SlideShare a Scribd company logo
1 of 69
Download to read offline
Table of Contents
Od autora
RUCH PROTESTANCKI W ROSJI ZA CZASOW WORONAJEWA
RODZICE WORONAJEWA
MIKITA CZERKASOW ZOSTAJE BAPTYSTĄ
UCIECZKA Z ROSJI
WORONAJEW W AMERYCE
RUCH ZIELONOSWIĄTKOWY W USA
SŁUZBA W NOWYM JORKU
WORONAJEW ZOSTAJE ZIELONOSWIĄTKOWCEM
POWROT DO ROSJI
WORONAJEW W ODESSIE
DROGA NA POŁNOC
TRZECH SYNOW WORONAJEWA POWRACA DO USA
ARESZTOWANIE ZONY WORONAJEWA
UCIECZKA MŁODSZYCH DZIECI WORONAJEWOW
POWROT WORONAJEWOW Z ZESŁANIA
PONOWNE UWIĘZIENIE WORONAJEWA
PŁACZ RACHELI. ARESZTOWANIE WORONAJEWEJ
WORONAJEWA Z DZIECMI W USA
MATERIAŁY ARCHIWALNE
List do radzieckiego ambasadora w Waszyngtonie – A.A.
Trojanowskiego
WORONAJEW I ZIELONOSWIĄTKOWCY IRANU
INNI AUTORZY O WORONAJEWIE
J
O autorze
Antoni Horoszko
IWAN WORONAJEW
(zarys biogra iczny)
Koszalin
1999 r.
1
„... a inni zostali zamordowani, nie doczekawszy się wyzwolenia, aby
otrzymać lepsze w zmartwychwstaniu”
(List do Hebrajczyków 11:35).
Uzyskano zezwolenie autora na tłumaczenie i wydanie.
Przedruk dozwolony tylko za zezwoleniem autora.
Tłumaczenie z języka ukraińskiego: Józef Szauliński.
Skład: K.A.W
2
IWAN JUCHIMOWICZ WORONAJEW
(Fotogra ia z 1919 roku)
3
Od autora
W opowiadaniu krótko opisano życie i służbę Chrystusowi
zielonoświątkowego misjonarza na terenach Wschodniej Ukrainy i poza
jej granicami – Iwana Juchimowicza Woronajewa.
Materiałem do napisania tej histori były ustne przekazy dzieci
Woronajewa, a także pisemne źródła z tamtych czasów.
Pragnę, aby opowiadanie wzbudziło w czytelniku pałające porywy do
gorliwego zwiastowania Ewangeli Chrystusowej, naśladując pionierów-
bojowników, jakimi byli I. Woronajew, G. Schmitd i inni.
A.G. Horoszko
***
Dziękuję autorowi za opowiadanie o naszym ojcu i słudze Ewangelii –
Iwanie Juchimowiczu Woronajewie. Dla nas, jego dzieci, nasi rodzice
pozostawili dobry przykład dochowania wierności w służbie Panu Bogu.
Piotr Iwanowicz Woronajew
Cleveland, USA
4
RUCH PROTESTANCKI W ROSJI ZA CZASÓW WORONAJEWA
Reformacja, zapalona przez Lutra, Melanchtona, Zwinglego na początku
XVI stulecia w Niemczech i Szwajcari , potężną falą rozszerzała się na
inne kraje.
W XIX wieku przebudzenie dotarło już do granic Rosji. Zaczęli tu przyjeż
—
dżać kaznodzieje: ze Szkocji – Nolwil, z Persji (Iranu) – Dielakow, z
Niemiec –
Unger, z Łotwy – Kalweyt, angielski lord Redstock i inni.
Do wiary Chrystusowej nawracają się zarówno pojedyncze osoby, jak i
całe grupy ludzi na Ukrainie, Kaukazie oraz w Sankt-Petersburgu. Przez
chrzest wodny zawierają przymierze z Panem Bogiem pierwsi wierzący:
Cymbał, Oniszczen-ko, Ratuszny, Balaban, Raboszapka – na Ukrainie;
Woronin – na Kaukazie; pułkownik Paszkow, baron Korf, hrabina
Gagaryna, Czertkowa, Liwien – w Sankt-Petersburgu.
Sprawie ewangelizacji szczególnie sprzyjało wydanie Pisma Swiętego w
ojczystym języku. Dzięki staraniom profesora prawosławnej Akademi
Duchownej –
Pawłowskiego, Metropolity Filareta oraz pierwszego drukarza Iwana
Fiodorowa, zostały przetłumaczone na język rosyjski księgi Starego i
Nowego Testamentu.
Rosyjskie Biblijne Towarzystwo założone w 1812 roku, na czele którego
stał car Aleksander I, dalej rozsyłało kolporterów Słowa Bożego do
różnych zakątków rosyjskiej ziemi.
Protestanci w Rosji jako innowiercy przeżywają czas okrutnego
prześladowania. Szczególnie wrogo odnosił się do "sztundystów" ober-
prokurator Synodu –
Pobiedonoscew. Po ukazaniu się w latach 1905-1908 urzędowych
rozporządzeń podczas panowania cara Mikołaja, nastał bardziej
sprzyjający czas dla protestan-tów Rosji. A po zdymisjonowaniu
złośliwego Pobiedonoscewa, głos Ewangeli szeroko zajaśniał na
wszystkich przestworzach prawosławnej Rosji.
W Petersburgu znowu ożył ruch ewangeliczny. Po Paszkowie, Kor ie,
Liwien – Pan Bóg wysyła do pracy takich sług, jak Kargel, Fetler,
Prochanow. Już w 1909 roku I.S. Prochanow założył Wszechrosyjski
Związek Ewangelicznych Chrześcijan. Wtedy też szeroko działał również
Związek Baptystów.
W tych latach prawda Chrystusowego zwiastowania znajduje odblask i
w duszy młodego żołnierza kozackiego – Nikity Pietrowicza
Czerkasowa, późniejszego misjonarza zielonoświątkowego na Ukrainie,
znanego jako Iwan Juchino-wicz Woronajew.
RODZICE WORONAJEWA
W Orenburgskiej guberni, niedaleko miejscowości Troickoje, w stanicy
Nieplujewskiej, szeroko roztaczały się pola i łąki zamożnego kozaka
Piotra Czerkasowa. Na łąkach pasły się tabuny koni, stada rogatego
bydła, a domowego ptac-twa było bez liku. Pan Bóg ob icie błogosławił
rodzinie Piotra i Olgi Czerkasowych oraz ich dzieciom, a było ich cały
tuzin.
16 kwietnia 1886 roku przyszedł na świat jeszcze jeden synek, któremu
dano imię Mikita. Gdy synek trochę podrósł, zaczął uczęszczać do szkoły
w stani-5
cy. Nauczyciele zwrócili uwagę na jego niezwykłą zdolność do kaligra i .
Po ukoń—
czeniu szkoły ataman stanicy zabrał małego Mikitę Czerkasowa do
swojej kance-lari na stanowisko pisarza. Jednak niedługo rodzina
Czerkasowych cieszyła się spokojnym życiem i dostatkiem. Podczas
wojny rosyjsko -japońskiej w 1904 roku zginęło ich pięciu synów,
służących w pułku kozackim.
Nie zdążyli zapomnieć o pierwszym nieszczęściu, gdy nastały burzliwe
lata pierwszej wojny światowej i strach przed rewolucją bolszewicką.
Nowi gospoda-rze rosyjskiej ziemi zabierają Piotrowi Czerkasowowi
wszystko to, co zostało zdo-byte ciążką pracą przez wiele lat. Miłujący
wolność kozak nie mógł znieść takiego ciężaru i na znak protestu ogłosił
głodówkę. Ale niedługo Piotr Czerkasow walczył, gdyż w wyniku
izycznego wycieńczenia i załamania duchowego zmarł (parę lat po
rewolucji). Zona Olga, ze swoją wdowią biedą, przeżyła jeszcze
kilkadzie-siąt lat w rodzinnej stanicy przy córkach, nie mając żadnej
wiadomości o swoim jedynym syneczku Mikicie – gdzie jest i co z nim.
Upłynęło ponad dwadzieścia lat, gdy Mikita potajemnie, pod
zmienionym nazwiskiem przybył do stanicy Nieplujewskiej, znalazł
mamę i przywiózł ją do Odessy. Tu po raz pierwszy zobaczyła synową
Katarzynę i wnuków (około 1925
r.).
W gościnie u syna Olga Czerkasowa przebywała przez rok i razem z jego
rodziną przychodziła na nabożeństwa. Będąc przez wiele lat wierną
prawosławną chrześcijanką nie lekko przyjmowała świadectwa syna,
jednak powróciła do swojej stanicy jako nowonarodzona osoba i
przeżyła chrzest Duchem Swiętym.
Olga Czerkasowa zmarła w 1933 roku w rodzinnej stanicy
Nieplujewskiej, mając 85 lat.
MIKITA CZERKASOW ZOSTAJE BAPTYSTĄ
W 1907 roku Mikitę Czerkasowa powołano do wojska i skierowano do
mia-steczka Kazermes w Turkiestanie. Tu przy kozackim pułku była
szkoła o icerska.
Mężnego orenburgskiego kozaka kształcono na podo icera. Młody
Czerkasow nie chciał słyszeć o tym, wiedząc że Pan Bóg ma dla niego
inne wojsko i inną broń.
Nie szabla, lecz miecz dachowy (Słowo Jezusa Chrystusa) przypadł
młodemu żołnierzowi od Pana Boga.
Jak wspomniano wyżej, już na początku dwudziestego wieku w Rosji
moc-no szerzył się ruch ewangeliczny. Coraz więcej ludzi opuszczało
martwą i rytualną religię, tworząc żywe zbory chrześcijańskie. W tych
czasach był już zorganizowa-ny i działał Związek Ewangelicznych
Chrześcijan i Baptystów. Szczególnie skutecznie pracował dla Pana Boga
I.S. Prochanow w Sankt-Petersburgu.
Niedaleko Kazermesu gorliwie głosił prawdę ewangeli baptystyczny
zbór z Taszkientu. W modlitewnym domu było dużo młodzieży, śpiewał
chór. Imię Pańskie było chwalone na strunach instrumentów
muzycznych. Na zaproszenie młodzieży po raz pierwszy przekroczył
próg domu modlitwy kursant Czerkasow.
Początkowo młodzieniec wahał się, lecz po kilku odwiedzinach przyjął
Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i przez chrzest wodny zawarł
przymierze z 6
Panem Bogiem. W grupie młodzieżowej kozak-chrześcijanin zapoznał
się z siostrą Katarzyną Baszkirową, córką Apanasa. Przybyła ona do
Taszkientu z Kizył-A-rawatu, aby kształcić się na akuszerkę i także
przyjęła Chrystusa, stając się członkinią Taszkienckiego zboru. W
miesiącu kwietniu 1907 roku tych dwoje młodych chrześcijan zawarło
związek małżeński.
Mikita Czerkasow nie mógł już więcej służyć dwóm panom. Zawiadomił
więc swoje dowództwo wojskowe o nawróceniu do wiary Chrystusowej
i o tym, że on nie może nadal nosić broni. W samej rzeczy, w tamtym
czasie setki duchobor-ców już odbywało katorgę za odmowę pełnienia
służby z bronią w ręku w szere-gach wojska. Dowództwo wojskowe
podjęło próbę oderwania kozaka Czerkasowa od "sztundyzmu".
Rozpoczęło się prześladowanie.
Czerkasowa zdegradowano, pozbawiając stopnia wojskowego i
odprawia-jąc do izolatki. Ten w drodze modlił się. Potem poprosił
kozaka-konwojenta o zezwolenie na oddalenie się za swoją potrzebą.
Idąc ścieżką usłyszał z góry nadchodzący władczy głos: "Uciekaj!".
Potem powtórzyło się to jeszcze raz. Nie zdą—
żywszy jeszcze jak należy uświadomić sobie powstałej sytuacji,
Czerkasow wciąż oddalał się od konwojenta i... po jakimś czasie przybył
do swoich braci w wierze w Taszkiencie. W małym gronie modlili się
wspólnie i rozważali, jak dopomóc młodemu chrześcijaninowi.
Jeden spośród obecnych, a mianowicie Iwan Juchimowicz Woronajew, z
zawodu malarz, zaproponował Czerkasowowi przekazanie swoich
dokumentów osobistych. Z czasem Czerkasow zmienił swoje rodowe
nazwisko na nowe nazwisko – Woronajew.
UCIECZKA Z ROSJI
Zgodnie z radą braci, teraz już jako Iwan Woronajew, z żoną przesiedlił
się do Irkucka. Miejscowy zbór baptystyczny przyjął ich z miłością,
dopomógł w zaro-bieniu pieniędzy na pokrycie kosztów związanych z
utrzymaniem rodziny. Tutaj Iwan Juchimowicz poczynił pierwsze kroki
jako kaznodzieja Ewangeli . Zbór chętnie słuchał kazań młodego ucznia
Chrystusa.
Czołowi bracia zboru zdali sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej
znalazł
się Iwan i wiedzieli, jakie niebezpieczeństwo grozi mu – wyrok
skazujący na karę śmierci albo dożywotniego więzienia.
Woronajewowie ukrywali się w Irkucku przez rok. Tu urodziło się ich
pierwsze dziecko – córka Wiera (1910 rok). Zgodnie z radą braci ze
zboru, w tymże 1910 roku Woronajewowie z niemowlęciem na rękach
przekroczyli granicę Chin i dotarli do Charbinu.
Baptysta – Rosjanin Szubin – właściciel banku, przyjął Iwana
Juchimowicza do pracy w swoim biurze i poradził mu, aby rozpoczął
pracę ewangelizacyjną wśród wielkiej grupy uciekinierów z Rosji. Pan
Bóg błogosławił służbę Woronajewa. Wiele osób nawróciło się i
przyłączyło do miejscowego zboru.
Ponad dwa lata trwała w Charbinie praca Iwana Juchimowicza jako
pracownika bankowego i kaznodziei. Tu narodziło się drugie dziecko –
syn Paweł
7
(1912 rok).
Trzeba zaznaczyć, że w tych latach w Charbinie znajdował się
kaznodzieja Mikołaj Poysti ze swoją żoną, z pochodzenia Szwedką. Nie
wiemy, czy wtedy Iwan Woronajew znał brata Poysti.
W tamtych czasach Chiny mało czym różniły się od Rosji w nastawieniu
wobec osób wierzących. Wobec tego Woronajewowie postanowili
przedostać się do Ameryki, gdzie protestanci mają prawo do
swobodnego wyznawania wiary. Z
pomocą brata Szubina Woronajewowie przybyli do portu Kobe w Japoni
.
W konsulacie USA wszczęli starania o zezwolenie na wjazd do tego kraju
razem z jeszcze jedną wierzącą rodziną – Łukinych, którzy także byli
uciekiniera-mi.
Po upływie kilku tygodni te dwie rodziny uzyskały wizy wjazdowe do
USA, ale wobec braku pieniędzy na bilety, odpłynęli sami mężowie, a ich
żony z dziećmi pozostały w Japoni . Wkrótce Woronajew z Łukinem
przybyli do San Francisko. Tam amerykański baptystyczny zbór
zorganizował zbiórkę pieniędzy na zakup biletów dla ich żon i dzieci.
Upłynęło jeszcze około czterech miesięcy i obie te rodziny przybyły do
USA. Tu wszystko było obce: język, zwyczaje. Woronajewowie trwają w
modlitwie, oczekując na Boże prowadzenie.
Brat Łukin był baptystą, jak i Woronajew, i miał liczną rodzinę. Poznali
się ze sobą w Charbinie. Upłynie dziesięć lat i Woronajew będzie
świadczyć Minowi o konieczności chrztu Duchem Swiętym. Brat Łukin
przyjmie tę prawdę i także przyłączy się do zielonoświątkowców.
Później, po powrocie dzieci Woronajewa z Odessy do USA w 1932 roku,
syn Piotr będzie miał spotkanie z Łukinami w San Francisko i opowie o
gorzkiej doli, która spotkała ich rodzinę w bolszewickim obozie. W 1938
roku tenże Piotr Iwanowicz spotka się w Sacramento z bratem
Szubinem, który opowie o prześla-dowaniach i rozproszeniu członków
Charbińskiego zboru.
WORONAJEW W AMERYCE
Po przyjeździe Woronajewa do San Francisko, miejscowy zbór
baptystyczny pomógł mu w załatwieniu formalności związanych z
przyjęciem do Biblijnego Koledżu, aby najpierw poznał język angielski.
Woronajewowi zaproponowano otwarcie misji, zwiastującej ewangelię
dla rosyjsko języcznej emigracyjnej ludności miasta. Mając pewne
doświadczenie ewangelisty, Iwan Juchimowicz nawiązuje skuteczny
kontakt ze słuchaczami, z których wielu przyjęło Chrystusa i stanęło na
drodze żywej wiary.
W San Francisko urodziło się trzecie dziecko Woronajewów – syn
Aleksander (1913 rok).
Po roku przebywania w tym mieście Iwanowi Juchimowiczowi
zaproponowano przeniesienie się do Los Angeles, aby pomóc
miejscowemu rosyjskiemu zborowi baptystycznemu w głoszeniu Słowa
Bożego. Tutaj także szukał spotkań i nawiązał kontakty z Rosjanami,
którym świadczył o Chrystusie.
8
Czołowi bracia Związku Baptystów w USA odkryli u Woronajewa Boży
dar zwiastowania ewangeli . Woronajew został przyjęty do pracy w
drukarni, co z czasem przydało się mu jako redaktorowi czasopisma
"Prawda i Zycie".
Z czasem zaproponowano Wronajewowi wyjazd na północ do Seattle,
gdzie nie było jeszcze rosyjskiego zboru. Rosjan w tym mieście było
wielu. Tu Woronajew otwiera Rosyjską Misję baptystyczną, a także
drukuje czasopismo
"Prawda i Zycie". Na pierwszej stronie czasopisma zaznacza się:
"Miesięcznik po—
święcony duchowemu przebudzeniu i wezwaniu do czystego życia
chrześcijań—
skiego, tak jak nauczał Boski Nauczyciel Pan Jezus Chrystus i Jego
apostołowie".
W czasopiśmie drukowano kazania Woronajewa, wygłaszane w różnych
miastach Ameryki. W ten sposób docierały one do czytelników.
Po kilku latach pracy Woronajewa w Seattle powstał zbór, którego
członkami byli Rosjanie, Ukraińcy i Polacy. Iwan Woronajew został
pastorem tego zboru.
Gorliwie zabiegał o dzieło Boże wśród Słowian.
W liście do brata Gajewskiego Woronajew pochwala otwarcie w Nowym
Jorku Rosyjskiego Biblijnego Instytutu dzięki staraniom Iwana
Jakowicza Bokmeldera, który został jego rektorem (1917 rok). Pochwala
także pomysł braci Fetlera i Prochanowa o utworzeniu wspólnego
Związku Ewangelicznych Chrześcijan i Baptystów na zasadach federacji.
W 1915 roku w Seattle, w rodzinie Woronajewów urodziło się czwarte
dziecko – syn Piotr. Trzeba powiedzieć, iż będąc w Seattle Woronajew po
raz pierwszy zapoznał się z zielonoświątkowcami. O tym pokrótce
będzie mowa w następnym rozdziale.
RUCH ZIELONOŚWIĄTKOWY W USA
Gdy Woronajew przed pierwszą wojną światową przybył do Los
Angeles, to nie mógł nie wiedzieć o nadzwyczajnym zdarzeniu, które
miało miejsce tutaj przed ponad dziesięcioma latami.
Parham, nauczyciel Szkoły Biblijnej w Topeka, stan Kansas, wyjeżdżając
na ewangelizacje do sąsiedniego miasta, polecił studentom, aby
przestudiowali i prześledzili pierwsze rozdziały księgi Dziejów
Apostolskich. Po powrocie Parham zastał studentów w wielkim
duchowym uniesieniu. Codziennie zgromadzali się na modlitwę i
wielbili Pana Boga innymi językami (1901 rok).
W krótkim czasie ogień pięćdziesiątnicy z Topeka zaczął rozszerzać się,
obejmując inne miasta Ameryki. Wil iam Seymour, student tej szkoły,
otrzymał zaproszenie, aby jako kaznodzieja przybył do Zboru
Nazareńskiego w Los Angeles.
Podczas usługi i modlitwy został napełniony Duchem Swiętym i modlił
się innymi językami. To był już 1907 rok...
Nazareński Zbór Baptystyczny nie był przygotowany do takich zmian.
Wtedy Seymour wynajął pomieszczenie przy ulicy Azusa i rozpoczął
niezależną pracę ewangelizacyjną. Pan Bóg ob icie wylewał dar Ducha
Swiętego na słuchaczy. Powstał wielki, pierwszy w USA, zbór
zielonoświątkowy.
Nowozrodzone zbory i grupy zielonoświątkowe uświadomiły sobie
potrzebę 9
zjednoczenia się i posiadania wspólnego centrum duchowego. Tak
zostały zapoczątkowane Zjednoczenia: Zbory Boże i Kościoły Boże.
Podczas służby Woronajewa w Seattle były tu już amerykańskie zbory
zielonoświątkowe.
Woronajew był znajomym Ernesta Wil iama, pastora zboru
zielonoświątkowego, który później został generalnym sekretarzem
Zborów Bożych. Podczas spotkań obaj mieli przyjazne rozmowy na
temat chrztu Duchem Swiętym. Wtedy jednak Woronajewowi nie była
całkowicie objawiona prawda i praktyka o oddawa-niu czci Panu Bogu
przez pierwszy zbór apostolski po zesłaniu na niego Ducha Swiętego w
dniu Pięćdziesiątnicy.
SŁUŻBA W NOWYM JORKU
W 1917 roku Iwan Juchimowicz otrzymał zaproszenie do objęcia funkcji
pastora Rosyjskiego Zboru Chrześcijan Baptystów w Nowym Jorku.
Członkami zboru byli Rosjanie, Ukraińcy, Łotysze i Polacy.
Przed przybyciem Woronajewa służbę pełnił tu Wil iam Fetler. Do 1915
roku W. Fetler był prezbiterem zboru "Dom Ewangeli " w Sankt-
Petersburgu.
Przed rewolucją opuścił Rosję, ale po 1920 roku powrócił do swojej
Łotwy.
Z Seattle Woronajew przyjechał do Nowego Jorku z kilkoma rodzinami,
które nawróciły się do Pana Boga przez jego świadectwa. Wśród nich był
brat Gajewski, były sztabs-kapitan rosyjskiej loty. Po ucieczce przed
bolszewickim terro-rem za morze, Gajewski popadł w ciężką depresję
duchową. Miał nawet zamiar popełnić samobójstwo. Przechodząc obok
budynku Rosyjskiej Misji Woronajewa, postanowił wejść do środka.
Tutaj Chrystus zbawił Gajewskiego, tak jak kiedyś zbawił łotra na
Golgocie przed jego rychłą śmiercią. Gajewski w krótkim czasie
przeszedł biblijne nauczanie i stał się gorliwym kaznodzieją:
początkowo jako baptysta, a później jako zielonoświątkowiec.
W tym czasie, gdy Woronajew przyjechał do Nowego Jorku, było tu
sporo zborów protestanckich. Przebywał tu niejednokrotnie I.S.
Prochanow, który przyjeżdżał do USA jako przedstawiciel irmy
Westinghause, ale jednocześnie wykonywał też duchową pracę jako
przewodniczący Związku Ewangelicznych Chrześcijan Rosji.
Pan Bóg ob icie błogosławił służbę Woronajewa w Nowym Jorku. Jego
żar-liwe kazania, osobiste rozmowy oraz wspólne modlitwy z nowymi
ludźmi, przychodzącymi na nabożeństwa, przynosiły ob ite owoce. Zbór
ciągle napełniał się nowymi naśladowcami Chrystusa.
Woronajew wykonuje owocną pracę ewangelisty, wydając i rozszerzając
czasopismo "Prawda i Zycie", w którym nieustannie drukuje treść
swoich kazań.
W jednym z numerów czasopisma z 1918 roku, czytamy: "... dzięki Panu
Bogu, społeczność rośnie w górę i wszerz, przychodzi wiele
odwiedzających osób. Tylko w miesiącu styczniu mieliśmy trzy chrzty
wodne".
Wkrótce Woronajew otwiera ilię zboru na Bruklinie, pełniąc
jednocześnie funkcję pastora obu tych zborów (1919 rok).
10
We wspomnianym czasopiśmie Woronajew w jednym ze swoich
artykułów wyznaje potrzebę chrztu Duchem Swiętym, ale nie wspomina
o modlitwie innymi językami. Czytamy: "Czasopismo ma za cel
poszerzenie prawdy Chrystusowej, wzywanie ludzi do wiary w Pana
Boga; świadczenie o mocy krwi Pana Jezusa, chrzcie i napełnieniu
Duchem Swiętym, o bliskim Przyjściu Chrystusa" (marzec 1919 rok).
Sukces w pracy Woronajew zawdzięcza Duchowi Swiętemu: "Duchowe
dzieło w nowojorskim zborze ewangelicznych chrześcijan-baptystów
owocnie wzrasta. Duch Boży działa, nawracając grzeszników. Chociaż
gleba w Nowym Jorku jest kamienista, ale dla Pana Boga wszystko jest
możliwe" ("Prawda i Zycie" – luty 1919 rok).
Podczas przebywania Woronajewa w Nowym Jorku, działał tu już od
roku 1916 baptystyczny Instytut Biblijny, którego założycielem i
rektorem był brat I.
Bokmelder, Łotysz z pochodzenia. Przybył on z żoną do Nowego Jorku ze
stanu Massachusetts. Zona Bokmeldera była wykładowcą w tym
Instytucie.
WORONAJEW ZOSTAJE ZIELONOŚWIĄTKOWCEM
Jeszcze przed przyjazdem Woronajewa do Nowego Jorku działała tu
misja zielonoświątkowa "Radosna Wieść", zapoczątkowana przez
małżeństwo Braunów
– Roberta i Marię. Przybyli oni do USA z Irlandi . Misję Braunów często
odwiedzali Słowianie, którzy znali język angielski.
W 1919 roku do Braunów przybyły dwie zupełnie młode siostrzyczki -
Anna Sirits i Wiera Woronajewa. Wkrótce Anna Sirits otrzymała chrzest
Duchem Swiętym ze znamionami innych języków. Podczas drugiej
wieczornej modlitwy Pan Bóg zesłał łaskę Ducha Swiętego i na córkę
Woronajewa – Wierę.
Katarzyna Woronajewa, córka Apanasa, nie może oderwać oczu od tych
dwóch dziewczynek, które tak bardzo zmieniły się: twarze jaśnieją z
radości, jak nigdy przedtem; bardzo gorliwie modlą się – to w języku
ojczystym, to w innym języku. Zgodnie z radą dzieci wyraziła pragnienie,
aby osobiście zapoznać się z Marią Braun.
I oto wspólnie modlą się do Pana Boga, i Woronajewa także otrzymuje
ten dar Bożej łaski. Teraz Iwan Juchimowicz jest świadkiem jakiegoś
osobliwego uniesienia duchowego, które przeżywa dwoje dzieci, a z nimi
i jego małżonka.
Braun i Woronajew jako doświadczeni słudzy spotykają się jeszcze raz i
wspólnie czytają wszystkie fragmenty Pisma Swiętego na temat
obietnicy Ducha Swiętego.
Woronajew w samotności głęboko rozmyśla nad powagą tego problemu
i w sposób dziecięcy błaga Pana Boga o spełnienie obietnicy Ducha
Swiętego. W
krótkim czasie Iwan Juchimowicz otrzymuje szczodre wylanie żywej
wody Ducha Swiętego.
Na pierwszym nabożeństwie, rozradowany ze łzami w oczach, dzieli się
swoimi nowymi przeżyciami duchowymi z członkami zboru baptystów,
lecz starsi bracia negatywnie przyjmują tę nowinę. Woronajew ze
skruszonym duchem dzię—
11
kuje braciom i siostrom za miłość oraz zaufanie, ale ze względu na
spokój sumie-nia prosi o błogosławieństwo na jego wyjście ze zboru. Z
Iwanem Juchimowiczem wyszła ze zboru grupa braci i sióstr -
wszystkich ponad trzydzieści osób.
W Nowym Jorku przy 42 ulicy, w pomieszczeniu własnej misji,
Woronajew rozpoczął służbę pierwszego rosyjskiego zboru
zielonoświątkowego.
Brat Fred Smolchuk w książce o historii ruchu zielonoświątkowego w
USA wspomina, że Woronajew z czasem wynajmował pomieszczenie w
prezbiteriań—
skim zborze przy 6 ulicy w Nowym Jorku, gdzie rozpoczął nabożeństwa
wraz z dziewiętnastoma członkami zboru. W tej samej książce czytamy,
że ogień pięćdziesiątnicy z Nowego Jorku szybko objął i inne miasta.
Powstały pierwsze zbory zielonoświątkowe wśród Rosjan, Polaków i
Ukraińców w Bostonie, Filadel i , New Jersey, Trenton i innych miastach
na wschodzie USA.
Rodzina Smolchuka pochodziła z ziemi lwowskiej i też odwiedzała misję
Braunów. Ich syn, Fred, grał na skrzypcach. Później został
przewodniczącym od-działu ukraińskich zborów przy Zjednoczeniu
Zborów Bożych.
Woronajew zmienił nazwę swojej misji. Teraz nazywała się:
"Zielonoświątkowa Rosyjska Misja" (marzec 1920 rok). Przez jakiś czas
misja i zbór, na czele których stał Woronajew, były niezależne. Ale z
czasem przyłączył się do Zborów Bożych, do których należała też misja
Braunów.
Po otrzymaniu chrztu Duchem Swiętym, mając gruntowne
wykształcenie biblijne i doświadczenie kaznodziei, Woronajew z
wielkim sukcesem wygłasza kazania i modli się zarówno w zborze, jak i
podczas prywatnych spotkań z ludźmi.
Nawołuje do zabiegania o chrzest Duchem Swiętym za przykładem
apostolskiego zboru pierwszych wieków (Dzieje Apostol. 2 r.).
W liście do siostry Kinicz latem 1920 roku, Woronajew dzieli się
przeżytymi błogosławieństwami podczas służby w sąsiednich stanach:
"... radowałem się wi-dząc nawrócenia ludzi do Pana Boga, chrzcząc ich
w wodzie, a także będąc świadkiem chrztu Duchem Swiętym wielu osób.
Duch Swięty używał i moje usta do proroczych objawień. Pan Bóg
objawił wielkie dzieła o Rosji, do której nas po-syła. Chwała Mu! Ja
nawet nie myślałem o wyjeździe do Rosji. Planowałem otworzyć
zielonoświątkową szkołę biblijną, o którą razem byśmy się troszczyli.
Myśleli—
śmy tak, a Pan Bóg - inaczej. Pan Bóg przemówił przez Swoich
zwiastunów:
"Jedź do Rosji, a Ja będę z tobą". Nie chcę być Jonaszem. Módlcie się o
mnie.
Teraz jestem bardzo zajęty, bo przygotowujemy się do wyjazdu do Rosji.
Pan Bóg nam pomaga. W końcu tego miesiąca, albo w następnym
miesiącu, odjeżdżamy do Odessy. Z nami pojedzie jeszcze kilku braci,
których także posyła Pan Bóg (Dzieje Apostolskie 13 r.). Otrzymaliśmy
już paszporty" (czerwiec 1920 rok).
Jak wypowiada się Piotr, syn Woronajewa, proroczy głos został
objawiony ojcu początkowo przez siostrę Kołtowicz, która ze swoim
mężem także wyjechała do Odessy. Tam brat Kołtowicz został
pierwszym wiernym pomocnikiem Woronajewa.
Po tygodniu inna siostra w natchnieniu Ducha Swiętego miała
objawienie dla Woronajewa: "Woronajew, jedź do domu". Taki był to
głos z wysokości.
W połowie czerwca 1920 roku Woronajew zwołał naradę
odpowiedzialnych 12
sług: Gierysa, Siritsa, Wasilenkę, siostrę Kinicz i innych. Na swoje
miejsce pastor-skie w zborze zaproponował brata Kozika. Woronajew
szukał rady, jak dalej prowadzić Bożą pracę tutaj w USA, komu
przekazać troskę o czasopismo "Prawda i Zycie".
Warto zauważyć, że jeszcze przed powrotem Woronajewa do Rosji,
wielu innych braci zielonoświątkowców miało powołanie od Pana Boga,
aby powrócić do rodzinnego kraju w celu zwiastowania ewangelii
Chrystusowej i chrztu Duchem Swiętym. Wyjechali wtedy bracia
Kroskowski, Ilczuk, Bobik, Gierys i wielu innych.
Oto wypowiedzi Woronajewa na temat brata Por ira Ilczuka w liście do
brata Gierysa: "... bardzo się cieszę, że Pan Bóg ochrzcił Duchem
Swiętym brata Ilczuka" (październik 1919 rok).
Jak wiadomo, ten gorliwy sługa Chrystusowy wraz z braćmi Trochimem
Na-gornym i Osipem Antoniukiem, przyczynił się do wielkiego
przebudzenia na terenach Zachodniej Ukrainy.
Ta trójka sług jako pierwsza przyniosła ewangeliczną wieść o zbawieniu
i chrzcie Duchem Swiętym też i do mojej wsi rodzinnej Pieredmirka na
Tarnopolszczyźnie.
Mój ojciec, Grzegorz Horoszko, ze swoim młodszym bratem Janem i
jeszcze z niektórymi innymi kolegami umówili się, że napadną na tych
braci i wygonią ich ze wsi. Ale gdy stojąc za oknem usłyszeli ich śpiew i
płomienne kazania, to w krótkim czasie sami zostali "sztundystami" i
przeżyli chrzest Duchem Swiętym.
Wymienieni bracia wspólnie z innymi pionierami wiary Chrystusowej na
Zachodniej Ukrainie, zostali później sługami kierującymi w Związku
Zborów Zielonoświątkowych w Polsce, na czele którego stał
przewodniczący brat A. Bergholc.
O tym Związku, jego pracy i sługach, opowiem krótko nieco później.
POWRÓT DO ROSJI
Zgodnie z proroczym powołaniem, 15 lipca 1920 roku Woronajew
opuszcza Amerykę i razem z żoną oraz pięciorgiem dzieci odjeżdża do
Rosji.
Wraz z nim powróciła cała grupa braci zielonoświątkowców, wszystkich
ponad dwadzieścia osób. W tej liczbie wyjechał Borys Klibik, Daniel
Zapliszny z żoną – Bułgarką, grupa braci z Kaukazu, brat Wasyl
Kołtowicz.
Koszty przejazdu Woronajewa zostały pokryte ze składek, zebranych w
słowiańskich zborach zielonoświątkowych w Nowym Jorku, Filadel i ,
Toronto oraz w niektórych Zborach Bożych. Później, po przybyciu
Woronajewa do Odessy, Zbory Boże regularnie wysyłały pomoc
inansową poprzez radziecką organizację "Torgsin".
Gdyż zebrano niewystarczającą sumę pieniędzy na pokrycie przejazdu,
grupa Woronajewa kupiła bilety uprawniające do zajęcia miejsc na
pokładzie stat-ku. W porze nocnej cierpieli z powodu chłodu zarówno
dorośli, jak i dzieci. Po dwóch tygodniach statek z Woronajewem i
zespołem osób przypłynął do tureckie-go portu w Istambule.
13
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, a potem po bolszewickiej
rewolucji, z Rosji do Istambułu uciekło dużo ludzi, którzy utworzyli tu
całą kolonię. Zycie tych uciekinierów było ciężkie, w obcym kraju
prześladował ich głód i choroby, a pomocy i troski ze strony Turcji nie
było żadnej.
Woronajew napełnił się współczuciem wobec swoich ziomków, poczuł
powołanie Boże, aby przyjść do nich ze Słowem pocieszenia i nadziei w
Chrystusie.
W porozumieniu z Amerykańskim Towarzystwem Biblijnym uzyskał
prawo do ko-rzystania z pomieszczenia do prowadzenia zebrań
ewangelizacyjnych. W gazecie były publikowane ogłoszenia o tych
zebraniach, na które zapraszał uciekinierów z Rosji bez względu na ich
narodowość.
Już po pierwszych nabożeństwach nawróciło się wiele osób. Powstała
potrzeba zaopatrzenia tych osób w Biblie. W związku z tym Woronajew
posyła listy z Istambułu do Nowego Jorku na adresy przyjaciół:
Braunów, Siritsów, Kwitczenów.
Prosi ich, aby zakupili Biblie w Amerykańskim Domu Biblijnym i
przysłali je do Istambułu.
Prosił także, żeby ogłosić zanoszenie modlitw za Istambuł.
"... Wierzymy, że tu wkrótce będzie społeczność z nowonarodzonych
osób.
Dotychczas mamy nabożeństwa tylko w niedziele, a w innych dniach
prowadzimy rozmowy domowe. Duchowej pracy jest tu bardzo dużo.
Istambuł, to jakby począ—
tek Rosji. Jest tutaj wiele ludzi z różnych zakątków Rosji. Cierpią oni z
powodu wielkiej biedy. Módlcie się za nas i za wszystkich uciekinierów.
Niech nasza sprawa będzie i waszą. Jeszcze raz proszę o Ewangelie. Te
egzemplarze, które mia—
łem w zapasie, już rozdałem. Szkoda, że w Istambule nie ma
amerykańskich zielonoświątkowców.
Gorąco kochający was wszystkich I. Woronajew Istambuł, październik,
1920 rok".
Duchowa praca Woronajewa w Istambule trwała przez sześć miesięcy.
W
tym czasie powstała niemała wspólnota. Nowonawróconych chrzczono
w wodzie, a Pan Bóg chrzcił ich Duchem Swiętym.
Jednak Iwan Juchimowicz pamiętał o głosie powołania: "Jedź do Rosji".
Na początku 1921 roku razem z bratem Klibikiem opuszczają Istambuł i
jadą do Bułgari , ojczyzny Klibików. Zatrzymali się w portowym mieście
Warna. Odwiedzają tu zbory innych wyznań, dzieląc się odkryciami o
obietnicy Chrystusowej odnośnie duchowego chrztu. Tłumaczem
Woronajewa był brat Klibik.
Głoszone Słowo Boże przez usługę Iwana Juchimowicza, natchnione
przez Ducha Swiętego, wykonywało swoją pracę wśród słuchaczy. Do
Pana Boga nawracają się całe grupy Bułgarów i przeżywają chrzest
Duchem Swiętym.
W tym czasie nawrócił się i przyjął Chrystusa Nikolas Nikołow ze swoim
ro-dzonym bratem. Z czasem bracia Nikołowowie zostaną znanymi
misjonarzami zielonoświątkowymi w Bułgarii.
Przewodniczący Wschodnioeuropejskiej Misji Zborów Bożych, brat
Gustaw Schmidt, w czasopiśmie "Prymirytiel" opisuje o swoim pobycie
w Bułgari latem 1930 roku i z radością zaznacza, że Pan Bóg ob icie
błogosławi służbę rodzin Ni-kołowych i Raniewych w całej Bułgari .
14
Podczas usługi Woronajewa w Płowdiw został ochrzczony Duchem
Swiętym jeden z braci baptystów, który był właścicielem wielkiej fabryki
