SlideShare a Scribd company logo
1 of 23
Download to read offline
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .
ZŁOTA GAŁĄZKA
  i inne baśnie
ZŁOTA
GAŁĄZKA
   i inne baśnie

 Hans Christian Andersen
 Wilhelm i Jakub Grimm
   Edward Leszczyński
   Bolesław Londyński
     Andrzej Sarwa




    Armoryka
 SANDOMIERZ 2009
Redaktor: Władysław Kot
                           Projekt okładki: Juliusz Susak




 Ilustracja na okładce: Gustave Doré (1832-1883) - Illustration for Charles Perrault's La Belle
   au Bois Dormant from Histoires ou Contes du Temps passé: Les Contes de ma Mère l'Oye
(1697). Gustave Doré's illustrations appear in an 1867 edition entitled Les Contes de Perrault.
                        Third of six engravings (licencja public domain),
                źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:Labelle3.jpg

  Tytuł książki na okładce złożono czcionką – Burgundian.ttf i użyto inicjału Fraticelli.ttf, których autorem
                     i właścicielem jest Dave Nalle, The Scriptorium, www.fontcraft.com
         Burgundian.ttf and Fraticelli.ttf font copyright 2008 by The Scriptorium, all rights reserved




                     Copyright © 2009 by Wydawnictwo
                   i Księgarnia Internetowa ARMORYKA




                     Wydawnictwo ARMORYKA
                             ul. Krucza 16
                        27–600 Sandomierz
                         tel (0–15) 833 21 41
              e–mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl
                  http://www.armoryka.strefa.pl/




                            ISBN 978–83–60276–72–3
Edward Leszczyński

                ZŁOTA GAŁĄZKA

                 powiastka fantastyczna


                W Zaczarowanym Lesie

   Rycerz Sławomir powracał z wyprawy krzyżowej, gdzie
w krajach dalekich wiele łbów tureckich pościnał, walcząc
z nieustraszonym męstwem o wyswobodzenie grobu Zbawi-
ciela. Wiela ludów poznał, wiele miast zwiedził, wiela dziwom
i cudom napatrzył się po drodze — a teraz na swoim wiernym
białym konin powracał do domu.
   Powracał, ale nie śpieszno mu było. Przywykł już do owej
włóczęgi po świecie, zasmakował w przygodach i niebezpie-
czeństwach, z których los szczęśliwy wyprowadził go zdro-
wym i całym.
   Dziwne zaiste były te przygody. Spotykał wielkoludów
i karłów, walczył szczęśliwie z potwornymi smokami, noco-
wał w zamkach zaczarowanych, które o świcie rozpływały się
jak mgła poranna. Nieomal dzień każdy przynosił mu nowe
niespodziewane przygody.

                             5
Śniły mu się one teraz po nocach tak uporczywie i wyraź-
nie, ze często zrywał się ze snu, chwytał za swoją szablicę,
myśląc, że jakiś potwór lub rycerz czyha na jego zgubę. Ale
potworów i błędnych rycerzy już nie spotykał, kraj dookoła
stawał się bardziej podobnym do znanych mu przed laty oko-
lic; więc wiedział, że już powraca, że pewnie już nic niezwy-
kłego w drodze powrotnej nie spotka.
    Tak jadąc zwolnił biegu koniowi i było mu dziwnie mar-
kotno. Zapewne dawne troski i kłopoty czekają nań po po-
wrocie. Wśród sąsiadów miał bowiem wiela nieprzyjaciół,
którzy patrzyli z zawiścią na jego dostatki, a zazdrościli mu
męstwa i sławy, jaką już w kraju potrafił sobie zdobyć.
    Pod brzemieniem tych myśli pochylił Sławomir głowę i po-
grążony w zadumie nie spostrzegł, ze droga, którą jechał, sta-
wała się coraz bardziej dzika i ponura, ze duże czarne ptaki
migały się w przestworzu, a z lasu do którego się zbliżał dola-
tywały głosy, podobne do płaczu dziecka i hukania puszczyka.
    Dopiero w głębi lasu gałąź, zwisająca z drzewa, o którą za-
wadził szyszakiem zbudziła go z tej zadumy.
    Rozglądnął się i pomyślał: gdyby to był las zaczarowany!
Ale głosy, brzmiące przed chwilą, umilkły, w nieruchomym
powietrzu liść żaden nie drgnął na gałązce; tylko głuche stą-
panie kopyt końskich mąciło ciszę, nadchodzącego wieczoru.
    Dziwił się jeno rycerz, że jego koń, oswojony z wszelką
drogą, niepokoi się z lekka i rży lękliwie. Naraz zdało mu się,
te słyszy jakieś głuche odgłosy, ni to człapanie miarowe a ci-
che. Koń szarpnął się niecierpliwie a rycerz odwróciwszy gło-
wę spostrzegł szczególne zjawisko.
    Tuż za nim na dużym białym jeleniu, którego rogi żółte
świeciły w ciemnościach, jak promienie słoneczne, jechał
prześliczny młodzieniec.
    Sławomir wstrzymał niespokojnego wierzchowca, a dziw-
ny jeździec zrównał się z nim w tej chwili i oczy jak gwiazdy
roziskrzone utkwił w jego obliczu.


                              6
— Bądź pozdrowiony rycerzu — odezwał się głosem tak
melodyjnym i miękkim, jakim nikt a ludzi nie przemawiał na
świecie. — Nie spieszno ci wracać do domu; wiem dobrze za
jaką tęsknisz krainą. — Będę twym przewodnikiem; tam jedź-
my, tą ścieżką na prawo.
    — Kto jesteś? — spytał Sławomir.
    — Po cóż ci znać moje imię? Wystarczy wiedzieć ci tyle, że
kraj mój stąd niedaleko.
    Zaledwie kilka kroków ujechali w milczeniu, gdy oto las
przedtem ciemny i zmierzchem ponury, rozjaśnił się niespo-
dzianie, jak gdyby w gąszczy onej rozlała się zorza słoneczna.
Wkrótce zobaczył Sławomir, że wszystkie na drzewach liście
są szczerozłote, a pnie i konary z ciemnego szafiru. Kiedy
chciał się zapytać, co znaczą te dziwy, młodzieniec na białym
jeleniu uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnąwszy rękę, ze-
rwał z drzewa złocistą gałązkę, co miała dziewięć listków po-
dłużnych z czerwono mieniącego się złota.
    — Las, przez który jedziemy, złocistą bujną gęstwiną ota-
cza cudną krainę. Śniła ci się ona nieraz po nocach, nie bę-
dzie zatem ci obca — nieprawda? W tej krainie mieszka prze-
śliczna księżniczka, Widuna. Pałac jej już niedaleko. Dziś
jeszcze możesz stanąć tam gościem.
    Uradował się rycerz Sławomir i zaczął wdzięcznymi słowy
dziękować za dobrą wróżbę, ale nieznany młodzieniec prze-
rwał mu, mówiąc:
    — Prawdą jest to, co rzekłem, lecz los swój sam w ręku
trzymasz. Weź tę złotą gałązkę i strzeż jej przez całe życie. Cu-
downa kraina dziś jeszcze przyjmie cię w gościnę, jeśli z tego
badyla zerwiesz trzy listki złote i za siebie porzucisz.
    Sławomir już chciał to wykonać, lecz tajemniczy młodzie-
niec wstrzymał go nagłym ruchem:
    — Zastanów się — mówił poważnie — i rozważ to w sobie,
rycerzu, czyś gotów rzucić te listki, których bezkarnie nie ze-
rwiesz. Miesiąc jeden przeżyjesz w upojeniu, lecz potem mu-
sisz powracać z pamięcią cudów widzianych do życia, którego

                               7
się lękasz. Brzemię trosk i niepowodzeń, cierpienia i nie-
szczęścia przygniotą twą duszę stęsknioną.
    Posmutniał nieco Sławomir, a młodzian mówił dalej:
    — Gałązka, którą ci dałem, patrz, listków złotych ma dzie-
więć, trzy tylko zerwać masz teraz. W podobny sposób co
roku powtórzy się na twe żądanie tajemny czar twojej doli.
Lecz — dodał poważniejąc — coraz groźniejsze ciosy gotuje ci
los nieubłagany. Więc niech cię wiara wspomaga. Zwątpienie
przyniosłoby ci zgubę.
    — A gdy już listków nie będzie? — przerwał z niepokojem
Sławomir.
    — Kiedy trzy lata upłyną i wszystkie listki już zerwiesz, zo-
stanie ci badyl złoty. Gdy ten przełamiesz odważnie w godzi-
nie ostatniej próby, wypełnią się wreszcie twe losy.
    Rycerz chciał prosić młodzieńca, aby mu tę przyszłość da-
leką rozjaśnił, ale dziwny jeździec zawrócił białego jelenia
i pochyliwszy się do jego uszu, jakby mu coś szeptał tajemnie,
pędem szybkim, jak strzała, zniknął w gąszczu złocistym.
    Zdumiony rycerz patrzył przez chwilę w to miejsce, gdzie
jeszcze złote gałęzie chwiały się z tajemniczym szelestem.
    Ten dziwny leśny jeździec — myślał w głębokiej zadumie
— to szczęście, które doń przyszło. Miałżebym się go wyrzec
z obawy trosk niezbadanych? Po roku może zaniecham nowe-
go wyzwania losu, lecz teraz... i rękę wyciągnął ku listkom.
    Zawahał się jeszcze przez chwilę, a potem ruchem stanow-
czym zerwał trzy złote płatki i szybko rzucił za siebie.
W tej chwili wysoko ponad lasem rozbłysły przedziwne ognie.
Snopy promieni rozpryskiwały się w migotliwe gwiazdy, to
znowu barwnymi smugami wiązały się w przeróżne arabeski,
niby ogniste i kolorowe wstęgi, falujące w przestworzu nie-
bieskim.
    Sławomir nie mógł się dość napatrzeć temu widowisku
i a głową, podniesioną ku niebu, przedzierał się przez gąszcz
złocistego lasu ku miejscu, skąd owe dziwy światła zdawały
się wytryskać.

