SlideShare a Scribd company logo
1 of 17
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .
Antoni Lange

ZBRODNIA I INNE OPOWIADANIA
Antoni Lange




ZBRODNIA
 I INNE OPOWIADANIA




      Armoryka
   SANDOMIERZ 2009
Redaktor: Władysław Kot
      Projekt okładki: Juliusz Susak




    Copyright © 2009 by Wydawnictwo
  i Księgarnia Internetowa ARMORYKA




       Wydawnictwo ARMORYKA
               ul. Krucza 16
          27–600 Sandomierz
           tel (0–15) 833 21 41
e–mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl
    http://www.armoryka.strefa.pl/




      ISBN 978–83–60276–67–9
ZBRODNIA

   Rozmawialiśmy o zbrodni, gdy Lucjan S., patrząc na nas
swym nad wyraz łagodnym okiem, rzecze:
   — I ja też popełniłem raz w życiu ciężką zbrodnię.
   A gdyśmy ze zdumieniem słuchali tej rewelacji, opowie-
dział nam swoją „histoire d'un crime.”
   — Więcej niż dwa lata temu, kiedy to skutkiem wojny ja-
pońskiej rozpoczęło się w całym kraju t. zw. w języku urzędo-
wym „brożeńje”, pewnego razu o godzinie 10—ej wieczorem,
otrzymałem z Kaolina telegram następujący: — „Przyjeżdżaj
natychmiast. Sprawa nie cierpiąca zwłoki. Julia”. To wezwa-
nie Julii wstrząsnęło mną do głębi. Pisywaliśmy do siebie
rzadko. Telegram oznaczał, że sprawa musiała przewyższać
wszelką miarę codziennego konwenansu. Pewno jaka gwał-
towna scena z mężem. Może trzeba go będzie zamordować;
bywają w życiu takie sytuacje.
   Jak wiecie, Julia Czerwieńcowa jest moją siostrą przyrod-
nią, a właściwie nawet i to nie; nie jest wcale moją krewną.
Jest to córka mojej macochy, gdyż ojciec mój, owdowiawszy,
ożenił się z wdową dzietną. Miałem może szósty rok, kiedy
Julia, jako dwuletnia dziewczynka, weszła do naszego domu.

                             5
Wychowywałem się z nią razem tak, żem ją uważał jak sio-
strę, a choć zdarzały się momenty, żem może dla niej żywił
jakieś silniejsze uczucie, to jednak zawsze mię żenowała myśl
o podobieństwie jakiego bądź ściślejszego z nią związku, któ-
ry wydawał mi się niemal kazirodztwem. Ostatecznie mogłem
się był z nią ożenić, bez naruszenia jakiejkolwiek zasady
prawnej czy etycznej, tym bardziej, że i z jej strony niewątpli-
wą miałem sympatię. Przeważyły skrupuły — i stało się ina-
czej. Julia wyszła za Michała Czerwieńca, człowieka na oko
dość przyzwoitego, uposażonego wcale dobrze; który może
i zdołałby zapewnić szczęście swej żonie, gdyby nie szczegól-
ne cechy jego charakteru, wynikające w znacznym stopniu
z cierpień wątroby i żołądka. Początkowo było to wszystko
niewidoczne, gdyż Michał, o ile chciał, był wielce układny
i umiał grać rolę bardzo subtelnego i wykwintnego człowieka.
Co Juwenalis mówi o kobietach, że poza domem są przyjem-
niejsze niż w domu, to da się znakomicie zastosować do Mi-
chała. Niesłychanie rzadko się. zdarza, żeby mąż w stosunku
do żony zachowywał prawidła grzeczności salonowej; prze-
ciwnie, często człowiek słynny między ludźmi jako wersal-
czyk, w domu bywa ohydnym grubianinem i brutalem. Nazy-
wa się to: zdjąć wykrochmalony kołnierzyk. A jeżeli nadto
człowiek ten jest chory na żołądek i na wątrobę, to pomyślcie,
ile przykrości musi znosić otoczenie. Nie można powiedzieć,
aby Michał żony swej nie kochał; owszem, ale była to dusza
biuralisty, dla którego wszystko miało sens jednowartościo-
wy. Był urzędnikiem, i to nie tylko z przypadku; był urzędni-
kiem całą duszą i ciałem. Biuralistą był też jako mąż — i po
biurowemu kochał swoją żonę. Ale w równym stopniu kochał
swój rower, swego psa Boksa i swoją sól karlsbadzką, którą
brał regularnie co dwa dni, przez parę miesięcy corocznie; na
krótki tylko czas przeszedł do skrzypu (equisetum), podług
przepisu ks. Kneippa, ale znów powrócił do soli karlsbadz-
kiej, która jest jedynym, wypróbowanym środkiem zarówno
na żołądek, jak na wątrobę. Lekarza miał, który go zapewniał,

                               6
że choremu na wątrobę bardzo użyteczne jest od czasu do
czasu zgniewać się porządnie, zirytować, skrzyczeć wszyst-
kich dokoła, bo to fosforyzuje wątrobę. Oczywiście Michał —
jako biurokrata gorliwy — korzystał z tego wskazania ściśle
i obficie; tę receptę mądrego Eskulapa, najbardziej odczuwa-
ła Julia, która, jako punkt najsłabszego oporu, stanowiła dla
Michała najlepszy akumulator jego wybuchów wątrobianych.
    Zresztą był doskonałym administratorem, powierzony so-
bie interes prowadził uczciwie i z największą dokładnością, co
mu jednak nie przeszkadzało być w nieustannej wojnie z dy-
rekcją, z personelem urzędniczym, a także i z robotnikami.
    Co do robotników wszelako miał swoją osobną politykę —
chciał ich właśnie zadowolić; wiadomo też było, że wobec dy-
rekcji zawsze stał po ich stronie; szło mu zaś o to, aby słyszeć
o sobie: „Ho, ho! Czerwieniec — to ci surowy chłop, ale spra-
wiedliwy psiamać!” Jakiś czas istotnie, polityka ta prowadziła
do celu, ale kiedy nastało „brożenje”, postawa robotników zu-
pełnie się zmieniła.
    Muszę tu wyjaśnić, że Michał był zarządzającym średnich
rozmiarów fabryki wyrobów fajansowych pod nazwą
„Kaolin”, w Krakowskiem. Pomimo dźwięcznej nazwy jed-
nakże, glinka kaolinowa, zapewne w małej ilości znajdująca
się w tutejszym gruncie, dawno już została wyczerpaną, i po-
zostały tylko gliny pośledniejsze, nadające się do wyrobu
garnków i niższych rodzajów talerzy, misek, dzbanów, kafli
i t.d Toteż fabryka kaolińska wyrabiała tylko gatunki tańsze,
co — jak się okazało w praktyce — było nader zyskownym in-
teresem. Mimo to przewrót, jaki spowodowała w przemyśle
wojna i „brożenje”, sprawił, że fabryka była prawie nieczynną
od paru miesięcy, a zapasy towaru były bardzo znaczne. Mó-
wię o tym wszystkim, abyście zrozumieli sytuację, jaką zasta-
łem po przyjeździe.
    Oczywiście, skoro tylko o godzinie dziesiątej wieczorem
dostałem telegram Julii, natychmiast wyruszyłem na dworzec
kolei żelaznej, i o trzy na jedenastą jużem siedział w wagonie.

