SlideShare a Scribd company logo
1 of 31
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .
S u e   To w n s e n d



        Numer

             prze∏o˝y∏a
         Dorota Dziewoƒska
Tytu³ orygina³u: Number Ten
 Copyright © 2002 by Sue Townsend
 Copyright © for the Polish edition
   by Wydawnictwo W.A.B., 2005
Copyright © for the Polish translation
   by Wydawnictwo W.A.B., 2005

            Wydanie I
           Warszawa 2005
Colinowi, w dowód mi³oœci i wdziêcznoœci
Jack Sprat chudo jad³
Jego ¿ona wyg³odzona
Siedli do sto³u
I wnet pospo³u
Wylizali gar do cna1
  John Clarke, Paremiologia angielsko-³aciñska
  z 1639 roku
Prolog



Edward Clare czyœci³ zêby w ogromnej ³azience przy Ann
Street 5 w Edynburgu. Odlicza³ w myœlach ruchy szczo-
teczk¹, tak jak uczy³a go mama – nie mog³o ich byæ mniej
ni¿ dwieœcie. Ju¿ prawie skoñczy³, kiedy przypomnia³o
mu siê, ¿e wieczorem doszed³ tylko do stu piêædziesiêciu,
bo tak mu siê spieszy³o do ksi¹¿ki (autorstwa Blyton, tej
o Wielkiej Pi¹tce i z³ym latarniku), przerwanej w naj-
ciekawszym momencie.
    Kiedy wreszcie odliczy³ tyle machniêæ, ile trzeba,
odszed³ od umywalki i roz³o¿onej pod ni¹ miêkkiej maty
i zacz¹³ dreptaæ boso po zimnej wyk³adzinie, nie prze-
rywaj¹c szczotkowania, tak by wykonaæ jeszcze piêædziesi¹t
ruchów. Wiedzia³, ¿e Pan Bóg spogl¹da na niego z góry
i bêdzie zadowolony, widz¹c, jak Edward Clare nadrabia
zaleg³oœci.
    Wyp³uka³ usta z pasty i przetar³ umywalkê szmatk¹,
któr¹ mama zawsze wiesza³a obok. Podszed³ do sedesu
i ostro¿nie podniós³ mahoniow¹ deskê. Opuœci³ spodnie
od pi¿amy, oderwa³ kawa³ek papieru toaletowego z dozow-
nika na œcianie i starannie owin¹³ nim swojego ma³ego
ró¿owego siusiaka.
    Sika³ jeszcze, kiedy na dole zadzwoni³ telefon. Dzwoni³
i dzwoni³. Mama nie mog³a odebraæ, bo by³a w szpitalu, ale
gdzie tata?
    Wreszcie us³ysza³ trzaœniêcie drzwiami, a potem kroki
ojca w holu, i dzwonek umilk³. S³ysza³, jak ojciec huczy
do s³uchawki:


                            9
– Percy Clare. S³ucham!
    Edward strz¹sn¹³ ostatnie krople moczu do muszli klo-
zetowej, odwin¹³ cz³onek z papieru i podci¹gn¹³ spodnie.
Dwa razy energicznie szarpn¹³ za ³añcuch sp³uczki i jeszcze
chwilê przygl¹da³ siê, jak papier wiruje w muszli i znika
w jej czeluœciach. Kiedy woda w sedesie ju¿ siê uspokoi³a,
opuœci³ deskê. Wtedy us³ysza³ trzask drzwi do ogrodu.
Szybko umy³ rêce i podszed³ do okna w swoim pokoju,
¿eby wyjrzeæ. Zobaczy³ odwróconego ty³em ojca, id¹cego
kamienn¹ œcie¿k¹. Widzia³ jego ramiona podryguj¹ce tak,
jak zwykle podczas œmiechu. Ch³opiec uœmiechn¹³ siê,
próbuj¹c przewidzieæ kawa³ czy zabawn¹ anegdotê, któr¹
tata opowie mu przy œniadaniu.
    Ju¿ siedem tygodni i trzy dni – od urodzenia Pameli,
siostry Edwarda – mama by³a w szpitalu. Ca³y ten czas
codziennie rano tata przy œniadaniu nie zajmowa³ siê, jak
dawniej, czytaniem „Morning Star” czy jakichœ listów, ale
rozmawia³ z Edwardem.
    Na przyk³ad wczoraj zapyta³, czy Edward „chcia³by
uczyæ siê na czymœ graæ”. Ch³opiec by³ tak poch³oniêty
myœl¹ o tym, ¿eby zd¹¿yæ zjeœæ p³atki, zanim nasi¹kn¹
mlekiem i stan¹ siê ohydne, ¿e odpowiedzia³ bez zastano-
wienia:
    – Aha – i wymieni³ pierwszy instrument, jaki mu
przyszed³ do g³owy: – Na gitarze.
    Ojciec rozeœmia³ siê.
    – Na gitarze! Zdaje siê, ¿e mamie chodzi³o o coœ
bardziej... chyba myœla³a, ¿e przy³¹czysz siê do tej jej grupy,
no wiesz, do kwartetu smyczkowego.
    Edwardowi od razu przypomnieli siê ci wszyscy pano-
wie i panie, z którymi mama spotyka siê w czwartki. Ale¿
s¹ nieciekawi! Zdejmuj¹ w przedpokoju p³aszcze i kape-
lusze i zostaj¹ w grubych ubraniach i ciê¿kich butach. Maj¹
dobrotliwe, pospolite twarze. Wygl¹daj¹ na takich szczêœli-
wych, kiedy graj¹ na swoich instrumentach.


                              10
Edward przygl¹da³ siê ojcu, który usiad³ na oœlizg³ej,
omsza³ej ³awce w ogrodzie. Od dawna nikt tam nie siada³.
Z pocz¹tku ch³opiec myœla³, ¿e tata wci¹¿ siê œmieje, bo
widaæ by³o jego wykrzywione w dziwnym grymasie usta.
Edward uœmiechn¹³ siê na ten widok. Ostatnio, odk¹d
mama posz³a do szpitala, tatuœ by³ ci¹gle przygnêbiony.
Mo¿e ten telefon przed chwil¹ by³ od lekarki z czarnymi
w¹sami i uszminkowanymi na czerwono ustami. Mo¿e
mama wraca do domu.
   Edward poczu³ ulgê, ¿e jego modlitwy zosta³y wys³ucha-
ne. Spojrza³ na wisz¹cy nad ³ó¿kiem obrazek Pana Jezusa
w jaskrawych kolorach. Pod lew¹ pach¹ Jezus trzyma baran-
ka, a w prawej rêce œciska kij pasterski. Wokó³ jego bosych
stóp stoi potulnie stado owiec. Tata Edwarda czasami stroi³
sobie ¿arty:
   – Eddy, ten twój Jezus wygl¹da jak Erol Flynn w dam-
skim przebraniu.
   Ale mamie obrazek na pewno siê podoba³, bo co ty-
dzieñ czyœci³a szybkê do po³ysku ró¿owym windowlene.
   Edward spróbowa³ otworzyæ okno. W koñcu z trudem
uda³o mu siê podnieœæ ramê na tyle, ¿eby móc wysun¹æ
g³owê. Poczu³ stêch³y zapach jesiennego powietrza i nagle
us³ysza³ tak straszliwy jêk dobiegaj¹cy z ust ojca, ¿e a¿
go œcisnê³o w do³ku ze strachu. Tata zawodzi³ jak te kobiety
z obcych krajów, pokazywane w wiadomoœciach.
   Wsun¹³ g³owê z powrotem do sypialni i przykucn¹³
pod oknem, tul¹c siê plecami do œciany. Mo¿e tata go nie
widzia³. Rêka jakoœ sama powêdrowa³a do spodni od
pi¿amy i chwyci³a za ma³y cz³onek. Mama surowo zabra-
nia³a mu dotykaæ siê w tych okolicach, ale on ju¿ wiedzia³,
¿e od tej chwili mama o niczym siê nie dowie.
   Tego dnia nie poszed³ do szko³y. Siedzia³ cicho w swoim
pokoju i przeczyta³ dwa rozdzia³y ksi¹¿ki.
   Do domu zaczêli siê schodziæ ró¿ni ludzie. Muzycy,
przyjaciele taty, komuniœci, s¹siedzi, cz³onkowie zgroma-


                            11
dzenia koœcio³a anglikañskiego, w którym Heather grywa³a
na organach na œlubach, chrztach i pogrzebach.
    Nikt nie powiedzia³ Edwardowi wprost, ¿e mama nie
¿yje. Zap³akani krewni przytulali go i szlochali mu nad
g³ow¹.
    Ulubiona ciocia, Jean, westchnê³a:
    – Oj, Eddy, co my bez niej zrobimy!
    Ka¿dy myœla³, ¿e ktoœ inny ju¿ go poinformowa³,
i w rezultacie nikt nigdy tego nie zrobi³. W ci¹gu kilku dni
poprzedzaj¹cych pogrzeb Edward zachowywa³ siê jak wy-
trawny szpieg. Pods³uchiwa³ pod drzwiami, czyta³ ka¿dy
skrawek papieru.
    Dok³adnie w chwili, kiedy ogieñ obraca³ w proch cia³o
jego matki, on by³ zajêty od³upywaniem skamienia³oœci
od ska³y w Bamburgh, gdzie by³ na szkolnej wycieczce.
Doroœli uznali, ¿e obecnoœæ na pogrzebie by³aby zbyt
ciê¿kim prze¿yciem dla tak ma³ego ch³opca. S³ysza³, jak
ciocia Jean mówi³a do ojca:
    – Percy, on nie mo¿e iœæ. Wiesz, jak mocno by³ zwi¹zany
z matk¹. To by³o wrêcz nienaturalne.
    Z tej samej rozmowy wywnioskowa³, ¿e Pamela – jego
siostra, której jeszcze nie widzia³ – ma zostaæ zabrana do
kraju o nazwie Anglia i mieszkaæ tam z cioci¹ Jean i wuj-
kiem Ernestem.
    Dok³adnie o godzinie 11:00 w dniu 1 paŸdziernika 1959
roku Edward Clare przesta³ ob³upywaæ skaln¹ œcianê i wy-
j¹³ z kieszeni kartkê z napisem: „Nabo¿eñstwo ¿a³obne
Heather Mary Clare”.
    Wyobrazi³ sobie mamê w trumnie. Co ma na sobie?
Czy ktoœ j¹ uczesa³? Czy naprawdê nie ¿yje? A co, jeœli
lekarka z czerwon¹ szmink¹ i czarnymi w¹sami siê po-
myli³a i mama nie umar³a, tylko œpi? Czy tata nie mó-
wi³ kiedyœ jednemu ze swoich przyjació³-komunistów,
¿e ta lekarka przynosi wstyd ca³ej pieprzonej s³u¿bie
zdrowia?


                            12
Œciskaj¹c kurczowo kartkê z modlitw¹ ¿a³obn¹, Edward
ukl¹k³ na piasku. Skalne od³amki w¿era³y mu siê w go³e
kolana, lecz nie zwa¿a³ na ból. Próbowa³ modliæ siê do
Pana Jezusa, ale nie móg³ od siebie odegnaæ wizji mamy
budz¹cej siê w trumnie i krzycz¹cej do niego, ¿eby j¹ uwol-
ni³. A co on móg³ zrobiæ? By³ ponad sto mil od niej. Gdyby
nawet w tej chwili z³apa³ poci¹g pospieszny, i tak by siê
spóŸni³.
    Pan Little, nauczyciel przyrody, krzykn¹³:
    – Clare, pospiesz siê. Mamy tylko pó³ godziny do
przyp³ywu.
    Inni ch³opcy podnieœli g³owy, zadowoleni, ¿e surowy
pan Little upomnia³ nie ich, ale Edwarda Clare’a, tego
dziwnego ch³opca, który czasami p³acze w szkole bez
powodu.

   Po raz pierwszy Jack Sprat zda³ sobie sprawê, ¿e jest
biedny, brudny, obdarty i z gorszej rodziny, kiedy matka
wys³a³a go do s¹siadów, ¿eby po¿yczy³ rondel. Mia³ wtedy
szeœæ lat i na œnieg w³o¿y³ tenisówki. Na ciep³e buty w³aœnie
przysz³a kolej Stuarta, jego brata. Stuart zosta³ pos³any
do sklepu z zapisan¹ na kartce proœb¹ o kredyt, bia³y chleb
krojony, dwie puszki fasoli i dziesiêæ papierosów Wood-
bine.
   Jack spogl¹da³ na czerwony dywan i czu³ ciep³o kalo-
ryfera umocowanego na œcianie blisko drzwi. Widzia³
kuchniê na koñcu korytarza. Na kuchence sta³y cztery
rondle. Spod pokrywek wydobywa³a siê para, a od zapa-
chu potraw ch³opcu a¿ œlina nap³ynê³a do ust.
   Wtedy pojawi³a siê mama Grahama i powiedzia³a:
   – Jack, a gdzie masz kurtkê?!
   – Nie wiem – odpar³.
   – Przecie¿ nie mo¿esz chodziæ w krótkich rêkawkach
w tak¹ pogodê! Mama wie, ¿e wyszed³eœ?


