SlideShare a Scribd company logo
1 of 14
Bogdan Miś




                                              Polityka naukowa państwa
                                                w najbliższych latach




Spis treści




   Wprowadzenie 3

   I.Tematy priorytetowe 3

      A. Badania stosowane i przyrodnicze wraz z medycyną i ekologią 6

         A.1 Informatyka 6

         A.2 Telekomunikacja 7

         A.3 Fizyka i chemia techniczna 7
A.4 Biotechnologia i bioinżynieria (inżynieria genetyczna) 8

       A.5 Ochrona środowiska, ekologia 8

       A.6 Medycyna 9

    B. Badania podstawowe 9

       B.1 Matematyka 10

       B.2 Astronomia 11

  II. Polityka naukowa państwa 11

    Rola i miejsce KBN 11

    Ogólnie o polityce naukowej 13

    Stopnie i tytuły; kariera naukowa 15

    Upowszechnianie i popularyzacja nauki, informacja naukowa i wydawnictwa 16

    Uwagi końcowe 20

  III. Uzupełnienie 21

    Propozycja nowego systemu stypendialnego dla wybitnej młodzieży naukowej 21




Wprowadzenie




Pismem z dnia 17 kwietnia 2001 roku Pan Profesor Leszek Kuźnicki zlecił mi w imieniu Komitetu
Prognoz „Polska 2000 Plus” przy Prezydium PAN opracowanie tytułowego tematu, przekazując
jednocześnie na piśmie wskazówki dotyczące metodyki sporządzenia tego dokumentu. Realizując
to zlecenie odbyłem szereg rozmów z uczonymi (m. in. z prof. dr. Wacławem Zawadowskim,
matematykiem; prof. dr. hab. inż. Konradem R. Fiałkowskim, informatykiem i elektronikiem; prof.
dr. hab. Zbigniewem Landauem, historykiem ekonomii, prof. dr. Andrzejem Śliwowskim,
lekarzem, prof. dr. Michałem Różyczką, astronomem – a także z kilkoma niesamodzielnymi
pracownikami nauki uczelni warszawskich). Prowadziłem również sondaże wśród dziennikarzy,
zajmujących się popularyzacją nauki; sondaże te objęły środowiska pracowników etatowych i
współpracowników najpoważniejszych polskich miesięczników popularnonaukowych „Wiedza i
Życie” oraz „Świat Nauki” (polska edycja „Scientific American”).

Niniejsze opracowanie jest kompilacją wymienionych sondaży i rozmów oraz wynikiem mojej
osobistej znajomości przedmiotu. W związku z tym pragnę zwrócić uwagę na wybiórczość
powstałego dokumentu: poruszono w nim – co oczywista, ale co pragnę usilnie zaznaczyć – te
tylko problemy, w których którakolwiek z wymienionych osób była w jakiejś mierze kompetentna.
Oznacza to w szczególności, że niewymienienie jakiegoś tematu nie musi oznaczać, iż jest on
obiektywnie nieistotny, lub że za taki go ktokolwiek uważa; być może, żadna ze współpracujących
osób na danej problematyce się po prostu nie zna.
Biorąc pod uwagę pewne – nieuniknione zresztą – różnice poglądów, które zaznaczyły się w
trakcie przygotowywania dokumentu, za ostateczny jego kształt odpowiada wyłącznie niżej
podpisany. Z tego też względu w żadnym miejscu nie powołuję się na opinię konkretnej osoby ani
nie posługuję cytatami. Proszę zatem poniższe rozważania traktować jako wysoce subiektywne.
Nie starałem się w nim łagodzić żadnych sądów ani opinii, jestem bowiem zdania, że jedynie
szczere wyłożenie poglądów może być pożyteczne.

Tematy priorytetowe




Ta część dokumentu była najtrudniejsza do opracowania i wynik mojej pracy zapewne odbiegnie
od oczekiwań Komitetu Prognoz. Żaden z moich rozmówców nie uważał się za dostatecznie
kompetentnego, by mówić cokolwiek o tych dyscyplinach naukowych, którymi się bezpośrednio
nie zajmuje. Co więcej, nawet w obszarze zawężonym do jednej tylko dziedziny moi rozmówcy nie
zgadzali się wymienić szczegółowych tematów jako priorytetowych, ani podjąć się w ogóle
jakiegokolwiek szeregowania. I tak, przykładowo, matematycy są w zasadzie zgodni, że badania
należy koncentrować obecnie na dyscyplinie, zwanej teorią kategorii (w tej koncentracji upatruje
się obecnie możliwość odrodzenia obumarłej całkowicie Polskiej Szkoły Matematycznej) – nie chcą
jednakże wskazywać konkretnych zadań do rozwiązania. Informatycy, wskazując z kolei na duże
znaczenie badań nad inżynierią oprogramowania, algorytmami genetycznymi, sieciami
neuronowymi i kryptografią, również nie wymieniają szczegółowych tematów badawczych. Tak
jest w wypadku absolutnie wszystkich dziedzin (dotyczy to, oczywiście, osób, z którymi
rozmawiałem).

Dominuje opinia (którą w całości podzielam), że wnikanie w polityce naukowej państwa aż tak
szczegółowo w konkretne tematy badawcze, jak wydaje się sugerować Komitet Prognoz, nie ma
sensu; co więcej, mogłoby być szkodliwe, powodując usztywnienie tej polityki. Zajmujący się nią
urzędnicy mogliby uznać wymienione tematy za jedyne obowiązujące, co musiałoby się skończyć
ograniczeniami na polu badań naukowych; taki rozwój sytuacji uznać wypadałoby za wysoce
niepożądany.




Z powiedzianego wyżej wynika, że ustalenie – jak zakładały „Wskazówki dla autorów” niniejszego
pracowania – rankingu dziesięciu priorytetowych tematów badań nie jest, moim zdaniem, rzeczą
możliwą, ani celową. Oznacza to tym samym, że uzasadnienie takich tematów „z punktu widzenia
ich znaczenia dla rozwoju nowych technologii przemysłowych, rolnictwa, lecznictwa, bądź poprawy
środowiska” – jak też przewidzenie ich efektów i wskazanie ośrodków, które te tematy miałyby
realizować, ani podanie niezbędnej wysokości nakładów (nawet z dość grubym szacowaniem
kosztu z dokładnością do 10 mln zł) – także nie jest wykonalne.

Jeśli idzie o ośrodki, to należy – w zgodnej opinii mojej i moich rozmówców – po prostu stosować
politykę wyraźnego preferowania najlepszych; nie ma większego sensu kierowanie środków
państwowych na badania do nowopowstających słabych placówek dydaktycznych czy badawczych
na prowincji (czy nawet w dużych miastach, gdzie pojawiają się placówki „konkurencyjne” dla już
istniejących; wydaje się, że ułatwianie im procesu rozbudowy mija się z zasadą koncentracji sił),
gros tych środków i absolutnie w pierwszej kolejności powinny dostać uczelnie i placówki o
największej renomie i tradycjach, skupiające najlepszą kadrę. Jedynym wyjątkiem mogą tu być
decyzje uzasadniane lokalnymi potrzebami społecznymi, ale decyzje takie powinny być
podejmowane z najwyższą ostrożnością i rzeczywiście w zupełnie specjalnych okolicznościach.
Na marginesie powyższej konstatacji pragnę zwrócić uwagę, iż wspomniane wymogi „Wskazówek
dla autorów” wydają się sugerować wagę i znaczenie jedynie tych prac badawczych, których
zarówno efekty jak i koszty da się wyrazić – i to z góry – w pieniądzu.

Otóż moim zdaniem jest to niezupełnie właściwy kierunek myślenia, w zasadzie eliminujący ze
wszelkich priorytetów politycznych i gospodarczych nauki podstawowe i humanistyczne,
przypisujący natomiast jakąś wagę jedynie badaniom stosowanym. Osobiście uważam takie
podejście za niebezpieczne dla nauki w ogóle, polskiej zaś – w jej skomplikowanej obecnej
sytuacji – w szczególności. Pragnę zauważyć, że np. pewne wysoce abstrakcyjne badania nad
wielkimi liczbami pierwszymi, prowadzone przez matematyków od dziesiątków lat bez
jakiegokolwiek nakierowania na „efekty”, zupełnie niespodziewanie zaowocowały kilkanaście lat
temu poważnymi rezultatami w dziedzinie kryptografii, których obecne znaczenie dla gospodarki i
komunikacji (a także wojskowości) trudno przecenić. Podobnie rzecz się miała w dalszej
przeszłości z pewnymi badaniami nad logiką formalną, które znalazły swoje zupełnie
niespodziewane zastosowania w praktyce konstruowania układów elektrycznych.

Z wymienionych przyczyn niniejszy dokument nie zawiera sugerowanego rankingu dziesięciu
tematów badawczych. Zamiast tego wymieniam właśnie obszary badań, które wydają mi się
najbardziej obiecujące i najważniejsze. Takie ujęcie wyczerpuje również sugestię punktu 6.
„Wskazówek”, dotyczącą dyskusji nad założonymi dla Polski na najbliższe lata badawczymi
obszarami preferencyjnymi, odnosi się bowiem wprost do wymienionych w „Syntezie” (str. 52 i
nast.) ośmiu takich obszarów.

Wspomniane obszary badań podzieliłem na dwie kategorie: 1) badań stosowanych, przede
wszystkim technicznych oraz badań przyrodniczych wraz z medycyną, biotechnologią i ekologią;
2) badań podstawowych. Pomijam całkowicie problematykę nauk humanistycznych i ekonomii; nie
oznacza to, naturalnie, że nie ma tam tematów wartych intensywnych badań i finansowania.
Żaden z moich rozmówców nie należał jednak do kręgu zajmujących się tymi badaniami, moja zaś
wiedza w tej dziedzinie jest tak czysto amatorska, że nie ośmieliłbym się tu nigdy na czynienie
jakichkolwiek sugestii – choć intuicja podpowiada, że z punktu widzenia interesu państwa
wszelkiego typu badania np. socjologiczne czy dotyczące psychologii zbiorowości mogą być bardzo
istotne.

Ze zrozumiałych względów wskazane wyżej kategorie nie są ściśle rozłączne; na przykład badania
w zakresie teorii i praktyki tworzenia algorytmów genetycznych w informatyce mają znaczenie
zarówno jako badania podstawowe, jak i stosowane. Kategorie starałem się uszeregować wedle
ich wagi dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego kraju; uszeregowanie to może zatem
stanowić sugestię, w pewnej – bardzo niedoskonałej – mierze dotyczącą kolejności i proporcji
rozdziału centralnie dysponowanych środków. Zdaję sobie sprawę, że wspomniane szeregowanie
jest wysoce subiektywne i dlatego nie podejmuję się wiązania z nim żadnych ocen ilościowych, w
szczególności proporcji nakładów (nie mówiąc już o ich wysokości w liczbach bezwzględnych).




A. Badania stosowane i przyrodnicze wraz z medycyną i ekologią

A.1 Informatyka

W tej kluczowej dla współczesnej cywilizacji dziedzinie Polska ma godne uwagi osiągnięcia w
przeszłości oraz niezłą pozycję obecnie (wystarczy przywołać doroczne sukcesy polskich
studentów w różnego rodzaju konkursach międzynarodowych, a także uznaną pozycję światową –
także w przemyśle IT – co najmniej kilku polskich uczonych). Tradycję tę warto i trzeba
ugruntowywać.
Za wiodące obszary tematyczne w informatyce należy uznać:




Inżynierię oprogramowania wraz z architekturą systemów informatycznych
Teorię i praktykę tworzenia algorytmów genetycznych
Tematykę sieci neuronowych
Tworzenie aplikacji do zarządzania podmiotami gospodarczymi oraz aplikacji finansowych (rozwijanie tej dziedziny ma
wprawdzie głównie znaczenie lokalne, ale trudne do przecenienia z uwagi na to, że przydatność takich aplikacji jest zawsze
silnie uzależniona od lokalnego systemu prawnego i ustroju gospodarczego).

A.2 Telekomunikacja

Ta dziedzina nauk technicznych odgrywa również zasadniczą rolę dla współczesnego państwa. Jej rozwijanie w naszym
kraju jest szczególnie ważne wobec widocznego nadal niedorozwoju polskiej struktury telekomunikacyjnej (a specjalnie
teleinformatycznej) w porównaniu z Europą Zachodnią. W oczywisty sposób problematyka zawarta w tym obszarze niejako
organicznie łączy się z tematyką obszaru A. 1.

Główne obszary badawcze w tej dziedzinie, to:

Sieci telekomunikacyjne oraz teleinformatyczne i łączność satelitarna
Projektowanie specjalizowanych układów elektronicznych

A.3 Fizyka i chemia techniczna

Dziedziny te – zapewne nieco nietypowo – łączę ze sobą, bowiem w moim głębokim przekonaniu
tematyka badawcza obu jest ściśle powiązana. Polska nauka ma w obu tych dziedzinach liczący się
dorobek, wart kontynuowania i obiecujący gospodarczo.

Główne obszary badawcze tutaj, to:




Technologia elektronowa i optoelektronika
Technologia laserowa
Inżynieria materiałowa (szeroko rozumiana, wraz z tworzeniem nowych materiałów)
Inżynieria syntezy organicznej, w tym nastawionej na potrzeby przemysłu farmaceutycznego
Fizyka techniczna ciała stałego
Problematyka wykorzystania oraz wytwarzania energii, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. technologii czystych
(ekologicznie) i tematyki recyklingu

A.4 Biotechnologia i bioinżynieria (inżynieria genetyczna)

Są to dziedziny, które intensywnie zaczęły się na świecie rozwijać stosunkowo niedawno (na większa skalę dopiero w
ostatnich latach ubiegłego wieku), ale ich znaczenie stale rośnie i postęp badawczy jest tu nadspodziewanie wysoki (vide:
spektakularne przyspieszenie w rozszyfrowaniu tzw. genomu ludzkiego). Bez względu na dorobek nauki polskiej w tej
dziedzinie – z natury rzeczy raczej dość jeszcze skromny – dziedzin tych nie tylko nie wolno pomijać, ale wręcz należy je
zaliczyć właśnie do priorytetowych. Mają one szczególnie doniosłą rolę do odegrania w medycynie, farmacji, a także dla
wyżywienia narodu. Bezpośrednio wpływają także na ochronę środowiska.

