ nem. Ale zbyt rychło przekonałeś się, że i bez miłości dopniesz  swego celu, i wcale Ci ona nie była potrzebną. Och, co za podły i niski postępek! Czyś Waćpan rzeczywiście myślał, że wolno Mu tak bezkarnie  mnie oszukiwać? Gdyby kiedykolwiek jakiś wypadek miał Waćpana tu dotąd za­ wieruszyć, to mogę Go zapewnić, że oddam Go na pastwę zemsty  44
  • 22. mej rodziny. Żyłam długo, w stanie poświęcania się samej siebie  i w ubóstwianiu bożyszcza ­ w stanie, który dreszczem przerażenia  mnie zdejmuje, a moje wyrzuty sumienia smagają mnie z nieubła­ ganem okrucieństwem. Widzę jak na dłoni, jak hańbiące są moje  zbrodnie, któreś mnie Waćpan popełniać zmuszał, a już niestety nie  wypełnia mnie ta ślepa namiętność, która nie dozwoliłaby mi uj­ rzeć całego ich ogromu. O kiedyż nadejdzie czas, gdy się uczuję  wyzwoloną z tych wszystkich męczarni?! A mimo to wszystko zdaje mi się, że nie życzę Mu coś złego, że  nawet mogłabym się pogodzić z tem życzeniem, byś był szczęśli­ wy. Ale jakżeż nim być możesz, jeżeli masz w ogóle jakieś serce? Chciałabym raz jeszcze do Waćpana napisać, aby mu udowod­ nić, że po niejakimś czasie przecież się trochę uspokoiłam. Jaką  rozkosz mi to sprawi, że będę mogła mu w oczy cisnąć wyrzuty za  jego   niegodziwe   zachowanie   się   wtedy,   gdy   już   mniej   mi   serce  krwawić się będzie; pokazać Mu, że Nim pogardzam, że mówię  o   Jego   zdradzie   z   najgłębszą   obojętnością,   że   zapomniałam  o wszystkich mych rozkoszach i udręczeniach, i że nigdy o Nim nie  myślę, prócz wtedy, gdy zechcę. Przyznaję, żeś Waćpan miał wielką przewagę nade mną i żeś  mnie zniewolił, iż Cię aż do obłędu pokochałam, ale nie masz się  znowu czem tak bardzo pysznić. Byłam młodą, łatwowierną, za­ mknięto  mnie   tu  w  klasztorze   od  dzieciństwa;   widziałam   wokół  siebie tylko nieprzyjemnych ludzi; nigdy nie słyszałam tego rodza­ ju pochlebstw, jakiemiś mnie Waćpan bezustannie zasypywał; zda­ wało mi się, że Jemu zawdzięczam ten wdzięk i piękność, którąś  we mnie odnajdywał, i na którą oczy moje otworzyłeś; słyszałam  o Waćpanu li tylko rzeczy pochlebne, czyniłeś Waćpan wszystko,  by   tylko   miłość   we   mnie   rozbudzić.   Ale   teraz   wydobyłam   się  z tego zaczarowanego koła: Waćpan przysłużył mi się ogromną po­ mocą, a szczerze się przyznaję, że potrzebowałam jej w najwyż­ szym stopniu. Jeżeli teraz odsyłam listy Waćpana, to te dwa ostat­ nie któreś mi napisał, chować, i w nich rozczytywać się będę bez  45
  • 23. końca,   daleko   gorliwiej,   aniżeli   w   pierwszych.   To   będzie   moją  obroną przed dawną słabością. Ale jak drogo mnie one kosztują i jakbym pragnęła, abyś był ze­ zwolił, bym Cię nie była przestała kochać. Wiem bardzo dobrze, że zbyt dużo jeszcze jestem zajęta moimi  wyrzutami i zdradą Waćpana, ale Waćpan nie powinien zapomnieć,  żem sobie samej ślubowała spokojniejsze życie i albo je osiągnę,  albo   też   postanowię   rozpaczliwy   krok,   o   jakim   się   Waćpan   bez  zbytecznego wzruszenia i żalu dowie. I już nic więcej od WPana sobie nie życzę. To prosty obłęd, że  Mu to tak często i tyle razy powtarzam. A jest koniecznem, bym  wybiła sobie Waćpana z myśli i o Nim zapomniała. I nawet wierzę w to, że już nigdy do Niego nie napiszę. Czyż   może   jestem   zobowiązaną,   dawać   mu   dokładną   sprawę  z tego, jak uczucia moje się zmieniają? 46
  • 24. Spis treści Wstęp     5 List pierwszy     15 List drugi     19 List trzeci     28 List czwarty     33 List piąty     38
  • 25. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.