1. Refleksje po dwóch latach rządów Burmistrza Zawodnika.
Powodem napisania poniższych refleksji na temat podsumowania 2-letnich rządów
Romualda Zawodnika jest decyzja sądu o odrzuceniu odwołania burmistrza w/s wygaśnięcia
mandatu Burmistrza Miasta Pionki. Zastrzegam, że są to moje subiektywne odczucia
o sytuacji w naszym mieście. Nie jestem również związany z jakąkolwiek grupą, czy to
popleczników, czy też przeciwników obecnego burmistrza. Rozpatruję sytuację w mieście
oczami zwykłego mieszkańca. Postaram się scharakteryzować obecną rzeczywistość w wielu
dziedzinach życia, ponieważ wszystkich nas mieszkańców dotyczy ona bezpośrednio
lub pośrednio. Po dwóch latach mam prawo zadać pytanie dot. słuszności wyboru nowego
burmistrza. Aby dobrze zrozumieć obecną sytuację w mieście należy cofnąć się do czasu sprzed
wyborów.
I. Kampania wyborcza.
Pan Zawodnik pojawił się w naszym mieście jak przysłowiowe „tornado w letni dzień”.
Człowiek, który mieszkał poza Pionkami przez 20 lat, swoją kampanię oparł na nostalgii
mieszkańców za czasem, gdy nasze miasto kwitło oraz obwieścił się jako zbawiciel miasta
spoza „układów”. Z ogromnym rozmachem, profesjonalnie przeprowadzona kampania
wyborcza zrobiła swoje. Do urn wyborczych poszła niespotykana liczba mieszkańców, którzy
wybrali podsuniętą im wizję, wizję szlachetnego rycerza na białym rumaku, który jest zbawcą
naszego „zapyziałego” miasteczka. Sam również uległem tym socjotechnicznym
mistyfikacjom, dumnie podnosiłem głowę czekając na urzeczywistnienie się zapowiadanych
cudów. A miały one być niebagatelne. Człowiek dialogu, jak o nim mówili zaangażowani
w kampanię wyborczą sędzia i profesor, już niedługo miał stworzyć raj w naszym mieście. Jego
wizje to: tysiąc miejsc pracy już w pierwszym roku, przyciągnięcie omijających szerokim
łukiem inwestorów do Pionek, takie inwestycje, że okolicznym samorządom
po prostu opadnie przysłowiowa „szczęka”. Uwierzyliśmy wszyscy lub prawie wszyscy, a ten
lekki niepokój gdy analizowaliśmy słowa Zawodnika od razu bagatelizowaliśmy. Obiecywał
„szklane domy”. obwodnice, sztuczne lodowiska, baseny, sanatorium, sztuczne wyspy
nad naszym małym bajorkiem. Obiecywał, więc chyba wiedział co mówi. Uwierzyłem również
i ja – takiego „fachowca” przecież w Pionkach nie było. Niepokój mój wzbudzały tylko jego
publiczne wystąpienia (było ich bardzo dużo, tak jakby kampania wyborcza ciągle trwała), w
których w sposób dotychczas nie znany atakował swojego poprzednika, radnych oraz
wszystkich tych, którzy mieli odmienne zdanie od „nieomylnego” wodza. Pamiętam dokładnie
jedno z takich spotkań, gdzie charyzmatycznym głosem wykrzykiwał, że to Pan Janeczek
doprowadził miasto do bankructwa, a przez wiele lat w mieście jakoby zakorzeniła się jakaś
mafia. Na tym samym wiecu mówił o radnych, że są chamstwem, niedouczoną przypadkową,
niekompetentną zgrają. Za stołem prezydialnym z wesołą miną siedziała Pani Giemza, Mąkosa,
Pan Mucha, Dąbrowski. Smutno mi się zrobiło, że tak mówi o wybrańcach naszego
społeczeństwa, ale oni może tego nie słyszeli, może......Głowę nosiłem coraz niżej,
a w środku w duszy coraz śmielej zakradał się niepokój. Dzisiaj już wszyscy wiedzą, że słowa
Pana Zawodnika delikatnie mówiąc „mijały się z prawdą”. Ale nie uprzedzajmy faktów. Wielu
ludzi chciało zmian, oczekiwali na ziszczenie się marzeń Zawodnika. Lecz ludzi, którzy kiedyś
manifestowali otwarcie poparcie dla nowych władz bardzo szybko ubywało,
a w prywatnych rozmowach przyznawali się do błędu. Mieszkańcy Pionek dostali to
na co zasłużyli. Wtedy nikt nie rozpatrywał sensu przyjazdu Zawodnika z wielkiej metropolii
do Pionek. Przecież on tam zostawił ,,wspaniale” prosperującą firmę, zostawił żonę z dwoma
dorastającymi synami. Wmówiono nam, że te wszystkie wyrzeczenia są dla nas, bo przecież
tylko on może zbawić nasze miasto.