Podstawowe problemy w tych dziedzinach, to

Tworzenie nowych lekarstw i zdrowej żywności
Nowe metody diagnostyczne i terapeutyczne
Tworzenie sztucznych narządów (bioprotez)
Biotechnologia weterynaryjna

A.5 Ochrona środowiska, ekologia

Znakomita większość przedstawicieli świata nauki i rosnący odsetek polityków oraz działaczy gospodarczych zdaje sobie
sprawę z kluczowej roli ekologii i rozsądnych zasad ochrony środowiska dla przyszłości całego rodzaju ludzkiego. Prócz
obszarów, wymienionych już w poprzednich kategoriach (jak mówiliśmy, nie sposób wprowadzać podziałów
wyłączających) należy tu – zgadzając się znowu z „Syntezą” – wskazać następujące; dodajmy, że są one możliwe i
wskazane do realizacji badawczej także w ośrodkach prowincjonalnych:

Badania regionalne zmian klimatu, środowiska, atmosfery
Badania hydrologiczne
Metodologia modelowania procesów pogodowych

A.6 Medycyna

W medycynie za podstawowe kierunki, wymagające w pierwszej kolejności zasilania finansowego, należy uznać tzw.
medycynęratunkową oraz transplantologię. Zwłaszcza w tej pierwszej zaległości Polski są duże: mało jest
wyspecjalizowanej kadry, w tym także dydaktycznej, natomiast bardzo wysoki odsetek wszelkiego rodzaju wypadków i
nagłych zachorowań (np. liczonych na 100 000 mieszkańców kraju). Wypadki i nagłe zachorowania w Polsce kończą się
także poważniej niż w wyżej rozwiniętych krajach. Dziedzina ta wymaga także poważnych inwestycji w niezbędną
specjalistyczną aparaturę oraz usprawnienia organizacji.

Gdy chodzi o transplantologię, to należy zwrócić uwagę, że zajmuje się ona nie tylko – jak można by wnioskować po
zainteresowaniu środków masowego komunikowania – przeszczepami serca, ale i innych organów. Jest ona w Polsce
chronicznie niedoinwestowana: wykonujemy rocznie np. ok. 50 przeszczepów wątroby, podczas gdy rzeczywiste potrzeby
są kilkakrotnie większe; oznacza to, że z braku środków na ten tylko cel umiera rocznie kilkaset osób, które mogłyby żyć
dalej. Transplantologia wymaga – podobnie jak medycyna ratunkowa – intensywnego kształcenia kadry, poważnych badań,
lepszej organizacji oraz nowoczesnej aparatury.

Na marginesie: wydaje się, że nasze aspiracje do pierwszeństwa światowego w dziedzinie konstrukcji i stosowania
niektórych wysokozaawansowanych protez technicznych (jak np. sztuczne serce) nie są zbyt uzasadnione; z tego przede
wszystkim powodu, że skutki praktyczne tych badań będą znacznie odłożone w czasie, natomiast ogromne wymagane tu
koszty trzeba ponosić już dziś. Doceniając więc talenty i pasję naszych naukowców tematyki tej nie należy obecnie
traktować jako priorytetowej.



B. Badania podstawowe




W tym obszarze zajmuję się dwiema dyscyplinami: matematyką i astronomią. Niestety, gdy chodzi o chemię moja
znajomość przedmiotu jest żadna; nie mam również żadnych godnych zaufania znajomych w tym środowisku, na których
zdaniu mógłbym się oprzeć. Podkreślam to, bowiem pominięcie chemii nie oznacza, iż w dziedzinie tej nie ma ważnych
priorytetów badawczych; autorzy zbiorczego opracowania tematu powinni fakt ten wziąć pod uwagę. Gdy chodzi o fizykę –
tematy, które można by w tym miejscu wymienić, w dużej mierze pokrywają się ze wskazanymi w punkcie A.3; dodać by
tu tylko należało konieczność wsparcia finansowego współpracy międzynarodowej polskich fizyków w ramach badań
jądrowych, prowadzonych w CERN w Genewie. Niezbędne jest także stałe dbanie o zaopatrzenie polskich fizyków w
odpowiednią aparaturę badawczą i utrzymywanie tej aparatury na poziomie, odpowiadającym aktualnym trendom i
wymogom światowym.
B.1 Matematyka

Matematyka polska przeżywa wyraźny regres. Słynna „Polska Szkoła Matematyczna” należy wyłącznie do chlubnej
historii. Dobrym miernikiem sytuacji jest liczba referatów i wykładów plenarnych, powierzanych polskim matematykom na
zjazdach Międzynarodowej Unii Matematycznej; otóż od dłuższego czasu zapraszana jest w tym celu śladowa liczba
polskich uczonych, przy czym w większości są to ludzie tylko o korzeniach polskich, obecnie będący obywatelami innych
krajów. Na marginesie należy tu zaznaczyć, że główną przyczyną tego stanu rzeczy była masowa emigracja ścisłej naszej
czołówki naukowej na fali wydarzeń Marca ’68.

Istnieje jednak szansa na odbudowanie autorytetu Polski w tej dziedzinie. Warto to uczynić, bowiem potrzebne nakłady nie
są uderzająco wysokie (matematyka nie wymaga kosztownej aparatury), zaś profity znaczne: nie tylko w dziedzinie
propagandy naszego kraju, ale również pośrednio w rozwoju innych nauk, dla których nauka stanowi naturalną podstawę (w
szczególności informatyka, nauki fizyczne, astronomia, technika).

Warunkiem sukcesu jest koncentracja sił i środków na jednej dyscyplinie badawczej, co pozwoliłoby na stworzenie
odpowiedniej „szkoły”. Niegdyś dyscyplina taka narzucała się niejako sama – była to Teoria Mnogości – i naturalna
koncentracja na tej problematyce badawczej właśnie doprowadziła do powstania wspomnianej Polskiej Szkoły
Matematycznej. Obecnie trudno aż tak wyraźnie określić tematykę badań; matematycy są zdania, że podobną do Teorii
Mnogości rolę mogłaby dziś odegrać szeroko pojmowana Teoria Kategorii. Należałoby więc zainwestować w stypendia
naukowe dla zainteresowanych uczonych, sprowadzić wykładowców na seminaria krajowe itp. Być może, należałoby
zainwestować w powołanie nowego międzynarodowego specjalistycznego pisma matematycznego – mogłoby ono odegrać
taką rolę, jak słynne Fundamenta Mathematicae.

Bardzo ważną rolę – nie tylko dla rozwoju polskiej matematyki, ale w ogóle rozwoju cywilizacyjnego kraju – mogą odegrać
inwestycje w badania w zakresie dydaktyki i metodyki nauczania matematyki. Poziom polskich nauczycieli matematyki
obniża się z roku na rok; przede wszystkim dlatego, że na uniwersyteckich wydziałach matematyki do specjalizacji
nauczycielskiej prowadzi selekcja negatywna, ale i dlatego, że nie ma komu przygotowywać nauczycieli, których trzeba
kształcić inaczej niż matematyków, powiedzmy, finansowych czy też specjalizujących się w zastosowaniach technicznych.
Istnieje zatem pilna potrzeba powołania specjalnej uczelni o charakterze pedagogicznym, której pierwszym zadaniem
byłoby kształcenie tych, którzy za lat kilka czy kilkanaście będą uczyć nauczycieli.

B.2 Astronomia

Astronomia jest tą dziedziną nauki, która przynosi nauce polskiej i państwu polskiemu spory splendor międzynarodowy;
wystarczy tu wspomnieć nazwisko prof. A. Wolszczana, odkrywcy pozaziemskich systemów planetarnych, jednego z
najpowszechniej znanych polskich naukowców w skali światowej. Jej dokonania nie mają, naturalnie, żadnego bieżącego
przełożenia na praktykę ani jakiegokolwiek znaczenia dla zastosowań. Jednakże byłoby dużym błędem ograniczanie badań
astronomów, choć są one – z uwagi na niezbędną skomplikowaną aparaturę obserwacyjną – dość kosztowne. W
szczególności – i to jest sprawa dla polskiej astronomii podstawowa – nie należy ograniczać, ani tym bardziej likwidować
udziału Polski w dużych projektach międzynarodowych. Chodzi tu głównie o projekt SALT (budowa wielkiego teleskopu
w Republice Południowej Afryki) oraz o dwa projekty satelitarne: budowę satelity do obserwacji w paśmie promieniowania
podczerwonego oraz satelity do obserwacji w paśmie rentgenowskim.




II. Polityka naukowa państwa

Rola i miejsce KBN

1. Od dekady polityką naukową państwa kieruje Komitet Badań Naukowych. Urząd ten został w zasadzie powołany do
życia jeszcze za czasów PRL 9wówczas w postaci Komitetu Nauki i Techniki) jako – jak rozumiem intencje jego twórców
– swego rodzaju przeciwwaga dla Polskiej Akademii Nauk. Ta ostatnia postrzegana była wówczas powszechnie jako
instytucja mocno konserwatywna, reprezentująca głównie interesy osobiste najstarszej wiekowo warstwy polskiego
środowiska naukowego, która osiągnęła już szczyty kariery zawodowej, jest w wielu wypadkach nietwórcza i nastawiona na
zachowanie własnej pozycji.

Nie ulega wątpliwości, że KBN wprowadził do polskiego życia naukowego nowe formy współpracy świata polityki ze
środowiskami twórczymi. To z KBN właśnie wiąże się też zmiana systemy dystrybucji środków budżetowych
przeznaczanych na naukę i wprowadzenie systemu grantów. Uważa się również, że dzięki istnieniu KBN – przynajmniej
początkowo – zyskała mniej lub bardziej liczący się głos średnia (w sensie posiadanych tytułów i zajmowanych stanowisk)
warstwa polskich pracowników naukowo-dydaktycznych.

Byłyby to pozytywy – gdyby nie fakt, że niezły pomysł został w ciągu dekady poważnie wypaczony przez praktykę.
Sytuacja obecna jest postrzegana tak, że KBN został opanowany przez zbiurokratyzowanych i silnie upolitycznionych
urzędników, dla których formalna współpraca ze środowiskami naukowymi stanowi w głównej mierze rodzaj alibi dla
woluntarystycznie podejmowanych decyzji strategicznych. Urzędnicy ci postrzegani są jako ludzie mało kompetentni w
sprawach nauki – niezależnie od posiadanych tytułów i stopni naukowych. Z kolei komisje i inne ciała kolegialne KBN są
opanowane znowu przez warstwę najwyżej usytuowanych i najstarszych profesorów – co jest dość dokładnym
odwzorowaniem sytuacji sprzed powołania Komitetu.

System grantów w swej obecnej postaci jest dość powszechnie krytykowany – głównie dlatego, że ciała kolegialne, środki
te przyznające, postrzegane są jako kręgi powiązane ścisłymi uzależnieniami typu służbowego i koleżeńskiego; ale nie tylko
dlatego. Uważa się, że „dobrze widziany” w środowisku i ustosunkowany kolega uzyska grant na każde zaproponowane
badania, nawet najzupełniej bezwartościowe. Przejrzenie (publikowanego w Internecie) wykazu tematów, na które
przyznawane są środki finansowe, budzi np. wrażenie, że niektóre z nich są zasilane ze względów również (czy głównie)
ideologicznych; mam tu na myśli projekty badawcze dotyczące problematyki religii i religijności. Zwraca się również
uwagę na fakt, że niektóre tematy badawcze, w szczególności dotyczące nauk ścisłych i przyrodniczych, formułowane są
specjalnie bardzo ogólnie i z celowym użyciem wielce hermetycznego żargonu danej dyscypliny – wyraźnie po to, by
ministerialni urzędnicy nie mogli ich zrozumieć, zaś zgłaszający projekt uczeni mieli po prostu święty spokój.

Jak się wydaje, Komitet Badań Naukowych spełnia dziś swą założoną niegdyś rolę w niedużej mierze. Nie oznacza to
jednak, że należy go zlikwidować. Instytucja ta powinna zostać po prostu przebudowana. Sądzę, że dobrym rozwiązaniem
byłoby zachowanie wszelkich istniejących ciał kolegialnych, reprezentujących środowisko naukowe – z tym, że w składzie
tych ciał w znacznie szerszym stopniu powinna być reprezentowana młodzież naukowa (mam tu na myśli wszystkich
pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych ze stopniem doktora, niezależnie od zajmowanego stanowiska).
administracyjna środowiska naukowego.




2. Odrębnej chwili uwagi wymaga rola i miejsca Polskiej Akademii Nauk oraz podobnych jest stowarzyszeń i organizacji
twórczych. Instytucje te otóż z natury rzeczy reprezentują – jak mówiłem – starszą wiekowo i wysoce utytułowaną warstwę
środowiska. Oczywiście prawdą jest, że jest to warstwa dość konserwatywna; jednocześnie nie sposób nie dostrzec, że jest
to reprezentacja ludzi z ogromnym dorobkiem i wiedzą – oraz kolosalnym doświadczeniem życiowym. Jak sądzę, nie
powinni oni w żadnym wypadku zdominować środowiska; jednakże głos ich bezwzględnie musi być wysłuchiwany. Sądzę
tedy, że PAN (PAU, i co tam jeszcze powstanie; do rozważenia jest tu też rola towarzystw naukowych) powinna w stosunku
do ciał kolegialnych KBN odgrywać rolę podobną do tej, którą w naszym systemie politycznym odgrywa Senat. Przyjęcie
takiego rozwiązania z pewnością wyeliminowało by z naszego życia naukowego szkodliwą dla sprawy konkurencję
wymienionych instytucji i organizacji.

Ogólnie o polityce naukowej

3. Dotychczasowa polityka naukowa państwa – w szczególności dotyczy to rządu premiera Buzka – była mało konkretna i
chaotyczna, przez to zaś mało skuteczna. Nie będę rozwijał tego tematu jako – moim zdaniem – oczywistego. Aby ten stan
rzeczy zmienić, potrzebna jest przede wszystkim szeroka i demokratyczna dyskusja w samym środowisku naukowym; ono
wie najlepiej, co jemu i Polsce jest potrzebne. Pierwszym więc zadaniem nowych organów rządowych powinno być pilne
zorganizowanie takiej dyskusji i wyciągnięcie z niej szybko wniosków – przy czym szczególnie ważne jest to, by miała w
niej możliwość swobodnej wypowiedzi młodzież naukowa.
Z punktu widzenia jakości stosunków organów państwa i środowiska naukowego jest rzeczą niesłychanej wręcz wagi, by
taka dyskusja nie zakończyła się jedynie tzw. spisaniem postulatów. Niezbędne jest zrealizowanie przynajmniej
najpilniejszych z nich i szerokie rozpropagowanie tego faktu; te sprawy wykraczają już jednak poza obszar wyznaczony dla
niniejszego dokumentu.

Generalnie ta nowa polityka naukowa państwa powinna preferować rozwój najbardziej obiecujących dyscyplin naukowych.
Najbardziej obiecujących nie w sensie utylitarnym, choć znaczenie praktyczne przyszłych czy planowanych dokonań jest
oczywiście sprawą bardzo ważną – ale w sensie ich bardzo ogólnie rozumianego znaczenia dla współczesnej cywilizacji.
Przyznanie jednak absolutnego pierwszeństwa dyscyplinom stosowanym i faworyzowanie ich finansowe byłoby, jak już
wcześniej pisałem, błędem nie do powetowania – doprowadziłoby bowiem do rychłego upadku badań podstawowych, bez
których w ciągu kilkunastu lat zamarłyby również i same badania stosowane.

