SlideShare a Scribd company logo
Kwantologia stosowana – kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 5.5 – Promieniowanie reliktowe?
Bywa, wiecie, że spojrzy człek na coś - i zacznie się zastanawiać.
Cóż, bywa.
Niby wszystko znane, niby po nieskończoność przeniknięte - ale jak
się rozejrzeć, to jeszcze kilka spraw wymaga tematycznie zapodania
szczegółów.
Taka, wiecie, mikrofalówka. Powiecie, że to nic, żadne tam w sobie
ciekawe urządzonko, że stoi w kącie, że włożyć, pstryknąć - i jest
podgrzewanie, i jest smakowanie.
To kawałek czegoś, powiecie, czym ludzka normalność się nie zajmuje.
Ale nie, jest pytanko: jak to jest, że to zagrzewa? Znów powiecie,
że to żadne tam pytanko, przecież jest kabelek, jest i napięciowy w
ścianie prąd, i że jest pstryczek. Tylko że, widzicie, to mało tak w
sobie precyzyjna odpowiedź, ona nawet zupełnie nieprecyzyjna tak w
sobie jest. Bo pytanko o energetyczne zasilanie w podstawy świata i
wszechświata sięga, maksymalnie głęboko. Tu nie o wtyczkę chodzi ani
pstryczek, ale fakt podgrzewania tego wszystkiego. O energetykę po
całości, o elektrownię, która to wszystko podtrzymuje w ciepłocie.
Urządzonko napędza taka tam sobie elektryka, to wiadomo, ale pytanie
jest, widzicie, co napędza - a zwłaszcza, jak napędza tło oraz jego
mikrofalowe ciepło? W tym, rozumiecie, sedno zapytania.
Rozejrzyjcie się, jest świat – a, jest. I tak na oko zwyczajność i
wszystko jasne - prawda? Tak, prawda. A, widzicie, nieprawda. Świat
się w sobie rozpędza, wszystko od wszystkiego ucieka, a ciepłota w
całości się utrzymuje - ciśnienie się utrzymuje, warunki generalnie
do akceptacji, słowem, kupy to się trzyma. - Tak na oko, na prostą w
sobie logikę biorąc, jak balon rozłazi się w każdym kierunku, to w
nim wszystko rzednie, wewnętrzna pustka się wytwarza i okoliczność
robi się taka, że żadnej okoliczności już być nie może, prawda? No,
prawda. A, widzicie, nieprawda. Na teraz to nieprawda. Może ona tam
i kiedyś w przyszłości będzie prawdą, jednak na dziś nie jest.
I jest zapytanie do świata: dlaczego owo nie jest prawdą i co się za
tym kryje? Gdzie zasilanie tego wszystkiego?
Na logikę to biorąc, jak taka sferyczna baloniastość światowa się po
wszystkiemu rozpędza, jak się w sobie rozszerza, to i wychłodzenie
w niej powinno narastać - taka, widzicie, zimniejsza i zimniejsza w
konstrukcji trupio zimna stabilność powinna się robić. A się robić
nie robi, drgania jeszcze całkiem żwawe, tu i ówdzie nawet płodne i
życiem obradzające. Dziwne, przyznacie.
Nie, mówicie - niczego w tym dziwnego, mówicie. Przecież to w sobie
wiadome, policzone, ustalone i z wzorów wywiedzione do cyferki tej
tam ostatniej. I zgodne po całości. - Tak mówicie, a też podtykacie
pod zmysłowe wizjerki ustalenie, że ciepłota reliktowa się tutaj i
wszędzie przyrządowo pokazuje, nawet telewizyjnie można to sobie w
ułomnej ciekawości obserwować – że, słowem, mikrofalówka światowa się
należycie sprawuje oraz że podgrzewanie długo się jeszcze sprawować
znośnie będzie. Że chłódnie i chłódnie, ale policzalnie i jakoś tam
przewidywalnie. Normalność i pospolitość.
Dla was wszystko jasne, dla was to śladowa pozostałość po dawnym w
dziejach wybuchowym fakcie ewolucyjnym, dla was liczbowa wartość i
wzorkowata zgodność świadczy o zjawisku – i o wszystkim.
Niby tak, niby jasne. Ale nie do końca. Jest i miejsce na zadumanie
się nad tym wszelakim.
Bo czy to pewne, że tutejsze zaczęła wzmiankowana wybuchowość? Że
to tak gromko puknęło po nieskończoności i się lokalnie aktualność
zapoczątkowała – a dalej to sobie stygło i stygnie do dziś. I że to
aktualnie w pomiarze odpowiednią wartością się pokazuje.
Widzicie, to pewne nie jest. Nie jest. - Zupełnie nie jest pewne.
Dalej trzymacie się swego? Co? - Wybuch i tak dalej?
Na początek postawcie sobie taką hipotezę - że "wybuchu" nie było,
tak to sobie wstępnie załóżcie. Można? Można. Załóżcie sobie dalej
taki rytm, że obserwowane co prawda układa się w spojrzeniu jakoś
podobnie do eksplozji, jednak przecież to nie musi prezentować się
aż tak prosto. Może? A jak, może.
I teraz zastanówcie się. Jest Kosmos i jest nieskończona wieczność,
plus COŚ i NIC. I to elementarne COŚ sobie pędzi w tymże Kosmosie,
tak od zawsze do zawsze. Bo nic i nigdzie tego nie zatrzyma, wszak w
absolutnej pustce żadnego hamowania być nie może. Zgadza się? Tak,
zgadza. - A dalej jest chwilowe zapętlenie takiego "czegoś", takie
lokalne w tej nieskończoności sferyczne zawirowanie, zbiegnięcie w
strukturę, losowo czy jako efekt tego wiecznego kołowania, to jest
na ten moment nieistotne. Może tak być? A może. - Po kolejne jest w
tym sferycznym zapętleniu czegoś w sobie "pompowanie" kwant w kwant
i warstwa kwantowa w warstwę - takie, rozumiecie, idące z zewnątrz
dociskanie kolejnymi strumieniami energii sfery. Może tak być? Tak,
może. - Znów nie ma na tę chwilę znaczenia, z czego ten nacisk się
w procesie wyróżnionym bierze i jak przebiega - to na inną okazję.
Ale istotne jest to, że takie zewnętrzne w stosunku do tej sfery w
toku zmiany zasilanie energetyczne jest, że "kabelek" podłączony i
"mikrofalówka" nie stoi bezczynna w kącie. Może tak być? I owszem.
- A kolejno jest wzrost ciśnienia w sferze, bo jak ciśnie, to się w
środku zagęszcza, kwant czegoś do innego kwantu się zbliża, nie ma
dziwów i żadnych tam zaskoczeń, prosta logicznie w sobie mechanika
elementów. A ja się zbliża coś do czegoś, to rośnie w siłę - czyli
się rozrasta, pęcznieje, pogrubia się, zbryla, czy jakoś podobnie to
wyrażając słownikowo. Jest tak? Tak, jest. - A jak się zbryla, to i
staje się namacalne, mierzalne i zauważalne, i w ogóle fizycznie w
badaniu możliwe do uchwycenia. Wcześniej było jednostkowe i sobie w
tej sferycznej wyróżnionej w nieskończoności strukturze odległe, a
więc niepoznawalne i podprogowe, jednak od pewnego poziomu ścisku w
układzie, nie od dowolnego poziomu, a dokładnie policzalnego, robi