                             13
Powiedzia³, ¿e mama przysy³a go z proœb¹, czy pani
mo¿e nam po¿yczyæ rondel, bo nasz siê spali³, „jak mama
zasnê³a i przypali³a ziemniaki”.
    Pani Worth najpierw chwilê wpatrywa³a siê w niego
z niedowierzaniem, a potem zapyta³a:
    – To macie tylko jeden garnek?
    – Tak – odpowiedzia³ Jack.
    Graham Worth spojrza³ na matkê i zachichota³. Ten
cudowny zapach dochodz¹cy z kuchni niczym jakaœ
fatamorgana migota³ br¹zowawo w powietrzu miêdzy
nimi.
    – Zamknij drzwi i chodŸ – powiedzia³a ponaglaj¹co
pani Worth.
    Jack zamkn¹³ drzwi i ruszy³ za ni¹ w g³¹b korytarza.
Graham Worth wszed³ do swojego pokoju, po³o¿y³ siê
na brzuchu na niebieskim puchatym dywanie przed
gazowym kominkiem i wróci³ do ogl¹dania programu
Blue Peter 2. Obok kominka sta³ kosz na œmieci, z którego
zwisa³a skórka pomarañczy. Jack widzia³ przez otwarte
drzwi, jak Graham wyci¹ga rêkê i jak po chwili trzyma
w niej pomarañczê, której obieranie widocznie przerwa³
mu dzwonek do drzwi.
    Matka Grahama, pochylona, grzeba³a z ha³asem w kre-
densie pe³nym metalowych rzeczy. W koñcu siê wyprosto-
wa³a i ch³opiec ujrza³ w jej rêkach rondel i pokrywkê.
Przetar³a œrodek rondla szmatk¹ w bia³o-czerwon¹ kratkê,
na³o¿y³a przykrywkê i ca³oœæ wrêczy³a Jackowi.
    – Powinieneœ nosiæ kurtkê – powiedzia³a surowo.
    – Stuart j¹ ma – odpowiedzia³ ch³opiec charakterystycz-
nym niskim g³osem.
    Kobieta spogl¹da³a za Jackiem, który szed³ jej zadban¹
œcie¿k¹, zamiecion¹ ze œniegu, potem w poprzek zamar-
zniêtych œladów opon na jezdni i dalej w kierunku
w³asnego domu pod numerem 10. Stare zabawki, œmieci
i zu¿yte opony, które zwykle zagraca³y ogródek przed


                            14
domem Spratów, teraz litoœciwie przykrywa³ bia³y puch.
Chocia¿ raz ich dom wygl¹da³ na równie porz¹dny i godny
szacunku, jak inne na ulicy.
By³ trzydziesty marca. Posterunkowy Jack Sprat sta³ przed
drzwiami domu przy Downing Street 10 i rozmawia³ z pre-
mierem, czuj¹c pod kamizelk¹ kuloodporn¹ sp³ywaj¹ce
po plecach stru¿ki potu. Miêdzy rzadkimi w³osami pre-
miera przeb³yskiwa³y promienie s³oñca. Szef rz¹du w³aœnie
wróci³ z ambasady Angoli.
   – Co u matki, Jack?
   – Dziêkujê, powoli dochodzi do siebie. Jadê dzisiaj
do niej do Leicester.
   – No tak, napady uliczne to powa¿ny problem – powie-
dzia³ premier.
   Jack skin¹³ potakuj¹co i od razu przypomnia³a mu siê
pokryta siniakami twarz matki. Jej siñce wygl¹da³y jak
groŸne burzowe chmury.
   Premier œcisn¹³ Jacka za ramiê i wyszepta³:
   – Powiedz jej, ¿e bêdê siê za ni¹ modli³. Bóg s³ucha
naszych modlitw.
   Jacka to wcale nie pocieszy³o. Patrzy³, jak premier
uœmiecha siê nieœmia³o do kamer, a potem rozpina mary-
narkê granatowego garnituru i macha w stronê fotografów.
Wreszcie niewidoczna d³oñ otworzy³a drzwi i szef rz¹du
znikn¹³ we wnêtrzu domu.
   Wtedy Jack odezwa³ siê do maleñkiego mikrofonu
w klapie – potwierdzi³, ¿e mieszkaniec Downing Street 10
bezpiecznie dotar³ na miejsce. Jack w¹tpi³, by modlitwy
premiera mia³y dla matki jakiekolwiek znaczenie. By³a


                           16
zagorza³¹ ateistk¹. Przesta³a wierzyæ w Boga, kiedy brat
Jacka, Stuart, zmar³ w obskurnym pokoju w Bristolu, po
wstrzykniêciu sobie zanieczyszczonej heroiny.
   G³os w s³uchawce poinformowa³ go, ¿e do numeru 10
zbli¿a siê Amelia Badstock z grup¹ nastolatków, którzy
chc¹ z³o¿yæ petycjê w sprawie sprzêtu sportowego dla m³o-
dzie¿y z Newtown Linford.
   Mrukn¹³ tylko: „Dobra”, i przygotowa³ siê na przyjêcie
pierwszej z piêciu planowanych na ten dzieñ petycji.
   To by³ zwyczajny dzieñ na Downing Street. Lœni¹ce
czarne drzwi otwiera³y siê i zamyka³y setki razy, wpusz-
czaj¹c ludzi biznesu, kwiaciarzy, dyktatorów, szejka, grupê
emerytów, urzêdników, manikiurzystkê, speców od propa-
gandy, nianiê Poppy – Su Lo – ministrów, sekretarzy i agen-
tów ochrony z MI5, udaj¹cych monterów telefonicznych.
   Turyœci byli tak przyzwyczajeni do widoku policjanta
przed drzwiami, ¿e chyba zapominali, i¿ pod mundurem
i he³mem kryje siê ¿ywa istota, która s³yszy i myœli. Jack
mimowolnie wy³apywa³ urywki rozmów i skrzêtnie maga-
zynowa³ je w zakamarkach pamiêci.

    Wewn¹trz szef rz¹du rozmawia³ o pomocy dla Afryki
ze swoim najbli¿szym wspó³pracownikiem i zarazem
przyjacielem – rzecznikiem prasowym rz¹du, Alexandrem
McPhersonem.
    McPherson bardzo wczeœnie zyska³ z³¹ s³awê. By³
najm³odszy z szeœciorga dzieci, z których wszystkie po-
zosta³e by³y dziewczêtami. W dzieciñstwie starsze siostry
tak go ho³ubi³y i rozpieszcza³y, ¿e gdy tylko coœ nie
uk³ada³o siê po jego myœli, wpada³ w sza³ i odstawia³ sceny
z³oœci na g³ównej ulicy przedmieœcia, na którym mieszkali.
    Pierwsz¹ rzecz¹, jak¹ zapamiêta³ z dzieciñstwa, by³a
zabawa na podwórku, kiedy siostry wozi³y go w wózku dla
lalek, k³óc¹c siê przy tym, czyja teraz kolej. Skupianie
na sobie kobiecej uwagi uwa¿a³ za jak najbardziej natu-


                            17
ralne, i w wieku trzynastu lat przesta³ byæ prawiczkiem.
Jego siostry gustowa³y w powieœciach z silnymi bohater-
kami – Wichrowe wzgórza, Po prostu Katy, Lolita – i takie
czytywa³y mu na dobranoc.
    Po skoñczeniu Balliol College w Oxfordzie zacz¹³
pracowaæ dla pisma erotycznego „Fetish” jako redaktor
kolumny z listami od czytelników. Z Kraft-Ebingiem3 pod
rêk¹ pisa³ prostackie odpowiedzi na najczêœciej smutne,
a niekiedy pysza³kowate listy.
    Swego czasu kr¹¿y³a nawet z³oœliwa plotka, ¿e McPher-
son i Edward Clare poznali siê za poœrednictwem w³aœnie
takiego listu, ale naprawdê spotkali siê po raz pierwszy
w Cambridge, kiedy McPherson zabra³ kilka swoich dziew-
czyn na koncert amatorskiej grupy rockowej Vile Insi-
nuations. Przysz³y premier, z w³osami do ramion, gra³
na gitarze basowej. McPherson wyszed³ jednak zniesma-
czony, ci¹gn¹c za sob¹ swoje panny, kiedy Clare zapowie-
dzia³ kolejny numer s³owami: „Mam nadziejê, ¿e ten
kawa³ek siê wam spodoba. Nazywa siê Taniec wokó³ Krzy¿a
i powsta³ z inspiracji Wszechmocnego”.
    Ich œcie¿ki skrzy¿owa³y siê ponownie na przyjêciu
w Izbie Gmin – zostali na nie zaproszeni wydawcy, po któ-
rych spodziewano siê finansowego wsparcia Partii Pracy.
McPherson wysup³a³ piêædziesi¹t funtów i powiedzia³
Edwardowi Clare’owi, wówczas jeszcze w opozycji, co
trzeba zrobiæ, ¿eby laburzyœci wygrali wybory.
    – Musisz wszystko sprowadzaæ do œredniej, robiæ uniki,
uchylaæ siê, dostosowywaæ do wszystkich i jednoczeœnie
podobaæ siê kobietom, a je¿eli nie poka¿¹ ciê w prasie,
jak kopniakami katrupisz psa albo robisz coœ w tym stylu,
bêdziesz siê mi³o uœmiecha³ i nie zapomina³ o dobrych
manierach, a do tego zrobisz ze mnie rzecznika prasowego,
wygran¹ masz w kieszeni.
    Teraz obaj znajdowali siê w prywatnym salonie domu
nr 10. Na ³awie le¿a³ gimnazjalny podrêcznik geografii.


                           18
– Mo¿emy uratowaæ Afrykê, Alex – g³os premiera dr¿a³
z podniecenia.
   Alexander uniós³ swoj¹ zwalist¹ postaæ z pod³okietnika
kanapy, na którym wczeœniej przysiad³, i zacz¹³ siê snuæ
po pokoju.
   – Afrykê? Oczywiœcie ¿artujesz?
   Nie by³o to pytanie retoryczne. Afryka w oczach
Alexandra to miejsce w ogóle nie dla bia³ych, a chêæ
„pomocy” Afryce uwa¿a³ za oznakê powa¿nego zaburze-
nia umys³owego. Nikt i nic nie mo¿e uratowaæ Afryki poza
samymi Afrykañczykami.
   – Powiem ci coœ, Ed. To chyba niezbyt dobry pomys³,
¿eby teraz rozmawiaæ o Afryce, skoro jeszcze nie uda³o siê
nam sprawiæ, ¿eby nasze poci¹gi jeŸdzi³y punktualnie.
   Edward jednak by³ na to przygotowany.
   – Afryka to ciemna plama na sumieniu œwiata. Ktoœ
musi wskazaæ ludziom drogê z ciemnoœci upadaj¹cych
gospodarek do poczucia odpowiedzialnoœci spo³ecznej.
   Alex odrzek³ niecierpliwie:
   – Ed, najpierw musimy za³atwiæ sprawê polowañ na lisy.
Potem bêdziemy mogli siê wpieprzaæ w sprawy Afryki.
   Edward powiedzia³ cicho:
   – Uwa¿aj trochê na s³owa. Adele jest w pokoju obok.
Karmi Poppy.
   Alex odpar³:
   – Przepraszam, jeœli to zabrzmi z³oœliwie, ale czy to nie
Adele napisa³a ksi¹¿kê pt. Dupki w historii?
   Edward przez moment mimowolnie siê uœmiechn¹³,
po czym powiedzia³:
   – To by³a powa¿na praca naukowa. Nawet Henry Kissin-
ger powiedzia³ mi, ¿e trzyma j¹ na szafce przy ³ó¿ku.
   Adele krzyknê³a z s¹siedniego pokoju:
   – I by³a na szczycie listy bestsellerów „New York
Times’a” przez dwanaœcie tygodni!


                            19
– No dobra – skwitowa³ Alexander – ustalmy kilka rze-
czy, Ed. Ten tydzieñ mamy przechlapany. Szeœæ raportów,
wzrost przestêpczoœci, do tego wed³ug Rowntree Trust
w ka¿dej chwili piêæ na dziesiêæ osób jest pod wp³ywem
gorza³y albo narkotyków. Aha, i pracownicy kostnic bêd¹
strajkowaæ w poniedzia³ek, jeœli nie przyzna siê im dzie-
siêcioprocentowej podwy¿ki i trzydziestopiêciogodzin-
nego tygodnia pracy.
    – W Afryce co dziesiêæ sekund umiera ma³e dziecko
na jak¹œ chorobê przenoszon¹ przez wodê – nie dawa³
za wygran¹ Edward.
    – No dobra. Ju¿ mi serce krwawi, ale jak siê nie doga-
damy z tymi z kostnic, bêdziemy mieli niez³y pasztet
z truposzami, a zbli¿aj¹ siê upa³y, przynajmniej wed³ug
prognoz w telewizji. Czy w zwi¹zku z tym uda mi siê
zwróciæ twoj¹ uwagê na nasz, nie mniej czarny kontynent?
    W pokoju rozniós³ siê silny zapach Eau Sauvage i ze-
brani zauwa¿yli, ¿e wszed³ David Samuelson. Wyj¹tkowo
ciê¿k¹ mia³ rano rêkê w kontakcie z rozpylaczem bute-
leczki, a zabrak³o mu czasu, ¿eby zmieniæ koszulê i ma-
rynarkê, które zd¹¿y³y ju¿ porz¹dnie przesi¹kn¹æ tym
zapachem.
    Samuelson by³ w œrodowisku laburzystów wa¿n¹ figur¹.
Jego dziad, Hector Samuelson, zorganizowa³ pierwsz¹
Wystawê Domu Idealnego w Earl’s Court, która pobi³a
wszelkie rekordy popularnoœci – liczba zwiedzaj¹cych
wynosi³a œrednio trzysta tysiêcy dziennie.
    Wystawa ta, z rewolucyjnymi ¿elazkami na parê, nie-
przywieraj¹cymi patelniami i meblami w kosmicznym
stylu, rozbudzi³a w Brytyjczykach chêæ nabywania dóbr
konsumpcyjnych, i tym samym zapocz¹tkowa³a boom pro-
dukcyjny.
    Wnuk Hectora Samuelsona, David, zosta³ opisany
przez swojego rówieœnika z Oxfordu jako „szatañsko
bystry”, a inny mu wspó³czesny, któremu David winien


                           20
by³ spor¹ sumkê, nie przebieraj¹c w s³owach, nazwa³ go
po prostu „szatanem”.
    Powszechnie znane by³y jego homoseksualizm i szcze-
gólna s³aboœæ do portugalskich kelnerów. Aby mieæ wielu
z nich w pobli¿u, Samuelson zamieszka³ w du¿ym, zdobio-
nym sztukateri¹ domu w Landbroke Grove. Prasa pokazy-
wa³a go czasami w towarzystwie któregoœ z zaprzyjaŸ-
nionych kelnerów, ale jak d³ugo mo¿na w ten sposób
podsycaæ zainteresowanie opinii publicznej? – w koñcu
wszyscy przystojni portugalscy m³odziani w kelnerskich
strojach wygl¹daj¹ prawie tak samo.
    G³ówn¹ przywar¹ Samuelsona by³o umi³owanie pie-
niêdzy i luksusu. Kiedy dorasta³, czêsto odwiedza³ kopalnie
i fabryki w regionach uprzemys³owionych na pó³nocy,
które jego ojciec i dziadek reprezentowali w Parlamencie
z ramienia Partii Pracy. Ju¿ jako ma³y ch³opiec nie znosi³
wszystkiego, co kojarzy³o siê ze stylem ¿ycia robotników,
jak te¿ robotniczych oddechów i ciasnych pomieszczeñ.
Ciasno by³o nawet w ich miskach, do których tak upychali
jedzenie, ¿e a¿ przelewa³o siê przez brzegi.
    W liceum interesowa³ siê histori¹ i wykazywa³ siê doj-
rza³¹, wspó³czuj¹c¹ postaw¹, zgodn¹ z ideologi¹ brytyj-
skich laburzystów. Bywa³o, ¿e wzrusza³ siê do ³ez, czytaj¹c
archiwalne opisy zabiedzonych, g³odnych dzieci pracuj¹-
cych w fabryce – jak po pracy zasypia³y w drodze, wêdruj¹c
boso do swoich ciasnych nor.
    O wiele bardziej wola³ klasê robotnicz¹ z czytanek ni¿
z prawdziwego ¿ycia, która wywo³ywa³a w nim tak¹ odrazê,
¿e a¿ siê wzdraga³, s³ysz¹c na ulicy podniesione twarde
g³osy robotników. Nie nienawidzi³ ich jako ca³ej grupy
– niektórzy nawet przychodzili na jego imprezy – ale ma-
rzy³ o czasach, kiedy w ka¿dym kredensie bêdzie tarka
do sera Parmeggiano.
    Samuelson powiedzia³ z typowym dla siebie patosem
w g³osie:


                            21
– Eddy, muszê z tob¹ porozmawiaæ.
   – Ale w³aœnie mamy naradê – zaoponowa³ Alexander.
   Edward spojrza³ na Davida, a ten powiedzia³:
   – Chyba powinniœcie tego pos³uchaæ. To naprawdê
wa¿ne. Przejrza³em wyniki badañ prowadzonych w gru-
pach dyskusyjnych. Nie spa³em ca³¹ noc, ale nie o to cho-
dzi – wtr¹ci³ tonem mêczennika – czas ca³kowicie zmieniæ
wizerunek partii, i to raz a dobrze, poczynaj¹c od nazwy.
Przeprowadzi³em ma³y sonda¿ i myœlê, ¿e to jest odpo-
wiedni moment.
   Edward i Alexander siedzieli bez ruchu ca³e dwie
minuty i nie przerywali, kiedy David kreœli³ przed nimi
swoje plany.
   – Wyrzucamy z nazwy s³owo „Labour”. „Labour”, czyli
praca, trud, wysi³ek, ma same negatywne skojarzenia – z po-
tem, ciê¿k¹ prac¹, zwi¹zkami zawodowymi oraz z d³ugim,
bolesnym porodem. No, sami pomyœlcie: obecnie wiêk-
szoϾ z nas przy pracy nie roni ani kropli potu, a nawet
najbardziej oddane matki zamawiaj¹ sobie cesarkê,
na przyk³ad Adele.
   – Jeœli wyrzucimy „Labour” z nazwy „New Labour”,
zostanie nam tylko „New”. Przykro mi, ale taka nazwa
jakoœ nie rozpala we mnie namiêtnoœci – sucho stwierdzi³
Alexander.
   Edward zapyta³:
   – David, masz jakieœ propozycje?
   David przejecha³ d³oni¹ po w³osach, zgarniaj¹c je
z czo³a d³ugimi bladymi palcami.
   – Nie, na razie tylko przedstawi³em problem. Chcia³em
twojego przyzwolenia, zanim zajmê siê rozwi¹zaniem.
   – Proponujê zostawiæ „New” – powiedzia³ Edward.
   – Jak mo¿emy zostawiæ „New”? „New” by³o nowe
w 1997. Teraz jest ju¿ stare jak diabli – zaprotestowa³ Ale-
xander.


                            22
– No to zabierz siê do szukania rozwi¹zania, David.
Inaczej zostaniemy z niczym. Dos³ownie – Edward opuœci³
wzrok na raport s³u¿b bezpieczeñstwa w sprawie pos³a
Boba Marshalla Andrewsa, bêd¹cego honorowym cz³on-
kiem palestry. Raport le¿a³ na biurku i czeka³ na podpis.
Edward jednak nic nie widzia³. Jego partia nie ma nazwy!
Mia³ wra¿enie, ¿e i on powoli przestaje istnieæ. Przeprosi³
zebranych i wszed³ do swojej prywatnej ³azienki. Zamkn¹³
za sob¹ drzwi, usiad³ na brzegu wanny i urwa³ dwa p³atki
papieru toaletowego Bronco z rolki, któr¹ trzyma³ w szaf-
ce pod umywalk¹. Z wpraw¹ owin¹³ papier wokó³ swojego
penisa. Chwilê siedzia³ nieruchomo, po czym spuœci³ pa-
pier w toalecie, umy³ rêce i uœmiechn¹³ siê do wypuk³ego
lustra, które porz¹dnie powiêksza³o mu twarz i upewnia³o
go, ¿e wci¹¿ istnieje.
   Wróci³ do salonu, gdzie Alex i David omawiali w³aœnie
ustawê o polowaniach na lisy. David rozwa¿a³ mo¿liwoœæ
zastosowania hologramów przedstawiaj¹cych lisy. By³yby
one wysy³ane z satelitów kosmicznych do wszystkich
hrabstw Wielkiej Brytanii, w których odbywaj¹ siê polo-
wania. Alexander mówi³:
   – Jak dla mnie, mog¹ ukrzy¿owaæ te futrzane rudzielce.
Mam po dziurki w nosie ca³ej tej pieprzonej sprawy.
   Kiedy zosta³ sam, Edward usiad³ przy biurku i podpisa³
dokument zezwalaj¹cy s³u¿bom bezpieczeñstwa na za³o-
¿enie pods³uchu w domu, samochodzie i gabinecie pos³a
Boba Marshalla Andrewsa.
   Wesz³a Adele.
   – Ed, zostañ na chwilê i b¹dŸ mi³y dla tej dziennikarki.
Uœmiechnij siê do niej i pog³aszcz mnie przy niej po g³o-
wie. Nazywa siê Suzanne Nicholson, jest z redakcji „Joy”.
To nowe pismo i bêdê tam na ok³adce.
   Nos Adele by³ przeogromny. Jej ojciec, Guy Floret,
kiedy zobaczy³ j¹ zaraz po urodzeniu, zauwa¿y³:
   – Mon dieu, ma pauvre enfant. Elle est Pinocchio.


                            23
Edward przytuli³ siê do jej pachn¹cych mlekiem piersi
i powiedzia³ chrapliwym g³osem:
    – Powinnaœ byæ na rozk³adówce, kochanie.
    – Jest taki s³odki – westchnê³a Suzanne Nicholson
po tym, jak premier uca³owa³ ¿onê, pog³adzi³ j¹ po w³osach
i opuœci³ pokój, zamykaj¹c za sob¹ drzwi bardzo dyskret-
nie, niemal przepraszaj¹co.
    Adele podkurczy³a d³ugie, szczup³e nogi pod siebie
i napi³a siê herbaty rumiankowej.
    – Owszem, s³odki, ale nie cukierkowy.
    Suzanne pomyœla³a o w³asnym mê¿u, który wyszed³
o siódmej, trzasn¹wszy drzwiami, a wczeœniej wrzasn¹³
w stronê sypialni: „Cholerna g³upia dziwka!”
    By³ z³y, bo przyzna³a mu siê, ¿e zostawi³a jego trzy szyte
na miarê garnitury w jednej z trzystu piêtnastu pralni
w centrum Londynu. Numerek znikn¹³ w tajemniczy spo-
sób z ka¿dej z jej wielu torebek, nie by³o go w ¿adnej
kieszeni ¿adnego ubrania ani w samochodzie, ani w ¿ad-
nej szufladzie czy szafce w domu i w pracy.
    Po tygodniu uników zala³a siê ³zami i wyzna³a mu tê
straszliw¹ prawdê. Obwinia³a o wszystko stres zwi¹zany
z przygotowaniami do wywiadu z Adele Floret-Clare.
    – To najinteligentniejsza kobieta œwiata – jêcza³a. – O co
mam j¹ zapytaæ? Po¿re mnie ¿ywcem!
    Suzanne patrzy³a, jak Adele podnosi s³uchawkê tele-
fonu i mówi, przeci¹gaj¹c samog³oski:
    – Wendy, kochana, poproszê o jeszcze trochê tej pysznej
herbaty.
    Suzanne szybko zanotowa³a: „Gigantyczny nos. Nieska-
zitelna cera, profesjonalny makija¿, zêby œwie¿o bielone,
buty od Prady (sprawdziæ cenê w sklepie na Bond Street).
Plebejski akcent bardziej zauwa¿alny w rozmowie przez
telefon”.
    Adele posy³a³a do telefonu krótkie dŸwiêki wyra¿aj¹-
ce wspó³czucie dla najwyraŸniej zmartwionej Wendy.


