SlideShare a Scribd company logo
Kwantologia stosowana - kto ma rację?
Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).
Część 2.1 - 4 %.
Przed nami same znaki zapytania, można by powiedzieć.
Co może tak do końca faktem prawdziwym nie jest, tylko że od czegoś
trzeba było w rozmowie zacząć, sami rozumiecie.
Naszła mnie, widzicie, taka chwila, że telewizyjny ekran sobie na
czas jakiś uruchomiłem. Rozumiecie, są na świecie przeróżne stany
zboczone, no i pośród nich ekranowy. Żeby nie było, często w takie
rejony nie zbaczam, rzadko mi się to przytrafia, można powiedzieć -
jednak, wiecie, bywa. Ogólnie przewidywalnym bytem jestem, tylko po
zrównoważone emocjonalnie informacje na co dzień sięgam, ale bywa -
tak od czasu do czasu - że sobie pudełko z obrazkami uruchomię. Co
by, rozumiecie, zobaczyć naocznie takie nienormalnością ociekające
konstrukty bytowe. I w ogóle.
I, wiecie, chyba tym razem tak to się zadziało, że na szczęśliwą i
niezwykłą chwilę nadawczą trafiłem, bo audycja o rozumie była. No,
tak było; sami pojmujecie - że dziw telewizyjnie niezwykły. Takowa
jedna pani, profesorka jej chyba było, długo, bo chyba z minutę, a
może i ciut więcej, na ekranie gadała. O tym rozumie, rozumiecie,
gadała. Że taki, że owaki, rozumiecie - że generalnie rozumny. Ale
jedno w tej przemowie mnie trafiło, informacja padła, że naukowe w
swoich pomiarach ustaliły - że to, co rozum unosi w górę, czyli ta
cała nasza biologiczność genowo znaczona, że to jeno kilka procent
z całościowych stu.
Że, mówiąc inaczej, jak posumować genowe znaki w komórkowym świecie,
takie jakoś tam przeniknięte logiką naukową - to z tego rozpoznane
jest procentowo 4. Może i dwa, w szczegółach jasne to nie było - że
tego jest kilka z procentowej całości.
Rozumiecie? Naukowi ponatrudzali się, namęczyli za miliardy monet -
a wiedzy z tego tyle, że zysk 4 %.
Może i nie taki mały, banki tak dochodowe nie są, ale, przyznacie,
dużo to nie jest. Na obecny czas badawczy cztery procent uzysku z
badania wszelkiego - to jakoś mało się prezentuje.
Tylko, widzicie, nie to mnie w tej pogadance z ekranu trafiło jako
specjalnie, dziś cztery procent z całości wiemy - jutro będzie coś
więcej, tak to przecież się dzieje. Ale sama wartość liczbowa tak
mnie szturchnęła, coś mnie, widzicie, w tej czwórce tknęło. Jakbym
to już gdzieś słyszał. Albo i czytał.
U mnie to jest tak, że pamięć mam dobrą. Jak coś w nią wpadnie, to
później kołacze się i kołacze. Ale, widać, dawnym czasem czytać to
musiałem, bo kołatanie bardzo słabe było. Zawziąłem się, ważne się
to mi wydawało, głęboko ze wszystkim powiązane.
Tak, przypominałem sobie, dokopałem się informacji. Takie, wiecie,
skojarzenie mnie naszło, że czytałem kiedyś tam takiego grafomana w
tekście internetowym - i to było to. Ja tam, rozumiecie, takie coś
grafomańskiego na kilometr oraz kilobajt zauważam - zdanie poznam, i
już wiem. Dla mnie słowo przeczytać - a już wiem, że to z własnym
językiem ojczystym nie miało styczności nawet poprzez ścianę, już o
interpunkcji czy ortografii nie wspominając, bo to poziom jedynie
dla eksperta. Sami zresztą wiecie...
Więc tak to sobie przypomnieć przypomniałem, jakiś Lozowski czy inny
ski to był, pies go trącał po całości i detalicznie. Ale, rozumiecie,
na tej stronie, com się z trudem wgryzając był ją przeczytał - taka
tam wiadomość też była. Czyli, że to się wszystko oraz wszelakie na
kilka, na cztery słownie i dokładnie jednostek - że to tak wystaje
ponad powierzchnię. I że to jakoś tam naukowo widać w rzeczywistości
- w wszechświatowym energetycznym oceanie.
To, rozumiecie, napisane tak było, że człowiek aż się przekręcał w
sobie przy lekturze, nudy okropne, flaki z olejem, i to kilka razy
przetrawione, jednak osobnik był to napisał, sprawę trzema mu oddać.
A nawet był pokazał na licznych przykładach, że to szerzej tak się
prezentuje.
Że gdzie w okolice się nie zerknie, to zawsze można uwagą swoją tak
cztery procent z całości wyłuskać.
Bo też sami zauważcie i pomyślcie, płynie sobie górka lodu oceanem w
dal i w czasie - i teraz pytanko: ile tego widać? Na jaki procent to
z otchłani wodnej wystaje? A co, cztery procent. Prawda, co do tej
konkretnej wartości liczbowej to nie warto się czepiać, jedynka w tę
lub druga stronę, to marność zliczeniowa - o zasadę chodzi: że to w
takiej minimalnej proporcji do całego elementu ponad powierzchnię
wystaje i daje się postrzegać naukowo czy dowolnie. Ale, tak to ja
już sobie dopowiadam, najpewniej w każdym przypadku - jakby tak się
szczegółami w zliczaniu zająć, że to zawsze i wszędzie jest cztery
procent z całości.
Takie, rozumiecie, przeczucie naukowo podszyte mam i się nim z wami
dzielę. Coś mi się tak umysłowo po głowie snuje, że tak to właśnie
zawsze jest, było i będzie.
Ale co tam góra lodowa, to banał przykładowy, pospolitość w każdym
telewizorze co rusz widoczna. A przecież i inne zobrazowania tenże
"ski" podawał, ciekawe, nie powiem.
Dajmy na to, jak się zjadamy. Rozumiecie? Przecie to tak idzie - co
sobie na lekcjach biologii każdy uświadamiał - że jest piramidalne
ułożenie kolejki w zjadaniu. Podstawa, rozumiecie, szeroka - ale z
drobnicy. A później, w górę idąc, większe cielska, ale coraz mniej
liczne w sobie jednostkami. Aż, rozumiecie, po szczyt szczytów - aż
po naszą wiecznie głodną czeredę.
Albo przypadek szczególnie widoczny, sam się od razu w analizie tu
narzuca: wszechświatowość materialnie rozjaśniona. Wypisz wymaluj
i przelicz, a cztery procent z całości wyłazi.
Tak się tym naukowi zadziwiają, tak liczą, tak się z tym dziwacznym
wynikiem obnoszą i nad nim debatują - co by może to jaki pomiarowy
błąd był - że aż się patrzeć na to nie chce. Co pomierzą całość, to
im wychodzi, że tylko cztery jednostkowe procenty z koniecznych stu
przyrządowo i jakoś się pokazują - a reszta, co z resztą? Czym owa
resztkowość jest i dlaczego taka niepoznawalna?
Pytają - pytają - lata już nad tym debatują, ale kroku nie zrobili.
Prawda, poetykietowali to sobie na różne słowne abstrakcje, umysłowo
obłaskawili, tylko treści nic a nic nie sięgają - myśl hipotetyczną
snują gęstą a liczną, jednak o krok dalej w analizach jakoś się nie
przemieścili. Sami zresztą wiecie.
Po kolejne, to samo widzenie nasze codzienne warto tu podkreślić, w
jego stopniowalnym zachodzeniu. Zauważcie, że z całej poświaty, co
to w zmysłowy kanał wzrokowy wpada, z wszelkich punktowych a mocno
mnogich faktów świetlnych, które się w zmysł oczny dostają, z tego
niewielki procent przechodzi do kolejnego etapu obróbkowego. Nic w
tym dziwnego, to laboratoryjni już dawno wyliczyli, to poziomami i
stopniowo się dzieje. Jeden się fakt zakończy i zaczyna kolejny. A
ten już mniej niesie jednostek, i coraz mniej.
A to nie koniec ani finał tej procedury, dalsze obrabianie takiego
sygnału znów się w mózgu tak samo dzieje. Aż do pojedynczego elementu
tak idzie, sam szczyt się pojawia i jarzy dla osobnika. Tylko że to
jest tak wielokrotnie podbudowane, to on zupełnie tego nie widzi -
nie może. Rejestruje fakt na powierzchni, czyli ten najjaśniejszy,
a przecież to ta ciemność jest tu najważniejsza, ta nieoznaczona i
zakryta. Przecież to te poziomy są podstawą piramidy, warunkują oraz
warunkują istnienie "szczytu". Szczyt jest tylko i wyłącznie punktem
- "pyłkiem" wobec całości. Rozumiecie?
A dalej, wzajemne relacje między warstwami materii, relacja fotonów
do elektronów. Albo powyżej, elektronów i atomów, atomów i komórek
biologicznych - cieleśnie biologicznej podbudowy do komórek mózgu,
neuronalnych. Co, jest podobnie? Baza i nadbudowa są wobec siebie
w proporcji, co? A relacja między ciałem-nosicielem i umysłem - coś
w pomierzonym na oczy się rzuca?
Jeszcze dalej, świadomość. Znacie te bzdurne bo bzdurne, jednak z
jakiś obserwacji wynikające ustalenia, że mózg pracuje na zakresie
niewielkim, a cała reszta to ugór i nadmiarowość, która zupełnie w
całości nie wiedzieć po co się znajduje. Przypadek? Tak to sobie w
przyrodzie się ułożyło samo z siebie?
Sami widzicie, sprawa robi się ciekawa, wspomniane znaki zapytania
wszędzie po świecie ustawia oraz w zbiór ogólny zestawia. Bo skoro
tak różne elementy rzeczywistości wobec siebie tak są ułożone, że
z przeliczonej całości jedynie kilka, najpewniej zawsze na cztery
elementy to widać - to widać z tego, że coś to prezentuje.
Przecie, chwytacie?, jeżeli po jednej stronie rozumowania zestawić w
tabelce stan maksymalny, czyli wszechświatowość policzalną, a też
po drugiej, po maksymalnie drugiej umysłowość mózgową naszą - i w
obu przypadkach, a też wszelkich pośrednich, stała proporcja się w
tym zestawieniu pojawia, to coś się w tym musi pokazywać. - Musowo
musi się w tym coś ukrywać istotnego informacyjnie.
I nawet takie coś, że będą o takim w serwisach dziennikowych gadać
telewizyjni. Bo przecież to czysta losowość oraz przypadkowość nie
jest - nie może być.
Fakt i prawda, naukowi zawsze w pierwszym swoim spojrzeniu kierują
oprzyrządowanie na to, co się z tła wybija, co włazi swoją widoczną
jasnością wizualną w pomierzenie. A resztę, która układa się w tło,
to mają za dodatek. A czasami nawet za śmieć. Dla nich się to tylko
liczy, co wyraźne i oczywiste.
Ale, zauważcie, jak to się w lata robi, jak badanie za badaniem idzie
- jak możliwości sprzętu na wyższy poziom się podnoszą, a konkretne
pomiary coraz głębiej zanurzają się w rzeczywistość i w szczegóły,
to wcześniej bezładne, bezsensowne, niezauważalne tło - ono ważnym
się okazuje, elementy małe i mniejsze wchodzą w poznawanie i tworzą
zależności.
Czyli piramida się z tego robi - taka "góra lodowa poznania".
Co było szczytem wszystkiego i najlepiej się pokazujące, to takim
pozostaje, tylko proporcje w obrazie mocno, i jeszcze mocniej się
zmieniają. Tenże szczytowy szczyt wcześniejszy i całość uprzednio
jako jedność postrzegana, to na finiszu działań okazuje się punktem
w całości - jeno śladowym procentem w zbiorze.
Na koniec okazuje się, że wszystko ze wszystkim gdzieś tam na dnie
nieoznaczonym a ciemnym się lokuje i łączy - i że jedność wszędzie
się panoszy.
Powiem wam nawet więcej - tak to sobie bowiem kombinuję - że zasada
"czterech procent" nie tylko w zakresie materialnym się prezentuje
w takiej wartości, ale wszędzie i we wszystkim. Na uwadze głównie
teraz nasz wewnętrzny poziom umysłowy mam - relację między jedynką
myślenia, czyli faktem abstrakcyjnym, a jego fizyczną podbudową.
I tu przecież tak samo musi być.
Coś się w kupkę fizycznie musi jako tako zebrać, połączyć, i dopiero
na tym (albo w tym) użytkownik się dopatrzy, odczuje pojęcie - albo
dowolnie inne słowo. To nie może tak się w mózgowiu toczyć, że jest
porcja byle jaka oraz że na tym (czy w tym) się abstrakcyjna wartość
objawiła - to nie tak pójdzie.
Jak w całości jest stałość i proporcja, to i tutaj podobnie się to
ułoży (złoży).
I jeszcze więcej, reguła "góry lodowej" będzie również w zakresie
pojęciowym się objawiać - już tylko symbolicznym; bo jak wszędzie,
to wszędzie.
Czyli wytworzy osobniczy byt jedno słowne nazwanie świata, a też nim
świadomie obraca, jednak w głębinie, gdzieś w zakamarkach pojmowania,
unoszone to jest, obudowane to jest znaczeniami na 96 procent.
Widać jakoś, obróbce jakoś tam prowadzonej podlegają jeno cztery z
całości jednostki, a reszta pozostaje skryta w mrokach. I w analizie
prowadzonej od wewnątrz niedotykalna. Reszta to fakty dopełniające,
które kiedyś w przeszłości musiały zaistnieć, żeby w teraźniejszej
chwili unosić, podbudowywać - dopełniać abstrakcyjnie na/w poziomie
świadomości chwilowy konstrukt, który jest obrabiany.
Ciemne, podprogowe i podświadome fakty są jak najbardziej konieczne
i stanowią fundament działań, tylko, co oczywiste, w obserwacji nie
występują.
Stawiam orzechy przeciwko wartościom, że tak to jest.
Co ja będę was przekonywał, sami przecież widzicie, że wszystko w
takie szczytowanie się układa.
Szczyt jest zawsze jeden i punktowy, to oczywista oczywistość, którą
oczywistość pogania. Tylko że, i to weźcie sobie pod uwagę i rozwagę
- że ten widoczny z daleka i ostro szczyt, że ten najwyżej położony
fakt dziejowy, który przez to tak prosto i na wszelkie sposoby się
w badanie rzuca, że to daleko nie wszystko.
To mocno daleko nie wszystko.
Prawda, zauważcie i to, bo to istotne w tym zrozumieniu, że takiej
"podstawy" piramidalnej już dawno może nie być, ona się gdzieś tam
w przeszłości osobnika badanego znajduje, jednak ona jest koniecznym
w opisie dopełnieniem tej bytowej konstrukcji, bez niej nigdy nic z
mechaniki jej odmian nie zrozumiecie. Nawet jak obserwujecie tylko
"goły" fakt, to musicie mieć świadomość, że tak naprawdę postrzegacie
dalekie i głębokie zjawisko - że ono poprzez czas, ale i przestrzeń
połączone jest ze wszystkim. A tylko teraz i tu jakoś w lokalności
się pokazuje.
Szczyt tego faktu jest tutaj, jednak jego najważniejsze dopełnienie
zawsze i wszędzie - rozumiecie?
Dajmy na to widzi sobie jaki fizyk czy inszy chemik taki atom albo
coś podobnego - niechby i tę górę lodową. Czy on widzi wszystko? No
nie, rejestruje tylko punkt szczytowy energetycznych przekształceń,
które w pogłębionej analizie powiązane są ze wszystkim wokół, a też
z wszystkim w ogóle - aż po nieskończoność i wieczność. Fizyczna w
obserwacji oraz skończona dla postrzegającego struktura, to zawsze i
tylko wyróżnienie z tła, chwilowe ześrodkowanie się energii w taką
konstrukcję - tylko chwilowe.
W badaniu fizyką napędzanym - w takim poznawaniu zawsze musi się w
przyrządzie badawczym mieścić jednostka, to zrozumiałe.
Ale jeżeli badający tego nie dopełni faktami, co to je wyprodukuje
logicznie poprzez wszelakie stany świata - jeżeli nie dołoży do tej
cząstki wielopoziomowego zakresu zmiany (całej piramidy elementów),
to nigdy nie zrozumie ani jej, ani świata - ani siebie na dokładkę.
Rozumiecie?
Bo w głębokim ujęciu żadnego "punktu" rzeczywistości nie ma, zawsze
jest zbiór, który fizykowi się prezentuje w obserwacji jako "jedynka"
- to szczyt na fali, wierzchołek piramidy dziejowej, złożenie oraz
złudzenie. Tylko tak - tylko tak.
I zawsze jest to - zauważcie - małość wobec całości, którą trzeba w
analizie uwzględnić, bardzo niewielki procent z całości, który jest
wszystkim w obserwacji.
Tylko że logicznie jest to dalece nie wszystkim.
Naukowi coś oglądają i mierzą jakimś tam zmyślnym sposobem, jakieś
zależności między faktami ustalają - a to jedynie wierzchołek "góry
lodowej", a to zawsze niewielka część z całej a koniecznej piramidy.
Rozumiecie?
Widać wszystko - prawda. I niczego więcej nie ma - prawda. Zawsze
jest tylko to, co udaje się w dowolny sposób zaobserwować, zmierzyć
i ponazywać - prawda.
Ale to nie wszystko. I to również jest prawdą.
Fizyk, czy dowolnie inny naukowy osobnik, ma do zbadania tylko to
"widoczne", tylko tym się może zajmować, to sens jego działania.
Jednak musi mieć rozeznanie, że to nie wszystko. Dlatego, jeżeli w
swoim badaniu ograniczy się do jakoś widocznego, to będzie w takim
czynie jako ten, co to usiadł na szczycie góry i twierdzi, że poza
tym miejscem niczego więcej nie ma. Nie wie w tej swojej pysze - a
też i słabowitym widzeniu - że jest wielkie i wspaniałe "otoczenie"
owej "góry", że ta góra ma dopełnienie w dół i w bok. Oraz że jest
kolejna góra, i dalsze. Nie wie, że jest głębia łącząca gdzieś tam
na dole wszystkie możliwe góry, że to dokonuje się poprzez czas i
przestrzeń i podpowierzchniowo. Nie wie, że stanowi to jedność tu i
teraz, ale i wszelako.
Nie wie, że absolutnie wszelkie "góry", poprzez ich logiczną, więc
filozoficzną jedność, można w takowym pogłębionym spojrzeniu ujrzeć
w przemianie nieskończono-wiecznej. I zrozumieć.
Widzi wszystko. Tylko że to punkt, wierzchołek Wszystkiego...
Jeżeli byt popatrujący na okolicę (aż po horyzont) w taki sposób nie
spojrzy na rzeczywistość, jeżeli tej wielopoziomowej łączności nie
uwzględni w swoim obrazie - będzie niczym ślepiec w jaskini, który
coś tam widzi oraz opowiada o bycie otaczającym, ale jakże mało z
wszystkiego potrafi dojrzeć, jakże to niewiele z całości. Cienie na
ścianie, nawet zwiewnie piękne i skoczne, to doprawdy nie wszystko.
Taki obserwator widzi "4 %", a resztę pomija.
Rozumiecie?
Widać zawsze "punkt". Ale to zawsze jednostka w zbiorze.
cdn.
Janusz Łozowski

More Related Content

What's hot

Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10SUPLEMENT
 
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
Kwantologia 7.6   szósty zmysł.Kwantologia 7.6   szósty zmysł.
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.Łozowski Janusz
 
Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.kwantologia2
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.kwantologia2
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.Łozowski Janusz
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.kwantologia2
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 3.8 usługa wibracyjna.
Kwantologia 3.8   usługa wibracyjna.Kwantologia 3.8   usługa wibracyjna.
Kwantologia 3.8 usługa wibracyjna.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Łozowski Janusz
 

What's hot (19)

Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.Kwantologia 6.1   złudny wszechświat.
Kwantologia 6.1 złudny wszechświat.
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10Kwantologia stosowana 10
Kwantologia stosowana 10
 
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
Kwantologia 7.6   szósty zmysł.Kwantologia 7.6   szósty zmysł.
Kwantologia 7.6 szósty zmysł.
 
Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.Cząstki wirtualne.
Cząstki wirtualne.
 
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
Kwantologia 10.5 – cząstki wirtualne.
 
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2Kwantologia 4.6   widmo promieniowania. 2
Kwantologia 4.6 widmo promieniowania. 2
 
Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.Widmo promieniowania 2.
Widmo promieniowania 2.
 
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
Kwantologia 6.5   niepodzielny.Kwantologia 6.5   niepodzielny.
Kwantologia 6.5 niepodzielny.
 
Niepodzielny.
Niepodzielny.Niepodzielny.
Niepodzielny.
 
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.Kwantologia 7.8   ziemia, planeta szczególna.
Kwantologia 7.8 ziemia, planeta szczególna.
 
Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.Widmo promieniowania.
Widmo promieniowania.
 
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.Kwantologia 2.7   widmo promieniowania.
Kwantologia 2.7 widmo promieniowania.
 
Kwantologia 3.8 usługa wibracyjna.
Kwantologia 3.8   usługa wibracyjna.Kwantologia 3.8   usługa wibracyjna.
Kwantologia 3.8 usługa wibracyjna.
 
Kwantologia 9.8 – Czas.
Kwantologia 9.8 – Czas.Kwantologia 9.8 – Czas.
Kwantologia 9.8 – Czas.
 
Czas.
Czas.Czas.
Czas.
 
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
Kwantologia 10.1 – uwaga!, Tło.
 
uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.uwaga!, Tło.
uwaga!, Tło.
 

Similar to 4 %.

Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9SUPLEMENT
 
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.Łozowski Janusz
 
Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.kwantologia2
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7SUPLEMENT
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Łozowski Janusz
 
Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.kwantologia2
 
Kwantologia 1.1 myśląca pustka.
Kwantologia 1.1   myśląca pustka.Kwantologia 1.1   myśląca pustka.
Kwantologia 1.1 myśląca pustka.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 5.2 dostawka do umysłu.
Kwantologia 5.2   dostawka do umysłu.Kwantologia 5.2   dostawka do umysłu.
Kwantologia 5.2 dostawka do umysłu.Łozowski Janusz
 
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.Łozowski Janusz
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1kwantologia2
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1SUPLEMENT
 

Similar to 4 %. (18)

Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9Kwantologia stosowana 9
Kwantologia stosowana 9
 
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.Kwantologia 7.7   udźwig planetarny.
Kwantologia 7.7 udźwig planetarny.
 
Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.Udźwig planetarny.
Udźwig planetarny.
 
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.Kwantologia 2.6   rzeczywistość, czyli co.
Kwantologia 2.6 rzeczywistość, czyli co.
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7Kwantologia stosowana 7
Kwantologia stosowana 7
 
Ciemna energia.
Ciemna energia.Ciemna energia.
Ciemna energia.
 
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
Kwantologia 10.7 – ciemna energia.
 
Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.Złudny wszechświat.
Złudny wszechświat.
 
Kwantologia 1.1 myśląca pustka.
Kwantologia 1.1   myśląca pustka.Kwantologia 1.1   myśląca pustka.
Kwantologia 1.1 myśląca pustka.
 
Kwantologia 5.2 dostawka do umysłu.
Kwantologia 5.2   dostawka do umysłu.Kwantologia 5.2   dostawka do umysłu.
Kwantologia 5.2 dostawka do umysłu.
 
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.Kwantologia 8.5   umysłowa reguła.
Kwantologia 8.5 umysłowa reguła.
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1
 
Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1Kwantologia stosowana 1
Kwantologia stosowana 1
 

4 %.

  • 1. Kwantologia stosowana - kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 2.1 - 4 %. Przed nami same znaki zapytania, można by powiedzieć. Co może tak do końca faktem prawdziwym nie jest, tylko że od czegoś trzeba było w rozmowie zacząć, sami rozumiecie. Naszła mnie, widzicie, taka chwila, że telewizyjny ekran sobie na czas jakiś uruchomiłem. Rozumiecie, są na świecie przeróżne stany zboczone, no i pośród nich ekranowy. Żeby nie było, często w takie rejony nie zbaczam, rzadko mi się to przytrafia, można powiedzieć - jednak, wiecie, bywa. Ogólnie przewidywalnym bytem jestem, tylko po zrównoważone emocjonalnie informacje na co dzień sięgam, ale bywa - tak od czasu do czasu - że sobie pudełko z obrazkami uruchomię. Co by, rozumiecie, zobaczyć naocznie takie nienormalnością ociekające konstrukty bytowe. I w ogóle. I, wiecie, chyba tym razem tak to się zadziało, że na szczęśliwą i niezwykłą chwilę nadawczą trafiłem, bo audycja o rozumie była. No, tak było; sami pojmujecie - że dziw telewizyjnie niezwykły. Takowa jedna pani, profesorka jej chyba było, długo, bo chyba z minutę, a może i ciut więcej, na ekranie gadała. O tym rozumie, rozumiecie, gadała. Że taki, że owaki, rozumiecie - że generalnie rozumny. Ale jedno w tej przemowie mnie trafiło, informacja padła, że naukowe w swoich pomiarach ustaliły - że to, co rozum unosi w górę, czyli ta cała nasza biologiczność genowo znaczona, że to jeno kilka procent z całościowych stu. Że, mówiąc inaczej, jak posumować genowe znaki w komórkowym świecie, takie jakoś tam przeniknięte logiką naukową - to z tego rozpoznane jest procentowo 4. Może i dwa, w szczegółach jasne to nie było - że tego jest kilka z procentowej całości. Rozumiecie? Naukowi ponatrudzali się, namęczyli za miliardy monet - a wiedzy z tego tyle, że zysk 4 %. Może i nie taki mały, banki tak dochodowe nie są, ale, przyznacie, dużo to nie jest. Na obecny czas badawczy cztery procent uzysku z badania wszelkiego - to jakoś mało się prezentuje. Tylko, widzicie, nie to mnie w tej pogadance z ekranu trafiło jako specjalnie, dziś cztery procent z całości wiemy - jutro będzie coś więcej, tak to przecież się dzieje. Ale sama wartość liczbowa tak mnie szturchnęła, coś mnie, widzicie, w tej czwórce tknęło. Jakbym to już gdzieś słyszał. Albo i czytał. U mnie to jest tak, że pamięć mam dobrą. Jak coś w nią wpadnie, to później kołacze się i kołacze. Ale, widać, dawnym czasem czytać to musiałem, bo kołatanie bardzo słabe było. Zawziąłem się, ważne się to mi wydawało, głęboko ze wszystkim powiązane. Tak, przypominałem sobie, dokopałem się informacji. Takie, wiecie,
  • 2. skojarzenie mnie naszło, że czytałem kiedyś tam takiego grafomana w tekście internetowym - i to było to. Ja tam, rozumiecie, takie coś grafomańskiego na kilometr oraz kilobajt zauważam - zdanie poznam, i już wiem. Dla mnie słowo przeczytać - a już wiem, że to z własnym językiem ojczystym nie miało styczności nawet poprzez ścianę, już o interpunkcji czy ortografii nie wspominając, bo to poziom jedynie dla eksperta. Sami zresztą wiecie... Więc tak to sobie przypomnieć przypomniałem, jakiś Lozowski czy inny ski to był, pies go trącał po całości i detalicznie. Ale, rozumiecie, na tej stronie, com się z trudem wgryzając był ją przeczytał - taka tam wiadomość też była. Czyli, że to się wszystko oraz wszelakie na kilka, na cztery słownie i dokładnie jednostek - że to tak wystaje ponad powierzchnię. I że to jakoś tam naukowo widać w rzeczywistości - w wszechświatowym energetycznym oceanie. To, rozumiecie, napisane tak było, że człowiek aż się przekręcał w sobie przy lekturze, nudy okropne, flaki z olejem, i to kilka razy przetrawione, jednak osobnik był to napisał, sprawę trzema mu oddać. A nawet był pokazał na licznych przykładach, że to szerzej tak się prezentuje. Że gdzie w okolice się nie zerknie, to zawsze można uwagą swoją tak cztery procent z całości wyłuskać. Bo też sami zauważcie i pomyślcie, płynie sobie górka lodu oceanem w dal i w czasie - i teraz pytanko: ile tego widać? Na jaki procent to z otchłani wodnej wystaje? A co, cztery procent. Prawda, co do tej konkretnej wartości liczbowej to nie warto się czepiać, jedynka w tę lub druga stronę, to marność zliczeniowa - o zasadę chodzi: że to w takiej minimalnej proporcji do całego elementu ponad powierzchnię wystaje i daje się postrzegać naukowo czy dowolnie. Ale, tak to ja już sobie dopowiadam, najpewniej w każdym przypadku - jakby tak się szczegółami w zliczaniu zająć, że to zawsze i wszędzie jest cztery procent z całości. Takie, rozumiecie, przeczucie naukowo podszyte mam i się nim z wami dzielę. Coś mi się tak umysłowo po głowie snuje, że tak to właśnie zawsze jest, było i będzie. Ale co tam góra lodowa, to banał przykładowy, pospolitość w każdym telewizorze co rusz widoczna. A przecież i inne zobrazowania tenże "ski" podawał, ciekawe, nie powiem. Dajmy na to, jak się zjadamy. Rozumiecie? Przecie to tak idzie - co sobie na lekcjach biologii każdy uświadamiał - że jest piramidalne ułożenie kolejki w zjadaniu. Podstawa, rozumiecie, szeroka - ale z drobnicy. A później, w górę idąc, większe cielska, ale coraz mniej liczne w sobie jednostkami. Aż, rozumiecie, po szczyt szczytów - aż po naszą wiecznie głodną czeredę. Albo przypadek szczególnie widoczny, sam się od razu w analizie tu narzuca: wszechświatowość materialnie rozjaśniona. Wypisz wymaluj i przelicz, a cztery procent z całości wyłazi. Tak się tym naukowi zadziwiają, tak liczą, tak się z tym dziwacznym wynikiem obnoszą i nad nim debatują - co by może to jaki pomiarowy błąd był - że aż się patrzeć na to nie chce. Co pomierzą całość, to
  • 3. im wychodzi, że tylko cztery jednostkowe procenty z koniecznych stu przyrządowo i jakoś się pokazują - a reszta, co z resztą? Czym owa resztkowość jest i dlaczego taka niepoznawalna? Pytają - pytają - lata już nad tym debatują, ale kroku nie zrobili. Prawda, poetykietowali to sobie na różne słowne abstrakcje, umysłowo obłaskawili, tylko treści nic a nic nie sięgają - myśl hipotetyczną snują gęstą a liczną, jednak o krok dalej w analizach jakoś się nie przemieścili. Sami zresztą wiecie. Po kolejne, to samo widzenie nasze codzienne warto tu podkreślić, w jego stopniowalnym zachodzeniu. Zauważcie, że z całej poświaty, co to w zmysłowy kanał wzrokowy wpada, z wszelkich punktowych a mocno mnogich faktów świetlnych, które się w zmysł oczny dostają, z tego niewielki procent przechodzi do kolejnego etapu obróbkowego. Nic w tym dziwnego, to laboratoryjni już dawno wyliczyli, to poziomami i stopniowo się dzieje. Jeden się fakt zakończy i zaczyna kolejny. A ten już mniej niesie jednostek, i coraz mniej. A to nie koniec ani finał tej procedury, dalsze obrabianie takiego sygnału znów się w mózgu tak samo dzieje. Aż do pojedynczego elementu tak idzie, sam szczyt się pojawia i jarzy dla osobnika. Tylko że to jest tak wielokrotnie podbudowane, to on zupełnie tego nie widzi - nie może. Rejestruje fakt na powierzchni, czyli ten najjaśniejszy, a przecież to ta ciemność jest tu najważniejsza, ta nieoznaczona i zakryta. Przecież to te poziomy są podstawą piramidy, warunkują oraz warunkują istnienie "szczytu". Szczyt jest tylko i wyłącznie punktem - "pyłkiem" wobec całości. Rozumiecie? A dalej, wzajemne relacje między warstwami materii, relacja fotonów do elektronów. Albo powyżej, elektronów i atomów, atomów i komórek biologicznych - cieleśnie biologicznej podbudowy do komórek mózgu, neuronalnych. Co, jest podobnie? Baza i nadbudowa są wobec siebie w proporcji, co? A relacja między ciałem-nosicielem i umysłem - coś w pomierzonym na oczy się rzuca? Jeszcze dalej, świadomość. Znacie te bzdurne bo bzdurne, jednak z jakiś obserwacji wynikające ustalenia, że mózg pracuje na zakresie niewielkim, a cała reszta to ugór i nadmiarowość, która zupełnie w całości nie wiedzieć po co się znajduje. Przypadek? Tak to sobie w przyrodzie się ułożyło samo z siebie? Sami widzicie, sprawa robi się ciekawa, wspomniane znaki zapytania wszędzie po świecie ustawia oraz w zbiór ogólny zestawia. Bo skoro tak różne elementy rzeczywistości wobec siebie tak są ułożone, że z przeliczonej całości jedynie kilka, najpewniej zawsze na cztery elementy to widać - to widać z tego, że coś to prezentuje. Przecie, chwytacie?, jeżeli po jednej stronie rozumowania zestawić w tabelce stan maksymalny, czyli wszechświatowość policzalną, a też po drugiej, po maksymalnie drugiej umysłowość mózgową naszą - i w obu przypadkach, a też wszelkich pośrednich, stała proporcja się w tym zestawieniu pojawia, to coś się w tym musi pokazywać. - Musowo musi się w tym coś ukrywać istotnego informacyjnie.
  • 4. I nawet takie coś, że będą o takim w serwisach dziennikowych gadać telewizyjni. Bo przecież to czysta losowość oraz przypadkowość nie jest - nie może być. Fakt i prawda, naukowi zawsze w pierwszym swoim spojrzeniu kierują oprzyrządowanie na to, co się z tła wybija, co włazi swoją widoczną jasnością wizualną w pomierzenie. A resztę, która układa się w tło, to mają za dodatek. A czasami nawet za śmieć. Dla nich się to tylko liczy, co wyraźne i oczywiste. Ale, zauważcie, jak to się w lata robi, jak badanie za badaniem idzie - jak możliwości sprzętu na wyższy poziom się podnoszą, a konkretne pomiary coraz głębiej zanurzają się w rzeczywistość i w szczegóły, to wcześniej bezładne, bezsensowne, niezauważalne tło - ono ważnym się okazuje, elementy małe i mniejsze wchodzą w poznawanie i tworzą zależności. Czyli piramida się z tego robi - taka "góra lodowa poznania". Co było szczytem wszystkiego i najlepiej się pokazujące, to takim pozostaje, tylko proporcje w obrazie mocno, i jeszcze mocniej się zmieniają. Tenże szczytowy szczyt wcześniejszy i całość uprzednio jako jedność postrzegana, to na finiszu działań okazuje się punktem w całości - jeno śladowym procentem w zbiorze. Na koniec okazuje się, że wszystko ze wszystkim gdzieś tam na dnie nieoznaczonym a ciemnym się lokuje i łączy - i że jedność wszędzie się panoszy. Powiem wam nawet więcej - tak to sobie bowiem kombinuję - że zasada "czterech procent" nie tylko w zakresie materialnym się prezentuje w takiej wartości, ale wszędzie i we wszystkim. Na uwadze głównie teraz nasz wewnętrzny poziom umysłowy mam - relację między jedynką myślenia, czyli faktem abstrakcyjnym, a jego fizyczną podbudową. I tu przecież tak samo musi być. Coś się w kupkę fizycznie musi jako tako zebrać, połączyć, i dopiero na tym (albo w tym) użytkownik się dopatrzy, odczuje pojęcie - albo dowolnie inne słowo. To nie może tak się w mózgowiu toczyć, że jest porcja byle jaka oraz że na tym (czy w tym) się abstrakcyjna wartość objawiła - to nie tak pójdzie. Jak w całości jest stałość i proporcja, to i tutaj podobnie się to ułoży (złoży). I jeszcze więcej, reguła "góry lodowej" będzie również w zakresie pojęciowym się objawiać - już tylko symbolicznym; bo jak wszędzie, to wszędzie. Czyli wytworzy osobniczy byt jedno słowne nazwanie świata, a też nim świadomie obraca, jednak w głębinie, gdzieś w zakamarkach pojmowania, unoszone to jest, obudowane to jest znaczeniami na 96 procent. Widać jakoś, obróbce jakoś tam prowadzonej podlegają jeno cztery z całości jednostki, a reszta pozostaje skryta w mrokach. I w analizie prowadzonej od wewnątrz niedotykalna. Reszta to fakty dopełniające, które kiedyś w przeszłości musiały zaistnieć, żeby w teraźniejszej chwili unosić, podbudowywać - dopełniać abstrakcyjnie na/w poziomie
  • 5. świadomości chwilowy konstrukt, który jest obrabiany. Ciemne, podprogowe i podświadome fakty są jak najbardziej konieczne i stanowią fundament działań, tylko, co oczywiste, w obserwacji nie występują. Stawiam orzechy przeciwko wartościom, że tak to jest. Co ja będę was przekonywał, sami przecież widzicie, że wszystko w takie szczytowanie się układa. Szczyt jest zawsze jeden i punktowy, to oczywista oczywistość, którą oczywistość pogania. Tylko że, i to weźcie sobie pod uwagę i rozwagę - że ten widoczny z daleka i ostro szczyt, że ten najwyżej położony fakt dziejowy, który przez to tak prosto i na wszelkie sposoby się w badanie rzuca, że to daleko nie wszystko. To mocno daleko nie wszystko. Prawda, zauważcie i to, bo to istotne w tym zrozumieniu, że takiej "podstawy" piramidalnej już dawno może nie być, ona się gdzieś tam w przeszłości osobnika badanego znajduje, jednak ona jest koniecznym w opisie dopełnieniem tej bytowej konstrukcji, bez niej nigdy nic z mechaniki jej odmian nie zrozumiecie. Nawet jak obserwujecie tylko "goły" fakt, to musicie mieć świadomość, że tak naprawdę postrzegacie dalekie i głębokie zjawisko - że ono poprzez czas, ale i przestrzeń połączone jest ze wszystkim. A tylko teraz i tu jakoś w lokalności się pokazuje. Szczyt tego faktu jest tutaj, jednak jego najważniejsze dopełnienie zawsze i wszędzie - rozumiecie? Dajmy na to widzi sobie jaki fizyk czy inszy chemik taki atom albo coś podobnego - niechby i tę górę lodową. Czy on widzi wszystko? No nie, rejestruje tylko punkt szczytowy energetycznych przekształceń, które w pogłębionej analizie powiązane są ze wszystkim wokół, a też z wszystkim w ogóle - aż po nieskończoność i wieczność. Fizyczna w obserwacji oraz skończona dla postrzegającego struktura, to zawsze i tylko wyróżnienie z tła, chwilowe ześrodkowanie się energii w taką konstrukcję - tylko chwilowe. W badaniu fizyką napędzanym - w takim poznawaniu zawsze musi się w przyrządzie badawczym mieścić jednostka, to zrozumiałe. Ale jeżeli badający tego nie dopełni faktami, co to je wyprodukuje logicznie poprzez wszelakie stany świata - jeżeli nie dołoży do tej cząstki wielopoziomowego zakresu zmiany (całej piramidy elementów), to nigdy nie zrozumie ani jej, ani świata - ani siebie na dokładkę. Rozumiecie? Bo w głębokim ujęciu żadnego "punktu" rzeczywistości nie ma, zawsze jest zbiór, który fizykowi się prezentuje w obserwacji jako "jedynka" - to szczyt na fali, wierzchołek piramidy dziejowej, złożenie oraz złudzenie. Tylko tak - tylko tak. I zawsze jest to - zauważcie - małość wobec całości, którą trzeba w analizie uwzględnić, bardzo niewielki procent z całości, który jest wszystkim w obserwacji. Tylko że logicznie jest to dalece nie wszystkim.
  • 6. Naukowi coś oglądają i mierzą jakimś tam zmyślnym sposobem, jakieś zależności między faktami ustalają - a to jedynie wierzchołek "góry lodowej", a to zawsze niewielka część z całej a koniecznej piramidy. Rozumiecie? Widać wszystko - prawda. I niczego więcej nie ma - prawda. Zawsze jest tylko to, co udaje się w dowolny sposób zaobserwować, zmierzyć i ponazywać - prawda. Ale to nie wszystko. I to również jest prawdą. Fizyk, czy dowolnie inny naukowy osobnik, ma do zbadania tylko to "widoczne", tylko tym się może zajmować, to sens jego działania. Jednak musi mieć rozeznanie, że to nie wszystko. Dlatego, jeżeli w swoim badaniu ograniczy się do jakoś widocznego, to będzie w takim czynie jako ten, co to usiadł na szczycie góry i twierdzi, że poza tym miejscem niczego więcej nie ma. Nie wie w tej swojej pysze - a też i słabowitym widzeniu - że jest wielkie i wspaniałe "otoczenie" owej "góry", że ta góra ma dopełnienie w dół i w bok. Oraz że jest kolejna góra, i dalsze. Nie wie, że jest głębia łącząca gdzieś tam na dole wszystkie możliwe góry, że to dokonuje się poprzez czas i przestrzeń i podpowierzchniowo. Nie wie, że stanowi to jedność tu i teraz, ale i wszelako. Nie wie, że absolutnie wszelkie "góry", poprzez ich logiczną, więc filozoficzną jedność, można w takowym pogłębionym spojrzeniu ujrzeć w przemianie nieskończono-wiecznej. I zrozumieć. Widzi wszystko. Tylko że to punkt, wierzchołek Wszystkiego... Jeżeli byt popatrujący na okolicę (aż po horyzont) w taki sposób nie spojrzy na rzeczywistość, jeżeli tej wielopoziomowej łączności nie uwzględni w swoim obrazie - będzie niczym ślepiec w jaskini, który coś tam widzi oraz opowiada o bycie otaczającym, ale jakże mało z wszystkiego potrafi dojrzeć, jakże to niewiele z całości. Cienie na ścianie, nawet zwiewnie piękne i skoczne, to doprawdy nie wszystko. Taki obserwator widzi "4 %", a resztę pomija. Rozumiecie? Widać zawsze "punkt". Ale to zawsze jednostka w zbiorze. cdn. Janusz Łozowski