SlideShare a Scribd company logo
1 of 21
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .
MAREK

  KRAJEWSKI
MARIUSZ

  CZUBAJ
Gianrico Carofiglio  Świadek mimo woli
Mariusz Czubaj       21:37
Martha Grimes        Hotel Paradise
                     Stacja Cold Flat Junction
                     Hotel Belle Rouen
                     Pod Huncwotem
                     Pod Przechytrzonym Lisem
Jean-Claude Izzo     Total Cheops
                     Szurmo
                     Solea
Tomasz Konatkowski Przystanek Śmierć
                     Wilcza wyspa
Marek Krajewski      Koniec świata w Breslau
                     Widma w mieście Breslau
                     Festung Breslau
                     Dżuma w Breslau
Marek Krajewski, Mariusz Czubaj
                     Aleja samobójców
Jens Lapidus         Szybki cash
Henning Mankell      Morderca bez twarzy
                     Psy z Rygi
                     Biała lwica
                     Mężczyzna, który się uśmiechał
                     Fałszywy trop
                     Piąta kobieta
                     O krok
                     Zapora
Aleksandra Marinina Kolacja z zabójcą
                     Gra na cudzym boisku
                     Ukradziony sen
                     Złowroga pętla
                     Śmierć i trochę miłości
                     Męskie gry
                     Zabójca mimo woli
Zygmunt Miłoszewski Uwikłanie
Denise Mina          Pole krwi
                     Martwa godzina
Joanna Szymczyk      Ewa i złoty kot
MAREK
  KRAJEWSKI
MARIUSZ
  CZUBAJ
Copyright © by Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, 2009
                    Wydanie I
                  Warszawa 2009
Chcemy wrócić przed czwartą i pójść nad morze
po południu, kiedy słońce słabiej grzeje, a na plaży
jest mniej ludzi. W końcu mamy teraz najdłuższe dni
w roku...

                 Kazimierz Kwaśniewski, Zbrodniarz i panna
Prolog


Są zdarzenia, które trafiają niczym precyzyjny cios bok-
sera.
   Mówiąc językiem boksu: Kazimierz Ziętek został „na-
poczęty” w poprzedniej rundzie. Jego przeciwnikiem
był alkohol, którego nadmiar spożył dzień wcześniej.
   Zaczęło się od tego, że poszedł na imieniny do kolegi
z tartaku, Jana Gawrona, zwanego „Wkrętakiem”. Sole-
nizant nie przepuścił żadnej okazji, by zrobić butelkę
z kolegami, a zapach wódki wyczuwał z dużej odległo-
ści – niczym sejsmograf tąpnięcia gdzieś w strefie Mórz
Południowych. Wkrętak opanował sztukę alkoholowe-
go public relations do perfekcji: o swoich urodzinach
i imieninach opowiadał z miesięcznym wyprzedzeniem,
powtarzając tę informację nieustannie w ostatnim tygo-
dniu przed – jak mawiał – „godziną zero”. Jeśli dzień
imienin, urodzin lub jakiejś innej okoliczności towarzy-
skiej wypadał w środku tygodnia, urządzał przyjęcie
w tymże dniu i nigdy go nie przesuwał na najbliższy
weekend, który wykorzystywał zwykle na „poprawi-
ny” odpowiedniej „imprezy”. Solenizant pochodził
spod Krakowa i zapewne z powodu galicyjskich korze-
ni był wyjątkowym sknerą. To właśnie natura skąpca
sprawiła, że z czasem Gawron, uwielbiający prezenty
i alkohol, zaczął świętować także – chociaż był wdow-
cem od ponad dziesięciu lat – rocznicę ślubu. Nikomu
z biesiadników nie przeszkadzało to w najmniejszym
stopniu.


                                                       7
Wkrętak nie był wybredny. Życie nauczyło go, że spie-
niężyć można wszystko, zapraszał zatem na swe uro-
czystości kogo tylko mógł i przyjmował każdy prezent.
Podczas ostatniego spotkania, z okazji rocznicy ślubu,
trafił się prawdziwy rarytas, gdy jeden z gości przyniósł
kilka kilogramów miedzi z elektromagnesów służących
do samoczynnego hamowania pociągu. Wkrętak upłyn-
nił cenny prezent w niedużej fabryce gwoździ koło
Pucka.
  Wszystkie imprezy organizowane przez Gawrona
kończyły się tak samo. Zawsze na koniec ci, którym po-
dzielność uwagi pozwalała jeszcze na picie i słuchanie
opowieści, musieli wysłuchać, jak to przed prawie trzy-
dziestu laty Wkrętak pracował na wydziale K-1 Stoczni
Gdańskiej. Na tym wydziale, który jako pierwszy, o szó-
stej rano 14 sierpnia 1980 roku, rozpoczął historycz-
ny strajk. Wkrętak opowiadał też, że na własne oczy
widział, jak wąsaty elektryk przeskakiwał przez mur,
by poprowadzić potem strajkujących do zwycięstwa.
„Gdybym go powstrzymał, gdyby wtedy nie skoczył
przez mur, byłoby inaczej... Lepiej”, dopowiadał cicho,
ale bełkotliwy szept mieszał się już wtedy z pijacką
czkawką.
  Kazimierz Ziętek słyszał wielokrotnie puentę tej opo-
wieści i też miał prawo myśleć, co by było, gdyby... Kil-
ka godzin później zastanawiał się na przykład, co by
było, gdyby nie poszedł na imieniny do Wkrętaka i spę-
dził wieczór ze swoją konkubiną. Albo gdyby pamiętał,
że sknera Gawron kupuje wódkę najgorszą i upadla-
jącą oraz najtańsze, wzmacniane spirytusem piwo na
dobicie. Ale to było kilka godzin później. Teraz w jego


