Spójrzmy nieco inaczej na proces testowania oprogramowania. Wyobraź go sobie jako proces... w sądzie. Oskarżony - kod i działanie oprogramowania. Celem takiej rozprawy byłoby stwierdzenie, czy przedstawiony kod oprogramowania lub jego części popełnił zamach na jakość. Kim w takim wypadku byłby prokurator? Kto broniłby kodu? No i kim byłby sędzia podczas takiej rozprawy? Czy jedna osoba mogłaby pełnić więcej niż jedną z tych ról? Wszystkie te pytania chciałabym zadać uczestnikom panelu dyskusyjnego w nadziei na fantastyczne historie i lekcje z nich płynące. Podczas tego panelu chciałabym poruszyć takie tematy jak: Jakie zasady z sądu mają swoje odzwierciedlenie w testowaniu? Tester jest bardziej prokuratorem, sędzią czy może każdym po trochę? Kto ma wystarczającą władzę,by decydować o losie kodu / oprogramowania? Jak elastyczny powinien być tester w swoich obowiązkach? Za co tester powinien być odpowiedzialny? Czy jakość faktycznie obroni się sama? Dla kogo testerzy wykonują swoje zadania? Dołącz do dyskusji prowadzonej przez prelegenta w todze sędziowskiej i podziel się swoim punktem widzenia.