SlideShare a Scribd company logo
1 of 4
Download to read offline
joanna orlik, joanna czechowska



Jak zmieœciæ góry
w sali muzealnej?
Relacja z warsztatów „Dynamika ekspozycji”, organizowanych przez Ma³opolski Instytut Kultury,
Sucha Beskidzka-Zakopane, 9-10 wrzeœnia 2002 roku




„Z trudem przeciskaliœmy siê przez ciasne przejœcia.    „Jasna, prawie przejrzysta przestrzeñ. W powietrzu   „Moj¹ uwagê przyci¹ga jedno wejœcie. Jest bez napisu.
By³o ciemno i nieprzyjemnie. Sk¹dœ dochodzi³y dziwnie   migoc¹ drobiny œwiat³a, za³amuj¹ce siê na dwu        Wchodzê. Idê g³uchym, zakrêconym korytarzem.
dŸwiêki. Otar³em siê o jak¹œ nieruchom¹ postaæ          szklanych taflach – na jednym piêtrze zielonej,      Po chwili otwiera siê przede mn¹ ogromna,
i poczu³em, ¿e jestem naprawdê sam. Wokó³               na drugim niebieskiej – i na warstwie wody. Efekt    przestrzenna ciemnoœæ. Chwila obawy. Gdzie jestem?
wala³y siê resztki broni, jakieœ kawa³ki drewna.        ci¹g³ego rozpryskiwania siê s³oñca w powietrzu,      I nag³e zdumienie, bo oto zaczynam dostrzegaæ tysi¹ce
By³em w okopach.”                                       nape³niaj¹cy wnêtrze korytarza jak¹œ niezwyk³¹       jarz¹cych siê punkcików. Zdaj¹ siê byæ wszechobecne.
Muzeum Wojny, Londyn                                    atmosfer¹. Chce siê tam byæ, chce siê oddychaæ tym   I s¹ tak piêkne! Po chwili rozró¿niam wysokie, szklane
                                                        pulsuj¹cym, radosnym powietrzem.”                    tafle tworz¹ce labirynt. To w nich odbijaj¹
                                                        Muzeum Narodowe, Ottawa                              siê po wielokroæ miriady cichych œwiate³ek.
                                                                                                             Rozci¹gaj¹ siê do³em, gór¹, na wprost. Co oznacza
                                                                                                             ta przestrzeñ? Nieskoñczonoœæ? Miliony istot? Czujê
                                                                                                             rosn¹ce onieœmielenie... Iœæ dalej czy siê wycofaæ?”
                                                                                                             Yad Vashem, Jerozolima