tkanin wełnia-nych. Ten fabrykant dzieli
się z misjonarzami doczesnym dobrem ziemskim – ubiera ich samych i
ich rodziny w o iarowaną im odzież. Podarowany ciepły wełniany szal
długo ogrzewał
plecy Woronajewa aż do czasu, kiedy podczas zesłania został mu
skradziony w syberyjskim obozie (1930 rok).
W wielkim portowym mieście bułgarskim Warna zebrało się dużo
uciekinierów z Rosji. Rząd Bułgari uzgodnił z rządem radzieckim, że
dokona wymiany uciekinierów na jeńców bułgarskich, będących w
niewoli u Rosjan. W tym celu przygotowano specjalny wielki parowiec.
Woronajew ze swoimi towarzyszami, gdy dowiedzieli się o tym, modlili
się, gdyż Sam Pan Bóg zesłał dla nich taką możliwość, żeby bez żadnych
dokumentów można było powrócić do Rosji, która teraz znajduje się pod
kontrolą bolszewików.
Szkoda, że teraz nie ma możliwości, żeby ustalić wszystkie imiona i
nazwiska członków grupy Woronajewa, którzy przybyli tym parowcem
do Odessy w sierpniu 1921 roku. Wiadomo tylko, że w tej grupie był
Kołtowicz, Daniel Zamryga i cała grupa braci z Kaukazu (razem ponad
dwadzieścia osób). Ta grupa ewangelistów pojechała do różnych
zakątków Rosji, aby głosić swoim ziomkom ewangelię Chrystusową w
ich ojczystym języku. Wszędzie w Rosji zaczęły powstawać pierwsze
grupy zielonoświątkowców. Wśród najbliższych współpracowników
Woronajewa w Odessie od pierwszych dni byli: Wasyl Kołtowicz i Daniel
Zamryga. Z
czasem Iwanowi Juchimowiczowi zaczęła pomagać duża grupa
gorliwych braci z południa Ukrainy: Ponurko, Ponomarczuk, But,
Kuźmienko, Podleśny, Kuszniero-wa, Galczuk, Pawłow i inni.
WORONAJEW W ODESSIE
Nowe władze bolszewickie niechętnie pozwoliły Woronajewowi na
pobyt w Odessie.
Iwan Juchimowicz wyjaśnił władzom, że jest uciekinierem z powodu
prze-konań religijnych ze strony ówczesnego reżimu carskiego i
powrócił do ojczyzny, aby spotkać się z krewnymi.
Wszystkich uciekinierów, a jednocześnie i grupę Woronajewa,
zakwatero-wano w byłych carskich koszarach wojskowych, w byłej
stajni dla koni. Po dwóch tygodniach Woronajew zakończył odbywanie
kwarantanny i został wypuszczony z koszar, uzyskując prawo do pobytu
w Związku Radzieckim.
Rodzina Woronajewów początkowo wynajęła w Odessie mieszkanie
przy ulicy Zukowskiego. Najstarsza ich córka miała wtedy 13 lat, a
najmłodszy Danie-lek – półtora roku. Byli z nimi razem trzej synowie:
Paweł, Aleksander i Piotr. Z
czasem rodzina Iwana Juchimowicza wynajęła lepsze i większe
mieszkanie na tej samej ulicy – Zukowskiego 14. Niestety, niedługo
mogli tu mieszkać. Z powodu donosu komsomolców przesiedlono ich i
dano biedne pomieszczenie na ulicy Konnej 8.
Służbę w Odessie Iwan Juchimowicz rozpoczął od nawiązania
znajomości 15
z osobami wierzącymi z miejscowego zboru baptystycznego. Woronajew
był tu znany jako redaktor baptystycznego czasopisma "Prawda i Zycie".
Iwanowi Juchimowiczowi pozwolono usługiwać Słowem Bożym. W
sposób otwarty dzielił się więc swoimi odkryciami prawdy Słowa o
chrzcie Duchem Swiętym. Część wierzących w zborze zgodziła się z
potrzebą przeżycia napełnienia Duchem Swiętym, ale niestety dalsza
służba Woronajewa w baptystycznym zborze ze względów zrozumiałych
była niemożliwa. Okoliczności zmusiły go do po-szukiwania odrębnego
zakątka.
Dozorca odeskiego Pałacu Kolejowego, brat Gutkin, oddał swoje
mieszkanie, znajdujące się w suterenie pałacu, na cele modlitewne.
Nocą, w tajemnicy przed władzami, odbywały się tu zebrania grupy
wierzących na czele z Woronaje-wym. Głosili oni Słowo Boże i modlili
się o chrzest Duchem Swiętym. Pan Bóg ob icie wylewa deszcz łaski na
byłych baptystów, jak i na nowonawróconych. Powstała potrzeba
uzyskania pomieszczenia na cele kultowe.
Pan Bóg dopomógł Woronajewowi w znalezieniu przestronnego
pomieszczenia przy Sabańskim Zaułku (chociaż w sąsiedztwie
znajdowała się siedziba groźnej instytucji – GPU, tj. Głównego Zarządu
Politycznego). Z czasem nawróci się tu i przyjmie Chrystusa jako
swojego Zbawiciela pracownik tegoż GPU –
Kłoczkow.
Na otwarcie pierwszego zboru zielonoświątkowego w Odessie przybyło
ponad dwieście osób (1922 rok). Prezbiterem zboru wybrano Iwana
Juchimowicza Woronajewa.
Boże Słowo było przekazywane ustami Woronajewa w mocy Ducha
Swiętego. Wspomniany Kłoczkow jako funkcjonariusz śledczy,
postanowił przybyć do zboru Woronajewa. Będąc w pełnym uzbrojeniu,
wyszedł do przodu i zaczął modlić się gorzko ze łzami w oczach: "Zmiłuj
się nade mną Boże, ja jestem rozbójni-kiem". Po jakimś czasie nawrócili
się także członkowie jego rodziny. Później brat Kłoczkow został dobrym
pomocnikiem Woronajewa.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej osiedlił się w Odessie były
je-niec z czeskiego wojska (właściwie z armi austriackiej – dop. tłum.) –
Manidoka.
Podczas bolszewickiej rewolucji został on komisarzem CZe Ka (tj.
Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem – lata
1917-1922, dop. tłum.).
Zona Manidoki po pobycie na kilku nabożeństwach w zborze
Woronajewa, stała się osobą wierzącą. Jej mąż tak rozzłościł się, że
postanowił zabić Woronajewa i swoją żonę.
W miejscowej gazecie Manidoka przeczytał ogłoszenie, że ewangelista
Woronajew będzie wygłaszać odczyt na temat: "Zycie Pana Jezusa
Chrystusa".
Uznał, że to jest dobra okazja do wykonania swojego zbrodniczego
zamysłu.
Podczas usługi Woronajewa, Manidoka raptem zobaczył świetlistą
postać Chrystusa obok tego kaznodziei. Przestraszył się i padł na kolana.
Po pokutnej modlitwie opowiedział o swoim złym zamiarze i widzeniu.
Wraz z żoną oboje stali się gorliwymi członkami zboru w Odessie. W
czasie, gdy ministrem spraw we-wnętrznych był Jeżow - obie rodziny,
Kłoczkowych i Manidoków, były represjono-wane.
16
W tym czasie Pan Bóg ob icie błogosławił pracę Woronajewa w Odessie.
Po upływie kilku lat wynikła potrzeba otwarcia drugiego zboru
zielonoświątkowego. Jak opowiada Piotr Woronajew (syn Iwana),
pierwszym dyrygentem odeskiego zboru był brat Bezugłow. Prócz chóru
w obu zborach były orkiestry, grające na instrumentach strunowych,
szkoły niedzielne dla dzieci, a także rozdawano Biblie dla osób
dorosłych.
Ogień pięćdziesiątnicy silnie rozpalał się. Zbory w Odessie i okolicznych
wsiach przeżywały duchowe przebudzenie i ob ite wylanie Ducha
Swiętego. Ludzie z różnych zakątków Ukrainy i Rosji zaczęli zapraszać
Woronajewa do siebie.
W swoim sprawozdaniu z pracy dla amerykańskich Zborów Bożych,
Woronajew pisał: "Zaczynając od Odessy, granice pracy sięgają do
Kijowa, Moskwy, Leningradu. Wszędzie rozpala się ogień Ducha
Swiętego. Powstają nowe zbory i grupy zielonoświątkowców".
W Moskwie zawzięcie pracował jako ewangelista prochanowskiego
związku brat Bykow. Po przejściu do zielonoświątkowców z jeszcze
większym zapałem pracował dla Pana Boga, nadzorując siedem zborów
w Moskwie i na jej przed-mieściach. Podczas spotkania z Woronajewem
opowiadał o stanie duchowej pracy w nich, a także opowiadał o swoim
biznesie, będąc prezesem chrześcijańskiej spółdzielni, która prowadziła
wegetariańską restaurację w Moskwie. Z czasem brat Bykow przyjedzie
do Odessy i tu otworzy taką samą restaurację. Do spółdzielni
prowadzonej przez Bykowa wejdzie wspomniany wyżej brat Kłoczkow,
który zostanie kierownikiem tej restauracji. Pieniądze na rozpoczęcie tej
działalności pożyczył dla Kłoczkowa i Bykowa brat Woronajew. W tej
odeskiej bezalkoholowej restauracji pracowali tylko ludzie wierzący.
W 1924 roku Iwan Juchimowicz podjął starania i zarejestrował w
organach miejscowej władzy Odesski Wojewódzki Związek Chrześcijan
Wiary Ewangelicznej. Przewodniczącym Związku został wybrany
Woronajew, pomocnikiem – W.
Kołtowicz, sekretarzem – Aleksik.
Po upływie dwóch lat (1926 rok) I.J. Woronajew zwołał delegatów ze
zborów i utworzył Wszechukraiński Związek Chrześcijan Ewangelicznej
Wiary. Związek obejmował ponad 350 grup i zborów, do których
należało ogółem ponad 17
tysięcy członków. Kancelaria Związku znajdowała się w Odessie przy
Sabańskim Zaułku.
Zdając sobie sprawę z tego, jak ważne jest dla Bożej sprawy drukowanie
czasopisma, Woronajew rozpoczął wydawanie czasopisma
"Ewangelista" w rosyjskim języku (1928 rok). Redakcja czasopisma
ulokowała się w Odessie na ulicy Czeczeryna 91.
Do czasu aresztowania Iwana Woronajewa i rozwiązania Związku
Chrześcijan Ewangelicznej Wiary Ukrainy, wydrukowano zaledwie
osiem numerów czasopisma. Na dzień dzisiejszy te numery stanowią
historyczną wartość i są wielką rzadkością. Posiada je autor tego
opowiadania, a także brat Murza i, zdaje mi się, że również brat
Sierdiuczenko. Można jeszcze znaleźć to czasopismo u niektórych
wierzących ze starszego pokolenia w okolicach Odessy. W drugim
numerze tegoż czasopisma (maj 1928 rok] zamieszczono fotogra ię
uczestników Drugiego 17
Zjazdu Wszechukraińskiego Związku Zielonoświątkowców, który odbył
się w dniach od 7 do 12 października 1927 roku w Odessie. Szkoda, że
pod fotogra ią nie podano nazwisk braci, sprawujących kierownicze
funkcje. Mimo wszystko można rozpoznać na zdjęciu brata Woronajewa,
j y p ję j
Kołtowicza, Galczuka, Pawłowa, Rumszyna, Kusznirową, Ponurko, Buta,
Kuźmienkę, Podleśnego i Ponomarczuka.
O siostrze Kusznirowej brat Piotr Woronajew opowiada, że do czasu
przejścia do zielonoświątkowców, była ona objazdową kaznodziejką w
Związku Prochanowa.
Ze względu na historycznie prawdziwy fakt, należy powiedzieć, że
jeszcze na długo przed pojawieniem się Woronajewa w Odessie, był tu
już ruch protestancki. Prócz zboru baptystów, do 1922 roku istniała
niewielka społeczność ży-dowska, założona przez misjonarza z Wielkiej
Brytani – Leona Rosenberga i jego żonę.
Na Drugim Zjeździe Woronajew poinformował delegatów o ważnym
wyda-rzeniu - powstaniu w 1921 roku w Amsterdamie (Holandia)
Swiatowego Kongresu (właściwiej: Związku – dop. tłum.)
Zielonoświątkowców. Delegaci pochwalili ideę zjednoczenia
zielonoświątkowców całego świata w ramach wspomnianego Kongresu
jako odpowiedź na słowa Chrystusa o jedności chrześcijan.
W listach do przyjaciół w USA Woronajew często prosił o nadsyłanie
Bibli i Ewangeli . W tym zakresie była wielka potrzeba, gdyż Pan Bóg
codziennie doda-wał dusz do zborów zielonoświątkowych – jako
nowych członków. Jak wiemy, ate-istyczne państwo radzieckie
zabraniało drukowania Słowa Bożego. Po 1930 roku bolszewicy, gdy
znaleźli u wierzących religijną literaturę, aresztowali ich i osadzali w
więzieniach.
Nie na długo pozwolili bolszewicy zgromadzać się zielonoświątkowcom
w pomieszczeniu przy Sabańskii Zaułku. Woronajew przenosi
społeczność do centrum miasta na ulicę Tyraspolską. Ale i tu po krótkim
czasie zakazano zgroma-dzeń. Przechodzą wtedy na ulicę Czyczerina 91,
do budynku, gdzie kiedyś jego właściciel, Ptasznikow, sprzedawał
tkaniny. Zgromadzało się tutaj już do 700
członków. Później i te pomieszczenie odebrała władza radziecka.
Przyszło więc opuścić teren miasta i przenieść się poza jego granice do
Słobidki Romanowej,do gospodarstwa, które do rewolucji należało do
właściciela - Greka. Tu odbywały się zjazdy, które zwoływał Woronajew i
tu działała szkoła dla kaznodziejów.
Z czasem Woronajew zorganizował drugi odeski zbór zielonoświątkowy
we wsi Mołdawanka. W niedługim czasie w tym zborze było więcej
członków niż w pierwszym, w Słobidce Romanowej.
Nie wiadomo, czy do obecnych czasów przetrwała rodzina Zurbów. Za
czasów I. Woronajewa marynarz Zurba uwierzył w Pana Boga, gdy
wstąpił do zboru w Słobidce. U Zurbów wynajmowała kwaterę rodzina
Wasyla Kołtowicza. Miron Zurba z żoną Iryszą śpiewali w chórze
zborowym.
Jako odrębny epizod z życia Woronajewa w Odessie, warto opisać
zdarze-nie, które miało miejsce na wysypisku śmieci. Był to czas
porewolucyjnego kryzy-su i niepokoju. Nie było czym ogrzewać
mieszkania. Woronajew z innym braćmi 18
pojechał saniami poza miasto na wysypisko śmieci, gdyż tam można
było nazbie-rać trochę drewna na opał. Wśród śmieci znaleźli półżywą
kobietę. Woronajew zli-tował się nad nią i ledwie żywą zabrał na sanie,
okrywając ją swoim paltem. Przez to palto już nazajutrz zaraził się
świerzbem nie tylko Woronajew, ale i cała jego rodzina.
Z wysypiska śmieci bracia szli piechotą za saniami. Przy domu modlitwy
był pokój. Tam tę kobietę umyli, ubrali i nakarmili. Na jej prośbę
pozostawili ją przy zborze, mając nadzieję na zbawienie także jej duszy,
tej umęczonej przez grzech o iary. I rzeczywiście, wkrótce nawróciła się
i ze wszystkim było dobrze. Ale GPU
znało jej przeszłość. Posłali marynarza-agenta, który udawał
zakochanego. W
niedługim czasie ta "siostrzyczka" razem z "marynarzem" podpisała w
GPU do-niesienie, że Woronajew bezpłatnie ją eksploatuje, wysyłając do
wykonywania różnych prac w zborze. Doszło do rozprawy sądowej.
Sędzia zadawał pytania, a Woronajew opowiadał wszystko od początku
do końca i podał sędziemu listę wszystkich rzeczy oraz kosztów, które
poniósł zbór na utrzymanie tej kobiety przez dwa lata. Wtedy sędzia
powstał i powiedział pod adresem powódki: "Teraz musisz wiele
zapłacić Woronajewowi, który uratował ci życie i poniósł znaczne straty
materialne na twoje utrzymanie przy zborze".
Sędzia nie tylko uniewinnił Woronajewa (zamiast surowej kary, której
domagał się prokurator), ale też ogłosił, że Woronajew ze swojej strony
oskarży swoją powódkę. Wtedy Iwan Juchimowicz powiedział, że
Chrystus nauczał, żeby ludziom przebaczać, nawet tym, którzy nas
krzywdzą i są naszymi nieprzyjaciół—
mi.
Upłynie niewiele czasu i bolszewicka "trójka" będzie takich uczciwych sę
—
dziów, razem z chrześcijanami, zamykać w więzieniach.
Ta historia wywołała dobry oddźwięk o służbie woronajewskiego zboru.
Jeszcze więcej ludzi ze świata zaczęło przychodzić na nabożeństwa,
Prawda, ten przypadek nie był ostatnią prowokacją ze strony ateistów.
Odeskiemu GPU udało się podstępnie zatrudnić w zborze Woronajewa,
w charakterze sekretarki, swoją donosicielkę - Garinę, która
przekazywała prawie wszystko, co wiedziała i słysza—
ła, a także przesyłała kopie ważnych dokumentów.
DROGA NA PÓŁNOC
Z chwilą rozpoczęcia stalinowskiej polityki ogólnej kolektywizacji,
rozpoczę—
ło się niesłychane prześladowanie chrześcijan. Bolszewiccy komisarze w
pierwszej kolejności wzięli się za Związek Zielonoświątkowy, założony
przez misjonarza z Ameryki – I.J. Woronajewa. O icer śledczy odeskiego
GPU codziennie wzywał Woronajewa na przesłuchanie. Zabronił bez
zezwolenia wyjeżdżać z miasta.
Ogłoszono, że Związek Chrześcijan Ewangelicznej Wiary został
pozbawiony wszelkich praw.
7 stycznia 1930 roku, w wigilię Bożego Narodzenia, przeprowadzono
generalną rewizję w mieszkaniu rodziny Iwana Juchimowicza. 0 świcie
ogłoszono po-stanowienie o tymczasowym aresztowaniu Woronajewa
"do wyjaśnienia sprawy".
19
Zabrano całą literaturę duchową. Siostra Katarzyna ledwo ubłagała, aby
nie za-bierano ostatniej niewielkiej sumy pieniędzy, którą zarobiła
pracując jako nocna sprzątaczka w restauracji.
Po krótkiej modlitwie Iwan Juchimowicz pożegnał się z żoną i
sześciorgiem dzieci.
Pierwszego ich dziecka, córki Wiery, już nie było wśród żyjących. Zmarła
ona na tyfus jeszcze w 1928 roku, mając zaledwie osiemnaście lat. Była
gorliwą chrześcijanką. Spiewała w chórze i grała na pianinie.
Iwan Juchimowicz nie spodziewał się, że jest to pożegnanie z dziećmi na
zawsze. Szczególnie bolesne było pozostawienie żony z maleńkim
Tymoteuszem, który miał zaledwie dwa lata, i siedmioletnią Nadziejką,
Pawlikiem, Aleksandrem, Piotrem i Johnem, którzy byli trochę starsi.
Wstrząśnięta i przestraszona Katarzyna na prędce włożyła do torby
jakieś rzeczy, najbardziej potrzebne i ze łzami w oczach odprowadziła
męża z mieszkania.
W sąsiednich domach obchodzą święto Bożego Narodzenia, a u
Woronajewych – nieszczęście i łzy. Matka uspokaja dzieci, razem są
pogrążeni w smutku i modlitwie. Upłynie kilka lat i Woronajewa podzieli
gorzki los swojego męża – zostanie także o iarą GPU. Ale Pan Bóg
pocieszy ją tym, że przez jakiś czas będą oni razem w obozie.
Przez pierwsze dni trzymano Woronajewa w odeskim GPU, na dawnej
ulicy Bebela, gdzie były wielkie cele podziemne. Z czasem Iwana
Juchimowicza prze-kazano do BPR (Budynek Przymusowych Robót) na
ulicy Fontanka. Tu trzymano go przez sześć miesięcy. Raz w miesiącu
zezwalano na widzenie z rodziną, ale przez szklaną przegrodę, na
określony czas i pod surowym nadzorem żandarma.
Gdy Iwan Juchimowicz rozpoznawał kogoś ze swoich bliskich osób
poprzez okienne kraty z siatką, to dawał znać o tym sygnałami za
pośrednictwem czerwo-nej chusteczki.
Widzenia byty krótkie. Wkrótce ustały, a kierownictwo BPR nie chciało
powiedzieć żonie, gdzie podział się jej mąż. Dopiero w wyniku usilnej
prośby prokurator okręgowy odpowiedział, że Woronajewa
przeniesiono do więzienia w Charkowie, które było jednym z
największych więzień w tym czasie na świecie.
Sprawę rozpatrzyła bezlitosna "trójka". Woronajewa oskarżono o
antyrewolucyjną i szpiegowską działalność. Przy zamkniętych drzwiach,
bez prawa do obrony, ogłoszono Woronajewowi wyrok: pięć lat
więzienia o zaostrzonym rygo-rze.
Po miesiącu wywieziono go etapami na wyspy Sołowieckie* , do obozu
w Czybiu, który znajdował się w odległości dwustu kilometrów od
Workuty. W obozie odbywało wyrok pozbawienia wolności ponad
dziesięć tysięcy osób wśród wiecz-nej zmarzliny Syberi , takich samych
jak Woronajew, niewinnych mężczyzn i kobiet.
---------------------------------------------
* Wywieźć na wyspy Sołowieckie (na Białym morzu) lub wywieźć "na białe
niedźwiedzie" – oznacza wywózkę do obozu karnego na północy,
przeważnie na Syberi .
20
Po zapoznaniu się z aktami sprawy, kierownictwo obozu postanowiło
doło—
żyć Woronajewowi jako "zamorskiemu szpiegowi" jeszcze dwa lata
więzienia.
Jesienią 1930 roku Iwan Juchimowicz rozpoczął męczeńskie życie
więźnia Syberi . Jako człowiekowi wykształconemu, z pięknym
charakterem pisma, powie-rzono pracę w księgowości parku
samochodowego.
Po dwóch latach synowi Piotrowi udało się jakoś dotrzeć do ojca z
wielkimi trudnościami i przeszkodami. Jak opowiada Piotr Iwanowicz,
ojciec był blady i wy-nędzniały, zęby wypadły, ubrany w łachmany, na
nogach obuwie z oderwanymi podeszwami. Syn pozostawił ojcu swoje
palto, walonki, trochę prowiantu i pieniędzy.
Ojciec podzielił się z synem dobrą wieścią: w lesie, w dziupli,
przechowuje Nowy Testament, który czyta w wolnych chwilach i modli
się. Błaga Pana Boga o rodzinę i braterstwo.
Syn także podzielił się z ojcem radosną nowiną: po dwuletnim
korespondo-waniu pomiędzy Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem
a bolszewicką Moskwą, wreszcie otrzymali pozwolenie na powrót do
Ameryki trzej synowie - Aleksander, Piotr i John, którzy urodzili się w
Ameryce.
Po upływie widzenia, trwającego dziesięć dni, Woronajew ze łzami w
oczach pożegnał się z synem. Długo wpatrywał się w jego twarz. Dusza
ojca czu—
ła, że widzi syna na tej męczeńskiej ziemi ostatni raz.
--- // ---
21
Rodzina I.J. Woronowa przed wyjazdem z USA do Rosji.
Nowy Jork, 1920.
22
Zarząd Wszechukraińskiego Związku ChEW, założonego przez
Woronajewa w 1926 roku: 1 – I. Woronajew (przewodniczący), 2 – W.R.
Kołtowicz (zastępca przewodniczącego), 3 – D.M. Zamryga, 4 – W.S.
Pawłow, 5 – P.W. Kusznirowa, 6 – S.A. Aleksik (sekretarz), 7 – S.M.
Michno. Cyfry na fotogra i zaznaczone przez Woronajewa.
23
Rodzina Woronajewa podczas pobytu w Odessie.
Na górnej fotogra i (od pierwszego rzędu od lewej do prawej): żona,
Nadziejka, Babcia Ola Czrkasowa, John i I. Woronajew; (w drugim
rzędzie): Piotr, Aleksander, Paweł i Wiera. Na dolnej fotogra i :
Nadziejka, John, Piotr, Aleksander, Paweł, Wiera. 1926 rok.
24
Sekretarz Wschodnioeuropejskiej Misji Gustaw Kinderman z rodziną.
(Fotogra ia sprzed drugiej wojny światowej).
25
Katarzyna Apanasiewna z dziećmi: Aleksandrem, Tymoteuszem i
Nadziejką.
Fotogra ia z 1929 roku.
Od lewej do prawej: Paweł, Tymoteusz, Nadziejka, Katarzyna
Apanasiewna, John, Piotr. Fotogra ia między 1930-1932 rokiem, Odessa.
26
Przyjaciel Woronajewa z Nowego Jorku Iwan Gerys, który także
powrócił do oj-czystego kraju, do Kremenieczczyzny (Wołyń) i
przyczynił się do ewangelicznego ruchu. Fotogra ia z 1925 roku.
27
Współpracownicy Woronajewa, którzy przyłączyli się do Moskiewskiego
Związku EchB w wyniku sierpniowego porozumienia w 1945 roku: 1 –
Ponomarczuk, 2 –
But, 3 – Ponurko, 4 – Kuźmienko, 5 – Morin. Część Zachodniego Związku
G.
Schmidtwa: 6 – Nesterczuk (Łuck), 7 – Tiesluk (Tarnopol).
28
Bracia kierujący Irańskim Związkiem Zielonoświątkowym.
W centrum siedzi brat Tooma Nasir.
Sekretarz Woronajewa brat Podleśny z żoną, córką i synem.
Fotogra ia z 1983 roku, okolice Kijowa.
29
Zielonoświątkowi liderzy z braćmi kierującymi Związkiem EchB
Ukrainy. Od lewej: G. Goroszko, A. Tiesluk, L. Andriejew, A. Mickiewicz, G.
Ponurko.
Fotogra ia z lat 1945-1948.
30
(Fotogra ia podpisana ręką Gustawa Schmidta)
31
W drodze powrotnej do Odessy Piotr zatrzymał się na krótki czas w
Moskwie, żeby spotkać się ze starszym bratem – Pawłem. Paweł
Woronajew pracował wtedy jako zbrojarz przy budowie "Pałacu Rad".
Ta budowla miała stać się chlubą Stalina i jego imperium na wzór wieży
Babilońskiej. Budowlę zaplanowano wznieść na miejscu zburzonego
przez bolszewików Kościoła Chrystusa Zbawiciela, który został
zbudowany dla uczczenia zwycięstwa nad napoleońską armią w 1812
roku. Była to wielka i ceniona świątynia przez całą prawosławną Rosję.
Jednak sowieci nie urzeczywistnili swego pysznego bezbożnego
pomysłu, bo już podczas układania fundamentu, grunt okazał się zbyt
miękki.
Teraz, po upadku komunistycznego imperium, rosyjski lud prawosławny
przystąpił do odbudowy świątyni na tym samym miejscu w Moskwie.
Z Moskwy do Odessy bracia Woronajew wracali razem. Paweł chciał
pożegnać się ze swoimi młodszymi braćmi, którzy w krótkim czasie
mieli wyjechać do USA.
Po odwiedzinach ojca przez Piotra, żona Woronajewa miała możliwość
dwa razy przyjechać do obozu w Czybiu i przekazała mężowi adresy
synów w Ameryce. Początkowo Iwan Juchimowicz sam pisał krótkie
listy do USA, a po pewnym czasie pisali listy już oboje, gdyż GPU nie
zwlekało z aresztowaniem i osadzeniem w więzieniu żony Iwana
Juchimowicza.
Podczas odwiedzin u męża w syberyjskim obozie, Katarzyna
opowiedziała mu o masowych aresztowaniach na Ukrainie, o głodzie i
śmierci, o aresztowaniu wszystkich współpracowników Woronajewa, o
tym, że agenci GPU prześladują i ją samą w Odessie na każdym kroku,
wzywają do siebie i przesłuchują.
Nie wiadomo, na ile byłaby pomocna Woronajewowi deklaracja o
nadaniu mu obywatelstwa amerykańskiego, którą otrzymał w Odessie
przed aresztowaniem.
Odescy "złodziejaszkowie" ukradli Woronajewowi tę deklarację wraz z
pieniędzmi, gdy był w sklepie odzieżowym. Woronajew miał zamiar
zostać obywate-lem USA, bo widział, że z każdym dniem wzrasta
zagrożenie ze strony bolszewików. Miał wypełnić deklarację i odesłać do
USA. Podczas śledztwa funkcjonariu-sze GPU wiedzieli o tym zdarzeniu
a nawet oskarżali go, że chce zostać Amery-kaninem. Odescy
"złodziejaszkowie", jak z tego wynika, byli dość doświadczony-mi ludźmi
i pracowali "na zamówienie".
TRZECH SYNÓW WORONAJEWA POWRACA DO USA
Jak wspomniałem powyżej, Aleksander, Piotr i John w listopadzie 1932
roku zostawili Odessę, a Wiera zmarła na tyfus w Odessie w 1928 roku.
Nato-miast Paweł, Nadzieja i Tymoteusz, pozostali półsierotami ze
swoją mamą.
Początkowo był zamiar, żeby dostać się do USA poprzez sąsiednią
Turcję.
Ale konsul turecki odmówił braciom udzielenia wizy wjazdowej, gdyż w
tym czasie Turcja bardziej sympatyzowała bolszewikom niż Ameryce.
Wtedy trzech synów przedostało się z Odessy do Rygi, gdzie był
amerykański konsulat. Tam wydano im paszporty i wizy.
32
W Rydze spotkał dzieci Woronajewa pastor Borman, który miał łączność
ze Wschodnioeuropejską Misją Zborów Bożych z USA. Z Rygi dzieci
przybyły do Królewca, gdzie spotkał ich sekretarz tej Misji Gustaw
Kinderman.
Był to Niemiec urodzony w Polsce. Kinderman i jego żona posługiwali
się językiem niemieckim, angielskim, polskim i rosyjskim. Brat
Kinderman przywiózł
dzieci do Gdańska, gdzie było centrum Związku Zielonoświątkowców
Polski.
Super intendentem wspomnianej misji był Gustaw Schmidt. On i jego
żona także władali wieloma językami i mogli osobiście rozmawiać z
dziećmi Woronajewa.
Pragnę powiedzieć, że podporządkowany tej misji był też Związek
Zielonoświątkowców Polski, którego przewodniczącym był Artur
Bergholz. Do tego związku należały zbory z terenu Polski, a w tym z
terenów Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które do 17
września 1939 roku należały do Polski.
Prawie w tym samym czasie rozpoczął się ruch zielonoświątkowy w
Polsce i na terenie Wschodniej Ukrainy, wchodzącej wtedy w skład
byłego ZSRR. Praca obu związków: zachodniego (G. Schmidt, A.
Bergholz) i wschodniego pod kierownictwem Woronajewa, rozwijała się
g ) g p j , j ę
pomyślnie, zbory wzrastały duchowo i ilościo-wo, dopóki nie nastąpił
okres stalinowskiego terroru, a później drugiej wojny światowej.
Misja Gustawa Schmidta wykazywała serdeczną troskę wobec dzieci
Woronajewa, okazując im pomoc materialną i duchową.
Brat Kinderman z Aleksandrem Woronajewem odwiedził niektóre zbory
w Niemczech. Zebrali trochę pieniędzy na zakup biletów na podróż do
USA. Po upływie kilku miesięcy dzieci z Gdańska przybyły do
francuskiego portu w Szer-burgu. Stamtąd angielskim parowcem
przybyły do Nowego Jorku (grudzień 1932
rok).
Na ich spotkanie do portu przybył Damian Matysiuk, pastor
nowojorskiego zboru i jednocześnie przewodniczący Rosyjskiego
Oddziału Bożych Zborów. Zabrał dzieci do siebie na okres miesiąca.
Potem dzieci zostały zabrane przez kierownictwo Zborów Bożych, aby je
utrzymać i umieścić w koledżu w celu dalszego kształcenia. Mieszkali
wtedy w domu, w którym czasowo zatrzymywali się przy-jezdni
misjonarze.
Wkrótce wyraził pragnienie spotkania się z dziećmi Woronajewa
przyjaciel ich ojca – Iwan Stiepanowicz Prochanow.
W 1929 roku Iwan Juchimowicz podczas wyjazdu na zaproszenie
zborów zielonoświątkowych z rejonu jeziora Ładoga, odwiedził
jednocześnie też brata I.S.
Prochanowa w Leningradzie. W jego zborze Woronajew wygłosił
kazanie na temat chrztu Duchem Swiętym i podzielił się osobistymi
przeżyciami. Prochanow od dawna znał Woronajewa, jeszcze z czasów,
gdy obaj pełnili służbę w Nowym Jorku. Po ich spotkaniu w Leningradzie
Prochanow do końca swojego życia miał
jeszcze więcej miłości i przychylności do zielonoświątkowców. Piotr
Woronajew powiedział, że w Berlinie, w ostatnich latach życia I.S.
Prochanow osobiście przeżył obietnicę chrztu Duchem Swiętym.
Wiadomo, że po wyjeździe Woronajewa z Nowego Jorku z Prochanowem
spotkał się brat Damian Matysiuk. To spotkanie 33
miało także wpływ na Prochanowa w sferze pytań dotyczących chrztu
Duchem Swiętym.
Gdy tylko starsi synowie Woronajewa - Aleksander, Piotr i John – trochę
za-gospodarowali się w USA, wtedy zaczęli się troszczyć o pomoc
materialną dla rodziców, pozostałych w Rosji. Początkowo ich mama
mieszkająca w Odessie otrzymywała zapomogę. Po aresztowaniu mamy
zapomoga przychodziła przez
"Torgsin" na adres siostry w wierze, Del i Fedorowicz-Hidan -Francuski z
pochodzenia. Opłacone przez synów produkty siostra wysyłała
Woronajewowi w pacz-kach na adres obozu w Czybiu na Syberi .
Siostra Del a była żoną białogwardyjskiego pułkownika Fedorowicza.
Byli oni katolikami, ale oboje uwierzyli w Pana Jezusa Chrystusa poprzez
kazanie Woronajewa w Odessie i przyłączyli się do zboru
zielonoświątkowego. Po drugiej wojnie światowej rodzina
Fedorowiczów powróciła do Francji, o czym został po-wiadomiony Piotr
Woronajew w USA.
Z czasem dwaj synowie Woronajewa - Aleksander i Piotr – ożenili się z
Amerykankami i rozpoczęli samodzielne życie rodzinne w Ameryce.
Obecnie Aleksander mieszka w Meksyku. Pracował jako nauczyciel
języka hiszpańskiego i jest już emerytem. Piotr Iwanowicz przez długie
lata stał na czele własnej misji "Droga do Boga", a teraz jest emerytem i
mieszka w Cleveland, stan Ohio. Trzeci syn, John, nie założył rodziny.
Fizycznie był słabym człowiekiem.
Pracował prawie dwadzieścia lat w jednej z nowojorskich restauracji. Po
przejściu na emeryturę przybył do brata Aleksandra w Los Angeles.
Mieszkał tam przez ja-kiś czas i zmarł w 1992 roku. Aleksander
pochował swojego brata Johna w swoim meksykańskim miasteczku
Ensanadi.
ARESZTOWANIE ŻONY WORONAJEWA
Po 1929 roku koło stalinowskich represji toczyło się już po całej Rosji, a
szczególnie po Ukrainie. Tysiące niewinnych ludzi dostawało się w łapy
GPU, a potem NKWD.
W marcu 1933 roku, nocą aresztowano Katarzynę Woronajewą. W
mieszkaniu był płacz i lament dzieci. Od trzech lat nie miały już ojca, a
trzech ich braci wyjechało do USA. W domu pozostał najstarszy syn
Paweł i najmłodsi - Nadziejka i Tymoteusz. Urodzili się oni w Rosji i byli
jej obywatelami.
Zonę Iwana Juchimowicza także oskarżono bezpodstawnie o działalność
szpiegowską. Ten sam zły funkcjonariusz Iwanow prowadzi śledztwo i
"trójka"
ogłasza wyrok: trzy lata zesłania.
Siostrę Woronajewą zawieziono etapami daleko na wschód aż za
Aralskie morze do Karagandy. Iwan Juchimowicz napisał list do władz w
Moskwie z prośbą, aby przewieziono go do Karagandy, do tego samego
obozu, gdzie przebywała żona.
Zarząd więziennictwa nie śpieszył się z udzieleniem odpowiedzi. Ale po
upływie około roku (jesień 1934 rok) Katarzynę przeniesiono do obozu
w Czybiu, gdzie przebywał mąż.
34
Woronajewowie szczerze dziękowali Panu Bogu, że teraz są razem,
chociaż w surowych warunkach ciężkiej pracy codziennej. Mając wolny
czas, we dwoje tęsknią i modlą się, kierując myśli ku dzieciom,
spodziewając się wyjścia na wolność.
Katarzynę wyznaczono do pracy w aptecznej bazie obozu w Czybiu.
Od lutego 1935 roku Woronajewowie piszą listy do dzieci w USA już we
dwoje. Dziękują za paczki i listy. Pouczają dzieci, aby żyły w zgodzie i
miłości, pomagały jedno drugiemu i starały dobrze się uczyć w szkole.
Listy z obozu przepeł—
nione są niewymowną ojcowską troską i tęsknotą. Najbardziej ich serca
bolały z powodu maleńkiego Tymoteusza i Nadziejki, którzy po
aresztowaniu mamy pozostali w Odessie z bratem Pawełkiem. Ale dzięki
Panu Bogu z czasem i im udało się uciec do USA.
Z zasady listy obozowe do dzieci w USA zaczynał pisać Iwan
Juchimowicz, a kończyła żona: "... wy wiecie, jak ja was kochałem,
troszczyłem się o wasze wy-chowanie, najmując najlepszych nauczycieli.
Jak chciałbym was zobaczyć, poroz-mawiać z ust do ust, sercem – do
serca, ale dzielą – różne kontynenty i okoliczności" – tak pisali
Woronajewowie do dzieci 25 maja 1935 roku.
UCIECZKA MŁODSZYCH DZIECI WORONAJEWÓW
