Czy program 500+ to tylko polityka, czy rzeczywista troska społeczna? Jaki jest bilans tego programu po pierwszym roku? W jesiennej „Więzi” – rzeczowe komentarze ekspertów od polityki społecznej.
W 1517 r. wystąpienie augustiańskiego mnicha zainicjowało Reformację. Po 500 latach analizujemy motywacje Marcina Lutra i przyglądamy się współczesnemu luteranizmowi.
O co właściwie chodzi w dzisiejszych polskich sporach wokół teatru: o kwestie ideowe, artystyczne czy personalne? Czy teatr ma być barykadą? Jak ma znaleźć równowagę, balansując między estetyką a polityką?
Czy program 500+ to tylko polityka, czy rzeczywista troska społeczna? Jaki jest bilans tego programu po pierwszym roku? W jesiennej „Więzi” – rzeczowe komentarze ekspertów od polityki społecznej.
W 1517 r. wystąpienie augustiańskiego mnicha zainicjowało Reformację. Po 500 latach analizujemy motywacje Marcina Lutra i przyglądamy się współczesnemu luteranizmowi.
O co właściwie chodzi w dzisiejszych polskich sporach wokół teatru: o kwestie ideowe, artystyczne czy personalne? Czy teatr ma być barykadą? Jak ma znaleźć równowagę, balansując między estetyką a polityką?
Nowi polscy ubodzy to nie sprawa polityczna. To nowa kwestia społeczna. To problem, którego być może nie widać dobrze ze stolicy, ale nie sposób go ominąć w poważnych dyskusjach o Polsce. A właściwie nie problem, lecz konkretni ludzie.
W praktyce duchowości katolickiej coraz ważniejsze miejsce zajmują sprawki złego ducha, a szatan wydaje się niekiedy silniejszy niż Bóg. Pytamy więc znawców tematu: Jak odróżniać zło od Złego?
W ludzkich próbach wyjaśniania biegu dziejów niebagatelną rolę odgrywają koncepcje spiskowe. Kiedy one się pojawiły i jak rozwijały? W jaki sposób dziś przejawiają się w literaturze, filmach i rzeczywistości?
Czy jesteśmy skazani na nową polską zimną wojnę religijną? „Więź” przekonuje w jesiennym numerze, że w pluralistycznej demokracji można się spierać, nie idąc na wojnę ideologiczną.
Prawdziwa wojna trwa na wschodniej Ukrainie. Taras Wozniak wnikliwie analizuje sytuację i pyta: czy Putin na tym poprzestanie? Imperialna polityka Moskwy zmienia także sytuację ukraińskiego, rosyjskiego i być może światowego prawosławia. Jaka jest przyszłość Cerkwi?
Na celownik bierzemy również decorum – opisujemy jego burzliwe losy w sztuce, w życiu codziennym i liturgii. Burzliwe – bo nie jest łatwo odpowiednie dać rzeczy słowo.
Gwałty i terror bojowników tzw. Państwa Islamskiego budzą oburzenie, lęk, a nierzadko niechęć wobec muzułmanów. Tymczasem większość z nich stanowczo potępia zbrodnicze działania ISIS. W zimowej „Więzi” opisujemy ten spór o oblicze islamu i szukamy przyczyn sukcesów dżihadystów.
Tadeusz Mazowiecki był politykiem i mężem stanu, ale czy był również myślicielem religijnym? Pokazując mniej znaną twarz pierwszego premiera Trzeciej RP, sięgamy także po jego niepublikowane teksty.
W dziale kultury rozbieramy... nagość. Dajemy krótki kurs teologii nagości. Pytamy: co w nagości jest najistotniejsze, dlaczego splata się nam w głowach z grzesznością i co dziś mówi nam nagie ciało?
O co chodzi Rosji? To pytanie zadajemy sobie, często bezradnie, od wielu miesięcy. Letnia „Więź” przynosi wnikliwą analizę długofalowych celów polityki Kremla i potencjału militarnego Rosji.
Co dalej z Synodem Biskupów o rodzinie? Prezentujemy różne spojrzenia: kardynała, teologa, duszpasterza i publicystów z doświadczeniem małżeńskim. Przypominamy też nowatorstwo myśli ks. Karola Wojtyły sprzed ponad 50 lat.
Czy, patrząc na publicznie eksponowane obrazy cierpienia i przemocy, można poczuć się zgwałconym przez oczy? Gdzie leży granica flirtu z sadyzmem? Autorzy naszego dwugłosu odwołują się do tych samych wartości i lektur, wyciągają z nich jednak odmienne wnioski.
Równo sto lat po wybuchu pierwszej wojny światowej znów zajrzało Europejczykom w oczy widmo zbrojnego konfliktu. Z nową mocą ujawnił się dziś rosyjski imperializm. Warto więc zrozumieć, co Ukraina mówi dziś Europie. W „Więzi” piszemy o wielkiej wojnie sprzed stu lat i odsłaniamy ideowe tło działań władz rosyjskich.
Co bardziej nadaje się do reformy: nauczanie Kościoła o rodzinie czy sposób życia współczesnych rodzin? Biskupi będą o tym dyskutować jesienią na watykańskim synodzie, my w „Więzi” drążymy te sprawy już teraz.
W kulturze niezbędni są prorocy. Jakich mesjaszy opisuje współczesna polska literatura? O tym piszemy w bloku „Prorocy na języku”.
Piszemy w tym numerze „Więzi”, z rożnych stron, o narodzie polskim. Jak mówić o związkach katolicyzmu z polskością 1050 lat po chrzcie Mieszka? Czy Polacy to naród ochrzczony? Może raczej naród (w większości) ochrzczonych?
Na wolę narodu-suwerena powołuje się dziś rządząca partia, realizując swój plan polityczny. Ale jaka jest rola „woli narodu” w demokratycznym państwie prawa? Jak opisać projekt Prawa i Sprawiedliwości: rewolucja autorytarna, konserwatywna czy moralna?
Artyści słyszą coraz więcej o swoich obowiązkach wobec kultury narodowej. Czy jednak polska sztuka jest tym samym, co sztuka polska? Czy artyści mogą służyć narodowi także przez rozdrapywanie ran?
Europa stanęła przed wielkim problemem, którego wcześniej usiłowała nie dostrzegać. Analizując zjawisko nowej fali uchodźców, chcemy pamiętać, że uchodźca to przede wszystkim nasz bliźni.
Dzisiejszej Polsce przydałyby się korepetycje z autonomii Kościoła i państwa. Zasada ta zapisana jest w dwóch konstytucjach: soborowej i państwowej. Ma także korzenie teologiczne. Może zatem potrzebne są również rekolekcje?
O współczesnej sztuce ludzie Kościoła zwykli mówić z dystansem, uznając, że pokazuje ona i propaguje świat bez Boga. A przecież nawet wielka pustka może być wielką tęsknotą. Jaki jest ukryty Bóg sztuki?
Czy program 500+ to tylko polityka, czy rzeczywista troska społeczna? Jaki jest bilans tego programu po pierwszym roku? W jesiennej „Więzi” – rzeczowe komentarze ekspertów od polityki społecznej.
W 1517 r. wystąpienie augustiańskiego mnicha zainicjowało Reformację. Po 500 latach analizujemy motywacje Marcina Lutra i przyglądamy się współczesnemu luteranizmowi.
O co właściwie chodzi w dzisiejszych polskich sporach wokół teatru: o kwestie ideowe, artystyczne czy personalne? Czy teatr ma być barykadą? Jak ma znaleźć równowagę, balansując między estetyką a polityką?
Nowi polscy ubodzy to nie sprawa polityczna. To nowa kwestia społeczna. To problem, którego być może nie widać dobrze ze stolicy, ale nie sposób go ominąć w poważnych dyskusjach o Polsce. A właściwie nie problem, lecz konkretni ludzie.
W praktyce duchowości katolickiej coraz ważniejsze miejsce zajmują sprawki złego ducha, a szatan wydaje się niekiedy silniejszy niż Bóg. Pytamy więc znawców tematu: Jak odróżniać zło od Złego?
W ludzkich próbach wyjaśniania biegu dziejów niebagatelną rolę odgrywają koncepcje spiskowe. Kiedy one się pojawiły i jak rozwijały? W jaki sposób dziś przejawiają się w literaturze, filmach i rzeczywistości?
Czy jesteśmy skazani na nową polską zimną wojnę religijną? „Więź” przekonuje w jesiennym numerze, że w pluralistycznej demokracji można się spierać, nie idąc na wojnę ideologiczną.
Prawdziwa wojna trwa na wschodniej Ukrainie. Taras Wozniak wnikliwie analizuje sytuację i pyta: czy Putin na tym poprzestanie? Imperialna polityka Moskwy zmienia także sytuację ukraińskiego, rosyjskiego i być może światowego prawosławia. Jaka jest przyszłość Cerkwi?
Na celownik bierzemy również decorum – opisujemy jego burzliwe losy w sztuce, w życiu codziennym i liturgii. Burzliwe – bo nie jest łatwo odpowiednie dać rzeczy słowo.
Gwałty i terror bojowników tzw. Państwa Islamskiego budzą oburzenie, lęk, a nierzadko niechęć wobec muzułmanów. Tymczasem większość z nich stanowczo potępia zbrodnicze działania ISIS. W zimowej „Więzi” opisujemy ten spór o oblicze islamu i szukamy przyczyn sukcesów dżihadystów.
Tadeusz Mazowiecki był politykiem i mężem stanu, ale czy był również myślicielem religijnym? Pokazując mniej znaną twarz pierwszego premiera Trzeciej RP, sięgamy także po jego niepublikowane teksty.
W dziale kultury rozbieramy... nagość. Dajemy krótki kurs teologii nagości. Pytamy: co w nagości jest najistotniejsze, dlaczego splata się nam w głowach z grzesznością i co dziś mówi nam nagie ciało?
O co chodzi Rosji? To pytanie zadajemy sobie, często bezradnie, od wielu miesięcy. Letnia „Więź” przynosi wnikliwą analizę długofalowych celów polityki Kremla i potencjału militarnego Rosji.
Co dalej z Synodem Biskupów o rodzinie? Prezentujemy różne spojrzenia: kardynała, teologa, duszpasterza i publicystów z doświadczeniem małżeńskim. Przypominamy też nowatorstwo myśli ks. Karola Wojtyły sprzed ponad 50 lat.
Czy, patrząc na publicznie eksponowane obrazy cierpienia i przemocy, można poczuć się zgwałconym przez oczy? Gdzie leży granica flirtu z sadyzmem? Autorzy naszego dwugłosu odwołują się do tych samych wartości i lektur, wyciągają z nich jednak odmienne wnioski.
Równo sto lat po wybuchu pierwszej wojny światowej znów zajrzało Europejczykom w oczy widmo zbrojnego konfliktu. Z nową mocą ujawnił się dziś rosyjski imperializm. Warto więc zrozumieć, co Ukraina mówi dziś Europie. W „Więzi” piszemy o wielkiej wojnie sprzed stu lat i odsłaniamy ideowe tło działań władz rosyjskich.
Co bardziej nadaje się do reformy: nauczanie Kościoła o rodzinie czy sposób życia współczesnych rodzin? Biskupi będą o tym dyskutować jesienią na watykańskim synodzie, my w „Więzi” drążymy te sprawy już teraz.
W kulturze niezbędni są prorocy. Jakich mesjaszy opisuje współczesna polska literatura? O tym piszemy w bloku „Prorocy na języku”.
Piszemy w tym numerze „Więzi”, z rożnych stron, o narodzie polskim. Jak mówić o związkach katolicyzmu z polskością 1050 lat po chrzcie Mieszka? Czy Polacy to naród ochrzczony? Może raczej naród (w większości) ochrzczonych?
Na wolę narodu-suwerena powołuje się dziś rządząca partia, realizując swój plan polityczny. Ale jaka jest rola „woli narodu” w demokratycznym państwie prawa? Jak opisać projekt Prawa i Sprawiedliwości: rewolucja autorytarna, konserwatywna czy moralna?
Artyści słyszą coraz więcej o swoich obowiązkach wobec kultury narodowej. Czy jednak polska sztuka jest tym samym, co sztuka polska? Czy artyści mogą służyć narodowi także przez rozdrapywanie ran?
Europa stanęła przed wielkim problemem, którego wcześniej usiłowała nie dostrzegać. Analizując zjawisko nowej fali uchodźców, chcemy pamiętać, że uchodźca to przede wszystkim nasz bliźni.
Dzisiejszej Polsce przydałyby się korepetycje z autonomii Kościoła i państwa. Zasada ta zapisana jest w dwóch konstytucjach: soborowej i państwowej. Ma także korzenie teologiczne. Może zatem potrzebne są również rekolekcje?
O współczesnej sztuce ludzie Kościoła zwykli mówić z dystansem, uznając, że pokazuje ona i propaguje świat bez Boga. A przecież nawet wielka pustka może być wielką tęsknotą. Jaki jest ukryty Bóg sztuki?
Liczba nonsensów wypowiedzianych ostatnio w sporze o gender jest olbrzymia. Jednak naszym autorom udało się znaleźć unikalną perspektywę – diagnozują złe i dobre strony „dżenderów”, odróżniają również niebezpieczeństwa rzeczywiste od urojonych. Warto przeczytać – nawet jeśli ktoś ma dosyć tego tematu.
Nie tylko z gender, ale i z władzą mamy problem. Nie opisujemy go jednak w kategoriach politycznych. Pytamy, po co jest władza i czy może mieć ludzką twarz. Czy władzę można porównać do tańca?
Czasem trzeba być przeciw. „Więziowa” tradycja dialogu i szukania tego, co łączy, nie oznacza zamykania oczu na realne zagrożenia. A wobec niektórych niebezpiecznych zjawisk w kulturze potrzebne są „prywatne egzorcyzmy”.
Spór o polską pamięć zaostrzył się. Czy jest w niej miejsce i na dumę, i na winę; i na bohaterstwo, i na podłość; i na „żołnierzy wyklętych”, i na Jedwabne; i na Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, i na pogrom kielecki? Czy pamięć może łączyć wspólnotę narodową, a nie dzielić ją ideologicznie?
„Czas zakończyć wojny kulturowe” – apeluje Charles Camosy i przekonuje, że to możliwe. George Weigel uważa inaczej, a winą obarcza lewicę. Papież Franciszek ma zaś inną odpowiedź: chrześcijaństwo ponad podziałami, nieideologiczne.
U podstaw III RP leżą trzy wstydy założycielskie, które niebezpiecznie opróżniły zbiorniki dumy Polaków – twierdzi literaturoznawca Przemysław Czapliński. Ale właściwą odpowiedzią nie jest też pompowanie zbiorowego sumienia Polaków dumą. Jak wygląda polskie wychodzenie ze wstydu?
Spór o polską pamięć zaostrzył się. Czy jest w niej miejsce i na dumę, i na winę; i na bohaterstwo, i na podłość; i na „żołnierzy wyklętych”, i na pogrom kielecki? Czy pamięć może łączyć wspólnotę narodową, a nie dzielić ją?
„Czas zakończyć wojny kulturowe” – apeluje Charles Camosy i przekonuje, że to możliwe. George Weigel uważa inaczej, a winą obarcza lewicę. Papież Franciszek ma zaś inną odpowiedź: chrześcijaństwo ponad ideologiami.
Po 1989 r. trzy rodzaje wstydu niebezpiecznie opróżniły zbiorniki dumy Polaków – twierdzi Przemysław Czapliński. Ale odpowiedzią nie jest pompowanie zbiorowego sumienia Polaków dumą. Jak wygląda polskie wychodzenie ze wstydu?
Do szukania dróg miłosiernego duszpasterstwa zachęca papież Franciszek, ostatnio przez adhortację Amoris laetitia. Jaki może być Kościół na miarę miłosierdzia? Jak w tę instytucję wcielić Boskie miłosierdzie – tę „ekstrawagancję” Najwyższego (kard. Tagle)?
Czy możliwa jest gospodarka bez wykluczenia? Czy o ekonomii da się rozmawiać poważnie i po ludzku – to znaczy: i zrozumiale, i z myślą o człowieku, a nie tylko o wskaźnikach?
Czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią intelektualisty i nie ma już co po nim płakać? A może jednak intelektualista jest nadal potrzebny?
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów, świadczą o tym teksty naszych autorów z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce?
Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako „na własne życzenie”? Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger, „wierzący poganie”?
Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie? Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku?
Czy dzisiejszy uniwersytet to już tylko firma świadcząca usługi dla ludności? Jak uzdrowić szkoły wyższe chore na punktozę, grantozę i ankietozę? Kto dziś rządzi uczelnią: rektor czy algorytm?
Pytanie „po co wierzącym polityka?” należy do tych, na które nie ma jednej, dobrej na zawsze odpowiedzi. A może chrześcijanie powinni dziś w ogóle uwolnić się od politycznych złudzeń?
We współczesnej fantastyce, także polskiej, zaobserwować można sporo nawiązań do tradycji chrześcijańskiej. Czy ten rodzaj twórczości to otwieranie drzwi do wiary, czy może raczej – poprzez zaproszenie do nowej, „prawdziwszej” rzeczywistości – przejaw ulegania skłonnościom gnostyckim?
Do szukania dróg miłosiernego duszpasterstwa zachęca papież Franciszek, ostatnio przez adhortację Amoris laetitia. Jaki może być Kościół na miarę miłosierdzia? Jak w tę instytucję wcielić Boskie miłosierdzie – tę „ekstrawagancję” Najwyższego (kard. Tagle)?
Czy możliwa jest gospodarka bez wykluczenia? Czy o ekonomii da się rozmawiać poważnie i po ludzku – to znaczy: i zrozumiale, i z myślą o człowieku, a nie tylko o wskaźnikach?
Czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią intelektualisty i nie ma już co po nim płakać? A może jednak intelektualista jest nadal potrzebny?
Gdy politycy na najwyższych szczeblach władzy bawią się w wojnę, sprawa robi się szalenie niebezpieczna. Analizujemy rosnącą modę na przemoc i przypominamy, że jedyną skuteczną odpowiedzią jest nieprzemoc.
Skąd bierze się fascynacja przemocą we współczesnej kulturze? Czy znudziliśmy się życiem w najbezpieczniejszej epoce ludzkości? Co może być pociągającego chociażby w nazistowskiej architekturze?
W dziale religijnym analizujemy adhortację „Amoris laetitia” i kłopoty, jakie sprawia ona Kościołowi. Franciszek przypomina, że to norma jest dla człowieka, a nie człowiek dla normy. Dlaczego brzmi to tak świeżo i odkrywczo?
Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005Superbrands Polska
Wprost jest synonimem dziennikarstwa odważnego i bezkompromisowego. Nie jest zakładnikiem żadnej partii ani opcji politycznej, nie uznaje również „świętych krów“. Nawet osoby chwalone i nagradzane przez Wprost nie mogą liczyć na pobłażliwość, kiedy przydarzą się im błędy. Dziennikarze i publicyści pisma nie boją się formułować odważnych i przewrotnych opinii.
Wypróbowanego sojusznika we Wprost mają przedstawiciele biznesu. Pismo jest bowiem nieprzejednanym obrońcą wolnego rynku i klasy średniej.