                                   26
Warsztaty – twórcze spotkania,
                                                        „burza mózgów”, emocje, wymiana
                                                        doœwiadczeñ.
Jesteśmy w Suchej Beskidzkiej, na warsztatach z cy-     siłek osób przygotowujących ekspozycję nie pójdzie
klu „Dynamika Ekspozycji” organizowanych przez          na marne. Chodzi o to, aby wystawa sprawiła – jak?
Małopolski Instytut Kultury. To początek pierwszego     dźwiękiem, zapachem, zaskakującą aranżacją
dnia seminarium. Przed momentem prowadzący              eksponatów, grą świateł – byśmy wchodzili obojęt-
warsztaty Krystian Pisowicz poprosił nas o wykona-      ni, a wychodzili zaangażowani.
nie dziwnego zadania. Mamy namalować obraz              Zaczynamy pracę nad drugim ćwiczeniem. Naszym
– ilustrację do najlepszej wystawy, jaką kiedykolwiek   zadaniem jest teraz spisanie wszystkich kategorii
w życiu widzieliśmy. Najpierw bez przekonania           tematycznych, które naszym zdaniem powinny po-
pochylamy się nad kartkami papieru, z pędzlem           jawić się w muzeum gór. Najpierw przychodzą do
i plakatówkami w dłoniach. Później, już przekonani      głowy emocje – strach, samotność, poczucie zwy-
o celowości ćwiczenia, usiłujemy wytłumaczyć so-        cięstwa, potem pojawiają się góry święte, rośliny,
bie nawzajem co nas urzekło, dlaczego właśnie ta        zwierzęta, ludzie zawodowo związani z górami
konkretna ekspozycja tak głęboko zapadła nam            – goprowcy, taternicy, sportowcy... Kartki zapełnia-
w pamięć, co spowodowało, że to, co wówczas zoba-       ją się, coraz mniej na nich miejsca, a coraz więcej
czyliśmy, wciąż w nas działa.                           pomysłów przychodzi do głowy. Bo przecież jesz-
Bo jak choćby przez moment zrozumieć czym by-           cze Janosik, dźwięk dzwonków na hali, halny, kamie-
ła wojna? Trzeba poczuć strach, zagubienie, samot-      nie szlachetne wydobywane przez górników, Uśpieni
ność. Wejść do ciasnego okopu. A jak pojąć potwor-      Rycerze... Zasypani pomysłami prawie nie dajemy
ności holokaustu? Jak zliczyć jego ofiary? Tysiące      sobie rady z ich usystematyzowaniem. Niektóre
światełek – tysiące pytań. Czym byłaby wystawa          kategorie pasują do kilku obszarów tematycznych,
„Polaków portret własny” bez zawieszonego na sa-        inne wciąż wymykają się kategoryzacji. Wreszcie,
mym końcu lustra – portretu własnego? Czym wysta-       jak zwykle w takich sytuacjach, okazuje się, że
wa ubiorów trumiennych bez wystawionej obok trum-
ny? Przykłady można mnożyć. Więc rozmawiamy,            nie mo¿emy wykorzystaæ wszystkiego,
tłumaczymy, przekonujemy się wzajemnie i w ten
sposób, prawie bez wysiłku, powstaje najlepszy          że trzeba wybrać kilka linii tematycznych i na nich
– bo stworzony w oparciu o rozmaite doświadczenia       niestety poprzestać.
kilkunastu różnych osób – katalog kryteriów, jakie      Drugi dzień warsztatów. Zakopane. Coraz wyraźniej
powinna spełniać dobra ekspozycja. Widać, że się        zmierzamy w stronę zasadniczego tematu naszego
różnimy, że zwracamy uwagę na rozmaite rzeczy           spotkania – zaprojektowania muzeum gór. Dyrek-
– ciągle ktoś dorzuca nową uwagę, wskazuje inną ja-     tor Muzeum Tatrzańskiego – Teresa Jabłońska
kość. Bo właściwie co to znaczy, że wystawa jest do-    – witając wszystkich u progu wystawy mówi
bra? Czy to, że ją pamiętamy? Czy to, że doświadczy-    o konieczności wprowadzenia zmian, o planach
liśmy emocji, których nie możemy zlekceważyć? Czy       związanych z nową ekspozycją. Rozpoczynamy
to, że wzbogaciła nas o nową wiedzę?                    oglądanie, które później pozwoli nam mówić i my-
Powoli dochodzimy do kolejnych wniosków: wysta-         śleć w oparciu o konkretne wiadomości. Pracowni-
wa powinna budzić emocje, ale                           cy muzeum życzliwie, ale też z niepokojem patrzą
                                                        na rozglądających się po wszystkich salach uczestni-
przede wszystkim rozbudzaæ intelektualnie.              ków warsztatów. Audyt – wbrew pozorom – nie jest
                                                        rzeczą łatwą, ani dla obserwowanych, ani dla obser-
Czasem może prowokować, wystawiać na próbę              wujących. Trzeba wiedzieć, na co należy zwrócić
nasze mieszczańskie przyzwyczajenia. W jakiś            uwagę, aby niczego nie przeoczyć. Ale też trzeba
sposób powinna wytrącić nas z bierności, przycią-       umieć słuchać, często pochwał – czasem słów kryty-
gnąć ku sobie, zmusić, żebyśmy nie przeszli obok        ki. Przydają się teraz wypracowane poprzedniego
niej z obojętnością. Potrzeba więc, abyśmy bę-          dnia kryteria dobrej wystawy, które stają się pomoc-
dąc w muzeum, mogli być w nim w całości – tacy,         nymi argumentami. Nie wszystko daje się zastoso-
jacy jesteśmy, z naszymi możliwościami, ale i ograni-   wać, nie każde kryterium pasuje do zakopiańskiej
czeniami, często zainteresowani, ale czasem znie-       wystawy – nie o to jednak chodzi. Najważniejszą
chęceni, znużeni, znudzeni. Abyśmy naszymi pię-         sprawą jest zdobycie nowej perspektywy, dzięki któ-
cioma zmysłami mogli w pełni doświadczyć                rej można wyjść poza dotychczasowe przyzwycza-
przestrzeni ekspozycyjnej – dotknąć, usłyszeć, po-      jenia, przełamać stare nawyki, odświeżyć spojrze-
czuć – bo właśnie to nas zaciekawi, to sprawi, że wy-   nie. Emocje wyzwalają się szybko. Wybuchają