8
głowie kłębiły się tkliwe myśli, erotyczne tęsknoty i nie-
bezpieczne żołądkowe zapowiedzi.
  Gdy Kazimierz Ziętek otworzył drzwi klatki schodo-
wej przy ulicy Morskiej w Gdyni, poczuł, że za chwilę
eksplodują mu trzewia i głowa. Marzył już tylko o jed-
nym: by wtulić się w Złotko, w jej biodra rozłożyste ni-
czym wachlarz, i przespać się chociaż ze trzy godziny.
  Wieloletnia partnerka życiowa Ziętka nazywana była
„Złotkiem” nie z czułości, ale ze względu na swą rzadko
spotykaną posturę. Miała sto dziewięćdziesiąt centy-
metrów wzrostu, co – w oczach wielu mężczyzn – upo-
dabniało ją do polskich siatkarek. „Tylko nie pozwólcie
jej skakać”, Ziętek mówił do kolegów, gdy był pewien,
że Złotko nie słyszy. „Jej podskoki spowodowałyby
wstrząsy tektoniczne. Jak w tych japońskich filmach
o Godzilli”.
  Była druga w nocy i alkohol w jego głowie i brzuchu
buzował jak gejzer. Pech go nie opuszczał. Najpierw
bez skutku szukał kluczy, a potem zaczął walić pięś-
ciami do drzwi. Złotko ani myślała otworzyć. Można
by rzec, że ustawiła szczelny blok. Ziętek wytoczył
się przed czteropiętrowy budynek i postanowił wejść
przez balkon, ale kraty mieszkania na parterze były
zamknięte, podobnie jak i okno, choć noc była parna;
jedna z ostatnich w czerwcu, jedna z tych, które za-
powiadają tłumy turystów na Wybrzeżu i udane wa-
kacje. Nie pozostawało nic innego jak warować przy
wycieraczce, znosić drwiące spojrzenia zapóźnionych
sąsiadów i czekać, aż Złotko się zlituje i raczy otwo-
rzyć. O czwartej nad ranem Ziętka minął pan Tadek
nazywany przez chłopaków z podstawówki „Czerwono-


                                                        9
nosym”. Przeszedł obojętnie obok, tak jak przechodzi
się koło niegroźnego widma. Alkoholowe bestiarium
sprawiało, że Czerwononosy często nie mógł zasnąć.
Bał się koszmarów dopadających w godzinach naj-
głębszego snu. O czwartej rano pan Tadek krążył więc
między blokami i szukał kompana, z którym mógłby
chlapnąć. Tak na uspokojenie.
   O piątej niektórzy sąsiedzi zaczęli wyprowadzać
psy. Jeden z czworonogów omal nie obsikał mężczy-
zny drzemiącego na wycieraczce. O szóstej trzydzieści
Ziętek dał za wygraną. Ze Złotkiem porozmawia sobie
później. I w koszuli przesiąkniętej potem, który trącił –
podobnie jak oddech – niestrawioną wódką, pojechał
do tartaku pociągiem, nie wiadomo dlaczego zwanym
„autobusem szynowym”.
   Przez następne dni Ziętek wielokrotnie myślał, co
by było, gdyby jednak wziął wtedy „dzień wolny na
żądanie”. Niepotrzebnie przejmował się tym, co wciąż
powtarzał im szef. „Robota jest, to i ludzie się znajdą.
I to lepsi od was”, te zdania brzmiały jak refren, który
wbił mu się w głowę. Rzeczywiście, tartak MGM między
Wejherowem i Krokową, największy w okolicy, praco-
wał na pełnych obrotach. Jeszcze niedawno tartakom
groziła zapaść, gdy wszyscy sprowadzali drewno tanie
jak barszcz z Bułgarii i Rumunii. Wszystko zmieniło się,
gdy kraje te wstąpiły do Unii Europejskiej i podniosły
ceny surowców.
   Ziętek założył robocze ubranie i wypił lurowatą kawę,
po której znów zaczęło go mdlić.
   – Co tak siedzisz? – usłyszał. – Długo tak będziesz się
modlił?


10
Pięćdziesięcioletni siwy mężczyzna, który stał nad
nim, trzymał w ręku wilgotnościomierz młotkowy.
  – Wkrętaka nie będzie, wziął dzień wolny na żądanie.
Rury mu pękły w mieszkaniu czy coś takiego...
  „Akurat”, pomyślał Ziętek i poczuł, że za chwilę wy-
leje się z niego niestrawiona wódka. Widomy dowód
zbrodni popełnionej wczoraj z Wkrętakiem. Wstał cięż-
ko. W głowie mu wirowało.
  – A jak nie ma Wkrętaka, to masz. – Mężczyzna wrę-
czył mu przyrząd służący do pomiaru wilgotności drew-
na. – No, ruszaj się!
  Była ósma trzydzieści, gdy otworzyli drzwi suszarni.
Ziętek wbijał wilgotnościomierz w tarcicę, a siwy zapi-
sywał wyniki pomiaru.
  – Wiesz co? – Ziętek odwrócił się w jego stronę. – Zro-
bimy pomiar, a potem pójdę do kanciapy, kimnę się
z godzinkę, co? – Uderzył w kolejną partię tarcicy. – Zo-
stanę dziś dłużej, co?
  Mężczyzna milczał.
  „Coś jest nie tak”, pomyślał Ziętek, „ten ciul chce mi
dopiec, że niby jestem trochę zaprawiony, i nie zgo-
dzi się”.
  Nagle zrozumiał, co sprawiło, że jego gderliwy szef
nie odpowiada.
  Dźwięk. Inny dźwięk.
  Wilgotnościomierz wbijany w tarcicę wydaje inny
dźwięk. Ten był podobny do przytłumionego klaśnię-
cia.
  Coś się nie zgadzało. I skąd taka wysoka wilgotność?
Powinna być o wiele mniejsza. Uderzył młotkiem raz
jeszcze.


                                                       11
Siwy wyciągnął rękę i gwałtownie, z okrzykiem obrzy-
dzenia, ją cofnął. Zaczął się trząść.
  – To nie tarcica... – wykrztusił. – To człowiek... Trup....
Wysuszyło go na wiór...
  Cios doszedł celu. Zanim Ziętka oblał zimny pot, za-
nim poczuł kwaśną kluskę w gardle, zanim zobaczył wi-
rujące czarne plamy przed oczami, zanim to wszystko
poczuł i ujrzał, dostrzegł strzępy granatowej dżinsowej
kurtki. Mięśnie jego nóg zamieniły się w watę.
  Nieprzytomny zwalił się na ziemię.
1