Po aresztowaniu matki, najstarszemu synowi Pawłowi udało się za
pieniądze "zjednać" charkowskiego urzędnika i otrzymać tymczasowy
paszport, ważny przez jeden miesiąc, ale uprawniający do wyjazdu za
granicę jego samego, Nadziejki i Tymoteusza.
W 1934 roku młodsze dzieci Woronajewa wyjeżdżają ze starszym
Pawełkiem trasą: Odessa – Moskwa – Ryga – Królewiec – Gdańsk –
Francja – Nowy Jork.
Zbory Boże tym razem wysłały pieniądze na zakup biletów, na adres
misji brata G. Schmidta w Gdańsku. Tych pieniędzy wystarczyło na
zakup biletów dla Nadziejki i Tymoteusza – jako małoletnich. Po
przybyciu do USA tych dwoje dzieci wzięły na utrzymanie też Zbory
Boże, zabezpieczyły im naukę w szkole. Tymoteusz miał wtedy sześć lat,
a Nadziejka jedenaście. Paweł był zmuszony przez jakiś czas zatrzymać
się w Gdańsku.
Zona brata Kindermana poszła z Pawłem Woronajewem do konsulatu
radzieckiego, aby uzyskać przedłużenie ważności paszportu.
Funkcjonariusze NKWD złośliwie zaatakowali Pawła, chcieli go
aresztować i zatrzymać w konsulacie. Tylko dzięki zdecydowanemu
wystąpieniu siostry Kinderman, Paweł zachował
wolność. Dalsze przebywanie Pawła w Gdańsku było niebezpieczne.
Rodziny Schmidta i Kindermana zatroszczyły się o to, aby Pawła
przyjęto do Biblijnego Koledżu w Angli .
W ciągu niecałego roku przebywania Pawła w Angli , otrzymał on
zaproszenie od brata Piotra na przyjazd do USA. Amerykański
ambasador w Londynie wy-dał mu wizę wjazdową. W ten sposób
wszystkie sześcioro dzieci Woronajewów znalazło się w wolnym kraju.
Był to 1935 rok.
35
Jednak bez względu na to, gdzie one mieszkałyby, nawet w otoczeniu bez
złych ludzi, to jednakże sierocy los nie był słodki, a tym bardziej dla
zupełnie jeszcze młodych – Nadziejki i Tymoteusza.
Paweł wraz z bratem Gajewskim, przyjacielem Wronajewa z czasów
pobytu jego w Nowym Jorku, odwiedzali słowiańskie i amerykańskie
zbory, głosząc Słowo Boże. Prócz tego, Paweł wykorzystał możliwość,
żeby przekazać prawdę o prześladowaniu chrześcijan w Związku
Radzieckim. Te misyjne podróże oraz usługi, sprzyjały otrzymywaniu
materialnych o iar na rzecz dzieci Woronajewa.
Z taką samą informacją jeździł po USA też Piotr Woronajew. Niestety dla
ich ojca -Iwana Juchimowicza – nie posłużyło to ku dobremu.
Bolszewickie NKWD teraz nawet słuchać nie chciało, żeby wypuścić za
granicę jeszcze jednego świadka nieludzkich cierpień chrześcijan w
Rosji. Był to czas niesłychanych masowych aresztowań, nawet w wyniku
skrytego donosu sąsiada, który pociągał
za sobą wymierzenie wyroku przez samą "trójkę".
Wspominałem już o najstarszym synie, Pawle, który urodził się w
Charbinie w 1912 roku. Jak opowiadał jego brat Piotr Iwanowicz, Paweł
nie mógł przyjąć chrztu wodnego według jego wiary będąc w Odessie,
ponieważ radziecka władza zabroniła chrzcić dzieci w wieku do 18 lat.
Dlatego Pawła ochrzcił brat Kinderman podczas pobytu w Angli .
Po przyjeździe do USA w 1935 roku, Paweł przez pewien czas mieszkał
w Indianapolis. Miał tam sklep z artykułami gospadarczymi. Wraz z
rodziną uczęszczał do amerykańskiego zboru zielonoświątkowego.
Paweł Iwanowicz Wernon (takie nazwisko przybrał sobie w Ameryce) w
1989 roku umarł w Indianapolis.
Jego żona umarła wcześniej.
Nadziejka, która urodziła się w Odessie w 1922 roku, po przyjeździe do
USA zamieszkała z bratem Tymoteuszem w Cleveland, stan Ohio, gdzie
już mieszkał ich starszy brat Piotr. Pracowała jako akuszerka aż do
przejścia na emeryturę. Wraz z mężem uczęszcza do amerykańskiego
zboru zielonoświątkowego.
Trochę rozumie język rosyjski, ale nie posługuje się nim. Dotąd mieszka
w Cleveland.
Tymoteusz, który urodził się w Odessie w 1927 roku, ma swoją rodzinę.
Jako emeryt mieszka w Minneapolis, stan Minnesota. Do przejścia na
emeryturę pracował w towarzystwie ubezpieczeniowym. Uczęszcza do
zborów Bożych. Jak widzimy, na dzień dzisiejszy z siedmiorga dzieci
Woronajewych, troje już odeszło do wieczności.
POWRÓT WORONAJEWÓW Z ZESŁANIA
W listopadzie 1935 roku skończył się okres zesłania dla Katarzyny
Woronajewej. Ona jednak dobrowolnie zdecydowała, że chce pozostać w
obozie do czasu uwolnienia jej męża, który miał wyjść na wolność w
1936 roku.
W liście do syna Piotra (styczeń 1936 rok) mama zawiadamia o swoim
zwolnieniu: "15 listopada stałam się wolną i mogłabym pojechać z
powrotem na Ukrainę. Ale dokąd i do kogo? Będę tutaj, dopóki nie
zostanie zwolniony ojciec w 36
czerwcu tego roku. Moje zdrowie jest słabe. Nam lepiej być razem. Ojciec
czuje się lepiej, ale postarzał się i pogorszył jego wzrok".
Nadszedł długo oczekiwany dzień wolności. 18 czerwca 1936 roku
Woronajewowie opuścili obóz w Czybiu. Wydano im pozwolenie na
osiedlenie się w Kałudze, niedaleko Moskwy. Będąc w podróży, pisali
listy do dzieci w USA. Dzielili się radosną nowiną: "... jesteśmy wolni!
Nasze kochane dzieci; po latach rozłąki nasze serca silnie zbolały z
tęsknoty za wami, a szczególnie za małymi – Tymoteuszem i Nadziejką.
Spodziewamy się i modlimy, że wkrótce spotkamy się".
Jednak niestety – nie nastąpiło to wkrótce, a dla samego Iwana
Juchimowicza – nigdy na ziemi, a wyłącznie w Królestwie Chrystusa,
jeżeli dzieci zachowają wiarę Chrystusową i ojcowską.
W Kałudze Woronajewom pozwolono osiedlić się w małym mieszkaniu
przy ulicy Radzieckiej nr. 32.
W liście z 6-go lipca 1936 roku powiadamiają o tym swoje dzieci.
Wkrótce po tym odwiedza ich tutaj przedstawiciel amerykańskiej
ambasady w Rydze. Poinformował Woronajewów o stanie ich sprawy,
związanej z powrotem do USA, do dzieci. Otrzymano zezwolenie ze
strony USA, jednak zwłoka następuje wyłącznie z tego powodu, iż
władze radzieckie nie wydają pozwolenia na wyjazd.
NKWD w Kałudze zobowiązało dozorcę domu, aby śledził każdy krok
Woronajewów i donosił im o tym. Wzywano ich i w sposób złośliwy
wyrażano oburzenie: "Dlaczego chcecie wyjechać do USA?".
Woronajewowie spokojnie wyjaśniali, że tam są ich dzieci.
W październiku 1936 roku Woronajewowie napisali do dzieci, że
otrzymali z ambasady USA wizy wjazdowe i dołączyli je do podania w
sprawie zezwolenia na wyjazd z Rosji. Poinformowali dzieci, że w ciągu
trzech miesięcy przebywania w Kałudze wydali wszystkie
zaoszczędzone pieniądze i teraz muszą sprzedawać osobiste rzeczy,
mieszkają samotnie bez przyjaciół, gdyż bieda chodzi ich śla-dem.
Woronajewowie odczuwali i uświadamiali sobie skrajnie niepewne
swoje położenie. Napisali prośbę do żony Maksyma Gorkiego - E.H.
Peszkowej – o udzielenie pomocy w sprawie ich wyjazdu z Rosji do USA.
Przed trzema laty do towarzyszki Peszkowej zwracał się z prośbą o
pomoc w powrocie ich matki do domu, syn Paweł z Odessy. Peszkowa
wtedy zajmowała się udzielaniem pomocy więźniom politycznym.
Udzieliła formalnej odpowiedzi, że prośbę Pawła przekazała do OGPU w
Charkowie, żeby przyśpieszono zakończenie śledztwa przeciwko
Katarzynie Woronajew.
Będąc w Kałudze, Woronajew otrzymał list od rodzonej siostry ze
stanicy Nieplujewkiej. Dowiedział się o smutnej nowinie - ich mama,
Olga Czerkasowa, zmarła jeszcze w 1933 roku, w 85 roku życia. Jak już
wspomniano, mogła ona jeszcze w 1926 roku odwiedzić swojego syna
Mikitę Czerkasowa w Odessie, przyjęła jego świadectwo i została
wierzącą. Zachowała się fotogra ia, na której uwieczniono Olgę
Czerkasową, siedzącą z synem i synową w otoczeniu wnuków.
Od swoich rodziców otrzymała też list Katarzyna. Jej ojciec, Baszkirow,
ciężko chorował i był bliski śmierci, dlatego prosił córkę, żeby
przyjechała go od-37
wiedzić. Ale skąd miała zdobyć pieniądze na daleką podróż z Kaługi do
Turkiestanu?
W innym liście Woronajewowie pocieszają siebie i dzieci, że moskiewski
"Inturist" otrzymał z USA niezbędne dokumenty na ich wyjazd do
Ameryki. Zwło-ka, jak pisali, następuje tylko z powodu braku
paszportów i wiz wyjazdowych.
NKWD w Kałudze nie śpieszyło się z ich wydaniem, a wiadomo przecież,
że lata 1936-1937 były okresem najsurowszych aresztowań niewinnych
ludzi na terenie całej Rosji.
PONOWNE UWIĘZIENIE WORONAJEWA
W następnym liście Katarzyny z Kaługi do dzieci w USA, czytamy: "16
października 1936 roku ojciec pojechał autem tam, gdzie był w
trzydziestym roku. Teraz nie wiem, jak będzie z wyjazdem do was.
Znowu przeżycia i łzy...".
Półtora miesiąca trzymano Iwana Juchimowicza na NKWD w Kałudze. W
grudniu 1936 roku przewieziono go do znanego ze smutnych
wiadomości mo-skiewskiego więzienia na Łubiance. Znów znęcanie się i
przesłuchiwania. Oskar—
żenia te same: antyrewolucyjna działalność, szpieg USA, Ta sama
"trójka" decy-duje o losie o iary, wymierzając nowy wyrok. Po miesiącu z
Łubianki przewieziono Woronajewa do katorżniczego DOPR w
Maryjńsku za Leningradem.
Codziennie pędzono więźniów na Białomorski kanał, który budowali ci
więźniowie według wskazań Stalina. Z powodu ciężkiej pracy i
niedożywienia, ludzie tracili zdrowie oraz siły i każdego dnia setkami
umierali. Mało kto pozostał
żywym i powrócił na wolność.
0 ostatnim roku przebywania Woronajewa w Maryjńsku nie ma żadnych
ani ustnych, ani pisemnych wiadomości. Dzieci zachowały w pamięci
y , p y y p ę
tylko opowiadanie jednego z więźniów Maryjńska o tym, że ich ojciec
został rozszarpany przez psy owczarki, na polecenie enkawudzistów w
1941 lub 1942 roku.
Początkowo nawet tresowane psy nie odważyły się rzucić na Iwana
Juchimowicza, który skłonił kolana przed śmiercią na leśnej polanie.
Dopiero wtedy, gdy stalinowscy oprawcy zaczęli bić o iarę, wtedy i
zwierzęta zaczęły rozdzierać ciało wiernego naśladowcy Chrystusa.
Ziarna prawdy Chrystusowej, skropionej krwią zwycięskiej wiary
Woronajewa, przyniosły ob ite owoce. Na Ukrainie i poza jej granicami
pojawiły się setki i tysiące naśladowców Chrystusowych, którzy przeżyli
pięćdziesiątnicę i aż dotąd kontynuują rozpoczętą przez Woronajewa
pracę zbawienia grzeszników.
Dzieci Woronajewa z niepewnością mówią, że ostatnia ustna wiadomość
o ojcu dotarła do nich w 1942 roku.
Dla zachowania w pamięci dziedzictwa duchowego wspomnę też o
bliskich współpracownikach Woronajewa z Wszechukraińskiego
Związku Chrześcijan Ewangelicznej Wiary. Byli to: Kołtowicz, Podleśny,
Ponurko, But, Ponomarczuk, Kuźmienko, Pawłow, Kusznirowa, Galczuk,
Rumszyn, Zamryga, Michno i inni.
Między innymi dokumentami zachowała się fotogra ia Rady Związku
ChEW
Ukrainy, na odwrocie której Iwan Juchimowicz własnoręcznie wymienił
nazwiska 38
osób sfotografowanych: I.J. Woronajew – przewodniczący, W.R.
Kołtowicz – zastępca, S.A. Aleksik – sekretarz, Zamryga, Pawłow,
Kusznirowa, Michno – członkowie Rady.
Jak wiadomo, na Drugim Zjeździe Związku w październiku 1927 roku
za-stępcami Woronajewa zostali wybrani Kołtowicz i Galczuk, członkami
Rady –
Rymszyn, Kusznirowa, Pawłow, a sekretarzem Związku – Podleśny.
Bracia Rymszyn i Ponomarczuk – zostali wybrani też na kaznodziejów
ZChEW.
I.J. Woronajew miał od Pana Boga widzenie dotyczące pracy i według
tego wzoru budował dzieło Boże. Rozumiał on, że mając nawet pośród
siebie obdaro-wanych sług ewangeli , ale bez wyraźnej struktury
organizacyjnej, która wyzna-czałaby zależności, obowiązki i ich prawa,
byłoby niemożliwe prowadzenie owoc-nej pracy dla Pana Boga.
Wielką uwagę zwracał Woronajew na biblijne nauczanie i chrzest
Duchem Swiętym. Poprzez czasopismo "Ewangelista" przekazywał
zborom naukę biblijną, informował o życiu i pracy w miejscowych
zborach oraz o pracy Rady Związku ChEW Ukrainy.
Na zakończenie opowiadania o ostatnich dniach życia Iwana
Juchimowicza zaznaczam, że w Maryjńskim więzieniu przebywał on w
przybliżeniu pięć lat.
Piotr Woronajew wspomina, że siostra Del a Fedorowicz prowadziła
kore-spondencję z Woronajewem w czasie, gdy mieszkała jeszcze w
Odessie. Po 1936 roku posyłała Iwanowi Juchimowiczowi do Maryjńska
listy od dzieci. Ale po zastosowaniu izolacji wobec Woronajewa, nie było
od niego już żadnej wiadomości. Do wojny siostra Del a przesłała
Piotrowi w USA kilka listów Woronajewa na-pisanych w Maryjńsku, ale
tych listów obecnie nie znaleziono w archiwum prywat-nym Piotra
Woronajewa.
PŁACZ RACHELI. ARESZTOWANIE WORONAJEWEJ
Nieszczęścia biblijnego sprawiedliwego Joba były ciężkie i z tego
powodu, iż następowały jedno po drugim, nie dawały mu odpocznienia.
Woronajew wraz z żoną zaznał niemało biedy w północnym obozie, ale
to, że cierpieli, modlili się i płakali razem, było dla nich Bożym
błogosławieństwem, gdyż mogli pocieszać się nawzajem, razem
oczekiwać wyjścia na wolność i spotkania z dziećmi. Teraz nadeszła
jeszcze surowsza rozłąka, bo było wiadomo, iż z moskiewskiej Łubianki
mało kto powracał.
Katarzyna pozostała w Kałudze bez środków do życia. Nie było żadnego
człowieka, który by chociaż jej współczuł. Zebrała resztki ubogiego
dobytku w paczkę i pojechała schronić się pod ojcowską strzechą do
Kizył-Arowatu w Turkiestanie. Miało to miejsce na początku stycznia
1937 roku. Przebywała tutaj prawie rok, a następnie pojechała do
swoich dwóch sióstr i brata w Taszkiencie. Z
Turkiestanu pisała listy do dzieci w USA. Jak tylko mogła, ukrywała swój
adres.
Odpowiedzi na jej listy i paczki prosiła wysyłać do Odessy na adres
przyjaciółki ich rodziny – Mari Paskałowej.
Siostry i brat Katarzyny byli osobami niewierzącymi. Prócz tego, brat był
39
komendantem milicji. Nie mogli oni zrozumieć duchowego stanu swojej
siostry –
chrześcijanki. Oskarżają ją i dokuczają. Biorąc pod uwagę te okoliczności
Woronajewa prosi dzieci, aby pisały do niej, na wszelki wypadek, na
adres głównego urzędu pocztowego, skąd osobiście będzie odbierać
listy. W jednym z listów napisała: "... Mikita choruje i stan jego zdrowia
nie poprawia się". Dzieci domyślają się, że Mikita – to zastępcze imię ich
ojca.
Jednak bez względu na to, jakie środki ostrożności podejmowała
Woronajewa, żeby się jakoś ukryć, to dla "wszędzie istniejącego i
niezasypiającego"
NKWD nie stanowiły one przeszkody. Gdy Woronajewa kolejny raz
przyszła po listy do taszkienckiego głównego urzędu pocztowego po
kilku miesiącach zamiesz-kiwania tu, natychmiast ją aresztowano i
skazano na sześć lat więzienia. Zesłano ją do obozu skazanych w
Ferganie. Miało to miejsce latem w 1937 roku.
Dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej Woronajewa po raz
pierwszy podała wiadomość o sobie (1947 rok). Napisała list na stary
adres, który zachowała w pamięci, do przyjaciela jej męża - brata
Matysiuka w Nowym Jorku.
Poprosiła go o pomoc w odszukaniu jej dzieci i o podanie ich adresów.
Podała Matysiukowi imiona wszystkich sześciorga dzieci i daty ich
urodzenia. Ani słowem nie wspomniała, że ona nadal przebywa na
zesłaniu (Fergana, ul. Internacjonalna 3).
Podczas wojny syn Piotr Woronajew kilka razy próbował odszukać
rodziców, ale bezskutecznie. Zwrócił się też do Biura Czerwonego
Krzyża i do ambasady amerykańskiej w Moskwie oraz do dawnego
współpracownika jego ojca w ukraińskim Związku Chrześcijan
Ewangelicznej Wiary, brata Ponomarczuka. Odpowiedzi, nawet gdy
nadchodziły, były jednej i tej samej treści: "Odnalezienie śla-dów i
miejsca przebywania waszego ojca i matki nie udaje się".
Dopiero podczas chruszczowskiej odwilży, zgodnie z amnestią z 1958
roku, Katarzynę Woronajewą wypuszczają na wolność. Szybko
zawiadomiła o tym dzieci w USA, gdyż w tym czasie już miała adres
Piotra, swego syna. W tym samym roku Woronajewa powróciła do
Odessy (Wielka Fontanka, Majski Zaułek 1).
W Odessie otrzymała pierwszy list od dzieci po wielu latach rozłąki.
Uszczęśliwio-na odpowiada na list: "Piotrusiu, jak ty uszczęśliwiłeś mnie
i pocieszyłeś matczy-ne zbolałe nieszczęściem i smutkiem serce. Jakże
pragnę wszystkich was zobaczyć. Modlę się dniem i nocą, żeby spotkać
się z wami i pocieszyć się w mojej starości".
Powiadomiła także dzieci o tym, że o Mikicie Pietrowiczu nic nie wie.
Pokła-da nadzieję, iż może jej mąż a ich ojciec jeszcze żyje.
W 1959 roku Woronajewa pojechała do brata Ponomarczuka,
zamieszkałe-go w Kiszyniowie, do braci Zydkowa i Karewa,
przebywających w Moskwie, z prośbą o pomoc w odszukaniu jej męża,
jednak oni wszyscy rozkładali ręce, bo któż chce mieć do czynienia ze
zwiastunem wielkich nieszczęść - KGB.
40
WORONAJEWA Z DZIEĆMI W USA
Jeszcze przed wojną w USA rozgorzał niemały ruch o zwolnienie z
zesłania misjonarza Woronajewa i jego małżonki. Sprawa ta nabrała
wielkiego rozgłosu.
Zainteresowało się tą sprawą nie tylko Biuro Czerwonego Krzyża i
chrześcijańscy działacze, ale i wysocy urzędnicy państwowi: senatorzy,
ambasadorowie, politycy.
Z wielką petycją zwrócił się do radzieckiego ambasadora w
Waszyngtonie znany wtedy ewangelista Gerard Winrad. Ambasador
Trojanowski niechętnie, ale odpowiedział, że sprawa Woronajewych
jako obywateli Rosji, leży w kompetencji miejscowej władzy.
Rząd USA pozytywnie załatwił prośbę dzieci Woronajewów i wysłał w
1958
roku wizę wjazdową dla ich matki, informując że zwłoka powstała z
winy rządu radzieckiego, powstrzymującego wydanie wizy wyjazdowej
z Rosji.
W 1959 roku sekretarz generalny komunistycznej parti ZSRR –
Chruszczow – przybył z wizytą do USA. Pawłowi Woronajewowi udało
się przedostać do składu chruszczowskiej delegacji w Waszyngtonie.
Próbował doręczyć prośbę sa-memu Chruszczowowi, ale on zarządził,
żeby prośbę przyjął sekretarz ambasady.
Sam Chruszczow zapoznał się jednak z treścią tej sprawy podczas tej
wizyty. W
tej sprawie wystąpił także biznesmen Iton, prosząc Chruszczowa o jej
pozytywne załatwienie. Tenże biznesmen podarował radzieckiemu
liderowi rodowodowe kro-wy mleczne. W zamian Chruszczow
podarował mu obraz z rosyjską "trojką" koni z taczanką. Iton był sierotą,
którego adoptował miliarder John Rockefel er. Z czasem Iton stał się
właścicielem zakładów odlewniczych w Cleveland.
Nawet ówczesny kandydat na prezydenta USA, Hubert Hamfrey, także
włą—
czył się w sprawę Woronajewa.
Enkawudziści w Odessie wywierali na Woronajewą ostatni nacisk, żeby
zrezygnowała z domagania się wyjazdu do USA.
Namówili też M.W. Kuźmienkę, który w tym czasie był starszym
prezbiterem odeskiego okręgu ChEW, aby i on wpłynął na Woronajewą.
Komuniści podstępnie radzili Woronajewej, żeby zaprosiła wszystkie
dzieci z USA do siebie do Odessy. Ale Pan Bóg usłyszał modlitwy matki
oraz osieroconych dzieci i do tego nie doszło.
Nareszcie, w dniu 8 lipca 1960 roku Katarzyna Woronajewa na zawsze
pozostawiła Rosję, w której przeżyła ze swoim mężem ciężkie cierpienia
za wiarę. A 9 lipca o jej przybyciu do USA wiedziała cała Ameryka.
Spotkały ją wnukowie i dzieci, których nie widziała przez 27 lat. Po
wyjściu z samolotu powitał ją wielki tłum czekających osób, a ona
odpowiadała machaniem chustki. Z radości często powtarzała: "Cieszę
się i jestem szczęśliwa, że zobaczę swoje dzieci". Córka Pawła wręczyła
babci bukiet kwiatów. Gdy Piotr pokazał mamie Nadziejkę, wtedy
Woronajewa nie mogła powstrzymać się od łez. Przecież ona rozstała się
z nią, gdy miała dziesięć lat, a Tymoteusz miał zaledwie pięć lat.
Niedługo jednak matka cieszyła się dziećmi i wnukami, a także
wolnością w USA. Długoletnia poniewierka w obozach, na zesłaniu i
śmierć męża oraz rozłąka z dziećmi, nadłamały jej izyczne siły. W lipcu
1964 roku w Los Angeles, w 74 roku 41
życia, Katarzyna Woronajewa odeszła do przepięknego miejsca,
przygotowanego dla niej przez jej Ojca Niebieskiego.
Czytając "amerykańskie" listy Woronajewej do dzieci widzimy, że jej
radość wkrótce zaczęła łączyć się ze smutkiem i boleścią o zbawienie ich
dusz. Chciała ona widzieć w swoich dzieciach ojcowskie samooddanie,
wiarę w Chrystusa i bo-gobojne ich życie.
Zbory Boże wiele troszczyły się o dzieci misjonarza Woronajewa, nie
opu—
ściły ich w złym czasie, umożliwiły im naukę w szkołach. Jednak matka
pragnęła widzieć w nich coś ważniejszego i czystszego. I to właśnie
męczyło jej serce, zmuszało do ciągłego błagania ze łzami w oczach
swojego Niebieskiego Ojca o ich los. Z taką modlitwą opuściła ona
ziemię wiary i cierpień.
MATERIAŁY ARCHIWALNE
Materiałów archiwalnych zachowało się nie za dużo, ale i nie mało.
Większość z nich znajduje się w posiadaniu Piotra Woronajewa w
Cleveland, w USA.
Pewną ilość materiałów zebrał zbór zielonoświątkowy w Odessie, gdzie
przez pewien okres czasu mieszkał Woronajew.
Wszystko to, co posiadamy na dzień dzisiejszy, nie możemy opublikować
w tej książeczce, ale autor uważa za korzystne chociażby podanie do
wiadomości czytelników treści listu do ambasadora Trojanowskiego
oraz niektóre fotogra ie.
List do radzieckiego ambasadora w Waszyngtonie – A.A.
Trojanowskiego
(Tłumaczenie z języka angielskiego)
Szanowny Panie Ambasadorze!
Sprawa prezbitera Woronajewa, aresztowanego niedawno przez
radzieckie KGB w Kałudze, i jego żony, zaczyna przyciągać
międzynarodową uwagę. Nie-ludzkie odnoszenie się do tych dobrych
ludzi już nabrało szerokiego rozgłosu w wielu krajach świata, między
innymi w Angli , Niemczech, Szwecji, Kanadzie i USA.
Oburzenie narasta z każdym dniem. Ludzie z wszystkich sfer życia z
całe-go kontynentu amerykańskiego zaczynają interesować się
szczegółami sprawy Woronajewów. W radio, prasie i z setek mównic
omawia się represje stosowane wobec Woronajewów.
To samo można zauważyć i za granicą. Na przykład, w Sztokholmie
niedawno 5000 osób zorganizowało manifestację protestacyjną, na
której jedynym tematem była ta sprawa.
Być może pan nie zgadza się z religijnymi poglądami jego przyjaciół w
Ameryce, ale aby odwieść krytykę odnośnie czynów waszego rządu w
sprawach religijnych, korzystne będzie zwrócenie szczególnej uwagi na
treść tego wystąpienia i podjęcie działania w kierunku zwolnienia
Woronajewa od dalszych prześladowań ze strony KGB.
Obecne oburzenie jest tak wielkie, że osobiście mogę zasypać pański
gabi-42
net dziesiątkami tysięcy listów, gdyby okazało się to koniecznym.
Zgodnie z ostatnimi publikacjami w prasie, rząd radziecki nigdy nie
potrze-bował takiej przychylności opini publicznej ze strony Ameryki
niż obecnie. Wiadomo nam, że jest to związane z wewnętrznymi
niepowodzeniami w waszym kraju, a także z zewnętrzną nieprzyjaźnią
ze strony Japoni , Niemiec i Włoch. Trzeba otwarcie powiedzieć, że
obecny stan sprawy Woronajewa zupełnie nie sprzyja przyjacielskim
stosunkom pomiędzy naszymi dwoma państwami.
Z tych i innych przyczyn ta sprawa powinna być rozpatrzona mądrze i
hu-manitarnie bez dalszego zwlekania.
Aby odświeżyć pańską pamięć i ze względu na setki tysięcy
Amerykanów, którzy będą czytać ten list, gdy go opublikuję, pokrótce
przedstawię wydarzenia, które doprowadziły tych dobrych ludzi do
obecnego stanu.
Woronajew urodził się w Rosji w 1885 roku, w rodzinie włościan. Będąc
młodym chłopcem został zmuszony do służby w armi carskiej. Podczas
służby wojskowej w Taszkiencie, około 1908 roku, tra i! pod wpływ
ewangeli Pana Jezusa Chrystusa. Po nawróceniu przyłączył się do zboru
baptystycznego.
W 1912 roku z żoną Katarzyną przybył do USA jako emigrant. Uczył się
w koledżu na zachodnim wybrzeżu. Opanował angielski język, ukończył
kursy teolo-giczne i został pastorem pierwszego rosyjskiego zboru
baptystycznego w Seattle.
Jego oddanie, uczciwość i wysoka inteligencja - odkryły przed nim nowe
możliwości. Został ordynowany na pastora pierwszego rosyjskiego
zboru baptystycznego w Nowym Jorku, gdzie jednocześnie pracował
jako redaktor znanego czasopisma rosyjskiego "Prawda i Zycie".
Później nastąpiła rewolucja październikowa w 1917 roku, podczas
której został odwołany Kiereński i przelało się wiele krwi.
Po ustanowieniu w Rosji leninowskiej dyktatury, w Stanach
Zjednoczonych zostało wydrukowanych wiele artykułów na temat
religijnej wolności, która niby to miała być darowana wszystkim
ludziom radzieckim. Gdy została uchwalona radziecka konstytucja w
1920 roku, Woronajew, tak jak i tysiące innych jego współ—
ziomków, przyjął do wiadomości wieść o wolności religijnej w Rosji za
dobrą mo-netę. Z żoną i pięciorgiem dzieci, z których najmłodsze było
kilkumiesięcznym niemowlęciem, wypłynął w dniu 15 lipca 1920 roku z
Nowego Jorku do swojej ojczystej ziemi. Radziecka władza wydała im
pozwolenie na wjazd do kraju, a oni osiedlili się w Odessie.
Proszę z łaski swojej zauważyć, że Woronajew mieszkał w USA jako
hono-rowy obywatel ponad osiem lat. Tutaj urodziły się jego dzieci, a on
zawsze i we wszystkim był lojalny wobec kraju, który go przyjął.
Ku swemu zdziwieniu, wkrótce po przyjeździe do ojczyzny zobaczył, że
ogień religijnego prześladowania i nienawiści rozpalił się po całym
kraju, a ateizm stał się religią nowej władzy. Biorąc pod uwagę
postanowienia radzieckiej konsty-tucji, rozpoczął realizację programu
chrześcijańskiej służby, która szybko dotarła do wielu okręgów Rosji,
Ani razu Woronajew nie naruszy! o icjalnego statusu waszego państwa.
Unikał politycznej działalności, nie wtrącał się do żadnej sprawy,
pracując wyłącznie w duchowej sferze.
43
Na dzień dzisiejszy ma za sobą ponad sześć lat pobytu w brudnych
więzieniach i obozach koncentracyjnych waszego kraju. Do tego czasu
nie byt oskarżo-ny o żaden zły czyn, a jednocześnie nie dano mu prawa
do prawdziwego sądu i prawa do obrony.
Zatrzymam się, aby pana zapytać: gdzie jest radziecka sprawiedliwość, o
której tak wiele razy czytamy w propagandowej literaturze,
rozpowszechnianej przez komunistyczną partię Stanów Zjednoczonych?
Głosi się nam, że Rosja jest
"najbardziej wolnym krajem świata".
Pracując w ramach waszego prawa, pan Woronajew założył
"Wszechukraiński Związek Chrześcijan Ewangelicznej Wiary". W 1926
roku został wybrany pierwszym prezydentem tej organizacji, a także
mianowany na redaktora jej apoli-tycznego czasopisma "Ewangelista".
Do 1929 roku Związek liczył 126 tysięcy członków, miał 15 tysięcy
domów modlitwy i nie mniej niż 10 tysięcy kaznodziejów. Po wydaniu
ośmiu numerów czasopismo zostało zdelegalizowane przez wła-dzę
radziecką, a założony Związek został zlikwidowany.
Proszę zauważyć, szanowny ambasadorze, ten fenomenalny wzrost
nastąpił w czasie, gdy wasi liderzy w Moskwie pod kierownictwem
Smirdowicza dokładali wszelkich wysiłków, aby stłumić wszystkie
dowolne formy religi . Władza radziecka zawsze nie doceniała
żywotności i wytrwałości ewangeli Pana Jezusa Chrystusa.
Nawet po tym, gdy moskiewscy liderzy zejdą z historycznej areny, Pan
Bóg będzie nadal rządzić w niebie i moc Chrystusowej ewangelii wciąż
będzie odczu-wana na ziemi. Masy Rosjan nadal będą chwalić Pana
Boga-Jahwe w swoich sercach. Prawda duchowa nie może być pokonana
izyczną bronią.
W ciągu tego okresu czasu, gdy praca Woronajewa rozszerzała się i
przynosiła korzyść dziesiątkom tysięcy ludzi w Rosji, odeskie GPU
nieustannie dokła-dało wszelkich wysiłków, żeby go przestraszyć. Ta
sytuacja trwała pomimo, że Związek był o icjalnie zarejestrowany w
Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Ukrainy.
Ponad rok prześladowała Woronajewa codziennie tajna policja. Kobieta
–
szpieg o nazwisku Garyna, przeniknęła do tej organizacji. Po objęciu
o icjalnego stanowiska, donosiła do GPU na kierujących Związkiem.
Chociaż Woronajew nie miał nic do ukrycia i nie był w niczym winien,
zawsze dążył, aby dokładnie przestrzegać postanowień prawa
państwowego. Wiadomo panu, że do chrześcijańskich sług w Związku
Radzieckim zawsze odnoszo-no się jak do niepoprawnych złoczyńców.
Przyjeżdżając do jakiegoś miasta, zobowiązani są do meldowania się i
opłacania podatku. Nie korzystają z żadnej wolności i ciągle znajdują się
pod nadzorem tajnych agentów. W ten sposób każdy krok pastora
Woronajewa był zawsze pod pilnym nadzorem. Przed jego uwięzie-niem
przez kilka miesięcy dzwoniono do niego codziennie, żeby zgłaszał się
do sztabu GPU.
Wreszcie 7 stycznia 1930 roku, podczas głuchej nocy zimowej,
Woronajewa aresztowała tajna policja, a cały majątek Związku został
skon iskowany. Wszyscy członkowie zarządu Związku także zostali
osadzeni za kratami.
44
Ponad rok czasu Woronajew znosił haniebne, straszne tortury w
więzieniach Odessy i Charkowa. Nie wystarczyłoby kilku tomów, żeby
opisać te wszystkie zdarzenia, związane z jego cierpieniami.
W końcu "specjalna trójka" ogłosiła wyrok: pięć lat przymusowych
robót.
Nie pozwolono mu nawet być obecnym na tak zwanej rozprawie. Oprócz
tego, nie miał on prawa do swego obrońcy. Woronajew nawet nie
dowiedział się na czym polega jego zły czyn, a przebieg procesu
sądowego nigdy nie został opublikowany. Później powiadomiono go z
ironią, że został popełniony błąd i wyrok pozbawienia wolności
zwiększono jeszcze o dwa lata.
Woronajewa zamknięto w jednym z najstraszniejszych obozów w
radzieckiej Rosji. Przez sześć lat przeszedł on przez "piekło na ziemi" w
syberyjskich la-sach, gdzie, jak wiadomo, wielu rosyjskich chrześcijan
zginęło, jak niewolnicy na galerach.
400 mil za Kotłasem, nad lodowatymi brzegami rzeki Peczory, ten Boży
człowiek był zmuszony do przebywania pod stałym nadzorem
strażników, rąbania drzew, budowania dróg, kopania kanału, pracy w
kopalniach węgla i miedzi, do wykonywania innych prac przymusowych
wyłącznie za to, że był chrześcijaninem.
Gdy przyjaciele i dzieci w USA dowiedzieli się o nieszczęściu Iwana
Woronajewa, zebrano 1500 dolarów, żeby wykupić paszport wyjazdowy
do Ameryki dla jego żony Katarzyny Woronajew. Gdy tylko podanie na
wyjazd zostało złożone, a pieniądze wpłacone, GPU o świcie 10 marca
1933 roku aresztowało ją. Chorą za-brano z łóżka, odrywając ją od
swoich dwojga maleńkich dzieci: Tymoteusza (5
lat) i Nadziei (10 lat). Zona Woronajewa została osadzona w odeskim
więzieniu.
To było odpowiedzią tajnej policji na prośbę o zezwolenie na wyjazd z
kraju! Proszę sobie wyobrazić uczucia tych dwojga dzieci, które zostały
pozbawione matki, opuszczone bez pomocy w pustym mieszkaniu.
Po kilku miesiącach przebywania w więziennym szpitalu, gdy pozostała
z niej tylko skóra i kości, tę uczciwą chrześcijankę wywieziono kilka
tysięcy mil do obozu dla skazanych.
Później, w sierpniu 1934 roku, przeniesiono ją do więziennego obozu, w
którym przebywał jej mąż. Była tam zmuszona do pracy jako
sprzątaczka w biu-rach i składach, do prania odzieży dla strażników
obozowych w lodowatej wodzie, mycia podłóg, wynoszenia śmieci –
była dosłownie "kozłem o iarnym".
Jest ona jedną z tysięcy tych, którzy znosili i znoszą podobny los!
Z dziesięciu tysięcy kaznodziejów, którzy byli w Związku Woronajewa do
1929 roku, prawie połowa już zginęła, a ci, co pozostali żywi, zostali
skazani na taki sam los, jak ich przewodniczący.
Po przeżyciu tylu trudności i prób, pastor Woronajew z żoną powrócił na
wolność w czerwcu ubiegłego roku, osiedlając się w Kałudze, w
odległości kilku-set mil od Moskwy.
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf
IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf

More Related Content

Similar to IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf

KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)Małopolski Instytut Kultury
 
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebookBieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebooke-booksweb.pl
 
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKI
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKILudwik Józef Adam KRASIŃSKI
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKIPiotr Cypla
 
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.ppt
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.pptKlub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.ppt
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.pptArkadiuszCwirko
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)Małopolski Instytut Kultury
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebooke-booksweb.pl
 
1.1. oprzeć życie na jezusie święty jacek odrowąż
1.1. oprzeć życie na jezusie   święty jacek odrowąż1.1. oprzeć życie na jezusie   święty jacek odrowąż
1.1. oprzeć życie na jezusie święty jacek odrowążKM Ludźmierz
 
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenieparakletos
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Cristek Kielb
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil BaczyńskiKrzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil BaczyńskiCristek Kielb
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Anita8903
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Anita8903
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Anita8903
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Anita8903
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024JahorViniacki
 
Dla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachDla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachTeo Krawczyk
 
Ród TALKO-HRYNCEWICZ
Ród TALKO-HRYNCEWICZRód TALKO-HRYNCEWICZ
Ród TALKO-HRYNCEWICZPiotr Cypla
 

Similar to IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf (20)

KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)
KOŚCIÓŁ PW. ŚW. ŚW. PIOTRA I PAWŁA W ŁAPSZACH WYŻNYCH (przewodnik)
 
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebookBieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
Bieszczady z historią i legendą w tle - Mariusz Głuszko - ebook
 
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKI
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKILudwik Józef Adam KRASIŃSKI
Ludwik Józef Adam KRASIŃSKI
 
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
Z Henrykiem Sienkiewiczem w przeszłość.
 