                               8
Naraz zagasło niebo, a rycerz zdumiony spostrzegł, że las
się już kończy, a w niewielkiej przed nim odległości wznosi
się wśród najbujniejszych ogrodów pałac wspaniały, cały ze
srebra, złota i drogich kamieni. Perłowy dach lśnił się smuga-
mi tęczy, diamentowe okna płonęły, jak słońca, a z wnętrza
rozbrzmiewała cudna muzyka.




                              9
W ogrodach księżniczki


   Przez most zwodzony wjechał rycerz na dziedziniec, gdzie
drożyna paziów, strojnych w czerwone, przetykane złotem
szaty, wyszła na jego przyjęcie.
   W zamku powitała go śliczna księżniczka, pani tej cudnej
krainy.
   — Już wszystko na twe przyjęcie gotowe — rzekła z czaru-
jącym uśmiechem, który jednak nie zdołał rozproszyć dziw-
nego smutku jej oczu. — Światła, które na niebie widziałeś,
miały rozjaśnić ci drogę i moją radość wyrazić. Bądź miłym
gościem w tych progach.
   — O, pani mej duszy, cześć ci za słowa życzliwe. Któż ci za-
powiedział moje przyjście?
   — Złocista strzała z łuku owego młodzieńca, którego w le-
sie spotkałeś, przyniosła mi dobrą nowinę. Witaj i spocznij po
trudach.
   Natychmiast strojnie ubrana służba zaprowadziła rycerza
do złoconej komnaty, a kiedy zdjąwszy zbroję, po długiej po-
dróży wypoczął, zawezwała go księżniczka do sali szmaragdo-
wej na ucztę, złożoną z potraw przedziwnych, jakich dotąd ni-
gdy w życiu nie jadł. W czasie uczty przygrywała niewidzialna
kapela, a chór dziewic pląsał na srebrnej, gładkiej, jak lustro
posadzce. Po skończonej biesiadzie odprowadził rycerza or-

                              10
szak usłużnych paziów na spoczynek do komnaty, której po-
wała lśniła, jak niebo, zasłane gwiazdami.
    Przez wszystkie dni następne przemiła gospodyni urządza-
ła na cześć swego gościa coraz to inne zabawy z muzyką co
dzień bardziej czarującą i coraz to powabniejszymi tańcami.
I z każdym dniem rosła ich miłość.
    Godzinami całymi oprowadzała księżniczka ciekawego
przybysza po obszarach zaklętej dziedziny. A był to jeden cza-
rowny ogród, w którym rosły drzewa o kształtach przedziw-
nych i kwiaty upajające najcudowniejszą wonią. Wśród gazo-
nów, porosłych bujną, pozłocistą murawą, olśniewały oczy
rycerza czarodziejskie fontanny. Były między niemi i takie,
które zamiast wody, migotały dokoła drobniutkim pyłem tę-
czowych opalów, szemrząc łagodnym dźwiękiem najcudow-
niejszych harmonii.
    Wśród tylu rozkosznych powabów zapominał Sławomir, że
czas upływa; zapominał tym łatwiej, że w owym zaczarowa-
nym królestwie słońce nie zachodziło, ani nie wschodziło. Ła-
godne światło napływało ustawicznie z pogodnego nieba,
a rycerzowi zdawało się, że przygasa ono tylko wtedy, gdy
księżniczka go opuszczała. Przycichał wtedy szmer opalowej
fontanny, a kwiaty zadumane przymykały swoje kielichy.
Więc nazwał rycerz jej znikanie zachodem, a przyjścia księż-
niczki po długich godzinach rozłączenia — wschodem.
    W czasie, gdy jej nie widział, śnił o niej w komnacie, co
miała powałę, jak niebo, zasiane gwiazdami.
    — Czy noc zstępuje na ziemię z tą chwilą, co cię ode mnie
odrywa? — pytał się zaniepokojony. — Gdzież jest komnata,
w której spoczywasz? Czemu odchodzisz zawsze tak nagle,
tak tajemniczo?
    — Tu niema dnia ani nocy — odpowiadała Widuna. — Co
cię obchodzi czas, póki żyjesz tu ze mną?
    Wtedy zapominał rycerz, ze czas opływa, a patrząc
w smutne jej oczy uczuwał dziwną pewność, że zna księżnicz-


                              11
kę już dawno. Jej niewytłumaczony smutek budził w nim nie-
pokojąca myśli i przeczucia.
    Przez dłuższy czas zbywała Widuna wszystkie pytania ry-
cerza, dotyczące tajemnicy jej losów, milczeniem uporczy-
wym i zagadkowym, zaklinając go, ażeby był wyrozumiały
i cierpliwy. Raz wreszcie w pobliża opalowej fontanny, zamy-
śliwszy się smętnie, tak rzekła:
    — Cuda, jakie tu widzisz, zdają ci się najwyższą błogością,
lecz wierz, ze jest inna kraina, stokroć od tej piękniejsza. —
Tęsknię, do niej tajemnie.
    — Jestże to możliwe? Gdzież jest owa kraina? — zapytał
rycerz zdziwiony.
    — Posłuszna wyższym wyrokom nic więcej nie powiem ci
o niej. Jeśli wytrwasz do końca na drodze, którą obrałeś, twój
los odsłoni ci kiedyś jej czary.
    — A ty, czy nigdy do niej nie wejdziesz?
    — Posłuchaj — rzekła królewna — czas nadszedł, byś
o mych losach dowiedział się choć tyle, ile mi wolno powie-
dzieć. Zły czarnoksiężnik czyha na moją zgubę, lecz drogę do
mnie zagradza mu las złocisty, otaczający te ogrody, i władca
tego lasu, młodzieniec na białym jeleniu. Szafirowe kamienne
konary, niby ramiona olbrzymów, zdusiłyby każdego śmiałka,
który by samowolnie chciał wtargnąć w te dziedziny. Złociste
gałęzie świerków, niby piły i gwoździe, poszarpałyby jego cia-
ło; nawet piekielna moc czarnoksiężnika nie zmoże ich czuj-
nej straży. Ale gdyby choć jedna złota gałązka z tego lasu do-
stała się w jego posiadanie — droga do mego zamku stałaby
przed nim otworem. Strzeż więc twojego skarbu czujniej, niż
oka własnego, albowiem nie wątpię, że zły czarnoksiężnik
użyje wielkich sposobów, by go od ciebie wyłudzić.
    Słysząc te słowa sposępniał Sławomir, a księżniczka mówi-
ła dalej głosem stłumionym od nadmiaru tajonej boleści:
    — Powiedziałam ci to wszystko, bo za chwil kilka już
z tobą mówić nie będę.


                              12
— Czemu mię dręczysz o ukochana! co masz na myśli, po-
wiedz? — nalegał drżącym głosem zaniepokojony Sławomir?
    — Nic nowego — odrzekła smutnie królewna. W rozko-
szach moich ogrodów zapomniałeś, że czas upływa, a oto
chwila nadeszła, w której musimy się rozstać.
    — Przenigdy — zawołał rycerz.
    Ale królewna ujęła go łagodnie za rękę i patrząc mu w oczy
głęboko, mówiła głosem smutnym, lecz stanowczym:
    — Nie chciej się sprzeciwiać wyższym wyrokom. Strasz-
nym nieszczęściem okupilibyśmy oboje chwili oporu i zwłoki.
Patrz tam na niebo, przed siebie. Za chwilę ujrzysz znak, co
cię ode mnie oderwie — złocistą strzałę młodzieńca z czaro-
dziejskiego lasu. Wtedy musimy się rozstać — ach, oby nie na
zawsze! Nie zawiedź we mnie tej nadziei! Tylko rycerz wybra-
ny przynieść mi może wyzwolenie, jeśli przez moc miłości
i tęsknoty zwycięży największe przeciwności losu i dotrze lo-
tem pragnienia do granic królestwa najwyższej piękności.
Bądź tym wybranym rycerzem! Prawdą jest, że cię kocham
i prawdą jest twoja tęsknota, co cię w tę krainę przywiodła.
Cokolwiek by temu przeczyło, kłamstwem będzie i podszep-
tem zwątpienia.
    Umilkła królewna; w tych ostatnich chwilach nie znaleźli
już oboje żadnego wyrazu. Spleceni niemym uściskiem stali
ponad opalową fontanną, patrząc przerażonym wzrokiem
przed siebie.
    Naraz cudowna rakieta przekreśliła niebo łukiem złoci-
stym. Złota struna zawisła przez chwilę w powietrzu, a potem
rozprysnęła się w przestworzu w tysiące drobnych iskierek,
które jak gwiazdy spadające rozleciały się na błękicie.
    — Żegnaj ukochany! — szepnęła księżniczka wyrwawszy
się z uścisku rycerza,
    A kiedy Sławomir, jakby przykuty do miejsca przedłużał
chwilę rozstania, uczuł nagle, że się pod nim ziemia zatrzęsła.
    — Uchodź — zawołała Widuna — albo jesteśmy zgubieni!