Dźwięki trąbki Milesa Davisa przebiły się przez szum
prysznica i warkot wiertarki u sąsiada z góry. Motyw
z filmu Windą na szafot powtórzył się raz jeszcze, tym
razem głośniej. Jarosław Pater przypomniał sobie, że te-
lefon zostawił w kuchni na stole. Postawił mokrą stopę
na nowe, przed miesiącem wymienione kafelki.
  Nie spodziewał się, że kiedyś polubi „falowce”, gi-
gantyczne blokowiska w Gdańsku-Przymorzu, wymysł
architektów z czasów Edwarda Gierka, którym pofalo-
wało mózg. Nie sądził, że przestanie przeszkadzać mu
oznaczająca jego klatkę odrapana litera „H”, do której
ktoś dopisał dwie inne litery: „uj”. Że spojrzy inaczej na
balkony, żyjące w rytmie sezonowej mody. Wiosną bal-
kony zapełniały się rowerami, latem i wczesną jesienią
pojawiały się taborety i niewielkie grille, późną jesie-
nią zostawały tylko sznury z praniem. Nie irytowało go
już i to, że kwadrat, którego granice wyznaczał falowiec
i czteropiętrowy, ustawiony do niego równolegle, rów-
nie długi tasiemiec, żyje własnym życiem, zaludniony
mężczyznami popijającymi na ławce piwo i godzinami
grającymi w karty. Depresji nie wywołało w Paterze wy-
kopalisko, które wyglądało, jakby w ziemię koło falowca
uderzył meteoryt. Wykopalisko przeznaczone było pod
budowę hipermarketu, który miał stać się konkurencją
dla pobliskiego „Reala” i „Biedronki”. Nadkomisarzo-
wi żal było jedynie niewielkiego domku, stojącego do
niedawna na terenie budowy, w którym hodowca gołę-


                                                        13
bi trzymał swoje stado. Pewnego dnia mężczyzna i jego
chatka znikli. Jakby zapadli się w otchłani wykopanej
przez maszyny budowlane.
  Pod koniec maja Paterowi udało się dokończyć re-
mont ciągnący się długimi tygodniami. Wymianę płytek
ceramicznych na podłodze zaczynała ekipa, która po
kilku dniach zrezygnowała i przeniosła się do Wielkiej
Brytanii, pozostawiając nadkomisarza ze stosem mate-
riałów budowlanych w małym przedpokoju. Z drugą
ekipą było podobnie. Dopiero trzecia uporządkowała
wszystko po poprzednikach, w czym niemałą zasługę
miał aspirant Wieloch. Widząc nadkomisarza na skra-
ju załamania nerwowego, postanowił zastosować – jak
sam to określił – „czynnik perswazyjny”.
  Pewnego dnia wszedł do mieszkania w falowcu na
Przymorzu. W milczeniu przypatrywał się postępowi
prac, po czym wyjął wódkę „Wyborową” i zapropono-
wał robotnikom po kolejce z gwinta. Gdy wypił i otarł
usta wierzchem dłoni, wyjął pistolet P-99. W ciszy, która
zapadła w mieszkaniu, słychać było, jak sąsiedzi piętro
niżej kłócą się, gdzie mają jechać na weekend.
  – No więc jest tak – zaczął Wieloch, przeładowując
broń – żeśmy się napili wódki. A po kielichu jesteśmy już
kumplami, nie? A kumplom – teraz zdawało się, że waży
pistolet w ręce – opowiada się o sobie. Opowiem wam,
do czego to – podniósł P-99 do góry – często mi służy.
Pokazuję to ludziom, którzy nie dotrzymują słowa.
  I Wieloch roztoczył opowieść o tym – tak się wyra-
ził – kogo ma na rozkładzie. I jak nienawidzi partaczy.
I o tym, jak ceni zawodowców. I że nigdy jeszcze przed
nim nikt nie uciekł.


14
– Więc, chłopaki, mam nadzieję, że też jesteście za-
wodowcami i że ten remont zrobicie szybko. I – zakoń-
czył przemowę – że ta wódka z wami nie była pomyłką.
Że jesteśmy kumplami. Ja mogę pomylić się nie raz i nie
dwa, ale mój przyjaciel – zawiesił głos i czule przejechał
palcem po lufie pistoletu – nie myli się nigdy.
  Klepnął oniemiałego Patera w ramię i wyszedł, zosta-
wiając „chłopakom” napoczętą butelkę. W drzwiach
jeszcze szepnął:
  – Niech pan się nie martwi, szefie. Zobaczy pan, jak
działa taki doping.
  Wieloch nie pomylił się. W ekipę wstąpił nowy duch.
Pracowali bez wytchnienia także w soboty i w niedziele,
a efektem wysiłku na miarę przodowników pracy była
lśniąca nowością i czystością łazienka oraz wyremon-
towana kuchnia. Łazienka i kuchnia, których nadkomi-
sarz nie musiał się już wstydzić. W życiu Patera zaszły
także inne zmiany. Aspirant Kulesza ze zdumieniem za-
uważył, że przełożony zaczął używać szamponu kolory-
zującego, by przykryć coraz bardziej widoczną siwiznę.
Zdawało się, że mgiełka złośliwości i apatii, unosząca
się nad Paterem, przerzedziła się w ostatnich miesią-
cach. Dwie pasje nadkomisarza pozostały niezmienne:
obstawianie zakładów sportowych oraz poker, chociaż
przy stoliku w „Mandarynie” pokazywał się rzadziej niż
kiedyś.
  Ostatnio pomyślał nawet, że dwa hazardowe nałogi
uzupełniały się niczym piasek przesypujący się w klep-
sydrze. Podczas gdy zakłady bukmacherskie zapew-
niały mu środki do życia, niekiedy przewyższające
policyjną pensję, premię otrzymywaną od święta lub


                                                        15
honorarium za konsultacje do jednego z seriali, poker
odkrywał dionizyjską naturę Patera – naturę utracju-
sza i człowieka, dla którego ryzyko było tym, czym dla
innych kreska koksu. O ile zawsze szczycił się tym, że
wieloletnia miłość do Lechii Gdańsk nigdy nie pozba-
wiła go rozsądku w salonie zakładów, o tyle kolejne
rozkłady kart na masywnym stoliku potrafiły osłabić
w nim instynkt samozachowawczy.
   Dźwięk trąbki rozległ się jeszcze głośniej. Filmowy
motyw Pater przypisał w telefonie tylko do dwóch
numerów. Jeden należał do naczelnika Cichowskiego,
drugi do niej. Z naczelnikiem zawarł umowę, że przed
urlopem uporządkuje już tylko papiery. Że żadnych no-
wych spraw nie weźmie. Cichowski nie miałby po co
dzwonić. To mogła być tylko ona.
   Mokra stopa przywykła do dawnych wybrzuszeń,
ceramicznych wynaturzeń i chropowatości wykonała
ślizg godny łyżwiarza figurowego. Pater poczuł, że traci
równowagę. Uderzył całym ciężarem ciała w umywalkę
firmy „Koło” i runął wraz z nią na podłogę. Rozległ się
łoskot, zadudniło w kaloryferze i rurach centralnego
ogrzewania, pokrytych świeżą, białą farbą. Wiertarka
na górze ucichła. Na podłodze leżała nowa umywalka
wśród twardych grudek cementu.
   Pater z sykiem, trzymając się za żebra, wstał z pod-
łogi. Telefon znalazł w kuchni na nowym stole, którego
blat pokryty był melaminą, podobno odporną na wilgoć
i zarysowania. Zanim spojrzał na numer, już wiedział.
To jednak nie mogła być ona. Nie miała tyle cierpliwo-
ści. Jego rozumowanie było słuszne. Na ekraniku migo-
tało „Żarówa”. Nie wróżyło to nic dobrego. Ten pseu-


16
donim szef Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku,
inspektor Cichowski, zawdzięczał swojej łysej i jakby
wypolerowanej czaszce. Żarówa dzwonił do Patera ze
swojej prywatnej komórki po raz czwarty w historii ich
współpracy.