                               7
Nie miałem czasu nawet wziąć ze sobą najlichszego bagażu,
zabrałem tylko rewolwer, gdyż od stacji Glinicze koło pięciu
wiorst prowadzi do Kaolina, po wertepach, a przy tym jecha-
łem nocą — mały browning mógł być przydatny. Na stacji
mogłem być koło drugiej, na miejscu koło trzeciej rano.
   Pociąg pędził dość szybko, choć dla mnie zawsze zbyt po-
woli. Kilka osób było w moim przedziale; jegomość szpako-
waty o szerokich ustach murzyńskich i dwie damy, starsza
i młodsza w wielkim czerwonym kapeluszu, a która figlarnie
uśmiechała się do mnie, w czasie, gdy jej towarzyszka, uśpio-
na, kiwała się na prawo i na lewo. Nie miałem ochoty do roz-
mowy i całą drogę ważyłem znaczenie telegramu. Nareszcie
usłyszałem okrzyk:
   — Glinicze! Jedna minuta!
   Wyskoczyłem z wagonu. Sam jeden się tu zatrzymałem.
Pociąg po chwili ruszył z gwałtownym świstem, wyrzucając
ogromne kłęby pary.
   Znalazłem się naraz jakby w próżni. Noc była pochmurna,
czarna, bez gwiazd i bez księżyca.
   Glinicze — Jest to mała stacyjka, właściwie przystanek.
   Kilka naftowych latarek licho oświetlało budynki.
   Wszedłem do sali, będącej naraz bufetem, kasą i składem
bagaży.
   Już w chwili, gdym stanął na platformie, uderzył mię od-
głos śpiewu na sali. Istotnie tłoczyło się tu kilkanaście osób;
byli to robotnicy fabryczni i kolejowi, wieśniacy okoliczni, ży-
dzi z miasteczka, nawet kilka bab; był jakiś pan w pelerynie;
ale centralną osobę zgromadzenia poznawałeś od razu: był to
miejscowy wachmistrz żandarmerii.
   — Gaspada! — mówił wachmistrz — a my to zapojem
Czerwonego, bo teraz taki czas, że prawitielstwo dałoj! a wsio
budiet tiepier dla naroda; dla muzyków i dla raboczych, dla
biednych parszywych żydów i dla niżnich czynów! Taki czas
teraz priszoł. Ja był wiernyj sługa prawitielstwa, ale teraz to
ja mówię: dałoj! Bo — jak mi tu pisze mój brat z Gundżulina,

                               8
z etoj proklatoj Mandżurii — że ich trydcaty strełkowy połk
przez całą niedzielę nic w pysku nie miał, a gaładał straszno,
a tiem wremieniem gienierał pił szampanskoje. A potem, jak
się w armji zrobił bunt, to sta sorok czełowiek rozstrzelali,
i wtedy — pisze mój brat — wielkie „brożenje” poszło po na-
rodzie! Tak ja mówię: datoj prawitielstwo i szabasz!
    Tak perorował wachmistrz glinicki, a potem, oglądając się
niby to z trwogą dokoła, nagle zapytał żartobliwie:
    — Ale, gaspada! Czy tu niema gdzie żandarma?
    Śmiech się rozległ śród słuchaczy, a potem zabrzmiała
pieśń:
    Nasz sztandar płynie ponad trony!...
    — Panowie! — zawołałem, gdy nastała chwila ciszy. — Czy
niema tu koni z Kaolina, lub czy mógłbym znaleźć bryczkę?
    Pan w pelerynie zbliżył się do mnie.
    — Jestem Miller, właśnie z Kaolina, chemik. Jeżeli pan so-
bie życzy, to możemy razem pojechać. Ja tu czasem na stację,
bo człowiek ciekaw, co słychać na świecie... A u nas, panie,
głusza i tyle... E, Paweł! po—da—waj! Jedziemy...
    Przedstawiłem mu się, zadowolony, że będę miał kompa-
nię.
    Zaturkotało na dziedzińcu stacji. Paweł zajechał bryczką
kaolińską.
    — A szanowny pan do kogo? Mogę przenocować. Jestem
w wolnym stanie. Ni chatynki, ani żinki... Teraz, panie, to ja
tylko politykę robię: z tym wachmistrzem — to głowa rewolu-
cji w naszym powiecie — i z Pawłem — tęgi człowiek! Zobaczy
pan: my z nim pogadamy. Ja tu dla nich odczyty miewam,
panie, z ekonomii, o socjalnych reformach gadam. Tak społe-
czeństwo wywracam do góry nogami, jak babkę z piasku. By-
wają tu robotnicy, nawet dziewuchy...
    Konie rżały z niecierpliwości. Czuły, że do domu wracają.
Siedliśmy do bryczki, otuleni w burki. Paweł trzasnął z bicza,
zadyrygował: wioo—o! Ruszyliśmy.
    — No, cóż, Pawle? jakże tam będzie? — rzecze Miller.

                              9
— Będzie, będzie zaraz na zwiesnę wielka wojna, pewni-
kiem! Już tam pod Miechowem stoją nasze sokoły, niby te
krakowskie, sześćdziesiąt tysięcy! i niedługo przyjdą do nas,
jeno czekają na tych z Ameryki; tam przygotowali polskie
wojsko — tęgie i ładnie kolorowo ubrane, a ono to płynie do
nas przez wielkie morze i na zwiesnę będzie tu, a z tymi soko-
łami się spotka. Sześćdziesiąt tysięcy! Tylko Niemcy, psubra-
ty, chcą tu nam pobruździć i swoich tam dragonów wystawili
na pruskiej granicy... Sześćdziesiąt tysięcy!...
    Tak nam całą drogę politykował Paweł, a Miller od czasu
do czasu to mnie nogą trącał, to w rękę szczypał, zadowolony
wymową furmana. Śmiał się serdecznie: był to człowiek bar-
dzo dobroduszny i pełny humoru. Śmial się z wojny, z rewo-
lucji, z kryzysu ekonomicznego, z Pawła i wachmistrza...
Śmiał się z grobowo czarnej nocy, którą tu i owdzie ledwo
nieco rozświetlały białe pokłady nieobfitego śniegu... Śmiał
się z przepaścistej, nierównej drogi, która wiodła z Glinicz do
fabryki; z podskakiwania bryki, która dwa lub trzy razy
o mało nie runęła do rowu...
    — A cóż tam słychać w Kaolinie? — zagadnąłem.
    — Wcale dobrze. Próżnujemy po sułtańsku. U nas strajku
nie będzie, bo zarząd sam powiedział: halt! Nawet elektrykę
zgasili. Patrz pan; gdyby nie to, i nam i koniom świeciłaby
gwiazda przewodnia. Jedziemy w mrok bezdenny: „tenebrae
tenebrarum”. Ze dwudziestu ludzi zostało i pieców pilnują.
Słowem, wybornie, lepiej niż w Mandżurii, i żeby nie ten pies
Czerwienieć, toby się tu żyło jak w raju.
    — Dlaczego pan tak mówi? Ja właśnie mam się z p. Czer-
wieńcem zobaczyć.
    — Co tu gadać?! Pies — i tyle! Ani robotnika, ani majstra,
ani chemika, ani dziedzica nie puści, żeby nie zalać sadła za
skórę; i to wszystko po prostu tylko dla konkokcji, żeby mu
wątroba nie gniła. A już najbiedniejsza — to, panie, jego
żona; co się ta kobieta nacierpi, to rzecz niesłychana! Wie
pan, dlaczego ja jestem taki „wesoły, szczęśliwy”? Nie dlate-

