1. magazyn media 17 maja 2013 M11
Nie zawsze jest czas na sushi
„Spójrzmy na sukces „M jak miłość”, czy ostatnio „Anna German”. Chcemy polskości, cenimy to, co jest bliskie, swojskie, znane
ryszard warta, mariusz załuski
Z DARIUSZEM DĄBSKIM, preze-
sem i właścicielem stacji TV Puls,
rozmowa o cyfryzacji, polskim ryn-
ku telewizyjnym i polskich gustach.
20 maja w kujawsko-pomor-
skim pożegnamy telewizję
analogową. Jak zmieni się
nasz rynek telewizyjny?
Przede wszystkim mieszkańcy
kujawsko-pomorskiego będą mieli
zdecydowanie większy wybór. Bru-
talnie mówiąc - spora ich część nie
będzie potrzebowała płatnej telewi-
zji. Jeśli będzie 20-30 bezpłatnych
kanałów, a - jak pokazują badania -
ludzie korzystają zazwyczaj z dzie-
więciu, jest to pewien problem dla
płatnych telewizji. Do tego docho-
dzi jeszcze oglądanie telewizji na
drugim telewizorze i dostęp do tre-
ści przez Internet. Generalnie, to gi-
gantyczna zmiana.
Ale przecież wielu widzów
nie zrezygnuje z płatnej
telewizji choćby dlatego, że
oczekuje innej jakości - pro-
gramów filmowych, sporto-
wych...
Oczywiście, wielu nie zrezygnu-
je, ale na przykład nie będzie po-
trzebowało już multiroomu.
Na drugim telewizorze wystarczy
im darmowa naziemna telewizja
cyfrowa. Powiedzmy sobie jednak
szczerze - cyfryzacja to pewien po-
tencjał, ale oczywiście sam zasięg
nie wystarczy. To nie zadziała, jeśli
program jest słaby - trzeba w niego
inwestować. My co roku podwaja-
my inwestycje w program.
Cyfryzacja zmienia też pre-
ferencje, co do oglądanych
stacji. Do tej pory rynek wy-
dawał się „zabetonowany”:
TVN, Polsat, Jedynka i Dwój-
ka miały ogromną przewagę
nad konkurencją. Ci wielcy
powinni zacząć się bać?
Oni się nie boją, tylko coś z tym
robią. Mają kanały tematyczne te-
lewizji płatnej, mają nowe kanały
na multipleksach. Bardzo zyskuje
teraz TVN7, który był stacją kablo-
wo-satelitarną, a teraz jest dostęp-
ny w ofercie naziemnej i wyraźnie
inwestuje w program. Zyskają więc
te drugie, trzecie stacje głównych
graczy. Poza tym poprzez swoje
platformy duże stacje komercyjne
mają możliwość ustawienia ko-
rzystnego dla siebie pozycjonowa-
nia – miejsca na pilocie.
TV Puls nazywany jest głów-
nym beneficjentem cyfry-
zacji, bo pańska stacja ma
największe wzrosty. Co zade-
cydowało? Wiecie o Polakach
coś, czego nie wiedzą inni?
Wyciągnęliśmy wnioski z całej
naszej historii. Kiedyś była to stacja,
w którą zainwestował News Cor-
poration Ruperta Murdocha, jeden
z największych medialnych gigan-
tów na świecie - ale okazało się, że
bez zasięgu nie da rady. Inwestor
wyszedł więc z z inwestycji w sta-
cje naziemne w regionie i zaczęły
się ciężkie lata. Musiałem zwolnić
80 proc. ludzi, aż 11-krotnie obni-
żyć koszty funkcjonowania. Byli-
śmy zmuszeni rozstać się z dobrymi
dziennikarzami, których wcześniej
do stacji ściągnęliśmy, inwestowa-
liśmy w nich, wysyłaliśmy na staże
do Stanów. Trzeba było jednak zna-
leźć model, dzięki któremu dożyje-
my do cyfryzacji. Ta walka bardzo
wiele nas nauczyła. Wypracowali-
śmy model, który działa i teraz go
udoskonalamy.
Choć czasami popełniacie
błędy, nie zawsze trafiacie ze
swoimi propozycjami...
Oczywiście, ostatnio na przykład
wrzuciliśmy o godzinie 18 seriale,
które okazały się... za ciężkie. Za
bardzo trzeba się było w nie zaan-
gażować, rozwiązywać zagadki.
