"Brak pieniędzy ocalił to miejsce", z Johannem Brosem rozmawia Dominika Buczak, Rewitalizacja
1. johann bros – w latach 70. wyjechał z Polski i zamiesz-
kał w Hamburgu. Tam, aż do upadku muru berlińskiego,
prowadził firmę handlowo-produkcyjną. Po powrocie do
Polski zajął się skupowaniem i rewitalizacją poprzemy-
słowych zabytków na Śląsku. W 1991 r. kupił Browar
Mokrskich w Katowicach Szopienicach. Po kilkunastu
latach remontu fabryczkę z 1880 r. zaadaptowano na
biura, magazyny i sklepy.
wszystkie fot. w artykule: łukasz baksik
Dominika Buczak: W miejscu, w którym
kilkadziesiąt lat temu górnicy dzielili się obo-
wiązkami przed zjazdem pod ziemię, dzisiaj stoją
rzeźby, wiszą obrazy i instalacje – stworzył Pan
galerię sztuki.
Johann Bros: Z takim pomysłem nosiłem się od
dawna. Przez lata kolekcjonowałem obrazy i rzeźby
współczesnych artystów. Razem z moją przyjaciółką,
Moniką Pacą, tworzymy własne kolaże i instalacje.
Więc pomysł na galerię nasunął się sam – z jednej
strony chciałem mieć przestrzeń, aby móc wyekspo-
nować twórczość moich ulubionych malarzy i rzeź-
biarzy, z drugiej – pokazać własne dzieła. Dzisiaj
powierzchnia galerii sięga 2500 m², podzielona jest
na trzy sale wystawowe. W pasażach dookoła galerii
mieszczą się biura mojej firmy.
DB: Cechownia kopalni to dosyć nietypowe
miejsce do prezentowania dzieł sztuki.
16
2. JB: Wiele lat życia spędziłem w Niemczech, JB: Nie chcemy pracować na bezludnej wyspie.
gdzie przekonałem się, że na świecie istnieje coś Wiemy, że nasze poczynania były od początku bacz-
w rodzaju mody na rewitalizowane, poprzemysłowe nie obserwowane przez okolicznych mieszkańców.
budynki. Urządza się w nich luksusowe mieszkania, Aby przekonać ich do siebie, zorganizowaliśmy na
biurowce lub centra rozrywki. Wystarczy wspomnieć przykład Targi Angelusa. Za pierwszym razem ludzie
o londyńskich dokach czy fabrycznych fascynacjach byli trochę nieufni, ale przyszli. Jedni sprzedawali,
Andy Warhola. Zaniedbanych, postindustrialnych bu- inni kupowali, jeszcze inni wymieniali się tym, co mieli
dynków podobnych do szybu kopalni „Wieczorek” do zaoferowania. Była muzyka, tańce i śpiewy. Te-
jest na Śląsku sporo. Są skarbem tej ziemi, o który raz Targi Angelusa zamieniamy w imprezę cykliczną
musimy zadbać, bo stanowią część odchodzącej i marzy nam się, żeby wrosła w krajobraz tej części
w przeszłość rzeczywistości. Katowic i stała się tradycją.
Inne atrakcje przewidzieliśmy dla dzieci. Podczas
DB: W dawnym szybie można się poczuć jak warsztatów artystycznych studentki pedagogiki
w muzeum. Tymczasem podstawowym zada- rozmawiają z nimi o sztuce, malują, tworzą, a na-
niem tego miejsca jest przynoszenie dochodów. wet gotują. Myśleliśmy, żeby zająć podczas wakacji
Jak robi się interesy w takim otoczeniu? piętnaścioro dzieci, ale chętnych okazało się czter-
dzieścioro. Oferta artystyczno-kulturalna spotyka
JB: Nigdy nie określam siebie mianem biznesmena, się w środowisku ze sporym odzewem. Przycho-
czuję się raczej przedsiębiorcą – oczywiście, zależy dzą do nas nawet czterolatki. Często zdarza się,
mi na zarabianiu pieniędzy, ale mam do spełnienia że na warsztatach w Galerii pojawiają się wnukowie
także inne zadania, choćby socjalne czy kulturalne. pracowników szybu „Wilson”. Kilkadziesiąt lat temu
Zależy mi na dobrych kontaktach z miejscowymi dziadek rozpoczynał tu szychtę, a dzisiaj wnuczka
ludźmi. Kiedy zatrudniałem do pracy w Galerii Wilson działalność artystyczną. W ten sposób miejsce pełni
dziewczyny z pobliskich dzielnic – Giszowca czy Ni- funkcję łącznika między pokoleniami.
kiszowca – nie mogły uwierzyć, że kiedykolwiek bę-
dzie tu można pracować w przyzwoitych warunkach. DB: Dzieci muszą przejść przez galerię, żeby
Trudno się dziwić, bo musieliśmy stąd przepłoszyć dotrzeć do sali, w której mają zajęcia...