                              13
Za chwile dosiadłszy swego rumaka, który na dziedzińcu
zamkowym stał już osiodłany do drogi, opuszczał Sławomir
zaczarowaną krainę.
    Z żałością w sercu jechał rycerz powoli, schyliwszy głowę
w zamyślenia głębokim, a gdy się po pewnym czasie odwrócił,
by zamek czarodziejski ostatnim pożegnać spojrzeniem, nie
ujrzał już kształtów cudownej budowy. W mroku wieczornym
pogasły złote gałęzie, tylko daleko w tyle świeciły drzew
wierzchołki nikłym, rdzawym poblaskiem dogasającej zorzy.
    W końcu i to światło zagasło; ciemność nieprzejrzanej
nocy ogarnęła las cały, a dziwne głosy, podobne do śmiechu
niby wołania puszczyka rozlegały się z ubocza. Księżyc
wschodził na niebie, gdy rycerz wyjeżdżał z lasu. Nikła po-
świata odsłoniła mu znane okolice. Wypocząwszy cokolwiek,
wyruszył o świcie w dalszą znajomą już drogę.
    Kiedy wreszcie dojeżdżał do tego miejsca, skąd w dzień
pogodny moim już było dojrzeć rycerski zamek, który był
jego siedzibą, stało już słońce wysoko na niebie. Toteż Sławo-
mir zdziwił się nie mało, że nie widzi przed sobą zarysów wy-
niosłej budowli. Zdziwienie to zmieniło się w niepokój, a po-
tem w pewność jakiejś straszliwej klęski, która zamek jego
przodków zrównała z ziemią. Chcąc jak najprędzej spojrzeć
prawdzie w oczy, zatrzymał się w najbliższej wiosce, a to co
się od ludzi miejscowych dowiedział, odsłoniło mu straszną
rzeczywistość. Oto w czasie jego nieobecności zawistny są-
siad, rycerz z dawna roszczący sobie prawa do granicznej
włości, najechał zamek, nielicznych wiernych obrońców wy-
mordował, a z dumnej siedziby jego ojców zostawił tylko gru-
zy.
    Stroskany rycerz spodziewał się, że u sąsiadów znajdzie
przecie trochę życzliwości i poparcia, ale wszędzie przyjmo-
wano go niechętnie — zawistny napastnik pozyskał był sobie
stronników w całej okolicy. Przez pewien czas pocieszał się
tym Sławomir, że znajdzie sprawiedliwość u króla, ale drogę
do tronu zagradzały ma oszczerstwa, jakie jego przeciwnicy

                             14
na prawo i na lewo rozsiewali ku jego zgubie. Głoszono, że
część swych włości uzyskał bezprawnie, że wiąże się z wroga-
mi króla i kraju. Zła sława towarzyszyła mu wszędzie. Na ko-
niec zniechęcony do ludzi, z goryczą i bólem w serca, sprzedał
konia i zbroję i pod nieznanym nazwiskiem wędrując w świat
daleki szukał dla siebie służby.
   I stało się, że on rycerz znakomity, niedawno jeszcze dzie-
dzic rozległych obszarów, został prostym pachołkiem na ksią-
żęcym dworze. Całym jego majątkiem był szczupły woreczek
dukatów i owa złota gałązka, na której sześć złotych listków
lśniło się tajemniczo. Pomny ostrzeżenia księżniczki nie roz-
stawał się z swoim skarbem, jedyną pociechą broniącą go
przed zwątpieniem.




                             15
W państwie podziemnym


   Z niecierpliwością liczył dnie i tygodnie, oczekując tej
chwili, która po upływie roku niedoli przenieść go miała
w czarodziejską krainę nieznanych upojeń i cudów. Obraz za-
czarowanej księżniczki śnił ma się często po nocach, a niekie-
dy na jawie olśniewał znienacka jego duszę przypomnieniem
tak wyrazistym, że Sławomir rozglądał się mimo woli naokoło
siebie, jak gdyby w pobliżu czuł jej żywą obecność.
   Raz, kiedy w dalekim zakątku książęcego parku błądził
w głębokiej zadumie, ujrzał między drzewami dwie kobiece
postacie, zbliżające się powoli ku niemu. Zawrócił w boczną
ścieżkę i na chwilę stracił je z oczu. Naraz na skręcie ujrzał je
tuż przed sobą i zachwiał się w nagłym olśnieniu. Zaczarowa-
na księżniczka szła naprzeciw niego.
   — Tyś to!? — krzyknął rycerz, zerwawszy się ku niej.
   Z okrzykiem przerażenia cofnęły się obie kobiety. Błagalny
głos Sławomira pomknął za uciekającymi:
   — Nie lękaj się! przebóg! Tyś mię nie poznała! Czyż strój
pachołka mógł mię tak zmienić w twych oczach? Spójrz! po-
znaj! najdroższa! Dla mnie opuściłaś swoje zaklęte
królestwo? Szukasz mię, prawda?!
   Obie kobiety zwolniły kroku. Młodsza zatrzymała się
mimo widocznego oporu towarzyszącej.

                               16
— Człowieku — rzekła, zwróciwszy się do Sławomira — je-
steś w błędzie. Kobieta, której pewnie dawno nie widziałeś,
musiała być do mnie podobna!
   Zadrżał — spojrzał księżniczce w oczy, w te cudne oczy,
które takim smutkiem patrzały w zaczarowanej krainie; zim-
ny ich blask zmroził mu duszę i oniemił usta.
   Księżniczka zrobiła ruch do odejścia.
   — Nie odchodź — wykrztusił wtedy z rozpaczą.
   Ale ona już nie spojrzała na niego.
   — To jakiś człowiek szalony — rzekła do towarzyszki —
nieszczęśliwa miłość pomieszała mu rozum — i śpiesznym
krokiem oddaliły się obie kobiety. Rozłożyste krzewy zasłoni-
ły wkrótce ich postacie.
   Sławomir stal przez chwilę jakby przykuty do miejsca.
Groza i obłęd zaćmiły mu oczy. Kiedy wreszcie oprzytomniał,
postanowił — żeby tylko się dało — wywiedzieć od ludzi miej-
scowych o losach księżniczki; nie wątpił bowiem ani przez
chwilę, że ją to spotkał w książęcym ogrodzie.
   Ale to wszystko, cokolwiek usłyszał, nie przyczyniało się
w niczym do rozwiązania niepokojącej zagadki. Mieszkał
wprawdzie na książęcym dworze ktoś, od kogo Sławomir
mógł się spodziewać najwięcej w tej sprawie wskazówek, lecz
rycerz bał się zbliżać do niego.
   Człowiek ten o chytrym a ponurym wyrazie uchodził za
potężnego czarnoksiężnika; na dworze zażywał wielkiego po-
ważania; we wszystkich ważniejszych sprawach zasięgał ksią-
żę jego rady. Pamiętając, że jakiś czarnoksiężnik czyha na
zgubę księżniczki, postanowił Sławomir trzymać się z dala od
tego człowieka.
   Raz, kiedy rozmyślając nad swym losem, w głębokim
ustroniu ogrodu wydobył złotą gałązkę, aby się jej blaskiem
kojącym nacieszyć, usłyszał nagle za sobą skrzeczącym gło-
sem wymówione wyrazy:
   „Cacko, prawdziwe cacko!”


                             17
Szybkim ruchem chowając w zanadrze swoi skarb, odwró-
cił się Sławomir.
    Książęcy czarnoksiężnik stał za nim, patrząc się z szyder-
czym uśmiechem.
    Spostrzegłszy niepokoi i zmieszanie rycerza mówił dalej
głosem zmienionym, brzmiącym teraz dziwnie miękko i ła-
godnie:
    — Zaufaj mi! Wiem dobrze, jaka troska cię gnębi. Księż-
niczka wspominała o swym spotkania i tobą, jak o dziwnej,
niepokojącej przygodzie; ludzie zaczynają cię uważać za czło-
wieka niezupełnie zdrowego na umyśle, miej się na baczno-
ści!
    Niepohamowana rozpacz szarpnęła sercem rycerza.
    — Więc może ty rozświetlisz mi tę straszną tajemnicę —
i zapominając kogo ma przed sobą, opowiedział swoje przy-
gody w zaczarowanej krainie.
    — Gałązka, którą posiadasz — rzekł czarodziej, wysłu-
chawszy opowieści rycerza — zerwana jest z drzewa złudy.
Szatański majak cię opętał. Księżniczka cię nie zna i nigdy
twoją nie będzie. Ale — nie rozpaczaj rycerza! Jeśli mi dasz tę
gałązkę, oprzytomniejesz, jakby ze snu zbudzony. Zapomnisz
— a ja mocą mej wiedzy tajemnej dam ci największe skarby
w zamian za ową gałązkę.
    — Przenigdy! — zawołał rycerz. — Nie złudą, ale prawdą
lśni ten blask złocisty, co mię wiódł w cudną krainę. Odejdź!
nie pragnę twych skarbów.
    To rzekłszy, zerwał się z miejsca.
    — Zobaczymy się jeszcze — zaskrzeczał za odchodzącym
czarodziej.
    Nie oglądając się za siebie, wybiegł Sławomir z ogrodu.
Tego jeszcze dnia opuścił potajemnie dwór książęcy i poszedł,
gdzie go oczy poniosły.
    W rozpaczliwym swym położenia krzepił się jedną nadzie-
ją, że bliską jest już chwila, w której czar przemienienia doko-
na się znów w jego losach.

                              18
Po kilku tygodniach błędnej wędrówki o chlebie i wodzie
nadeszła upragniona godzina. Stojąc nad brzegiem nikłego
strumyka zerwał Sławomir trzy złote listki i rzucił poza siebie.
Listki stoczyły się po brzegu pochyłym i wpadły na dno stru-
myka.
    W tej chwili woda zaczęła się burzyć, fale wznosiły się
i rozlewały coraz szerzej. Zdziwiony rycerz spostrzegł, że dążą
one w przeciwnym niż przedtem kierunku i dziwnie błękit-
nieją w swym biegu. Wkrótce na miejscu nikłego strumyka
potężna cudowna rzeka płynęła szafirową wstęgą, szemrząc
tajemniczo.
    Naraz ujrzał na rzece jakiś przedmiot, którego z dużego
oddalenia nie mógł przez chwilę rozeznać. Przedmiot zbliżał
się ku niemu, rósł w oczach, aż poznał rycerz, że była to ol-
brzymich rozmiarów koncha perłowa, płynąca po fali jak
łódź.
    Prąd wody niósł ją wprost do brzegu, ku miejscu, gdzie
stał Sławomir.
    Postąpił rycerz ku wodzie i śmiałym skokiem dostał się na
konchę, która zachwiała się lekko i w tejże chwili pomknęła
z biegiem rzeki z niesłychaną szybkością.
    Cudna była ta jazda. Drzewa, kamienie, piaski i łąki nad-
brzeżne uciekały sprzed oczu w niewstrzymanej gonitwie,
a nowe dziwne krajobrazy, coraz bardziej górzyste, o poszar-
panych liniach, coraz dziksze, wyłaniały się z przestrzeni.
Szum rzeki szafirowej, świszczący pęd powietrza, oszołamiał
zmysły przedziwnym rozgwarem. Zdawało się rycerzowi, że
słyszy rozmaite głosy wyłaniające się z monotonnego dudnie-
nia; jakoweś szepty, słowa, jakiejś dźwięki tak dziwne, a prze-
cież jakoby znajome — jednoczyły się w jeden akord oszoło-
mienia.
    W dziką zakrętną dolinę między podskalne usypiska nad-
brzeżnych turni wpłynęła koncha perłowa.
    Naraz ujrzał Sławomir, jak spomiędzy mas skalnych wyło-
niła się naprzeciw niego postać olbrzyma. Poznał, a raczej od-

                              19
gadł, że to zły czarnoksiężnik usiłuje zagrodzić mu drogę.
Ciałem, które wyolbrzymiało do rozmiarów skały wysokiej
zaparł się w rumowiskach kamieni, chwyciwszy potwornymi
rękami wierzchołek wystającej turni.
   Było to miejsce, w którym rzeka, przeciskając się między
wyrwami skalnymi, miotała się w biegu w szalonych podrzu-
tach spienionego nurtu Z przerażeniem spostrzegł Sławomir,
że pod naciskiem nieludzkich ramion olbrzyma przegibnął
się turni wierzchołek i oderwany od swojej podstawy ranął na
pochyłość skały. Sławomir przymknął oczy. Ogłaszający gru-
chot wstrząsnął powietrze. Zdało się rycerzowi, że wszystkie
turnie walą się mu na głowę. Szmerem sypiących się rumo-
wisk przebrzmiały w górze grzmoty kamienne.
   Rycerz otworzył oczy i ujrzał — z niezmiernym zdumie-
niem — kamienne sklepienie nad głową. Łożyskiem pół-
mrocznego korytarza płynęła koncha perłowa.
   Zrozumiał, co się stało. Oto tajemnicza rzeka znalazła dro-
gę w podziemiu w chwili, gdy druzgocące głazy waliły się
w jej koryto. Był uratowany.
   Prąd ciemnoszafirowy płynął teraz zwężonym korytem,
zmieniając co chwila kierunek. Różowe światło — jakby od
łuny pożarnej — rozjaśniało coraz to silniej ponury półmrok
wąwozu. Rozglądając się uważnie spostrzegł Sławomir, że
światłość ta promienieje z dużych czerwonych kamieni,
tkwiących w ścianach podziemia. Wartkim nurtem niesiona
wpłynęła łódź perłowa w obręb szerokiej przestrzeni, zalanej
światłem jaśniejszym. Tajemnicza rzeka rozdzielała się tu na
kilka drobnych strumyków, które wąskimi smugami ciemno-
szafirowej barwy gubiły się w skalnych przyściennych czelu-
ściach.
   W malutkiej zatoce przy stopniach marmurowego tarasu
zatrzymała się koncha, jak gdyby osiadła na mieliźnie.
   Sławomir poznał, że miejsce, w którym się znajduje, two-
rzy jakoby dziedziniec jakiejś olbrzymiej budowli, wykutej
w skałach podziemia. W kamiennej bramie za tarasem ukazał

                             20
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
                      pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,
e-booki .

More Related Content

What's hot

Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”Wroclaw
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...e-booksweb.pl
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebooke-booksweb.pl
 
Szekspir Makbet Demo
Szekspir Makbet DemoSzekspir Makbet Demo
Szekspir Makbet Demoguest28973a5
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjawiosenka
 
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebookGeraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebooke-booksweb.pl
 
Złota kaczka prezentacja
Złota kaczka prezentacjaZłota kaczka prezentacja
Złota kaczka prezentacjawiosenka
 
89 fragment
89 fragment89 fragment
89 fragmentMirzam86
 
Jacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączkaJacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączkaPatrycja Łukaszek
 
Prororoctwa KróLowej Saby
Prororoctwa KróLowej SabyProroroctwa KróLowej Saby
Prororoctwa KróLowej Sabyguest51f3e84
 
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulzDa grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulzHShot
 
Prezentacja maturalna Iga
Prezentacja maturalna IgaPrezentacja maturalna Iga
Prezentacja maturalna Igaipm94
 
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebook
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebookSynagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebook
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebooke-booksweb.pl
 

What's hot (20)

Legenda o smaku wawelskim 1
Legenda o smaku wawelskim 1Legenda o smaku wawelskim 1
Legenda o smaku wawelskim 1
 
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
Drugie wydanie gazetki „Krasnalove wieści”
 
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego   wiktor gomuli...
Grandmuszkieter. powieść historyczna z czasów Augusta Mocnego wiktor gomuli...
 
Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres
Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, BezkresAndrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres
Andrzej Dybczak, Z perspektywy czasu, Bezkres
 
Mała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebookMała Garbo - ebook
Mała Garbo - ebook
 
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebookCzerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
Czerwony byk - Mirosław M. Bujko - ebook
 
Szekspir Makbet Demo
Szekspir Makbet DemoSzekspir Makbet Demo
Szekspir Makbet Demo
 
Bazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacjaBazyliszek prezentacja
Bazyliszek prezentacja
 
Bajki mongolskie
Bajki mongolskieBajki mongolskie
Bajki mongolskie
 
Bajki mongolskie
Bajki mongolskieBajki mongolskie
Bajki mongolskie
 
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebookGeraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
 
Bajki perskie
Bajki perskieBajki perskie
Bajki perskie
 
Bajki perskie
Bajki perskieBajki perskie
Bajki perskie
 
Złota kaczka prezentacja
Złota kaczka prezentacjaZłota kaczka prezentacja
Złota kaczka prezentacja
 
89 fragment
89 fragment89 fragment
89 fragment
 
Jacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączkaJacek hugo-bader biała gorączka
Jacek hugo-bader biała gorączka
 
Prororoctwa KróLowej Saby
Prororoctwa KróLowej SabyProroroctwa KróLowej Saby
Prororoctwa KróLowej Saby
 
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulzDa grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz
 
Prezentacja maturalna Iga
Prezentacja maturalna IgaPrezentacja maturalna Iga
Prezentacja maturalna Iga
 
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebook
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebookSynagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebook
Synagoga Szatana - Stanisław Przybyszewski - ebook
 

Similar to Złota gałązka i inne baśnie - ebook

Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Wroclaw
 
Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Wroclaw
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....e-booksweb.pl
 
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...e-booksweb.pl
 
Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Wroclaw
 
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebookŻycie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebooke-booksweb.pl
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebomythmickey
 
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!Wroclaw
 
Krasnalowe Wieści - listopad 2021
Krasnalowe Wieści - listopad 2021Krasnalowe Wieści - listopad 2021
Krasnalowe Wieści - listopad 2021Wroclaw
 
Warszawskie legendy
Warszawskie legendyWarszawskie legendy
Warszawskie legendywiosenka
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebooke-booksweb.pl
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebooke-booksweb.pl
 
Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021Wroclaw
 
Przewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuPrzewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuEwa Gajek
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebooke-booksweb.pl
 
Snowwhite
SnowwhiteSnowwhite
Snowwhiteedytatg
 
Komiks
KomiksKomiks
KomiksTeresa
 

Similar to Złota gałązka i inne baśnie - ebook (19)

Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05Krasnalowe wiesci 05
Krasnalowe wiesci 05
 
Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021Krasnalove Wieści - maj 2021
Krasnalove Wieści - maj 2021
 
Beowulf - ebook
Beowulf - ebookBeowulf - ebook
Beowulf - ebook
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
 
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
 
Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022Krasnalowe Wieści - maj 2022
Krasnalowe Wieści - maj 2022
 
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebookŻycie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
Życie owadów - Wiktor Pielewin - ebook
 
Manuel lisa słodkie niebo
Manuel lisa   słodkie nieboManuel lisa   słodkie niebo
Manuel lisa słodkie niebo
 
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!
Pierwsze wydanie magazynu „Krasnalove wieści” w 2022 roku!
 
Krasnalowe Wieści - listopad 2021
Krasnalowe Wieści - listopad 2021Krasnalowe Wieści - listopad 2021
Krasnalowe Wieści - listopad 2021
 
Warszawskie legendy
Warszawskie legendyWarszawskie legendy
Warszawskie legendy
 
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebookKrólowa Camilla - Sue Townsend - ebook
Królowa Camilla - Sue Townsend - ebook
 
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebookMroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
Mroczne opowieści - Anna Olimpia Mostowska - ebook
 
Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021Krasnalove Wieści - lipiec 2021
Krasnalove Wieści - lipiec 2021
 
Przewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciuPrzewodnik po zyciu
Przewodnik po zyciu
 
Bajki indonezyjskie
Bajki indonezyjskieBajki indonezyjskie
Bajki indonezyjskie
 
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebookMały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
Mały palec Buddy - Wiktor Pielewin - ebook
 
Snowwhite
SnowwhiteSnowwhite
Snowwhite
 
Komiks
KomiksKomiks
Komiks
 

More from e-booksweb.pl

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebooke-booksweb.pl
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebooke-booksweb.pl
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebooke-booksweb.pl
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebooke-booksweb.pl
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebooke-booksweb.pl
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebooke-booksweb.pl
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebooke-booksweb.pl
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebooke-booksweb.pl
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebooke-booksweb.pl
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebooke-booksweb.pl
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebooke-booksweb.pl
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebooke-booksweb.pl
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebooke-booksweb.pl
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebooke-booksweb.pl
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...e-booksweb.pl
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebooke-booksweb.pl
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebooke-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...e-booksweb.pl
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebooke-booksweb.pl
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebooke-booksweb.pl
 

More from e-booksweb.pl (20)

Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebookJak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
Jak zdobyć zielona kartę i wizy czasowe - ebook
 
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebookJak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
Jak zachęcać do czytania. Minilekcje dla uczniów gimnazjum i liceum - ebook
 
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebookABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
ABC emigranta - Honorata Chorąży-Przybysz - ebook
 
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebookŻycie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
Życie, sprawy i wędrówka do piekła doktora jana fausta - ebook
 
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebookżYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
żYcie przed życiem, życie po życiu. Zaświaty w tradycjach niebiblijnych - ebook
 
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebookZwielokrotnianie umysłu - ebook
Zwielokrotnianie umysłu - ebook
 
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebookZrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
Zrobię to dzisiaj! - Bartłomiej Popiel - ebook
 
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebookZostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
Zostań Kopernikiem! - Halina Gumowska - ebook
 
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebookZnaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
Znaki i przepowiednie nadchodzącego końca świata - ebook
 
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebookZłodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
Złodziejka pamięci - Krystyna Kofta - ebook
 
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebookZdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
Zdobycie sandomierza (rok 1809) - Walery Przyborowski - ebook
 
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebookZbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
Zbuduj trwałą i szczęśliwą przyjaźń - Anna Grabka - ebook
 
Zarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebookZarządzanie pracą - ebook
Zarządzanie pracą - ebook
 
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebookZakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
Zakłady sportowe i bukmacherskie kontra multilotek - ebook
 
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
Zagadki ludzkiej natury huna - tajemna wiedza kahunów, hipnoza, duchy, zjawy,...
 
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebookWypełnianie dokumentów ZUS - ebook
Wypełnianie dokumentów ZUS - ebook
 
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebookWymiar i rozkład czasu pracy - ebook
Wymiar i rozkład czasu pracy - ebook
 
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
Warsztaty edukacji twórczej. Jak rozwijać osobowość przez sztukę. Program int...
 
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebookWarsztaty edukacji teatralnej - ebook
Warsztaty edukacji teatralnej - ebook
 
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebookUdręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
Udręczeni przez demony. Opowieści o szatańskim zniewoleniu - ebook
 