się tak, że kwant od kwantu też jest odległy na kwant, na jednostkę
i przez to wespół zespół mogą przedostać się w nadpoziom. Osobno,
czyli samodzielnie, są zbyt słabi i niezauważalni, ale razem tak -
w połączeniu sił już dają się wymacać. Rozumiecie?
A przecież ciśnienie rośnie, nacisk nie ustaje. Dlatego co pewien
okres, znów ściśle policzalny, tworzą się w sferze warunki, które
umożliwiają takie zbliżenie elementów, że budują się kolejne fakty
z piramidy możliwości, wszelkie promieniowanie i materia, wszystko
to, co sobie rozrysowujecie w podziałki i tabelki.
Na końcu gdzieś pokątnie fizycznie - ale środkowo logicznie - tworzy
się takie coś rozumnie obserwującego. Czyli świadomy siebie i świata
byt. To nie jest byle co, choć i przeceniać nie warto - osobliwość
jest wpisana w ten proces jako konieczność.
Ponownie zaznaczam, że nie miejsce w tej opowiastce na szczegóły, to
w innym punkcie, "pompowanie" wszechświata jest oczywistością w tej
hipotezie i logiczną, policzalną koniecznością - ale obecnie to nie
sedno opisu. Natomiast istotne jest podejście, spojrzenie, które w
bezkresie taką konstrukcję wyłuskuje.
I tu, zauważcie, mogą być dwa kierunki definiowania: zewnętrzny i
wewnętrzny. Można opis prowadzić tak, jak powyżej, ale również od
środka, jak to czyni fizyk zapatrzony w zjawisko i przyrządy. Więc
w efekcie jako "wybuch". Bo co jest istotnego w takim narastaniu w
sferze ciśnienia? Że wstecznie prowadzony opis tego procesu, a nie
może być przecież inny, że takie postrzeganie tego zbliżania się w
sferze jednostek kwantowych - że to musi przybrać postać "wybuchu"
i rozprzestrzeniania się wszechkierunkowego i jednorodnego w swoim
tym eksplodowaniu. Musi.
Postawcie się w sytuacji kogoś, kto wcześniej zaprezentowany rytm
zjawiska postrzega wewnętrznie i zastanówcie się, co widzi. Niby z
zewnątrz jest banalne dociskanie i elementy zbliżają się - i jest
moment "zapłonu". Czyli nastaje chwila, kiedy może "mikrofalówka"
się uruchomić - "pstryczek" zadziałał i w każdym kierunku, prawie że
jednocześnie, mkną fotony promieniowania. A później, w miarę trwania
procesu, i fotony światła, i kolejne.
I jak, widzicie to? Widzicie w takim wewnętrznym już postrzeganiu to
zjawisko? Przecież taki obserwator, nawet po wielu epokach ewolucji,
będzie to rejestrował w formie wybuchu, bo dla niego to będzie coś
takiego: wybuch, bez dwu zdań wybuch. Rozumiecie?
Z zewnątrz oraz w opisie zewnętrznym to stopniowalne dociskanie do
siebie elementów i ich również stopniowalne pojawianie się w formie
kolejnych "zbryleń", jednak od wewnątrz to moment-punkt praktycznie
natychmiastowy. Wcześniej nic tu nie było. A za moment, od kiedy coś
można zauważyć, od kiedy w badaniu jest element do badania, od tego
momentu świat wybucha w jego istnieniu i mierzeniu. Rozumiecie?
Ten sam proces, raz banalnie prosty, a raz dynamicznie inflacyjny -
opis takiej zmiany oraz jego zobrazowanie jest pochodną położenia w
nim osobnika, który taki opis prowadzi, rozumiecie? To, że jednemu
wybucha nie oznacza, że drugiemu też musi – ponieważ obaj mają rację.
W ich osobistym spojrzeniu na dziejowe widowisko jest racja i pełnia
opisu. Ale, widzicie, tak po prawdzie, to dopiero obaj łącznie ten
opis mogą uznać za prawdziwy.
Nie ma opisu z zewnątrz bez tego wewnętrznie się dziejącego, choćby
dlatego, że najpierw trzeba się tu i teraz pojawić - a to może się
zrealizować wewnątrz świata; żeby sobie w logicznym działaniu, ale
na bazie fizycznej obserwacji, wypracować to zewnętrzne ujęcie, to
trzeba realnie zaistnieć, tak po prostu. Rozumiecie?
Ale oba, oba ujęcie łącznie i w porozumieniu są dopiero pokazaniem
tego, co się dzieje i jak się dzieje.
Zauważcie, że "wybuch" jest i nie jest wybuchem. Zależenie od punktu
umiejscowienia obserwacji ten sam fakt można opisywać odmiennie.
Rozumiecie? Wyciągacie z tego wnioski? Dalej z obserwowanego, a też
mierzonego wyodrębniacie promieniowanie tła na zasadzie, że relikt
i pozostałość - co? A przecież widzicie, że wybuchu nie było. - Że
mogło nie być, żeby trzymać się zaproponowanej na obecną pogawędkę
konwencji hipotezy. Całość ta sama, wszystko po szczegóły to samo,
a wybuchu żadnego nie było. Wybucha dla obserwatora, ale niczego w
zmianie takiego nie było - i co?
Czym w takim razie jest promieniowanie tła? Reliktem na pewno nie -
więc czym?
Powiecie, że może to i ziarenko prawdy w sobie zawiera, że nawet i
jesteście gotowi się zastanowić i że może kiedyś tam wyciągniecie z
tego wnioski, ale tak na dziś to się zastanawiacie. - Bo skoro to w
ciągłym "dopompowywaniu" się dzieje, to dlaczego obecnie w tym taki
pęd do przyszłości, i to narastający? I dlaczego to stygnie sobie w
całości, skoro ciśnienie się utrzymuje i zagęszczenie też dobrze w
modelach i realnie się sprawdza?
Widzicie, dobre pytanie, zagadnienie w jego uwarunkowaniach ściśle
pokazuje - podstaw, widzicie, sięga.
Bo czy w tej hipotezie - jak już sobie tak gaworzymy - nie można na
ten przykład założyć, że pompowanie to już przeszłość? Można? Fakt,
można. - A nie można założyć, że to pompowanie nie tak sobie, ot, z
dnia na dzień i losowo się skończyło, ale że to w policzalnym oraz
wielce istotnym momencie ustało? Tak, można. A nie można założyć, że
jak już zewnętrznego na tutejszy wszechświat nacisku nie ma, to się
tenże sferyczny wszechświatowy tok zmiany rozszerza - czyli że się
w swojej pierwszej części zagęszczał, a teraz, po przejściu środka,
on się tak w sobie rozrzedza? Można to założyć? Tak, można. A można
dalej założyć, że mimo przyspieszającego do nieskończoności obecnie
wybuchu wszechświata - bo go nic nie hamuje w Kosmosie - że w tymże
wybuchu chwilowo ciśnienie nie spada poniżej krytycznej wartości z
tego powodu, że jest obecnie "podpompowywane" od środka? Można. - A
można założyć, że elementem obecnie dostarczającym zasobów jest nie
co innego, jak rozpadanie się czarnych osobliwości, ponieważ w tym