Siła oddziaływania tytułu jest ogromna. Od lat Wprost jest cenionym nośnikiem reklamowym dla największych firm polskich i zagranicznych, czego potwierdzeniem są najlepsze w segmencie tygodników opinii wyniki finansowe.
W Polsce toczą się obecnie coraz gwałtowniejsze spory o polskość i rozumienie patriotyzmu. Jak myśleć o patriotyzmie i „obcych” po chrześcijańsku?
Badania pokazują, że na Zachodzie coraz mniej wiernych przystępuje do sakramentu pokuty. Czy to początek końca spowiedzi w tym kształcie, który znamy w Polsce?
Książki kryminalne od lat nie schodzą z list bestsellerów. Razem z pisarzami i badaczami kultury zastanawiamy się, czy stoi za tym tylko atrakcyjna fabuła z trupem w tle?
W Polsce toczą się obecnie coraz gwałtowniejsze spory o polskość i rozumienie patriotyzmu. Odżywają też spory o „obcych” – postrzeganych niestety znów jako zagrożenie i będących w Polsce coraz częściej ofiarami agresji. Jak myśleć o patriotyzmie i „obcych” po chrześcijańsku?
Badania pokazują, że na Zachodzie coraz mniej wiernych przystępuje do sakramentu pokuty, jednocześnie przyjmując Eucharystię za każdym razem, gdy pojawiają się w kościołach. Czy to początek końca spowiedzi w tym kształcie, który znamy w Polsce?
Książki kryminalne od lat nie schodzą z list bestsellerów. Razem z pisarzami i badaczami kultury zastanawiamy się, czy stoi za tym tylko atrakcyjna fabuła z trupem w tle? A może przyjemność płynąca z lektury kryminału wynika z odnajdywania w świecie porządku?
Przyszłości Unii Europejskiej jest coraz mniej pewna. Niepokój budzi więc ukryta pod ideologicznymi sloganami o wstawaniu z kolan bezradność polskiej polityki zagranicznej i automarginalizacja naszego państwa w strukturach europejskich. Przecież Europa to nasza poszerzona ojczyzna.
Filozofowie i socjologowie religii uznają rozróżnienie na „zadomowionych” i „poszukiwaczy” za kluczowe dla zrozumienia duchowego klimatu współczesności. Jak Kościół ma towarzyszyć poszukiwaczom i jak ma umacniać wiarę zadomowionych?
Zachęcamy również do świętowania Roku, którego nie ma – czyli do wspólnego z naszymi autorami czytania Bolesława Leśmiana oraz przyjrzenia się jego (nie)wierze i postawie twórczej.
Celem artykułu jest dokonanie analizy strategii wyborczych dwóch
kandydatów na urząd prezydenta Poznania, którzy rywalizowali w ponownym głosowaniu podczas wyborów samorządowych w 2014 roku. Autor próbuje odpowiedzieć
na pytania: czy Ryszard Grobelny mógł pomiędzy I i II turą odwrócić bieg wydarzeń
i zwyciężyć ostatecznie w wyborach i jakie błędy popełnił w ostatnim okresie kampanii, że tak wyraźnie przegrał z Jackiem Jaśkowiakiem? Udzielając odpowiedzi na te
pytania, sformułowano dwie hipotezy. Zgodnie z pierwszą, nie da się jednoznacznie
stwierdzić, czy Ryszard Grobelny miał szansę na zwycięstwo po tak niskim wyniku
w pierwszym głosowaniu, choć wiele wskazuje na to, że klucz do zwycięstwa znajdował się nie tyle w rękach Ryszarda Grobelnego, co w decyzjach innych kandydatów,
którzy nie weszli do II tury. Druga hipoteza prowadzi to stwierdzenia, że największym
błędem na finiszu kampanii był zwrot urzędującego prezydenta w kierunku elektoratu
PiS i Tadeusza Dziuby. Weryfikacja tych hipotez, w szczególności drugiej została
przeprowadzona na podstawie analizy badań exit poll, zrealizowanych w wieczór wyborczy podczas ponownego głosowania na urząd prezydenta Poznania przez Gemini
na zlecenie Wielkopolskiej Telewizji Kablowej.
Nowi polscy ubodzy to nie sprawa polityczna. To nowa kwestia społeczna. To problem, którego być może nie widać dobrze ze stolicy, ale nie sposób go ominąć w poważnych dyskusjach o Polsce. A właściwie nie problem, lecz konkretni ludzie.
W praktyce duchowości katolickiej coraz ważniejsze miejsce zajmują sprawki złego ducha, a szatan wydaje się niekiedy silniejszy niż Bóg. Pytamy więc znawców tematu: Jak odróżniać zło od Złego?
W ludzkich próbach wyjaśniania biegu dziejów niebagatelną rolę odgrywają koncepcje spiskowe. Kiedy one się pojawiły i jak rozwijały? W jaki sposób dziś przejawiają się w literaturze, filmach i rzeczywistości?
Czy program 500+ to tylko polityka, czy rzeczywista troska społeczna? Jaki jest bilans tego programu po pierwszym roku? W jesiennej „Więzi” – rzeczowe komentarze ekspertów od polityki społecznej.
W 1517 r. wystąpienie augustiańskiego mnicha zainicjowało Reformację. Po 500 latach analizujemy motywacje Marcina Lutra i przyglądamy się współczesnemu luteranizmowi.
O co właściwie chodzi w dzisiejszych polskich sporach wokół teatru: o kwestie ideowe, artystyczne czy personalne? Czy teatr ma być barykadą? Jak ma znaleźć równowagę, balansując między estetyką a polityką?
Liczba nonsensów wypowiedzianych ostatnio w sporze o gender jest olbrzymia. Jednak naszym autorom udało się znaleźć unikalną perspektywę – diagnozują złe i dobre strony „dżenderów”, odróżniają również niebezpieczeństwa rzeczywiste od urojonych. Warto przeczytać – nawet jeśli ktoś ma dosyć tego tematu.
Nie tylko z gender, ale i z władzą mamy problem. Nie opisujemy go jednak w kategoriach politycznych. Pytamy, po co jest władza i czy może mieć ludzką twarz. Czy władzę można porównać do tańca?
Czasem trzeba być przeciw. „Więziowa” tradycja dialogu i szukania tego, co łączy, nie oznacza zamykania oczu na realne zagrożenia. A wobec niektórych niebezpiecznych zjawisk w kulturze potrzebne są „prywatne egzorcyzmy”.
Spór o polską pamięć zaostrzył się. Czy jest w niej miejsce i na dumę, i na winę; i na bohaterstwo, i na podłość; i na „żołnierzy wyklętych”, i na Jedwabne; i na Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, i na pogrom kielecki? Czy pamięć może łączyć wspólnotę narodową, a nie dzielić ją ideologicznie?
„Czas zakończyć wojny kulturowe” – apeluje Charles Camosy i przekonuje, że to możliwe. George Weigel uważa inaczej, a winą obarcza lewicę. Papież Franciszek ma zaś inną odpowiedź: chrześcijaństwo ponad podziałami, nieideologiczne.
U podstaw III RP leżą trzy wstydy założycielskie, które niebezpiecznie opróżniły zbiorniki dumy Polaków – twierdzi literaturoznawca Przemysław Czapliński. Ale właściwą odpowiedzią nie jest też pompowanie zbiorowego sumienia Polaków dumą. Jak wygląda polskie wychodzenie ze wstydu?
Spór o polską pamięć zaostrzył się. Czy jest w niej miejsce i na dumę, i na winę; i na bohaterstwo, i na podłość; i na „żołnierzy wyklętych”, i na pogrom kielecki? Czy pamięć może łączyć wspólnotę narodową, a nie dzielić ją?
„Czas zakończyć wojny kulturowe” – apeluje Charles Camosy i przekonuje, że to możliwe. George Weigel uważa inaczej, a winą obarcza lewicę. Papież Franciszek ma zaś inną odpowiedź: chrześcijaństwo ponad ideologiami.
Po 1989 r. trzy rodzaje wstydu niebezpiecznie opróżniły zbiorniki dumy Polaków – twierdzi Przemysław Czapliński. Ale odpowiedzią nie jest pompowanie zbiorowego sumienia Polaków dumą. Jak wygląda polskie wychodzenie ze wstydu?
Do szukania dróg miłosiernego duszpasterstwa zachęca papież Franciszek, ostatnio przez adhortację Amoris laetitia. Jaki może być Kościół na miarę miłosierdzia? Jak w tę instytucję wcielić Boskie miłosierdzie – tę „ekstrawagancję” Najwyższego (kard. Tagle)?
Czy możliwa jest gospodarka bez wykluczenia? Czy o ekonomii da się rozmawiać poważnie i po ludzku – to znaczy: i zrozumiale, i z myślą o człowieku, a nie tylko o wskaźnikach?
Czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią intelektualisty i nie ma już co po nim płakać? A może jednak intelektualista jest nadal potrzebny?
Żyjemy w czasach dobrych dla populistów, świadczą o tym teksty naszych autorów z Austrii, Holandii, Niemiec, Serbii, Włoch i Polski. Jak odpowiedzieć na populistyczne tendencje w polityce?
Czy sekularyzacja w Polsce wydarzyła się niejako „na własne życzenie”? Czy Polacy to, jak pisał 60 lat temu o Niemcach ks. Joseph Ratzinger, „wierzący poganie”?
Czy zamknięta w swojskości Polska stanie się rezerwatem w Europie? Skąd bierze się coraz silniejszy lęk przed „obcym”, zwłaszcza przed uchodźcami? Jaka może być polskość na miarę XXI wieku?
Czy dzisiejszy uniwersytet to już tylko firma świadcząca usługi dla ludności? Jak uzdrowić szkoły wyższe chore na punktozę, grantozę i ankietozę? Kto dziś rządzi uczelnią: rektor czy algorytm?
Pytanie „po co wierzącym polityka?” należy do tych, na które nie ma jednej, dobrej na zawsze odpowiedzi. A może chrześcijanie powinni dziś w ogóle uwolnić się od politycznych złudzeń?
We współczesnej fantastyce, także polskiej, zaobserwować można sporo nawiązań do tradycji chrześcijańskiej. Czy ten rodzaj twórczości to otwieranie drzwi do wiary, czy może raczej – poprzez zaproszenie do nowej, „prawdziwszej” rzeczywistości – przejaw ulegania skłonnościom gnostyckim?
Do szukania dróg miłosiernego duszpasterstwa zachęca papież Franciszek, ostatnio przez adhortację Amoris laetitia. Jaki może być Kościół na miarę miłosierdzia? Jak w tę instytucję wcielić Boskie miłosierdzie – tę „ekstrawagancję” Najwyższego (kard. Tagle)?
Czy możliwa jest gospodarka bez wykluczenia? Czy o ekonomii da się rozmawiać poważnie i po ludzku – to znaczy: i zrozumiale, i z myślą o człowieku, a nie tylko o wskaźnikach?
Czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią intelektualisty i nie ma już co po nim płakać? A może jednak intelektualista jest nadal potrzebny?
Gdy politycy na najwyższych szczeblach władzy bawią się w wojnę, sprawa robi się szalenie niebezpieczna. Analizujemy rosnącą modę na przemoc i przypominamy, że jedyną skuteczną odpowiedzią jest nieprzemoc.
Skąd bierze się fascynacja przemocą we współczesnej kulturze? Czy znudziliśmy się życiem w najbezpieczniejszej epoce ludzkości? Co może być pociągającego chociażby w nazistowskiej architekturze?
W dziale religijnym analizujemy adhortację „Amoris laetitia” i kłopoty, jakie sprawia ona Kościołowi. Franciszek przypomina, że to norma jest dla człowieka, a nie człowiek dla normy. Dlaczego brzmi to tak świeżo i odkrywczo?
Case study marki Wprost z Albumu Superbrands Polska 2005Superbrands Polska
Wprost jest synonimem dziennikarstwa odważnego i bezkompromisowego. Nie jest zakładnikiem żadnej partii ani opcji politycznej, nie uznaje również „świętych krów“. Nawet osoby chwalone i nagradzane przez Wprost nie mogą liczyć na pobłażliwość, kiedy przydarzą się im błędy. Dziennikarze i publicyści pisma nie boją się formułować odważnych i przewrotnych opinii.
Wypróbowanego sojusznika we Wprost mają przedstawiciele biznesu. Pismo jest bowiem nieprzejednanym obrońcą wolnego rynku i klasy średniej.
Siła oddziaływania tytułu jest ogromna. Od lat Wprost jest cenionym nośnikiem reklamowym dla największych firm polskich i zagranicznych, czego potwierdzeniem są najlepsze w segmencie tygodników opinii wyniki finansowe.
W Polsce toczą się obecnie coraz gwałtowniejsze spory o polskość i rozumienie patriotyzmu. Jak myśleć o patriotyzmie i „obcych” po chrześcijańsku?
Badania pokazują, że na Zachodzie coraz mniej wiernych przystępuje do sakramentu pokuty. Czy to początek końca spowiedzi w tym kształcie, który znamy w Polsce?
Książki kryminalne od lat nie schodzą z list bestsellerów. Razem z pisarzami i badaczami kultury zastanawiamy się, czy stoi za tym tylko atrakcyjna fabuła z trupem w tle?
W Polsce toczą się obecnie coraz gwałtowniejsze spory o polskość i rozumienie patriotyzmu. Odżywają też spory o „obcych” – postrzeganych niestety znów jako zagrożenie i będących w Polsce coraz częściej ofiarami agresji. Jak myśleć o patriotyzmie i „obcych” po chrześcijańsku?
Badania pokazują, że na Zachodzie coraz mniej wiernych przystępuje do sakramentu pokuty, jednocześnie przyjmując Eucharystię za każdym razem, gdy pojawiają się w kościołach. Czy to początek końca spowiedzi w tym kształcie, który znamy w Polsce?
Książki kryminalne od lat nie schodzą z list bestsellerów. Razem z pisarzami i badaczami kultury zastanawiamy się, czy stoi za tym tylko atrakcyjna fabuła z trupem w tle? A może przyjemność płynąca z lektury kryminału wynika z odnajdywania w świecie porządku?
Przyszłości Unii Europejskiej jest coraz mniej pewna. Niepokój budzi więc ukryta pod ideologicznymi sloganami o wstawaniu z kolan bezradność polskiej polityki zagranicznej i automarginalizacja naszego państwa w strukturach europejskich. Przecież Europa to nasza poszerzona ojczyzna.
Filozofowie i socjologowie religii uznają rozróżnienie na „zadomowionych” i „poszukiwaczy” za kluczowe dla zrozumienia duchowego klimatu współczesności. Jak Kościół ma towarzyszyć poszukiwaczom i jak ma umacniać wiarę zadomowionych?
Zachęcamy również do świętowania Roku, którego nie ma – czyli do wspólnego z naszymi autorami czytania Bolesława Leśmiana oraz przyjrzenia się jego (nie)wierze i postawie twórczej.
Celem artykułu jest dokonanie analizy strategii wyborczych dwóch
kandydatów na urząd prezydenta Poznania, którzy rywalizowali w ponownym głosowaniu podczas wyborów samorządowych w 2014 roku. Autor próbuje odpowiedzieć
na pytania: czy Ryszard Grobelny mógł pomiędzy I i II turą odwrócić bieg wydarzeń
i zwyciężyć ostatecznie w wyborach i jakie błędy popełnił w ostatnim okresie kampanii, że tak wyraźnie przegrał z Jackiem Jaśkowiakiem? Udzielając odpowiedzi na te
pytania, sformułowano dwie hipotezy. Zgodnie z pierwszą, nie da się jednoznacznie
stwierdzić, czy Ryszard Grobelny miał szansę na zwycięstwo po tak niskim wyniku
w pierwszym głosowaniu, choć wiele wskazuje na to, że klucz do zwycięstwa znajdował się nie tyle w rękach Ryszarda Grobelnego, co w decyzjach innych kandydatów,
którzy nie weszli do II tury. Druga hipoteza prowadzi to stwierdzenia, że największym
błędem na finiszu kampanii był zwrot urzędującego prezydenta w kierunku elektoratu
PiS i Tadeusza Dziuby. Weryfikacja tych hipotez, w szczególności drugiej została
przeprowadzona na podstawie analizy badań exit poll, zrealizowanych w wieczór wyborczy podczas ponownego głosowania na urząd prezydenta Poznania przez Gemini
na zlecenie Wielkopolskiej Telewizji Kablowej.
Nowi polscy ubodzy to nie sprawa polityczna. To nowa kwestia społeczna. To problem, którego być może nie widać dobrze ze stolicy, ale nie sposób go ominąć w poważnych dyskusjach o Polsce. A właściwie nie problem, lecz konkretni ludzie.
W praktyce duchowości katolickiej coraz ważniejsze miejsce zajmują sprawki złego ducha, a szatan wydaje się niekiedy silniejszy niż Bóg. Pytamy więc znawców tematu: Jak odróżniać zło od Złego?
W ludzkich próbach wyjaśniania biegu dziejów niebagatelną rolę odgrywają koncepcje spiskowe. Kiedy one się pojawiły i jak rozwijały? W jaki sposób dziś przejawiają się w literaturze, filmach i rzeczywistości?
Czy program 500+ to tylko polityka, czy rzeczywista troska społeczna? Jaki jest bilans tego programu po pierwszym roku? W jesiennej „Więzi” – rzeczowe komentarze ekspertów od polityki społecznej.
W 1517 r. wystąpienie augustiańskiego mnicha zainicjowało Reformację. Po 500 latach analizujemy motywacje Marcina Lutra i przyglądamy się współczesnemu luteranizmowi.
O co właściwie chodzi w dzisiejszych polskich sporach wokół teatru: o kwestie ideowe, artystyczne czy personalne? Czy teatr ma być barykadą? Jak ma znaleźć równowagę, balansując między estetyką a polityką?
Sumienie jest najbardziej mną. Nazywane bywa busolą moralną, sędzią, świadkiem, strażnikiem, wewnętrznym głosem, najtajniejszym sanktuarium. A jaka jest społeczna rola sumienia? Jakie ma być jego miejsce w systemie prawnym?
Zapraszamy też do kościelnego rachunku sumienia z głoszonej tradycyjnie zasady prymatu sumienia. Czy współcześni papieże wznieśliby toast za sumienie, w którym sami są umieszczeni na drugim miejscu – czyli za sumieniem, jak chciał bł. John Henry Newman?
Wyruszamy również na poszukiwanie ludu – zarówno w polskiej historii, jak i, co trudniejsze, we współczesności. Czy tęsknota za „zdrowym, polskim ludem” – czymś odmiennym od „wyobcowanych elit” – to tylko zabieg ideolo-giczny, czy coś więcej? Gdzie jest dziś lud?
Na Soborze Watykańskim II Kościół katolicki zdefiniował na nowo swą tożsamość, dzięki czemu stał się nowoczesną religią publiczną. Zaakceptował strukturalny rozdział wspólnoty religijnej od politycznej oraz uznał nowoczesne wolności indywidualne. Z aprobatą Kościoła spotkał się system, który zapewnia wolność i pokój obywatelom niezależnie od religii, wyznań, światopoglądów, narodowości czy pozycji społecznej. Kościół nie zaakceptował sprywatyzowanej roli, stając się religią publiczną działającą w sferze społeczeństwa obywatelskiego. Sfera ta nie tylko ma świecki charakter, to znaczy pozostaje oddzielona od religijnych instytucji i norm, ale również jest wielogłosowa. Dyskurs, który ma tam miejsce pozostaje bowiem dostępny dla wszystkich obywateli, bez względu na ich przekonania, a także otwarty na różnorodne kwestie. Z tej racji, iż Kościół stanowi wspólnotę etyczno-religijną, przedmiotem refleksji podjętej w niniejszym artykule będzie pluralizm światopoglądowy sfery publicznej. Rozważania zmierzać będą do udzielenia odpowiedzi na pytanie, jakie wyzwania dla Kościoła – zarówno w rozumieniu wspólnoty, jak instytucji – stwarza wspomniany rodzaj pluralizmu w sferze publicznej, jaki stosunek Kościół zajmuje względem niego oraz jaką rolę Kościół może odgrywać w pluralistycznej sferze publicznej.
More Info: Burgoński P., Kościół wobec pluralizmu sfery publicznej, „Chrześcijaństwo – Świat – Polityka” 2013/2014 nr 1/2 (15/16), s. 54-64.
Artykuł jest próbą spojrzenia na relacje państwo – kościół katolicki
poprzez pryzmat dyskursu „Gościa Niedzielnego”. Z uwagi na ich złożony charakter, w centrum zainteresowania znalazł się jeden, konfliktogenny obszar: edukacja
publiczna, a dokładniej lekcje religii oraz edukacja seksualna. Wyniki przeprowadzonych badań sugerują, że na łamach „Gościa” oczekiwano, iż państwo spełni formułowane przez redakcję postulaty, z uwagi na fakt, że reprezentują one katolicką
większość.
Wspieranie demokracji, czyli szczególny rodzaj pomocy zagranicznej
mający na celu promowanie idei i postaw demokratycznych, było dotychczas domeną demokracji zachodnich. Dlatego badania w dziedzinie wspierania demokracji
zazwyczaj koncentrowały się na programach prowadzonych przez międzynarodowe
organizacje, bądź rządowe i pozarządowe organizacje, fundacje ze Stanów Zjednoczonych, jak również z Europy Zachodniej. Jednakże niedawno do grona darczyńców dołączyły również młode demokracje z Europy Środkowo-Wschodniej takie jak
Polska, Czechy, Słowacja bądź Węgry, które same tak niedawno były odbiorcami
tego typu pomocy. Biorąc jako studium przypadku działania Polski na Ukrainie i Białorusi niniejszy artykuł analizuje działania polskich organizacji pozarządowych na
rzecz wspierania demokracji w krajach partnerskich w latach 1990–2015. Celem badań było zbadanie przyczyn zaangażowania się polskich organizacji pozarządowych
we wspieranie demokracji, metod promowania idei i postaw demokratycznych oraz
charakteru współpracy ze społecznością obywatelską z krajów partnerskich.
Pomoc demokratyzacyjna polskich organizacji pozarządowych skierowana do Biało...Paulina Pospieszna
Wspieranie demokracji, czyli szczególny rodzaj pomocy zagranicznej
mający na celu promowanie idei i postaw demokratycznych, było dotychczas domeną
demokracji zachodnich. Dlatego badania w dziedzinie wspierania demokracji
zazwyczaj koncentrowały się na programach prowadzonych przez międzynarodowe
organizacje, bądź rządowe i pozarządowe organizacje, fundacje ze Stanów Zjednoczonych,
jak również z Europy Zachodniej. Jednakże niedawno do grona darczyńców
dołączyły również młode demokracje z Europy Środkowo-Wschodniej takie jak
Polska, Czechy, Słowacja bądź Węgry, które same tak niedawno były odbiorcami
tego typu pomocy. Biorąc jako studium przypadku działania Polski na Ukrainie i Białorusi
niniejszy artykuł analizuje działania polskich organizacji pozarządowych na
rzecz wspierania demokracji w krajach partnerskich w latach 1990–2015. Celem badań
było zbadanie przyczyn zaangażowania się polskich organizacji pozarządowych
we wspieranie demokracji, metod promowania idei i postaw demokratycznych oraz
charakteru współpracy ze społecznością obywatelską z krajów partnerskich.
W tym numerze sięgamy do źródeł idei katolicyzmu otwartego. Nie było wśród nich dążenia do frakcyjności. Dlatego również dzisiaj – po wielu sporach i niejasnościach, jakie pojawiały się wokół tego określenia – odczytujemy je po prostu jako otwartą ortodoksję.
Podejmujemy też inne problemy. Przesyceni medialnym akcentowaniem podziałów, które różnicują polskie społeczeństwo na dwa plemiona, postanowiliśmy zastanowić się, co łączy Polaków. Wszechobecność popkultury skłania nas natomiast do refleksji, czy taka kultura jest w stanie unieść prawdę o świecie i człowieku. A jeśli nie popkultura, to co?
15 tysięcy komentarzy w pierwsze trzy dni po wyborach - Kompas Social Media zbadał zainteresowanie internautów sytuacją tuż po ogłoszeniu wyników głosowania. Internauci ujawniali swoje polityczne preferencje, agitowali, dyskutowali, kłócili się i obrażali. O co i o kogo dokładnie?
Publikacja na temat partycypacji obywatelskiej. Teksty dotyczące m.in. kontekstu prawnego partypacji, ruchów miejskich jako aktora w działaniach partycypacyjnych. Wiele artykułów przedstawiających praktyki partypacypacyjne w Polsce i zagranicą.
Samorząd Przyjazny Rodzinie - Konferencja o Polityce Prorodzinnej Samorządu T...
Wiez 2017-3
1. jesień 2017 3 [669]
Indeks 381489
Cena 24,99 zł [w tym 5% vat]
Polityka społeczna po 500+
Za życiem — ale jak konkretnie
Reformacja 500+
Lutrowi podobałby się Kościół w Polsce
Teatr — estetyka a polityka
Gajos, Radziwiłowicz, Łysak, Majcherek
Hall: Przesilenie lipcowe
Friszke: Wałęsa pod sąd?
Dlaczego wy, biali, jesteście bogaci?
W poszukiwaniu miliona Ukraińców
Teologia narodu bez teologii
256 stron!
2. Kwartalnik Warszawa rok LX nr 3 [669]
Drodzy Państwo!
Na okładce jesiennej „Więzi” powtarza się hasło „500+”. Kojarzy
się ono dziś przede wszystkim z rządowym programem polityki
rodzinnej. Dokonujemy bowiem w tym numerze naszego pisma
bilansu polityki społecznej w ponad rok po wprowadzeniu świad‑
czeń wychowawczych. Sam nieco szerzej komentuję tę kwestię
w artykule I polityczna, i społeczna.
Tu chciałbym natomiast zachęcić Państwa do lektury innych
tekstów. W bloku religijnym — zatytułowanym Reformacja 500+ —
dokładnie pięć wieków po wystąpieniu Marcina Lutra przyglądamy
się głównemu nurtowi protestantyzmu, który właśnie dawnego au‑
gustianina przyjął za swego przewodnika. Analizujemy motywacje
samego Reformatora, głęboko zakorzenione w ówczesnej wizji
Boga i pobożności. Pytamy o wzajemne przenikanie się katolicy‑
zmu i luteranizmu na płaszczyźnie duchowości. Zastanawiamy się
też nad dzisiejszymi relacjami katolicko‑luterańskimi.
Dla mnie osobiście praca nad tymi materiałami wiązała się
z ekumenicznym odkrywaniem, jak bardzo pewne sposoby my‑
ślenia, postawy czy zachowania uznawane dawniej za typowe dla
protestantyzmu, są dziś głęboko katolickie. I nie jest to bynajmniej
przejaw protestantyzacji katolicyzmu. To raczej dowód, że Pan
Bóg pisze prosto nawet po liniach krzywych.
Dział kulturalny „Więzi” przynosi natomiast refleksję o współ‑
czesnym polskim teatrze i jego balansowaniu między estetyką a po‑
lityką. Nasi znakomici autorzy i rozmówcy zastanawiają się, o co
właściwie chodzi w dzisiejszych sporach wokół teatru: o kwestie
ideowe, artystyczne czy personalne. Czy teatr ma być barykadą?
Czy winien raczej stać ponad sporami politycznymi? Zapraszam
do lektury.
Zbigniew Nosowski
3. Spis treści
Podziękowania dla przyjaciół
Zrozumieć ten plus
Bilans programu 500+
dyskusja
Za życiem — ale jak konkretnie
I polityczna, i społeczna
Wspólnota, Słoworzecz, Na wezwanie
Bohatyrowicze 2.0
Historia
Lech Wałęsa pod sąd?
Ocena prawna działalności
Lecha Wałęsy. Dokument
MSW z 1983 r.
Czytanie świata
Dlaczego wy, biali,
jesteście bogaci?
5
7
16
32
44
47
50
57
67
71
Polityka społeczna po 500+
Marek Rymsza
Elżbieta Bojanowska,
Joanna Krupska,
Iga Magda,
Ryszard Szarfenberg
Rafał Bakalarczyk
Zbigniew Nosowski
Leszek Szaruga
Aleksandra Domańska
Andrzej Friszke
Marta Titaniec
4. Z drugiej strony Bugu
W poszukiwaniu miliona Ukraińców
Patriarcha odchodzi
Rzeczy (nie)pospolite
Przesilenie lipcowe
Lutrowi podobałby się
Kościół w Polsce
rozmowa
Marcin Luter i kościelna
pedagogika strachu
Nie tylko litania luterańska
dyskusja
Wanderlust, Glosa do popołudnia
Nota bene
Korytarze humanitarne —
bezpieczeństwo i solidarność
Dzieci Abrahama
Od wrogości do pojednania.
Dialog międzyreligijny
z perspektywy judaizmu
Święta gościnność.
Louis Massignon — prorok
dialogu z islamem
Dziedziniec dialogu
Przeprowadzki Boga. O potrzebie
myśli postsekularnej
78
92
99
105
119
135
145
147
153
159
167
Joanna Konieczna‑Sałamatin
Bogumiła Berdychowska
Aleksander Hall
Reformacja 500+
Bp Marcin Hintz,
Zbigniew Nosowski
Sebastian Duda
Monika Waluś,
Kalina Wojciechowska
Maciej Papierski
Massimiliano Signifredi
Stanisław Krajewski
Joanna Petry Mroczkowska
Piotr Bogalecki
5. Litery na piasku
M — jak matecznik
Kultura to nie stojąca woda
dyskusja
Teatr jako barykada
Stop! Właśnie tak ma być
rozmowa
Ksiądz z kobietą w kinie
Odwaga jest kobietą?
Książki
Teologia narodu bez teologii
W stronę światła góry Tabor
Pionierska biografia
W Galerii „Więzi”
Andrzej Georgiew
Co wczoraj jeszcze, Drzewo to dom,
Nadzieja nasza jakże uporczywa
Na progu
Kwestia stylu
180
187
200
209
220
226
233
237
245
246
250
Michał Zioło OCSO
Teatr – estetyka a polityka
Paweł Łysak,
Janusz Majcherek,
Jerzy Radziwiłowicz
Szymon Spichalski
Janusz Gajos,
Katarzyna Jabłońska,
ks. Andrzej Luter
Katarzyna Jabłońska,
ks. Andrzej Luter
Ks. Andrzej Draguła
Maciej Biskup OP
Tomasz Stryjek
Julia Hartwig
Jerzy Sosnowski
6. 5
Podziękowania
dla Przyjaciół
Serdecznie dziękujemy Darczyńcom i Patronom „Więzi”! W ostatnim okresie wsparcia
udzieliły nam następujące osoby:
Iwona D. Bartczak (Warszawa),
Magdalena Bigaj (Warszawa),
Krzysztof Jedliński (Warszawa),
Agata Jenta (Warszawa),
Agnieszka Kania (Kraków),
Michał Kasperczak (Poznań),
Artur Kulesza,
Jan Lempkowski (Góra Kalwaria),
Marcin Listwan (Czernica),
Jerzy Matejko (Kozy),
Sebastian Oduliński,
Elżbieta Pakulska (Kołuda Wielka),
Agnieszka Piskozub-Piwosz (Kraków),
Paweł Sawicki (Warszawa),
Jan Alfred Trammer (Warszawa),
Jan Wyrowiński (Toruń),
Agnieszka Zawiejska,
Małgorzata Zielińska (Warszawa)
oraz osoby, które pragną pozostać
anonimowe.
Dołącz do grona Patronów „Więzi”!
Zachęcamy Państwa do budowania „Więzi” razem z nami. Umożliwiliśmy zadeklarowanie
stałych wpłat na rzecz „Więzi” poprzez serwis Patronite. To bezpieczny sposób na regularne
wspieranie naszej działalności. Zachęcamy do wypróbowania tego mechanizmu. Ci z Pań‑
stwa, którzy zostaną Patronami „Więzi”, w zależności od wysokości wsparcia, otrzymają
od nas nagrody. Szczegóły na: www.patronite.pl/wiez.
Oprócz tego mogą Państwo przekazywać wpłaty bezpośrednio na rzecz statutowej dzia‑
łalności Towarzystwa „Więź” — zarówno jednorazowe, jak i regularne (np. w formie sta‑
łego zlecenia bankowego). Mogą one być odliczane od dochodu jako darowizny. Prosimy
o przekazywanie wpłat, także dewizowych, na konto:
Towarzystwo „Więź”, 00—074 Warszawa, ul. Trębacka 3
PKO BP S. A. XV O/Warszawa, nr 79 1020 1156 0000 7702 0067 6866
z dopiskiem: darowizna na rzecz działalności statutowej Towarzystwa „Więź”
Nazwiska Patronów i Darczyńców będziemy publikować w kolejnych numerach „Więzi”.
Zachęcamy Państwa również do prenumeraty redakcyjnej naszego pisma oraz polecania
prenumeraty „Więzi” swoim Bliskim i Przyjaciołom. Warunki prenumeraty — zob. s. 255.
8. 7
Zrozumieć ten plus
Marek Rymsza
„Rodzina 500+” to sztandarowy program rządu Prawa i Sprawiedliwości w sferze
społecznej, realizowany od kwietnia 2016 r., gdy weszła w życie ustawa o pomocy
państwa w wychowywaniu dzieci. Świadczenia wypłacane są dwóm milionom
polskich rodzin z tytułu wychowywania przez nie prawie czterech milionów dzieci.
Wydatki z budżetu państwa w okresie pierwszych pięciu kwartałów realizacji
programu to blisko 30 mld zł.
Żeby wyobrazić sobie skalę dokonującej się poprzez ten program redystry‑
bucji, warto zaznaczyć, że roczny budżet 500+ jest ponad dwukrotnie wyższy
niż roczny budżet systemu pomocy społecznej. Czy program ten jest skuteczny?
Czy jest społecznie i politycznie akceptowany? Jaka może być jego przyszłość?
Konsens zamiast polaryzacji?
Program 500+ wprowadzany był w atmosferze głębokiej polaryzacji, przekraczają‑
cej nawet podziały na scenie politycznej. Szkoda, że tak się stało, bo moim zdaniem
Polityka społeczna po 500+
9. 8 WIĘŹ Jesień 2017
Marek Rymsza
program ten mógłby być elementem konsensu — tak społecznego, jak i polityczne‑
go — wyznaczającym na lata zręby nowej prorodzinnej polityki społecznej państwa.
Warto przecież przypomnieć, że wprowadzenie świadczenia 500+ poprze‑
dzone zostało w ubiegłych kadencjach parlamentarnych drobnymi, lecz całkiem
licznymi prorodzinnymi zmianami w polityce społecznej państwa. Przykłady ta‑
kich rozwiązań to: świadczenie becikowe, Karta Dużej Rodziny czy wydłużenie
urlopów rodzicielskich.
Siła programu „Rodzina 500+” polega więc nie na tym, że jest zwiastunem
całkiem nowego modelu polityki społecznej państwa, lecz że przez swój rozmach
i trafność społeczną stanowi punkt przełomowy, przesądzając o (możliwej) trwa‑
łości rozpoczętego wcześniej zwrotu
w tej polityce w kierunku rozwiązań
prorodzinnych. Potrzeba tego zwrotu
widoczna była już od jakiegoś czasu przy
spojrzeniu na polskie życie publiczne
z perspektywy przekraczającej kaden‑
cyjną logikę politycznej gry o władzę, po‑
wiązaną w warunkach demokratycznych
z walką o poparcie społeczne „tu i teraz”.
Aby rzetelnie zobaczyć długookresowe korzyści społeczne z programu 500+,
trzeba wyjść poza dominującą w dyskursie publicznym narrację polaryzacyjną,
zgodnie z którą wszystkie decyzje publiczne od zmiany rządów jesienią 2015 r. są
przejawami walki „nowego” ze „starym”. W logice tej narracji programu „Rodzina
500+” bronią zwolennicy PiS, krytykują zaś polityczni przeciwnicy tej partii (obec‑
nie krytyka jest słabsza z uwagi na zdiagnozowaną społeczną trafność programu;
krytycy eksponują więc zarzut instrumentalizacji: 500+ to populistyczne rozdaw‑
nictwo w zamian za poparcie wyborcze). W ten sposób gubi się z oczu perspek‑
tywę długofalowego rozwoju społecznego oraz mimowolnie zniekształca się też
faktyczny przebieg wydarzeń związanych z ewolucją polityki społecznej państwa.
Jak z Balcerowiczem i kasami chorych?
Nie pierwszy to przypadek tego typu zniekształceń w dyskursie o polskich refor‑
mach społecznych minionego ćwierćwiecza. Warto więc przywołać wcześniejsze
przykłady.
Pierwszy z nich to spór o polityczne sprawstwo Leszka Balcerowicza jako
realizatora szokowej terapii gospodarki z początków lat 90. XX wieku. Spór
rozgorzał już po przeprowadzeniu reform, gdy przeciwnicy linii Balcerowiczow‑
skiej krytykowali ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego za brak
rozwiązań społecznych, a zwolennicy wychwalali go za niezłomną orientację
wolnorynkową. Jedni i drudzy (a chyba i sam zainteresowany) woleli — i nadal
wolą — nie pamiętać, że wdrażanie terapii szokowej gospodarki było powiązane
Program 500+ uznał dzieci
za dobro publiczne, a nie tylko
dobro prywatne, finansowane
z prywatnych dochodów rodziców.
10. 9
Politykaspołecznapo500+
Zrozumieć ten plus
z całkiem sporymi osłonami socjalnymi adresowanymi do osób, które w efekcie
reform „przegrały”, głównie z obawy o reakcje Polaków na masowe bezrobocie 1.
Mit neoliberalny tak naprawdę narodził się dopiero wówczas, gdy reformy
wolnorynkowe stały się faktem i — po przejściu transformacyjnego Morza Czer‑
wonego, w warunkach względnego spokoju społecznego — można już było so‑
cjalną redystrybucję „bezpiecznie” ograniczyć. Spór o ocenę terapii szokowej
gospodarki okazał się gorący („Balcerowicz musi odejść” kontra „Balcerowicz
autorem sukcesu gospodarczego Polski”), co jednak nie przeszkadzało toczącym
ten spór stronom wspólnie zniekształcać obraz pierwszych lat transformacji
ustrojowej naszego kraju.
Drugi przykład to reforma ochrony zdrowia z 1999 roku. Powołanie kas
chorych przygotował rząd SLD‑PSL, tyle że zabrakło mu czasu (i odwagi), aby
uchwaloną w 1997 roku ustawę wprowadzić w życie. Kasy chorych w nieco zmie‑
nionej formule (dostosowanej do założeń drugiej reformy samorządowej, zmniej‑
szającej liczbę województw) wprowadził więc centroprawicowy rząd Jerzego
Buzka w ramach pakietu czterech reform społecznych. Koalicja AWS‑UW chciała
jednak uchodzić za jedynego zbiorowego autora ubezpieczenia zdrowotnego
(i pozostałych reform ze wspomnianego pakietu), na co SLD przystał, upatru‑
jąc w oddaniu współsprawstwa szansę na odbudowanie swej politycznej pozycji
poprzez krytykę błędów reformy służby zdrowia. I faktycznie, SLD wygrał ko‑
lejne wybory i to Sojusz zlikwidował kasy chorych, których wprowadzenie sam
przecież zaplanował.
Nie wiemy, jak potoczy się dalsza gra na polskiej scenie politycznej. Nie
wiemy też, na ile trwały okaże się zwrot w polityce społecznej w kierunku pro‑
rodzinnych transferów socjalnych. Gdyby jednak program 500+ podzielić miał
losy kas chorych, byłby to w dużej mierze skutek uboczny nadmiernej polaryzacji
obecnego dyskursu. Napięcie na linii koalicja rządowa — opozycja jest natural‑
nym elementem systemu demokratycznego, ale gracze (z obu stron politycznej
barykady) nie powinni wmawiać sobie nawzajem i opinii publicznej, że różnią
się absolutnie we wszystkim. Bo tak po prostu nie jest.
Znacząca redukcja ubóstwa
Spójrzmy zatem na założone cele programu „Rodzina 500+” i skalę ich realizacji.
Zręby programu zostały przedstawione jesienią 2015 r. w manifeście wyborczym
PiS w ramach kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Uchwalenie na po‑
1 Słuchając obecnych głosów oburzenia ze strony neoliberałów na decyzję o powrocie do wieku
emerytalnego: 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, warto mieć na uwadze, że pochodzą one także
od osób, które w latach 90. przyłożyły rękę do uchwalenia prawa o wcześniejszych emeryturach
dla mężczyzn (60 lat) i kobiet (55 lat), aby tylko obniżyć wskaźnik bezrobocia.
11. 10 WIĘŹ Jesień 2017
Marek Rymsza
czątku 2016 r. wspomnianej ustawy nie zostało poprzedzone zaprezentowaniem
odrębnego dokumentu programującego.
Cele programu można jednak zrekonstruować na podstawie uzasadnienia do
przedłożonego przez rząd wyjściowego projektu ustawy. Są nimi: 1) ograniczenie
ubóstwa rodzin, a zwłaszcza rodzin wielodzietnych; 2) długookresowa inwestycja
w dzieci jako forma inwestycji w kapitał ludzki; 3) odwrócenie, a przynajmniej
zahamowanie niekorzystnego procesu demograficznego, jakim jest starzenie się
społeczeństwa, które wynika m.in. z niskiego poziomu dzietności kobiet.
Wskazane trzy cele są ze sobą powiązane, ale warto je rozpatrywać odręb‑
nie, choćby dlatego że inna jest perspektywa czasowa realizacji każdego z nich.
Ograniczenie ubóstwa możliwe jest do
osiągnięcia w perspektywie krótkookre‑
sowej i od strony metodologicznej jak
najbardziej uprawnione jest ocenianie
skuteczności programu pod tym wzglę‑
dem już po roku od wdrożenia. Co
więcej, ekonometria pozwala szacować
skutki redystrybucyjne przy wykorzysta‑
niu modeli symulacyjnych.
Ryszard Szarfenberg — prezentując w styczniu 2017 r. wyniki mikrosymula‑
cji na modelach podatkowo‑zasiłkowych podczas seminarium zorganizowanego
przez Sekcję Polityki Społecznej i Rodziny Narodowej Rady Rozwoju — wska‑
zywał, że program 500+ przyczyni się do znaczącej redukcji ubóstwa w Polsce,
a zwłaszcza tzw. ubóstwa bezwzględnego (skrajnego). W zależności od źródła
uwzględnianych danych statystycznych ekspert zakładał możliwy spadek ubóstwa
skrajnego ogółem o 2,6—3,9 punktów procentowych (czyli o 39—48% w stosunku
do poziomu wyjściowego), a ubóstwa skrajnego dzieci o 9,2—11 punktów pro‑
centowych, czyli aż o 77—94% względem stanu wyjściowego, co oznaczałoby
faktyczne rozwiązanie tego problemu społecznego!
Trzeba zaznaczyć, że konieczność redukcji ubóstwa wynikającego ze struk‑
tury rodzin (tj. liczby wychowywanych w nich dzieci) była konsekwentnie podno‑
szona przez Związek Dużych Rodzin „Trzy Plus”, który od kliku lat promował
w debacie publicznej prorodzinne transfery socjalne. Wpływ tego stowarzyszenia
na politykę społeczną i rodzinną państwa datuje się już od poprzedniej kadencji
parlamentarnej, kiedy zgodnie z postulatem tej organizacji wprowadzono Kartę
Dużej Rodziny. Wpływ ZDR3+, jak się wydaje, przejawia się także w sferze
symbolicznej i polega na promocji podejścia „na tak” w zakresie inwestycji spo‑
łecznych. Obecność „plusa” i w nazwie stowarzyszenia, i w nazwie omawianego
tu programu rządowego (a także nazwach kolejnych działań podejmowanych
w ramach polityki społecznej państwa, np. programu Mieszkanie+) nie wydaje
się, choć może być, przypadkowa.
Wróćmy do sfery materialnej. Dane Głównego Urzędu Statystycznego za rok
2016 i pierwszy kwartał 2017 r. wskazują, że ograniczenie ubóstwa w polskim
Program 500+ jest odejściem
od dominującego w polityce
społecznej w okresie transformacji
paradygmatu neoliberalnego.
12. 11
Politykaspołecznapo500+
Zrozumieć ten plus
społeczeństwie jest mniejsze, niż zakładały to modele symulacyjne, przy czym
należy pamiętać, że na skalę ubóstwa rodzin (i dzieci w rodzinach) wpływa wiele
czynników. Żeby wychwycić wpływ samego programu 500+, należałoby porównać
dane z kilku kolejnych lat, starając się przy tym każdorazowo szacować wpływ
innych czynników, takich jak poziom płac na rynku, dostępność innych świadczeń
socjalnych itd. Niemniej jednak w środowisku eksperckim panuje zgodność opinii
co do tego, że wpływ programu „Rodzina 500+” na redukcję ubóstwa w Polsce
jest znaczący. I jest to jak dotąd najbardziej wymierny efekt tego programu.
Dzieci jako dobro publiczne
Orientacja programu na inwestycje w dzieci jako kapitał ludzki jest zgodna
z najnowszymi trendami w europejskiej polityce społecznej. Politykę tę coraz
częściej określa się obecnie jako politykę inwestycji społecznych, co oznacza, że
przynajmniej część wydatków socjalnych państwa przestaje się traktować jako
pokrywanie ze środków publicznych kosztów zaspokojenia ważnych potrzeb kon‑
sumpcyjnych społeczeństwa z pominięciem mechanizmów rynkowych, a uznaje
się je za nakłady, które w przyszłości przyniosą określone, wymierne finansowo
korzyści społeczne. Za takie nakłady inwestycyjne w pierwszej kolejności uznaje
się właśnie inwestycje w kapitał ludzki: zdrowie czy edukację obywateli.
Nie będzie jednak łatwo oszacować społeczną stopę zwrotu inwestycji do‑
konującej się poprzez program „Rodzina 500+”. Trzeba będzie określić zmiany
nie tylko we wzorach wydatków budżetów gospodarstw domowych (a więc do‑
wiedzieć się, na co rodzice decydowali się wydawać dodatkowe pieniądze), ale
i zmiany stylu życia samej młodzieży wchodzącej w dorosłe życie, związane
z pozyskanymi dodatkowymi kompetencjami społecznymi (kapitał ludzki to
właśnie owe kompetencje). Trzeba będzie poczekać, aż dorośnie pierwsze po‑
kolenie młodych Polaków wychowywane już przy wykorzystaniu środków z pro‑
gramu 500+. Mówimy tu więc o perspektywie średniookresowej, przynajmniej
dekady.
Niemniej jednak już teraz można wskazać, jakie novum niesie ze sobą
świadczenie 500+, jeśli chodzi o programowanie polityki społecznej. Otóż z per‑
spektywy inwestycji społecznych nie jest to świadczenie czysto socjalne, ale
oznacza pokrywanie przez państwo ze środków publicznych części kosztów
wychowania dzieci w rodzinach. Można wręcz traktować to świadczenie jako
quasi‑wynagrodzenie dla rodziców za wykonywaną w domu, niezależnie od pracy
zawodowej, pracę wychowawczą.
A przede wszystkim należy zauważyć, że dzieci są tu traktowane jako dobro
publiczne, a nie tylko dobro prywatne, finansowane z prywatnych dochodów ro‑
dziców. To właśnie uznanie dzieci za dobro publiczne wydaje się najważniejszą
zmianą na poziomie normatywnym, jaką do polityki społecznej wniósł program
„Rodzina 500+”.
13. 12 WIĘŹ Jesień 2017
Marek Rymsza
Więcej dzieci?
Trzeci z celów — odwrócenie niekorzystnego procesu starzenia się społeczeństwa —
to założenie projektowane w perspektywie długookresowej. Można tu spodziewać
się zmian pozytywnych, choćby dlatego, że w sytuacji gdy współczynnik dzietno‑
ści Polek mieszkających w kraju spadł do alarmującego poziomu 1,3 dziecka na
kobietę, to Polki mieszkające w Wielkiej Brytanii (gdzie zabezpieczenie socjalne
rodzin z małymi dziećmi jest wysokie i dokąd migrowali masowo młodzi Polacy
w okresie transformacji ustrojowej) rodzą dzieci znacznie więcej; współczynnik
dzietności polskich kobiet przebywających w Wielkiej Brytanii jest literalnie od‑
wrócony i wynosi ok. 3,1.
Zwiastuny możliwej zmiany demograficznej wychwycono w mediach stosun‑
kowo szybko. Jest nim na przykład wzrost urodzeń w zestawieniu rok do roku
czy w poszczególnych miesiącach dwóch ostatnich lat. Poniekąd jako wstępną
miarę demograficznego sukcesu można by traktować także rosnące wydatki na
program. Wydatki te rosną bowiem szybciej, niż planował rząd, który prawdo‑
podobnie sam nie zakładał tak znaczącego wzrostu urodzeń już rok po urucho‑
mieniu programu. Problem w tym, że takich symptomów nie można uznawać
za przejaw trwałych zmian trendów demograficznych, a to te ostatnie kształtują
procesy ludnościowe. Co do tego demografowie są zgodni.
Szacowanie trwałych demograficznych rezultatów programu 500+ trzeba
tym samym odłożyć na później.
Podwójna legitymizacja
Program „Rodzina 500+” jest rozwiązaniem hybrydowym ze względu na przyjęte
w nim zasady dostępności świadczeń. Łączy on bowiem logikę dostępu powszech‑
nego — świadczenie przysługuje dla każdego drugiego i kolejnego dziecka w ro‑
dzinie — z logiką świadczenia adresowanego przy wykorzystaniu testu dochodu,
co ma miejsce w odniesieniu do pierwszego dziecka (innymi słowy, świadczenie
przysługuje po spełnieniu przez rodzinę kryterium dochodowego).
W związku z tym program krytykowany jest niejako z dwóch stron. Dla jed‑
nych jest on za mało selektywny, a kryterium dochodowe powinno mieć zastosowa‑
nie w odniesieniu do wszystkich dzieci i tym samym pomoc powinny otrzymywać
jedynie rodziny uboższe. Dla drugich program jest z kolei za mało powszechny,
a test dochodu w odniesieniu do pierwszego dziecka powinien zostać zniesiony.
Piszącemu te słowa bliżej do zwolenników rozwiązania uniwersalnego, gdyż
potraktowanie świadczenia 500+ jako inwestycji społecznej (a za takim podej‑
ściem się opowiadam) nie daje podstaw do różnicowania dzieci na te wymaga‑
jące wsparcia publicznego i te niewymagające; wszystkie dzieci w tym ujęciu są
bowiem „dobrem publicznym”.
14. 13
Politykaspołecznapo500+
Zrozumieć ten plus
Niemniej jednak, jak się wydaje, to właśnie hybrydowość programu „Ro‑
dzina 500+” przesądziła o jego wysokiej legitymizacji społecznej. Program ten
jest na tyle powszechny, że zmienia definicję sytuacji ogólnej i stanowi o odejściu
w polityce społecznej od dominującego w okresie transformacji paradygmatu
neoliberalnego. Podejście neoliberalne opierało się na przekonaniu co do ko‑
nieczności ograniczania transferów socjalnych tylko do najbiedniejszych jednostek
i rodzin, a więc koncentracji na programach w pełni selektywnych, takich jak
pomoc społeczna. To dlatego wprowadzono kryterium dochodowe w programie
zasiłków rodzinnych, do minimum ograniczono funkcje socjalne restrukturyzo‑
wanych zakładów pracy, zgodzono się na wolne czynsze mieszkań na wynajem
i przeprowadzono szereg innych zmian ograniczających powszechne programy
socjalne traktowane jako relikty socjalizmu.
Zarazem ustanowienie w programie 500+ kryterium dochodowego jako
elementu selekcji rodzin uprawnionych do świadczenia z tytułu wychowywania
pierwszego dziecka uwzględnia nadal nośny w opiniotwórczych mediach i śro‑
dowiskach eksperckich dyskurs na temat potrzeby ograniczania tzw. transferów
przestrzelonych, które nie zmieniają sytuacji obdarowanych.
Dodajmy, że owa podwójna legitymizacja 500+ to chyba efekt nieoczeki‑
wany, bo podstawą dla przyjęcia rozwiązania hybrydowego było przykrawanie
tego prorodzinnego programu do realnych możliwości budżetu państwa, a nie
wypracowana koncepcja programowa.
500+ a dziedziczenie biedy
Na oddzielną refleksję zasługuje obecny — tak w mediach opiniotwórczych, jak
i bulwarowych — nurt krytyki beneficjentów programu „Rodzina 500+”, a dokładnie
sposobu wydatkowania przez nich pozyskanych środków. Warto ten wątek wyeks‑
ponować, gdyż mówi on nie tyle o beneficjentach programu, ile o samych krytykach.
W moim przekonaniu taka krytyka jest trafną, choć mimowolną autocharak‑
terystyką części przedstawicieli środowisk „wygranych” polskiej transformacji.
Myślę, że właśnie analiza tych głosów pozwala lepiej rozumieć, dlaczego w ćwierć‑
wiecze wolnej Polski wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość —
partia kwestionująca dorobek polskiej transformacji, a przegrała świętująca
jubileusz pasma sukcesów Platforma Obywatelska.
Wspomniana krytyka beneficjentów 500+ w dużej mierze dotyczy zachowań,
których w żaden sposób nie da się uznać za społecznie dysfunkcyjne. To nie jest
bowiem krytyka spod znaku „przepijają”, „nie chce im się pracować” itp. To
głosy niedowierzania i oburzenia, że „pojechali z dziećmi nad morze”, „kupili
używany samochód”, „spłacili chwilówki”, „oczekują podwyżek, bo nie chcą już
pracować na kasie za byle jakie pieniądze”.
Ciśnie się pytanie: a dlaczego świadczeniobiorcy 500+ mieliby tego nie robić?
Przecież takie i podobne decyzje to przejawy racjonalizowania zachowań konsu‑
15. 14 WIĘŹ Jesień 2017
Marek Rymsza
menckich i na rynku pracy oraz wyrazy dążenia do urzeczywistnienia stylu życia
klasy średniej. Są więc one potwierdzeniem właściwej socjalizacji znaczącej części
beneficjentów prorodzinnego programu, a nie mankamentów tejże socjalizacji.
Dla uchwycenia wagi tego spostrzeżenia niezbędny jest krótki socjologiczny
komentarz. Socjologia ukuła, nośny w dyskursie publicznym, termin „dziedzicze‑
nie ubóstwa”. Socjologowie i antropologowie kreślą dwa zasadniczo odmienne sce‑
nariusze owego dziedziczenia. Zgodnie z pierwszym istotą społeczno‑kulturowego
dziedziczenia ubóstwa jest długookresowy niedobór dochodów, wymuszający na
rodzinach oszczędzanie ponad miarę, co przekłada się na przyzwyczajenie dzieci
do życia w stanie trwałej deprywacji potrzeb. Drugi scenariusz zakłada, że przy‑
czyna ubóstwa tkwi w nieumiejętności rozporządzania dochodami, co związane
jest z uzależnieniami (od alkoholu, narkotyków, hazardu, seksu), utrwalonymi
nawykami nieracjonalnej konsumpcji czy życiem bez planowania. Słowem: trwa‑
nie w sytuacji biedy wynika z wadliwej socjalizacji i dysfunkcji rodziców, które
przekazywane są kolejnemu pokoleniu żyjącemu w enklawach biedy.
Możemy więc mówić o dwóch kulturach ubóstwa. W pierwszej dziedzicze‑
nie biedy to niechciany rezultat racjonalnego przystosowania jednostek i rodzin
do społecznie wadliwej sytuacji związanej z brakiem wystarczających dochodów
pomimo gotowości do pracy. W drugiej zaś dziedziczenie biedy to rezultat wadli‑
wej socjalizacji, przejawiającej się w trwałych skłonnościach do nieracjonalnych
zachowań w normalnych sytuacjach życiowych.
Nie da się rozstrzygnąć, która socjologiczno‑antropologiczna szkoła inter‑
pretacyjna ma rację, gdyż obie kultury ubóstwa wzajemnie się przenikają, tak
w miejskich, jak i wiejskich enklawach biedy. Jest jednak zgoda co do tego, że je‑
śli w społeczeństwie mamy do czynienia z dominacją kultury ubóstwa pierwszego
typu, to rozwiązanie problemu dziedziczenia ubóstwa polega na zapewnieniu
rodzinom stabilnych dochodów. Jeśli zaś dominuje kultura ubóstwa drugiego
typu, dla przerwania procesu dziedziczenia biedy niezbędna jest praca socjalna
z pokoleniem rodziców nad zmianą ich postaw życiowych i umożliwienie im
nabycia nowych kompetencji społecznych.
Bardziej sprawiedliwy podział korzyści z rozwoju
O czym świadczy społeczna popularność programu „Rodzina 500+” i zarazem
takie, a nie inne głosy krytyki wobec beneficjentów wsparcia formułowane przez
część środowisk opiniotwórczych?
Ćwierćwiecze transformacji — na które składa się okres zasadniczej zmiany
ustrojowej, zwieńczony akcesją Polski do Unii Europejskiej jako wspólnoty państw
demokratycznych o gospodarce rynkowej (lata 1989—2004), oraz okres poak‑
cesyjny związany z nadrabianiem spowodowanych dziedzictwem komunizmu
zapóźnień cywilizacyjnych (lata 2005—2015) — to bez wątpienia czas rozwoju
naszego kraju. Tyle że owoce tego rozwoju konsumowane były w sposób korzystny
16. 15
Politykaspołecznapo500+
Zrozumieć ten plus
dla rodzącej się potransformacyjnej elity, z pominięciem interesów i aspiracji
znaczących grup społecznych i środowisk.
Jesienią 2015 r. przy urnach wyborczych Polacy z mniejszych miejscowości
czy wykonujący gorzej płatne zawody upomnieli się o swoje prawa do udziału
w korzyściach z rozwoju kraju. Taki udział zapowiadał im społeczny program PiS
i dlatego spotkał się on z poparciem licznych wyborców. Platforma Obywatelska
świętowała zaś w tym samym czasie sukcesy transformacji z pozycji wygranych,
nie widząc potrzeby bardziej wyważonej oceny polskich przemian. I dlatego
(między innymi) wybory parlamentarne przegrała.
Rok temu pisałem na łamach serwisu internetowego Laboratorium „Więzi”,
że 500+ to forma upodmiotowienia rodzin żyjących dotąd w kulturze ubóstwa czy
na obrzeżach tej kultury. Argumentowałem wówczas, że część rodziców, raczej
niewielka, może pozyskane środki zmarnotrawić, zaznaczałem jednak, że jest
to „społeczna cena upodmiotowienia. Cena warta zapłacenia” 2. Po roku zdania
nie zmieniam. Wdrożenie programu „Rodzina 500” pokazuje, że liczni nowi
beneficjenci rozwoju Polski korzystają ze stworzonych możliwości w podobny
sposób jak ci wcześniejsi. I to właśnie spotyka się z krytyką części środowisk za‑
interesowanych utrzymaniem swej uprzywilejowanej pozycji społecznej.
Swoisty paradoks, wręcz dramat społeczeństwa polskiego polega na tym,
że w sytuacji wskazującej na realne możliwości osiągnięcia większej spójności
społecznej przez bardziej sprawiedliwy podział korzyści płynących z rozwoju
kraju narasta polityczna i społeczna polaryzacja. Czy potrafimy tę polaryzację
ograniczyć? Czy nie zmarnujemy szansy na zmniejszenie polaryzacji — szansy,
jaką jest świadczenie 500+?
Marek Rymsza
Marek Rymsza — ur. 1966, dr hab. socjologii, kieruje Zakładem Profilaktycznych Funkcji
Polityki Społecznej w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszaw‑
skiego. Współzałożyciel i redaktor naczelny kwartalnika „Trzeci Sektor”, członek redak‑
cji kwartalnika „Więź” i Zespołu Laboratorium „Więzi”, uczestnik prac Laboratorium
Innowacji Społecznej. Członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, gdzie
koordynuje prace Sekcji Polityki Społecznej i Rodziny. Mieszka w Warszawie.
2 Zob. 500+: pozwolić ludziom wybierać, laboratorium.wiez.pl/2016/06/27/500-pozwolic‑ludziom
‑wybierac/.
17. 16 WIĘŹ Jesień 2017
Bilans programu 500+
Dyskutują Elżbieta Bojanowska, Joanna Krupska,
Iga Magda i Ryszard Szarfenberg
WIĘŹ W uzasadnieniu do projektu ustawy wprowadzającej program „Ro‑
dzina 500+” podano trzy jego cele: ograniczenie ubóstwa rodzin,
zwłaszcza wielodzietnych; inwestycja w dzieci jako kapitał ludzki;
wzrost liczby urodzeń i dzięki temu zahamowanie albo przynaj‑
mniej spowolnienie niekorzystnych trendów demograficznych. Jak
wygląda bilans realizacji tych celów po ponad roku funkcjonowania
programu?
Elżbieta Zacznę od podania aktualnych podstawowych danych. Liczba dzieci
Bojanowska uprawnionych do świadczenia 500+ wyniosła w czerwcu 2017 r.
3 985 000 mln i jest to 57,8% wszystkich dzieci do 18. roku życia.
Korzysta z tego programu 2 000 612 rodzin. Największy udział
mają rodziny z dwójką dzieci — 58%, rodziny z jednym dzieckiem
to 28%, a rodziny wielodzietne — 14,6%. Liczba rodzin spełniają‑
cych kryterium dochodowe na pierwsze dziecko wynosi 1 562 000,
czyli 59,8% rodzin pobierających świadczenia. Programem 500+
objętych jest 115 500 rodzin wychowujących dziecko niepełno‑
sprawne. Od początku programu, czyli od 1 kwietnia 2016 r., do
końca czerwca 2017 r. wydaliśmy w jego ramach 29 mld 708 mln zł.
Czy udało się ograniczyć ubóstwo w rodzinach? Odwołam się
do najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, uzyska‑
nych podczas badania budżetów gospodarstw domowych w 2016 r.
Zauważalny jest znaczący spadek zasięgu ubóstwa skrajnego oraz
ubóstwa relatywnego. W 2016 r. w ubóstwie skrajnym żyło prawie
5% osób (7% procent w 2015 r.), a w ubóstwie relatywnym nieco
mniej niż 14% osób (2016) wobec blisko 16% w 2015 r.
W odniesieniu do poszczególnych gospodarstw domowych
wedle danych GUS nastąpił wyraźny spadek wskaźników ubó‑
18. 17
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
stwa, szczególnie wśród dzieci w wieku od 0 do 17 lat. W 2015 r.
wynosił on 9%, a w 2016 r. — 5,8%. W przypadku rodziny z co
najmniej czwórką dzieci jest to spadek z 18,1% do 14%. W przy‑
padku rodzin z trójką dzieci — z 9% do 4,7%. W przypadku rodzin
z dwójką dzieci — z 4% do 2,7%.
Jeśli chodzi o liczbę urodzeń, to ostatnie dane, jakie posia‑
damy, są dosyć optymistyczne. W 2016 r. urodziło się o prawie
13 tysięcy więcej dzieci niż rok wcześniej, a najwyższy wskaźnik
urodzin dotyczy ostatnich dwóch miesięcy roku, czyli są to dzieci
poczęte już po wprowadzeniu świadczenia 500+. Dane, jakimi
dysponujemy za pierwsze półrocze 2017 r. są jeszcze bardziej
pozytywne, bo wskazują, że urodziło się w tym okresie ponad 14
tysięcy więcej dzieci niż w analogicznym okresie roku 2016. Skoro
już za pierwsze półrocze mamy zarejestrowanych około 200 tysięcy
urodzeń, to przyjęte przez nas w ministerstwie optymistyczne
założenie, że w 2017 r. osiągniemy liczbę 400 tysięcy urodzeń,
wydaje się coraz bardziej realne. Socjologowi trudno jeszcze tu
mówić o trwałym trendzie, mamy jeszcze zbyt mało danych i jest
to zbyt krótki czas, ale kierunek jest dobry.
Warto też wskazać, że świadczenie wychowawcze, jakim
jest 500+, stanowi bardzo istotną część budżetów gospodarstw
domowych. Z badania CBOS przeprowadzonego wśród ponad 3
tys. rodziców, którzy otrzymywali świadczenia z programu „Ro‑
dzina 500+”, wynika, że świadczenie wychowawcze jest bardzo
ważną częścią domowego budżetu dla 30% badanych rodziców.
Najczęstszym modelem gospodarowania tymi środkami jest włą‑
czanie ich do domowego budżetu, bez wydzielania ich jako pienię‑
dzy przeznaczonych na konkretny cel (42%). Nieco ponad jedna
trzecia (36%) deklaruje, że są one traktowane jako oddzielne
środki, użytkowane w określony sposób. Według badań CBOS
27% rodziców przeznaczało środki z 500+ na konkretne cele na
wyodrębnionych kontach oszczędnościowych, 5% wykupiło polisę
ubezpieczeniową dla dziecka, a 24% oszczędzało w inny sposób.
Na początku programu środki były wydawane bardziej na zaspoko‑
jenie najważniejszych potrzeb, często spłatę bieżących zobowiązań,
a później już na inne cele, które wcześniej nie były możliwe do
zrealizowania: wyjazdy z dziećmi czy dodatkowe zajęcia.
Ryszard Pierwsze szacunki wpływu świadczenia 500+ na ubóstwo pocho-
Szarfenberg dziły z mikrosymulacji. Jest to układ równań, w który wpisane są
wszystkie zasady dotyczące podatków i świadczeń. Do takiego
modelu wprowadzane są rzeczywiste dane z badań budżetów go‑
spodarstw domowych GUS. Wpływ świadczenia 500+ jest stosun‑
19. 18 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
kowo łatwo symulować, gdyż jest ono nieopodatkowane i można je
łączyć ze wszystkimi innymi świadczeniami. Przeprowadzono kilka
mikrosymulacji — część dla danych z 2013 r., a część dla 2014 r.
Spadek ubóstwa skrajnego (granicą jest minimum egzystencji)
ogółem stwierdzony przez GUS był podobny do prognoz mikro‑
symulacyjnych. Nie spełniły się jednak przewidywania dotyczące
ubóstwa skrajnego dzieci. Przy najbardziej optymistycznym scena‑
riuszu spadek mógł wynosić 94%, a przy bardziej realistycznym —
77%. Z badań GUS wiemy już, że faktycznie wyniósł on 36%.
Zaskoczeniem była też dla mnie informacja, że ubóstwo
skrajne rodzin z czwórką i więcej dzieci spadło bardziej pomię‑
dzy 2014 a 2015 rokiem niż pomiędzy 2015 a 2016. Może być to
spowodowane kilkoma czynnikami. GUS przy obliczaniu ubóstwa
bierze pod uwagę wydatki, a nie dochody. W wydatkach nie są
uwzględniane oszczędności i spłaty zadłużeń, a na to mogła być
przeznaczana znaczna część środków z programu 500+ w pierw‑
szym okresie otrzymywania świadczenia. Poza tym rodziny badane
w pierwszym kwartale jeszcze nie były nim objęte.
Jeśli redakcja „Więzi” pyta o efekty interwencji publicznej
w rodzaju tego programu, to warto spojrzeć na sprawę bardziej
kompleksowo. Najogólniejszym celem jest wzrost dobrobytu ro‑
dzin, w szczególności tych uboższych. Powinna wzrosnąć średnia
zamożność wszystkich rodzin przy zmniejszeniu nierówności mię‑
dzy nimi i eliminacji ubóstwa skrajnego. Bardzo wiele czynników
ma wpływ na tak rozumiany dobrobyt rodzin.
Podobnie całościowo trzeba spojrzeć na kwestie związane
z kapitałem ludzkim dzieci i na sprawy demograficzne. W tym
ostatnim przypadku samo podwyższenie współczynnika dzietności
nie wystarczy, aby oceniać sytuację jako korzystną. Po pierwsze,
wzrost może być nadal zbyt mały. Po drugie, na kondycję demo‑
graficzną ludności w Polsce silnie wpływają także emigracja i imi‑
gracja. Tu również liczba czynników wpływających bezpośrednio
i pośrednio jest duża.
Demografowie twierdzą, że obecny wzrost liczby urodzeń
może być tzw. efektem kalendarza — te dzieci i tak by się urodziły,
tylko później. Rodzice zdecydowali się na nie teraz ze względu
na nowe świadczenie, co do którego mogą mieć wątpliwości, czy
przetrwa. Badania międzynarodowe potwierdzają statystycznie
istotne wzrosty dzietności po wprowadzeniu tego typu świadczeń.
Nie były one jednak duże w stosunku do skali wydatków. Wpływ na
model dzietności mamy ograniczony, zależy on między innymi od
poziomu wykształcenia kobiet i poglądów panujących w społeczeń‑
stwie. Rzecz jasna, w badaniach opinii rodzice wskazują sytuację
20. 19
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
materialną jako barierę wobec powiększania rodziny. Jest jednak
kilka innych barier, a poza tym nie wszystkie problemy materialne
rozwiązuje dodatkowe świadczenie.
Iga Magda Kontynuując wątek dzietności, chciałabym powiedzieć, że nie wia‑
domo, na ile to są urodzenia przyspieszone, na ile urodzenia odro‑
czone. Demografowie twierdzą, że istotna część obecnych urodzeń
to dzieci kobiet trzydziesto-, trzydziestoparoletnich, które nie zde‑
cydowały się na dziecko wcześniej. I tak jest zasadniczo z efektami
programu 500+: nie możemy o niczym powiedzieć na pewno, że
jest to efektem tego programu. Natomiast niewątpliwie wpłynął
on na rynek pracy, doprowadzając do ograniczenia aktywności
zawodowej kobiet. Ale do tego jeszcze wrócę później.
Sama z wykształcenia jestem ekonomistką, więc nawet za‑
stanawiając się nad celami programu „Rodzina 500+”, myślę nie
tylko o celach, lecz także o najbardziej odpowiednich narzędziach,
o kosztach oraz o ich optymalizacji, aby pozwalały osiągać zamie‑
rzone efekty.
Na początku dyskusji padło pytanie o inwestycje w dzieci
jako inwestycje w kapitał ludzki. Na tę kwestię warto spojrzeć
bardzo szczegółowo, i to w przecięciu z sytuacją na rynku pracy
czy w ogóle sytuacją społeczną rodziców, np. ich wykształceniem.
Mam tu ciekawe odkrycie z badań, jakie współprowadziłam na
temat inwestowania czasu w dzieci przez rodziców. Wiadomo, że
spędzanie z dziećmi czasu na czymś innym niż czynności czysto
opiekuńcze, a więc np. granie z nimi, zabawy, inne czynności
edukacyjne, to bardzo istotny czynnik wpływający na ich kapitał
społeczny, na ich umiejętności i wiedzę. Istnieje obszerna lite‑
ratura dowodząca, że nierówności, które obserwujemy między
dorosłymi — w wykształceniu czy zarobkach — są pochodną tego,
jak wyglądały pierwsze lata ich życia jako dzieci.
Sprawdziłyśmy wraz z Romą Keister, jak z tym jest w Polsce.
Potwierdza się teza z literatury zachodniej, że rodzice z większym
kapitałem społecznym inwestują w dzieci więcej i środków finanso‑
wych, i czasu im poświęcanego. W naszych badaniach wyraźnie wi‑
dać, że znacznie więcej czasu poświęcają dzieciom na aktywności
edukacyjne rodzice lepiej wykształceni. Ba, więcej poświęcają go
rodziny, w których oboje rodzice pracują (w porównaniu do rodzin,
w których jeden lub oboje rodziców nie pracują). Było to dla nas
zaskoczeniem, bo zakładałyśmy, że jednak te rodziny, w których
przynajmniej jeden rodzic nie pracuje (jest osobą bezrobotną lub
bierną zawodowo) dysponują większym budżetem czasu, powinny
więc więcej czasu inwestować w dzieci. A tak nie jest.
21. 20 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
Dla mnie to odkrycie jest też źródłem niezweryfikowanej
jeszcze hipotezy, że podobnie może być z inwestowaniem środków
finansowych w dzieci. Prawdopodobnie w zakresie inwestowania
w edukację dzieci i budowanie ich kapitału ludzkiego będziemy
raczej obserwować istotne nierówności. Zapewne rodziny z więk‑
szym kapitałem społecznym będą znacznie bardziej skłonne do
tego typu inwestowania w dzieci.
Joanna Jestem tu przedstawicielką rodzin dużych, wielodzietnych i o ich
Krupska reakcjach chciałabym najpierw opowiedzieć. Przeczytam parę wy‑
jątków z listów, które do Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”
pisały rodziny w odpowiedzi na pytanie, jak oceniają program
500+. „Te dodatkowe środki nie spowodowały wzrostu poziomu
życia rodzin, ale zapewniły pewne poczucie bezpieczeństwa, że
wystarczy nam pieniędzy do kolejnej wypłaty”. „Wiele zmienił ten
program. Teraz żyjemy godnie i bezpiecznie, otoczenie patrzy na
nas bardziej przyjaźnie i z szacunkiem”. Teraz ojciec dziewięciorga
dzieci: „Mojej rodzinie ten program, można powiedzieć, przy‑
wrócił godność. Nie jestem zmuszony co pół roku lub co miesiąc
chodzić po różnych instytucjach i prosić o zapomogi. Nie muszę
czuć się jak ktoś, kto przeszkadza w życiu urzędnikowi, prosząc
go o pozytywne rozpatrzenie jakiegoś wniosku o przyznanie po‑
mocy”. Mama pięciorga dzieci: „Obecnie nas stać wreszcie na to,
co dla statystycznego obywatela jest normalne, standardowe i bez
czego nie decyduje się na dzieci”.
Myślę, że ten program jest ważny dla wszystkich rodzin, ale na
pewno jego szczególnym beneficjentem są rodziny wielodzietne. Im
rzeczywiścieprzywracaonpoczuciegodności,zmieniaichspołeczną
percepcję, podnosi ich, dotychczas często skandaliczny, poziom
życia na wyższy. To nie jest przywilej, to powinna być normalność.
Program ten podnosi także jakość wychowania. Jeszcze przed
pojawieniem się świadczeń 500+ prowadziliśmy badania w part‑
nerstwie z IPSOS, w których rodziny deklarowały, na co zamierzają
przeznaczać uzyskane środki. Aż 39% mówiło, że będą posyłać
dziecinazajęciadodatkowe.Takżenawycieczkiszkolne —czyliwcze‑
śniej większości nie było na to stać. 36% wskazało wakacyjny wypo‑
czynek dla dzieci; 34% — wypoczynek wakacyjny dla całej rodziny;
34% — bilety do kina; 26% — wyjścia do teatru, na koncerty, wyjścia
na basen. Dopiero w dalszej kolejności znajdowały się stałe opłaty,
oszczędności, remont mieszkania, spłata długów czy zakup sprzętu.
Z punktu widzenia naszego stowarzyszenia mniej ważny jest
cel demograficzny. Dla nas najważniejszym celem programu 500+
jest poprawa jakości życia rodzin. Ubóstwo rodzin wielodzietnych
22. 21
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
było bardzo wysokie i zawstydzające dla Polski. Decyzja o kolej‑
nym dziecku była w naszym kraju decyzją o podziale dochodu
na coraz więcej części — czyli wiązała się ze wzrostem ubóstwa.
Uważam, że ten program to posunięcie przełomowe w polityce
rodzinnej. Żadna inna decyzja w tym obszarze nie zmieniła tak
radykalnie jakości życia rodzin. Przepaść między bogatymi a bied‑
nymi została w pewnej mierze przysypana.
WIĘŹ W wersji realizowanej program „Rodzina 500+” łączy logikę po‑
wszechnego dostępu do świadczeń (od drugiego dziecka) z logiką
selektywności (kryterium dochodowe zastosowane do pierwszego
dziecka). Ta hybrydowość nie wynika, rzecz jasna, ze spójnej kon‑
cepcji, tylko z wyliczeń skali transferów finansowych możliwych do
przeprowadzenia. Ale wskutek tego program ten był krytykowany
z dwóch stron: dla jednych był on za mało selektywny, a za bardzo
uniwersalny, zaś dla drugich odwrotnie. Jak Państwo oceniają
przyjęte mechanizmy?