                             24
Wreszcie spojrza³a na zegarek, powiedzia³a do Suzanne:
„Momencik” i zdecydowanym tonem przemówi³a do s³u-
chawki:
    – Amputacja to jedyne rozs¹dne rozwi¹zanie – chcia³a
od³o¿yæ s³uchawkê, ale Wendy najwyraŸniej próbowa³a
jeszcze podtrzymywaæ rozmowê. – Nie teraz, Wendy,
jestem zajêta.
    Od³o¿y³a s³uchawkê i uœmiechnê³a siê do Suzanne.
    – Nie wiem, dzwoni cz³owiek po herbatê, a tu wpada
w cudz¹ psychodramê. Biedna Wendy, nasza gospodyni.
Jej syn Barry, miêdzy nami mówi¹c, niez³y chuligan,
zmia¿d¿y³ sobie nogê w wypadku na motorze. Teraz noga
siê nie goi, on siê obija w szpitalnym ³ó¿ku na bardzo
drogich antybiotykach... Ale to oczywiœcie nie do publi-
kacji...
    Suzanne przybra³a powa¿ny wyraz twarzy.
    – Oczywiœcie. Ma pani prawo autoryzacji.
    – Nie powinnam pani mówiæ o biednej Wendy, ale nie
potrafiê nie przejmowaæ siê sprawami personelu, ich k³o-
potami. Przepraszam, spróbujê nie myœleæ teraz o Wendy
i Barrym. Proszê, pani kolej.
    Suzanne zerknê³a na swoj¹ listê pytañ.
    – Dobrze. A wiêc, jak to jest zostaæ nazwan¹ przez
magazyn „People” najinteligentniejsz¹ kobiet¹ œwiata?
    Adele rozeœmia³a siê.
    – Ale¿ to nie by³o „œwiata” – sprostowa³a, skromnie
spuszczaj¹c wzrok – tylko „Europy”.
    Suzanne przesz³a do nastêpnego pytania.
    – Jak wygl¹da typowy dzieñ Adele Floret-Clare?
    Adele znowu siê zaœmia³a.
    – Nie ma czegoœ takiego jak typowy dzieñ. A jako
filozof powinnam powiedzieæ, ¿e nie ma w zasadzie takiej
rzeczy, jak „¿ycie” czy „dzieñ”. Bo có¿ pani rozumie przez
„¿ycie” i „dzieñ”?
    Suzanne poczu³a, ¿e jej skronie zaczynaj¹ pulsowaæ.


                           25
– No dobrze. W takim razie co pani robi³a wczoraj?
    Adele wygl¹da³a na zaskoczon¹.
    – Wczoraj, czyli w ci¹gu ostatnich dwudziestu czterech
godzin?
    Suzanne mia³a ochotê wrzasn¹æ na najinteligentniejsz¹
kobietê Europy, ale w tym momencie drzwi siê otworzy³y
i wesz³a kobieta z posêpnym spojrzeniem i czerwonymi,
zapuchniêtymi oczami. Nios³a tacê ze szklanym dzban-
kiem herbaty i talerzykiem, na którym w kszta³t wachlarza
u³o¿one by³y maœlane ciasteczka.
    Kiedy taca zosta³a ju¿ postawiona, Adele zwróci³a siê
do kobiety ¿artobliwym tonem:
    – Wendy, chcesz nas wykoñczyæ? Maœlane ciasteczka?
Mój Bo¿e, tyle t³uszczu i cukru!
    – Kazano mi kupiæ coœ brytyjskiego.
    – A te owsiane ciasteczka, które mieliœmy wczeœniej?
    – Teraz s¹ produkowane na licencji w Polsce – odpar³a
Wendy.
    Adele zamiesza³a saszetki herbaty w dzbanku, spogl¹-
daj¹c na zegarek. Zwróci³a siê do Wendy doœæ ostro:
    – A jeœli chodzi o nogê Barry’ego: on bêdzie móg³ siê
poruszaæ. Nie dalej jak w ubieg³ym tygodniu wrêczaliœmy
z Edwardem nagrodê „Junior na schwa³” ch³opcu, któremu
zabytkowa ciuchcia parowa odciê³a obie nogi. Teraz gra
w koszykówkê na wózku.
    Suzanne popatrzy³a na wychodz¹c¹ Wendy i z satys-
fakcj¹ dostrzeg³a na jej twarzy jadowite spojrzenie wbite
w plecy Adele tu¿ przed zamkniêciem drzwi.
    – No wiêc, wracaj¹c do pani intryguj¹cego pytania.
Budzik dzwoni o pi¹tej trzydzieœci, ale my zwykle ju¿ wtedy
jesteœmy na nogach. To dla nas bardzo cenne chwile, zanim
wszystko siê zwali na g³owê. Ale pani¹ interesuje dzieñ
wczorajszy... czyli wstaliœmy o pi¹tej, Ed zrobi³ herbatê
i rozmawialiœmy. Mamy jedn¹ zasadê: ¿adnych rozmów
o polityce ani o rodzinie. To by³a ciekawa rozmowa.


                            26
– O czym? – zapyta³a Suzanne, chocia¿ nie spodziewa³a
siê odpowiedzi.
    – Ach, o transsubstancjacji.
    – O transsubstancjacji? – powtórzy³a Suzanne niepew-
nie. – Czy to ma coœ wspólnego z transportem?
    Adele rozeœmia³a siê.
    – Widaæ, ¿e nie jest pani teologiem – przechyli³a siê
wygodniej w ty³ i pod³o¿y³a sobie d³onie pod g³owê.
– Mówi¹c o transsubstancjacji, dotykamy kwestii przeisto-
czenia podczas Eucharystii. Czy chleb i wino podpadaj¹
pod tê sam¹ kategoriê, co Cia³o Chrystusa? – mówi³a
z zapa³em.
    – Fascynuj¹ce – mruknê³a Suzanne, która mia³a ledwie
mgliste pojêcie o tym, czym w ogóle jest Eucharystia.
    Adele upi³a ³yk herbaty i natychmiast jej twarz wykrzy-
wi³a siê w dziwnym grymasie.
    – To nie herbata rumiankowa, tylko lapsang suchong.
Naprawdê, im szybciej odejm¹ Barry’emu tê nogê, tym
lepiej dla nas wszystkich – i wróci³a do zajêæ poprzed-
niego dnia. – No wiêc, o szóstej, jak ju¿ Ed siê pomodli³,
a ja skoñczy³am medytacjê, Ed w³¹czy³ Today, wyk¹pa³ siê,
ja wziê³am prysznic i wtedy przysz³a Wendy ze œniada-
niem. Potem pora karmienia Poppy, któr¹ jeszcze karmiê
piersi¹, dalej czesanie, manicure, wyprawianie dzieci do
szko³y i dziesiêæ minut na przejrzenie gazet. Jeszcze uzgod-
ni³am z Wendy jad³ospis na przyjêcie dla Stowarzyszenia
¯on i Dziewczyn Zawodników Manchester United, orga-
nizowane tutaj, w naszym budynku. Pojecha³am na Wy-
dzia³ Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu, gdzie wyg³o-
si³am wyk³ad na temat feminizacji mê¿czyzny Zachodu.
Wróci³am tutaj. Napisa³am osiemset s³ów dla „Spectatora”
o przeci¹¿eniach poczty elektronicznej, potem lunch
z Camill¹ P.B., która obieca³a, ¿e nauczy mnie jeŸdziæ
konno, kiedy w przysz³ym tygodniu pojedziemy do High-
grove. I co potem? A tak, karmi³am dziecko, kupowa³am


                            27
buty z Gail Rebuck, przyjê³am delegacjê zakonnic z Rwan-
dy, wesz³am na górê, zjad³am kanapkê ze starszymi dzieæmi
– Morganem i Estelle. On bêdzie w tym roku zdawa³
egzamin koñcowy, a ona w³aœnie zaczê³a naukê w Szkole
dla Dziewcz¹t w Camden. Potem samochodem na lekcjê
tenisa z Andre, powrót, prysznic, czesanie, makija¿. Wyko-
na³am telefony, napisa³am listy, wys³a³am maile, znowu na-
karmi³am dziecko, i nadszed³ czas na przyjêcie dla kobiet
Man U. Ed siê pojawi³ – kocha pi³kê no¿n¹. Potem, a w³aœ-
nie, posz³am na górê do dzieci i pomog³am Morganowi
napisaæ pracê o Królu Learze. Znowu czesanie, makija¿,
przebieranie siê i kolacja w ambasadzie Francji z Charlotte
Rampling i Eddie’em Izzardem. Uzgodniliœmy...
    Suzanne, która by³a fank¹ Eddiego Izzarda, wtr¹ci³a:
    – Jaki jest Eddie?
    Adele odpar³a:
    – Mia³ na sobie czarne trykoty i czerwone buty, i zdawa³
siê sam sob¹ zachwycony. Jakoœ nie przypad³ mi do gustu.
    Kiedy Wendy ju¿ odprowadzi³a Suzanne, Adele usiad³a
samotnie i odtworzy³a w myœlach ca³¹ rozmowê. By³a
pewna, ¿e nie spodoba³a siê Suzanne. Od dzieciñstwa
wiedzia³a, ¿e inteligencja to coœ, co powinno siê ukrywaæ.
Babcia ostrzega³a j¹: „Nikt nie lubi przem¹drza³ych”.
Czasami zazdroœci³a tym grubasom w okrêgach wybor-
czych Eda z ich banalnymi rozmowami o niczym i try-
wialnymi zajêciami. Dotknê³a nosa i pomyœla³a o jego sko-
rygowaniu. Ed zawsze mówi³, ¿e kocha jej nos, i ca³owa³
go wzd³u¿ i wszerz. Ale ona mia³a ju¿ dosyæ noszenia go
przed sob¹ niczym ostrzegawczej chor¹giewki.
    Jak tylko Suzanne znalaz³a siê na zewn¹trz domu nr 10,
w³¹czy³a komórkê. Jack Sprat, który przygl¹da³ siê z uzna-
niem jej nogom, us³ysza³, jak odchodz¹c, mówi³a:
    – To g³upia krowa.
    Uœmiechn¹³ siê do siebie, dobrze wiedzia³, o jak¹ krowê
chodzi.


                            28
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .

More Related Content

What's hot

Kannka grudzien 2017
Kannka grudzien 2017Kannka grudzien 2017
Kannka grudzien 2017dorotax
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebooke-booksweb.pl
 
Adrian Mole. Na manowcach Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Na manowcach  Sue Townsend ebookAdrian Mole. Na manowcach  Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Na manowcach Sue Townsend ebooke-booksweb.pl
 
Tadeusz Połgensek Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytaj
Tadeusz Połgensek   Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytajTadeusz Połgensek   Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytaj
Tadeusz Połgensek Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytajsiloam
 
Kannka 20122016
Kannka 20122016 Kannka 20122016
Kannka 20122016 dorotax
 
śWiat zofii
śWiat zofiiśWiat zofii
śWiat zofiiLerum
 
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebook
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebookTaja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebook
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebooke-booksweb.pl
 
Dzień patrona
Dzień patronaDzień patrona
Dzień patronaMarta77777
 
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebookKino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebooke-booksweb.pl
 
Zabójczy spadek uczuć Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gacek
Zabójczy spadek uczuć   Agnieszka Szczepańska, Katarzyna GacekZabójczy spadek uczuć   Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gacek
Zabójczy spadek uczuć Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gaceke-booksweb.pl
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebooke-booksweb.pl
 
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebooke-booksweb.pl
 
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebookGra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebooke-booksweb.pl
 
Robert muchamore cherub 01 - rekrut
Robert muchamore cherub 01 - rekrutRobert muchamore cherub 01 - rekrut
Robert muchamore cherub 01 - rekrutRavin Kumarasiri
 
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebookTango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebooke-booksweb.pl
 

What's hot (18)

Kannka grudzien 2017
Kannka grudzien 2017Kannka grudzien 2017
Kannka grudzien 2017
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
 
Adrian Mole. Na manowcach Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Na manowcach  Sue Townsend ebookAdrian Mole. Na manowcach  Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Na manowcach Sue Townsend ebook
 
Tadeusz Połgensek Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytaj
Tadeusz Połgensek   Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytajTadeusz Połgensek   Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytaj
Tadeusz Połgensek Zanim zostaniesz świadkiem Jehowy - przeczytaj
 
Oskar i-reszta
Oskar i-resztaOskar i-reszta
Oskar i-reszta
 
Kannka 20122016
Kannka 20122016 Kannka 20122016
Kannka 20122016
 
śWiat zofii
śWiat zofiiśWiat zofii
śWiat zofii
 
Kanka 5
Kanka 5Kanka 5
Kanka 5
 
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebook
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebookTaja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebook
Taja z Jaśminowej - Adriana Szymańska - ebook
 
Dzień patrona
Dzień patronaDzień patrona
Dzień patrona
 
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebookKino venus - Marcin Wroński - ebook
Kino venus - Marcin Wroński - ebook
 
Zabójczy spadek uczuć Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gacek
Zabójczy spadek uczuć   Agnieszka Szczepańska, Katarzyna GacekZabójczy spadek uczuć   Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gacek
Zabójczy spadek uczuć Agnieszka Szczepańska, Katarzyna Gacek
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
 
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
 
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebookGra na cudzym boisku   Aleksandra Marinina ebook
Gra na cudzym boisku Aleksandra Marinina ebook
 
Maj gazetka do publikacji
Maj   gazetka do publikacjiMaj   gazetka do publikacji
Maj gazetka do publikacji
 
Robert muchamore cherub 01 - rekrut
Robert muchamore cherub 01 - rekrutRobert muchamore cherub 01 - rekrut
Robert muchamore cherub 01 - rekrut
 
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebookTango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
Tango ortodonto - Joanna Fabicka - ebook
 

Viewers also liked

śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...
śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...
śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...e-booksweb.pl
 
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebook
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebookPijani Bogiem - Max Cegielski - ebook
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebooke-booksweb.pl
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....e-booksweb.pl
 
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebook
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebookSankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebook
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebooke-booksweb.pl
 
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebookNie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebooke-booksweb.pl
 
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...e-booksweb.pl
 
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebook
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebookUstawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebook
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebooke-booksweb.pl
 

Viewers also liked (7)

śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...
śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...
śRodki prawne ograniczające nadużycia władzy w jednostkach samorządu terytori...
 