Wiesz, co to jest MGM? – Cichowski zaczął bez wstę-
pów.
  – Ryczący lew.
  Zapadła cisza.
  – Metro–Goldwyn–Mayer. Taka stara wytwórnia filmo-
wa. Ta z ryczącym lwem.
  – Widzę, że humor ci przed urlopem dopisuje. MGM
to Markowski–Gumowski–Misiak. Tartak koło Wejhero-
wa, wiesz który?
  Wiedział. Był tam kiedyś.
  – Dwie godziny temu znaleźli tam zwłoki – ciągnął Ci-
chowski.
  – Co ja mam do tego? Przecież obiecał mi pan...
  – Wiem, co obiecywałem – przerwał naczelnik. – Na
miejscu są już ludzie z Wejherowa, ale poprosili nas
o pomoc. Sprawa może być nietypowa... Wiesz, że nie
mam kogo posłać. – Cichowski zaczął się nagle tłuma-
czyć. – Twój partner Światło jest na urlopie, inni zawa-
leni robotą. Zobacz, o co chodzi, najwyżej dowalimy
komuś jeszcze jedną sprawę albo zepchniemy na Wej-
herowo.
  Obaj milczeli. Na górze zaczęła się kolejna część kon-
certu na wiertarkę.
  – Co to znaczy, że sprawa może być nietypowa? Ko-
goś pochlastali piłą? Wejherowska masakra piłą mecha-


                                                      17
niczną? – Pater poczuł pulsowanie w okolicach żeber.
Dotknął bolącego miejsca i skrzywił się. – Czy jest tam
już lekarz?
  – Ma być Kwieciński. A co do pierwszego pytania:
zwłoki znaleziono w suszarni drewna. To podobno
mało ciekawy widok.
  – Ale co nam do tego? – Pater nie ustępował. – Jakiś
pijak wlazł do środka, zasnął i stało się.
  – Zgoda – głos Cichowskiego lekko zadrgał. – Tylko
nie każdy ma zgruchotaną czaszkę z tyłu głowy. Mało
kto potrafi się sam tak urządzić. Znam tylko wstępne
ustalenia, to oczywiście jeszcze nic, ale jedź tam, do-
pilnuj kwitów. A potem przyjemnego urlopu. Zgodnie
z umową.

Żebra bolały coraz bardziej. Dobrze, że na miejscu ma
być Kwieciński. Pater z trudem założył koszulę z krót-
kim rękawem. Przed falowcem podniósł rękę i pozdro-
wił znajomego taksówkarza. Sąsiad stał przy samocho-
dzie. Wszystkie drzwi i bagażnik były otwarte. „Pewnie
znów wiózł swojego sąsiada, gastronoma Wietnamczy-
ka, i teraz musi wywietrzyć samochód z zapachu kota
w pięciu smakach”, pomyślał Pater i wsiadł do toyoty.
Niecałą godzinę później był na miejscu.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .

More Related Content

What's hot

Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
e-booksweb.pl
 
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebookDetektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
e-booksweb.pl
 
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulzDa grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz
HShot
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
e-booksweb.pl
 
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebookKomisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
e-booksweb.pl
 
Kobiety na wesoło - ebook
Kobiety na wesoło - ebookKobiety na wesoło - ebook
Kobiety na wesoło - ebook
e-booksweb.pl
 
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebookZłoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
e-booksweb.pl
 
Jacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączkaJacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączka
Patrycja Łukaszek
 
Plagiat - Karolina Sykulska - ebook
Plagiat - Karolina Sykulska - ebookPlagiat - Karolina Sykulska - ebook
Plagiat - Karolina Sykulska - ebook
e-booksweb.pl
 
Męskie gry Aleksandra Marinina ebook
Męskie gry   Aleksandra Marinina ebookMęskie gry   Aleksandra Marinina ebook
Męskie gry Aleksandra Marinina ebook
e-booksweb.pl
 

What's hot (20)

Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
 
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebookDetektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
Detektyw kefirek i pierwszy trup - Małgorzata Strękowska-Zaremba - ebook
 
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulzDa grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
 
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebookKomisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
Komisarz Maciejewski - Marcin Wroński - ebook
 
Kobiety na wesoło - ebook
Kobiety na wesoło - ebookKobiety na wesoło - ebook
Kobiety na wesoło - ebook
 
Mała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebookMała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebook
 
Krasnalove Wieści - sierpień 2021
Krasnalove Wieści - sierpień 2021Krasnalove Wieści - sierpień 2021
Krasnalove Wieści - sierpień 2021
 
W Saunie 4/2017 (Dodatek specjalny)
W Saunie   4/2017 (Dodatek specjalny)W Saunie   4/2017 (Dodatek specjalny)
W Saunie 4/2017 (Dodatek specjalny)
 
Lipiec 12
Lipiec 12Lipiec 12
Lipiec 12
 
Krasnalowe Wieści - październik 2021
Krasnalowe Wieści - październik 2021Krasnalowe Wieści - październik 2021
Krasnalowe Wieści - październik 2021
 
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
 
Krasnalove Wieści - kwiecień 2021
Krasnalove Wieści - kwiecień 2021Krasnalove Wieści - kwiecień 2021
Krasnalove Wieści - kwiecień 2021
 
Izaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdfIzaak Babel - ZDRADA.pdf
Izaak Babel - ZDRADA.pdf
 
Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021
 
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebookZłoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05
 
Jacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączkaJacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączka
 
Plagiat - Karolina Sykulska - ebook
Plagiat - Karolina Sykulska - ebookPlagiat - Karolina Sykulska - ebook
Plagiat - Karolina Sykulska - ebook
 
Męskie gry Aleksandra Marinina ebook
Męskie gry   Aleksandra Marinina ebookMęskie gry   Aleksandra Marinina ebook
Męskie gry Aleksandra Marinina ebook
 

Viewers also liked

Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebookJak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
e-booksweb.pl
 
Skutki prawne separacji małżonków - ebook
Skutki prawne separacji małżonków - ebookSkutki prawne separacji małżonków - ebook
Skutki prawne separacji małżonków - ebook
e-booksweb.pl
 
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebookUbierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
e-booksweb.pl
 
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
e-booksweb.pl
 
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-bookPrawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
e-booksweb.pl
 
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebookStosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
e-booksweb.pl
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
e-booksweb.pl
 
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebookLecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
e-booksweb.pl
 
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebookMarketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
e-booksweb.pl
 

Viewers also liked (9)

Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebookJak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
Jak pracując mniej, zarabiać więcej - Wiesław Kluz - ebook
 
Skutki prawne separacji małżonków - ebook
Skutki prawne separacji małżonków - ebookSkutki prawne separacji małżonków - ebook
Skutki prawne separacji małżonków - ebook
 
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebookUbierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
Ubierz się stylowo i modnie w uśmiech - Izabela Jabłonowska - ebook
 
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
Status prawny samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej i jego pryw...
 