tutejszym układzie nie ma już siły, która taki obiekt może trzymać
w ryzach? Fakt, można.
I co z tego, powiecie, założyć można wiele - tylko związku widzieć
nie widzicie.
A powinniście. Wszechświatowa sferyczność w takiej hipotezie jest
obecnie w fazie rzeczywistego wybuchu - choć to wybuch szczególny,
w praktycznie absolutnej pustce. Bez definiowania, co to znaczy i
jak się objawia absolutna pustka - intuicyjnie jest to uchwytne, a
nawet wytłumaczalne. I to w takim wszechkierunkowym wybuchu kwant
po kwancie i warstwa po warstwie energetyczne zasoby wcześniej tu
"wpychane" zewnętrznym naciskiem pola rodzicielskiego, teraz one w
bezkres się oddalają. A cały układ się rozszerza. Do środka, do stanu
środkowego całego procesu, był nacisk i zagęszczanie - a teraz jest
wybuch i rozrzedzanie. Fizyczna banalna procedura.
Tylko jest dodatkowy, integralnie powiązany z promieniowaniem tła
element analizy: czym ono jest - co wartość tej ciepłoty oznacza w
układzie, który generalnie już wybucha?
Oczywiście w takiej sferze musi spadać ciśnienie i musi się także
wszystko od wszystkiego oddalać. Bo skoro brzeg całości wybucha oraz
się oddala, to i wewnętrzne elementy również - nie ma zmiłuj. Więc
tym samym całość stygnie.
Ale jakby nie dramatycznie, jakby nie nagle. Ciśnienie spada, tylko
że nie z sykiem i wichrem. I jest pytanie: dlaczego? Co sprawia, że
mimo tego wybuchu, chwilowo bo chwilowo, ale stabilizacja panuje -
a też daje się nawet podziwiać?
Odpowiedź w założeniach już padła: czarne dziury. To oczywiste. To
absolutnie oczywiste. Taka tam sobie osobliwość nie rozpada się w
inny wszechświat, nie jest białą czy czarną – tylko tutejszą. A to
dalej oznacza, że jak się rozpada, to się rozpada podprogowo, więc
jednostkami kwantowymi, więc nie do obserwacji – ale skutecznie i
ciągle. I zasila tutejsze wewnętrzne pole kwantowe od dołu, takimi
najmniejszymi z najmniejszych elementów. Wcześniej było pompowanie
z góry wszechświata, a od połowy pompowanie idzie z dołu. Efekt w
obserwacji dokładnie ten sam: stabilizacja i powolne oddalanie się
wszystkiego od wszystkiego. Powolne w ujęciu obserwatora, to tak w
uściśleniu - bo to przecież aż furczy kwantowo.
Cóż, obiekt w obserwacji wewnętrznej spory, choć taka obserwacja w
sobie wielokrotnie musi być zapętlona – ale obiekt w obserwacji też
zewnętrznej również niczego sobie, więc i elementy umożliwiające i
warunkujące obserwację mogą się pojawić w piramidzie możliwości. A
i obserwator przy okazji sobie swoje analizy fizyczne oraz logiczne
może prowadzić. Trochę to trwa. Do środka trwa i od środka trwa. A
że w żadnym innym rejonie tego zdarzenia obserwator się nie pojawi,
to i przy okazji zadziwienie w nim narasta - i narasta - aż do tych
emocjonalnych westchnień to idzie i się słowami rozpycha.
Zupełnie niepotrzebnie się rozpycha, przecie to fizyczna procedura
i zupełnie banalna. Co, może nie?
Dlatego, tak przy okazji powiem, dajcie już sobie spokój z ujemnym
ciśnieniem, bo ono zupełnie normalnie logiczne w sobie, to tylko w
waszym spojrzeniu takie coś jest niezwyczajne. Jak się od środka i
w dół spogląda, to "wybijające" spod podłogi źródło musi wydać się
zadziwiające. A nawet niepokojące, bo z zakresu niemierzalnego się
to wyłania. Tylko, widzicie, żadnej w tym sensacji, tylko defekt w
postrzeganiu - taka, widzicie, krótkowzroczność badawcza.
I teraz ponownie na tapecie nasza "mikrofalówka" (wszech)światowa
się pokazuje - z czym to jeść?
A, widzicie, sprawa już również prosta, zwyczajna, oswojona. Wszak
kiedy to ciśnienie jest w brakach uzupełniane, jak te kwantowe się
elementy ze sobą (mimo generalnego oddalania), dalej mogą trzymać w
łączności funkcjonalnej, czyli coś może się zlepiać w większe już
grudki – to na pograniczu widzialnego i mierzalnego może się taka
tam w sobie elementarna wielkość cieplna pokazać. Albo wirtualnie
inna jednostka. Nic nadzwyczajnego. - Prawdą jest, że ubytki licznie
się dzieją i tempo tracenia przyspiesza, bo jak średnica sfery się
zwiększa, to nawet tempo oddolnego pompowania nie nastarcza - więc
całościowa temperatura musi spadać - ale i prawdą jest i to, że ten
proces nie dzieje się i nie może dziać się w formie dynamicznego i
nagłego wybuchu. To wybuch, zgoda, ale pod kontrolą - sam siebie w
tym wybuchaniu kontroluje.
Czyli we wnętrzu stabilizacja, czyli mikrofalowe elementy tła mogą
i muszą powstawać. I jest to pochodna, to stan współzależny do tej
całościowej ewolucyjnej sytuacji. Im rzadsze zagęszczenie kwantów,
tym mniejsza zdolność do tworzenia się elementów fizycznych, tym w
zbiorze mniejsza ilość zderzeń elementów – i tym samym "bilard" z
kwantowych kuleczek mniej skuteczny. Im dalej od środka, tym stan
zagęszczenia mniejszy, tym dalsza droga do pokonania – ale również
tym samym wypadkowa, łączna liczba faktów w tle spada. I tym samym
uśredniona, łączna wartość tych drgań niższa. A skoro ciepło to te
drgania i rozedrganie struktury, to spadek takich zdarzeń oznacza
w ciele osobniczym, tu we wszechświecie, nakierowanie w oczywistym
kierunku: na cmentarzysko. Ciało stygnie, stan trupa i zaniku też
blisko. Jasność w temacie, prawda?
Też przy okazji. Najniższa mierzona wartość tła oznacza, że takie
w układzie panuje zagęszczenie elementów. Wcześniej było większe i
ciepłota była wyższa, teraz spada, bo ciśnienie spada. - Ale chodzi
o wartość uśrednioną, dla całości. Lokalnie gęstość może być dużo
większa lub dużo mniejsza. I stąd zakres temperatur - od "zera" po
ileś tam, ile może być.
Z oczywistym zastrzeżeniem, że mierzone zero nie jest absolutne, ono
jest wartością najniższą fizycznie dostępną. A to wszak nie oznacza,
że niżej nie ma drgań oraz ciepłoty. Jest jak najbardziej. I jest do
wyznaczenia. Ale nie pomiarem, tylko logicznym namysłem. Proste?
Fakt, proste.
Promieniowanie tła to nie przekaz z przeszłości – to aktualność.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
Łozowski Janusz
 
