2. COPRZEKONUJECIĘDONETWORKINGU?
Skuteczność. Wyraźnie widać różnicę pomiędzy docieraniem do
potencjalnych pracodawców z wykorzystaniem informacji
uzyskanych przez "znajomych znajomych", w porównaniu do
działań ograniczających się do odpowiadania na
ogólnodostępne ogłoszenia o pracy. Procent pozytywnych
reakcji (a na pewno - jakichkolwiek reakcji) jest o rząd wielkości
wyższy w przypadku kontaktów networkingowych. Lepsze jest
też dopasowanie kandydata do potencjalnej roli, ponieważ
zwykle można w ten sposób uzyskać więcej informacji (jest
lepsza interakcja już na początkowym etapie procesu).
Zalety networkingu są też widoczne z punktu widzenia
potencjalnego pracodawcy. Przede wszystkim trafia do niego
osoba, o której może się dowiedzieć dużo więcej, niż w
przypadku otwartej rekrutacji.
3. WJAKISPOSÓBUDAJECISIĘZNALEŹĆKONTAKTY
NETWORKINGOWE?
Ja zacząłem od kilku telefonów do najbliższych kolegów
i znajomych. Potem zrobiłem to w sposób bardziej
systematyczny: przejrzałem wszystkie kontakty, jakie miałem
na LinkedIn i GoldenLine oraz w swoje książce adresowej
i wytypowałem grupę osób, która potencjalnie mogłaby mi
pomóc (osoby pracujące w interesującej mnie firmie lub
interesującej mnie branży, albo po prostu takie, które mogły
mieć rozeznanie w sytuacji na rynku). Każdą rozmowę starałem
się wykorzystać do zebrania dalszych informacji o rynku -
w tym również o kolejnych przydatnych kontaktach.
4. COTWOIMZDANIEMLEPIEJDZIAŁAIDLACZEGO:
TELEFONCZYE-MAIL?
Generalnie zawsze lepiej działa telefon, a jeszcze lepiej
spotkanie. To zresztą jest zasada znana wszystkim
handlowcom (a przecież chcemy "sprzedać" siebie -
jakkolwiek mało elegancko by to brzmiało).
Ale w przypadku niektórych osób (ze względu na słabszy
poziom znajomości) łatwiej mi było zainicjować (odświeżyć)
kontakt przy pomocy e-maila lub komunikacji na LinkedIn, a
dopiero w kolejnym kroku rozmawiałem przez telefon lub się
spotykałam z daną osobą. Czasem już komunikacja pisemna
pokazywała, że nie ma sensu tego ciągnąć.
5. CZYMASZJAKIEŚ„SZTUCZKI”
KTÓREPOMAGAJĄCIWNETWORKINGU?
Nie nazywałbym tego "sztuczkami", bo nazwa kojarzy
mi się z jakimś rodzajem oszustwa. Moim zdaniem
każdy fałsz bardzo szybko wychodzi i można tym
sposobem spalić sobie kontakt. Jeśli chodzi o przydatne
techniki, to na pewno trzeba opanować to, czego
uczycie na seminariach: "60-tka", exit-statement,
no i ćwiczyć w ogóle rozmowy kwalifikacyjne ze swoim
coachem. To wszystko przydaje się już na etapie
rozmów ze znajomymi - nawet, jeśli to są bardzo
dobrzy koledzy, to przekaz powinien być spójny z tym,
co mówimy niezależnie od tego, z kim się wtedy
spotykamy.
Koniecznie trzeba wiedzieć, czego się szuka (jaki rodzaj
pracy - na takim poziomie szczegółowości, jaki ma sens
w danym przypadku). No i - zresztą zgodnie
z zaleceniami DBM - trzeba umieć sformułować
oczekiwania wobec rozmówcy: Nie "pomóż mi znaleźć
pracę", tylko raczej "powiedz, jak wygląda w tej chwili
rynek pracy w interesującym mnie obszarze" (chyba,
że ma się już pytania bardziej szczegółowe dotyczące
konkretnej firmy lub stanowiska).