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebook
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebookPijani Bogiem - Max Cegielski - ebook
Pijani Bogiem - Max Cegielski - ebook
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
 
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebook
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebookSankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebook
Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania - ebook
 
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebookNie myśl, że książki znikną  - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
Nie myśl, że książki znikną - Jean-Claude Carrière, Umberto Eco - ebook
 
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...
Postępowanie administracyjne, postępowanie egzekucyjne w administracji i post...
 
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebook
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebookUstawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebook
Ustawa Karta Nauczyciela. Komentarz - ebook
 

Similar to Numer 10 - Sue Townsend - ebook

Fałszywy trop Henning Mankell ebook
Fałszywy trop   Henning Mankell ebookFałszywy trop   Henning Mankell ebook
Fałszywy trop Henning Mankell ebooke-booksweb.pl
 
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebooke-booksweb.pl
 
Mojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebookMojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebooke-booksweb.pl
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebooke-booksweb.pl
 
swiat zofii
swiat zofiiswiat zofii
swiat zofiiLerum
 
Świat Zofii
Świat ZofiiŚwiat Zofii
Świat ZofiiLerum
 
śWiat zofii
śWiat zofiiśWiat zofii
śWiat zofiiLerum
 
Zegar z miaukulka
Zegar z miaukulkaZegar z miaukulka
Zegar z miaukulkapdf-ebook
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebooke-booksweb.pl
 
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11foreverhungry
 
Morderca bez twarzy Henning Mankell
Morderca bez twarzy  Henning MankellMorderca bez twarzy  Henning Mankell
Morderca bez twarzy Henning Mankelle-booksweb.pl
 
Orły i anioły Juli Zeh - ebook
Orły i anioły  Juli Zeh - ebookOrły i anioły  Juli Zeh - ebook
Orły i anioły Juli Zeh - ebooke-booksweb.pl
 
Rownolegle historie
Rownolegle historie Rownolegle historie
Rownolegle historie Yukkino
 
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebookDetektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebooke-booksweb.pl
 
Rownolegle historie
Rownolegle historieRownolegle historie
Rownolegle historieYukkino
 
Złowroga pętla Aleksandra Marinina
Złowroga pętla   Aleksandra MarininaZłowroga pętla   Aleksandra Marinina
Złowroga pętla Aleksandra Marininae-booksweb.pl
 
Maria sawka prezentacja
Maria sawka prezentacjaMaria sawka prezentacja
Maria sawka prezentacjaPrzemysawPitus
 

Similar to Numer 10 - Sue Townsend - ebook (20)

Fałszywy trop Henning Mankell ebook
Fałszywy trop   Henning Mankell ebookFałszywy trop   Henning Mankell ebook
Fałszywy trop Henning Mankell ebook
 
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
 
Mojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebookMojry - Marek Soból - ebook
Mojry - Marek Soból - ebook
 
Kanka 5
Kanka 5Kanka 5
Kanka 5
 
Granatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebookGranatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebook
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
 
swiat zofii
swiat zofiiswiat zofii
swiat zofii
 
Świat Zofii
Świat ZofiiŚwiat Zofii
Świat Zofii
 
śWiat zofii
śWiat zofiiśWiat zofii
śWiat zofii
 
Zegar z miaukulka
Zegar z miaukulkaZegar z miaukulka
Zegar z miaukulka
 
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebookDżozef - Jakub Małecki - ebook
Dżozef - Jakub Małecki - ebook
 
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
 
Morderca bez twarzy Henning Mankell
Morderca bez twarzy  Henning MankellMorderca bez twarzy  Henning Mankell
Morderca bez twarzy Henning Mankell
 
Orły i anioły Juli Zeh - ebook
Orły i anioły  Juli Zeh - ebookOrły i anioły  Juli Zeh - ebook
Orły i anioły Juli Zeh - ebook
 
Rownolegle historie
Rownolegle historie Rownolegle historie
Rownolegle historie
 
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebookDetektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
 
Biblioteczne bum bajeczne edycja 1
Biblioteczne bum bajeczne edycja 1Biblioteczne bum bajeczne edycja 1
Biblioteczne bum bajeczne edycja 1
 
Rownolegle historie
Rownolegle historieRownolegle historie
Rownolegle historie
 
Złowroga pętla Aleksandra Marinina
Złowroga pętla   Aleksandra MarininaZłowroga pętla   Aleksandra Marinina
Złowroga pętla Aleksandra Marinina
 
Maria sawka prezentacja
Maria sawka prezentacjaMaria sawka prezentacja
Maria sawka prezentacja
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebooke-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebooke-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebooke-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebooke-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebooke-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebooke-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebooke-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebooke-booksweb.pl
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebooke-booksweb.pl
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebooke-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebooke-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebooke-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebooke-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebooke-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebooke-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebooke-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebooke-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 