                                                                                                               27
rozmowy. Padają pytania, wątpliwości, czasem
zarzuty. Niejednokrotnie okazuje się, że taki a nie
inny kształt wystawy ma swoje głębokie uzasadnie-
nie, że w grę wchodzą czynniki, których istnienia nie
podejrzewa się na pierwszy rzut oka. Czasami argu-
menty pracowników Muzeum Tatrzańskiego przeko-
nują, czasem uczestnicy warsztatów pozostają przy
swoim zdaniu. Ta

atmosfera twórczej niezgody

przeniesie się zresztą na kolejną część spotkania,
kiedy trzeba będzie stworzyć własny projekt ekspo-
zycji i zaowocuje interesującymi projektami. Wresz-
cie kończymy wizytę w budynku Muzeum Tatrzań-
skiego i z godzinnym opóźnieniem – tak trudno by-
ło oderwać się od dyskusji – ruszamy dalej.
Podzieleni na trzy grupy, mając do dyspozycji notatki
i doświadczenia nabyte w ciągu dwu ostatnich dni,
przystępujemy do pracy. W ciągu czterech godzin
powstaną trzy koncepcje muzeum gór – każda z nich
może stać się początkiem realizacji nowej wysta-
wy. Wszystkie razem utworzą bank pomysłów, z któ-       Mariczny przekaz wystawy – obrazy
rych pracownicy i dyrekcja będą mogli w każdej
                                                        wspomnieñ przelane na papier.
chwili skorzystać. Teraz najistotniejsze jest nie to,
czy projekty dadzą się zrealizować, ale żebyśmy
pozwolili sobie na uruchomienie wyobraźni,

spróbowali osi¹gn¹æ nieosi¹galne

– stworzyć projekt najwspanialszego, najdoskonal-
szego, wymarzonego muzeum gór. Najważniejsza jest
ta chwila, w której zapominamy o ograniczeniach,
o przeciwnościach, o dodatkowych uwarunkowaniach        spotykaniem po drodze ludzi, znających góry i mo-
i pełni pasji koncentrujemy się na zaprojektowaniu      gących o nich opowiedzieć. Zwiedzający doświad-
takiego muzeum gór, do którego chciałoby się nam        czyć też miał górskich emocji: nagle opuszczony
przychodzić – ze znajomymi, z rodziną, na randki...     przez przewodnika trafia do bacówki, gdzie prze-
Miejsca, które z pasją wprowadzałoby w specyfikę        czekuje „burzę w górach”, a w końcu dociera na
i piękno Tatr. Pozwalało na zdobycie konkretnej wie-    szczyt grani, skąd przed jego oczyma roztocza się
dzy, ale także operowało emocjami, a wreszcie skła-     widok na góry i niebo. Zaś u kresu drogi znajduje się
niało do refleksji. I rzeczywiście – ostatnie chwile    kawiarenka, gdzie można zregenerować nadwątlo-
w Zakopanem poświęcamy na prezentację pomys-            ne „na trasie” siły, słuchając jednocześnie odpowied-
łów. Przedstawiciele każdej z trzech grup opowiada-     nio dobranej muzyki, przeglądając informatory kultu-
ją o tym, jaki projekt został wypracowany i jak mu-     ralne i wydawnictwa poświęcone górom.
zeum miałoby funkcjonować.
                                                        Wydaje siê, ¿e to niemo¿liwe?
Jeden z pomysłów zakładał, że przestrzeń muzeal-
na powinna zostać tak ukształtowana, żeby dawać         Może zamiast odpowiedzi zacytuję słowa Teresy
złudzenie wędrówki poprzez góry. Przechodzenie          Jabłońskiej: „Nie myślmy o tym, czy nas na to
przez kolejne sale miało być przechodzeniem przez       stać. Najważniejsze jest, żebyśmy mieli dobry po-
kolejne piętra roślinności, wiązać się z oglądaniem     mysł, a kiedy już będzie, wówczas zaczniemy się
zwierząt charakterystycznych dla danej partii gór, ze   martwić o pieniądze.”



                                               28
Czy muzea polskie potrzebuj¹ reformy?
                          Można powiedzieć, że podstawą wszelkich                 sującym treningiem, polegającym na przypomnie-          I nagle zatęskniłam za tą wsią, muzeum, za
                          zmian czy reform w zakresie funkcjonowania              niu sobie (i narysowaniu!) muzealnego doświadcze-       zdjęciami i całą mistyczną atmosferą, jaką
                          muzeów powinno być wprowadzenie takiego                 nia – wystawy, przedmiotu etc., które wspomina-         emanowały.
                          systemu ich finansowania, który by gwaranto-            liśmy jako najciekawsze. Trening ten był niezmier-      Wniosek? Może taki, żeby pamiętać, że kiedy
                          wał fundusze na utrzymanie i rozwój(!) kolekcji         nie pouczający, bo sygnalizował, jak nietypowe          tworzymy wystawę, są w naszych rękach przed-
                          i przestarzałej w większości infrastruktury. Dzia-      i niekonwencjonalne mogą być wybory także               mioty o bezcennej wartości autentyków oraz wła-
                          łalność merytoryczna natomiast może i powin-            w przypadku muzealnej publiczności.                     snej, wewnętrznej dynamice i swoistej magii, któ-
                          na być prowadzona w oparciu o projekty, na któ-         Dla mnie samej takim wspomnieniem okaza-                rych nie wolno nam zgubić w przypadkowym
                          re, jak wiadomo, pozyskuje się również środki           ło się, dosyć nieoczekiwanie, muzeum w małej            zgiełku ekspozycyjnym. Musimy
                          spoza budżetu.                                          wiosce w hiszpańskich Pirenejach. Dom przy
                          „Dynamika ekspozycji”, warsztaty organizowane           kościele, w którym się mieściło, niczym się od       nieustannie szukaæ drogi
                          przez Małopolski Instytut Kultury, odnoszą się do       innych nie różnił, w salce w środku
                          grupy wystaw szczególnie interesujących, a pod                                                                  do muzealnego widza, bo przecież najważ-
                          względem realizacyjnym chyba najtrudniejszych,       pali³a siê jedna, nieos³oniêta ¿arówka,                    niejszą rzeczą jest, by jakaś cząstka naszej pra-
                          przede wszystkim w warunkach materialnych                                                                       cy trafiła do czyjegoś „muzeum wyobraźni”, cho-
fotografie: marcin klag




                          niewielkich muzeów polskich. Wzięłam udział             a na białych ścianach po prostu wisiały zdjęcia.        ciaż być może nigdy się o tym nie dowiemy.
                          dopiero w ostatnich warsztatach, w drugim dniu,         Ale jakie! – seria czarno-białych, zrobionych
                          który odbywał się w Muzeum Tatrzańskim, gdzie           w końcu dziewiętnastego wieku portretów miesz-
                          zadaniem było stworzenie scenariusza Muzeum             kańców tej wsi, przedstawionych w pełnej posta-         dyrektor muzeum tatrzańskiego
                          Gór z próbą określenia idei takiego muzeum. Wte-        ci, w miejscowych strojach, wyraźnie ustawio-           teresa jabłońska
                          dy naprawdę pozazdrościłam koleżankom i kole-           nych do fotografii, a jednocześnie tak pełnych
                          gom pierwszego dnia w Suchej, z szalenie intere-        wyrazu i życia, że prawie realnych.




                                                                                                                              29

More Related Content

More from Małopolski Instytut Kultury

More from Małopolski Instytut Kultury (20)

PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
PRACOWNIA LUTNICZA MARDUŁÓW W ZAKOPANEM - "Instrument z duszą" (wystawa)
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH IM. ANTONIEGO KENARA W ZAKOPANEM - "Szkoła pełna pa...
 
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
DWÓR I.J. PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ "Paderewski - geniusz i charyzma" (wy...
 
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni"  (prezen...
MUZEUM PRZYRODNICZE ISEZ PAN W KRAKOWIE "Nosorożec i zwłoki w łaźni" (prezen...
 
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa) PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
PARK KRAKOWSKI "Dla ciała i ducha " (wystawa)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE "Tajemnice pałacu na Wesołej" (prezentacja)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE"Tajemnice willi na Wesołej" (wystawa)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
BELUARD W ROŻNOWIE (przewodnik)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE cz. 1 "Z dreszczykiem", cz. 2 "Ptaszarnia karła Wą...
 
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. BARTŁOMIEJA W NIEDZICY "Kościół u stóp zamku" (wystawa)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
ZAMEK W CZCHOWIE (baner)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (pocztówka)
ZAMEK W CZCHOWIE (pocztówka)ZAMEK W CZCHOWIE (pocztówka)
ZAMEK W CZCHOWIE (pocztówka)
 
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
PAŁAC POTOCKICH W KRAKOWIE (pocztówka)
 
KOŚCIÓŁ PW. NARODZENIA NMP W CZCHOWIE (pieczątka)
KOŚCIÓŁ PW. NARODZENIA NMP W CZCHOWIE (pieczątka)KOŚCIÓŁ PW. NARODZENIA NMP W CZCHOWIE (pieczątka)
KOŚCIÓŁ PW. NARODZENIA NMP W CZCHOWIE (pieczątka)
 
BELUARD W ROŻNOWIE (pieczątka)
BELUARD W ROŻNOWIE (pieczątka)BELUARD W ROŻNOWIE (pieczątka)
BELUARD W ROŻNOWIE (pieczątka)
 
ZAMEK W CZCHOWIE (pieczątka)
ZAMEK W CZCHOWIE (pieczątka)ZAMEK W CZCHOWIE (pieczątka)
ZAMEK W CZCHOWIE (pieczątka)
 
ORGANY WŁADYSŁAWA HASIORA NA PRZEŁĘCZY SNOZKA (pieczątka)
ORGANY WŁADYSŁAWA HASIORA NA PRZEŁĘCZY SNOZKA (pieczątka)ORGANY WŁADYSŁAWA HASIORA NA PRZEŁĘCZY SNOZKA (pieczątka)
ORGANY WŁADYSŁAWA HASIORA NA PRZEŁĘCZY SNOZKA (pieczątka)
 
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE(pieczątka)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE(pieczątka)PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE(pieczątka)
PAŁAC PUSŁOWSKICH W KRAKOWIE(pieczątka)
 

Joanna Orlik, Joanna Czechowska, "Jak zmieścić góry w sali muzealnej?", Muzea

  • 1. joanna orlik, joanna czechowska Jak zmieœciæ góry w sali muzealnej? Relacja z warsztatów „Dynamika ekspozycji”, organizowanych przez Ma³opolski Instytut Kultury, Sucha Beskidzka-Zakopane, 9-10 wrzeœnia 2002 roku „Z trudem przeciskaliœmy siê przez ciasne przejœcia. „Jasna, prawie przejrzysta przestrzeñ. W powietrzu „Moj¹ uwagê przyci¹ga jedno wejœcie. Jest bez napisu. By³o ciemno i nieprzyjemnie. Sk¹dœ dochodzi³y dziwnie migoc¹ drobiny œwiat³a, za³amuj¹ce siê na dwu Wchodzê. Idê g³uchym, zakrêconym korytarzem. dŸwiêki. Otar³em siê o jak¹œ nieruchom¹ postaæ szklanych taflach – na jednym piêtrze zielonej, Po chwili otwiera siê przede mn¹ ogromna, i poczu³em, ¿e jestem naprawdê sam. Wokó³ na drugim niebieskiej – i na warstwie wody. Efekt przestrzenna ciemnoœæ. Chwila obawy. Gdzie jestem? wala³y siê resztki broni, jakieœ kawa³ki drewna. ci¹g³ego rozpryskiwania siê s³oñca w powietrzu, I nag³e zdumienie, bo oto zaczynam dostrzegaæ tysi¹ce By³em w okopach.” nape³niaj¹cy wnêtrze korytarza jak¹œ niezwyk³¹ jarz¹cych siê punkcików. Zdaj¹ siê byæ wszechobecne. Muzeum Wojny, Londyn atmosfer¹. Chce siê tam byæ, chce siê oddychaæ tym I s¹ tak piêkne! Po chwili rozró¿niam wysokie, szklane pulsuj¹cym, radosnym powietrzem.” tafle tworz¹ce labirynt. To w nich odbijaj¹ Muzeum Narodowe, Ottawa siê po wielokroæ miriady cichych œwiate³ek. Rozci¹gaj¹ siê do³em, gór¹, na wprost. Co oznacza ta przestrzeñ? Nieskoñczonoœæ? Miliony istot? Czujê rosn¹ce onieœmielenie... Iœæ dalej czy siê wycofaæ?” Yad Vashem, Jerozolima 26
  • 2. Warsztaty – twórcze spotkania, „burza mózgów”, emocje, wymiana doœwiadczeñ. Jesteśmy w Suchej Beskidzkiej, na warsztatach z cy- siłek osób przygotowujących ekspozycję nie pójdzie klu „Dynamika Ekspozycji” organizowanych przez na marne. Chodzi o to, aby wystawa sprawiła – jak? Małopolski Instytut Kultury. To początek pierwszego dźwiękiem, zapachem, zaskakującą aranżacją dnia seminarium. Przed momentem prowadzący eksponatów, grą świateł – byśmy wchodzili obojęt- warsztaty Krystian Pisowicz poprosił nas o wykona- ni, a wychodzili zaangażowani. nie dziwnego zadania. Mamy namalować obraz Zaczynamy pracę nad drugim ćwiczeniem. Naszym – ilustrację do najlepszej wystawy, jaką kiedykolwiek zadaniem jest teraz spisanie wszystkich kategorii w życiu widzieliśmy. Najpierw bez przekonania tematycznych, które naszym zdaniem powinny po- pochylamy się nad kartkami papieru, z pędzlem jawić się w muzeum gór. Najpierw przychodzą do i plakatówkami w dłoniach. Później, już przekonani głowy emocje – strach, samotność, poczucie zwy- o celowości ćwiczenia, usiłujemy wytłumaczyć so- cięstwa, potem pojawiają się góry święte, rośliny, bie nawzajem co nas urzekło, dlaczego właśnie ta zwierzęta, ludzie zawodowo związani z górami konkretna ekspozycja tak głęboko zapadła nam – goprowcy, taternicy, sportowcy... Kartki zapełnia- w pamięć, co spowodowało, że to, co wówczas zoba- ją się, coraz mniej na nich miejsca, a coraz więcej czyliśmy, wciąż w nas działa. pomysłów przychodzi do głowy. Bo przecież jesz- Bo jak choćby przez moment zrozumieć czym by- cze Janosik, dźwięk dzwonków na hali, halny, kamie- ła wojna? Trzeba poczuć strach, zagubienie, samot- nie szlachetne wydobywane przez górników, Uśpieni ność. Wejść do ciasnego okopu. A jak pojąć potwor- Rycerze... Zasypani pomysłami prawie nie dajemy ności holokaustu? Jak zliczyć jego ofiary? Tysiące sobie rady z ich usystematyzowaniem. Niektóre światełek – tysiące pytań. Czym byłaby wystawa kategorie pasują do kilku obszarów tematycznych, „Polaków portret własny” bez zawieszonego na sa- inne wciąż wymykają się kategoryzacji. Wreszcie, mym końcu lustra – portretu własnego? Czym wysta- jak zwykle w takich sytuacjach, okazuje się, że wa ubiorów trumiennych bez wystawionej obok trum- ny? Przykłady można mnożyć. Więc rozmawiamy, nie mo¿emy wykorzystaæ wszystkiego, tłumaczymy, przekonujemy się wzajemnie i w ten sposób, prawie bez wysiłku, powstaje najlepszy że trzeba