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.ppt
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.pptKlub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.ppt
Klub Wnika Sybiraka III LO 2012-2014.ppt
 
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
ZAŁOŻENIE OO. PAULINÓW NA SKAŁCE W KRAKOWIE - "Bracia w bieli" (wystawa)
 
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebookSienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
Sienkiewicz. Żywot pisarza - Józef Szczublewski - ebook
 
Ksenofont - pisma sokratyczne
Ksenofont  - pisma sokratyczneKsenofont  - pisma sokratyczne
Ksenofont - pisma sokratyczne
 
1.1. oprzeć życie na jezusie święty jacek odrowąż
1.1. oprzeć życie na jezusie   święty jacek odrowąż1.1. oprzeć życie na jezusie   święty jacek odrowąż
1.1. oprzeć życie na jezusie święty jacek odrowąż
 
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie
1.Jan Wesley i wielkie przebudzenie
 
Artykuł
ArtykułArtykuł
Artykuł
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński
 
Krzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil BaczyńskiKrzysztof Kamil Baczyński
Krzysztof Kamil Baczyński
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)
 
Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)Krzysztof kamil baczynski (1)
Krzysztof kamil baczynski (1)
 
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
Беларускі штомесячнік Czasopis №376 Люты 2024
 
Dla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w LegjonachDla Polski : Łódź w Legjonach
Dla Polski : Łódź w Legjonach
 