Widz natychmiast postawił nas pi-
lotem do pionu - bo przychodził na
schabowego, a my dawaliśmy mu
sushi. Zareagowaliśmy elastycz-
nie i szybko. Tak jak wtedy, gdy
pokazaliśmy program w nieodpo-
wiedniej porze, z treściami które
nie powinny trafiać do młodszych
odbiorców. Gdybym sam to oglą-
dał z moimi dziećmi, pewnie też
czułbym się niezręcznie. Ludzie
tłumaczyli mi, że to jest dobre. Do-
bre, ale dla kogo? Inne argumenty
mogą być takie, że „inne telewizje
to pokazują”. Ale co z tego? Niech
pokazują, ale my chcemy zapewnić
naszym widzom bezpieczeństwo,
komfort i najlepszą rozrywkę. Co
innego można pokazać o godz. 20,
a co innego o 23. Dzięki między
innymi takiemu podejściu TV Puls
i Puls 2 to stacje, które się wyróż-
niają i budują przewagę konkuren-
cyjną.
Wracając do polskiego widza
- czy jest coś, co go wyróżnia?
Odkąd okazało się, że w róż-
nych krajach rekordy popu-
larności biją te same formaty
telewizyjne odnieść można
wrażenie, bez względu na
różnice kulturowe i narodo-
we specyfiki, podoba się ten
sam „Idol” .
Te najpopularniejsze formaty te-
lewizyjne tworzone są przy wyko-
rzystaniu wiedzy z dziedziny neu-
romarketingu, na podstawie badań
zachowań ludzkiego mózgu. Mamy
pewne wspólne cechy, emocje, po-
trzeby. Tak to działa. Jest jednak
coś, co jest charakterystyczne dla
polskiej widowni. Spójrzmy na
sukces takich produkcji jak „M jak
miłość” czy dziś „Anna German”.
Chcemy polskości, cenimy to, co
jest bliskie, swojskie, znane.Tym
bardziej potrzebujemy tego teraz,
gdy w telewizorach mamy ponad
dwieście kanałów, Internet, gdy je-
steśmy tak otwarci na świat.
Ściągnęliśmy kiedyś naprawdę
najlepszego programera na świe-
cie, specjalistę od układania pro-
gramu. Przyjechał, popracował
z nami i powiedział: „Darek, pod-
daje się, nie wiem, o co tu chodzi,
nie rozumiem tego rynku”. Na Pul-
sie 2 nadawaliśmy sympatyczny
serial „Jim wie lepiej” z Jamesem
Belushi, znakomitą produkcję. Jego
bohater ma wspaniały dom, pięk-
ną żonę, wspaniałe dzieci i mimo
to narzeka, że jest mu źle. I to do
naszej publicz-
ności to nie tra-
fia, bo ludziom
trudno współ-
czuć komuś, kto
według naszych
wyobrażeń od-
niósł życiowy
sukces i korzysta
z „Amerykań-
skiego Snu”. U nas, gdy nasza pre-
zenterka idzie np. do domu gwiaz-
dy, zdejmuje buty, bo tak robi się
w wielu polskich domach, ale dzię-
ki temu też atmosfera tej rozmowy
jest zupełnie inna, nie jest sztywno,
nie ma nadęcia.
Jak Pan patrzy na dzisiej-
szych nastolatków, którym
zwykła, tradycyjna telewizja
nie jest już do niczego po-
trzebna? To, czego szukają,
ściągają sobie z sieci, ogląda-
ją kiedy chcą, małe mobilne
urządzenia zastępują im
telewizory. Za dziesięć lat -
już jako dorośli - staną się
cennym „targetem” reklamo-
wym. Czy dla branży telewi-
zyjnej, to zupełnie stracone
pokolenie czy może poko-
lenie, o które trzeba będzie
powalczyć.
To oczywiste, że trzeba rozumieć
otoczenie w jakim się działa, wi-
dzieć nie tylko pojedyncze drzewa,
ale cały las. Kiedyś, jeszcze w la-
tach 90-tych, gdy byłem związany
z IBM, uczestniczyłem w prezenta-
cji, na której człowiek, który wymy-
ślił Yahoo, opowiadał o możliwo-
ściach tego portalu. Wtedy był to
temat zupełnie nieznany. Już wte-
dy też zrozumiałem, że Internet
wszystko zmieni. Później współpra-
cowałem z Romanem Kluską przy
rozbudowie Optimusa i tworzeniu
Onetu, tak więc ten proces obser-
wuję od dawna i myślę, że dzięki
temu może łatwiej mi pewne rze-
czy zrozumieć. Nasza telewizja ma
na przykład zupełnie inną oprawę
graficzną, bardziej wyrazistą, dyna-
miczną, bo wiemy, że na ludzi przy-
zwyczajonych do Internetu działają
inne bodźce, wszystko musi być cie-
kawe, szybkie, dynamiczne.
Jeśli grupy medialne chcą funk-
cjonować w obszarze telewizyjnym
i odnosić sukcesy, muszą funkcjo-
nować w synergii z Internetem.
Dziś telewizja wciąż będzie rosła,
bo jest większy zasięg, możliwości
cyfrowe pozwalają na rozszerze-
nie oferty, ale trzeba mieć świado-
mość, że w przyszłości sukces od-
niosą tylko ci, którzy będą obecni
we wszystkich kanałach dystrybucji
treści. Drugim warunkiem powo-
dzenia jest posiadanie unikalnej
treści. Dlatego właśnie chcemy sze-
rzej wejść w produkcję własnych
programów.
Skąd w ogóle u Pana wzięły
się te media? Ma Pan ciekawą
pozamedialną biografię me-
nadżerską, był Pan prezesem
Optimusa, szefem rady nad-
zorczej w Orlenie, pracował
w wielkich korporacjach...
Pracowałem w mediach w Ame-
ryce, moja żona - zresztą Amery-
kanka - i jej ojciec są producenta-
mi telewizyjnymi. Rzeczywiście,
zajmowałem się głównie biznesem
komputerowym, grami video, zna-
lazłem się w Or-
lenie w trakcie
m i l i a r d o w e j
transakcji w Mo-
żejkach, potem
była jeszcze pre-
zesura Centrum
Jana Pawła II.
Wszędzie widzia-
łem, jak ważne
są media. Kiedy więc nadarzyła się
możliwość budowy Pulsu, zdecydo-
wałem się zaangażować.
A jeśli dziś do Dariusza Dąb-
skiego przyjdzie ktoś wielki,
tak jak kiedyś do telewizji
Puls przyszedł Murdoch i po-
wie: sprzedaj? Puls jest w tej
chwili na linii wznoszącej,
oferta kupna może być więc
bardzo atrakcyjna...
Jeśli by tak było, to można oczy-
wiście wziąć pieniądze i leżeć
gdzieś na Hawajach. Od początku
podjęcia tej działalności prowadzi-
łem rozmowy o wielu wariantach
na przyszłość, uważam jednak, że
najważniejszy jest sukces i te sie-
dem lat, które ciężko w tej stacji
przepracowaliśmy. Jeżeli pojawiła-
by się ciekawa możliwość lepszego
wykorzystania naszego potencjału,
to jestem skłonny rozmawiać, ale
nie po to, żeby uciec, tylko żeby za-
pewnić tej telewizji rozwój, na któ-
ry zasługuje.
Dziękujemy za rozmowę.
»Cyfryzacja to pewien
potencjał, ale oczywi-
ście sam zasięg nie wystar-
czy. To nie zadziała, jeśli
program jest słaby”
Dariusz Dąbski
M. FOT. jacek smarz
Teczka osobowa
Biznes nie tylko telewizyjny
Dariusz Dąbski jest prezesem i
właścicielem stacji TV Puls, jednej
z najszybciej rozwijających się dziś
polskich telewizji.
Ma bogate doświadczenie biz-
nesowe i menedżerskie, związane
nie tylko z mediami. Był między
innymi szefem polskiego oddzia-
łu Fujitsu Siemens Computers,
prezesem rady nadzorczej PKN
ORLEN, gdzie zajmował się min.
strategiczną transakcją zakupu
litewskiej rafinerii w Możejkach
Studiował na AWF, był utytuło-
wanym judoką, podczas pobytu
w Stanach, pracował m.in, jako
model i szef sieci salonów
fitness.
C M
KY
C M
KY
C M
KY
C M
KY
MAGnow