2. II. Społeczeństwo
Bardzo szybko w pionkowskim społeczeństwie zaczęły się polaryzować dwa obozy,
popleczników burmistrza i jego przeciwników. Podziały te bardzo łatwo można było zobaczyć
na wspólnych dotąd klatkach schodowych, ulicach, a nawet w rodzinie. Poplecznicy burmistrza
mieli wszystko (wybory przecież dopiero za 4 lata), lecz mimo wszystko ciągle trwały ataki na
tych co ośmielili się mieć własne zdanie. Na pierwszy ogień krytyki poszedł poprzedni
burmistrz Pan Janeczek. Kolejnym był Pan Belowski, Siek, Dolega. Następne były
stowarzyszenia i tu otworzył się z worek... Gdy już chyba wszyscy w mieście zostali opluci,
przyszła kolej na Pana Starostę, Marszałka, wreszcie niezależne sądy. Każda dziedzina życia w
Pionkach została poddana cenzurze, kto jest za a kto przeciw. Padło zdanie, kto jest za mną
dostanie wszystko, kto przeciw nie dostanie nawet źdźbła. To zdanie chyba najtrafniej oddaje
klimat, który nastał w Pionkach. Wiece propagandowe wciąż trwały a jedyna gazeta
pionkowska zamieniła się w tubę jedynie słusznej opcji.
III Propaganda
Z podatków naszych mieszkańców wiele lat temu Rada Miasta zdecydowała, że wydawać
będzie dwutygodnik samorządowy „Nad Zagożdżonką”. Różne koleje losu przechodziła
ta gazeta, różne były jej treści i poziom. Ale zawsze w mniejszym lub większym stopniu
redaktor naczelny Pan Fido starał się przekazywać informacje z miasta. Taki był przecież
zamysł pomysłodawców gazety. Informacje z miasta, a więc z ratusza, z rady miasta. Niestety
przez ostatnie dwa lata z gazetą tą zaczęły się dziać istne cuda. Informacje w niej zawarte miały
jedyny cel - lansować Burmistrza Zawodnika. Informacje o mieście były zamieszczane tylko i
wyłącznie po to, aby nam mieszkańcom uzmysłowić jaki to wspaniały i nieomylny jest nasz
burmistrz. Pan Fido stracił jakąkolwiek władzę nad tym co umieszczano pod różnymi
pseudonimami w Zagożdżonce. A przecież na jego barkach spoczywała moralna
odpowiedzialność społeczna za gazetę. Strach przed burmistrzem czy po prostu konformizm?
Ocenę tej sytuacji zostawiam mieszkańcom, ale ponoć bez twarzy też można żyć. Ja również
karmiłem się wiadomościami z tej gazety, przecież innej nie było. Lecz gdzieś w środku cały
czas kiełkowała myśl. Ja to już wcześniej widziałem, już przez to przechodziłem. Nagła myśl
która nagle ujrzała światło dzienne nie pozostawiała złudzeń. To przecież propaganda
identyczna jak za czasów PRL. Wtedy też na skalę krajową ludzie byli traktowani jak
narzędzia. W świetle tej propagandy tu w Pionkach byliśmy traktowani jak „rośliny uprawne”.