                              10
go, że przy Port Arturze bierzemy po skórze, i nie dlatego, że
wachmistrz w powiecie Glinickim podniósł ognistą chorągiew
rewolucji, ale dlatego, że nie jestem żoną tego psa Czerwień-
ca, że w ogóle związany jestem z nim bardzo luźno, że jutro
rano mogę mu powiedzieć: „au revoir!” — odjechać sobie
precz — i „aus”: nie znam go. Ale ona!... Panie, toż choć z da-
leka, ja widzę ich życie. Klnę się na wszystkie świętości, naj-
śmiertelniejszy grzech byłby odpuszczony w niebie temu,
coby ich do rozwodu doprowadził... Ale myśli pan, że ją dało-
by się namówić; dzieci — obowiązki — stało się — wyrok Boży
— pokuta! Czy ja wiem?... Nieraz tak ostrożnie słówka z niej
wyciągam... To zacna kobieta, ale przestarzałych pojęć: sa-
krament — przesądy i t. d. Cóż robić?! Dużo takiej starej
ciemnoty jest na świecie; my to wszystko zmienimy, skoro
tylko wachmistrz zwycięży, a Paweł sprowadzi z Ameryki so-
kołów... Ale oto dom już blisko; noc późna, niech pan zaje-
dzie do mnie na spoczynek, i tak się pan dość nadusi jadowi-
tym gazem tej Psiej groty...
   Słuchałem w milczeniu. Rewelacje te były mi przykre, choć
wcale nie niespodziewane. Skorzystałem z grzeczności Mille-
ra i postanowiłem przenocować u niego.
   Kaolin był pogrążony w głębokiej ciemności. Kominy fa-
bryczne sterczały na powietrzu jak czarne szubienice. Domy
mieszkalne większe i mniejsze, zlewały się z mrokiem nocy w
jakieś wielkie, czarne potwory. Na kilku domach tylko świeci-
ła mała blada latarnia. Zresztą ciemność bezgraniczna i cisza
grobowa.
   Nazajutrz rano, koło godziny 10—ej, zadzwoniłem do
mieszkania Czerwieńców. Serce biło mi z lekka, pełne niepo-
koju, co za tajemnica kryje się poza słowami telegramu. Słu-
żąca otworzyła mi drzwi, i wnet znalazłem się w obszernym,
dość wytwornie umeblowanym salonie, Na ścianie, śród
zwierciadeł i premii Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych,
spostrzegłem dwie akwarele, malowane przez Julię, jeszcze
za czasów panieńskich, w Zakopanem: Giewont i widok z Ro-

                              11
stoki. Zarzuciła od dawna malarstwo; również osieroconą fi-
zjognomię miał stojący w kącie salonu fortepian.
    Cisza była w izbie, gdy naraz wybiegły do mnie wyświeżo-
ne dzieci Julii, dwóch chłopczyków i mała, czteroletnia
dziewczynka; witały mię z hałasem i śmiechem, jako drogiego
wuja, który przesyłał im od czasu do czasu zabawki, cukierki
i książki z obrazkami. Radość ich była wielka, a Władzio wnet
rozwinął małą czerwoną chorągiewkę, i dzieci rozpoczęły po
izbie uroczysty pochód, śpiewając na nutę Marsylianki:
    Dalej, przypuśćmy szturm,
    Do więzień i do turm!
    Wkrótce zjawiła się w progu moja siostra przyrodnia; jak
zawsze, była piękna, alabastrowo—biała, o klasycznym owalu,
delikatnie zarysowanej szyi i wypukłym czole; ale dziwnie
zmęczony był wyraz jej twarzy, tak, że od razu w jej błękitno
—stalowych oczach czytałeś bezgraniczną tęsknotę za zmia-
ną. Jaką? Zmianą miejsca, otoczenia, życia — zmianą plane-
ty... Widocznym było, że połową marzeń swej duszy żyje
gdzie indziej... Chwilowo, rzekłbyś, na mój widok — uśmiech-
nęła się uśmiechem ust, które prawie nie znają uśmiechu...
Była to kobieta, wysoka, smukła, w pełni trzydziestu lat,
kształtów bogatych i harmonijnych, snadź urodzona do
szczęścia i pokoju, a którą los postawił na linii beznadziejne-
go smutku i tęsknicy.
    Złoty, bujny, rozpleciony włos strumieniem spływał jej po
ramionach na granatową, luźną, ranną suknię.
    Zbliżyła się i powitała ze mną serdecznie. Długo trzyma-
łem jej dłoń w swoim ręku; oczy miała podsiniałe, w kącikach
ust i powiek rodzaj zmarszczek, przedwczesnych zwiastunów
starości, wymowne świadectwo jej cierpień. Usta nasze mil-
czały, ale oczy mówiły sobie rzeczy dawne i zapomniane. Pa-
trzyłem w te płomienne niegdyś błękity jej źrenic; nieco przy-
bladły, jakby spłowiały; krążyły dokoła, niby szukając bezna-
dziejnie osi swego ducha, oczy te, niegdyś w jeden blask ży-
wej stali skoncentrowane.

