SlideShare a Scribd company logo
Czasopis
nБеларускі грамадска-культурны штомесячнік
www. czasopis.pl
Nakład500egz.
Śląski mikrokosmos
a Podlasie (стар. 17)
Nr 12 (341). Снежань 2020 ■ Cena 5 zł (w tym 5% VAT)
У НУМАРЫ
18 ЗАПІСЫ ЧАСУ (за XI 2020)
Наша хроніка
– на Падляшшы, у Польшчы,
у Беларусі, у свеце
■„Ноч музеяў”
у Гайнаўцы (стар. 9)
■Мурал з беларускім
арнаментам у Гайнаўцы (стар. 10)
■Dezyderat o interwencję
premiera w sprawie naszej
mniejszości (стар. 10)
■Прапанова ганаровая,
але... (стар. 11)
15 ГРАМАДСТВА
■Чаго беларускія пратэсты
навучылі палякаў?
16 ГРАМАДСТВА
■W duchu polsko-białoruskiej
przyjaźni
17 REPORTAŻ
Śląski mikrokosmos
20 КАЛЯНДАР НА 2021 г.
33 КАЛЕНДАРЫЮМ
Гадоў таму ў сьнежні
34 IN MEMORIAM
Памерла амбасадарка
Галіна Матэйчук
35 ROZDUMY
Pierażytak?
38 PAMIAĆ
Płacz zwanoŭ
4.„Palicjanty”(6)
39 HISTORYJI Z ŽYTIA
Słova na viêtrovi
15. Rozvôd (2)
42 OPOWIADANNIE
Pryhody Pudlaszoŭ
2. Pryhody Oleksieja (2)
45 OPOWIADANNIE
Waniuszka (cz. 1)
47 FIELJETON
Rôk zarazy
Na okładce – dawna robotnicza dziel-
nica Bytomia (fot. Mateusz Styrczula)
Памерла амбасадарка Галіна
Матэйчук (стар. 34)
Waniuszka (стар. 45)
Падпіска – prenumerata
Czasopisu na 2021 r.
Zachęcamy do prenumeraty naszego pisma. Przypominamy, że wy-
starczy odpowiednio do liczby zamawianych egzemplarzy i okresu
prenumeraty wpłacić wielokrotność 6 zł (w cenie zawarty jest już
koszt wysyłki) na rachunek wydawcy – Stowarzyszenia Dziennika-
rzy Białoruskich w Banku PEKAO S.A.:
30 1240 5211 1111 0000 4928 9343
Uwaga! Można też zaprenumerować nasz miesięcznik w wersji
elektronicznej (w formacie PDF). W tym przypadku koszt wyno-
si jedynie 30 zł za cały rok i jest to najszybszy dostęp do kolejnych
numerów, od razu pierwszego dnia miesiąca.
W tytule operacji bankowej należy podać dokładny adres – poczto-
wy bądź elektroniczny – na który ma być wysyłany „Cz”. (red.)
INFORMACJA
Czytelnikom, obchodzącym Święta Bożego
Narodzenia w grudniu, życzymy wiele radości
i pogody ducha.
Redakcja
3XII.2020Czasopis
n
АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
ijają właśnie dwa lata, odkąd w Czasopisie uru-
chomiłem stałą rubrykę w języku prostym. Od
dawna swoje szkice na tej swojskiej mowie na
naszych łamach publikuje też (z mojej namowy) pocho-
dząca spod Gródka olsztyńska pisarka Tamara Bołdak-Ja-
nowska. Z kolei zamieszkały w Pradze białoruski dzien-
nikarz i publicysta Jan Maksymiuk od kilkunastu lat sys-
tematycznie nadsyła nam artykuły i felietony, pisane „po
svojemu”, w rodzinnym języku podlaskim. Jego żona Ha-
lina w tym zapisie natomiast publikuje wspomnienia i opo-
wieści obyczajowe.
Teksty w nieliterackich odmianach języka białoruskie-
go oraz w dialektach – w różnych zapisach alfabetycznych
– niewątpliwie wzbogacają i uatrakcyjniają nasz miesięcz-
nik, przez co rośnie zainteresowanie tak czytelników jak i
co raz to nowych autorów, nadsyłających artykuły i opo-
wiadania napisane „po svojemu”.
To niezwykłe językowe zjawisko zostało zauważone na-
wet przez naukowców. Prof. Oleg Łatyszonek z Uniwersy-
tetu w Białymstoku, znany w środowisku białoruskim ak-
tywista, dwa lata temu poddał wnikliwej analizie znacze-
nie popularyzowanych w naszym miesięczniku – jak to
określił – mikrojęzyków wschodniej Białostocczyzny. W
uniwersyteckim wydawnictwie „Pogranicze. Studia Spo-
łeczne” opublikował obszerne rozważania na ten temat.
Główną tezę zawarł w tytule publikacji – „Dlaczego nie
„po swojemu”, zdecydowanie sceptycznie odnosząc się do
prób upowszechniania pisania w nieliterackich odmianach
języka białoruskiego.
Obszerną polemikę z Łatyszonkiem w ubiegłym roku
w letnim numerze Czasopisu zamieścił Jan Maksymiuk.
Odniósł się, co zrozumiałe, tylko do kwestii promowane-
go przez siebie języka podlaskiego. Drugi aspekt pozostał
właściwie bez echa. Rozważaniom na temat języka pro-
stego Łatyszonek poświęcił zresztą stosunkowo niewie-
le miejsca. Podkreślił, iż jest to zupełnie inny problem ba-
dawczy niż „swoja mowa”, ale wywody zakończył rów-
nie sceptycznie.
Język prosty jest mi bardzo bliski, bo to moja mowa mat-
czyna, cały czas we mnie żyje. Na Białostocczyźnie tak sil-
nie zakorzeniona, ma wspaniałą wielowiekową tradycję i
historyczne znaczenie. Bez niej nie byłoby języka biało-
ruskiego i Białorusi. Dlatego zabolało mnie lekceważące,
bez jakiejkolwiek troski, podejście Łatyszonka do tematu.
Aby odnieść się do jego rozważań, potrzebowałem jednak
czasu. W ubiegłym roku w rubryce „Pa prostu” co miesiąc
pisałem o swoich ustaleniach i odczuciach na temat języ-
ka prostego. To była też swego rodzaju polemika z rozwa-
żaniami Łatyszonka. Ponieważ pisałem o tym nie inaczej,
tylko po prostu, teraz najważniejsze kwestie i wnioski dla
szerszego ich zrozumienia sformułuję po polsku.
Dla mnie język prosty jest niejako drugim językiem bia-
łoruskim, nieliterackim. To z pozoru sprzeczne stwierdze-
nie jest jak najbardziej uprawnione. Bowiem to język pro-
sty legł u podstaw literackiego języka białoruskiego, był
jego pierwowzorem. Dlatego nieprecyzyjne i niesprawie-
dliwe jest klasyfikowanie go jako gwary, dialektu czy mi-
krojęzyka. Te mają przecież wszędzie stosunkowo nie-
wielki zasięg, tymczasem językiem prostym posługiwało
się niegdyś kilka milionów ludzi – od rzeki Narwi na po-
łudniu, opłotków Białegostoku i rzeki Biebrza – a nawet
Goniądza, Wizny i Ełku – na zachodzie po Wileńszczyznę
na północy, Grodzieńszczyznę i Ziemię Mińską na wscho-
dzie. Nietrudno zauważyć, iż obszar ten w dużym stopniu
pokrywa się z granicami Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Stąd oczywisty wniosek, iż język prosty to język dawnej
Litwy, do której wiele wieków należała Białostocczyzna.
Jest zatem u nas zakorzeniony od zamierzchłych czasów.
To wcale nie język pogranicza, ale państwa współtworzą-
cego sławetną Rzeczpospolitą Obojga Narodów, ową po-
tęgę Wielkopolan i Wielkolitwinów.
Trochę historii
Język prosty zaczął formować się w średniowieczu w wy-
niku procesów osadniczych jako krzyżówka jaćwiesko-sło-
wiańska. W pierwszych wiekach drugiego tysiąclecia zie-
mie nad Narwią, Bugiem, Świsłoczą i Niemnem zamiesz-
kiwali głównie Bałtowie. Dość liczne były już też skupi-
ska plemion słowiańskich, zwłaszcza po tym jak uciekały
tu, gdy od Kijowa zaczęto je chrzcić ogniem i mieczem. W
podobny krwiożerczy sposób wiarę w Jedynego Boga Ja-
ćwingom narzucali Krzyżacy. Lud ten po ostatecznym po-
gromie pod koniec XIV wieku rozproszył się po bagnach i
lasach między innymi naszej Sudowii w rozlewiskach Su-
M
►
Jerzy Chmielewski
Redaktor Naczelnyc
To język Wielkiego
Księstwa Litewskiego
4 XII.2020Czasopis
n
АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
praśli, Biebrzy i Narwi. W ten oto sposób los połączył jed-
nych i drugich pogan, którzy często czcili w dodatku po-
dobnych bogów. Dlatego ze sobą raczej nie walczyli, a od-
wrotnie – rody z czasem się łączyły, choć potem górę wzięła
Słowiańszczyzna, asymilując do cna Jaćwingów. Bez wąt-
pienia towarzyszyło temu wymieszanie się mowy jednych
i drugich. W ten sposób zrodził się właśnie język prosty,
nadal ewaluując oczywiście w kolejnych stuleciach. Jego
rozkwit nastąpił w czasach Wielkiego Księstwa Litewskie-
go, zwłaszcza w XVII i XVIII wiekach, kiedy stał się na
tych terenach powszechny. W ciągu następnych dwóch stu-
leci opierał się, długo skutecznie, ekspansji języka rosyj-
skiego, a następnie polskiego.
Należy tu jeszcze wspomnieć o języku staroruskim, czy
też starobiałoruskim, jako urzędowym w WKL do końca
XVII w., kiedy ostatecznie z oficjalnych dokumentów wy-
parła go polszczyzna. Niewątpliwie był on podobny do ję-
zyka prostego, a raczej staroprostego. W spisanych w ję-
zyku ruskim dokumentach z szesnastowiecznych Metryk
Litewskich a także Statutach Litewskich można znaleźć
wiele archaicznych słów podobnych do wyrazów z języka
prostego, przetrwałych nawet do naszych czasów. Trzeba
jednak pamiętać, iż język kancelaryjny, urzędowy, różnił
się od języka ludu. Tak było, jest i będzie. Przecież i dzi-
siaj mowa potoczna jest inna niż urzędowa.
Dlaczego prosty
Podobno określenie „prosty” jako nazwa języka wzięło
się stąd, iż dawniej posługiwał się nim prosty lud. Mowa
panów, dworów, urzędów, także duchownych była inna,
przyniesiona z ośrodków władzy, które te tereny koloni-
zowały, podbijały bądź zawłaszczały w inny sposób. Ci
panowie, szlachta i „pamieszczyki”, jednak językiem pro-
stym całkiem swobodnie władali, przede wszystkim w kon-
taktach ze służbą i dominującą wokół ciżbą chłopską, któ-
re innej mowy nie znały. Co więcej, pańskiej polszczyzny
(śpiewnej) albo „wielikorusskogo języka” używali przede
wszystkim w kontaktach urzędowych i na salonach. W za-
ciszu domowym bardzo często rozmawiali właśnie po pro-
stu. Bo chcąc nie chcąc asymilowali się niejako z masa-
mi pospólstwa autochtonów. Nie wspominając o nowych
osadnikach, sprowadzanych na te tereny przez owe ośrod-
ki władzy. Nigdy nie było ich znowu tak wielu, aby mogli
zdominować autochtonów. Językowo asymilowali się za-
tem błyskawicznie. Nawet Tatarzy, którzy bardzo szybko
przeszli na język prosty właśnie. Asymilacja zawsze doty-
ka mniejszość, nigdy odwrotnie, choćby ta mniejszość była
z wyższych sfer. To tak jak z prawami fizyki.
Wyprowadzanie etymologii nazwy języka prostego tyl-
ko od „prostego ludu” jest błędne, jako że w średniowie-
czu językiem staroprostym posługiwali się też kniaziowie
Wielkiego Księstwa Litewskiego. Król Władysław Jagieł-
ło objął tron w Krakowie, ale polska mowa była mu obca.
Na spotkaniu z wielkim księciem litewskim Zygmuntem
Kiejstutowiczem zimą 1434 r. w Krynkach rozmawiał z
pewnością w mowie historycznej Litwy, czyli w języku
staroprostym.
Był to język prosty, bo oczywisty, swój. Inne, np. polsz-
czyzna, były… zagmatwane. Dotyczy to nie tylko tych te-
renów. Tubylcy pojęcia prosty w odniesieniu do własne-
go języka używali przed wiekami także na innych pogra-
niczach słowiańskich. Musi to być pojęcie bardzo stare, a
współcześnie trudne do końca do zrozumienia.
– Chaj riecze prosto (po prostu), ibo nie razumieti nam!
– tak mogło brzmieć w średniowieczu przywołanie wypo-
wiadane przez lud tutejszy w kontaktach z obcymi.
Wydaje mi się, iż taka banalna w gruncie rzeczy nazwa
„prosty” utarła się dlatego, że w powszechnym odczuciu
ludu, który tym językiem się posługiwał, był on właśnie
prosty i naturalny. W odróżnieniu od „pańskiej” polszczy-
zny czy mowy carów, nie mówiąc o łacinie. Język cerkiew-
no-słowiański to zresztą także twór sztuczny.
Jedną z przyczyn zamierania języka prostego jest to, że
przypisywany był głównie do ludzi ze wsi, a więc niewy-
kształconych, zacofanych, uważanych za gorszych. Tym-
czasem po prostu wieki całe rozmawiano też w miastach i
miasteczkach. Szeleszczący gwar tej swojskiej mowy jesz-
cze kilkadziesiąt lat temu można było usłyszeć na ulicach
Białegostoku, Grodna, Wilna, w Gródku, Krynkach, So-
kółce, Lidzie… I nie tylko z ust chłopów zjeżdżających z
okolicy na targ. Język prosty dominował we wszystkich
wsiach wokół Białegostoku, które obecnie są jego dzielni-
cami – w Pieczurkach, Dojlidach, Bagnówce, Pietraszach,
Starosielcach.
Po prostu rozmawiali nie sami wszak chłopi, ale też
mieszczanie i szlachta. W dawnych wiekach była to mowa
bojarów litewskich, dopóki się nie spolonizowali. Ten ję-
zyk dobrze znał Adam Mickiewicz, a w Mińsku (Litew-
skim) przemawiał w nim Józef Piłsudski.
Wygląda na to, że językiem prostym na obszarze WKL
całe wieki posługiwało się nawet do 80 proc. ludności. Na
mojej Sokólszczyźnie jeszcze sto lat temu tak rozmawia-
li niemal wszyscy rodzimi mieszkańcy. Nie licząc Żydów
w miasteczkach, choć i oni doskonale znali ten język (bo
przecież nie wychwalali towarów w swych kramach w ji-
dysz).Anasi Tatarzy, gdy przybyli w XVII wieku w te stro-
ny, szybko asymilowali się właśnie w języku prostym, pol-
skiego tu wówczas prawie nie było. Nikt jakoś nie mówi, że
ta ludność w Bohonikach, Drahlach i Kruszynianach jesz-
cze do niedawna rozmawiała po prostu. Specjały Dżennety
Bogdanowicz mają nazwy właśnie w tym języku, np. słyn-
ny pierakaczewnik lub bezdusznik.
To nie mikrojęzyk, ani gwara lub dialekt
Jeszcze raz podkreślam, że język prosty to samodzielny
historyczny język WKL. Oczywiście nie wszędzie był on
identyczny, co jest zjawiskiem naturalnym. Przecież jesz-
cze dziś nawet typowo polskie wsie gdzieś w głębi kraju
►
5XII.2020Czasopis
n
АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
►
mają własne słownictwo, inne niż sąsiedzi. Tymczasem ję-
zyk prosty był (i jeszcze poniekąd jest) w miarę jednolity
na rozległym obszarze. Rodzimy język sokólski jest bar-
dzo, ale to bardzo zbliżony do rodzimego aż prawie pod
Mińskiem. Co ciekawe ten język wszędzie – także na Wi-
leńszczyźnie – zwą właśnie „prostym”, a sam się przeko-
nałem, że wszędzie brzmi prawie identycznie.
Gwary i dialekty mają to do siebie, że występują na sto-
sunkowo niewielkich obszarach, charakteryzując się dużą
różnorodnością, nierzadko nawet między sąsiednimi miej-
scowościami. Ale język prosty nie jest aż tak zróżnicowa-
ny jak język podlaski z okolic Bielska i Hajnówki, gdzie
często mieszkańcy sąsiadujących ze sobą wsi rozmawiali i
jeszcze rozmawiają podobnie, ale jednak nieco inaczej. Pre-
cyzyjnie już dawno zarejestrowali to naukowo badacze na
czele z profesorami Elżbietą Smułkową i Michałem Kon-
dratiukiem, sporządzając mapy językowe, odzwierciedla-
jące zróżnicowane słownictwo i różną wymowę charakte-
rystycznych wyrazów. Wielokrotnie sam się o tym przeko-
nałem, bywając w różnych zakątkach naszego regionu. Po-
dobnie jak podczas częstych podróży po Białorusi uświa-
domiłem sobie niezwykłe, niemal stuprocentowe, podo-
bieństwo języka prostego tam i u nas.
Prosta mowa pod Mińskiem
Często przypominam sobie obrazek z początku lat dzie-
więćdziesiątych, kiedy małym fiatem odbyłem podróż do
swych dalekich kuzynów pod Mińskiem, którzy w 1945 r.
opuścili rodzinną Nietupę pod Krynkami, poganiani przez
polskie podziemie zbrojne. Miałem ich adres, jako że na-
sze rodziny utrzymywały ze sobą kontakt listowny. Naj-
pierw zajechałem do Mińska, aby załatwić sprawy służ-
bowe. Poprosiłem kolegę z zaprzyjaźnionej redakcji uka-
zującej się wówczas niezależnej gazety Swaboda, aby po-
mógł mi zabrać się do wsi Ściepużyce w kleckim rejonie.
Taki adres widniał na noworocznej pocztówce, którą mia-
łem ze sobą. Tej miejscowości kolega nie mógł jednak zna-
leźć w atlasie samochodowym. Na szczęście posiadał jesz-
cze wojskową przedwojenną mapę sztabową. Tam Ście-
pużycze były zaznaczone. Z trudem dotarliśmy jednak do
Zasięg języka prostego w dużym stopniu pokrywa się z granicami Wielkiego Księstwa Litewskiego
MagnusDucatusLithuania,TobiasLotter,1780(źródło:Wikipedia)
6 XII.2020Czasopis
n
АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
celu, gdyż drogi na mapie nie pokrywały się ze współcze-
snymi. Poza tym okazało się, iż Ściepużycze i pobliskie
wsie administracyjnie zostały połączone w osiedle kołcho-
zowe o nowej nazwie. W końcu zapytaliśmy napotkanych
mieszkańców o mych kuzynów. Kiedy podjechaliśmy pod
ich dom, już zmierzchało. Domownicy szykowali się wła-
śnie do snu. Do dziś pamiętam ich radość i łzy w oczach
na mój widok.
Gospodyni naprędce przygotowała smakowitą kolację,
stawiając na stół kwartę samogonu zaczerpniętą z bańki sto-
jącej w sieniach. Biesiadowaliśmy do późnej nocy. Kuzyn
z początku był nieco zdziwiony, iż nie rozmawiam po pol-
sku. Wytłumaczyłem, że pod Krynkami wciąż rozmawia-
my po prostu. Niemal identycznie jak oni pod Kleckiem,
co od razu zauważyłem. Tylko towarzyszący mi kolega
rozmawiał czysto po białorusku, co pamiętam trochę kon-
trastowało. Kuzyn opowiedział mi o swoim życiu i losach
rodziny, a mnie rozpytywał o Nietupę, Ostrów, Krynki…
Zapytałem, czy chciałby jeszcze odwiedzić strony rodzin-
ne. Odpowiedział, że jak rankiem wyjdzie przed dom, to
wydaje mu się, że tuż za lasem jest jego Nietupa. Wszyst-
ko tu podobne, nawet ten sam język prosty…
Nazajutrz przybiegł do nas wnuczek gospodarzy, któ-
ry u dziadków był akurat na wakacjach. Jakież było moje
zdziwienie, gdy i on odezwał się czysto na naszej śpiew-
nej prostej mowie.
Swojska Wileńszczyzna
Jakiś czas temu na kanaleYoutube natrafiłem na nakręco-
ny po rosyjsku dokument „Język, którego nie ma”. Opowia-
da on o mowie autochtonów zamieszkujących Wileńszczy-
znę. Pytane co to za język osoby w filmie określają go tak
jak u nas – prosty („prostaja mowa” albo „prosty jazyk”).
Wnikliwie wsłuchując się w zapis rozmów smakowałem
swojskie słowa z ich miękką wymową. „…A tut starejszy-
ja takija i czuć maładziejszyja wieczaram źbiarucca u nia-
dzielu… pieśni śpiawali, a teraz nichto” – tak przed kame-
rą wspomina swą młodość babula ze wsi Świrany. Gdy-
bym nie wiedział skąd ona, mógłbym pomyśleć, że z mego
Ostrowia. Gdzie Wilno, a gdzie Sokółka! Niech ktoś wska-
że takie miejsce 300 km od obojętnie jakiej wsi w powie-
cie bielskim czy hajnowskim, gdzie rozmawiano by w tym
samym języku podlaskim. Wliczając nawet pewną unifi-
kację-ujednolicenie dokonane przez Jana Maksymiuka. Co
prawda na białoruskim Polesiu można usłyszeć jeszcze po-
dobny do podlaskiego język, ale nie taki sam. Tymczasem
język prosty wszędzie jest niemal jednakowy.
Prof. Oleg Łatyszonek słusznie zauważył, iż oba te języ-
ki stwarzają inny problem badawczy. Różnica jest też taka,
że językiem prostym posługują się tak prawosławni jak i
katolicy, zaś podlaskim wyłącznie prawosławni.
Na Wileńszczyźnie po prostu rozmawiają przeważnie
miejscowi katolicy, nazywający siebie Polakami. O tym
w Polsce za bardzo się nie mówi. Dla językoznawców jest
pewnym kłopotem przyznanie, że rodzimy język większo-
ści Polaków na Litwie to nie polski, ale prosty, czyli ruski.
To da się wytłumaczyć. Wystarczy pojechać za Sokółkę,
w stronę Janowa, Korycina i Dąbrowy Białostockiej, aby
zaobserwować identyczne zjawisko.
Na Wileńszczyźnie język prosty niegdyś dominował. Je-
śli nawet w jakimś majątku właściciele rozmawiali po pol-
sku, to okoliczną mowę doskonale rozumieli, żyjąc przecież
w jej morzu. Tak jak Jurewiczowie w Juryszkach z serialu
„Boża Podszewka”. Po emisji pierwszych odcinków pod
koniec 1997 roku oburzeni kresowiacy zarzucili reżyserce
Izabelli Cywińskiej, iż pokazała nieprawdziwy i wyjątko-
wo niepochlebny obraz życia mieszkańców Wileńszczyzny.
Nie jest to słuszna ocena, gdyż serial jest ekranizacją wspo-
mnień pochodzącej stamtąd autorki. Trudno posądzać ją o
to, że w książce opisała coś, co nie miało miejsca. Twórcy
serialu nie zadbali jednak należycie o autentyzm wielu scen
i dialogów. Brakuje w nim przede wszystkim języka pro-
stego. Aktorzy, którzy wcielili się w role chłopów, wpraw-
dzie wypowiadają czasem kwestie jakoby w miejscowym
języku, ale nie wiedzieć czemu po… ukraińsku.
„Mużyckaja praŭda”i fanpejdże
Prekursorem pisania w języku prostym był przywódca po-
wstania styczniowego na Litwie Konstanty Klinowski. Na
mowie swego ludu wydawał gazetę „Mużyckaja praŭda”.
Osadzony w więzieniu w Wilnie pisał po prostu „Listy z-
pad szybienicy”. Wtedy nawet do głowy mu nie przyszło,
że masy rozmawiające w tym języku z czasem przejdą na
Wileńszczyźnie na litewski, na terenie dzisiejszej Białoru-
si na rosyjski, a na Białostocczyźnie na polski.
W druku język prosty prawie nie zaistniał. Ale w lite-
raturze, także tej wielkiej, jakże często można natrafić na
jego ślady. Tym oryginalnym słownictwem w swej genial-
nej twórczości posiłkował się już wieszcz Adam Mickie-
wicz. Szkoda, iż polscy apologeci „czystej” polszczyzny
skutecznie wyczyścili oryginalny język jego poezji, w któ-
rym było np. e pochyłe i z pewnością wymawiał on tylno-
językowe ł, miał wschodni melodyjny akcent.
Z mowy prostej najwięcej słów przeszło oczywiście do
literackiego języka białoruskiego, nieco także do polskie-
go. Literacka białoruszczyzna zrodziła się zaledwie nie-
co ponad sto lat temu wśród pisarzy i poetów oraz w gabi-
netach uczonych, dla których bazą wyjściową był właśnie
język prosty. Współczesny literacki język białoruski jed-
nak znacznie się już różni od swego pierwowzoru. Zresz-
tą i język polski jest dziś inny, znacznie uboższy. Słownic-
two zawęziło się najbardziej za sprawą radia i telewizji, a
ostatnio Internetu, narzucających własne suche komunika-
cyjne wzorce i trendy językowe.
Niektórzy zreflektowali się zatem, że za ich życia zamie-
ra jakże piękna i naturalna mowa prosta. Choć przyczyny
są oczywiste i w dużej mierze obiektywne, to żal jednak
pozostaje. Szczególnie, gdy uświadomi się sobie, że wy-
►
7XII.2020Czasopis
n
АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
miera oto ostatnie pokolenie, całe życie rozmawiające po
prostu. Tak jak ojcowie, dziadowie, pradziadowie… Z tego
powodu w ostatniej niemal chwili pojawiły się rozpaczliwe
próby wyciągania języka prostego z zaciszy domowych na
światło dzienne, do Internetu. Już wiele lat temu na fejsbu-
ku ktoś założył fanpejdż „Razmaulaj pa prostu” z zabaw-
nymi memami. Mniej więcej w tym samym czasie w Inter-
necie pojawiła się strona Padlaska Cyberwioska. Jeszcze
wcześniej, bo pod koniec lat dziewięćdziesiątych, po pro-
stu zaczęło nadawać satyryczne internetowe Radio Chlew.
Co ciekawe, te inicjatywy były dziełem internautów spod
Sokółki i Dąbrowy Białostockiej, przeważnie katolików.
Kiedy w 2011 roku powstał popularny w powiecie portal
iSokolka.eu, niemal od razu zainicjowany tam został blog
(wspomnieniowy) „Pa prostu”. Z kolei w Dąbrowie Biało-
stockiej zorganizowano nawet konferencję naukową i zre-
alizowano pokaźny projekt poświęcony językowi proste-
mu. W ubiegłym roku ukazał się tom, będący owocem tych
działań. Wszystko to za sprawą przede wszystkim Jerze-
go Białomyzego, dyrektora dąbrowskiej szkoły, a obecnie
wicestarosty sokólskiego. Wspomnieć też należy o „Słow-
niczku gwary gminy Suchowola”, zebranym przez uczniów
tamtejszego liceum.
Jak pisać po prostu?
W końcu język prosty na dobre zagościł i w Czasopisie.
Długo dylematem była dla mnie forma zapisu. Początko-
wo stosowałem klasyczną łacinkę białoruską z „haczyka-
mi”, wprowadzoną na początku XX w. przez prekursorów
białoruskiej państwowości. Odwołałem się zatem do histo-
rycznej tradycji, uświadamiając sobie, że taki zapis ma w
sobie też nadzwyczajną urodę. Akurat wtedy w moje ręce
trafił dowód osobisty (paszport) mego przodka, wydany w
1917 r. przez administrację niemiecką w Sokółce. Wszyst-
kie rubryki były w nim dwujęzyczne – po niemiecku i obok
po białorusku łacinką. Pomyślałem, że skoro tak sporządza-
no ważne dokumenty dawniej, to należy się na tym wzoro-
wać i obecnie. Nie uwzględniłem jednak aspektu praktycz-
nego, wynikającego ze współczesnych przyzwyczajeń i na-
wyków czytelników. Jeden z nich powiedział mi, że takie
teksty wygodniej byłoby mu czytać w alfabecie polskim,
czyli z cz, sz, ż zamiast liter z „haczykami”. Podobną radę
dał mi też znajomy z Mińska, który napisał w mejlu, że po-
winniśmy pisać – tak po prostu, jak i po białorusku – z uży-
ciem polskich, a nie czeskich liter.
Po jakimś czasie przeszedłem zatem na polską łacin-
kę z jednym wszak wyjątkiem. Zostawiłem samogłoskę
u „krótkie”, która w języku polskim przeszła w ł lub w.
Tymczasem po naszemu słów w rodzaju Australia nie da
się zapisać zgodnie z wymową, nie używając litery ŭ. Bez
niej należałoby być może pisać „Ałstralja”, a to przecież
dziwoląg.
Z liternictwem sobie zatem poradziłem. Gorzej ze słow-
nictwem i gramatyką. Starając się pisać po prostu tak au-
tentycznie jak tylko mogłem, nie uniknąłem niestety polo-
nizmów i białorutenizmów. Czytelnicy to zauważyli, wska-
zując niekiedy moje pomyłki językowe w rodzaju „tylko”
zamiast „tolko”. Cóż, naleciałości polskie i białoruskie (z
radia i sceny) przeniknęły do języka prostego na tyle sil-
nie, że dziś trudno je nawet niekiedy zauważyć.
Drugim problemem okazał się ograniczony zasób słów.
W żywej formie język prosty praktycznie już nie występuje.
Prostą mowę można wprawdzie jeszcze gdzieniegdzie usły-
szeć, chociażby na poniedziałkowym rynku w Sokółce, ale
większość oryginalnych i w pełni autentycznych słów tego
języka wyszła z użycia. Najwięcej z dziedzin życia dziś nie
występujących – tradycyjnych zajęć chłopskich i rzemio-
sła. Z kolei nowe wyrazy, które weszły i ciągle wchodzą do
codziennego użytku wraz z postępem cywilizacyjnym, nie
mają odpowiedników w języku prostym. Siłą rzeczy trzeba
po nie sięgać do polskiego bądź białoruskiego.
Ten były język Wielkiego Księstwa Litewskiego nigdy
nie doczekał się choć namiastki własnej gramatyki. Dlate-
go i tu jedynym wyjściem jest posiłkowanie się wzorcami
polskimi lub białoruskimi.
Język prosty jak wyznacznik tożsamości
Pisanie w języku prostym jest zatem ogromnym wyzwa-
niem, ale mimo tych przeszkód ma wielki sens. Żeby po-
kazać jego bogactwo i specyfikę, już od ponad dwudziestu
lat skrupulatnie spisuję minisłownik w oparciu o rdzenną
mowę prostą mego rodzinnego Ostrowia i ziemi kryńskiej.
Rejestruję przede wszystkim nie występujące już charak-
terystyczne wyrazy, nigdzie przedtem nie zapisane, któ-
rych nie ma ani w białoruskim, ani w polskim słowniku
bądź mają inne brzmienie i wymowę. Szczególnie cenne
są dla mnie słowa pochodzenia jaćwieskiego, jakich niema-
ło przeniknęło do mego ojczystego języka prostego. Uda-
ło mi się – i to w ostatniej chwili – zapisać kilkaset orygi-
nalnych słów, przeważnie od dawna już przez nikogo nie
używanych. Wyłuskałem je ze swej pamięci, jak i z roz-
mów „pa prostu” z rodzicami, gdy jeszcze żyli.
Jak widać moje amatorskie dociekania przywiodły mnie
do zgoła innych wniosków niż w popularno-naukowych
rozważaniach Olega Łatyszonka, który całkiem zmargi-
nalizował historyczne znaczenie języka prostego i błęd-
nie zinterpretował motywy jakże szczytnych prób ocale-
nia go od zapomnienia. Moja fascynacja tą mową to żadna
tam – jak stwierdził kolega profesor – „afirmacja wiejsko-
ści i bunt wobec miejskiej wysokiej kultury, posługującej
się literacką polszczyzną”. To bowiem przede wszystkim
dług moralny wobec przodków i historii, by oddać cześć
i podkreślić rangę języka prostego jako ważnego składni-
ka tutejszego polsko-białoruskiego dziedzictwa i wyznacz-
nika naszej tożsamości. To bowiem nie lokalny folklory-
styczny dialekt, ale osobny język. Język Wielkiego Księ-
stwa Litewskiego.
Jerzy Chmielewski ■
8 XII.2020Czasopis
n
ЗАПІСЫ ЧАСУ (XI.2020)
Наша хроніка
На Падляшшы
■5 listopada obyła się debata onli-
ne „Białoruska rewolucja godno-
ści”. Dyskutowano o bieżących
wydarzeniach w Białorusi – głów-
nie protestach trwających tam od 9
sierpnia. W debacie wzięli udział
m.in.Agnieszka Romaszewska, za-
łożycielka i dyrektor TV Biełsat,
Wojciech Konończuk, wicedyrek-
tor Ośrodka Studiów Wschodnich
im. Marka Karpia, Pawieł Usau,
białoruski politolog i analityk
oraz Janusz Wdzięczak, wykła-
dowca akademicki na Uniwersyte-
cie Łódzkim. Spotkanie prowadził
Oleg Łatyszonek, historyk, profe-
sor Uniwersytetu w Białymstoku.
Wydarzenie zostało zorganizowa-
ne przez Regionalny Ośrodek De-
baty Międzynarodowej Białystok
oraz Wydział Historii i Stosunków
Międzynarodowych UwB.
■8 listopada odbyła się uroczystość
inauguracji życia liturgicznego w
nowo powstałej, należącej do pra-
wosławnej parafii wojskowej w
Białymstoku, świątyni w budyn-
ku przy ulicy Warszawskiej 16. W
uroczystości uczestniczyli abp Ja-
kub, ordynariusz diecezji białostoc-
ko-gdańskiej oraz arcybiskup wro-
