Jak odnaleźć się we wspólnocie grzeszników? I po co w ogóle potrzebny jest Kościół? Odpowiedź na te pytania przynosi książka ks. Grzegorza Strzelczyka. Autor mocno podkreśla, że Kościół ukształtowany na wzór postawy swojego Nauczyciela – Jezusa Chrystusa tak jak On powinien przyjmować wobec świata podejście służebne i otwarte.
Jak odnaleźć się we wspólnocie grzeszników? I po co w ogóle potrzebny jest Kościół? Odpowiedź na te pytania przynosi książka ks. Grzegorza Strzelczyka. Autor mocno podkreśla, że Kościół ukształtowany na wzór postawy swojego Nauczyciela – Jezusa Chrystusa tak jak On powinien przyjmować wobec świata podejście służebne i otwarte.
Na Soborze Watykańskim II Kościół katolicki zdefiniował na nowo swą tożsamość, dzięki czemu stał się nowoczesną religią publiczną. Zaakceptował strukturalny rozdział wspólnoty religijnej od politycznej oraz uznał nowoczesne wolności indywidualne. Z aprobatą Kościoła spotkał się system, który zapewnia wolność i pokój obywatelom niezależnie od religii, wyznań, światopoglądów, narodowości czy pozycji społecznej. Kościół nie zaakceptował sprywatyzowanej roli, stając się religią publiczną działającą w sferze społeczeństwa obywatelskiego. Sfera ta nie tylko ma świecki charakter, to znaczy pozostaje oddzielona od religijnych instytucji i norm, ale również jest wielogłosowa. Dyskurs, który ma tam miejsce pozostaje bowiem dostępny dla wszystkich obywateli, bez względu na ich przekonania, a także otwarty na różnorodne kwestie. Z tej racji, iż Kościół stanowi wspólnotę etyczno-religijną, przedmiotem refleksji podjętej w niniejszym artykule będzie pluralizm światopoglądowy sfery publicznej. Rozważania zmierzać będą do udzielenia odpowiedzi na pytanie, jakie wyzwania dla Kościoła – zarówno w rozumieniu wspólnoty, jak instytucji – stwarza wspomniany rodzaj pluralizmu w sferze publicznej, jaki stosunek Kościół zajmuje względem niego oraz jaką rolę Kościół może odgrywać w pluralistycznej sferze publicznej.
More Info: Burgoński P., Kościół wobec pluralizmu sfery publicznej, „Chrześcijaństwo – Świat – Polityka” 2013/2014 nr 1/2 (15/16), s. 54-64.
Sobór Watykański II i samookreślenie Kościoła: w kierunku nowoczesnej religii...Piotr Burgonski
Burgoński P., Sobór Watykański II i samookreślenie Kościoła: w kierunku nowoczesnej religii publicznej?, w: J. Grosfeld (red.), 50 lat później. Posoborowe dylematy współczesnego Kościoła, Instytut Politologii UKSW, Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2014, s. 47-60.
Na Soborze Watykańskim II Kościół katolicki zdefiniował na nowo swą tożsamość, dzięki czemu stał się nowoczesną religią publiczną. Zaakceptował strukturalny rozdział wspólnoty religijnej od politycznej oraz uznał nowoczesne wolności indywidualne. Z aprobatą Kościoła spotkał się system, który zapewnia wolność i pokój obywatelom niezależnie od religii, wyznań, światopoglądów, narodowości czy pozycji społecznej. Kościół nie zaakceptował sprywatyzowanej roli, stając się religią publiczną działającą w sferze społeczeństwa obywatelskiego. Sfera ta nie tylko ma świecki charakter, to znaczy pozostaje oddzielona od religijnych instytucji i norm, ale również jest wielogłosowa. Dyskurs, który ma tam miejsce pozostaje bowiem dostępny dla wszystkich obywateli, bez względu na ich przekonania, a także otwarty na różnorodne kwestie. Z tej racji, iż Kościół stanowi wspólnotę etyczno-religijną, przedmiotem refleksji podjętej w niniejszym artykule będzie pluralizm światopoglądowy sfery publicznej. Rozważania zmierzać będą do udzielenia odpowiedzi na pytanie, jakie wyzwania dla Kościoła – zarówno w rozumieniu wspólnoty, jak instytucji – stwarza wspomniany rodzaj pluralizmu w sferze publicznej, jaki stosunek Kościół zajmuje względem niego oraz jaką rolę Kościół może odgrywać w pluralistycznej sferze publicznej.
More Info: Burgoński P., Kościół wobec pluralizmu sfery publicznej, „Chrześcijaństwo – Świat – Polityka” 2013/2014 nr 1/2 (15/16), s. 54-64.