Mieliśmy przyjmować to wszystko czym nasz pionkowski dwór raczył nas nakarmić i nie
zadawać zbędnych pytań. Ujrzałem siebie jak byłem manipulowany
przez te wszystkie miesiące. Ujrzałem całą perfidię planu Zawodnika, który zawłaszczył sobie
nasze miasto. Przy pomocy strachu, pochlebstw, manipulacji, we współpracy z dawnymi
„układami” z ZHR zagarnął moje miasto. Nie cofnął się nawet przed tym aby wykorzystać
swoją funkcję i swoich podległych pracowników. Dzisiaj na szczęście tuba propagandowa
„Nad Zagożdżonką” w tamtym kształcie już nie istnieje. Została zawieszona przez Radę
Miasta, oczywiście Zawodnik przez miesiące znów nami manipulował, że to Rada nie miała
racji, ale wyrok sądowy uciął wszelkie dyskusje. Rolę lansowania Zawodnika przejął
na siebie Pan Szulczewski i jego telewizja e-plac. Redaktor zachowuje się jak rasowy redaktor
reżimu socjalistycznego. Chętnie zaprasza burmistrza do swojego programu, a tam burmistrz
kontynuuje swoją propagandę. Żadnego trudnego pytania tam nie usłyszymy. Słyszymy, że
3. wokół jest sielanka i że znów ktoś jest winny. Pan Szulczewski w pełni akceptuje tą linię
propagandową narzuconą przez Zawodnika. Nie dostrzega, że i on jest zmanipulowany, no cóż
przecież Pan Zawodnik i na niego mógłby spojrzeć nieprzychylnie. Strach przed burmistrzem,
czy po prostu konformizm? Ponoć bez twarzy można żyć. Pan Zawodnik wykorzystuje też
każdą chwilę podczas przekazu z obrad Rady Miasta. Lecz gdy słyszę po raz nasty w ciągu
paru minut te same kłamstwa z ust burmistrza, ten jad sączący się z jego ust, czuję po prostu
obrzydzenie. I jeszcze coś, dumę, że robię użytek z własnego rozumu. Wszystkie działania
propagandowe burmistrz kieruje chyba
do ludzi którym obcy jest rozum, samodzielne myślenie, sumienie. Apogeum chyba można było
oglądać na e-placu, a dotyczyło ono niestawienia się burmistrza na rozprawę sądową w
Radomiu. Burmistrz przekonywał przed kamerą, że zawiadomienie o rozprawie było
bezskuteczne ponieważ on osobiście nie odebrał pisma z sądu. Parę minut wcześniej sędzina
tłumaczyła, że zawiadomienie odebrali wynajęci przez Zawodnika pełnomocnicy i to wystarcza
w świetle prawa w Polsce. To przecież on sam powierzył swoją sprawę kancelarii prawnej i ona
dba o jego interesy.
Wszyscy o tym wiedzą lecz nie wie Pan Zawodnik. Przed mieszkańcami robi z siebie
cierpiętnika i sugeruje zmianę prawa. Przecież trzeba je zmienić tak, aby Zawodnik nigdy nie
miał z nim problemów. Ciśnie się na usta zdanie „prawo to Ja”. Co za bełkot,
ale może ktoś da się nabrać. Cóż, skutkowały kiedyś rysowane dla nas w telewizji
przez nieomylnego wodza kotki, to może i te bzdury poskutkują. Może choć jedna dusza
da się nabrać.
Swoistą rolę w promowaniu burmistrza Zawodnika odegrał ks. Czerwiński. Wspomnieć
należy sławną ankietę dla młodzieży, którą proboszcz osobiście rozdawał (ku ogólnemu
zażenowaniu) na spotkaniu w urzędzie miasta. Czary goryczy dopełniły podziękowania
za nową ulicę pomiędzy Chemiczną a kościołem. Pamiętam jak wtedy słuchałem podziękowań
(w przeddzień referendum) i nie mogłem wyjść ze zdumienia - jak ta ulica szybko powstała. Po
mszy szybko pobiegłem zobaczyć, naocznie przekonać się
o prawdziwości słów ks. proboszcza. I co się okazało - ulicy oczywiście żadnej nie ma,
ale cóż tak ładnie to medialnie wyglądało. Od proboszcza należy wymagać więcej
niż od zwykłego śmiertelnika. Przecież sprawuje on swoisty rząd dusz sprawując swoją
posługę. Ale cóż w podłych czasach przyszło nam żyć. Strach przed burmistrzem
czy po prostu konformizm? Ponoć bez twarzy można żyć. Na przekór oczekiwaniom
burmistrza, bardzo szybko powstała niezależna strona internetowa Pana Grotkowskiego,
www.pionki.org/index.php . Tą dziedzinę życia burmistrz przegapił. Na tej stronie mieszkańcy
mogli otrzymać nieocenzurowane informacje z życia naszego miasta, mogli
ze sobą dyskutować, wymieniać poglądy. Strona ta stała solą w oku władzy naszego miasta. Jak
grzyby po deszczu pojawiły się podstawione osoby, które nie bacząc na przyzwoitość,
sumienie, wszelkimi metodami (pisząc pod różnymi nickami) próbowały zdewaluować
informacje przekazywane na tej stronie. Obrażali, pomawiali, opluwali wszystkich, którzy
ośmielili się mieć inne zdanie od obowiązującego. Dzisiaj już wiemy kto to był. Pan P.