cławski i szczeciński Jerzy, prawo-
sławny ordynariusz wojskowy, a
także delegacje wojskowe.
■13 listopada, w związku ze śmier-
cią Ramana Bandarenki, przed kon-
sulatem Republiki Białorusi w Bia-
łymstoku pełniono „dyżury pamię-
ci”. Z biało-czerwono-białymi fla-
gami w drodze do pracy pojawiło
się tu około dwudziestu osób. Póź-
niej manifestowano też kilkuoso-
bowymi grupkami, wymieniając
się co dwadzieścia minut. Na tabli-
cy przy wejściu do konsulatu poja-
wiły się fotografie zamordowane-
go Bandarenki i innych ofiar reżi-
mu Łukaszenki.
■16 listopada przed konsulatem bia-
łoruskim w Białymstoku odbyła
się kolejna manifestacja przeciw-
ko sfałszowanym wyborom prezy-
denckim w Białorusi, wspierająca
zarazem trwające tam protesty. Po-
nownie uczczono pamięć Ramana
Bandarenki. Wydarzenie zorgani-
zowała białoruska diaspora Białe-
gostoku.
■W Białymstoku powstała założo-
na przez białoruską diasporę Fun-
dacja „Białoruś 2020”. Jak zapo-
wiedziała jej przewodnicząca Ma-
rina Leszczewska, w stolicy Pod-
lasia ma powstać specjalny ośro-
dek, dający schronienie ucieka-
jącym przed prześladowaniami z
Białorusi. Do zgromadzenia środ-
ków finansowych na ten cel zorga-
nizowano społeczną zbiórkę pienię-
dzy. Mieszkający w ośrodku Bia-
łorusini będą się uczyć języka pol-
skiego, polskiego prawa, dowiedzą
się, jak w Polsce załatwiać sprawy
urzędowe. Ideę stworzenia ośrod-
ka wsparła osobiście Swiatłana Ci-
chanouska, kontrkandydatka Łu-
kaszenki w wyborach prezydenc-
Нашага рэгіёну таксама не абмінулі жаночыя дэманстрацыі, якія за-
хлынулі Польшчу, калі Вярхоўны суд з падачы кіруючай партыі Prawo i
Sprawіedliwość прызнаў незаконным правядзенне абортаў ў выпадку па-
грозы жыццю плода. На здымку – жаночы пікет 28 кастрычніка ў Гайнаўцы
з яркім лозунгам на тутэйшай мове
ФотазФейсбука
9XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
kich, przebywająca na Litwie, fak-
tyczna liderka obecnych protestów
w Białorusi.
■W sieci ukazał się utwór białostoc-
kiego zespołu Gods pt. „Kto ty
jesteś?/Chto ty hetki?”, śpiewany
po polsku i białorusku. W zamyśle
jego autorów ma on być hołdem
i zarazem wsparciem dla walczą-
cych o wolność Białorusinów. Sło-
wa do piosenki zostały zaczerpnię-
te z wiersza białoruskiego klasyka
Janki Kupały.
■19 listopada w parafii prawosław-
nej w Dubinach k. Hajnówki od-
było się podsumowanie XV jubi-
leuszowych spotkań z poezją w ję-
zyku mniejszości narodowych „Po-
ezja Źródeł. Dziedzictwo kulturowe
mniejszości narodowych w literatu-
rze pięknej”. Do przeglądu zgłosi-
ło się 84 uczniów wszystkich typów
szkół z terenu powiatu hajnowskie-
go, a także z Białegostoku, Lubli-
na i Radomia. Uczestniczyła w nim
też młodzież z Ukrainy (Kijowa) i
Białorusi (Wołkowyska). Konkurs
realizowany był w formie zdalnej
(nagrania laureatów wyemitowano
na portalu cerkiew.pl).
■27 listopada na ogrodzeniu konsula-
tu białoruskiego w Białymstoku za-
wisła wystawa z okazji setnej rocz-
nicy powstania słuckiego – pierw-
szego samodzielnego wystąpienia
zbrojnego Białorusinów (przeciw-
ko Armii Czerwonej) w walce o
niepodległość. Plansze obrazujące
to wydarzenie mają być ekspono-
wane przez dwa tygodnie. Wysta-
wę przygotowali wspólnie: działa-
jąca na Podlasiu Fundacja „Tuta-
ka”, Fundacja „Białoruś 2020” za-
łożona przez diasporę białoruską w
Białymstoku oraz Białoruskie To-
warzystwo Historyczne.
■Ponad stu osobom, w tym wielu z
Białorusi, udzieliło pomocy od paź-
„Ноч музеяў”у Гайнаўцы
30 кастрычніка ў Беларускім музеі ў Гайнаўцы
прайшла спозненая„Ноч музеяў”, якая звычайна
адбываеццаўтраўні.Угэтымгодзедатабылазме-
нена з увагі на абмежаванні ў сувязі з вясняным
перыядам каронавіруса.
У рамках кастрычніцкай „Ночы музеяў” у гайнаў-
скім асяродку была адкрыта выстава карцін і разьбы
з пленэеру, які адбыўся ў Гайнаўцы ў жніўні і вера-
сні на тэму „Мая малая айчына” з удзелам мастакоў з
Польшчы і Беларусі. Ва ўступе да каталогу выставы
мастакі прыгожа напісалі, чым менавіта ёсць для іх
малая айчына:
Гэта свет, у якім жывем штодзень, гэта самы бліз-
кі краявід, усё што вакол прысутнае: прырода, людзі і
створана імі культура – уся найбліжэйшая нам цыві-
лізацыя. З’яўляецца яна часткай большай цэласці, мя-
жуе з іншымі малымі айчынамі, супольна ствараючы
рэгіёны, краіны і на канец – вялікую Айчыну. Вялікая
айчына атаесамліваецца з дзяржавай, якую ўжо немаг-
чыма спазнаць і абняць у цэласці і якая заўсёды крыху
чужая і цьмяная. Айчына ёсць арганічна зросшая з мі-
нулым, заўсёды невялікая, грэе сэрца, ёсць блізкая як
сваё цела. Дзяржавы ўзнікаюць і прападаюць, мяняюць
свае межы, ідэалогіі, улады. Малыя айчыны трываюць.
Астаюцца заўсёды на сваім месцы...
Для мастакоў-разбяроў падчас гайнаўскага пленэру
малыя айчыны асацыяваліся з Духам пушчы – стора-
жам хаціны, асочнікам што сцяражэ старадаўнюю пу-
шчу ці Купалінкай з возера. У карцінах мастакоў – з
бабулькамі з падляшскай вёскі, Белавежскай пушчай,
драўлянымі хатамі і копаламі гайнаўскіх цэркваў. Ма-
стак Міраслаў Здрайкоўскі намаляваў карціну напамі-
наючую выглядам беларускі абрадавы ручнік, на якім
„вышыў” гайнаўскія храмы, музей, зубра, амфітэатр,
чыгунку ў Тапіла, падляшскія палеткі і дамы.
Выставу „Мая малая айчына” можна глядзець да во-
сені наступнага года. Падчас „Ночы музеяў, апрача па-
стаянных этнаграфічных экспазіцый, можна было так-
сама пабачыць часовыя выстаўкі – з апошніх конкурсаў:
„Я нарадзіўся тут” (для дзетак і моладзі), „Падляшша
ў аб’ектыве імя Віктара Волкава” і фотавыставы да-
кументуючыя фэсты „І там жывуць людзі” з мінулых
дзесяці гадоў, „30 гадоў Беларускага музея ў Гайнаўцы”
ды „Рок-музыка ў Беларускім музеі 2004-2017”.
Падчас „Ночы музеяў” з беларускімі песнямі высупіў
гайнаўскі гурт „Максім”.
Выстава разьбы і жывапісу з пленеру„Мая малая ай-
чына”
ФотаБеларускагамузеяўГайнаўцы
►
10 XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
dziernika Centrum Wsparcia Cu-
dzoziemców przy Fundacji Okno
Na Wschód. Decydujący się na
emigrację i przyjazd do Białegosto-
ku Białorusini mogą tam otrzymać
wsparcie konsultanta, który pomo-
że w legalizacji pobytu, pracy i edu-
kacji oraz we wszelkich sprawach
związanych z życiem codziennym.
Mogą również skorzystać z pomo-
cy psychologa, prawnika oraz tłu-
macza przysięgłego. Centrum dzia-
ła przy Fundacji Okno na Wschód
od kilku lat. Wspiera w adapta-
cji cudzoziemców mieszkających
w Białymstoku, a w październiku
uruchomiło Program pomocy Bia-
łorusinom „Białystok dla Białoru-
si”. Jego celem jest kompleksowa
pomoc i wsparcie obywateli Biało-
Мурал з беларускім арнаментам у Гайнаўцы
На цэнтральнай сцяне будынка Беларускага музея ў Гайнаўцы з’яві-
ўся нядаўна вялікі прыгожы мурал. Выява мае памеры тры метры
шырыні і дванаццаць вышыні. Напамінае вышываны ручнік з ту-
тэйшым беларускім арнаментам. Мурал запраектаваў і намаляваў
мастак Міраслаў Здрайкоўскі з Беластока, абсальвент Акадэміі мас-
тацтва ў Мінску. Выкананы ён дзякуючы фінансавай падтрымцы
Міністэрства ўнутраных спраў і Адміністрацыі і ўправы горада Гай-
наўка. На сценах будынка музея ў будучыні плануецца размаляваць
чарговыя муралы.
Мастак Міраслаў Здрайкоўскі і беларускі мурал яго аўтарства ў Гайнаўцы
Dezyderat o interwencję premiera
w sprawie naszej mniejszości
Sejmowa komisja mniejszości narodowych i etnicznych zwróciła się do
premiera o „podjęcie działań służących zahamowaniu procesów depopula-
cji obszarów zamieszkałych przez mniejszość białoruską”. Komisja przyjęła
dezyderat w tej sprawie z inicjatywy podlaskiego posła PO-KO Eugeniusza
Czykwina. W dokumencie wymienia się m.in. główne przyczyny szybkiej
asymilacji mniejszości białoruskiej. Jedną z nich jest brak perspektyw roz-
wojowych regionu, wynikający z peryferyjnego położenia oraz ograniczeń
gospodarczych i inwestycyjnych. Inną ważną kwestią jest funkcjonowanie
białoruskiej mniejszości „w sytuacji grupy stygmatyzowanej” oraz rozbicie
i rozdrobnienie „ruchu białoruskiego”. Komisja zwróciła się do premiera z
prośbą o objęcie gmin powiatu hajnowskiego i sąsiadujących gmin powia-
tów Bielsk Podlaski, Siemiatycze i Białystok, będących największym sku-
piskiem mniejszości białoruskiej, przewidywaną w dokumentach Unii Eu-
ropejskiej i Strategii Rozwoju Województwa Podlaskiego formą Obszarów
Strategicznej Interwencji (OSI) oraz programem Zintegrowanych Inwesty-
cji Terytorialnych (ZIT).
►
ФотаБеларускагамузеяўГайнаўцы
11XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
rusi, którzy w związku z prześlado-
waniami zostali zmuszeni do opusz-
czenia kraju.
У Польшчы
■13 listopada grupa Białorusinów i
solidarnych z nimi Polaków zapa-
liła znicze przed ambasadą Biało-
rusi w Warszawie. W ten sposób
upamiętniono Ramana Bandaren-
kę, młodego artystę zamordowane-
go przez służby bezpieczeństwa.14
listopada pod pomnikiem Mikoła-
ja Kopernika w Toruniu odbyło się
podobne spotkanie grupy Białoru-
sinów i ich polskich sympatyków,
upamiętniające tych rodaków, któ-
rzy zginęli podczas lat rządów Łu-
kaszenki. Na zdjęciach znalazły się
ofiary reżimu (od lat 90. XX w. do
dziś) – w sumie 11 osób.
■Przez cały listopad w niedzielne
poranki o godzinie 7.00 na ante-
nie TVP Kultura emitowane były
prawosławne liturgie święte, na-
grane w różnych świątyniach. Au-
dycje będą również kontynuowane
w grudniu.
У Беларусі
■29 października ze względu na sytu-
ację epidemiczną w krajach ościen-
nych Białoruś tymczasowo ograni-
czyła wjazd na swoje terytorium dla
niektórych kategorii podróżnych z
Łotwy, Litwy, Polski i Ukrainy.
Granicę swobodnie mogą prze-
kraczać pracownicy misji dyplo-
matycznych i konsularnych, legi-
tymujący się paszportami dyplo-
matycznymi i dokumentami służ-
bowymi; kierowcy pojazdów prze-
znaczonych do międzynarodowego
transportu drogowego; członkowie
załóg międzynarodowych kolei pa-
sażerskich i towarowych.
■1 listopada w Mińsku odbył się
„Marsz przeciwko terrorowi”.
Tym razem na „Dziady”, czyli ob-
chodzony w Białorusi dzień pamię-
ci zmarłych przodków, protestujący
chcieli upamiętnić ofiary stalinow-
skich zbrodni w Kuropatach, gdzie
znajdują się masowe groby zamor-
dowanych. Marsze ludzi, którzy
szli z kwiatami i zniczami, zosta-
ły zaatakowane brutalnie przez siły
OMON-u. Funkcjonariusze strzelali
w powietrze i używali granatów hu-
kowych. Zatrzymano blisko dwie-
ście osób. Wśród nich znalazł się
dotkliwie pobity operator Telewi-
zji Biełsat Dźmitry Sołtan.
■NapoczątkulistopadaKomitetŚled-
czy Białorusi zablokował kilkadzie-
siąt (co najmniej 60) kont banko-
wych osób represjonowanych w
Białorusi, w tym także tych areszto-
wanych i pobitych, które otrzymy-
wały pomoc finansową od fundacji
By_help. Konta zostały „aresztowa-
ne” ze względu na jednego z założy-
cieli fundacjiAleksieja Leonczuka,
mieszkającego za granicą dysyden-
ta. Komitet Śledczy oskarżył go w
sprawie karnej – miał się dopuścić
czynów, których celem była „de-
stabilizacja porządku społecznego
w kraju”. Andriej Stryżak, obroń-
ca praw człowieka, jeden ze współ-
założycieli fundacji By_help oraz
fundacji solidarności BYSOL po-
twierdził w rozmowie z niezależ-
nym portalem Tut.By, że władze
zajęły ponad 540 tys. dolarów. Po-
nadto prześladowani są mieszkają-
cy w Białorusi darczyńcy, wzywa-
ni na przesłuchania i zmuszani do
podpisywania doniesień na funda-
cję, jakoby oszukała ich finansowo.
Do tej pory fundacji By_help uda-
ło się wspomóc co najmniej 3300
represjonowanych, którym przeka-
zano ok. 3,7 mln białoruskich rubli
(ok. 1,3 mln USD).
■5 listopada do domu 73-letniej Niny
Bagińskiej weszli funkcjonariusze
OMON-u. Dokonali przeszukania
mieszkania należącego do jej dzie-
ci, w którym znajdowała się ta jedna
Прапанова ганаровая, але...
Без рэха астаўся акрыты ліст-заклік Дарыюша Жукоўскага, прыхільні-
ка беларускай справы родам з Гарадка (пражывае ён пад Варшавай), каб
хаця б адной бібліятэцы на Падляшшы прысвоіць імя Сакрата Яновіча.
Такую заяву разаслаў ён самаўрадам 14 кастрычніка, у Дзень настаўніка.
Гмінным уладам у Крынках, Гарадка і іншых мясцовасцей прапанаваў
ён ушанаваць вядомага пісьменніка, які памёр у 2013 г., яшчэ ў назвах
вуліц ці скверыкаў.
Дарыюш Жукоўскі не першы раз выступае з такой ініцыятывай. Не-
калькі гадоў таму напісаў войту і гміннай радзе ў Гарадку ліст, у якім
звярнуўся з просьбай-прапановай імя Сакрата Яновіча прысвоіць гара-
доцкай бібліятэцы. Паклікаўся на тое, што гэта быў „człowiek dużego
formatu, wybitny polski Białorusin, piszący po białorusku i polsku” і меў
цесныя сувязі з Гарадоччынай, а ў школьныя гады нейкі час жыў нават
у сваякоў ў Валілах-Станцыі, скуль ездзіў цягніком штодзень у тэхні-
кум у Беластоку.
Гарадоцкім уладам няёмка аднак было разглядаць такую прапанову, па-
колькі імя Сакрата Яновіча пакуль не ўшанаванае ў яго родных Крынках.
Праўда, на пахаванні пісьменніка тадышні крынскі бурмістр Багуслаў
Панасюк журналістам сказаў, што імем Сакрата Яновіча добра было б
назваць парк, які ў самім цэнтры мястэчка. Пасля аднак ніхто ў Крын-
ках пра гэта нават і не ўспомніў. Між іншым таму, што над вялікім імем
Сакрата Яовіча звісае цень яго даўняга супрацоўніцтва з польскй служ-
бай бяспекі. Гэта не ёсць ажно вялікай перашкодай, таму мабыць такая
прапанова стане яшчэ на павестку дня. Грамадству перш трэба аднак
растлумачыць складанасці жыцця Яновіча і яго заслугі для культуры і
літаратуры, якія ўсё поўнасцю апраўдваюць.
Юрка Хмялеўскі
►
12 XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
z najbardziej obecnie znanych Bia-
łorusinek na świecie. Od wielu lat,
a szczególnie teraz, podczas wiel-
kich protestów w stolicy, niewyso-
ka, drobna, siwa kobieta, z uszytą
samodzielnie biało-czerwono-bia-
łą flagą, jest jednym z najbardziej
rozpoznawalnych symboli walki o
wolność.
■7 listopada Aleksander Łukaszen-
ka oficjalnie otworzył elektrow-
nię atomową w Ostrowcu, zapo-
wiadając że jego kraj stanie się
„potęgą atomową”. Zaledwie trzy
dni po tym doszło do zatrzymania
wytwarzania w niej prądu z powo-
du awarii. W elektrowni wybuch-
nąć miały transformatory napięcia
jednego z agregatów energii. Bia-
łoruś oficjalnie zdementowała in-
formacje o zagrożeniu, podając za-
razem wiadomość o konieczności
wymiany nieokreślonych urządzeń
podczas rutynowych testów prze-
prowadzanych w elektrowni. Zda-
niem zagranicznych mediów, w za-
kładzie nie odnotowano poszkodo-
wanych, a poziom promieniowania
jest w normie. O ujawnienie infor-
macji na temat wspomnianego incy-
dentu zaapelowała do władz Biało-
rusi Litwa.
■12 listopada zmarł Raman Ban-
darenka, pobity dzień wcześniej
przez nieznanych mężczyzn, gdy
próbował nie dopuścić do zrywa-
nia przez nich biało-czerwono-bia-
łych dekoracji wiszących na ulicy
w Mińsku. 31-latek, zabrany naj-
pierw na posterunek milicji, zo-
stał przetransportowany do szpita-
la, gdzie zmarł w wyniku odniesio-
nych obrażeń. Na miejscu pobicia
Bandarenki pojawiły się stosy kwia-
tów, rozpięto tam także wielką bia-
ło-czerwono-białą flagę. Organizo-
wano poza tym liczne manifestacje,
m.in. w Mińsku, Grodnie, Żłobinie,
Homlu i Światłahorsku, rozpędza-
ne przez milicję. Mimo że władze,
w tym sam Łukaszenka, zapowie-
dzieli śledztwo w tej sprawie, nikt
nie ma wątpliwości, że za pobiciem
stoją służby bezpieczeństwa Biało-
rusi. Działania reżimu Aleksandra
Łukaszenki skrytykował unijny szef
dyplomacji Josep Borrell, a także
polski wiceminister spraw zagra-
nicznych Marcin Przydacz.
■12 listopada została zatrzymana
przez KGB Ałana Hiebramary-
jam, przedstawicielka Światłany
Cichanouskiej ds. młodzieży i stu-
dentów, członkini Rady Koordyna-
cyjnej. Jest podejrzana o organizo-
wanie grupowych działań narusza-
jących porządek publiczny. Ałana
Hiebramaryjam ma 23 lata i jest po
ojcu pół-Etiopką, absolwentką Uni-
wersytetu Medycznego w Mińsku.
Wminionym roku startowała w wy-
borach do białoruskiego parlamentu
jako najmłodsza z kandydatek.
■Łukaszenka w konfrontacyjnym
wywiadzie dla rosyjskiej telewizji
powiedział, że nie boi się nałożo-
nych na niego przez Unię Europej-
ską sankcji. – Niczego nie będą mo-
gli ze mną zrobić – stwierdził. Pro-
testy i demonstracje oraz działania
opozycji określił jako próbę obale-
nia ustroju państwowego i uczynie-
nia z Białorusi prowincji Polski. Za-
groził też lekarzom, którzy chcą po-
jechać do Polski do pracy przy wal-
ce z pandemią COVID-19, że nie
będą mogli już wrócić do kraju.
■Od 15 listopada przez kilka dni 15
tysięcy mieszkańców niepokorne-
go, szczególnie aktywnego w czasie
protestów osiedla Nowa Borowa w
Mińsku, pozbawionych było wody,
występowały tam też długie prze-
rwy w dostawach prądu. Zarów-
no sami mieszkańcy, jak i obrońcy
praw człowieka uważają, że było to
celowe działanie władz, obliczone
na zastraszenie i upokorzenie czę-
ści mińszczan. Ani władze miasta,
ani białoruski rząd nie odnieśli się
do tych zarzutów.
■Ponad 1100 osób, w tym 25 dzien-
7 лістапада, у 103. гадавіну бальшавіцкай рэвалюцыі згодна з савецкай традыцыяй ўрачыста былі ў Беларусі за-
вершаны магутныя інвестыцыйныя праекты. У Астраўцы ў той дзень адбыўся запуск атамнай электрастанцыі, а
ў беларускай сталіцы былі аддадзены ў карыстанне чарговыя станцыі метро
Telegram
►
13XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
nikarzy, zatrzymano po protestach,
które odbyły się w całym kraju 16
listopada. Według Centrum Obrony
Praw Człowieka Wiosna, faktycz-
na liczba zatrzymanych może być
o 30-40 proc. wyższa. Świadkowie
działań OMON-u mówią o zapcha-
nych więźniarkach, którymi prze-
wożono protestujących. Siły bez-
pieczeństwa były jak zwykle bar-
dzo brutalne, atakując manifestan-
tów nie tylko na ulicach, ale też w
centrach handlowych, kawiarniach,
na skwerach. Milicja używała gazu
łzawiącego, granatów hukowych i
kul gumowych. Tydzień wcześniej,
po demonstracjach, również zatrzy-
mano ponad tysiąc osób.
■18 listopada białoruscy pisarze, na
czele z laureatką literackiej Nagro-
dy Nobla Swiatłaną Aleksijewicz,
ogłosili list otwarty do władz Bia-
łorusi, w którym zaapelowali o za-
przestanie przemocy wobec prote-
stujących. Podpisało się pod nim
ponad 140 literatów.
■Białoruskie MSZ poinformowa-
ło, że przekazano stronie polskiej
pismo z kopią wniosków o ściga-
nie i ekstradycję Ściapana Puciły
i Ramana Pratasiewicza. To dwaj
blogerzy, którzy założyli w serwi-
sie Telegram kanały NEXTA i NE-
XTA Live, relacjonujące odbywa-
jące się od sierpnia protesty. Obaj
przebywają w Polsce, a prowadzo-
ne przez nich kanały ogląda ponad 2
mln subskrybentów z Białorusi (po-
nad 20 proc. obywateli).
■Od 18 listopada obowiązek noszenia
maseczek w miejscach publicznych
obowiązuje w całym kraju. Wpro-
wadzanie tego obostrzenia odbywa-
ło się dotychczas stopniowo – od 9
listopada w obwodzie homelskim,
następnie od 12 listopada w Miń-
sku, a od 16 listopada w obwodach
mińskim i witebskim. Dotychcza-
sowe dane o COVID-19 wskazu-
ją, iż ogólna liczba chorych od po-
czątku pandemii wynosi ponad 120
tys. osób, wyleczonych zostało oko-
ło 100 tys. zarażonych, prawie 1100
osób zmarło. Dzienne liczby zara-
żonych wahają się średnio w grani-
cach 1300 osób. Dane pochodzą z
20 listopada.
■Białoruskie obywatelstwo stra-
cą terroryści i ekstremiści, ale
również osoby, które wyrządziły
znaczne szkody państwu – ku koń-
cowi zmierzają procedury wpro-
wadzenia w życie nowego prawa.
19 listopada Izba Reprezentantów
przyjęła w drugim czytaniu popraw-
ki do stosownej ustawy, której pro-
jekt zgłosił rząd. W uspokajającym
tonie władze wyjaśniły jednak, że
zmiany w prawie dotyczą bezpań-
stwowców i cudzoziemców, którzy
wtórnie nabyli obywatelstwo biało-
ruskie. Nie mają zastosowania do
tych obywateli, którzy urodzili się
na współczesnym terytorium repu-
bliki lub tych, którzy byli obywate-
lami byłego Związku Radzieckie-
go i otrzymali obywatelstwo bia-
łoruskie.
■20 listopada pogrzeb Ramana Ban-
darenki zgromadził tysiące osób.
Ludzie stali w ogromnej kolejce,
by pożegnać zakatowanego przez
białoruskie służby bezpieczeństwa
31-latka. Na wieńcach, wstęgach
i wiązankach dominowały biało-
czerwono-białe narodowe moty-
wy. Wznoszono okrzyki „Żywie
Biełaruś!” oraz „Nie zapomnimy!
Nie wybaczymy!”. Uroczystości
pogrzebowe odbyły się w cerkwi
Zmartwychwstania Pańskiego na
obrzeżach stolicy.
■Nowym ministrem kultury Biało-
rusi został 49-letni Anatol Mar-
kiewicz. Świeżo upieczony mini-
ster jest obywatelem Białorusi pol-
skiej narodowości, pochodzi z Gro-
dzieńszczyzny. Z zawodu jest na-
uczycielem, był dyrektorem kilku
szkół, ale prawdziwą karierę zrobił
jako urzędnik państwowy.
■Niedzielne protesty 22 listopa-
da miały w Białorusi „partyzanc-
ki” charakter. W różnych miastach
ludzie spotykali się w niewielkich
grupach w różnych miejscach, by
zademonstrować swój sprzeciw wo-
bec tego, co dziej się w kraju. Naj-
większe skupiska demonstrantów w
stolicy były rozpędzane przez służ-
by bezpieczeństwa, które używały
m.in. granatów hukowych. Jak po-
dały niezależne źródła, zatrzyma-
nych zostało kilkadziesiąt osób.
■Lekarz Arciom Sorokin i dzienni-
karka Kaciaryna Barisewicz, któ-
За Беларусь, але пад бел-чырвона-белым сцягом!
НашаНіва
►
14 XII.2020Czasopis
n
ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
rzy zdemaskowali kłamstwa władz
na temat śmierci Ramana Bandaren-
ki, zostali aresztowani i oskarżeni
o ujawnienie tajemnicy medycznej
i przekazanie nieprawdziwej infor-
macji. Zatrzymani ujawnili, że Ban-
darenka był trzeźwy, gdy skatowa-
nego przywieziono go z posterun-
ku milicji do szpitala. Na znak soli-
darności z zatrzymanym kolegą le-
karze z jego szpitala zorganizowali
24 listopada akcję poparcia. Wszy-
scy stanęli na szpitalnym korytarzu
twarzą do ściany, z podniesionymi
rękami – jak podczas aresztowania
– i kartkami „0 promili”.
■24 listopada, podczas uroczysto-
ści składania listów uwierzytelnia-
jących przez ambasadorów państw
obcych, Aleksander Łukaszen-
ka kolejny raz zarzucił Zachodo-
wi wspieranie nielegalnych prote-
stów w jego kraju. Piętnował m.in.
wspomaganie „wywrotowców” pod
pozorem wspierania społeczeństwa
obywatelskiego.
■„Gdy sytuacja się uspokoi, wyja-
dę. Do Rosji. Będę tam żył i pra-
cował; dzięki Bogu jestem jeszcze
zdrowym facetem” – powiedział
Aleksander Łukaszenka w wywia-
dzie dla rosyjskich, ukraińskich, ka-
zachskich i mołdawskich mediów.
Zapewnił jednocześnie, że nie za-
mierza na razie ustępować ze sta-
nowiska i będzie nadal rządził Bia-
łorusią (szóstą kadencję!).
У свеце
■5 listopada Organizacja Bezpie-
czeństwa i Współpracy w Europie
ogłosiła raport o wyborach prezy-
denckich w Białorusi. W 60-stron-
nicowym dokumencie stwierdza
się wprost, iż „istnieją obciążają-
ce dowody świadczące o tym, że
wybory prezydenckie z 9 sierpnia
zostały sfałszowane i że siły bez-
pieczeństwa dopuściły się poważ-
nych i systematycznych naruszeń
praw człowieka w odpowiedzi na
pokojowe manifestacje”. W rapor-
cie jest mowa o „powszechnych i
systematycznych torturach”, a tak-
że o „nieludzkim lub poniżającym
traktowaniu” nie tylko protestu-
jących, ale także przypadkowych
przechodniów.
■OBWE apeluje o przeprowadzenie
nowych, uczciwych wyborów pod
okiem niezależnych, międzynaro-
dowych obserwatorów, a także o
zaprzestanie stosowania przemocy
przez podległe reżimowi Aleksan-
dra Łukaszenki służby oraz o zwol-
nienie więźniów politycznych.
■13 listopada rzecznik Wysokie-
go Komisarza Narodów Zjedno-
czonych do spraw praw człowie-
ka Rupert Colville wydał oświad-
czenie, w którym zaapelował do
białoruskich władz o przeprowa-
dzenie dokładnego, przejrzystego
i niezależnego śledztwa w sprawie
śmierci Ramana Bandarenki oraz
przedstawienia ONZ jego rezulta-
tów. Rzecznik wyraził też zaniepo-
kojenie brakiem śledztw dotyczą-
cych tortur i bicia zatrzymanych w
Białorusi.
■16 listopada niezależne Białoru-
skie Stowarzyszenie Dziennika-
rzy (BAŻ) zostało uhonorowane
pierwszą brytyjsko-kanadyjską
Nagrodą Wolności Mediów. W
uzasadnieniu podano, iż organiza-
cja została wyróżniona „za wier-
ność etyce i zasadom dziennikar-
stwa oraz za wytrwałość i poświę-
cenie w obliczu nasilających się
represji wymierzonych w media
w Białorusi”. Nagrodę Wolności
Mediów ustanowiono na rzecz
poprawy bezpieczeństwa dzienni-
karzy na całym świecie.
■20 listopada zmarł patriarcha serb-
ski Ireneusz (Gawrilowić). Miał
90 lat, w 2010 r. został patriarchą,
zwierzchnikiem Cerkwi serbskiej. 4
listopada u hierarchy zdiagnozowa-
no COVID-19 i od tamtej pory aż
do śmierci w stanie ciężkim prze-
bywał on w szpitalu.
■Zmicier Sasnouski, kierujący jed-
nym z najpopularniejszych biało-
ruskich zespołów muzyki dawnej
Stary Olsa, uciekł przed prześlado-
waniami z Białorusi na Ukrainę.Ar-
tystę po protestach 13 listopada za-
trzymano i skazano na karę grzyw-
ny (weekend spędził w areszcie). W
obawie przed kolejnymi represjami
postanowił wyemigrować.
■BrytyjskiSłownikOksfordzki,który
regularnie tworzy najbardziej zna-
ną na świecie listę najważniejszych
słów, umieścił w tegorocznym spi-
sie słowo ‘belarusian’ – białoruski.
Ma to oczywiście związek z wiel-
ką falą protestów w Białorusi, któ-
re relacjonują od sierpnia najwięk-
sze światowe media. ■Нью Йорк, 15 лістапада 2020 г.
Telegram
►
15XII.2020Czasopis
n
►
ГРАМАДСТВА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Чаго беларускія пратэсты
навучылі палякаў?
Шматтысячныя
дэманстрацыі
Шматтысячныя дэманстрацыі
захлынулі Польшчу ў сярэдзіне
кастрычніка, калі Вярхоўны суд
з падачы кіруючай партыі Prawo
i Sprawіedliwość, прызнаў неза-
конным правядзенне абортаў, калі
існуе пагроза жыццю плода. Іні-
цыятары магчыма меркавалі, што
пандэмія змусіць людзей застац-
ца дома. Але яны наадварот куды
больш моцна раззлаваліся, што быў
абраны такі час, і на вуліцы сталі
выходзіць тысячы людзей.
У Беларусі дэманстрацыі таксама
вельмі шматлюдныя. Напрыклад, у
Менску нядзельныя акцыі (не што-
тыдзень, але даволі часта) збіраюць
па 100-200 тысячаў удзельнікаў.
Неблагі вынік для краіны, дзе за
вулічны пратэст можна атрымаць
крымінальную справу.
Палякі не адстаюць ад беларусаў.
Нягледзячы на сур’ёзную пагрозу
здароўю, у Варшаве выходзіць
на вуліцы некалькі дзясяткаў ты-
сячаў людзей. Нават у маленькіх
гарадах Strajk Kobiet збірае даволі
сур’ёзныя натоўпы.
Крэатыў
Беларускі пратэст вылучаецца
сваёй крэатыўнасцю. Выглядае,
што нацыя, якая знаходзілася пад
каўпаком дыктатуры і не магла рэ-
алізаваць увесь свой творчы патэн-
цыял, нібыта абудзілася. Не ведаю,
ці магчыма спыніць гэтую хвалю:
дваравых канцэртаў, стварэння сця-
гоў раёнаў, штодзённыя вельмі вы-
танчаныя формы пратэсту.
Але галоўны рухавік беларус-
кага пратэсту – ягонае вынаходні-
цтва. Беларусы малююць лепшыя
плакаты: «Страляць у беларусаў
можа толькі купідон!», «Я адзіны
лох выйшаў бясплатна», «Як табе
спіцца ўначы, Саша» (у інтэрнэце
ўжо нават створаныя онлайн-гале-
рэі!), рэпетыруюць цудоўныя кры-
чалкі, у якіх парадзіруюць і вы-
смейваюць словы Лукашэнкі.
На ўзбраенне гумар узялі і палякі.
Тысячы людзей выходзілі на вуліцы
з плакатамі, напрыклад, «У мефед-
рона лепшы склад, чым у нашага
ўраду», «Вольныя каноплі і воль-
ныя маткі». Прыемна бачыць, як
беларускія практыкі дапамагаюць
палякам адстаяць свае правы.
Бастуюць усе
У Беларусі забастоўка стала вель-
мі важнай часткаю рэвалюцыі. Су-
працоўнікі самых буйных і самых
багатых прадпрыемстваў не працу-
юць. Каб не карміць рэжым Лука-
шэнкі, каб паказаць сваю нязгоду
ягонымі злачынным рашэнням і
наблізіць ягоны канец. Страйку-
юць з пераменным поспехам, але
бастуюць.
Палякі таксама вырашылі ўз-
дзейнічаць на ўрад эканамічна. 28
кастрычніка прайшла агульнакраін-
ная забастоўка: шматлікія ўстано-
вы, вучэльні ды асобныя рабочыя
