2014.06.06 zdrojewski podsumowuje swoją kadencję rp
1. Minister kultury podsumowuje swoją kadencję. Z Bogdanem Zdrojewskim rozmawia z
Jackiem Cieślakiem.
„Rz": Czy dla PO eurowybory były ważniejsze niż kierowanie kulturą w całym kraju?
Bogdan Zdrojewski: Dolny Śląsk wraz z Opolszczyzną, gdzie startowałem, to ważny okręg.
Kiedy padła propozycja, po prostu oddałem się do dyspozycji premiera. Miałem świadomość, iż
moja kadencja w MKiDN za rok dobiegnie końca. Spośród blisko 200 inwestycji tylko pięć ma
opóźnienia, w tym jedna prowadzona wyłącznie ze środków własnych – Muzeum II Wojny
Światowej, które wymaga przesunięcia kolektora. To niezły wynik i gwarancja, iż w najbliższym
czasie nic złego resortowi już nie grozi. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że przy okazji
kolejnych trzech kampanii wyborczych kultura może być traktowania instrumentalnie przez
formacje opozycyjne. Takie kwestie, jak na przykład dotacji dla muzeum w Świątyni
Opatrzności Bożej, na pewno byłyby traktowane instrumentalnie – ze szkodą dla państwa i
ministerstwa. To paradoks, ale moje odejście być może uchroni resort od zbędnych
politycznych perturbacji.
Na czym polega ta instrumentalność?
Na braku pamięci i schlebianiu określonym grupom wyborców. Decyzja o finansowaniu muzeum
w Świątyni Opatrzności Bożej została podjęta przez Sejm w 2007 roku i wpisana do budżetu
państwa na 2008 rok. Z kardynałem Nyczem ustaliłem wydzielenie zadania ze świątyni – pod
względem technicznym, finansowym, a także logistycznym. Przez cztery lata wydatki na
Muzeum Kardynała Wyszyńskiego i Jana Pawła II były finansowane z rezerwy budżetu państwa i
rezerwy ministra kultury bez sprzeciwu jakiejkolwiek siły politycznej. Dopiero czas kampanii
wyborczej i przeniesienia ostatniego etapu finansowania do programu ministra (zalecenie NIK)
spowodowało nagłe sprzeciwy. W tym wypadku mam spore wątpliwości co do szczerości
intencji. Ponadto nie akceptuję myślenia, które zakłada, że przynależność Jana Pawła II czy też
kardynała Wyszyńskiego do polskiego Kościoła rzymskokatolickiego oznacza konieczność
finansowania muzeum przez Kościół. Konsekwencją tego absurdalnego myślenia byłoby
uznanie, iż Muzeum Chopina to zadanie dla koneserów jego muzyki, Muzeum Powstania
Warszawskiego – dla powstańców lub ich rodzin, a Muzeum II Wojny Światowej – dla
kombatantów kampanii wrześniowej i żołnierzy AK. Przypomnę, że Świątynia Opatrzności
Bożej to także panteon, gdzie spoczywają m.in. Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent na
wychodźstwie, i ksiądz Jan Twardowski, poeta.
Polska ma sukcesy w pozyskiwaniu pieniędzy z funduszy europejskich na kulturę, ale jej
udział w budżecie powinien być większy.
Sukces jest rzeczywiście godny uznania. Dla pełnej satysfakcji kluczowa będzie jesień. To
wówczas dokonane zostaną ustalenia związane z konkursem na perspektywę 2015–2020. W grę
wchodzi ponad 1,2 mld euro. Jesteśmy pod tym względem absolutnym liderem. Już w
latach 2007–2014 mieliśmy do wydania dwukrotnie więcej niż drugie na liście Włochy, a
pozostałe kraje miały jeszcze mniej. Jeśli chodzi o budżet, kiedy rozpoczynałem swoją
kadencję, udział resortu kultury wynosił 0,54 proc., co dawało 2 mld zł. Obecnie mamy 0,89
proc. i 3,5 mld zł. Biorąc pod uwagę, że premier Donald Tusk zadeklarował dalsze zwiększenie,
wystarczy, by w przyszłym roku dołożyć ok. 350 mln zł, by uzyskać symboliczny 1 proc. Jeśli do
tego dodamy dobrą ocenę dynamiki i wyjątkowo dobrą ocenę postępów w procesach
digitalizacyjnych – możemy mieć satysfakcję z awansu Polski do pierwszej piątki państw UE w
tym zakresie.
2. Niestety, wydatki Polaków na kulturę są wciąż małe.
To kwestia przyzwyczajeń z czasów, kiedy uważano, że kultura powinna być za darmo. Wciąż
brakuje nam świadomości, że o statusie społecznym nie decyduje zawartość portfela, tylko
udział w nim wydatków na kulturę. W 2012 r. statystyczny Polak wydawał na książki 16–19 zł
rocznie. To jest wynik, który lokuje nas w europejskiej końcówce. Jeszcze gorzej jest z
kupnem płyt i biletów na koncerty. Polacy przeznaczali na nie około 10 zł rocznie. Atrakcyjność
oferty polskiego rynku muzycznego daje nam wysokie, 23. miejsce na świecie, ale małe
zainteresowanie muzyką spycha Polaków poza pierwszą setkę. Mamy dostęp do fantastycznych
artystów, za których nie chcemy płacić. Zbyt duża jest akceptacja dla piractwa. Tym bardziej
się cieszę, że udało mi się wywalczyć miejsce dla polskiej muzyki w najlepszym czasie
antenowym, bo była spychana na pory, kiedy wszyscy śpią.
Powierzono panu sprawę uporządkowania kwestii abonamentu i TVP. Potem zajął się tym
rząd. Ostatnio odpowiedzialność znowu spoczywa na panu.
TVP jest spółką Skarbu Państwa i nie podlega mi tak, jak polityka audiowizualna. Przypomnę,
że pierwszy projekt zablokował śp. prezydent Lech Kaczyński, drugi zaś wywołał spór o
wysokość dotacji związanej z jednoczesną likwidacją abonamentu. Obecnie kończę pracę nad
nową ustawą. Zakłada rezygnację z obligatoryjnego rejestrowania odbiorników telewizyjnych i
radiowych, zniesienie abonamentu i wprowadzenie opłaty audiowizualnej dla gospodarstw
domowych oraz podmiotów gospodarczych w wysokości 10 zł miesięcznie lub 100 zł rocznie,
płaconych z góry. Te pieniądze mają zasilić Fundusz Misji Publicznej, który gwarantowałby
jakość produkowanych programów. Maksymalne wpływy mogłyby dać TVP i Polskiemu Radiu 1,5
mld zł rocznie. Dziesiąta część tych pieniędzy byłaby zarezerwowana dla nadawców
komercyjnych, gdyby chcieli produkować programy misyjne. Jednocześnie TVP poddałaby się
ograniczeniom w nadawaniu reklam. Obecnie pozyskuje za nie ponad miliard złotych rocznie, z
abonamentu zaś około 600 mln zł. Głównym celem jest to, by nowa ustawa motywowała TVP do
pełnienia misji, produkcji filmowej i teatralnej, a jednocześnie gwarantowała jej
finansowanie.
Dzięki panu powróciła do szkół nauka plastyki i muzyki.
I mam z tego powodu wielką satysfakcję. Decyzja zapadła w 2008 r., a od zeszłego roku już we
wszystkich sześciu klasach szkół podstawowych trwa nauka. Uzupełniliśmy kadrę, a teraz trwa
wyposażanie szkół w pomoce naukowe i instrumenty. Został przygotowany e-book
„Muzykoteka", a jesienią będzie gotowa „Pinakoteka" – do plastyki. Zmieniliśmy też sposób
kształcenia. W szkołach artystycznych już nie zajmujemy się wyłącznie szkoleniem solistów –
uczymy też gry zespołowej. Dzieci chodzą do filharmonii i muzeów, czemu służy m.in. program
dla młodzieży do lat 16 dający możliwość kupna biletów do muzeów za złotówkę. Już w
ubiegłym roku muzea odwiedziło siedmiokrotnie więcej dzieci niż w czasie początków mojego
ministrowania. W ostatnich latach powstało 58 nowych szkół muzycznych pierwszego stopnia,
dwie drugiego stopnia i jedna wyższa w Szczecinie. Ostatnio przyspieszyłem przetarg na
remonty ponad 150 szkół muzycznych I i II stopnia.