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
Łozowski Janusz
 
Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.
kwantologia2
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Łozowski Janusz
 
Niepodzielny.
Niepodzielny.Niepodzielny.
Niepodzielny.
kwantologia2
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Łozowski Janusz
 
Matematyka.
Matematyka.Matematyka.
Matematyka.
kwantologia2
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Łozowski Janusz
 
NIC, fundament.
NIC, fundament.NIC, fundament.
NIC, fundament.
kwantologia2
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Łozowski Janusz
 
Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.
kwantologia2
 
Kwantologia 2.4 światło.
Kwantologia 2.4   światło.Kwantologia 2.4   światło.
Kwantologia 2.4 światło.
Łozowski Janusz
 
Światło.
Światło.Światło.
Światło.
kwantologia2
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Łozowski Janusz
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Łozowski Janusz
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
kwantologia2
 

What's hot (17)

Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.Kwantologia 3.6   osobliwość niejedno ma imię.
Kwantologia 3.6 osobliwość niejedno ma imię.
 
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.Kwantologia 4.1   pompowanie wszechświata.
Kwantologia 4.1 pompowanie wszechświata.
 
Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.Pompowanie wszechświata.
Pompowanie wszechświata.
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
 
Niepodzielny.
Niepodzielny.Niepodzielny.
Niepodzielny.
 
Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.Kwantologia 11.9 – matematyka.
Kwantologia 11.9 – matematyka.
 
Matematyka.
Matematyka.Matematyka.
Matematyka.
 
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.Kwantologia 1.6   spojrzenie z wysoka.
Kwantologia 1.6 spojrzenie z wysoka.
 
NIC, fundament.
NIC, fundament.NIC, fundament.
NIC, fundament.
 
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
Kwantologia 4.9   nic, fundament.Kwantologia 4.9   nic, fundament.
Kwantologia 4.9 nic, fundament.
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
 
Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.
 
Kwantologia 2.4 światło.
Kwantologia 2.4   światło.Kwantologia 2.4   światło.
Kwantologia 2.4 światło.
 
Światło.
Światło.Światło.
Światło.
 
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
Kwantologia 12.6 – jedność wszędzie.
 
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
Kwantologia 12.4 – zasada analogii.
 
Zasada analogii.
Zasada analogii.Zasada analogii.
Zasada analogii.
 