адмовіліся працаваць.
Перакрываюцца дарогі (як у Бе-
ларусі!), пратэстоўцы крычаць, што
больш не хочуць такога кіраўніцтва
(як у Беларусі!), забастоўкі ідуць з
пераменным поспехам (як у Бела-
русі!).
Брутальнасць
паліцыі
Але і польскі ўрад карыстаецца
не самымі гуманнымі практыкамі
беларусаў. Напрыклад, у першыя
Часам здаецца, што рэвалюцыя – справа заразная. У Бе-
ларусі ўжо больш за сто дзён ідзе крывавае змаганне за
волю і дэмакратыю. У кастрычніку палякі таксама пачалі
актыўна выходзіць на вуліцы, нягледзячы на каранцін,
каб адстаяць права жанчын рабіць аборты. Прычыны
падаюцца вельмі розныя. Але метады, якімі змагаюцца
пратэстоўцы за сваю праўду, – падобныя.
ФотаКсенііТарасевіч
16 XII.2020Czasopis
n
ГРАМАДСТВА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
дні пратэстаў дэманстрантаў у
Варшаве разагналі слезацечным
газам. Маўляў, яны заміналі спаць
кату Качыньскага.
У суполках пратэстоўцы пішуць
нумары адвакатаў і пішуць, як па-
водзіць сябе ў пастарунку. Вельмі
нагадвае беларускую рэчаіснасць.
Таксама ў Варшаве назіралася ад-
ключэнне інтэрнэту.
«ЯпрыехалазМенску...уМенск!»
– жартавала мая сяброўка, калі не
здолела падлучыцца да сеткі.
Але варта адзначыць, што поль-
скія разгоны пратэстаў адрозні-
ваюцца сваімі мэтамі. Беларускія
АМАПаўцы намагаюцца разагнаць
проста таму што яны могуць. Таму
што ім падабаецца збіваць і кале-
чыць людзей. Польская ж паліцыя
перадусім памятае пра ўсе неабход-
ныя захады і трымае мяжу.
Магчыма таму вулічная актыў-
насць у краіне з хоць неяк працую-
чымі інстытуцыямі хутчэй спраца-
вала. Урад PiS адступае. Рашэнне
аб забароне абортаў будзе адклі-
канае. Спадзяюся, што і беларускі
ўрад скарыцца.
Ксенія Тарасевіч ■
W duchu polsko-białoruskiej przyjaźni
3 listopada w Inowrocławiu zmarł Tadeusz Chęsy,
dzięki któremu 16 lat temu w tym mieście uroczy-
ście odsłonięto dwujęzyczną tablicę upamiętnia-
jącąJózefaAleksandrowiczavelJazepaNajdziuka,
drukarza, w II Rzeczypospolitej i w latach niemiec-
kiej okupacji działacza białoruskiego i publicystę,
autora podręczników. Po wojnie – dyrektora Dru-
karni Kujawskiej, regionalistę, człowieka zaanga-
żowanego w lokalne życie społeczne.
Tadeusz Chęsemu do 1986 roku był głównym mecha-
nikiem w tej drukarni. Rozpoczął i rozwinął własną dzia-
łalność, założył drukarnię „Pozkal”, a w 1996 roku wy-
kupił upadającą firmę macierzystą i uczynił z niej no-
woczesny, doskonale prosperujący zakład. Utworzył w
nim izbę pamięci, a w niej na honorowym miejscu upa-
miętnił Jazepa Najdziuka.
To Tadeusz Chęsy zorganizował w 2004 r. główne
uroczystości. Odsłonięciu tablicy na budynku drukarni
towarzyszyły msza w kościele, składanie kwiatów na
grobie Józefa Aleksandrowicza, sesja naukowa i wy-
stawa poświęcona bohaterowi uroczystości. Wśród go-
ści znaleźli się konsul generalny Republiki Białoruś w
Gdańsku Michał Alaksiejczyk, pisarz Sokrat Janowicz,
artysta malarz Mikołaj Dawidziuk, historyk Jerzy Turo-
nek, Białorusini z Białegostoku, Wilna, Mińska, Grod-
na i Gdańska, m.in. Oleg Łatyszonek, Ludwika Kardzis,
Zmicier Bartosik (bard) i Świetłana Słowik. Była także
rodzina Józefa Aleksandrowicza – córki Lucyna Alek-
sandrowicz-Pędich z synem Marcinem z Białegostoku
i Łucja Charyton z wnukiem z Wilna i oczywiście wie-
lu mieszkańców Inowrocławia z przyjacielem Jazepa
Najdziuka, Piotrem Milchertem, działaczem Klubu In-
teligencji Katolickiej.
Patronował uroczystościom prezydent Inowrocławia
Ryszard Brejza. Nad drukarnią powiewały flagi – pol-
ska biało-czerwona i białoruska biało-czerwono-biała.
Pamiętam, jak w środku nocy do ośrodka MOSiR, gdzie
zakwaterowano gości, przyjechał Tadeusz Chęsy po fla-
gę biało-czerwono-białą, gdyż ta, którą otrzymał od kon-
sula, okazała się proporcjonalnie za mała w porówna-
niu z polską. Żona właściciela drukarni w nocy zszywa-
ła dwie flagi biało-czerwono-białe, by nowa była zbli-
żonej wielkości jak polska. Rano nad drukarnią łopota-
ły dwie flagi narodowe.
Uroczystości miały podniosły charakter, a gospodarze
postarali się bardzo, by uwypuklić białoruski wątek lo-
sów Najdziuka i polsko-białoruskie związki. Wtedy też
ze strony Tadeusza Chęsego padła propozycja wydania
historii Białorusi, napisanej przez Jazepa Najdziuka tuż
przed śmiercią w 1984 r. Zachowała się ona w maszyno-
pisie. Trzeba było przepisać ją w komputerze. Ponieważ
pracowałam wtedy w Katedrze Kultury Białoruskiej na
Uniwersytecie w Białymstoku, zaangażowałam w przepi-
sywanie studentów białorutenistyki oraz swoją córkę Ce-
linę i jej kolegów. Tadeusz Chęsy wywiązał się z obiet-
nicy. W 2010 r. wydał pięknie historię Jazepa Najdziu-
ka „Paznavajma historyju biełaruskaha narodu”. Okładkę
zaprojektował Mikołaj Dawidziuk. Ja zrobiłam korektę
i napisałam posłowie. Dzięki Tadeuszowi Chęsemu po-
wstała „czynem społecznym” książka w języku białoru-
skim jako wyraz przyjaźni polsko-białoruskiej.
Warto także wspomnieć, że z okazji odsłonięcia tablicy
i upamiętnienia Jazepa Najdziuka w Inowrocławiu Tade-
usz Chęsy wydał własnym sumptem broszurę ze wspo-
mnieniami inowrocławian o Józefie Aleksandrowiczu,
którą otrzymali wszyscy goście uroczystości. Wydru-
kował także portrety Jazepa Najdziuka, które organiza-
torzy wręczyli zaproszonym. W Białoruskim Towarzy-
stwie Kulturalnym „Chatka” w Sopocie portret Jazepa
Najdziuka wisi na honorowym miejscu.
Jako Białorusini powinniśmy pamiętać o takich lu-
dziach, którzy z wdzięczności do współmieszkańca Bia-
łorusina, postanowili go uszanować w duchu przyjaźni
polsko-białoruskiej.
Helena Głogowska ■
►
17XII.2020Czasopis
n
Reportaż
Śląski mikrokosmos
Śląska mniejszość zafascynowała mnie daw-
no. Aby bliżej ją poznać, pierwszy raz poje-
chałem tam trzy lata temu. Dwa wrześniowe
dnispędziłemwówczaswGliwicachiZabrzu.
Była to zatem króciutka wizyta, dlatego wra-
żenia, jakie stamtąd przywiozłem, były led-
wie mgnieniem, niewiele mówiącą pocztów-
kązobcegomikrokosmosu,jakązabrałemdo
domuniczymsuwenirzterraincognita.Twar-
dopostanowiłemsobie,żejeszczetamwrócę.
I tak oto we wrześniu 2020 r. zderzyłem się z nieprawdo-
podobnie żywotnym molochem, kontrastującym ze wschod-
nim Podlasiem, z którym tak mocno związałem się przez
ostatnie kilka lat. Pojechałem bowiem nie do wsi z trzy-
dziestoma żywymi duszami, z drewnianą architekturą i
spokojem kresowej prowincji, a na wykuty w świecie za-
chodniej mentalności, acz ze słowiańską spuścizną, wiel-
koprzemysłowy Górny Śląsk. Zderzyłem się z doskonale
skomunikowanym organizmem o tysiącach stacji kolejo-
wych, tramwajowych i autobusowych. Pełnych ludzi, gwar-
nych, podzielonych wedle klucza, którego nie sposób zro-
zumieć bez wnikliwego studiowania historii każdego osie-
dla czy miasta z osobna.
Większość wiosek i kolonii straciła tam niezależność już
przed wojną, stając się częścią okolicznych ośrodków bo-
gactwa. Miast, które dzieląc podobny górniczo-hutniczy
los, prowadziły wewnętrzną rywalizację. Wielkie Zabrze,
wielki Bytom, wielkie Katowice, wielki Chorzów. Rywa-
lizowali ze sobą właściciele fabryk, rywalizowali włoda-
rze miejscy, a w końcu rywalizowały państwa. W wyniku
plebiscytu i powstań śląskich region podzielono w 1921 r.
między Republikę Weimarską i Rzeczypospolitą. A zatem
podczas studiowania historii regionu nieoczekiwanie to na-
sunęła się jednak jakaś analogia z Pudlaszem. Tam również
tereny zamieszkałe przez takich samych ludzi przecięły gra-
nice państwowe, rozdzielając je tak jak Grodno i Sokółkę.
Na Podlasiu w 1945, a na Oberschlesien dwadzieścia-parę
lat wcześniej. Ale po kolei.
Szczypta historii
Gruntowne opowiedzenie historii Śląska jest tematem
zbyt szerokim, jak na mój reportaż, ale muszę o nią za-
haczyć. Operując pojęciem „Górny Śląsk” mam na my-
śli aglomerację, którą odwiedziłem, czyli ciągnącą się od
powiatu gliwickiego po zachodnie obrzeża Katowic. Na
tzw. Śląsk „zielony” (Racibórz, Wodzisław, Bielsko-Białą)
przyjdzie jeszcze czas. Aby zrozumieć fenomen ciągłości
historycznej tego regionu, należy uzmysłowić sobie zgoła
inne losy Wrocławia, Legnicy czy Wałbrzycha. I choć za-
brzmi to wręcz nieracjonalnie, to przetrwanie na Górnym
Śląsku etnolektu (ślunskiej godki) jak i samej ludności au-
tochtonicznej wynikło z zacofania gospodarczego w po-
przednich wiekach. Natomiast Dolny Śląsk z osadnikami
z Europy, germanizującymi się książętami, protestantami,
dużymi miastami na prawie magdeburskim handlującymi
z CzechamiAustrią i Niemcami, stracił słowiański charak-
ter na długo przed I rozbiorem RP. Górny Śląsk odpadł od
Polski już podczas rozbicia dzielnicowego, ale aż do poło-
wy XVIII w. nie wzbudzał zainteresowania europejskich
stolic. Składał się ze wsi, których półpiśmienni mieszkań-
cy odczuwali mocne więzi z Kościołem katolickim i żyli
na uboczu historii. Może poza Raciborzem, który rozwi-
nął się dzięki Czechom, ale to inna historia, której nie będę
poświęcał teraz miejsca.
Industrializacja, eksploatacja terytorialna, powstawa-
nie familoków – osiedli robotniczych i dobrowolna albo
Mateusz Styrczula
Osiedle robotnicze w Zabrzu (Borsigwerke)
►
17XII.2020Czasopis
n
Fot.MateuszStyrczula
18 XII.2020Czasopis
n
18 XII.2020Czasopis
n
Reportaż
przymusowa germanizacja przyszła dopiero wtedy, kiedy
była opłacalna. To dopiero wiek XIX sprawił, że z peryfe-
rii Czech,Austrii a po 1740 r. Prus na nowo odkryty region
przykuł uwagę otoczenia. Bogaty w źródła energii – węgiel
czy żelazo, a nawet srebro – dotąd ubogi krewny Dolnego
Śląska, Górny zmienił się nie do poznania.
Inaczej niż w Kongresówce
Kiedy we wrześniu wybrałem się do Zabrza, mój wy-
bór nie był przypadkowy. Dawny Hindenburg to śląskie
megapolis w pigułce. Choć mieszkają tu też Polacy ze
wschodu (osiadli po 1945 r.), to dominują autochtoni, któ-
rzy zwarcie mieszkają na przykład w kolonii robotniczej
Borsigwerke.
Pomysły, jak zagospodarować zasoby ludzkie i wpro-
wadzić wczorajszych rolników w nowe środowisko, były
wszak bardzo różne. Europejska pozytywistyczna literatu-
ra o niedoli prostego ludu nie zrodziła się przecież sama z
siebie. Mając to na względzie na Borsigwerke patrzyłem
z wielkim uznaniem. Dawniej mieszkańcy takiego osiedla
przynosili oczywiście nade wszystko zysk właścicielom
hut i kopalń, który był dla nich priorytetem takim samym
jak dziś dla szefów firm. Należy jednak pamiętać, że pań-
stwo pruskie po Wiośnie Ludów 1848 r. wyzbyło się cha-
rakteru niewolniczego. Wprowadzone w 1868 r. w Zabrzu
rozwiązania socjalne były bardzo nowoczesne. To tylko z
naszej perspektywy wydaje się, że mamy tu do czynienia z
bezdusznym gettem.Ale w przeciwieństwie do ówczesnych
warszawskich ciemnych kamienic-studni, nie wspominając
o lichych drewnianych chałupach z niedalekiej Małopolski
i Zagłębia, w Borsigwerke było i jest do dziś miejsce na
małe ogródki, na część gospodarczą, na szkołę dla dzieci,
na opiekę medyczną i na ochronę podstawowych potrzeb w
piramidzie Masłowa. W latach 60. XIX wieku w mieszka-
niach było względnie ciepło, było co zjeść i było za co żyć.
Nie to co w przymierającej głodem Kongresówce.
No dobrze, a jak jest teraz, w 2020 r.? Na pewno inaczej.
Dziś przed mocno już ubrudzoną czerwienią familoków
stoją samochody osobowe, kursują firmy kurierskie, dzie-
ci rzadziej bawią się na podwórkach. Jest tu sporo złomia-
rzy, byłych górników, kręcą się dość podejrzani osobnicy
w klubowych szalikach.
Gdyby nie wejście Polski do Unii Europejskiej być może
mielibyśmy do czynienia na Śląsku z jakimś potężnym bun-
tem społecznym. Zakłady pracy podupadły, wiele zamknię-
to, rzesze ludzi stąd wyemigrowały do Niemiec. Przede
wszystkim ci, którzy zdołali udowodnić niemieckie korze-
nie. Dlatego w familokach życie uległo degradacji.
Spacerując uliczkami osiedla widziałem głównie lu-
dzi starszych. Ze smutkiem wypalali papierosa lub opar-
ci o framugę okienną dyskutowali o czymś z sąsiadem. W
oknach koronkowe firanki, sporo kwiatów, czasem krasnal
czy plastikowa gęś. Taki odpowiednik podlaskiej ławecz-
ki, swego czasu udokumentowany i mocno wyryty w pol-
skiej kulturze za sprawą nieżyjącego już śląskiego reżyse-
ra Kazimierza Kutza. Młodym taki bezwiedny styl dawno
przestał odpowiadać, bo ani to ekscytujące, ani nie buduje
poczucia siły. Alternatywy nie musieli szukać daleko. Jest
na tyle blisko, że wciągnęła sporo młodzieży, która w haj-
macie pozostała na stałe.
Kibice piłkarscy –
spadkobiercy tożsamości
Na Górnym Śląsku bycie kibicem piłkarskim to nie jest
do końca to samo co w innych częściach Polski. Za wie-
le jest tu frontów, ziem do obrony przed rywalami i za
dużo możliwości eskalacji w podzielonym strefami wpły-
wów między kilka pierwszoligowych klubów organizmie.
Nie sposób nie zauważyć tego barwnego kolażu, niezli-
czonych graffiti, murali i bazgrołów raz zdobiących, raz
szpecących ściany.
Pod lupę wziąłem szczególnie kibiców Ruchu Chorzów.
Po pierwsze oprócz samej Królewskiej Huty (dawna nazwa
miasta) w ich strefie wpływów znajdują się niektóre tere-
ny ościenne, jak wspomniany przeze mnie katowicki Niki-
szowiec czy część Rudy Śląskiej. Barwy biało-niebieskie
znaczą teren, jaki pokrywa się z zauważalnym występowa-
niem śląskiego języka.Autochtoni dominują bowiem w sze-
regach kibiców tego klubu, będącego ich ponadprzeciętną
dumą. Ruch Chorzów, który powstał już w 1920 roku, uwa-
ża się za spadkobiercę tak śląskiej autonomii, jak i śląskiej
tożsamości, stojącej w silnej opozycji do kresowej trady-
cji przesiedleńców i ogólnie goroli. Z tego też tytułu rodzą
się pewne paradoksy. Chorzów, który przed wojną był naj-
dalszą zachodnią rubieżą na podzielonym pomiędzy Pol-
skę i Niemcy Śląsku, był klubem polskim. Kiedy w latach
1945-46 do Gliwic i Zabrza napłynęli zabużanie, symbole
klubów sportowych w tych miastach zostały zaczerpnięte
Graffiti w Chorzowie
Fot.MateuszStyrczula
►
19XII.2020Czasopis
n
19XII.2020Czasopis
n
od klubów ze Lwowa (kolory niebieski, czerwony i biały).
Nagle okazało się, że kibice Ruchu nie są już wystarcza-
jąco polscy w porównaniu z ich nowymi sąsiadami. Kre-
sowiacy zastąpili Niemców. Granica, która nie istnieje na
mapie, pozostała niejako w głowach.
Ruch Chorzów przemieścił się nie ze swojej winy na
pozycję autonomistyczne, a w oczach niektórych kibiców
– zwłaszcza tych nie ze Śląska – stał się wręcz proniemiec-
ki. Ale nie dzieje się tak bez przyczyny. Środowisko kibi-
ców Ruchu, Śląskiej Ferajny czy Ruchu Autonomii Ślą-
ska pokrywa się nazbyt często, by mówić o przypadku. W
Chorzowie zajrzałem do sklepu Hanysek, w którym zaopa-
trzyłem się zarówno we flagę jak i koszulkę z motywami
górnośląskimi. W tym z napisem „Oberschlesien uber al-
les”. Brzmi wybitnie prowokacyjnie, ale trzeba zrozumieć,
że usilna próba zatarcia wszystkiego co niemieckie na Ślą-
sku (za PRL) – podobnie jak wcześniej usilna próba zatar-
cia wszystkiego co polskie (za Bismarcka i Hitlera) – po-
prowadziła Ruch i jego fanów do reakcji obronnej i nader
często przekornej.
Kwestia niemieckości
W tym miejscu warto poruszyć temat niemieckości, a
raczej współczesnej mniejszości, jaka nie opuściła ojco-
wizny po wojnie ani na fali masowych wyjazdów do RFN
w latach 70. Zamieszkuje ona na zachód od linii, gdzie w
międzywojniu przebiegała granica polsko-niemiecka, w 90
proc. już na Opolszczyźnie.
Odwiedziłem Sośnicowice (Kieferstädtel) oraz Trachy
(Althammer), jeszcze na obrzeżach powiatu gliwickiego,
a więc w województwie śląskim. O ile te pierwsze przypo-
minało mi podlaską Orlę czy Krynki tak co do gabarytów
jak i miejsko-wiejskiego charakteru, tak już Trachy to po
prostu większa wieś. Przed 1945 r. mieszkała tu wyłącz-
nie ludność rozmawiająca po śląsku, ale uważano ich za
Polaków. Obecnie wielu z nich deklaruje się jako Niemcy.
Wsłuchiwałem się w mowę na ulicach – śląską, a nie nie-
miecką. Na szyldach także nazwiska nie niemieckie, a ty-
powo śląskie – Godulla, Langer, Kowol. Niemieckość wi-
doczna jest tylko na dwujęzycznych tablicach.
Powstania śląskie nie upewniły tutejszej ludności w pol-
skości, bo zachodnie mocarstwa zadecydowały, aby tereny
te przypadły Niemcom. Germanizacyjna machina za Trze-
ciej Rzeszy dołożyła więc swoje. Potem przyszła wojna i
pobór na front niemiecki – Drang nach Osten. A gdy so-
wiecką ręką wyparto Wehrmacht, a w 1945 r. i granicę pań-
stwa niemieckiego przesunięto za Odrę i Nysę, było już
za późno. Na Ślązaków spadły represje, zsyłki do obozów
pracy i nienawiść. Ten odprysk z setek tysięcy najmniej
pewnych własnej tożsamości, określanych przez mówią-
cych perfekt po niemiecku gliwiczan jako Poloki, potrak-
towano jako Niemców. Stali się tymi, kim nigdy do koń-
ca nie chcieli się stać. Nie wysiedlono ich do Niemiec, ale
i nie dano prawa do istnienia w przestrzeni homogenicz-
nego narodu polskiego. Pokolenie opolskich czy gliwic-
kich Ślązaków doświadczyło ostracyzmu bierutowskie-
go i gomułkowskiego w PRL. Za demokratycznej Polski
po 1989 r. bolesne doświadczenia z przeszłości pchnęły
tę ludność w końcu do neoniemieckości. Nie bez znacze-
nia była też potęga zamożnego narodu niemieckiego, któ-
ry mimo przegranej wojny zbudował państwo o wiele bo-
gatsze od Polski.
Trudno jednak zrozumieć to mimo wszystko rozdwoje-
nie jaźni, polegające na chęci pozostania sobą i niemocy
wobec przechodzących ponad głowami granic, jeśli nie od-
wiedzi się sośnicowickiego cmentarza przykościelnego. A
stoi tam krzyż z napisem po niemiecku i polsku: „Naszym
poległym podczas dwóch wojen światowych i zmarłym na
internowaniu. Ku pamięci”. Co to za „nasi” nikt nie pyta.
Lepsza enigmatyczność i inkluzyjność tej inskrypcji niż za
daleko idąca interpretacja.
Porządek specyficznie pojęty
Czy są to tacy sami Niemcy, czy ich też cechuje ów sław-
ny Ordnung? Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw
trzeba sobie uświadomić głębsze znaczenie tego słowa, niż
to wynika z prostego tłumaczenia na język polski. Oznacza
nie tylko czystość w mieszkaniu, posłuszeństwo politycz-
ne, konformizm, stabilność. Ordnung jako pojęcie fluktu-
ował razem z jego użytkownikami i nie mieści się w pro
Dwujęzyczna tablica we wsiTrachy w powiecie gliwickim
Cd. na str. 32 ►
Fot.MateuszStyrczula
32 XII.2020Czasopis
n
32 XII.2020Czasopis
n
Reportaż
►Cd. ze str.18 stych kategoriach, podobnie jak nie da się
w jednym słowie określić tego, co Adam Mickiewicz ro-
zumiał przez pojęcie ojczyzny, narodu, czy przez wszyst-
kie przypadki odmienianej dziś wolności.
Ordnung jest tak trwały jak kuchnia śląska. W Trachach,
Świętochłowicach, czy katowickich Szopienicach jedzą tę
samą roladę, tak samo chłodno patrzą na goroli z Sosnowca
i podobnie ulegają kultowi specyficznie pojętego porządku.
Bo to integralna część kulturowej spuścizny, tkwiącej głę-
biej niż miejski patriotyzm, przynależność klubowa czy na-
wet deklarowana przynależność narodowa. To pogodzenie
się z własnym miejscem w szeregu, chęć sprostania ocze-
kiwaniom otoczenia, ale też cel sam w sobie.Ambiwalent-
ność wobec porywów romantycznych, ale i obrona dobra
wspólnego. To niechęć do burzenia za wszelką cenę, ale i
niechęć do destrukcji przyjętego świata przez obcych. Ord-
nung może znaczyć nie tylko niedzielny obiad, ale i protest
w kopani Wujek w 1981. Oznacza rozumienie swoich obo-
wiązków, ale też niezgodę na niesprawiedliwość. Bo wedle
tej optyki ordnung ma dotyczyć zarówno hajera czy gru-
biorza jak i prawodawcy. Nie jest wschodniosłowiańskim
ukorzeniem się przed każdą siłą, ale ukorzeniem się tylko
przed tą, która jest racjonalna i nie przymusowa. Stąd też
przemocowy pruski kulturkampf zaowocował powstania-
mi śląskimi, a przemoc symboliczna III RP zrodziła feno-
men „narodowości śląskiej”. Wedle spisu z 2011 roku liczą-
cej co najmniej osiemset tysięcy obywateli rzekomo jedno-
rodnej i hemogenicznej Rzeczypospolitej. Ta śląskość stoi
okoniem tym, którzy już dawno uznali, że „ukryta opcja
niemiecka” zasługuje tylko na pogardę. Jak się to zatem
dzieje, że wyziera zza każdego rogu Nikiszowca – Borsi-
ga, czy Bytomia – Kleinfeld?
Godomy po ślunsku
Nade wszystko dlatego, iż przetrwał język śląski. Mimo
przecież tylu przeciwności losu. Ślunsko godka doczekała
się obecności w kulturze m.in. dzięki „Tryptykowi śląskie-
mu” Kazimierza Kutza (filmy z lat 1969-79), a politycz-
nie dzięki złagodzeniu dość topornego kursu za Gomułki,
ujednolicającego wszystkich ze wszystkimi. Prześlizgnę-
ła się też przez najbardziej niebezpieczne dla języka każ-
dej mniejszości lata dziewięćdziesiąte. Niebezpieczne, bo
pełne masowej migracji, upadku zakładów pracy i maso-
wości telewizji. Dotrwała szczęśliwie do XXI wieku. Dziś
wielu obnosi się nią z dumą, a w jakiejś formie korzysta z
niej też młodzież.
W języku śląskim nadaje telewizja TVS, słychać ją w ra-
diu. Bardzo wiele się mówi o tejże godce w mediach, tra-
fia do ogólnopolskich kabaretów, do programów kulinar-
nych na trochę podobnych zasadach jak gwara podhalań-
ska. Ale czy jest tak różowo jak wydaje się z perspektywy
Podlasia? Stróż nocny z Zabrza rozwiał moje wątpliwości.
– Jakby pan posłuchał starych Ślązaków, to wielu nie idzie
zrozumieć, ale to już tylko tych najstarszych, tych co od-
chodzą – powiedział.
Sam też miałem podobne odczucia, chodząc po Bytomiu,
Świętochłowicach nie wspominając już o katowickim cen-
trum. To nie znaczy, że młodych używających gwary nie
ma, jest o niebo więcej niż gdziekolwiek indziej, ale po-
dobnie jak wśród Białorusinów z Hajnówki czy Bielska
gdzieś znika charakterystyczne i typowe dla niej słownic-
two. Jest coraz mniej germanizmów, bo też niemiecki prze-
stał być gwarantem wyższości społecznej i wykształcenia
zaraz po drugiej wojnie światowej. Wpływy języka cze-
skiego zniknęły po utracie tego regionu przez Austrię. Tu-
tejsza mowa ma jednakże stałą przestrzeń. Jest obecna na
ulicach np. w formie nalepek „Godomy po ślonsku”, jakie
widziałem na drzwiach znanych restauracji. Jest promowa-
na w bardzo zabawnej formie przez gwiazdęYoutuba – Ni-
klausa Pierona, który tłumaczy fragmenty zachodnich fil-
mów na godkę. Nie ustają też w jego promocji lokalne ga-
zety, a najbardziej Telewizja Silesia, w której króluje, po-
dobnie jak u Podlaszuków, swojskie disco polo. Ślązacy
mają swój odpowiednik – szlagry (niewysokich lotów mu-
zykę do tańca i do różańca).
Nie ma jednak co się oszukiwać, ani udawać, że sprowa-
dzenie języka śląskiego do humoru czy rozrywki to mocna
baza do przetrwania globalizacji. Ten etnolekt ma w wie-
lu kwestiach pod górkę i jego sytuacja jest niewiele lepsza
niż białoruskiego. Przede wszystkim nie doczekał się spój-
nej gramatyki, jednolitej wersji pisowni. Nie ma też statu-
su języka mniejszości narodowej, nawet języka regional-
nego, a to rzecz kluczowa.
Nie kończę jednak tej relacji w tym miejscu, bo cze-
ka mnie jeszcze wyprawa na południe województwa – na
wieś i w świat małych miasteczek przy czeskiej granicy.
Tak jak nie da się poznać specyfiki Podlasia bez odwiedze-
nia jego niezliczonych zakamarków, tak nie da się zrozu-
mieć śląskiego mikrokosmosu z perspektywy tylko wiel-
kich aglomeracji. Zwłaszcza, że ma on swoją własną drogę
i swych bohaterów, jak np. znany aktor Franciszek Piecz-
ka. Ale o nim i jego rodzinnych stronach już w następnej
części reportażu.
Mateusz Styrczula ■
Naklejka na drzwiach restauracji w Piekarach Śląskich
Fot.MateuszStyrczula
33XII.2020Czasopis
n
Календарыюм
Гадоў таму
ў сьнежні
■425 – у 1595 г. казацкае паўстаньне С. Налівайкі аха-
піла беларускія землі. Казацкія атрады занялі Слуцак,
спалілі Магілёў.
■200 – ліквідацыя ў 1820 г. езуіцкага ордэна на бела-
рускіх землях, Полацкай езуіцкай акадэміі ды іншых
навуковых установаў.
■180 – 20.12.1840 г. у маёнтку Дэмбрава на Гарадзен-
шчыне нар. Казімір Альхімовіч, мастак. Удзельнічаў
у студзеньскім паўстаньні 1863 г., за што быў сасла-
ны на Урал. Вярнуўся ў 1869 г., вучыўся ў мастацкай
школе В. Герсана ў Варшаве, закончыў акадэмію
мастацтваў у Мюнхене (1875). Жыў у Парыжы і ў
Варшаве. Памёр 31.12.1916 г. у Варшаве, пахаваны
на Старых Павонзках.
■155 – 20.12.1860 г. у Лашы на Гарадзеншчыне нар.
Яўхім Карскі, беларускі вучоны – мовазнавец, фальк-
лярыст, аўтар абшырнай трохтомнай працы „Белару-
сы”, больш як 700 артыкулаў. У 1893-1915 гг. працаваў
выкладчыкам на Варшаўскім унівэрсытэце (у 1905
– 1910 гг. быў яго рэктарам). Удзельнічаў у беларус-
кім нацыянальным руху, дэлегат ды ганаровы стар-
шыня Усебеларускага Зьезду ў канцы 1917 г. Памёр
у Ленінградзе (Пецярбурзе) 29.04.1931 г., пахаваны
там на Смаленскіх могілках.
■145 – 10.12.1870 г. у фальварку Багданава каля Ва-
ложына нар. Фэрдынанд Рушчыц (пам. 30.10.1936
г. у Багданаве) жывапісец ды пэдагог. Пахаваны ў
Багданаве.
■130 – 20.12.1890 г. у Гродне нар. Юзэф Ядкоўскі, гісто-
рык, краязнавец, заснавальнік гарадзкога гісторыка-
археалягічнага музэя ў Гародні ў 1922 г. Памёр у Вар-
шаве 2.01.1950 г., пахаваны на Старых Павонзках.
■115 – бунты у 1905 г. на беларускіх землях сялян,
жыхароў гарадоў ды некаторых вайсковых частак
супраць царскага самадзяржаўя.
■110 – 20.12.1910 г. у Сьпягліцы Вілейскага пав. нар.
Вітаўт Тумаш – грамадзкі дзеяч, лекар, выдатны
скарынавед. вучыўся ў Віленскай Беларускай Гім-
назіі. Пасьля на мэдычным факультэце Віленскага
Унівэрсытэту. Актыўна ўдзельнічаў у беларускім
студэнцкім жыцьці. У 1940-1941 гадах быў старшы-
нёй Лодзінскага аддзелу Беларускага Камітэту Сама-
помачы, членам Нацыянальнага Цэнтра створанага
ў Бэрліне 19.04.1941 г. Зь ліпеня па лістапад 1941 г.
бурмістр Менску. Рэдактар „Раніцы”. Пасьля вайны
жыў у ЗША. Быў вельмі актыўным на грамадзкай і
навуковай ніве, між іншым шматгадовым старшынёй
Беларускага Інстытуту Навукі й Мастацтва. Памёр
27.04.1998 г. у Нью-Ёрку, пахаваны на Беларускіх
могілках у Іст-Брансвіку.
■105 – 1.12.1915 г. нар. у Покрашаве на Случчыне Мі-
хась Кавыль (сапр. Язэп Лешчанка), беларускі эмігра-
цыйны паэт, з 1944 г. на эміграцыі, спярша ў Нямеч-
чыне, з 1950 г. – у ЗША. Выдаў кнігі паэзіі: „Ростань”
(1947), „Пад зорамі белымі” (1954), „Першая рана”
(1960), „Цяжкія думы” (1961), „Міжагнёўе” (1990).
Памёр 6.04.2017 г. у Саўт-Рывэры, дзе пахаваны на
Беларускіх могілках.
■100 – 1.12.1920 г. у Вільні быў заснаваны Беларускі
Студэнцкі Саюз – арганізацыя студэнтаў-Беларусаў
Віленскага Унівэрсытэту (першапачаткова называў-
ся Гурток Студэнтаў Беларусаў). Існаваў па 1939 г.
Першым старшынёй быў А. Абрамовіч, апошнім
У. Кароль. Дэвізам БСС было „Айчына й Навука”.
Друкаванымі ворганамі зьяўляліся часопісы „Новы
Шлях”, „Студэнцкая Думка”. Вёў ня толькі асьвет-
на-культурніцкую дзейнасьць, але таксама, у меру
фінансавых магчымасьцяў, даваў бяднейшым сваім
членам пазыкі ды стыпэндыі.
■95 – у 1925 г. была заснавана Васілём Рагуляй ды Фабі-
янам Ярэмічам ініцыятыўная група пакліканьня пар-
тыі Беларускі Сялянскі Саюз. Друкаваным органам
была „Сялянская Ніва”.
■90 – 26.12.1940 г. у Целяханах на Палесьсі (Івацэвіцкі
р-н) памёр кс. Баляслаў Пачопка (нар. 13.10.1884 г.
у засьценку Уляны Віленскага пав.), сьпярша ката-
ліцкі, а з 1925 г. уніяцкі сьвятар, актыўны беларускі
дзеяч: рэдактар-выдавец першай катaліцкай беларус-
кай газэты „Biełarus” (1913 – 1915), аўтар і выдавец
бкларускага малітоўніка „Boh z nami” (1915) і першай
беларускай граматыкі (1918), дырэктар Сьвіслацкай
настаўніцкай сэмінарыі (1916-1918). Пахаваны на ка-
таліцкіх могілках у Целяханах.
■75 – 10.12.1945 г. адчынена Беларуская гімназія ў
Рэгенсбургу (Нямеччына), якой дырэктарам стаў
Аляксандар Орса.
Апрацавалі
Вячаслаў Харужы і Лена Глагоўская ■
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020
 Czasopis №341 Сьнежань 2020

More Related Content

Similar to Czasopis №341 Сьнежань 2020

Czasopis №343 Сакавік 2021
Czasopis №343 Сакавік 2021Czasopis №343 Сакавік 2021
Czasopis №343 Сакавік 2021
JahorViniacki
 
Czasopis №339 Кастрычнік 2020
Czasopis №339 Кастрычнік 2020Czasopis №339 Кастрычнік 2020
Czasopis №339 Кастрычнік 2020
JahorViniacki
 
Słowacki - część II
Słowacki - część IISłowacki - część II
Słowacki - część IIWolneLektury
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
JahorViniacki
 
Czasopis №368 Травень 2023
Czasopis №368 Травень 2023Czasopis №368 Травень 2023
Czasopis №368 Травень 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №346 Травень 2021
Czasopis №346 Травень 2021Czasopis №346 Травень 2021
Czasopis №346 Травень 2021
JahorViniacki
 
Prezentacja sylwia-biegun
Prezentacja sylwia-biegunPrezentacja sylwia-biegun
Prezentacja sylwia-biegun
sylwia1996
 
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebook
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebookGłową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebook
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebooke-booksweb.pl
 
Łódź w czasie wielkiej wojny.
Łódź w czasie wielkiej wojny.Łódź w czasie wielkiej wojny.
Łódź w czasie wielkiej wojny.
Teo Krawczyk
 
Czasopis №360 Верасень 2022
Czasopis №360 Верасень 2022Czasopis №360 Верасень 2022
Czasopis №360 Верасень 2022
JahorViniacki
 

Similar to Czasopis №341 Сьнежань 2020 (10)

Czasopis №343 Сакавік 2021
Czasopis №343 Сакавік 2021Czasopis №343 Сакавік 2021
Czasopis №343 Сакавік 2021
 
Czasopis №339 Кастрычнік 2020
Czasopis №339 Кастрычнік 2020Czasopis №339 Кастрычнік 2020
Czasopis №339 Кастрычнік 2020
 
Słowacki - część II
Słowacki - część IISłowacki - część II
Słowacki - część II
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №377 Сакавік 2024
 
Czasopis №368 Травень 2023
Czasopis №368 Травень 2023Czasopis №368 Травень 2023
Czasopis №368 Травень 2023
 
Czasopis №346 Травень 2021
Czasopis №346 Травень 2021Czasopis №346 Травень 2021
Czasopis №346 Травень 2021
 
Prezentacja sylwia-biegun
Prezentacja sylwia-biegunPrezentacja sylwia-biegun
Prezentacja sylwia-biegun
 
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebook
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebookGłową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebook
Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich - ebook
 
Łódź w czasie wielkiej wojny.
Łódź w czasie wielkiej wojny.Łódź w czasie wielkiej wojny.
Łódź w czasie wielkiej wojny.
 
Czasopis №360 Верасень 2022
Czasopis №360 Верасень 2022Czasopis №360 Верасень 2022
Czasopis №360 Верасень 2022
 

More from JahorViniacki

Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
JahorViniacki
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
JahorViniacki
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
JahorViniacki
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
JahorViniacki
 
Czasopis №372 Кастрычнік 2023
Czasopis №372 Кастрычнік 2023Czasopis №372 Кастрычнік 2023
Czasopis №372 Кастрычнік 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №373 Лістапад 2023
Czasopis №373 Лістапад 2023Czasopis №373 Лістапад 2023
Czasopis №373 Лістапад 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №374 Снежань 2023
Czasopis №374 Снежань 2023Czasopis №374 Снежань 2023
Czasopis №374 Снежань 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №371 Верасень 2023
Czasopis №371 Верасень 2023Czasopis №371 Верасень 2023
Czasopis №371 Верасень 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №369 Чэрвень 2023
Czasopis №369 Чэрвень 2023Czasopis №369 Чэрвень 2023
Czasopis №369 Чэрвень 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №367 Красавік 2023
Czasopis №367 Красавік 2023Czasopis №367 Красавік 2023
Czasopis №367 Красавік 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №366 Сакавік 2023
Czasopis №366 Сакавік 2023Czasopis №366 Сакавік 2023
Czasopis №366 Сакавік 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №365 Люты 2023
Czasopis №365 Люты 2023Czasopis №365 Люты 2023
Czasopis №365 Люты 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №364 Студзень 2023
Czasopis №364 Студзень 2023Czasopis №364 Студзень 2023
Czasopis №364 Студзень 2023
JahorViniacki
 
Czasopis №363 Сьнежань 2022
Czasopis №363 Сьнежань 2022Czasopis №363 Сьнежань 2022
Czasopis №363 Сьнежань 2022
JahorViniacki
 
Czasopis №362 Лістапад 2022
Czasopis №362 Лістапад 2022Czasopis №362 Лістапад 2022
Czasopis №362 Лістапад 2022
JahorViniacki
 
Czasopis №361 Октябрь 2022
Czasopis №361 Октябрь 2022Czasopis №361 Октябрь 2022
Czasopis №361 Октябрь 2022
JahorViniacki
 
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
JahorViniacki
 
Czasopis №358 Чэрвень 2022
Czasopis №358 Чэрвень 2022Czasopis №358 Чэрвень 2022
Czasopis №358 Чэрвень 2022
JahorViniacki
 
Czasopis №357 Травень 2022
Czasopis №357 Травень 2022Czasopis №357 Травень 2022
Czasopis №357 Травень 2022
JahorViniacki
 

More from JahorViniacki (20)

Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №379 Травень 2024
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №378 Красавік 2024
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №375 Студзень 2024
 
Czasopis №372 Кастрычнік 2023
Czasopis №372 Кастрычнік 2023Czasopis №372 Кастрычнік 2023
Czasopis №372 Кастрычнік 2023
 
Czasopis №373 Лістапад 2023
Czasopis №373 Лістапад 2023Czasopis №373 Лістапад 2023
Czasopis №373 Лістапад 2023
 
Czasopis №374 Снежань 2023
Czasopis №374 Снежань 2023Czasopis №374 Снежань 2023
Czasopis №374 Снежань 2023
 
Czasopis №371 Верасень 2023
Czasopis №371 Верасень 2023Czasopis №371 Верасень 2023
Czasopis №371 Верасень 2023
 
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
Czasopis №370 Ліпень-Жнівень 2023
 
Czasopis №369 Чэрвень 2023
Czasopis №369 Чэрвень 2023Czasopis №369 Чэрвень 2023
Czasopis №369 Чэрвень 2023
 
Czasopis №367 Красавік 2023
Czasopis №367 Красавік 2023Czasopis №367 Красавік 2023
Czasopis №367 Красавік 2023
 
Czasopis №366 Сакавік 2023
Czasopis №366 Сакавік 2023Czasopis №366 Сакавік 2023
Czasopis №366 Сакавік 2023
 
Czasopis №365 Люты 2023
Czasopis №365 Люты 2023Czasopis №365 Люты 2023
Czasopis №365 Люты 2023
 
Czasopis №364 Студзень 2023
Czasopis №364 Студзень 2023Czasopis №364 Студзень 2023
Czasopis №364 Студзень 2023
 
Czasopis №363 Сьнежань 2022
Czasopis №363 Сьнежань 2022Czasopis №363 Сьнежань 2022
Czasopis №363 Сьнежань 2022
 
Czasopis №362 Лістапад 2022
Czasopis №362 Лістапад 2022Czasopis №362 Лістапад 2022
Czasopis №362 Лістапад 2022
 
Czasopis №361 Октябрь 2022
Czasopis №361 Октябрь 2022Czasopis №361 Октябрь 2022
Czasopis №361 Октябрь 2022
 
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
Czasopis №359 Ліпень-Жнівень 2022
 
Czasopis №358 Чэрвень 2022
Czasopis №358 Чэрвень 2022Czasopis №358 Чэрвень 2022
Czasopis №358 Чэрвень 2022
 
Czasopis №357 Травень 2022
Czasopis №357 Травень 2022Czasopis №357 Травень 2022
Czasopis №357 Травень 2022
 

Czasopis №341 Сьнежань 2020

  • 1. Czasopis nБеларускі грамадска-культурны штомесячнік www. czasopis.pl Nakład500egz. Śląski mikrokosmos a Podlasie (стар. 17) Nr 12 (341). Снежань 2020 ■ Cena 5 zł (w tym 5% VAT)
  • 2. У НУМАРЫ 18 ЗАПІСЫ ЧАСУ (за XI 2020) Наша хроніка – на Падляшшы, у Польшчы, у Беларусі, у свеце ■„Ноч музеяў” у Гайнаўцы (стар. 9) ■Мурал з беларускім арнаментам у Гайнаўцы (стар. 10) ■Dezyderat o interwencję premiera w sprawie naszej mniejszości (стар. 10) ■Прапанова ганаровая, але... (стар. 11) 15 ГРАМАДСТВА ■Чаго беларускія пратэсты навучылі палякаў? 16 ГРАМАДСТВА ■W duchu polsko-białoruskiej przyjaźni 17 REPORTAŻ Śląski mikrokosmos 20 КАЛЯНДАР НА 2021 г. 33 КАЛЕНДАРЫЮМ Гадоў таму ў сьнежні 34 IN MEMORIAM Памерла амбасадарка Галіна Матэйчук 35 ROZDUMY Pierażytak? 38 PAMIAĆ Płacz zwanoŭ 4.„Palicjanty”(6) 39 HISTORYJI Z ŽYTIA Słova na viêtrovi 15. Rozvôd (2) 42 OPOWIADANNIE Pryhody Pudlaszoŭ 2. Pryhody Oleksieja (2) 45 OPOWIADANNIE Waniuszka (cz. 1) 47 FIELJETON Rôk zarazy Na okładce – dawna robotnicza dziel- nica Bytomia (fot. Mateusz Styrczula) Памерла амбасадарка Галіна Матэйчук (стар. 34) Waniuszka (стар. 45) Падпіска – prenumerata Czasopisu na 2021 r. Zachęcamy do prenumeraty naszego pisma. Przypominamy, że wy- starczy odpowiednio do liczby zamawianych egzemplarzy i okresu prenumeraty wpłacić wielokrotność 6 zł (w cenie zawarty jest już koszt wysyłki) na rachunek wydawcy – Stowarzyszenia Dziennika- rzy Białoruskich w Banku PEKAO S.A.: 30 1240 5211 1111 0000 4928 9343 Uwaga! Można też zaprenumerować nasz miesięcznik w wersji elektronicznej (w formacie PDF). W tym przypadku koszt wyno- si jedynie 30 zł za cały rok i jest to najszybszy dostęp do kolejnych numerów, od razu pierwszego dnia miesiąca. W tytule operacji bankowej należy podać dokładny adres – poczto- wy bądź elektroniczny – na który ma być wysyłany „Cz”. (red.) INFORMACJA Czytelnikom, obchodzącym Święta Bożego Narodzenia w grudniu, życzymy wiele radości i pogody ducha. Redakcja
  • 3. 3XII.2020Czasopis n АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ ijają właśnie dwa lata, odkąd w Czasopisie uru- chomiłem stałą rubrykę w języku prostym. Od dawna swoje szkice na tej swojskiej mowie na naszych łamach publikuje też (z mojej namowy) pocho- dząca spod Gródka olsztyńska pisarka Tamara Bołdak-Ja- nowska. Z kolei zamieszkały w Pradze białoruski dzien- nikarz i publicysta Jan Maksymiuk od kilkunastu lat sys- tematycznie nadsyła nam artykuły i felietony, pisane „po svojemu”, w rodzinnym języku podlaskim. Jego żona Ha- lina w tym zapisie natomiast publikuje wspomnienia i opo- wieści obyczajowe. Teksty w nieliterackich odmianach języka białoruskie- go oraz w dialektach – w różnych zapisach alfabetycznych – niewątpliwie wzbogacają i uatrakcyjniają nasz miesięcz- nik, przez co rośnie zainteresowanie tak czytelników jak i co raz to nowych autorów, nadsyłających artykuły i opo- wiadania napisane „po svojemu”. To niezwykłe językowe zjawisko zostało zauważone na- wet przez naukowców. Prof. Oleg Łatyszonek z Uniwersy- tetu w Białymstoku, znany w środowisku białoruskim ak- tywista, dwa lata temu poddał wnikliwej analizie znacze- nie popularyzowanych w naszym miesięczniku – jak to określił – mikrojęzyków wschodniej Białostocczyzny. W uniwersyteckim wydawnictwie „Pogranicze. Studia Spo- łeczne” opublikował obszerne rozważania na ten temat. Główną tezę zawarł w tytule publikacji – „Dlaczego nie „po swojemu”, zdecydowanie sceptycznie odnosząc się do prób upowszechniania pisania w nieliterackich odmianach języka białoruskiego. Obszerną polemikę z Łatyszonkiem w ubiegłym roku w letnim numerze Czasopisu zamieścił Jan Maksymiuk. Odniósł się, co zrozumiałe, tylko do kwestii promowane- go przez siebie języka podlaskiego. Drugi aspekt pozostał właściwie bez echa. Rozważaniom na temat języka pro- stego Łatyszonek poświęcił zresztą stosunkowo niewie- le miejsca. Podkreślił, iż jest to zupełnie inny problem ba- dawczy niż „swoja mowa”, ale wywody zakończył rów- nie sceptycznie. Język prosty jest mi bardzo bliski, bo to moja mowa mat- czyna, cały czas we mnie żyje. Na Białostocczyźnie tak sil- nie zakorzeniona, ma wspaniałą wielowiekową tradycję i historyczne znaczenie. Bez niej nie byłoby języka biało- ruskiego i Białorusi. Dlatego zabolało mnie lekceważące, bez jakiejkolwiek troski, podejście Łatyszonka do tematu. Aby odnieść się do jego rozważań, potrzebowałem jednak czasu. W ubiegłym roku w rubryce „Pa prostu” co miesiąc pisałem o swoich ustaleniach i odczuciach na temat języ- ka prostego. To była też swego rodzaju polemika z rozwa- żaniami Łatyszonka. Ponieważ pisałem o tym nie inaczej, tylko po prostu, teraz najważniejsze kwestie i wnioski dla szerszego ich zrozumienia sformułuję po polsku. Dla mnie język prosty jest niejako drugim językiem bia- łoruskim, nieliterackim. To z pozoru sprzeczne stwierdze- nie jest jak najbardziej uprawnione. Bowiem to język pro- sty legł u podstaw literackiego języka białoruskiego, był jego pierwowzorem. Dlatego nieprecyzyjne i niesprawie- dliwe jest klasyfikowanie go jako gwary, dialektu czy mi- krojęzyka. Te mają przecież wszędzie stosunkowo nie- wielki zasięg, tymczasem językiem prostym posługiwało się niegdyś kilka milionów ludzi – od rzeki Narwi na po- łudniu, opłotków Białegostoku i rzeki Biebrza – a nawet Goniądza, Wizny i Ełku – na zachodzie po Wileńszczyznę na północy, Grodzieńszczyznę i Ziemię Mińską na wscho- dzie. Nietrudno zauważyć, iż obszar ten w dużym stopniu pokrywa się z granicami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Stąd oczywisty wniosek, iż język prosty to język dawnej Litwy, do której wiele wieków należała Białostocczyzna. Jest zatem u nas zakorzeniony od zamierzchłych czasów. To wcale nie język pogranicza, ale państwa współtworzą- cego sławetną Rzeczpospolitą Obojga Narodów, ową po- tęgę Wielkopolan i Wielkolitwinów. Trochę historii Język prosty zaczął formować się w średniowieczu w wy- niku procesów osadniczych jako krzyżówka jaćwiesko-sło- wiańska. W pierwszych wiekach drugiego tysiąclecia zie- mie nad Narwią, Bugiem, Świsłoczą i Niemnem zamiesz- kiwali głównie Bałtowie. Dość liczne były już też skupi- ska plemion słowiańskich, zwłaszcza po tym jak uciekały tu, gdy od Kijowa zaczęto je chrzcić ogniem i mieczem. W podobny krwiożerczy sposób wiarę w Jedynego Boga Ja- ćwingom narzucali Krzyżacy. Lud ten po ostatecznym po- gromie pod koniec XIV wieku rozproszył się po bagnach i lasach między innymi naszej Sudowii w rozlewiskach Su- M ► Jerzy Chmielewski Redaktor Naczelnyc To język Wielkiego Księstwa Litewskiego
  • 4. 4 XII.2020Czasopis n АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ praśli, Biebrzy i Narwi. W ten oto sposób los połączył jed- nych i drugich pogan, którzy często czcili w dodatku po- dobnych bogów. Dlatego ze sobą raczej nie walczyli, a od- wrotnie – rody z czasem się łączyły, choć potem górę wzięła Słowiańszczyzna, asymilując do cna Jaćwingów. Bez wąt- pienia towarzyszyło temu wymieszanie się mowy jednych i drugich. W ten sposób zrodził się właśnie język prosty, nadal ewaluując oczywiście w kolejnych stuleciach. Jego rozkwit nastąpił w czasach Wielkiego Księstwa Litewskie- go, zwłaszcza w XVII i XVIII wiekach, kiedy stał się na tych terenach powszechny. W ciągu następnych dwóch stu- leci opierał się, długo skutecznie, ekspansji języka rosyj- skiego, a następnie polskiego. Należy tu jeszcze wspomnieć o języku staroruskim, czy też starobiałoruskim, jako urzędowym w WKL do końca XVII w., kiedy ostatecznie z oficjalnych dokumentów wy- parła go polszczyzna. Niewątpliwie był on podobny do ję- zyka prostego, a raczej staroprostego. W spisanych w ję- zyku ruskim dokumentach z szesnastowiecznych Metryk Litewskich a także Statutach Litewskich można znaleźć wiele archaicznych słów podobnych do wyrazów z języka prostego, przetrwałych nawet do naszych czasów. Trzeba jednak pamiętać, iż język kancelaryjny, urzędowy, różnił się od języka ludu. Tak było, jest i będzie. Przecież i dzi- siaj mowa potoczna jest inna niż urzędowa. Dlaczego prosty Podobno określenie „prosty” jako nazwa języka wzięło się stąd, iż dawniej posługiwał się nim prosty lud. Mowa panów, dworów, urzędów, także duchownych była inna, przyniesiona z ośrodków władzy, które te tereny koloni- zowały, podbijały bądź zawłaszczały w inny sposób. Ci panowie, szlachta i „pamieszczyki”, jednak językiem pro- stym całkiem swobodnie władali, przede wszystkim w kon- taktach ze służbą i dominującą wokół ciżbą chłopską, któ- re innej mowy nie znały. Co więcej, pańskiej polszczyzny (śpiewnej) albo „wielikorusskogo języka” używali przede wszystkim w kontaktach urzędowych i na salonach. W za- ciszu domowym bardzo często rozmawiali właśnie po pro- stu. Bo chcąc nie chcąc asymilowali się niejako z masa- mi pospólstwa autochtonów. Nie wspominając o nowych osadnikach, sprowadzanych na te tereny przez owe ośrod- ki władzy. Nigdy nie było ich znowu tak wielu, aby mogli zdominować autochtonów. Językowo asymilowali się za- tem błyskawicznie. Nawet Tatarzy, którzy bardzo szybko przeszli na język prosty właśnie. Asymilacja zawsze doty- ka mniejszość, nigdy odwrotnie, choćby ta mniejszość była z wyższych sfer. To tak jak z prawami fizyki. Wyprowadzanie etymologii nazwy języka prostego tyl- ko od „prostego ludu” jest błędne, jako że w średniowie- czu językiem staroprostym posługiwali się też kniaziowie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Król Władysław Jagieł- ło objął tron w Krakowie, ale polska mowa była mu obca. Na spotkaniu z wielkim księciem litewskim Zygmuntem Kiejstutowiczem zimą 1434 r. w Krynkach rozmawiał z pewnością w mowie historycznej Litwy, czyli w języku staroprostym. Był to język prosty, bo oczywisty, swój. Inne, np. polsz- czyzna, były… zagmatwane. Dotyczy to nie tylko tych te- renów. Tubylcy pojęcia prosty w odniesieniu do własne- go języka używali przed wiekami także na innych pogra- niczach słowiańskich. Musi to być pojęcie bardzo stare, a współcześnie trudne do końca do zrozumienia. – Chaj riecze prosto (po prostu), ibo nie razumieti nam! – tak mogło brzmieć w średniowieczu przywołanie wypo- wiadane przez lud tutejszy w kontaktach z obcymi. Wydaje mi się, iż taka banalna w gruncie rzeczy nazwa „prosty” utarła się dlatego, że w powszechnym odczuciu ludu, który tym językiem się posługiwał, był on właśnie prosty i naturalny. W odróżnieniu od „pańskiej” polszczy- zny czy mowy carów, nie mówiąc o łacinie. Język cerkiew- no-słowiański to zresztą także twór sztuczny. Jedną z przyczyn zamierania języka prostego jest to, że przypisywany był głównie do ludzi ze wsi, a więc niewy- kształconych, zacofanych, uważanych za gorszych. Tym- czasem po prostu wieki całe rozmawiano też w miastach i miasteczkach. Szeleszczący gwar tej swojskiej mowy jesz- cze kilkadziesiąt lat temu można było usłyszeć na ulicach Białegostoku, Grodna, Wilna, w Gródku, Krynkach, So- kółce, Lidzie… I nie tylko z ust chłopów zjeżdżających z okolicy na targ. Język prosty dominował we wszystkich wsiach wokół Białegostoku, które obecnie są jego dzielni- cami – w Pieczurkach, Dojlidach, Bagnówce, Pietraszach, Starosielcach. Po prostu rozmawiali nie sami wszak chłopi, ale też mieszczanie i szlachta. W dawnych wiekach była to mowa bojarów litewskich, dopóki się nie spolonizowali. Ten ję- zyk dobrze znał Adam Mickiewicz, a w Mińsku (Litew- skim) przemawiał w nim Józef Piłsudski. Wygląda na to, że językiem prostym na obszarze WKL całe wieki posługiwało się nawet do 80 proc. ludności. Na mojej Sokólszczyźnie jeszcze sto lat temu tak rozmawia- li niemal wszyscy rodzimi mieszkańcy. Nie licząc Żydów w miasteczkach, choć i oni doskonale znali ten język (bo przecież nie wychwalali towarów w swych kramach w ji- dysz).Anasi Tatarzy, gdy przybyli w XVII wieku w te stro- ny, szybko asymilowali się właśnie w języku prostym, pol- skiego tu wówczas prawie nie było. Nikt jakoś nie mówi, że ta ludność w Bohonikach, Drahlach i Kruszynianach jesz- cze do niedawna rozmawiała po prostu. Specjały Dżennety Bogdanowicz mają nazwy właśnie w tym języku, np. słyn- ny pierakaczewnik lub bezdusznik. To nie mikrojęzyk, ani gwara lub dialekt Jeszcze raz podkreślam, że język prosty to samodzielny historyczny język WKL. Oczywiście nie wszędzie był on identyczny, co jest zjawiskiem naturalnym. Przecież jesz- cze dziś nawet typowo polskie wsie gdzieś w głębi kraju ►
  • 5. 5XII.2020Czasopis n АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ ► mają własne słownictwo, inne niż sąsiedzi. Tymczasem ję- zyk prosty był (i jeszcze poniekąd jest) w miarę jednolity na rozległym obszarze. Rodzimy język sokólski jest bar- dzo, ale to bardzo zbliżony do rodzimego aż prawie pod Mińskiem. Co ciekawe ten język wszędzie – także na Wi- leńszczyźnie – zwą właśnie „prostym”, a sam się przeko- nałem, że wszędzie brzmi prawie identycznie. Gwary i dialekty mają to do siebie, że występują na sto- sunkowo niewielkich obszarach, charakteryzując się dużą różnorodnością, nierzadko nawet między sąsiednimi miej- scowościami. Ale język prosty nie jest aż tak zróżnicowa- ny jak język podlaski z okolic Bielska i Hajnówki, gdzie często mieszkańcy sąsiadujących ze sobą wsi rozmawiali i jeszcze rozmawiają podobnie, ale jednak nieco inaczej. Pre- cyzyjnie już dawno zarejestrowali to naukowo badacze na czele z profesorami Elżbietą Smułkową i Michałem Kon- dratiukiem, sporządzając mapy językowe, odzwierciedla- jące zróżnicowane słownictwo i różną wymowę charakte- rystycznych wyrazów. Wielokrotnie sam się o tym przeko- nałem, bywając w różnych zakątkach naszego regionu. Po- dobnie jak podczas częstych podróży po Białorusi uświa- domiłem sobie niezwykłe, niemal stuprocentowe, podo- bieństwo języka prostego tam i u nas. Prosta mowa pod Mińskiem Często przypominam sobie obrazek z początku lat dzie- więćdziesiątych, kiedy małym fiatem odbyłem podróż do swych dalekich kuzynów pod Mińskiem, którzy w 1945 r. opuścili rodzinną Nietupę pod Krynkami, poganiani przez polskie podziemie zbrojne. Miałem ich adres, jako że na- sze rodziny utrzymywały ze sobą kontakt listowny. Naj- pierw zajechałem do Mińska, aby załatwić sprawy służ- bowe. Poprosiłem kolegę z zaprzyjaźnionej redakcji uka- zującej się wówczas niezależnej gazety Swaboda, aby po- mógł mi zabrać się do wsi Ściepużyce w kleckim rejonie. Taki adres widniał na noworocznej pocztówce, którą mia- łem ze sobą. Tej miejscowości kolega nie mógł jednak zna- leźć w atlasie samochodowym. Na szczęście posiadał jesz- cze wojskową przedwojenną mapę sztabową. Tam Ście- pużycze były zaznaczone. Z trudem dotarliśmy jednak do Zasięg języka prostego w dużym stopniu pokrywa się z granicami Wielkiego Księstwa Litewskiego MagnusDucatusLithuania,TobiasLotter,1780(źródło:Wikipedia)
  • 6. 6 XII.2020Czasopis n АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ celu, gdyż drogi na mapie nie pokrywały się ze współcze- snymi. Poza tym okazało się, iż Ściepużycze i pobliskie wsie administracyjnie zostały połączone w osiedle kołcho- zowe o nowej nazwie. W końcu zapytaliśmy napotkanych mieszkańców o mych kuzynów. Kiedy podjechaliśmy pod ich dom, już zmierzchało. Domownicy szykowali się wła- śnie do snu. Do dziś pamiętam ich radość i łzy w oczach na mój widok. Gospodyni naprędce przygotowała smakowitą kolację, stawiając na stół kwartę samogonu zaczerpniętą z bańki sto- jącej w sieniach. Biesiadowaliśmy do późnej nocy. Kuzyn z początku był nieco zdziwiony, iż nie rozmawiam po pol- sku. Wytłumaczyłem, że pod Krynkami wciąż rozmawia- my po prostu. Niemal identycznie jak oni pod Kleckiem, co od razu zauważyłem. Tylko towarzyszący mi kolega rozmawiał czysto po białorusku, co pamiętam trochę kon- trastowało. Kuzyn opowiedział mi o swoim życiu i losach rodziny, a mnie rozpytywał o Nietupę, Ostrów, Krynki… Zapytałem, czy chciałby jeszcze odwiedzić strony rodzin- ne. Odpowiedział, że jak rankiem wyjdzie przed dom, to wydaje mu się, że tuż za lasem jest jego Nietupa. Wszyst- ko tu podobne, nawet ten sam język prosty… Nazajutrz przybiegł do nas wnuczek gospodarzy, któ- ry u dziadków był akurat na wakacjach. Jakież było moje zdziwienie, gdy i on odezwał się czysto na naszej śpiew- nej prostej mowie. Swojska Wileńszczyzna Jakiś czas temu na kanaleYoutube natrafiłem na nakręco- ny po rosyjsku dokument „Język, którego nie ma”. Opowia- da on o mowie autochtonów zamieszkujących Wileńszczy- znę. Pytane co to za język osoby w filmie określają go tak jak u nas – prosty („prostaja mowa” albo „prosty jazyk”). Wnikliwie wsłuchując się w zapis rozmów smakowałem swojskie słowa z ich miękką wymową. „…A tut starejszy- ja takija i czuć maładziejszyja wieczaram źbiarucca u nia- dzielu… pieśni śpiawali, a teraz nichto” – tak przed kame- rą wspomina swą młodość babula ze wsi Świrany. Gdy- bym nie wiedział skąd ona, mógłbym pomyśleć, że z mego Ostrowia. Gdzie Wilno, a gdzie Sokółka! Niech ktoś wska- że takie miejsce 300 km od obojętnie jakiej wsi w powie- cie bielskim czy hajnowskim, gdzie rozmawiano by w tym samym języku podlaskim. Wliczając nawet pewną unifi- kację-ujednolicenie dokonane przez Jana Maksymiuka. Co prawda na białoruskim Polesiu można usłyszeć jeszcze po- dobny do podlaskiego język, ale nie taki sam. Tymczasem język prosty wszędzie jest niemal jednakowy. Prof. Oleg Łatyszonek słusznie zauważył, iż oba te języ- ki stwarzają inny problem badawczy. Różnica jest też taka, że językiem prostym posługują się tak prawosławni jak i katolicy, zaś podlaskim wyłącznie prawosławni. Na Wileńszczyźnie po prostu rozmawiają przeważnie miejscowi katolicy, nazywający siebie Polakami. O tym w Polsce za bardzo się nie mówi. Dla językoznawców jest pewnym kłopotem przyznanie, że rodzimy język większo- ści Polaków na Litwie to nie polski, ale prosty, czyli ruski. To da się wytłumaczyć. Wystarczy pojechać za Sokółkę, w stronę Janowa, Korycina i Dąbrowy Białostockiej, aby zaobserwować identyczne zjawisko. Na Wileńszczyźnie język prosty niegdyś dominował. Je- śli nawet w jakimś majątku właściciele rozmawiali po pol- sku, to okoliczną mowę doskonale rozumieli, żyjąc przecież w jej morzu. Tak jak Jurewiczowie w Juryszkach z serialu „Boża Podszewka”. Po emisji pierwszych odcinków pod koniec 1997 roku oburzeni kresowiacy zarzucili reżyserce Izabelli Cywińskiej, iż pokazała nieprawdziwy i wyjątko- wo niepochlebny obraz życia mieszkańców Wileńszczyzny. Nie jest to słuszna ocena, gdyż serial jest ekranizacją wspo- mnień pochodzącej stamtąd autorki. Trudno posądzać ją o to, że w książce opisała coś, co nie miało miejsca. Twórcy serialu nie zadbali jednak należycie o autentyzm wielu scen i dialogów. Brakuje w nim przede wszystkim języka pro- stego. Aktorzy, którzy wcielili się w role chłopów, wpraw- dzie wypowiadają czasem kwestie jakoby w miejscowym języku, ale nie wiedzieć czemu po… ukraińsku. „Mużyckaja praŭda”i fanpejdże Prekursorem pisania w języku prostym był przywódca po- wstania styczniowego na Litwie Konstanty Klinowski. Na mowie swego ludu wydawał gazetę „Mużyckaja praŭda”. Osadzony w więzieniu w Wilnie pisał po prostu „Listy z- pad szybienicy”. Wtedy nawet do głowy mu nie przyszło, że masy rozmawiające w tym języku z czasem przejdą na Wileńszczyźnie na litewski, na terenie dzisiejszej Białoru- si na rosyjski, a na Białostocczyźnie na polski. W druku język prosty prawie nie zaistniał. Ale w lite- raturze, także tej wielkiej, jakże często można natrafić na jego ślady. Tym oryginalnym słownictwem w swej genial- nej twórczości posiłkował się już wieszcz Adam Mickie- wicz. Szkoda, iż polscy apologeci „czystej” polszczyzny skutecznie wyczyścili oryginalny język jego poezji, w któ- rym było np. e pochyłe i z pewnością wymawiał on tylno- językowe ł, miał wschodni melodyjny akcent. Z mowy prostej najwięcej słów przeszło oczywiście do literackiego języka białoruskiego, nieco także do polskie- go. Literacka białoruszczyzna zrodziła się zaledwie nie- co ponad sto lat temu wśród pisarzy i poetów oraz w gabi- netach uczonych, dla których bazą wyjściową był właśnie język prosty. Współczesny literacki język białoruski jed- nak znacznie się już różni od swego pierwowzoru. Zresz- tą i język polski jest dziś inny, znacznie uboższy. Słownic- two zawęziło się najbardziej za sprawą radia i telewizji, a ostatnio Internetu, narzucających własne suche komunika- cyjne wzorce i trendy językowe. Niektórzy zreflektowali się zatem, że za ich życia zamie- ra jakże piękna i naturalna mowa prosta. Choć przyczyny są oczywiste i w dużej mierze obiektywne, to żal jednak pozostaje. Szczególnie, gdy uświadomi się sobie, że wy- ►
  • 7. 7XII.2020Czasopis n АД РЭДАКТАРА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ miera oto ostatnie pokolenie, całe życie rozmawiające po prostu. Tak jak ojcowie, dziadowie, pradziadowie… Z tego powodu w ostatniej niemal chwili pojawiły się rozpaczliwe próby wyciągania języka prostego z zaciszy domowych na światło dzienne, do Internetu. Już wiele lat temu na fejsbu- ku ktoś założył fanpejdż „Razmaulaj pa prostu” z zabaw- nymi memami. Mniej więcej w tym samym czasie w Inter- necie pojawiła się strona Padlaska Cyberwioska. Jeszcze wcześniej, bo pod koniec lat dziewięćdziesiątych, po pro- stu zaczęło nadawać satyryczne internetowe Radio Chlew. Co ciekawe, te inicjatywy były dziełem internautów spod Sokółki i Dąbrowy Białostockiej, przeważnie katolików. Kiedy w 2011 roku powstał popularny w powiecie portal iSokolka.eu, niemal od razu zainicjowany tam został blog (wspomnieniowy) „Pa prostu”. Z kolei w Dąbrowie Biało- stockiej zorganizowano nawet konferencję naukową i zre- alizowano pokaźny projekt poświęcony językowi proste- mu. W ubiegłym roku ukazał się tom, będący owocem tych działań. Wszystko to za sprawą przede wszystkim Jerze- go Białomyzego, dyrektora dąbrowskiej szkoły, a obecnie wicestarosty sokólskiego. Wspomnieć też należy o „Słow- niczku gwary gminy Suchowola”, zebranym przez uczniów tamtejszego liceum. Jak pisać po prostu? W końcu język prosty na dobre zagościł i w Czasopisie. Długo dylematem była dla mnie forma zapisu. Początko- wo stosowałem klasyczną łacinkę białoruską z „haczyka- mi”, wprowadzoną na początku XX w. przez prekursorów białoruskiej państwowości. Odwołałem się zatem do histo- rycznej tradycji, uświadamiając sobie, że taki zapis ma w sobie też nadzwyczajną urodę. Akurat wtedy w moje ręce trafił dowód osobisty (paszport) mego przodka, wydany w 1917 r. przez administrację niemiecką w Sokółce. Wszyst- kie rubryki były w nim dwujęzyczne – po niemiecku i obok po białorusku łacinką. Pomyślałem, że skoro tak sporządza- no ważne dokumenty dawniej, to należy się na tym wzoro- wać i obecnie. Nie uwzględniłem jednak aspektu praktycz- nego, wynikającego ze współczesnych przyzwyczajeń i na- wyków czytelników. Jeden z nich powiedział mi, że takie teksty wygodniej byłoby mu czytać w alfabecie polskim, czyli z cz, sz, ż zamiast liter z „haczykami”. Podobną radę dał mi też znajomy z Mińska, który napisał w mejlu, że po- winniśmy pisać – tak po prostu, jak i po białorusku – z uży- ciem polskich, a nie czeskich liter. Po jakimś czasie przeszedłem zatem na polską łacin- kę z jednym wszak wyjątkiem. Zostawiłem samogłoskę u „krótkie”, która w języku polskim przeszła w ł lub w. Tymczasem po naszemu słów w rodzaju Australia nie da się zapisać zgodnie z wymową, nie używając litery ŭ. Bez niej należałoby być może pisać „Ałstralja”, a to przecież dziwoląg. Z liternictwem sobie zatem poradziłem. Gorzej ze słow- nictwem i gramatyką. Starając się pisać po prostu tak au- tentycznie jak tylko mogłem, nie uniknąłem niestety polo- nizmów i białorutenizmów. Czytelnicy to zauważyli, wska- zując niekiedy moje pomyłki językowe w rodzaju „tylko” zamiast „tolko”. Cóż, naleciałości polskie i białoruskie (z radia i sceny) przeniknęły do języka prostego na tyle sil- nie, że dziś trudno je nawet niekiedy zauważyć. Drugim problemem okazał się ograniczony zasób słów. W żywej formie język prosty praktycznie już nie występuje. Prostą mowę można wprawdzie jeszcze gdzieniegdzie usły- szeć, chociażby na poniedziałkowym rynku w Sokółce, ale większość oryginalnych i w pełni autentycznych słów tego języka wyszła z użycia. Najwięcej z dziedzin życia dziś nie występujących – tradycyjnych zajęć chłopskich i rzemio- sła. Z kolei nowe wyrazy, które weszły i ciągle wchodzą do codziennego użytku wraz z postępem cywilizacyjnym, nie mają odpowiedników w języku prostym. Siłą rzeczy trzeba po nie sięgać do polskiego bądź białoruskiego. Ten były język Wielkiego Księstwa Litewskiego nigdy nie doczekał się choć namiastki własnej gramatyki. Dlate- go i tu jedynym wyjściem jest posiłkowanie się wzorcami polskimi lub białoruskimi. Język prosty jak wyznacznik tożsamości Pisanie w języku prostym jest zatem ogromnym wyzwa- niem, ale mimo tych przeszkód ma wielki sens. Żeby po- kazać jego bogactwo i specyfikę, już od ponad dwudziestu lat skrupulatnie spisuję minisłownik w oparciu o rdzenną mowę prostą mego rodzinnego Ostrowia i ziemi kryńskiej. Rejestruję przede wszystkim nie występujące już charak- terystyczne wyrazy, nigdzie przedtem nie zapisane, któ- rych nie ma ani w białoruskim, ani w polskim słowniku bądź mają inne brzmienie i wymowę. Szczególnie cenne są dla mnie słowa pochodzenia jaćwieskiego, jakich niema- ło przeniknęło do mego ojczystego języka prostego. Uda- ło mi się – i to w ostatniej chwili – zapisać kilkaset orygi- nalnych słów, przeważnie od dawna już przez nikogo nie używanych. Wyłuskałem je ze swej pamięci, jak i z roz- mów „pa prostu” z rodzicami, gdy jeszcze żyli. Jak widać moje amatorskie dociekania przywiodły mnie do zgoła innych wniosków niż w popularno-naukowych rozważaniach Olega Łatyszonka, który całkiem zmargi- nalizował historyczne znaczenie języka prostego i błęd- nie zinterpretował motywy jakże szczytnych prób ocale- nia go od zapomnienia. Moja fascynacja tą mową to żadna tam – jak stwierdził kolega profesor – „afirmacja wiejsko- ści i bunt wobec miejskiej wysokiej kultury, posługującej się literacką polszczyzną”. To bowiem przede wszystkim dług moralny wobec przodków i historii, by oddać cześć i podkreślić rangę języka prostego jako ważnego składni- ka tutejszego polsko-białoruskiego dziedzictwa i wyznacz- nika naszej tożsamości. To bowiem nie lokalny folklory- styczny dialekt, ale osobny język. Język Wielkiego Księ- stwa Litewskiego. Jerzy Chmielewski ■
  • 8. 8 XII.2020Czasopis n ЗАПІСЫ ЧАСУ (XI.2020) Наша хроніка На Падляшшы ■5 listopada obyła się debata onli- ne „Białoruska rewolucja godno- ści”. Dyskutowano o bieżących wydarzeniach w Białorusi – głów- nie protestach trwających tam od 9 sierpnia. W debacie wzięli udział m.in.Agnieszka Romaszewska, za- łożycielka i dyrektor TV Biełsat, Wojciech Konończuk, wicedyrek- tor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, Pawieł Usau, białoruski politolog i analityk oraz Janusz Wdzięczak, wykła- dowca akademicki na Uniwersyte- cie Łódzkim. Spotkanie prowadził Oleg Łatyszonek, historyk, profe- sor Uniwersytetu w Białymstoku. Wydarzenie zostało zorganizowa- ne przez Regionalny Ośrodek De- baty Międzynarodowej Białystok oraz Wydział Historii i Stosunków Międzynarodowych UwB. ■8 listopada odbyła się uroczystość inauguracji życia liturgicznego w nowo powstałej, należącej do pra- wosławnej parafii wojskowej w Białymstoku, świątyni w budyn- ku przy ulicy Warszawskiej 16. W uroczystości uczestniczyli abp Ja- kub, ordynariusz diecezji białostoc- ko-gdańskiej oraz arcybiskup wro- cławski i szczeciński Jerzy, prawo- sławny ordynariusz wojskowy, a także delegacje wojskowe. ■13 listopada, w związku ze śmier- cią Ramana Bandarenki, przed kon- sulatem Republiki Białorusi w Bia- łymstoku pełniono „dyżury pamię- ci”. Z biało-czerwono-białymi fla- gami w drodze do pracy pojawiło się tu około dwudziestu osób. Póź- niej manifestowano też kilkuoso- bowymi grupkami, wymieniając się co dwadzieścia minut. Na tabli- cy przy wejściu do konsulatu poja- wiły się fotografie zamordowane- go Bandarenki i innych ofiar reżi- mu Łukaszenki. ■16 listopada przed konsulatem bia- łoruskim w Białymstoku odbyła się kolejna manifestacja przeciw- ko sfałszowanym wyborom prezy- denckim w Białorusi, wspierająca zarazem trwające tam protesty. Po- nownie uczczono pamięć Ramana Bandarenki. Wydarzenie zorgani- zowała białoruska diaspora Białe- gostoku. ■W Białymstoku powstała założo- na przez białoruską diasporę Fun- dacja „Białoruś 2020”. Jak zapo- wiedziała jej przewodnicząca Ma- rina Leszczewska, w stolicy Pod- lasia ma powstać specjalny ośro- dek, dający schronienie ucieka- jącym przed prześladowaniami z Białorusi. Do zgromadzenia środ- ków finansowych na ten cel zorga- nizowano społeczną zbiórkę pienię- dzy. Mieszkający w ośrodku Bia- łorusini będą się uczyć języka pol- skiego, polskiego prawa, dowiedzą się, jak w Polsce załatwiać sprawy urzędowe. Ideę stworzenia ośrod- ka wsparła osobiście Swiatłana Ci- chanouska, kontrkandydatka Łu- kaszenki w wyborach prezydenc- Нашага рэгіёну таксама не абмінулі жаночыя дэманстрацыі, якія за- хлынулі Польшчу, калі Вярхоўны суд з падачы кіруючай партыі Prawo i Sprawіedliwość прызнаў незаконным правядзенне абортаў ў выпадку па- грозы жыццю плода. На здымку – жаночы пікет 28 кастрычніка ў Гайнаўцы з яркім лозунгам на тутэйшай мове ФотазФейсбука
  • 9. 9XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ kich, przebywająca na Litwie, fak- tyczna liderka obecnych protestów w Białorusi. ■W sieci ukazał się utwór białostoc- kiego zespołu Gods pt. „Kto ty jesteś?/Chto ty hetki?”, śpiewany po polsku i białorusku. W zamyśle jego autorów ma on być hołdem i zarazem wsparciem dla walczą- cych o wolność Białorusinów. Sło- wa do piosenki zostały zaczerpnię- te z wiersza białoruskiego klasyka Janki Kupały. ■19 listopada w parafii prawosław- nej w Dubinach k. Hajnówki od- było się podsumowanie XV jubi- leuszowych spotkań z poezją w ję- zyku mniejszości narodowych „Po- ezja Źródeł. Dziedzictwo kulturowe mniejszości narodowych w literatu- rze pięknej”. Do przeglądu zgłosi- ło się 84 uczniów wszystkich typów szkół z terenu powiatu hajnowskie- go, a także z Białegostoku, Lubli- na i Radomia. Uczestniczyła w nim też młodzież z Ukrainy (Kijowa) i Białorusi (Wołkowyska). Konkurs realizowany był w formie zdalnej (nagrania laureatów wyemitowano na portalu cerkiew.pl). ■27 listopada na ogrodzeniu konsula- tu białoruskiego w Białymstoku za- wisła wystawa z okazji setnej rocz- nicy powstania słuckiego – pierw- szego samodzielnego wystąpienia zbrojnego Białorusinów (przeciw- ko Armii Czerwonej) w walce o niepodległość. Plansze obrazujące to wydarzenie mają być ekspono- wane przez dwa tygodnie. Wysta- wę przygotowali wspólnie: działa- jąca na Podlasiu Fundacja „Tuta- ka”, Fundacja „Białoruś 2020” za- łożona przez diasporę białoruską w Białymstoku oraz Białoruskie To- warzystwo Historyczne. ■Ponad stu osobom, w tym wielu z Białorusi, udzieliło pomocy od paź- „Ноч музеяў”у Гайнаўцы 30 кастрычніка ў Беларускім музеі ў Гайнаўцы прайшла спозненая„Ноч музеяў”, якая звычайна адбываеццаўтраўні.Угэтымгодзедатабылазме- нена з увагі на абмежаванні ў сувязі з вясняным перыядам каронавіруса. У рамках кастрычніцкай „Ночы музеяў” у гайнаў- скім асяродку была адкрыта выстава карцін і разьбы з пленэеру, які адбыўся ў Гайнаўцы ў жніўні і вера- сні на тэму „Мая малая айчына” з удзелам мастакоў з Польшчы і Беларусі. Ва ўступе да каталогу выставы мастакі прыгожа напісалі, чым менавіта ёсць для іх малая айчына: Гэта свет, у якім жывем штодзень, гэта самы бліз- кі краявід, усё што вакол прысутнае: прырода, людзі і створана імі культура – уся найбліжэйшая нам цыві- лізацыя. З’яўляецца яна часткай большай цэласці, мя- жуе з іншымі малымі айчынамі, супольна ствараючы рэгіёны, краіны і на канец – вялікую Айчыну. Вялікая айчына атаесамліваецца з дзяржавай, якую ўжо немаг- чыма спазнаць і абняць у цэласці і якая заўсёды крыху чужая і цьмяная. Айчына ёсць арганічна зросшая з мі- нулым, заўсёды невялікая, грэе сэрца, ёсць блізкая як сваё цела. Дзяржавы ўзнікаюць і прападаюць, мяняюць свае межы, ідэалогіі, улады. Малыя айчыны трываюць. Астаюцца заўсёды на сваім месцы... Для мастакоў-разбяроў падчас гайнаўскага пленэру малыя айчыны асацыяваліся з Духам пушчы – стора- жам хаціны, асочнікам што сцяражэ старадаўнюю пу- шчу ці Купалінкай з возера. У карцінах мастакоў – з бабулькамі з падляшскай вёскі, Белавежскай пушчай, драўлянымі хатамі і копаламі гайнаўскіх цэркваў. Ма- стак Міраслаў Здрайкоўскі намаляваў карціну напамі- наючую выглядам беларускі абрадавы ручнік, на якім „вышыў” гайнаўскія храмы, музей, зубра, амфітэатр, чыгунку ў Тапіла, падляшскія палеткі і дамы. Выставу „Мая малая айчына” можна глядзець да во- сені наступнага года. Падчас „Ночы музеяў, апрача па- стаянных этнаграфічных экспазіцый, можна было так- сама пабачыць часовыя выстаўкі – з апошніх конкурсаў: „Я нарадзіўся тут” (для дзетак і моладзі), „Падляшша ў аб’ектыве імя Віктара Волкава” і фотавыставы да- кументуючыя фэсты „І там жывуць людзі” з мінулых дзесяці гадоў, „30 гадоў Беларускага музея ў Гайнаўцы” ды „Рок-музыка ў Беларускім музеі 2004-2017”. Падчас „Ночы музеяў” з беларускімі песнямі высупіў гайнаўскі гурт „Максім”. Выстава разьбы і жывапісу з пленеру„Мая малая ай- чына” ФотаБеларускагамузеяўГайнаўцы ►
  • 10. 10 XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ dziernika Centrum Wsparcia Cu- dzoziemców przy Fundacji Okno Na Wschód. Decydujący się na emigrację i przyjazd do Białegosto- ku Białorusini mogą tam otrzymać wsparcie konsultanta, który pomo- że w legalizacji pobytu, pracy i edu- kacji oraz we wszelkich sprawach związanych z życiem codziennym. Mogą również skorzystać z pomo- cy psychologa, prawnika oraz tłu- macza przysięgłego. Centrum dzia- ła przy Fundacji Okno na Wschód od kilku lat. Wspiera w adapta- cji cudzoziemców mieszkających w Białymstoku, a w październiku uruchomiło Program pomocy Bia- łorusinom „Białystok dla Białoru- si”. Jego celem jest kompleksowa pomoc i wsparcie obywateli Biało- Мурал з беларускім арнаментам у Гайнаўцы На цэнтральнай сцяне будынка Беларускага музея ў Гайнаўцы з’яві- ўся нядаўна вялікі прыгожы мурал. Выява мае памеры тры метры шырыні і дванаццаць вышыні. Напамінае вышываны ручнік з ту- тэйшым беларускім арнаментам. Мурал запраектаваў і намаляваў мастак Міраслаў Здрайкоўскі з Беластока, абсальвент Акадэміі мас- тацтва ў Мінску. Выкананы ён дзякуючы фінансавай падтрымцы Міністэрства ўнутраных спраў і Адміністрацыі і ўправы горада Гай- наўка. На сценах будынка музея ў будучыні плануецца размаляваць чарговыя муралы. Мастак Міраслаў Здрайкоўскі і беларускі мурал яго аўтарства ў Гайнаўцы Dezyderat o interwencję premiera w sprawie naszej mniejszości Sejmowa komisja mniejszości narodowych i etnicznych zwróciła się do premiera o „podjęcie działań służących zahamowaniu procesów depopula- cji obszarów zamieszkałych przez mniejszość białoruską”. Komisja przyjęła dezyderat w tej sprawie z inicjatywy podlaskiego posła PO-KO Eugeniusza Czykwina. W dokumencie wymienia się m.in. główne przyczyny szybkiej asymilacji mniejszości białoruskiej. Jedną z nich jest brak perspektyw roz- wojowych regionu, wynikający z peryferyjnego położenia oraz ograniczeń gospodarczych i inwestycyjnych. Inną ważną kwestią jest funkcjonowanie białoruskiej mniejszości „w sytuacji grupy stygmatyzowanej” oraz rozbicie i rozdrobnienie „ruchu białoruskiego”. Komisja zwróciła się do premiera z prośbą o objęcie gmin powiatu hajnowskiego i sąsiadujących gmin powia- tów Bielsk Podlaski, Siemiatycze i Białystok, będących największym sku- piskiem mniejszości białoruskiej, przewidywaną w dokumentach Unii Eu- ropejskiej i Strategii Rozwoju Województwa Podlaskiego formą Obszarów Strategicznej Interwencji (OSI) oraz programem Zintegrowanych Inwesty- cji Terytorialnych (ZIT). ► ФотаБеларускагамузеяўГайнаўцы
  • 11. 11XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ rusi, którzy w związku z prześlado- waniami zostali zmuszeni do opusz- czenia kraju. У Польшчы ■13 listopada grupa Białorusinów i solidarnych z nimi Polaków zapa- liła znicze przed ambasadą Biało- rusi w Warszawie. W ten sposób upamiętniono Ramana Bandaren- kę, młodego artystę zamordowane- go przez służby bezpieczeństwa.14 listopada pod pomnikiem Mikoła- ja Kopernika w Toruniu odbyło się podobne spotkanie grupy Białoru- sinów i ich polskich sympatyków, upamiętniające tych rodaków, któ- rzy zginęli podczas lat rządów Łu- kaszenki. Na zdjęciach znalazły się ofiary reżimu (od lat 90. XX w. do dziś) – w sumie 11 osób. ■Przez cały listopad w niedzielne poranki o godzinie 7.00 na ante- nie TVP Kultura emitowane były prawosławne liturgie święte, na- grane w różnych świątyniach. Au- dycje będą również kontynuowane w grudniu. У Беларусі ■29 października ze względu na sytu- ację epidemiczną w krajach ościen- nych Białoruś tymczasowo ograni- czyła wjazd na swoje terytorium dla niektórych kategorii podróżnych z Łotwy, Litwy, Polski i Ukrainy. Granicę swobodnie mogą prze- kraczać pracownicy misji dyplo- matycznych i konsularnych, legi- tymujący się paszportami dyplo- matycznymi i dokumentami służ- bowymi; kierowcy pojazdów prze- znaczonych do międzynarodowego transportu drogowego; członkowie załóg międzynarodowych kolei pa- sażerskich i towarowych. ■1 listopada w Mińsku odbył się „Marsz przeciwko terrorowi”. Tym razem na „Dziady”, czyli ob- chodzony w Białorusi dzień pamię- ci zmarłych przodków, protestujący chcieli upamiętnić ofiary stalinow- skich zbrodni w Kuropatach, gdzie znajdują się masowe groby zamor- dowanych. Marsze ludzi, którzy szli z kwiatami i zniczami, zosta- ły zaatakowane brutalnie przez siły OMON-u. Funkcjonariusze strzelali w powietrze i używali granatów hu- kowych. Zatrzymano blisko dwie- ście osób. Wśród nich znalazł się dotkliwie pobity operator Telewi- zji Biełsat Dźmitry Sołtan. ■NapoczątkulistopadaKomitetŚled- czy Białorusi zablokował kilkadzie- siąt (co najmniej 60) kont banko- wych osób represjonowanych w Białorusi, w tym także tych areszto- wanych i pobitych, które otrzymy- wały pomoc finansową od fundacji By_help. Konta zostały „aresztowa- ne” ze względu na jednego z założy- cieli fundacjiAleksieja Leonczuka, mieszkającego za granicą dysyden- ta. Komitet Śledczy oskarżył go w sprawie karnej – miał się dopuścić czynów, których celem była „de- stabilizacja porządku społecznego w kraju”. Andriej Stryżak, obroń- ca praw człowieka, jeden ze współ- założycieli fundacji By_help oraz fundacji solidarności BYSOL po- twierdził w rozmowie z niezależ- nym portalem Tut.By, że władze zajęły ponad 540 tys. dolarów. Po- nadto prześladowani są mieszkają- cy w Białorusi darczyńcy, wzywa- ni na przesłuchania i zmuszani do podpisywania doniesień na funda- cję, jakoby oszukała ich finansowo. Do tej pory fundacji By_help uda- ło się wspomóc co najmniej 3300 represjonowanych, którym przeka- zano ok. 3,7 mln białoruskich rubli (ok. 1,3 mln USD). ■5 listopada do domu 73-letniej Niny Bagińskiej weszli funkcjonariusze OMON-u. Dokonali przeszukania mieszkania należącego do jej dzie- ci, w którym znajdowała się ta jedna Прапанова ганаровая, але... Без рэха астаўся акрыты ліст-заклік Дарыюша Жукоўскага, прыхільні- ка беларускай справы родам з Гарадка (пражывае ён пад Варшавай), каб хаця б адной бібліятэцы на Падляшшы прысвоіць імя Сакрата Яновіча. Такую заяву разаслаў ён самаўрадам 14 кастрычніка, у Дзень настаўніка. Гмінным уладам у Крынках, Гарадка і іншых мясцовасцей прапанаваў ён ушанаваць вядомага пісьменніка, які памёр у 2013 г., яшчэ ў назвах вуліц ці скверыкаў. Дарыюш Жукоўскі не першы раз выступае з такой ініцыятывай. Не- калькі гадоў таму напісаў войту і гміннай радзе ў Гарадку ліст, у якім звярнуўся з просьбай-прапановай імя Сакрата Яновіча прысвоіць гара- доцкай бібліятэцы. Паклікаўся на тое, што гэта быў „człowiek dużego formatu, wybitny polski Białorusin, piszący po białorusku i polsku” і меў цесныя сувязі з Гарадоччынай, а ў школьныя гады нейкі час жыў нават у сваякоў ў Валілах-Станцыі, скуль ездзіў цягніком штодзень у тэхні- кум у Беластоку. Гарадоцкім уладам няёмка аднак было разглядаць такую прапанову, па- колькі імя Сакрата Яновіча пакуль не ўшанаванае ў яго родных Крынках. Праўда, на пахаванні пісьменніка тадышні крынскі бурмістр Багуслаў Панасюк журналістам сказаў, што імем Сакрата Яновіча добра было б назваць парк, які ў самім цэнтры мястэчка. Пасля аднак ніхто ў Крын- ках пра гэта нават і не ўспомніў. Між іншым таму, што над вялікім імем Сакрата Яовіча звісае цень яго даўняга супрацоўніцтва з польскй служ- бай бяспекі. Гэта не ёсць ажно вялікай перашкодай, таму мабыць такая прапанова стане яшчэ на павестку дня. Грамадству перш трэба аднак растлумачыць складанасці жыцця Яновіча і яго заслугі для культуры і літаратуры, якія ўсё поўнасцю апраўдваюць. Юрка Хмялеўскі ►
  • 12. 12 XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ z najbardziej obecnie znanych Bia- łorusinek na świecie. Od wielu lat, a szczególnie teraz, podczas wiel- kich protestów w stolicy, niewyso- ka, drobna, siwa kobieta, z uszytą samodzielnie biało-czerwono-bia- łą flagą, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli walki o wolność. ■7 listopada Aleksander Łukaszen- ka oficjalnie otworzył elektrow- nię atomową w Ostrowcu, zapo- wiadając że jego kraj stanie się „potęgą atomową”. Zaledwie trzy dni po tym doszło do zatrzymania wytwarzania w niej prądu z powo- du awarii. W elektrowni wybuch- nąć miały transformatory napięcia jednego z agregatów energii. Bia- łoruś oficjalnie zdementowała in- formacje o zagrożeniu, podając za- razem wiadomość o konieczności wymiany nieokreślonych urządzeń podczas rutynowych testów prze- prowadzanych w elektrowni. Zda- niem zagranicznych mediów, w za- kładzie nie odnotowano poszkodo- wanych, a poziom promieniowania jest w normie. O ujawnienie infor- macji na temat wspomnianego incy- dentu zaapelowała do władz Biało- rusi Litwa. ■12 listopada zmarł Raman Ban- darenka, pobity dzień wcześniej przez nieznanych mężczyzn, gdy próbował nie dopuścić do zrywa- nia przez nich biało-czerwono-bia- łych dekoracji wiszących na ulicy w Mińsku. 31-latek, zabrany naj- pierw na posterunek milicji, zo- stał przetransportowany do szpita- la, gdzie zmarł w wyniku odniesio- nych obrażeń. Na miejscu pobicia Bandarenki pojawiły się stosy kwia- tów, rozpięto tam także wielką bia- ło-czerwono-białą flagę. Organizo- wano poza tym liczne manifestacje, m.in. w Mińsku, Grodnie, Żłobinie, Homlu i Światłahorsku, rozpędza- ne przez milicję. Mimo że władze, w tym sam Łukaszenka, zapowie- dzieli śledztwo w tej sprawie, nikt nie ma wątpliwości, że za pobiciem stoją służby bezpieczeństwa Biało- rusi. Działania reżimu Aleksandra Łukaszenki skrytykował unijny szef dyplomacji Josep Borrell, a także polski wiceminister spraw zagra- nicznych Marcin Przydacz. ■12 listopada została zatrzymana przez KGB Ałana Hiebramary- jam, przedstawicielka Światłany Cichanouskiej ds. młodzieży i stu- dentów, członkini Rady Koordyna- cyjnej. Jest podejrzana o organizo- wanie grupowych działań narusza- jących porządek publiczny. Ałana Hiebramaryjam ma 23 lata i jest po ojcu pół-Etiopką, absolwentką Uni- wersytetu Medycznego w Mińsku. Wminionym roku startowała w wy- borach do białoruskiego parlamentu jako najmłodsza z kandydatek. ■Łukaszenka w konfrontacyjnym wywiadzie dla rosyjskiej telewizji powiedział, że nie boi się nałożo- nych na niego przez Unię Europej- ską sankcji. – Niczego nie będą mo- gli ze mną zrobić – stwierdził. Pro- testy i demonstracje oraz działania opozycji określił jako próbę obale- nia ustroju państwowego i uczynie- nia z Białorusi prowincji Polski. Za- groził też lekarzom, którzy chcą po- jechać do Polski do pracy przy wal- ce z pandemią COVID-19, że nie będą mogli już wrócić do kraju. ■Od 15 listopada przez kilka dni 15 tysięcy mieszkańców niepokorne- go, szczególnie aktywnego w czasie protestów osiedla Nowa Borowa w Mińsku, pozbawionych było wody, występowały tam też długie prze- rwy w dostawach prądu. Zarów- no sami mieszkańcy, jak i obrońcy praw człowieka uważają, że było to celowe działanie władz, obliczone na zastraszenie i upokorzenie czę- ści mińszczan. Ani władze miasta, ani białoruski rząd nie odnieśli się do tych zarzutów. ■Ponad 1100 osób, w tym 25 dzien- 7 лістапада, у 103. гадавіну бальшавіцкай рэвалюцыі згодна з савецкай традыцыяй ўрачыста былі ў Беларусі за- вершаны магутныя інвестыцыйныя праекты. У Астраўцы ў той дзень адбыўся запуск атамнай электрастанцыі, а ў беларускай сталіцы былі аддадзены ў карыстанне чарговыя станцыі метро Telegram ►
  • 13. 13XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ nikarzy, zatrzymano po protestach, które odbyły się w całym kraju 16 listopada. Według Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna, faktycz- na liczba zatrzymanych może być o 30-40 proc. wyższa. Świadkowie działań OMON-u mówią o zapcha- nych więźniarkach, którymi prze- wożono protestujących. Siły bez- pieczeństwa były jak zwykle bar- dzo brutalne, atakując manifestan- tów nie tylko na ulicach, ale też w centrach handlowych, kawiarniach, na skwerach. Milicja używała gazu łzawiącego, granatów hukowych i kul gumowych. Tydzień wcześniej, po demonstracjach, również zatrzy- mano ponad tysiąc osób. ■18 listopada białoruscy pisarze, na czele z laureatką literackiej Nagro- dy Nobla Swiatłaną Aleksijewicz, ogłosili list otwarty do władz Bia- łorusi, w którym zaapelowali o za- przestanie przemocy wobec prote- stujących. Podpisało się pod nim ponad 140 literatów. ■Białoruskie MSZ poinformowa- ło, że przekazano stronie polskiej pismo z kopią wniosków o ściga- nie i ekstradycję Ściapana Puciły i Ramana Pratasiewicza. To dwaj blogerzy, którzy założyli w serwi- sie Telegram kanały NEXTA i NE- XTA Live, relacjonujące odbywa- jące się od sierpnia protesty. Obaj przebywają w Polsce, a prowadzo- ne przez nich kanały ogląda ponad 2 mln subskrybentów z Białorusi (po- nad 20 proc. obywateli). ■Od 18 listopada obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych obowiązuje w całym kraju. Wpro- wadzanie tego obostrzenia odbywa- ło się dotychczas stopniowo – od 9 listopada w obwodzie homelskim, następnie od 12 listopada w Miń- sku, a od 16 listopada w obwodach mińskim i witebskim. Dotychcza- sowe dane o COVID-19 wskazu- ją, iż ogólna liczba chorych od po- czątku pandemii wynosi ponad 120 tys. osób, wyleczonych zostało oko- ło 100 tys. zarażonych, prawie 1100 osób zmarło. Dzienne liczby zara- żonych wahają się średnio w grani- cach 1300 osób. Dane pochodzą z 20 listopada. ■Białoruskie obywatelstwo stra- cą terroryści i ekstremiści, ale również osoby, które wyrządziły znaczne szkody państwu – ku koń- cowi zmierzają procedury wpro- wadzenia w życie nowego prawa. 19 listopada Izba Reprezentantów przyjęła w drugim czytaniu popraw- ki do stosownej ustawy, której pro- jekt zgłosił rząd. W uspokajającym tonie władze wyjaśniły jednak, że zmiany w prawie dotyczą bezpań- stwowców i cudzoziemców, którzy wtórnie nabyli obywatelstwo biało- ruskie. Nie mają zastosowania do tych obywateli, którzy urodzili się na współczesnym terytorium repu- bliki lub tych, którzy byli obywate- lami byłego Związku Radzieckie- go i otrzymali obywatelstwo bia- łoruskie. ■20 listopada pogrzeb Ramana Ban- darenki zgromadził tysiące osób. Ludzie stali w ogromnej kolejce, by pożegnać zakatowanego przez białoruskie służby bezpieczeństwa 31-latka. Na wieńcach, wstęgach i wiązankach dominowały biało- czerwono-białe narodowe moty- wy. Wznoszono okrzyki „Żywie Biełaruś!” oraz „Nie zapomnimy! Nie wybaczymy!”. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w cerkwi Zmartwychwstania Pańskiego na obrzeżach stolicy. ■Nowym ministrem kultury Biało- rusi został 49-letni Anatol Mar- kiewicz. Świeżo upieczony mini- ster jest obywatelem Białorusi pol- skiej narodowości, pochodzi z Gro- dzieńszczyzny. Z zawodu jest na- uczycielem, był dyrektorem kilku szkół, ale prawdziwą karierę zrobił jako urzędnik państwowy. ■Niedzielne protesty 22 listopa- da miały w Białorusi „partyzanc- ki” charakter. W różnych miastach ludzie spotykali się w niewielkich grupach w różnych miejscach, by zademonstrować swój sprzeciw wo- bec tego, co dziej się w kraju. Naj- większe skupiska demonstrantów w stolicy były rozpędzane przez służ- by bezpieczeństwa, które używały m.in. granatów hukowych. Jak po- dały niezależne źródła, zatrzyma- nych zostało kilkadziesiąt osób. ■Lekarz Arciom Sorokin i dzienni- karka Kaciaryna Barisewicz, któ- За Беларусь, але пад бел-чырвона-белым сцягом! НашаНіва ►
  • 14. 14 XII.2020Czasopis n ХРОНІКА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ rzy zdemaskowali kłamstwa władz na temat śmierci Ramana Bandaren- ki, zostali aresztowani i oskarżeni o ujawnienie tajemnicy medycznej i przekazanie nieprawdziwej infor- macji. Zatrzymani ujawnili, że Ban- darenka był trzeźwy, gdy skatowa- nego przywieziono go z posterun- ku milicji do szpitala. Na znak soli- darności z zatrzymanym kolegą le- karze z jego szpitala zorganizowali 24 listopada akcję poparcia. Wszy- scy stanęli na szpitalnym korytarzu twarzą do ściany, z podniesionymi rękami – jak podczas aresztowania – i kartkami „0 promili”. ■24 listopada, podczas uroczysto- ści składania listów uwierzytelnia- jących przez ambasadorów państw obcych, Aleksander Łukaszen- ka kolejny raz zarzucił Zachodo- wi wspieranie nielegalnych prote- stów w jego kraju. Piętnował m.in. wspomaganie „wywrotowców” pod pozorem wspierania społeczeństwa obywatelskiego. ■„Gdy sytuacja się uspokoi, wyja- dę. Do Rosji. Będę tam żył i pra- cował; dzięki Bogu jestem jeszcze zdrowym facetem” – powiedział Aleksander Łukaszenka w wywia- dzie dla rosyjskich, ukraińskich, ka- zachskich i mołdawskich mediów. Zapewnił jednocześnie, że nie za- mierza na razie ustępować ze sta- nowiska i będzie nadal rządził Bia- łorusią (szóstą kadencję!). У свеце ■5 listopada Organizacja Bezpie- czeństwa i Współpracy w Europie ogłosiła raport o wyborach prezy- denckich w Białorusi. W 60-stron- nicowym dokumencie stwierdza się wprost, iż „istnieją obciążają- ce dowody świadczące o tym, że wybory prezydenckie z 9 sierpnia zostały sfałszowane i że siły bez- pieczeństwa dopuściły się poważ- nych i systematycznych naruszeń praw człowieka w odpowiedzi na pokojowe manifestacje”. W rapor- cie jest mowa o „powszechnych i systematycznych torturach”, a tak- że o „nieludzkim lub poniżającym traktowaniu” nie tylko protestu- jących, ale także przypadkowych przechodniów. ■OBWE apeluje o przeprowadzenie nowych, uczciwych wyborów pod okiem niezależnych, międzynaro- dowych obserwatorów, a także o zaprzestanie stosowania przemocy przez podległe reżimowi Aleksan- dra Łukaszenki służby oraz o zwol- nienie więźniów politycznych. ■13 listopada rzecznik Wysokie- go Komisarza Narodów Zjedno- czonych do spraw praw człowie- ka Rupert Colville wydał oświad- czenie, w którym zaapelował do białoruskich władz o przeprowa- dzenie dokładnego, przejrzystego i niezależnego śledztwa w sprawie śmierci Ramana Bandarenki oraz przedstawienia ONZ jego rezulta- tów. Rzecznik wyraził też zaniepo- kojenie brakiem śledztw dotyczą- cych tortur i bicia zatrzymanych w Białorusi. ■16 listopada niezależne Białoru- skie Stowarzyszenie Dziennika- rzy (BAŻ) zostało uhonorowane pierwszą brytyjsko-kanadyjską Nagrodą Wolności Mediów. W uzasadnieniu podano, iż organiza- cja została wyróżniona „za wier- ność etyce i zasadom dziennikar- stwa oraz za wytrwałość i poświę- cenie w obliczu nasilających się represji wymierzonych w media w Białorusi”. Nagrodę Wolności Mediów ustanowiono na rzecz poprawy bezpieczeństwa dzienni- karzy na całym świecie. ■20 listopada zmarł patriarcha serb- ski Ireneusz (Gawrilowić). Miał 90 lat, w 2010 r. został patriarchą, zwierzchnikiem Cerkwi serbskiej. 4 listopada u hierarchy zdiagnozowa- no COVID-19 i od tamtej pory aż do śmierci w stanie ciężkim prze- bywał on w szpitalu. ■Zmicier Sasnouski, kierujący jed- nym z najpopularniejszych biało- ruskich zespołów muzyki dawnej Stary Olsa, uciekł przed prześlado- waniami z Białorusi na Ukrainę.Ar- tystę po protestach 13 listopada za- trzymano i skazano na karę grzyw- ny (weekend spędził w areszcie). W obawie przed kolejnymi represjami postanowił wyemigrować. ■BrytyjskiSłownikOksfordzki,który regularnie tworzy najbardziej zna- ną na świecie listę najważniejszych słów, umieścił w tegorocznym spi- sie słowo ‘belarusian’ – białoruski. Ma to oczywiście związek z wiel- ką falą protestów w Białorusi, któ- re relacjonują od sierpnia najwięk- sze światowe media. ■Нью Йорк, 15 лістапада 2020 г. Telegram ►
  • 15. 15XII.2020Czasopis n ► ГРАМАДСТВА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ Чаго беларускія пратэсты навучылі палякаў? Шматтысячныя дэманстрацыі Шматтысячныя дэманстрацыі захлынулі Польшчу ў сярэдзіне кастрычніка, калі Вярхоўны суд з падачы кіруючай партыі Prawo i Sprawіedliwość, прызнаў неза- конным правядзенне абортаў, калі існуе пагроза жыццю плода. Іні- цыятары магчыма меркавалі, што пандэмія змусіць людзей застац- ца дома. Але яны наадварот куды больш моцна раззлаваліся, што быў абраны такі час, і на вуліцы сталі выходзіць тысячы людзей. У Беларусі дэманстрацыі таксама вельмі шматлюдныя. Напрыклад, у Менску нядзельныя акцыі (не што- тыдзень, але даволі часта) збіраюць па 100-200 тысячаў удзельнікаў. Неблагі вынік для краіны, дзе за вулічны пратэст можна атрымаць крымінальную справу. Палякі не адстаюць ад беларусаў. Нягледзячы на сур’ёзную пагрозу здароўю, у Варшаве выходзіць на вуліцы некалькі дзясяткаў ты- сячаў людзей. Нават у маленькіх гарадах Strajk Kobiet збірае даволі сур’ёзныя натоўпы. Крэатыў Беларускі пратэст вылучаецца сваёй крэатыўнасцю. Выглядае, што нацыя, якая знаходзілася пад каўпаком дыктатуры і не магла рэ- алізаваць увесь свой творчы патэн- цыял, нібыта абудзілася. Не ведаю, ці магчыма спыніць гэтую хвалю: дваравых канцэртаў, стварэння сця- гоў раёнаў, штодзённыя вельмі вы- танчаныя формы пратэсту. Але галоўны рухавік беларус- кага пратэсту – ягонае вынаходні- цтва. Беларусы малююць лепшыя плакаты: «Страляць у беларусаў можа толькі купідон!», «Я адзіны лох выйшаў бясплатна», «Як табе спіцца ўначы, Саша» (у інтэрнэце ўжо нават створаныя онлайн-гале- рэі!), рэпетыруюць цудоўныя кры- чалкі, у якіх парадзіруюць і вы- смейваюць словы Лукашэнкі. На ўзбраенне гумар узялі і палякі. Тысячы людзей выходзілі на вуліцы з плакатамі, напрыклад, «У мефед- рона лепшы склад, чым у нашага ўраду», «Вольныя каноплі і воль- ныя маткі». Прыемна бачыць, як беларускія практыкі дапамагаюць палякам адстаяць свае правы. Бастуюць усе У Беларусі забастоўка стала вель- мі важнай часткаю рэвалюцыі. Су- працоўнікі самых буйных і самых багатых прадпрыемстваў не працу- юць. Каб не карміць рэжым Лука- шэнкі, каб паказаць сваю нязгоду ягонымі злачынным рашэнням і наблізіць ягоны канец. Страйку- юць з пераменным поспехам, але бастуюць. Палякі таксама вырашылі ўз- дзейнічаць на ўрад эканамічна. 28 кастрычніка прайшла агульнакраін- ная забастоўка: шматлікія ўстано- вы, вучэльні ды асобныя рабочыя адмовіліся працаваць. Перакрываюцца дарогі (як у Бе- ларусі!), пратэстоўцы крычаць, што больш не хочуць такога кіраўніцтва (як у Беларусі!), забастоўкі ідуць з пераменным поспехам (як у Бела- русі!). Брутальнасць паліцыі Але і польскі ўрад карыстаецца не самымі гуманнымі практыкамі беларусаў. Напрыклад, у першыя Часам здаецца, што рэвалюцыя – справа заразная. У Бе- ларусі ўжо больш за сто дзён ідзе крывавае змаганне за волю і дэмакратыю. У кастрычніку палякі таксама пачалі актыўна выходзіць на вуліцы, нягледзячы на каранцін, каб адстаяць права жанчын рабіць аборты. Прычыны падаюцца вельмі розныя. Але метады, якімі змагаюцца пратэстоўцы за сваю праўду, – падобныя. ФотаКсенііТарасевіч
  • 16. 16 XII.2020Czasopis n ГРАМАДСТВА■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■ дні пратэстаў дэманстрантаў у Варшаве разагналі слезацечным газам. Маўляў, яны заміналі спаць кату Качыньскага. У суполках пратэстоўцы пішуць нумары адвакатаў і пішуць, як па- водзіць сябе ў пастарунку. Вельмі нагадвае беларускую рэчаіснасць. Таксама ў Варшаве назіралася ад- ключэнне інтэрнэту. «ЯпрыехалазМенску...уМенск!» – жартавала мая сяброўка, калі не здолела падлучыцца да сеткі. Але варта адзначыць, што поль- скія разгоны пратэстаў адрозні- ваюцца сваімі мэтамі. Беларускія АМАПаўцы намагаюцца разагнаць проста таму што яны могуць. Таму што ім падабаецца збіваць і кале- чыць людзей. Польская ж паліцыя перадусім памятае пра ўсе неабход- ныя захады і трымае мяжу. Магчыма таму вулічная актыў- насць у краіне з хоць неяк працую- чымі інстытуцыямі хутчэй спраца- вала. Урад PiS адступае. Рашэнне аб забароне абортаў будзе адклі- канае. Спадзяюся, што і беларускі ўрад скарыцца. Ксенія Тарасевіч ■ W duchu polsko-białoruskiej przyjaźni 3 listopada w Inowrocławiu zmarł Tadeusz Chęsy, dzięki któremu 16 lat temu w tym mieście uroczy- ście odsłonięto dwujęzyczną tablicę upamiętnia- jącąJózefaAleksandrowiczavelJazepaNajdziuka, drukarza, w II Rzeczypospolitej i w latach niemiec- kiej okupacji działacza białoruskiego i publicystę, autora podręczników. Po wojnie – dyrektora Dru- karni Kujawskiej, regionalistę, człowieka zaanga- żowanego w lokalne życie społeczne. Tadeusz Chęsemu do 1986 roku był głównym mecha- nikiem w tej drukarni. Rozpoczął i rozwinął własną dzia- łalność, założył drukarnię „Pozkal”, a w 1996 roku wy- kupił upadającą firmę macierzystą i uczynił z niej no- woczesny, doskonale prosperujący zakład. Utworzył w nim izbę pamięci, a w niej na honorowym miejscu upa- miętnił Jazepa Najdziuka. To Tadeusz Chęsy zorganizował w 2004 r. główne uroczystości. Odsłonięciu tablicy na budynku drukarni towarzyszyły msza w kościele, składanie kwiatów na grobie Józefa Aleksandrowicza, sesja naukowa i wy- stawa poświęcona bohaterowi uroczystości. Wśród go- ści znaleźli się konsul generalny Republiki Białoruś w Gdańsku Michał Alaksiejczyk, pisarz Sokrat Janowicz, artysta malarz Mikołaj Dawidziuk, historyk Jerzy Turo- nek, Białorusini z Białegostoku, Wilna, Mińska, Grod- na i Gdańska, m.in. Oleg Łatyszonek, Ludwika Kardzis, Zmicier Bartosik (bard) i Świetłana Słowik. Była także rodzina Józefa Aleksandrowicza – córki Lucyna Alek- sandrowicz-Pędich z synem Marcinem z Białegostoku i Łucja Charyton z wnukiem z Wilna i oczywiście wie- lu mieszkańców Inowrocławia z przyjacielem Jazepa Najdziuka, Piotrem Milchertem, działaczem Klubu In- teligencji Katolickiej. Patronował uroczystościom prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza. Nad drukarnią powiewały flagi – pol- ska biało-czerwona i białoruska biało-czerwono-biała. Pamiętam, jak w środku nocy do ośrodka MOSiR, gdzie zakwaterowano gości, przyjechał Tadeusz Chęsy po fla- gę biało-czerwono-białą, gdyż ta, którą otrzymał od kon- sula, okazała się proporcjonalnie za mała w porówna- niu z polską. Żona właściciela drukarni w nocy zszywa- ła dwie flagi biało-czerwono-białe, by nowa była zbli- żonej wielkości jak polska. Rano nad drukarnią łopota- ły dwie flagi narodowe. Uroczystości miały podniosły charakter, a gospodarze postarali się bardzo, by uwypuklić białoruski wątek lo- sów Najdziuka i polsko-białoruskie związki. Wtedy też ze strony Tadeusza Chęsego padła propozycja wydania historii Białorusi, napisanej przez Jazepa Najdziuka tuż przed śmiercią w 1984 r. Zachowała się ona w maszyno- pisie. Trzeba było przepisać ją w komputerze. Ponieważ pracowałam wtedy w Katedrze Kultury Białoruskiej na Uniwersytecie w Białymstoku, zaangażowałam w przepi- sywanie studentów białorutenistyki oraz swoją córkę Ce- linę i jej kolegów. Tadeusz Chęsy wywiązał się z obiet- nicy. W 2010 r. wydał pięknie historię Jazepa Najdziu- ka „Paznavajma historyju biełaruskaha narodu”. Okładkę zaprojektował Mikołaj Dawidziuk. Ja zrobiłam korektę i napisałam posłowie. Dzięki Tadeuszowi Chęsemu po- wstała „czynem społecznym” książka w języku białoru- skim jako wyraz przyjaźni polsko-białoruskiej. Warto także wspomnieć, że z okazji odsłonięcia tablicy i upamiętnienia Jazepa Najdziuka w Inowrocławiu Tade- usz Chęsy wydał własnym sumptem broszurę ze wspo- mnieniami inowrocławian o Józefie Aleksandrowiczu, którą otrzymali wszyscy goście uroczystości. Wydru- kował także portrety Jazepa Najdziuka, które organiza- torzy wręczyli zaproszonym. W Białoruskim Towarzy- stwie Kulturalnym „Chatka” w Sopocie portret Jazepa Najdziuka wisi na honorowym miejscu. Jako Białorusini powinniśmy pamiętać o takich lu- dziach, którzy z wdzięczności do współmieszkańca Bia- łorusina, postanowili go uszanować w duchu przyjaźni polsko-białoruskiej. Helena Głogowska ■ ►
  • 17. 17XII.2020Czasopis n Reportaż Śląski mikrokosmos Śląska mniejszość zafascynowała mnie daw- no. Aby bliżej ją poznać, pierwszy raz poje- chałem tam trzy lata temu. Dwa wrześniowe dnispędziłemwówczaswGliwicachiZabrzu. Była to zatem króciutka wizyta, dlatego wra- żenia, jakie stamtąd przywiozłem, były led- wie mgnieniem, niewiele mówiącą pocztów- kązobcegomikrokosmosu,jakązabrałemdo domuniczymsuwenirzterraincognita.Twar- dopostanowiłemsobie,żejeszczetamwrócę. I tak oto we wrześniu 2020 r. zderzyłem się z nieprawdo- podobnie żywotnym molochem, kontrastującym ze wschod- nim Podlasiem, z którym tak mocno związałem się przez ostatnie kilka lat. Pojechałem bowiem nie do wsi z trzy- dziestoma żywymi duszami, z drewnianą architekturą i spokojem kresowej prowincji, a na wykuty w świecie za- chodniej mentalności, acz ze słowiańską spuścizną, wiel- koprzemysłowy Górny Śląsk. Zderzyłem się z doskonale skomunikowanym organizmem o tysiącach stacji kolejo- wych, tramwajowych i autobusowych. Pełnych ludzi, gwar- nych, podzielonych wedle klucza, którego nie sposób zro- zumieć bez wnikliwego studiowania historii każdego osie- dla czy miasta z osobna. Większość wiosek i kolonii straciła tam niezależność już przed wojną, stając się częścią okolicznych ośrodków bo- gactwa. Miast, które dzieląc podobny górniczo-hutniczy los, prowadziły wewnętrzną rywalizację. Wielkie Zabrze, wielki Bytom, wielkie Katowice, wielki Chorzów. Rywa- lizowali ze sobą właściciele fabryk, rywalizowali włoda- rze miejscy, a w końcu rywalizowały państwa. W wyniku plebiscytu i powstań śląskich region podzielono w 1921 r. między Republikę Weimarską i Rzeczypospolitą. A zatem podczas studiowania historii regionu nieoczekiwanie to na- sunęła się jednak jakaś analogia z Pudlaszem. Tam również tereny zamieszkałe przez takich samych ludzi przecięły gra- nice państwowe, rozdzielając je tak jak Grodno i Sokółkę. Na Podlasiu w 1945, a na Oberschlesien dwadzieścia-parę lat wcześniej. Ale po kolei. Szczypta historii Gruntowne opowiedzenie historii Śląska jest tematem zbyt szerokim, jak na mój reportaż, ale muszę o nią za- haczyć. Operując pojęciem „Górny Śląsk” mam na my- śli aglomerację, którą odwiedziłem, czyli ciągnącą się od powiatu gliwickiego po zachodnie obrzeża Katowic. Na tzw. Śląsk „zielony” (Racibórz, Wodzisław, Bielsko-Białą) przyjdzie jeszcze czas. Aby zrozumieć fenomen ciągłości historycznej tego regionu, należy uzmysłowić sobie zgoła inne losy Wrocławia, Legnicy czy Wałbrzycha. I choć za- brzmi to wręcz nieracjonalnie, to przetrwanie na Górnym Śląsku etnolektu (ślunskiej godki) jak i samej ludności au- tochtonicznej wynikło z zacofania gospodarczego w po- przednich wiekach. Natomiast Dolny Śląsk z osadnikami z Europy, germanizującymi się książętami, protestantami, dużymi miastami na prawie magdeburskim handlującymi z CzechamiAustrią i Niemcami, stracił słowiański charak- ter na długo przed I rozbiorem RP. Górny Śląsk odpadł od Polski już podczas rozbicia dzielnicowego, ale aż do poło- wy XVIII w. nie wzbudzał zainteresowania europejskich stolic. Składał się ze wsi, których półpiśmienni mieszkań- cy odczuwali mocne więzi z Kościołem katolickim i żyli na uboczu historii. Może poza Raciborzem, który rozwi- nął się dzięki Czechom, ale to inna historia, której nie będę poświęcał teraz miejsca. Industrializacja, eksploatacja terytorialna, powstawa- nie familoków – osiedli robotniczych i dobrowolna albo Mateusz Styrczula Osiedle robotnicze w Zabrzu (Borsigwerke) ► 17XII.2020Czasopis n Fot.MateuszStyrczula
  • 18. 18 XII.2020Czasopis n 18 XII.2020Czasopis n Reportaż przymusowa germanizacja przyszła dopiero wtedy, kiedy była opłacalna. To dopiero wiek XIX sprawił, że z peryfe- rii Czech,Austrii a po 1740 r. Prus na nowo odkryty region przykuł uwagę otoczenia. Bogaty w źródła energii – węgiel czy żelazo, a nawet srebro – dotąd ubogi krewny Dolnego Śląska, Górny zmienił się nie do poznania. Inaczej niż w Kongresówce Kiedy we wrześniu wybrałem się do Zabrza, mój wy- bór nie był przypadkowy. Dawny Hindenburg to śląskie megapolis w pigułce. Choć mieszkają tu też Polacy ze wschodu (osiadli po 1945 r.), to dominują autochtoni, któ- rzy zwarcie mieszkają na przykład w kolonii robotniczej Borsigwerke. Pomysły, jak zagospodarować zasoby ludzkie i wpro- wadzić wczorajszych rolników w nowe środowisko, były wszak bardzo różne. Europejska pozytywistyczna literatu- ra o niedoli prostego ludu nie zrodziła się przecież sama z siebie. Mając to na względzie na Borsigwerke patrzyłem z wielkim uznaniem. Dawniej mieszkańcy takiego osiedla przynosili oczywiście nade wszystko zysk właścicielom hut i kopalń, który był dla nich priorytetem takim samym jak dziś dla szefów firm. Należy jednak pamiętać, że pań- stwo pruskie po Wiośnie Ludów 1848 r. wyzbyło się cha- rakteru niewolniczego. Wprowadzone w 1868 r. w Zabrzu rozwiązania socjalne były bardzo nowoczesne. To tylko z naszej perspektywy wydaje się, że mamy tu do czynienia z bezdusznym gettem.Ale w przeciwieństwie do ówczesnych warszawskich ciemnych kamienic-studni, nie wspominając o lichych drewnianych chałupach z niedalekiej Małopolski i Zagłębia, w Borsigwerke było i jest do dziś miejsce na małe ogródki, na część gospodarczą, na szkołę dla dzieci, na opiekę medyczną i na ochronę podstawowych potrzeb w piramidzie Masłowa. W latach 60. XIX wieku w mieszka- niach było względnie ciepło, było co zjeść i było za co żyć. Nie to co w przymierającej głodem Kongresówce. No dobrze, a jak jest teraz, w 2020 r.? Na pewno inaczej. Dziś przed mocno już ubrudzoną czerwienią familoków stoją samochody osobowe, kursują firmy kurierskie, dzie- ci rzadziej bawią się na podwórkach. Jest tu sporo złomia- rzy, byłych górników, kręcą się dość podejrzani osobnicy w klubowych szalikach. Gdyby nie wejście Polski do Unii Europejskiej być może mielibyśmy do czynienia na Śląsku z jakimś potężnym bun- tem społecznym. Zakłady pracy podupadły, wiele zamknię- to, rzesze ludzi stąd wyemigrowały do Niemiec. Przede wszystkim ci, którzy zdołali udowodnić niemieckie korze- nie. Dlatego w familokach życie uległo degradacji. Spacerując uliczkami osiedla widziałem głównie lu- dzi starszych. Ze smutkiem wypalali papierosa lub opar- ci o framugę okienną dyskutowali o czymś z sąsiadem. W oknach koronkowe firanki, sporo kwiatów, czasem krasnal czy plastikowa gęś. Taki odpowiednik podlaskiej ławecz- ki, swego czasu udokumentowany i mocno wyryty w pol- skiej kulturze za sprawą nieżyjącego już śląskiego reżyse- ra Kazimierza Kutza. Młodym taki bezwiedny styl dawno przestał odpowiadać, bo ani to ekscytujące, ani nie buduje poczucia siły. Alternatywy nie musieli szukać daleko. Jest na tyle blisko, że wciągnęła sporo młodzieży, która w haj- macie pozostała na stałe. Kibice piłkarscy – spadkobiercy tożsamości Na Górnym Śląsku bycie kibicem piłkarskim to nie jest do końca to samo co w innych częściach Polski. Za wie- le jest tu frontów, ziem do obrony przed rywalami i za dużo możliwości eskalacji w podzielonym strefami wpły- wów między kilka pierwszoligowych klubów organizmie. Nie sposób nie zauważyć tego barwnego kolażu, niezli- czonych graffiti, murali i bazgrołów raz zdobiących, raz szpecących ściany. Pod lupę wziąłem szczególnie kibiców Ruchu Chorzów. Po pierwsze oprócz samej Królewskiej Huty (dawna nazwa miasta) w ich strefie wpływów znajdują się niektóre tere- ny ościenne, jak wspomniany przeze mnie katowicki Niki- szowiec czy część Rudy Śląskiej. Barwy biało-niebieskie znaczą teren, jaki pokrywa się z zauważalnym występowa- niem śląskiego języka.Autochtoni dominują bowiem w sze- regach kibiców tego klubu, będącego ich ponadprzeciętną dumą. Ruch Chorzów, który powstał już w 1920 roku, uwa- ża się za spadkobiercę tak śląskiej autonomii, jak i śląskiej tożsamości, stojącej w silnej opozycji do kresowej trady- cji przesiedleńców i ogólnie goroli. Z tego też tytułu rodzą się pewne paradoksy. Chorzów, który przed wojną był naj- dalszą zachodnią rubieżą na podzielonym pomiędzy Pol- skę i Niemcy Śląsku, był klubem polskim. Kiedy w latach 1945-46 do Gliwic i Zabrza napłynęli zabużanie, symbole klubów sportowych w tych miastach zostały zaczerpnięte Graffiti w Chorzowie Fot.MateuszStyrczula ►
  • 19. 19XII.2020Czasopis n 19XII.2020Czasopis n od klubów ze Lwowa (kolory niebieski, czerwony i biały). Nagle okazało się, że kibice Ruchu nie są już wystarcza- jąco polscy w porównaniu z ich nowymi sąsiadami. Kre- sowiacy zastąpili Niemców. Granica, która nie istnieje na mapie, pozostała niejako w głowach. Ruch Chorzów przemieścił się nie ze swojej winy na pozycję autonomistyczne, a w oczach niektórych kibiców – zwłaszcza tych nie ze Śląska – stał się wręcz proniemiec- ki. Ale nie dzieje się tak bez przyczyny. Środowisko kibi- ców Ruchu, Śląskiej Ferajny czy Ruchu Autonomii Ślą- ska pokrywa się nazbyt często, by mówić o przypadku. W Chorzowie zajrzałem do sklepu Hanysek, w którym zaopa- trzyłem się zarówno we flagę jak i koszulkę z motywami górnośląskimi. W tym z napisem „Oberschlesien uber al- les”. Brzmi wybitnie prowokacyjnie, ale trzeba zrozumieć, że usilna próba zatarcia wszystkiego co niemieckie na Ślą- sku (za PRL) – podobnie jak wcześniej usilna próba zatar- cia wszystkiego co polskie (za Bismarcka i Hitlera) – po- prowadziła Ruch i jego fanów do reakcji obronnej i nader często przekornej. Kwestia niemieckości W tym miejscu warto poruszyć temat niemieckości, a raczej współczesnej mniejszości, jaka nie opuściła ojco- wizny po wojnie ani na fali masowych wyjazdów do RFN w latach 70. Zamieszkuje ona na zachód od linii, gdzie w międzywojniu przebiegała granica polsko-niemiecka, w 90 proc. już na Opolszczyźnie. Odwiedziłem Sośnicowice (Kieferstädtel) oraz Trachy (Althammer), jeszcze na obrzeżach powiatu gliwickiego, a więc w województwie śląskim. O ile te pierwsze przypo- minało mi podlaską Orlę czy Krynki tak co do gabarytów jak i miejsko-wiejskiego charakteru, tak już Trachy to po prostu większa wieś. Przed 1945 r. mieszkała tu wyłącz- nie ludność rozmawiająca po śląsku, ale uważano ich za Polaków. Obecnie wielu z nich deklaruje się jako Niemcy. Wsłuchiwałem się w mowę na ulicach – śląską, a nie nie- miecką. Na szyldach także nazwiska nie niemieckie, a ty- powo śląskie – Godulla, Langer, Kowol. Niemieckość wi- doczna jest tylko na dwujęzycznych tablicach. Powstania śląskie nie upewniły tutejszej ludności w pol- skości, bo zachodnie mocarstwa zadecydowały, aby tereny te przypadły Niemcom. Germanizacyjna machina za Trze- ciej Rzeszy dołożyła więc swoje. Potem przyszła wojna i pobór na front niemiecki – Drang nach Osten. A gdy so- wiecką ręką wyparto Wehrmacht, a w 1945 r. i granicę pań- stwa niemieckiego przesunięto za Odrę i Nysę, było już za późno. Na Ślązaków spadły represje, zsyłki do obozów pracy i nienawiść. Ten odprysk z setek tysięcy najmniej pewnych własnej tożsamości, określanych przez mówią- cych perfekt po niemiecku gliwiczan jako Poloki, potrak- towano jako Niemców. Stali się tymi, kim nigdy do koń- ca nie chcieli się stać. Nie wysiedlono ich do Niemiec, ale i nie dano prawa do istnienia w przestrzeni homogenicz- nego narodu polskiego. Pokolenie opolskich czy gliwic- kich Ślązaków doświadczyło ostracyzmu bierutowskie- go i gomułkowskiego w PRL. Za demokratycznej Polski po 1989 r. bolesne doświadczenia z przeszłości pchnęły tę ludność w końcu do neoniemieckości. Nie bez znacze- nia była też potęga zamożnego narodu niemieckiego, któ- ry mimo przegranej wojny zbudował państwo o wiele bo- gatsze od Polski. Trudno jednak zrozumieć to mimo wszystko rozdwoje- nie jaźni, polegające na chęci pozostania sobą i niemocy wobec przechodzących ponad głowami granic, jeśli nie od- wiedzi się sośnicowickiego cmentarza przykościelnego. A stoi tam krzyż z napisem po niemiecku i polsku: „Naszym poległym podczas dwóch wojen światowych i zmarłym na internowaniu. Ku pamięci”. Co to za „nasi” nikt nie pyta. Lepsza enigmatyczność i inkluzyjność tej inskrypcji niż za daleko idąca interpretacja. Porządek specyficznie pojęty Czy są to tacy sami Niemcy, czy ich też cechuje ów sław- ny Ordnung? Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw trzeba sobie uświadomić głębsze znaczenie tego słowa, niż to wynika z prostego tłumaczenia na język polski. Oznacza nie tylko czystość w mieszkaniu, posłuszeństwo politycz- ne, konformizm, stabilność. Ordnung jako pojęcie fluktu- ował razem z jego użytkownikami i nie mieści się w pro Dwujęzyczna tablica we wsiTrachy w powiecie gliwickim Cd. na str. 32 ► Fot.MateuszStyrczula
  • 20. 32 XII.2020Czasopis n 32 XII.2020Czasopis n Reportaż ►Cd. ze str.18 stych kategoriach, podobnie jak nie da się w jednym słowie określić tego, co Adam Mickiewicz ro- zumiał przez pojęcie ojczyzny, narodu, czy przez wszyst- kie przypadki odmienianej dziś wolności. Ordnung jest tak trwały jak kuchnia śląska. W Trachach, Świętochłowicach, czy katowickich Szopienicach jedzą tę samą roladę, tak samo chłodno patrzą na goroli z Sosnowca i podobnie ulegają kultowi specyficznie pojętego porządku. Bo to integralna część kulturowej spuścizny, tkwiącej głę- biej niż miejski patriotyzm, przynależność klubowa czy na- wet deklarowana przynależność narodowa. To pogodzenie się z własnym miejscem w szeregu, chęć sprostania ocze- kiwaniom otoczenia, ale też cel sam w sobie.Ambiwalent- ność wobec porywów romantycznych, ale i obrona dobra wspólnego. To niechęć do burzenia za wszelką cenę, ale i niechęć do destrukcji przyjętego świata przez obcych. Ord- nung może znaczyć nie tylko niedzielny obiad, ale i protest w kopani Wujek w 1981. Oznacza rozumienie swoich obo- wiązków, ale też niezgodę na niesprawiedliwość. Bo wedle tej optyki ordnung ma dotyczyć zarówno hajera czy gru- biorza jak i prawodawcy. Nie jest wschodniosłowiańskim ukorzeniem się przed każdą siłą, ale ukorzeniem się tylko przed tą, która jest racjonalna i nie przymusowa. Stąd też przemocowy pruski kulturkampf zaowocował powstania- mi śląskimi, a przemoc symboliczna III RP zrodziła feno- men „narodowości śląskiej”. Wedle spisu z 2011 roku liczą- cej co najmniej osiemset tysięcy obywateli rzekomo jedno- rodnej i hemogenicznej Rzeczypospolitej. Ta śląskość stoi okoniem tym, którzy już dawno uznali, że „ukryta opcja niemiecka” zasługuje tylko na pogardę. Jak się to zatem dzieje, że wyziera zza każdego rogu Nikiszowca – Borsi- ga, czy Bytomia – Kleinfeld? Godomy po ślunsku Nade wszystko dlatego, iż przetrwał język śląski. Mimo przecież tylu przeciwności losu. Ślunsko godka doczekała się obecności w kulturze m.in. dzięki „Tryptykowi śląskie- mu” Kazimierza Kutza (filmy z lat 1969-79), a politycz- nie dzięki złagodzeniu dość topornego kursu za Gomułki, ujednolicającego wszystkich ze wszystkimi. Prześlizgnę- ła się też przez najbardziej niebezpieczne dla języka każ- dej mniejszości lata dziewięćdziesiąte. Niebezpieczne, bo pełne masowej migracji, upadku zakładów pracy i maso- wości telewizji. Dotrwała szczęśliwie do XXI wieku. Dziś wielu obnosi się nią z dumą, a w jakiejś formie korzysta z niej też młodzież. W języku śląskim nadaje telewizja TVS, słychać ją w ra- diu. Bardzo wiele się mówi o tejże godce w mediach, tra- fia do ogólnopolskich kabaretów, do programów kulinar- nych na trochę podobnych zasadach jak gwara podhalań- ska. Ale czy jest tak różowo jak wydaje się z perspektywy Podlasia? Stróż nocny z Zabrza rozwiał moje wątpliwości. – Jakby pan posłuchał starych Ślązaków, to wielu nie idzie zrozumieć, ale to już tylko tych najstarszych, tych co od- chodzą – powiedział. Sam też miałem podobne odczucia, chodząc po Bytomiu, Świętochłowicach nie wspominając już o katowickim cen- trum. To nie znaczy, że młodych używających gwary nie ma, jest o niebo więcej niż gdziekolwiek indziej, ale po- dobnie jak wśród Białorusinów z Hajnówki czy Bielska gdzieś znika charakterystyczne i typowe dla niej słownic- two. Jest coraz mniej germanizmów, bo też niemiecki prze- stał być gwarantem wyższości społecznej i wykształcenia zaraz po drugiej wojnie światowej. Wpływy języka cze- skiego zniknęły po utracie tego regionu przez Austrię. Tu- tejsza mowa ma jednakże stałą przestrzeń. Jest obecna na ulicach np. w formie nalepek „Godomy po ślonsku”, jakie widziałem na drzwiach znanych restauracji. Jest promowa- na w bardzo zabawnej formie przez gwiazdęYoutuba – Ni- klausa Pierona, który tłumaczy fragmenty zachodnich fil- mów na godkę. Nie ustają też w jego promocji lokalne ga- zety, a najbardziej Telewizja Silesia, w której króluje, po- dobnie jak u Podlaszuków, swojskie disco polo. Ślązacy mają swój odpowiednik – szlagry (niewysokich lotów mu- zykę do tańca i do różańca). Nie ma jednak co się oszukiwać, ani udawać, że sprowa- dzenie języka śląskiego do humoru czy rozrywki to mocna baza do przetrwania globalizacji. Ten etnolekt ma w wie- lu kwestiach pod górkę i jego sytuacja jest niewiele lepsza niż białoruskiego. Przede wszystkim nie doczekał się spój- nej gramatyki, jednolitej wersji pisowni. Nie ma też statu- su języka mniejszości narodowej, nawet języka regional- nego, a to rzecz kluczowa. Nie kończę jednak tej relacji w tym miejscu, bo cze- ka mnie jeszcze wyprawa na południe województwa – na wieś i w świat małych miasteczek przy czeskiej granicy. Tak jak nie da się poznać specyfiki Podlasia bez odwiedze- nia jego niezliczonych zakamarków, tak nie da się zrozu- mieć śląskiego mikrokosmosu z perspektywy tylko wiel- kich aglomeracji. Zwłaszcza, że ma on swoją własną drogę i swych bohaterów, jak np. znany aktor Franciszek Piecz- ka. Ale o nim i jego rodzinnych stronach już w następnej części reportażu. Mateusz Styrczula ■ Naklejka na drzwiach restauracji w Piekarach Śląskich Fot.MateuszStyrczula
  • 21. 33XII.2020Czasopis n Календарыюм Гадоў таму ў сьнежні ■425 – у 1595 г. казацкае паўстаньне С. Налівайкі аха- піла беларускія землі. Казацкія атрады занялі Слуцак, спалілі Магілёў. ■200 – ліквідацыя ў 1820 г. езуіцкага ордэна на бела- рускіх землях, Полацкай езуіцкай акадэміі ды іншых навуковых установаў. ■180 – 20.12.1840 г. у маёнтку Дэмбрава на Гарадзен- шчыне нар. Казімір Альхімовіч, мастак. Удзельнічаў у студзеньскім паўстаньні 1863 г., за што быў сасла- ны на Урал. Вярнуўся ў 1869 г., вучыўся ў мастацкай школе В. Герсана ў Варшаве, закончыў акадэмію мастацтваў у Мюнхене (1875). Жыў у Парыжы і ў Варшаве. Памёр 31.12.1916 г. у Варшаве, пахаваны на Старых Павонзках. ■155 – 20.12.1860 г. у Лашы на Гарадзеншчыне нар. Яўхім Карскі, беларускі вучоны – мовазнавец, фальк- лярыст, аўтар абшырнай трохтомнай працы „Белару- сы”, больш як 700 артыкулаў. У 1893-1915 гг. працаваў выкладчыкам на Варшаўскім унівэрсытэце (у 1905 – 1910 гг. быў яго рэктарам). Удзельнічаў у беларус- кім нацыянальным руху, дэлегат ды ганаровы стар- шыня Усебеларускага Зьезду ў канцы 1917 г. Памёр у Ленінградзе (Пецярбурзе) 29.04.1931 г., пахаваны там на Смаленскіх могілках. ■145 – 10.12.1870 г. у фальварку Багданава каля Ва- ложына нар. Фэрдынанд Рушчыц (пам. 30.10.1936 г. у Багданаве) жывапісец ды пэдагог. Пахаваны ў Багданаве. ■130 – 20.12.1890 г. у Гродне нар. Юзэф Ядкоўскі, гісто- рык, краязнавец, заснавальнік гарадзкога гісторыка- археалягічнага музэя ў Гародні ў 1922 г. Памёр у Вар- шаве 2.01.1950 г., пахаваны на Старых Павонзках. ■115 – бунты у 1905 г. на беларускіх землях сялян, жыхароў гарадоў ды некаторых вайсковых частак супраць царскага самадзяржаўя. ■110 – 20.12.1910 г. у Сьпягліцы Вілейскага пав. нар. Вітаўт Тумаш – грамадзкі дзеяч, лекар, выдатны скарынавед. вучыўся ў Віленскай Беларускай Гім- назіі. Пасьля на мэдычным факультэце Віленскага Унівэрсытэту. Актыўна ўдзельнічаў у беларускім студэнцкім жыцьці. У 1940-1941 гадах быў старшы- нёй Лодзінскага аддзелу Беларускага Камітэту Сама- помачы, членам Нацыянальнага Цэнтра створанага ў Бэрліне 19.04.1941 г. Зь ліпеня па лістапад 1941 г. бурмістр Менску. Рэдактар „Раніцы”. Пасьля вайны жыў у ЗША. Быў вельмі актыўным на грамадзкай і навуковай ніве, між іншым шматгадовым старшынёй Беларускага Інстытуту Навукі й Мастацтва. Памёр 27.04.1998 г. у Нью-Ёрку, пахаваны на Беларускіх могілках у Іст-Брансвіку. ■105 – 1.12.1915 г. нар. у Покрашаве на Случчыне Мі- хась Кавыль (сапр. Язэп Лешчанка), беларускі эмігра- цыйны паэт, з 1944 г. на эміграцыі, спярша ў Нямеч- чыне, з 1950 г. – у ЗША. Выдаў кнігі паэзіі: „Ростань” (1947), „Пад зорамі белымі” (1954), „Першая рана” (1960), „Цяжкія думы” (1961), „Міжагнёўе” (1990). Памёр 6.04.2017 г. у Саўт-Рывэры, дзе пахаваны на Беларускіх могілках. ■100 – 1.12.1920 г. у Вільні быў заснаваны Беларускі Студэнцкі Саюз – арганізацыя студэнтаў-Беларусаў Віленскага Унівэрсытэту (першапачаткова называў- ся Гурток Студэнтаў Беларусаў). Існаваў па 1939 г. Першым старшынёй быў А. Абрамовіч, апошнім У. Кароль. Дэвізам БСС было „Айчына й Навука”. Друкаванымі ворганамі зьяўляліся часопісы „Новы Шлях”, „Студэнцкая Думка”. Вёў ня толькі асьвет- на-культурніцкую дзейнасьць, але таксама, у меру фінансавых магчымасьцяў, даваў бяднейшым сваім членам пазыкі ды стыпэндыі. ■95 – у 1925 г. была заснавана Васілём Рагуляй ды Фабі- янам Ярэмічам ініцыятыўная група пакліканьня пар- тыі Беларускі Сялянскі Саюз. Друкаваным органам была „Сялянская Ніва”. ■90 – 26.12.1940 г. у Целяханах на Палесьсі (Івацэвіцкі р-н) памёр кс. Баляслаў Пачопка (нар. 13.10.1884 г. у засьценку Уляны Віленскага пав.), сьпярша ката- ліцкі, а з 1925 г. уніяцкі сьвятар, актыўны беларускі дзеяч: рэдактар-выдавец першай катaліцкай беларус- кай газэты „Biełarus” (1913 – 1915), аўтар і выдавец бкларускага малітоўніка „Boh z nami” (1915) і першай беларускай граматыкі (1918), дырэктар Сьвіслацкай настаўніцкай сэмінарыі (1916-1918). Пахаваны на ка- таліцкіх могілках у Целяханах. ■75 – 10.12.1945 г. адчынена Беларуская гімназія ў Рэгенсбургу (Нямеччына), якой дырэктарам стаў Аляксандар Орса. Апрацавалі Вячаслаў Харужы і Лена Глагоўская ■