Ród TALKO-HRYNCEWICZ
Ród TALKO-HRYNCEWICZRód TALKO-HRYNCEWICZ
Ród TALKO-HRYNCEWICZ
 

IWAN WORONAJEW-zarys biograficzny - Antoni Horoszko.pdf

  • 1.
  • 2. Table of Contents Od autora RUCH PROTESTANCKI W ROSJI ZA CZASOW WORONAJEWA RODZICE WORONAJEWA MIKITA CZERKASOW ZOSTAJE BAPTYSTĄ UCIECZKA Z ROSJI WORONAJEW W AMERYCE RUCH ZIELONOSWIĄTKOWY W USA SŁUZBA W NOWYM JORKU WORONAJEW ZOSTAJE ZIELONOSWIĄTKOWCEM POWROT DO ROSJI WORONAJEW W ODESSIE DROGA NA POŁNOC TRZECH SYNOW WORONAJEWA POWRACA DO USA ARESZTOWANIE ZONY WORONAJEWA UCIECZKA MŁODSZYCH DZIECI WORONAJEWOW POWROT WORONAJEWOW Z ZESŁANIA PONOWNE UWIĘZIENIE WORONAJEWA PŁACZ RACHELI. ARESZTOWANIE WORONAJEWEJ WORONAJEWA Z DZIECMI W USA MATERIAŁY ARCHIWALNE List do radzieckiego ambasadora w Waszyngtonie – A.A. Trojanowskiego WORONAJEW I ZIELONOSWIĄTKOWCY IRANU INNI AUTORZY O WORONAJEWIE
  • 3. J O autorze Antoni Horoszko IWAN WORONAJEW (zarys biogra iczny) Koszalin 1999 r. 1 „... a inni zostali zamordowani, nie doczekawszy się wyzwolenia, aby otrzymać lepsze w zmartwychwstaniu” (List do Hebrajczyków 11:35). Uzyskano zezwolenie autora na tłumaczenie i wydanie. Przedruk dozwolony tylko za zezwoleniem autora. Tłumaczenie z języka ukraińskiego: Józef Szauliński. Skład: K.A.W 2
  • 4.
  • 5. IWAN JUCHIMOWICZ WORONAJEW (Fotogra ia z 1919 roku) 3 Od autora W opowiadaniu krótko opisano życie i służbę Chrystusowi zielonoświątkowego misjonarza na terenach Wschodniej Ukrainy i poza jej granicami – Iwana Juchimowicza Woronajewa. Materiałem do napisania tej histori były ustne przekazy dzieci Woronajewa, a także pisemne źródła z tamtych czasów. Pragnę, aby opowiadanie wzbudziło w czytelniku pałające porywy do gorliwego zwiastowania Ewangeli Chrystusowej, naśladując pionierów- bojowników, jakimi byli I. Woronajew, G. Schmitd i inni. A.G. Horoszko *** Dziękuję autorowi za opowiadanie o naszym ojcu i słudze Ewangelii – Iwanie Juchimowiczu Woronajewie. Dla nas, jego dzieci, nasi rodzice pozostawili dobry przykład dochowania wierności w służbie Panu Bogu. Piotr Iwanowicz Woronajew Cleveland, USA 4 RUCH PROTESTANCKI W ROSJI ZA CZASÓW WORONAJEWA Reformacja, zapalona przez Lutra, Melanchtona, Zwinglego na początku XVI stulecia w Niemczech i Szwajcari , potężną falą rozszerzała się na inne kraje. W XIX wieku przebudzenie dotarło już do granic Rosji. Zaczęli tu przyjeż — dżać kaznodzieje: ze Szkocji – Nolwil, z Persji (Iranu) – Dielakow, z Niemiec – Unger, z Łotwy – Kalweyt, angielski lord Redstock i inni.
  • 6. Do wiary Chrystusowej nawracają się zarówno pojedyncze osoby, jak i całe grupy ludzi na Ukrainie, Kaukazie oraz w Sankt-Petersburgu. Przez chrzest wodny zawierają przymierze z Panem Bogiem pierwsi wierzący: Cymbał, Oniszczen-ko, Ratuszny, Balaban, Raboszapka – na Ukrainie; Woronin – na Kaukazie; pułkownik Paszkow, baron Korf, hrabina Gagaryna, Czertkowa, Liwien – w Sankt-Petersburgu. Sprawie ewangelizacji szczególnie sprzyjało wydanie Pisma Swiętego w ojczystym języku. Dzięki staraniom profesora prawosławnej Akademi Duchownej – Pawłowskiego, Metropolity Filareta oraz pierwszego drukarza Iwana Fiodorowa, zostały przetłumaczone na język rosyjski księgi Starego i Nowego Testamentu. Rosyjskie Biblijne Towarzystwo założone w 1812 roku, na czele którego stał car Aleksander I, dalej rozsyłało kolporterów Słowa Bożego do różnych zakątków rosyjskiej ziemi. Protestanci w Rosji jako innowiercy przeżywają czas okrutnego prześladowania. Szczególnie wrogo odnosił się do "sztundystów" ober- prokurator Synodu – Pobiedonoscew. Po ukazaniu się w latach 1905-1908 urzędowych rozporządzeń podczas panowania cara Mikołaja, nastał bardziej sprzyjający czas dla protestan-tów Rosji. A po zdymisjonowaniu złośliwego Pobiedonoscewa, głos Ewangeli szeroko zajaśniał na wszystkich przestworzach prawosławnej Rosji. W Petersburgu znowu ożył ruch ewangeliczny. Po Paszkowie, Kor ie, Liwien – Pan Bóg wysyła do pracy takich sług, jak Kargel, Fetler, Prochanow. Już w 1909 roku I.S. Prochanow założył Wszechrosyjski Związek Ewangelicznych Chrześcijan. Wtedy też szeroko działał również Związek Baptystów. W tych latach prawda Chrystusowego zwiastowania znajduje odblask i w duszy młodego żołnierza kozackiego – Nikity Pietrowicza Czerkasowa, późniejszego misjonarza zielonoświątkowego na Ukrainie, znanego jako Iwan Juchino-wicz Woronajew. RODZICE WORONAJEWA W Orenburgskiej guberni, niedaleko miejscowości Troickoje, w stanicy Nieplujewskiej, szeroko roztaczały się pola i łąki zamożnego kozaka Piotra Czerkasowa. Na łąkach pasły się tabuny koni, stada rogatego bydła, a domowego ptac-twa było bez liku. Pan Bóg ob icie błogosławił
  • 7. rodzinie Piotra i Olgi Czerkasowych oraz ich dzieciom, a było ich cały tuzin. 16 kwietnia 1886 roku przyszedł na świat jeszcze jeden synek, któremu dano imię Mikita. Gdy synek trochę podrósł, zaczął uczęszczać do szkoły w stani-5 cy. Nauczyciele zwrócili uwagę na jego niezwykłą zdolność do kaligra i . Po ukoń— czeniu szkoły ataman stanicy zabrał małego Mikitę Czerkasowa do swojej kance-lari na stanowisko pisarza. Jednak niedługo rodzina Czerkasowych cieszyła się spokojnym życiem i dostatkiem. Podczas wojny rosyjsko -japońskiej w 1904 roku zginęło ich pięciu synów, służących w pułku kozackim. Nie zdążyli zapomnieć o pierwszym nieszczęściu, gdy nastały burzliwe lata pierwszej wojny światowej i strach przed rewolucją bolszewicką. Nowi gospoda-rze rosyjskiej ziemi zabierają Piotrowi Czerkasowowi wszystko to, co zostało zdo-byte ciążką pracą przez wiele lat. Miłujący wolność kozak nie mógł znieść takiego ciężaru i na znak protestu ogłosił głodówkę. Ale niedługo Piotr Czerkasow walczył, gdyż w wyniku izycznego wycieńczenia i załamania duchowego zmarł (parę lat po rewolucji). Zona Olga, ze swoją wdowią biedą, przeżyła jeszcze kilkadzie-siąt lat w rodzinnej stanicy przy córkach, nie mając żadnej wiadomości o swoim jedynym syneczku Mikicie – gdzie jest i co z nim. Upłynęło ponad dwadzieścia lat, gdy Mikita potajemnie, pod zmienionym nazwiskiem przybył do stanicy Nieplujewskiej, znalazł mamę i przywiózł ją do Odessy. Tu po raz pierwszy zobaczyła synową Katarzynę i wnuków (około 1925 r.). W gościnie u syna Olga Czerkasowa przebywała przez rok i razem z jego rodziną przychodziła na nabożeństwa. Będąc przez wiele lat wierną prawosławną chrześcijanką nie lekko przyjmowała świadectwa syna, jednak powróciła do swojej stanicy jako nowonarodzona osoba i przeżyła chrzest Duchem Swiętym. Olga Czerkasowa zmarła w 1933 roku w rodzinnej stanicy Nieplujewskiej, mając 85 lat. MIKITA CZERKASOW ZOSTAJE BAPTYSTĄ W 1907 roku Mikitę Czerkasowa powołano do wojska i skierowano do mia-steczka Kazermes w Turkiestanie. Tu przy kozackim pułku była
  • 8. szkoła o icerska. Mężnego orenburgskiego kozaka kształcono na podo icera. Młody Czerkasow nie chciał słyszeć o tym, wiedząc że Pan Bóg ma dla niego inne wojsko i inną broń. Nie szabla, lecz miecz dachowy (Słowo Jezusa Chrystusa) przypadł młodemu żołnierzowi od Pana Boga. Jak wspomniano wyżej, już na początku dwudziestego wieku w Rosji moc-no szerzył się ruch ewangeliczny. Coraz więcej ludzi opuszczało martwą i rytualną religię, tworząc żywe zbory chrześcijańskie. W tych czasach był już zorganizowa-ny i działał Związek Ewangelicznych Chrześcijan i Baptystów. Szczególnie skutecznie pracował dla Pana Boga I.S. Prochanow w Sankt-Petersburgu. Niedaleko Kazermesu gorliwie głosił prawdę ewangeli baptystyczny zbór z Taszkientu. W modlitewnym domu było dużo młodzieży, śpiewał chór. Imię Pańskie było chwalone na strunach instrumentów muzycznych. Na zaproszenie młodzieży po raz pierwszy przekroczył próg domu modlitwy kursant Czerkasow. Początkowo młodzieniec wahał się, lecz po kilku odwiedzinach przyjął Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i przez chrzest wodny zawarł przymierze z 6 Panem Bogiem. W grupie młodzieżowej kozak-chrześcijanin zapoznał się z siostrą Katarzyną Baszkirową, córką Apanasa. Przybyła ona do Taszkientu z Kizył-A-rawatu, aby kształcić się na akuszerkę i także przyjęła Chrystusa, stając się członkinią Taszkienckiego zboru. W miesiącu kwietniu 1907 roku tych dwoje młodych chrześcijan zawarło związek małżeński. Mikita Czerkasow nie mógł już więcej służyć dwóm panom. Zawiadomił więc swoje dowództwo wojskowe o nawróceniu do wiary Chrystusowej i o tym, że on nie może nadal nosić broni. W samej rzeczy, w tamtym czasie setki duchobor-ców już odbywało katorgę za odmowę pełnienia służby z bronią w ręku w szere-gach wojska. Dowództwo wojskowe podjęło próbę oderwania kozaka Czerkasowa od "sztundyzmu". Rozpoczęło się prześladowanie. Czerkasowa zdegradowano, pozbawiając stopnia wojskowego i odprawia-jąc do izolatki. Ten w drodze modlił się. Potem poprosił kozaka-konwojenta o zezwolenie na oddalenie się za swoją potrzebą.
  • 9. Idąc ścieżką usłyszał z góry nadchodzący władczy głos: "Uciekaj!". Potem powtórzyło się to jeszcze raz. Nie zdą— żywszy jeszcze jak należy uświadomić sobie powstałej sytuacji, Czerkasow wciąż oddalał się od konwojenta i... po jakimś czasie przybył do swoich braci w wierze w Taszkiencie. W małym gronie modlili się wspólnie i rozważali, jak dopomóc młodemu chrześcijaninowi. Jeden spośród obecnych, a mianowicie Iwan Juchimowicz Woronajew, z zawodu malarz, zaproponował Czerkasowowi przekazanie swoich dokumentów osobistych. Z czasem Czerkasow zmienił swoje rodowe nazwisko na nowe nazwisko – Woronajew. UCIECZKA Z ROSJI Zgodnie z radą braci, teraz już jako Iwan Woronajew, z żoną przesiedlił się do Irkucka. Miejscowy zbór baptystyczny przyjął ich z miłością, dopomógł w zaro-bieniu pieniędzy na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem rodziny. Tutaj Iwan Juchimowicz poczynił pierwsze kroki jako kaznodzieja Ewangeli . Zbór chętnie słuchał kazań młodego ucznia Chrystusa. Czołowi bracia zboru zdali sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się Iwan i wiedzieli, jakie niebezpieczeństwo grozi mu – wyrok skazujący na karę śmierci albo dożywotniego więzienia. Woronajewowie ukrywali się w Irkucku przez rok. Tu urodziło się ich pierwsze dziecko – córka Wiera (1910 rok). Zgodnie z radą braci ze zboru, w tymże 1910 roku Woronajewowie z niemowlęciem na rękach przekroczyli granicę Chin i dotarli do Charbinu. Baptysta – Rosjanin Szubin – właściciel banku, przyjął Iwana Juchimowicza do pracy w swoim biurze i poradził mu, aby rozpoczął pracę ewangelizacyjną wśród wielkiej grupy uciekinierów z Rosji. Pan Bóg błogosławił służbę Woronajewa. Wiele osób nawróciło się i przyłączyło do miejscowego zboru. Ponad dwa lata trwała w Charbinie praca Iwana Juchimowicza jako pracownika bankowego i kaznodziei. Tu narodziło się drugie dziecko – syn Paweł 7 (1912 rok).
  • 10. Trzeba zaznaczyć, że w tych latach w Charbinie znajdował się kaznodzieja Mikołaj Poysti ze swoją żoną, z pochodzenia Szwedką. Nie wiemy, czy wtedy Iwan Woronajew znał brata Poysti. W tamtych czasach Chiny mało czym różniły się od Rosji w nastawieniu wobec osób wierzących. Wobec tego Woronajewowie postanowili przedostać się do Ameryki, gdzie protestanci mają prawo do swobodnego wyznawania wiary. Z pomocą brata Szubina Woronajewowie przybyli do portu Kobe w Japoni . W konsulacie USA wszczęli starania o zezwolenie na wjazd do tego kraju razem z jeszcze jedną wierzącą rodziną – Łukinych, którzy także byli uciekiniera-mi. Po upływie kilku tygodni te dwie rodziny uzyskały wizy wjazdowe do USA, ale wobec braku pieniędzy na bilety, odpłynęli sami mężowie, a ich żony z dziećmi pozostały w Japoni . Wkrótce Woronajew z Łukinem przybyli do San Francisko. Tam amerykański baptystyczny zbór zorganizował zbiórkę pieniędzy na zakup biletów dla ich żon i dzieci. Upłynęło jeszcze około czterech miesięcy i obie te rodziny przybyły do USA. Tu wszystko było obce: język, zwyczaje. Woronajewowie trwają w modlitwie, oczekując na Boże prowadzenie. Brat Łukin był baptystą, jak i Woronajew, i miał liczną rodzinę. Poznali się ze sobą w Charbinie. Upłynie dziesięć lat i Woronajew będzie świadczyć Minowi o konieczności chrztu Duchem Swiętym. Brat Łukin przyjmie tę prawdę i także przyłączy się do zielonoświątkowców. Później, po powrocie dzieci Woronajewa z Odessy do USA w 1932 roku, syn Piotr będzie miał spotkanie z Łukinami w San Francisko i opowie o gorzkiej doli, która spotkała ich rodzinę w bolszewickim obozie. W 1938 roku tenże Piotr Iwanowicz spotka się w Sacramento z bratem Szubinem, który opowie o prześla-dowaniach i rozproszeniu członków Charbińskiego zboru. WORONAJEW W AMERYCE Po przyjeździe Woronajewa do San Francisko, miejscowy zbór baptystyczny pomógł mu w załatwieniu formalności związanych z przyjęciem do Biblijnego Koledżu, aby najpierw poznał język angielski. Woronajewowi zaproponowano otwarcie misji, zwiastującej ewangelię dla rosyjsko języcznej emigracyjnej ludności miasta. Mając pewne doświadczenie ewangelisty, Iwan Juchimowicz nawiązuje skuteczny
  • 11. kontakt ze słuchaczami, z których wielu przyjęło Chrystusa i stanęło na drodze żywej wiary. W San Francisko urodziło się trzecie dziecko Woronajewów – syn Aleksander (1913 rok). Po roku przebywania w tym mieście Iwanowi Juchimowiczowi zaproponowano przeniesienie się do Los Angeles, aby pomóc miejscowemu rosyjskiemu zborowi baptystycznemu w głoszeniu Słowa Bożego. Tutaj także szukał spotkań i nawiązał kontakty z Rosjanami, którym świadczył o Chrystusie. 8 Czołowi bracia Związku Baptystów w USA odkryli u Woronajewa Boży dar zwiastowania ewangeli . Woronajew został przyjęty do pracy w drukarni, co z czasem przydało się mu jako redaktorowi czasopisma "Prawda i Zycie". Z czasem zaproponowano Wronajewowi wyjazd na północ do Seattle, gdzie nie było jeszcze rosyjskiego zboru. Rosjan w tym mieście było wielu. Tu Woronajew otwiera Rosyjską Misję baptystyczną, a także drukuje czasopismo "Prawda i Zycie". Na pierwszej stronie czasopisma zaznacza się: "Miesięcznik po— święcony duchowemu przebudzeniu i wezwaniu do czystego życia chrześcijań— skiego, tak jak nauczał Boski Nauczyciel Pan Jezus Chrystus i Jego apostołowie". W czasopiśmie drukowano kazania Woronajewa, wygłaszane w różnych miastach Ameryki. W ten sposób docierały one do czytelników. Po kilku latach pracy Woronajewa w Seattle powstał zbór, którego członkami byli Rosjanie, Ukraińcy i Polacy. Iwan Woronajew został pastorem tego zboru. Gorliwie zabiegał o dzieło Boże wśród Słowian. W liście do brata Gajewskiego Woronajew pochwala otwarcie w Nowym Jorku Rosyjskiego Biblijnego Instytutu dzięki staraniom Iwana Jakowicza Bokmeldera, który został jego rektorem (1917 rok). Pochwala także pomysł braci Fetlera i Prochanowa o utworzeniu wspólnego Związku Ewangelicznych Chrześcijan i Baptystów na zasadach federacji.
  • 12. W 1915 roku w Seattle, w rodzinie Woronajewów urodziło się czwarte dziecko – syn Piotr. Trzeba powiedzieć, iż będąc w Seattle Woronajew po raz pierwszy zapoznał się z zielonoświątkowcami. O tym pokrótce będzie mowa w następnym rozdziale. RUCH ZIELONOŚWIĄTKOWY W USA Gdy Woronajew przed pierwszą wojną światową przybył do Los Angeles, to nie mógł nie wiedzieć o nadzwyczajnym zdarzeniu, które miało miejsce tutaj przed ponad dziesięcioma latami. Parham, nauczyciel Szkoły Biblijnej w Topeka, stan Kansas, wyjeżdżając na ewangelizacje do sąsiedniego miasta, polecił studentom, aby przestudiowali i prześledzili pierwsze rozdziały księgi Dziejów Apostolskich. Po powrocie Parham zastał studentów w wielkim duchowym uniesieniu. Codziennie zgromadzali się na modlitwę i wielbili Pana Boga innymi językami (1901 rok). W krótkim czasie ogień pięćdziesiątnicy z Topeka zaczął rozszerzać się, obejmując inne miasta Ameryki. Wil iam Seymour, student tej szkoły, otrzymał zaproszenie, aby jako kaznodzieja przybył do Zboru Nazareńskiego w Los Angeles. Podczas usługi i modlitwy został napełniony Duchem Swiętym i modlił się innymi językami. To był już 1907 rok... Nazareński Zbór Baptystyczny nie był przygotowany do takich zmian. Wtedy Seymour wynajął pomieszczenie przy ulicy Azusa i rozpoczął niezależną pracę ewangelizacyjną. Pan Bóg ob icie wylewał dar Ducha Swiętego na słuchaczy. Powstał wielki, pierwszy w USA, zbór zielonoświątkowy. Nowozrodzone zbory i grupy zielonoświątkowe uświadomiły sobie potrzebę 9 zjednoczenia się i posiadania wspólnego centrum duchowego. Tak zostały zapoczątkowane Zjednoczenia: Zbory Boże i Kościoły Boże. Podczas służby Woronajewa w Seattle były tu już amerykańskie zbory zielonoświątkowe. Woronajew był znajomym Ernesta Wil iama, pastora zboru zielonoświątkowego, który później został generalnym sekretarzem Zborów Bożych. Podczas spotkań obaj mieli przyjazne rozmowy na temat chrztu Duchem Swiętym. Wtedy jednak Woronajewowi nie była całkowicie objawiona prawda i praktyka o oddawa-niu czci Panu Bogu
  • 13. przez pierwszy zbór apostolski po zesłaniu na niego Ducha Swiętego w dniu Pięćdziesiątnicy. SŁUŻBA W NOWYM JORKU W 1917 roku Iwan Juchimowicz otrzymał zaproszenie do objęcia funkcji pastora Rosyjskiego Zboru Chrześcijan Baptystów w Nowym Jorku. Członkami zboru byli Rosjanie, Ukraińcy, Łotysze i Polacy. Przed przybyciem Woronajewa służbę pełnił tu Wil iam Fetler. Do 1915 roku W. Fetler był prezbiterem zboru "Dom Ewangeli " w Sankt- Petersburgu. Przed rewolucją opuścił Rosję, ale po 1920 roku powrócił do swojej Łotwy. Z Seattle Woronajew przyjechał do Nowego Jorku z kilkoma rodzinami, które nawróciły się do Pana Boga przez jego świadectwa. Wśród nich był brat Gajewski, były sztabs-kapitan rosyjskiej loty. Po ucieczce przed bolszewickim terro-rem za morze, Gajewski popadł w ciężką depresję duchową. Miał nawet zamiar popełnić samobójstwo. Przechodząc obok budynku Rosyjskiej Misji Woronajewa, postanowił wejść do środka. Tutaj Chrystus zbawił Gajewskiego, tak jak kiedyś zbawił łotra na Golgocie przed jego rychłą śmiercią. Gajewski w krótkim czasie przeszedł biblijne nauczanie i stał się gorliwym kaznodzieją: początkowo jako baptysta, a później jako zielonoświątkowiec. W tym czasie, gdy Woronajew przyjechał do Nowego Jorku, było tu sporo zborów protestanckich. Przebywał tu niejednokrotnie I.S. Prochanow, który przyjeżdżał do USA jako przedstawiciel irmy Westinghause, ale jednocześnie wykonywał też duchową pracę jako przewodniczący Związku Ewangelicznych Chrześcijan Rosji. Pan Bóg ob icie błogosławił służbę Woronajewa w Nowym Jorku. Jego żar-liwe kazania, osobiste rozmowy oraz wspólne modlitwy z nowymi ludźmi, przychodzącymi na nabożeństwa, przynosiły ob ite owoce. Zbór ciągle napełniał się nowymi naśladowcami Chrystusa. Woronajew wykonuje owocną pracę ewangelisty, wydając i rozszerzając czasopismo "Prawda i Zycie", w którym nieustannie drukuje treść swoich kazań. W jednym z numerów czasopisma z 1918 roku, czytamy: "... dzięki Panu Bogu, społeczność rośnie w górę i wszerz, przychodzi wiele odwiedzających osób. Tylko w miesiącu styczniu mieliśmy trzy chrzty wodne".
  • 14. Wkrótce Woronajew otwiera ilię zboru na Bruklinie, pełniąc jednocześnie funkcję pastora obu tych zborów (1919 rok). 10 We wspomnianym czasopiśmie Woronajew w jednym ze swoich artykułów wyznaje potrzebę chrztu Duchem Swiętym, ale nie wspomina o modlitwie innymi językami. Czytamy: "Czasopismo ma za cel poszerzenie prawdy Chrystusowej, wzywanie ludzi do wiary w Pana Boga; świadczenie o mocy krwi Pana Jezusa, chrzcie i napełnieniu Duchem Swiętym, o bliskim Przyjściu Chrystusa" (marzec 1919 rok). Sukces w pracy Woronajew zawdzięcza Duchowi Swiętemu: "Duchowe dzieło w nowojorskim zborze ewangelicznych chrześcijan-baptystów owocnie wzrasta. Duch Boży działa, nawracając grzeszników. Chociaż gleba w Nowym Jorku jest kamienista, ale dla Pana Boga wszystko jest możliwe" ("Prawda i Zycie" – luty 1919 rok). Podczas przebywania Woronajewa w Nowym Jorku, działał tu już od roku 1916 baptystyczny Instytut Biblijny, którego założycielem i rektorem był brat I. Bokmelder, Łotysz z pochodzenia. Przybył on z żoną do Nowego Jorku ze stanu Massachusetts. Zona Bokmeldera była wykładowcą w tym Instytucie. WORONAJEW ZOSTAJE ZIELONOŚWIĄTKOWCEM Jeszcze przed przyjazdem Woronajewa do Nowego Jorku działała tu misja zielonoświątkowa "Radosna Wieść", zapoczątkowana przez małżeństwo Braunów – Roberta i Marię. Przybyli oni do USA z Irlandi . Misję Braunów często odwiedzali Słowianie, którzy znali język angielski. W 1919 roku do Braunów przybyły dwie zupełnie młode siostrzyczki - Anna Sirits i Wiera Woronajewa. Wkrótce Anna Sirits otrzymała chrzest Duchem Swiętym ze znamionami innych języków. Podczas drugiej wieczornej modlitwy Pan Bóg zesłał łaskę Ducha Swiętego i na córkę Woronajewa – Wierę. Katarzyna Woronajewa, córka Apanasa, nie może oderwać oczu od tych dwóch dziewczynek, które tak bardzo zmieniły się: twarze jaśnieją z radości, jak nigdy przedtem; bardzo gorliwie modlą się – to w języku ojczystym, to w innym języku. Zgodnie z radą dzieci wyraziła pragnienie, aby osobiście zapoznać się z Marią Braun.
  • 15. I oto wspólnie modlą się do Pana Boga, i Woronajewa także otrzymuje ten dar Bożej łaski. Teraz Iwan Juchimowicz jest świadkiem jakiegoś osobliwego uniesienia duchowego, które przeżywa dwoje dzieci, a z nimi i jego małżonka. Braun i Woronajew jako doświadczeni słudzy spotykają się jeszcze raz i wspólnie czytają wszystkie fragmenty Pisma Swiętego na temat obietnicy Ducha Swiętego. Woronajew w samotności głęboko rozmyśla nad powagą tego problemu i w sposób dziecięcy błaga Pana Boga o spełnienie obietnicy Ducha Swiętego. W krótkim czasie Iwan Juchimowicz otrzymuje szczodre wylanie żywej wody Ducha Swiętego. Na pierwszym nabożeństwie, rozradowany ze łzami w oczach, dzieli się swoimi nowymi przeżyciami duchowymi z członkami zboru baptystów, lecz starsi bracia negatywnie przyjmują tę nowinę. Woronajew ze skruszonym duchem dzię— 11 kuje braciom i siostrom za miłość oraz zaufanie, ale ze względu na spokój sumie-nia prosi o błogosławieństwo na jego wyjście ze zboru. Z Iwanem Juchimowiczem wyszła ze zboru grupa braci i sióstr - wszystkich ponad trzydzieści osób. W Nowym Jorku przy 42 ulicy, w pomieszczeniu własnej misji, Woronajew rozpoczął służbę pierwszego rosyjskiego zboru zielonoświątkowego. Brat Fred Smolchuk w książce o historii ruchu zielonoświątkowego w USA wspomina, że Woronajew z czasem wynajmował pomieszczenie w prezbiteriań— skim zborze przy 6 ulicy w Nowym Jorku, gdzie rozpoczął nabożeństwa wraz z dziewiętnastoma członkami zboru. W tej samej książce czytamy, że ogień pięćdziesiątnicy z Nowego Jorku szybko objął i inne miasta. Powstały pierwsze zbory zielonoświątkowe wśród Rosjan, Polaków i Ukraińców w Bostonie, Filadel i , New Jersey, Trenton i innych miastach na wschodzie USA. Rodzina Smolchuka pochodziła z ziemi lwowskiej i też odwiedzała misję Braunów. Ich syn, Fred, grał na skrzypcach. Później został przewodniczącym od-działu ukraińskich zborów przy Zjednoczeniu Zborów Bożych.
  • 16. Woronajew zmienił nazwę swojej misji. Teraz nazywała się: "Zielonoświątkowa Rosyjska Misja" (marzec 1920 rok). Przez jakiś czas misja i zbór, na czele których stał Woronajew, były niezależne. Ale z czasem przyłączył się do Zborów Bożych, do których należała też misja Braunów. Po otrzymaniu chrztu Duchem Swiętym, mając gruntowne wykształcenie biblijne i doświadczenie kaznodziei, Woronajew z wielkim sukcesem wygłasza kazania i modli się zarówno w zborze, jak i podczas prywatnych spotkań z ludźmi. Nawołuje do zabiegania o chrzest Duchem Swiętym za przykładem apostolskiego zboru pierwszych wieków (Dzieje Apostol. 2 r.). W liście do siostry Kinicz latem 1920 roku, Woronajew dzieli się przeżytymi błogosławieństwami podczas służby w sąsiednich stanach: "... radowałem się wi-dząc nawrócenia ludzi do Pana Boga, chrzcząc ich w wodzie, a także będąc świadkiem chrztu Duchem Swiętym wielu osób. Duch Swięty używał i moje usta do proroczych objawień. Pan Bóg objawił wielkie dzieła o Rosji, do której nas po-syła. Chwała Mu! Ja nawet nie myślałem o wyjeździe do Rosji. Planowałem otworzyć zielonoświątkową szkołę biblijną, o którą razem byśmy się troszczyli. Myśleli— śmy tak, a Pan Bóg - inaczej. Pan Bóg przemówił przez Swoich zwiastunów: "Jedź do Rosji, a Ja będę z tobą". Nie chcę być Jonaszem. Módlcie się o mnie. Teraz jestem bardzo zajęty, bo przygotowujemy się do wyjazdu do Rosji. Pan Bóg nam pomaga. W końcu tego miesiąca, albo w następnym miesiącu, odjeżdżamy do Odessy. Z nami pojedzie jeszcze kilku braci, których także posyła Pan Bóg (Dzieje Apostolskie 13 r.). Otrzymaliśmy już paszporty" (czerwiec 1920 rok). Jak wypowiada się Piotr, syn Woronajewa, proroczy głos został objawiony ojcu początkowo przez siostrę Kołtowicz, która ze swoim mężem także wyjechała do Odessy. Tam brat Kołtowicz został pierwszym wiernym pomocnikiem Woronajewa. Po tygodniu inna siostra w natchnieniu Ducha Swiętego miała objawienie dla Woronajewa: "Woronajew, jedź do domu". Taki był to głos z wysokości. W połowie czerwca 1920 roku Woronajew zwołał naradę odpowiedzialnych 12
  • 17. sług: Gierysa, Siritsa, Wasilenkę, siostrę Kinicz i innych. Na swoje miejsce pastor-skie w zborze zaproponował brata Kozika. Woronajew szukał rady, jak dalej prowadzić Bożą pracę tutaj w USA, komu przekazać troskę o czasopismo "Prawda i Zycie". Warto zauważyć, że jeszcze przed powrotem Woronajewa do Rosji, wielu innych braci zielonoświątkowców miało powołanie od Pana Boga, aby powrócić do rodzinnego kraju w celu zwiastowania ewangelii Chrystusowej i chrztu Duchem Swiętym. Wyjechali wtedy bracia Kroskowski, Ilczuk, Bobik, Gierys i wielu innych. Oto wypowiedzi Woronajewa na temat brata Por ira Ilczuka w liście do brata Gierysa: "... bardzo się cieszę, że Pan Bóg ochrzcił Duchem Swiętym brata Ilczuka" (październik 1919 rok). Jak wiadomo, ten gorliwy sługa Chrystusowy wraz z braćmi Trochimem Na-gornym i Osipem Antoniukiem, przyczynił się do wielkiego przebudzenia na terenach Zachodniej Ukrainy. Ta trójka sług jako pierwsza przyniosła ewangeliczną wieść o zbawieniu i chrzcie Duchem Swiętym też i do mojej wsi rodzinnej Pieredmirka na Tarnopolszczyźnie. Mój ojciec, Grzegorz Horoszko, ze swoim młodszym bratem Janem i jeszcze z niektórymi innymi kolegami umówili się, że napadną na tych braci i wygonią ich ze wsi. Ale gdy stojąc za oknem usłyszeli ich śpiew i płomienne kazania, to w krótkim czasie sami zostali "sztundystami" i przeżyli chrzest Duchem Swiętym. Wymienieni bracia wspólnie z innymi pionierami wiary Chrystusowej na Zachodniej Ukrainie, zostali później sługami kierującymi w Związku Zborów Zielonoświątkowych w Polsce, na czele którego stał przewodniczący brat A. Bergholc. O tym Związku, jego pracy i sługach, opowiem krótko nieco później. POWRÓT DO ROSJI Zgodnie z proroczym powołaniem, 15 lipca 1920 roku Woronajew opuszcza Amerykę i razem z żoną oraz pięciorgiem dzieci odjeżdża do Rosji. Wraz z nim powróciła cała grupa braci zielonoświątkowców, wszystkich ponad dwadzieścia osób. W tej liczbie wyjechał Borys Klibik, Daniel Zapliszny z żoną – Bułgarką, grupa braci z Kaukazu, brat Wasyl Kołtowicz.
  • 18. Koszty przejazdu Woronajewa zostały pokryte ze składek, zebranych w słowiańskich zborach zielonoświątkowych w Nowym Jorku, Filadel i , Toronto oraz w niektórych Zborach Bożych. Później, po przybyciu Woronajewa do Odessy, Zbory Boże regularnie wysyłały pomoc inansową poprzez radziecką organizację "Torgsin". Gdyż zebrano niewystarczającą sumę pieniędzy na pokrycie przejazdu, grupa Woronajewa kupiła bilety uprawniające do zajęcia miejsc na pokładzie stat-ku. W porze nocnej cierpieli z powodu chłodu zarówno dorośli, jak i dzieci. Po dwóch tygodniach statek z Woronajewem i zespołem osób przypłynął do tureckie-go portu w Istambule. 13 Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, a potem po bolszewickiej rewolucji, z Rosji do Istambułu uciekło dużo ludzi, którzy utworzyli tu całą kolonię. Zycie tych uciekinierów było ciężkie, w obcym kraju prześladował ich głód i choroby, a pomocy i troski ze strony Turcji nie było żadnej. Woronajew napełnił się współczuciem wobec swoich ziomków, poczuł powołanie Boże, aby przyjść do nich ze Słowem pocieszenia i nadziei w Chrystusie. W porozumieniu z Amerykańskim Towarzystwem Biblijnym uzyskał prawo do ko-rzystania z pomieszczenia do prowadzenia zebrań ewangelizacyjnych. W gazecie były publikowane ogłoszenia o tych zebraniach, na które zapraszał uciekinierów z Rosji bez względu na ich narodowość. Już po pierwszych nabożeństwach nawróciło się wiele osób. Powstała potrzeba zaopatrzenia tych osób w Biblie. W związku z tym Woronajew posyła listy z Istambułu do Nowego Jorku na adresy przyjaciół: Braunów, Siritsów, Kwitczenów. Prosi ich, aby zakupili Biblie w Amerykańskim Domu Biblijnym i przysłali je do Istambułu. Prosił także, żeby ogłosić zanoszenie modlitw za Istambuł. "... Wierzymy, że tu wkrótce będzie społeczność z nowonarodzonych osób. Dotychczas mamy nabożeństwa tylko w niedziele, a w innych dniach prowadzimy rozmowy domowe. Duchowej pracy jest tu bardzo dużo. Istambuł, to jakby począ—
  • 19. tek Rosji. Jest tutaj wiele ludzi z różnych zakątków Rosji. Cierpią oni z powodu wielkiej biedy. Módlcie się za nas i za wszystkich uciekinierów. Niech nasza sprawa będzie i waszą. Jeszcze raz proszę o Ewangelie. Te egzemplarze, które mia— łem w zapasie, już rozdałem. Szkoda, że w Istambule nie ma amerykańskich zielonoświątkowców. Gorąco kochający was wszystkich I. Woronajew Istambuł, październik, 1920 rok". Duchowa praca Woronajewa w Istambule trwała przez sześć miesięcy. W tym czasie powstała niemała wspólnota. Nowonawróconych chrzczono w wodzie, a Pan Bóg chrzcił ich Duchem Swiętym. Jednak Iwan Juchimowicz pamiętał o głosie powołania: "Jedź do Rosji". Na początku 1921 roku razem z bratem Klibikiem opuszczają Istambuł i jadą do Bułgari , ojczyzny Klibików. Zatrzymali się w portowym mieście Warna. Odwiedzają tu zbory innych wyznań, dzieląc się odkryciami o obietnicy Chrystusowej odnośnie duchowego chrztu. Tłumaczem Woronajewa był brat Klibik. Głoszone Słowo Boże przez usługę Iwana Juchimowicza, natchnione przez Ducha Swiętego, wykonywało swoją pracę wśród słuchaczy. Do Pana Boga nawracają się całe grupy Bułgarów i przeżywają chrzest Duchem Swiętym. W tym czasie nawrócił się i przyjął Chrystusa Nikolas Nikołow ze swoim ro-dzonym bratem. Z czasem bracia Nikołowowie zostaną znanymi misjonarzami zielonoświątkowymi w Bułgarii. Przewodniczący Wschodnioeuropejskiej Misji Zborów Bożych, brat Gustaw Schmidt, w czasopiśmie "Prymirytiel" opisuje o swoim pobycie w Bułgari latem 1930 roku i z radością zaznacza, że Pan Bóg ob icie błogosławi służbę rodzin Ni-kołowych i Raniewych w całej Bułgari . 14 Podczas usługi Woronajewa w Płowdiw został ochrzczony Duchem Swiętym jeden z braci baptystów, który był właścicielem wielkiej fabryki tkanin wełnia-nych. Ten fabrykant dzieli się z misjonarzami doczesnym dobrem ziemskim – ubiera ich samych i ich rodziny w o iarowaną im odzież. Podarowany ciepły wełniany szal długo ogrzewał
  • 20. plecy Woronajewa aż do czasu, kiedy podczas zesłania został mu skradziony w syberyjskim obozie (1930 rok). W wielkim portowym mieście bułgarskim Warna zebrało się dużo uciekinierów z Rosji. Rząd Bułgari uzgodnił z rządem radzieckim, że dokona wymiany uciekinierów na jeńców bułgarskich, będących w niewoli u Rosjan. W tym celu przygotowano specjalny wielki parowiec. Woronajew ze swoimi towarzyszami, gdy dowiedzieli się o tym, modlili się, gdyż Sam Pan Bóg zesłał dla nich taką możliwość, żeby bez żadnych dokumentów można było powrócić do Rosji, która teraz znajduje się pod kontrolą bolszewików. Szkoda, że teraz nie ma możliwości, żeby ustalić wszystkie imiona i nazwiska członków grupy Woronajewa, którzy przybyli tym parowcem do Odessy w sierpniu 1921 roku. Wiadomo tylko, że w tej grupie był Kołtowicz, Daniel Zamryga i cała grupa braci z Kaukazu (razem ponad dwadzieścia osób). Ta grupa ewangelistów pojechała do różnych zakątków Rosji, aby głosić swoim ziomkom ewangelię Chrystusową w ich ojczystym języku. Wszędzie w Rosji zaczęły powstawać pierwsze grupy zielonoświątkowców. Wśród najbliższych współpracowników Woronajewa w Odessie od pierwszych dni byli: Wasyl Kołtowicz i Daniel Zamryga. Z czasem Iwanowi Juchimowiczowi zaczęła pomagać duża grupa gorliwych braci z południa Ukrainy: Ponurko, Ponomarczuk, But, Kuźmienko, Podleśny, Kuszniero-wa, Galczuk, Pawłow i inni. WORONAJEW W ODESSIE Nowe władze bolszewickie niechętnie pozwoliły Woronajewowi na pobyt w Odessie. Iwan Juchimowicz wyjaśnił władzom, że jest uciekinierem z powodu prze-konań religijnych ze strony ówczesnego reżimu carskiego i powrócił do ojczyzny, aby spotkać się z krewnymi. Wszystkich uciekinierów, a jednocześnie i grupę Woronajewa, zakwatero-wano w byłych carskich koszarach wojskowych, w byłej stajni dla koni. Po dwóch tygodniach Woronajew zakończył odbywanie kwarantanny i został wypuszczony z koszar, uzyskując prawo do pobytu w Związku Radzieckim. Rodzina Woronajewów początkowo wynajęła w Odessie mieszkanie przy ulicy Zukowskiego. Najstarsza ich córka miała wtedy 13 lat, a najmłodszy Danie-lek – półtora roku. Byli z nimi razem trzej synowie: Paweł, Aleksander i Piotr. Z
  • 21. czasem rodzina Iwana Juchimowicza wynajęła lepsze i większe mieszkanie na tej samej ulicy – Zukowskiego 14. Niestety, niedługo mogli tu mieszkać. Z powodu donosu komsomolców przesiedlono ich i dano biedne pomieszczenie na ulicy Konnej 8. Służbę w Odessie Iwan Juchimowicz rozpoczął od nawiązania znajomości 15 z osobami wierzącymi z miejscowego zboru baptystycznego. Woronajew był tu znany jako redaktor baptystycznego czasopisma "Prawda i Zycie". Iwanowi Juchimowiczowi pozwolono usługiwać Słowem Bożym. W sposób otwarty dzielił się więc swoimi odkryciami prawdy Słowa o chrzcie Duchem Swiętym. Część wierzących w zborze zgodziła się z potrzebą przeżycia napełnienia Duchem Swiętym, ale niestety dalsza służba Woronajewa w baptystycznym zborze ze względów zrozumiałych była niemożliwa. Okoliczności zmusiły go do po-szukiwania odrębnego zakątka. Dozorca odeskiego Pałacu Kolejowego, brat Gutkin, oddał swoje mieszkanie, znajdujące się w suterenie pałacu, na cele modlitewne. Nocą, w tajemnicy przed władzami, odbywały się tu zebrania grupy wierzących na czele z Woronaje-wym. Głosili oni Słowo Boże i modlili się o chrzest Duchem Swiętym. Pan Bóg ob icie wylewa deszcz łaski na byłych baptystów, jak i na nowonawróconych. Powstała potrzeba uzyskania pomieszczenia na cele kultowe. Pan Bóg dopomógł Woronajewowi w znalezieniu przestronnego pomieszczenia przy Sabańskim Zaułku (chociaż w sąsiedztwie znajdowała się siedziba groźnej instytucji – GPU, tj. Głównego Zarządu Politycznego). Z czasem nawróci się tu i przyjmie Chrystusa jako swojego Zbawiciela pracownik tegoż GPU – Kłoczkow. Na otwarcie pierwszego zboru zielonoświątkowego w Odessie przybyło ponad dwieście osób (1922 rok). Prezbiterem zboru wybrano Iwana Juchimowicza Woronajewa. Boże Słowo było przekazywane ustami Woronajewa w mocy Ducha Swiętego. Wspomniany Kłoczkow jako funkcjonariusz śledczy, postanowił przybyć do zboru Woronajewa. Będąc w pełnym uzbrojeniu, wyszedł do przodu i zaczął modlić się gorzko ze łzami w oczach: "Zmiłuj się nade mną Boże, ja jestem rozbójni-kiem". Po jakimś czasie nawrócili się także członkowie jego rodziny. Później brat Kłoczkow został dobrym pomocnikiem Woronajewa.
  • 22. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej osiedlił się w Odessie były je-niec z czeskiego wojska (właściwie z armi austriackiej – dop. tłum.) – Manidoka. Podczas bolszewickiej rewolucji został on komisarzem CZe Ka (tj. Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem – lata 1917-1922, dop. tłum.). Zona Manidoki po pobycie na kilku nabożeństwach w zborze Woronajewa, stała się osobą wierzącą. Jej mąż tak rozzłościł się, że postanowił zabić Woronajewa i swoją żonę. W miejscowej gazecie Manidoka przeczytał ogłoszenie, że ewangelista Woronajew będzie wygłaszać odczyt na temat: "Zycie Pana Jezusa Chrystusa". Uznał, że to jest dobra okazja do wykonania swojego zbrodniczego zamysłu. Podczas usługi Woronajewa, Manidoka raptem zobaczył świetlistą postać Chrystusa obok tego kaznodziei. Przestraszył się i padł na kolana. Po pokutnej modlitwie opowiedział o swoim złym zamiarze i widzeniu. Wraz z żoną oboje stali się gorliwymi członkami zboru w Odessie. W czasie, gdy ministrem spraw we-wnętrznych był Jeżow - obie rodziny, Kłoczkowych i Manidoków, były represjono-wane. 16 W tym czasie Pan Bóg ob icie błogosławił pracę Woronajewa w Odessie. Po upływie kilku lat wynikła potrzeba otwarcia drugiego zboru zielonoświątkowego. Jak opowiada Piotr Woronajew (syn Iwana), pierwszym dyrygentem odeskiego zboru był brat Bezugłow. Prócz chóru w obu zborach były orkiestry, grające na instrumentach strunowych, szkoły niedzielne dla dzieci, a także rozdawano Biblie dla osób dorosłych. Ogień pięćdziesiątnicy silnie rozpalał się. Zbory w Odessie i okolicznych wsiach przeżywały duchowe przebudzenie i ob ite wylanie Ducha Swiętego. Ludzie z różnych zakątków Ukrainy i Rosji zaczęli zapraszać Woronajewa do siebie. W swoim sprawozdaniu z pracy dla amerykańskich Zborów Bożych, Woronajew pisał: "Zaczynając od Odessy, granice pracy sięgają do Kijowa, Moskwy, Leningradu. Wszędzie rozpala się ogień Ducha Swiętego. Powstają nowe zbory i grupy zielonoświątkowców".
  • 23. W Moskwie zawzięcie pracował jako ewangelista prochanowskiego związku brat Bykow. Po przejściu do zielonoświątkowców z jeszcze większym zapałem pracował dla Pana Boga, nadzorując siedem zborów w Moskwie i na jej przed-mieściach. Podczas spotkania z Woronajewem opowiadał o stanie duchowej pracy w nich, a także opowiadał o swoim biznesie, będąc prezesem chrześcijańskiej spółdzielni, która prowadziła wegetariańską restaurację w Moskwie. Z czasem brat Bykow przyjedzie do Odessy i tu otworzy taką samą restaurację. Do spółdzielni prowadzonej przez Bykowa wejdzie wspomniany wyżej brat Kłoczkow, który zostanie kierownikiem tej restauracji. Pieniądze na rozpoczęcie tej działalności pożyczył dla Kłoczkowa i Bykowa brat Woronajew. W tej odeskiej bezalkoholowej restauracji pracowali tylko ludzie wierzący. W 1924 roku Iwan Juchimowicz podjął starania i zarejestrował w organach miejscowej władzy Odesski Wojewódzki Związek Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Przewodniczącym Związku został wybrany Woronajew, pomocnikiem – W. Kołtowicz, sekretarzem – Aleksik. Po upływie dwóch lat (1926 rok) I.J. Woronajew zwołał delegatów ze zborów i utworzył Wszechukraiński Związek Chrześcijan Ewangelicznej Wiary. Związek obejmował ponad 350 grup i zborów, do których należało ogółem ponad 17 tysięcy członków. Kancelaria Związku znajdowała się w Odessie przy Sabańskim Zaułku. Zdając sobie sprawę z tego, jak ważne jest dla Bożej sprawy drukowanie czasopisma, Woronajew rozpoczął wydawanie czasopisma "Ewangelista" w rosyjskim języku (1928 rok). Redakcja czasopisma ulokowała się w Odessie na ulicy Czeczeryna 91. Do czasu aresztowania Iwana Woronajewa i rozwiązania Związku Chrześcijan Ewangelicznej Wiary Ukrainy, wydrukowano zaledwie osiem numerów czasopisma. Na dzień dzisiejszy te numery stanowią historyczną wartość i są wielką rzadkością. Posiada je autor tego opowiadania, a także brat Murza i, zdaje mi się, że również brat Sierdiuczenko. Można jeszcze znaleźć to czasopismo u niektórych wierzących ze starszego pokolenia w okolicach Odessy. W drugim numerze tegoż czasopisma (maj 1928 rok] zamieszczono fotogra ię uczestników Drugiego 17 Zjazdu Wszechukraińskiego Związku Zielonoświątkowców, który odbył się w dniach od 7 do 12 października 1927 roku w Odessie. Szkoda, że pod fotogra ią nie podano nazwisk braci, sprawujących kierownicze funkcje. Mimo wszystko można rozpoznać na zdjęciu brata Woronajewa,
  • 24. j y p ję j Kołtowicza, Galczuka, Pawłowa, Rumszyna, Kusznirową, Ponurko, Buta, Kuźmienkę, Podleśnego i Ponomarczuka. O siostrze Kusznirowej brat Piotr Woronajew opowiada, że do czasu przejścia do zielonoświątkowców, była ona objazdową kaznodziejką w Związku Prochanowa. Ze względu na historycznie prawdziwy fakt, należy powiedzieć, że jeszcze na długo przed pojawieniem się Woronajewa w Odessie, był tu już ruch protestancki. Prócz zboru baptystów, do 1922 roku istniała niewielka społeczność ży-dowska, założona przez misjonarza z Wielkiej Brytani – Leona Rosenberga i jego żonę. Na Drugim Zjeździe Woronajew poinformował delegatów o ważnym wyda-rzeniu - powstaniu w 1921 roku w Amsterdamie (Holandia) Swiatowego Kongresu (właściwiej: Związku – dop. tłum.) Zielonoświątkowców. Delegaci pochwalili ideę zjednoczenia zielonoświątkowców całego świata w ramach wspomnianego Kongresu jako odpowiedź na słowa Chrystusa o jedności chrześcijan. W listach do przyjaciół w USA Woronajew często prosił o nadsyłanie Bibli i Ewangeli . W tym zakresie była wielka potrzeba, gdyż Pan Bóg codziennie doda-wał dusz do zborów zielonoświątkowych – jako nowych członków. Jak wiemy, ate-istyczne państwo radzieckie zabraniało drukowania Słowa Bożego. Po 1930 roku bolszewicy, gdy znaleźli u wierzących religijną literaturę, aresztowali ich i osadzali w więzieniach. Nie na długo pozwolili bolszewicy zgromadzać się zielonoświątkowcom w pomieszczeniu przy Sabańskii Zaułku. Woronajew przenosi społeczność do centrum miasta na ulicę Tyraspolską. Ale i tu po krótkim czasie zakazano zgroma-dzeń. Przechodzą wtedy na ulicę Czyczerina 91, do budynku, gdzie kiedyś jego właściciel, Ptasznikow, sprzedawał tkaniny. Zgromadzało się tutaj już do 700 członków. Później i te pomieszczenie odebrała władza radziecka. Przyszło więc opuścić teren miasta i przenieść się poza jego granice do Słobidki Romanowej,do gospodarstwa, które do rewolucji należało do właściciela - Greka. Tu odbywały się zjazdy, które zwoływał Woronajew i tu działała szkoła dla kaznodziejów. Z czasem Woronajew zorganizował drugi odeski zbór zielonoświątkowy we wsi Mołdawanka. W niedługim czasie w tym zborze było więcej członków niż w pierwszym, w Słobidce Romanowej. Nie wiadomo, czy do obecnych czasów przetrwała rodzina Zurbów. Za czasów I. Woronajewa marynarz Zurba uwierzył w Pana Boga, gdy
  • 25. wstąpił do zboru w Słobidce. U Zurbów wynajmowała kwaterę rodzina Wasyla Kołtowicza. Miron Zurba z żoną Iryszą śpiewali w chórze zborowym. Jako odrębny epizod z życia Woronajewa w Odessie, warto opisać zdarze-nie, które miało miejsce na wysypisku śmieci. Był to czas porewolucyjnego kryzy-su i niepokoju. Nie było czym ogrzewać mieszkania. Woronajew z innym braćmi 18 pojechał saniami poza miasto na wysypisko śmieci, gdyż tam można było nazbie-rać trochę drewna na opał. Wśród śmieci znaleźli półżywą kobietę. Woronajew zli-tował się nad nią i ledwie żywą zabrał na sanie, okrywając ją swoim paltem. Przez to palto już nazajutrz zaraził się świerzbem nie tylko Woronajew, ale i cała jego rodzina. Z wysypiska śmieci bracia szli piechotą za saniami. Przy domu modlitwy był pokój. Tam tę kobietę umyli, ubrali i nakarmili. Na jej prośbę pozostawili ją przy zborze, mając nadzieję na zbawienie także jej duszy, tej umęczonej przez grzech o iary. I rzeczywiście, wkrótce nawróciła się i ze wszystkim było dobrze. Ale GPU znało jej przeszłość. Posłali marynarza-agenta, który udawał zakochanego. W niedługim czasie ta "siostrzyczka" razem z "marynarzem" podpisała w GPU do-niesienie, że Woronajew bezpłatnie ją eksploatuje, wysyłając do wykonywania różnych prac w zborze. Doszło do rozprawy sądowej. Sędzia zadawał pytania, a Woronajew opowiadał wszystko od początku do końca i podał sędziemu listę wszystkich rzeczy oraz kosztów, które poniósł zbór na utrzymanie tej kobiety przez dwa lata. Wtedy sędzia powstał i powiedział pod adresem powódki: "Teraz musisz wiele zapłacić Woronajewowi, który uratował ci życie i poniósł znaczne straty materialne na twoje utrzymanie przy zborze". Sędzia nie tylko uniewinnił Woronajewa (zamiast surowej kary, której domagał się prokurator), ale też ogłosił, że Woronajew ze swojej strony oskarży swoją powódkę. Wtedy Iwan Juchimowicz powiedział, że Chrystus nauczał, żeby ludziom przebaczać, nawet tym, którzy nas krzywdzą i są naszymi nieprzyjaciół— mi. Upłynie niewiele czasu i bolszewicka "trójka" będzie takich uczciwych sę — dziów, razem z chrześcijanami, zamykać w więzieniach.
  • 26. Ta historia wywołała dobry oddźwięk o służbie woronajewskiego zboru. Jeszcze więcej ludzi ze świata zaczęło przychodzić na nabożeństwa, Prawda, ten przypadek nie był ostatnią prowokacją ze strony ateistów. Odeskiemu GPU udało się podstępnie zatrudnić w zborze Woronajewa, w charakterze sekretarki, swoją donosicielkę - Garinę, która przekazywała prawie wszystko, co wiedziała i słysza— ła, a także przesyłała kopie ważnych dokumentów. DROGA NA PÓŁNOC Z chwilą rozpoczęcia stalinowskiej polityki ogólnej kolektywizacji, rozpoczę— ło się niesłychane prześladowanie chrześcijan. Bolszewiccy komisarze w pierwszej kolejności wzięli się za Związek Zielonoświątkowy, założony przez misjonarza z Ameryki – I.J. Woronajewa. O icer śledczy odeskiego GPU codziennie wzywał Woronajewa na przesłuchanie. Zabronił bez zezwolenia wyjeżdżać z miasta. Ogłoszono, że Związek Chrześcijan Ewangelicznej Wiary został pozbawiony wszelkich praw. 7 stycznia 1930 roku, w wigilię Bożego Narodzenia, przeprowadzono generalną rewizję w mieszkaniu rodziny Iwana Juchimowicza. 0 świcie ogłoszono po-stanowienie o tymczasowym aresztowaniu Woronajewa "do wyjaśnienia sprawy". 19 Zabrano całą literaturę duchową. Siostra Katarzyna ledwo ubłagała, aby nie za-bierano ostatniej niewielkiej sumy pieniędzy, którą zarobiła pracując jako nocna sprzątaczka w restauracji. Po krótkiej modlitwie Iwan Juchimowicz pożegnał się z żoną i sześciorgiem dzieci. Pierwszego ich dziecka, córki Wiery, już nie było wśród żyjących. Zmarła ona na tyfus jeszcze w 1928 roku, mając zaledwie osiemnaście lat. Była gorliwą chrześcijanką. Spiewała w chórze i grała na pianinie. Iwan Juchimowicz nie spodziewał się, że jest to pożegnanie z dziećmi na zawsze. Szczególnie bolesne było pozostawienie żony z maleńkim Tymoteuszem, który miał zaledwie dwa lata, i siedmioletnią Nadziejką, Pawlikiem, Aleksandrem, Piotrem i Johnem, którzy byli trochę starsi. Wstrząśnięta i przestraszona Katarzyna na prędce włożyła do torby
  • 27. jakieś rzeczy, najbardziej potrzebne i ze łzami w oczach odprowadziła męża z mieszkania. W sąsiednich domach obchodzą święto Bożego Narodzenia, a u Woronajewych – nieszczęście i łzy. Matka uspokaja dzieci, razem są pogrążeni w smutku i modlitwie. Upłynie kilka lat i Woronajewa podzieli gorzki los swojego męża – zostanie także o iarą GPU. Ale Pan Bóg pocieszy ją tym, że przez jakiś czas będą oni razem w obozie. Przez pierwsze dni trzymano Woronajewa w odeskim GPU, na dawnej ulicy Bebela, gdzie były wielkie cele podziemne. Z czasem Iwana Juchimowicza prze-kazano do BPR (Budynek Przymusowych Robót) na ulicy Fontanka. Tu trzymano go przez sześć miesięcy. Raz w miesiącu zezwalano na widzenie z rodziną, ale przez szklaną przegrodę, na określony czas i pod surowym nadzorem żandarma. Gdy Iwan Juchimowicz rozpoznawał kogoś ze swoich bliskich osób poprzez okienne kraty z siatką, to dawał znać o tym sygnałami za pośrednictwem czerwo-nej chusteczki. Widzenia byty krótkie. Wkrótce ustały, a kierownictwo BPR nie chciało powiedzieć żonie, gdzie podział się jej mąż. Dopiero w wyniku usilnej prośby prokurator okręgowy odpowiedział, że Woronajewa przeniesiono do więzienia w Charkowie, które było jednym z największych więzień w tym czasie na świecie. Sprawę rozpatrzyła bezlitosna "trójka". Woronajewa oskarżono o antyrewolucyjną i szpiegowską działalność. Przy zamkniętych drzwiach, bez prawa do obrony, ogłoszono Woronajewowi wyrok: pięć lat więzienia o zaostrzonym rygo-rze. Po miesiącu wywieziono go etapami na wyspy Sołowieckie* , do obozu w Czybiu, który znajdował się w odległości dwustu kilometrów od Workuty. W obozie odbywało wyrok pozbawienia wolności ponad dziesięć tysięcy osób wśród wiecz-nej zmarzliny Syberi , takich samych jak Woronajew, niewinnych mężczyzn i kobiet. --------------------------------------------- * Wywieźć na wyspy Sołowieckie (na Białym morzu) lub wywieźć "na białe niedźwiedzie" – oznacza wywózkę do obozu karnego na północy, przeważnie na Syberi . 20 Po zapoznaniu się z aktami sprawy, kierownictwo obozu postanowiło doło—
  • 28. żyć Woronajewowi jako "zamorskiemu szpiegowi" jeszcze dwa lata więzienia. Jesienią 1930 roku Iwan Juchimowicz rozpoczął męczeńskie życie więźnia Syberi . Jako człowiekowi wykształconemu, z pięknym charakterem pisma, powie-rzono pracę w księgowości parku samochodowego. Po dwóch latach synowi Piotrowi udało się jakoś dotrzeć do ojca z wielkimi trudnościami i przeszkodami. Jak opowiada Piotr Iwanowicz, ojciec był blady i wy-nędzniały, zęby wypadły, ubrany w łachmany, na nogach obuwie z oderwanymi podeszwami. Syn pozostawił ojcu swoje palto, walonki, trochę prowiantu i pieniędzy. Ojciec podzielił się z synem dobrą wieścią: w lesie, w dziupli, przechowuje Nowy Testament, który czyta w wolnych chwilach i modli się. Błaga Pana Boga o rodzinę i braterstwo. Syn także podzielił się z ojcem radosną nowiną: po dwuletnim korespondo-waniu pomiędzy Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem a bolszewicką Moskwą, wreszcie otrzymali pozwolenie na powrót do Ameryki trzej synowie - Aleksander, Piotr i John, którzy urodzili się w Ameryce. Po upływie widzenia, trwającego dziesięć dni, Woronajew ze łzami w oczach pożegnał się z synem. Długo wpatrywał się w jego twarz. Dusza ojca czu— ła, że widzi syna na tej męczeńskiej ziemi ostatni raz. --- // --- 21
  • 29.
  • 30. Rodzina I.J. Woronowa przed wyjazdem z USA do Rosji. Nowy Jork, 1920. 22 Zarząd Wszechukraińskiego Związku ChEW, założonego przez Woronajewa w 1926 roku: 1 – I. Woronajew (przewodniczący), 2 – W.R. Kołtowicz (zastępca przewodniczącego), 3 – D.M. Zamryga, 4 – W.S. Pawłow, 5 – P.W. Kusznirowa, 6 – S.A. Aleksik (sekretarz), 7 – S.M. Michno. Cyfry na fotogra i zaznaczone przez Woronajewa. 23
  • 31.
  • 32. Rodzina Woronajewa podczas pobytu w Odessie. Na górnej fotogra i (od pierwszego rzędu od lewej do prawej): żona, Nadziejka, Babcia Ola Czrkasowa, John i I. Woronajew; (w drugim rzędzie): Piotr, Aleksander, Paweł i Wiera. Na dolnej fotogra i : Nadziejka, John, Piotr, Aleksander, Paweł, Wiera. 1926 rok. 24
  • 33.
  • 34. Sekretarz Wschodnioeuropejskiej Misji Gustaw Kinderman z rodziną. (Fotogra ia sprzed drugiej wojny światowej). 25
  • 35. Katarzyna Apanasiewna z dziećmi: Aleksandrem, Tymoteuszem i Nadziejką. Fotogra ia z 1929 roku. Od lewej do prawej: Paweł, Tymoteusz, Nadziejka, Katarzyna Apanasiewna, John, Piotr. Fotogra ia między 1930-1932 rokiem, Odessa. 26
  • 36.
  • 37. Przyjaciel Woronajewa z Nowego Jorku Iwan Gerys, który także powrócił do oj-czystego kraju, do Kremenieczczyzny (Wołyń) i przyczynił się do ewangelicznego ruchu. Fotogra ia z 1925 roku. 27
  • 38.
  • 39. Współpracownicy Woronajewa, którzy przyłączyli się do Moskiewskiego Związku EchB w wyniku sierpniowego porozumienia w 1945 roku: 1 – Ponomarczuk, 2 – But, 3 – Ponurko, 4 – Kuźmienko, 5 – Morin. Część Zachodniego Związku G. Schmidtwa: 6 – Nesterczuk (Łuck), 7 – Tiesluk (Tarnopol). 28
  • 40. Bracia kierujący Irańskim Związkiem Zielonoświątkowym. W centrum siedzi brat Tooma Nasir. Sekretarz Woronajewa brat Podleśny z żoną, córką i synem. Fotogra ia z 1983 roku, okolice Kijowa. 29
  • 41.
  • 42. Zielonoświątkowi liderzy z braćmi kierującymi Związkiem EchB Ukrainy. Od lewej: G. Goroszko, A. Tiesluk, L. Andriejew, A. Mickiewicz, G. Ponurko. Fotogra ia z lat 1945-1948. 30
  • 43.
  • 44. (Fotogra ia podpisana ręką Gustawa Schmidta) 31 W drodze powrotnej do Odessy Piotr zatrzymał się na krótki czas w Moskwie, żeby spotkać się ze starszym bratem – Pawłem. Paweł Woronajew pracował wtedy jako zbrojarz przy budowie "Pałacu Rad". Ta budowla miała stać się chlubą Stalina i jego imperium na wzór wieży Babilońskiej. Budowlę zaplanowano wznieść na miejscu zburzonego przez bolszewików Kościoła Chrystusa Zbawiciela, który został zbudowany dla uczczenia zwycięstwa nad napoleońską armią w 1812 roku. Była to wielka i ceniona świątynia przez całą prawosławną Rosję. Jednak sowieci nie urzeczywistnili swego pysznego bezbożnego pomysłu, bo już podczas układania fundamentu, grunt okazał się zbyt miękki. Teraz, po upadku komunistycznego imperium, rosyjski lud prawosławny przystąpił do odbudowy świątyni na tym samym miejscu w Moskwie. Z Moskwy do Odessy bracia Woronajew wracali razem. Paweł chciał pożegnać się ze swoimi młodszymi braćmi, którzy w krótkim czasie mieli wyjechać do USA. Po odwiedzinach ojca przez Piotra, żona Woronajewa miała możliwość dwa razy przyjechać do obozu w Czybiu i przekazała mężowi adresy synów w Ameryce. Początkowo Iwan Juchimowicz sam pisał krótkie listy do USA, a po pewnym czasie pisali listy już oboje, gdyż GPU nie zwlekało z aresztowaniem i osadzeniem w więzieniu żony Iwana Juchimowicza. Podczas odwiedzin u męża w syberyjskim obozie, Katarzyna opowiedziała mu o masowych aresztowaniach na Ukrainie, o głodzie i śmierci, o aresztowaniu wszystkich współpracowników Woronajewa, o tym, że agenci GPU prześladują i ją samą w Odessie na każdym kroku, wzywają do siebie i przesłuchują. Nie wiadomo, na ile byłaby pomocna Woronajewowi deklaracja o nadaniu mu obywatelstwa amerykańskiego, którą otrzymał w Odessie przed aresztowaniem. Odescy "złodziejaszkowie" ukradli Woronajewowi tę deklarację wraz z pieniędzmi, gdy był w sklepie odzieżowym. Woronajew miał zamiar zostać obywate-lem USA, bo widział, że z każdym dniem wzrasta zagrożenie ze strony bolszewików. Miał wypełnić deklarację i odesłać do USA. Podczas śledztwa funkcjonariu-sze GPU wiedzieli o tym zdarzeniu a nawet oskarżali go, że chce zostać Amery-kaninem. Odescy
  • 45. "złodziejaszkowie", jak z tego wynika, byli dość doświadczony-mi ludźmi i pracowali "na zamówienie". TRZECH SYNÓW WORONAJEWA POWRACA DO USA Jak wspomniałem powyżej, Aleksander, Piotr i John w listopadzie 1932 roku zostawili Odessę, a Wiera zmarła na tyfus w Odessie w 1928 roku. Nato-miast Paweł, Nadzieja i Tymoteusz, pozostali półsierotami ze swoją mamą. Początkowo był zamiar, żeby dostać się do USA poprzez sąsiednią Turcję. Ale konsul turecki odmówił braciom udzielenia wizy wjazdowej, gdyż w tym czasie Turcja bardziej sympatyzowała bolszewikom niż Ameryce. Wtedy trzech synów przedostało się z Odessy do Rygi, gdzie był amerykański konsulat. Tam wydano im paszporty i wizy. 32 W Rydze spotkał dzieci Woronajewa pastor Borman, który miał łączność ze Wschodnioeuropejską Misją Zborów Bożych z USA. Z Rygi dzieci przybyły do Królewca, gdzie spotkał ich sekretarz tej Misji Gustaw Kinderman. Był to Niemiec urodzony w Polsce. Kinderman i jego żona posługiwali się językiem niemieckim, angielskim, polskim i rosyjskim. Brat Kinderman przywiózł dzieci do Gdańska, gdzie było centrum Związku Zielonoświątkowców Polski. Super intendentem wspomnianej misji był Gustaw Schmidt. On i jego żona także władali wieloma językami i mogli osobiście rozmawiać z dziećmi Woronajewa. Pragnę powiedzieć, że podporządkowany tej misji był też Związek Zielonoświątkowców Polski, którego przewodniczącym był Artur Bergholz. Do tego związku należały zbory z terenu Polski, a w tym z terenów Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które do 17 września 1939 roku należały do Polski. Prawie w tym samym czasie rozpoczął się ruch zielonoświątkowy w Polsce i na terenie Wschodniej Ukrainy, wchodzącej wtedy w skład byłego ZSRR. Praca obu związków: zachodniego (G. Schmidt, A. Bergholz) i wschodniego pod kierownictwem Woronajewa, rozwijała się
  • 46. g ) g p j , j ę pomyślnie, zbory wzrastały duchowo i ilościo-wo, dopóki nie nastąpił okres stalinowskiego terroru, a później drugiej wojny światowej. Misja Gustawa Schmidta wykazywała serdeczną troskę wobec dzieci Woronajewa, okazując im pomoc materialną i duchową. Brat Kinderman z Aleksandrem Woronajewem odwiedził niektóre zbory w Niemczech. Zebrali trochę pieniędzy na zakup biletów na podróż do USA. Po upływie kilku miesięcy dzieci z Gdańska przybyły do francuskiego portu w Szer-burgu. Stamtąd angielskim parowcem przybyły do Nowego Jorku (grudzień 1932 rok). Na ich spotkanie do portu przybył Damian Matysiuk, pastor nowojorskiego zboru i jednocześnie przewodniczący Rosyjskiego Oddziału Bożych Zborów. Zabrał dzieci do siebie na okres miesiąca. Potem dzieci zostały zabrane przez kierownictwo Zborów Bożych, aby je utrzymać i umieścić w koledżu w celu dalszego kształcenia. Mieszkali wtedy w domu, w którym czasowo zatrzymywali się przy-jezdni misjonarze. Wkrótce wyraził pragnienie spotkania się z dziećmi Woronajewa przyjaciel ich ojca – Iwan Stiepanowicz Prochanow. W 1929 roku Iwan Juchimowicz podczas wyjazdu na zaproszenie zborów zielonoświątkowych z rejonu jeziora Ładoga, odwiedził jednocześnie też brata I.S. Prochanowa w Leningradzie. W jego zborze Woronajew wygłosił kazanie na temat chrztu Duchem Swiętym i podzielił się osobistymi przeżyciami. Prochanow od dawna znał Woronajewa, jeszcze z czasów, gdy obaj pełnili służbę w Nowym Jorku. Po ich spotkaniu w Leningradzie Prochanow do końca swojego życia miał jeszcze więcej miłości i przychylności do zielonoświątkowców. Piotr Woronajew powiedział, że w Berlinie, w ostatnich latach życia I.S. Prochanow osobiście przeżył obietnicę chrztu Duchem Swiętym. Wiadomo, że po wyjeździe Woronajewa z Nowego Jorku z Prochanowem spotkał się brat Damian Matysiuk. To spotkanie 33 miało także wpływ na Prochanowa w sferze pytań dotyczących chrztu Duchem Swiętym. Gdy tylko starsi synowie Woronajewa - Aleksander, Piotr i John – trochę za-gospodarowali się w USA, wtedy zaczęli się troszczyć o pomoc materialną dla rodziców, pozostałych w Rosji. Początkowo ich mama
  • 47. mieszkająca w Odessie otrzymywała zapomogę. Po aresztowaniu mamy zapomoga przychodziła przez "Torgsin" na adres siostry w wierze, Del i Fedorowicz-Hidan -Francuski z pochodzenia. Opłacone przez synów produkty siostra wysyłała Woronajewowi w pacz-kach na adres obozu w Czybiu na Syberi . Siostra Del a była żoną białogwardyjskiego pułkownika Fedorowicza. Byli oni katolikami, ale oboje uwierzyli w Pana Jezusa Chrystusa poprzez kazanie Woronajewa w Odessie i przyłączyli się do zboru zielonoświątkowego. Po drugiej wojnie światowej rodzina Fedorowiczów powróciła do Francji, o czym został po-wiadomiony Piotr Woronajew w USA. Z czasem dwaj synowie Woronajewa - Aleksander i Piotr – ożenili się z Amerykankami i rozpoczęli samodzielne życie rodzinne w Ameryce. Obecnie Aleksander mieszka w Meksyku. Pracował jako nauczyciel języka hiszpańskiego i jest już emerytem. Piotr Iwanowicz przez długie lata stał na czele własnej misji "Droga do Boga", a teraz jest emerytem i mieszka w Cleveland, stan Ohio. Trzeci syn, John, nie założył rodziny. Fizycznie był słabym człowiekiem. Pracował prawie dwadzieścia lat w jednej z nowojorskich restauracji. Po przejściu na emeryturę przybył do brata Aleksandra w Los Angeles. Mieszkał tam przez ja-kiś czas i zmarł w 1992 roku. Aleksander pochował swojego brata Johna w swoim meksykańskim miasteczku Ensanadi. ARESZTOWANIE ŻONY WORONAJEWA Po 1929 roku koło stalinowskich represji toczyło się już po całej Rosji, a szczególnie po Ukrainie. Tysiące niewinnych ludzi dostawało się w łapy GPU, a potem NKWD. W marcu 1933 roku, nocą aresztowano Katarzynę Woronajewą. W mieszkaniu był płacz i lament dzieci. Od trzech lat nie miały już ojca, a trzech ich braci wyjechało do USA. W domu pozostał najstarszy syn Paweł i najmłodsi - Nadziejka i Tymoteusz. Urodzili się oni w Rosji i byli jej obywatelami. Zonę Iwana Juchimowicza także oskarżono bezpodstawnie o działalność szpiegowską. Ten sam zły funkcjonariusz Iwanow prowadzi śledztwo i "trójka" ogłasza wyrok: trzy lata zesłania.
  • 48. Siostrę Woronajewą zawieziono etapami daleko na wschód aż za Aralskie morze do Karagandy. Iwan Juchimowicz napisał list do władz w Moskwie z prośbą, aby przewieziono go do Karagandy, do tego samego obozu, gdzie przebywała żona. Zarząd więziennictwa nie śpieszył się z udzieleniem odpowiedzi. Ale po upływie około roku (jesień 1934 rok) Katarzynę przeniesiono do obozu w Czybiu, gdzie przebywał mąż. 34 Woronajewowie szczerze dziękowali Panu Bogu, że teraz są razem, chociaż w surowych warunkach ciężkiej pracy codziennej. Mając wolny czas, we dwoje tęsknią i modlą się, kierując myśli ku dzieciom, spodziewając się wyjścia na wolność. Katarzynę wyznaczono do pracy w aptecznej bazie obozu w Czybiu. Od lutego 1935 roku Woronajewowie piszą listy do dzieci w USA już we dwoje. Dziękują za paczki i listy. Pouczają dzieci, aby żyły w zgodzie i miłości, pomagały jedno drugiemu i starały dobrze się uczyć w szkole. Listy z obozu przepeł— nione są niewymowną ojcowską troską i tęsknotą. Najbardziej ich serca bolały z powodu maleńkiego Tymoteusza i Nadziejki, którzy po aresztowaniu mamy pozostali w Odessie z bratem Pawełkiem. Ale dzięki Panu Bogu z czasem i im udało się uciec do USA. Z zasady listy obozowe do dzieci w USA zaczynał pisać Iwan Juchimowicz, a kończyła żona: "... wy wiecie, jak ja was kochałem, troszczyłem się o wasze wy-chowanie, najmując najlepszych nauczycieli. Jak chciałbym was zobaczyć, poroz-mawiać z ust do ust, sercem – do serca, ale dzielą – różne kontynenty i okoliczności" – tak pisali Woronajewowie do dzieci 25 maja 1935 roku. UCIECZKA MŁODSZYCH DZIECI WORONAJEWÓW Po aresztowaniu matki, najstarszemu synowi Pawłowi udało się za pieniądze "zjednać" charkowskiego urzędnika i otrzymać tymczasowy paszport, ważny przez jeden miesiąc, ale uprawniający do wyjazdu za granicę jego samego, Nadziejki i Tymoteusza. W 1934 roku młodsze dzieci Woronajewa wyjeżdżają ze starszym Pawełkiem trasą: Odessa – Moskwa – Ryga – Królewiec – Gdańsk – Francja – Nowy Jork.
  • 49. Zbory Boże tym razem wysłały pieniądze na zakup biletów, na adres misji brata G. Schmidta w Gdańsku. Tych pieniędzy wystarczyło na zakup biletów dla Nadziejki i Tymoteusza – jako małoletnich. Po przybyciu do USA tych dwoje dzieci wzięły na utrzymanie też Zbory Boże, zabezpieczyły im naukę w szkole. Tymoteusz miał wtedy sześć lat, a Nadziejka jedenaście. Paweł był zmuszony przez jakiś czas zatrzymać się w Gdańsku. Zona brata Kindermana poszła z Pawłem Woronajewem do konsulatu radzieckiego, aby uzyskać przedłużenie ważności paszportu. Funkcjonariusze NKWD złośliwie zaatakowali Pawła, chcieli go aresztować i zatrzymać w konsulacie. Tylko dzięki zdecydowanemu wystąpieniu siostry Kinderman, Paweł zachował wolność. Dalsze przebywanie Pawła w Gdańsku było niebezpieczne. Rodziny Schmidta i Kindermana zatroszczyły się o to, aby Pawła przyjęto do Biblijnego Koledżu w Angli . W ciągu niecałego roku przebywania Pawła w Angli , otrzymał on zaproszenie od brata Piotra na przyjazd do USA. Amerykański ambasador w Londynie wy-dał mu wizę wjazdową. W ten sposób wszystkie sześcioro dzieci Woronajewów znalazło się w wolnym kraju. Był to 1935 rok. 35 Jednak bez względu na to, gdzie one mieszkałyby, nawet w otoczeniu bez złych ludzi, to jednakże sierocy los nie był słodki, a tym bardziej dla zupełnie jeszcze młodych – Nadziejki i Tymoteusza. Paweł wraz z bratem Gajewskim, przyjacielem Wronajewa z czasów pobytu jego w Nowym Jorku, odwiedzali słowiańskie i amerykańskie zbory, głosząc Słowo Boże. Prócz tego, Paweł wykorzystał możliwość, żeby przekazać prawdę o prześladowaniu chrześcijan w Związku Radzieckim. Te misyjne podróże oraz usługi, sprzyjały otrzymywaniu materialnych o iar na rzecz dzieci Woronajewa. Z taką samą informacją jeździł po USA też Piotr Woronajew. Niestety dla ich ojca -Iwana Juchimowicza – nie posłużyło to ku dobremu. Bolszewickie NKWD teraz nawet słuchać nie chciało, żeby wypuścić za granicę jeszcze jednego świadka nieludzkich cierpień chrześcijan w Rosji. Był to czas niesłychanych masowych aresztowań, nawet w wyniku skrytego donosu sąsiada, który pociągał za sobą wymierzenie wyroku przez samą "trójkę".
  • 50. Wspominałem już o najstarszym synie, Pawle, który urodził się w Charbinie w 1912 roku. Jak opowiadał jego brat Piotr Iwanowicz, Paweł nie mógł przyjąć chrztu wodnego według jego wiary będąc w Odessie, ponieważ radziecka władza zabroniła chrzcić dzieci w wieku do 18 lat. Dlatego Pawła ochrzcił brat Kinderman podczas pobytu w Angli . Po przyjeździe do USA w 1935 roku, Paweł przez pewien czas mieszkał w Indianapolis. Miał tam sklep z artykułami gospadarczymi. Wraz z rodziną uczęszczał do amerykańskiego zboru zielonoświątkowego. Paweł Iwanowicz Wernon (takie nazwisko przybrał sobie w Ameryce) w 1989 roku umarł w Indianapolis. Jego żona umarła wcześniej. Nadziejka, która urodziła się w Odessie w 1922 roku, po przyjeździe do USA zamieszkała z bratem Tymoteuszem w Cleveland, stan Ohio, gdzie już mieszkał ich starszy brat Piotr. Pracowała jako akuszerka aż do przejścia na emeryturę. Wraz z mężem uczęszcza do amerykańskiego zboru zielonoświątkowego. Trochę rozumie język rosyjski, ale nie posługuje się nim. Dotąd mieszka w Cleveland. Tymoteusz, który urodził się w Odessie w 1927 roku, ma swoją rodzinę. Jako emeryt mieszka w Minneapolis, stan Minnesota. Do przejścia na emeryturę pracował w towarzystwie ubezpieczeniowym. Uczęszcza do zborów Bożych. Jak widzimy, na dzień dzisiejszy z siedmiorga dzieci Woronajewych, troje już odeszło do wieczności. POWRÓT WORONAJEWÓW Z ZESŁANIA W listopadzie 1935 roku skończył się okres zesłania dla Katarzyny Woronajewej. Ona jednak dobrowolnie zdecydowała, że chce pozostać w obozie do czasu uwolnienia jej męża, który miał wyjść na wolność w 1936 roku. W liście do syna Piotra (styczeń 1936 rok) mama zawiadamia o swoim zwolnieniu: "15 listopada stałam się wolną i mogłabym pojechać z powrotem na Ukrainę. Ale dokąd i do kogo? Będę tutaj, dopóki nie zostanie zwolniony ojciec w 36 czerwcu tego roku. Moje zdrowie jest słabe. Nam lepiej być razem. Ojciec czuje się lepiej, ale postarzał się i pogorszył jego wzrok". Nadszedł długo oczekiwany dzień wolności. 18 czerwca 1936 roku Woronajewowie opuścili obóz w Czybiu. Wydano im pozwolenie na
  • 51. osiedlenie się w Kałudze, niedaleko Moskwy. Będąc w podróży, pisali listy do dzieci w USA. Dzielili się radosną nowiną: "... jesteśmy wolni! Nasze kochane dzieci; po latach rozłąki nasze serca silnie zbolały z tęsknoty za wami, a szczególnie za małymi – Tymoteuszem i Nadziejką. Spodziewamy się i modlimy, że wkrótce spotkamy się". Jednak niestety – nie nastąpiło to wkrótce, a dla samego Iwana Juchimowicza – nigdy na ziemi, a wyłącznie w Królestwie Chrystusa, jeżeli dzieci zachowają wiarę Chrystusową i ojcowską. W Kałudze Woronajewom pozwolono osiedlić się w małym mieszkaniu przy ulicy Radzieckiej nr. 32. W liście z 6-go lipca 1936 roku powiadamiają o tym swoje dzieci. Wkrótce po tym odwiedza ich tutaj przedstawiciel amerykańskiej ambasady w Rydze. Poinformował Woronajewów o stanie ich sprawy, związanej z powrotem do USA, do dzieci. Otrzymano zezwolenie ze strony USA, jednak zwłoka następuje wyłącznie z tego powodu, iż władze radzieckie nie wydają pozwolenia na wyjazd. NKWD w Kałudze zobowiązało dozorcę domu, aby śledził każdy krok Woronajewów i donosił im o tym. Wzywano ich i w sposób złośliwy wyrażano oburzenie: "Dlaczego chcecie wyjechać do USA?". Woronajewowie spokojnie wyjaśniali, że tam są ich dzieci. W październiku 1936 roku Woronajewowie napisali do dzieci, że otrzymali z ambasady USA wizy wjazdowe i dołączyli je do podania w sprawie zezwolenia na wyjazd z Rosji. Poinformowali dzieci, że w ciągu trzech miesięcy przebywania w Kałudze wydali wszystkie zaoszczędzone pieniądze i teraz muszą sprzedawać osobiste rzeczy, mieszkają samotnie bez przyjaciół, gdyż bieda chodzi ich śla-dem. Woronajewowie odczuwali i uświadamiali sobie skrajnie niepewne swoje położenie. Napisali prośbę do żony Maksyma Gorkiego - E.H. Peszkowej – o udzielenie pomocy w sprawie ich wyjazdu z Rosji do USA. Przed trzema laty do towarzyszki Peszkowej zwracał się z prośbą o pomoc w powrocie ich matki do domu, syn Paweł z Odessy. Peszkowa wtedy zajmowała się udzielaniem pomocy więźniom politycznym. Udzieliła formalnej odpowiedzi, że prośbę Pawła przekazała do OGPU w Charkowie, żeby przyśpieszono zakończenie śledztwa przeciwko Katarzynie Woronajew. Będąc w Kałudze, Woronajew otrzymał list od rodzonej siostry ze stanicy Nieplujewkiej. Dowiedział się o smutnej nowinie - ich mama, Olga Czerkasowa, zmarła jeszcze w 1933 roku, w 85 roku życia. Jak już wspomniano, mogła ona jeszcze w 1926 roku odwiedzić swojego syna
  • 52. Mikitę Czerkasowa w Odessie, przyjęła jego świadectwo i została wierzącą. Zachowała się fotogra ia, na której uwieczniono Olgę Czerkasową, siedzącą z synem i synową w otoczeniu wnuków. Od swoich rodziców otrzymała też list Katarzyna. Jej ojciec, Baszkirow, ciężko chorował i był bliski śmierci, dlatego prosił córkę, żeby przyjechała go od-37 wiedzić. Ale skąd miała zdobyć pieniądze na daleką podróż z Kaługi do Turkiestanu? W innym liście Woronajewowie pocieszają siebie i dzieci, że moskiewski "Inturist" otrzymał z USA niezbędne dokumenty na ich wyjazd do Ameryki. Zwło-ka, jak pisali, następuje tylko z powodu braku paszportów i wiz wyjazdowych. NKWD w Kałudze nie śpieszyło się z ich wydaniem, a wiadomo przecież, że lata 1936-1937 były okresem najsurowszych aresztowań niewinnych ludzi na terenie całej Rosji. PONOWNE UWIĘZIENIE WORONAJEWA W następnym liście Katarzyny z Kaługi do dzieci w USA, czytamy: "16 października 1936 roku ojciec pojechał autem tam, gdzie był w trzydziestym roku. Teraz nie wiem, jak będzie z wyjazdem do was. Znowu przeżycia i łzy...". Półtora miesiąca trzymano Iwana Juchimowicza na NKWD w Kałudze. W grudniu 1936 roku przewieziono go do znanego ze smutnych wiadomości mo-skiewskiego więzienia na Łubiance. Znów znęcanie się i przesłuchiwania. Oskar— żenia te same: antyrewolucyjna działalność, szpieg USA, Ta sama "trójka" decy-duje o losie o iary, wymierzając nowy wyrok. Po miesiącu z Łubianki przewieziono Woronajewa do katorżniczego DOPR w Maryjńsku za Leningradem. Codziennie pędzono więźniów na Białomorski kanał, który budowali ci więźniowie według wskazań Stalina. Z powodu ciężkiej pracy i niedożywienia, ludzie tracili zdrowie oraz siły i każdego dnia setkami umierali. Mało kto pozostał żywym i powrócił na wolność. 0 ostatnim roku przebywania Woronajewa w Maryjńsku nie ma żadnych ani ustnych, ani pisemnych wiadomości. Dzieci zachowały w pamięci
  • 53. y , p y y p ę tylko opowiadanie jednego z więźniów Maryjńska o tym, że ich ojciec został rozszarpany przez psy owczarki, na polecenie enkawudzistów w 1941 lub 1942 roku. Początkowo nawet tresowane psy nie odważyły się rzucić na Iwana Juchimowicza, który skłonił kolana przed śmiercią na leśnej polanie. Dopiero wtedy, gdy stalinowscy oprawcy zaczęli bić o iarę, wtedy i zwierzęta zaczęły rozdzierać ciało wiernego naśladowcy Chrystusa. Ziarna prawdy Chrystusowej, skropionej krwią zwycięskiej wiary Woronajewa, przyniosły ob ite owoce. Na Ukrainie i poza jej granicami pojawiły się setki i tysiące naśladowców Chrystusowych, którzy przeżyli pięćdziesiątnicę i aż dotąd kontynuują rozpoczętą przez Woronajewa pracę zbawienia grzeszników. Dzieci Woronajewa z niepewnością mówią, że ostatnia ustna wiadomość o ojcu dotarła do nich w 1942 roku. Dla zachowania w pamięci dziedzictwa duchowego wspomnę też o bliskich współpracownikach Woronajewa z Wszechukraińskiego Związku Chrześcijan Ewangelicznej Wiary. Byli to: Kołtowicz, Podleśny, Ponurko, But, Ponomarczuk, Kuźmienko, Pawłow, Kusznirowa, Galczuk, Rumszyn, Zamryga, Michno i inni. Między innymi dokumentami zachowała się fotogra ia Rady Związku ChEW Ukrainy, na odwrocie której Iwan Juchimowicz własnoręcznie wymienił nazwiska 38 osób sfotografowanych: I.J. Woronajew – przewodniczący, W.R. Kołtowicz – zastępca, S.A. Aleksik – sekretarz, Zamryga, Pawłow, Kusznirowa, Michno – członkowie Rady. Jak wiadomo, na Drugim Zjeździe Związku w październiku 1927 roku za-stępcami Woronajewa zostali wybrani Kołtowicz i Galczuk, członkami Rady – Rymszyn, Kusznirowa, Pawłow, a sekretarzem Związku – Podleśny. Bracia Rymszyn i Ponomarczuk – zostali wybrani też na kaznodziejów ZChEW. I.J. Woronajew miał od Pana Boga widzenie dotyczące pracy i według tego wzoru budował dzieło Boże. Rozumiał on, że mając nawet pośród siebie obdaro-wanych sług ewangeli , ale bez wyraźnej struktury organizacyjnej, która wyzna-czałaby zależności, obowiązki i ich prawa, byłoby niemożliwe prowadzenie owoc-nej pracy dla Pana Boga.
  • 54. Wielką uwagę zwracał Woronajew na biblijne nauczanie i chrzest Duchem Swiętym. Poprzez czasopismo "Ewangelista" przekazywał zborom naukę biblijną, informował o życiu i pracy w miejscowych zborach oraz o pracy Rady Związku ChEW Ukrainy. Na zakończenie opowiadania o ostatnich dniach życia Iwana Juchimowicza zaznaczam, że w Maryjńskim więzieniu przebywał on w przybliżeniu pięć lat. Piotr Woronajew wspomina, że siostra Del a Fedorowicz prowadziła kore-spondencję z Woronajewem w czasie, gdy mieszkała jeszcze w Odessie. Po 1936 roku posyłała Iwanowi Juchimowiczowi do Maryjńska listy od dzieci. Ale po zastosowaniu izolacji wobec Woronajewa, nie było od niego już żadnej wiadomości. Do wojny siostra Del a przesłała Piotrowi w USA kilka listów Woronajewa na-pisanych w Maryjńsku, ale tych listów obecnie nie znaleziono w archiwum prywat-nym Piotra Woronajewa. PŁACZ RACHELI. ARESZTOWANIE WORONAJEWEJ Nieszczęścia biblijnego sprawiedliwego Joba były ciężkie i z tego powodu, iż następowały jedno po drugim, nie dawały mu odpocznienia. Woronajew wraz z żoną zaznał niemało biedy w północnym obozie, ale to, że cierpieli, modlili się i płakali razem, było dla nich Bożym błogosławieństwem, gdyż mogli pocieszać się nawzajem, razem oczekiwać wyjścia na wolność i spotkania z dziećmi. Teraz nadeszła jeszcze surowsza rozłąka, bo było wiadomo, iż z moskiewskiej Łubianki mało kto powracał. Katarzyna pozostała w Kałudze bez środków do życia. Nie było żadnego człowieka, który by chociaż jej współczuł. Zebrała resztki ubogiego dobytku w paczkę i pojechała schronić się pod ojcowską strzechą do Kizył-Arowatu w Turkiestanie. Miało to miejsce na początku stycznia 1937 roku. Przebywała tutaj prawie rok, a następnie pojechała do swoich dwóch sióstr i brata w Taszkiencie. Z Turkiestanu pisała listy do dzieci w USA. Jak tylko mogła, ukrywała swój adres. Odpowiedzi na jej listy i paczki prosiła wysyłać do Odessy na adres przyjaciółki ich rodziny – Mari Paskałowej. Siostry i brat Katarzyny byli osobami niewierzącymi. Prócz tego, brat był 39
  • 55. komendantem milicji. Nie mogli oni zrozumieć duchowego stanu swojej siostry – chrześcijanki. Oskarżają ją i dokuczają. Biorąc pod uwagę te okoliczności Woronajewa prosi dzieci, aby pisały do niej, na wszelki wypadek, na adres głównego urzędu pocztowego, skąd osobiście będzie odbierać listy. W jednym z listów napisała: "... Mikita choruje i stan jego zdrowia nie poprawia się". Dzieci domyślają się, że Mikita – to zastępcze imię ich ojca. Jednak bez względu na to, jakie środki ostrożności podejmowała Woronajewa, żeby się jakoś ukryć, to dla "wszędzie istniejącego i niezasypiającego" NKWD nie stanowiły one przeszkody. Gdy Woronajewa kolejny raz przyszła po listy do taszkienckiego głównego urzędu pocztowego po kilku miesiącach zamiesz-kiwania tu, natychmiast ją aresztowano i skazano na sześć lat więzienia. Zesłano ją do obozu skazanych w Ferganie. Miało to miejsce latem w 1937 roku. Dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej Woronajewa po raz pierwszy podała wiadomość o sobie (1947 rok). Napisała list na stary adres, który zachowała w pamięci, do przyjaciela jej męża - brata Matysiuka w Nowym Jorku. Poprosiła go o pomoc w odszukaniu jej dzieci i o podanie ich adresów. Podała Matysiukowi imiona wszystkich sześciorga dzieci i daty ich urodzenia. Ani słowem nie wspomniała, że ona nadal przebywa na zesłaniu (Fergana, ul. Internacjonalna 3). Podczas wojny syn Piotr Woronajew kilka razy próbował odszukać rodziców, ale bezskutecznie. Zwrócił się też do Biura Czerwonego Krzyża i do ambasady amerykańskiej w Moskwie oraz do dawnego współpracownika jego ojca w ukraińskim Związku Chrześcijan Ewangelicznej Wiary, brata Ponomarczuka. Odpowiedzi, nawet gdy nadchodziły, były jednej i tej samej treści: "Odnalezienie śla-dów i miejsca przebywania waszego ojca i matki nie udaje się". Dopiero podczas chruszczowskiej odwilży, zgodnie z amnestią z 1958 roku, Katarzynę Woronajewą wypuszczają na wolność. Szybko zawiadomiła o tym dzieci w USA, gdyż w tym czasie już miała adres Piotra, swego syna. W tym samym roku Woronajewa powróciła do Odessy (Wielka Fontanka, Majski Zaułek 1). W Odessie otrzymała pierwszy list od dzieci po wielu latach rozłąki. Uszczęśliwio-na odpowiada na list: "Piotrusiu, jak ty uszczęśliwiłeś mnie i pocieszyłeś matczy-ne zbolałe nieszczęściem i smutkiem serce. Jakże
  • 56. pragnę wszystkich was zobaczyć. Modlę się dniem i nocą, żeby spotkać się z wami i pocieszyć się w mojej starości". Powiadomiła także dzieci o tym, że o Mikicie Pietrowiczu nic nie wie. Pokła-da nadzieję, iż może jej mąż a ich ojciec jeszcze żyje. W 1959 roku Woronajewa pojechała do brata Ponomarczuka, zamieszkałe-go w Kiszyniowie, do braci Zydkowa i Karewa, przebywających w Moskwie, z prośbą o pomoc w odszukaniu jej męża, jednak oni wszyscy rozkładali ręce, bo któż chce mieć do czynienia ze zwiastunem wielkich nieszczęść - KGB. 40 WORONAJEWA Z DZIEĆMI W USA Jeszcze przed wojną w USA rozgorzał niemały ruch o zwolnienie z zesłania misjonarza Woronajewa i jego małżonki. Sprawa ta nabrała wielkiego rozgłosu. Zainteresowało się tą sprawą nie tylko Biuro Czerwonego Krzyża i chrześcijańscy działacze, ale i wysocy urzędnicy państwowi: senatorzy, ambasadorowie, politycy. Z wielką petycją zwrócił się do radzieckiego ambasadora w Waszyngtonie znany wtedy ewangelista Gerard Winrad. Ambasador Trojanowski niechętnie, ale odpowiedział, że sprawa Woronajewych jako obywateli Rosji, leży w kompetencji miejscowej władzy. Rząd USA pozytywnie załatwił prośbę dzieci Woronajewów i wysłał w 1958 roku wizę wjazdową dla ich matki, informując że zwłoka powstała z winy rządu radzieckiego, powstrzymującego wydanie wizy wyjazdowej z Rosji. W 1959 roku sekretarz generalny komunistycznej parti ZSRR – Chruszczow – przybył z wizytą do USA. Pawłowi Woronajewowi udało się przedostać do składu chruszczowskiej delegacji w Waszyngtonie. Próbował doręczyć prośbę sa-memu Chruszczowowi, ale on zarządził, żeby prośbę przyjął sekretarz ambasady. Sam Chruszczow zapoznał się jednak z treścią tej sprawy podczas tej wizyty. W tej sprawie wystąpił także biznesmen Iton, prosząc Chruszczowa o jej pozytywne załatwienie. Tenże biznesmen podarował radzieckiemu
  • 57. liderowi rodowodowe kro-wy mleczne. W zamian Chruszczow podarował mu obraz z rosyjską "trojką" koni z taczanką. Iton był sierotą, którego adoptował miliarder John Rockefel er. Z czasem Iton stał się właścicielem zakładów odlewniczych w Cleveland. Nawet ówczesny kandydat na prezydenta USA, Hubert Hamfrey, także włą— czył się w sprawę Woronajewa. Enkawudziści w Odessie wywierali na Woronajewą ostatni nacisk, żeby zrezygnowała z domagania się wyjazdu do USA. Namówili też M.W. Kuźmienkę, który w tym czasie był starszym prezbiterem odeskiego okręgu ChEW, aby i on wpłynął na Woronajewą. Komuniści podstępnie radzili Woronajewej, żeby zaprosiła wszystkie dzieci z USA do siebie do Odessy. Ale Pan Bóg usłyszał modlitwy matki oraz osieroconych dzieci i do tego nie doszło. Nareszcie, w dniu 8 lipca 1960 roku Katarzyna Woronajewa na zawsze pozostawiła Rosję, w której przeżyła ze swoim mężem ciężkie cierpienia za wiarę. A 9 lipca o jej przybyciu do USA wiedziała cała Ameryka. Spotkały ją wnukowie i dzieci, których nie widziała przez 27 lat. Po wyjściu z samolotu powitał ją wielki tłum czekających osób, a ona odpowiadała machaniem chustki. Z radości często powtarzała: "Cieszę się i jestem szczęśliwa, że zobaczę swoje dzieci". Córka Pawła wręczyła babci bukiet kwiatów. Gdy Piotr pokazał mamie Nadziejkę, wtedy Woronajewa nie mogła powstrzymać się od łez. Przecież ona rozstała się z nią, gdy miała dziesięć lat, a Tymoteusz miał zaledwie pięć lat. Niedługo jednak matka cieszyła się dziećmi i wnukami, a także wolnością w USA. Długoletnia poniewierka w obozach, na zesłaniu i śmierć męża oraz rozłąka z dziećmi, nadłamały jej izyczne siły. W lipcu 1964 roku w Los Angeles, w 74 roku 41 życia, Katarzyna Woronajewa odeszła do przepięknego miejsca, przygotowanego dla niej przez jej Ojca Niebieskiego. Czytając "amerykańskie" listy Woronajewej do dzieci widzimy, że jej radość wkrótce zaczęła łączyć się ze smutkiem i boleścią o zbawienie ich dusz. Chciała ona widzieć w swoich dzieciach ojcowskie samooddanie, wiarę w Chrystusa i bo-gobojne ich życie. Zbory Boże wiele troszczyły się o dzieci misjonarza Woronajewa, nie opu—
  • 58. ściły ich w złym czasie, umożliwiły im naukę w szkołach. Jednak matka pragnęła widzieć w nich coś ważniejszego i czystszego. I to właśnie męczyło jej serce, zmuszało do ciągłego błagania ze łzami w oczach swojego Niebieskiego Ojca o ich los. Z taką modlitwą opuściła ona ziemię wiary i cierpień. MATERIAŁY ARCHIWALNE Materiałów archiwalnych zachowało się nie za dużo, ale i nie mało. Większość z nich znajduje się w posiadaniu Piotra Woronajewa w Cleveland, w USA. Pewną ilość materiałów zebrał zbór zielonoświątkowy w Odessie, gdzie przez pewien okres czasu mieszkał Woronajew. Wszystko to, co posiadamy na dzień dzisiejszy, nie możemy opublikować w tej książeczce, ale autor uważa za korzystne chociażby podanie do wiadomości czytelników treści listu do ambasadora Trojanowskiego oraz niektóre fotogra ie. List do radzieckiego ambasadora w Waszyngtonie – A.A. Trojanowskiego (Tłumaczenie z języka angielskiego) Szanowny Panie Ambasadorze! Sprawa prezbitera Woronajewa, aresztowanego niedawno przez radzieckie KGB w Kałudze, i jego żony, zaczyna przyciągać międzynarodową uwagę. Nie-ludzkie odnoszenie się do tych dobrych ludzi już nabrało szerokiego rozgłosu w wielu krajach świata, między innymi w Angli , Niemczech, Szwecji, Kanadzie i USA. Oburzenie narasta z każdym dniem. Ludzie z wszystkich sfer życia z całe-go kontynentu amerykańskiego zaczynają interesować się szczegółami sprawy Woronajewów. W radio, prasie i z setek mównic omawia się represje stosowane wobec Woronajewów. To samo można zauważyć i za granicą. Na przykład, w Sztokholmie niedawno 5000 osób zorganizowało manifestację protestacyjną, na której jedynym tematem była ta sprawa. Być może pan nie zgadza się z religijnymi poglądami jego przyjaciół w Ameryce, ale aby odwieść krytykę odnośnie czynów waszego rządu w sprawach religijnych, korzystne będzie zwrócenie szczególnej uwagi na treść tego wystąpienia i podjęcie działania w kierunku zwolnienia Woronajewa od dalszych prześladowań ze strony KGB.
  • 59. Obecne oburzenie jest tak wielkie, że osobiście mogę zasypać pański gabi-42 net dziesiątkami tysięcy listów, gdyby okazało się to koniecznym. Zgodnie z ostatnimi publikacjami w prasie, rząd radziecki nigdy nie potrze-bował takiej przychylności opini publicznej ze strony Ameryki niż obecnie. Wiadomo nam, że jest to związane z wewnętrznymi niepowodzeniami w waszym kraju, a także z zewnętrzną nieprzyjaźnią ze strony Japoni , Niemiec i Włoch. Trzeba otwarcie powiedzieć, że obecny stan sprawy Woronajewa zupełnie nie sprzyja przyjacielskim stosunkom pomiędzy naszymi dwoma państwami. Z tych i innych przyczyn ta sprawa powinna być rozpatrzona mądrze i hu-manitarnie bez dalszego zwlekania. Aby odświeżyć pańską pamięć i ze względu na setki tysięcy Amerykanów, którzy będą czytać ten list, gdy go opublikuję, pokrótce przedstawię wydarzenia, które doprowadziły tych dobrych ludzi do obecnego stanu. Woronajew urodził się w Rosji w 1885 roku, w rodzinie włościan. Będąc młodym chłopcem został zmuszony do służby w armi carskiej. Podczas służby wojskowej w Taszkiencie, około 1908 roku, tra i! pod wpływ ewangeli Pana Jezusa Chrystusa. Po nawróceniu przyłączył się do zboru baptystycznego. W 1912 roku z żoną Katarzyną przybył do USA jako emigrant. Uczył się w koledżu na zachodnim wybrzeżu. Opanował angielski język, ukończył kursy teolo-giczne i został pastorem pierwszego rosyjskiego zboru baptystycznego w Seattle. Jego oddanie, uczciwość i wysoka inteligencja - odkryły przed nim nowe możliwości. Został ordynowany na pastora pierwszego rosyjskiego zboru baptystycznego w Nowym Jorku, gdzie jednocześnie pracował jako redaktor znanego czasopisma rosyjskiego "Prawda i Zycie". Później nastąpiła rewolucja październikowa w 1917 roku, podczas której został odwołany Kiereński i przelało się wiele krwi. Po ustanowieniu w Rosji leninowskiej dyktatury, w Stanach Zjednoczonych zostało wydrukowanych wiele artykułów na temat religijnej wolności, która niby to miała być darowana wszystkim ludziom radzieckim. Gdy została uchwalona radziecka konstytucja w 1920 roku, Woronajew, tak jak i tysiące innych jego współ—
  • 60. ziomków, przyjął do wiadomości wieść o wolności religijnej w Rosji za dobrą mo-netę. Z żoną i pięciorgiem dzieci, z których najmłodsze było kilkumiesięcznym niemowlęciem, wypłynął w dniu 15 lipca 1920 roku z Nowego Jorku do swojej ojczystej ziemi. Radziecka władza wydała im pozwolenie na wjazd do kraju, a oni osiedlili się w Odessie. Proszę z łaski swojej zauważyć, że Woronajew mieszkał w USA jako hono-rowy obywatel ponad osiem lat. Tutaj urodziły się jego dzieci, a on zawsze i we wszystkim był lojalny wobec kraju, który go przyjął. Ku swemu zdziwieniu, wkrótce po przyjeździe do ojczyzny zobaczył, że ogień religijnego prześladowania i nienawiści rozpalił się po całym kraju, a ateizm stał się religią nowej władzy. Biorąc pod uwagę postanowienia radzieckiej konsty-tucji, rozpoczął realizację programu chrześcijańskiej służby, która szybko dotarła do wielu okręgów Rosji, Ani razu Woronajew nie naruszy! o icjalnego statusu waszego państwa. Unikał politycznej działalności, nie wtrącał się do żadnej sprawy, pracując wyłącznie w duchowej sferze. 43 Na dzień dzisiejszy ma za sobą ponad sześć lat pobytu w brudnych więzieniach i obozach koncentracyjnych waszego kraju. Do tego czasu nie byt oskarżo-ny o żaden zły czyn, a jednocześnie nie dano mu prawa do prawdziwego sądu i prawa do obrony. Zatrzymam się, aby pana zapytać: gdzie jest radziecka sprawiedliwość, o której tak wiele razy czytamy w propagandowej literaturze, rozpowszechnianej przez komunistyczną partię Stanów Zjednoczonych? Głosi się nam, że Rosja jest "najbardziej wolnym krajem świata". Pracując w ramach waszego prawa, pan Woronajew założył "Wszechukraiński Związek Chrześcijan Ewangelicznej Wiary". W 1926 roku został wybrany pierwszym prezydentem tej organizacji, a także mianowany na redaktora jej apoli-tycznego czasopisma "Ewangelista". Do 1929 roku Związek liczył 126 tysięcy członków, miał 15 tysięcy domów modlitwy i nie mniej niż 10 tysięcy kaznodziejów. Po wydaniu ośmiu numerów czasopismo zostało zdelegalizowane przez wła-dzę radziecką, a założony Związek został zlikwidowany. Proszę zauważyć, szanowny ambasadorze, ten fenomenalny wzrost nastąpił w czasie, gdy wasi liderzy w Moskwie pod kierownictwem Smirdowicza dokładali wszelkich wysiłków, aby stłumić wszystkie dowolne formy religi . Władza radziecka zawsze nie doceniała żywotności i wytrwałości ewangeli Pana Jezusa Chrystusa.
  • 61. Nawet po tym, gdy moskiewscy liderzy zejdą z historycznej areny, Pan Bóg będzie nadal rządzić w niebie i moc Chrystusowej ewangelii wciąż będzie odczu-wana na ziemi. Masy Rosjan nadal będą chwalić Pana Boga-Jahwe w swoich sercach. Prawda duchowa nie może być pokonana izyczną bronią. W ciągu tego okresu czasu, gdy praca Woronajewa rozszerzała się i przynosiła korzyść dziesiątkom tysięcy ludzi w Rosji, odeskie GPU nieustannie dokła-dało wszelkich wysiłków, żeby go przestraszyć. Ta sytuacja trwała pomimo, że Związek był o icjalnie zarejestrowany w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Ukrainy. Ponad rok prześladowała Woronajewa codziennie tajna policja. Kobieta – szpieg o nazwisku Garyna, przeniknęła do tej organizacji. Po objęciu o icjalnego stanowiska, donosiła do GPU na kierujących Związkiem. Chociaż Woronajew nie miał nic do ukrycia i nie był w niczym winien, zawsze dążył, aby dokładnie przestrzegać postanowień prawa państwowego. Wiadomo panu, że do chrześcijańskich sług w Związku Radzieckim zawsze odnoszo-no się jak do niepoprawnych złoczyńców. Przyjeżdżając do jakiegoś miasta, zobowiązani są do meldowania się i opłacania podatku. Nie korzystają z żadnej wolności i ciągle znajdują się pod nadzorem tajnych agentów. W ten sposób każdy krok pastora Woronajewa był zawsze pod pilnym nadzorem. Przed jego uwięzie-niem przez kilka miesięcy dzwoniono do niego codziennie, żeby zgłaszał się do sztabu GPU. Wreszcie 7 stycznia 1930 roku, podczas głuchej nocy zimowej, Woronajewa aresztowała tajna policja, a cały majątek Związku został skon iskowany. Wszyscy członkowie zarządu Związku także zostali osadzeni za kratami. 44 Ponad rok czasu Woronajew znosił haniebne, straszne tortury w więzieniach Odessy i Charkowa. Nie wystarczyłoby kilku tomów, żeby opisać te wszystkie zdarzenia, związane z jego cierpieniami. W końcu "specjalna trójka" ogłosiła wyrok: pięć lat przymusowych robót. Nie pozwolono mu nawet być obecnym na tak zwanej rozprawie. Oprócz tego, nie miał on prawa do swego obrońcy. Woronajew nawet nie dowiedział się na czym polega jego zły czyn, a przebieg procesu sądowego nigdy nie został opublikowany. Później powiadomiono go z
  • 62. ironią, że został popełniony błąd i wyrok pozbawienia wolności zwiększono jeszcze o dwa lata. Woronajewa zamknięto w jednym z najstraszniejszych obozów w radzieckiej Rosji. Przez sześć lat przeszedł on przez "piekło na ziemi" w syberyjskich la-sach, gdzie, jak wiadomo, wielu rosyjskich chrześcijan zginęło, jak niewolnicy na galerach. 400 mil za Kotłasem, nad lodowatymi brzegami rzeki Peczory, ten Boży człowiek był zmuszony do przebywania pod stałym nadzorem strażników, rąbania drzew, budowania dróg, kopania kanału, pracy w kopalniach węgla i miedzi, do wykonywania innych prac przymusowych wyłącznie za to, że był chrześcijaninem. Gdy przyjaciele i dzieci w USA dowiedzieli się o nieszczęściu Iwana Woronajewa, zebrano 1500 dolarów, żeby wykupić paszport wyjazdowy do Ameryki dla jego żony Katarzyny Woronajew. Gdy tylko podanie na wyjazd zostało złożone, a pieniądze wpłacone, GPU o świcie 10 marca 1933 roku aresztowało ją. Chorą za-brano z łóżka, odrywając ją od swoich dwojga maleńkich dzieci: Tymoteusza (5 lat) i Nadziei (10 lat). Zona Woronajewa została osadzona w odeskim więzieniu. To było odpowiedzią tajnej policji na prośbę o zezwolenie na wyjazd z kraju! Proszę sobie wyobrazić uczucia tych dwojga dzieci, które zostały pozbawione matki, opuszczone bez pomocy w pustym mieszkaniu. Po kilku miesiącach przebywania w więziennym szpitalu, gdy pozostała z niej tylko skóra i kości, tę uczciwą chrześcijankę wywieziono kilka tysięcy mil do obozu dla skazanych. Później, w sierpniu 1934 roku, przeniesiono ją do więziennego obozu, w którym przebywał jej mąż. Była tam zmuszona do pracy jako sprzątaczka w biu-rach i składach, do prania odzieży dla strażników obozowych w lodowatej wodzie, mycia podłóg, wynoszenia śmieci – była dosłownie "kozłem o iarnym". Jest ona jedną z tysięcy tych, którzy znosili i znoszą podobny los! Z dziesięciu tysięcy kaznodziejów, którzy byli w Związku Woronajewa do 1929 roku, prawie połowa już zginęła, a ci, co pozostali żywi, zostali skazani na taki sam los, jak ich przewodniczący. Po przeżyciu tylu trudności i prób, pastor Woronajew z żoną powrócił na wolność w czerwcu ubiegłego roku, osiedlając się w Kałudze, w odległości kilku-set mil od Moskwy.