Viewers also liked

Eter, itp.
Eter, itp.Eter, itp.
Eter, itp.
kwantologia2
 
Czas.
Czas.Czas.
Ufoludki.
Ufoludki.Ufoludki.
Ufoludki.
kwantologia2
 
x-y-z.
x-y-z.x-y-z.
x-y-z.
kwantologia2
 
Droga.
Droga.Droga.
Droga.
kwantologia2
 
Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.
kwantologia2
 
Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.
kwantologia2
 
Przypadek.
Przypadek.Przypadek.
Przypadek.
kwantologia2
 
Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2
kwantologia2
 
Język świata.
Język świata.Język świata.
Język świata.
kwantologia2
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).
kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3
kwantologia2
 
życie.
życie.życie.
życie.
kwantologia2
 

Viewers also liked (13)

Eter, itp.
Eter, itp.Eter, itp.
Eter, itp.
 
Czas.
Czas.Czas.
Czas.
 
Ufoludki.
Ufoludki.Ufoludki.
Ufoludki.
 
x-y-z.
x-y-z.x-y-z.
x-y-z.
 
Droga.
Droga.Droga.
Droga.
 
Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.
 
Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.Płaszczyzna wielowymiarowa.
Płaszczyzna wielowymiarowa.
 
Przypadek.
Przypadek.Przypadek.
Przypadek.
 
Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2Filozofia ewolucji (kwantów) 2
Filozofia ewolucji (kwantów) 2
 
Język świata.
Język świata.Język świata.
Język świata.
 
"grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię)."grawitacja" (mamy cię).
"grawitacja" (mamy cię).
 
Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3Kwantologia stosowana 3
Kwantologia stosowana 3
 
życie.
życie.życie.
życie.
 

Similar to Promieniowanie reliktowe.

Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
SUPLEMENT
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
Łozowski Janusz
 
Ciemna energia.
Ciemna energia.Ciemna energia.
Ciemna energia.
kwantologia2
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Łozowski Janusz
 
pionowo-poziome.
pionowo-poziome.pionowo-poziome.
pionowo-poziome.
kwantologia2
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
Łozowski Janusz
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.
kwantologia2
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.
kwantologia2
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
SUPLEMENT
 
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
Łozowski Janusz
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.
kwantologia2
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Łozowski Janusz
 

Similar to Promieniowanie reliktowe. (20)

Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4Kwantologia stosowana 4
Kwantologia stosowana 4
 
Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5Kwantologia stosowana 5
Kwantologia stosowana 5
 
Ciemna energia.
Ciemna energia.Ciemna energia.
Ciemna energia.
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
 
pionowo-poziome.
pionowo-poziome.pionowo-poziome.
pionowo-poziome.
 
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
Kwantologia 11.5 – pionowo-poziome.
 
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.Kwantologia 3.4   ile istnieje wszechświatów.
Kwantologia 3.4 ile istnieje wszechświatów.
 
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.Kwantologia 7.1   obserwator przyrządowy.
Kwantologia 7.1 obserwator przyrządowy.
 
początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.początek-środek-koniec.
początek-środek-koniec.
 
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
Kwantologia 11.6 – początek-środek-koniec.
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.Kwantologia 2.8   wielki wybuch zmodernizowany.
Kwantologia 2.8 wielki wybuch zmodernizowany.
 
Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.Wielki wybuch zmodernizowany.
Wielki wybuch zmodernizowany.
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
 

Promieniowanie reliktowe.

  • 1. Kwantologia stosowana – kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 5.5 – Promieniowanie reliktowe? Bywa, wiecie, że spojrzy człek na coś - i zacznie się zastanawiać. Cóż, bywa. Niby wszystko znane, niby po nieskończoność przeniknięte - ale jak się rozejrzeć, to jeszcze kilka spraw wymaga tematycznie zapodania szczegółów. Taka, wiecie, mikrofalówka. Powiecie, że to nic, żadne tam w sobie ciekawe urządzonko, że stoi w kącie, że włożyć, pstryknąć - i jest podgrzewanie, i jest smakowanie. To kawałek czegoś, powiecie, czym ludzka normalność się nie zajmuje. Ale nie, jest pytanko: jak to jest, że to zagrzewa? Znów powiecie, że to żadne tam pytanko, przecież jest kabelek, jest i napięciowy w ścianie prąd, i że jest pstryczek. Tylko że, widzicie, to mało tak w sobie precyzyjna odpowiedź, ona nawet zupełnie nieprecyzyjna tak w sobie jest. Bo pytanko o energetyczne zasilanie w podstawy świata i wszechświata sięga, maksymalnie głęboko. Tu nie o wtyczkę chodzi ani pstryczek, ale fakt podgrzewania tego wszystkiego. O energetykę po całości, o elektrownię, która to wszystko podtrzymuje w ciepłocie. Urządzonko napędza taka tam sobie elektryka, to wiadomo, ale pytanie jest, widzicie, co napędza - a zwłaszcza, jak napędza tło oraz jego mikrofalowe ciepło? W tym, rozumiecie, sedno zapytania. Rozejrzyjcie się, jest świat – a, jest. I tak na oko zwyczajność i wszystko jasne - prawda? Tak, prawda. A, widzicie, nieprawda. Świat się w sobie rozpędza, wszystko od wszystkiego ucieka, a ciepłota w całości się utrzymuje - ciśnienie się utrzymuje, warunki generalnie do akceptacji, słowem, kupy to się trzyma. - Tak na oko, na prostą w sobie logikę biorąc, jak balon rozłazi się w każdym kierunku, to w nim wszystko rzednie, wewnętrzna pustka się wytwarza i okoliczność robi się taka, że żadnej okoliczności już być nie może, prawda? No, prawda. A, widzicie, nieprawda. Na teraz to nieprawda. Może ona tam i kiedyś w przyszłości będzie prawdą, jednak na dziś nie jest. I jest zapytanie do świata: dlaczego owo nie jest prawdą i co się za tym kryje? Gdzie zasilanie tego wszystkiego? Na logikę to biorąc, jak taka sferyczna baloniastość światowa się po wszystkiemu rozpędza, jak się w sobie rozszerza, to i wychłodzenie w niej powinno narastać - taka, widzicie, zimniejsza i zimniejsza w konstrukcji trupio zimna stabilność powinna się robić. A się robić nie robi, drgania jeszcze całkiem żwawe, tu i ówdzie nawet płodne i życiem obradzające. Dziwne, przyznacie. Nie, mówicie - niczego w tym dziwnego, mówicie. Przecież to w sobie wiadome, policzone, ustalone i z wzorów wywiedzione do cyferki tej tam ostatniej. I zgodne po całości. - Tak mówicie, a też podtykacie pod zmysłowe wizjerki ustalenie, że ciepłota reliktowa się tutaj i
  • 2. wszędzie przyrządowo pokazuje, nawet telewizyjnie można to sobie w ułomnej ciekawości obserwować – że, słowem, mikrofalówka światowa się należycie sprawuje oraz że podgrzewanie długo się jeszcze sprawować znośnie będzie. Że chłódnie i chłódnie, ale policzalnie i jakoś tam przewidywalnie. Normalność i pospolitość. Dla was wszystko jasne, dla was to śladowa pozostałość po dawnym w dziejach wybuchowym fakcie ewolucyjnym, dla was liczbowa wartość i wzorkowata zgodność świadczy o zjawisku – i o wszystkim. Niby tak, niby jasne. Ale nie do końca. Jest i miejsce na zadumanie się nad tym wszelakim. Bo czy to pewne, że tutejsze zaczęła wzmiankowana wybuchowość? Że to tak gromko puknęło po nieskończoności i się lokalnie aktualność zapoczątkowała – a dalej to sobie stygło i stygnie do dziś. I że to aktualnie w pomiarze odpowiednią wartością się pokazuje. Widzicie, to pewne nie jest. Nie jest. - Zupełnie nie jest pewne. Dalej trzymacie się swego? Co? - Wybuch i tak dalej? Na początek postawcie sobie taką hipotezę - że "wybuchu" nie było, tak to sobie wstępnie załóżcie. Można? Można. Załóżcie sobie dalej taki rytm, że obserwowane co prawda układa się w spojrzeniu jakoś podobnie do eksplozji, jednak przecież to nie musi prezentować się aż tak prosto. Może? A jak, może. I teraz zastanówcie się. Jest Kosmos i jest nieskończona wieczność, plus COŚ i NIC. I to elementarne COŚ sobie pędzi w tymże Kosmosie, tak od zawsze do zawsze. Bo nic i nigdzie tego nie zatrzyma, wszak w absolutnej pustce żadnego hamowania być nie może. Zgadza się? Tak, zgadza. - A dalej jest chwilowe zapętlenie takiego "czegoś", takie lokalne w tej nieskończoności sferyczne zawirowanie, zbiegnięcie w strukturę, losowo czy jako efekt tego wiecznego kołowania, to jest na ten moment nieistotne. Może tak być? A może. - Po kolejne jest w tym sferycznym zapętleniu czegoś w sobie "pompowanie" kwant w kwant i warstwa kwantowa w warstwę - takie, rozumiecie, idące z zewnątrz dociskanie kolejnymi strumieniami energii sfery. Może tak być? Tak, może. - Znów nie ma na tę chwilę znaczenia, z czego ten nacisk się w procesie wyróżnionym bierze i jak przebiega - to na inną okazję. Ale istotne jest to, że takie zewnętrzne w stosunku do tej sfery w toku zmiany zasilanie energetyczne jest, że "kabelek" podłączony i "mikrofalówka" nie stoi bezczynna w kącie. Może tak być? I owszem. - A kolejno jest wzrost ciśnienia w sferze, bo jak ciśnie, to się w środku zagęszcza, kwant czegoś do innego kwantu się zbliża, nie ma dziwów i żadnych tam zaskoczeń, prosta logicznie w sobie mechanika elementów. A ja się zbliża coś do czegoś, to rośnie w siłę - czyli się rozrasta, pęcznieje, pogrubia się, zbryla, czy jakoś podobnie to wyrażając słownikowo. Jest tak? Tak, jest. - A jak się zbryla, to i staje się namacalne, mierzalne i zauważalne, i w ogóle fizycznie w badaniu możliwe do uchwycenia. Wcześniej było jednostkowe i sobie w tej sferycznej wyróżnionej w nieskończoności strukturze odległe, a więc niepoznawalne i podprogowe, jednak od pewnego poziomu ścisku w układzie, nie od dowolnego poziomu, a dokładnie policzalnego, robi się tak, że kwant od kwantu też jest odległy na kwant, na jednostkę i przez to wespół zespół mogą przedostać się w nadpoziom. Osobno,
  • 3. czyli samodzielnie, są zbyt słabi i niezauważalni, ale razem tak - w połączeniu sił już dają się wymacać. Rozumiecie? A przecież ciśnienie rośnie, nacisk nie ustaje. Dlatego co pewien okres, znów ściśle policzalny, tworzą się w sferze warunki, które umożliwiają takie zbliżenie elementów, że budują się kolejne fakty z piramidy możliwości, wszelkie promieniowanie i materia, wszystko to, co sobie rozrysowujecie w podziałki i tabelki. Na końcu gdzieś pokątnie fizycznie - ale środkowo logicznie - tworzy się takie coś rozumnie obserwującego. Czyli świadomy siebie i świata byt. To nie jest byle co, choć i przeceniać nie warto - osobliwość jest wpisana w ten proces jako konieczność. Ponownie zaznaczam, że nie miejsce w tej opowiastce na szczegóły, to w innym punkcie, "pompowanie" wszechświata jest oczywistością w tej hipotezie i logiczną, policzalną koniecznością - ale obecnie to nie sedno opisu. Natomiast istotne jest podejście, spojrzenie, które w bezkresie taką konstrukcję wyłuskuje. I tu, zauważcie, mogą być dwa kierunki definiowania: zewnętrzny i wewnętrzny. Można opis prowadzić tak, jak powyżej, ale również od środka, jak to czyni fizyk zapatrzony w zjawisko i przyrządy. Więc w efekcie jako "wybuch". Bo co jest istotnego w takim narastaniu w sferze ciśnienia? Że wstecznie prowadzony opis tego procesu, a nie może być przecież inny, że takie postrzeganie tego zbliżania się w sferze jednostek kwantowych - że to musi przybrać postać "wybuchu" i rozprzestrzeniania się wszechkierunkowego i jednorodnego w swoim tym eksplodowaniu. Musi. Postawcie się w sytuacji kogoś, kto wcześniej zaprezentowany rytm zjawiska postrzega wewnętrznie i zastanówcie się, co widzi. Niby z zewnątrz jest banalne dociskanie i elementy zbliżają się - i jest moment "zapłonu". Czyli nastaje chwila, kiedy może "mikrofalówka" się uruchomić - "pstryczek" zadziałał i w każdym kierunku, prawie że jednocześnie, mkną fotony promieniowania. A później, w miarę trwania procesu, i fotony światła, i kolejne. I jak, widzicie to? Widzicie w takim wewnętrznym już postrzeganiu to zjawisko? Przecież taki obserwator, nawet po wielu epokach ewolucji, będzie to rejestrował w formie wybuchu, bo dla niego to będzie coś takiego: wybuch, bez dwu zdań wybuch. Rozumiecie? Z zewnątrz oraz w opisie zewnętrznym to stopniowalne dociskanie do siebie elementów i ich również stopniowalne pojawianie się w formie kolejnych "zbryleń", jednak od wewnątrz to moment-punkt praktycznie natychmiastowy. Wcześniej nic tu nie było. A za moment, od kiedy coś można zauważyć, od kiedy w badaniu jest element do badania, od tego momentu świat wybucha w jego istnieniu i mierzeniu. Rozumiecie? Ten sam proces, raz banalnie prosty, a raz dynamicznie inflacyjny - opis takiej zmiany oraz jego zobrazowanie jest pochodną położenia w nim osobnika, który taki opis prowadzi, rozumiecie? To, że jednemu wybucha nie oznacza, że drugiemu też musi – ponieważ obaj mają rację. W ich osobistym spojrzeniu na dziejowe widowisko jest racja i pełnia opisu. Ale, widzicie, tak po prawdzie, to dopiero obaj łącznie ten
  • 4. opis mogą uznać za prawdziwy. Nie ma opisu z zewnątrz bez tego wewnętrznie się dziejącego, choćby dlatego, że najpierw trzeba się tu i teraz pojawić - a to może się zrealizować wewnątrz świata; żeby sobie w logicznym działaniu, ale na bazie fizycznej obserwacji, wypracować to zewnętrzne ujęcie, to trzeba realnie zaistnieć, tak po prostu. Rozumiecie? Ale oba, oba ujęcie łącznie i w porozumieniu są dopiero pokazaniem tego, co się dzieje i jak się dzieje. Zauważcie, że "wybuch" jest i nie jest wybuchem. Zależenie od punktu umiejscowienia obserwacji ten sam fakt można opisywać odmiennie. Rozumiecie? Wyciągacie z tego wnioski? Dalej z obserwowanego, a też mierzonego wyodrębniacie promieniowanie tła na zasadzie, że relikt i pozostałość - co? A przecież widzicie, że wybuchu nie było. - Że mogło nie być, żeby trzymać się zaproponowanej na obecną pogawędkę konwencji hipotezy. Całość ta sama, wszystko po szczegóły to samo, a wybuchu żadnego nie było. Wybucha dla obserwatora, ale niczego w zmianie takiego nie było - i co? Czym w takim razie jest promieniowanie tła? Reliktem na pewno nie - więc czym? Powiecie, że może to i ziarenko prawdy w sobie zawiera, że nawet i jesteście gotowi się zastanowić i że może kiedyś tam wyciągniecie z tego wnioski, ale tak na dziś to się zastanawiacie. - Bo skoro to w ciągłym "dopompowywaniu" się dzieje, to dlaczego obecnie w tym taki pęd do przyszłości, i to narastający? I dlaczego to stygnie sobie w całości, skoro ciśnienie się utrzymuje i zagęszczenie też dobrze w modelach i realnie się sprawdza? Widzicie, dobre pytanie, zagadnienie w jego uwarunkowaniach ściśle pokazuje - podstaw, widzicie, sięga. Bo czy w tej hipotezie - jak już sobie tak gaworzymy - nie można na ten przykład założyć, że pompowanie to już przeszłość? Można? Fakt, można. - A nie można założyć, że to pompowanie nie tak sobie, ot, z dnia na dzień i losowo się skończyło, ale że to w policzalnym oraz wielce istotnym momencie ustało? Tak, można. A nie można założyć, że jak już zewnętrznego na tutejszy wszechświat nacisku nie ma, to się tenże sferyczny wszechświatowy tok zmiany rozszerza - czyli że się w swojej pierwszej części zagęszczał, a teraz, po przejściu środka, on się tak w sobie rozrzedza? Można to założyć? Tak, można. A można dalej założyć, że mimo przyspieszającego do nieskończoności obecnie wybuchu wszechświata - bo go nic nie hamuje w Kosmosie - że w tymże wybuchu chwilowo ciśnienie nie spada poniżej krytycznej wartości z tego powodu, że jest obecnie "podpompowywane" od środka? Można. - A można założyć, że elementem obecnie dostarczającym zasobów jest nie co innego, jak rozpadanie się czarnych osobliwości, ponieważ w tym tutejszym układzie nie ma już siły, która taki obiekt może trzymać w ryzach? Fakt, można. I co z tego, powiecie, założyć można wiele - tylko związku widzieć nie widzicie. A powinniście. Wszechświatowa sferyczność w takiej hipotezie jest obecnie w fazie rzeczywistego wybuchu - choć to wybuch szczególny,
  • 5. w praktycznie absolutnej pustce. Bez definiowania, co to znaczy i jak się objawia absolutna pustka - intuicyjnie jest to uchwytne, a nawet wytłumaczalne. I to w takim wszechkierunkowym wybuchu kwant po kwancie i warstwa po warstwie energetyczne zasoby wcześniej tu "wpychane" zewnętrznym naciskiem pola rodzicielskiego, teraz one w bezkres się oddalają. A cały układ się rozszerza. Do środka, do stanu środkowego całego procesu, był nacisk i zagęszczanie - a teraz jest wybuch i rozrzedzanie. Fizyczna banalna procedura. Tylko jest dodatkowy, integralnie powiązany z promieniowaniem tła element analizy: czym ono jest - co wartość tej ciepłoty oznacza w układzie, który generalnie już wybucha? Oczywiście w takiej sferze musi spadać ciśnienie i musi się także wszystko od wszystkiego oddalać. Bo skoro brzeg całości wybucha oraz się oddala, to i wewnętrzne elementy również - nie ma zmiłuj. Więc tym samym całość stygnie. Ale jakby nie dramatycznie, jakby nie nagle. Ciśnienie spada, tylko że nie z sykiem i wichrem. I jest pytanie: dlaczego? Co sprawia, że mimo tego wybuchu, chwilowo bo chwilowo, ale stabilizacja panuje - a też daje się nawet podziwiać? Odpowiedź w założeniach już padła: czarne dziury. To oczywiste. To absolutnie oczywiste. Taka tam sobie osobliwość nie rozpada się w inny wszechświat, nie jest białą czy czarną – tylko tutejszą. A to dalej oznacza, że jak się rozpada, to się rozpada podprogowo, więc jednostkami kwantowymi, więc nie do obserwacji – ale skutecznie i ciągle. I zasila tutejsze wewnętrzne pole kwantowe od dołu, takimi najmniejszymi z najmniejszych elementów. Wcześniej było pompowanie z góry wszechświata, a od połowy pompowanie idzie z dołu. Efekt w obserwacji dokładnie ten sam: stabilizacja i powolne oddalanie się wszystkiego od wszystkiego. Powolne w ujęciu obserwatora, to tak w uściśleniu - bo to przecież aż furczy kwantowo. Cóż, obiekt w obserwacji wewnętrznej spory, choć taka obserwacja w sobie wielokrotnie musi być zapętlona – ale obiekt w obserwacji też zewnętrznej również niczego sobie, więc i elementy umożliwiające i warunkujące obserwację mogą się pojawić w piramidzie możliwości. A i obserwator przy okazji sobie swoje analizy fizyczne oraz logiczne może prowadzić. Trochę to trwa. Do środka trwa i od środka trwa. A że w żadnym innym rejonie tego zdarzenia obserwator się nie pojawi, to i przy okazji zadziwienie w nim narasta - i narasta - aż do tych emocjonalnych westchnień to idzie i się słowami rozpycha. Zupełnie niepotrzebnie się rozpycha, przecie to fizyczna procedura i zupełnie banalna. Co, może nie? Dlatego, tak przy okazji powiem, dajcie już sobie spokój z ujemnym ciśnieniem, bo ono zupełnie normalnie logiczne w sobie, to tylko w waszym spojrzeniu takie coś jest niezwyczajne. Jak się od środka i w dół spogląda, to "wybijające" spod podłogi źródło musi wydać się zadziwiające. A nawet niepokojące, bo z zakresu niemierzalnego się to wyłania. Tylko, widzicie, żadnej w tym sensacji, tylko defekt w postrzeganiu - taka, widzicie, krótkowzroczność badawcza.
  • 6. I teraz ponownie na tapecie nasza "mikrofalówka" (wszech)światowa się pokazuje - z czym to jeść? A, widzicie, sprawa już również prosta, zwyczajna, oswojona. Wszak kiedy to ciśnienie jest w brakach uzupełniane, jak te kwantowe się elementy ze sobą (mimo generalnego oddalania), dalej mogą trzymać w łączności funkcjonalnej, czyli coś może się zlepiać w większe już grudki – to na pograniczu widzialnego i mierzalnego może się taka tam w sobie elementarna wielkość cieplna pokazać. Albo wirtualnie inna jednostka. Nic nadzwyczajnego. - Prawdą jest, że ubytki licznie się dzieją i tempo tracenia przyspiesza, bo jak średnica sfery się zwiększa, to nawet tempo oddolnego pompowania nie nastarcza - więc całościowa temperatura musi spadać - ale i prawdą jest i to, że ten proces nie dzieje się i nie może dziać się w formie dynamicznego i nagłego wybuchu. To wybuch, zgoda, ale pod kontrolą - sam siebie w tym wybuchaniu kontroluje. Czyli we wnętrzu stabilizacja, czyli mikrofalowe elementy tła mogą i muszą powstawać. I jest to pochodna, to stan współzależny do tej całościowej ewolucyjnej sytuacji. Im rzadsze zagęszczenie kwantów, tym mniejsza zdolność do tworzenia się elementów fizycznych, tym w zbiorze mniejsza ilość zderzeń elementów – i tym samym "bilard" z kwantowych kuleczek mniej skuteczny. Im dalej od środka, tym stan zagęszczenia mniejszy, tym dalsza droga do pokonania – ale również tym samym wypadkowa, łączna liczba faktów w tle spada. I tym samym uśredniona, łączna wartość tych drgań niższa. A skoro ciepło to te drgania i rozedrganie struktury, to spadek takich zdarzeń oznacza w ciele osobniczym, tu we wszechświecie, nakierowanie w oczywistym kierunku: na cmentarzysko. Ciało stygnie, stan trupa i zaniku też blisko. Jasność w temacie, prawda? Też przy okazji. Najniższa mierzona wartość tła oznacza, że takie w układzie panuje zagęszczenie elementów. Wcześniej było większe i ciepłota była wyższa, teraz spada, bo ciśnienie spada. - Ale chodzi o wartość uśrednioną, dla całości. Lokalnie gęstość może być dużo większa lub dużo mniejsza. I stąd zakres temperatur - od "zera" po ileś tam, ile może być. Z oczywistym zastrzeżeniem, że mierzone zero nie jest absolutne, ono jest wartością najniższą fizycznie dostępną. A to wszak nie oznacza, że niżej nie ma drgań oraz ciepłoty. Jest jak najbardziej. I jest do wyznaczenia. Ale nie pomiarem, tylko logicznym namysłem. Proste? Fakt, proste. Promieniowanie tła to nie przekaz z przeszłości – to aktualność. cdn. Janusz Łozowski