Złota gałązka i inne baśnie - ebook

  • 1.
  • 2. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .
  • 3. ZŁOTA GAŁĄZKA i inne baśnie
  • 4.
  • 5. ZŁOTA GAŁĄZKA i inne baśnie Hans Christian Andersen Wilhelm i Jakub Grimm Edward Leszczyński Bolesław Londyński Andrzej Sarwa Armoryka SANDOMIERZ 2009
  • 6. Redaktor: Władysław Kot Projekt okładki: Juliusz Susak Ilustracja na okładce: Gustave Doré (1832-1883) - Illustration for Charles Perrault's La Belle au Bois Dormant from Histoires ou Contes du Temps passé: Les Contes de ma Mère l'Oye (1697). Gustave Doré's illustrations appear in an 1867 edition entitled Les Contes de Perrault. Third of six engravings (licencja public domain), źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:Labelle3.jpg Tytuł książki na okładce złożono czcionką – Burgundian.ttf i użyto inicjału Fraticelli.ttf, których autorem i właścicielem jest Dave Nalle, The Scriptorium, www.fontcraft.com Burgundian.ttf and Fraticelli.ttf font copyright 2008 by The Scriptorium, all rights reserved Copyright © 2009 by Wydawnictwo i Księgarnia Internetowa ARMORYKA Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27–600 Sandomierz tel (0–15) 833 21 41 e–mail: wydawnictwo.armoryka@interia.pl http://www.armoryka.strefa.pl/ ISBN 978–83–60276–72–3
  • 7. Edward Leszczyński ZŁOTA GAŁĄZKA powiastka fantastyczna W Zaczarowanym Lesie Rycerz Sławomir powracał z wyprawy krzyżowej, gdzie w krajach dalekich wiele łbów tureckich pościnał, walcząc z nieustraszonym męstwem o wyswobodzenie grobu Zbawi- ciela. Wiela ludów poznał, wiele miast zwiedził, wiela dziwom i cudom napatrzył się po drodze — a teraz na swoim wiernym białym konin powracał do domu. Powracał, ale nie śpieszno mu było. Przywykł już do owej włóczęgi po świecie, zasmakował w przygodach i niebezpie- czeństwach, z których los szczęśliwy wyprowadził go zdro- wym i całym. Dziwne zaiste były te przygody. Spotykał wielkoludów i karłów, walczył szczęśliwie z potwornymi smokami, noco- wał w zamkach zaczarowanych, które o świcie rozpływały się jak mgła poranna. Nieomal dzień każdy przynosił mu nowe niespodziewane przygody. 5
  • 8. Śniły mu się one teraz po nocach tak uporczywie i wyraź- nie, ze często zrywał się ze snu, chwytał za swoją szablicę, myśląc, że jakiś potwór lub rycerz czyha na jego zgubę. Ale potworów i błędnych rycerzy już nie spotykał, kraj dookoła stawał się bardziej podobnym do znanych mu przed laty oko- lic; więc wiedział, że już powraca, że pewnie już nic niezwy- kłego w drodze powrotnej nie spotka. Tak jadąc zwolnił biegu koniowi i było mu dziwnie mar- kotno. Zapewne dawne troski i kłopoty czekają nań po po- wrocie. Wśród sąsiadów miał bowiem wiela nieprzyjaciół, którzy patrzyli z zawiścią na jego dostatki, a zazdrościli mu męstwa i sławy, jaką już w kraju potrafił sobie zdobyć. Pod brzemieniem tych myśli pochylił Sławomir głowę i po- grążony w zadumie nie spostrzegł, ze droga, którą jechał, sta- wała się coraz bardziej dzika i ponura, ze duże czarne ptaki migały się w przestworzu, a z lasu do którego się zbliżał dola- tywały głosy, podobne do płaczu dziecka i hukania puszczyka. Dopiero w głębi lasu gałąź, zwisająca z drzewa, o którą za- wadził szyszakiem zbudziła go z tej zadumy. Rozglądnął się i pomyślał: gdyby to był las zaczarowany! Ale głosy, brzmiące przed chwilą, umilkły, w nieruchomym powietrzu liść żaden nie drgnął na gałązce; tylko głuche stą- panie kopyt końskich mąciło ciszę, nadchodzącego wieczoru. Dziwił się jeno rycerz, że jego koń, oswojony z wszelką drogą, niepokoi się z lekka i rży lękliwie. Naraz zdało mu się, te słyszy jakieś głuche odgłosy, ni to człapanie miarowe a ci- che. Koń szarpnął się niecierpliwie a rycerz odwróciwszy gło- wę spostrzegł szczególne zjawisko. Tuż za nim na dużym białym jeleniu, którego rogi żółte świeciły w ciemnościach, jak promienie słoneczne, jechał prześliczny młodzieniec. Sławomir wstrzymał niespokojnego wierzchowca, a dziw- ny jeździec zrównał się z nim w tej chwili i oczy jak gwiazdy roziskrzone utkwił w jego obliczu. 6
  • 9. — Bądź pozdrowiony rycerzu — odezwał się głosem tak melodyjnym i miękkim, jakim nikt a ludzi nie przemawiał na świecie. — Nie spieszno ci wracać do domu; wiem dobrze za jaką tęsknisz krainą. — Będę twym przewodnikiem; tam jedź- my, tą ścieżką na prawo. — Kto jesteś? — spytał Sławomir. — Po cóż ci znać moje imię? Wystarczy wiedzieć ci tyle, że kraj mój stąd niedaleko. Zaledwie kilka kroków ujechali w milczeniu, gdy oto las przedtem ciemny i zmierzchem ponury, rozjaśnił się niespo- dzianie, jak gdyby w gąszczy onej rozlała się zorza słoneczna. Wkrótce zobaczył Sławomir, że wszystkie na drzewach liście są szczerozłote, a pnie i konary z ciemnego szafiru. Kiedy chciał się zapytać, co znaczą te dziwy, młodzieniec na białym jeleniu uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnąwszy rękę, ze- rwał z drzewa złocistą gałązkę, co miała dziewięć listków po- dłużnych z czerwono mieniącego się złota. — Las, przez który jedziemy, złocistą bujną gęstwiną ota- cza cudną krainę. Śniła ci się ona nieraz po nocach, nie bę- dzie zatem ci obca — nieprawda? W tej krainie mieszka prze- śliczna księżniczka, Widuna. Pałac jej już niedaleko. Dziś jeszcze możesz stanąć tam gościem. Uradował się rycerz Sławomir i zaczął wdzięcznymi słowy dziękować za dobrą wróżbę, ale nieznany młodzieniec prze- rwał mu, mówiąc: — Prawdą jest to, co rzekłem, lecz los swój sam w ręku trzymasz. Weź tę złotą gałązkę i strzeż jej przez całe życie. Cu- downa kraina dziś jeszcze przyjmie cię w gościnę, jeśli z tego badyla zerwiesz trzy listki złote i za siebie porzucisz. Sławomir już chciał to wykonać, lecz tajemniczy młodzie- niec wstrzymał go nagłym ruchem: — Zastanów się — mówił poważnie — i rozważ to w sobie, rycerzu, czyś gotów rzucić te listki, których bezkarnie nie ze- rwiesz. Miesiąc jeden przeżyjesz w upojeniu, lecz potem mu- sisz powracać z pamięcią cudów widzianych do życia, którego 7
  • 10. się lękasz. Brzemię trosk i niepowodzeń, cierpienia i nie- szczęścia przygniotą twą duszę stęsknioną. Posmutniał nieco Sławomir, a młodzian mówił dalej: — Gałązka, którą ci dałem, patrz, listków złotych ma dzie- więć, trzy tylko zerwać masz teraz. W podobny sposób co roku powtórzy się na twe żądanie tajemny czar twojej doli. Lecz — dodał poważniejąc — coraz groźniejsze ciosy gotuje ci los nieubłagany. Więc niech cię wiara wspomaga. Zwątpienie przyniosłoby ci zgubę. — A gdy już listków nie będzie? — przerwał z niepokojem Sławomir. — Kiedy trzy lata upłyną i wszystkie listki już zerwiesz, zo- stanie ci badyl złoty. Gdy ten przełamiesz odważnie w godzi- nie ostatniej próby, wypełnią się wreszcie twe losy. Rycerz chciał prosić młodzieńca, aby mu tę przyszłość da- leką rozjaśnił, ale dziwny jeździec zawrócił białego jelenia i pochyliwszy się do jego uszu, jakby mu coś szeptał tajemnie, pędem szybkim, jak strzała, zniknął w gąszczu złocistym. Zdumiony rycerz patrzył przez chwilę w to miejsce, gdzie jeszcze złote gałęzie chwiały się z tajemniczym szelestem. Ten dziwny leśny jeździec — myślał w głębokiej zadumie — to szczęście, które doń przyszło. Miałżebym się go wyrzec z obawy trosk niezbadanych? Po roku może zaniecham nowe- go wyzwania losu, lecz teraz... i rękę wyciągnął ku listkom. Zawahał się jeszcze przez chwilę, a potem ruchem stanow- czym zerwał trzy złote płatki i szybko rzucił za siebie. W tej chwili wysoko ponad lasem rozbłysły przedziwne ognie. Snopy promieni rozpryskiwały się w migotliwe gwiazdy, to znowu barwnymi smugami wiązały się w przeróżne arabeski, niby ogniste i kolorowe wstęgi, falujące w przestworzu nie- bieskim. Sławomir nie mógł się dość napatrzeć temu widowisku i a głową, podniesioną ku niebu, przedzierał się przez gąszcz złocistego lasu ku miejscu, skąd owe dziwy światła zdawały się wytryskać. 8
  • 11. Naraz zagasło niebo, a rycerz zdumiony spostrzegł, że las się już kończy, a w niewielkiej przed nim odległości wznosi się wśród najbujniejszych ogrodów pałac wspaniały, cały ze srebra, złota i drogich kamieni. Perłowy dach lśnił się smuga- mi tęczy, diamentowe okna płonęły, jak słońca, a z wnętrza rozbrzmiewała cudna muzyka. 9
  • 12. W ogrodach księżniczki Przez most zwodzony wjechał rycerz na dziedziniec, gdzie drożyna paziów, strojnych w czerwone, przetykane złotem szaty, wyszła na jego przyjęcie. W zamku powitała go śliczna księżniczka, pani tej cudnej krainy. — Już wszystko na twe przyjęcie gotowe — rzekła z czaru- jącym uśmiechem, który jednak nie zdołał rozproszyć dziw- nego smutku jej oczu. — Światła, które na niebie widziałeś, miały rozjaśnić ci drogę i moją radość wyrazić. Bądź miłym gościem w tych progach. — O, pani mej duszy, cześć ci za słowa życzliwe. Któż ci za- powiedział moje przyjście? — Złocista strzała z łuku owego młodzieńca, którego w le- sie spotkałeś, przyniosła mi dobrą nowinę. Witaj i spocznij po trudach. Natychmiast strojnie ubrana służba zaprowadziła rycerza do złoconej komnaty, a kiedy zdjąwszy zbroję, po długiej po- dróży wypoczął, zawezwała go księżniczka do sali szmaragdo- wej na ucztę, złożoną z potraw przedziwnych, jakich dotąd ni- gdy w życiu nie jadł. W czasie uczty przygrywała niewidzialna kapela, a chór dziewic pląsał na srebrnej, gładkiej, jak lustro posadzce. Po skończonej biesiadzie odprowadził rycerza or- 10
  • 13. szak usłużnych paziów na spoczynek do komnaty, której po- wała lśniła, jak niebo, zasłane gwiazdami. Przez wszystkie dni następne przemiła gospodyni urządza- ła na cześć swego gościa coraz to inne zabawy z muzyką co dzień bardziej czarującą i coraz to powabniejszymi tańcami. I z każdym dniem rosła ich miłość. Godzinami całymi oprowadzała księżniczka ciekawego przybysza po obszarach zaklętej dziedziny. A był to jeden cza- rowny ogród, w którym rosły drzewa o kształtach przedziw- nych i kwiaty upajające najcudowniejszą wonią. Wśród gazo- nów, porosłych bujną, pozłocistą murawą, olśniewały oczy rycerza czarodziejskie fontanny. Były między niemi i takie, które zamiast wody, migotały dokoła drobniutkim pyłem tę- czowych opalów, szemrząc łagodnym dźwiękiem najcudow- niejszych harmonii. Wśród tylu rozkosznych powabów zapominał Sławomir, że czas upływa; zapominał tym łatwiej, że w owym zaczarowa- nym królestwie słońce nie zachodziło, ani nie wschodziło. Ła- godne światło napływało ustawicznie z pogodnego nieba, a rycerzowi zdawało się, że przygasa ono tylko wtedy, gdy księżniczka go opuszczała. Przycichał wtedy szmer opalowej fontanny, a kwiaty zadumane przymykały swoje kielichy. Więc nazwał rycerz jej znikanie zachodem, a przyjścia księż- niczki po długich godzinach rozłączenia — wschodem. W czasie, gdy jej nie widział, śnił o niej w komnacie, co miała powałę, jak niebo, zasiane gwiazdami. — Czy noc zstępuje na ziemię z tą chwilą, co cię ode mnie odrywa? — pytał się zaniepokojony. — Gdzież jest komnata, w której spoczywasz? Czemu odchodzisz zawsze tak nagle, tak tajemniczo? — Tu niema dnia ani nocy — odpowiadała Widuna. — Co cię obchodzi czas, póki żyjesz tu ze mną? Wtedy zapominał rycerz, ze czas opływa, a patrząc w smutne jej oczy uczuwał dziwną pewność, że zna księżnicz- 11
  • 14. kę już dawno. Jej niewytłumaczony smutek budził w nim nie- pokojąca myśli i przeczucia. Przez dłuższy czas zbywała Widuna wszystkie pytania ry- cerza, dotyczące tajemnicy jej losów, milczeniem uporczy- wym i zagadkowym, zaklinając go, ażeby był wyrozumiały i cierpliwy. Raz wreszcie w pobliża opalowej fontanny, zamy- śliwszy się smętnie, tak rzekła: — Cuda, jakie tu widzisz, zdają ci się najwyższą błogością, lecz wierz, ze jest inna kraina, stokroć od tej piękniejsza. — Tęsknię, do niej tajemnie. — Jestże to możliwe? Gdzież jest owa kraina? — zapytał rycerz zdziwiony. — Posłuszna wyższym wyrokom nic więcej nie powiem ci o niej. Jeśli wytrwasz do końca na drodze, którą obrałeś, twój los odsłoni ci kiedyś jej czary. — A ty, czy nigdy do niej nie wejdziesz? — Posłuchaj — rzekła królewna — czas nadszedł, byś o mych losach dowiedział się choć tyle, ile mi wolno powie- dzieć. Zły czarnoksiężnik czyha na moją zgubę, lecz drogę do mnie zagradza mu las złocisty, otaczający te ogrody, i władca tego lasu, młodzieniec na białym jeleniu. Szafirowe kamienne konary, niby ramiona olbrzymów, zdusiłyby każdego śmiałka, który by samowolnie chciał wtargnąć w te dziedziny. Złociste gałęzie świerków, niby piły i gwoździe, poszarpałyby jego cia- ło; nawet piekielna moc czarnoksiężnika nie zmoże ich czuj- nej straży. Ale gdyby choć jedna złota gałązka z tego lasu do- stała się w jego posiadanie — droga do mego zamku stałaby przed nim otworem. Strzeż więc twojego skarbu czujniej, niż oka własnego, albowiem nie wątpię, że zły czarnoksiężnik użyje wielkich sposobów, by go od ciebie wyłudzić. Słysząc te słowa sposępniał Sławomir, a księżniczka mówi- ła dalej głosem stłumionym od nadmiaru tajonej boleści: — Powiedziałam ci to wszystko, bo za chwil kilka już z tobą mówić nie będę. 12
  • 15. — Czemu mię dręczysz o ukochana! co masz na myśli, po- wiedz? — nalegał drżącym głosem zaniepokojony Sławomir? — Nic nowego — odrzekła smutnie królewna. W rozko- szach moich ogrodów zapomniałeś, że czas upływa, a oto chwila nadeszła, w której musimy się rozstać. — Przenigdy — zawołał rycerz. Ale królewna ujęła go łagodnie za rękę i patrząc mu w oczy głęboko, mówiła głosem smutnym, lecz stanowczym: — Nie chciej się sprzeciwiać wyższym wyrokom. Strasz- nym nieszczęściem okupilibyśmy oboje chwili oporu i zwłoki. Patrz tam na niebo, przed siebie. Za chwilę ujrzysz znak, co cię ode mnie oderwie — złocistą strzałę młodzieńca z czaro- dziejskiego lasu. Wtedy musimy się rozstać — ach, oby nie na zawsze! Nie zawiedź we mnie tej nadziei! Tylko rycerz wybra- ny przynieść mi może wyzwolenie, jeśli przez moc miłości i tęsknoty zwycięży największe przeciwności losu i dotrze lo- tem pragnienia do granic królestwa najwyższej piękności. Bądź tym wybranym rycerzem! Prawdą jest, że cię kocham i prawdą jest twoja tęsknota, co cię w tę krainę przywiodła. Cokolwiek by temu przeczyło, kłamstwem będzie i podszep- tem zwątpienia. Umilkła królewna; w tych ostatnich chwilach nie znaleźli już oboje żadnego wyrazu. Spleceni niemym uściskiem stali ponad opalową fontanną, patrząc przerażonym wzrokiem przed siebie. Naraz cudowna rakieta przekreśliła niebo łukiem złoci- stym. Złota struna zawisła przez chwilę w powietrzu, a potem rozprysnęła się w przestworzu w tysiące drobnych iskierek, które jak gwiazdy spadające rozleciały się na błękicie. — Żegnaj ukochany! — szepnęła księżniczka wyrwawszy się z uścisku rycerza, A kiedy Sławomir, jakby przykuty do miejsca przedłużał chwilę rozstania, uczuł nagle, że się pod nim ziemia zatrzęsła. — Uchodź — zawołała Widuna — albo jesteśmy zgubieni! 13
  • 16. Za chwile dosiadłszy swego rumaka, który na dziedzińcu zamkowym stał już osiodłany do drogi, opuszczał Sławomir zaczarowaną krainę. Z żałością w sercu jechał rycerz powoli, schyliwszy głowę w zamyślenia głębokim, a gdy się po pewnym czasie odwrócił, by zamek czarodziejski ostatnim pożegnać spojrzeniem, nie ujrzał już kształtów cudownej budowy. W mroku wieczornym pogasły złote gałęzie, tylko daleko w tyle świeciły drzew wierzchołki nikłym, rdzawym poblaskiem dogasającej zorzy. W końcu i to światło zagasło; ciemność nieprzejrzanej nocy ogarnęła las cały, a dziwne głosy, podobne do śmiechu niby wołania puszczyka rozlegały się z ubocza. Księżyc wschodził na niebie, gdy rycerz wyjeżdżał z lasu. Nikła po- świata odsłoniła mu znane okolice. Wypocząwszy cokolwiek, wyruszył o świcie w dalszą znajomą już drogę. Kiedy wreszcie dojeżdżał do tego miejsca, skąd w dzień pogodny moim już było dojrzeć rycerski zamek, który był jego siedzibą, stało już słońce wysoko na niebie. Toteż Sławo- mir zdziwił się nie mało, że nie widzi przed sobą zarysów wy- niosłej budowli. Zdziwienie to zmieniło się w niepokój, a po- tem w pewność jakiejś straszliwej klęski, która zamek jego przodków zrównała z ziemią. Chcąc jak najprędzej spojrzeć prawdzie w oczy, zatrzymał się w najbliższej wiosce, a to co się od ludzi miejscowych dowiedział, odsłoniło mu straszną rzeczywistość. Oto w czasie jego nieobecności zawistny są- siad, rycerz z dawna roszczący sobie prawa do granicznej włości, najechał zamek, nielicznych wiernych obrońców wy- mordował, a z dumnej siedziby jego ojców zostawił tylko gru- zy. Stroskany rycerz spodziewał się, że u sąsiadów znajdzie przecie trochę życzliwości i poparcia, ale wszędzie przyjmo- wano go niechętnie — zawistny napastnik pozyskał był sobie stronników w całej okolicy. Przez pewien czas pocieszał się tym Sławomir, że znajdzie sprawiedliwość u króla, ale drogę do tronu zagradzały ma oszczerstwa, jakie jego przeciwnicy 14
  • 17. na prawo i na lewo rozsiewali ku jego zgubie. Głoszono, że część swych włości uzyskał bezprawnie, że wiąże się z wroga- mi króla i kraju. Zła sława towarzyszyła mu wszędzie. Na ko- niec zniechęcony do ludzi, z goryczą i bólem w serca, sprzedał konia i zbroję i pod nieznanym nazwiskiem wędrując w świat daleki szukał dla siebie służby. I stało się, że on rycerz znakomity, niedawno jeszcze dzie- dzic rozległych obszarów, został prostym pachołkiem na ksią- żęcym dworze. Całym jego majątkiem był szczupły woreczek dukatów i owa złota gałązka, na której sześć złotych listków lśniło się tajemniczo. Pomny ostrzeżenia księżniczki nie roz- stawał się z swoim skarbem, jedyną pociechą broniącą go przed zwątpieniem. 15
  • 18. W państwie podziemnym Z niecierpliwością liczył dnie i tygodnie, oczekując tej chwili, która po upływie roku niedoli przenieść go miała w czarodziejską krainę nieznanych upojeń i cudów. Obraz za- czarowanej księżniczki śnił ma się często po nocach, a niekie- dy na jawie olśniewał znienacka jego duszę przypomnieniem tak wyrazistym, że Sławomir rozglądał się mimo woli naokoło siebie, jak gdyby w pobliżu czuł jej żywą obecność. Raz, kiedy w dalekim zakątku książęcego parku błądził w głębokiej zadumie, ujrzał między drzewami dwie kobiece postacie, zbliżające się powoli ku niemu. Zawrócił w boczną ścieżkę i na chwilę stracił je z oczu. Naraz na skręcie ujrzał je tuż przed sobą i zachwiał się w nagłym olśnieniu. Zaczarowa- na księżniczka szła naprzeciw niego. — Tyś to!? — krzyknął rycerz, zerwawszy się ku niej. Z okrzykiem przerażenia cofnęły się obie kobiety. Błagalny głos Sławomira pomknął za uciekającymi: — Nie lękaj się! przebóg! Tyś mię nie poznała! Czyż strój pachołka mógł mię tak zmienić w twych oczach? Spójrz! po- znaj! najdroższa! Dla mnie opuściłaś swoje zaklęte królestwo? Szukasz mię, prawda?! Obie kobiety zwolniły kroku. Młodsza zatrzymała się mimo widocznego oporu towarzyszącej. 16
  • 19. — Człowieku — rzekła, zwróciwszy się do Sławomira — je- steś w błędzie. Kobieta, której pewnie dawno nie widziałeś, musiała być do mnie podobna! Zadrżał — spojrzał księżniczce w oczy, w te cudne oczy, które takim smutkiem patrzały w zaczarowanej krainie; zim- ny ich blask zmroził mu duszę i oniemił usta. Księżniczka zrobiła ruch do odejścia. — Nie odchodź — wykrztusił wtedy z rozpaczą. Ale ona już nie spojrzała na niego. — To jakiś człowiek szalony — rzekła do towarzyszki — nieszczęśliwa miłość pomieszała mu rozum — i śpiesznym krokiem oddaliły się obie kobiety. Rozłożyste krzewy zasłoni- ły wkrótce ich postacie. Sławomir stal przez chwilę jakby przykuty do miejsca. Groza i obłęd zaćmiły mu oczy. Kiedy wreszcie oprzytomniał, postanowił — żeby tylko się dało — wywiedzieć od ludzi miej- scowych o losach księżniczki; nie wątpił bowiem ani przez chwilę, że ją to spotkał w książęcym ogrodzie. Ale to wszystko, cokolwiek usłyszał, nie przyczyniało się w niczym do rozwiązania niepokojącej zagadki. Mieszkał wprawdzie na książęcym dworze ktoś, od kogo Sławomir mógł się spodziewać najwięcej w tej sprawie wskazówek, lecz rycerz bał się zbliżać do niego. Człowiek ten o chytrym a ponurym wyrazie uchodził za potężnego czarnoksiężnika; na dworze zażywał wielkiego po- ważania; we wszystkich ważniejszych sprawach zasięgał ksią- żę jego rady. Pamiętając, że jakiś czarnoksiężnik czyha na zgubę księżniczki, postanowił Sławomir trzymać się z dala od tego człowieka. Raz, kiedy rozmyślając nad swym losem, w głębokim ustroniu ogrodu wydobył złotą gałązkę, aby się jej blaskiem kojącym nacieszyć, usłyszał nagle za sobą skrzeczącym gło- sem wymówione wyrazy: „Cacko, prawdziwe cacko!” 17
  • 20. Szybkim ruchem chowając w zanadrze swoi skarb, odwró- cił się Sławomir. Książęcy czarnoksiężnik stał za nim, patrząc się z szyder- czym uśmiechem. Spostrzegłszy niepokoi i zmieszanie rycerza mówił dalej głosem zmienionym, brzmiącym teraz dziwnie miękko i ła- godnie: — Zaufaj mi! Wiem dobrze, jaka troska cię gnębi. Księż- niczka wspominała o swym spotkania i tobą, jak o dziwnej, niepokojącej przygodzie; ludzie zaczynają cię uważać za czło- wieka niezupełnie zdrowego na umyśle, miej się na baczno- ści! Niepohamowana rozpacz szarpnęła sercem rycerza. — Więc może ty rozświetlisz mi tę straszną tajemnicę — i zapominając kogo ma przed sobą, opowiedział swoje przy- gody w zaczarowanej krainie. — Gałązka, którą posiadasz — rzekł czarodziej, wysłu- chawszy opowieści rycerza — zerwana jest z drzewa złudy. Szatański majak cię opętał. Księżniczka cię nie zna i nigdy twoją nie będzie. Ale — nie rozpaczaj rycerza! Jeśli mi dasz tę gałązkę, oprzytomniejesz, jakby ze snu zbudzony. Zapomnisz — a ja mocą mej wiedzy tajemnej dam ci największe skarby w zamian za ową gałązkę. — Przenigdy! — zawołał rycerz. — Nie złudą, ale prawdą lśni ten blask złocisty, co mię wiódł w cudną krainę. Odejdź! nie pragnę twych skarbów. To rzekłszy, zerwał się z miejsca. — Zobaczymy się jeszcze — zaskrzeczał za odchodzącym czarodziej. Nie oglądając się za siebie, wybiegł Sławomir z ogrodu. Tego jeszcze dnia opuścił potajemnie dwór książęcy i poszedł, gdzie go oczy poniosły. W rozpaczliwym swym położenia krzepił się jedną nadzie- ją, że bliską jest już chwila, w której czar przemienienia doko- na się znów w jego losach. 18
  • 21. Po kilku tygodniach błędnej wędrówki o chlebie i wodzie nadeszła upragniona godzina. Stojąc nad brzegiem nikłego strumyka zerwał Sławomir trzy złote listki i rzucił poza siebie. Listki stoczyły się po brzegu pochyłym i wpadły na dno stru- myka. W tej chwili woda zaczęła się burzyć, fale wznosiły się i rozlewały coraz szerzej. Zdziwiony rycerz spostrzegł, że dążą one w przeciwnym niż przedtem kierunku i dziwnie błękit- nieją w swym biegu. Wkrótce na miejscu nikłego strumyka potężna cudowna rzeka płynęła szafirową wstęgą, szemrząc tajemniczo. Naraz ujrzał na rzece jakiś przedmiot, którego z dużego oddalenia nie mógł przez chwilę rozeznać. Przedmiot zbliżał się ku niemu, rósł w oczach, aż poznał rycerz, że była to ol- brzymich rozmiarów koncha perłowa, płynąca po fali jak łódź. Prąd wody niósł ją wprost do brzegu, ku miejscu, gdzie stał Sławomir. Postąpił rycerz ku wodzie i śmiałym skokiem dostał się na konchę, która zachwiała się lekko i w tejże chwili pomknęła z biegiem rzeki z niesłychaną szybkością. Cudna była ta jazda. Drzewa, kamienie, piaski i łąki nad- brzeżne uciekały sprzed oczu w niewstrzymanej gonitwie, a nowe dziwne krajobrazy, coraz bardziej górzyste, o poszar- panych liniach, coraz dziksze, wyłaniały się z przestrzeni. Szum rzeki szafirowej, świszczący pęd powietrza, oszołamiał zmysły przedziwnym rozgwarem. Zdawało się rycerzowi, że słyszy rozmaite głosy wyłaniające się z monotonnego dudnie- nia; jakoweś szepty, słowa, jakiejś dźwięki tak dziwne, a prze- cież jakoby znajome — jednoczyły się w jeden akord oszoło- mienia. W dziką zakrętną dolinę między podskalne usypiska nad- brzeżnych turni wpłynęła koncha perłowa. Naraz ujrzał Sławomir, jak spomiędzy mas skalnych wyło- niła się naprzeciw niego postać olbrzyma. Poznał, a raczej od- 19
  • 22. gadł, że to zły czarnoksiężnik usiłuje zagrodzić mu drogę. Ciałem, które wyolbrzymiało do rozmiarów skały wysokiej zaparł się w rumowiskach kamieni, chwyciwszy potwornymi rękami wierzchołek wystającej turni. Było to miejsce, w którym rzeka, przeciskając się między wyrwami skalnymi, miotała się w biegu w szalonych podrzu- tach spienionego nurtu Z przerażeniem spostrzegł Sławomir, że pod naciskiem nieludzkich ramion olbrzyma przegibnął się turni wierzchołek i oderwany od swojej podstawy ranął na pochyłość skały. Sławomir przymknął oczy. Ogłaszający gru- chot wstrząsnął powietrze. Zdało się rycerzowi, że wszystkie turnie walą się mu na głowę. Szmerem sypiących się rumo- wisk przebrzmiały w górze grzmoty kamienne. Rycerz otworzył oczy i ujrzał — z niezmiernym zdumie- niem — kamienne sklepienie nad głową. Łożyskiem pół- mrocznego korytarza płynęła koncha perłowa. Zrozumiał, co się stało. Oto tajemnicza rzeka znalazła dro- gę w podziemiu w chwili, gdy druzgocące głazy waliły się w jej koryto. Był uratowany. Prąd ciemnoszafirowy płynął teraz zwężonym korytem, zmieniając co chwila kierunek. Różowe światło — jakby od łuny pożarnej — rozjaśniało coraz to silniej ponury półmrok wąwozu. Rozglądając się uważnie spostrzegł Sławomir, że światłość ta promienieje z dużych czerwonych kamieni, tkwiących w ścianach podziemia. Wartkim nurtem niesiona wpłynęła łódź perłowa w obręb szerokiej przestrzeni, zalanej światłem jaśniejszym. Tajemnicza rzeka rozdzielała się tu na kilka drobnych strumyków, które wąskimi smugami ciemno- szafirowej barwy gubiły się w skalnych przyściennych czelu- ściach. W malutkiej zatoce przy stopniach marmurowego tarasu zatrzymała się koncha, jak gdyby osiadła na mieliźnie. Sławomir poznał, że miejsce, w którym się znajduje, two- rzy jakoby dziedziniec jakiejś olbrzymiej budowli, wykutej w skałach podziemia. W kamiennej bramie za tarasem ukazał 20
  • 23. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio, e-booki .