wybrać kilka linii tematycznych i na nich – bo stworzony w oparciu o rozmaite doświadczenia niestety poprzestać. kilkunastu różnych osób – katalog kryteriów, jakie Drugi dzień warsztatów. Zakopane. Coraz wyraźniej powinna spełniać dobra ekspozycja. Widać, że się zmierzamy w stronę zasadniczego tematu naszego różnimy, że zwracamy uwagę na rozmaite rzeczy spotkania – zaprojektowania muzeum gór. Dyrek- – ciągle ktoś dorzuca nową uwagę, wskazuje inną ja- tor Muzeum Tatrzańskiego – Teresa Jabłońska kość. Bo właściwie co to znaczy, że wystawa jest do- – witając wszystkich u progu wystawy mówi bra? Czy to, że ją pamiętamy? Czy to, że doświadczy- o konieczności wprowadzenia zmian, o planach liśmy emocji, których nie możemy zlekceważyć? Czy związanych z nową ekspozycją. Rozpoczynamy to, że wzbogaciła nas o nową wiedzę? oglądanie, które później pozwoli nam mówić i my- Powoli dochodzimy do kolejnych wniosków: wysta- śleć w oparciu o konkretne wiadomości. Pracowni- wa powinna budzić emocje, ale cy muzeum życzliwie, ale też z niepokojem patrzą na rozglądających się po wszystkich salach uczestni- przede wszystkim rozbudzaæ intelektualnie. ków warsztatów. Audyt – wbrew pozorom – nie jest rzeczą łatwą, ani dla obserwowanych, ani dla obser- Czasem może prowokować, wystawiać na próbę wujących. Trzeba wiedzieć, na co należy zwrócić nasze mieszczańskie przyzwyczajenia. W jakiś uwagę, aby niczego nie przeoczyć. Ale też trzeba sposób powinna wytrącić nas z bierności, przycią- umieć słuchać, często pochwał – czasem słów kryty- gnąć ku sobie, zmusić, żebyśmy nie przeszli obok ki. Przydają się teraz wypracowane poprzedniego niej z obojętnością. Potrzeba więc, abyśmy bę- dnia kryteria dobrej wystawy, które stają się pomoc- dąc w muzeum, mogli być w nim w całości – tacy, nymi argumentami. Nie wszystko daje się zastoso- jacy jesteśmy, z naszymi możliwościami, ale i ograni- wać, nie każde kryterium pasuje do zakopiańskiej czeniami, często zainteresowani, ale czasem znie- wystawy – nie o to jednak chodzi. Najważniejszą chęceni, znużeni, znudzeni. Abyśmy naszymi pię- sprawą jest zdobycie nowej perspektywy, dzięki któ- cioma zmysłami mogli w pełni doświadczyć rej można wyjść poza dotychczasowe przyzwycza- przestrzeni ekspozycyjnej – dotknąć, usłyszeć, po- jenia, przełamać stare nawyki, odświeżyć spojrze- czuć – bo właśnie to nas zaciekawi, to sprawi, że wy- nie. Emocje wyzwalają się szybko. Wybuchają 27
  • 3. rozmowy. Padają pytania, wątpliwości, czasem zarzuty. Niejednokrotnie okazuje się, że taki a nie inny kształt wystawy ma swoje głębokie uzasadnie- nie, że w grę wchodzą czynniki, których istnienia nie podejrzewa się na pierwszy rzut oka. Czasami argu- menty pracowników Muzeum Tatrzańskiego przeko- nują, czasem uczestnicy warsztatów pozostają przy swoim zdaniu. Ta atmosfera twórczej niezgody przeniesie się zresztą na kolejną część spotkania, kiedy trzeba będzie stworzyć własny projekt ekspo- zycji i zaowocuje interesującymi projektami. Wresz- cie kończymy wizytę w budynku Muzeum Tatrzań- skiego i z godzinnym opóźnieniem – tak trudno by- ło oderwać się od dyskusji – ruszamy dalej. Podzieleni na trzy grupy, mając do dyspozycji notatki i doświadczenia nabyte w ciągu dwu ostatnich dni, przystępujemy do pracy. W ciągu czterech godzin powstaną trzy koncepcje muzeum gór – każda z nich może stać się początkiem realizacji nowej wysta- wy. Wszystkie razem utworzą bank pomysłów, z któ- Mariczny przekaz wystawy – obrazy rych pracownicy i dyrekcja będą mogli w każdej wspomnieñ przelane na papier. chwili skorzystać. Teraz najistotniejsze jest nie to, czy projekty dadzą się zrealizować, ale żebyśmy pozwolili sobie na uruchomienie wyobraźni, spróbowali osi¹gn¹æ nieosi¹galne – stworzyć projekt najwspanialszego, najdoskonal- szego, wymarzonego muzeum gór. Najważniejsza jest ta chwila, w której zapominamy o ograniczeniach, o przeciwnościach, o dodatkowych uwarunkowaniach spotykaniem po drodze ludzi, znających góry i mo- i pełni pasji koncentrujemy się na zaprojektowaniu gących o nich opowiedzieć. Zwiedzający doświad- takiego muzeum gór, do którego chciałoby się nam czyć też miał górskich emocji: nagle opuszczony przychodzić – ze znajomymi, z rodziną, na randki... przez przewodnika trafia do bacówki, gdzie prze- Miejsca, które z pasją wprowadzałoby w specyfikę czekuje „burzę w górach”, a w końcu dociera na i piękno Tatr. Pozwalało na zdobycie konkretnej wie- szczyt grani, skąd przed jego oczyma roztocza się dzy, ale także operowało emocjami, a wreszcie skła- widok na góry i niebo. Zaś u kresu drogi znajduje się niało do refleksji. I rzeczywiście – ostatnie chwile kawiarenka, gdzie można zregenerować nadwątlo- w Zakopanem poświęcamy na prezentację pomys- ne „na trasie” siły, słuchając jednocześnie odpowied- łów. Przedstawiciele każdej z trzech grup opowiada- nio dobranej muzyki, przeglądając informatory kultu- ją o tym, jaki projekt został wypracowany i jak mu- ralne i wydawnictwa poświęcone górom. zeum miałoby funkcjonować. Wydaje siê, ¿e to niemo¿liwe? Jeden z pomysłów zakładał, że przestrzeń muzeal- na powinna zostać tak ukształtowana, żeby dawać Może zamiast odpowiedzi zacytuję słowa Teresy złudzenie wędrówki poprzez góry. Przechodzenie Jabłońskiej: „Nie myślmy o tym, czy nas na to przez kolejne sale miało być przechodzeniem przez stać. Najważniejsze jest, żebyśmy mieli dobry po- kolejne piętra roślinności, wiązać się z oglądaniem mysł, a kiedy już będzie, wówczas zaczniemy się zwierząt charakterystycznych dla danej partii gór, ze martwić o pieniądze.” 28
  • 4. Czy muzea polskie potrzebuj¹ reformy? Można powiedzieć, że podstawą wszelkich sującym treningiem, polegającym na przypomnie- I nagle zatęskniłam za tą wsią, muzeum, za zmian czy reform w zakresie funkcjonowania niu sobie (i narysowaniu!) muzealnego doświadcze- zdjęciami i całą mistyczną atmosferą, jaką muzeów powinno być wprowadzenie takiego nia – wystawy, przedmiotu etc., które wspomina- emanowały. systemu ich finansowania, który by gwaranto- liśmy jako najciekawsze. Trening ten był niezmier- Wniosek? Może taki, żeby pamiętać, że kiedy wał fundusze na utrzymanie i rozwój(!) kolekcji nie pouczający, bo sygnalizował, jak nietypowe tworzymy wystawę, są w naszych rękach przed- i przestarzałej w większości infrastruktury. Dzia- i niekonwencjonalne mogą być wybory także mioty o bezcennej wartości autentyków oraz wła- łalność merytoryczna natomiast może i powin- w przypadku muzealnej publiczności. snej, wewnętrznej dynamice i swoistej magii, któ- na być prowadzona w oparciu o projekty, na któ- Dla mnie samej takim wspomnieniem okaza- rych nie wolno nam zgubić w przypadkowym re, jak wiadomo, pozyskuje się również środki ło się, dosyć nieoczekiwanie, muzeum w małej zgiełku ekspozycyjnym. Musimy spoza budżetu. wiosce w hiszpańskich Pirenejach. Dom przy „Dynamika ekspozycji”, warsztaty organizowane kościele, w którym się mieściło, niczym się od nieustannie szukaæ drogi przez Małopolski Instytut Kultury, odnoszą się do innych nie różnił, w salce w środku grupy wystaw szczególnie interesujących, a pod do muzealnego widza, bo przecież najważ- względem realizacyjnym chyba najtrudniejszych, pali³a siê jedna, nieos³oniêta ¿arówka, niejszą rzeczą jest, by jakaś cząstka naszej pra- przede wszystkim w warunkach materialnych cy trafiła do czyjegoś „muzeum wyobraźni”, cho- fotografie: marcin klag niewielkich muzeów polskich. Wzięłam udział a na białych ścianach po prostu wisiały zdjęcia. ciaż być może nigdy się o tym nie dowiemy. dopiero w ostatnich warsztatach, w drugim dniu, Ale jakie! – seria czarno-białych, zrobionych który odbywał się w Muzeum Tatrzańskim, gdzie w końcu dziewiętnastego wieku portretów miesz- zadaniem było stworzenie scenariusza Muzeum kańców tej wsi, przedstawionych w pełnej posta- dyrektor muzeum tatrzańskiego Gór z próbą określenia idei takiego muzeum. Wte- ci, w miejscowych strojach, wyraźnie ustawio- teresa jabłońska dy naprawdę pozazdrościłam koleżankom i kole- nych do fotografii, a jednocześnie tak pełnych gom pierwszego dnia w Suchej, z szalenie intere- wyrazu i życia, że prawie realnych. 29