Numer 10 - Sue Townsend - ebook

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .
  • 3.
  • 4.
  • 5. S u e To w n s e n d Numer prze∏o˝y∏a Dorota Dziewoƒska
  • 6. Tytu³ orygina³u: Number Ten Copyright © 2002 by Sue Townsend Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo W.A.B., 2005 Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo W.A.B., 2005 Wydanie I Warszawa 2005
  • 7. Colinowi, w dowód mi³oœci i wdziêcznoœci
  • 8.
  • 9. Jack Sprat chudo jad³ Jego ¿ona wyg³odzona Siedli do sto³u I wnet pospo³u Wylizali gar do cna1 John Clarke, Paremiologia angielsko-³aciñska z 1639 roku
  • 10.
  • 11. Prolog Edward Clare czyœci³ zêby w ogromnej ³azience przy Ann Street 5 w Edynburgu. Odlicza³ w myœlach ruchy szczo- teczk¹, tak jak uczy³a go mama – nie mog³o ich byæ mniej ni¿ dwieœcie. Ju¿ prawie skoñczy³, kiedy przypomnia³o mu siê, ¿e wieczorem doszed³ tylko do stu piêædziesiêciu, bo tak mu siê spieszy³o do ksi¹¿ki (autorstwa Blyton, tej o Wielkiej Pi¹tce i z³ym latarniku), przerwanej w naj- ciekawszym momencie. Kiedy wreszcie odliczy³ tyle machniêæ, ile trzeba, odszed³ od umywalki i roz³o¿onej pod ni¹ miêkkiej maty i zacz¹³ dreptaæ boso po zimnej wyk³adzinie, nie prze- rywaj¹c szczotkowania, tak by wykonaæ jeszcze piêædziesi¹t ruchów. Wiedzia³, ¿e Pan Bóg spogl¹da na niego z góry i bêdzie zadowolony, widz¹c, jak Edward Clare nadrabia zaleg³oœci. Wyp³uka³ usta z pasty i przetar³ umywalkê szmatk¹, któr¹ mama zawsze wiesza³a obok. Podszed³ do sedesu i ostro¿nie podniós³ mahoniow¹ deskê. Opuœci³ spodnie od pi¿amy, oderwa³ kawa³ek papieru toaletowego z dozow- nika na œcianie i starannie owin¹³ nim swojego ma³ego ró¿owego siusiaka. Sika³ jeszcze, kiedy na dole zadzwoni³ telefon. Dzwoni³ i dzwoni³. Mama nie mog³a odebraæ, bo by³a w szpitalu, ale gdzie tata? Wreszcie us³ysza³ trzaœniêcie drzwiami, a potem kroki ojca w holu, i dzwonek umilk³. S³ysza³, jak ojciec huczy do s³uchawki: 9
  • 12. – Percy Clare. S³ucham! Edward strz¹sn¹³ ostatnie krople moczu do muszli klo- zetowej, odwin¹³ cz³onek z papieru i podci¹gn¹³ spodnie. Dwa razy energicznie szarpn¹³ za ³añcuch sp³uczki i jeszcze chwilê przygl¹da³ siê, jak papier wiruje w muszli i znika w jej czeluœciach. Kiedy woda w sedesie ju¿ siê uspokoi³a, opuœci³ deskê. Wtedy us³ysza³ trzask drzwi do ogrodu. Szybko umy³ rêce i podszed³ do okna w swoim pokoju, ¿eby wyjrzeæ. Zobaczy³ odwróconego ty³em ojca, id¹cego kamienn¹ œcie¿k¹. Widzia³ jego ramiona podryguj¹ce tak, jak zwykle podczas œmiechu. Ch³opiec uœmiechn¹³ siê, próbuj¹c przewidzieæ kawa³ czy zabawn¹ anegdotê, któr¹ tata opowie mu przy œniadaniu. Ju¿ siedem tygodni i trzy dni – od urodzenia Pameli, siostry Edwarda – mama by³a w szpitalu. Ca³y ten czas codziennie rano tata przy œniadaniu nie zajmowa³ siê, jak dawniej, czytaniem „Morning Star” czy jakichœ listów, ale rozmawia³ z Edwardem. Na przyk³ad wczoraj zapyta³, czy Edward „chcia³by uczyæ siê na czymœ graæ”. Ch³opiec by³ tak poch³oniêty myœl¹ o tym, ¿eby zd¹¿yæ zjeœæ p³atki, zanim nasi¹kn¹ mlekiem i stan¹ siê ohydne, ¿e odpowiedzia³ bez zastano- wienia: – Aha – i wymieni³ pierwszy instrument, jaki mu przyszed³ do g³owy: – Na gitarze. Ojciec rozeœmia³ siê. – Na gitarze! Zdaje siê, ¿e mamie chodzi³o o coœ bardziej... chyba myœla³a, ¿e przy³¹czysz siê do tej jej grupy, no wiesz, do kwartetu smyczkowego. Edwardowi od razu przypomnieli siê ci wszyscy pano- wie i panie, z którymi mama spotyka siê w czwartki. Ale¿ s¹ nieciekawi! Zdejmuj¹ w przedpokoju p³aszcze i kape- lusze i zostaj¹ w grubych ubraniach i ciê¿kich butach. Maj¹ dobrotliwe, pospolite twarze. Wygl¹daj¹ na takich szczêœli- wych, kiedy graj¹ na swoich instrumentach. 10
  • 13. Edward przygl¹da³ siê ojcu, który usiad³ na oœlizg³ej, omsza³ej ³awce w ogrodzie. Od dawna nikt tam nie siada³. Z pocz¹tku ch³opiec myœla³, ¿e tata wci¹¿ siê œmieje, bo widaæ by³o jego wykrzywione w dziwnym grymasie usta. Edward uœmiechn¹³ siê na ten widok. Ostatnio, odk¹d mama posz³a do szpitala, tatuœ by³ ci¹gle przygnêbiony. Mo¿e ten telefon przed chwil¹ by³ od lekarki z czarnymi w¹sami i uszminkowanymi na czerwono ustami. Mo¿e mama wraca do domu. Edward poczu³ ulgê, ¿e jego modlitwy zosta³y wys³ucha- ne. Spojrza³ na wisz¹cy nad ³ó¿kiem obrazek Pana Jezusa w jaskrawych kolorach. Pod lew¹ pach¹ Jezus trzyma baran- ka, a w prawej rêce œciska kij pasterski. Wokó³ jego bosych stóp stoi potulnie stado owiec. Tata Edwarda czasami stroi³ sobie ¿arty: – Eddy, ten twój Jezus wygl¹da jak Erol Flynn w dam- skim przebraniu. Ale mamie obrazek na pewno siê podoba³, bo co ty- dzieñ czyœci³a szybkê do po³ysku ró¿owym windowlene. Edward spróbowa³ otworzyæ okno. W koñcu z trudem uda³o mu siê podnieœæ ramê na tyle, ¿eby móc wysun¹æ g³owê. Poczu³ stêch³y zapach jesiennego powietrza i nagle us³ysza³ tak straszliwy jêk dobiegaj¹cy z ust ojca, ¿e a¿ go œcisnê³o w do³ku ze strachu. Tata zawodzi³ jak te kobiety z obcych krajów, pokazywane w wiadomoœciach. Wsun¹³ g³owê z powrotem do sypialni i przykucn¹³ pod oknem, tul¹c siê plecami do œciany. Mo¿e tata go nie widzia³. Rêka jakoœ sama powêdrowa³a do spodni od pi¿amy i chwyci³a za ma³y cz³onek. Mama surowo zabra- nia³a mu dotykaæ siê w tych okolicach, ale on ju¿ wiedzia³, ¿e od tej chwili mama o niczym siê nie dowie. Tego dnia nie poszed³ do szko³y. Siedzia³ cicho w swoim pokoju i przeczyta³ dwa rozdzia³y ksi¹¿ki. Do domu zaczêli siê schodziæ ró¿ni ludzie. Muzycy, przyjaciele taty, komuniœci, s¹siedzi, cz³onkowie zgroma- 11
  • 14. dzenia koœcio³a anglikañskiego, w którym Heather grywa³a na organach na œlubach, chrztach i pogrzebach. Nikt nie powiedzia³ Edwardowi wprost, ¿e mama nie ¿yje. Zap³akani krewni przytulali go i szlochali mu nad g³ow¹. Ulubiona ciocia, Jean, westchnê³a: – Oj, Eddy, co my bez niej zrobimy! Ka¿dy myœla³, ¿e ktoœ inny ju¿ go poinformowa³, i w rezultacie nikt nigdy tego nie zrobi³. W ci¹gu kilku dni poprzedzaj¹cych pogrzeb Edward zachowywa³ siê jak wy- trawny szpieg. Pods³uchiwa³ pod drzwiami, czyta³ ka¿dy skrawek papieru. Dok³adnie w chwili, kiedy ogieñ obraca³ w proch cia³o jego matki, on by³ zajêty od³upywaniem skamienia³oœci od ska³y w Bamburgh, gdzie by³ na szkolnej wycieczce. Doroœli uznali, ¿e obecnoœæ na pogrzebie by³aby zbyt ciê¿kim prze¿yciem dla tak ma³ego ch³opca. S³ysza³, jak ciocia Jean mówi³a do ojca: – Percy, on nie mo¿e iœæ. Wiesz, jak mocno by³ zwi¹zany z matk¹. To by³o wrêcz nienaturalne. Z tej samej rozmowy wywnioskowa³, ¿e Pamela – jego siostra, której jeszcze nie widzia³ – ma zostaæ zabrana do kraju o nazwie Anglia i mieszkaæ tam z cioci¹ Jean i wuj- kiem Ernestem. Dok³adnie o godzinie 11:00 w dniu 1 paŸdziernika 1959 roku Edward Clare przesta³ ob³upywaæ skaln¹ œcianê i wy- j¹³ z kieszeni kartkê z napisem: „Nabo¿eñstwo ¿a³obne Heather Mary Clare”. Wyobrazi³ sobie mamê w trumnie. Co ma na sobie? Czy ktoœ j¹ uczesa³? Czy naprawdê nie ¿yje? A co, jeœli lekarka z czerwon¹ szmink¹ i czarnymi w¹sami siê po- myli³a i mama nie umar³a, tylko œpi? Czy tata nie mó- wi³ kiedyœ jednemu ze swoich przyjació³-komunistów, ¿e ta lekarka przynosi wstyd ca³ej pieprzonej s³u¿bie zdrowia? 12
  • 15. Œciskaj¹c kurczowo kartkê z modlitw¹ ¿a³obn¹, Edward ukl¹k³ na piasku. Skalne od³amki w¿era³y mu siê w go³e kolana, lecz nie zwa¿a³ na ból. Próbowa³ modliæ siê do Pana Jezusa, ale nie móg³ od siebie odegnaæ wizji mamy budz¹cej siê w trumnie i krzycz¹cej do niego, ¿eby j¹ uwol- ni³. A co on móg³ zrobiæ? By³ ponad sto mil od niej. Gdyby nawet w tej chwili z³apa³ poci¹g pospieszny, i tak by siê spóŸni³. Pan Little, nauczyciel przyrody, krzykn¹³: – Clare, pospiesz siê. Mamy tylko pó³ godziny do przyp³ywu. Inni ch³opcy podnieœli g³owy, zadowoleni, ¿e surowy pan Little upomnia³ nie ich, ale Edwarda Clare’a, tego dziwnego ch³opca, który czasami p³acze w szkole bez powodu. Po raz pierwszy Jack Sprat zda³ sobie sprawê, ¿e jest biedny, brudny, obdarty i z gorszej rodziny, kiedy matka wys³a³a go do s¹siadów, ¿eby po¿yczy³ rondel. Mia³ wtedy szeœæ lat i na œnieg w³o¿y³ tenisówki. Na ciep³e buty w³aœnie przysz³a kolej Stuarta, jego brata. Stuart zosta³ pos³any do sklepu z zapisan¹ na kartce proœb¹ o kredyt, bia³y chleb krojony, dwie puszki fasoli i dziesiêæ papierosów Wood- bine. Jack spogl¹da³ na czerwony dywan i czu³ ciep³o kalo- ryfera umocowanego na œcianie blisko drzwi. Widzia³ kuchniê na koñcu korytarza. Na kuchence sta³y cztery rondle. Spod pokrywek wydobywa³a siê para, a od zapa- chu potraw ch³opcu a¿ œlina nap³ynê³a do ust. Wtedy pojawi³a siê mama Grahama i powiedzia³a: – Jack, a gdzie masz kurtkê?! – Nie wiem – odpar³. – Przecie¿ nie mo¿esz chodziæ w krótkich rêkawkach w tak¹ pogodê! Mama wie, ¿e wyszed³eœ? 13
  • 16. Powiedzia³, ¿e mama przysy³a go z proœb¹, czy pani mo¿e nam po¿yczyæ rondel, bo nasz siê spali³, „jak mama zasnê³a i przypali³a ziemniaki”. Pani Worth najpierw chwilê wpatrywa³a siê w niego z niedowierzaniem, a potem zapyta³a: – To macie tylko jeden garnek? – Tak – odpowiedzia³ Jack. Graham Worth spojrza³ na matkê i zachichota³. Ten cudowny zapach dochodz¹cy z kuchni niczym jakaœ fatamorgana migota³ br¹zowawo w powietrzu miêdzy nimi. – Zamknij drzwi i chodŸ – powiedzia³a ponaglaj¹co pani Worth. Jack zamkn¹³ drzwi i ruszy³ za ni¹ w g³¹b korytarza. Graham Worth wszed³ do swojego pokoju, po³o¿y³ siê na brzuchu na niebieskim puchatym dywanie przed gazowym kominkiem i wróci³ do ogl¹dania programu Blue Peter 2. Obok kominka sta³ kosz na œmieci, z którego zwisa³a skórka pomarañczy. Jack widzia³ przez otwarte drzwi, jak Graham wyci¹ga rêkê i jak po chwili trzyma w niej pomarañczê, której obieranie widocznie przerwa³ mu dzwonek do drzwi. Matka Grahama, pochylona, grzeba³a z ha³asem w kre- densie pe³nym metalowych rzeczy. W koñcu siê wyprosto- wa³a i ch³opiec ujrza³ w jej rêkach rondel i pokrywkê. Przetar³a œrodek rondla szmatk¹ w bia³o-czerwon¹ kratkê, na³o¿y³a przykrywkê i ca³oœæ wrêczy³a Jackowi. – Powinieneœ nosiæ kurtkê – powiedzia³a surowo. – Stuart j¹ ma – odpowiedzia³ ch³opiec charakterystycz- nym niskim g³osem. Kobieta spogl¹da³a za Jackiem, który szed³ jej zadban¹ œcie¿k¹, zamiecion¹ ze œniegu, potem w poprzek zamar- zniêtych œladów opon na jezdni i dalej w kierunku w³asnego domu pod numerem 10. Stare zabawki, œmieci i zu¿yte opony, które zwykle zagraca³y ogródek przed 14
  • 17. domem Spratów, teraz litoœciwie przykrywa³ bia³y puch. Chocia¿ raz ich dom wygl¹da³ na równie porz¹dny i godny szacunku, jak inne na ulicy.
