SlideShare a Scribd company logo
1 of 6
Download to read offline
Kwantologia stosowana – kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 7.4 – Droga.
Idzie sobie człowiek drogą, idzie – taką czy ową idzie – za młodu i
w starości idzie – i się nie zastanawia – i się nie dziwi – i nic
a nic ciekawego w tym nie widzi. Ech – i żeby to.
Droga jak droga, można powiedzieć, tu błoto albo asfalt, tu cement
albo kamień; albo jeszcze coś innego, takie miękkie i przetrawione
przez kogoś. Zawsze i wszędzie to samo. - A jednak nie to samo. I
nigdy to samo.
Można o drodze napisać esej, można wiersz; można kadrami filmowymi
pokazać, że ciągnie się w odległą dal, a można to streścić jednym
słowem i machnięciem ręki. Droga, twarda opoka. Droga materialna i
życia. A to przecież ta nasza proza codzienna, kilometry do pracy
i takie same z pracy. Kurz i smród, tłok i spocone ręce; zmęczenie
i senność; i złość na idiotę wyprzedzającego na ciągłej; wzniosłe
i wyblakłe widoki; i wyrwane koło, i nieruchome ciało na poboczu w
worku... Droga do...
Przyznaję, poniosło mnie, macie rację. Ale czy można się dziwić –
czy można odrzucić te wszystkie skojarzenia, które łączą się z tą
konkretną i dowolną drogą? Powiecie, że droga jak droga, nic w niej
ciekawego, co najwyżej męczącego i w gruncie rzeczy smutnego. - Bo
ma swój koniec. Był początek, to będzie koniec.
A tu, widzicie, was zaskoczę – i tak, i nie. Koniec dla was, no i
dla mnie, co zrozumiałe, ale nie koniec tak w ogóle. Że to mała w
sumie pociecha? Błąd oceny. Bo to, że zaistnieliśmy na tej naszej
drodze, to efekt tego, że te wcześniejsze się skończyły. A jak się
nasza skończy, to kiedyś i gdzieś ma szansę zbudować się inna. Też
gdzieś poprowadzi. I też się skończy.
Ale tego tak zostawić nie sposób, warto analizę skończoności drogi
i jej ulotność pociągnąć dalej.
Warto wyjść w takim filozofowaniu na temat drogi od obserwowanego
i doznawanego, więc konkretnego szlaku. Jest sobie ścieżka czy też
utwardzona autostrada, to nie ma znaczenia - niby wszystko poznane
i oczywiste od najpierwszego kroku. Ale...
Ale czy tak postrzegana i tak rozumiana droga istnieje? Czy to, co
uchodzi za grunt i co w szerszym spojrzeniu jest kulą u nogi – czy
coś takiego to fakt? Znów powiecie, że się czepiam, że dzielę kwant
na czworo, kiedy on w sobie już niepodzielny. Słowem, słuchać nie
zamierzacie, bo niczego tu ciekawego.
A ja wam na to powiem, że robicie błąd, że postrzegane i doznawane
bierzecie za wszystko, kiedy to dalece nie wszystko.
Niby więc jest taka tam sobie dróżka, solidny kawał materii. Tylko
czy w ujęciu filozoficznym on istnieje?
Gdzieś tam daleko i bardzo fundamentalnie zarazem w rzeczywistości,
tam (ale i tu) jest tylko kwant czegoś i jego ruch w bezkresie. Tak
się w tym nieskończonym Kosmosu zadziało, że się lokalnie wytworzyła
sfera tutejszego wszechświata. W sumie żadna tam dziwota, wcześniej
takie fakty były, później będą - aktualnie trzymamy się tutejszego
kilometra podłogi.
Słowem, pęd się tak po wszystkiemu dzieje i żadnej stabilizacji.
A nawet więcej trzeba powiedzieć, że zmysłowo odbierana stabilność
"drogi" to złudzenie tym właśnie pędem spowodowane.
To sobie tak w wieczności pędzi z punktu do punktu - to po wielokroć
zapętla się z podobnymi jedynkami czegoś - i to owo coś w chwilowym
zawirowaniu (i zawsze jako zbiór jednostek-cegiełek) buduje konkret.
Jakiś tam fizyczny konkret, foton, elektron, atom - czy też innego
osobnika.
Widać, a nawet czuć twardy grunt - a to w swojej podprogowości oraz
podszewce ruch. I to szalony ruch. Widać światło w jego maksymalnym
pędzie, a to złożenie wielu pomniejszych faktów. - Widać-czuć moje
"ja", a to wielowymiarowe, nieprzeliczalne swoją zbiorową zawartością
zdarzenie - to byt, który zakotwiczony jest w nieskończoności oraz
wieczności.
A skoro to pęd i zmienność odbierana jako stałość - to czy w takim
ujęciu droga - to, co uchodzi za drogę, czy takie coś istnieje? Czy
rzeczywistość istnieje tak, jak to postrzegam?
Jedyna logiczna odpowiedź jest taka, że nie, że niczego takiego nie
ma.
W postrzeganiu uczestnika marszu droga jest faktem, dla niego jest
i zawsze będzie niezbędnym elementem rozumowania o świecie - jednak
nie ma czegoś takiego. Nie ma żadnej "drogi".
Jest tylko i wyłącznie zmiana w trakcie zachodzenia i stan mocno -
mocno chwilowy.
Prawda, idzie przez wieki marzenie o wyznaczeniu położenia każdego
kwantu w ewolucji, ale to mrzonka.
Dlaczego? - Ponieważ nie można wyznaczyć rozmieszczenia czegoś, co
nigdy nie istnieje w formule i postaci, którą rejestruje obserwator.
Widzę "drogę", a to zmienny w swojej dynamice proces – widzę "atom",
a to struktura, którą do zaistnienia powołałem swoim wyróżnieniem;
stałość świata jest w moim spojrzeniu.
Czy jestem bez szans? Nie. Tego dowodzi choćby to, że istnieję - a
też rozliczne działania, które mogę podjąć.
To oznacza, że zmiana i jej rytm jest poznawalna. To oznacza, że moje
odczytanie zmiany - mniej lub lepiej przeprowadzone, z takich albo
innych abstrakcji budowane - to pozwala ustalić regułę i korzystać
z niej.
Przecież świat jest jeden, zmiana jest jedna, rytmika zmiany również
jedna. Dlatego wystarczy tylko (roz)poznać rozmieszczenie "słupków
milowych" - reszta jest pochodną.
Czym jest "droga"?
Z analizy wyłania się ujęcie, że obserwator znajduje - zawiera się
w "rozwijającej" się, układającej w czasoprzestrzeni "drodze". To
zawsze-i-tylko stan chwilowy oraz kawałek możliwy do zaobserwowania
i oparcia się na nim - ale to jest droga.
Do mnie, konkretnego bytu, przynależy "iks" jednostek tego szlaku,
a zbiór mi podobnych istnień liczy "iks" plus zbiór - na linii
idącej z nieskończoności w nieskończoność mam do dyspozycji odcinek
i z niego mogę okolicę postrzegać. A co przeżyję, to moje.
Wokół ciemność - dosłownie jest to ciemność - a ja idę wąziutką (i
to bardzo wąską) ścieżką, która buduje się tuż przede mną i tuż za
mną rozpada. I ja również. - I niczego więcej poza tak wyznaczoną
chwilą nie ma. Nie było i nie będzie.
Jednak ważne jest to, że droga buduje się w rytmie kwantowym - i że
jest poznawalna.
Zasadnicze dla obserwatora, który stara się opisać "drogę" w skali
lat-kilometrów, jest to, co się oraz gdzie na/w niej znajduje, gdzie
są wyboje i dziury - a gdzie na głowę spadają pociski. I taki opis
można zbudować.
Jak wyobrażać sobie "drogowe" istnienie ewolucji?
W płaskim ujęciu jako linię, nieskończoną linię, po której teraz i
tu idę. To droga jednokierunkowa. Nie ma na niej innych przeskoków
jak kwantowe, czyli na jednostkę. Nie ma tu zakrzywień i zapętleń,
pomimo że czasoprzestrzeń jest zwinięta i pokrzywa.
Na tej drodze nie ma zdarzeń innych niż mgnieniowe, logicznie jest
tylko punkt - a fizycznie kawałek rozbudowanej struktury.
Co więcej, obserwator-uczestnik marszu musi taką drogę dopełnić do
całości w umyśle, jako złożenie kolejnych kroków. Jego aktywna rola
w procesie budowania drogi jest fundamentalna - bez niej droga nie
zaistnieje. Dlatego im lepiej to robi, tym dalej sięga spojrzeniem
i tym dłużej kroczy po wertepach.
Fizycznie znajduje się wyłącznie w punkcie, logicznie ustali obraz
nieskończonego zbioru punktów; w chwili teraz "widzi" najbliższą mu
okolicę, ale w oparciu o zebrane w trakcie wędrówki jednostkowe i
konkretne dane może zbudować obraz wszystkiego i zawsze.
"Droga" jest zawsze tylko chwilą oraz zmianą, jej stałość jest moją
obserwacją - jest we mnie i dla mnie.
Czyli można na zmianę nanieść podziałkę, wyznaczyć "sekundy" oraz
"kilometry". Jednostka użyta do opisu i jej abstrakcyjna forma, to
nie ma znaczenia - liczy się to, że jest jednostką i że obserwator
dokonuje podziału jednolitego i nieskończonego procesu; działanie i
wypracowany rytm jest warunkiem poznania.
Podkreślam - liczy się sam akt podziału (znakowanie) rzeczywistości
(tu definiowanej jako "droga"). Każdy sposób jest dobry. Znaczenia
nie ma przyjęta jednostka i abstrakcja, znaczenia nie ma sposób czy
motywacja, czy odniesienie (powód) działania - liczy się to, że jako
istniejący byt dzielę (dla siebie) jednolitą w logicznym ujęciu, a
przez to nieskończoną i wieczną "płaszczyznę" - że dzielę ją na to
tu, na tamto, a też na jeszcze dalsze. Że dzielę ją według jakiegoś
przyjętego schematu - według rytmu - według reguły.
I to jest takie ważne i najważniejsze: wprowadzenie rytmu-reguły w
zmianę, nadanie jej (dla mnie) cech powtarzalności - skwantowanie.
Dlaczego? Ponieważ wówczas bezkresność i jednolitość (jedność) drogi
rozpada mi się w spojrzeniu na to, co było, co jest - ale też na to,
co będzie.
I tym samym mogę świat opisać (wyskalować) i sam w nim się umieścić
(zdefiniować).
W wyniku opisania czasoprzestrzeni w kilometrach i sekundach, takie
działanie wprowadza regularność w proces - wydarzenia opisane jako
układanie się na/w mapie w taki sposób, że znajdują się w tym a tym
kilometrze i w tej a tej dobie - to decyduje o wyniku i możliwości
fizycznego poznania.
Z jakich konkretnie "atomów" coś się złoży w linię drogi albo też
w element drogi? Nieważne, na pewno z odpowiednich - ponieważ inne
się nie liczą. A kiedy takich w konkretnej okolicy zabraknie - cóż,
nie będzie obserwatora. I nie będzie miał kto braku stwierdzić. I
narzekać na drogę nie będzie miał kto...
W przypadku postrzegania i opisywania "płaszczyzny ewolucyjnej" -
a więc rozciągniętej i "rozwalcowanej" wielowymiarowej ewolucji -
takie działanie jest drogą. Samo działanie poznawcze jest drogą w
czasoprzestrzeni, ale także uzyskany wynik i obraz to droga. Nawet
pojmowana dosłownie.
W tym maszerowaniu, w kolejnych etapach oraz w/na kolejnych punktach
doznawania i analizowania świata, równomiernie i nie losowo (choć to
początkowo wygląda na stan chaosu) - w tym działaniu pojawiają się
fakty. Także reguła.
Obserwuję, analizuję, wnioskuję. - Poznałem.
Zaistniałe fakty, stan przeszły oraz zapamiętany - poddany obróbce
rozumu - buduje, może i musi zbudować "narzut" na proces w formie
rytmu tej zmiany. Czyli obserwator (i zarazem uczestnik zmiany) musi
zbudować teorię, która tłumaczy to, co się zdarzyło. I wykracza tym
samym w przyszłość - poza aktualność swojej drogi. Buduje sam dla
siebie obraz tego, co ma się dopiero wydarzyć. Na fundamencie już
zaistniałych faktów, po ich zgromadzeniu oraz powiązaniu ze sobą w
zależnościach, konstruuje obraz zdarzeń, które jeszcze nie zaszły,
ale które zajdą, ponieważ stan aktualny warunkuje to, co się może
zbudować; obraz "dziś" przedłużony o "jutro" dlatego się sprawdza,
że dalsze jest pochodną obecnego - i reguły zmiany. Tutejsze jest
znane, reguła jest jedna i ustalona, dlatego wynik tej operacji na
elementach też jest poprawny.
Im wypracowany obraz pełniejszy, tym działanie sprawniejsze. Mogę
ustalić to, co było lub będzie, mogę zobaczyć "słupy milowe" drogi,
które oznaczają moje istnienie lub planety - które są pokoleniami
łańcucha życia albo łańcuchami górskimi.
Tej drogi nigdy-nigdy-nigdy nie ma łącznie, grunt pod moimi nogami
tworzy się w każdej sekundzie i natychmiast rozpada, a ja stawiam
krok tam, gdzie "przed chwilą" była pustka, a za chwilę zaistnieje
ponownie nieskończoność. Jednak "tu i teraz" mam pod stopami "fakt
materialny" i dlatego mogę iść.
Fizycznie jest zawsze stan chwilowy, szeroki na kwant - a "droga" i
jej obraz jest we mnie.
Ja i droga to jedność - istnieję na niej i w niej.
Dlatego postrzeganie rzeczywistości w formule tylko czasu lub tylko
przestrzeni - to musi się zmienić w postać "drogi". Czyli linii, a
więc płaskiego i rozciągniętego w czasoprzestrzeni wydarzenia. To
musi być płaszczyzna, która "rozciągnięta" w poznawaniu na kolejne
etapy jawi się jako "mapa" wydarzeń.
I dosłownie jako mapa, "płachta" papieru rozciągnięta i opisana w
jednostkach, z wszelkimi "poziomicami" czy "izobarami". Najlepszy
model zmiany to płaszczyzna, ogromna karta papieru, w której umysł
wyznacza, nanosi kolejne punkty-fakty. I wtórnie, ponownie zwija w
fizyczny kształt konkretnego ciała - planetę, dowolny byt.
Niby działanie zbędne, niby wiadomo, co jest pod nogami i co, i jak
się zmienia, a jednak po takim rozłożeniu na kolejne warstwy, plus
naniesieniu skwantowanej podziałki na zmianę i następnie ponownym
złożeniu w jedność - to zasadniczo zmienia sytuację obserwatora i
uczestnika zmiany: z zawsze i tylko doznającego stanu aktualnego,
staje się obserwatorem i uczestnikiem całości zmiany - zmiany w jej
absolutnym przebiegu. Zamiany, której w takiej postaci nigdy nie ma
i nie będzie.
Rzeczywistość to skwantowana zmiana - strumień kwantów w pędzie po
nicości, i nic więcej. Ale skwantowana zmiana plus suplement do tej
zmiany - czyli instrukcja obsługi z naniesionym na zmianę rytmem -
to warunek poruszania się po drodze.
Mówiąc inaczej, poznanie biegnie od zarejestrowania istnienia, np.
sfery w otoczeniu i ustaleniu faktów tworzących - dalej zmiana tak
postrzegana zostaje "rozpłaszczona" do stanu jednokwantowego, a to
podlega znakowaniu i skalowaniu - na końcu, kolejnymi krokami, to,
co zostało spłaszczone, ponownie podlega "zwinięciu" w "obiekt" i
fizyczny stan. Rozum początkowo zbiera dane, później "rozbiera", a
więc rozciąga złożoną i wielowymiarową ewolucję w kolejne "zwoje"
i ustala w tych zwojach "kilometraż " oraz "sekundy" - a następnie
znów, znając jednostki mapy, dokonuje "zwinięcia" w kulę. Czyli w
czasoprzestrzeń abstrakcyjną z naniesioną siatką kartograficzną, a
przez to poznawalną.
Tym razem jest to już siatka nadpisana na czymś, co nie istniało w
taki sposób i nie zaistnieje. - Skutek? proces staje się po takim
zabiegu przewidywalny. I to nawet wówczas, kiedy obserwator uznać
nie może, że rozpoznał wszystkie atomy w zmianie od przeszłości do
przyszłości.
Dlaczego? Ponieważ w tym ujęciu okazuje się to działaniem zbędnym.
Wiedza o zaistniałych faktach, którą przechowuje obserwator w swym
archiwum, to jest podstawą do zbudowania abstrakcji zmiany, która
toczy się zawsze w chwili aktualnej. A to pozwala następnie zrobić
sumowanie, pozwala łączyć nawet odlegle od siebie fakty i ustalać
związki. W efekcie coś, co nigdy nie istnieje zbornie, staje się w
postrzeganiu zdarzeniem łącznym i poznawalnym. I nie ma znaczenia,
co buduje konkretny fakt - liczy się skwantowana zmiana i jej rytm.
I niczego więcej nie trzeba.
Droga - ale jaka?
Szlak zdarzeń, codzienny i tutejszy drogowy ruch w rzeczywistości,
to jest znakowane w kilometrach i sekundach, generalnie w odrębnym
ujmowaniu. W skali wszechświata, ze względu na postrzegany dystans
- tu dominowały jednostki czasu. Ale niezależnie od opisywanego i
analizowanego zakresu zmiany, to zawsze jest droga, jednowymiarowy
szlak. To jest droga, a jej "słupki milowe" są rzeczywiście milami
i kilometrami. Dlatego przychodzi obecnie czas, żeby droga zaczęła
być postrzegana latami-i-kilometrami - jako czasoprzestrzeń. I to
w każdym miejscu i zawsze. Dlatego, że dopiero kilometry-lata mogą
posłużyć za wyznaczenie, gdzie w takiej myślowo rozciągniętej oraz
wielowymiarowej ewolucji się znajduję i gdzie znajduje się kolejny
jakoś dla mnie ważny punkt.
Bez "kilometrów" nie mogę powiedzieć, że konkret będzie podlegać
trzęsieniom ziemi, jednak opis wyłącznie czasem wnosi obraz ogólny
i niedokładny wobec potrzeb. Co mi po obliczeniu, że w roku "iks"
i sekundzie "igrek" ziemia w jakimś nieznanym zakątku się zatrzęsie
- to sucha informacja, wręcz zbędna, bo tworzy atmosferę strachu.
Ale informacja przeliczona na kilometry-sekundy i już ograniczona
do małego kręgu, to wiadomość istotna. To pozwala na ustalenie, w
ponownym nawinięciu warstw na siebie - w umyśle albo komputerze -
na jakiej głębokości zagrażający fakt wystąpi i jak się w odbiorze
zaprezentuje. W przypadku planety ma to cenę życia.
"Droga" biegnie z nieskończoności w nieskończoność. Jednak jest w
pełni poznawalna.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.
Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.
Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.Łozowski Janusz
 
Filozofia ewolucji (kwantów)
Filozofia ewolucji (kwantów)Filozofia ewolucji (kwantów)
Filozofia ewolucji (kwantów)SUPLEMENT
 
Kwantologia 8.1 abstrakcje to ja.
Kwantologia 8.1   abstrakcje to ja.Kwantologia 8.1   abstrakcje to ja.
Kwantologia 8.1 abstrakcje to ja.Łozowski Janusz
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.kwantologia2
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Łozowski Janusz
 
Suplement (rozmowa z sobą) 2
Suplement (rozmowa z sobą) 2Suplement (rozmowa z sobą) 2
Suplement (rozmowa z sobą) 2SUPLEMENT
 
Suplement (rozmowa z sobą)
Suplement (rozmowa z sobą)Suplement (rozmowa z sobą)
Suplement (rozmowa z sobą)SUPLEMENT
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Łozowski Janusz
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.kwantologia2
 

What's hot (14)

Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.
Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.Kwantologia 4.4   precyzyjne dostrojenie.
Kwantologia 4.4 precyzyjne dostrojenie.
 
Filozofia ewolucji (kwantów)
Filozofia ewolucji (kwantów)Filozofia ewolucji (kwantów)
Filozofia ewolucji (kwantów)
 
Kosmos.
Kosmos.Kosmos.
Kosmos.
 
Kwantologia 3.3 kosmos.
Kwantologia 3.3   kosmos.Kwantologia 3.3   kosmos.
Kwantologia 3.3 kosmos.
 
Kwantologia 8.1 abstrakcje to ja.
Kwantologia 8.1   abstrakcje to ja.Kwantologia 8.1   abstrakcje to ja.
Kwantologia 8.1 abstrakcje to ja.
 
Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.Obserwator brzegowy.
Obserwator brzegowy.
 
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
Kwantologia 12.5 – obserwator brzegowy.
 
Zbrylenia.
Zbrylenia.Zbrylenia.
Zbrylenia.
 
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
Kwantologia 10.4 – zbrylenia.
 
Suplement (rozmowa z sobą) 2
Suplement (rozmowa z sobą) 2Suplement (rozmowa z sobą) 2
Suplement (rozmowa z sobą) 2
 
Suplement (rozmowa z sobą)
Suplement (rozmowa z sobą)Suplement (rozmowa z sobą)
Suplement (rozmowa z sobą)
 
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.Kwantologia 10.6 – wszechświat.
Kwantologia 10.6 – wszechświat.
 
wszechświat.
wszechświat.wszechświat.
wszechświat.
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.
 

Viewers also liked

Viewers also liked (14)

Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2
 
NIC, fundament.
NIC, fundament.NIC, fundament.
NIC, fundament.
 
x-y-z.
x-y-z.x-y-z.
x-y-z.
 
Ufoludki.
Ufoludki.Ufoludki.
Ufoludki.
 
życie.
życie.życie.
życie.
 
Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3
 
Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.
 
Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.
 
Eter, itp.
Eter, itp.Eter, itp.
Eter, itp.
 
Przypadek.
Przypadek.Przypadek.
Przypadek.
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).
 
Czas.
Czas.Czas.
Czas.
 
Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.Promieniowanie reliktowe.
Promieniowanie reliktowe.
 
Język świata.
Język świata.Język świata.
Język świata.
 

Similar to Droga.

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.Łozowski Janusz
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9kwantologia2
 
Kwantologia 5.6 rytm zmiany.
Kwantologia 5.6   rytm zmiany.Kwantologia 5.6   rytm zmiany.
Kwantologia 5.6 rytm zmiany.Łozowski Janusz
 
poziomice, izobary, itp.
poziomice, izobary, itp.poziomice, izobary, itp.
poziomice, izobary, itp.kwantologia2
 
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Łozowski Janusz
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.kwantologia2
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Łozowski Janusz
 
Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.kwantologia2
 

Similar to Droga. (20)

kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.kwantologia ...   Wielowymiarowa płaszczyzna.
kwantologia ... Wielowymiarowa płaszczyzna.
 
Abstrakcje to ja.
Abstrakcje to ja.Abstrakcje to ja.
Abstrakcje to ja.
 
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.
 
Bezkres.
Bezkres.Bezkres.
Bezkres.
 
Kwantologia 1.2 bezkres.
Kwantologia 1.2   bezkres.Kwantologia 1.2   bezkres.
Kwantologia 1.2 bezkres.
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia 5.6 rytm zmiany.
Kwantologia 5.6   rytm zmiany.Kwantologia 5.6   rytm zmiany.
Kwantologia 5.6 rytm zmiany.
 
poziomice, izobary, itp.
poziomice, izobary, itp.poziomice, izobary, itp.
poziomice, izobary, itp.
 
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
Kwantologia 11.7 – poziomice, izobary, itp.
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
 
Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.Jedność wszędzie.
Jedność wszędzie.
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
 
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.Kwantologia 10.9 – eter, itp.
Kwantologia 10.9 – eter, itp.
 
prosta-i-punkt.
prosta-i-punkt.prosta-i-punkt.
prosta-i-punkt.
 
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
Kwantologia 11.4 – prosta-i-punkt.
 
Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.Jednostka czy zbiór.
Jednostka czy zbiór.
 

Droga.

  • 1. Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 7.4 – Droga. Idzie sobie człowiek drogą, idzie – taką czy ową idzie – za młodu i w starości idzie – i się nie zastanawia – i się nie dziwi – i nic a nic ciekawego w tym nie widzi. Ech – i żeby to. Droga jak droga, można powiedzieć, tu błoto albo asfalt, tu cement albo kamień; albo jeszcze coś innego, takie miękkie i przetrawione przez kogoś. Zawsze i wszędzie to samo. - A jednak nie to samo. I nigdy to samo. Można o drodze napisać esej, można wiersz; można kadrami filmowymi pokazać, że ciągnie się w odległą dal, a można to streścić jednym słowem i machnięciem ręki. Droga, twarda opoka. Droga materialna i życia. A to przecież ta nasza proza codzienna, kilometry do pracy i takie same z pracy. Kurz i smród, tłok i spocone ręce; zmęczenie i senność; i złość na idiotę wyprzedzającego na ciągłej; wzniosłe i wyblakłe widoki; i wyrwane koło, i nieruchome ciało na poboczu w worku... Droga do... Przyznaję, poniosło mnie, macie rację. Ale czy można się dziwić – czy można odrzucić te wszystkie skojarzenia, które łączą się z tą konkretną i dowolną drogą? Powiecie, że droga jak droga, nic w niej ciekawego, co najwyżej męczącego i w gruncie rzeczy smutnego. - Bo ma swój koniec. Był początek, to będzie koniec. A tu, widzicie, was zaskoczę – i tak, i nie. Koniec dla was, no i dla mnie, co zrozumiałe, ale nie koniec tak w ogóle. Że to mała w sumie pociecha? Błąd oceny. Bo to, że zaistnieliśmy na tej naszej drodze, to efekt tego, że te wcześniejsze się skończyły. A jak się nasza skończy, to kiedyś i gdzieś ma szansę zbudować się inna. Też gdzieś poprowadzi. I też się skończy. Ale tego tak zostawić nie sposób, warto analizę skończoności drogi i jej ulotność pociągnąć dalej. Warto wyjść w takim filozofowaniu na temat drogi od obserwowanego i doznawanego, więc konkretnego szlaku. Jest sobie ścieżka czy też utwardzona autostrada, to nie ma znaczenia - niby wszystko poznane i oczywiste od najpierwszego kroku. Ale... Ale czy tak postrzegana i tak rozumiana droga istnieje? Czy to, co uchodzi za grunt i co w szerszym spojrzeniu jest kulą u nogi – czy coś takiego to fakt? Znów powiecie, że się czepiam, że dzielę kwant na czworo, kiedy on w sobie już niepodzielny. Słowem, słuchać nie zamierzacie, bo niczego tu ciekawego. A ja wam na to powiem, że robicie błąd, że postrzegane i doznawane bierzecie za wszystko, kiedy to dalece nie wszystko. Niby więc jest taka tam sobie dróżka, solidny kawał materii. Tylko czy w ujęciu filozoficznym on istnieje? Gdzieś tam daleko i bardzo fundamentalnie zarazem w rzeczywistości,
  • 2. tam (ale i tu) jest tylko kwant czegoś i jego ruch w bezkresie. Tak się w tym nieskończonym Kosmosu zadziało, że się lokalnie wytworzyła sfera tutejszego wszechświata. W sumie żadna tam dziwota, wcześniej takie fakty były, później będą - aktualnie trzymamy się tutejszego kilometra podłogi. Słowem, pęd się tak po wszystkiemu dzieje i żadnej stabilizacji. A nawet więcej trzeba powiedzieć, że zmysłowo odbierana stabilność "drogi" to złudzenie tym właśnie pędem spowodowane. To sobie tak w wieczności pędzi z punktu do punktu - to po wielokroć zapętla się z podobnymi jedynkami czegoś - i to owo coś w chwilowym zawirowaniu (i zawsze jako zbiór jednostek-cegiełek) buduje konkret. Jakiś tam fizyczny konkret, foton, elektron, atom - czy też innego osobnika. Widać, a nawet czuć twardy grunt - a to w swojej podprogowości oraz podszewce ruch. I to szalony ruch. Widać światło w jego maksymalnym pędzie, a to złożenie wielu pomniejszych faktów. - Widać-czuć moje "ja", a to wielowymiarowe, nieprzeliczalne swoją zbiorową zawartością zdarzenie - to byt, który zakotwiczony jest w nieskończoności oraz wieczności. A skoro to pęd i zmienność odbierana jako stałość - to czy w takim ujęciu droga - to, co uchodzi za drogę, czy takie coś istnieje? Czy rzeczywistość istnieje tak, jak to postrzegam? Jedyna logiczna odpowiedź jest taka, że nie, że niczego takiego nie ma. W postrzeganiu uczestnika marszu droga jest faktem, dla niego jest i zawsze będzie niezbędnym elementem rozumowania o świecie - jednak nie ma czegoś takiego. Nie ma żadnej "drogi". Jest tylko i wyłącznie zmiana w trakcie zachodzenia i stan mocno - mocno chwilowy. Prawda, idzie przez wieki marzenie o wyznaczeniu położenia każdego kwantu w ewolucji, ale to mrzonka. Dlaczego? - Ponieważ nie można wyznaczyć rozmieszczenia czegoś, co nigdy nie istnieje w formule i postaci, którą rejestruje obserwator. Widzę "drogę", a to zmienny w swojej dynamice proces – widzę "atom", a to struktura, którą do zaistnienia powołałem swoim wyróżnieniem; stałość świata jest w moim spojrzeniu. Czy jestem bez szans? Nie. Tego dowodzi choćby to, że istnieję - a też rozliczne działania, które mogę podjąć. To oznacza, że zmiana i jej rytm jest poznawalna. To oznacza, że moje odczytanie zmiany - mniej lub lepiej przeprowadzone, z takich albo innych abstrakcji budowane - to pozwala ustalić regułę i korzystać z niej. Przecież świat jest jeden, zmiana jest jedna, rytmika zmiany również jedna. Dlatego wystarczy tylko (roz)poznać rozmieszczenie "słupków milowych" - reszta jest pochodną.
  • 3. Czym jest "droga"? Z analizy wyłania się ujęcie, że obserwator znajduje - zawiera się w "rozwijającej" się, układającej w czasoprzestrzeni "drodze". To zawsze-i-tylko stan chwilowy oraz kawałek możliwy do zaobserwowania i oparcia się na nim - ale to jest droga. Do mnie, konkretnego bytu, przynależy "iks" jednostek tego szlaku, a zbiór mi podobnych istnień liczy "iks" plus zbiór - na linii idącej z nieskończoności w nieskończoność mam do dyspozycji odcinek i z niego mogę okolicę postrzegać. A co przeżyję, to moje. Wokół ciemność - dosłownie jest to ciemność - a ja idę wąziutką (i to bardzo wąską) ścieżką, która buduje się tuż przede mną i tuż za mną rozpada. I ja również. - I niczego więcej poza tak wyznaczoną chwilą nie ma. Nie było i nie będzie. Jednak ważne jest to, że droga buduje się w rytmie kwantowym - i że jest poznawalna. Zasadnicze dla obserwatora, który stara się opisać "drogę" w skali lat-kilometrów, jest to, co się oraz gdzie na/w niej znajduje, gdzie są wyboje i dziury - a gdzie na głowę spadają pociski. I taki opis można zbudować. Jak wyobrażać sobie "drogowe" istnienie ewolucji? W płaskim ujęciu jako linię, nieskończoną linię, po której teraz i tu idę. To droga jednokierunkowa. Nie ma na niej innych przeskoków jak kwantowe, czyli na jednostkę. Nie ma tu zakrzywień i zapętleń, pomimo że czasoprzestrzeń jest zwinięta i pokrzywa. Na tej drodze nie ma zdarzeń innych niż mgnieniowe, logicznie jest tylko punkt - a fizycznie kawałek rozbudowanej struktury. Co więcej, obserwator-uczestnik marszu musi taką drogę dopełnić do całości w umyśle, jako złożenie kolejnych kroków. Jego aktywna rola w procesie budowania drogi jest fundamentalna - bez niej droga nie zaistnieje. Dlatego im lepiej to robi, tym dalej sięga spojrzeniem i tym dłużej kroczy po wertepach. Fizycznie znajduje się wyłącznie w punkcie, logicznie ustali obraz nieskończonego zbioru punktów; w chwili teraz "widzi" najbliższą mu okolicę, ale w oparciu o zebrane w trakcie wędrówki jednostkowe i konkretne dane może zbudować obraz wszystkiego i zawsze. "Droga" jest zawsze tylko chwilą oraz zmianą, jej stałość jest moją obserwacją - jest we mnie i dla mnie. Czyli można na zmianę nanieść podziałkę, wyznaczyć "sekundy" oraz "kilometry". Jednostka użyta do opisu i jej abstrakcyjna forma, to nie ma znaczenia - liczy się to, że jest jednostką i że obserwator dokonuje podziału jednolitego i nieskończonego procesu; działanie i wypracowany rytm jest warunkiem poznania. Podkreślam - liczy się sam akt podziału (znakowanie) rzeczywistości (tu definiowanej jako "droga"). Każdy sposób jest dobry. Znaczenia nie ma przyjęta jednostka i abstrakcja, znaczenia nie ma sposób czy motywacja, czy odniesienie (powód) działania - liczy się to, że jako
  • 4. istniejący byt dzielę (dla siebie) jednolitą w logicznym ujęciu, a przez to nieskończoną i wieczną "płaszczyznę" - że dzielę ją na to tu, na tamto, a też na jeszcze dalsze. Że dzielę ją według jakiegoś przyjętego schematu - według rytmu - według reguły. I to jest takie ważne i najważniejsze: wprowadzenie rytmu-reguły w zmianę, nadanie jej (dla mnie) cech powtarzalności - skwantowanie. Dlaczego? Ponieważ wówczas bezkresność i jednolitość (jedność) drogi rozpada mi się w spojrzeniu na to, co było, co jest - ale też na to, co będzie. I tym samym mogę świat opisać (wyskalować) i sam w nim się umieścić (zdefiniować). W wyniku opisania czasoprzestrzeni w kilometrach i sekundach, takie działanie wprowadza regularność w proces - wydarzenia opisane jako układanie się na/w mapie w taki sposób, że znajdują się w tym a tym kilometrze i w tej a tej dobie - to decyduje o wyniku i możliwości fizycznego poznania. Z jakich konkretnie "atomów" coś się złoży w linię drogi albo też w element drogi? Nieważne, na pewno z odpowiednich - ponieważ inne się nie liczą. A kiedy takich w konkretnej okolicy zabraknie - cóż, nie będzie obserwatora. I nie będzie miał kto braku stwierdzić. I narzekać na drogę nie będzie miał kto... W przypadku postrzegania i opisywania "płaszczyzny ewolucyjnej" - a więc rozciągniętej i "rozwalcowanej" wielowymiarowej ewolucji - takie działanie jest drogą. Samo działanie poznawcze jest drogą w czasoprzestrzeni, ale także uzyskany wynik i obraz to droga. Nawet pojmowana dosłownie. W tym maszerowaniu, w kolejnych etapach oraz w/na kolejnych punktach doznawania i analizowania świata, równomiernie i nie losowo (choć to początkowo wygląda na stan chaosu) - w tym działaniu pojawiają się fakty. Także reguła. Obserwuję, analizuję, wnioskuję. - Poznałem. Zaistniałe fakty, stan przeszły oraz zapamiętany - poddany obróbce rozumu - buduje, może i musi zbudować "narzut" na proces w formie rytmu tej zmiany. Czyli obserwator (i zarazem uczestnik zmiany) musi zbudować teorię, która tłumaczy to, co się zdarzyło. I wykracza tym samym w przyszłość - poza aktualność swojej drogi. Buduje sam dla siebie obraz tego, co ma się dopiero wydarzyć. Na fundamencie już zaistniałych faktów, po ich zgromadzeniu oraz powiązaniu ze sobą w zależnościach, konstruuje obraz zdarzeń, które jeszcze nie zaszły, ale które zajdą, ponieważ stan aktualny warunkuje to, co się może zbudować; obraz "dziś" przedłużony o "jutro" dlatego się sprawdza, że dalsze jest pochodną obecnego - i reguły zmiany. Tutejsze jest znane, reguła jest jedna i ustalona, dlatego wynik tej operacji na elementach też jest poprawny. Im wypracowany obraz pełniejszy, tym działanie sprawniejsze. Mogę ustalić to, co było lub będzie, mogę zobaczyć "słupy milowe" drogi, które oznaczają moje istnienie lub planety - które są pokoleniami
  • 5. łańcucha życia albo łańcuchami górskimi. Tej drogi nigdy-nigdy-nigdy nie ma łącznie, grunt pod moimi nogami tworzy się w każdej sekundzie i natychmiast rozpada, a ja stawiam krok tam, gdzie "przed chwilą" była pustka, a za chwilę zaistnieje ponownie nieskończoność. Jednak "tu i teraz" mam pod stopami "fakt materialny" i dlatego mogę iść. Fizycznie jest zawsze stan chwilowy, szeroki na kwant - a "droga" i jej obraz jest we mnie. Ja i droga to jedność - istnieję na niej i w niej. Dlatego postrzeganie rzeczywistości w formule tylko czasu lub tylko przestrzeni - to musi się zmienić w postać "drogi". Czyli linii, a więc płaskiego i rozciągniętego w czasoprzestrzeni wydarzenia. To musi być płaszczyzna, która "rozciągnięta" w poznawaniu na kolejne etapy jawi się jako "mapa" wydarzeń. I dosłownie jako mapa, "płachta" papieru rozciągnięta i opisana w jednostkach, z wszelkimi "poziomicami" czy "izobarami". Najlepszy model zmiany to płaszczyzna, ogromna karta papieru, w której umysł wyznacza, nanosi kolejne punkty-fakty. I wtórnie, ponownie zwija w fizyczny kształt konkretnego ciała - planetę, dowolny byt. Niby działanie zbędne, niby wiadomo, co jest pod nogami i co, i jak się zmienia, a jednak po takim rozłożeniu na kolejne warstwy, plus naniesieniu skwantowanej podziałki na zmianę i następnie ponownym złożeniu w jedność - to zasadniczo zmienia sytuację obserwatora i uczestnika zmiany: z zawsze i tylko doznającego stanu aktualnego, staje się obserwatorem i uczestnikiem całości zmiany - zmiany w jej absolutnym przebiegu. Zamiany, której w takiej postaci nigdy nie ma i nie będzie. Rzeczywistość to skwantowana zmiana - strumień kwantów w pędzie po nicości, i nic więcej. Ale skwantowana zmiana plus suplement do tej zmiany - czyli instrukcja obsługi z naniesionym na zmianę rytmem - to warunek poruszania się po drodze. Mówiąc inaczej, poznanie biegnie od zarejestrowania istnienia, np. sfery w otoczeniu i ustaleniu faktów tworzących - dalej zmiana tak postrzegana zostaje "rozpłaszczona" do stanu jednokwantowego, a to podlega znakowaniu i skalowaniu - na końcu, kolejnymi krokami, to, co zostało spłaszczone, ponownie podlega "zwinięciu" w "obiekt" i fizyczny stan. Rozum początkowo zbiera dane, później "rozbiera", a więc rozciąga złożoną i wielowymiarową ewolucję w kolejne "zwoje" i ustala w tych zwojach "kilometraż " oraz "sekundy" - a następnie znów, znając jednostki mapy, dokonuje "zwinięcia" w kulę. Czyli w czasoprzestrzeń abstrakcyjną z naniesioną siatką kartograficzną, a przez to poznawalną. Tym razem jest to już siatka nadpisana na czymś, co nie istniało w taki sposób i nie zaistnieje. - Skutek? proces staje się po takim zabiegu przewidywalny. I to nawet wówczas, kiedy obserwator uznać nie może, że rozpoznał wszystkie atomy w zmianie od przeszłości do przyszłości. Dlaczego? Ponieważ w tym ujęciu okazuje się to działaniem zbędnym.
  • 6. Wiedza o zaistniałych faktach, którą przechowuje obserwator w swym archiwum, to jest podstawą do zbudowania abstrakcji zmiany, która toczy się zawsze w chwili aktualnej. A to pozwala następnie zrobić sumowanie, pozwala łączyć nawet odlegle od siebie fakty i ustalać związki. W efekcie coś, co nigdy nie istnieje zbornie, staje się w postrzeganiu zdarzeniem łącznym i poznawalnym. I nie ma znaczenia, co buduje konkretny fakt - liczy się skwantowana zmiana i jej rytm. I niczego więcej nie trzeba. Droga - ale jaka? Szlak zdarzeń, codzienny i tutejszy drogowy ruch w rzeczywistości, to jest znakowane w kilometrach i sekundach, generalnie w odrębnym ujmowaniu. W skali wszechświata, ze względu na postrzegany dystans - tu dominowały jednostki czasu. Ale niezależnie od opisywanego i analizowanego zakresu zmiany, to zawsze jest droga, jednowymiarowy szlak. To jest droga, a jej "słupki milowe" są rzeczywiście milami i kilometrami. Dlatego przychodzi obecnie czas, żeby droga zaczęła być postrzegana latami-i-kilometrami - jako czasoprzestrzeń. I to w każdym miejscu i zawsze. Dlatego, że dopiero kilometry-lata mogą posłużyć za wyznaczenie, gdzie w takiej myślowo rozciągniętej oraz wielowymiarowej ewolucji się znajduję i gdzie znajduje się kolejny jakoś dla mnie ważny punkt. Bez "kilometrów" nie mogę powiedzieć, że konkret będzie podlegać trzęsieniom ziemi, jednak opis wyłącznie czasem wnosi obraz ogólny i niedokładny wobec potrzeb. Co mi po obliczeniu, że w roku "iks" i sekundzie "igrek" ziemia w jakimś nieznanym zakątku się zatrzęsie - to sucha informacja, wręcz zbędna, bo tworzy atmosferę strachu. Ale informacja przeliczona na kilometry-sekundy i już ograniczona do małego kręgu, to wiadomość istotna. To pozwala na ustalenie, w ponownym nawinięciu warstw na siebie - w umyśle albo komputerze - na jakiej głębokości zagrażający fakt wystąpi i jak się w odbiorze zaprezentuje. W przypadku planety ma to cenę życia. "Droga" biegnie z nieskończoności w nieskończoność. Jednak jest w pełni poznawalna. cdn. Janusz Łozowski