                              12
Było w nich przerażenie i zniechęcenie; słabość ducha,
który nikomu nie mocen uczynić krzywdy. Była to istota nie-
zdolna nikomu powiedzieć złego słówka i dlatego bezbronna
i zgnębiona przez życie.
    Zawołała bonę i usunęła dzieci z pokoju. Czekałem tej
chwili niecierpliwie, gdyż mi szło przede wszystkiem o dowie-
dzenie się, co znaczy cała ta historja. Jak się ma „tamten”
i czy jest w domu? — Poszedł do fabryki, gdyż zawsze tam ja-
kaś robota, korespondencja lub rozmowa się znajdzie.
    — Bardzo ci dziękuję — zaczęła Julia, głuchym, prawie
bezdźwięcznym głosem, który dopiero stopniowo się ożywiał,
wpadając w melodyjne contralto. — Bardzo ci dziękuję, żeś
przyjechał. Jesteśmy nader niespokojni. Ani się domyślasz,
jakie tu życie teraz na prowincji. Nieustanne rozboje i napa-
ści. Michałowi grożą bezimiennie... Czy ty wiesz, że Bar, dy-
rektor fabryki Czempin, został zabity? a kasjera z Wigla zra-
niono i ograbiono?
    Zaczynałem się domyślać rzeczy.
    — Więc to „brożenje” doszło i do was...
    — Doszło... O, spójrz! — zapaliła się nagle i, prawie przera-
żona, wyjęła z kieszonki list na grubym papierze.
    Podała mi go.
    — To Michał ten list dostał — bezimienny list — przeczy-
taj...
    List, wyrysowany bardzo pierwotnym pismem i straszliwą
ortografią, mieścił takie mniej więcej, mało obiecujące, sło-
wa:
    „Ty hyclu, draniu, złodzieju! Jeżeli nie przestaniesz gnębić
poczciwych ludzi, to wiedz, że dostaniesz kulą w łeb, bo wy-
rok śmierci na ciebie wydany, a najlepiej wynoś się stąd do
diabła, i dajemy ci trzy miesiące czasu, żebyś się poprawił
i swoich krzywd zaprzestał... Ten, co wiesz... Zemsta!”
    Niżej jakaś quasi—pieczęć: jak podejrzewam, był to po
prostu orzełek, odbity z trzykopiejkowej monety.


                               13
— I cóż ty na to? — pytała tak zatrwożona, jakby miała
skarb utracić!
    Taka jest siła nawyku i bierności kobiecej: zapomniała
o wszystkich przykrościach, jakimi życie jej zatruł mąż i my-
ślała tylko o nieszczęściu, jakie miało go spotkać. Najczulsza
kochanka nie inaczej by się zachowała. Może też ów zapaszek
melodramatu, który się krył w tej sprawie, oddziaływał na
nią...
    Co do mnie, to wyznaję, że list ten osobliwe dał mi wraże-
nie. Odczytałem go spokojnie, nawet z pewną sympatia. Pół
bezwiednie myślałem sobie:
    — Kto wie, czy to nie byłoby najlepsze?
    Nie powiedziałem tego oczywiście głośno ale starałem się
przeniknąć niedopowiedziane myśli Julii. Umiałem czytać
w jej oczach; pod spłowiałą powłoką szafiru jej spojrzeń, od-
gadłem pewną szczególną formę jej zadowolenia. Oto pyszny
i butny jej małżonek, od czasu tego listu znacznie spokorniał.
Może w głębi serca bał się tego człowieka, co list napisał, choć
nie chciał po sobie strachu pokazać. On to pod telegramem
podpisał imię Julii, gdyż sam nie lubił zwracać się do mnie.
    W każdym razie niepodpisany pan Zemsta sprawił, że Ju-
lia spokojniej patrzyła na męża.
    Po południu zjawił się władca i pan tych pięciu pokoi, oraz
całej ludności, w nich zamieszkałej. Był w lisiurce i długich
butach, a na ramieniu nosił dubeltówkę, jakby miał iść na po-
lowanie; wielki, do niedźwiedzia podobny, czarny pies sybir-
ski, zwany Boks, towarzyszył Michałowi.
    Taki strój uważał Czerwieniec za odpowiedni, ile że Kaolin
był teraz stale w pogotowiu bojowym.
    Michał był to mężczyzna dość przystojny, krępy, o wyrazie
twarzy zimnym i przebiegłym; brunet smagły, był wygolony
po angielsku, co nadawało jego fizjognomii typ aktorski; miał
duży nos, grube, mięsiste, zmysłowe wargi i świdrujące czar-
no—piwne urzędnicze oko. Przywykły do panowania nad


                              14
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .

More Related Content

What's hot

Złota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebookZłota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebooke-booksweb.pl
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebooke-booksweb.pl
 
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebookŚmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebooke-booksweb.pl
 
Komiks
KomiksKomiks
KomiksTeresa
 
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebookAdrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebooke-booksweb.pl
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebooke-booksweb.pl
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebooke-booksweb.pl
 
Zamek Grodziec
Zamek GrodziecZamek Grodziec
Zamek GrodziecTeresa
 

What's hot (9)

Legenda o smaku wawelskim 1
Legenda o smaku wawelskim 1Legenda o smaku wawelskim 1
Legenda o smaku wawelskim 1
 
Złota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebookZłota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebook
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
 
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebookŚmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik - ebook
 
Komiks
KomiksKomiks
Komiks
 
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebookAdrian mole i broń masowego rażenia  Sue Townsend ebook
Adrian mole i broń masowego rażenia Sue Townsend ebook
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
 
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebookStrasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
Strasznie głośno, niesamowicie blisko - Jonathan Safran Foer - ebook
 
Zamek Grodziec
Zamek GrodziecZamek Grodziec
Zamek Grodziec
 

Viewers also liked

Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...
Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...
Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...e-booksweb.pl
 
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebookNiedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebooke-booksweb.pl
 
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebook
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebookJak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebook
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebooke-booksweb.pl
 
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebook
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebookPiaskowa góra - Joanna Bator - ebook
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebooke-booksweb.pl
 
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebook
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebookOchrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebook
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebooke-booksweb.pl
 
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...e-booksweb.pl
 
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebook
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebookZmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebook
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebooke-booksweb.pl
 

Viewers also liked (7)

Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...
Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...
Ósmy dzień tygodnia. Zaświaty w wierzeniach kościołów tradycji bizantyjskiej ...
 
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebookNiedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
Niedola nibelungów, inaczej pieśń o Nibelungach czyli Das Nibelungenlied - ebook
 
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebook
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebookJak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebook
Jak ruszyć z miejsca - Elżbieta Kalinowska - ebook
 
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebook
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebookPiaskowa góra - Joanna Bator - ebook
Piaskowa góra - Joanna Bator - ebook
 
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebook
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebookOchrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebook
Ochrona dóbr osobistych w zatrudnieniu - ebook
 
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...
Współpraca Komisji Europejskiej z organami ochrony konkurencji w sprawach kon...
 
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebook
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebookZmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebook
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym. Komentarz - ebook
 

Similar to Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook

Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebooke-booksweb.pl
 
Pokonani - Hanna Cygler - ebook
Pokonani - Hanna Cygler - ebookPokonani - Hanna Cygler - ebook
Pokonani - Hanna Cygler - ebooke-booksweb.pl
 
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...e-booksweb.pl
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...e-booksweb.pl
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebooke-booksweb.pl
 
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...e-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebooke-booksweb.pl
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjawiosenka
 
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebookOpowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebooke-booksweb.pl
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebomythmickey
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebooke-booksweb.pl
 
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebookZłoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebooke-booksweb.pl
 
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejEmiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejMałopolski Instytut Kultury
 
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebookUciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebooke-booksweb.pl
 
Pingpongista - Józef Hen - ebook
Pingpongista - Józef Hen - ebookPingpongista - Józef Hen - ebook
Pingpongista - Józef Hen - ebooke-booksweb.pl
 
Tomasz mann opowiadania
Tomasz mann   opowiadaniaTomasz mann   opowiadania
Tomasz mann opowiadaniaANIA
 
Dżuma w Breslau Marek Krajewski
Dżuma w Breslau   Marek KrajewskiDżuma w Breslau   Marek Krajewski
Dżuma w Breslau Marek Krajewskie-booksweb.pl
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebooke-booksweb.pl
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebooke-booksweb.pl
 
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebooke-booksweb.pl
 

Similar to Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook (20)

Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebookAmor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
Amor i porywacze duchów - Liliana Fabisińska - ebook
 
Pokonani - Hanna Cygler - ebook
Pokonani - Hanna Cygler - ebookPokonani - Hanna Cygler - ebook
Pokonani - Hanna Cygler - ebook
 
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...
Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu. Czyli jako katarską plagę poskromiono - ...
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacja
 
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebookOpowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
Opowieść o Halinie, córce Piotra z Krępy. Legenda średniowieczna - ebook
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebo
 
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
Kisuny -  Artur Baniewicz - ebookKisuny -  Artur Baniewicz - ebook
Kisuny - Artur Baniewicz - ebook
 
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebookZłoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
Złoty pociąg - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie ŚrodkowejEmiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
Emiliano Ranocchi, "Tytania za wachlarzem ukryta", Śmierć w Europie Środkowej
 
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebookUciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
Uciekinierzy - Tomasz Trojanowski - ebook
 
Pingpongista - Józef Hen - ebook
Pingpongista - Józef Hen - ebookPingpongista - Józef Hen - ebook
Pingpongista - Józef Hen - ebook
 
Tomasz mann opowiadania
Tomasz mann   opowiadaniaTomasz mann   opowiadania
Tomasz mann opowiadania
 
Dżuma w Breslau Marek Krajewski
Dżuma w Breslau   Marek KrajewskiDżuma w Breslau   Marek Krajewski
Dżuma w Breslau Marek Krajewski
 
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebookAdrian Mole. Szczere wyznania   Sue Townsend ebook
Adrian Mole. Szczere wyznania Sue Townsend ebook
 
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebookMagia kości - Fiona E. Higgins - ebook
Magia kości - Fiona E. Higgins - ebook
 
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebookGranatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
Granatowa krew - Wiktor Hagen - ebook
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebooke-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebooke-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebooke-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebooke-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebooke-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebooke-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebooke-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebooke-booksweb.pl
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebooke-booksweb.pl
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebooke-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebooke-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebooke-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebooke-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebooke-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebooke-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebooke-booksweb.pl
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebooke-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebookZłote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
Złote pocałunki. Opowieści niezwykłe - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
 