  • 18. By³ trzydziesty marca. Posterunkowy Jack Sprat sta³ przed drzwiami domu przy Downing Street 10 i rozmawia³ z pre- mierem, czuj¹c pod kamizelk¹ kuloodporn¹ sp³ywaj¹ce po plecach stru¿ki potu. Miêdzy rzadkimi w³osami pre- miera przeb³yskiwa³y promienie s³oñca. Szef rz¹du w³aœnie wróci³ z ambasady Angoli. – Co u matki, Jack? – Dziêkujê, powoli dochodzi do siebie. Jadê dzisiaj do niej do Leicester. – No tak, napady uliczne to powa¿ny problem – powie- dzia³ premier. Jack skin¹³ potakuj¹co i od razu przypomnia³a mu siê pokryta siniakami twarz matki. Jej siñce wygl¹da³y jak groŸne burzowe chmury. Premier œcisn¹³ Jacka za ramiê i wyszepta³: – Powiedz jej, ¿e bêdê siê za ni¹ modli³. Bóg s³ucha naszych modlitw. Jacka to wcale nie pocieszy³o. Patrzy³, jak premier uœmiecha siê nieœmia³o do kamer, a potem rozpina mary- narkê granatowego garnituru i macha w stronê fotografów. Wreszcie niewidoczna d³oñ otworzy³a drzwi i szef rz¹du znikn¹³ we wnêtrzu domu. Wtedy Jack odezwa³ siê do maleñkiego mikrofonu w klapie – potwierdzi³, ¿e mieszkaniec Downing Street 10 bezpiecznie dotar³ na miejsce. Jack w¹tpi³, by modlitwy premiera mia³y dla matki jakiekolwiek znaczenie. By³a 16
  • 19. zagorza³¹ ateistk¹. Przesta³a wierzyæ w Boga, kiedy brat Jacka, Stuart, zmar³ w obskurnym pokoju w Bristolu, po wstrzykniêciu sobie zanieczyszczonej heroiny. G³os w s³uchawce poinformowa³ go, ¿e do numeru 10 zbli¿a siê Amelia Badstock z grup¹ nastolatków, którzy chc¹ z³o¿yæ petycjê w sprawie sprzêtu sportowego dla m³o- dzie¿y z Newtown Linford. Mrukn¹³ tylko: „Dobra”, i przygotowa³ siê na przyjêcie pierwszej z piêciu planowanych na ten dzieñ petycji. To by³ zwyczajny dzieñ na Downing Street. Lœni¹ce czarne drzwi otwiera³y siê i zamyka³y setki razy, wpusz- czaj¹c ludzi biznesu, kwiaciarzy, dyktatorów, szejka, grupê emerytów, urzêdników, manikiurzystkê, speców od propa- gandy, nianiê Poppy – Su Lo – ministrów, sekretarzy i agen- tów ochrony z MI5, udaj¹cych monterów telefonicznych. Turyœci byli tak przyzwyczajeni do widoku policjanta przed drzwiami, ¿e chyba zapominali, i¿ pod mundurem i he³mem kryje siê ¿ywa istota, która s³yszy i myœli. Jack mimowolnie wy³apywa³ urywki rozmów i skrzêtnie maga- zynowa³ je w zakamarkach pamiêci. Wewn¹trz szef rz¹du rozmawia³ o pomocy dla Afryki ze swoim najbli¿szym wspó³pracownikiem i zarazem przyjacielem – rzecznikiem prasowym rz¹du, Alexandrem McPhersonem. McPherson bardzo wczeœnie zyska³ z³¹ s³awê. By³ najm³odszy z szeœciorga dzieci, z których wszystkie po- zosta³e by³y dziewczêtami. W dzieciñstwie starsze siostry tak go ho³ubi³y i rozpieszcza³y, ¿e gdy tylko coœ nie uk³ada³o siê po jego myœli, wpada³ w sza³ i odstawia³ sceny z³oœci na g³ównej ulicy przedmieœcia, na którym mieszkali. Pierwsz¹ rzecz¹, jak¹ zapamiêta³ z dzieciñstwa, by³a zabawa na podwórku, kiedy siostry wozi³y go w wózku dla lalek, k³óc¹c siê przy tym, czyja teraz kolej. Skupianie na sobie kobiecej uwagi uwa¿a³ za jak najbardziej natu- 17
  • 20. ralne, i w wieku trzynastu lat przesta³ byæ prawiczkiem. Jego siostry gustowa³y w powieœciach z silnymi bohater- kami – Wichrowe wzgórza, Po prostu Katy, Lolita – i takie czytywa³y mu na dobranoc. Po skoñczeniu Balliol College w Oxfordzie zacz¹³ pracowaæ dla pisma erotycznego „Fetish” jako redaktor kolumny z listami od czytelników. Z Kraft-Ebingiem3 pod rêk¹ pisa³ prostackie odpowiedzi na najczêœciej smutne, a niekiedy pysza³kowate listy. Swego czasu kr¹¿y³a nawet z³oœliwa plotka, ¿e McPher- son i Edward Clare poznali siê za poœrednictwem w³aœnie takiego listu, ale naprawdê spotkali siê po raz pierwszy w Cambridge, kiedy McPherson zabra³ kilka swoich dziew- czyn na koncert amatorskiej grupy rockowej Vile Insi- nuations. Przysz³y premier, z w³osami do ramion, gra³ na gitarze basowej. McPherson wyszed³ jednak zniesma- czony, ci¹gn¹c za sob¹ swoje panny, kiedy Clare zapowie- dzia³ kolejny numer s³owami: „Mam nadziejê, ¿e ten kawa³ek siê wam spodoba. Nazywa siê Taniec wokó³ Krzy¿a i powsta³ z inspiracji Wszechmocnego”. Ich œcie¿ki skrzy¿owa³y siê ponownie na przyjêciu w Izbie Gmin – zostali na nie zaproszeni wydawcy, po któ- rych spodziewano siê finansowego wsparcia Partii Pracy. McPherson wysup³a³ piêædziesi¹t funtów i powiedzia³ Edwardowi Clare’owi, wówczas jeszcze w opozycji, co trzeba zrobiæ, ¿eby laburzyœci wygrali wybory. – Musisz wszystko sprowadzaæ do œredniej, robiæ uniki, uchylaæ siê, dostosowywaæ do wszystkich i jednoczeœnie podobaæ siê kobietom, a je¿eli nie poka¿¹ ciê w prasie, jak kopniakami katrupisz psa albo robisz coœ w tym stylu, bêdziesz siê mi³o uœmiecha³ i nie zapomina³ o dobrych manierach, a do tego zrobisz ze mnie rzecznika prasowego, wygran¹ masz w kieszeni. Teraz obaj znajdowali siê w prywatnym salonie domu nr 10. Na ³awie le¿a³ gimnazjalny podrêcznik geografii. 18
  • 21. – Mo¿emy uratowaæ Afrykê, Alex – g³os premiera dr¿a³ z podniecenia. Alexander uniós³ swoj¹ zwalist¹ postaæ z pod³okietnika kanapy, na którym wczeœniej przysiad³, i zacz¹³ siê snuæ po pokoju. – Afrykê? Oczywiœcie ¿artujesz? Nie by³o to pytanie retoryczne. Afryka w oczach Alexandra to miejsce w ogóle nie dla bia³ych, a chêæ „pomocy” Afryce uwa¿a³ za oznakê powa¿nego zaburze- nia umys³owego. Nikt i nic nie mo¿e uratowaæ Afryki poza samymi Afrykañczykami. – Powiem ci coœ, Ed. To chyba niezbyt dobry pomys³, ¿eby teraz rozmawiaæ o Afryce, skoro jeszcze nie uda³o siê nam sprawiæ, ¿eby nasze poci¹gi jeŸdzi³y punktualnie. Edward jednak by³ na to przygotowany. – Afryka to ciemna plama na sumieniu œwiata. Ktoœ musi wskazaæ ludziom drogê z ciemnoœci upadaj¹cych gospodarek do poczucia odpowiedzialnoœci spo³ecznej. Alex odrzek³ niecierpliwie: – Ed, najpierw musimy za³atwiæ sprawê polowañ na lisy. Potem bêdziemy mogli siê wpieprzaæ w sprawy Afryki. Edward powiedzia³ cicho: – Uwa¿aj trochê na s³owa. Adele jest w pokoju obok. Karmi Poppy. Alex odpar³: – Przepraszam, jeœli to zabrzmi z³oœliwie, ale czy to nie Adele napisa³a ksi¹¿kê pt. Dupki w historii? Edward przez moment mimowolnie siê uœmiechn¹³, po czym powiedzia³: – To by³a powa¿na praca naukowa. Nawet Henry Kissin- ger powiedzia³ mi, ¿e trzyma j¹ na szafce przy ³ó¿ku. Adele krzyknê³a z s¹siedniego pokoju: – I by³a na szczycie listy bestsellerów „New York Times’a” przez dwanaœcie tygodni! 19
  • 22. – No dobra – skwitowa³ Alexander – ustalmy kilka rze- czy, Ed. Ten tydzieñ mamy przechlapany. Szeœæ raportów, wzrost przestêpczoœci, do tego wed³ug Rowntree Trust w ka¿dej chwili piêæ na dziesiêæ osób jest pod wp³ywem gorza³y albo narkotyków. Aha, i pracownicy kostnic bêd¹ strajkowaæ w poniedzia³ek, jeœli nie przyzna siê im dzie- siêcioprocentowej podwy¿ki i trzydziestopiêciogodzin- nego tygodnia pracy. – W Afryce co dziesiêæ sekund umiera ma³e dziecko na jak¹œ chorobê przenoszon¹ przez wodê – nie dawa³ za wygran¹ Edward. – No dobra. Ju¿ mi serce krwawi, ale jak siê nie doga- damy z tymi z kostnic, bêdziemy mieli niez³y pasztet z truposzami, a zbli¿aj¹ siê upa³y, przynajmniej wed³ug prognoz w telewizji. Czy w zwi¹zku z tym uda mi siê zwróciæ twoj¹ uwagê na nasz, nie mniej czarny kontynent? W pokoju rozniós³ siê silny zapach Eau Sauvage i ze- brani zauwa¿yli, ¿e wszed³ David Samuelson. Wyj¹tkowo ciê¿k¹ mia³ rano rêkê w kontakcie z rozpylaczem bute- leczki, a zabrak³o mu czasu, ¿eby zmieniæ koszulê i ma- rynarkê, które zd¹¿y³y ju¿ porz¹dnie przesi¹kn¹æ tym zapachem. Samuelson by³ w œrodowisku laburzystów wa¿n¹ figur¹. Jego dziad, Hector Samuelson, zorganizowa³ pierwsz¹ Wystawê Domu Idealnego w Earl’s Court, która pobi³a wszelkie rekordy popularnoœci – liczba zwiedzaj¹cych wynosi³a œrednio trzysta tysiêcy dziennie. Wystawa ta, z rewolucyjnymi ¿elazkami na parê, nie- przywieraj¹cymi patelniami i meblami w kosmicznym stylu, rozbudzi³a w Brytyjczykach chêæ nabywania dóbr konsumpcyjnych, i tym samym zapocz¹tkowa³a boom pro- dukcyjny. Wnuk Hectora Samuelsona, David, zosta³ opisany przez swojego rówieœnika z Oxfordu jako „szatañsko bystry”, a inny mu wspó³czesny, któremu David winien 20
  • 23. by³ spor¹ sumkê, nie przebieraj¹c w s³owach, nazwa³ go po prostu „szatanem”. Powszechnie znane by³y jego homoseksualizm i szcze- gólna s³aboœæ do portugalskich kelnerów. Aby mieæ wielu z nich w pobli¿u, Samuelson zamieszka³ w du¿ym, zdobio- nym sztukateri¹ domu w Landbroke Grove. Prasa pokazy- wa³a go czasami w towarzystwie któregoœ z zaprzyjaŸ- nionych kelnerów, ale jak d³ugo mo¿na w ten sposób podsycaæ zainteresowanie opinii publicznej? – w koñcu wszyscy przystojni portugalscy m³odziani w kelnerskich strojach wygl¹daj¹ prawie tak samo. G³ówn¹ przywar¹ Samuelsona by³o umi³owanie pie- niêdzy i luksusu. Kiedy dorasta³, czêsto odwiedza³ kopalnie i fabryki w regionach uprzemys³owionych na pó³nocy, które jego ojciec i dziadek reprezentowali w Parlamencie z ramienia Partii Pracy. Ju¿ jako ma³y ch³opiec nie znosi³ wszystkiego, co kojarzy³o siê ze stylem ¿ycia robotników, jak te¿ robotniczych oddechów i ciasnych pomieszczeñ. Ciasno by³o nawet w ich miskach, do których tak upychali jedzenie, ¿e a¿ przelewa³o siê przez brzegi. W liceum interesowa³ siê histori¹ i wykazywa³ siê doj- rza³¹, wspó³czuj¹c¹ postaw¹, zgodn¹ z ideologi¹ brytyj- skich laburzystów. Bywa³o, ¿e wzrusza³ siê do ³ez, czytaj¹c archiwalne opisy zabiedzonych, g³odnych dzieci pracuj¹- cych w fabryce – jak po pracy zasypia³y w drodze, wêdruj¹c boso do swoich ciasnych nor. O wiele bardziej wola³ klasê robotnicz¹ z czytanek ni¿ z prawdziwego ¿ycia, która wywo³ywa³a w nim tak¹ odrazê, ¿e a¿ siê wzdraga³, s³ysz¹c na ulicy podniesione twarde g³osy robotników. Nie nienawidzi³ ich jako ca³ej grupy – niektórzy nawet przychodzili na jego imprezy – ale ma- rzy³ o czasach, kiedy w ka¿dym kredensie bêdzie tarka do sera Parmeggiano. Samuelson powiedzia³ z typowym dla siebie patosem w g³osie: 21
  • 24. – Eddy, muszê z tob¹ porozmawiaæ. – Ale w³aœnie mamy naradê – zaoponowa³ Alexander. Edward spojrza³ na Davida, a ten powiedzia³: – Chyba powinniœcie tego pos³uchaæ. To naprawdê wa¿ne. Przejrza³em wyniki badañ prowadzonych w gru- pach dyskusyjnych. Nie spa³em ca³¹ noc, ale nie o to cho- dzi – wtr¹ci³ tonem mêczennika – czas ca³kowicie zmieniæ wizerunek partii, i to raz a dobrze, poczynaj¹c od nazwy. Przeprowadzi³em ma³y sonda¿ i myœlê, ¿e to jest odpo- wiedni moment. Edward i Alexander siedzieli bez ruchu ca³e dwie minuty i nie przerywali, kiedy David kreœli³ przed nimi swoje plany. – Wyrzucamy z nazwy s³owo „Labour”. „Labour”, czyli praca, trud, wysi³ek, ma same negatywne skojarzenia – z po- tem, ciê¿k¹ prac¹, zwi¹zkami zawodowymi oraz z d³ugim, bolesnym porodem. No, sami pomyœlcie: obecnie wiêk- szoœæ z nas przy pracy nie roni ani kropli potu, a nawet najbardziej oddane matki zamawiaj¹ sobie cesarkê, na przyk³ad Adele. – Jeœli wyrzucimy „Labour” z nazwy „New Labour”, zostanie nam tylko „New”. Przykro mi, ale taka nazwa jakoœ nie rozpala we mnie namiêtnoœci – sucho stwierdzi³ Alexander. Edward zapyta³: – David, masz jakieœ propozycje? David przejecha³ d³oni¹ po w³osach, zgarniaj¹c je z czo³a d³ugimi bladymi palcami. – Nie, na razie tylko przedstawi³em problem. Chcia³em twojego przyzwolenia, zanim zajmê siê rozwi¹zaniem. – Proponujê zostawiæ „New” – powiedzia³ Edward. – Jak mo¿emy zostawiæ „New”? „New” by³o nowe w 1997. Teraz jest ju¿ stare jak diabli – zaprotestowa³ Ale- xander. 22
  • 25. – No to zabierz siê do szukania rozwi¹zania, David. Inaczej zostaniemy z niczym. Dos³ownie – Edward opuœci³ wzrok na raport s³u¿b bezpieczeñstwa w sprawie pos³a Boba Marshalla Andrewsa, bêd¹cego honorowym cz³on- kiem palestry. Raport le¿a³ na biurku i czeka³ na podpis. Edward jednak nic nie widzia³. Jego partia nie ma nazwy! Mia³ wra¿enie, ¿e i on powoli przestaje istnieæ. Przeprosi³ zebranych i wszed³ do swojej prywatnej ³azienki. Zamkn¹³ za sob¹ drzwi, usiad³ na brzegu wanny i urwa³ dwa p³atki papieru toaletowego Bronco z rolki, któr¹ trzyma³ w szaf- ce pod umywalk¹. Z wpraw¹ owin¹³ papier wokó³ swojego penisa. Chwilê siedzia³ nieruchomo, po czym spuœci³ pa- pier w toalecie, umy³ rêce i uœmiechn¹³ siê do wypuk³ego lustra, które porz¹dnie powiêksza³o mu twarz i upewnia³o go, ¿e wci¹¿ istnieje. Wróci³ do salonu, gdzie Alex i David omawiali w³aœnie ustawê o polowaniach na lisy. David rozwa¿a³ mo¿liwoœæ zastosowania hologramów przedstawiaj¹cych lisy. By³yby one wysy³ane z satelitów kosmicznych do wszystkich hrabstw Wielkiej Brytanii, w których odbywaj¹ siê polo- wania. Alexander mówi³: – Jak dla mnie, mog¹ ukrzy¿owaæ te futrzane rudzielce. Mam po dziurki w nosie ca³ej tej pieprzonej sprawy. Kiedy zosta³ sam, Edward usiad³ przy biurku i podpisa³ dokument zezwalaj¹cy s³u¿bom bezpieczeñstwa na za³o- ¿enie pods³uchu w domu, samochodzie i gabinecie pos³a Boba Marshalla Andrewsa. Wesz³a Adele. – Ed, zostañ na chwilê i b¹dŸ mi³y dla tej dziennikarki. Uœmiechnij siê do niej i pog³aszcz mnie przy niej po g³o- wie. Nazywa siê Suzanne Nicholson, jest z redakcji „Joy”. To nowe pismo i bêdê tam na ok³adce. Nos Adele by³ przeogromny. Jej ojciec, Guy Floret, kiedy zobaczy³ j¹ zaraz po urodzeniu, zauwa¿y³: – Mon dieu, ma pauvre enfant. Elle est Pinocchio. 23
  • 26. Edward przytuli³ siê do jej pachn¹cych mlekiem piersi i powiedzia³ chrapliwym g³osem: – Powinnaœ byæ na rozk³adówce, kochanie. – Jest taki s³odki – westchnê³a Suzanne Nicholson po tym, jak premier uca³owa³ ¿onê, pog³adzi³ j¹ po w³osach i opuœci³ pokój, zamykaj¹c za sob¹ drzwi bardzo dyskret- nie, niemal przepraszaj¹co. Adele podkurczy³a d³ugie, szczup³e nogi pod siebie i napi³a siê herbaty rumiankowej. – Owszem, s³odki, ale nie cukierkowy. Suzanne pomyœla³a o w³asnym mê¿u, który wyszed³ o siódmej, trzasn¹wszy drzwiami, a wczeœniej wrzasn¹³ w stronê sypialni: „Cholerna g³upia dziwka!” By³ z³y, bo przyzna³a mu siê, ¿e zostawi³a jego trzy szyte na miarê garnitury w jednej z trzystu piêtnastu pralni w centrum Londynu. Numerek znikn¹³ w tajemniczy spo- sób z ka¿dej z jej wielu torebek, nie by³o go w ¿adnej kieszeni ¿adnego ubrania ani w samochodzie, ani w ¿ad- nej szufladzie czy szafce w domu i w pracy. Po tygodniu uników zala³a siê ³zami i wyzna³a mu tê straszliw¹ prawdê. Obwinia³a o wszystko stres zwi¹zany z przygotowaniami do wywiadu z Adele Floret-Clare. – To najinteligentniejsza kobieta œwiata – jêcza³a. – O co mam j¹ zapytaæ? Po¿re mnie ¿ywcem! Suzanne patrzy³a, jak Adele podnosi s³uchawkê tele- fonu i mówi, przeci¹gaj¹c samog³oski: – Wendy, kochana, poproszê o jeszcze trochê tej pysznej herbaty. Suzanne szybko zanotowa³a: „Gigantyczny nos. Nieska- zitelna cera, profesjonalny makija¿, zêby œwie¿o bielone, buty od Prady (sprawdziæ cenê w sklepie na Bond Street). Plebejski akcent bardziej zauwa¿alny w rozmowie przez telefon”. Adele posy³a³a do telefonu krótkie dŸwiêki wyra¿aj¹- ce wspó³czucie dla najwyraŸniej zmartwionej Wendy. 24
  • 27. Wreszcie spojrza³a na zegarek, powiedzia³a do Suzanne: „Momencik” i zdecydowanym tonem przemówi³a do s³u- chawki: – Amputacja to jedyne rozs¹dne rozwi¹zanie – chcia³a od³o¿yæ s³uchawkê, ale Wendy najwyraŸniej próbowa³a jeszcze podtrzymywaæ rozmowê. – Nie teraz, Wendy, jestem zajêta. Od³o¿y³a s³uchawkê i uœmiechnê³a siê do Suzanne. – Nie wiem, dzwoni cz³owiek po herbatê, a tu wpada w cudz¹ psychodramê. Biedna Wendy, nasza gospodyni. Jej syn Barry, miêdzy nami mówi¹c, niez³y chuligan, zmia¿d¿y³ sobie nogê w wypadku na motorze. Teraz noga siê nie goi, on siê obija w szpitalnym ³ó¿ku na bardzo drogich antybiotykach... Ale to oczywiœcie nie do publi- kacji... Suzanne przybra³a powa¿ny wyraz twarzy. – Oczywiœcie. Ma pani prawo autoryzacji. – Nie powinnam pani mówiæ o biednej Wendy, ale nie potrafiê nie przejmowaæ siê sprawami personelu, ich k³o- potami. Przepraszam, spróbujê nie myœleæ teraz o Wendy i Barrym. Proszê, pani kolej. Suzanne zerknê³a na swoj¹ listê pytañ. – Dobrze. A wiêc, jak to jest zostaæ nazwan¹ przez magazyn „People” najinteligentniejsz¹ kobiet¹ œwiata? Adele rozeœmia³a siê. – Ale¿ to nie by³o „œwiata” – sprostowa³a, skromnie spuszczaj¹c wzrok – tylko „Europy”. Suzanne przesz³a do nastêpnego pytania. – Jak wygl¹da typowy dzieñ Adele Floret-Clare? Adele znowu siê zaœmia³a. – Nie ma czegoœ takiego jak typowy dzieñ. A jako filozof powinnam powiedzieæ, ¿e nie ma w zasadzie takiej rzeczy, jak „¿ycie” czy „dzieñ”. Bo có¿ pani rozumie przez „¿ycie” i „dzieñ”? Suzanne poczu³a, ¿e jej skronie zaczynaj¹ pulsowaæ. 25
  • 28. – No dobrze. W takim razie co pani robi³a wczoraj? Adele wygl¹da³a na zaskoczon¹. – Wczoraj, czyli w ci¹gu ostatnich dwudziestu czterech godzin? Suzanne mia³a ochotê wrzasn¹æ na najinteligentniejsz¹ kobietê Europy, ale w tym momencie drzwi siê otworzy³y i wesz³a kobieta z posêpnym spojrzeniem i czerwonymi, zapuchniêtymi oczami. Nios³a tacê ze szklanym dzban- kiem herbaty i talerzykiem, na którym w kszta³t wachlarza u³o¿one by³y maœlane ciasteczka. Kiedy taca zosta³a ju¿ postawiona, Adele zwróci³a siê do kobiety ¿artobliwym tonem: – Wendy, chcesz nas wykoñczyæ? Maœlane ciasteczka? Mój Bo¿e, tyle t³uszczu i cukru! – Kazano mi kupiæ coœ brytyjskiego. – A te owsiane ciasteczka, które mieliœmy wczeœniej? – Teraz s¹ produkowane na licencji w Polsce – odpar³a Wendy. Adele zamiesza³a saszetki herbaty w dzbanku, spogl¹- daj¹c na zegarek. Zwróci³a siê do Wendy doœæ ostro: – A jeœli chodzi o nogê Barry’ego: on bêdzie móg³ siê poruszaæ. Nie dalej jak w ubieg³ym tygodniu wrêczaliœmy z Edwardem nagrodê „Junior na schwa³” ch³opcu, któremu zabytkowa ciuchcia parowa odciê³a obie nogi. Teraz gra w koszykówkê na wózku. Suzanne popatrzy³a na wychodz¹c¹ Wendy i z satys- fakcj¹ dostrzeg³a na jej twarzy jadowite spojrzenie wbite w plecy Adele tu¿ przed zamkniêciem drzwi. – No wiêc, wracaj¹c do pani intryguj¹cego pytania. Budzik dzwoni o pi¹tej trzydzieœci, ale my zwykle ju¿ wtedy jesteœmy na nogach. To dla nas bardzo cenne chwile, zanim wszystko siê zwali na g³owê. Ale pani¹ interesuje dzieñ wczorajszy... czyli wstaliœmy o pi¹tej, Ed zrobi³ herbatê i rozmawialiœmy. Mamy jedn¹ zasadê: ¿adnych rozmów o polityce ani o rodzinie. To by³a ciekawa rozmowa. 26
  • 29. – O czym? – zapyta³a Suzanne, chocia¿ nie spodziewa³a siê odpowiedzi. – Ach, o transsubstancjacji. – O transsubstancjacji? – powtórzy³a Suzanne niepew- nie. – Czy to ma coœ wspólnego z transportem? Adele rozeœmia³a siê. – Widaæ, ¿e nie jest pani teologiem – przechyli³a siê wygodniej w ty³ i pod³o¿y³a sobie d³onie pod g³owê. – Mówi¹c o transsubstancjacji, dotykamy kwestii przeisto- czenia podczas Eucharystii. Czy chleb i wino podpadaj¹ pod tê sam¹ kategoriê, co Cia³o Chrystusa? – mówi³a z zapa³em. – Fascynuj¹ce – mruknê³a Suzanne, która mia³a ledwie mgliste pojêcie o tym, czym w ogóle jest Eucharystia. Adele upi³a ³yk herbaty i natychmiast jej twarz wykrzy- wi³a siê w dziwnym grymasie. – To nie herbata rumiankowa, tylko lapsang suchong. Naprawdê, im szybciej odejm¹ Barry’emu tê nogê, tym lepiej dla nas wszystkich – i wróci³a do zajêæ poprzed- niego dnia. – No wiêc, o szóstej, jak ju¿ Ed siê pomodli³, a ja skoñczy³am medytacjê, Ed w³¹czy³ Today, wyk¹pa³ siê, ja wziê³am prysznic i wtedy przysz³a Wendy ze œniada- niem. Potem pora karmienia Poppy, któr¹ jeszcze karmiê piersi¹, dalej czesanie, manicure, wyprawianie dzieci do szko³y i dziesiêæ minut na przejrzenie gazet. Jeszcze uzgod- ni³am z Wendy jad³ospis na przyjêcie dla Stowarzyszenia ¯on i Dziewczyn Zawodników Manchester United, orga- nizowane tutaj, w naszym budynku. Pojecha³am na Wy- dzia³ Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu, gdzie wyg³o- si³am wyk³ad na temat feminizacji mê¿czyzny Zachodu. Wróci³am tutaj. Napisa³am osiemset s³ów dla „Spectatora” o przeci¹¿eniach poczty elektronicznej, potem lunch z Camill¹ P.B., która obieca³a, ¿e nauczy mnie jeŸdziæ konno, kiedy w przysz³ym tygodniu pojedziemy do High- grove. I co potem? A tak, karmi³am dziecko, kupowa³am 27
  • 30. buty z Gail Rebuck, przyjê³am delegacjê zakonnic z Rwan- dy, wesz³am na górê, zjad³am kanapkê ze starszymi dzieæmi – Morganem i Estelle. On bêdzie w tym roku zdawa³ egzamin koñcowy, a ona w³aœnie zaczê³a naukê w Szkole dla Dziewcz¹t w Camden. Potem samochodem na lekcjê tenisa z Andre, powrót, prysznic, czesanie, makija¿. Wyko- na³am telefony, napisa³am listy, wys³a³am maile, znowu na- karmi³am dziecko, i nadszed³ czas na przyjêcie dla kobiet Man U. Ed siê pojawi³ – kocha pi³kê no¿n¹. Potem, a w³aœ- nie, posz³am na górê do dzieci i pomog³am Morganowi napisaæ pracê o Królu Learze. Znowu czesanie, makija¿, przebieranie siê i kolacja w ambasadzie Francji z Charlotte Rampling i Eddie’em Izzardem. Uzgodniliœmy... Suzanne, która by³a fank¹ Eddiego Izzarda, wtr¹ci³a: – Jaki jest Eddie? Adele odpar³a: – Mia³ na sobie czarne trykoty i czerwone buty, i zdawa³ siê sam sob¹ zachwycony. Jakoœ nie przypad³ mi do gustu. Kiedy Wendy ju¿ odprowadzi³a Suzanne, Adele usiad³a samotnie i odtworzy³a w myœlach ca³¹ rozmowê. By³a pewna, ¿e nie spodoba³a siê Suzanne. Od dzieciñstwa wiedzia³a, ¿e inteligencja to coœ, co powinno siê ukrywaæ. Babcia ostrzega³a j¹: „Nikt nie lubi przem¹drza³ych”. Czasami zazdroœci³a tym grubasom w okrêgach wybor- czych Eda z ich banalnymi rozmowami o niczym i try- wialnymi zajêciami. Dotknê³a nosa i pomyœla³a o jego sko- rygowaniu. Ed zawsze mówi³, ¿e kocha jej nos, i ca³owa³ go wzd³u¿ i wszerz. Ale ona mia³a ju¿ dosyæ noszenia go przed sob¹ niczym ostrzegawczej chor¹giewki. Jak tylko Suzanne znalaz³a siê na zewn¹trz domu nr 10, w³¹czy³a komórkê. Jack Sprat, który przygl¹da³ siê z uzna- niem jej nogom, us³ysza³, jak odchodz¹c, mówi³a: – To g³upia krowa. Uœmiechn¹³ siê do siebie, dobrze wiedzia³, o jak¹ krowê chodzi. 28
  • 31. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .