2. BAROCCO - perła o nieregularnym kształcie albo
BAROQUE - bogactwo ozdób
Schyłek XVI w. do początku wieku XVIII
1517 r. – wystąpienie Marcina Lutra, największy
wpływ na ukształtowanie się baroku
„sztuka jezuicka” lub „sztuka kontrreformacyjna”
okres wyniszczających wojen (wojna
trzydziestoletnia, w Polsce bunt Chmielnickiego,
potop szwedzki)
3. KONCEPT – zgodna niezgodność vel
niezgodna zgodność
Zaskakiwanie czytelnika, oszałamianie
pomysłowością
Cięte riposty i cięty dowcip
Wirtuozeria formy
4. „poeta po Janie Kochanowskim przedniejszy w
polskim wierszu” – Paprocki
Luteranin nawrócony na katolicyzm
Schyłek renesansu – zapowiedź niepokojów
barokowych
Zmarł w wieku 31 lat, przez cały okres
twórczości wiedział, że umrze młodo
5. Pokój - szczęśliwość, ale bojowanie
Byt nasz podniebny. On srogi ciemności
Hetman i świata łakome marności
O nasze pilno czynią zepsowanie.
Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie!
Ten nasz dom - Ciało, dla zbiegłych lubości
Niebacznie zajżrząc duchowi zwierzchności,
Upaść na wieki żądać nie przestanie.
Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?
Królu powszechny, prawdziwy pokoju
Zbawienia mego, jest nadzieja w tobie!
Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
Będę wojował i wygram statecznie!
6. Córa to grzechowa, Nikomu swojego
Świat skazić gotowa: Zamachu strasznego.
Wszytko, co się rodzi, I wy, co to ćcicie,
Bądź po ziemi chodzi, Prawda, że nie wiécie,
Lub w morskiej wnętrzności Jeśli nie przymierza
I wietrznej próżności, Ta sroga szampierza
Jako kosarz ziele Któremu do szyje.
Ostrą kosą ściele; Strzeż się: oto bije!
Tak ta wszystko składa,
Ani opowiada
7. Im pilniej na twoje oblicze nadobne Co za zysk stąd weźmiesz, że zginę dla ciebie,
Patrzam i na oczy twe, gwiazdam podobne, Który cię miłuję barziej niż sam siebie,
Tym mię srodze palą płomienie miłości! I twojej się wdzięcznej dziwuję piękności.
Dla Boga, daj ratunk, ginę w tej ciężkości! Dla Boga, daj ratunk, ginę w tej ciężkości!
O wdzięczne stworzenie, pani urodziwa, Żywot, szczęście i śmierć, i nieszczęście moje
Bacz to, że dla ciebie serce me omdléwa, Dzierży w swojej władzy możne serce twoje:
Cierpiąc niewymowny żal i dolegliwości; Co ty będziesz chciała, to się ze mną stanie.
Dla Boga, daj ratunk, ginę w tej ciężkości! Dla Boga, daj ratunk, me wdzięczne kochanie!
Ustawne wzdychanie, słowa niezmyślone
I smętnemi łzami lice pokropione
Niechaj cię przywiodą ku słusznej lutości.
Dla Boga, daj ratunk, ginę w tej ciężkości!
8. Skoro krótki żywot przemija jak cienie, Bez tych znaków stwierdziłbym że oczywiste,
Gasnące zwyczajnie wraz ze świecy knotem, Pogonie za sceptrem, koroną i sławą,
Czemu nie pogodzą się z krótkim żywotem Chwalebne one i zacne dla człowieka.
Palące ludzkie serca żarem płomienie?
Ale jeśli człeka krótki żywot czeka,
Uzmysławia ucieczka planety wielkiej, Czemu człowiek kocha tylko rzeczy mgliste,
Ciemności i światło na przemian widziane, Miast Bogu służyć oddaje się zabawom?
W nich po nocy oczy zmęczone, zaspane,
Widzą przemijanie, śmierć istoty wszelkiej.
9. Sługa Radziwiłłów (Janusza, po jego śmierci
Krzysztofa)
Kalwin
Wszechstronnie wykształcony, pobierał nauki
m.in. u Galileusza
10. Świat hołduje marności
I wszytkie ziemskie włości;
To na wieki nie minie,
Że marna marność słynie.
Miłujmy i żartujmy,
Żartujmy i miłujmy,
Lecz pobożnie, uczciwie,
A co czyste, właściwie.
Nad wszytko bać się Boga -
Tak fraszką śmierć i trwoga.
11. Jak błogosławiony z błota,
Jak złodziej rzeczon od złota,
Jak szwiec od świece nazwany,
Jak człowiek, człek malowany,
Tak Jezuita z Jezusa,
Strzeż się go, własna pokusa.
12. Wiem ja, za co tak często paciorki miewacie,
Za to, że tylko jedną rzecz potrzebną macie.
Bo co po pięknej twarzy, co po pięknym oku,
Gdybyście też nie miały owej rzeczy w kroku.
13. Dworzanin Lubomirskich
Z wyznania kalwińskiego przeszedł na
katolicyzm, ale nie był gorliwym wyznawcą
Dworska poezja kunsztowna, panegiryczna
Po wygnaniu z kraju sekretarz Ludwika XIV
14. O Boże, jakoż podnieść grzeszne oczy
Tam, gdzie Twoja moc wieczną światłość toczy!
Jam robak ziemny, proch nożny, pies zgniły.
We mnie się wszytkie rynsztoki zrodziły.
Jam jest nieczystej białogłowy szmaty
Kawalec, wywóz miejskich ścierwów, a Ty
Jesteś, któryś jest, wieczny, niepojęty,
Pan Bóg Zastępów, Święty, Święty, Święty!
15. Nie tyle Puszcza Niepołomska zwierza, Nie tyle Loret toczonych pacierzy,
Nie tyle ordy janczarskie żołnierza, Nie tyle Wiedeń sieci i obierzy,
Nie tyle pszczółek ukraińskie ule, Nie tyle gdański port łasztów tatarki,
Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle książek frankfortskie jarmarki,
Nie tyle krymskich strzał różne sajdaki, Nie tyle wiosna kwiatów, lato kłosów,
Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Jesień owoców i organy głosów,
Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi,
Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi,
Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle mają i jeziora trzciny,
Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Jak ja mam bólu dla swej Katarzyny.
16. Ciężko zachwycać się urokami zimy,
Gdy nie ma przy boku miłej Katarzyny,
Gdy rozhulanych śniegów nie powstrzyma szal,
Gdy do tej jedynej tęsknota, za nią żal,
Gdy nie ogrzewa twojej dłoni miękka dłoń,
Gdy żaru nie rozpala oczu lubej toń,
Gdy blasku nie rozświetla tejże sylwetka,
Gdy nie ma tu ramion kruchych jak bagietka.
Gdy nie ma kto ogrzać zziębniętej pierzyny,
Wtedy to najbardziej brak ci Katarzyny.
17. XVIII w. schyłek baroku
Jezuita, misjonarz na Litwie i Białorusi
„siekanka” bakowska
Na dworze Stanisława Augusta
Poniatowskiego symbol bezguścia i braku
smaku
Prostota przekazu
„Uwagi śmierci niechybnej i rzeczy
ostatecznych”
18. Za igraszkę śmierć poczyta, Kawalerów śmierć szyderca
Gdy z grzybami rydze chwyta: Zrywa gwałtem i z kobierca:
Na dęby ma zęby, Łopata przeplata
Na szczepy ma sklepy. Wesele w łez wiele.
Cny młodziku, migdaliku, Żywe srebro, paliwoda,
Czerstwy rydzu, ślepowidzu, Na igraszki czasu szkoda:
Kwiat mdleje, więdnieje. Czas drogi, Sąd srogi,
Być w kresie, czerkiesie. Co minie, upłynie.
Ej, dziateczki, jak kwiateczki Nie dopędzisz wczora cugiem,
Powycina was, pozrzyna Nie wyorzesz jutra pługiem.
Śmierć kosą z lat rosą, Minęło, zniknęło!
Gdy wschody, zachody. Bez zwrotu, powrotu.
19. Tyś bez wierszów dosyć sławny, Kuflów smoku, obiboku,
Z oczu, z mordy opój jawny, Przetrzyj oczy w życia zmroku!
A z brzucha - bez ucha Wierz budzi, nie łudzi:
Baryła otyła. Wraz zaśniesz i zgaśniesz.
Bez liwarów gęba kufa Dobijaj się, dopijaj się
Połknąć antał sobie ufa: Nieba łzami i cnotami,
Nie zmyli, wychyli Tam miara nie mara
Dość smagle i nagle. Wieczysta, rzęsista.
Darmo puzdro, lepiej w pipie Śmierć jak małpa, to wyrazi,
Gdy smak smagły język szczypie; Co nas zdobi lubo kazi:
Dogodzisz, wszak brodzisz Jak poczniesz, tak spoczniesz,
W aptece jak w rzece. Wschód jaki, zmrok taki.
20. I Pamiętaj Brachu: VII Kielich walniemy ,
Pójdziesz do piachu. Znikną problemy.
Lecz życie dobre, Uśmiech zagości,
Kiedy wygodne. Promyk radości,
Więc nie żyj w strachu Mówię bez ściemy.
XI Laska to ostra, V Spójrz do talerza,
Finite nostra, Czy tych miąs nie żal?
Chyba patientia, Jedz póki nie stoi,
Cnotka przeklęta. Której się boisz,
Drinka jej postaw. Sroga szampierza.
IX Patrzę na oczy, IV Próbuj wszystkiego,
Widok uroczy. Nie strach niczego.
Patrzę też nad nie, Co cię ocali?
Gdzie szyja bladnie, Brak smutków, żali.
Gdy ku mnie kroczy. Radość kolego!