Zbrodnia i inne opowiadania Antoni Lange ebook

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .
  • 3. Antoni Lange ZBRODNIA I INNE OPOWIADANIA
  • 4.
  • 5. Antoni Lange ZBRODNIA I INNE OPOWIADANIA Armoryka SANDOMIERZ 2009
  • 6. Redaktor: Władysław Kot Projekt okładki: Juliusz Susak Copyright © 2009 by Wydawnictwo i Księgarnia Internetowa ARMORYKA Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27–600 Sandomierz tel (0–15) 833 21 41 e–mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl http://www.armoryka.strefa.pl/ ISBN 978–83–60276–67–9
  • 7. ZBRODNIA Rozmawialiśmy o zbrodni, gdy Lucjan S., patrząc na nas swym nad wyraz łagodnym okiem, rzecze: — I ja też popełniłem raz w życiu ciężką zbrodnię. A gdyśmy ze zdumieniem słuchali tej rewelacji, opowie- dział nam swoją „histoire d'un crime.” — Więcej niż dwa lata temu, kiedy to skutkiem wojny ja- pońskiej rozpoczęło się w całym kraju t. zw. w języku urzędo- wym „brożeńje”, pewnego razu o godzinie 10—ej wieczorem, otrzymałem z Kaolina telegram następujący: — „Przyjeżdżaj natychmiast. Sprawa nie cierpiąca zwłoki. Julia”. To wezwa- nie Julii wstrząsnęło mną do głębi. Pisywaliśmy do siebie rzadko. Telegram oznaczał, że sprawa musiała przewyższać wszelką miarę codziennego konwenansu. Pewno jaka gwał- towna scena z mężem. Może trzeba go będzie zamordować; bywają w życiu takie sytuacje. Jak wiecie, Julia Czerwieńcowa jest moją siostrą przyrod- nią, a właściwie nawet i to nie; nie jest wcale moją krewną. Jest to córka mojej macochy, gdyż ojciec mój, owdowiawszy, ożenił się z wdową dzietną. Miałem może szósty rok, kiedy Julia, jako dwuletnia dziewczynka, weszła do naszego domu. 5
  • 8. Wychowywałem się z nią razem tak, żem ją uważał jak sio- strę, a choć zdarzały się momenty, żem może dla niej żywił jakieś silniejsze uczucie, to jednak zawsze mię żenowała myśl o podobieństwie jakiego bądź ściślejszego z nią związku, któ- ry wydawał mi się niemal kazirodztwem. Ostatecznie mogłem się był z nią ożenić, bez naruszenia jakiejkolwiek zasady prawnej czy etycznej, tym bardziej, że i z jej strony niewątpli- wą miałem sympatię. Przeważyły skrupuły — i stało się ina- czej. Julia wyszła za Michała Czerwieńca, człowieka na oko dość przyzwoitego, uposażonego wcale dobrze; który może i zdołałby zapewnić szczęście swej żonie, gdyby nie szczegól- ne cechy jego charakteru, wynikające w znacznym stopniu z cierpień wątroby i żołądka. Początkowo było to wszystko niewidoczne, gdyż Michał, o ile chciał, był wielce układny i umiał grać rolę bardzo subtelnego i wykwintnego człowieka. Co Juwenalis mówi o kobietach, że poza domem są przyjem- niejsze niż w domu, to da się znakomicie zastosować do Mi- chała. Niesłychanie rzadko się. zdarza, żeby mąż w stosunku do żony zachowywał prawidła grzeczności salonowej; prze- ciwnie, często człowiek słynny między ludźmi jako wersal- czyk, w domu bywa ohydnym grubianinem i brutalem. Nazy- wa się to: zdjąć wykrochmalony kołnierzyk. A jeżeli nadto człowiek ten jest chory na żołądek i na wątrobę, to pomyślcie, ile przykrości musi znosić otoczenie. Nie można powiedzieć, aby Michał żony swej nie kochał; owszem, ale była to dusza biuralisty, dla którego wszystko miało sens jednowartościo- wy. Był urzędnikiem, i to nie tylko z przypadku; był urzędni- kiem całą duszą i ciałem. Biuralistą był też jako mąż — i po biurowemu kochał swoją żonę. Ale w równym stopniu kochał swój rower, swego psa Boksa i swoją sól karlsbadzką, którą brał regularnie co dwa dni, przez parę miesięcy corocznie; na krótki tylko czas przeszedł do skrzypu (equisetum), podług przepisu ks. Kneippa, ale znów powrócił do soli karlsbadz- kiej, która jest jedynym, wypróbowanym środkiem zarówno na żołądek, jak na wątrobę. Lekarza miał, który go zapewniał, 6
  • 9. że choremu na wątrobę bardzo użyteczne jest od czasu do czasu zgniewać się porządnie, zirytować, skrzyczeć wszyst- kich dokoła, bo to fosforyzuje wątrobę. Oczywiście Michał — jako biurokrata gorliwy — korzystał z tego wskazania ściśle i obficie; tę receptę mądrego Eskulapa, najbardziej odczuwa- ła Julia, która, jako punkt najsłabszego oporu, stanowiła dla Michała najlepszy akumulator jego wybuchów wątrobianych. Zresztą był doskonałym administratorem, powierzony so- bie interes prowadził uczciwie i z największą dokładnością, co mu jednak nie przeszkadzało być w nieustannej wojnie z dy- rekcją, z personelem urzędniczym, a także i z robotnikami. Co do robotników wszelako miał swoją osobną politykę — chciał ich właśnie zadowolić; wiadomo też było, że wobec dy- rekcji zawsze stał po ich stronie; szło mu zaś o to, aby słyszeć o sobie: „Ho, ho! Czerwieniec — to ci surowy chłop, ale spra- wiedliwy psiamać!” Jakiś czas istotnie, polityka ta prowadziła do celu, ale kiedy nastało „brożenje”, postawa robotników zu- pełnie się zmieniła. Muszę tu wyjaśnić, że Michał był zarządzającym średnich rozmiarów fabryki wyrobów fajansowych pod nazwą „Kaolin”, w Krakowskiem. Pomimo dźwięcznej nazwy jed- nakże, glinka kaolinowa, zapewne w małej ilości znajdująca się w tutejszym gruncie, dawno już została wyczerpaną, i po- zostały tylko gliny pośledniejsze, nadające się do wyrobu garnków i niższych rodzajów talerzy, misek, dzbanów, kafli i t.d Toteż fabryka kaolińska wyrabiała tylko gatunki tańsze, co — jak się okazało w praktyce — było nader zyskownym in- teresem. Mimo to przewrót, jaki spowodowała w przemyśle wojna i „brożenje”, sprawił, że fabryka była prawie nieczynną od paru miesięcy, a zapasy towaru były bardzo znaczne. Mó- wię o tym wszystkim, abyście zrozumieli sytuację, jaką zasta- łem po przyjeździe. Oczywiście, skoro tylko o godzinie dziesiątej wieczorem dostałem telegram Julii, natychmiast wyruszyłem na dworzec kolei żelaznej, i o trzy na jedenastą jużem siedział w wagonie. 7
  • 10. Nie miałem czasu nawet wziąć ze sobą najlichszego bagażu, zabrałem tylko rewolwer, gdyż od stacji Glinicze koło pięciu wiorst prowadzi do Kaolina, po wertepach, a przy tym jecha- łem nocą — mały browning mógł być przydatny. Na stacji mogłem być koło drugiej, na miejscu koło trzeciej rano. Pociąg pędził dość szybko, choć dla mnie zawsze zbyt po- woli. Kilka osób było w moim przedziale; jegomość szpako- waty o szerokich ustach murzyńskich i dwie damy, starsza i młodsza w wielkim czerwonym kapeluszu, a która figlarnie uśmiechała się do mnie, w czasie, gdy jej towarzyszka, uśpio- na, kiwała się na prawo i na lewo. Nie miałem ochoty do roz- mowy i całą drogę ważyłem znaczenie telegramu. Nareszcie usłyszałem okrzyk: — Glinicze! Jedna minuta! Wyskoczyłem z wagonu. Sam jeden się tu zatrzymałem. Pociąg po chwili ruszył z gwałtownym świstem, wyrzucając ogromne kłęby pary. Znalazłem się naraz jakby w próżni. Noc była pochmurna, czarna, bez gwiazd i bez księżyca. Glinicze — Jest to mała stacyjka, właściwie przystanek. Kilka naftowych latarek licho oświetlało budynki. Wszedłem do sali, będącej naraz bufetem, kasą i składem bagaży. Już w chwili, gdym stanął na platformie, uderzył mię od- głos śpiewu na sali. Istotnie tłoczyło się tu kilkanaście osób; byli to robotnicy fabryczni i kolejowi, wieśniacy okoliczni, ży- dzi z miasteczka, nawet kilka bab; był jakiś pan w pelerynie; ale centralną osobę zgromadzenia poznawałeś od razu: był to miejscowy wachmistrz żandarmerii. — Gaspada! — mówił wachmistrz — a my to zapojem Czerwonego, bo teraz taki czas, że prawitielstwo dałoj! a wsio budiet tiepier dla naroda; dla muzyków i dla raboczych, dla biednych parszywych żydów i dla niżnich czynów! Taki czas teraz priszoł. Ja był wiernyj sługa prawitielstwa, ale teraz to ja mówię: dałoj! Bo — jak mi tu pisze mój brat z Gundżulina, 8
  • 11. z etoj proklatoj Mandżurii — że ich trydcaty strełkowy połk przez całą niedzielę nic w pysku nie miał, a gaładał straszno, a tiem wremieniem gienierał pił szampanskoje. A potem, jak się w armji zrobił bunt, to sta sorok czełowiek rozstrzelali, i wtedy — pisze mój brat — wielkie „brożenje” poszło po na- rodzie! Tak ja mówię: datoj prawitielstwo i szabasz! Tak perorował wachmistrz glinicki, a potem, oglądając się niby to z trwogą dokoła, nagle zapytał żartobliwie: — Ale, gaspada! Czy tu niema gdzie żandarma? Śmiech się rozległ śród słuchaczy, a potem zabrzmiała pieśń: Nasz sztandar płynie ponad trony!... — Panowie! — zawołałem, gdy nastała chwila ciszy. — Czy niema tu koni z Kaolina, lub czy mógłbym znaleźć bryczkę? Pan w pelerynie zbliżył się do mnie. — Jestem Miller, właśnie z Kaolina, chemik. Jeżeli pan so- bie życzy, to możemy razem pojechać. Ja tu czasem na stację, bo człowiek ciekaw, co słychać na świecie... A u nas, panie, głusza i tyle... E, Paweł! po—da—waj! Jedziemy... Przedstawiłem mu się, zadowolony, że będę miał kompa- nię. Zaturkotało na dziedzińcu stacji. Paweł zajechał bryczką kaolińską. — A szanowny pan do kogo? Mogę przenocować. Jestem w wolnym stanie. Ni chatynki, ani żinki... Teraz, panie, to ja tylko politykę robię: z tym wachmistrzem — to głowa rewolu- cji w naszym powiecie — i z Pawłem — tęgi człowiek! Zobaczy pan: my z nim pogadamy. Ja tu dla nich odczyty miewam, panie, z ekonomii, o socjalnych reformach gadam. Tak społe- czeństwo wywracam do góry nogami, jak babkę z piasku. By- wają tu robotnicy, nawet dziewuchy... Konie rżały z niecierpliwości. Czuły, że do domu wracają. Siedliśmy do bryczki, otuleni w burki. Paweł trzasnął z bicza, zadyrygował: wioo—o! Ruszyliśmy. — No, cóż, Pawle? jakże tam będzie? — rzecze Miller. 9
  • 12. — Będzie, będzie zaraz na zwiesnę wielka wojna, pewni- kiem! Już tam pod Miechowem stoją nasze sokoły, niby te krakowskie, sześćdziesiąt tysięcy! i niedługo przyjdą do nas, jeno czekają na tych z Ameryki; tam przygotowali polskie wojsko — tęgie i ładnie kolorowo ubrane, a ono to płynie do nas przez wielkie morze i na zwiesnę będzie tu, a z tymi soko- łami się spotka. Sześćdziesiąt tysięcy! Tylko Niemcy, psubra- ty, chcą tu nam pobruździć i swoich tam dragonów wystawili na pruskiej granicy... Sześćdziesiąt tysięcy!... Tak nam całą drogę politykował Paweł, a Miller od czasu do czasu to mnie nogą trącał, to w rękę szczypał, zadowolony wymową furmana. Śmiał się serdecznie: był to człowiek bar- dzo dobroduszny i pełny humoru. Śmial się z wojny, z rewo- lucji, z kryzysu ekonomicznego, z Pawła i wachmistrza... Śmiał się z grobowo czarnej nocy, którą tu i owdzie ledwo nieco rozświetlały białe pokłady nieobfitego śniegu... Śmiał się z przepaścistej, nierównej drogi, która wiodła z Glinicz do fabryki; z podskakiwania bryki, która dwa lub trzy razy o mało nie runęła do rowu... — A cóż tam słychać w Kaolinie? — zagadnąłem. — Wcale dobrze. Próżnujemy po sułtańsku. U nas strajku nie będzie, bo zarząd sam powiedział: halt! Nawet elektrykę zgasili. Patrz pan; gdyby nie to, i nam i koniom świeciłaby gwiazda przewodnia. Jedziemy w mrok bezdenny: „tenebrae tenebrarum”. Ze dwudziestu ludzi zostało i pieców pilnują. Słowem, wybornie, lepiej niż w Mandżurii, i żeby nie ten pies Czerwienieć, toby się tu żyło jak w raju. — Dlaczego pan tak mówi? Ja właśnie mam się z p. Czer- wieńcem zobaczyć. — Co tu gadać?! Pies — i tyle! Ani robotnika, ani majstra, ani chemika, ani dziedzica nie puści, żeby nie zalać sadła za skórę; i to wszystko po prostu tylko dla konkokcji, żeby mu wątroba nie gniła. A już najbiedniejsza — to, panie, jego żona; co się ta kobieta nacierpi, to rzecz niesłychana! Wie pan, dlaczego ja jestem taki „wesoły, szczęśliwy”? Nie dlate- 10
  • 13. go, że przy Port Arturze bierzemy po skórze, i nie dlatego, że wachmistrz w powiecie Glinickim podniósł ognistą chorągiew rewolucji, ale dlatego, że nie jestem żoną tego psa Czerwień- ca, że w ogóle związany jestem z nim bardzo luźno, że jutro rano mogę mu powiedzieć: „au revoir!” — odjechać sobie precz — i „aus”: nie znam go. Ale ona!... Panie, toż choć z da- leka, ja widzę ich życie. Klnę się na wszystkie świętości, naj- śmiertelniejszy grzech byłby odpuszczony w niebie temu, coby ich do rozwodu doprowadził... Ale myśli pan, że ją dało- by się namówić; dzieci — obowiązki — stało się — wyrok Boży — pokuta! Czy ja wiem?... Nieraz tak ostrożnie słówka z niej wyciągam... To zacna kobieta, ale przestarzałych pojęć: sa- krament — przesądy i t. d. Cóż robić?! Dużo takiej starej ciemnoty jest na świecie; my to wszystko zmienimy, skoro tylko wachmistrz zwycięży, a Paweł sprowadzi z Ameryki so- kołów... Ale oto dom już blisko; noc późna, niech pan zaje- dzie do mnie na spoczynek, i tak się pan dość nadusi jadowi- tym gazem tej Psiej groty... Słuchałem w milczeniu. Rewelacje te były mi przykre, choć wcale nie niespodziewane. Skorzystałem z grzeczności Mille- ra i postanowiłem przenocować u niego. Kaolin był pogrążony w głębokiej ciemności. Kominy fa- bryczne sterczały na powietrzu jak czarne szubienice. Domy mieszkalne większe i mniejsze, zlewały się z mrokiem nocy w jakieś wielkie, czarne potwory. Na kilku domach tylko świeci- ła mała blada latarnia. Zresztą ciemność bezgraniczna i cisza grobowa. Nazajutrz rano, koło godziny 10—ej, zadzwoniłem do mieszkania Czerwieńców. Serce biło mi z lekka, pełne niepo- koju, co za tajemnica kryje się poza słowami telegramu. Słu- żąca otworzyła mi drzwi, i wnet znalazłem się w obszernym, dość wytwornie umeblowanym salonie, Na ścianie, śród zwierciadeł i premii Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, spostrzegłem dwie akwarele, malowane przez Julię, jeszcze za czasów panieńskich, w Zakopanem: Giewont i widok z Ro- 11