Posłużę się tu przykładem z bliskiej mi matematyki. Byłoby dziś bez sensu preferowanie badań z dziedziny np. tzw. funkcji
specjalnych (niegdyś kluczowo ważnych dla inżynierii i w ogóle techniki), bowiem dyscyplina ta jest w dużej mierze
zamknięta i nowe w niej wyniki mogą mieć obecnie wyłącznie charakter przyczynkarski; ponadto podstawowe niegdyś
zastosowania tej dyscypliny są obecnie domeną informatyki i nauk komputerowych. Nie oznacza to, naturalnie, że
komukolwiek należy zabraniać badania funkcji specjalnych; ale osoba taka musi sobie zdawać sprawę, że badania te będą
przez państwo sponsorowane jedynie na poziomie minimalnym.

Z drugiej strony – wszystko wskazuje na to, że w bliskiej przyszłości ważna będzie dla matematyki wspominana już w tym
dokumencie Teoria Kategorii. Nie ma dziś żadnych szans, by intensywne badania w tej dyscyplinie zwiększyły w ciągu,
powiedzmy, najbliższej dekady, produkcję chleba czy jakiegokolwiek innego dobra materialnego. Ale właśnie te badania
muszą być w matematyce finansowane priorytetowo – jeśli polskie nazwiska mają się pojawiać liczniej w indeksach
cytowań (co może nawet i mniej ważne) i jeśli światowa matematyka ma w bliskiej przyszłości dokonać ważnych odkryć
(co ważniejsze).

Oczywiście, nie powinien o tym wszystkim decydować żaden urzędnik (bo i skąd on ma wiedzieć, że rola teorii funkcji
specjalnych w ciągu ostatniego półwiecza zmieniła się dramatycznie, zaś rola Teorii Kategorii jest wielce obiecująca; on
zapewne w ogóle nie będzie rozumiał użytych tu terminów…). Może on jedynie – i powinien – zrealizować odpowiednie
decyzje specjalistycznego środowiska naukowego.

Tak więc, doskonalenie polityki naukowej państwa powinno iść w tym kierunku, by niewielkie dostępne środki finansowe
przypadały na badania ważne i istotne (co, powtarzam, wcale nie znaczy ani stosowane, ani takie, które w bliskiej
przyszłości szczególnie szybko zwrócą nakłady) – a także na rozwój kadry naukowej. Kluczową sprawą dla państwa jest to,
by młodym zdolnym ludziom opłacało się wybierać karierę naukową co najmniej tak samo, jak karierę urzędniczą w
bankowości, czy ubezpieczeniach albo innym marketingu – a także to, by najzdolniejszym spośród nich stworzyć
możliwości robienia bardzo szybkich karier w wielkim stylu. Temu ostatniemu celowi służy projekt specjalnego systemu
stypendialnego, opisany niżej w rozdziale III. 1.




Stopnie i tytuły; kariera naukowa

4. Bardzo ważną sprawą jest poważne rozważenie systemu zdobywania i potwierdzania kwalifikacji, czyli awansu
służbowego i uzyskiwania kolejnych tytułów. Obecny system jest – moim zdaniem – zdecydowanie zły i archaiczny.
Konieczność robienia doktoratu i habilitacji na podstawie tak jak dziś określonych kryteriów rodzi na przykład taki skutek
(częściowo jest to zresztą problem światowy), że młodemu „czeladnikowi nauki” nie opłaca się podejmować tematów
najambitniejszych, ponieważ z góry wiadomo, że są one ekstremalnie trudne i niekiedy wymagają lat badań. Tymczasem
przekroczenie czasu, przeznaczonego na uzyskanie stopnia, czy terminowe pozdawanie egzaminów, grozi całkowitą
eliminacją ze środowiska; w efekcie młody człowiek podejmuje błahe i łatwe tematy, pozwalające szybko napisać nikomu
w gruncie rzeczy niepotrzebną przyczynkarską rozprawkę. Poza wszystkim, uczy to wielce dla nauki szkodliwego
konformizmu i zakłamania.
Nie ulega dla mnie zatem kwestii, że stosunkowo szybko trzeba będzie ograniczyć wymagane formalności do niezbędnego
minimum. Osobiście jestem zwolennikiem tylko jednego stopnia naukowego (doktoratu), który powinien upoważniać do
zajmowania wszystkich stanowisk, do profesora zwyczajnego włącznie; jestem zatem za szybkim zniesieniem wymogu
habilitacji. W karierze akademickiej powinno się także w znacznie większym niż dziś stopniu uwzględniać dorobek
dydaktyczny – liczbę wybitnych uczniów na przykład, czy wręcz opinię studentów. Jak sądzę, bardziej Polsce jest dziś
potrzebny świetny czy nawet tylko dobry wykładowca, niż „badacz”, mający „w dorobku” czterdzieści nikomu
niepotrzebnych rozpraw, opublikowanych w jakichś nikomu nieznanych prowincjonalnych czasopismach.

W moim przekonaniu profesorem (uczelnianym) powinno się zostawać przeciętnie przed trzydziestką, profesorem zaś
tytularnym (zachowałbym to jako najwyższe wyróżnienie) około czterdziestki. Bardzo wybitna młodzież powinna
awansować jeszcze szybciej.

Na marginesie: zastanowić się trzeba w tym kontekście od nowa nad wymogami, stawianymi kandydatom do uzyskania
stopni i tytułów akademickich oraz zawodowych. Zaczynając od najniższego, licencjatu, dla którego uzyskania wystarczy
dziś w zupełności napisanie całkowicie banalnej i niesamodzielnej rozprawki przy minimalnym wykorzystaniu literatury.
Niewiele większe wymagania stawiane są przed aspirującymi do magisterium. Myślę, że postawienie precyzyjnie
sprecyzowanych minimalnych wymogów formalnych przed zdobywającym te stopnie zawodowe (np. licencjat mógłby być
kompilacją z nie mniej niż 5 poważnych publikacji, magisterium – z 10-15) byłoby jakimś rozwiązaniem problemu. Z kolei
rozprawom doktorskim należy postawić konsekwentny wymóg samodzielnego uzyskania nieznanego dotychczas
rozwiązania istotnego problemu naukowego.

Bardzo ważną sprawą jest znalezienie środków na utrzymanie, rozbudowę i tworzenie komputerowych baz danych
dotyczących rozpraw naukowych oraz rozpraw magisterskich i licencjackich. Bez tego, i bez wprowadzenia w przyszłości
wymogu sprawdzenia w takiej bazie oryginalności przedkładanej pracy, nie da się rozwiązać coraz bardziej palącego
problemu plagiatów naukowych. Według mojej oceny i wiedzy znaczący już odsetek prac licencjackich (zwłaszcza w
prywatnych szkołach typu „biznesowego”) jest wprost kupowanych lub wykradanych z archiwów innych uczelni; w pewnej
mierze dotyczy to także prac magisterskich.

Upowszechnianie i popularyzacja nauki, informacja naukowa i wydawnictwa

5. W kontekście potrzeby stworzenia nowej polityki naukowej państwa nabiera dużego znaczenia sprawa „marketingu i
lobbingu naukowego” czyli upowszechniania rozumienia roli i zadań nauki – szczególnie w sferach decyzyjnych, tzn.
biznesowych, samorządowych i rządowych. Popularyzacja nauki w społeczeństwie – jej osiągnięć, a także tworzących ją
ludzi – ma z punktu widzenia państwa i jego celów edukacyjnych bardzo ważne znaczenie. Po pierwsze, system
popularyzacji uzupełnia wiedzę zdobywaną w szkole – co dziś, w dobie niesłychanie szybkiego postępu cywilizacyjnego,
ma wagę ogromną, zastępując w jakiejś mierze, przynajmniej w dziedzinie wiedzy ogólnej, kosztowny i trudny w
utrzymaniu i sprawnym działaniu – a w istniejących warunkach cywilizacyjnych niezbędny – system kształcenia
ustawicznego. Po drugie, atrakcyjna i profesjonalna popularyzacja może w jakimś stopniu przyczynić się do korzystnych
społecznie zmian profilu aspiracji młodzieży. Po trzecie, dostarcza właściwych wzorców osobowych. Wreszcie, w jakiejś
mierze zaspokaja również aspiracje i spodziewania uczonych, którzy w naszym stuleciu bywają często sfrustrowani brakiem
uznania, jakim niewykształcone masy lubią dla odmiany obdarzać tzw. „bohaterów czasu wolnego”, czyli z reguły
przedstawicieli postaw i wartości prymitywnych, czy wręcz prostackich.

Wynika stąd w szczególności, że każda instytucja naukowa powinna mieć własnego bardzo wysoko usytuowanego w
hierarchii służbowej rzecznika prasowego (powoływanego nie na zasadzie „słabemu profesorowi powierzymy
rzecznikowanie”, ale „wybitnego specjalistę od public relations – czy dziennikarza – zrobimy wicedyrektorem Instytutu”!),
dysponującego w miarę możliwości profesjonalnym zespołem ludzkim, który będzie potrafił spopularyzować dorobek
placówki w sposób zrozumiały dla każdego. Szeroko powinien być upowszechniany zwyczaj prowadzenia przez placówki
naukowe profesjonalnych i obszernych witryn internetowych.

Na szczeblu centralnym – jako departament KBN lub równorzędnego organizmu rządowego w wypadku jakichś przyszłych
zmian strukturalnych – powinna powstać specjalna komórka, zajmująca się przede wszystkim popularyzacją osiągnięć i
bieżącego dorobku uczonych polskich, ale także śledząca i udostępniająca zainteresowanym informację o dorobku nauki
światowej. Jest tu – nie rozwijam tego tematu, ale go dobitnie sygnalizuję – miejsce na bardzo wielostronne wykorzystanie
Internetu, zarówno jako środka przekazu, jak i źródła informacji.
Tu dygresja: od czterdziestu z górą lat zajmuję się dziennikarstwem naukowym i popularyzacją nauki – i do dziś zdumiewa
mnie, jak dużą rolę inspiracyjną i informacyjną dla środowiska naukowego odgrywa prasa popularnonaukowa. W wielu
wypadkach opublikowanie krótkiej notatki o nowym ciekawym dokonaniu badawczym powoduje lawinę zapytań od
naukowców o źródło i szczegóły; otóż oznacza to niewątpliwie, że z drożnością kanałów informacyjnych wewnątrz świata
nauki dzieje się coś złego. Uczony powinien otrzymywać tego typu informację od własnych wyspecjalizowanych służb
nauki, nie zaś od przedstawicieli prasy!

W kontekście problematyki upowszechnienia i udostępnienia zainteresowanym szeroko rozumianej informacji naukowej
należy jeszcze rozważyć sprawę popularyzacji nauki w prasie, radiu i telewizji. Myślę, że – być może wbrew pozorom –
powinien to być ważny element polityki naukowej państwa, sytuacja bowiem w tym względzie stała się w ostatnich latach
wysoce niepokojąca – z wyraźną szkodą społeczną. Rzecz w tym, że w warunkach wszechogarniającej komercji
problematyka naukowa i popularnonaukowa jest konsekwentnie wypierana ze środków masowej komunikacji. Tylko
najpoważniejsze dzienniki i tygodniki utrzymują dziś działy nauki w swych strukturach, głównie zresztą ze względów
prestiżowych. W prasie masowej tematyka ta wypierana jest przez sensację i plotkę – co zaś jeszcze gorsza, przez
paranaukę i pseudonaukę, opartą często na świadomym i cynicznym kłamstwie prasowym. W radiu i telewizji (przy czym
chodzi mi tu oczywiście przede wszystkim o radio i telewizję publiczne) tematyka naukowa i edukacyjna – jako mało
„reklamonośna” – jest wypierana na głębokie godziny nocne lub eliminowana całkowicie.

Spraw tych nie da się załatwić drogą zarządzeń administracyjnych i bez nakładów ze strony państwa. Niezbędne są dotacje
państwowe na tego rodzaju działalność. Należy przypuszczać, że publiczna telewizja – na przykład – zdecydowałaby się
wprowadzić do pasma wysokiej oglądalności program popularyzujący naukę, gdyby KBN wyrównał jej odpowiednią
dotacją nieuchronny początkowy ubytek dochodów z reklam do średniej; to samo dotyczy radia. Nie ulega dla mnie
wątpliwości, że bardzo potrzebny społecznie rodzimy cyfrowy kanał edukacyjno-popularnonaukowy nie powstanie w
Telewizji Polskiej (lub powstanie w ostatniej kolejności, za całe lata – po kanałach filmowych, serialowych, sportowych, a
nawet religijnych) bez początkowych subwencji państwowych. Mówię „początkowych”, bowiem doświadczenie światowe
(słynny kanał „Discovery”) dowodzi, że po pewnym czasie środowiska biznesowe przekonują się do tego rodzaju
działalności i kanały edukacyjne zaczynają być samowystarczalne finansowo – choć z pewnością nie przynoszą takich
dochodów z reklam, jak np. seriale.

Bardzo ważne jest to, by dofinansowanie tego typu działalności trafiało do nadawcy, a nie producenta programu (niestety,
dziś jest na ogół dokładnie odwrotnie), skoro już w polskim systemie mediów elektronicznych te funkcje są rozdzielone. To
nadawcy musi się bowiem opłacać umieszczenie na antenie interesującej nas w tym miejscu tematyki; jeśli tak się stanie,
wówczas znalezienie przez Telewizję Polską odpowiedniego producenta nie będzie nastręczało najmniejszej trudności.

Gdy chodzi o prasę, warto zastanowić się nad centralnym i systemowym sponsorowaniem działów nauki w gazetach i
tygodnikach, a także wspieraniem finansowym wyspecjalizowanych pism popularnonaukowych (to ostatnie w pewnej
mierze jest realizowane, np. prenumerata „Wiedzy i Życia” jest szkołom częściowo refundowana). Jednakże warto się
także zastanowić nad podjęciem specjalnej rządowej inicjatywy wydawniczej w postaci wydawania własnego
masowego pisma popularyzującego naukę, bowiem prywatny wydawca prasy nie zawaha się przez zamknięciem tytułu,
jeśli tylko nie będzie on dawał spodziewanych zysków.




6. W okresie ostatnich kilku lat obserwuje się niezwykle niebezpieczny trend w dziedzinie wydawnictw naukowych.
Szaleńcza prywatyzacja doprowadziła wiodące niegdyś w tej dziedzinie Państwowe Wydawnictwo Naukowe na skraj
bankructwa (jeśli wydawcy temu nie uda się dobrze sprzedać 30-tomowej Wielkiej Encyklopedii, to zapewne zniknie z
rynku całkowicie), co postawiło w bardzo trudnej sytuacji całe dyscypliny naukowe. Wydawnictwa Szkolne i
Pedagogiczne, częściowo wchodzące zakresem swej działalności w interesujący nas obszar, są w ostatnim etapie
prywatyzacji. Praktycznie jedynym wydawcą państwowym (podporządkowanym jednak nie Ministerstwu Edukacji
Narodowej czy Ministerstwu Kultury, ale Wojewodzie Mazowieckiemu) pozostały Wydawnictwa Naukowo-Techniczne – z
tym że i ta oficyna jest przewidziana do pilnej prywatyzacji w najbliższym okresie.

Tymczasem wydawcom prywatnym nie opłaca się wydawać monografii czy specjalistycznych niskonakładowych
podręczników (lub: nie tak bardzo opłaca się, jak podejmowanie całkowicie niezwiązanych z nauką inicjatyw
komercyjnych). Oznacza to przede wszystkim ogromne kłopoty dla studentów, ale także zagraża normalnemu awansowi
polskiej kadry naukowej, która w naszym systemie zobowiązana jest do publikacji (także w formie książkowej) wyników
swoich badań; bez spełnienia tego wymogu w zasadzie nie jest formalnie możliwe awansowanie. Dla przykładu: z rynku
(dodajmy, światowego) znikły całkowicie dwie historyczne i powszechnie cenione w świecie serie, wydawane niegdyś
przez PWN: „Monografie matematyczne” i „Biblioteka Matematyczna”, które zawierały i upowszechniały dorobek Polskiej
Szkoły Matematycznej. Jest to jedną z przyczyn, dla których polska matematyka nie liczy się obecnie w świecie. Zupełnie
podobnie ma się rzecz z rodzimymi publikacjami z dziedziny fizyki.

Aby w jakiejś minimalnej mierze ograniczyć ten niekorzystny trend trzeba zrobić wszystko, by na rynku pozostał co
najmniej jeden państwowy wydawca literatury naukowej i popularnonaukowej nie nastawiony na działalność komercyjną,
natomiast z wyraźnie określoną misją społeczno-edukacyjną. W obecnych warunkach, aby nie powodować zbędnych
perturbacji na rynku, jest na to tylko jeden sposób: powstrzymać prywatyzację WNT i podporządkować tę oficynę
Ministerstwu Edukacji Narodowej lub Komitetowi Badań Naukowych. Jeśli się tego nie uczyni, w ciągu kilku lat i tak
trzeba będzie powoływać do życia oficynę państwową – tyle że wówczas będzie daleko trudniej o odpowiednio
profesjonalną kadrę edytorską.

Gdy mowa o problematyce wydawniczej w dziedzinie nauki, trzeba tu wspomnieć o niezupełnie zdrowej sytuacji
wydawnictw uczelnianych. W uczelniach słabych – a także w uczelniach prywatnych – odgrywają one rolę nieco
dwuznaczną: mianowicie wydawane przez nie czasopisma (typu najrozmaitszych „Zeszytów naukowych”...) służą głównie
jako miejsce obligatoryjnych do awansu naukowego publikacji rozpraw o takim poziomie, który byłby nie do przyjęcia dla
czasopisma poważnego. Oficyny te wydają również podłej często jakości skrypty, które nie miałyby szans wydania np. w
WNT czy PWN. Przyjęcie zasady, że publikacja rozprawy (skryptu, artykułu) w takim wydawnictwie czy czasopiśmie nie
stanowi dorobku naukowego w sensie znaczenia dla awansu służbowego rozwiązałoby wiele problemów, także etycznych.
Musiałoby temu towarzyszyć jednakże powołanie jakichś nowych (koniecznie: centralnych, by nie podlegały w żaden
sposób lokalnej administracji, środowiskom politycznym ani nawet naukowym) czasopism lub wydatne wzmocnienie
istniejących – tak, by wartościowe rozprawy mogły być publikowane centralnie bez zbędnej zwłoki.

7. Niezmiernie ważną dla nauki polskiej sprawą jest dokonanie pewnych zmian w obowiązujących przepisach finansowych.
Środowiska naukowe powinny nalegać, by sponsorowanie nauki i szkolnictwa stało się opłacalne dla biznesu, przynosząc
przedsiębiorcom znaczniejsze niż cokolwiek innego zniżki podatkowe. KBN (czy inna reprezentacja środowiska) powinien
opracować projekt odpowiednich rozwiązań prawnych w tym względzie.




Uwagi końcowe




Realizując załączone do wspomnianego na wstępie niniejszego opracowania zlecenia wskazówki, pragnę jeszcze poczynić
następujące uwagi i uzupełnienia:




Gdy chodzi o nakłady na B+R w latach 2002-2020, to postulaty ich wzrostu, a także zaproponowane wskaźniki udziału
budżetu państwa w tych nakładach, zawarte w syntezie „Strategii rozwoju Polski” uważam za rozsądne i uzasadnione.
Byłbym bardzo ostrożny w uzależnianiu dotowania jednostek naukowych i B+R „od skali wpływów uzyskiwanych ze
sprzedaży własnych wyników prac badawczych na rynku” i w ogóle od komercjalizacji badań. Oczywiście, pewne zmiany
w stosunku do sytuacji obecnej są tu niezbędne, ale wprowadzenie jakichkolwiek sztywno-formalnych zależności byłoby
chyba wręcz szkodliwe.
Gorąco popieram postulat tworzenia w Polsce międzynarodowych instytutów naukowych. Pozytywny dorobek
matematycznego Centrum im. Banacha jest tu dobrym argumentem.
Zwracam uwagę, że pewne terminy i daty, wskazane przez „Strategię”, uległy już dezaktualizacji. Trzy wymienione tam
kierunki natarcia pozostają ważne i sugerowana kolejność ich podejmowana wydają się słuszne, jednakże daty trzeba
zmienić. Pierwszym możliwym terminem dokonywania zmian w budżecie i przepisach staje się rok 2002. Pozostałe terminy
należy odpowiednio przesunąć. Oznacza to w szczególności, że dokonanie projektowanego przełomu w trzech dziedzinach
dynamizujących gospodarkę, tj. edukacji, budownictwie mieszkaniowym i nauce, może nie być kompleksowo możliwe za
kadencji rządu, który zostanie powołany w wyniku najbliższych wyborów.




III. Uzupełnienie

Propozycja nowego systemu stypendialnego dla wybitnej młodzieży naukowej

Jak się wydaje, jednym z problemów nauki polskiej jest jej pewna zaściankowość i oderwanie od głównych trendów nauki
światowej. Łączy się to z późnym docieraniem przez naszych naukowców na szczyty formalnej kariery naukowej, wiąże
zaś bezpośrednio z pogonią za produkcją makulatury naukowej – publikacji, których jedynym sensem jest formalne
uzasadnianie uzyskania kolejnych stopni i tytułów.

Aby rozerwać ten zaklęty krąg proponuję wdrożenie następującego systemu stypendialnego dla obiecującej młodzieży
naukowej, którego celem byłoby szybkie uzyskanie wybitnej i młodej kadry profesorskiej:

       1. Stypendia w liczbie ok. 10 rocznie przyznaje się reprezentantom tych dziedzin nauki, które reprezentacja
       środowiska naukowego (np. odpowiednia komisja KBN czy PAN) uzna za ważne w danym roku; wśród tych
       dziedzin muszą być jednak zawsze matematyka, fizyka i genetyka.

      2. Stypendium przyznaje się zawsze z końcem roku akademickiego absolwentom 4. roku (w wyjątkowych
      wypadkach: 3. roku) dziennych stacjonarnych państwowych jednolitych studiów magisterskich, którzy:

mają średnią ocen z wszystkich dotychczasowych egzaminów kursowych na poziomie co najmniej 4,75;
mają zdany egzamin z języka angielskiego na II poziomie (profesjonalnym) znajomości języka;
mają opublikowany w uznanym piśmie naukowym (lub złożoną do druku) w trakcie dotychczasowych studiów co najmniej
jeden artykuł lub doniesienie naukowe;
uzyskają pisemne rekomendacje co najmniej trzech samodzielnych pracowników nauki;
przystąpią do ogólnopolskiego konkursu na stypendium w danej dziedzinie i wygrają ten konkurs.

Przyznanie stypendium oznacza skierowanie stypendysty do renomowanego ośrodka naukowego poza Polską,
reprezentującego najwyższy poziom światowy w danej dziedzinie. O ile to możliwe, powinien to być ośrodek kierowany
przez laureata Nagrody Nobla lub zatrudniający takich laureatów (odpowiednio, w matematyce np. powinien to być laureat
Medalu Fieldsa). Państwo polskie powinno – w drodze odpowiedniej umowy – opłacić pobyt swojego stypendysty w takim
ośrodku aż do uzyskania przez niego doktoratu, nie dłużej jednak niż przez 3 lata. W wypadku pomyślnego uzyskania
doktoratu stypendysta byłby automatycznie zwalniany z obowiązku uzyskiwania magisterium. Sam stypendysta
otrzymywałby dodatkowe kieszonkowe w wysokości odpowiadającej średnim zarobkom doktoranta w danej uczelni czy
instytucie badawczym (chodzi oczywiście o to, by nie miał on absolutnie żadnych problemów bytowych i by poziom jego
życia nie odbiegał od poziomu życia kolegów).
Stypendysta po uzyskaniu doktoratu byłby zobowiązany do powrotu do Polski i podjęcia pracy naukowo-dydaktycznej w
dowolnie wybranej przez siebie państwowej uczelni wyższej przez okres co najmniej tak długi, jak długi był czas
korzystania ze stypendium. Uczelnia ta powinna mu zagwarantować natychmiast stanowisko profesora nadzwyczajnego
(uczelnianego; z pominięciem wszelkich niższych szczebli zawodowych) i uczynić wszystko, by w najszybszym możliwym
terminie spełnił warunki do uzyskania tytułu profesorskiego. W wypadku odmowy powrotu do kraju, stypendysta byłby
zobowiązany zwrócić w całości koszty swego pobytu za granicą wraz z pełną kwotą stypendium; odpowiednie
sformułowania powinny się znaleźć w umowie stypendialnej, podpisywanej z kandydatem jeszcze przed wyjazdem.

More Related Content

Viewers also liked

Collage (joan oro)
Collage (joan oro)Collage (joan oro)
Collage (joan oro)mcarmo36
 
Gimnazjum Szesciokolowe
Gimnazjum SzesciokoloweGimnazjum Szesciokolowe
Gimnazjum Szesciokoloweguest86d246
 
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludzi
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludziNegatywne skutki transportu drogowego dla ludzi
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludzimilocinska
 
Biblioteca Santiago Proyectar
Biblioteca Santiago ProyectarBiblioteca Santiago Proyectar
Biblioteca Santiago ProyectarDidac Margaix
 
2011 04-11 powerpointjac
2011 04-11 powerpointjac2011 04-11 powerpointjac
2011 04-11 powerpointjacRicardo
 
2011 03-05 powerpointapc
2011 03-05 powerpointapc2011 03-05 powerpointapc
2011 03-05 powerpointapcRicardo
 
Konferencja otwierająca projekt
Konferencja otwierająca projektKonferencja otwierająca projekt
Konferencja otwierająca projektSIPHF
 
Skróty klawiaturowe w systemie Windows
Skróty klawiaturowe w systemie WindowsSkróty klawiaturowe w systemie Windows
Skróty klawiaturowe w systemie WindowsCOGNITY Szkolenia
 
r4f
r4fr4f
r4fzslp
 
Leccion 12 ii_2011
Leccion 12 ii_2011Leccion 12 ii_2011
Leccion 12 ii_2011Ricardo
 
Leccion 10 iii_2011
Leccion 10 iii_2011Leccion 10 iii_2011
Leccion 10 iii_2011Ricardo
 
Biuletyn txt2
Biuletyn txt2Biuletyn txt2
Biuletyn txt2GNWMarian
 

Viewers also liked (14)

Social Media
Social MediaSocial Media
Social Media
 
Collage (joan oro)
Collage (joan oro)Collage (joan oro)
Collage (joan oro)
 
Gimnazjum Szesciokolowe
Gimnazjum SzesciokoloweGimnazjum Szesciokolowe
Gimnazjum Szesciokolowe
 
Bitácoras
BitácorasBitácoras
Bitácoras
 
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludzi
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludziNegatywne skutki transportu drogowego dla ludzi
Negatywne skutki transportu drogowego dla ludzi
 
Biblioteca Santiago Proyectar
Biblioteca Santiago ProyectarBiblioteca Santiago Proyectar
Biblioteca Santiago Proyectar
 
2011 04-11 powerpointjac
2011 04-11 powerpointjac2011 04-11 powerpointjac
2011 04-11 powerpointjac
 
2011 03-05 powerpointapc
2011 03-05 powerpointapc2011 03-05 powerpointapc
2011 03-05 powerpointapc
 
Konferencja otwierająca projekt
Konferencja otwierająca projektKonferencja otwierająca projekt
Konferencja otwierająca projekt
 
Skróty klawiaturowe w systemie Windows
Skróty klawiaturowe w systemie WindowsSkróty klawiaturowe w systemie Windows
Skróty klawiaturowe w systemie Windows
 
r4f
r4fr4f
r4f
 
Leccion 12 ii_2011
Leccion 12 ii_2011Leccion 12 ii_2011
Leccion 12 ii_2011
 
Leccion 10 iii_2011
Leccion 10 iii_2011Leccion 10 iii_2011
Leccion 10 iii_2011
 
Biuletyn txt2
Biuletyn txt2Biuletyn txt2
Biuletyn txt2
 

Similar to Raport dla Komitetu Prognoz

O polityczności, polityce i politologii
O polityczności, polityce i politologiiO polityczności, polityce i politologii
O polityczności, polityce i politologiiZbigniew Blok
 
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?RemigiuszRosicki
 
Miejsce marketingu politycznego w politologii
Miejsce marketingu politycznego w politologiiMiejsce marketingu politycznego w politologii
Miejsce marketingu politycznego w politologiiJakub Jakubowski
 
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...Radosław Kuzyk
 
Przepis na projekt naukowy dla badaczy języka
Przepis na projekt naukowy dla badaczy językaPrzepis na projekt naukowy dla badaczy języka
Przepis na projekt naukowy dla badaczy językaKonrad Juszczyk
 
Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną
 Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną
Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą politycznąZbigniew Blok
 
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowego
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowegoRaport z badań na temat zarządzania kryzysowego
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowegoDariusz Tworzydło
 
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...Andrzej Sobczak
 
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...Środkowoeuropejskie Studia Polityczne
 
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir Magala
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir MagalaRecenzja raportu Edukacja animacja Sławomir Magala
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir MagalaMałopolski Instytut Kultury
 
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...habilitacjawpolsce
 
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...CyfrowePanstwo.pl
 
Jak życzliwy doktor house raport weterynaryjny
Jak życzliwy doktor house   raport weterynaryjnyJak życzliwy doktor house   raport weterynaryjny
Jak życzliwy doktor house raport weterynaryjnySW Research, Warsaw
 
Raport weterynaryjny (1)
Raport weterynaryjny (1)Raport weterynaryjny (1)
Raport weterynaryjny (1)milena274
 
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor House
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor HouseRaport weterynaryjny - życzliwy doktor House
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor Housemilena274
 

Similar to Raport dla Komitetu Prognoz (20)

O polityczności, polityce i politologii
O polityczności, polityce i politologiiO polityczności, polityce i politologii
O polityczności, polityce i politologii
 
Recenzja prof. Barbary Fatygi
Recenzja prof. Barbary FatygiRecenzja prof. Barbary Fatygi
Recenzja prof. Barbary Fatygi
 
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?
O przedmiocie badan politologii. Czy mozliwa jest ogolna teoria polityki?
 
Miejsce marketingu politycznego w politologii
Miejsce marketingu politycznego w politologiiMiejsce marketingu politycznego w politologii
Miejsce marketingu politycznego w politologii
 
Szkice o metodologii deskryptywnej
Szkice o metodologii deskryptywnejSzkice o metodologii deskryptywnej
Szkice o metodologii deskryptywnej
 
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...
Kierunki rozwoju nauki polskiej we współczesnym świecie - możliwości i ograni...
 
Przepis na projekt naukowy dla badaczy języka
Przepis na projekt naukowy dla badaczy językaPrzepis na projekt naukowy dla badaczy języka
Przepis na projekt naukowy dla badaczy języka
 
Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną
 Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną
Teoretyczne i praktyczne aspekty badań nad kulturą polityczną
 
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowego
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowegoRaport z badań na temat zarządzania kryzysowego
Raport z badań na temat zarządzania kryzysowego
 
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
 
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...
O socjotechnicznych, a także prakseologicznych korzeniach doradztwa polityczn...
 
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir Magala
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir MagalaRecenzja raportu Edukacja animacja Sławomir Magala
Recenzja raportu Edukacja animacja Sławomir Magala
 
Dyskusja wyników - jak ją napisać?
Dyskusja wyników - jak ją napisać?Dyskusja wyników - jak ją napisać?
Dyskusja wyników - jak ją napisać?
 
Naturalizm pozytywizm
Naturalizm pozytywizmNaturalizm pozytywizm
Naturalizm pozytywizm
 
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...
Wykorzystanie psychiatrii sadowej do obrony oszuta naukowego przed konsekwenc...
 
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
Aspekty prawne i ekonomiczne ponownego wykorzystania informacji publicznej dl...
 
Recenzja prof. Jarosława Górniaka
Recenzja prof. Jarosława GórniakaRecenzja prof. Jarosława Górniaka
Recenzja prof. Jarosława Górniaka
 
Jak życzliwy doktor house raport weterynaryjny
Jak życzliwy doktor house   raport weterynaryjnyJak życzliwy doktor house   raport weterynaryjny
Jak życzliwy doktor house raport weterynaryjny
 
Raport weterynaryjny (1)
Raport weterynaryjny (1)Raport weterynaryjny (1)
Raport weterynaryjny (1)
 
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor House
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor HouseRaport weterynaryjny - życzliwy doktor House
Raport weterynaryjny - życzliwy doktor House
 

More from Bogdan Miś

Dziennikarstwo internetowe - program
Dziennikarstwo internetowe - programDziennikarstwo internetowe - program
Dziennikarstwo internetowe - programBogdan Miś
 
Biznes zerka na Sieć
Biznes zerka na SiećBiznes zerka na Sieć
Biznes zerka na SiećBogdan Miś
 
Wielkie Twierdzenie Fermata
Wielkie Twierdzenie FermataWielkie Twierdzenie Fermata
Wielkie Twierdzenie FermataBogdan Miś
 
Zadania z wyszukiwania
Zadania z wyszukiwaniaZadania z wyszukiwania
Zadania z wyszukiwaniaBogdan Miś
 
Bezpieczeństwo w sieci Internet
Bezpieczeństwo w sieci InternetBezpieczeństwo w sieci Internet
Bezpieczeństwo w sieci InternetBogdan Miś
 
Historia Chrześćjaństwa ciekawe
Historia Chrześćjaństwa ciekaweHistoria Chrześćjaństwa ciekawe
Historia Chrześćjaństwa ciekaweBogdan Miś
 
Superkomputery - lista TOP500 2009
Superkomputery - lista TOP500 2009Superkomputery - lista TOP500 2009
Superkomputery - lista TOP500 2009Bogdan Miś
 
Program szkolenia infobrokerskiego
Program szkolenia infobrokerskiegoProgram szkolenia infobrokerskiego
Program szkolenia infobrokerskiegoBogdan Miś
 
Recenzja dla Forum Klubowego
Recenzja dla Forum KlubowegoRecenzja dla Forum Klubowego
Recenzja dla Forum KlubowegoBogdan Miś
 
Urok nowej techniki
Urok nowej technikiUrok nowej techniki
Urok nowej technikiBogdan Miś
 
Być racjonalistą
Być racjonalistąByć racjonalistą
Być racjonalistąBogdan Miś
 
Historia informatyki
Historia informatykiHistoria informatyki
Historia informatykiBogdan Miś
 
Dziennikarstwo internetowea
Dziennikarstwo internetoweaDziennikarstwo internetowea
Dziennikarstwo internetoweaBogdan Miś
 

More from Bogdan Miś (20)

Dziennikarstwo internetowe - program
Dziennikarstwo internetowe - programDziennikarstwo internetowe - program
Dziennikarstwo internetowe - program
 
Biznes zerka na Sieć
Biznes zerka na SiećBiznes zerka na Sieć
Biznes zerka na Sieć
 
Wielkie Twierdzenie Fermata
Wielkie Twierdzenie FermataWielkie Twierdzenie Fermata
Wielkie Twierdzenie Fermata
 
Swiatłowód
SwiatłowódSwiatłowód
Swiatłowód
 
laser
laserlaser
laser
 
Zadania z wyszukiwania
Zadania z wyszukiwaniaZadania z wyszukiwania
Zadania z wyszukiwania
 
Bezpieczeństwo w sieci Internet
Bezpieczeństwo w sieci InternetBezpieczeństwo w sieci Internet
Bezpieczeństwo w sieci Internet
 
Historia Chrześćjaństwa ciekawe
Historia Chrześćjaństwa ciekaweHistoria Chrześćjaństwa ciekawe
Historia Chrześćjaństwa ciekawe
 
Superkomputery - lista TOP500 2009
Superkomputery - lista TOP500 2009Superkomputery - lista TOP500 2009
Superkomputery - lista TOP500 2009
 
wordpress
wordpresswordpress
wordpress
 
Program szkolenia infobrokerskiego
Program szkolenia infobrokerskiegoProgram szkolenia infobrokerskiego
Program szkolenia infobrokerskiego
 
Recenzja dla Forum Klubowego
Recenzja dla Forum KlubowegoRecenzja dla Forum Klubowego
Recenzja dla Forum Klubowego
 
StronySłownik
StronySłownikStronySłownik
StronySłownik
 
Urok nowej techniki
Urok nowej technikiUrok nowej techniki
Urok nowej techniki
 
Netykieta
NetykietaNetykieta
Netykieta
 
Zegar atomowy
Zegar atomowyZegar atomowy
Zegar atomowy
 
Być racjonalistą
Być racjonalistąByć racjonalistą
Być racjonalistą
 
Historia informatyki
Historia informatykiHistoria informatyki
Historia informatyki
 
Dziennikarstwo internetowea
Dziennikarstwo internetoweaDziennikarstwo internetowea
Dziennikarstwo internetowea
 
Laser i maser
Laser i maserLaser i maser
Laser i maser
 

Raport dla Komitetu Prognoz

  • 1. Bogdan Miś Polityka naukowa państwa w najbliższych latach Spis treści Wprowadzenie 3 I.Tematy priorytetowe 3 A. Badania stosowane i przyrodnicze wraz z medycyną i ekologią 6 A.1 Informatyka 6 A.2 Telekomunikacja 7 A.3 Fizyka i chemia techniczna 7
  • 2. A.4 Biotechnologia i bioinżynieria (inżynieria genetyczna) 8 A.5 Ochrona środowiska, ekologia 8 A.6 Medycyna 9 B. Badania podstawowe 9 B.1 Matematyka 10 B.2 Astronomia 11 II. Polityka naukowa państwa 11 Rola i miejsce KBN 11 Ogólnie o polityce naukowej 13 Stopnie i tytuły; kariera naukowa 15 Upowszechnianie i popularyzacja nauki, informacja naukowa i wydawnictwa 16 Uwagi końcowe 20 III. Uzupełnienie 21 Propozycja nowego systemu stypendialnego dla wybitnej młodzieży naukowej 21 Wprowadzenie Pismem z dnia 17 kwietnia 2001 roku Pan Profesor Leszek Kuźnicki zlecił mi w imieniu Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus” przy Prezydium PAN opracowanie tytułowego tematu, przekazując jednocześnie na piśmie wskazówki dotyczące metodyki sporządzenia tego dokumentu. Realizując to zlecenie odbyłem szereg rozmów z uczonymi (m. in. z prof. dr. Wacławem Zawadowskim, matematykiem; prof. dr. hab. inż. Konradem R. Fiałkowskim, informatykiem i elektronikiem; prof. dr. hab. Zbigniewem Landauem, historykiem ekonomii, prof. dr. Andrzejem Śliwowskim, lekarzem, prof. dr. Michałem Różyczką, astronomem – a także z kilkoma niesamodzielnymi pracownikami nauki uczelni warszawskich). Prowadziłem również sondaże wśród dziennikarzy, zajmujących się popularyzacją nauki; sondaże te objęły środowiska pracowników etatowych i współpracowników najpoważniejszych polskich miesięczników popularnonaukowych „Wiedza i Życie” oraz „Świat Nauki” (polska edycja „Scientific American”). Niniejsze opracowanie jest kompilacją wymienionych sondaży i rozmów oraz wynikiem mojej osobistej znajomości przedmiotu. W związku z tym pragnę zwrócić uwagę na wybiórczość powstałego dokumentu: poruszono w nim – co oczywista, ale co pragnę usilnie zaznaczyć – te tylko problemy, w których którakolwiek z wymienionych osób była w jakiejś mierze kompetentna. Oznacza to w szczególności, że niewymienienie jakiegoś tematu nie musi oznaczać, iż jest on obiektywnie nieistotny, lub że za taki go ktokolwiek uważa; być może, żadna ze współpracujących osób na danej problematyce się po prostu nie zna.
  • 3. Biorąc pod uwagę pewne – nieuniknione zresztą – różnice poglądów, które zaznaczyły się w trakcie przygotowywania dokumentu, za ostateczny jego kształt odpowiada wyłącznie niżej podpisany. Z tego też względu w żadnym miejscu nie powołuję się na opinię konkretnej osoby ani nie posługuję cytatami. Proszę zatem poniższe rozważania traktować jako wysoce subiektywne. Nie starałem się w nim łagodzić żadnych sądów ani opinii, jestem bowiem zdania, że jedynie szczere wyłożenie poglądów może być pożyteczne. Tematy priorytetowe Ta część dokumentu była najtrudniejsza do opracowania i wynik mojej pracy zapewne odbiegnie od oczekiwań Komitetu Prognoz. Żaden z moich rozmówców nie uważał się za dostatecznie kompetentnego, by mówić cokolwiek o tych dyscyplinach naukowych, którymi się bezpośrednio nie zajmuje. Co więcej, nawet w obszarze zawężonym do jednej tylko dziedziny moi rozmówcy nie zgadzali się wymienić szczegółowych tematów jako priorytetowych, ani podjąć się w ogóle jakiegokolwiek szeregowania. I tak, przykładowo, matematycy są w zasadzie zgodni, że badania należy koncentrować obecnie na dyscyplinie, zwanej teorią kategorii (w tej koncentracji upatruje się obecnie możliwość odrodzenia obumarłej całkowicie Polskiej Szkoły Matematycznej) – nie chcą jednakże wskazywać konkretnych zadań do rozwiązania. Informatycy, wskazując z kolei na duże znaczenie badań nad inżynierią oprogramowania, algorytmami genetycznymi, sieciami neuronowymi i kryptografią, również nie wymieniają szczegółowych tematów badawczych. Tak jest w wypadku absolutnie wszystkich dziedzin (dotyczy to, oczywiście, osób, z którymi rozmawiałem). Dominuje opinia (którą w całości podzielam), że wnikanie w polityce naukowej państwa aż tak szczegółowo w konkretne tematy badawcze, jak wydaje się sugerować Komitet Prognoz, nie ma sensu; co więcej, mogłoby być szkodliwe, powodując usztywnienie tej polityki. Zajmujący się nią urzędnicy mogliby uznać wymienione tematy za jedyne obowiązujące, co musiałoby się skończyć ograniczeniami na polu badań naukowych; taki rozwój sytuacji uznać wypadałoby za wysoce niepożądany. Z powiedzianego wyżej wynika, że ustalenie – jak zakładały „Wskazówki dla autorów” niniejszego pracowania – rankingu dziesięciu priorytetowych tematów badań nie jest, moim zdaniem, rzeczą możliwą, ani celową. Oznacza to tym samym, że uzasadnienie takich tematów „z punktu widzenia ich znaczenia dla rozwoju nowych technologii przemysłowych, rolnictwa, lecznictwa, bądź poprawy środowiska” – jak też przewidzenie ich efektów i wskazanie ośrodków, które te tematy miałyby realizować, ani podanie niezbędnej wysokości nakładów (nawet z dość grubym szacowaniem kosztu z dokładnością do 10 mln zł) – także nie jest wykonalne. Jeśli idzie o ośrodki, to należy – w zgodnej opinii mojej i moich rozmówców – po prostu stosować politykę wyraźnego preferowania najlepszych; nie ma większego sensu kierowanie środków państwowych na badania do nowopowstających słabych placówek dydaktycznych czy badawczych na prowincji (czy nawet w dużych miastach, gdzie pojawiają się placówki „konkurencyjne” dla już istniejących; wydaje się, że ułatwianie im procesu rozbudowy mija się z zasadą koncentracji sił), gros tych środków i absolutnie w pierwszej kolejności powinny dostać uczelnie i placówki o największej renomie i tradycjach, skupiające najlepszą kadrę. Jedynym wyjątkiem mogą tu być decyzje uzasadniane lokalnymi potrzebami społecznymi, ale decyzje takie powinny być podejmowane z najwyższą ostrożnością i rzeczywiście w zupełnie specjalnych okolicznościach.
  • 4. Na marginesie powyższej konstatacji pragnę zwrócić uwagę, iż wspomniane wymogi „Wskazówek dla autorów” wydają się sugerować wagę i znaczenie jedynie tych prac badawczych, których zarówno efekty jak i koszty da się wyrazić – i to z góry – w pieniądzu. Otóż moim zdaniem jest to niezupełnie właściwy kierunek myślenia, w zasadzie eliminujący ze wszelkich priorytetów politycznych i gospodarczych nauki podstawowe i humanistyczne, przypisujący natomiast jakąś wagę jedynie badaniom stosowanym. Osobiście uważam takie podejście za niebezpieczne dla nauki w ogóle, polskiej zaś – w jej skomplikowanej obecnej sytuacji – w szczególności. Pragnę zauważyć, że np. pewne wysoce abstrakcyjne badania nad wielkimi liczbami pierwszymi, prowadzone przez matematyków od dziesiątków lat bez jakiegokolwiek nakierowania na „efekty”, zupełnie niespodziewanie zaowocowały kilkanaście lat temu poważnymi rezultatami w dziedzinie kryptografii, których obecne znaczenie dla gospodarki i komunikacji (a także wojskowości) trudno przecenić. Podobnie rzecz się miała w dalszej przeszłości z pewnymi badaniami nad logiką formalną, które znalazły swoje zupełnie niespodziewane zastosowania w praktyce konstruowania układów elektrycznych. Z wymienionych przyczyn niniejszy dokument nie zawiera sugerowanego rankingu dziesięciu tematów badawczych. Zamiast tego wymieniam właśnie obszary badań, które wydają mi się najbardziej obiecujące i najważniejsze. Takie ujęcie wyczerpuje również sugestię punktu 6. „Wskazówek”, dotyczącą dyskusji nad założonymi dla Polski na najbliższe lata badawczymi obszarami preferencyjnymi, odnosi się bowiem wprost do wymienionych w „Syntezie” (str. 52 i nast.) ośmiu takich obszarów. Wspomniane obszary badań podzieliłem na dwie kategorie: 1) badań stosowanych, przede wszystkim technicznych oraz badań przyrodniczych wraz z medycyną, biotechnologią i ekologią; 2) badań podstawowych. Pomijam całkowicie problematykę nauk humanistycznych i ekonomii; nie oznacza to, naturalnie, że nie ma tam tematów wartych intensywnych badań i finansowania. Żaden z moich rozmówców nie należał jednak do kręgu zajmujących się tymi badaniami, moja zaś wiedza w tej dziedzinie jest tak czysto amatorska, że nie ośmieliłbym się tu nigdy na czynienie jakichkolwiek sugestii – choć intuicja podpowiada, że z punktu widzenia interesu państwa wszelkiego typu badania np. socjologiczne czy dotyczące psychologii zbiorowości mogą być bardzo istotne. Ze zrozumiałych względów wskazane wyżej kategorie nie są ściśle rozłączne; na przykład badania w zakresie teorii i praktyki tworzenia algorytmów genetycznych w informatyce mają znaczenie zarówno jako badania podstawowe, jak i stosowane. Kategorie starałem się uszeregować wedle ich wagi dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego kraju; uszeregowanie to może zatem stanowić sugestię, w pewnej – bardzo niedoskonałej – mierze dotyczącą kolejności i proporcji rozdziału centralnie dysponowanych środków. Zdaję sobie sprawę, że wspomniane szeregowanie jest wysoce subiektywne i dlatego nie podejmuję się wiązania z nim żadnych ocen ilościowych, w szczególności proporcji nakładów (nie mówiąc już o ich wysokości w liczbach bezwzględnych). A. Badania stosowane i przyrodnicze wraz z medycyną i ekologią A.1 Informatyka W tej kluczowej dla współczesnej cywilizacji dziedzinie Polska ma godne uwagi osiągnięcia w przeszłości oraz niezłą pozycję obecnie (wystarczy przywołać doroczne sukcesy polskich studentów w różnego rodzaju konkursach międzynarodowych, a także uznaną pozycję światową – także w przemyśle IT – co najmniej kilku polskich uczonych). Tradycję tę warto i trzeba ugruntowywać.
  • 5. Za wiodące obszary tematyczne w informatyce należy uznać: Inżynierię oprogramowania wraz z architekturą systemów informatycznych Teorię i praktykę tworzenia algorytmów genetycznych Tematykę sieci neuronowych Tworzenie aplikacji do zarządzania podmiotami gospodarczymi oraz aplikacji finansowych (rozwijanie tej dziedziny ma wprawdzie głównie znaczenie lokalne, ale trudne do przecenienia z uwagi na to, że przydatność takich aplikacji jest zawsze silnie uzależniona od lokalnego systemu prawnego i ustroju gospodarczego). A.2 Telekomunikacja Ta dziedzina nauk technicznych odgrywa również zasadniczą rolę dla współczesnego państwa. Jej rozwijanie w naszym kraju jest szczególnie ważne wobec widocznego nadal niedorozwoju polskiej struktury telekomunikacyjnej (a specjalnie teleinformatycznej) w porównaniu z Europą Zachodnią. W oczywisty sposób problematyka zawarta w tym obszarze niejako organicznie łączy się z tematyką obszaru A. 1. Główne obszary badawcze w tej dziedzinie, to: Sieci telekomunikacyjne oraz teleinformatyczne i łączność satelitarna Projektowanie specjalizowanych układów elektronicznych A.3 Fizyka i chemia techniczna Dziedziny te – zapewne nieco nietypowo – łączę ze sobą, bowiem w moim głębokim przekonaniu tematyka badawcza obu jest ściśle powiązana. Polska nauka ma w obu tych dziedzinach liczący się dorobek, wart kontynuowania i obiecujący gospodarczo. Główne obszary badawcze tutaj, to: Technologia elektronowa i optoelektronika Technologia laserowa Inżynieria materiałowa (szeroko rozumiana, wraz z tworzeniem nowych materiałów) Inżynieria syntezy organicznej, w tym nastawionej na potrzeby przemysłu farmaceutycznego Fizyka techniczna ciała stałego Problematyka wykorzystania oraz wytwarzania energii, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. technologii czystych (ekologicznie) i tematyki recyklingu A.4 Biotechnologia i bioinżynieria (inżynieria genetyczna) Są to dziedziny, które intensywnie zaczęły się na świecie rozwijać stosunkowo niedawno (na większa skalę dopiero w ostatnich latach ubiegłego wieku), ale ich znaczenie stale rośnie i postęp badawczy jest tu nadspodziewanie wysoki (vide: spektakularne przyspieszenie w rozszyfrowaniu tzw. genomu ludzkiego). Bez względu na dorobek nauki polskiej w tej dziedzinie – z natury rzeczy raczej dość jeszcze skromny – dziedzin tych nie tylko nie wolno pomijać, ale wręcz należy je zaliczyć właśnie do priorytetowych. Mają one szczególnie doniosłą rolę do odegrania w medycynie, farmacji, a także dla wyżywienia narodu. Bezpośrednio wpływają także na ochronę środowiska. Podstawowe problemy w tych dziedzinach, to Tworzenie nowych lekarstw i zdrowej żywności Nowe metody diagnostyczne i terapeutyczne Tworzenie sztucznych narządów (bioprotez)
  • 6. Biotechnologia weterynaryjna A.5 Ochrona środowiska, ekologia Znakomita większość przedstawicieli świata nauki i rosnący odsetek polityków oraz działaczy gospodarczych zdaje sobie sprawę z kluczowej roli ekologii i rozsądnych zasad ochrony środowiska dla przyszłości całego rodzaju ludzkiego. Prócz obszarów, wymienionych już w poprzednich kategoriach (jak mówiliśmy, nie sposób wprowadzać podziałów wyłączających) należy tu – zgadzając się znowu z „Syntezą” – wskazać następujące; dodajmy, że są one możliwe i wskazane do realizacji badawczej także w ośrodkach prowincjonalnych: Badania regionalne zmian klimatu, środowiska, atmosfery Badania hydrologiczne Metodologia modelowania procesów pogodowych A.6 Medycyna W medycynie za podstawowe kierunki, wymagające w pierwszej kolejności zasilania finansowego, należy uznać tzw. medycynęratunkową oraz transplantologię. Zwłaszcza w tej pierwszej zaległości Polski są duże: mało jest wyspecjalizowanej kadry, w tym także dydaktycznej, natomiast bardzo wysoki odsetek wszelkiego rodzaju wypadków i nagłych zachorowań (np. liczonych na 100 000 mieszkańców kraju). Wypadki i nagłe zachorowania w Polsce kończą się także poważniej niż w wyżej rozwiniętych krajach. Dziedzina ta wymaga także poważnych inwestycji w niezbędną specjalistyczną aparaturę oraz usprawnienia organizacji. Gdy chodzi o transplantologię, to należy zwrócić uwagę, że zajmuje się ona nie tylko – jak można by wnioskować po zainteresowaniu środków masowego komunikowania – przeszczepami serca, ale i innych organów. Jest ona w Polsce chronicznie niedoinwestowana: wykonujemy rocznie np. ok. 50 przeszczepów wątroby, podczas gdy rzeczywiste potrzeby są kilkakrotnie większe; oznacza to, że z braku środków na ten tylko cel umiera rocznie kilkaset osób, które mogłyby żyć dalej. Transplantologia wymaga – podobnie jak medycyna ratunkowa – intensywnego kształcenia kadry, poważnych badań, lepszej organizacji oraz nowoczesnej aparatury. Na marginesie: wydaje się, że nasze aspiracje do pierwszeństwa światowego w dziedzinie konstrukcji i stosowania niektórych wysokozaawansowanych protez technicznych (jak np. sztuczne serce) nie są zbyt uzasadnione; z tego przede wszystkim powodu, że skutki praktyczne tych badań będą znacznie odłożone w czasie, natomiast ogromne wymagane tu koszty trzeba ponosić już dziś. Doceniając więc talenty i pasję naszych naukowców tematyki tej nie należy obecnie traktować jako priorytetowej. B. Badania podstawowe W tym obszarze zajmuję się dwiema dyscyplinami: matematyką i astronomią. Niestety, gdy chodzi o chemię moja znajomość przedmiotu jest żadna; nie mam również żadnych godnych zaufania znajomych w tym środowisku, na których zdaniu mógłbym się oprzeć. Podkreślam to, bowiem pominięcie chemii nie oznacza, iż w dziedzinie tej nie ma ważnych priorytetów badawczych; autorzy zbiorczego opracowania tematu powinni fakt ten wziąć pod uwagę. Gdy chodzi o fizykę – tematy, które można by w tym miejscu wymienić, w dużej mierze pokrywają się ze wskazanymi w punkcie A.3; dodać by tu tylko należało konieczność wsparcia finansowego współpracy międzynarodowej polskich fizyków w ramach badań jądrowych, prowadzonych w CERN w Genewie. Niezbędne jest także stałe dbanie o zaopatrzenie polskich fizyków w odpowiednią aparaturę badawczą i utrzymywanie tej aparatury na poziomie, odpowiadającym aktualnym trendom i wymogom światowym.