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-bookPrawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
Prawo budowlane. Warunki techniczne i inne akty prawne - e-book
 
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebookStosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
Stosunki pracy pracowników samorządowych - ebook
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
 
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebookLecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
Lecznicze przyprawy - Andrzej Sarwa - ebook
 
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebookMarketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
Marketing strategiczny na rynku farmaceutycznym - ebook
 

Similar to Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski

Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
e-booksweb.pl
 
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebookAdrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
e-booksweb.pl
 
Erynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebookErynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebook
e-booksweb.pl
 
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebookUciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
e-booksweb.pl
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
e-booksweb.pl
 
Morderca bez twarzy Henning Mankell
Morderca bez twarzy  Henning MankellMorderca bez twarzy  Henning Mankell
Morderca bez twarzy Henning Mankell
e-booksweb.pl
 
Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook
Zbrodnia i inne opowiadania   Antoni Lange ebookZbrodnia i inne opowiadania   Antoni Lange ebook
Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook
e-booksweb.pl
 
Mężczyzna, który się uśmiechał Henning Mankell ebook
Mężczyzna, który się uśmiechał   Henning Mankell ebookMężczyzna, który się uśmiechał   Henning Mankell ebook
Mężczyzna, który się uśmiechał Henning Mankell ebook
e-booksweb.pl
 

Similar to Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski (17)

Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2Nito Mega Zeen Nr.2
Nito Mega Zeen Nr.2
 
Golas
GolasGolas
Golas
 
Bardzo Stary Testament
Bardzo Stary TestamentBardzo Stary Testament
Bardzo Stary Testament
 
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
 
Granatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebookGranatowa krew - ebook
Granatowa krew - ebook
 
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebookAdrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
 
Kryminał tango
Kryminał tangoKryminał tango
Kryminał tango
 
Erynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebookErynie - Marek Krajewski - ebook
Erynie - Marek Krajewski - ebook
 
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebookUciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
 
Morderca bez twarzy Henning Mankell
Morderca bez twarzy  Henning MankellMorderca bez twarzy  Henning Mankell
Morderca bez twarzy Henning Mankell
 
Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook
Zbrodnia i inne opowiadania   Antoni Lange ebookZbrodnia i inne opowiadania   Antoni Lange ebook
Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook
 
Masa o-porachunkach-polskiej-mafii
Masa o-porachunkach-polskiej-mafiiMasa o-porachunkach-polskiej-mafii
Masa o-porachunkach-polskiej-mafii
 
Zycie to-jest-teatr
Zycie to-jest-teatrZycie to-jest-teatr
Zycie to-jest-teatr
 
Bardzo Stary Testament
Bardzo Stary TestamentBardzo Stary Testament
Bardzo Stary Testament
 
Zapach asfaltu.
Zapach asfaltu.Zapach asfaltu.
Zapach asfaltu.
 
Mężczyzna, który się uśmiechał Henning Mankell ebook
Mężczyzna, który się uśmiechał   Henning Mankell ebookMężczyzna, który się uśmiechał   Henning Mankell ebook
Mężczyzna, który się uśmiechał Henning Mankell ebook
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
e-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
e-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
e-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
e-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
e-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
e-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
e-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
e-booksweb.pl
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
e-booksweb.pl
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
e-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
e-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
e-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
e-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
e-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
e-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
e-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
e-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 

