SlideShare a Scribd company logo
1 of 4
Download to read offline
Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2
Życie przesycone cierpieniem
KS. WALDEMAR ULCZUKIEWICZ1
Niewiele znaków Bożej obecności zauważamy w życiu, ale nie możemy być obojętni na cierpienie
swoje lub innych. Chociaż niemożliwe jest odczytanie głębi ludzkich emocji, jednak cieszę się, że i
mnie życie, co prawda na chwilkę – bo jedynie na kilka godzin – zatrzymało w domku Anny
Krepsztul. Wtedy, całkiem przypadkiem, stanęła przede mną niemal żywa książka, której głębi nie
byłem w stanie odczytać, natomiast to, co odczytałem z jej ust, postaci, radości życia, sposobu
obcowania, uwagi jakiej udzielała każdemu z nas było czymś, co wprawiło w zachwyt, pewne
zmieszanie i jednocześnie sprowokowało pytanie: „Kimże jest ten człowiek, tak otwarty na
drugiego człowieka, nawet całkiem obcego?”. Zdziwiło mnie to, iż potrafiła przelewać swoje
emocje nie tylko na malowane obrazy, szyte chodniki, wyszywane robótki, ale i dzielenie się tym
wszystkim z ludźmi, cząstkę siebie zawarła też w listach, które pokazywała. Wtedy niewiele jeszcze
rozumiałem i pytałem siebie: „Dlaczego dzieli się z nami tym, czym żyje?”. Po latach zrozumiałem,
że było to potrzebne nie tylko nam, ale i jej. Mówił o tym Giuseppe Colombero:
Każdy człowiek musi mieć kogoś, z kim mógłby obcować na właściwym poziomie <...>
Warto podkreślić, iż wyrażenie komukolwiek swoich uczuć to najskuteczniejsza terapia,
zmniejszająca napięcie emocjonalne; to swoisty emocjonalny drenaż, zmniejszający ich
poziom. Trzymanie wszystkiego w sobie dla siebie jest bardzo niezdrowe; powoduje wzrost
psychicznego napięcia, które przekształca się w negatywny wylew emocjonalny: konflikty,
agresję, manię prześladowczą oraz stan depresyjny, izolację <...>2
.
Trudno jest podczas tak krótkiego spotkania stworzyć określony wizerunek postaci, jednak kontakt
z Panią Anią pozostawił w mojej pamięci niezatarty ślad, można rzec, namalowała niepowtarzalny
obraz. Już tak jest, iż w codzienności nie zwracamy uwagi na wiele osób, z których przecież każda
jest niepowtarzalna. Tracimy w ten sposób takie „farby życia”, a nie umiejąc dzielić się nimi
sprawiamy, że życie pozbawione jest głębi, kiedy natomiast dzielimy się sobą czujemy się
oświeceni radością, obdarowani zdrowiem. Słusznie Joseph Murphy napisał: „Człowiek wtedy się
starzeje, kiedy przestaje marzyć i interesować się życiem. Starzenie przybliża złość, drażliwość,
niezadowolenie i kłótliwość. Myślcie o prawdach Bożych i promieniujcie Jego miłością – oto
młodość”3
.
Wracając do tamtego popołudnia, do drewnianego domku upiększonego malowanymi oraz
haftowanymi obrazami, wyszywanymi chodnikami, wspominam, jak mimo podeszłego wieku,
Anna żyła duchem młodości. Z licznych opowiadań można było odczytać relacje córki z Ojcem i
Matką, (piszę o nich wielką literą, bo nietrudno było zrozumieć jak znaczącymi osobami byli w jej
życiu), z siostrą i braciszkiem; z otaczającymi ją osobami i przyrodą-światem. Zachwycała mnie
umiejętność dzielenia się życiem-codziennością, mimo przygnębienia cierpieniami, mimo chorób i,
samotności, tęsknoty, rozpaczy, a także widzialna radość z każdego dnia! Pamiętam jej
wspomnienie, gdy przywieziono ją do szpitala w 1952 r., na oddział terapeutyczny:
Żal chwycił jak pożegnałam się z Tatusiem, postanowiłam być mężną. Leżąc w sali poznałam
dwie młode dziewczynki, z jedną się zaznajomiłam, bardzo miła dziewczynka, imię jej
Tamara. Chorowała, jak dziś pamiętam, na wodziankę i na wrzód w gardle. Wieczorem,
opowiadała mi dużo o sobie, później robiłam przy niej serwetkę. Przyglądały się wszystkie
1
Kapłan archidiecezji wileńskiej, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Taboryszkach.
2
G. COLOMBERO, Nuo žodžių, 57.
3
J. MURPHY, Jūsų pasąmonės galia, 300.
Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2
kobiety wespół leżące, podobało się im. A nawet za chwilę obydwie młode zaczęły robić taki
wzór. Pierwszą noc, na nowym miejscu nie spałam. Jakoś trudno a może <…> zwyczajnie nie
mogłam zasnąć, no bo wszystkie babule kaszlą, to wstają, chrapią, stękają. A ja całymi
myślami i duszą całą, byłam w domu przy swoich najdroższych. Ale miałam ogromną
nadzieję, że mnie wyleczą4
.
Chociaż próbowała nie poddawać się uczuciom, nie trudno zauważyć, iż jednak je odsłaniała, a jej
oczy napełniały się łzą. Mimo przeżywanego bólu przekraczała granice cierpienia, aby zająć się
nami, ukazując tym samym jak byliśmy jej byliśmy. Dzieliła się tym, co nie dla niej a dla nas było
ważne. Nie mówię, że taiła przed nami swoje myśli, i to, z czym nie mogła się zgodzić, ale starała
się najmniejszym wydarzeniom nadać światło wiary, wyrabiając pewien sposób widzenia, który
pomagał nie tylko zobaczyć wszystko w nowym świetle, ale przyjmować je w innym nastawianiu
wewnętrznym i inaczej na nie reagować. Patrząc na tę osobę rozumiałem jak mało jeszcze wiem a i
moi towarzysze milczeli, gdy mówiła:
Wiele można mówić, ale co to cierpienie, poznałam od lat najmłodszych. I jakoś potrafiłam z
nim poradzić. Tyle już razy wychodziłam z najgorszych chorób, z największych opresji. Już
nieraz byłam w sytuacji, że tylko, jak u nas powiadają, lewą ręką przeżegnać i do trumny.
Jakoś wykręciłam się, jakoś nadal żyję. Lekarze sami mówili, że żeby nie siła woli, nie dar
przecierpienia, wyżywania, dawno już musiałabym nie żyć5
.
Są to słowa, które mnie dotknęły, przeniknęły, obudziły, albowiem słowa cierpiącego nie są ani
powierzchowne ani banalne, lecz przepełnione przesłaniem wiary. Analogicznie można porównać
to do wizyty u lekarza, którego wysłuchujemy, ale nie zawsze wykonujemy zalecenia, natomiast
cierpieniu zawsze jesteśmy posłuszni6
. Anna starała się przysłuchiwać swojemu ciału, w pewnym
stopniu rozmawiając z nim, jak z towarzyszem. Przez swoje choroby, dolegliwości, bóle, ciało chce
niejako przekazać nam jakąś prawdę o nas samych. To, co nam mówi, powinniśmy zaakceptować,
uczynić częścią siebie, pogodzić się z tym7
. Gdy podczas spotkania z Anną zamyślaliśmy się, po
chwili ciszy, jakby dając czas dla rozmyślań mawiała: „Mnie ból, cierpienie chyba hartuje”8
.
Przepełniały mnie myśli, iż cierpimy wszyscy, w mniejszym lub większym wymiarze, natomiast od
tego jak przyjmiemy cierpienie zależy nasz stan. Pytałem w ciszy serca siebie: „Jak można przeżyć
cierpienie, które jest straszną przepaścią, do której nieustannie pcha samotność?”. Nie czekając na
odpowiedź, wzrok swój zatrzymywałem na obrazach, a myślami wybiegałem do przodu,
uświadamiając sobie, iż cierpienie bez światła wiary jest jak cierń, który najpierw dokucza, a
później staje się piekłem. Starałem się, by nie umknęło mi żadne słowo wypowiedziane przez
Annę:
Na pewno wiele mi dała siła woli i dar przetrzymania się przy życiu, ale wiem, że to nie moja
zasługa, to jest coś, co otrzymałam od Boga. Kiedyś, jak tylko coś złamię – boli. Teraz, kiedy
ból mnie dopada, nie traktuję go ze strachem <…> Śmieję się z bólu – i wtedy ból ustępuje.
To jest na cierpienie najlepszy sposób9
.
Oszołomiony usłyszanymi słowami, myślałem sobie, że przecież nasz rozum nie jest zdolny do
zachowania spokoju w cierpieniu, ale wracając ku usłyszanym słowom stwierdzałem, iż chyba
jednak tak jest, skoro mówi to człowiek z doświadczenia. Wówczas uświadomiłem sobie prawdę,
4
A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, piątek 1952 r.
5
J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11.
6
Por. G. COLUMBERO, Vidinio išgijimo kelias, 29.
7
Por. A. GRÜN, Kiedy, 68-69.
8
J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11.
9
J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11.
Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2
że gdy rozum poddaje się wierze to nawet śmierć potrafi przyjąć z radością. Wtedy przypomniałem
sobie werset św. Pawła Apostoła: „Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w
Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć” (Flp 1,29). O podobnym przeżyciu Tomasz Merton powie:
Jeżeli pokładamy nadzieję w Bogu, w nadziei już go posiadamy, ponieważ nadzieja to
zaufanie, które On rodzi w naszym sercu jako udowodnienie iż nas przyjmuje jako swoją
własność. Więc dusza, która ufa Bogu, już do Niego należy, a należeć do Niego to jakby Go
posiadać, ponieważ On daje siebie tym, którzy Jemu się oddają. Nadzieja uwalnia nasze ręce,
abyśmy mogli nimi pracować. Ona nam ukazuje, iż mamy to, dlaczego warto się trudzić, a
nawet uczy jak trzeba pracować10
.
Anna przyznała się do tego, iż nie zawsze pokornie zgadzała się ze swoim losem: „nie od razu
nauczyłam się tego, o czym powiedziałam”. Zaproponowała odczytanie kilku fragmentów z
własnego Dzienniczka. Chętnie się zgodziliśmy. Zaczęła więc czytać:
Przyjechał mój Tatuś kochany. Tak mi smutno, że nie mogę niczym pocieszyć rodziców.
Chciałabym bardzo, żebym mogła śmiało powiedzieć 'już czuję się lepiej'. Może prędko to
nastąpi11
. <...> Z Tatusiem moim tak było mi dobrze <...> Tak dobrze jak przyjeżdżają moi
rodzice, ale tak ciężko jak odjeżdżają. Chciałabym żeby czas zatrzymał się na te szczęśliwe
dnie, a lepiej potem smutne dni przechodziły bardzo prędko. Jak to dobrze w domu, cały czas
widzi się swoich najdroższych nie trzeba pilnować się godzin <...> Mamusieńka najdroższa!
Proszę tylko nie martwić się i nie płakać, wszystko będzie jak najlepiej. Całuję Mamusieńkę12
.
Ileż można chorować, toż organizm też potrzebuje odpoczynku od lekarstw. <...> Ja nie
płaczę, ale chce się krzyczeć na cały głos, wyć jak pies. <...> Nie chce się patrzyć ani na
słońce, ani na świat. Ale trzeba, bo jeszcze sądzone żyć i cierpieć. Mamusieńka najdroższa!
Chcę malować, malowaniem będę wyrażała miłość do Tatusia, do Mamy, do ludzi. Niech
przynoszą moje skromne obrazki radość ludziom13
.
Jakoś jak rysuję, to czuję chociaż trochę swojej wartości, a tak to takie zero. Dla podtrzymania
swojego humoru, trzeba zacząć rysować. Teraz po trochę wiążę14
, ale jak ciemne dni były, to
bardzo ciemno. Dziś taki śliczny, jasny dzień, słońce świeci, niebo błękitne. Mamusieńko,
proszę patrzeć siebie. Mnie nic złego się nie stanie, podleczą, co przeznaczone przecierpieć
trzeba, śmierć nie wzięła to wrócę do życia, do sił15
.
Słuchałem tych słów a moje oczy były pełne łez. Długo nie spuszczałem wzroku z obrazu
przedstawiającego zadumanego, siwowłosego pana, jak się później okazało jej ojca. Jakże niewiele
człowiekowi trzeba, aby poczuł się lepiej, i najbardziej w tym pomagają nie leki, lecz ludzkie
ciepło, miłość. Jakże trudno w cierpieniu być członkiem ludzkości, a nie czuć się jej więźniem,
ciężarem. Trudno zrozumieć, iż skoro jestem w tym świecie to szczególną i niepowtarzalną mam
rolę – zadanie. Trudno znaleźć siły do tworzenia czegokolwiek. Ale jest to możliwe, gdy pała w nas
wiara w życie.
Mijały lata i Bóg tak sprawił, że więcej nie miałem okazji spotkać się z tą osobą, która przez kilka
godzin stała się dla mnie zwierciadłem przeszłości i dodała światła dla przyszłości mego życia.
10
T. MERTON, Nė vienas žmogus, 36.
11
A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, środa, 1. stycznia 1953 r.
12
A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, środa, 1. stycznia 1953 r.
13
A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, wtorek 13. marca 1973 r.
14
Robię na drutach, szydełkuję.
15
A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, 15. stycznia 1973 r.
Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2
Niestety ostatni raz spotkaliśmy się już nie w jej uroczym domku, ale w kościele – domku, który nie
tylko malowała, ale i sercem budowała, w domku, który stał się ostatnim przystankiem pożegnania
z jej ciałem.
Dziś coraz bardziej rozumiem, że na tym przystanku, mimo iż już nic nie powiedziała to
powiedziała wiele... Swoim życiem dała nam do zrozumienia, że czasem choroba może być
największą szansą. Szansą by doświadczyć, docenić wiele spraw na nowo. Gdy jesteśmy bezsilni,
gdy nie możemy nic zmienić, nawiązujemy kontakt z swoją prawdziwą istotą, z niezafałszowanym
obrazem, który Bóg wykreował, i który pragnie byśmy przybrali sami w sobie wyraźną postać16
.
BIBLIOGRAFIA
COLOMBERO G., Nuo žodžių į dialogą. Psichologiniai asmenų tarpusavio komunikacijos aspektai, Vilnius 2004.
__________
, Vidinio išgijimo kelias. Kad geriau sutartume su savimi, Vilnius 2008.
GRÜN A., Kiedy wsłuchuję się w Boga. Refleksje na każdy dzień, Kraków 2002.
KREPSZTUL A., Dzienniczek. Rękopis.
MERTON T., Nė vienas žmogus nėra sala, Vilnius 2010.
MURPHY J., Jūsų pasąmonės galia, Vilnius 2002.
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2000.
SIENKIEWICZ J., Nadworna malarka Ostrobramskiej. Saga rodu Krepsztulów, Wilno 2002.
16
Por. A. GRÜN, Kiedy, 103.

More Related Content

Similar to ULCZUKIEWICZ W., ŻYCIE PRZESYCONE CIERPIENIEM

Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebook
Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebookZgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebook
Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebooke-booksweb.pl
 
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020LGDPRYM11
 
Cytaty wielkich ludzi = Quotes
Cytaty wielkich ludzi = QuotesCytaty wielkich ludzi = Quotes
Cytaty wielkich ludzi = QuotesHania Dolata
 
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebookKartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebooke-booksweb.pl
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiPiotr Cypla
 
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebookProszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebooke-booksweb.pl
 
Flesz - Hanna Samson - ebook
Flesz - Hanna Samson - ebookFlesz - Hanna Samson - ebook
Flesz - Hanna Samson - ebooke-booksweb.pl
 
Rozgrywka desperata / Łukasz Kiełbasa
Rozgrywka desperata / Łukasz KiełbasaRozgrywka desperata / Łukasz Kiełbasa
Rozgrywka desperata / Łukasz KiełbasaDarmowe Ebooki
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Publikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówPublikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówGim1
 
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebookGdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11foreverhungry
 
Dziesiec sekund przed smiercia
Dziesiec sekund przed smiercia Dziesiec sekund przed smiercia
Dziesiec sekund przed smiercia Yukkino
 

Similar to ULCZUKIEWICZ W., ŻYCIE PRZESYCONE CIERPIENIEM (15)

Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebook
Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebookZgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebook
Zgon Oliwiera Becaille i inne opowiadania - Emil Zola - ebook
 
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
Gazeta “Do Rzeczy” Nr 6/2020
 
Cytaty wielkich ludzi = Quotes
Cytaty wielkich ludzi = QuotesCytaty wielkich ludzi = Quotes
Cytaty wielkich ludzi = Quotes
 
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebookKartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook
Kartki z białego zeszytu - Sonia Raduńska - ebook
 
Jędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlakiJędrzejowskie szlaki
Jędrzejowskie szlaki
 
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebookProszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
Proszę bardzo - Anda Rottenberg - ebook
 
Jasnowidz Agnieszka
Jasnowidz AgnieszkaJasnowidz Agnieszka
Jasnowidz Agnieszka
 
Flesz - Hanna Samson - ebook
Flesz - Hanna Samson - ebookFlesz - Hanna Samson - ebook
Flesz - Hanna Samson - ebook
 
Rozgrywka desperata / Łukasz Kiełbasa
Rozgrywka desperata / Łukasz KiełbasaRozgrywka desperata / Łukasz Kiełbasa
Rozgrywka desperata / Łukasz Kiełbasa
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Publikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniówPublikacja wierszy uczniów
Publikacja wierszy uczniów
 
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebookGdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
Gdyby zamilkły kobiety - Krystyna Kofta - ebook
 
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
Opowiadanie na konkurs o Januszu Korczaku, Magdalena Kamińska 3f, gim nr 11
 
Nr 04/2009 (27) GRUDZIEŃ 2009
Nr 04/2009 (27) GRUDZIEŃ 2009Nr 04/2009 (27) GRUDZIEŃ 2009
Nr 04/2009 (27) GRUDZIEŃ 2009
 
Dziesiec sekund przed smiercia
Dziesiec sekund przed smiercia Dziesiec sekund przed smiercia
Dziesiec sekund przed smiercia
 

ULCZUKIEWICZ W., ŻYCIE PRZESYCONE CIERPIENIEM

  • 1. Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2 Życie przesycone cierpieniem KS. WALDEMAR ULCZUKIEWICZ1 Niewiele znaków Bożej obecności zauważamy w życiu, ale nie możemy być obojętni na cierpienie swoje lub innych. Chociaż niemożliwe jest odczytanie głębi ludzkich emocji, jednak cieszę się, że i mnie życie, co prawda na chwilkę – bo jedynie na kilka godzin – zatrzymało w domku Anny Krepsztul. Wtedy, całkiem przypadkiem, stanęła przede mną niemal żywa książka, której głębi nie byłem w stanie odczytać, natomiast to, co odczytałem z jej ust, postaci, radości życia, sposobu obcowania, uwagi jakiej udzielała każdemu z nas było czymś, co wprawiło w zachwyt, pewne zmieszanie i jednocześnie sprowokowało pytanie: „Kimże jest ten człowiek, tak otwarty na drugiego człowieka, nawet całkiem obcego?”. Zdziwiło mnie to, iż potrafiła przelewać swoje emocje nie tylko na malowane obrazy, szyte chodniki, wyszywane robótki, ale i dzielenie się tym wszystkim z ludźmi, cząstkę siebie zawarła też w listach, które pokazywała. Wtedy niewiele jeszcze rozumiałem i pytałem siebie: „Dlaczego dzieli się z nami tym, czym żyje?”. Po latach zrozumiałem, że było to potrzebne nie tylko nam, ale i jej. Mówił o tym Giuseppe Colombero: Każdy człowiek musi mieć kogoś, z kim mógłby obcować na właściwym poziomie <...> Warto podkreślić, iż wyrażenie komukolwiek swoich uczuć to najskuteczniejsza terapia, zmniejszająca napięcie emocjonalne; to swoisty emocjonalny drenaż, zmniejszający ich poziom. Trzymanie wszystkiego w sobie dla siebie jest bardzo niezdrowe; powoduje wzrost psychicznego napięcia, które przekształca się w negatywny wylew emocjonalny: konflikty, agresję, manię prześladowczą oraz stan depresyjny, izolację <...>2 . Trudno jest podczas tak krótkiego spotkania stworzyć określony wizerunek postaci, jednak kontakt z Panią Anią pozostawił w mojej pamięci niezatarty ślad, można rzec, namalowała niepowtarzalny obraz. Już tak jest, iż w codzienności nie zwracamy uwagi na wiele osób, z których przecież każda jest niepowtarzalna. Tracimy w ten sposób takie „farby życia”, a nie umiejąc dzielić się nimi sprawiamy, że życie pozbawione jest głębi, kiedy natomiast dzielimy się sobą czujemy się oświeceni radością, obdarowani zdrowiem. Słusznie Joseph Murphy napisał: „Człowiek wtedy się starzeje, kiedy przestaje marzyć i interesować się życiem. Starzenie przybliża złość, drażliwość, niezadowolenie i kłótliwość. Myślcie o prawdach Bożych i promieniujcie Jego miłością – oto młodość”3 . Wracając do tamtego popołudnia, do drewnianego domku upiększonego malowanymi oraz haftowanymi obrazami, wyszywanymi chodnikami, wspominam, jak mimo podeszłego wieku, Anna żyła duchem młodości. Z licznych opowiadań można było odczytać relacje córki z Ojcem i Matką, (piszę o nich wielką literą, bo nietrudno było zrozumieć jak znaczącymi osobami byli w jej życiu), z siostrą i braciszkiem; z otaczającymi ją osobami i przyrodą-światem. Zachwycała mnie umiejętność dzielenia się życiem-codziennością, mimo przygnębienia cierpieniami, mimo chorób i, samotności, tęsknoty, rozpaczy, a także widzialna radość z każdego dnia! Pamiętam jej wspomnienie, gdy przywieziono ją do szpitala w 1952 r., na oddział terapeutyczny: Żal chwycił jak pożegnałam się z Tatusiem, postanowiłam być mężną. Leżąc w sali poznałam dwie młode dziewczynki, z jedną się zaznajomiłam, bardzo miła dziewczynka, imię jej Tamara. Chorowała, jak dziś pamiętam, na wodziankę i na wrzód w gardle. Wieczorem, opowiadała mi dużo o sobie, później robiłam przy niej serwetkę. Przyglądały się wszystkie 1 Kapłan archidiecezji wileńskiej, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Taboryszkach. 2 G. COLOMBERO, Nuo žodžių, 57. 3 J. MURPHY, Jūsų pasąmonės galia, 300.
  • 2. Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2 kobiety wespół leżące, podobało się im. A nawet za chwilę obydwie młode zaczęły robić taki wzór. Pierwszą noc, na nowym miejscu nie spałam. Jakoś trudno a może <…> zwyczajnie nie mogłam zasnąć, no bo wszystkie babule kaszlą, to wstają, chrapią, stękają. A ja całymi myślami i duszą całą, byłam w domu przy swoich najdroższych. Ale miałam ogromną nadzieję, że mnie wyleczą4 . Chociaż próbowała nie poddawać się uczuciom, nie trudno zauważyć, iż jednak je odsłaniała, a jej oczy napełniały się łzą. Mimo przeżywanego bólu przekraczała granice cierpienia, aby zająć się nami, ukazując tym samym jak byliśmy jej byliśmy. Dzieliła się tym, co nie dla niej a dla nas było ważne. Nie mówię, że taiła przed nami swoje myśli, i to, z czym nie mogła się zgodzić, ale starała się najmniejszym wydarzeniom nadać światło wiary, wyrabiając pewien sposób widzenia, który pomagał nie tylko zobaczyć wszystko w nowym świetle, ale przyjmować je w innym nastawianiu wewnętrznym i inaczej na nie reagować. Patrząc na tę osobę rozumiałem jak mało jeszcze wiem a i moi towarzysze milczeli, gdy mówiła: Wiele można mówić, ale co to cierpienie, poznałam od lat najmłodszych. I jakoś potrafiłam z nim poradzić. Tyle już razy wychodziłam z najgorszych chorób, z największych opresji. Już nieraz byłam w sytuacji, że tylko, jak u nas powiadają, lewą ręką przeżegnać i do trumny. Jakoś wykręciłam się, jakoś nadal żyję. Lekarze sami mówili, że żeby nie siła woli, nie dar przecierpienia, wyżywania, dawno już musiałabym nie żyć5 . Są to słowa, które mnie dotknęły, przeniknęły, obudziły, albowiem słowa cierpiącego nie są ani powierzchowne ani banalne, lecz przepełnione przesłaniem wiary. Analogicznie można porównać to do wizyty u lekarza, którego wysłuchujemy, ale nie zawsze wykonujemy zalecenia, natomiast cierpieniu zawsze jesteśmy posłuszni6 . Anna starała się przysłuchiwać swojemu ciału, w pewnym stopniu rozmawiając z nim, jak z towarzyszem. Przez swoje choroby, dolegliwości, bóle, ciało chce niejako przekazać nam jakąś prawdę o nas samych. To, co nam mówi, powinniśmy zaakceptować, uczynić częścią siebie, pogodzić się z tym7 . Gdy podczas spotkania z Anną zamyślaliśmy się, po chwili ciszy, jakby dając czas dla rozmyślań mawiała: „Mnie ból, cierpienie chyba hartuje”8 . Przepełniały mnie myśli, iż cierpimy wszyscy, w mniejszym lub większym wymiarze, natomiast od tego jak przyjmiemy cierpienie zależy nasz stan. Pytałem w ciszy serca siebie: „Jak można przeżyć cierpienie, które jest straszną przepaścią, do której nieustannie pcha samotność?”. Nie czekając na odpowiedź, wzrok swój zatrzymywałem na obrazach, a myślami wybiegałem do przodu, uświadamiając sobie, iż cierpienie bez światła wiary jest jak cierń, który najpierw dokucza, a później staje się piekłem. Starałem się, by nie umknęło mi żadne słowo wypowiedziane przez Annę: Na pewno wiele mi dała siła woli i dar przetrzymania się przy życiu, ale wiem, że to nie moja zasługa, to jest coś, co otrzymałam od Boga. Kiedyś, jak tylko coś złamię – boli. Teraz, kiedy ból mnie dopada, nie traktuję go ze strachem <…> Śmieję się z bólu – i wtedy ból ustępuje. To jest na cierpienie najlepszy sposób9 . Oszołomiony usłyszanymi słowami, myślałem sobie, że przecież nasz rozum nie jest zdolny do zachowania spokoju w cierpieniu, ale wracając ku usłyszanym słowom stwierdzałem, iż chyba jednak tak jest, skoro mówi to człowiek z doświadczenia. Wówczas uświadomiłem sobie prawdę, 4 A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, piątek 1952 r. 5 J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11. 6 Por. G. COLUMBERO, Vidinio išgijimo kelias, 29. 7 Por. A. GRÜN, Kiedy, 68-69. 8 J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11. 9 J. SIENKIEWICZ, Nadworna malarka Ostrobramskiej, 11.
  • 3. Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2 że gdy rozum poddaje się wierze to nawet śmierć potrafi przyjąć z radością. Wtedy przypomniałem sobie werset św. Pawła Apostoła: „Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć” (Flp 1,29). O podobnym przeżyciu Tomasz Merton powie: Jeżeli pokładamy nadzieję w Bogu, w nadziei już go posiadamy, ponieważ nadzieja to zaufanie, które On rodzi w naszym sercu jako udowodnienie iż nas przyjmuje jako swoją własność. Więc dusza, która ufa Bogu, już do Niego należy, a należeć do Niego to jakby Go posiadać, ponieważ On daje siebie tym, którzy Jemu się oddają. Nadzieja uwalnia nasze ręce, abyśmy mogli nimi pracować. Ona nam ukazuje, iż mamy to, dlaczego warto się trudzić, a nawet uczy jak trzeba pracować10 . Anna przyznała się do tego, iż nie zawsze pokornie zgadzała się ze swoim losem: „nie od razu nauczyłam się tego, o czym powiedziałam”. Zaproponowała odczytanie kilku fragmentów z własnego Dzienniczka. Chętnie się zgodziliśmy. Zaczęła więc czytać: Przyjechał mój Tatuś kochany. Tak mi smutno, że nie mogę niczym pocieszyć rodziców. Chciałabym bardzo, żebym mogła śmiało powiedzieć 'już czuję się lepiej'. Może prędko to nastąpi11 . <...> Z Tatusiem moim tak było mi dobrze <...> Tak dobrze jak przyjeżdżają moi rodzice, ale tak ciężko jak odjeżdżają. Chciałabym żeby czas zatrzymał się na te szczęśliwe dnie, a lepiej potem smutne dni przechodziły bardzo prędko. Jak to dobrze w domu, cały czas widzi się swoich najdroższych nie trzeba pilnować się godzin <...> Mamusieńka najdroższa! Proszę tylko nie martwić się i nie płakać, wszystko będzie jak najlepiej. Całuję Mamusieńkę12 . Ileż można chorować, toż organizm też potrzebuje odpoczynku od lekarstw. <...> Ja nie płaczę, ale chce się krzyczeć na cały głos, wyć jak pies. <...> Nie chce się patrzyć ani na słońce, ani na świat. Ale trzeba, bo jeszcze sądzone żyć i cierpieć. Mamusieńka najdroższa! Chcę malować, malowaniem będę wyrażała miłość do Tatusia, do Mamy, do ludzi. Niech przynoszą moje skromne obrazki radość ludziom13 . Jakoś jak rysuję, to czuję chociaż trochę swojej wartości, a tak to takie zero. Dla podtrzymania swojego humoru, trzeba zacząć rysować. Teraz po trochę wiążę14 , ale jak ciemne dni były, to bardzo ciemno. Dziś taki śliczny, jasny dzień, słońce świeci, niebo błękitne. Mamusieńko, proszę patrzeć siebie. Mnie nic złego się nie stanie, podleczą, co przeznaczone przecierpieć trzeba, śmierć nie wzięła to wrócę do życia, do sił15 . Słuchałem tych słów a moje oczy były pełne łez. Długo nie spuszczałem wzroku z obrazu przedstawiającego zadumanego, siwowłosego pana, jak się później okazało jej ojca. Jakże niewiele człowiekowi trzeba, aby poczuł się lepiej, i najbardziej w tym pomagają nie leki, lecz ludzkie ciepło, miłość. Jakże trudno w cierpieniu być członkiem ludzkości, a nie czuć się jej więźniem, ciężarem. Trudno zrozumieć, iż skoro jestem w tym świecie to szczególną i niepowtarzalną mam rolę – zadanie. Trudno znaleźć siły do tworzenia czegokolwiek. Ale jest to możliwe, gdy pała w nas wiara w życie. Mijały lata i Bóg tak sprawił, że więcej nie miałem okazji spotkać się z tą osobą, która przez kilka godzin stała się dla mnie zwierciadłem przeszłości i dodała światła dla przyszłości mego życia. 10 T. MERTON, Nė vienas žmogus, 36. 11 A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, środa, 1. stycznia 1953 r. 12 A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, środa, 1. stycznia 1953 r. 13 A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, wtorek 13. marca 1973 r. 14 Robię na drutach, szydełkuję. 15 A. KREPSZTUL, Dzienniczek, Wilno, 15. stycznia 1973 r.
  • 4. Wielcy Ludzie Wileńszczyzny 2 Niestety ostatni raz spotkaliśmy się już nie w jej uroczym domku, ale w kościele – domku, który nie tylko malowała, ale i sercem budowała, w domku, który stał się ostatnim przystankiem pożegnania z jej ciałem. Dziś coraz bardziej rozumiem, że na tym przystanku, mimo iż już nic nie powiedziała to powiedziała wiele... Swoim życiem dała nam do zrozumienia, że czasem choroba może być największą szansą. Szansą by doświadczyć, docenić wiele spraw na nowo. Gdy jesteśmy bezsilni, gdy nie możemy nic zmienić, nawiązujemy kontakt z swoją prawdziwą istotą, z niezafałszowanym obrazem, który Bóg wykreował, i który pragnie byśmy przybrali sami w sobie wyraźną postać16 . BIBLIOGRAFIA COLOMBERO G., Nuo žodžių į dialogą. Psichologiniai asmenų tarpusavio komunikacijos aspektai, Vilnius 2004. __________ , Vidinio išgijimo kelias. Kad geriau sutartume su savimi, Vilnius 2008. GRÜN A., Kiedy wsłuchuję się w Boga. Refleksje na każdy dzień, Kraków 2002. KREPSZTUL A., Dzienniczek. Rękopis. MERTON T., Nė vienas žmogus nėra sala, Vilnius 2010. MURPHY J., Jūsų pasąmonės galia, Vilnius 2002. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2000. SIENKIEWICZ J., Nadworna malarka Ostrobramskiej. Saga rodu Krepsztulów, Wilno 2002. 16 Por. A. GRÜN, Kiedy, 103.