  • 7. B.1 Matematyka Matematyka polska przeżywa wyraźny regres. Słynna „Polska Szkoła Matematyczna” należy wyłącznie do chlubnej historii. Dobrym miernikiem sytuacji jest liczba referatów i wykładów plenarnych, powierzanych polskim matematykom na zjazdach Międzynarodowej Unii Matematycznej; otóż od dłuższego czasu zapraszana jest w tym celu śladowa liczba polskich uczonych, przy czym w większości są to ludzie tylko o korzeniach polskich, obecnie będący obywatelami innych krajów. Na marginesie należy tu zaznaczyć, że główną przyczyną tego stanu rzeczy była masowa emigracja ścisłej naszej czołówki naukowej na fali wydarzeń Marca ’68. Istnieje jednak szansa na odbudowanie autorytetu Polski w tej dziedzinie. Warto to uczynić, bowiem potrzebne nakłady nie są uderzająco wysokie (matematyka nie wymaga kosztownej aparatury), zaś profity znaczne: nie tylko w dziedzinie propagandy naszego kraju, ale również pośrednio w rozwoju innych nauk, dla których nauka stanowi naturalną podstawę (w szczególności informatyka, nauki fizyczne, astronomia, technika). Warunkiem sukcesu jest koncentracja sił i środków na jednej dyscyplinie badawczej, co pozwoliłoby na stworzenie odpowiedniej „szkoły”. Niegdyś dyscyplina taka narzucała się niejako sama – była to Teoria Mnogości – i naturalna koncentracja na tej problematyce badawczej właśnie doprowadziła do powstania wspomnianej Polskiej Szkoły Matematycznej. Obecnie trudno aż tak wyraźnie określić tematykę badań; matematycy są zdania, że podobną do Teorii Mnogości rolę mogłaby dziś odegrać szeroko pojmowana Teoria Kategorii. Należałoby więc zainwestować w stypendia naukowe dla zainteresowanych uczonych, sprowadzić wykładowców na seminaria krajowe itp. Być może, należałoby zainwestować w powołanie nowego międzynarodowego specjalistycznego pisma matematycznego – mogłoby ono odegrać taką rolę, jak słynne Fundamenta Mathematicae. Bardzo ważną rolę – nie tylko dla rozwoju polskiej matematyki, ale w ogóle rozwoju cywilizacyjnego kraju – mogą odegrać inwestycje w badania w zakresie dydaktyki i metodyki nauczania matematyki. Poziom polskich nauczycieli matematyki obniża się z roku na rok; przede wszystkim dlatego, że na uniwersyteckich wydziałach matematyki do specjalizacji nauczycielskiej prowadzi selekcja negatywna, ale i dlatego, że nie ma komu przygotowywać nauczycieli, których trzeba kształcić inaczej niż matematyków, powiedzmy, finansowych czy też specjalizujących się w zastosowaniach technicznych. Istnieje zatem pilna potrzeba powołania specjalnej uczelni o charakterze pedagogicznym, której pierwszym zadaniem byłoby kształcenie tych, którzy za lat kilka czy kilkanaście będą uczyć nauczycieli. B.2 Astronomia Astronomia jest tą dziedziną nauki, która przynosi nauce polskiej i państwu polskiemu spory splendor międzynarodowy; wystarczy tu wspomnieć nazwisko prof. A. Wolszczana, odkrywcy pozaziemskich systemów planetarnych, jednego z najpowszechniej znanych polskich naukowców w skali światowej. Jej dokonania nie mają, naturalnie, żadnego bieżącego przełożenia na praktykę ani jakiegokolwiek znaczenia dla zastosowań. Jednakże byłoby dużym błędem ograniczanie badań astronomów, choć są one – z uwagi na niezbędną skomplikowaną aparaturę obserwacyjną – dość kosztowne. W szczególności – i to jest sprawa dla polskiej astronomii podstawowa – nie należy ograniczać, ani tym bardziej likwidować udziału Polski w dużych projektach międzynarodowych. Chodzi tu głównie o projekt SALT (budowa wielkiego teleskopu w Republice Południowej Afryki) oraz o dwa projekty satelitarne: budowę satelity do obserwacji w paśmie promieniowania podczerwonego oraz satelity do obserwacji w paśmie rentgenowskim. II. Polityka naukowa państwa Rola i miejsce KBN 1. Od dekady polityką naukową państwa kieruje Komitet Badań Naukowych. Urząd ten został w zasadzie powołany do życia jeszcze za czasów PRL 9wówczas w postaci Komitetu Nauki i Techniki) jako – jak rozumiem intencje jego twórców – swego rodzaju przeciwwaga dla Polskiej Akademii Nauk. Ta ostatnia postrzegana była wówczas powszechnie jako instytucja mocno konserwatywna, reprezentująca głównie interesy osobiste najstarszej wiekowo warstwy polskiego
  • 8. środowiska naukowego, która osiągnęła już szczyty kariery zawodowej, jest w wielu wypadkach nietwórcza i nastawiona na zachowanie własnej pozycji. Nie ulega wątpliwości, że KBN wprowadził do polskiego życia naukowego nowe formy współpracy świata polityki ze środowiskami twórczymi. To z KBN właśnie wiąże się też zmiana systemy dystrybucji środków budżetowych przeznaczanych na naukę i wprowadzenie systemu grantów. Uważa się również, że dzięki istnieniu KBN – przynajmniej początkowo – zyskała mniej lub bardziej liczący się głos średnia (w sensie posiadanych tytułów i zajmowanych stanowisk) warstwa polskich pracowników naukowo-dydaktycznych. Byłyby to pozytywy – gdyby nie fakt, że niezły pomysł został w ciągu dekady poważnie wypaczony przez praktykę. Sytuacja obecna jest postrzegana tak, że KBN został opanowany przez zbiurokratyzowanych i silnie upolitycznionych urzędników, dla których formalna współpraca ze środowiskami naukowymi stanowi w głównej mierze rodzaj alibi dla woluntarystycznie podejmowanych decyzji strategicznych. Urzędnicy ci postrzegani są jako ludzie mało kompetentni w sprawach nauki – niezależnie od posiadanych tytułów i stopni naukowych. Z kolei komisje i inne ciała kolegialne KBN są opanowane znowu przez warstwę najwyżej usytuowanych i najstarszych profesorów – co jest dość dokładnym odwzorowaniem sytuacji sprzed powołania Komitetu. System grantów w swej obecnej postaci jest dość powszechnie krytykowany – głównie dlatego, że ciała kolegialne, środki te przyznające, postrzegane są jako kręgi powiązane ścisłymi uzależnieniami typu służbowego i koleżeńskiego; ale nie tylko dlatego. Uważa się, że „dobrze widziany” w środowisku i ustosunkowany kolega uzyska grant na każde zaproponowane badania, nawet najzupełniej bezwartościowe. Przejrzenie (publikowanego w Internecie) wykazu tematów, na które przyznawane są środki finansowe, budzi np. wrażenie, że niektóre z nich są zasilane ze względów również (czy głównie) ideologicznych; mam tu na myśli projekty badawcze dotyczące problematyki religii i religijności. Zwraca się również uwagę na fakt, że niektóre tematy badawcze, w szczególności dotyczące nauk ścisłych i przyrodniczych, formułowane są specjalnie bardzo ogólnie i z celowym użyciem wielce hermetycznego żargonu danej dyscypliny – wyraźnie po to, by ministerialni urzędnicy nie mogli ich zrozumieć, zaś zgłaszający projekt uczeni mieli po prostu święty spokój. Jak się wydaje, Komitet Badań Naukowych spełnia dziś swą założoną niegdyś rolę w niedużej mierze. Nie oznacza to jednak, że należy go zlikwidować. Instytucja ta powinna zostać po prostu przebudowana. Sądzę, że dobrym rozwiązaniem byłoby zachowanie wszelkich istniejących ciał kolegialnych, reprezentujących środowisko naukowe – z tym, że w składzie tych ciał w znacznie szerszym stopniu powinna być reprezentowana młodzież naukowa (mam tu na myśli wszystkich pracowników naukowych i naukowo-dydaktycznych ze stopniem doktora, niezależnie od zajmowanego stanowiska). administracyjna środowiska naukowego. 2. Odrębnej chwili uwagi wymaga rola i miejsca Polskiej Akademii Nauk oraz podobnych jest stowarzyszeń i organizacji twórczych. Instytucje te otóż z natury rzeczy reprezentują – jak mówiłem – starszą wiekowo i wysoce utytułowaną warstwę środowiska. Oczywiście prawdą jest, że jest to warstwa dość konserwatywna; jednocześnie nie sposób nie dostrzec, że jest to reprezentacja ludzi z ogromnym dorobkiem i wiedzą – oraz kolosalnym doświadczeniem życiowym. Jak sądzę, nie powinni oni w żadnym wypadku zdominować środowiska; jednakże głos ich bezwzględnie musi być wysłuchiwany. Sądzę tedy, że PAN (PAU, i co tam jeszcze powstanie; do rozważenia jest tu też rola towarzystw naukowych) powinna w stosunku do ciał kolegialnych KBN odgrywać rolę podobną do tej, którą w naszym systemie politycznym odgrywa Senat. Przyjęcie takiego rozwiązania z pewnością wyeliminowało by z naszego życia naukowego szkodliwą dla sprawy konkurencję wymienionych instytucji i organizacji. Ogólnie o polityce naukowej 3. Dotychczasowa polityka naukowa państwa – w szczególności dotyczy to rządu premiera Buzka – była mało konkretna i chaotyczna, przez to zaś mało skuteczna. Nie będę rozwijał tego tematu jako – moim zdaniem – oczywistego. Aby ten stan rzeczy zmienić, potrzebna jest przede wszystkim szeroka i demokratyczna dyskusja w samym środowisku naukowym; ono wie najlepiej, co jemu i Polsce jest potrzebne. Pierwszym więc zadaniem nowych organów rządowych powinno być pilne zorganizowanie takiej dyskusji i wyciągnięcie z niej szybko wniosków – przy czym szczególnie ważne jest to, by miała w niej możliwość swobodnej wypowiedzi młodzież naukowa.
  • 9. Z punktu widzenia jakości stosunków organów państwa i środowiska naukowego jest rzeczą niesłychanej wręcz wagi, by taka dyskusja nie zakończyła się jedynie tzw. spisaniem postulatów. Niezbędne jest zrealizowanie przynajmniej najpilniejszych z nich i szerokie rozpropagowanie tego faktu; te sprawy wykraczają już jednak poza obszar wyznaczony dla niniejszego dokumentu. Generalnie ta nowa polityka naukowa państwa powinna preferować rozwój najbardziej obiecujących dyscyplin naukowych. Najbardziej obiecujących nie w sensie utylitarnym, choć znaczenie praktyczne przyszłych czy planowanych dokonań jest oczywiście sprawą bardzo ważną – ale w sensie ich bardzo ogólnie rozumianego znaczenia dla współczesnej cywilizacji. Przyznanie jednak absolutnego pierwszeństwa dyscyplinom stosowanym i faworyzowanie ich finansowe byłoby, jak już wcześniej pisałem, błędem nie do powetowania – doprowadziłoby bowiem do rychłego upadku badań podstawowych, bez których w ciągu kilkunastu lat zamarłyby również i same badania stosowane. Posłużę się tu przykładem z bliskiej mi matematyki. Byłoby dziś bez sensu preferowanie badań z dziedziny np. tzw. funkcji specjalnych (niegdyś kluczowo ważnych dla inżynierii i w ogóle techniki), bowiem dyscyplina ta jest w dużej mierze zamknięta i nowe w niej wyniki mogą mieć obecnie wyłącznie charakter przyczynkarski; ponadto podstawowe niegdyś zastosowania tej dyscypliny są obecnie domeną informatyki i nauk komputerowych. Nie oznacza to, naturalnie, że komukolwiek należy zabraniać badania funkcji specjalnych; ale osoba taka musi sobie zdawać sprawę, że badania te będą przez państwo sponsorowane jedynie na poziomie minimalnym. Z drugiej strony – wszystko wskazuje na to, że w bliskiej przyszłości ważna będzie dla matematyki wspominana już w tym dokumencie Teoria Kategorii. Nie ma dziś żadnych szans, by intensywne badania w tej dyscyplinie zwiększyły w ciągu, powiedzmy, najbliższej dekady, produkcję chleba czy jakiegokolwiek innego dobra materialnego. Ale właśnie te badania muszą być w matematyce finansowane priorytetowo – jeśli polskie nazwiska mają się pojawiać liczniej w indeksach cytowań (co może nawet i mniej ważne) i jeśli światowa matematyka ma w bliskiej przyszłości dokonać ważnych odkryć (co ważniejsze). Oczywiście, nie powinien o tym wszystkim decydować żaden urzędnik (bo i skąd on ma wiedzieć, że rola teorii funkcji specjalnych w ciągu ostatniego półwiecza zmieniła się dramatycznie, zaś rola Teorii Kategorii jest wielce obiecująca; on zapewne w ogóle nie będzie rozumiał użytych tu terminów…). Może on jedynie – i powinien – zrealizować odpowiednie decyzje specjalistycznego środowiska naukowego. Tak więc, doskonalenie polityki naukowej państwa powinno iść w tym kierunku, by niewielkie dostępne środki finansowe przypadały na badania ważne i istotne (co, powtarzam, wcale nie znaczy ani stosowane, ani takie, które w bliskiej przyszłości szczególnie szybko zwrócą nakłady) – a także na rozwój kadry naukowej. Kluczową sprawą dla państwa jest to, by młodym zdolnym ludziom opłacało się wybierać karierę naukową co najmniej tak samo, jak karierę urzędniczą w bankowości, czy ubezpieczeniach albo innym marketingu – a także to, by najzdolniejszym spośród nich stworzyć możliwości robienia bardzo szybkich karier w wielkim stylu. Temu ostatniemu celowi służy projekt specjalnego systemu stypendialnego, opisany niżej w rozdziale III. 1. Stopnie i tytuły; kariera naukowa 4. Bardzo ważną sprawą jest poważne rozważenie systemu zdobywania i potwierdzania kwalifikacji, czyli awansu służbowego i uzyskiwania kolejnych tytułów. Obecny system jest – moim zdaniem – zdecydowanie zły i archaiczny. Konieczność robienia doktoratu i habilitacji na podstawie tak jak dziś określonych kryteriów rodzi na przykład taki skutek (częściowo jest to zresztą problem światowy), że młodemu „czeladnikowi nauki” nie opłaca się podejmować tematów najambitniejszych, ponieważ z góry wiadomo, że są one ekstremalnie trudne i niekiedy wymagają lat badań. Tymczasem przekroczenie czasu, przeznaczonego na uzyskanie stopnia, czy terminowe pozdawanie egzaminów, grozi całkowitą eliminacją ze środowiska; w efekcie młody człowiek podejmuje błahe i łatwe tematy, pozwalające szybko napisać nikomu w gruncie rzeczy niepotrzebną przyczynkarską rozprawkę. Poza wszystkim, uczy to wielce dla nauki szkodliwego konformizmu i zakłamania.