Sobór Watykański II i samookreślenie Kościoła: w kierunku nowoczesnej religii...Piotr Burgonski
Burgoński P., Sobór Watykański II i samookreślenie Kościoła: w kierunku nowoczesnej religii publicznej?, w: J. Grosfeld (red.), 50 lat później. Posoborowe dylematy współczesnego Kościoła, Instytut Politologii UKSW, Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2014, s. 47-60.
Do szukania dróg miłosiernego duszpasterstwa zachęca papież Franciszek, ostatnio przez adhortację Amoris laetitia. Jaki może być Kościół na miarę miłosierdzia? Jak w tę instytucję wcielić Boskie miłosierdzie – tę „ekstrawagancję” Najwyższego (kard. Tagle)?
Czy możliwa jest gospodarka bez wykluczenia? Czy o ekonomii da się rozmawiać poważnie i po ludzku – to znaczy: i zrozumiale, i z myślą o człowieku, a nie tylko o wskaźnikach?
Czy naprawdę mamy do czynienia ze śmiercią intelektualisty i nie ma już co po nim płakać? A może jednak intelektualista jest nadal potrzebny?
Religia i internet. Kilka uwag teoretycznychPiotr Siuda
14/11/2019; impreza: XI Toruńskie Sympozjum poświęcone Religiom i Alternatywnym Ruchom Religijnym; organizacja: Wydział Teologiczny UMK w Toruniu; miejsce: Centrum Dialogu Jana Pawła II, Toruń.
Tytuł raportu prof. Marka Regnerusa brzmi: "Jak różne są dorosłe dzieci wychowywane przez rodziców żyjących z związkach homoseksualnych? Wnioski z nowego badania struktur rodzinnych".
Raport Marka Regnerusa dotyczący dorosłych dzieci wychowywanych przez rodziców żyjących z związkach homoseksualnych wywołał prawdziwą burzę nie tylko wśród zadeklarowanych homoseksualistów, ale i w świecie naukowym. Jest on najczęściej pobieranym tekstem z dziedziny nauk społecznych na platformieScienceDirect. Pełna treść przełomowego raportu w języku polskim opublikowana została w Kwartalniku Naukowym Fides et Ratio, wydawanym przy UKSW. Znajdziesz go TUTAJ.
Raport Regnerusa wywołał prawdziwą panikę lobby homoseksualnego, ponieważ uzyskane przez amerykańskiego naukowca wyniki okazały się sprzeczne z dotychczasowymi ustaleniami dotyczącym homoseksualnego rodzicielstwa, promowanymi przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne.
Wstęp do wersji polskiej przygotował dr Andrzej Margasiński, który pisze: "Muszą szokować kwestie związane z doświadczeniami seksualnymi: 31% dzieci wychowywanych przez matki lesbijki i 25 % wychowywanych przez ojca geja podało, że byli przez rodziców zmuszani do seksu wbrew swej woli. Największe wrażenie robią jednak dane o tożsamości seksualnej badanych - 61% respondentów wychowywanych przez matki - lesbijki, a 71% przez ojców – gejów określa siebie jako „ całkowicie heteroseksualnych”, innymi słowy w przypadku matek - lesbijek blisko 40%, a przypadku ojców - gejów blisko 30% wychowywanych przez nich dzieci to homo- lub biseksualiści. A jeszcze inaczej: średnio co trzecie dziecko wychowywane przez pary homoseksualne wyrosło na homo- lub biseksualistę ".
1. Uwagi dotyczące Neokatechumenatu
1. Neokatechumenat zorganizowany jest w szereg etapów czy stopni wtajemniczenia rozłożonych na
wiele (kilkanaście) lat. Zastrzega się ich pełną tajemnicę w stosunku do tych, którzy do tych etapów
jeszcze nie doszli. Wytwarza się w ten sposób swoisty ezoteryzm. Są wtajemniczeni i niewtajemniczeni.
Nie znając ani poszczególnych etapów "drogi", ani punktu dojścia (w istocie jest nim podporządkowanie
całego życia celom "drogi" neokatechumenalnej) nie można od początku, tzn. wchodząc na drogę
neokatechumenatu podjąć świadomej i wolnej decyzji o wejściu na tę drogę. Stawiane stopniowo, krok po
kroku, wymagania coraz to większego zaangażowania, utrudniają wycofanie się z "drogi" i nie są
pozbawione cech psychicznej manipulacji.
2. W Neokatechumenacie nie istnieje komunikacja z "dołu" do "góry", tzn. od członków grup (wspólnot)
młodszych do starszych, do tzw. katechistów. Nie ma miejsca na dialog, na wyjaśnianie wątpliwości. Liczy
się jedynie transmitowany z "góry" nakaz, katecheza, czy decyzja wyższych katechistów.
3. W Neokatechumenacie nie podejmuje się teologicznego czy katechetycznego kształtowania członków
"drogi". Całe kształcenie polega na przekazywaniu od "góry" katechez - pouczeń. Katechezy te powtarza
się aż do poszczególnych wspólnot, przy czym, im "niżej", tym katechezy te - powtarzane na ogół przez
ludzi nie znających szerzej nauki Kościoła - są doktrynalnie coraz bardziej zdeformowane. Katechiści głosiciele katechez wstępnych, a następnie katechez na konwiwencjach, skrutiniach itp. uczą się ich
głoszenia uczęszczając na takie katechezy prowadzone przez starszych katechistów. Istnieją
(drukowane? powielane?) zbiory głównych katechez, nie są one jednak dostępne dla ogółu członków
wspólnot. Nie jest wiadome, czy mają one kościelne imprimatur.
4. Przynajmniej praktycznie nie wierzy się w autentyczność dotychczasowego, tzn.
przedneokatechumenalnego życia chrześcijańskiego, nawet sakramentalnego. W Neokatechumenacie
wszystko zaczyna się od nowa, jakby Bóg w życiu członków wspólnot dotychczas nie działał, owszem,
jakby Jego jedynym działaniem było doprowadzenie człowieka do neokatechumenatu. W czasie
pierwszego skrutinium (już po dwóch czy trzech latach) dokonuje się na każdym z członków wspólnoty
egzorcyzmu, dokonywanego w liturgii chrześcijańskiej w stosunku do nieochrzczonych. Po następnych
latach, w czasie tzw. drugiego skrutinium członkowie wspólnot stają się "uczniami Chrystusa". Zapowiada
się im przy różnych okazjach, że Eucharystię zrozumieją po paru kolejnych latach, gdy odbędą
poświęconą jej, specjalna konwiwencję. Wszystko to dzieje się w stosunku do chrześcijan (często
pobożnych i praktykujących przez całe życie, także w stosunku do księży), którzy przecież w czasie
swego chrztu zostali wyrwani spod panowania szatana i stali się uczniami Chrystusa. Potwierdzali zaś po
wielokroć przez praktykę swego życia i udział w Eucharystii.
5. Chrześcijańska przemiana życia człowieka (np. że wyrzeka się "idoli" tzn. przede wszystkim, że
wyrzeka się zabezpieczenia materialnego, że staje się uczniem Chrystusa, że już umie się modlić itp.)
wiązana jest z określonymi wydarzeniami na "drodze" neokatechumenalnej (z odpowiednimi katechezami,
konwiwencjami, skrutiniami ...) tak, jakby to te wydarzenia, te przeżycia na "drodze" identyfikowały się z
duchową. Chrześcijańską przemianą człowieka, nie wiązaną z jego długotrwałym, moralnym wysiłkiem.
6. Wartosci ludzkie - praca zawodowa, nauka, różne zamiłowania itp. - a także wartości międzyludzkie kontakty rodzinne, przyjacielskie itp. - uważa się raczej za przeszkodę w realizacji neokatechumenalnego
chrześcijaństwa, niż za dobro, które wiara ma objąć i pozwolić we właściwy sposób realizować.
7. Osobna sprawa jest rola prezbiterów ograniczana do przewodniczenia Eucharystii i udzielania
sakramentu pokuty. Prezbiter nie ma żadnego wpływu na istotny nurt neokatechumenalnego nauczania i
na kształt życia wspólnoty. Niestety, także i posługa biskupia we wspólnotach neokatechumenalnych
dokonuje się w ramach ściśle przez neokatechumenalny rytuał przewidzianych dla biskupa czynności i
służy jako legitymizacja prawowierności "drogi". Realnego wpływu na życie wspólnot
neokatechumenalnych nawet biskupi wydają się nie mieć.
Cały pion "pasterski" Kościoła (Biskup - prezbiterzy) traktowany jest w neokatechumenacie "równolegle"
do życia wspólnot, kierowanych przez z zasady teologicznie niewykształconych świeckich, a nie
"nadrzędnie", jako jedyna kościelna posługa, której należy się podporządkować. Znane mi seminarium
2. neokatechumenalne uczy alumnów patrzenia na życie chrześcijańskie, powołanie prezbitera i na Kościół z perspektywy neokatechumenatu, nie zaś patrzenia na neokatechumenat z perspektywy Kościoła, jako
na jeden ze współczesnych ruchów w Kościele.
8. Wiele z poruszanych tu spraw wskazuje nato, że neokatechumenat identyfikowany jest przez swych
członków, zwłaszcza przez kierujących wspólnotami katechistów, z chrześcijaństwem. Znajduje to swój
bezpośredni wyraz w sformułowaniach sugerujących niedwuznacznie, że wejście na drogę
neokatechumenalną jest wejściem nie tylko na drogę życia chrześcijańskiego, lecz na drogę zbawienia
(np. ceremonia wpisywania imion członków wspólnoty w czasie pierwszego skrutinium do ksiąg Pisma św.
właśnie na znak zapisania ich w księdze zbawienia). Odstąpienie od drogi neokatechumenalnej
traktowane jest jako odstąpienie od Kościoła, Chrystusa i drogi zbawienia.
Tej identyfikacji sprzyja sprawowanie liturgii eucharystycznej, liturgii sakramentu pokuty, wigilii paschalnej,
chrztu itp. poza zwykłym życiem kościelnym i parafialnym. Śpiewa się wyłącznie własne pieśni religijne
(wyłącznie z własnymi melodiami części śpiewanych w liturgii eucharystycznej).nie czyta się z reguły
ogłoszeń parafialnych, listów pasterskich ... Źle się patrzy na zaangażowanie członków
neokatechumenatu w inicjatywy czy struktury parafialne, w działalność charytatywną.
9. Najwyższą obawę budzi wiązanie tak a nie inaczej pomyślanej drogi neokatechumenalnej, konkretnych
decyzji wyższych katechistów i całkowitego, bezwzględnego posłuszeństwa w stosunku do nich strony
członków wspólnot - z działaniem Ducha Świętego. Z drugiej zaś strony wszelki sprzeciw i krytyka "drogi" i
ich własnego neokatechumenalnego zaangażowania, jako na prześladowania, które będą gotowi znosić
dla Chrystusa.
10. Budzi niepokój interpretacja pewnych postaw moralnych, z założenia słusznych i chrześcijańskich,
prowadząca jednak do ich istotnego wypaczenia. Oto trzy przykłady.
* W neokatechumenacie podkreśla się bardzo mocno, jako jedną z najważniejszych zasad
postępowania, tzw. "słowo nienawiści" (Łk 14, 26: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści
swego ojca i matki, żony i dzieci ..." itd.). interpretuje się je praktycznie jako wymaganie przedkładania
obowiązków neokatechumenalnych ponad obowiązki wobec najbliższych. Stawia się za przykład Pana
Jezusa, który miał się wyrzec materialnej troski o swoją matkę, nazywając swoich słuchaczy swą matka i
braćmi (Mk 3, 31-35).
* Postuluje się usilnie "szczerość" w publicznych wypowiedziach o osobie samym i o "braciach i
siostrach" ze wspólnoty, na co jest miejsce czy to we wspólnych liturgiach czy tzw. konwiwencjach. W
rzeczywistości postuluje się wręcz nawet uwłaczanie innym przez publiczne wyrażanie o nich
negatywnych opinii w oparciu jedynie o własne odczucia i oceny. Postuluje się także ujawnianie wobec
innych - bez poczucia wstydu - własnych grzechów i pożądań.
* Głosi się, że Bóg miłuje nas takimi, jakimi jesteśmy i że wyzwolenia z grzechów jest darem Bożym,
którego należy oczekiwać. Łatwo sprowadza się to do tolerancji w stosunku do własnych grzechów i
słabości, do rezygnacji z aktywnego dążenia do moralnej doskonałości.
11. W rezultacie droga neokatechumenalna prowadzi często do swoistego zniewolenia człowieka. Winien
on wypełniać wiernie liczne, czasochłonne wymagania "drogi" aż do całkowitego podporządkowania jej
swego życia rodzinnego, zawodowego, materialnego i oczywiście religijnego. Kształtuje się w ten sposób
ludzi - chrześcijan nie o wysokim stopniu osobowej dojrzałości, samodzielnych, zaangażowanych w życie
społeczne, zdolnych do dialogu z inaczej myślącymi. Lecz ludzi oddanych jedynie neokatechumenatowi,
często fanatycznych jego zwolenników, nie akceptujących żadnej jego krytyki.
Na takie ukształtowanie wielu członków wspólnot neokatechumenalnych wpływają różne czynniki, które
powinny zostać starannie zanalizowane. Wśród nich znajduje się stopniowe niszczenie osobistych więzi
rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych, pozbawianie członków wspólnot materialnej niezależności, a
także łamanie naturalnego poczucia wstydu, wrażliwości sumienia i granic najbardziej osobistych relacji
do Boga i najbliższych ludzi przez wymaganie publicznego ujawniania spraw intymnych dotyczących tych
właśnie relacji. Nie bierze się pod uwagę rozróżniania między forum externum a forum internum, między
tym - co stanowić może przedmiot żądanej publicznie wypowiedzi, a przedmiotem spowiedzi.
12. Ze względów wychowawczych budzi sprzeciw wymagana obecność dzieci w czasie tzw. echa słowa
3. (w liturgii eucharystycznej, przed homilią), gdy rodzice i inni, znani im członkowie wspólnoty, oskarżają się
o złe postępowanie, mówiąc w tym także o dzieciach i swoim stosunku do nich.