pozwany przez radnego Krzysztofa M. nie stawił się na pierwszą rozprawę sądową o
zniesławienie. Ogromny wstyd ponieważ znam tych ludzi (w końcu żyjemy w małym
miasteczku) lecz nie zdawałem sobie, że można się posunąć do takich obrzydliwości.
Pan Janusz P. to ten sam, który wymieniał okna w kasynie i w szkole podstawowej nr 5. Strach
przed burmistrzem czy po prostu konformizm? Ponoć bez twarzy można żyć.
Sytuacja w tym względzie jest rozwojowa więc z pewnością sporo jeszcze usłyszymy.
4. IV Rada Miasta
Po wyborach zdawało się ekipie Zawodnika że nie muszą z nikim się liczyć. Burmistrz
wszystkim wkoło mówił, że Rada Miasta jest mu nie potrzebna. On tu Pan i on tylko rządzi. Z
niesłychaną butą, arogancją czy wręcz chamstwem zaczął pracę z Radą.
O jakiejkolwiek współpracy z radnymi w świetle jego działań chyba nigdy nie myślał. Zaślepiła
go władza. Na przewodniczącego niemal na siłę przeforsował Pana Sokołowskiego. Od
początku było wiadome dla wszystkich, że ta kandydatura po prostu nie ma szans. Sokołowski
od początku nie radził sobie w sprawowaniu tej funkcji i niebawem został z niej zdjęty. Gdyby
faktycznie chciał współpracy na forum Rady Miasta, to jedyną właściwą, naturalną
kandydaturą był Pan Siek. Jednak Burmistrz nigdy nie myślał o współpracy i pracy dla dobra
miasta. On chciał władzy i tą władzą się zachłysnął. Zamiast wyważonego w sądach Sieka,
mamy Pana Dolegę. Nowy przewodniczący jest konserwatywny i wypełnia swoją rolę
doskonale. Jednakże zderzenie tych dwóch charakterów powoduje, że podczas obrad Rady
Miasta mamy nieustanne awantury (przewodniczący nie pozwala sobą manipulować).
I kolejny raz w postawie Pana Zawodnika mamy obłudę, zakłamanie, perfidię. Dla niego celem
samym w sobie jest walka, a nie codzienna praca na rzecz miasta. Czy Rada Miasta
jest idealna? Na pewno nie. Lecz została wybrana w demokratycznych wyborach i burmistrz
powinien to uszanować. To są przecież nasi reprezentanci. Burmistrz wszelkimi sposobami
próbuje utrwalić w społeczeństwie negatywny obraz Rady. Lecz jaka by ona nie była,
będzie zła. Zawodnik nie potrzebuje Rady Miasta z ich niewygodnymi pytaniami, broń boże
kontrolami (przecież burmistrz jest nieomylny więc nie podlega kontroli). Rada ma być tylko i
wyłącznie maszynką do głosowania. Dość szybko w Radzie ukształtowała się grupa radnych,
którzy nie chcą chodzić na pasku burmistrza. Radni ci byli z różnych opcji,
a zjednoczyła ich wspólna praca, wykonywanie obowiązku radnego. A przede wszystkim
zjednoczyła ich nienawiść jaką Zawodnik okazywał w stosunku do nich. Ciągłe oszczerstwa w
Zagożdżonce, pomówienia kierowane publicznie do społeczeństwa, publiczne szydzenie,
obrażanie w krótkim czasie, poskutkowały tym, że w Radzie ukształtowała się większość
krytyczna wobec działań Pana Zawodnika. Pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego człowiek
dialogu doprowadził do takiej sytuacji, czy tu objawiła się nieumiejętność pracy w grupie czy
własna pycha, ambicje? dlaczego Zawodnik nas oszukał, że potrafi współdziałać dla dobra
Pionek? Ja odpowiedź znam, lecz każdy mieszkaniec naszego miasta powinien odpowiedzieć
sobie na te pytania sam. Przyjrzyjmy się dokładniej radnym. Przecież radnych, którzy
coś robię jest zaledwie garstka. I niestety ci, co coś robią, znajdują się w tzw. opozycji
do burmistrza. Oni wypełniają zadania jakie przed nimi postawiło społeczeństwo Pionek, lepiej
lub gorzej, lecz na miarę własnych możliwości. Za to co robią są bezustannie szykanowani
przez burmistrza. Burmistrzowi należy przyznać, że jest mistrzem w popisach oratorskich. Po
jego wystąpieniach (wspaniałych warsztatowo, charyzmatycznych) niejeden mieszkaniec
Pionek nerwowo się ogląda i zadaje znajome pytanie – „A może on ma rację?” Lecz chwila na
ochłonięcie, a przede wszystkim zaangażowanie własnego rozumu, przywraca właściwe
proporcje. W tym pustosłowiu, demagogii, manipulacji Pan Zawodnik
jest niekwestionowanym mistrzem. I nikt w tej radzie, na tym polu, niestety mu
nie sprosta. Z przykrością stwierdzam, że wielu ludzi jest bardzo podatnych na takie działania
burmistrza i niestety pozostaje pod jego wpływem. Całe szczęście, że już coraz mniej,
a i niebagatelne znaczenie ma również działanie wymiaru sprawiedliwości. Temida chociaż nie
rychliwa jednak sprawiedliwa. Wielu radnych w tej radzie to jest kompromitacja społeczeństwa
Pionek. Pani Murawska, która nie chce odpowiedzi czy złamano prawo, Pani Giemza z
bazarową mentalnością wygłasza peany na temat burmistrza i opowiada, że zawsze będzie
wspierać Zawodnika (bez względu na opinię sądu i działania wymiaru sprawiedliwości).
5. Wiecznie kłótliwa Pani Figurska, czy „niemowy” jak Pani Ziólkowska
(co ona robi w tej radzie?), Pan Dąbrowski czy Mucha. Są jeszcze ludzie powiązani nićmi
interesów z burmistrzem lub miastem. Działania klubu „Przyszłość Pionek” zakrawa
na kpinę. Od radnych społeczeństwo oczekuje sprawiedliwości, przejrzystości, poszanowania
prawa. Strach przed burmistrzem czy po prostu konformizm? Ponoć bez twarzy można żyć.
O tym w jakiej kondycji i w jaki klimacie pracuje się w tym klubie, świadczy fakt, że nikt nie
chce podjąć obowiązków radnego po Panu Szwedzie (co on robił w radzie?). Słyszymy,
że z inicjatywy grupy burmistrzowskich radnych zbierane są podpisy w sprawie referendum
o odwołanie rady. Bardzo dobrze, lecz powód odwołania jest zupełnie inny niż podaje
burmistrz. Ta rada, z takimi ludźmi jak pisałem powyżej, niestety stanowi wstyd dla Pionek. A
przyczyna dlaczego burmistrz chce odwołać radę tkwi w nim samym. To on nie może dogadać
się z radą i to on ze swoim rozdmuchanym ego powinien ustąpić. Wiem, że nigdy tego nie zrobi
i raczej pogrąży miasto niż ustąpi. Koszty dla Zawodnika nie mają żadnego znaczenia.
Wszystkich utopi w błocie razem ze sobą. Dla Zawodnika nie są potrzebni zarówno radni
opozycyjni jak (na ironię) i swoi radni. Przecież jako nieomylny człowiek nikogo nie musi
pytać o radę, więc jakiekolwiek rozmowy z radnymi są w jego mniemaniu bezużyteczne.
Najlepiej należałoby zmienić prawo dla Pana Zawodnika, aby nie musiał zaprzątać sobie głowy
współpracą z radą.