  • 10. Nie ulega dla mnie zatem kwestii, że stosunkowo szybko trzeba będzie ograniczyć wymagane formalności do niezbędnego minimum. Osobiście jestem zwolennikiem tylko jednego stopnia naukowego (doktoratu), który powinien upoważniać do zajmowania wszystkich stanowisk, do profesora zwyczajnego włącznie; jestem zatem za szybkim zniesieniem wymogu habilitacji. W karierze akademickiej powinno się także w znacznie większym niż dziś stopniu uwzględniać dorobek dydaktyczny – liczbę wybitnych uczniów na przykład, czy wręcz opinię studentów. Jak sądzę, bardziej Polsce jest dziś potrzebny świetny czy nawet tylko dobry wykładowca, niż „badacz”, mający „w dorobku” czterdzieści nikomu niepotrzebnych rozpraw, opublikowanych w jakichś nikomu nieznanych prowincjonalnych czasopismach. W moim przekonaniu profesorem (uczelnianym) powinno się zostawać przeciętnie przed trzydziestką, profesorem zaś tytularnym (zachowałbym to jako najwyższe wyróżnienie) około czterdziestki. Bardzo wybitna młodzież powinna awansować jeszcze szybciej. Na marginesie: zastanowić się trzeba w tym kontekście od nowa nad wymogami, stawianymi kandydatom do uzyskania stopni i tytułów akademickich oraz zawodowych. Zaczynając od najniższego, licencjatu, dla którego uzyskania wystarczy dziś w zupełności napisanie całkowicie banalnej i niesamodzielnej rozprawki przy minimalnym wykorzystaniu literatury. Niewiele większe wymagania stawiane są przed aspirującymi do magisterium. Myślę, że postawienie precyzyjnie sprecyzowanych minimalnych wymogów formalnych przed zdobywającym te stopnie zawodowe (np. licencjat mógłby być kompilacją z nie mniej niż 5 poważnych publikacji, magisterium – z 10-15) byłoby jakimś rozwiązaniem problemu. Z kolei rozprawom doktorskim należy postawić konsekwentny wymóg samodzielnego uzyskania nieznanego dotychczas rozwiązania istotnego problemu naukowego. Bardzo ważną sprawą jest znalezienie środków na utrzymanie, rozbudowę i tworzenie komputerowych baz danych dotyczących rozpraw naukowych oraz rozpraw magisterskich i licencjackich. Bez tego, i bez wprowadzenia w przyszłości wymogu sprawdzenia w takiej bazie oryginalności przedkładanej pracy, nie da się rozwiązać coraz bardziej palącego problemu plagiatów naukowych. Według mojej oceny i wiedzy znaczący już odsetek prac licencjackich (zwłaszcza w prywatnych szkołach typu „biznesowego”) jest wprost kupowanych lub wykradanych z archiwów innych uczelni; w pewnej mierze dotyczy to także prac magisterskich. Upowszechnianie i popularyzacja nauki, informacja naukowa i wydawnictwa 5. W kontekście potrzeby stworzenia nowej polityki naukowej państwa nabiera dużego znaczenia sprawa „marketingu i lobbingu naukowego” czyli upowszechniania rozumienia roli i zadań nauki – szczególnie w sferach decyzyjnych, tzn. biznesowych, samorządowych i rządowych. Popularyzacja nauki w społeczeństwie – jej osiągnięć, a także tworzących ją ludzi – ma z punktu widzenia państwa i jego celów edukacyjnych bardzo ważne znaczenie. Po pierwsze, system popularyzacji uzupełnia wiedzę zdobywaną w szkole – co dziś, w dobie niesłychanie szybkiego postępu cywilizacyjnego, ma wagę ogromną, zastępując w jakiejś mierze, przynajmniej w dziedzinie wiedzy ogólnej, kosztowny i trudny w utrzymaniu i sprawnym działaniu – a w istniejących warunkach cywilizacyjnych niezbędny – system kształcenia ustawicznego. Po drugie, atrakcyjna i profesjonalna popularyzacja może w jakimś stopniu przyczynić się do korzystnych społecznie zmian profilu aspiracji młodzieży. Po trzecie, dostarcza właściwych wzorców osobowych. Wreszcie, w jakiejś mierze zaspokaja również aspiracje i spodziewania uczonych, którzy w naszym stuleciu bywają często sfrustrowani brakiem uznania, jakim niewykształcone masy lubią dla odmiany obdarzać tzw. „bohaterów czasu wolnego”, czyli z reguły przedstawicieli postaw i wartości prymitywnych, czy wręcz prostackich. Wynika stąd w szczególności, że każda instytucja naukowa powinna mieć własnego bardzo wysoko usytuowanego w hierarchii służbowej rzecznika prasowego (powoływanego nie na zasadzie „słabemu profesorowi powierzymy rzecznikowanie”, ale „wybitnego specjalistę od public relations – czy dziennikarza – zrobimy wicedyrektorem Instytutu”!), dysponującego w miarę możliwości profesjonalnym zespołem ludzkim, który będzie potrafił spopularyzować dorobek placówki w sposób zrozumiały dla każdego. Szeroko powinien być upowszechniany zwyczaj prowadzenia przez placówki naukowe profesjonalnych i obszernych witryn internetowych. Na szczeblu centralnym – jako departament KBN lub równorzędnego organizmu rządowego w wypadku jakichś przyszłych zmian strukturalnych – powinna powstać specjalna komórka, zajmująca się przede wszystkim popularyzacją osiągnięć i bieżącego dorobku uczonych polskich, ale także śledząca i udostępniająca zainteresowanym informację o dorobku nauki światowej. Jest tu – nie rozwijam tego tematu, ale go dobitnie sygnalizuję – miejsce na bardzo wielostronne wykorzystanie Internetu, zarówno jako środka przekazu, jak i źródła informacji.
  • 11. Tu dygresja: od czterdziestu z górą lat zajmuję się dziennikarstwem naukowym i popularyzacją nauki – i do dziś zdumiewa mnie, jak dużą rolę inspiracyjną i informacyjną dla środowiska naukowego odgrywa prasa popularnonaukowa. W wielu wypadkach opublikowanie krótkiej notatki o nowym ciekawym dokonaniu badawczym powoduje lawinę zapytań od naukowców o źródło i szczegóły; otóż oznacza to niewątpliwie, że z drożnością kanałów informacyjnych wewnątrz świata nauki dzieje się coś złego. Uczony powinien otrzymywać tego typu informację od własnych wyspecjalizowanych służb nauki, nie zaś od przedstawicieli prasy! W kontekście problematyki upowszechnienia i udostępnienia zainteresowanym szeroko rozumianej informacji naukowej należy jeszcze rozważyć sprawę popularyzacji nauki w prasie, radiu i telewizji. Myślę, że – być może wbrew pozorom – powinien to być ważny element polityki naukowej państwa, sytuacja bowiem w tym względzie stała się w ostatnich latach wysoce niepokojąca – z wyraźną szkodą społeczną. Rzecz w tym, że w warunkach wszechogarniającej komercji problematyka naukowa i popularnonaukowa jest konsekwentnie wypierana ze środków masowej komunikacji. Tylko najpoważniejsze dzienniki i tygodniki utrzymują dziś działy nauki w swych strukturach, głównie zresztą ze względów prestiżowych. W prasie masowej tematyka ta wypierana jest przez sensację i plotkę – co zaś jeszcze gorsza, przez paranaukę i pseudonaukę, opartą często na świadomym i cynicznym kłamstwie prasowym. W radiu i telewizji (przy czym chodzi mi tu oczywiście przede wszystkim o radio i telewizję publiczne) tematyka naukowa i edukacyjna – jako mało „reklamonośna” – jest wypierana na głębokie godziny nocne lub eliminowana całkowicie. Spraw tych nie da się załatwić drogą zarządzeń administracyjnych i bez nakładów ze strony państwa. Niezbędne są dotacje państwowe na tego rodzaju działalność. Należy przypuszczać, że publiczna telewizja – na przykład – zdecydowałaby się wprowadzić do pasma wysokiej oglądalności program popularyzujący naukę, gdyby KBN wyrównał jej odpowiednią dotacją nieuchronny początkowy ubytek dochodów z reklam do średniej; to samo dotyczy radia. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że bardzo potrzebny społecznie rodzimy cyfrowy kanał edukacyjno-popularnonaukowy nie powstanie w Telewizji Polskiej (lub powstanie w ostatniej kolejności, za całe lata – po kanałach filmowych, serialowych, sportowych, a nawet religijnych) bez początkowych subwencji państwowych. Mówię „początkowych”, bowiem doświadczenie światowe (słynny kanał „Discovery”) dowodzi, że po pewnym czasie środowiska biznesowe przekonują się do tego rodzaju działalności i kanały edukacyjne zaczynają być samowystarczalne finansowo – choć z pewnością nie przynoszą takich dochodów z reklam, jak np. seriale. Bardzo ważne jest to, by dofinansowanie tego typu działalności trafiało do nadawcy, a nie producenta programu (niestety, dziś jest na ogół dokładnie odwrotnie), skoro już w polskim systemie mediów elektronicznych te funkcje są rozdzielone. To nadawcy musi się bowiem opłacać umieszczenie na antenie interesującej nas w tym miejscu tematyki; jeśli tak się stanie, wówczas znalezienie przez Telewizję Polską odpowiedniego producenta nie będzie nastręczało najmniejszej trudności. Gdy chodzi o prasę, warto zastanowić się nad centralnym i systemowym sponsorowaniem działów nauki w gazetach i tygodnikach, a także wspieraniem finansowym wyspecjalizowanych pism popularnonaukowych (to ostatnie w pewnej mierze jest realizowane, np. prenumerata „Wiedzy i Życia” jest szkołom częściowo refundowana). Jednakże warto się także zastanowić nad podjęciem specjalnej rządowej inicjatywy wydawniczej w postaci wydawania własnego masowego pisma popularyzującego naukę, bowiem prywatny wydawca prasy nie zawaha się przez zamknięciem tytułu, jeśli tylko nie będzie on dawał spodziewanych zysków. 6. W okresie ostatnich kilku lat obserwuje się niezwykle niebezpieczny trend w dziedzinie wydawnictw naukowych. Szaleńcza prywatyzacja doprowadziła wiodące niegdyś w tej dziedzinie Państwowe Wydawnictwo Naukowe na skraj bankructwa (jeśli wydawcy temu nie uda się dobrze sprzedać 30-tomowej Wielkiej Encyklopedii, to zapewne zniknie z rynku całkowicie), co postawiło w bardzo trudnej sytuacji całe dyscypliny naukowe. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, częściowo wchodzące zakresem swej działalności w interesujący nas obszar, są w ostatnim etapie prywatyzacji. Praktycznie jedynym wydawcą państwowym (podporządkowanym jednak nie Ministerstwu Edukacji Narodowej czy Ministerstwu Kultury, ale Wojewodzie Mazowieckiemu) pozostały Wydawnictwa Naukowo-Techniczne – z tym że i ta oficyna jest przewidziana do pilnej prywatyzacji w najbliższym okresie. Tymczasem wydawcom prywatnym nie opłaca się wydawać monografii czy specjalistycznych niskonakładowych podręczników (lub: nie tak bardzo opłaca się, jak podejmowanie całkowicie niezwiązanych z nauką inicjatyw komercyjnych). Oznacza to przede wszystkim ogromne kłopoty dla studentów, ale także zagraża normalnemu awansowi
  • 12. polskiej kadry naukowej, która w naszym systemie zobowiązana jest do publikacji (także w formie książkowej) wyników swoich badań; bez spełnienia tego wymogu w zasadzie nie jest formalnie możliwe awansowanie. Dla przykładu: z rynku (dodajmy, światowego) znikły całkowicie dwie historyczne i powszechnie cenione w świecie serie, wydawane niegdyś przez PWN: „Monografie matematyczne” i „Biblioteka Matematyczna”, które zawierały i upowszechniały dorobek Polskiej Szkoły Matematycznej. Jest to jedną z przyczyn, dla których polska matematyka nie liczy się obecnie w świecie. Zupełnie podobnie ma się rzecz z rodzimymi publikacjami z dziedziny fizyki. Aby w jakiejś minimalnej mierze ograniczyć ten niekorzystny trend trzeba zrobić wszystko, by na rynku pozostał co najmniej jeden państwowy wydawca literatury naukowej i popularnonaukowej nie nastawiony na działalność komercyjną, natomiast z wyraźnie określoną misją społeczno-edukacyjną. W obecnych warunkach, aby nie powodować zbędnych perturbacji na rynku, jest na to tylko jeden sposób: powstrzymać prywatyzację WNT i podporządkować tę oficynę Ministerstwu Edukacji Narodowej lub Komitetowi Badań Naukowych. Jeśli się tego nie uczyni, w ciągu kilku lat i tak trzeba będzie powoływać do życia oficynę państwową – tyle że wówczas będzie daleko trudniej o odpowiednio profesjonalną kadrę edytorską. Gdy mowa o problematyce wydawniczej w dziedzinie nauki, trzeba tu wspomnieć o niezupełnie zdrowej sytuacji wydawnictw uczelnianych. W uczelniach słabych – a także w uczelniach prywatnych – odgrywają one rolę nieco dwuznaczną: mianowicie wydawane przez nie czasopisma (typu najrozmaitszych „Zeszytów naukowych”...) służą głównie jako miejsce obligatoryjnych do awansu naukowego publikacji rozpraw o takim poziomie, który byłby nie do przyjęcia dla czasopisma poważnego. Oficyny te wydają również podłej często jakości skrypty, które nie miałyby szans wydania np. w WNT czy PWN. Przyjęcie zasady, że publikacja rozprawy (skryptu, artykułu) w takim wydawnictwie czy czasopiśmie nie stanowi dorobku naukowego w sensie znaczenia dla awansu służbowego rozwiązałoby wiele problemów, także etycznych. Musiałoby temu towarzyszyć jednakże powołanie jakichś nowych (koniecznie: centralnych, by nie podlegały w żaden sposób lokalnej administracji, środowiskom politycznym ani nawet naukowym) czasopism lub wydatne wzmocnienie istniejących – tak, by wartościowe rozprawy mogły być publikowane centralnie bez zbędnej zwłoki. 7. Niezmiernie ważną dla nauki polskiej sprawą jest dokonanie pewnych zmian w obowiązujących przepisach finansowych. Środowiska naukowe powinny nalegać, by sponsorowanie nauki i szkolnictwa stało się opłacalne dla biznesu, przynosząc przedsiębiorcom znaczniejsze niż cokolwiek innego zniżki podatkowe. KBN (czy inna reprezentacja środowiska) powinien opracować projekt odpowiednich rozwiązań prawnych w tym względzie. Uwagi końcowe Realizując załączone do wspomnianego na wstępie niniejszego opracowania zlecenia wskazówki, pragnę jeszcze poczynić następujące uwagi i uzupełnienia: Gdy chodzi o nakłady na B+R w latach 2002-2020, to postulaty ich wzrostu, a także zaproponowane wskaźniki udziału budżetu państwa w tych nakładach, zawarte w syntezie „Strategii rozwoju Polski” uważam za rozsądne i uzasadnione. Byłbym bardzo ostrożny w uzależnianiu dotowania jednostek naukowych i B+R „od skali wpływów uzyskiwanych ze sprzedaży własnych wyników prac badawczych na rynku” i w ogóle od komercjalizacji badań. Oczywiście, pewne zmiany
  • 13. w stosunku do sytuacji obecnej są tu niezbędne, ale wprowadzenie jakichkolwiek sztywno-formalnych zależności byłoby chyba wręcz szkodliwe. Gorąco popieram postulat tworzenia w Polsce międzynarodowych instytutów naukowych. Pozytywny dorobek matematycznego Centrum im. Banacha jest tu dobrym argumentem. Zwracam uwagę, że pewne terminy i daty, wskazane przez „Strategię”, uległy już dezaktualizacji. Trzy wymienione tam kierunki natarcia pozostają ważne i sugerowana kolejność ich podejmowana wydają się słuszne, jednakże daty trzeba zmienić. Pierwszym możliwym terminem dokonywania zmian w budżecie i przepisach staje się rok 2002. Pozostałe terminy należy odpowiednio przesunąć. Oznacza to w szczególności, że dokonanie projektowanego przełomu w trzech dziedzinach dynamizujących gospodarkę, tj. edukacji, budownictwie mieszkaniowym i nauce, może nie być kompleksowo możliwe za kadencji rządu, który zostanie powołany w wyniku najbliższych wyborów. III. Uzupełnienie Propozycja nowego systemu stypendialnego dla wybitnej młodzieży naukowej Jak się wydaje, jednym z problemów nauki polskiej jest jej pewna zaściankowość i oderwanie od głównych trendów nauki światowej. Łączy się to z późnym docieraniem przez naszych naukowców na szczyty formalnej kariery naukowej, wiąże zaś bezpośrednio z pogonią za produkcją makulatury naukowej – publikacji, których jedynym sensem jest formalne uzasadnianie uzyskania kolejnych stopni i tytułów. Aby rozerwać ten zaklęty krąg proponuję wdrożenie następującego systemu stypendialnego dla obiecującej młodzieży naukowej, którego celem byłoby szybkie uzyskanie wybitnej i młodej kadry profesorskiej: 1. Stypendia w liczbie ok. 10 rocznie przyznaje się reprezentantom tych dziedzin nauki, które reprezentacja środowiska naukowego (np. odpowiednia komisja KBN czy PAN) uzna za ważne w danym roku; wśród tych dziedzin muszą być jednak zawsze matematyka, fizyka i genetyka. 2. Stypendium przyznaje się zawsze z końcem roku akademickiego absolwentom 4. roku (w wyjątkowych wypadkach: 3. roku) dziennych stacjonarnych państwowych jednolitych studiów magisterskich, którzy: mają średnią ocen z wszystkich dotychczasowych egzaminów kursowych na poziomie co najmniej 4,75; mają zdany egzamin z języka angielskiego na II poziomie (profesjonalnym) znajomości języka; mają opublikowany w uznanym piśmie naukowym (lub złożoną do druku) w trakcie dotychczasowych studiów co najmniej jeden artykuł lub doniesienie naukowe; uzyskają pisemne rekomendacje co najmniej trzech samodzielnych pracowników nauki; przystąpią do ogólnopolskiego konkursu na stypendium w danej dziedzinie i wygrają ten konkurs. Przyznanie stypendium oznacza skierowanie stypendysty do renomowanego ośrodka naukowego poza Polską, reprezentującego najwyższy poziom światowy w danej dziedzinie. O ile to możliwe, powinien to być ośrodek kierowany przez laureata Nagrody Nobla lub zatrudniający takich laureatów (odpowiednio, w matematyce np. powinien to być laureat Medalu Fieldsa). Państwo polskie powinno – w drodze odpowiedniej umowy – opłacić pobyt swojego stypendysty w takim ośrodku aż do uzyskania przez niego doktoratu, nie dłużej jednak niż przez 3 lata. W wypadku pomyślnego uzyskania doktoratu stypendysta byłby automatycznie zwalniany z obowiązku uzyskiwania magisterium. Sam stypendysta otrzymywałby dodatkowe kieszonkowe w wysokości odpowiadającej średnim zarobkom doktoranta w danej uczelni czy instytucie badawczym (chodzi oczywiście o to, by nie miał on absolutnie żadnych problemów bytowych i by poziom jego życia nie odbiegał od poziomu życia kolegów). Stypendysta po uzyskaniu doktoratu byłby zobowiązany do powrotu do Polski i podjęcia pracy naukowo-dydaktycznej w dowolnie wybranej przez siebie państwowej uczelni wyższej przez okres co najmniej tak długi, jak długi był czas korzystania ze stypendium. Uczelnia ta powinna mu zagwarantować natychmiast stanowisko profesora nadzwyczajnego (uczelnianego; z pominięciem wszelkich niższych szczebli zawodowych) i uczynić wszystko, by w najszybszym możliwym terminie spełnił warunki do uzyskania tytułu profesorskiego. W wypadku odmowy powrotu do kraju, stypendysta byłby
  • 14. zobowiązany zwrócić w całości koszty swego pobytu za granicą wraz z pełną kwotą stypendium; odpowiednie sformułowania powinny się znaleźć w umowie stypendialnej, podpisywanej z kandydatem jeszcze przed wyjazdem.