Róże cmentarne Mariusz Czubaj Marek Krajewski

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .
  • 4. Gianrico Carofiglio Świadek mimo woli Mariusz Czubaj 21:37 Martha Grimes Hotel Paradise Stacja Cold Flat Junction Hotel Belle Rouen Pod Huncwotem Pod Przechytrzonym Lisem Jean-Claude Izzo Total Cheops Szurmo Solea Tomasz Konatkowski Przystanek Śmierć Wilcza wyspa Marek Krajewski Koniec świata w Breslau Widma w mieście Breslau Festung Breslau Dżuma w Breslau Marek Krajewski, Mariusz Czubaj Aleja samobójców Jens Lapidus Szybki cash Henning Mankell Morderca bez twarzy Psy z Rygi Biała lwica Mężczyzna, który się uśmiechał Fałszywy trop Piąta kobieta O krok Zapora Aleksandra Marinina Kolacja z zabójcą Gra na cudzym boisku Ukradziony sen Złowroga pętla Śmierć i trochę miłości Męskie gry Zabójca mimo woli Zygmunt Miłoszewski Uwikłanie Denise Mina Pole krwi Martwa godzina Joanna Szymczyk Ewa i złoty kot
  • 6. Copyright © by Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, 2009 Wydanie I Warszawa 2009
  • 7. Chcemy wrócić przed czwartą i pójść nad morze po południu, kiedy słońce słabiej grzeje, a na plaży jest mniej ludzi. W końcu mamy teraz najdłuższe dni w roku... Kazimierz Kwaśniewski, Zbrodniarz i panna
  • 8.
  • 9. Prolog Są zdarzenia, które trafiają niczym precyzyjny cios bok- sera. Mówiąc językiem boksu: Kazimierz Ziętek został „na- poczęty” w poprzedniej rundzie. Jego przeciwnikiem był alkohol, którego nadmiar spożył dzień wcześniej. Zaczęło się od tego, że poszedł na imieniny do kolegi z tartaku, Jana Gawrona, zwanego „Wkrętakiem”. Sole- nizant nie przepuścił żadnej okazji, by zrobić butelkę z kolegami, a zapach wódki wyczuwał z dużej odległo- ści – niczym sejsmograf tąpnięcia gdzieś w strefie Mórz Południowych. Wkrętak opanował sztukę alkoholowe- go public relations do perfekcji: o swoich urodzinach i imieninach opowiadał z miesięcznym wyprzedzeniem, powtarzając tę informację nieustannie w ostatnim tygo- dniu przed – jak mawiał – „godziną zero”. Jeśli dzień imienin, urodzin lub jakiejś innej okoliczności towarzy- skiej wypadał w środku tygodnia, urządzał przyjęcie w tymże dniu i nigdy go nie przesuwał na najbliższy weekend, który wykorzystywał zwykle na „poprawi- ny” odpowiedniej „imprezy”. Solenizant pochodził spod Krakowa i zapewne z powodu galicyjskich korze- ni był wyjątkowym sknerą. To właśnie natura skąpca sprawiła, że z czasem Gawron, uwielbiający prezenty i alkohol, zaczął świętować także – chociaż był wdow- cem od ponad dziesięciu lat – rocznicę ślubu. Nikomu z biesiadników nie przeszkadzało to w najmniejszym stopniu. 7
  • 10. Wkrętak nie był wybredny. Życie nauczyło go, że spie- niężyć można wszystko, zapraszał zatem na swe uro- czystości kogo tylko mógł i przyjmował każdy prezent. Podczas ostatniego spotkania, z okazji rocznicy ślubu, trafił się prawdziwy rarytas, gdy jeden z gości przyniósł kilka kilogramów miedzi z elektromagnesów służących do samoczynnego hamowania pociągu. Wkrętak upłyn- nił cenny prezent w niedużej fabryce gwoździ koło Pucka. Wszystkie imprezy organizowane przez Gawrona kończyły się tak samo. Zawsze na koniec ci, którym po- dzielność uwagi pozwalała jeszcze na picie i słuchanie opowieści, musieli wysłuchać, jak to przed prawie trzy- dziestu laty Wkrętak pracował na wydziale K-1 Stoczni Gdańskiej. Na tym wydziale, który jako pierwszy, o szó- stej rano 14 sierpnia 1980 roku, rozpoczął historycz- ny strajk. Wkrętak opowiadał też, że na własne oczy widział, jak wąsaty elektryk przeskakiwał przez mur, by poprowadzić potem strajkujących do zwycięstwa. „Gdybym go powstrzymał, gdyby wtedy nie skoczył przez mur, byłoby inaczej... Lepiej”, dopowiadał cicho, ale bełkotliwy szept mieszał się już wtedy z pijacką czkawką. Kazimierz Ziętek słyszał wielokrotnie puentę tej opo- wieści i też miał prawo myśleć, co by było, gdyby... Kil- ka godzin później zastanawiał się na przykład, co by było, gdyby nie poszedł na imieniny do Wkrętaka i spę- dził wieczór ze swoją konkubiną. Albo gdyby pamiętał, że sknera Gawron kupuje wódkę najgorszą i upadla- jącą oraz najtańsze, wzmacniane spirytusem piwo na dobicie. Ale to było kilka godzin później. Teraz w jego 8
  • 11. głowie kłębiły się tkliwe myśli, erotyczne tęsknoty i nie- bezpieczne żołądkowe zapowiedzi. Gdy Kazimierz Ziętek otworzył drzwi klatki schodo- wej przy ulicy Morskiej w Gdyni, poczuł, że za chwilę eksplodują mu trzewia i głowa. Marzył już tylko o jed- nym: by wtulić się w Złotko, w jej biodra rozłożyste ni- czym wachlarz, i przespać się chociaż ze trzy godziny. Wieloletnia partnerka życiowa Ziętka nazywana była „Złotkiem” nie z czułości, ale ze względu na swą rzadko spotykaną posturę. Miała sto dziewięćdziesiąt centy- metrów wzrostu, co – w oczach wielu mężczyzn – upo- dabniało ją do polskich siatkarek. „Tylko nie pozwólcie jej skakać”, Ziętek mówił do kolegów, gdy był pewien, że Złotko nie słyszy. „Jej podskoki spowodowałyby wstrząsy tektoniczne. Jak w tych japońskich filmach o Godzilli”. Była druga w nocy i alkohol w jego głowie i brzuchu buzował jak gejzer. Pech go nie opuszczał. Najpierw bez skutku szukał kluczy, a potem zaczął walić pięś- ciami do drzwi. Złotko ani myślała otworzyć. Można by rzec, że ustawiła szczelny blok. Ziętek wytoczył się przed czteropiętrowy budynek i postanowił wejść przez balkon, ale kraty mieszkania na parterze były zamknięte, podobnie jak i okno, choć noc była parna; jedna z ostatnich w czerwcu, jedna z tych, które za- powiadają tłumy turystów na Wybrzeżu i udane wa- kacje. Nie pozostawało nic innego jak warować przy wycieraczce, znosić drwiące spojrzenia zapóźnionych sąsiadów i czekać, aż Złotko się zlituje i raczy otwo- rzyć. O czwartej nad ranem Ziętka minął pan Tadek nazywany przez chłopaków z podstawówki „Czerwono- 9
  • 12. nosym”. Przeszedł obojętnie obok, tak jak przechodzi się koło niegroźnego widma. Alkoholowe bestiarium sprawiało, że Czerwononosy często nie mógł zasnąć. Bał się koszmarów dopadających w godzinach naj- głębszego snu. O czwartej rano pan Tadek krążył więc między blokami i szukał kompana, z którym mógłby chlapnąć. Tak na uspokojenie. O piątej niektórzy sąsiedzi zaczęli wyprowadzać psy. Jeden z czworonogów omal nie obsikał mężczy- zny drzemiącego na wycieraczce. O szóstej trzydzieści Ziętek dał za wygraną. Ze Złotkiem porozmawia sobie później. I w koszuli przesiąkniętej potem, który trącił – podobnie jak oddech – niestrawioną wódką, pojechał do tartaku pociągiem, nie wiadomo dlaczego zwanym „autobusem szynowym”. Przez następne dni Ziętek wielokrotnie myślał, co by było, gdyby jednak wziął wtedy „dzień wolny na żądanie”. Niepotrzebnie przejmował się tym, co wciąż powtarzał im szef. „Robota jest, to i ludzie się znajdą. I to lepsi od was”, te zdania brzmiały jak refren, który wbił mu się w głowę. Rzeczywiście, tartak MGM między Wejherowem i Krokową, największy w okolicy, praco- wał na pełnych obrotach. Jeszcze niedawno tartakom groziła zapaść, gdy wszyscy sprowadzali drewno tanie jak barszcz z Bułgarii i Rumunii. Wszystko zmieniło się, gdy kraje te wstąpiły do Unii Europejskiej i podniosły ceny surowców. Ziętek założył robocze ubranie i wypił lurowatą kawę, po której znów zaczęło go mdlić. – Co tak siedzisz? – usłyszał. – Długo tak będziesz się modlił? 10
  • 13. Pięćdziesięcioletni siwy mężczyzna, który stał nad nim, trzymał w ręku wilgotnościomierz młotkowy. – Wkrętaka nie będzie, wziął dzień wolny na żądanie. Rury mu pękły w mieszkaniu czy coś takiego... „Akurat”, pomyślał Ziętek i poczuł, że za chwilę wy- leje się z niego niestrawiona wódka. Widomy dowód zbrodni popełnionej wczoraj z Wkrętakiem. Wstał cięż- ko. W głowie mu wirowało. – A jak nie ma Wkrętaka, to masz. – Mężczyzna wrę- czył mu przyrząd służący do pomiaru wilgotności drew- na. – No, ruszaj się! Była ósma trzydzieści, gdy otworzyli drzwi suszarni. Ziętek wbijał wilgotnościomierz w tarcicę, a siwy zapi- sywał wyniki pomiaru. – Wiesz co? – Ziętek odwrócił się w jego stronę. – Zro- bimy pomiar, a potem pójdę do kanciapy, kimnę się z godzinkę, co? – Uderzył w kolejną partię tarcicy. – Zo- stanę dziś dłużej, co? Mężczyzna milczał. „Coś jest nie tak”, pomyślał Ziętek, „ten ciul chce mi dopiec, że niby jestem trochę zaprawiony, i nie zgo- dzi się”. Nagle zrozumiał, co sprawiło, że jego gderliwy szef nie odpowiada. Dźwięk. Inny dźwięk. Wilgotnościomierz wbijany w tarcicę wydaje inny dźwięk. Ten był podobny do przytłumionego klaśnię- cia. Coś się nie zgadzało. I skąd taka wysoka wilgotność? Powinna być o wiele mniejsza. Uderzył młotkiem raz jeszcze. 11
  • 14. Siwy wyciągnął rękę i gwałtownie, z okrzykiem obrzy- dzenia, ją cofnął. Zaczął się trząść. – To nie tarcica... – wykrztusił. – To człowiek... Trup.... Wysuszyło go na wiór... Cios doszedł celu. Zanim Ziętka oblał zimny pot, za- nim poczuł kwaśną kluskę w gardle, zanim zobaczył wi- rujące czarne plamy przed oczami, zanim to wszystko poczuł i ujrzał, dostrzegł strzępy granatowej dżinsowej kurtki. Mięśnie jego nóg zamieniły się w watę. Nieprzytomny zwalił się na ziemię.
  • 15. 1 Dźwięki trąbki Milesa Davisa przebiły się przez szum prysznica i warkot wiertarki u sąsiada z góry. Motyw z filmu Windą na szafot powtórzył się raz jeszcze, tym razem głośniej. Jarosław Pater przypomniał sobie, że te- lefon zostawił w kuchni na stole. Postawił mokrą stopę na nowe, przed miesiącem wymienione kafelki. Nie spodziewał się, że kiedyś polubi „falowce”, gi- gantyczne blokowiska w Gdańsku-Przymorzu, wymysł architektów z czasów Edwarda Gierka, którym pofalo- wało mózg. Nie sądził, że przestanie przeszkadzać mu oznaczająca jego klatkę odrapana litera „H”, do której ktoś dopisał dwie inne litery: „uj”. Że spojrzy inaczej na balkony, żyjące w rytmie sezonowej mody. Wiosną bal- kony zapełniały się rowerami, latem i wczesną jesienią pojawiały się taborety i niewielkie grille, późną jesie- nią zostawały tylko sznury z praniem. Nie irytowało go już i to, że kwadrat, którego granice wyznaczał falowiec i czteropiętrowy, ustawiony do niego równolegle, rów- nie długi tasiemiec, żyje własnym życiem, zaludniony mężczyznami popijającymi na ławce piwo i godzinami grającymi w karty. Depresji nie wywołało w Paterze wy- kopalisko, które wyglądało, jakby w ziemię koło falowca uderzył meteoryt. Wykopalisko przeznaczone było pod budowę hipermarketu, który miał stać się konkurencją dla pobliskiego „Reala” i „Biedronki”. Nadkomisarzo- wi żal było jedynie niewielkiego domku, stojącego do niedawna na terenie budowy, w którym hodowca gołę- 13
  • 16. bi trzymał swoje stado. Pewnego dnia mężczyzna i jego chatka znikli. Jakby zapadli się w otchłani wykopanej przez maszyny budowlane. Pod koniec maja Paterowi udało się dokończyć re- mont ciągnący się długimi tygodniami. Wymianę płytek ceramicznych na podłodze zaczynała ekipa, która po kilku dniach zrezygnowała i przeniosła się do Wielkiej Brytanii, pozostawiając nadkomisarza ze stosem mate- riałów budowlanych w małym przedpokoju. Z drugą ekipą było podobnie. Dopiero trzecia uporządkowała wszystko po poprzednikach, w czym niemałą zasługę miał aspirant Wieloch. Widząc nadkomisarza na skra- ju załamania nerwowego, postanowił zastosować – jak sam to określił – „czynnik perswazyjny”. Pewnego dnia wszedł do mieszkania w falowcu na Przymorzu. W milczeniu przypatrywał się postępowi prac, po czym wyjął wódkę „Wyborową” i zapropono- wał robotnikom po kolejce z gwinta. Gdy wypił i otarł usta wierzchem dłoni, wyjął pistolet P-99. W ciszy, która zapadła w mieszkaniu, słychać było, jak sąsiedzi piętro niżej kłócą się, gdzie mają jechać na weekend. – No więc jest tak – zaczął Wieloch, przeładowując broń – żeśmy się napili wódki. A po kielichu jesteśmy już kumplami, nie? A kumplom – teraz zdawało się, że waży pistolet w ręce – opowiada się o sobie. Opowiem wam, do czego to – podniósł P-99 do góry – często mi służy. Pokazuję to ludziom, którzy nie dotrzymują słowa. I Wieloch roztoczył opowieść o tym – tak się wyra- ził – kogo ma na rozkładzie. I jak nienawidzi partaczy. I o tym, jak ceni zawodowców. I że nigdy jeszcze przed nim nikt nie uciekł. 14