  • 14. stoki. Zarzuciła od dawna malarstwo; również osieroconą fi- zjognomię miał stojący w kącie salonu fortepian. Cisza była w izbie, gdy naraz wybiegły do mnie wyświeżo- ne dzieci Julii, dwóch chłopczyków i mała, czteroletnia dziewczynka; witały mię z hałasem i śmiechem, jako drogiego wuja, który przesyłał im od czasu do czasu zabawki, cukierki i książki z obrazkami. Radość ich była wielka, a Władzio wnet rozwinął małą czerwoną chorągiewkę, i dzieci rozpoczęły po izbie uroczysty pochód, śpiewając na nutę Marsylianki: Dalej, przypuśćmy szturm, Do więzień i do turm! Wkrótce zjawiła się w progu moja siostra przyrodnia; jak zawsze, była piękna, alabastrowo—biała, o klasycznym owalu, delikatnie zarysowanej szyi i wypukłym czole; ale dziwnie zmęczony był wyraz jej twarzy, tak, że od razu w jej błękitno —stalowych oczach czytałeś bezgraniczną tęsknotę za zmia- ną. Jaką? Zmianą miejsca, otoczenia, życia — zmianą plane- ty... Widocznym było, że połową marzeń swej duszy żyje gdzie indziej... Chwilowo, rzekłbyś, na mój widok — uśmiech- nęła się uśmiechem ust, które prawie nie znają uśmiechu... Była to kobieta, wysoka, smukła, w pełni trzydziestu lat, kształtów bogatych i harmonijnych, snadź urodzona do szczęścia i pokoju, a którą los postawił na linii beznadziejne- go smutku i tęsknicy. Złoty, bujny, rozpleciony włos strumieniem spływał jej po ramionach na granatową, luźną, ranną suknię. Zbliżyła się i powitała ze mną serdecznie. Długo trzyma- łem jej dłoń w swoim ręku; oczy miała podsiniałe, w kącikach ust i powiek rodzaj zmarszczek, przedwczesnych zwiastunów starości, wymowne świadectwo jej cierpień. Usta nasze mil- czały, ale oczy mówiły sobie rzeczy dawne i zapomniane. Pa- trzyłem w te płomienne niegdyś błękity jej źrenic; nieco przy- bladły, jakby spłowiały; krążyły dokoła, niby szukając bezna- dziejnie osi swego ducha, oczy te, niegdyś w jeden blask ży- wej stali skoncentrowane. 12
  • 15. Było w nich przerażenie i zniechęcenie; słabość ducha, który nikomu nie mocen uczynić krzywdy. Była to istota nie- zdolna nikomu powiedzieć złego słówka i dlatego bezbronna i zgnębiona przez życie. Zawołała bonę i usunęła dzieci z pokoju. Czekałem tej chwili niecierpliwie, gdyż mi szło przede wszystkiem o dowie- dzenie się, co znaczy cała ta historja. Jak się ma „tamten” i czy jest w domu? — Poszedł do fabryki, gdyż zawsze tam ja- kaś robota, korespondencja lub rozmowa się znajdzie. — Bardzo ci dziękuję — zaczęła Julia, głuchym, prawie bezdźwięcznym głosem, który dopiero stopniowo się ożywiał, wpadając w melodyjne contralto. — Bardzo ci dziękuję, żeś przyjechał. Jesteśmy nader niespokojni. Ani się domyślasz, jakie tu życie teraz na prowincji. Nieustanne rozboje i napa- ści. Michałowi grożą bezimiennie... Czy ty wiesz, że Bar, dy- rektor fabryki Czempin, został zabity? a kasjera z Wigla zra- niono i ograbiono? Zaczynałem się domyślać rzeczy. — Więc to „brożenje” doszło i do was... — Doszło... O, spójrz! — zapaliła się nagle i, prawie przera- żona, wyjęła z kieszonki list na grubym papierze. Podała mi go. — To Michał ten list dostał — bezimienny list — przeczy- taj... List, wyrysowany bardzo pierwotnym pismem i straszliwą ortografią, mieścił takie mniej więcej, mało obiecujące, sło- wa: „Ty hyclu, draniu, złodzieju! Jeżeli nie przestaniesz gnębić poczciwych ludzi, to wiedz, że dostaniesz kulą w łeb, bo wy- rok śmierci na ciebie wydany, a najlepiej wynoś się stąd do diabła, i dajemy ci trzy miesiące czasu, żebyś się poprawił i swoich krzywd zaprzestał... Ten, co wiesz... Zemsta!” Niżej jakaś quasi—pieczęć: jak podejrzewam, był to po prostu orzełek, odbity z trzykopiejkowej monety. 13
  • 16. — I cóż ty na to? — pytała tak zatrwożona, jakby miała skarb utracić! Taka jest siła nawyku i bierności kobiecej: zapomniała o wszystkich przykrościach, jakimi życie jej zatruł mąż i my- ślała tylko o nieszczęściu, jakie miało go spotkać. Najczulsza kochanka nie inaczej by się zachowała. Może też ów zapaszek melodramatu, który się krył w tej sprawie, oddziaływał na nią... Co do mnie, to wyznaję, że list ten osobliwe dał mi wraże- nie. Odczytałem go spokojnie, nawet z pewną sympatia. Pół bezwiednie myślałem sobie: — Kto wie, czy to nie byłoby najlepsze? Nie powiedziałem tego oczywiście głośno ale starałem się przeniknąć niedopowiedziane myśli Julii. Umiałem czytać w jej oczach; pod spłowiałą powłoką szafiru jej spojrzeń, od- gadłem pewną szczególną formę jej zadowolenia. Oto pyszny i butny jej małżonek, od czasu tego listu znacznie spokorniał. Może w głębi serca bał się tego człowieka, co list napisał, choć nie chciał po sobie strachu pokazać. On to pod telegramem podpisał imię Julii, gdyż sam nie lubił zwracać się do mnie. W każdym razie niepodpisany pan Zemsta sprawił, że Ju- lia spokojniej patrzyła na męża. Po południu zjawił się władca i pan tych pięciu pokoi, oraz całej ludności, w nich zamieszkałej. Był w lisiurce i długich butach, a na ramieniu nosił dubeltówkę, jakby miał iść na po- lowanie; wielki, do niedźwiedzia podobny, czarny pies sybir- ski, zwany Boks, towarzyszył Michałowi. Taki strój uważał Czerwieniec za odpowiedni, ile że Kaolin był teraz stale w pogotowiu bojowym. Michał był to mężczyzna dość przystojny, krępy, o wyrazie twarzy zimnym i przebiegłym; brunet smagły, był wygolony po angielsku, co nadawało jego fizjognomii typ aktorski; miał duży nos, grube, mięsiste, zmysłowe wargi i świdrujące czar- no—piwne urzędnicze oko. Przywykły do panowania nad 14
  • 17. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .