SlideShare a Scribd company logo
1 of 49
Download to read offline
Niniejszy ebook jest własnością prywatną.
Został zakupiony legalnie w serwisie ZloteMysli.pl
Publikacja dostarczona w ramach akcji
„Ściągnij i przeczytaj, ZANIM zapłacisz” przez
www.PatBank.pl - bank banków
© Copyright by Wydawnictwo Złote Myśli & Grzegorz Pawlak
rok 2010
Data: 28.02.2010
Tytuł: Przeżyłem
Autor: Grzegorz Pawlak
Wydanie I
Projekt okładki: Marzena Osuchowicz-Podleś
Redakcja: Magda Wasilewska
Skład: Marcin Górniakowski
Wydawnictwo Złote Myśli sp. z o.o.
ul. Daszyńskiego 5
44-100 Gliwice
WWW: www.ZloteMysli.pl
EMAIL: kontakt@zlotemysli.pl
Niniejsza publikacja, ani żadna jej część, nie może być kopiowana, ani w jakikolwiek inny spo-
sób reprodukowana, powielana, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pi-
semnej zgody wydawcy. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także ko-
piowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw
autorskich niniejszej publikacji.
Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce in-
formacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wy-
korzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich.
Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za
ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
All rights reserved.
SPIS TREŚCISPIS TREŚCI
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem,
półserio......................................................................4
Pojedynek Tytanów..................................................13
Witajcie w życiu.......................................................20
Płytki jak płyta.........................................................23
Magia chwili.............................................................25
Bóg...........................................................................28
Michał......................................................................35
Dlaczego ja? A dlaczego nie......................................38
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień.....................................45
Happy end...............................................................48
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
PrzeżyłemPrzeżyłem……, czyli moja historia, czyli moja historia
z rakiem półżartem, półserioz rakiem półżartem, półserio
Zastanawiając się często nad tym, co wydarzyło się w ciągu
ostatniego roku, zadaję sobie pytanie „jak to możliwe?”. Nie:
„dlaczego ja?”, ale: „jak to możliwe, że przeżyłem?”.
Zaczęło się z pozoru niewinnie… albo zacznę moim ulubionym
cytatem z Sokoła Maltańskiego… Był to jeszcze jeden z tych
dni, kiedy wszystko mogło się zdarzyć. Siedziałem właśnie
w swoim biurze przy Ostrobramska Avenue w Warszawie, wy-
konując kolejne czynności pod nieobecność obu szefów. Jed-
nak ten dzień miał przynieść wiadomość, która miała odmienić
całe moje dotychczasowe życie. Głupi kaszel, nic nieznaczące
pokasływanie plus kilka innych objawów, które nie zwracały na
siebie szczególnej uwagi. A że silny ze mnie mężczyzna — tak
psychicznie, jak fizycznie, więc musiałoby mnie „coś” powalić
na ziemię, bym się na poważnie przestraszył i poważniej zain-
teresował zdrowiem. Zostałem wygoniony przez moją partner-
kę na rentgen. Pani doktor po wezwaniu mnie na dodatkowe
zdjęcia orzekła:
— Znaczne poszerzenie cienia śródpiersia.
4
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
— Ale co to znaczy? — pytałem.
Pomimo swoich kompetencji, których zdradzać nie mogła,
oznajmiła wprost, widząc lekkie zmieszanie na mojej twarzy:
— Dla mnie to wygląda na zmianę guzową, musi pan wykonać
dokładniejsze badania.
Wiedziony instynktem, który przez przyćmienie głowy napę-
dzany był siłą ciągnącą ku sukcesowi zamiast ku przetrwaniu,
zwolniłem kroku i dzięki dobremu człowiekowi zrobiono mi to-
mografię. Po trzech dniach zadzwoniła Ola, prosząc, bym
usiadł, bo nie ma dobrych wieści. Moja klatka piersiowa, pocię-
ta na plasterki przez obracające się pierścienie tomografu, po-
kazała jasno, że zadomowił się w niej… guz. Albo, jak woli mó-
wić Marcin, „Alien”. Zmiana była duża do tego stopnia, iż pro-
fesor, który konsultował zdjęcia, tak się przejął, że sam wziął
sprawy w swoje ręce i bez mojej zgody szukał szpitala celem
wykonania biopsji w trybie pilnym. Wszystko działo się szybko,
jakby prowadzone magiczną ręka Stwórcy. Pojawiali się ludzie,
zjawiska, zdarzenia, które umożliwiły pobranie wycinka w cią-
gu tygodnia.
Tak jakby wszechświat czekał tylko i wiedział jednocześnie, że
czekać nie można. Po prostu się działo.
Pierwsze rozpoznanie wykazało łagodną zmianę nowotworową
w postaci grasiczaka, czyli zmutowanej grasicy, która już daw-
5
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
no powinna zaniknąć, ale u niektórych nie zanika. Może byłem
tak wyjątkowy.
Pierwsza wizyta w Centrum Onkologii, które przeraża już sa-
mym wyglądem, otrzeźwiła mnie z tego, że może być dobrze.
Co ciekawe… cały czas czułem dziwny nieposkromiony spokój.
Wszystkie osoby z mojego otoczenia, czująco-widzące, mówiły:
— Ta choroba ma ciebie zmienić, dostałeś drugą szansę, bę-
dziesz żył na pewno.
Już wtedy wiedziałem, że choroba jest tylko posłańcem. I aż
posłańcem. Można wyjść ze wszystkiego, jeśli się mądrze wyko-
rzysta daną szansę, chyba że taki koniec wybrała Twoja Dusza.
Dr T. zadzwonił i oznajmił, iż po „randce” z radiologami chcą
mnie operować. Wiedziałem, czym pachnie kerakotomia, ale
na szczegółowe pytania dotyczące samego zabiegu doktor już
nie potrafił odpowiedzieć. Zażyłem lekarza. w końcu bez kom-
pleksów już potrafię o sobie powiedzieć, że jestem inteligentny,
co w połączeniu z umysłem badacza natury zjawisk wszelakich,
pozwoliło wysnuć oczywiste wnioski. Pan doktor jedynie ode-
słał mnie do swojego przełożonego. I dobrze się stało, po raz
kolejny zaingerowała Siła Wyższa. Wolę taki punkt widzenia.
Pan profesor ze srebrnymi włosami spojrzał i z jednoznacznym
akcentem orzekł, iż wcale nie jest pewny, że powinni mnie ope-
rować. Mam wypożyczyć preparaty, by je ponownie przebadali.
Kolejny tydzień oczekiwania na wyrok (choć każdego pacjenta
6
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
uczą — „rak to nie wyrok, to diagnoza”) i rozległ się dzwon
oznajmiający, że to chłoniak i chirurgia w tym życiu nie jest mi
dana. Pani doktor, przyglądając się mojemu przypadkowi, po
chwili milczenia zawyrokowała karę pozbawienia wolności na
okres minimum 6 miesięcy z prawem do warunkowego zwol-
nienia na życzenie własne (zgodnie z Prawami Pacjenta) lub na
wniosek właściwego organu wykonawczego, czyli mojego ciała,
który zmęczony szpitalnymi przepychankami rzuci wszystko
w cholerę i postanowi w końcu żyć inaczej, czyli nastąpi ozdro-
wienie albo rzucę sam siebie i postanowię żyć w nieco bardziej
subtelnym stanie Ducha, a pozostaną po mnie tylko płacz i łzy
najbliższych.
17 października 2008 roku był dniem sądnym. O godzinie
8 z wielką torbą zacząłem wdychać opary słodkich cytostaty-
ków i środków dezynfekujących — chciałoby się rzec „drażnią-
cych zmysły nutką dekadencji”, jednakże to nie kawa świeżo
palona, więc rzeknę — doprowadzających do odruchów „cofki".
Najpierw trepanobiopsja szpiku, czyli drenaż kości miednicy,
celem zbadania, czy nie ma przerzutów. Stos papierów, zgoda
na poddanie się eksperymentowi innowacyjnym lekiem i sala
nr 9.
— Hmm… dziewiątka — pomyślałem. — Wygląda na to, że po-
winienem coś skończyć1
.
1
w numerologii cyfra 9 oznacza koniec jakiegoś cyklu lub czas podsu-
7
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
Na kończeniu zeszły mi ponad trzy miesiące. Najbardziej roz-
bawiła mnie pani w Ruchu chorych, oznajmiając, że za tydzień
w książeczce kończy mi się poświadczenie ubezpieczenia, więc
jeśli nie dowiozę, wystawi mi rachunek za „SPA & Wellness"
w oparach chemii. Grzecznie uprzedziłem, że nie wyobrażam
sobie, bym chciał bawić się w Poszukiwacza Zaginionej Piecząt-
ki zakładu pracy, ale jeśli chce, to proszę — tu numer księgowo-
ści, niech dzwoni i się umawia, bo z tego, co wiem, to ona jest
po to, by mi pomóc, a nie dokopać, chyba że tuż po moim wej-
ściu napis na drzwiach „Ruch chorych” zmieni się niepostrze-
żenie na „SPA & Wellness”. Nic na to nie wskazywało, zatem
pani odpuściła i mogłem pożeglować po morzu płytek bladego
odcienia na VI piętro.
I wierz mi, że czułem się jak podczas spaceru Zieloną Milą.
Heniek, Michał i Mundek przywitali mnie milcząco, ze współ-
czuciem spoglądając na kolejnego przybysza z Matplanety, któ-
ry z wyżła stał się jamnikiem i musi zarzucić plany, marzenia,
ambicje, oczekiwania i być Tu i Teraz. „Czyli co?”, powiadasz,
zająć się sobą? Mieć odwagę i ponownie zejść do własnej piw-
nicy, by ratować to zagubione dziecko od upadku w ciemność?
Przecież kilka lat temu stamtąd wyszliśmy. Skonfrontować się
ponownie z pierwotnym lękiem, że śmierć, że ciało, że to rak,
mowań, w którym powinno się kończyć różne sprawy. Oczywiście in-
tepretację pozostawiam samym zainteresowanym.
8
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
że może nie być nic dalej, że być może odgłos automatycznych
drzwi oznacza, że zamknęły się one za mną po raz ostatni?
A czy poradzą sobie beze mnie w pracy? Ale co to w ogóle zna-
czy poddać się chemioterapii? Bo każdy mówi innym głosem.
A jeśli wczoraj miałem Ostatnią Wieczerzę? I nie było przy
mnie Apostołów ani nikogo, kogo mógłbym potrzymać w tej
chwili za rękę, ale jadłem, sycąc się każdą chwilą i każdym kę-
sem w ciszy własnego serca i hałasem we własnej głowie.
W końcu to był rak.
Mijały pierwsze dni po udanym podaniu tzw. prefazy. Wpadasz
wtedy w stan zadumy i kontemplacji nad samym sobą, podają
Ci leki, o których nic nie wiesz, pielęgniarki nazywają to czule
„chemijką”, lekarze jakby nie umieli zejść z piedestału, na który
weszli z takim mozołem — cytostatykami. Pacjenci przyjęli wła-
sną grypserę, w zależności od koloru, mawiając: „cytrynka, lan-
drynka, truskawka”. Każdy pocieszał się jak mógł i mimo na-
prawdę serdecznej i rodzinnej atmosfery na sali pomiędzy
przyjętymi pozami i odgrywanymi rolami widać było przybicie
w obliczu tego, co mogło nadejść. Z głupim uśmiechem na twa-
rzy wysłuchiwałem każdego dnia porad lekarzy, co wolno, cze-
go nie wolno, czy mój szpik się odbudował i dlaczego, do chole-
ry, nie mogę pójść do domu, mimo że pierwsza przepustka
miała być dopiero za miesiąc… na 3 dni zaledwie. Spróbuj so-
bie wyobrazić próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości
osoby, która do tej pory, mimo 101 potknięć, nie potrafiła się
9
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
wyzbyć swoich marzeń i idyllicznych nadziei, a zamkniętej
w kilkumetrowej przestrzeni z grupką facetów, którzy byli Ci
obcy. Pani doktor na pocieszenie powiedziała:
— Proszę się przyzwyczajać do tego miejsca. To jest teraz pana
nowy dom.
Musisz wiedzieć jedno… gdy przekraczasz bramy szpitala, za-
mykają się za Tobą popychane magicznymi siłami hydrauliki
Drzwi do Innego Wymiaru. Im szybciej sobie uświadomisz, że
Twoje poprzednie życie się skończyło (i musiało skończyć), tym
dla Ciebie lepiej. Wiedz jeszcze jedno… ta choroba zmienia.
W moim przypadku w grę wchodziła praca nad sobą w zakresie
zmiany własnej osobowości, umiejętności mówienia „nie”, ro-
bienia tego, na co mam ochotę, robienia tego, co jest w zgodzie
ze mną, nawet jeśli jest to wbrew przyjętym normom i ideałom
społecznym. Bo w końcu, czym jest tzw. norma — jak nie wy-
pracowanym schematem zachowania, podążania utartym szla-
kiem, tak by nie wzbudzać kontrowersji, nie wychylać się przed
szereg, nie ulec pokusie skręcenia w bok, nie narażać się na za-
zdrosne opinie innych, którzy tak bardzo trzymają się drogi, że
nawet myśl o odstępstwie budzi przerażenie. A jeśli jestem
Inny? Jeśli od zawsze byłem Inny, miałem odmienne poglądy,
bo były to moje poglądy, inaczej siebie wyrażałem, tylko dałem
się za sprawą tresury społecznej wcisnąć w ramy, w których ni-
gdy się nie mieściłem. Oczywiście czym innym są normy np.
10
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
kodeksu, gdzie penalizuje się zabójstwo etc, ale to inna para
kaloszy. Wiedziałem, że czeka mnie ciężka praca i wiedziałem,
że muszę ją wykonać, jeśli chcę wyjść z tego żywy. NIC w Two-
im życiu nie dzieje się przypadkiem. Żaden „nieproszony” gość,
napotkany przechodzień, przeczytana gazeta… nie zaistniały
w Twojej rzeczywistości przypadkiem. Ty Jesteś Twórcą, tylko
jak masz być tego świadomy, skoro większość osób boi się po-
być w ciszy z samym sobą, jeśli tzw. normalna większość nie
zna swoich myśli, jeśli odczuwaną dziurę i pustkę potrafimy za-
pchać albo jedzeniem, albo kolejnym filmem, albo kolejnym
kielichem lub przyjmujemy postawę martwego zwierzęcia.
Mniej żyć to według niektórych mniej boleści. I tu leży pies po-
grzebany. Nie potrafimy sobie radzić sami ze sobą, bo nikt nas
nie nauczył, bo nikt nam nie pokazał, a chore społeczeństwo
nie dopuści do tego, byś przejrzał na oczy, bo wtedy stracą nad
Tobą kontrolę. Nie sięgniesz po narzędzia terapeutyczne, bo
strach przed tym, jak Cię ocenią, gdyby się dowiedzieli, jest
większy. Dlatego z takim zaangażowaniem przywdziewamy
każdego dnia rano maski i z taką lubością odgrywamy przyda-
ne nam role. Problem w tym, że role często bywają w sprzecz-
ności z tym, kim jesteśmy. Ale ich odgrywanie daje nam tyle
korzyści, że trudno jest zrezygnować, bo nagle powstaje prze-
strzeń, z którą nie umiemy sobie poradzić, której nigdy nie
mieliśmy tyle do dyspozycji, więc lepiej podążać utartą ścieżką
„bezpiecznej” przestrzeni życiowej znanej od lat. Co niedzielę
11
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio
rosół, spacer i „Złotopolscy”. Ta choroba miała mi pokazać, że
można inaczej. Miała mi dać odwagę do tego, by pokazać
w końcu innym, że można inaczej… bez lęku, bez strachu, po-
dążając drogą, którą wybrało Twoje serce, a nie naszpikowaną
drogowskazami, które „wiedzący lepiej” Drogowcy Życia ze-
chcieli pospiesznie ustawić dawno temu. Strach pomyśleć, co
by było, gdybym się temu poddał. Byłoby bezpiecznie, bogato,
obficie, ale wbrew sobie.
12
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
Pojedynek TytanówPojedynek Tytanów
Pierwsza chemia (na sześć planowanych) przebiegła bez pro-
blemu. Pani doktor ze zdziwieniem patrzyła, jak moje wyniki
są nadzwyczaj dobre, dobrze się czuję i mam nawet siłę żarto-
wać, tudzież prowadzić z nią lekarskie dysputy, używając me-
dycznych nazw, fachowych stwierdzeń, lawiny słów. Z równie
wielkim zdziwieniem słuchała, gdy prosiłem ją o przepisanie
diety bezmięsnej, bo ten wątek zajmuje pierwszorzędne zna-
czenie w komplementarnym (nie wybiórczym) podejściu do tej
choroby.
Wszystko było takie, jakie miało być. Pewnego dnia podjąłem
próbę sił i postanowiłem nie poddać się tzw. spadkom, czyli
okresowi, gdy organizm zostaje podduszony przez chemię
i wszystkie wyniki lecą na łeb na szyję, z odpornością włącznie.
Najbardziej cierpi oczywiście szpik, który jest licencjonowa-
nym producentem krwinek wszelkiego koloru. A gdy tak „spa-
dasz”, świat przestaje mieć znaczenie i ogarnia Cię nieznana
dotąd katatonia, chyba że doświadczałeś kiedyś prawdziwej de-
presji. Tzw. otamowanie ciała i umysłu staje się faktem
i wszystko staje się szare. To, co cieszyło, przestaje mieć zna-
czenie.
13
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
Jako zapalony kinoman nie miałem wtedy ochoty ani na kino,
ani na spotkania, ani na rozmowy. Jedyne, co było najpiękniej-
sze wtedy, to osoby, które bez głupiego uśmiechu i wewnętrz-
nego przymusu potrafiły przyjść, usiąść przy mnie i siedząc
w milczeniu, trzymać za rękę. Nawet, gdy zasnąłem w ich obec-
ności, przyjmowali to z radością, bo jakby nie było, w trakcie
snu człowiek najlepiej się regeneruje, odbudowują się połącze-
nia neuronowe, czyli jest to oznaka zdrowia. O tej chorobie
musisz również wiedzieć, że jest wielkim testem dla wielu zna-
jomości. Pierwsza reakcja tych, którzy aktywnie biorą udział
w Twoim życiu, jest podobna: szok, przerażenie, wyparcie, lęk
przed śmiercią. Później fala litości, współczucia, zalewanie Cię
kawą z baru na dole i sokami, spełnianie zachcianek na jedze-
nie, na słodkości (mimo że nowotwór żywi się cukrem) i pła-
czem, skrywaną histerią widoczną jak na dłoni. Później przy-
chodzi zmęczenie ludźmi i opowiadaniem w kółko tej samej hi-
storii, jak to się stało, że tak się stało. Zacząłem więc odmawiać
wizyt, mimo że i tak było ich niewiele, ludzie wybierali zdecy-
dowanie telefon niż wizytę.
I wcale im się nie dziwię — samo to miejsce budzi przerażenie.
Najsmutniejsze było to, że w XXI w. słychać było nadal poglądy
(w które wierzono), że „nowotworem można się zarazić”. Wie-
rzyli w to ludzie inteligentni, po studiach, wykształceni, którzy
świat pojmują rozumowo, a jednak w konfrontacji z własnym
strachem rezygnowali z tego narzędzia diagnostycznego i wole-
14
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
li się asekurować, słuchając zabobonów. Nie miałem żalu ani
pretensji. Nie mogłem wymagać, by mając swoje życie i swoje
problemy, w dodatku poddawali w wątpliwość sens swoich
wierzeń. Mimo iż było to przejawem troski i ludzkiego serca,
najbardziej wkurzające były SMS-y o treści „jak się czujesz”,
gdy uginając się pod pręgierzem kolejnej porcji „truskawki”,
ogarniała mnie nienawiść do wszystkiego, co mnie otacza.
Pamiętam, jak pewnej niedzieli obudziłem się rano i powie-
działem do chłopaków:
— Panowie, wybaczcie, jeśli niewiele będę dziś mówił albo za-
chowam się po chamsku, ale jestem pełen morderczych myśli.
Moje ogłoszenie przywitali w milczeniu, nie udzielając głupich
komentarzy w stylu: „nie łam się, chłopie, trza być twardym,
nie miękkim”, ale pamiętam tylko, że w ich oczach widziałem
zrozumienie. Kilka dni później, gdy morderczy nastrój powró-
cił, odwiedził nas ordynator i powiedział:
— To trzeba wygadać, pani doktor przyjdzie do pana po obcho-
dzie i pan jej wszystko opowie.
Przyszła, potrzymała za rękę i wyrzuciłem jej wszystko, co moja
wątroba nosiła od kilku miesięcy. Co za ulga! Skutek? Mała
biała tabletka antydepresyjna raz dziennie. Ale wracając do
sprawy… gdy pani doktor opowiedziała mi przed kuracją, co
mnie czeka, że „spadki”, że „wzrosty” i raczej bym nie wiązał
15
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
tego z aktywnością zawodową, umówiłem się sam ze sobą, że
widać jest jakiś nadprzyrodzony powód (albo chciałem, by ta-
kim był), dla którego się tu znalazłem i wykorzystam swoje
zdolności wizualizacji i całą swoją psychowiedzę, by pokonać
„spadki” i jednak nie zaliczyć kolejnego dołka.
Pojedynek miał się odbyć wkrótce. Na widowni zasiedli zna-
mienici goście: przybyły wszystkie krwinki, białe, mieszając się
z czerwonymi, utworzyły na widowni napis: „Wierzymy w Cie-
bie”, płytki zajęły pozycję na podłodze, zgodnie z przypisaną im
rolą budowniczych naczyń, co jakiś czas gromko krzycząc, że
bycie płytkim nie jest wcale takie złe. Już niedługo miałem do-
świadczyć, jak to nazywam, „osobowości płyty chodnikowej”.
W lewym narożniku stanął ważący 1,375 g w szarych spoden-
kach mistrz wagi super-lekkiej, Mózg z całym swoim potencja-
łem. Ciągnął za sobą kawałek rdzenia przedłużonego, ale mu-
siał go zostawić na stołku, co by nie wyglądało na to, że sobie
pomaga ogonem. Walka miała być czysta. Trener był znany ca-
łemu środowisku. Byłem nim Ja — osoba inteligentna, obda-
rzona dużym poczuciem humoru i tym większym umysłem, po-
dobno promienna i z genialnymi ambitnymi pomysłami na ży-
cie, niestety romantyk na wymarciu, któremu słowo „świeca”
wcale nie kojarzy się z gaźnikiem motocykla. w prawym naroż-
niku ubrany w jaskrawo żółte spodenki mistrz wagi ciężkiej,
Metotrexat 800, w asyście nikomu wcześniej nieznanej czer-
wonoskórej panienki, o wszystko mówiącej ksywie DCX 500.
16
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
Moje ciało wiedziało, że ta „truskawka”, jak określali ją pacjen-
ci, ma talent do palenia żył i znalezienie u siebie spalonego na-
czynia było na porządku dziennym, gdyż czerwona dama
w szklistej sukience lubiła szukać innych dróg ujścia niż te, któ-
re jej wyznaczono, więc wolałem się trzymać od niej z daleka,
jak długo to było tylko możliwe. Sędzia ringowy ubrany w białe
rękawiczki, Świadomość, jak to ona, była pełna zachwytu dla
jednych i drugich, w końcu takie samoobserwacje nie zdarzają
się codziennie, choć czuła, że wynik walki będzie miał na nią
istotny wpływ. Metotrexat (zwany w środowisku także Meta)
wyglądał jak gorszy kuzyn Shreka spod granicy białoruskiej,
zajmujący się tylko jednym, dla którego wydatek na maszynkę
do golenia był o tyleż zbyteczny, że wolał to robić nożem ku-
chennym, tylko że ostrzałka się dawno zgubiła, a z ust zionął
oparami chemii bliżej nieznanego, raczej syntetycznego pocho-
dzenia. w napięciu oczekiwano gongu. Młodziutka krwinka,
kręcąc zgrabnie mitochondrium, przemaszerowała po ringu,
zapowiadając Walkę o tytuł. Zaczęło się… prefaza minęła gład-
ko, obroniłem się dietą. Zresztą wcale boleć nie miało. We wle-
wie pierwszym po kilku minutach dostałem cios, którego się
nie spodziewałem i leżałem na deskach ze złuszczonymi ślu-
zówkami, upatrując ratunku w sile woli i suplementach. Nie-
stety wyziewy Mety tak mi się dały we znaki, że wszystkie
wskaźniki hulały jak rozbrykane konie wypuszczone po zimie
na zielone pastwisko. Kolejny wlew i podobna historia. w tym
17
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
przypadku musiano mi podać morfinę, bo do walki przyłączyły
się afty, które podstępnie niezauważone wśliznęły się pod liny,
atakując z tyłu. Lekarz asystujący miał jedyne wytłumaczenie:
„robić płukankę 6–8 razy dziennie”, tylko to taka chyba liczba
zaporowa, że chcąc tego przestrzegać, musiałbym nie jeść i nie
pić, tylko się płukać. Pomijając fakt, że pasta zębowa paliła jak
kwas, wyzwanie było naprawdę godne tytułu mistrzowskiego.
Morfina dodała mi trochę wigoru, odstawiając na bok ból, ale
udzieliła się sędziemu ringowemu, który przymykał oko na po-
czynania Mety, a wyglądało na to, że i DCX długo nie usiedzi
w narożniku i czym prędzej będzie się chciała przyłączyć do ło-
motu. w okolicach rundy 4. walka zaczęła przypominać bar-
dziej wolną amerykankę niż pojedynek obstawiony zasadami.
Z zasad to jedynie cola mi smakowała, choć mam też swoje za-
sady. Koszmar.
Walczyłem na kilku frontach, sam ze sobą, sam z nimi, sam ze
światem, czasami musiałem obudzić gumowym młoteczkiem
Świadomość, bo zapomniała, że jej udział w tej walce jest prze-
sądzony i nie może się położyć, gdy trwa rozgrywka, a miała na
to ochotę wielokrotnie. Kolejne przerwy między rundami za
przyzwoleniem lekarza spędzałem w domu. Niestety Meta to-
warzyszyła mi cały czas, nawet dziś, gdy zakończyłem leczenie,
moje ciało reaguje drgawkami na zapach tuńczyka. To było sil-
niejsze.
18
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Pojedynek Tytanów
Meta i DCX działały podstępnie, mając jeszcze za oręże stadko
grzybów, bakterii, wirusów i zatruwając kolejne cykle pobytu.
Nawet kolega z laboratorium2
Alfa, nie potrafił mi pomóc,
mimo usilnych prób wizualizacji wskaźników krwi i wszystkie-
go, co mi przyszło do głowy. Głowa była coraz słabsza, Świado-
mość coraz bardziej słaniała się na nogach i coraz bardziej
przymykała oczy na nieczyste zagrania przeciwnika. Ring-an-
nouncer ogłosił ostatnie dwie rundy. Rundę 5. okupiłem go-
rączką i zapaleniem oskrzeli, co tym bardziej było przerażające
dla lekarzy, że blokowało im możliwość dalszej kuracji do czasu
zaleczenia choćby skutków infekcji. Z małymi perturbacjami
i pokłutymi plecami od punkcji lędźwiowych, ze zjedzonymi
wielokrotnie śluzówkami — dobrnąłem do końca. Ostatnia
runda okazała się być dla mnie łaskawa. Nagle się okazało, że
Meta i DCX zmieniły swoje zapatrywania, a na ring wszedł ich
menago — bandzior spod Wołomina o słodkiej ksywie Guzek,
lecz mordzie tak paskudnej, że od samego widoku chciało się
wymiotować.
2
Miejsce, które stworzyłem w swojej wyobraźni, przypominające
swoim wyglądem laboratorium, gdzie mogłem się spotykać ze swoim
równie wyimaginowanym pomocnikiem, doradcą. Według niektórych
teorii w każdej chwili mamy dostęp do całego swojego potencjału
umysłu i było to tylko jedno z narzędzi, które temu miało służyć. Kie-
dyś przeczytałem, iż cybernetycy dowiedli, że mózg człowieka w ciągu
sekundy odbiera 8 mld bitów informacji, a nasza świadomość reje-
struje jedynie 4 tysiące.
19
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Witajcie w życiu
Witajcie wWitajcie w życiużyciu
Walkę wygrałem na punkty, mimo chytrych podstępów i nie-
czystych zagrywek. Udało się, przeżyłem.
Do dziś się zastanawiam, jak to możliwe było, i co tym powodo-
wało, że w obliczu szczątków mojej osobowości chciało mi się
nadal żyć. Może to była Miłość. Może nadzieja, że jednak bę-
dzie lepiej.
W końcu wyboru dokonujemy my sami. A może wiara, że jed-
nak można inaczej. Że trzeba tylko czasami się poddać temu,
co nadchodzi i zaufać, że Ten Na Górze wie lepiej. Jedno wtedy
było pewne… żyłem i chciałem żyć, choć inaczej. Nie będąc od-
twórcą ról, które wyznaczyli mi inni reżyserowie, ale tych, któ-
re sam dla siebie wybrałem z opcją w kontrakcie, że w każdej
chwili mogę z nich zrezygnować.
Moje wewnętrzne dziecko chyba podchwyciło ton i radośnie za-
częło się przygotowywać na nadejście Nowego Mnie. w końcu
podjąłem decyzję, że moje życie się zmieni. Pozostało jeszcze
„tylko” pokonać wszystkich tych, którzy zostali po tamtej stro-
nie szpitalnych drzwi, nie mając kompletnie pojęcia, co się
dzieje i po co to wszystko. Chciałem żyć… inaczej. Rozumiesz?
20
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Witajcie w życiu
To taki moment w Twoim życiu, kiedy czujesz, że w kształcie
i formie, w jakiej byłeś, w jakiej żyłeś do momentu przekrocze-
nia drzwi oddziału, jesteś dla siebie bezużyteczny. Zwróć uwa-
gę na moje słowa: dla SIEBIE bezużyteczny!!! Dla innych za-
wsze, znają Cię od podszewki, znają Twoje guziki, wiedzą, gdzie
nacisnąć, by wywołać uśmiech albo smutek, albo poczucie
winy, co wychodzi wielu z nich najlepiej. A JA chciałem z tym
wszystkim zerwać.
A JA chciałem inaczej. Ot, bezczelny. Jeszcze się nie przyzwy-
czaili do wyobrażeń o mnie, bo ciągle im uciekałem, ciągle wy-
mykałem się spod kontroli w swoje światy i krainy, a już miała
nastąpić kolejna zmiana. Teraz wiem, że było warto. Czuję to
w ciele. A co by było, gdybym zdecydował, że w tym kształcie
i formie, w jakich się znajdowałem, było mi dobrze? Prawdopo-
dobnie musiałbym powtarzać tę lekcję wielokrotnie, aż zmę-
czone ego by odpuściło i nastąpiło Wyzwolenie. Teraz wiem, że
zawsze można inaczej. Najsmutniejsze było w tym wszystkim
to, że ego pracuje na naszej głowie-intelekcie, a nasza kultura
nie uczy słuchać siebie, swojego serca. w pewnym momencie
w moim życiu nadeszła taka chwila, kiedy zmęczony realiami
rzeczywistości i tym, jak ludzie się ranią, krzywdzą w imię wła-
snej wygranej i jedynej satysfakcji, że ktoś został pokonany, nie
chciałem już więcej doświadczać smutku i płaczu, odbierając
wszystko potrójnie intensywnie, więc zamknąłem się w głowie
i kazałem sercu się zamknąć. w końcu chciałem być taki jak
21
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Witajcie w życiu
inni, wtedy w mojej ocenie lepsi. Na moje szczęście i ta droga
okazała się błędna i szybko z niej zrezygnowałem. Nie wiem,
Kim Jesteś, czytając ten tekst, ale wiedz, że nawet jeśli siedzisz
w ciemnej klatce, wilgotnej jaskini pełnej pajęczyn, gdzie słoń-
ce dociera tylko na kilka minut dziennie, zazwyczaj w chwilach,
gdy swój własny świat zamieniasz na ten, który ktoś dla Ciebie
przygotował na szklanym ekranie — to wiedz, że zawsze można
inaczej. Ale wybór niestety należy do Ciebie. Wiem, jakie to
trudne zerwać łańcuchy i pozwolić się prowadzić, ale wiedz, że
można inaczej.
Mówię „niestety wybór należy do Ciebie”, bo lęk przed zmianą
często jest tak wielki, że wysiadają nam bezpieczniki i wolimy
więcej nie próbować. Nowe Życie to nowe reguły (tym razem
ustalone przez Ciebie, w końcu przez Ciebie), nowa droga i wie-
lość kierunków, które możesz obrać. Twoich kierunków. Ja już
wybrałem. Teraz tylko będę się modlił, by dobry Bóg, który to-
warzyszył mi w tej szpitalnej wędrówce, dał mi siłę przetrwania
oraz by zmiana przebiegła łagodnie. Heniek nie miał tyle szczę-
ścia co ja. Odszedł do Krainy Wiecznych Łowów 3 miesiące po
tym, jak mnie przyjęli, ale takie są czasami koszty trwania
uparcie przy własnym zdaniu. Teraz przynajmniej już nie od-
czuwa bólu. Świeć, Panie, nad jego Duszą.
22
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Płytki jak płyta
Płytki jak płytaPłytki jak płyta
Wbrew pozorom można powiedzieć, że chemioterapia ma swo-
je uroki. A raczej jej skutki z gatunku tych ubocznych. Gdy za-
tapiasz się we własne myśli, czas zaczyna płynąć inaczej, odpa-
dają kolejno zmysły, cały świat zewnętrzny przestaje Cię intere-
sować. w sumie można powiedzieć, że istniejesz tylko Ty i cała
reszta, choć tak trudna do zdefiniowania. Nawet trudno na-
zwać to „resztą”, bo istnieje ona jako całość wszystkiego, co
znałeś do tej pory, a co miało się niedługo skończyć. Nie musisz
rozumieć tych słów. Przyjmij, proszę, że tak po prostu było.
Wtedy też nadchodzi ta chwila, kiedy nie mając wyjścia, musisz
pożegnać się na dłuższą bądź krótszą chwilę z przywiązaniem
do obrazu samego siebie, który zbudowałeś w swojej głowie, bo
w jednej chwili ów umęczony obraz zaczyna się rozpadać. Na-
gle któregoś dnia zdałem sobie sprawę z tego, że moja genialna
zdolność kojarzenia faktów i zjawisk nagle wyparowała. Nie wi-
działem najprostszych rozwiązań, a ułożenie kolejnych puzzli
na komputerze zajmowało wieki. To samo z inteligencją, choć
według definicji powyższe „kojarzenie” jest jej składową.
W pewnym momencie zaczynasz sobie uświadamiać, że zosta-
łeś obdarty ze wszystkiego, co zdobywałeś latami z takim wysił-
23
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Płytki jak płyta
kiem i musisz budować wszystko od początku. Na szczęście, jak
się później okazało, wszystko powraca, choć aby odwrócić de-
strukcyjne skutki chemioterapii, potrzeba niemałego wysiłku.
Dla mnie było to o tyle istotne, że cała moja aktywność zawo-
dowa opierała się na pracy głową. A tu nagle miałem się cofnąć
w rozwoju do fazy 6-letniego dziecka. w chwili, gdy czytasz po-
wyższy tekst, nadal doświadczam dolegliwości ze strony głowy
— chyba bardziej charakterystycznych dla wieku starczego niż
zdrowego 30-latka mającego przed sobą życie. Ale czasami
bywa tak, że trzeba wszystko stracić, by dostać wszystko jeszcze
raz. w moim przypadku to Druga Szansa i Nowe Życie.
24
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Magia chwili
Magia chwiliMagia chwili
Na początku tego tekstu napisałem, że „ta choroba zmienia”.
To prawda na wielu poziomach. Być może pamiętasz słowa wy-
powiedziane przez głównego bohatera filmu „Piła” w I albo II
części o wewnętrznej przemianie, jaką przeszedł na skutek cho-
roby nowotworowej. Nie powtórzę dokładnie, ale brzmiało to
mniej więcej tak:
— Gdy dowiadujesz się, że masz raka, zmienia się cały twój
świat. Nagle zaczynasz rozkoszować się smakiem pitej wody,
czując, jak spływa po przełyku. Nagle zaczynasz dostrzegać ko-
lor nieba, które dotąd było dla Ciebie obojętne, bo wiesz, że być
może już nigdy go nie zobaczysz i łapczywie oddychasz, jakby
chcąc nadrobić stracone lata, mając świadomość, ile chwil ra-
dości zaprzepaściłeś.
Mogę powiedzieć, że przemiana, której człowiek doświadcza,
przechodząc przez młynek choroby nowotworowej, jest pozy-
tywna. Pomijając fakt, że umiejętność cieszenia się chwilą jest
złota, mam wrażenie, że wielu z nas jej brakuje. Ale co nas od
tego powstrzymuje? Może sam fakt niedoceniania procesu ży-
cia. Nauczeni jesteśmy głupio wierzyć w osiągnięcia, które
25
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Magia chwili
przynosimy do swojego życia z zewnątrz, ale zapominamy
o tym, co „mamy pod ręką”, by umieć to docenić. Kiedyś sły-
szałem takie powiedzenie: „jedną godzinę potrafią docenić ko-
chankowie, którzy od dawna się nie widzieli; wartość jednej se-
kundy doceni biegacz, który przybył na metę jako drugi; cho-
dzenie o własnych nogach doceni ten, który jedną z nich stra-
cił; smak młodości docenia się, będąc starym…” Wydaje się, że
życie daje nam wszystko, byśmy mogli poczuć się szczęśliwi,
tylko my z uporem maniaka machamy na to ręką, jakbyśmy
chcieli powiedzieć: „a co ty możesz wiedzieć”, ślepo brnąc do
kolejnego przyczółka szczęścia, „bo teraz już na pewno będę
szczęśliwy”. Ale później się okazuje, że jest inaczej. Najpierw
uzależniamy nasze poczucie szczęścia od kolejnych stadiów ży-
cia: szkoła jedna, druga, trzecia, później praca… związek… sa-
mochód… dom… tylko gdzieś na dnie czujemy gorzki smak roz-
czarowania, że ktoś nas oszukał. I nie wiedzieć czemu, za
wszelką cenę uzależniamy nasze poczucie szczęścia od przed-
miotów zewnętrznych. Czy to źle? Ani dobrze, ani źle, tylko zo-
bacz, jak to pracuje w Twoim życiu. Przed chwilą w radiowej
Trójce usłyszałem słowa piosenki „…martwisz się tylko o to, czy
twój pociąg jest spóźniony, lecz nie o to, czy jedzie we właściwą
stronę.” Jeśli jesteś szczęśliwy, serdecznie Ci gratuluję i skła-
dam Ci pokłon, bo ja musiałem trafić na onkologię, by dopiero
zacząć doceniać radość płynącą z małych chwil. Bo jedzenie
smakuje zupełnie inaczej, gdy nie masz spalonych przez che-
26
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Magia chwili
mię śluzówek; cola smakuje jak dobrze znany napój, a nie
kwas; gdy możesz iść do toalety bez stojaka z kroplówką i zu-
pełnie inaczej się czujesz, rozpoznając twarze otaczających Cię
osób. I dopiero wtedy odczuwasz wdzięczność, że wszystko
w Twoim ciele normalnie funkcjonuje. Czasami trzeba coś stra-
cić, by docenić to, co się miało do tej pory.
27
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
BógBóg
Bóg towarzyszył mi w tej szpitalnej wędrówce od początku.
W pierwszym rozdziale napisałem, iż „wszystko działo się tak,
jakby prowadzone magiczną ręką Stwórcy”. I do dziś to po-
twierdzam. Wszystko ułożyło się tak, że dostałem najlepszego
lekarza, który intuicyjnie dobrał najlepsze leki, miałem dobo-
rowe towarzystwo na sali, które wzajemnie się wspierało,
i przyjaciół, którzy potrafili uszanować moje decyzje. Pamię-
tam, że Najwyższy ingerował w moje szpitalne życie za każdym
razem, gdy byłem już tak zmęczony, że odechciewało mi się
wszystkiego, z życiem włącznie. Wtedy to jakby wiedzione
przeczuciem albo skierowane do mnie przez Niego pojawiały
się osoby, które wsparły mądrą radą, podały ciepłą dłoń w mil-
czeniu i z sercem akceptowały moje łzy. Mówiąc o mądrej ra-
dzie, nie mam na myśli poklepywania się po ramieniu w mę-
skim stylu, mówiąc „nie martw się, będzie dobrze”, bo takie
rady mogę wyczytać w kolorowych brukowcach, choć przyzna-
ję, że jest jakaś magiczna siła w męskim wsparciu. Zobaczyć
uznanie dla swojej walki w oczach innego mężczyzny (szczegól-
nie takiego, którego uznajesz za autorytet) jest doświadcze-
niem bardzo budującym. Jako że „osoba” Boga jest mi bliska,
28
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
bo często dochodzi między Nami do wymiany zdań (uśmiech),
miałem okazję doświadczyć na sobie prawdziwości słów: „Choć
oczy macie, nie widzicie, i choć uszy macie, nie słyszycie?”3
. Nie
wiem czemu, ale coraz częściej zgadzam się z poglądem, że On
— Szef wszystkich Szefów — przemawia do Nas przez innych
ludzi za pomocą ich słów, ich gestów, kolejnego artykułu w ga-
zecie, SMS-ów, podsuwanych przez obcych ludzi książek, pla-
katów i Pani Jadzi ze sklepu warzywnego też… mówiąc inaczej
jego możliwości współpracy z Nami są nieograniczone.
Działo się tak, iż On wiedział (bo niby jakim cudem miałby nie
wiedzieć), że bardzo lubię czytać i że czytam wszystkie plakaty
i ulotki, jakie napotykam. Wynika to bądź z ciekawości, bądź
z chęci nieprzegapienia czegoś wartościowego. I tak też się sta-
ło. Na ścianie holu głównego Centrum Onkologii wisiał niepo-
zorny plakat z koszem warzyw, niczym niewyróżniający się
z „tłumu” innych plakatów, tym bardziej że przeważał w nim
kolor biały informujący o spotkaniu w dniu 19 marca 2009 ze
znanym lekarzem autorem książki Antyrak dr. Servanem
Schreiberem. Oczywiście nie mogło mnie na nim zabraknąć.
Tam poznałem pewnego młodego człowieka, który oprócz
ogromnej wiedzy z zakresu odżywiania powiedział mi również
o terapii Gersona. Pod wpływem dr. Schreibera kupiłem książ-
kę, zacząłem ją studiować, jeszcze bardziej zmieniłem sposób
odżywiania, odrzucając pewne produkty, których w diecie an-
3
Mk 8:18.
29
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
tyrakowej być nie powinno, co mi wyszło tylko na dobre. JED-
NO TYLKO wydarzenie w postaci przeczytania plakatu zmieni-
ło tak wiele w moim życiu!
Również Ty czytasz te słowa dzięki tamtemu zdarzeniu. Oprócz
tego, że chcę się z Tobą podzielić swoimi przeżyciami, jesteś dla
mnie wsparciem na drodze do realizacji mojego marzenia —
powrotu do zdrowia, za co Ci dziękuję. Jedno niewiele znaczące
wydarzenie…
A ile Ty plakatów mijasz codziennie na ulicach? Tak, wiem, nie
będziesz przecież czytał wszystkiego. Ale jest na to sposób: słu-
chanie swojej intuicji. Pozwól, że opowiem Ci inną historię. Pa-
miętam jak dziś, gdy dobrych kilka lat temu chciałem zarobić
na studenckie życie. Na ulice Warszawy wyszli właśnie pierwsi
roznosiciele bezpłatnej gazety. Po wykonaniu telefonu w spra-
wie naboru okazało się, iż wszystkie miejsca są już obstawione.
Wychodząc z domu, kłóciłem się sam ze sobą, że przecież bez
sensu jest tam jechać, skoro… tu padała seria wymówek. I pa-
miętam, że gdy tylko chciałem skierować swoje kroki w inną
stronę, poczułem w całym ciele wewnętrzny opór, a gdy posta-
wiłem stopę w kierunku, w którym powinienem się udać na
rozmowę… opór znikał. Powiedziałem sobie wtedy w myśli
„dobra już dobra, przecież widzisz, że idę”. Rozmowa przebie-
gła szybko i bez efektów, bo przecież wszystkie miejsca były już
zajęte. Zostawiłem aplikację i wściekły na siebie i na Niego wy-
30
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
szedłem. Była godzina 21. Gdy dojechałem do domu, marząc
tylko o poduszce, zadzwonił telefon, a w słuchawce usłyszałem
znajomy głos osoby przyjmującej moje zgłoszenie
— Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale właśnie jedna pani
musiała zmienić swoje plany i jeśli jest pan nadal zaintereso-
wany, proszę przyjechać, możemy zacząć pojutrze.
Moja radość była ogromna. Ale później przyszło mi na myśl,
jak mało wiemy o tym, co się dzieje wokół nas oraz że być może
On wiedział, że taki będzie efekt tej rozmowy, stąd wewnętrzny
opór mojego ciała. W jakiś sposób jakaś część mnie WIEDZIA-
ŁA! Spokorniałem natychmiast. I być może tak jest, że każdy
odwołany lot samolotu, spóźnienie na koncert, guma w samo-
chodzie… ratują nam po prostu życie. Bo niby skąd mamy wie-
dzieć, czy po drodze nie zdarzyłoby się coś, czego chcielibyśmy
uniknąć. Skąd? A mimo to cały czas zachowujemy się jak małe
dzieci, którym zabrano zabawkę z postawą aroganta, podcho-
dząc do procesu Życia i do Niego, który może wiedzieć lepiej.
Często zastanawiam się, w jakim miejscu mojego życia bym się
teraz znajdował, gdybym przeoczył tamten plakat. Być może
wiedza o właściwej diecie przyszłaby do mnie w inny sposób,
w końcu ta książka powinna stać się biblią dla wszystkich cho-
rych na nowotwory i tych tzw. zdrowych. A jeśli bym jej nie do-
stał? „Choć oczy macie, nie widzicie, i choć uszy macie, nie sły-
szycie”.
31
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
Życzę Ci pokory na co dzień wobec Życia i umiejętności wsłu-
chiwania się w swoje odczucia, być może jedno z nich zaprowa-
dzi Cię tam, gdzie pragniesz.
Na zakończenie tego rozdziału bajka o Trzech Drzewach.
Dawno dawno temu rosły sobie trzy drzewa… każde z nich
piękne i wyjątkowe… takie jak Ty. Każde z nich miało swoje
marzenia… i każde modliło się do Boga.
Pierwsze modliło się tak:
— Boże, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie
zetną… zrobią ze mnie najpiękniejszą skrzynię, w której będą
przechowywać najcenniejsze klejnoty i wszyscy będą do mnie
przychodzili i podziwiali i składali dary.
Drugie drzewo tak się modliło:
— Panie, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie
zetną, zrobią ze mnie najpiękniejszą łódź, na której grzbiecie
będę niosła króla królów wraz z jego świtą.
Trzecie drzewo modliło się:
— Boże, spraw, aby stało się tak, by drwale mnie oszczędzili
i nie ścinali mnie, bo chcę być jak najbliżej Ciebie.
Po jakimś czasie przyszli drwale i ścięli wszystkie trzy drzewa.
32
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
Pierwsze drzewo pocięto na kawałki i zrobiono z niego skrzy-
nie, by wstawić je w ciemnej szopie. I smutne było drzewo, że
Bóg nie wysłuchał jego modlitw. Drugie drzewo pocięto i zro-
biono z niego łódź, którą pływali rybacy i która brzydko pach-
niała, i była cała brudna, i smutne było drzewo, że Bóg nie wy-
słuchał jego modlitw. Trzecie drzewo pocięto na belki i usta-
wiono w ciemnej szopie.
Pewnego dnia skrzynię zrobioną z pierwszego drzewa odwie-
dziła para ludzi. Kobieta była w ciąży. Wyściełano skrzynię
siankiem i kawałkiem płótna, i położono w nim dziecię. I zaczę-
ły dziać się cuda. Gwiazda olbrzymiej jasności pojawiła się na
niebie i przyszli pastuszkowie, kłaniając się dziecięciu, i przy-
byli też Trzej Królowie ze Wschodu, składając pokłon i niosąc
złoto, kadzidło i mirrę. I drzewo było szczęśliwe, bo wiedziało,
że nosi w sobie króla i Bóg spełnił jego prośbę.
Jakiś czas później na łódź zrobioną z drugiego drzewa wszedł
pewien mężczyzna wraz z grupą ludzi i wypłynęli. Nagle roz-
szalała się burza, on wstał i wydał wodzie rozkaz, by się zatrzy-
mała. I wiedziało już drzewo, że nosi w sobie prawdziwego Kró-
la i szczęśliwe było, że jego modlitwa została spełniona.
Z trzecim drzewem wiesz, co się stało. Zbito z niego krzyż
i wręczono go mężczyźnie podążającemu na Golgotę. Tam go
do niego przybito, a gdy miał już skonać, głośno zawołał, aż
33
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Bóg
rozstąpiło się niebo i ziemia zadrżała. I wiedziało już drzewo, że
bliżej Boga już być nie może.
Morał z tej bajki jest taki… Za każdym razem, gdy narzekasz,
uważaj, bo być może Bóg właśnie spełnia Twoje marzenia. Mo-
dlitwy każdego z drzew się spełniły, ale w inny sposób. Być
może jesteś na najlepszej Drodze do ich realizacji.
Autor nieznany / zasłyszane.
34
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Michał
MichałMichał
Poznaliśmy się na sali szpitalnej nr 11. Michu przybył na kolej-
ną chemię po nawrocie choroby. Drobna postać czterdziesto-
latka z niesamowitym umysłem z łatwością przekraczającym
bariery rzeczywistości nakreślone ludzką ręką. Dyrektor działu
w dużej firmie, pełen pokory, skromności i bez cienia arogancji
w postawie, jak i głosie. Wraz z żoną można by ich postawić za
wzór małżeństwa do naśladowania. Dla mnie takim wzorem
właśnie byli. Nieśmiało zaczynaliśmy rozmowy, kolejno odkry-
wając podobny punkt widzenia na wiele spraw i wspólne zain-
teresowania. Przyznaję, iż wtedy życie miało inny smak. Jak się
później okazało, była to jedna z niewielu osób, z którymi mia-
łem tak dobry kontakt. To mniej więcej tak, że nagle zdajesz
sobie sprawę, że spotkałeś osobę, za której obecnością tak tęsk-
niłeś w swoim życiu, że możecie przegadać całą noc i nie czuje-
cie się zmęczeni. Na onkologii opadają wszelkie powłoki uczyn-
ności i życzliwości, w które jesteśmy obleczeni na co dzień.
W sumie można powiedzieć, że stajesz się zdrowym egoistą.
Dla mnie to było bardzo trudne doświadczenie powiedzieć, że
„nie mam na coś ochoty”, „nie chce mi się”, „mam to w d… chce
mi się spać”, chociaż cały czas miałem wrażenie, że dopiero tu-
35
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Michał
taj człowiek staje się naprawdę ludzki, tak jakby chciał nadro-
bić stracony czas i zaskarbić sobie łaskę u Najwyższego kolej-
nymi dobrymi uczynkami. Tym razem bez gier, bez manipula-
cji. Tutaj naprawdę można być sobą. A jeśli spróbujesz inaczej,
Twoje ciało to szybko zweryfikuje, opadając bez sił na łóżko.
W końcu zakłamywanie siebie i robienie czegoś wbrew sobie
wymaga użycia dodatkowych pokładów energii, których i tak
wtedy nie miałem wiele i wydaje się, że wszystko było obliczone
na to, by właśnie w taki szczery — wobec siebie i innych — spo-
sób żyć. Psychoterapia pod sztandarem NFZ.
Oczywiście opisuję Ci swoje doświadczenia, niewiele osób ma
ochotę w tym i tak trudnym czasie dodatkowo konfrontować
się ze swoim wnętrzem. Zatem wracając do Michała… przebyli-
śmy razem długą drogę, modląc się za siebie wzajemnie. Gdy
wychodził do domu na przepustkę, tęskniłem za nim i czas pły-
nął jakoś inaczej. I po długim czasie zmęczony chorobą od-
szedł, zaznając spokoju w Innym Miejscu. Do teraz nie potrafię
pogodzić się z jego śmiercią. To mniej więcej tak, jakby Bóg
chciał powiedzieć, że to wszystko zależy od czegoś innego.
A może od nas? Może to my podejmujemy decyzję: „tak, wybie-
ram życie” i wtedy każdy haust powietrza przynosi nam zdro-
wie. w końcu Jung mówił, że większość naszych procesów my-
ślowych (więc i decyzyjnych) to ta część góry, która jest scho-
wana „pod wodą” nieświadomości, a zaledwie 5% to udział na-
szej świadomości. Wydaje się więc, że szukając przyczyn nasze-
36
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Michał
go zdrowia i naszych problemów, należy sięgnąć głębiej… do
podświadomości.
Tylko kto nam o tym powie? w telewizji tego nie mówią,
w szkole nie uczą. Zakleszczeni w kajdanach opinii społecznych
nie jesteśmy w stanie w wielu przypadkach sięgnąć po fachową
pomoc terapeuty z obawy o to, co ludzie powiedzą. Na onkolo-
gii nie ma tego strachu. Zależy Ci tylko i wyłącznie na sobie.
W dodatku zachodzi jeszcze jeden mechanizm. Wszyscy są wo-
bec Ciebie nadzwyczaj pobłażliwi (no może poza lekarzami),
więc cokolwiek zrobisz i tak Ci wybaczą. Problem w tym, że
niewiele osób dopuszcza do siebie w ogóle taką możliwość wyj-
ścia poza narzucone i przyjęte przez nas samych normy zacho-
wania.
37
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
Dlaczego ja? A dlaczego nie.Dlaczego ja? A dlaczego nie.
Bez względu na to, w co wierzysz, kim jesteś i skąd pochodzisz
jako istota ludzka, funkcjonujesz na wielu poziomach wzajem-
nie na siebie oddziałujących. w uproszczeniu można powie-
dzieć, że to CUD, czyli Ciało, Umysł i Dusza. Człowiek to me-
chanizm składający się z naczyń połączonych. Jeśli jeden z try-
bików maszyny zaczyna szwankować, odbija się to na pozosta-
łych. w onkologii bardzo często mówi się o wyraźnym wpływie
stresu na obniżenie odporności, a co za tym idzie, zwiększonym
ryzyku rozwoju choroby. Bo bez względu na to, co o sobie
wiesz, wiedz, że komórki nowotworowe ma każdy z nas i po-
wstają one w naszym ciele codziennie. Ale bądź spokojny. Po to
masz system odpornościowy, aby Cię od nowotworu chronił.
Bądź tylko na tyle mądry, by go wspomagać i oliwić wspomnia-
ne wcześniej trybiki. Na rynku jest wiele bardzo dobrych suple-
mentów diety podnoszących odporność i działających przeciw-
zapalnie. I być może zaskoczę Cię, ale również dietą możesz
skutecznie zapobiegać nowotworom. Często zastanawiam się,
jak to możliwe, że wielkie systemy medyczne znane już w obec-
nych czasach, jak chociażby hinduska Ayurveda czy medycyna
chińska (np. Kuchnia Pięciu Przemian), których tradycja sięga
38
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
5 tysięcy lat (!), stoją na stanowisku, że zdrowie zależy w du-
żym stopniu od stosowanej diety — a my uparcie wierzymy
w moc tabletki i skalpela. Wszyscy tamtejsi lekarze jakąkolwiek
kurację zaczynają od prośby:
— Powiedz mi, co jesz.
Jak to możliwe, że wolimy oddawać najdroższe nam zdrowie
w ręce fachowców w białych kitlach, samemu często ślepo po-
dążając utartymi szlakami. Jeśli powiesz, że „tak robił mój
dziadek i dożył późnej starości”, to Ci odpowiem, że prawdopo-
dobnie mieszkał na wsi w zupełnie innym środowisku, pozba-
wionym takiej ilości konserwantów, toksyn i spalin; post trak-
tował jako wezwanie do naturalnego oczyszczania organizmu,
a i ilość wysiłku fizycznego była znacznie większa. Argumentów
można używać wielu. Jedno jest pewne: sposoby działania
sprzed lat wymagają aktualizacji. w kwestii diety najlepiej, jeśli
oddam pałeczkę w ręce dr. Servana, autora książki Antyrak.
Nowy sposób życia, który miał okazję osobiście skonfrontować
się — będąc lekarzem — zarówno z chorobą nowotworową (na-
wrotową w postaci guza w głowie), jak i podejściem medycyny
akademickiej do procesu choroby.
Pamiętam, jak podczas spotkania z nim w Centrum Onkologii
w Warszawie (zaraz po wizycie w porannych programach TV)
powiedział:
39
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
— Gdy przyjdziecie dziś do domu, otwórzcie szafkę, w której
trzymacie oleje, wyłóżcie te, które są dla was niezdrowe i nie
chciejcie ich nawet podarować wrogom.
Polecam Ci tę książkę nie tylko z powodu niesamowitych treści
z niej płynących, ale przede wszystkim z troski o Ciebie i naj-
bliższe Ci zdrowie tak zaniedbywane przez wielu. Poza tym je-
stem pewien, iż spojrzysz na siebie po tej lekturze nieco inaczej
i być może stanie się ona przyczynkiem do bardziej świadome-
go i twórczego udziału w samym procesie życia. Wiedz, że sto-
sowanie tylko niektórych aspektów diety antyrakowej, co i tak
robisz niemal codziennie nieświadomie, może uchronić Ciebie
i Twoich bliskich przed smutną wiadomością, jaką możesz
usłyszeć któregoś dnia.
O kwestiach duchowych trudno się wypowiadać, bo każdy
z Nas ma swoje wierzenia, dlatego pozwolę je sobie pominąć.
w tym miejscu pragnę jedynie przytoczyć niesamowitą historię,
którą usłyszałem. Pewien mężczyzna w ostatnim stadium cho-
roby nowotworowej wezwał do siebie księdza celem odbycia
spowiedzi. Ale ponieważ miała to być ostatnia spowiedź w jego
życiu, postanowił wyrzucić z siebie wszystko, co mu ciążyło od
początku swojego życia, włączając w to ważne dla jego pod-
świadomości grzeszki i przewiny jak „nie zjadłem obiadku
i mamusia była smutna”. Spowiedź trwała kilka godzin.
40
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
Wszyscy oczekiwali już tylko jednego, po czym okazało się, ku
zadziwieniu otoczenia, że stan zdrowia pacjenta zaczął się po-
prawiać! w kilka tygodni później opuścił szpital i na nowo mógł
cieszyć się życiem.
Brzmi niesamowicie? Z tej historii można wywnioskować, że
jego choroba była manifestacją poczucia winy, które w linii
prostej prowadzi do chęci ukarania siebie. Spowiedź w połącze-
niu z autorytetem księdza była aktem wybaczenia, a tym sa-
mym zniknął powód karania siebie i mógł wyzdrowieć. Tylko
cały ten proces przebiegał na poziomie podświadomym.
Nie będzie dla Ciebie odkryciem, co za chwilę napiszę, ale życie
emocjonalne jest dla zdrowia równie ważne jak dieta i środowi-
sko, w którym żyjemy. w USA bardzo popularny jest program
Dr. Carla Simontona (psychoonkologa), przez który przecho-
dzą osoby chore, mogąc poznać związki emocji z chorobą, na-
uczyć się technik relaksacyjnych oraz sposobów radzenia sobie
z trudnymi emocjami. w Polsce takie szkolenia prowadzi Fun-
dacja Psychoonkologii „Ogród Nadziei”.
www.ogrodnadziei.org.pl
Szkolenia są albo bezpłatne, albo za drobną odpłatnością. Do-
stępna jest również na polskim rynku książka dr. Simontona.
w każdym przypadku mówi się o umiejętności odpoczynku,
udziale stresu w procesach chorobowych, nieuzdrowionych
41
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
emocjach trawiących nasze wnętrze od lat. Fundacja prowadzi
również wiele innych działań wspierających osoby chore i to-
warzyszące w chorobie. Jeśli będziesz miał odwagę sięgnąć głę-
biej i zajrzeć do swojego wnętrza, i cokolwiek z tego, co napisa-
łem powyżej, wydaje się dla Ciebie interesujące, możesz się-
gnąć po Technikę Wolności Emocjonalnej (EFT – Emotional
Freedom Technique). w serwisie YouTube znajdziesz pod tym
hasłem niesamowite filmy.
Warto zachęcić do odwiedzenia dwie strony:
www.emofree.com
www.eft.net.pl
Metoda jest prosta, darmowa i może z powodzeniem stosować
ją każdy. Uwzględnia ona te powiązania pomiędzy ciałem
a psychiką, o których wiedzieli ludzie od dawna mieszkający
w Chinach, a o czym albo nie wie, albo nie chce wiedzieć współ-
czesna medycyna. Szczególnie panie powinny przeczytać książ-
kę autorstwa Louis Hay pt. Możesz uzdrowić swoje ży-
cie,·w której autorka odkrywa przed czytelnikami zawiłe po-
wiązania między guzkami macicy a bolesnymi doświadczenia-
mi sprzed kilkunastu lat. Ciekawy wątek rozwinął się tu:
http://www.celzycia.com/rak-jest-uleczalny.html
42
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
Z nieco innej beczki… w starożytnych kulturach plemiennych
jedną z brutalnych kar była kara śmierci wymierzana przez…
rzucenie klątwy. Wystarczyło, aby do skazanego nieszczęśnika
przyszedł członek Starszyzny i oznajmił mu:
— Klątwa została rzucona.
A jego silnie wpojony podświadomy lęk powodował, iż w ciągu
3 dni umierał. Ciało i psychika są ze sobą powiązane! Udział
Twojej podświadomości w Twoim życiu jest większy, niż Ci się
wydaje. Każdy z nas ma marzenia i pragnie ich realizacji, więc
jeśli wiedziałbyś, że można mieć większą sterowność w swoim
życiu, podjąłbyś to wyzwanie poznania lepiej samego siebie?
Podsumowując tę część. Kiedy dowiedziałem się o chorobie no-
wotworowej, wbrew pozorom nie wpadłem w rozpacz, męcząc
wszystkich dookoła pytaniami „dlaczego ja?”. w tym miejscu
muszę Ci powiedzieć, że już wcześniej wiedziałem o istotnym
powiązaniu ciała z psychiką, dlatego zasadnym było zapytać
siebie „dlaczego nie ja?”. Dlaczego nie mnie miało to się przy-
trafić, skoro nie dbałem o dietę, jadłem śmieciowe jedzenie
pełne nasyconych kwasów tłuszczowych, wypierałem emocje
i żyłem, ogólnie rzecz biorąc, wbrew sobie, sporadycznie upra-
wiając sport? Skoro tak było, spełniłem wszystkie warunki do
tego, by zawitać na onkologię. Ale jeśli wiedziałem o tym wcze-
śniej, dlaczego nic nie zrobiłem ? Bo… znalazłem sobie wy-
43
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dlaczego ja? A dlaczego nie.
mówkę w postaci „nie mam czasu”. Dziś wiem, co jest w moim
życiu najważniejsze.
Niestety w naszym społeczeństwie zarówno śmierć, jak i rak są
tematami tabu okupionymi olbrzymim lękiem, dlatego wiele
osób woli w ogóle o nich nie myśleć, niż przyjrzeć się, jak im
blisko do tego drugiego. Uwierz, że wystarczy niewielki wysi-
łek, by to straszne doświadczenie nigdy Cię nie spotkało.
I nie ma czego się obawiać, tylko zacząć świadomie kierować
swoim zdrowiem! O emocjach i psychice mógłbym napisać
jeszcze wiele, ale nie chcę Cię zanudzić.
44
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień
Dzisiaj jest wyjątkowy dzieńDzisiaj jest wyjątkowy dzień
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień Twojego życia. Bo jest DZISIAJ.
Tylko dzisiaj możesz podjąć decyzję odnośnie tego, że chcesz
coś zmienić w swoim życiu. Obojętnie, jakie by ono nie było.
Nie jutro, bo ono jeszcze nie nadeszło. Nie wczoraj, bo już tego
dnia nie ma. Tylko dzisiaj. Tylko teraz… teraz… teraz możesz
posłuchać siebie i dokonać wyboru, który odmieni Twoje Życie
na zawsze. Obojętnie, w którą stronę pójdziesz, zawsze wy-
grasz. Wygrasz nowe doświadczenia, które Cię umocnią albo
sprawią, że na Twojej drodze pojawią się nowi ludzie. Tylko te-
raz możesz wybrać, że chcesz inaczej. Z tego miejsca rozpoczy-
na się nowa pełna pasjonujących przygód „zabawa” w odkry-
wanie prawdziwego siebie. Być może będziesz musiał zmierzyć
się ze swoimi demonami, które co jakiś czas zrywają się z łań-
cucha, by straszyć Cię w nocy. Być może przyjdzie Ci uratować
to małe dziecko, które ciągle jest w Tobie, a którego postanowi-
łeś już na zawsze nie słuchać, obrastając w pancerz dorosłości.
Może po drodze uratujesz piękną królewnę i będziecie żyli dłu-
go i szczęśliwie. A może przyjdzie do Ciebie królewicz obudzić
Cię miłosnym pocałunkiem. Cokolwiek Ci się przytrafi, wygrasz
na tym. Trudne doświadczenia zawsze kształtują nasz charak-
45
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień
ter. Nie bez powodu starożytni mawiali „per aspera ad astra”.
„Czy Ty wiesz, o czym mówisz, chłopie ?” — słyszę w oddali nie-
rozumiejące głosy. Każdy chce być szczęśliwy, lecz co to zna-
czy? Czuć się kochanym? Mieć wszystko i zamknąć się w zło-
tym zamku z czeladnikami na każde Twoje skinienie? Czy to
szczęście? Czy też być niewzruszonym wobec okoliczności życia
i na zawsze już pozostać w kontakcie ze swoim sercem, w któ-
rym mieszka Ten, od którego przyszedłeś na świat ? A jeśli był-
byś już taki kochany i uwielbiony i miałbyś już wszystko…
a później wszystko stracił jak Hiob, to co by Ci zostało? Ile
energii i nerwów i stresu i nieprzespanych nocy poświęciłbyś
na pielęgnowanie obaw, że skoro już zaszedłeś tak wysoko, to
już niżej upaść nie możesz? A jeśli ona odejdzie, bo jest ze mną
dla pieniędzy? A jeśli przyjdą i mi zabiorą te złote góry, nie-
słusznie posądzą i zostaniesz na koniec sam… to co się stanie
z Twoim szczęściem? Wiem wiem, pytanie idiotyczne, ale może
jednak… nie tędy droga do szczęścia prowadzi. Kiedyś pewien
człowiek modlił się do Boga, aby ten spełnił jego 3 życzenia.
Prosił o bogactwo, miłość i dostatnie życie. Dostał to, co chciał,
i zostało mu ostatnie życzenie. Następnie wszystko mu odebra-
no, a ukochana żona zmarła. U granic załamania nerwowego
zwrócił się ponownie do Boga z lamentem:
— Dałeś mi wszystko, o co prosiłem, a mimo to nie zaznałem
spokoju. Otaczali mnie zawistni ludzie, przyjaciele mnie opu-
46
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Dzisiaj jest wyjątkowy dzień
ścili, kobieta, którą kochałem, umarła. Jakie powinno być moje
ostatnie życzenie?
Bóg odpowiedział:
— Módl się o to, byś był szczęśliwy bez względu na okoliczności.
Przywiązujemy się tak bardzo do otaczających osób, rzeczy
i zjawisk, że jakikolwiek ruch Sił Życia w którąkolwiek stronę
powoduje u nas poczucie straty, żalu i nie-szczęścia. Mądrzy
ludzie mawiają: „We wszechświecie jest tylko jedna stała: nie-
ustająca zmienność”.
Życzę Ci, byś potrafił płynąć bez bólu w rzece Życia, tylko co ja-
kiś czas wiosłując do kolejnej przystani, oraz by Twoje wybory
były jak najbardziej świadome i zgodne z Tobą.
I pamiętaj: nigdy nie dostajesz zadań ponad swoje siły.
47
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Happy end
Happy endHappy end
Masz za sobą kilkadziesiąt stron tekstu, w którym odważyłem
się z Tobą podzielić swoim bólem, lękami, emocjami i przemy-
śleniami. Jeśli dotarłeś do tego momentu, moje wielkie gratu-
lacje. w chwili jego pisania od zakończenia kuracji minęło już 6
miesięcy. Ostatnie badanie PET (pozytonowa tomografia emi-
syjna) nie wykazało istnienia żadnych ognisk zapalnych ani
zmian rozrostowych. Ciało zatrute chemią powoli wraca do
normy, szpik kostny budzi się z zimowego snu, odporność jest
nadal na beznadziejnym poziomie, ale liczę, że i to z czasem się
zmieni. Najgorzej ucierpiała głowa. w klatce piersiowej z guza o
wielkości 13 x 8 cm pozostała tzw. resztka białkowa, czyli nie-
aktywne „opakowanie” o wielkości ok. 4 x 1,5 cm. Nic z tym już
nie można zrobić, organizm podobno wchłonie sam.
Na koniec mam do Ciebie prośbę. Być może słyszałeś o Terapii
Gersona. w serwisie YouTube dostępny jest film na ten temat
pt. Cud terapii Gersona. Moim marzeniem jest wyjazd do kli-
niki Gersona na Węgrzech. Niestety koszt jest oszałamiający.
Zebrałem już większość funduszy, ale brakuje mi jeszcze ok.
14 000 zł. Chcę ująć to tak: jeśli cały ten tekst lub jakakolwiek
jego część ma dla Ciebie jakąś wartość, wspomóż, proszę, moje
48
PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak
Happy end
dążenia do realizacji tego wyjazdu. To może być dowolna kwo-
ta. Wiem, że być może wiele osób wokół Ciebie jest w gorszej
sytuacji zdrowotnej niż ja, ale to właśnie moje słowa kieruję do
Ciebie teraz. Nie zamieszczam smutnych zdjęć, bo źle się z tym
czuję. A jeśli zdecydujesz, że to, co napisałem, nie jest dla Cie-
bie nic warte, to też w porządku, bo przecież nie musi. Możesz
się poczuć z tym bezpiecznie.
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ, że poświęciłeś mi swój cenny czas
i uwagę, „wysłuchując” mojej historii. Niech Nowy Rok 2010
będzie dla Ciebie łaskawy pod każdym względem, niech spełnią
się Twoje marzenia, a miłość, zdrowie oraz radość z małych
chwil zagoszczą w Twoim domu na stałe. Życzę Ci tego z całego
serca.
Jeśli masz ochotę podzielić się czymkolwiek ze mną po prze-
czytaniu tego tekstu, napisz, proszę:
willowbag@wp.pl
Grzegorz
49

More Related Content

Viewers also liked

Pinterest: Un babillard 2.0?
Pinterest: Un babillard 2.0?Pinterest: Un babillard 2.0?
Pinterest: Un babillard 2.0?Adrianne Langlois
 
20080618 Suivi Lecteurs Epsa
20080618 Suivi Lecteurs Epsa20080618 Suivi Lecteurs Epsa
20080618 Suivi Lecteurs EpsaVincent Peyrègne
 
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2B
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2BMémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2B
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2BNicolas Durand
 
La Création de Contenu dans votre Inbound Stratégie
La Création de Contenu dans votre Inbound StratégieLa Création de Contenu dans votre Inbound Stratégie
La Création de Contenu dans votre Inbound StratégieNoemie Aguettant
 
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_Final
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_FinalFR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_Final
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_FinalSabine FAURE SA Mlle
 
Droit des cartels et de la concurrence déloyale
Droit des cartels et de la concurrence déloyaleDroit des cartels et de la concurrence déloyale
Droit des cartels et de la concurrence déloyalefredericborel
 
Projet Fin d'année version finale
Projet Fin d'année version finaleProjet Fin d'année version finale
Projet Fin d'année version finaleHoussem AZZOUZ
 
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na Allegro
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na AllegroPoradnik dla partnerow o sprzedazy na Allegro
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na AllegroEbooki za darmo
 
Sztuka wyznaczania i osiagania celow
Sztuka wyznaczania i osiagania celowSztuka wyznaczania i osiagania celow
Sztuka wyznaczania i osiagania celowEbooki za darmo
 

Viewers also liked (14)

ET12 - EX4 - Google adwords
ET12 - EX4 - Google adwordsET12 - EX4 - Google adwords
ET12 - EX4 - Google adwords
 
Pinterest: Un babillard 2.0?
Pinterest: Un babillard 2.0?Pinterest: Un babillard 2.0?
Pinterest: Un babillard 2.0?
 
20080618 Suivi Lecteurs Epsa
20080618 Suivi Lecteurs Epsa20080618 Suivi Lecteurs Epsa
20080618 Suivi Lecteurs Epsa
 
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2B
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2BMémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2B
Mémoire de recherche - Community management et stratégie média social en B2B
 
La Création de Contenu dans votre Inbound Stratégie
La Création de Contenu dans votre Inbound StratégieLa Création de Contenu dans votre Inbound Stratégie
La Création de Contenu dans votre Inbound Stratégie
 
sdfddfsdfddf
sdfddfsdfddfsdfddfsdfddf
sdfddfsdfddf
 
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_Final
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_FinalFR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_Final
FR-Méga Nutrition Super Aliment Biologique_Final
 
Droit des cartels et de la concurrence déloyale
Droit des cartels et de la concurrence déloyaleDroit des cartels et de la concurrence déloyale
Droit des cartels et de la concurrence déloyale
 
Projet Fin d'année version finale
Projet Fin d'année version finaleProjet Fin d'année version finale
Projet Fin d'année version finale
 
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na Allegro
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na AllegroPoradnik dla partnerow o sprzedazy na Allegro
Poradnik dla partnerow o sprzedazy na Allegro
 
Odchudznie fakty i mity
Odchudznie fakty i mityOdchudznie fakty i mity
Odchudznie fakty i mity
 
Internet w praktyce
Internet w praktyceInternet w praktyce
Internet w praktyce
 
Sztuka wyznaczania i osiagania celow
Sztuka wyznaczania i osiagania celowSztuka wyznaczania i osiagania celow
Sztuka wyznaczania i osiagania celow
 
Kod raka
Kod rakaKod raka
Kod raka
 

Similar to Przezylem

Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebook
Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebookPsychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebook
Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebooke-booksweb.pl
 
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magia
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magiadarmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magia
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magiaebooks
 
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...e-booksweb.pl
 
Kwartalnik Rownowaga nr 6
Kwartalnik Rownowaga nr 6Kwartalnik Rownowaga nr 6
Kwartalnik Rownowaga nr 6Zarowka
 

Similar to Przezylem (6)

W otchlani-smierci
W otchlani-smierciW otchlani-smierci
W otchlani-smierci
 
Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebook
Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebookPsychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebook
Psychologia zdrowego rozsądku - Witold Wójtowicz - ebook
 
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magia
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magiadarmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magia
darmowy ebook Manipulacja Perswazja Czy Magia
 
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów - Barbara N. Łopień...
 
Duchowa rewolucja
Duchowa rewolucjaDuchowa rewolucja
Duchowa rewolucja
 
Kwartalnik Rownowaga nr 6
Kwartalnik Rownowaga nr 6Kwartalnik Rownowaga nr 6
Kwartalnik Rownowaga nr 6
 

Przezylem

  • 1.
  • 2. Niniejszy ebook jest własnością prywatną. Został zakupiony legalnie w serwisie ZloteMysli.pl Publikacja dostarczona w ramach akcji „Ściągnij i przeczytaj, ZANIM zapłacisz” przez www.PatBank.pl - bank banków © Copyright by Wydawnictwo Złote Myśli & Grzegorz Pawlak rok 2010 Data: 28.02.2010 Tytuł: Przeżyłem Autor: Grzegorz Pawlak Wydanie I Projekt okładki: Marzena Osuchowicz-Podleś Redakcja: Magda Wasilewska Skład: Marcin Górniakowski Wydawnictwo Złote Myśli sp. z o.o. ul. Daszyńskiego 5 44-100 Gliwice WWW: www.ZloteMysli.pl EMAIL: kontakt@zlotemysli.pl Niniejsza publikacja, ani żadna jej część, nie może być kopiowana, ani w jakikolwiek inny spo- sób reprodukowana, powielana, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pi- semnej zgody wydawcy. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także ko- piowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce in- formacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wy- korzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
  • 3. SPIS TREŚCISPIS TREŚCI Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio......................................................................4 Pojedynek Tytanów..................................................13 Witajcie w życiu.......................................................20 Płytki jak płyta.........................................................23 Magia chwili.............................................................25 Bóg...........................................................................28 Michał......................................................................35 Dlaczego ja? A dlaczego nie......................................38 Dzisiaj jest wyjątkowy dzień.....................................45 Happy end...............................................................48
  • 4. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio PrzeżyłemPrzeżyłem……, czyli moja historia, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserioz rakiem półżartem, półserio Zastanawiając się często nad tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, zadaję sobie pytanie „jak to możliwe?”. Nie: „dlaczego ja?”, ale: „jak to możliwe, że przeżyłem?”. Zaczęło się z pozoru niewinnie… albo zacznę moim ulubionym cytatem z Sokoła Maltańskiego… Był to jeszcze jeden z tych dni, kiedy wszystko mogło się zdarzyć. Siedziałem właśnie w swoim biurze przy Ostrobramska Avenue w Warszawie, wy- konując kolejne czynności pod nieobecność obu szefów. Jed- nak ten dzień miał przynieść wiadomość, która miała odmienić całe moje dotychczasowe życie. Głupi kaszel, nic nieznaczące pokasływanie plus kilka innych objawów, które nie zwracały na siebie szczególnej uwagi. A że silny ze mnie mężczyzna — tak psychicznie, jak fizycznie, więc musiałoby mnie „coś” powalić na ziemię, bym się na poważnie przestraszył i poważniej zain- teresował zdrowiem. Zostałem wygoniony przez moją partner- kę na rentgen. Pani doktor po wezwaniu mnie na dodatkowe zdjęcia orzekła: — Znaczne poszerzenie cienia śródpiersia. 4
  • 5. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio — Ale co to znaczy? — pytałem. Pomimo swoich kompetencji, których zdradzać nie mogła, oznajmiła wprost, widząc lekkie zmieszanie na mojej twarzy: — Dla mnie to wygląda na zmianę guzową, musi pan wykonać dokładniejsze badania. Wiedziony instynktem, który przez przyćmienie głowy napę- dzany był siłą ciągnącą ku sukcesowi zamiast ku przetrwaniu, zwolniłem kroku i dzięki dobremu człowiekowi zrobiono mi to- mografię. Po trzech dniach zadzwoniła Ola, prosząc, bym usiadł, bo nie ma dobrych wieści. Moja klatka piersiowa, pocię- ta na plasterki przez obracające się pierścienie tomografu, po- kazała jasno, że zadomowił się w niej… guz. Albo, jak woli mó- wić Marcin, „Alien”. Zmiana była duża do tego stopnia, iż pro- fesor, który konsultował zdjęcia, tak się przejął, że sam wziął sprawy w swoje ręce i bez mojej zgody szukał szpitala celem wykonania biopsji w trybie pilnym. Wszystko działo się szybko, jakby prowadzone magiczną ręka Stwórcy. Pojawiali się ludzie, zjawiska, zdarzenia, które umożliwiły pobranie wycinka w cią- gu tygodnia. Tak jakby wszechświat czekał tylko i wiedział jednocześnie, że czekać nie można. Po prostu się działo. Pierwsze rozpoznanie wykazało łagodną zmianę nowotworową w postaci grasiczaka, czyli zmutowanej grasicy, która już daw- 5
  • 6. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio no powinna zaniknąć, ale u niektórych nie zanika. Może byłem tak wyjątkowy. Pierwsza wizyta w Centrum Onkologii, które przeraża już sa- mym wyglądem, otrzeźwiła mnie z tego, że może być dobrze. Co ciekawe… cały czas czułem dziwny nieposkromiony spokój. Wszystkie osoby z mojego otoczenia, czująco-widzące, mówiły: — Ta choroba ma ciebie zmienić, dostałeś drugą szansę, bę- dziesz żył na pewno. Już wtedy wiedziałem, że choroba jest tylko posłańcem. I aż posłańcem. Można wyjść ze wszystkiego, jeśli się mądrze wyko- rzysta daną szansę, chyba że taki koniec wybrała Twoja Dusza. Dr T. zadzwonił i oznajmił, iż po „randce” z radiologami chcą mnie operować. Wiedziałem, czym pachnie kerakotomia, ale na szczegółowe pytania dotyczące samego zabiegu doktor już nie potrafił odpowiedzieć. Zażyłem lekarza. w końcu bez kom- pleksów już potrafię o sobie powiedzieć, że jestem inteligentny, co w połączeniu z umysłem badacza natury zjawisk wszelakich, pozwoliło wysnuć oczywiste wnioski. Pan doktor jedynie ode- słał mnie do swojego przełożonego. I dobrze się stało, po raz kolejny zaingerowała Siła Wyższa. Wolę taki punkt widzenia. Pan profesor ze srebrnymi włosami spojrzał i z jednoznacznym akcentem orzekł, iż wcale nie jest pewny, że powinni mnie ope- rować. Mam wypożyczyć preparaty, by je ponownie przebadali. Kolejny tydzień oczekiwania na wyrok (choć każdego pacjenta 6
  • 7. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio uczą — „rak to nie wyrok, to diagnoza”) i rozległ się dzwon oznajmiający, że to chłoniak i chirurgia w tym życiu nie jest mi dana. Pani doktor, przyglądając się mojemu przypadkowi, po chwili milczenia zawyrokowała karę pozbawienia wolności na okres minimum 6 miesięcy z prawem do warunkowego zwol- nienia na życzenie własne (zgodnie z Prawami Pacjenta) lub na wniosek właściwego organu wykonawczego, czyli mojego ciała, który zmęczony szpitalnymi przepychankami rzuci wszystko w cholerę i postanowi w końcu żyć inaczej, czyli nastąpi ozdro- wienie albo rzucę sam siebie i postanowię żyć w nieco bardziej subtelnym stanie Ducha, a pozostaną po mnie tylko płacz i łzy najbliższych. 17 października 2008 roku był dniem sądnym. O godzinie 8 z wielką torbą zacząłem wdychać opary słodkich cytostaty- ków i środków dezynfekujących — chciałoby się rzec „drażnią- cych zmysły nutką dekadencji”, jednakże to nie kawa świeżo palona, więc rzeknę — doprowadzających do odruchów „cofki". Najpierw trepanobiopsja szpiku, czyli drenaż kości miednicy, celem zbadania, czy nie ma przerzutów. Stos papierów, zgoda na poddanie się eksperymentowi innowacyjnym lekiem i sala nr 9. — Hmm… dziewiątka — pomyślałem. — Wygląda na to, że po- winienem coś skończyć1 . 1 w numerologii cyfra 9 oznacza koniec jakiegoś cyklu lub czas podsu- 7
  • 8. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio Na kończeniu zeszły mi ponad trzy miesiące. Najbardziej roz- bawiła mnie pani w Ruchu chorych, oznajmiając, że za tydzień w książeczce kończy mi się poświadczenie ubezpieczenia, więc jeśli nie dowiozę, wystawi mi rachunek za „SPA & Wellness" w oparach chemii. Grzecznie uprzedziłem, że nie wyobrażam sobie, bym chciał bawić się w Poszukiwacza Zaginionej Piecząt- ki zakładu pracy, ale jeśli chce, to proszę — tu numer księgowo- ści, niech dzwoni i się umawia, bo z tego, co wiem, to ona jest po to, by mi pomóc, a nie dokopać, chyba że tuż po moim wej- ściu napis na drzwiach „Ruch chorych” zmieni się niepostrze- żenie na „SPA & Wellness”. Nic na to nie wskazywało, zatem pani odpuściła i mogłem pożeglować po morzu płytek bladego odcienia na VI piętro. I wierz mi, że czułem się jak podczas spaceru Zieloną Milą. Heniek, Michał i Mundek przywitali mnie milcząco, ze współ- czuciem spoglądając na kolejnego przybysza z Matplanety, któ- ry z wyżła stał się jamnikiem i musi zarzucić plany, marzenia, ambicje, oczekiwania i być Tu i Teraz. „Czyli co?”, powiadasz, zająć się sobą? Mieć odwagę i ponownie zejść do własnej piw- nicy, by ratować to zagubione dziecko od upadku w ciemność? Przecież kilka lat temu stamtąd wyszliśmy. Skonfrontować się ponownie z pierwotnym lękiem, że śmierć, że ciało, że to rak, mowań, w którym powinno się kończyć różne sprawy. Oczywiście in- tepretację pozostawiam samym zainteresowanym. 8
  • 9. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio że może nie być nic dalej, że być może odgłos automatycznych drzwi oznacza, że zamknęły się one za mną po raz ostatni? A czy poradzą sobie beze mnie w pracy? Ale co to w ogóle zna- czy poddać się chemioterapii? Bo każdy mówi innym głosem. A jeśli wczoraj miałem Ostatnią Wieczerzę? I nie było przy mnie Apostołów ani nikogo, kogo mógłbym potrzymać w tej chwili za rękę, ale jadłem, sycąc się każdą chwilą i każdym kę- sem w ciszy własnego serca i hałasem we własnej głowie. W końcu to był rak. Mijały pierwsze dni po udanym podaniu tzw. prefazy. Wpadasz wtedy w stan zadumy i kontemplacji nad samym sobą, podają Ci leki, o których nic nie wiesz, pielęgniarki nazywają to czule „chemijką”, lekarze jakby nie umieli zejść z piedestału, na który weszli z takim mozołem — cytostatykami. Pacjenci przyjęli wła- sną grypserę, w zależności od koloru, mawiając: „cytrynka, lan- drynka, truskawka”. Każdy pocieszał się jak mógł i mimo na- prawdę serdecznej i rodzinnej atmosfery na sali pomiędzy przyjętymi pozami i odgrywanymi rolami widać było przybicie w obliczu tego, co mogło nadejść. Z głupim uśmiechem na twa- rzy wysłuchiwałem każdego dnia porad lekarzy, co wolno, cze- go nie wolno, czy mój szpik się odbudował i dlaczego, do chole- ry, nie mogę pójść do domu, mimo że pierwsza przepustka miała być dopiero za miesiąc… na 3 dni zaledwie. Spróbuj so- bie wyobrazić próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości osoby, która do tej pory, mimo 101 potknięć, nie potrafiła się 9
  • 10. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio wyzbyć swoich marzeń i idyllicznych nadziei, a zamkniętej w kilkumetrowej przestrzeni z grupką facetów, którzy byli Ci obcy. Pani doktor na pocieszenie powiedziała: — Proszę się przyzwyczajać do tego miejsca. To jest teraz pana nowy dom. Musisz wiedzieć jedno… gdy przekraczasz bramy szpitala, za- mykają się za Tobą popychane magicznymi siłami hydrauliki Drzwi do Innego Wymiaru. Im szybciej sobie uświadomisz, że Twoje poprzednie życie się skończyło (i musiało skończyć), tym dla Ciebie lepiej. Wiedz jeszcze jedno… ta choroba zmienia. W moim przypadku w grę wchodziła praca nad sobą w zakresie zmiany własnej osobowości, umiejętności mówienia „nie”, ro- bienia tego, na co mam ochotę, robienia tego, co jest w zgodzie ze mną, nawet jeśli jest to wbrew przyjętym normom i ideałom społecznym. Bo w końcu, czym jest tzw. norma — jak nie wy- pracowanym schematem zachowania, podążania utartym szla- kiem, tak by nie wzbudzać kontrowersji, nie wychylać się przed szereg, nie ulec pokusie skręcenia w bok, nie narażać się na za- zdrosne opinie innych, którzy tak bardzo trzymają się drogi, że nawet myśl o odstępstwie budzi przerażenie. A jeśli jestem Inny? Jeśli od zawsze byłem Inny, miałem odmienne poglądy, bo były to moje poglądy, inaczej siebie wyrażałem, tylko dałem się za sprawą tresury społecznej wcisnąć w ramy, w których ni- gdy się nie mieściłem. Oczywiście czym innym są normy np. 10
  • 11. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio kodeksu, gdzie penalizuje się zabójstwo etc, ale to inna para kaloszy. Wiedziałem, że czeka mnie ciężka praca i wiedziałem, że muszę ją wykonać, jeśli chcę wyjść z tego żywy. NIC w Two- im życiu nie dzieje się przypadkiem. Żaden „nieproszony” gość, napotkany przechodzień, przeczytana gazeta… nie zaistniały w Twojej rzeczywistości przypadkiem. Ty Jesteś Twórcą, tylko jak masz być tego świadomy, skoro większość osób boi się po- być w ciszy z samym sobą, jeśli tzw. normalna większość nie zna swoich myśli, jeśli odczuwaną dziurę i pustkę potrafimy za- pchać albo jedzeniem, albo kolejnym filmem, albo kolejnym kielichem lub przyjmujemy postawę martwego zwierzęcia. Mniej żyć to według niektórych mniej boleści. I tu leży pies po- grzebany. Nie potrafimy sobie radzić sami ze sobą, bo nikt nas nie nauczył, bo nikt nam nie pokazał, a chore społeczeństwo nie dopuści do tego, byś przejrzał na oczy, bo wtedy stracą nad Tobą kontrolę. Nie sięgniesz po narzędzia terapeutyczne, bo strach przed tym, jak Cię ocenią, gdyby się dowiedzieli, jest większy. Dlatego z takim zaangażowaniem przywdziewamy każdego dnia rano maski i z taką lubością odgrywamy przyda- ne nam role. Problem w tym, że role często bywają w sprzecz- ności z tym, kim jesteśmy. Ale ich odgrywanie daje nam tyle korzyści, że trudno jest zrezygnować, bo nagle powstaje prze- strzeń, z którą nie umiemy sobie poradzić, której nigdy nie mieliśmy tyle do dyspozycji, więc lepiej podążać utartą ścieżką „bezpiecznej” przestrzeni życiowej znanej od lat. Co niedzielę 11
  • 12. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio rosół, spacer i „Złotopolscy”. Ta choroba miała mi pokazać, że można inaczej. Miała mi dać odwagę do tego, by pokazać w końcu innym, że można inaczej… bez lęku, bez strachu, po- dążając drogą, którą wybrało Twoje serce, a nie naszpikowaną drogowskazami, które „wiedzący lepiej” Drogowcy Życia ze- chcieli pospiesznie ustawić dawno temu. Strach pomyśleć, co by było, gdybym się temu poddał. Byłoby bezpiecznie, bogato, obficie, ale wbrew sobie. 12
  • 13. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów Pojedynek TytanówPojedynek Tytanów Pierwsza chemia (na sześć planowanych) przebiegła bez pro- blemu. Pani doktor ze zdziwieniem patrzyła, jak moje wyniki są nadzwyczaj dobre, dobrze się czuję i mam nawet siłę żarto- wać, tudzież prowadzić z nią lekarskie dysputy, używając me- dycznych nazw, fachowych stwierdzeń, lawiny słów. Z równie wielkim zdziwieniem słuchała, gdy prosiłem ją o przepisanie diety bezmięsnej, bo ten wątek zajmuje pierwszorzędne zna- czenie w komplementarnym (nie wybiórczym) podejściu do tej choroby. Wszystko było takie, jakie miało być. Pewnego dnia podjąłem próbę sił i postanowiłem nie poddać się tzw. spadkom, czyli okresowi, gdy organizm zostaje podduszony przez chemię i wszystkie wyniki lecą na łeb na szyję, z odpornością włącznie. Najbardziej cierpi oczywiście szpik, który jest licencjonowa- nym producentem krwinek wszelkiego koloru. A gdy tak „spa- dasz”, świat przestaje mieć znaczenie i ogarnia Cię nieznana dotąd katatonia, chyba że doświadczałeś kiedyś prawdziwej de- presji. Tzw. otamowanie ciała i umysłu staje się faktem i wszystko staje się szare. To, co cieszyło, przestaje mieć zna- czenie. 13
  • 14. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów Jako zapalony kinoman nie miałem wtedy ochoty ani na kino, ani na spotkania, ani na rozmowy. Jedyne, co było najpiękniej- sze wtedy, to osoby, które bez głupiego uśmiechu i wewnętrz- nego przymusu potrafiły przyjść, usiąść przy mnie i siedząc w milczeniu, trzymać za rękę. Nawet, gdy zasnąłem w ich obec- ności, przyjmowali to z radością, bo jakby nie było, w trakcie snu człowiek najlepiej się regeneruje, odbudowują się połącze- nia neuronowe, czyli jest to oznaka zdrowia. O tej chorobie musisz również wiedzieć, że jest wielkim testem dla wielu zna- jomości. Pierwsza reakcja tych, którzy aktywnie biorą udział w Twoim życiu, jest podobna: szok, przerażenie, wyparcie, lęk przed śmiercią. Później fala litości, współczucia, zalewanie Cię kawą z baru na dole i sokami, spełnianie zachcianek na jedze- nie, na słodkości (mimo że nowotwór żywi się cukrem) i pła- czem, skrywaną histerią widoczną jak na dłoni. Później przy- chodzi zmęczenie ludźmi i opowiadaniem w kółko tej samej hi- storii, jak to się stało, że tak się stało. Zacząłem więc odmawiać wizyt, mimo że i tak było ich niewiele, ludzie wybierali zdecy- dowanie telefon niż wizytę. I wcale im się nie dziwię — samo to miejsce budzi przerażenie. Najsmutniejsze było to, że w XXI w. słychać było nadal poglądy (w które wierzono), że „nowotworem można się zarazić”. Wie- rzyli w to ludzie inteligentni, po studiach, wykształceni, którzy świat pojmują rozumowo, a jednak w konfrontacji z własnym strachem rezygnowali z tego narzędzia diagnostycznego i wole- 14
  • 15. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów li się asekurować, słuchając zabobonów. Nie miałem żalu ani pretensji. Nie mogłem wymagać, by mając swoje życie i swoje problemy, w dodatku poddawali w wątpliwość sens swoich wierzeń. Mimo iż było to przejawem troski i ludzkiego serca, najbardziej wkurzające były SMS-y o treści „jak się czujesz”, gdy uginając się pod pręgierzem kolejnej porcji „truskawki”, ogarniała mnie nienawiść do wszystkiego, co mnie otacza. Pamiętam, jak pewnej niedzieli obudziłem się rano i powie- działem do chłopaków: — Panowie, wybaczcie, jeśli niewiele będę dziś mówił albo za- chowam się po chamsku, ale jestem pełen morderczych myśli. Moje ogłoszenie przywitali w milczeniu, nie udzielając głupich komentarzy w stylu: „nie łam się, chłopie, trza być twardym, nie miękkim”, ale pamiętam tylko, że w ich oczach widziałem zrozumienie. Kilka dni później, gdy morderczy nastrój powró- cił, odwiedził nas ordynator i powiedział: — To trzeba wygadać, pani doktor przyjdzie do pana po obcho- dzie i pan jej wszystko opowie. Przyszła, potrzymała za rękę i wyrzuciłem jej wszystko, co moja wątroba nosiła od kilku miesięcy. Co za ulga! Skutek? Mała biała tabletka antydepresyjna raz dziennie. Ale wracając do sprawy… gdy pani doktor opowiedziała mi przed kuracją, co mnie czeka, że „spadki”, że „wzrosty” i raczej bym nie wiązał 15
  • 16. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów tego z aktywnością zawodową, umówiłem się sam ze sobą, że widać jest jakiś nadprzyrodzony powód (albo chciałem, by ta- kim był), dla którego się tu znalazłem i wykorzystam swoje zdolności wizualizacji i całą swoją psychowiedzę, by pokonać „spadki” i jednak nie zaliczyć kolejnego dołka. Pojedynek miał się odbyć wkrótce. Na widowni zasiedli zna- mienici goście: przybyły wszystkie krwinki, białe, mieszając się z czerwonymi, utworzyły na widowni napis: „Wierzymy w Cie- bie”, płytki zajęły pozycję na podłodze, zgodnie z przypisaną im rolą budowniczych naczyń, co jakiś czas gromko krzycząc, że bycie płytkim nie jest wcale takie złe. Już niedługo miałem do- świadczyć, jak to nazywam, „osobowości płyty chodnikowej”. W lewym narożniku stanął ważący 1,375 g w szarych spoden- kach mistrz wagi super-lekkiej, Mózg z całym swoim potencja- łem. Ciągnął za sobą kawałek rdzenia przedłużonego, ale mu- siał go zostawić na stołku, co by nie wyglądało na to, że sobie pomaga ogonem. Walka miała być czysta. Trener był znany ca- łemu środowisku. Byłem nim Ja — osoba inteligentna, obda- rzona dużym poczuciem humoru i tym większym umysłem, po- dobno promienna i z genialnymi ambitnymi pomysłami na ży- cie, niestety romantyk na wymarciu, któremu słowo „świeca” wcale nie kojarzy się z gaźnikiem motocykla. w prawym naroż- niku ubrany w jaskrawo żółte spodenki mistrz wagi ciężkiej, Metotrexat 800, w asyście nikomu wcześniej nieznanej czer- wonoskórej panienki, o wszystko mówiącej ksywie DCX 500. 16
  • 17. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów Moje ciało wiedziało, że ta „truskawka”, jak określali ją pacjen- ci, ma talent do palenia żył i znalezienie u siebie spalonego na- czynia było na porządku dziennym, gdyż czerwona dama w szklistej sukience lubiła szukać innych dróg ujścia niż te, któ- re jej wyznaczono, więc wolałem się trzymać od niej z daleka, jak długo to było tylko możliwe. Sędzia ringowy ubrany w białe rękawiczki, Świadomość, jak to ona, była pełna zachwytu dla jednych i drugich, w końcu takie samoobserwacje nie zdarzają się codziennie, choć czuła, że wynik walki będzie miał na nią istotny wpływ. Metotrexat (zwany w środowisku także Meta) wyglądał jak gorszy kuzyn Shreka spod granicy białoruskiej, zajmujący się tylko jednym, dla którego wydatek na maszynkę do golenia był o tyleż zbyteczny, że wolał to robić nożem ku- chennym, tylko że ostrzałka się dawno zgubiła, a z ust zionął oparami chemii bliżej nieznanego, raczej syntetycznego pocho- dzenia. w napięciu oczekiwano gongu. Młodziutka krwinka, kręcąc zgrabnie mitochondrium, przemaszerowała po ringu, zapowiadając Walkę o tytuł. Zaczęło się… prefaza minęła gład- ko, obroniłem się dietą. Zresztą wcale boleć nie miało. We wle- wie pierwszym po kilku minutach dostałem cios, którego się nie spodziewałem i leżałem na deskach ze złuszczonymi ślu- zówkami, upatrując ratunku w sile woli i suplementach. Nie- stety wyziewy Mety tak mi się dały we znaki, że wszystkie wskaźniki hulały jak rozbrykane konie wypuszczone po zimie na zielone pastwisko. Kolejny wlew i podobna historia. w tym 17
  • 18. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów przypadku musiano mi podać morfinę, bo do walki przyłączyły się afty, które podstępnie niezauważone wśliznęły się pod liny, atakując z tyłu. Lekarz asystujący miał jedyne wytłumaczenie: „robić płukankę 6–8 razy dziennie”, tylko to taka chyba liczba zaporowa, że chcąc tego przestrzegać, musiałbym nie jeść i nie pić, tylko się płukać. Pomijając fakt, że pasta zębowa paliła jak kwas, wyzwanie było naprawdę godne tytułu mistrzowskiego. Morfina dodała mi trochę wigoru, odstawiając na bok ból, ale udzieliła się sędziemu ringowemu, który przymykał oko na po- czynania Mety, a wyglądało na to, że i DCX długo nie usiedzi w narożniku i czym prędzej będzie się chciała przyłączyć do ło- motu. w okolicach rundy 4. walka zaczęła przypominać bar- dziej wolną amerykankę niż pojedynek obstawiony zasadami. Z zasad to jedynie cola mi smakowała, choć mam też swoje za- sady. Koszmar. Walczyłem na kilku frontach, sam ze sobą, sam z nimi, sam ze światem, czasami musiałem obudzić gumowym młoteczkiem Świadomość, bo zapomniała, że jej udział w tej walce jest prze- sądzony i nie może się położyć, gdy trwa rozgrywka, a miała na to ochotę wielokrotnie. Kolejne przerwy między rundami za przyzwoleniem lekarza spędzałem w domu. Niestety Meta to- warzyszyła mi cały czas, nawet dziś, gdy zakończyłem leczenie, moje ciało reaguje drgawkami na zapach tuńczyka. To było sil- niejsze. 18
  • 19. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Pojedynek Tytanów Meta i DCX działały podstępnie, mając jeszcze za oręże stadko grzybów, bakterii, wirusów i zatruwając kolejne cykle pobytu. Nawet kolega z laboratorium2 Alfa, nie potrafił mi pomóc, mimo usilnych prób wizualizacji wskaźników krwi i wszystkie- go, co mi przyszło do głowy. Głowa była coraz słabsza, Świado- mość coraz bardziej słaniała się na nogach i coraz bardziej przymykała oczy na nieczyste zagrania przeciwnika. Ring-an- nouncer ogłosił ostatnie dwie rundy. Rundę 5. okupiłem go- rączką i zapaleniem oskrzeli, co tym bardziej było przerażające dla lekarzy, że blokowało im możliwość dalszej kuracji do czasu zaleczenia choćby skutków infekcji. Z małymi perturbacjami i pokłutymi plecami od punkcji lędźwiowych, ze zjedzonymi wielokrotnie śluzówkami — dobrnąłem do końca. Ostatnia runda okazała się być dla mnie łaskawa. Nagle się okazało, że Meta i DCX zmieniły swoje zapatrywania, a na ring wszedł ich menago — bandzior spod Wołomina o słodkiej ksywie Guzek, lecz mordzie tak paskudnej, że od samego widoku chciało się wymiotować. 2 Miejsce, które stworzyłem w swojej wyobraźni, przypominające swoim wyglądem laboratorium, gdzie mogłem się spotykać ze swoim równie wyimaginowanym pomocnikiem, doradcą. Według niektórych teorii w każdej chwili mamy dostęp do całego swojego potencjału umysłu i było to tylko jedno z narzędzi, które temu miało służyć. Kie- dyś przeczytałem, iż cybernetycy dowiedli, że mózg człowieka w ciągu sekundy odbiera 8 mld bitów informacji, a nasza świadomość reje- struje jedynie 4 tysiące. 19
  • 20. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Witajcie w życiu Witajcie wWitajcie w życiużyciu Walkę wygrałem na punkty, mimo chytrych podstępów i nie- czystych zagrywek. Udało się, przeżyłem. Do dziś się zastanawiam, jak to możliwe było, i co tym powodo- wało, że w obliczu szczątków mojej osobowości chciało mi się nadal żyć. Może to była Miłość. Może nadzieja, że jednak bę- dzie lepiej. W końcu wyboru dokonujemy my sami. A może wiara, że jed- nak można inaczej. Że trzeba tylko czasami się poddać temu, co nadchodzi i zaufać, że Ten Na Górze wie lepiej. Jedno wtedy było pewne… żyłem i chciałem żyć, choć inaczej. Nie będąc od- twórcą ról, które wyznaczyli mi inni reżyserowie, ale tych, któ- re sam dla siebie wybrałem z opcją w kontrakcie, że w każdej chwili mogę z nich zrezygnować. Moje wewnętrzne dziecko chyba podchwyciło ton i radośnie za- częło się przygotowywać na nadejście Nowego Mnie. w końcu podjąłem decyzję, że moje życie się zmieni. Pozostało jeszcze „tylko” pokonać wszystkich tych, którzy zostali po tamtej stro- nie szpitalnych drzwi, nie mając kompletnie pojęcia, co się dzieje i po co to wszystko. Chciałem żyć… inaczej. Rozumiesz? 20
  • 21. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Witajcie w życiu To taki moment w Twoim życiu, kiedy czujesz, że w kształcie i formie, w jakiej byłeś, w jakiej żyłeś do momentu przekrocze- nia drzwi oddziału, jesteś dla siebie bezużyteczny. Zwróć uwa- gę na moje słowa: dla SIEBIE bezużyteczny!!! Dla innych za- wsze, znają Cię od podszewki, znają Twoje guziki, wiedzą, gdzie nacisnąć, by wywołać uśmiech albo smutek, albo poczucie winy, co wychodzi wielu z nich najlepiej. A JA chciałem z tym wszystkim zerwać. A JA chciałem inaczej. Ot, bezczelny. Jeszcze się nie przyzwy- czaili do wyobrażeń o mnie, bo ciągle im uciekałem, ciągle wy- mykałem się spod kontroli w swoje światy i krainy, a już miała nastąpić kolejna zmiana. Teraz wiem, że było warto. Czuję to w ciele. A co by było, gdybym zdecydował, że w tym kształcie i formie, w jakich się znajdowałem, było mi dobrze? Prawdopo- dobnie musiałbym powtarzać tę lekcję wielokrotnie, aż zmę- czone ego by odpuściło i nastąpiło Wyzwolenie. Teraz wiem, że zawsze można inaczej. Najsmutniejsze było w tym wszystkim to, że ego pracuje na naszej głowie-intelekcie, a nasza kultura nie uczy słuchać siebie, swojego serca. w pewnym momencie w moim życiu nadeszła taka chwila, kiedy zmęczony realiami rzeczywistości i tym, jak ludzie się ranią, krzywdzą w imię wła- snej wygranej i jedynej satysfakcji, że ktoś został pokonany, nie chciałem już więcej doświadczać smutku i płaczu, odbierając wszystko potrójnie intensywnie, więc zamknąłem się w głowie i kazałem sercu się zamknąć. w końcu chciałem być taki jak 21
  • 22. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Witajcie w życiu inni, wtedy w mojej ocenie lepsi. Na moje szczęście i ta droga okazała się błędna i szybko z niej zrezygnowałem. Nie wiem, Kim Jesteś, czytając ten tekst, ale wiedz, że nawet jeśli siedzisz w ciemnej klatce, wilgotnej jaskini pełnej pajęczyn, gdzie słoń- ce dociera tylko na kilka minut dziennie, zazwyczaj w chwilach, gdy swój własny świat zamieniasz na ten, który ktoś dla Ciebie przygotował na szklanym ekranie — to wiedz, że zawsze można inaczej. Ale wybór niestety należy do Ciebie. Wiem, jakie to trudne zerwać łańcuchy i pozwolić się prowadzić, ale wiedz, że można inaczej. Mówię „niestety wybór należy do Ciebie”, bo lęk przed zmianą często jest tak wielki, że wysiadają nam bezpieczniki i wolimy więcej nie próbować. Nowe Życie to nowe reguły (tym razem ustalone przez Ciebie, w końcu przez Ciebie), nowa droga i wie- lość kierunków, które możesz obrać. Twoich kierunków. Ja już wybrałem. Teraz tylko będę się modlił, by dobry Bóg, który to- warzyszył mi w tej szpitalnej wędrówce, dał mi siłę przetrwania oraz by zmiana przebiegła łagodnie. Heniek nie miał tyle szczę- ścia co ja. Odszedł do Krainy Wiecznych Łowów 3 miesiące po tym, jak mnie przyjęli, ale takie są czasami koszty trwania uparcie przy własnym zdaniu. Teraz przynajmniej już nie od- czuwa bólu. Świeć, Panie, nad jego Duszą. 22
  • 23. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Płytki jak płyta Płytki jak płytaPłytki jak płyta Wbrew pozorom można powiedzieć, że chemioterapia ma swo- je uroki. A raczej jej skutki z gatunku tych ubocznych. Gdy za- tapiasz się we własne myśli, czas zaczyna płynąć inaczej, odpa- dają kolejno zmysły, cały świat zewnętrzny przestaje Cię intere- sować. w sumie można powiedzieć, że istniejesz tylko Ty i cała reszta, choć tak trudna do zdefiniowania. Nawet trudno na- zwać to „resztą”, bo istnieje ona jako całość wszystkiego, co znałeś do tej pory, a co miało się niedługo skończyć. Nie musisz rozumieć tych słów. Przyjmij, proszę, że tak po prostu było. Wtedy też nadchodzi ta chwila, kiedy nie mając wyjścia, musisz pożegnać się na dłuższą bądź krótszą chwilę z przywiązaniem do obrazu samego siebie, który zbudowałeś w swojej głowie, bo w jednej chwili ów umęczony obraz zaczyna się rozpadać. Na- gle któregoś dnia zdałem sobie sprawę z tego, że moja genialna zdolność kojarzenia faktów i zjawisk nagle wyparowała. Nie wi- działem najprostszych rozwiązań, a ułożenie kolejnych puzzli na komputerze zajmowało wieki. To samo z inteligencją, choć według definicji powyższe „kojarzenie” jest jej składową. W pewnym momencie zaczynasz sobie uświadamiać, że zosta- łeś obdarty ze wszystkiego, co zdobywałeś latami z takim wysił- 23
  • 24. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Płytki jak płyta kiem i musisz budować wszystko od początku. Na szczęście, jak się później okazało, wszystko powraca, choć aby odwrócić de- strukcyjne skutki chemioterapii, potrzeba niemałego wysiłku. Dla mnie było to o tyle istotne, że cała moja aktywność zawo- dowa opierała się na pracy głową. A tu nagle miałem się cofnąć w rozwoju do fazy 6-letniego dziecka. w chwili, gdy czytasz po- wyższy tekst, nadal doświadczam dolegliwości ze strony głowy — chyba bardziej charakterystycznych dla wieku starczego niż zdrowego 30-latka mającego przed sobą życie. Ale czasami bywa tak, że trzeba wszystko stracić, by dostać wszystko jeszcze raz. w moim przypadku to Druga Szansa i Nowe Życie. 24
  • 25. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Magia chwili Magia chwiliMagia chwili Na początku tego tekstu napisałem, że „ta choroba zmienia”. To prawda na wielu poziomach. Być może pamiętasz słowa wy- powiedziane przez głównego bohatera filmu „Piła” w I albo II części o wewnętrznej przemianie, jaką przeszedł na skutek cho- roby nowotworowej. Nie powtórzę dokładnie, ale brzmiało to mniej więcej tak: — Gdy dowiadujesz się, że masz raka, zmienia się cały twój świat. Nagle zaczynasz rozkoszować się smakiem pitej wody, czując, jak spływa po przełyku. Nagle zaczynasz dostrzegać ko- lor nieba, które dotąd było dla Ciebie obojętne, bo wiesz, że być może już nigdy go nie zobaczysz i łapczywie oddychasz, jakby chcąc nadrobić stracone lata, mając świadomość, ile chwil ra- dości zaprzepaściłeś. Mogę powiedzieć, że przemiana, której człowiek doświadcza, przechodząc przez młynek choroby nowotworowej, jest pozy- tywna. Pomijając fakt, że umiejętność cieszenia się chwilą jest złota, mam wrażenie, że wielu z nas jej brakuje. Ale co nas od tego powstrzymuje? Może sam fakt niedoceniania procesu ży- cia. Nauczeni jesteśmy głupio wierzyć w osiągnięcia, które 25
  • 26. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Magia chwili przynosimy do swojego życia z zewnątrz, ale zapominamy o tym, co „mamy pod ręką”, by umieć to docenić. Kiedyś sły- szałem takie powiedzenie: „jedną godzinę potrafią docenić ko- chankowie, którzy od dawna się nie widzieli; wartość jednej se- kundy doceni biegacz, który przybył na metę jako drugi; cho- dzenie o własnych nogach doceni ten, który jedną z nich stra- cił; smak młodości docenia się, będąc starym…” Wydaje się, że życie daje nam wszystko, byśmy mogli poczuć się szczęśliwi, tylko my z uporem maniaka machamy na to ręką, jakbyśmy chcieli powiedzieć: „a co ty możesz wiedzieć”, ślepo brnąc do kolejnego przyczółka szczęścia, „bo teraz już na pewno będę szczęśliwy”. Ale później się okazuje, że jest inaczej. Najpierw uzależniamy nasze poczucie szczęścia od kolejnych stadiów ży- cia: szkoła jedna, druga, trzecia, później praca… związek… sa- mochód… dom… tylko gdzieś na dnie czujemy gorzki smak roz- czarowania, że ktoś nas oszukał. I nie wiedzieć czemu, za wszelką cenę uzależniamy nasze poczucie szczęścia od przed- miotów zewnętrznych. Czy to źle? Ani dobrze, ani źle, tylko zo- bacz, jak to pracuje w Twoim życiu. Przed chwilą w radiowej Trójce usłyszałem słowa piosenki „…martwisz się tylko o to, czy twój pociąg jest spóźniony, lecz nie o to, czy jedzie we właściwą stronę.” Jeśli jesteś szczęśliwy, serdecznie Ci gratuluję i skła- dam Ci pokłon, bo ja musiałem trafić na onkologię, by dopiero zacząć doceniać radość płynącą z małych chwil. Bo jedzenie smakuje zupełnie inaczej, gdy nie masz spalonych przez che- 26
  • 27. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Magia chwili mię śluzówek; cola smakuje jak dobrze znany napój, a nie kwas; gdy możesz iść do toalety bez stojaka z kroplówką i zu- pełnie inaczej się czujesz, rozpoznając twarze otaczających Cię osób. I dopiero wtedy odczuwasz wdzięczność, że wszystko w Twoim ciele normalnie funkcjonuje. Czasami trzeba coś stra- cić, by docenić to, co się miało do tej pory. 27
  • 28. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg BógBóg Bóg towarzyszył mi w tej szpitalnej wędrówce od początku. W pierwszym rozdziale napisałem, iż „wszystko działo się tak, jakby prowadzone magiczną ręką Stwórcy”. I do dziś to po- twierdzam. Wszystko ułożyło się tak, że dostałem najlepszego lekarza, który intuicyjnie dobrał najlepsze leki, miałem dobo- rowe towarzystwo na sali, które wzajemnie się wspierało, i przyjaciół, którzy potrafili uszanować moje decyzje. Pamię- tam, że Najwyższy ingerował w moje szpitalne życie za każdym razem, gdy byłem już tak zmęczony, że odechciewało mi się wszystkiego, z życiem włącznie. Wtedy to jakby wiedzione przeczuciem albo skierowane do mnie przez Niego pojawiały się osoby, które wsparły mądrą radą, podały ciepłą dłoń w mil- czeniu i z sercem akceptowały moje łzy. Mówiąc o mądrej ra- dzie, nie mam na myśli poklepywania się po ramieniu w mę- skim stylu, mówiąc „nie martw się, będzie dobrze”, bo takie rady mogę wyczytać w kolorowych brukowcach, choć przyzna- ję, że jest jakaś magiczna siła w męskim wsparciu. Zobaczyć uznanie dla swojej walki w oczach innego mężczyzny (szczegól- nie takiego, którego uznajesz za autorytet) jest doświadcze- niem bardzo budującym. Jako że „osoba” Boga jest mi bliska, 28
  • 29. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg bo często dochodzi między Nami do wymiany zdań (uśmiech), miałem okazję doświadczyć na sobie prawdziwości słów: „Choć oczy macie, nie widzicie, i choć uszy macie, nie słyszycie?”3 . Nie wiem czemu, ale coraz częściej zgadzam się z poglądem, że On — Szef wszystkich Szefów — przemawia do Nas przez innych ludzi za pomocą ich słów, ich gestów, kolejnego artykułu w ga- zecie, SMS-ów, podsuwanych przez obcych ludzi książek, pla- katów i Pani Jadzi ze sklepu warzywnego też… mówiąc inaczej jego możliwości współpracy z Nami są nieograniczone. Działo się tak, iż On wiedział (bo niby jakim cudem miałby nie wiedzieć), że bardzo lubię czytać i że czytam wszystkie plakaty i ulotki, jakie napotykam. Wynika to bądź z ciekawości, bądź z chęci nieprzegapienia czegoś wartościowego. I tak też się sta- ło. Na ścianie holu głównego Centrum Onkologii wisiał niepo- zorny plakat z koszem warzyw, niczym niewyróżniający się z „tłumu” innych plakatów, tym bardziej że przeważał w nim kolor biały informujący o spotkaniu w dniu 19 marca 2009 ze znanym lekarzem autorem książki Antyrak dr. Servanem Schreiberem. Oczywiście nie mogło mnie na nim zabraknąć. Tam poznałem pewnego młodego człowieka, który oprócz ogromnej wiedzy z zakresu odżywiania powiedział mi również o terapii Gersona. Pod wpływem dr. Schreibera kupiłem książ- kę, zacząłem ją studiować, jeszcze bardziej zmieniłem sposób odżywiania, odrzucając pewne produkty, których w diecie an- 3 Mk 8:18. 29
  • 30. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg tyrakowej być nie powinno, co mi wyszło tylko na dobre. JED- NO TYLKO wydarzenie w postaci przeczytania plakatu zmieni- ło tak wiele w moim życiu! Również Ty czytasz te słowa dzięki tamtemu zdarzeniu. Oprócz tego, że chcę się z Tobą podzielić swoimi przeżyciami, jesteś dla mnie wsparciem na drodze do realizacji mojego marzenia — powrotu do zdrowia, za co Ci dziękuję. Jedno niewiele znaczące wydarzenie… A ile Ty plakatów mijasz codziennie na ulicach? Tak, wiem, nie będziesz przecież czytał wszystkiego. Ale jest na to sposób: słu- chanie swojej intuicji. Pozwól, że opowiem Ci inną historię. Pa- miętam jak dziś, gdy dobrych kilka lat temu chciałem zarobić na studenckie życie. Na ulice Warszawy wyszli właśnie pierwsi roznosiciele bezpłatnej gazety. Po wykonaniu telefonu w spra- wie naboru okazało się, iż wszystkie miejsca są już obstawione. Wychodząc z domu, kłóciłem się sam ze sobą, że przecież bez sensu jest tam jechać, skoro… tu padała seria wymówek. I pa- miętam, że gdy tylko chciałem skierować swoje kroki w inną stronę, poczułem w całym ciele wewnętrzny opór, a gdy posta- wiłem stopę w kierunku, w którym powinienem się udać na rozmowę… opór znikał. Powiedziałem sobie wtedy w myśli „dobra już dobra, przecież widzisz, że idę”. Rozmowa przebie- gła szybko i bez efektów, bo przecież wszystkie miejsca były już zajęte. Zostawiłem aplikację i wściekły na siebie i na Niego wy- 30
  • 31. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg szedłem. Była godzina 21. Gdy dojechałem do domu, marząc tylko o poduszce, zadzwonił telefon, a w słuchawce usłyszałem znajomy głos osoby przyjmującej moje zgłoszenie — Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale właśnie jedna pani musiała zmienić swoje plany i jeśli jest pan nadal zaintereso- wany, proszę przyjechać, możemy zacząć pojutrze. Moja radość była ogromna. Ale później przyszło mi na myśl, jak mało wiemy o tym, co się dzieje wokół nas oraz że być może On wiedział, że taki będzie efekt tej rozmowy, stąd wewnętrzny opór mojego ciała. W jakiś sposób jakaś część mnie WIEDZIA- ŁA! Spokorniałem natychmiast. I być może tak jest, że każdy odwołany lot samolotu, spóźnienie na koncert, guma w samo- chodzie… ratują nam po prostu życie. Bo niby skąd mamy wie- dzieć, czy po drodze nie zdarzyłoby się coś, czego chcielibyśmy uniknąć. Skąd? A mimo to cały czas zachowujemy się jak małe dzieci, którym zabrano zabawkę z postawą aroganta, podcho- dząc do procesu Życia i do Niego, który może wiedzieć lepiej. Często zastanawiam się, w jakim miejscu mojego życia bym się teraz znajdował, gdybym przeoczył tamten plakat. Być może wiedza o właściwej diecie przyszłaby do mnie w inny sposób, w końcu ta książka powinna stać się biblią dla wszystkich cho- rych na nowotwory i tych tzw. zdrowych. A jeśli bym jej nie do- stał? „Choć oczy macie, nie widzicie, i choć uszy macie, nie sły- szycie”. 31
  • 32. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg Życzę Ci pokory na co dzień wobec Życia i umiejętności wsłu- chiwania się w swoje odczucia, być może jedno z nich zaprowa- dzi Cię tam, gdzie pragniesz. Na zakończenie tego rozdziału bajka o Trzech Drzewach. Dawno dawno temu rosły sobie trzy drzewa… każde z nich piękne i wyjątkowe… takie jak Ty. Każde z nich miało swoje marzenia… i każde modliło się do Boga. Pierwsze modliło się tak: — Boże, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie zetną… zrobią ze mnie najpiękniejszą skrzynię, w której będą przechowywać najcenniejsze klejnoty i wszyscy będą do mnie przychodzili i podziwiali i składali dary. Drugie drzewo tak się modliło: — Panie, spraw, aby stało się tak, że gdy przyjdą drwale i mnie zetną, zrobią ze mnie najpiękniejszą łódź, na której grzbiecie będę niosła króla królów wraz z jego świtą. Trzecie drzewo modliło się: — Boże, spraw, aby stało się tak, by drwale mnie oszczędzili i nie ścinali mnie, bo chcę być jak najbliżej Ciebie. Po jakimś czasie przyszli drwale i ścięli wszystkie trzy drzewa. 32
  • 33. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg Pierwsze drzewo pocięto na kawałki i zrobiono z niego skrzy- nie, by wstawić je w ciemnej szopie. I smutne było drzewo, że Bóg nie wysłuchał jego modlitw. Drugie drzewo pocięto i zro- biono z niego łódź, którą pływali rybacy i która brzydko pach- niała, i była cała brudna, i smutne było drzewo, że Bóg nie wy- słuchał jego modlitw. Trzecie drzewo pocięto na belki i usta- wiono w ciemnej szopie. Pewnego dnia skrzynię zrobioną z pierwszego drzewa odwie- dziła para ludzi. Kobieta była w ciąży. Wyściełano skrzynię siankiem i kawałkiem płótna, i położono w nim dziecię. I zaczę- ły dziać się cuda. Gwiazda olbrzymiej jasności pojawiła się na niebie i przyszli pastuszkowie, kłaniając się dziecięciu, i przy- byli też Trzej Królowie ze Wschodu, składając pokłon i niosąc złoto, kadzidło i mirrę. I drzewo było szczęśliwe, bo wiedziało, że nosi w sobie króla i Bóg spełnił jego prośbę. Jakiś czas później na łódź zrobioną z drugiego drzewa wszedł pewien mężczyzna wraz z grupą ludzi i wypłynęli. Nagle roz- szalała się burza, on wstał i wydał wodzie rozkaz, by się zatrzy- mała. I wiedziało już drzewo, że nosi w sobie prawdziwego Kró- la i szczęśliwe było, że jego modlitwa została spełniona. Z trzecim drzewem wiesz, co się stało. Zbito z niego krzyż i wręczono go mężczyźnie podążającemu na Golgotę. Tam go do niego przybito, a gdy miał już skonać, głośno zawołał, aż 33
  • 34. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Bóg rozstąpiło się niebo i ziemia zadrżała. I wiedziało już drzewo, że bliżej Boga już być nie może. Morał z tej bajki jest taki… Za każdym razem, gdy narzekasz, uważaj, bo być może Bóg właśnie spełnia Twoje marzenia. Mo- dlitwy każdego z drzew się spełniły, ale w inny sposób. Być może jesteś na najlepszej Drodze do ich realizacji. Autor nieznany / zasłyszane. 34
  • 35. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Michał MichałMichał Poznaliśmy się na sali szpitalnej nr 11. Michu przybył na kolej- ną chemię po nawrocie choroby. Drobna postać czterdziesto- latka z niesamowitym umysłem z łatwością przekraczającym bariery rzeczywistości nakreślone ludzką ręką. Dyrektor działu w dużej firmie, pełen pokory, skromności i bez cienia arogancji w postawie, jak i głosie. Wraz z żoną można by ich postawić za wzór małżeństwa do naśladowania. Dla mnie takim wzorem właśnie byli. Nieśmiało zaczynaliśmy rozmowy, kolejno odkry- wając podobny punkt widzenia na wiele spraw i wspólne zain- teresowania. Przyznaję, iż wtedy życie miało inny smak. Jak się później okazało, była to jedna z niewielu osób, z którymi mia- łem tak dobry kontakt. To mniej więcej tak, że nagle zdajesz sobie sprawę, że spotkałeś osobę, za której obecnością tak tęsk- niłeś w swoim życiu, że możecie przegadać całą noc i nie czuje- cie się zmęczeni. Na onkologii opadają wszelkie powłoki uczyn- ności i życzliwości, w które jesteśmy obleczeni na co dzień. W sumie można powiedzieć, że stajesz się zdrowym egoistą. Dla mnie to było bardzo trudne doświadczenie powiedzieć, że „nie mam na coś ochoty”, „nie chce mi się”, „mam to w d… chce mi się spać”, chociaż cały czas miałem wrażenie, że dopiero tu- 35
  • 36. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Michał taj człowiek staje się naprawdę ludzki, tak jakby chciał nadro- bić stracony czas i zaskarbić sobie łaskę u Najwyższego kolej- nymi dobrymi uczynkami. Tym razem bez gier, bez manipula- cji. Tutaj naprawdę można być sobą. A jeśli spróbujesz inaczej, Twoje ciało to szybko zweryfikuje, opadając bez sił na łóżko. W końcu zakłamywanie siebie i robienie czegoś wbrew sobie wymaga użycia dodatkowych pokładów energii, których i tak wtedy nie miałem wiele i wydaje się, że wszystko było obliczone na to, by właśnie w taki szczery — wobec siebie i innych — spo- sób żyć. Psychoterapia pod sztandarem NFZ. Oczywiście opisuję Ci swoje doświadczenia, niewiele osób ma ochotę w tym i tak trudnym czasie dodatkowo konfrontować się ze swoim wnętrzem. Zatem wracając do Michała… przebyli- śmy razem długą drogę, modląc się za siebie wzajemnie. Gdy wychodził do domu na przepustkę, tęskniłem za nim i czas pły- nął jakoś inaczej. I po długim czasie zmęczony chorobą od- szedł, zaznając spokoju w Innym Miejscu. Do teraz nie potrafię pogodzić się z jego śmiercią. To mniej więcej tak, jakby Bóg chciał powiedzieć, że to wszystko zależy od czegoś innego. A może od nas? Może to my podejmujemy decyzję: „tak, wybie- ram życie” i wtedy każdy haust powietrza przynosi nam zdro- wie. w końcu Jung mówił, że większość naszych procesów my- ślowych (więc i decyzyjnych) to ta część góry, która jest scho- wana „pod wodą” nieświadomości, a zaledwie 5% to udział na- szej świadomości. Wydaje się więc, że szukając przyczyn nasze- 36
  • 37. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Michał go zdrowia i naszych problemów, należy sięgnąć głębiej… do podświadomości. Tylko kto nam o tym powie? w telewizji tego nie mówią, w szkole nie uczą. Zakleszczeni w kajdanach opinii społecznych nie jesteśmy w stanie w wielu przypadkach sięgnąć po fachową pomoc terapeuty z obawy o to, co ludzie powiedzą. Na onkolo- gii nie ma tego strachu. Zależy Ci tylko i wyłącznie na sobie. W dodatku zachodzi jeszcze jeden mechanizm. Wszyscy są wo- bec Ciebie nadzwyczaj pobłażliwi (no może poza lekarzami), więc cokolwiek zrobisz i tak Ci wybaczą. Problem w tym, że niewiele osób dopuszcza do siebie w ogóle taką możliwość wyj- ścia poza narzucone i przyjęte przez nas samych normy zacho- wania. 37
  • 38. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. Dlaczego ja? A dlaczego nie.Dlaczego ja? A dlaczego nie. Bez względu na to, w co wierzysz, kim jesteś i skąd pochodzisz jako istota ludzka, funkcjonujesz na wielu poziomach wzajem- nie na siebie oddziałujących. w uproszczeniu można powie- dzieć, że to CUD, czyli Ciało, Umysł i Dusza. Człowiek to me- chanizm składający się z naczyń połączonych. Jeśli jeden z try- bików maszyny zaczyna szwankować, odbija się to na pozosta- łych. w onkologii bardzo często mówi się o wyraźnym wpływie stresu na obniżenie odporności, a co za tym idzie, zwiększonym ryzyku rozwoju choroby. Bo bez względu na to, co o sobie wiesz, wiedz, że komórki nowotworowe ma każdy z nas i po- wstają one w naszym ciele codziennie. Ale bądź spokojny. Po to masz system odpornościowy, aby Cię od nowotworu chronił. Bądź tylko na tyle mądry, by go wspomagać i oliwić wspomnia- ne wcześniej trybiki. Na rynku jest wiele bardzo dobrych suple- mentów diety podnoszących odporność i działających przeciw- zapalnie. I być może zaskoczę Cię, ale również dietą możesz skutecznie zapobiegać nowotworom. Często zastanawiam się, jak to możliwe, że wielkie systemy medyczne znane już w obec- nych czasach, jak chociażby hinduska Ayurveda czy medycyna chińska (np. Kuchnia Pięciu Przemian), których tradycja sięga 38
  • 39. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. 5 tysięcy lat (!), stoją na stanowisku, że zdrowie zależy w du- żym stopniu od stosowanej diety — a my uparcie wierzymy w moc tabletki i skalpela. Wszyscy tamtejsi lekarze jakąkolwiek kurację zaczynają od prośby: — Powiedz mi, co jesz. Jak to możliwe, że wolimy oddawać najdroższe nam zdrowie w ręce fachowców w białych kitlach, samemu często ślepo po- dążając utartymi szlakami. Jeśli powiesz, że „tak robił mój dziadek i dożył późnej starości”, to Ci odpowiem, że prawdopo- dobnie mieszkał na wsi w zupełnie innym środowisku, pozba- wionym takiej ilości konserwantów, toksyn i spalin; post trak- tował jako wezwanie do naturalnego oczyszczania organizmu, a i ilość wysiłku fizycznego była znacznie większa. Argumentów można używać wielu. Jedno jest pewne: sposoby działania sprzed lat wymagają aktualizacji. w kwestii diety najlepiej, jeśli oddam pałeczkę w ręce dr. Servana, autora książki Antyrak. Nowy sposób życia, który miał okazję osobiście skonfrontować się — będąc lekarzem — zarówno z chorobą nowotworową (na- wrotową w postaci guza w głowie), jak i podejściem medycyny akademickiej do procesu choroby. Pamiętam, jak podczas spotkania z nim w Centrum Onkologii w Warszawie (zaraz po wizycie w porannych programach TV) powiedział: 39
  • 40. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. — Gdy przyjdziecie dziś do domu, otwórzcie szafkę, w której trzymacie oleje, wyłóżcie te, które są dla was niezdrowe i nie chciejcie ich nawet podarować wrogom. Polecam Ci tę książkę nie tylko z powodu niesamowitych treści z niej płynących, ale przede wszystkim z troski o Ciebie i naj- bliższe Ci zdrowie tak zaniedbywane przez wielu. Poza tym je- stem pewien, iż spojrzysz na siebie po tej lekturze nieco inaczej i być może stanie się ona przyczynkiem do bardziej świadome- go i twórczego udziału w samym procesie życia. Wiedz, że sto- sowanie tylko niektórych aspektów diety antyrakowej, co i tak robisz niemal codziennie nieświadomie, może uchronić Ciebie i Twoich bliskich przed smutną wiadomością, jaką możesz usłyszeć któregoś dnia. O kwestiach duchowych trudno się wypowiadać, bo każdy z Nas ma swoje wierzenia, dlatego pozwolę je sobie pominąć. w tym miejscu pragnę jedynie przytoczyć niesamowitą historię, którą usłyszałem. Pewien mężczyzna w ostatnim stadium cho- roby nowotworowej wezwał do siebie księdza celem odbycia spowiedzi. Ale ponieważ miała to być ostatnia spowiedź w jego życiu, postanowił wyrzucić z siebie wszystko, co mu ciążyło od początku swojego życia, włączając w to ważne dla jego pod- świadomości grzeszki i przewiny jak „nie zjadłem obiadku i mamusia była smutna”. Spowiedź trwała kilka godzin. 40
  • 41. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. Wszyscy oczekiwali już tylko jednego, po czym okazało się, ku zadziwieniu otoczenia, że stan zdrowia pacjenta zaczął się po- prawiać! w kilka tygodni później opuścił szpital i na nowo mógł cieszyć się życiem. Brzmi niesamowicie? Z tej historii można wywnioskować, że jego choroba była manifestacją poczucia winy, które w linii prostej prowadzi do chęci ukarania siebie. Spowiedź w połącze- niu z autorytetem księdza była aktem wybaczenia, a tym sa- mym zniknął powód karania siebie i mógł wyzdrowieć. Tylko cały ten proces przebiegał na poziomie podświadomym. Nie będzie dla Ciebie odkryciem, co za chwilę napiszę, ale życie emocjonalne jest dla zdrowia równie ważne jak dieta i środowi- sko, w którym żyjemy. w USA bardzo popularny jest program Dr. Carla Simontona (psychoonkologa), przez który przecho- dzą osoby chore, mogąc poznać związki emocji z chorobą, na- uczyć się technik relaksacyjnych oraz sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami. w Polsce takie szkolenia prowadzi Fun- dacja Psychoonkologii „Ogród Nadziei”. www.ogrodnadziei.org.pl Szkolenia są albo bezpłatne, albo za drobną odpłatnością. Do- stępna jest również na polskim rynku książka dr. Simontona. w każdym przypadku mówi się o umiejętności odpoczynku, udziale stresu w procesach chorobowych, nieuzdrowionych 41
  • 42. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. emocjach trawiących nasze wnętrze od lat. Fundacja prowadzi również wiele innych działań wspierających osoby chore i to- warzyszące w chorobie. Jeśli będziesz miał odwagę sięgnąć głę- biej i zajrzeć do swojego wnętrza, i cokolwiek z tego, co napisa- łem powyżej, wydaje się dla Ciebie interesujące, możesz się- gnąć po Technikę Wolności Emocjonalnej (EFT – Emotional Freedom Technique). w serwisie YouTube znajdziesz pod tym hasłem niesamowite filmy. Warto zachęcić do odwiedzenia dwie strony: www.emofree.com www.eft.net.pl Metoda jest prosta, darmowa i może z powodzeniem stosować ją każdy. Uwzględnia ona te powiązania pomiędzy ciałem a psychiką, o których wiedzieli ludzie od dawna mieszkający w Chinach, a o czym albo nie wie, albo nie chce wiedzieć współ- czesna medycyna. Szczególnie panie powinny przeczytać książ- kę autorstwa Louis Hay pt. Możesz uzdrowić swoje ży- cie,·w której autorka odkrywa przed czytelnikami zawiłe po- wiązania między guzkami macicy a bolesnymi doświadczenia- mi sprzed kilkunastu lat. Ciekawy wątek rozwinął się tu: http://www.celzycia.com/rak-jest-uleczalny.html 42
  • 43. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. Z nieco innej beczki… w starożytnych kulturach plemiennych jedną z brutalnych kar była kara śmierci wymierzana przez… rzucenie klątwy. Wystarczyło, aby do skazanego nieszczęśnika przyszedł członek Starszyzny i oznajmił mu: — Klątwa została rzucona. A jego silnie wpojony podświadomy lęk powodował, iż w ciągu 3 dni umierał. Ciało i psychika są ze sobą powiązane! Udział Twojej podświadomości w Twoim życiu jest większy, niż Ci się wydaje. Każdy z nas ma marzenia i pragnie ich realizacji, więc jeśli wiedziałbyś, że można mieć większą sterowność w swoim życiu, podjąłbyś to wyzwanie poznania lepiej samego siebie? Podsumowując tę część. Kiedy dowiedziałem się o chorobie no- wotworowej, wbrew pozorom nie wpadłem w rozpacz, męcząc wszystkich dookoła pytaniami „dlaczego ja?”. w tym miejscu muszę Ci powiedzieć, że już wcześniej wiedziałem o istotnym powiązaniu ciała z psychiką, dlatego zasadnym było zapytać siebie „dlaczego nie ja?”. Dlaczego nie mnie miało to się przy- trafić, skoro nie dbałem o dietę, jadłem śmieciowe jedzenie pełne nasyconych kwasów tłuszczowych, wypierałem emocje i żyłem, ogólnie rzecz biorąc, wbrew sobie, sporadycznie upra- wiając sport? Skoro tak było, spełniłem wszystkie warunki do tego, by zawitać na onkologię. Ale jeśli wiedziałem o tym wcze- śniej, dlaczego nic nie zrobiłem ? Bo… znalazłem sobie wy- 43
  • 44. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dlaczego ja? A dlaczego nie. mówkę w postaci „nie mam czasu”. Dziś wiem, co jest w moim życiu najważniejsze. Niestety w naszym społeczeństwie zarówno śmierć, jak i rak są tematami tabu okupionymi olbrzymim lękiem, dlatego wiele osób woli w ogóle o nich nie myśleć, niż przyjrzeć się, jak im blisko do tego drugiego. Uwierz, że wystarczy niewielki wysi- łek, by to straszne doświadczenie nigdy Cię nie spotkało. I nie ma czego się obawiać, tylko zacząć świadomie kierować swoim zdrowiem! O emocjach i psychice mógłbym napisać jeszcze wiele, ale nie chcę Cię zanudzić. 44
  • 45. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dzisiaj jest wyjątkowy dzień Dzisiaj jest wyjątkowy dzieńDzisiaj jest wyjątkowy dzień Dzisiaj jest wyjątkowy dzień Twojego życia. Bo jest DZISIAJ. Tylko dzisiaj możesz podjąć decyzję odnośnie tego, że chcesz coś zmienić w swoim życiu. Obojętnie, jakie by ono nie było. Nie jutro, bo ono jeszcze nie nadeszło. Nie wczoraj, bo już tego dnia nie ma. Tylko dzisiaj. Tylko teraz… teraz… teraz możesz posłuchać siebie i dokonać wyboru, który odmieni Twoje Życie na zawsze. Obojętnie, w którą stronę pójdziesz, zawsze wy- grasz. Wygrasz nowe doświadczenia, które Cię umocnią albo sprawią, że na Twojej drodze pojawią się nowi ludzie. Tylko te- raz możesz wybrać, że chcesz inaczej. Z tego miejsca rozpoczy- na się nowa pełna pasjonujących przygód „zabawa” w odkry- wanie prawdziwego siebie. Być może będziesz musiał zmierzyć się ze swoimi demonami, które co jakiś czas zrywają się z łań- cucha, by straszyć Cię w nocy. Być może przyjdzie Ci uratować to małe dziecko, które ciągle jest w Tobie, a którego postanowi- łeś już na zawsze nie słuchać, obrastając w pancerz dorosłości. Może po drodze uratujesz piękną królewnę i będziecie żyli dłu- go i szczęśliwie. A może przyjdzie do Ciebie królewicz obudzić Cię miłosnym pocałunkiem. Cokolwiek Ci się przytrafi, wygrasz na tym. Trudne doświadczenia zawsze kształtują nasz charak- 45
  • 46. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dzisiaj jest wyjątkowy dzień ter. Nie bez powodu starożytni mawiali „per aspera ad astra”. „Czy Ty wiesz, o czym mówisz, chłopie ?” — słyszę w oddali nie- rozumiejące głosy. Każdy chce być szczęśliwy, lecz co to zna- czy? Czuć się kochanym? Mieć wszystko i zamknąć się w zło- tym zamku z czeladnikami na każde Twoje skinienie? Czy to szczęście? Czy też być niewzruszonym wobec okoliczności życia i na zawsze już pozostać w kontakcie ze swoim sercem, w któ- rym mieszka Ten, od którego przyszedłeś na świat ? A jeśli był- byś już taki kochany i uwielbiony i miałbyś już wszystko… a później wszystko stracił jak Hiob, to co by Ci zostało? Ile energii i nerwów i stresu i nieprzespanych nocy poświęciłbyś na pielęgnowanie obaw, że skoro już zaszedłeś tak wysoko, to już niżej upaść nie możesz? A jeśli ona odejdzie, bo jest ze mną dla pieniędzy? A jeśli przyjdą i mi zabiorą te złote góry, nie- słusznie posądzą i zostaniesz na koniec sam… to co się stanie z Twoim szczęściem? Wiem wiem, pytanie idiotyczne, ale może jednak… nie tędy droga do szczęścia prowadzi. Kiedyś pewien człowiek modlił się do Boga, aby ten spełnił jego 3 życzenia. Prosił o bogactwo, miłość i dostatnie życie. Dostał to, co chciał, i zostało mu ostatnie życzenie. Następnie wszystko mu odebra- no, a ukochana żona zmarła. U granic załamania nerwowego zwrócił się ponownie do Boga z lamentem: — Dałeś mi wszystko, o co prosiłem, a mimo to nie zaznałem spokoju. Otaczali mnie zawistni ludzie, przyjaciele mnie opu- 46
  • 47. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Dzisiaj jest wyjątkowy dzień ścili, kobieta, którą kochałem, umarła. Jakie powinno być moje ostatnie życzenie? Bóg odpowiedział: — Módl się o to, byś był szczęśliwy bez względu na okoliczności. Przywiązujemy się tak bardzo do otaczających osób, rzeczy i zjawisk, że jakikolwiek ruch Sił Życia w którąkolwiek stronę powoduje u nas poczucie straty, żalu i nie-szczęścia. Mądrzy ludzie mawiają: „We wszechświecie jest tylko jedna stała: nie- ustająca zmienność”. Życzę Ci, byś potrafił płynąć bez bólu w rzece Życia, tylko co ja- kiś czas wiosłując do kolejnej przystani, oraz by Twoje wybory były jak najbardziej świadome i zgodne z Tobą. I pamiętaj: nigdy nie dostajesz zadań ponad swoje siły. 47
  • 48. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Happy end Happy endHappy end Masz za sobą kilkadziesiąt stron tekstu, w którym odważyłem się z Tobą podzielić swoim bólem, lękami, emocjami i przemy- śleniami. Jeśli dotarłeś do tego momentu, moje wielkie gratu- lacje. w chwili jego pisania od zakończenia kuracji minęło już 6 miesięcy. Ostatnie badanie PET (pozytonowa tomografia emi- syjna) nie wykazało istnienia żadnych ognisk zapalnych ani zmian rozrostowych. Ciało zatrute chemią powoli wraca do normy, szpik kostny budzi się z zimowego snu, odporność jest nadal na beznadziejnym poziomie, ale liczę, że i to z czasem się zmieni. Najgorzej ucierpiała głowa. w klatce piersiowej z guza o wielkości 13 x 8 cm pozostała tzw. resztka białkowa, czyli nie- aktywne „opakowanie” o wielkości ok. 4 x 1,5 cm. Nic z tym już nie można zrobić, organizm podobno wchłonie sam. Na koniec mam do Ciebie prośbę. Być może słyszałeś o Terapii Gersona. w serwisie YouTube dostępny jest film na ten temat pt. Cud terapii Gersona. Moim marzeniem jest wyjazd do kli- niki Gersona na Węgrzech. Niestety koszt jest oszałamiający. Zebrałem już większość funduszy, ale brakuje mi jeszcze ok. 14 000 zł. Chcę ująć to tak: jeśli cały ten tekst lub jakakolwiek jego część ma dla Ciebie jakąś wartość, wspomóż, proszę, moje 48
  • 49. PRZEŻYŁEM — Grzegorz Pawlak Happy end dążenia do realizacji tego wyjazdu. To może być dowolna kwo- ta. Wiem, że być może wiele osób wokół Ciebie jest w gorszej sytuacji zdrowotnej niż ja, ale to właśnie moje słowa kieruję do Ciebie teraz. Nie zamieszczam smutnych zdjęć, bo źle się z tym czuję. A jeśli zdecydujesz, że to, co napisałem, nie jest dla Cie- bie nic warte, to też w porządku, bo przecież nie musi. Możesz się poczuć z tym bezpiecznie. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ, że poświęciłeś mi swój cenny czas i uwagę, „wysłuchując” mojej historii. Niech Nowy Rok 2010 będzie dla Ciebie łaskawy pod każdym względem, niech spełnią się Twoje marzenia, a miłość, zdrowie oraz radość z małych chwil zagoszczą w Twoim domu na stałe. Życzę Ci tego z całego serca. Jeśli masz ochotę podzielić się czymkolwiek ze mną po prze- czytaniu tego tekstu, napisz, proszę: willowbag@wp.pl Grzegorz 49