Szarfenberg Program 500+ wprowadzono jako kolejne świadczenie do bogatego
zestawu świadczeń związanych z wychowywaniem dzieci. Nie ma
pod tym względem porządku i spójnej wizji. Mamy więc typowe
zasiłki macierzyńskie z ubezpieczenia chorobowego, uzupełnione
niedawno świadczeniem rodzicielskim dla kobiet nieubezpieczo‑
nych, bez kryteriów dochodowych. Do ulg podatkowych na dzieci,
wprowadzonych za poprzednich rządów PiS‑LPR‑S, dodano od
2014 r. możliwość zwrotu części niewykorzystanej ze względu
na niski dochód. Są też zasiłki rodzinne i liczne dodatki do nich
dla uboższych rodzin, mocno w obecnym kształcie zbudowane za
koalicji SLD‑UP‑PSL. W ostatnich latach rozwijały się dynamicz‑
nie świadczenia dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. I jeszcze
jest typowa pomoc społeczna, czyli zasiłki okresowe i celowe, do
których uprawnione są bardzo ubogie rodziny.
W polskiej polityce rodzinnej w zakresie świadczeń pienięż‑
nych panuje więc megahybrydowość. Program 500+ jedynie ją
powiększa, bo oto w ramach jednego świadczenia wprowadzono
i kryterium dochodowe, i powszechność od drugiego dziecka.
Prędzej czy później ten lub kolejny rząd podejmie dyskusję o tym,
jak zreformować świadczenia pieniężne dla rodzin. Widzę tu dwie
możliwości. Pierwsza była już formułowana przez część środowisk
mikrosymulacyjnych (Centrum Analiz Ekonomicznych ze Szcze‑
cina): połączenie zasiłków rodzinnych i 500+ w jednolite świad‑
czenie, które byłoby powszechne, ale niższe niż 500+, a dodatki
doń byłyby zależne od wysokości dochodu.
23. 22 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
Druga możliwość została niedawno sformułowana przez
jedną z partii opozycyjnych (program „Aktywna Rodzina” partii
Nowoczesna), co zresztą przełamało swoisty dogmat, że jak już
raz wprowadzono 500+, to nikt nie będzie mówił, że wycofa się
z tego programu. To propozycja przeznaczenia kwoty wydawanej
na program 500+ na rozszerzenie instrumentów podatkowych,
czyli zwiększenie ulg na dzieci, większe zwroty, jeżeli rodziny mają
zbyt niskie dochody. Byłoby to coś podobnego do anglosaskiego sys‑
temu podatków zwrotnych czy kredytów podatkowych dla rodzin.
Możliwe jest też utrzymanie stanu obecnego, może z mniej‑
szymi modyfikacjami w zasiłkach rodzinnych. Te ostatnie są po‑
litycznie trudne do likwidacji, bo stracą na tym uboższe rodziny.
Za czym sam bym się opowiedział? Preferuję świadczenia
powszechne, więc dążyłbym do usunięcia kryterium dochodowego
na pierwsze dziecko. Jest to rozwiązanie bardzo kosztowne dla
budżetu, wymagałoby znalezienia kolejnych 20 miliardów przy
zachowaniu poziomu 500 zł na dziecko. Ekonomiści zapewne
wolą rozwiązania podatkowe, bo one bardziej motywują do pracy.
Krupska Polityka rodzinna i polityka socjalna to dwie różne rzeczy. Polityka
socjalna jest pomocą najuboższym. Świadczenia socjalne są uza‑
leżnione od dochodu. Natomiast w ramach polityki rodzinnej,
która jest rodzajem inwestycji, państwo przyznaje świadczenia
niezależnie od dochodów w celu wyrównania szans pomiędzy
mającymi dzieci a bezdzietnymi, zapobiegając pauperyzacji na
skutek posiadania potomstwa.
Im bardziej rozbudowana jest polityka rodzinna, tym mniej
potrzebna jest polityka socjalna. W latach 90. Polska zrezygnowała
zupełnie z polityki rodzinnej na rzecz polityki socjalnej, a mechani‑
zmy polityki rodzinnej przestały być powszechnie zrozumiałe. Tym‑
czasemw Europieoddawnakształtowałysięsystemypowszechnego
wsparcia rodzin. Obecnie comiesięczne świadczenie powszechne
na dziecko wypłaca się w 20 na 28 państw Unii Europejskiej.
Od początku swego istnienia (czyli od 2007 r.) Związek Du‑
żych Rodzin „Trzy Plus” propagował filozofię polityki rodzinnej
i powszechnych świadczeń, które uważa za sprawiedliwe. Poj‑
mujemy je jako zwrot podatku, jaki rodziny wpłacają w postaci
podatku pośredniego VAT i akcyzy z racji utrzymywania każdego
dziecka. Od każdego kupowanego towaru odprowadzamy przecież
do budżetu 23% podatku. Rodziny wychowujące dzieci płacą VAT
zwielokrotniony ich liczbą. Świadczenie powszechne można też
traktować jako dostrzeżenie wartości pracy rodziców wychowu‑
jących dzieci. Ta praca ma swoją wartość ekonomiczną!
24. 23
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
Zasadnicza, powszechna część świadczenia 500+ nawiązuje
do filozofii francuskiej polityki rodzinnej, w której wszystkie me‑
chanizmy wsparcia powszechnego obowiązują od drugiego dziecka.
Przyjmuje się, że „pierwsze dziecko dla małżeństwa, drugie już dla
społeczeństwa”. Poza tym argumentem jest fakt, że pauperyzacja
rodziny statystycznie zaczyna się wyraźnie pogłębiać, począwszy
od drugiego dziecka. Świadczenie stanowi więc zachętę do decyzji
o drugim i kolejnym dziecku.
Polskie świadczenie 500+ na pierwsze dziecko ma już cha‑
rakter socjalny, dubluje świadczenia należne w systemie pomocy
społecznej i być może ten obszar w przyszłości wymagałby uprosz‑
czenia i ujednolicenia (współistnieją różne kryteria dochodowe).
Hybrydowość świadczenia 500+ jest uwarunkowana finan‑
sowo. Świadczenie dla każdego, także pierwszego dziecka? Jeśli
budżet państwa na to pozwoli — tak. Pamiętajmy, że ponad połowa
rodzin w Polsce wychowuje tylko jedno dziecko, więc wydatek dla
budżetu — i tak bardzo duży — byłby znacząco wyższy.
Bojanowska W ministerstwie rodziny, pracy i polityki społecznej uważamy, że
obecne rozwiązanie jest optymalne. Proszę zwrócić uwagę, że już
w tym systemie — selektywnym, jeśli chodzi o pierwsze dziecko —
prawie 60% tych dzieci korzysta z programu. Wprowadzając
program 500+, bardzo mocno podkreślaliśmy, że nie jest to świad‑
czenie z systemu pomocy społecznej. Jego logika jest inna, ale
także i cel jest bardziej złożony.
To prawda, że system świadczeń (rodzinnych i z systemu
pomocy społecznej) jest w Polsce skomplikowany, że stosowane
są w nim różne kryteria. Ale należy podkreślić, iż 500+ ma walor
powszechności (od drugiego dziecka).
Magda Obecny system wymaga głębokich zmian, ponieważ jego skompliko‑
wanie poszło już za daleko. Szkoda, że nie wykorzystano wpro‑
wadzania świadczenia 500+ jako okazji do całościowej reformy
systemu.
Jak będzie w przyszłości? Myślę, że nie ma szans opcja roz‑
wiązań tylko i wyłącznie podatkowych. Coraz wyraźniej widać, że
ludzie rzadziej odbierają tego typu bodźce. Nie myślą w katego‑
riach, że teraz zarobią więcej, więc za rok, półtora odliczą sobie
więcej świadczeń na kolejne dzieci. To zbyt długa perspektywa
czasowa. Zupełnie czym innym są świadczenia otrzymywane co
miesiąc na konto lub na przykład rozliczane co miesiąc w podatku.
Będę się upierać, z ekonomicznego punktu widzenia, przy
potrzebie selektywności świadczeń rodzinnych, czyli połączenia
25. 24 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
ich z systemem funkcjonujących innych rozwiązań. Twierdzę tak,
ponieważ wydając te dwadzieścia kilka miliardów złotych rocznie
na tak skonstruowany system, mamy jednak element czegoś, co
nazywa się jałową stratą. Czyli zapewne kilka miliardów złotych
trafia tam, gdzie nie są niezbędne, co nie przekłada się na reali‑
zację celów tego programu. Te kilka miliardów złotych można
by — i należałoby — inaczej zagospodarować.
Rozumiem, że wprowadzenie limitu dochodów jest kosz‑
towne i problematyczne administracyjnie, ale jest to problem do
rozwiązania — mamy systemy informatyczne pozwalające łączyć
coraz więcej danych o dochodach gospodarstw domowych z róż‑
nych źródeł. Takie rozwiązanie pozwoliłoby zaoszczędzić część
środków, które można by wydać na żłobki, przedszkola czy świe‑
tlice w szkołach, na opiekę zdrowotną dla dzieci — czyli też na
politykę rodzinną, tylko inaczej realizowaną.
Ogromnym plusem wprowadzenia programu 500+ jest sko‑
kowy wzrost wydatków na politykę rodzinną. W rankingu OECD
Polska bardzo wyraźnie przeskoczyła do góry. Natomiast struktura
tych wydatków, moim zdaniem, mogłaby być lepiej zbilansowana.
Bojanowska Chciałabym zaprotestować. Niezależnie od występującej terminolo‑
gii, nie możemy mówić o jałowej stracie, bo byśmy obrażali tysiące
polskich rodzin. Nikt nie ma prawa mówić polskiej rodzinie, że
świadczenie dla niej jest jałową stratą dla budżetu.
Magda „Jałowa strata” to pojęcie ekonomiczne. Oznacza ono wydatko‑
wanie środków na działania, których cel można by osiągnąć dużo
niższym kosztem. Osobiście uważam zresztą, że pięćset złotych,
które ja dostaję, jest dla budżetu państwa po części jałową stratą.
Nawet jeśli potrafię tę kwotę sensownie i racjonalnie zagospoda‑
rować, nie skłania mnie ona do posiadania kolejnych dzieci ani
nie wyciąga ona z ubóstwa mojej nieubogiej rodziny. A jednocze‑
śnie w mojej gminie nadal nie ma ani jednego żłobka.
Bojanowska Zawsze można nie brać tego świadczenia, gdyż jest ono przyzna‑
wane na wniosek uprawnionego podmiotu.
WIĘŹ A czy są jakiekolwiek dane dotyczące rodzin, które są uprawnione
do świadczenia 500+, lecz z niego nie korzystają? Bo czasem
słychać takie indywidualne głosy, że ktoś nie bierze należnych
mu środków, czy to z przyczyn merytorycznych (nie ma powodu,
żebym akurat ja pobierał te pieniądze), czy politycznych (że to
wszystko kupowanie głosów).
26. 25
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
Bojanowska Nie znam takich danych.
Magda Na program 500+ wydatkujemy rocznie około 25 mld złotych. Po‑
wtórzę, że część tych pieniędzy trafia do rodzin lepiej sytuowanych,
gdzie nie są niezbędne. To nie służy realizacji celów programu.
Gdyby udało się choćby miliard czy dwa miliardy złotych przezna‑
czyć na inne cele polityki rodzinnej, byłaby to bardzo znacząca
kwota.
Szarfenberg Badania w innych krajach pokazują, że tam, gdzie panuje uniwer‑
salny model polityki społecznej, jest też niski poziom ubóstwa.
Próbuje się to wyjaśniać w taki sposób: świadczenia powszechne
obejmują całą ludność, a więc cały potencjalny elektorat, są więc
bardziej akceptowalne dla podatników (bo wszyscy z nich ko‑
rzystają) i w związku z tym mają większą szansę na przetrwanie
różnych rządów i zmian polityki. Natomiast gdy mamy świadcze‑
nia tylko dla ubogich, to zawsze znajdą się opinie, że oni mogliby
pracować, gdyby nie wsparcie państwa. Łatwo wtedy uruchomić
negatywne stereotypy i politycznie atakować taki system. W tym
sensie świadczenia powszechne mogą być lepsze nie tylko z per‑
spektywy rodzin, ale również ugrupowań, które je wprowadzają
i później kontynuują.
WIĘŹ W niektórych mediach obecna jest krytyka zachowań beneficjen‑
tów programu 500+. Także część ekspertów uważa, że lepszym
rozwiązaniem byłoby podejmowanie decyzji co do form „inwe‑
stycji w dzieci” przez decydentów publicznych (np. rozbudowa
infrastruktury przedszkolnej), a nie rodziców. Czy są Państwo
zwolennikami pozostawiania decyzji w rękach rodziców, czy też
decydentów publicznych? Czy w strategiach rodzicielskich prze‑
waża orientacja inwestycyjna czy konsumpcyjna?
Magda Właśnie tu jest potrzebna hybrydowość. W absolutnej większości,
powiedzmy: 95%, decydentem powinny być rodziny, ale pozostaje
te kilka procent rodzin czy dzieci, którym potrzebne jest wsparcie
polityki publicznej, urzędników, ekspertów od pomocy rodzinom.
Chodzi o wsparcie edukacji tych dzieci, zadbanie o ich zdrowie
i rozwój.
Mam na myśli rodziny z niższym poziomem kapitału społecz‑
nego, które — nawet dysponując środkami finansowymi — nie są
w stanie korzystać z możliwości edukacyjnych. Na przykład gdy
ktoś mieszka na oddalonym terenie wiejskim, nie ma samochodu,
a PKS kursuje tam dwa razy dziennie, to nawet mając środki finan‑
27. 26 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
sowe na dodatkowe zajęcia dla dzieci, nie dowiezie ich na te zaję‑
cia... A sam też nie ma kapitału pozwalającego na przekazywanie
wiedzy czy umiejętności dzieciom. Wtedy warto np. zorganizować
autobus gminny, który te dzieci dowiezie raz w tygodniu na jakieś
dodatkowe kółko zainteresowań, lub zatroszczyć się o zajęcia na
terenie samej gminy, finansowane ze środków publicznych.
Bojanowska Zdecydowanie jestem zdania, że to rodzice, a nie urzędnicy po‑
winni decydować, na co wydawać środki. To jest autonomiczna
decyzja rodzin. Z przeprowadzonego przez ministerstwo monito‑
ringu wynika, że w okresie od stycznia do czerwca br. wypłacono
ogółem jedynie 1549 świadczeń w formie rzeczowej lub opłacania
usług (o taką zamianę mogą wnioskować samorządy, jeśli istnieje
uzasadnione podejrzenie marnotrawienia świadczenia wychowaw‑
czego). Jest to więc minimalna liczba w porównaniu do prawie
czterech milionów świadczeń wypłaconych w formie pieniężnej.
Potwierdza to nasze, przyjęte od początku stanowisko, że rodziny
najefektywniej dysponują tymi środkami.
Krupska Świadczenia powszechne są wyrazem docenienia wartości, także
materialnej, wychowywania dziecka, każdego dziecka. I są też
wyrazem zaufania państwa do rodziny. Troska o dzieci jest jednak
biologicznie wpisana w życie rodzica.
Szarfenberg Także społecznie, nie tylko biologicznie.
Krupska Mechanizmy polityki rodzinnej zmniejszają liczbę rodzin wyma‑
gających wsparcia w ramach polityki socjalnej (która skądinąd
zawsze też musi istnieć).
Szarfenberg A ja pamiętam badania pokazujące, że — jeżeli chcemy ukierun‑
kować wydatki na określony cel — najskuteczniej działa bodziec
obniżonej ceny. Przychodzi więc do głowy Karta Dużej Rodziny
dająca zniżki w różnych miejscach. Nie są one jednak ukierunko‑
wane na jakiś konkretny cel.
Bezpłatne lub częściowo odpłatne usługi dla rodzin powinny
być też łatwo dostępne. Można by tworzyć w każdej gminie cen‑
tra usług dla rodzin, w których byłyby skoncentrowane najróż‑
niejsze usługi: od okresu prenatalnego poczynając, na poradach
małżeńskich i opiekuńczych kończąc (bo problemy rodzin to nie
tylko problemy z dziećmi, ale i z innymi osobami wymagającymi
opieki, a także między małżonkami). Dotyczy to nie tylko rodzin
ubogich. Również w rodzinach średniozamożnych i zamożniej‑
28. 27
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
szych są liczne problemy opiekuńczo‑wychowawcze i małżeńskie.
Trzeba te usługi dla rodzin wyodrębnić, zintegrować i stworzyć
odpowiednie ośrodki.
Myślę również o potrzebie nie tylko polityki rodzinnej, lecz
i „polityki małżeńskiej”, czyli wspierania trwałości związków mał‑
żeńskich. Powstały już u mnie dwie prace magisterskie na ten temat.
Okazało się później, że taką politykę rozwijają w Wielkiej Brytanii.
Krupska Potwierdzam potrzebę tworzenia takich ośrodków. Mogą być odpo‑
wiedzią na kryzys więzi, kryzys relacji. W Anglii widziałam takie
centra działające w ramach programu „Sure Start”. To rządowe
ośrodki z ofertą wspierania rodzin na każdym etapie: od poczęcia
dziecka do opieki nad rodzicami. Trochę podobnie funkcjonuje
w Warszawie ośrodek „Sto Pociech”. Jest wiele grup rodziców dzia‑
łających w tej dziedzinie. Nasze stowarzyszenie również organizuje
warsztaty dla rodziców i dla dzieci. Bardzo duże jest zapotrzebo‑
wanie na warsztaty dla rodziców nastolatków — rodzice czują się
często zagubieni w tym okresie. Powodzeniem cieszą się także
warsztaty z „rodzicielstwa bliskości” dla rodziców niemowlaków
oraz szkoły dla rodziców wspierające komunikację z dzieckiem
na każdym etapie. Zapotrzebowanie na tego typu działalność wy‑
raźnie rośnie.
WIĘŹ Warto też przypomnieć, że program 500+ nie spadł z nieba, lecz
był zwieńczeniem wielu wcześniejszych działań. Siła jego oddziały‑
wania polega na olbrzymiej skali, reorientującej politykę państwa.
Ale jeśli tak, to potrzebny jest ciąg dalszy. Jakie powinny być kolejne
kroki w dziedzinie polityki rodzinnej?
Bojanowska Latem 2017 r. weszła w życie ustawa dotycząca m.in. wsparcia
rodzin. Poza niewielkimi zmianami uszczelniającymi system za‑
proponowaliśmy rozwój infrastruktury dla dzieci do trzech lat:
zwłaszcza rozwój żłobków, usprawnienia i ułatwienia przy ich
zakładaniu i prowadzeniu. Idziemy też w kierunku zwiększania
liczby asystentów, którzy pracują i współpracują z rodzinami.
Magda Według mnie najważniejsze są żłobki, przedszkola i inne formy
wsparcia rodzin z dziećmi. Niekoniecznie muszą to być placówki,
do których oddaje się dziecko od rana do wieczora. Chodzi o bar‑
dziej elastyczne formy opieki dziennej. Dość powiedzieć, że wciąż
w ponad ¾ gmin w Polsce nie ma żadnego miejsca opieki dla
dziecka do lat trzech. Zwłaszcza w mniejszych ośrodkach nie ma
jednak sensu budować żłobków dla kilkorga dzieci. Można za to
29. 28 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
stworzyć miejsca, w których dziecko by zostało, aby rodzic np. mógł
załatwiać sprawy urzędowe. Jakiś czas temu sama miałam poważny
problem, bo okazało się, że nie mogę wejść z małym dzieckiem
do sądu. Wcale mi nie chodzi tylko o wypchnięcie matek na rynek
pracy.
Po drugie, podkreślam potrzebę rozwiązań wzmacniających
pozycję ojca w rodzinie i współdzielenia obowiązków w opiece
nad dziećmi. Bardziej równy podział obowiązków domowych jest
wedle międzynarodowych badań właściwie jedynym sposobem na
poprawę sytuacji kobiet na rynku pracy, na walkę z luką płacową
między kobietami a mężczyznami. Nie może być tak, żeby np. tylko
kobiety brały zwolnienia lekarskie na chore dzieci. Polskie bada‑
nia pokazują wyraźnie, że mężczyźni częściej chcą mieć drugie
dziecko niż kobiety. A to dlatego, że one już wiedzą, z czym to
się dla nich wiąże.
Krupska Ja jednak uważam, że polityka rodzinna powinna odzwierciedlać
szczególną więź matki z dzieckiem, a także większą potrzebę
dziecka bycia z matką, zwłaszcza w pierwszym okresie życia. Rzecz
jasna, rola ojca jest niezastąpiona i rośnie z wiekiem dziecka. Cie‑
kawe jednak, że badania rodzin wielodzietnych pokazały, iż w tych
rodzinach model wspólnej pracy w gospodarstwie domowym wy‑
stępuje powszechnie: prawie w tym samym stopniu mężczyźni
piorą, gotują i robią zakupy co kobiety. Natomiast rzeczywiście
istnieje spora różnica w zakresie opieki nad dziećmi i odrabiania
z nimi lekcji. To wyraźnie domena kobiet.
Magda To ciekawe, bo dla Polski ogółem te statystyki są odmienne: prze‑
ciętnie kobieta poświęca dwa razy więcej czasu na czynności do‑
mowe niż mężczyzna.
Krupska Może zatem rodziny wielodzietne są wyjątkowo partnerskie.
Magda Ale to jest zgodne z tym, co mówiłam: jeżeli kobieta przekona się
przy pierwszym czy drugim dziecku, że podział obowiązków działa,
to łatwiej o następne dzieci. Jeżeli zaś przy pierwszym dziecku
absolutnie wszystko jest na jej głowie, powstaje mentalna bariera.
WIĘŹ A czy dostrzegają Państwo jakieś istotne niezamierzone efekty
uboczne programu 500+?
Magda Wspomniałam już o negatywnym wpływie świadczenia 500+ na
rynek pracy. Pewna część kobiet zrezygnowała z aktywności zawo‑
30. 29
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
dowej, bo skalkulowały, że im się to nie opłaca. Jest to absolutnie
racjonalna decyzja. Według badań prowadzonych w Instytucie
Badań Strukturalnych to zwłaszcza kobiety, które były bezrobotne
i szukały pracy, zrezygnowały w drugiej połowie 2016 r. z dalszych
poszukiwań. Dotyczy to kilkudziesięciu tysięcy kobiet, w dużej
mierze słabiej wykształconych, które potencjalnie niewiele były
w stanie zarobić. Co ciekawe, to nie były matki najmniejszych dzieci,
lecz głównie kobiety z dziećmi już powyżej szóstego roku życia.
Bojanowska Ale jest też druga strona medalu: jednoczesny wzrost wynagrodzeń
wśród grupy osób z dość niskim wykształceniem, wykonujących
różnego rodzaju proste prace, zwłaszcza w supermarketach. Po‑
nieważ mamy obecnie najniższą od 26 lat stopę bezrobocia (za
czerwiec: 7,1%), pracodawcy musieli podwyższyć płace dla tej
grupy, aby zatrzymać ich w pracy.
Ponadto uważam, iż zarzut o dezaktywizującym wpływie
programu „Rodzina 500+” na kobiety nie znajduje potwierdzenia
w faktach. Spada liczba kobiet biernych zawodowo. Według naj‑
nowszych danych BAEL w pierwszym kwartale br. liczba kobiet
biernych zawodowo z powodów rodzinnych wyniosła 1,57 mln.
To o ok. 30 tys. mniej w porównaniu z końcówką ubiegłego roku.
Oznacza to, że panie coraz częściej zamiast bierności zawodowej
wybierają pracę.
Ubocznym, ale pozytywnym efektem programu 500+ są także
zmiany w systemie pomocy społecznej. Spada zwłaszcza liczba
wypłacanych zasiłków okresowych i zasiłków celowych. Mimo że
świadczenie wychowawcze nie jest wliczane do kryterium pomocy
społecznej, w związku z czym dane osoby nadal mogłyby z zasił‑
ków korzystać — sięgają po nie rzadziej. W 2016 r. liczba rodzin
pobierających zasiłek okresowy spadła o 11%, co oznacza, że z za‑
siłku skorzystało o 51 753 rodzin mniej niż w 2015 r. W I kwar‑
tale 2017 r. liczba rodzin ogółem pobierająca zasiłek okresowy
była niższa o 47 960 (spadek o 17%), zaś w przypadku rodzin
z dziećmi liczba ta spadła o 39 625 (spadek o 31%) w stosunku do
I kwartału 2016 r. W przypadku zasiłku celowego mamy spadek
około 9% w skali roku (2016:2015), czyli świadczeniobiorców
jest mniej o ponad 65 tysięcy rodzin.
Spadła też liczba dzieci korzystających z programu dożywia‑
nia. W 2016 r. z pomocy skorzystało ponad 130 tys. dzieci mniej
niż w roku 2015, co oznacza 14‑procentowy spadek. Rośnie nato‑
miast, co pozytywne, liczba rodzin korzystających z pracy socjalnej,
czyli specjalistycznego wsparcia. W 2016 r. liczba rodzin objętych
wyłącznie pracą socjalną wzrosła o 4742 w stosunku do 2015 r.
31. 30 WIĘŹ Jesień 2017
Dyskutują E. Bojanowska, J. Krupska, I. Magda i R. Szarfenberg
Krupska Rodziny z dziećmi zostały też dostrzeżone jako potężna grupa
konsumencka. Bardzo wzrosła liczba podmiotów, które udzielają
zniżek na Kartę Dużej Rodziny. Uznano, że po prostu rodziny są
dobrymi klientami. Pojawiły się też kampanie reklamowe związane
z wielodzietnością, co ma bardzo duże znaczenie wizerunkowe,
bo pozwala przełamywać pokutujący wciąż w Polsce stereotyp
rodziny dużej jako rodziny patologicznej. Ale najważniejszym
efektem tego programu jest to, że same rodziny czują się bardziej
godne, docenione.
Szarfenberg Zwróciłbym uwagę na jeszcze jeden efekt uboczny. Bardzo mnie
zaskoczyło, kiedy o tym usłyszałem. Chodzi o powiązanie 500+
ze spadkiem przemocy w rodzinie. Okazało się, że zmniejsza się
poziom korzystania z domów samotnej matki. Kobiety, które wcze‑
śniej brały udział w projektach w ośrodkach pomocy społecznej,
mówią, że teraz świadczenie wychowawcze umożliwia im np. wy‑
prowadzenie się od mężczyzny stosującego przemoc wobec nich
czy dzieci.
Świadczenie, którym dysponuje kobieta, może zwiększać
jej podmiotowość ekonomiczną. Jeżeli jest ona na utrzymaniu
mężczyzny, to jest bardziej skłonna znosić przemoc, bo nie ma
innego wyjścia. Dlatego przedstawiałem nawet kiedyś pomysł,
żeby świadczenie 500+ było przelewane tylko na specjalnie wy‑
dzielone konta kobiet. Takie rozwiązanie stosowane jest w krajach
rozwijających się, co ma być wsparciem upodmiotowienia kobiet.
Ta propozycja spotkała się jednak z licznymi krytykami, w tym
z zarzutem dyskryminacji.
Oczywiście na przemoc w rodzinie wpływa wiele czynników,
ale to spostrzeżenie wydaje mi się godne uwagi. Byłby to bardzo
pozytywny skutek uboczny.
Bojanowska Potwierdzam, że mieliśmy takie sygnały z niektórych województw,
iż wzrasta poczucie bezpieczeństwa finansowego kobiet żyjących
w sytuacji przemocowej i zmienia się ich sytuacja. Zresztą pierw‑
sze dane z tego zakresu potwierdzają te sygnały.
Ze sprawozdania z realizacji Krajowego Programu Przeciw
działania Przemocy w Rodzinie na lata 2014—2020 za okres od
1 stycznia do 31 grudnia 2016 r. wynika, iż ogólna liczba osób,
co do których istnieje podejrzenie, że są dotkniete przemocą
w rodzinie, spadła o 5,86% (2015 r. — 97 501; 2016 r. — 91 789),
w tym kobiet o 3,53% (2015 r. — 69 376; 2016 r. — 66 930); męż‑
czyzn o 0,90% (2015 r. — 10 733; 2016 r. — 10 636), małoletnich
o 18,22% (2015 r. — 17 392; 2016 r.— 14 223).
32. 31
Politykaspołecznapo500+
Bilans programu 500+
W 2016 r. zmniejszyła się również liczba sporządzonych
formularzy „Niebieska Karta — A”: o 2525 w stosunku do 2015 r.
(2016 — 97 224; 2015 — 99 749). Porównując odnotowane dane
statystyczne do 2015 r., zauważa się spadek w ogólnej liczbie osób,
wobec których istnieje podejrzenie, że stosują przemoc w rodzinie
o 2,47% (2015 — 76 034; 2016 — 74 155).
Jak wynika ze sprawozdania MRPiPS, liczba rodzin korzysta‑
jących z systemu pomocy społecznej, w których wystąpił problem
przemocy, zmniejszyła się o 7% (z 18 838 rodzin w 2015 r. do
17 220 rodzin w 2016 r.).
Dyskusję prowadzili Zbigniew Nosowski i Marek Rymsza
Elżbieta Bojanowska — doktor socjologii, polityk społeczny. Podsekretarz stanu w Mi‑
nisterstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej; adiunkt w Instytucie Socjologii na Wy‑
dziale Nauk Społecznych i Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
w Warszawie.
Joanna Krupska — psycholog. Współzałożycielka Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”,
od początku pełni funkcję prezesa Zarządu. Z Januszem Krupskim (zmarłym w 2010 r.)
mają pięciu synów i dwie córki.
Iga Magda — doktor ekonomii, adiunkt w Katedrze Ekonomii I Szkoły Głównej Handlo‑
wej i wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych. Prowadzi badania w obszarze rynku
pracy i polityki rodzinnej.
Ryszard Szarfenberg — politolog, dr hab., profesor Uniwersytetu Warszawskiego, kieruje
Pracownią Pomocy i Integracji Społecznej w Instytucie Polityki Społecznej na Wydziale
Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UW. Przewodniczący Rady Wyko‑
nawczej Polskiego Komitetu European Anti‑Poverty Network.
33. 32 WIĘŹ Jesień 2017
Za życiem —
ale jak konkretnie
Rafał Bakalarczyk
Przedstawiciele obecnej władzy nieraz pragną się zaprezentować jako obrońcy
życia, zwłaszcza tych najsłabszych. W sporze wokół ewentualnych zmian w pra‑
wie aborcyjnym często pojawiają się z ich strony argumenty odwołujące do god‑
ności i praw osób z niepełnosprawnością. Ponadto jeszcze bardziej wyraźnie
i stanowczo obecny obóz władzy odwołuje się do troski o rodzinę i solidarność
z tymi, którym w dotychczasowej rzeczywistości wiodło się gorzej. Czy i w jaki
sposób powyższa retoryka przekłada się na realizowaną politykę wobec osób
z niepełnosprawnością i ich rodzin?
Nowa jakość, ale...
Rdzeń aktualnie prowadzonej polityki wobec niepełnosprawności stanowi
kompleksowy program „Za życiem” przyjęty w drodze ministerialnej uchwały
w grudniu 2016 r., a więc mniej więcej rok po objęciu rządów przez Prawo i Spra‑
wiedliwość. Krótko potem ruszyły konsultacje programu i władze przystąpiły do
stopniowego przekuwania założeń programowych na kolejne akty prawne, czego
wyrazem był pakiet zmian legislacyjnych (objął zmiany w pięciu ustawach), które
weszły w życie w lipcu 2017 r.
Czy jednak wyznaczona w programie agenda działań publicznych powinna
stanowić ramy naszej refleksji i dyskusji o polityce wobec osób z niepełnospraw‑
nością? Czy powinna stanowić jej ostateczny horyzont? Czy na pewno mieszczą
się tu najpoważniejsze i wymagające najpilniejszego zaspokojenia potrzeby osób
z niepełnosprawnością lub ich rodzin, zgłaszane przez lata na rozmaitych forach?
Otóż nie do końca, o czym bardziej szczegółowo napiszę dalej.
Niewątpliwie program „Za życiem” wprowadza nową jakość, jeśli chodzi
o kształt dialogu wokół polityki państwa na rzecz osób z niepełnosprawnością,
a także zawiera rozwiązania idące w dobrym kierunku. Mimo to chciałbym
34. 33
Politykaspołecznapo500+
Za życiem — ale jak konkretnie
w dalszej części artykułu spojrzeć na zagadnienie nieco szerzej, nie odnosząc się
jedynie do tego, co w swym programie zaproponował rząd.
Takie całościowe spojrzenie na realizowaną obecnie politykę wobec nie‑
pełnosprawności jest jednak zadaniem trudnym. Choćby dlatego, że jest ona
wciąż in statu nascendi, a co więcej, dopiero co udało jej się wejść w stadium,
w którym działania nabrały pewnego
impetu. Za wcześnie jednak, by mówić
o jej owocach. Część rozwiązań została
już przyjęta (choć to, na ile skutecznie
będą działać, pokaże czas), inne funk‑
cjonują jako mniej lub bardziej skon‑
kretyzowane propozycje, jeszcze inne
pozostają na etapie mglistej idei, wobec
czego nie możemy stwierdzić, czy i kiedy
ujrzą światło dzienne. Niewykluczone,
że w ciągu krótkiego czasu, który upłynie od momentu napisania niniejszego
tekstu do jego publikacji, stan rzeczy będzie wyglądał nieco inaczej, bowiem
już jesienią 2017 r. ma zostać zaprezentowany kolejny pakiet zmian w ramach
programu „Za życiem”.
Drugie zastrzeżenie, jakie należy się czytelnikom, dotyczy perspektywy
autora. Daleki jestem od całkowicie zobiektywizowanego, chłodnego bilansowa‑
nia dokonań i zaniechań (któregokolwiek) rządu w tej materii. Przede wszystkim
dlatego, że polityka wobec niepełnosprawności jak każda polityka publiczna
(a polityka społeczna chyba szczególnie) uwikłana jest w rozliczne wątpliwości,
dylematy i konflikty wartości, wobec których zarówno eksperci, jak i same osoby
z niepełnosprawnością, ich bliscy i instytucje ich wspierające nie są jednomyślni.
Niemożność niezaangażowanej oceny w moim przypadku wiąże się również
z faktem, że od lat jestem zaangażowany — na skutek splotu licznych okoliczności
indywidualnych — nie tylko w proces analizowania zmian, jakie się dokonują, ale
także w ich bezpośrednie konsultowanie. Uczestniczę również w dialogu z kolej‑
nymi władzami w kwestii pojawiających się na tej drodze problemów.
Trzecie zastrzeżenie, jakie chciałbym tu poczynić, dotyczy tego, że zarówno
analizowanie, ocenianie, jak i projektowanie danej polityki wobec niepełnospraw‑
ności nie powinno odbywać się w próżni, bez odniesienia do zastanego układu
instytucji, problemów, rozwiązań oraz pewnej perspektywy patrzenia na cele
czy wartości, jakie takiej polityce powinny przyświecać (taką matrycę może sta‑
nowić choćby Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych, którą Polska parę
lat temu ratyfikowała).
Chciałbym zatem — nim przejdę do wstępnej oceny polityki obecnego rządu —
pokazać, jakie nierozwiązane problemy i wyzwania oraz jakie narzędzia mierzenia
się z nimi obecny rząd odziedziczył, obejmując władzę. Dopiero to może nieco
ułatwić ocenę tego, na ile adekwatnie prowadzona obecnie polityka odpowiada
potrzebom i wyzwaniom na polu niepełnosprawności.
Powstanie kategorii
tzw. wykluczonych opiekunów
to jedna z największych porażek
poprzedniego rządu na polu polityki
wobec niepełnosprawności.
35. 34 WIĘŹ Jesień 2017
Rafał Bakalarczyk
Już nie tylko specjalistyczne placówki
Polityka wobec niepełnosprawności to bardzo szeroka i niejednorodna materia.
Współcześnie mamy tego coraz większą świadomość za sprawą zmian w podejściu
do niepełnosprawności, co wyraża choćby duch i litera wspomnianej Konwencji.
Dawniej, w ujęciu biomedycznym czy opiekuńczym, koncentrowano się głów‑
nie na deficytach osoby z niepełnosprawnością i w związku z tym nacisk był kła‑
dziony na takie sfery, jak leczenie, rehabilitacja, opieka (nierzadko w warunkach
segregacyjnych czy wręcz izolacyjnych) oraz zapewnienie podstawowych środków
do życia. Dziś — choć kwestie ochrony socjalnej, rehabilitacji czy zdrowia nadal
wymagają uwagi (Konwencja poświęca im wyodrębnione artykuły) — znacznie
silniejszy akcent położony jest na równe prawa społeczne, uczestnictwo i możli‑
wości osoby z niepełnosprawnością oraz bariery w otoczeniu, które uniemożli‑
wiają ich realizację. A ponieważ zarówno aspiracje oraz możliwości, jak i bariery
stojące na ich drodze dotyczą bardzo wielu sfer życia, myślenie o polityce wobec
niepełnosprawności musi zachować rozległą perspektywę patrzenia.
Przedmiotem naszego zainteresowania nie może zatem być już tylko pla‑
cówka wyspecjalizowana w rehabilitacji, dom pomocy społecznej, szkoła specjalna,
zakład pracy chronionej czy zasady przyznawania rent inwalidzkich, lecz całe
spektrum miejsc i społecznych sytuacji, w których prawa do pełnego uczestnictwa
mogą być zagrożone. Warto przy tym pamiętać o indywidualności osoby z niepeł‑
nosprawnością, o spersonalizowanych potrzebach i pragnieniach, o specyfice jej
sytuacji wynikającej choćby z rodzaju i stopnia niepełnosprawności czy różnic
w społeczno‑rodzinnym otoczeniu, w którym przebywa.
Ważnym czynnikiem jest również zmienność w całym cyklu życia. Na pew‑
nych etapach — np. gdy dziecko rodzi się z wadami rozwojowymi lub gdy osoba
sędziwa wymaga całodobowej opieki i pielęgnacji — tradycyjne obszary działań
opiekuńczo‑medycznych mogą odgrywać większą rolę, w innych zaś ważniejsze
są atrybuty nowego podejścia, związane z włączeniem społecznym, edukacyj‑
nym czy zawodowym. Ważnym aspektem, którego nie można pomijać zwłaszcza
w polskich realiach, jest rola, jaką odgrywają najbliżsi osoby niepełnosprawnej,
oraz ich potrzeby wsparcia i zabezpieczenia (niestety, jak dotąd, w dalece niesa‑
tysfakcjonującym stopniu zaspokojone).
Nic dziwnego, że były protesty
Jaką zatem rzeczywistość w świetle tej optyki zastało Prawo i Sprawiedliwość?
Wiele wskazuje, że — pomimo podejmowanych w ubiegłych latach działań — system
wsparcia nadal wymaga gruntowych i jednocześnie pilnych zmian. Przekonuje
o tym choćby raport o realizacji Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych
przygotowany przez ekspertów związanych z organizacjami rzeczniczymi w ob‑
36. 35
Politykaspołecznapo500+
Za życiem — ale jak konkretnie
szarze niepełnosprawności. Nie sposób omówić tu wszystkich problemów do‑
kładnie. Skupię się na tych aspektach, które są mi szczególnie dobrze znane na
podstawie dotychczasowej działalności.
Jednym z obszarów problemowych — o zasadniczym znaczeniu dla osób
z niepełnosprawnością i ich rodzin — jest kwestia zabezpieczenia bytowego.
To właśnie w tym zakresie w minionej
kadencji parlamentarnej miały miejsce
najostrzejsze protesty i demonstracje.
Wyrażały one to, co od lat pokazywały
badania: gospodarstwa, w których żyje
osoba z niepełnosprawnością, są słabo
chronione przed ubóstwem. Poziom ich
dochodów bywa nieadekwatny do po‑
trzeb, jakie rodziny muszą zaspokajać
w związku z niepełnosprawnością, re‑
habilitacją, opieką i leczeniem. Większa
pomoc finansowa jest zatem jednym z najbardziej pożądanych wymiarów wsparcia,
jakiego potrzebowałyby tego typu rodziny.
Obecnie zabezpieczenie materialne i pomoc finansowa, jaką może otrzy‑
mać rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym (choć już niekoniecznie z osobą
dorosłą, także tą wymagającą szczególnie intensywnego wsparcia), są na wyż‑
szym poziomie. Jednak jeszcze parę lat temu było inaczej. Pod koniec 2012 r.
świadczenie pielęgnacyjne, jakie mógł otrzymać — za cenę całkowitej rezygnacji
z zatrudnienia — rodzic lub opiekun osoby wymagającej stałej opieki, wynosiło
520 zł. Świadczenie przyznawane na dziecko z niepełnosprawnością to jedynie
153 zł (ta ostatnia kwota niestety nie uległa zmianie do dziś). Choć oprócz tego
można było starać się o szereg ulg, dodatków itp. ogólna sytuacja materialna tych
rodzin pozostawała dramatyczna, zwłaszcza że w roku 2012 nie funkcjonowało
jeszcze wiele dzisiejszych form wsparcia rodziny ogółem, a więc takich, z których
rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem również mogła skorzystać.
Nic dziwnego zatem, że stale wybuchały protesty, aż doszło do kulminacji
w formie protestu okupacyjnego rodziców na sejmowym korytarzu w 2014 r.
Od tego momentu wsparcie dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci (i innych
osób z niepełnosprawnością powstałą jeszcze w okresie dzieciństwa), którzy re‑
zygnują z zatrudnienia, znacznie się poprawiło. W odpowiedzi na poruszający
i głośny medialnie protest rząd Donalda Tuska przyjął regulacje, w wyniku któ‑
rych w ciągu kolejnych lat świadczenie pielęgnacyjne wzrosło do poziomu płacy
minimalnej (w 2017 r. wynosi ok. 1406 zł netto + oskładkowanie).
W końcowej fazie rządów Donalda Tuska, a następnie rządu Ewy Kopacz
miał też miejsce dynamiczny rozwój form wsparcia rodziny w innych wymia‑
rach, co również rzutowało na sytuację rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym,
a przynajmniej części z nich. W tym okresie zmodyfikowano ulgi podatkowe na
dziecko (by w większym niż dotąd zakresie mogły z nich korzystać niezamożne
Wciąż nie wypracowano systemowo
nawet tak podstawowego
rozwiązania, jakim jest opieka
wytchnieniowa, czyli zastępcza na
czas, gdy opiekun potrzebuje się
leczyć, rehabilitować czy odpocząć.
37. 36 WIĘŹ Jesień 2017
Rafał Bakalarczyk
rodziny), wprowadzono zasadę „złotówka za złotówkę” do zasiłku rodzinnego,
wprowadzono Kartę Dużej Rodziny, a przede wszystkim radykalnie zwiększono
dostęp do opieki przedszkolnej.
Wykluczeni opiekunowie
Można więc stwierdzić, że w okresie przełomu władzy sytuacja materialna ro‑
dzin z dziećmi niepełnosprawnymi była znacznie lepsza niż dotąd. Stało się to
dzięki działaniom wykraczającym poza politykę wobec rodzin z osobami niepeł‑
nosprawnymi, ale przekładającym się także na ich sytuację. Moim zdaniem, nie
sposób pominąć efektów tych działań, podobnie jak trudno mówić o aktualnych
zmianach w sytuacji rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi, abstrahując od wpływu
programu 500+. Tym bardziej że współcześnie coraz bardziej interesuje nas
włączenie społeczne osób z niepełnosprawnością i umożliwienie realizacji ich
praw na równi z innymi członkami społeczeństwa, wobec czego zaprzątać naszą
uwagę powinny programy i instytucje powszechne, a nie tylko te sprofilowane
na osoby niepełnosprawne.
Jak już powiedziałem, w okresie poprzedzającym nadejście tzw. dobrej
zmiany sytuacja poprawiła się, jeśli chodzi o zabezpieczenie materialne tej grupy.
Należy jednak uwzględnić, że przypływ nie wszystkie łodzie podniósł. Świadczenie
pielęgnacyjne zdecydowanie wzrosło, ale poprawa nie objęła rodzin, w których
osoba opiekująca się jest uprawniona do emerytury lub renty, nie objęła też rodzin
próbujących godzić opiekę z pracą. Wreszcie nie objęła opiekunów osób, których
niepełnosprawność i zależność od stałej opieki powstała już w dorosłym życiu.
A sytuacja tej grupy, także materialna, bywa dramatyczna. Zwłaszcza od 2013 r. —
kiedy weszły w życie zmienione przepisy, na mocy których opiekunowie ci nie
mogli już otrzymywać świadczenia pielęgnacyjnego, jeśli zrezygnowali z pracy.
Początkowo przewidziano dla nich jedynie tzw. specjalny zasiłek opiekuńczy na
poziomie 520 zł (kwota ta nie uległa podniesieniu do dziś), obwarowany pro‑
giem niskiego dochodu (dziś na poziomie 764 zł netto). Wielu opiekunów tego
warunku nie spełniło, wobec czego pozostali bez wsparcia.
Tym, którym wcześniej przysługiwało świadczenie pielęgnacyjne, a utracili
prawo do niego wraz z ową niekorzystną zmianą przepisów, przyznano z cza‑
sem — pod wpływem jednego z wielu wyroków Trybunału Konstytucyjnego —
świadczenie zastępcze, tzw. zasiłek dla opiekuna, ale również na poziomie jedynie
520 złotych. Część opiekunów osób dorosłych jednak nadal nie kwalifikuje się
do którejkolwiek z tych form pomocy.
Powstanie kategorii tzw. wykluczonych opiekunów to zapewne jedna z naj‑
większych porażek ówczesnego rządu na polu polityki wobec niepełnosprawności
(i zarazem polityki senioralnej, skoro wiele z tych osób zajmuje się na co dzień
niesamodzielną osobą sędziwą). Do tej kwestii odniosę się jeszcze bezpośrednio,
omawiając dokonania aktualnych władz. Przejęta przez PiS po poprzednikach
38. 37
Politykaspołecznapo500+
Za życiem — ale jak konkretnie
siatka bezpieczeństwa socjalnego osób z niepełnosprawnością i ich rodzin oka‑
zała się pełna dziur i nie obejmowała wszystkich osób, którym powinna służyć.
Jeśli chodzi o dorosłe osoby z niepełnosprawnością, zwłaszcza te silnie
zależne od opieki, powyższe problemy nie są jedynymi. Rodziny, które opiekują
się już dorosłymi dziećmi, nieraz wskazują, jak bardzo zawęża się krąg wsparcia
pozapieniężnego wraz z opuszczeniem przez dziecko systemu edukacji i wejściem
w dorosłość. Nawiasem mówiąc, także wobec osób niepełnosprawnych, a roku‑
jących usamodzielnienie choćby częściowo system wsparcia na różnych etapach
nie zdaje egzaminu, co utrwala zależność od opieki i stałego wsparcia ze strony
starzejących się, coraz bardziej przemęczonych i wypalonych rodziców. Konty‑
nuując swoją rolę, nierzadko pełnią ją nieprzerwanie, będąc niejako uwięzionymi
w czterech ścianach ze swymi podopiecznymi.
Nie wypracowano dotąd na poziomie systemowym nawet tak podstawo‑
wego — z punktu widzenia obciążonych długookresową opieką rodzin — rozwią‑
zania, jakim jest opieka wytchnieniowa, czyli zastępcza na czas, gdy opiekun
potrzebuje się leczyć, rehabilitować czy odpocząć (wprowadzenie takiej opieki
znalazło się w założeniach programu „Za życiem”, ale jeszcze nie zostało przyjęte).
Brakowało także dotąd pomocy w czynnościach opiekuńczych, wyręczającej lub
zastępującej opiekunów w codziennych trudach.
Wreszcie — co warto podkreślić także w kontekście wspomnianych zaleceń
płynących z Konwencji — system wsparcia rodzin w ogóle nie sprzyja uczestnictwu
oraz włączeniu społecznemu i realizowaniu się w innych rolach, poza tą związaną
z niepełnosprawnością i opieką. Sama przesłanka całkowitej rezygnacji z pracy
jest dyskusyjna. Stawia ona rodziców i opiekunów przed ponurą alternatywą: albo
będziesz pracował i nie dostaniesz wsparcia pieniężnego (a przecież pracujący
opiekun zwykle potrzebuje środków, by opłacić dodatkowe usługi na czas pobytu
w pracy czy wykonywania czynności zawodowych), albo otrzymasz świadczenie,
ale za cenę całkowitego wyłączenia się z życia zawodowego.
Wiele osób zmuszonych jest wybrać to drugie rozwiązanie. Odcięci od do‑
datkowych środków, od możliwości realizowania swoich predyspozycji i umie‑
jętności zawodowych oraz od kontaktów towarzyszących pracy, łatwo popadają
w stan izolacji i wypalenia. Źle to wpływa na ich zdrowie i jakość życia, a także
na możliwości skutecznego wspierania dotkniętych niepełnosprawnością bliskich.
Co dała zmiana władzy?
Stan rzeczy zostawiony przez poprzedników cechował zatem szereg mankamen‑
tów. Czy zmiana władzy je choć częściowo przezwyciężyła?
Pierwszy rok rządów Prawa i Sprawiedliwości był na tym polu skromny.
Słyszeliśmy, że zmiany są w trakcie przygotowań, ale ich realizacja musi na
razie ustąpić miejsca wykonaniu priorytetowych obietnic wyborczych, zwłasz‑
cza programowi 500+. Sam program oczywiście również miał wpływ na sytu‑
39. 38 WIĘŹ Jesień 2017
Rafał Bakalarczyk
ację części rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym, choć tylko do 18. roku życia
i nie dotyczyło to każdego dziecka. Warto jednak pamiętać, że w przypadku
dzieci niepełnosprawnych łatwiej było uzyskać świadczenie już na pierwsze
dziecko, bowiem w tej sytuacji kryterium dochodowe wyniosło 1200 zł, a nie
800 zł netto na osobę. Z drugiej strony wysoki koszt programu 500+, wynikający
z jego rozległej skali, może zawężać pole manewru finansowania innych działań,
w tym tych wobec osób niepełnosprawnych, które nie skorzystały ze świadczenia
wychowawczego.
Mimo skromnych osiągnięć w pierwszym okresie rządów PiS jedna zmiana
zasługuje na uwagę i docenienie. Chodzi o regulacje uprawniające część opieku‑
nów do zasiłku dla bezrobotnych i świadczenia przedemerytalnego po śmierci
podopiecznego (prawo to weszło w życie 1 stycznia 2017 r.). Wcześniej było tak,
że jeśli ktoś pobierał jedno ze wspomnianych świadczeń z tytułu braku zatrud‑
nienia w okresie sprawowania opieki, w sytuacji gdy podopieczny zmarł, były
opiekun zostawał bez środków do życia, a rejestrując się jako osoba bezrobotna,
nie miał prawa do zasiłku.
Nowe przepisy to zmieniły, aczkolwiek niestety nie wszyscy znajdujący się
w potrzebie na tym skorzystali. Część opiekunów pozostających poza zatrudnie‑
niem nie miała uprawnień do wspomnianych świadczeń, zatem także po śmierci
podopiecznego nie mogli uzyskać nawet tak doraźnej i skromnej pomocy, jaką
jest w polskim systemie prawnym zasiłek dla bezrobotnych. Ponadto jedyną prze‑
słanką do ubiegania się o ów zasiłek (lub, dla opiekunów w starszym wieku oraz
z odpowiednim stażem pracy i opieki, o świadczenie przedemerytalne) uczyniono
śmierć podopiecznego. Tymczasem bywają także inne okoliczności, w których
ktoś po latach przestaje pełnić opiekę i chciałby powrócić na rynek pracy. Przyjęte
rozwiązania, choć poszły w dobrym kierunku, są wciąż niesatysfakcjonujące jako
instrument zabezpieczający w pierwszym okresie po ustaniu długotrwałej opieki.
Polityka nowego rządu wobec osób niepełnosprawnych nabrała pewnego
impetu po roku kierowania państwem, u schyłku 2016 r. Nie bez wpływu na to po‑
została zapewne skala i temperatura protestów wobec planów zaostrzenia prawa
aborcyjnego, co stanowiło impuls do zaproponowania pakietu rozwiązań, które
miałyby wspomagać rodziny, w których zapadnie decyzja o urodzeniu dziecka
z poważną wadą rozwojową. Najpierw wprowadzono w listopadzie 2016 r. świad‑
czenie pieniężne z tytułu urodzenia dziecka z wadami rozwojowymi w wysokości
4 tys. złotych, a następnie, miesiąc później, przyjęto w drodze uchwały komplek‑
sowy program „Za życiem”, którego sukcesywna realizacja trwa do dziś.
Jeśli chodzi o ocenę pierwszego kroku, czyli jednorazowego świadczenia
pieniężnego, istnieją wątpliwości, czy było to rozwiązanie racjonalne. Owszem,
w większości przypadków te pieniądze się przydadzą, ale czy nie można byłoby
ulokować ich sensowniej? Fakt jednorazowości, nawet przy znacznej kwocie,
sprawia, że trudno traktować tę pomoc jako środek rzeczywistego zabezpieczenia
rodziny, które przecież będzie potrzebne przez lata, nierzadko do końca życia
opiekuna i podopiecznego.
40. 39
Politykaspołecznapo500+
Za życiem — ale jak konkretnie
Dodajmy, że wsparcie rodziny w momencie urodzenia dziecka i w pierwszym
okresie jego życia i tak jest względnie wysokie. Jeśli dochód w rodzinie wynosi
poniżej 1922 złotych netto na osobę, otrzyma ona becikowe; jeśli dochód wynosi
poniżej 764 złotych — oprócz tego tysiąca złotych otrzyma drugie tyle. Ponadto
od stycznia 2016 r. — na skutek przyjętych przez poprzedni rząd przepisów —
przez pierwszy rok życia dziecka każda matka bezrobotna lub niepracująca na
etacie otrzymuje 1000 zł miesięcznie świadczenia rodzicielskiego (zwanego „ko‑
siniakowym”). Te matki, które były zatrudnione na etacie, mogą zaś korzystać
z płatnego urlopu rodzicielskiego (jednego z dłuższych w Europie). A do tego
dochodzi jeszcze świadczenie 500+ oraz świadczenia przeznaczone dla rodzin
z dzieckiem niepełnosprawnym.
Zatem w najwcześniejszej fazie życia dziecka, także niepełnosprawnego,
bezpośrednie zabezpieczenie materialne jest względnie godziwe (choć szwanko‑
wać może dostęp do informacji, wsparcia psychologicznego, wczesnej interwencji
i rehabilitacji), natomiast znacznie pogarsza się sytuacja finansowa po pierw‑
szym roku życia, zwłaszcza w obliczu niedoborów opieki żłobkowej, w tym dla
dzieci z deficytami rozwojowymi. Być może należałoby szukać rozwiązań, które
w sposób systematyczny podnosiłyby poziom bezpieczeństwa socjalnego rodzin
z niepełnosprawnym dzieckiem przez dłuższy czas, a nie tylko bezpośrednio po
narodzinach. Przykładowo: być może sensowniejszym krokiem byłoby podwyż‑
szenie kwoty wypłacanego comiesięcznie zasiłku pielęgnacyjnego — wynoszą‑
cego niezmiennie 153 zł — co od dłuższego czasu postulują rodzice? Ponadto
czy przeznaczone zasoby powinny być przekazywane wyłącznie jako zapomoga
materialna, czy też objąć inne formy wsparcia?
Zalety i wady programu „Za życiem”
Te inne, pozapieniężne działania znalazły wyraz w przyjętym przez rząd progra‑
mie „Za życiem”. Ocena tego programu — rozumianego tu nie tylko jako doku‑
ment go powołujący i uzasadniający, ale także jako ramy faktycznie realizowanej
polityki — jest trudna ze względu na to, że jesteśmy w dość wczesnej fazie jego
wdrażania. Już teraz można jednak wskazać szereg jego mocnych stron. Jak
również kilka słabych.
Na pewno warta docenienia jest próba zbudowania polityki dość komplek‑
sowej, obejmującej i porządkującej różne obszary wsparcia. Na uwagę zasługuje
też określenie ram finansowych i czasowych realizacji programu, co ułatwi jego
ewaluację i rozliczenie. W programie założono także wprowadzenie od dawna
postulowanych rozwiązań, które dotąd nie znalazły odpowiedniego miejsca w pol‑
skim porządku prawnym, jak choćby wspomniana już opieka wytchnieniowa.
Program zawiera pięć zasadniczych obszarów priorytetowych, w ramach
których przewidziano i opisano działania, jakie mają stopniowo wchodzić w życie
w okresie realizacji projektu. Część z nich wyrażona już została w konkretnych