V Inwestycje
Po dwóch latach możemy oczekiwać, że poczynione zostaną inwestycje, które nam
mieszkańcom ułatwią życie. Od początku flagową inwestycją miało być Kasyno. Obiekt,
o tyle piękny, co mocno zaniedbany. Zawodnik nie wiedzieć czemu uparł się, że będzie
remontował budynek Kasyna. Jako człowiek chodzący z głową w chmurach nie ma widocznie
świadomości, że każda inwestycja kosztuje. Bez zabezpieczenia pewnych i pełnych środków
finansowych, w budżecie w 2006 roku, rozpoczął remont. Przy okazji rozgłaszał wszem i
wobec, że posiada na remont pieniądze zewnętrzne. Dzisiaj już wiemy, że żadnych pieniędzy
zewnętrznych nie ma, a cała inwestycja musi być pokryta środkami własnymi miasta (kredyt).
Inwestycja całkowicie nietrafiona, zbędna, obliczona tylko na korzyści propagandowe. Nic
dziwnego, że Rada Miasta, która została tak arogancko potraktowana (okłamana, nikt jej się nie
pytał o zgodę przy zmianie dokumentacji) absolutnie nie chce za nią płacić. Przecież pieniędzy
w mieście nie ma, a są inne ważniejsze należności
do zapłaty. Rodzi się pytanie - dlaczego Zawodnik oszukał radę mówiąc, że ma pieniądze
zewnętrzne? A może on sam dał się wplątać Platformie Obywatelskiej, która w 2006 roku
na wiecu w dawnej elektrowni Pronitu coś tam obiecywała. Łatwowierność, zła wola
czy nieznajomość realiów na scenie politycznej. Tak czy owak Zawodnik naraził miasto
na duże straty finansowe.
Ogródek Jordanowski. Tej inwestycji Zawodnik nie potrafił skończyć, mimo że
poprzednik pozostawił mu pieniądze w szufladzie. Rozchwiane ogrodzenie, niedotrzymane
warunki inwestycji, chyba swój epilog znajdą w sądzie. Ogromną perfidią burmistrza jest
przekaz przed kamerami, że to my mieszkańcy powinniśmy mieć baczenie na tą inwestycję,
a wszystkie nieprawidłowości zgłaszać do urzędu. Hańba. Słowa rodowodem z komunizmu.
Przypominam wszystkim, że za inwestycję jest osobiście odpowiedzialny Zawodnik, jego
ubezwłasnowolniony zastępca oraz z urzędu inspektor nadzoru. Za taką pracę oni wszyscy
pobierają nasze pieniądze, pieniądze podatników.
Tunel. Ta inwestycja doskonale wpisała się w pozytywny wizerunek burmistrza.
Inwestycja na pewno długo będzie służyć mieszkańcom naszego miasta. Pytanie zasadnicze
brzmi: czy nas było na to stać? Okazuje się, że nie. Kolejny „zakup” na kredyt. Na pewno
niewygodnych pytań o budowę tunelu nie zadadzą emeryci, którzy swoje małe pieniądze
6. dostają regularnie co miesiąc. Natomiast nauczyciele - zastanowią się. To oni już od miesięcy
są okradani przez politykę Zawodnika, ponieważ miasto nie odprowadza składki na ZUS. Na
razie tych działań nie odczuwają bezpośrednio, lecz zmieni się to w dniu przejścia na
emeryturę. Przecież te pieniądze wypracowują ich przyszłe emerytury. Oj będą one liche. Ale
cóż farsa
w wykonaniu burmistrza trwa nadal, a na pasku płac o zgrozo cały czas figuruje pozycja
na ZUS –zapłacone. Tym niemniej tunel jest w mieście potrzebny, lecz była to planowa
inwestycja PKP i miasto nie powinno partycypować w kosztach.
Soudal, Zwoleńska, Orlen - te inwestycje chyba dla każdego człowieka o zdrowych
zmysłach są jasne. Odbyły się one bez udziału Zawodnika (ale trzeba przyznać uczciwie,
że Zawodnik nie przeszkadzał). Inwestycją, w całości zrealizowaną przez Zawodnika, jest
przytulisko dla zwierząt na terenie byłego Pronitu. Chwała mu za to. O zgrozo, Zawodnik
nie dostrzega problemu pieniędzy, lecz dzięki Bogu dostrzega ten problem Rada Miasta.
W kampanii Zawodnik pisał, że pieniądze leżą na ulicy i trzeba po nie się schylić. Jak na razie
na podjęcie pieniędzy leżących na ulicy nawet go nie stać, łatwiej jest zaciągać kredyty.
Lecz to w kolejnych latach doprowadzi do utraty płynności finansowej miasta. Problem ten
dostrzegła rada już rok temu i stąd te awantury o kredyty. Słusznie rada daje tylko kredyty
celowe a nie obrotowe. Celowe burmistrz musi przeznaczyć na określony cel, a nie
na fanaberie i pomysły niepotrzebne, niecelowe (kasyno). Tu, w tym temacie niestety Zawodnik
poniósł ogromną klęskę. No cóż, człowiek z głową w chmurach, istny Don Kichot. Lecz miasto
to nie zabawka w rękach szalonego budowniczego.
VI Tworzenie układu.
Jak wszyscy wiedzą zobowiązania trzeba realizować, szczególnie te przedwyborcze. W
urzędzie bardzo szybko pojawiły się nowe twarze. Nowa, szalenie mocno wykształcona
sekretarka pani Kowalczyk (realizacja zobowiązania za grający w piekarni non stop program
przedwyborczy Zawodnika), pani Piaseczna (żona sędziego) - praca w komisji AA,
pan Iwanowski (dawny woźny za szkoły nr 5) - specjalista od wniosków unijnych,
pan Moczydłowski (specjalista od kontaktów ze społeczeństwem), rzecznik prasowy urzędu,
pani Kula-osobista asystentka Pana Zawodnika, pan Wojcieszek -nowy dyrektor urzędu,
pan Warchoł mianowany bez konkursu na szefa USC, pan Łobodziec (etat w szkole
oraz drugi w urzędzie) zatrudniony na kolejnym etacie speca od informatyki. Po prostu
wysypał się worek przyjęć do pracy w urzędzie. Pani kadrowa Mikulska (mocno związana
z ZHR) miała z przyjmowaniem pełne ręce roboty -obecnie kierownik wydziału. Dzisiaj już
wiemy że Zawodnik w ciągu 2 lat przyjął 25 osób. Ludzie zadawali sobie pytania –skąd
na to wszystko burmistrz weźmie pieniądze. Kolejnym przykładem realizacji przedwyborczych
obietnic jest zatrudnienie Pani Kostrzewy bez konkursu w MOK (etat
w szkole podstawowej nr 1 i w MOK). Niedawno odbyła się rozprawa sądowa, gdzie MOK jest
zobowiązany zapłacić pani Nakoniecznej za mobbing 7000zł.. Dla radnej z Przyszłości dla
Pionek, pani Murawskiej powołano zupełnie zbędny w mieście ośrodek doradztwa
metodycznego. Nauczyciele doskonale wiedzą, że jest on zupełnie nieprzydatny i tylko obciąża
finansowo budżet miasta. Ale cóż, w tym aspekcie zobowiązań przedwyborczych burmistrz
słowa dotrzymał. Pytanie zasadnicze brzmi: skąd na to wszystko wziąć pieniądze? Czy Pionki
na to stać? Ale przecież człowiek z głową w chmurach tym sobie nie zaprząta głowy. Zdaję
sobie sprawę, że nie znam wszystkich faktów, które dla Zawodnika
są kompromitujące. Ale mam nadzieję, że z czasem wszystko wyjdzie na jaw.
7. VII sytuacja finansowa
Jeszcze w miesiącach jesiennych pan Zawodnik przed kamerami zapewniał
mieszkańców, że żadnego zadłużenia nie ma. Wszystkie informacje o długach, jak mawiał,
są wymysłem 12 radnych opozycyjnych. Mówiąc delikatnie znów mijał się z prawdą.
Na koniec roku zadłużenie miasta wynosiło ponad 30 mln złotych. Burmistrz z premedytacją
nie spłacał bieżących należności. Liczył na to, że jakoś uda mu się dobrnąć do nowego roku,
a w styczniu weźmie kolejne kredyty. Lecz się przeliczył. Ta sama 12 –ka radnych,
na szczęście nie pozwoliła już dłużej zadłużać miasta. Nie dała więcej pieniędzy, aby Zawodnik
mógł je trwonić. Panowie i Panie z 12 opozycyjnych radnych, chylę czoła przed Wami, w
Waszych rękach przyszłość finansowa naszego miasta. Doceniam waszą mądrość
i dalekowzroczność.
VII Podsumowanie
To co się w Pionkach stało w ciągu ostatnich dwóch lat nie ma chyba odpowiednika
w historii Polski. Cofnęliśmy się jakby w lata 50-te ubiegłego wieku. Manipulacja, kłamstwo,
kumoterstwo, obłuda i szantaż, tego doświadczamy na co dzień. Największą stratą
dla naszego społeczeństwa, w moim przekonaniu, nie jest zapaść finansowa lecz rozkład
postaw moralnych w mieście. Najlepszym chyba przykładem jest postawa Zawodnika, który w
myśl swoich interesów (utrzymania się na stołku) nie wahał się nawoływać do bojkotu
referendum. Ta podstawowa zdobycz demokracji została przez niego zdewaluowana,
wyśmiana, wyszydzona. (Gdzie byliście wtedy Panie sędzio i Panie profesorze?). Jak można
dzisiaj wytłumaczyć młodym ludziom to co zrobiliście? Niejasne powiązania finansowe
(sprawa ostatnich zaliczek pobranych wbrew prawu i nielegalnie przetrzymanych
przez 2 miesiące - przez szefa pionkowskiej PO) dobitnie świadczą o rozkładzie wszelkich
norm i wartości. Zawodnika już chyba popierają ludzie, którzy albo są „umoczeni”, czerpią
z tego osobiste korzyści albo nie mają dosyć wiarygodnych informacji, aby wyrobić sobie
zdanie o tym, co się w Pionkach dzieje. Pan Zawodnik w końcu kiedyś odejdzie (chociaż nie
jestem pewien czy ma do czego wracać), a ludzie w mieście pozostaną. Zadaję sobie pytanie:
jak będą mogli sobie spojrzeć w twarz po tym, co niektórzy nawyprawiali? Jak zakopać
te podziały, które wniósł Zawodnik do naszego życia? Trudne życie będzie miał następca
na fotelu burmistrza (nie wiadomo czy znajdzie się taki ktoś, kto będzie potrafił pogodzić
społeczność Pionek). Zawodnik spalił za sobą również wszystkie mosty jeśli chodzi o relacje w
starostwie, u marszałka w województwie. Wszędzie gdzie się pokaże robi z siebie
pośmiewisko, odbierany jest jak dziwoląg. Spalony jest również politycznie i po tej lini również
nic dla Pionek nie załatwi. Niestety taka jest rzeczywistość, że ze wszystkimi trzeba się
dogadywać i porozumiewać. A on wszystkich obwinia i obraża, tylko u siebie nie widzi
żadnych wad. Taka postawa na pewno nam mieszkańcom Pionek nie służy i nie wiem
czy nie należałoby jej rozpatrywać w kategoriach medycznych. Po 2 latach rządów Zawodnika
jestem przekonany, że był to najgorszy czas dla Pionek. Wszystko co mogło zostać popsute, za
sprawą burmistrza zostało zniszczone. Zostaliśmy oszukani. Ja również popierając wybór
nowego burmistrza uległem mistyfikacji. Znałem oczywiście Aldka
lecz nie zdawałem sobie sprawy co jest wart Romuald Zawodnik. Rozłożył Pionki
ekonomicznie i moralnie, ośmieszył nasze miasto w całej Polsce. Stworzył wokół siebie sitwę,
układ oparty na manipulacji, zastraszaniu, nieczystych powiązań finansowych.
8. Każda jego chwila na stanowisku burmistrza miasta to strata dla miasta. Część prawdy
odnośnie rządów Zawodnika już znamy, lecz wszystko jeszcze przed nami.
Szanowni Państwo, przedstawione przeze mnie poglądy, są moimi subiektywnymi
odczuciami tego, co się dzieje w naszym mieście. Jako jeden z wielu nie mam bezpośredniego
wglądu w dokumenty, opierałem się tylko na faktach oraz wiadomościach ogólnodostępnych.
Zdaję sobie sprawę, że wiele z przedstawionych przeze mnie informacji jest dla niektórych
niewygodne czy wręcz kompromitujące. Wiem, że będę za to poniżany, pomawiany,
lecz myślę, że prawda jest najważniejsza. Artykuł ten dedykuję tym, którzy do tej pory
bezkrytycznie przyjmowali podsuwane im wiadomości i nie zadawali sobie trudu dotarcia
do sedna problemu. Najczęściej użytym sformułowaniem było: bez twarzy można żyć.
Proszę o przemyślenia i wyciągnięcie wniosków.
Pozdrawiam Xiński mieszkaniec Pionek