całe stada nietoperzy i szczurów. To było martwe
miejsce, które powołaliśmy do życia. JB: Od początku obserwowaliśmy, jak dzieci re-
agowały na rzeźby: najpierw były trochę speszone,
DB: Miejsca pracy to jedna z wielu ofert dziś podchodzą do nich bez strachu, za to z szacun-
skierowanych do mieszkańców okolicznych kiem. Długo się przyglądają, zastanawiają, a potem
familoków. dotykają. Mogą mieć bardzo bliski kontakt z tymi
17
3. dziełami, jak i z ich twórcą, krakowskim rzeźbiarzem Znikają także wielkie maszyny, narzędzia, metalowe
Andrzejem Siekiem, który niedawno prowadził dla turbiny, czyli coś, co jeszcze niedawno było natural-
nich warsztaty. Na zakończenie dzieci wspólnie nym śląskim krajobrazem. Naszym marzeniem jest,
z artystą ulepiły z gliny własną rzeźbę. żeby choć część tych wielkich stalowych konstrukcji
ocalić. Dlatego zaproponowaliśmy dwóm krakow-
DB: Ile czasu dzieci spędzają w Galerii skim artystom, Andrzejowi Siekowi i Julianowi To-
Wilson? maszukowi, by z tych ogromnych, postindustrialnych
odpadów zechcieli stworzyć rzeźbę. Taką technikę
JB: W czasie wakacji są z nami codziennie od godziny nazwaliśmy reinkarnacją industrialną; nasi rzeźbia-
9. do 14. Ale chcemy z nimi utrzymać kontakt również rze używają na nią określenia „wtór.art”.
po ich zakończeniu. Współpracujemy ze studentami
Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej, którzy po- DB: Ostatnim i najbardziej imponującym dzie-
magają nam zorganizować przestrzeń wokół galerii łem jest „Inkarnacja”.
w taki sposób, żeby dzieci dobrze się tutaj czuły. W tej
chwili budujemy dla nich ogródek zabaw. Poza tym JB: Ta ogromna, mierząca pięć metrów i ważąca
wspieramy konkretne przedsięwzięcia – na przykład kilka ton rzeźba stanęła pod jednym z naszych obiek-
grupę taneczną „Jona”. Kilka dziewczynek zupełnie tów, dawnym Browarem Mokrskich w Katowicach
samodzielnie stworzyło zespół, który zapraszamy na Szopienicach, który po kilkunastu latach remontu
występy podczas wszystkich imprez i wernisaży. Nie stał się luksusowym biurowcem.
chodzi o jakieś szczególnie wysokie walory artystycz- Chcemy, żeby postument przypominał pracownikom
ne. Trzeba premiować to, że dzieciom, nawet tym idącym do swoich firm w Browarze o przeszłości
żyjącym w naprawdę trudnym środowisku, chce się miejsca, w którym pracują, mamy również nadzie-
działać, tworzyć, że są kreatywne, odważne i wytrwale ję, że uda nam się w ten sposób ocalić na następne
dążą do celu. kilkaset lat kawałek Śląska. Cieszy nas, że i inni kra-
kowscy artyści są zainteresowani tworzeniem rzeźb
DB: „Wtór.art” to Pana najnowszy pomysł. i instalacji na bazie postindustrialnych odpadów.
JB: Chcemy zachować cząstkę dawnego Śląska, DB: Czy nadal nie interesują Pana Kossaki?
zmieniającego się na naszych oczach w miejsce
zupełnie inne od tego, którym było jeszcze kilka lat JB: Specyfika Galerii Wilson narzuca tematykę
temu. Przekształca się charakter regionu, ginie cała wystaw. Chcę prezentować sztukę, która pasuje
przemysłowa cywilizacja, huty, kopalnie, fabryczki. do wnętrza i otoczenia szybu. Jestem przekonany,
18
4. że goście z większą przyjemnością oglądają nasze czas pozostajemy w kontakcie z konserwatorami
projekty – fotografie Galerii Bezdomnej, obrazy zabytków i wykonujemy tylko niezbędne remonty
malarzy naiwnych, dzieła Karola Wieczorka czy – ocieplamy budynek, wprawiamy brakujące okna.
Andrzeja Urbanowicza. Sporym problemem i niemałym wydatkiem są rów-
nież wymagające szybkiej naprawy ciągi kanalizacyj-
DB: W końcu znajdujemy się w samym sercu ne. Ale staramy się, żeby ten kawałek Śląska, który
Śląska... dostał się pod naszą opiekę, jak najdłużej zachował
swoją pierwotną atmosferę.
JB: Galeria Wilson mieści się pomiędzy trzema
katowickimi dzielnicami: Nikiszowcem, Giszowcem
oraz Szopienicami. Blisko stąd do trasy na Kraków
oraz Warszawę. Jednocześnie to zaledwie kilka
kilometrów od centrum miasta.
DB: Świetne miejsce komunikacyjne. Aż dziw,
że nie powstał tu jakiś supermarket.
JB: Sam się zastanawiałem, dlaczego nie zrównano
szybu „Wilson” z ziemią i nie przeznaczono tego grun-
tu pod inwestycje. Odpowiedź jest prosta: w odpowied-
nim momencie zabrakło inwestora. Brak pieniędzy
okazał się zbawienny dla tego miejsca, dzięki niemu
ocalał poprzemysłowy zabytek dużej klasy.
DB: Z pewnością jednak trzeba było mocno
ingerować w pierwotną tkankę szybu „Wilson”,
żeby stworzyć miejsce, które spełnia tak wiele
funkcji – mieszczą się w nim biura, galerie sztuki,
sale zabawy i nauki dla dzieci.
JB: Zmieniliśmy charakter użytkowy tego miejsca
praktycznie nie ingerując w jego wygląd. Cały
19