  • 17. – Więc, chłopaki, mam nadzieję, że też jesteście za- wodowcami i że ten remont zrobicie szybko. I – zakoń- czył przemowę – że ta wódka z wami nie była pomyłką. Że jesteśmy kumplami. Ja mogę pomylić się nie raz i nie dwa, ale mój przyjaciel – zawiesił głos i czule przejechał palcem po lufie pistoletu – nie myli się nigdy. Klepnął oniemiałego Patera w ramię i wyszedł, zosta- wiając „chłopakom” napoczętą butelkę. W drzwiach jeszcze szepnął: – Niech pan się nie martwi, szefie. Zobaczy pan, jak działa taki doping. Wieloch nie pomylił się. W ekipę wstąpił nowy duch. Pracowali bez wytchnienia także w soboty i w niedziele, a efektem wysiłku na miarę przodowników pracy była lśniąca nowością i czystością łazienka oraz wyremon- towana kuchnia. Łazienka i kuchnia, których nadkomi- sarz nie musiał się już wstydzić. W życiu Patera zaszły także inne zmiany. Aspirant Kulesza ze zdumieniem za- uważył, że przełożony zaczął używać szamponu kolory- zującego, by przykryć coraz bardziej widoczną siwiznę. Zdawało się, że mgiełka złośliwości i apatii, unosząca się nad Paterem, przerzedziła się w ostatnich miesią- cach. Dwie pasje nadkomisarza pozostały niezmienne: obstawianie zakładów sportowych oraz poker, chociaż przy stoliku w „Mandarynie” pokazywał się rzadziej niż kiedyś. Ostatnio pomyślał nawet, że dwa hazardowe nałogi uzupełniały się niczym piasek przesypujący się w klep- sydrze. Podczas gdy zakłady bukmacherskie zapew- niały mu środki do życia, niekiedy przewyższające policyjną pensję, premię otrzymywaną od święta lub 15
  • 18. honorarium za konsultacje do jednego z seriali, poker odkrywał dionizyjską naturę Patera – naturę utracju- sza i człowieka, dla którego ryzyko było tym, czym dla innych kreska koksu. O ile zawsze szczycił się tym, że wieloletnia miłość do Lechii Gdańsk nigdy nie pozba- wiła go rozsądku w salonie zakładów, o tyle kolejne rozkłady kart na masywnym stoliku potrafiły osłabić w nim instynkt samozachowawczy. Dźwięk trąbki rozległ się jeszcze głośniej. Filmowy motyw Pater przypisał w telefonie tylko do dwóch numerów. Jeden należał do naczelnika Cichowskiego, drugi do niej. Z naczelnikiem zawarł umowę, że przed urlopem uporządkuje już tylko papiery. Że żadnych no- wych spraw nie weźmie. Cichowski nie miałby po co dzwonić. To mogła być tylko ona. Mokra stopa przywykła do dawnych wybrzuszeń, ceramicznych wynaturzeń i chropowatości wykonała ślizg godny łyżwiarza figurowego. Pater poczuł, że traci równowagę. Uderzył całym ciężarem ciała w umywalkę firmy „Koło” i runął wraz z nią na podłogę. Rozległ się łoskot, zadudniło w kaloryferze i rurach centralnego ogrzewania, pokrytych świeżą, białą farbą. Wiertarka na górze ucichła. Na podłodze leżała nowa umywalka wśród twardych grudek cementu. Pater z sykiem, trzymając się za żebra, wstał z pod- łogi. Telefon znalazł w kuchni na nowym stole, którego blat pokryty był melaminą, podobno odporną na wilgoć i zarysowania. Zanim spojrzał na numer, już wiedział. To jednak nie mogła być ona. Nie miała tyle cierpliwo- ści. Jego rozumowanie było słuszne. Na ekraniku migo- tało „Żarówa”. Nie wróżyło to nic dobrego. Ten pseu- 16
  • 19. donim szef Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, inspektor Cichowski, zawdzięczał swojej łysej i jakby wypolerowanej czaszce. Żarówa dzwonił do Patera ze swojej prywatnej komórki po raz czwarty w historii ich współpracy. Wiesz, co to jest MGM? – Cichowski zaczął bez wstę- pów. – Ryczący lew. Zapadła cisza. – Metro–Goldwyn–Mayer. Taka stara wytwórnia filmo- wa. Ta z ryczącym lwem. – Widzę, że humor ci przed urlopem dopisuje. MGM to Markowski–Gumowski–Misiak. Tartak koło Wejhero- wa, wiesz który? Wiedział. Był tam kiedyś. – Dwie godziny temu znaleźli tam zwłoki – ciągnął Ci- chowski. – Co ja mam do tego? Przecież obiecał mi pan... – Wiem, co obiecywałem – przerwał naczelnik. – Na miejscu są już ludzie z Wejherowa, ale poprosili nas o pomoc. Sprawa może być nietypowa... Wiesz, że nie mam kogo posłać. – Cichowski zaczął się nagle tłuma- czyć. – Twój partner Światło jest na urlopie, inni zawa- leni robotą. Zobacz, o co chodzi, najwyżej dowalimy komuś jeszcze jedną sprawę albo zepchniemy na Wej- herowo. Obaj milczeli. Na górze zaczęła się kolejna część kon- certu na wiertarkę. – Co to znaczy, że sprawa może być nietypowa? Ko- goś pochlastali piłą? Wejherowska masakra piłą mecha- 17
  • 20. niczną? – Pater poczuł pulsowanie w okolicach żeber. Dotknął bolącego miejsca i skrzywił się. – Czy jest tam już lekarz? – Ma być Kwieciński. A co do pierwszego pytania: zwłoki znaleziono w suszarni drewna. To podobno mało ciekawy widok. – Ale co nam do tego? – Pater nie ustępował. – Jakiś pijak wlazł do środka, zasnął i stało się. – Zgoda – głos Cichowskiego lekko zadrgał. – Tylko nie każdy ma zgruchotaną czaszkę z tyłu głowy. Mało kto potrafi się sam tak urządzić. Znam tylko wstępne ustalenia, to oczywiście jeszcze nic, ale jedź tam, do- pilnuj kwitów. A potem przyjemnego urlopu. Zgodnie z umową. Żebra bolały coraz bardziej. Dobrze, że na miejscu ma być Kwieciński. Pater z trudem założył koszulę z krót- kim rękawem. Przed falowcem podniósł rękę i pozdro- wił znajomego taksówkarza. Sąsiad stał przy samocho- dzie. Wszystkie drzwi i bagażnik były otwarte. „Pewnie znów wiózł swojego sąsiada, gastronoma Wietnamczy- ka, i teraz musi wywietrzyć samochód z zapachu kota w pięciu smakach”, pomyślał Pater i wsiadł do toyoty. Niecałą godzinę później był na miejscu.
  • 21. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .