SlideShare a Scribd company logo
DA GREJT BUK OF LULZ<br />Rozdziuł 1<br />Był piękny, a wręcz zajebisty dzień w królestwie Univers. Mimo, że deszcz napierdalał z taką prędkością, że mógłby komuś rozwalić czaszkę, to dzień był piękny, ponieważ dzisiaj książę Luke miał zostać królem. Jego królową miała być księżniczka Malutqa z królestwa Szybkowścieklówek. Ceremonia koronowania miała się zacząć za godzinę.<br />Tymczasem w miejscu całkiem niedaleko zamku trzej osobnicy dyskutowali o dzisiejszym wydarzeniu.<br /> - To już za godzinę. Ale się stresuję - powiedział jeden z nich.<br />- Ta, przez cały rok miałeś nadzieję, że wybiorą Cię na jednego ze strażników podczas ceremonii, a teraz pękasz? Chyba Cię pojebało doszczętnie - powiedział inny, odziany w długie, kolorowe szaty.<br /> - Jak chcesz to Cię zastąpię - powiedział trzeci<br /> - Nie zastąpisz, bo Ci nie pozwolą. Taki z Ciebie strażnik jak z Bada chrześcijanin - powiedział quot;
zestresowanyquot;
<br /> - A co, że nie umiem kawałkiem blachy machać, tylko z łuku szczelam to już znaczy, że bronić się nie umiem?<br /> - Tak właśnie<br /> - Dobra kretyni, chodźcie. Trzeba kupić trochę stafu, trza się będzie napić za nowego króla - powiedział ten w szatach<br />Wyszli z chatki i ruszyli w stronę centrum miasta<br /> - Au, deszcz napierdala z taką prędkością, że mógłby komuś rozwalić czaszkę - powiedział strażnik<br />Weszli do budynku z szyldem quot;
Braszynsky Monopolowyquot;
. Małe, pokraczne stworzenie siedziało za ladą, a po drugiej stronie siedział stały klient sklepu.<br /> - Siema SharK. Siema Bad. Wypierdalaj HotShot - powiedziało pokraczne coś<br /> - Spokojnie Gremlin, dzisiaj jestem bez zbroi to Ci nic nie stłukę - odpowiedział strażnik<br /> - Nie o to mi chodziło. Po prostu Cię nienawidzę<br /> - Bad, weź wyczaruj mi tu mój dowód tożsamości, bo ten mały kutasina znowu go żąda, chociaż wie ile mam lat - powiedział klient<br /> - Heniek kurwa, jestem czarnoksiężnikiem. Nie będę Ci wyczarowywał dowodu, bo rozejdzie się wieść, że dobry jestem - odpowiedział ten w szatach<br /> - Ej, a wy dowody macie? - spytał Gremlin<br /> - Skurwysyn, przecież wiesz, że jesteśmy pełnoletni. No, ale nie mamy dowodów… - powiedział SharK<br /> - Ni chuja wafla<br /> - To się jebaj - powiedział agresywnie HotShot - idziemy do konkurencji panowie<br />Wyszli z budynku. Stali przez chwilę w bezruchu<br /> - Debilu! Wiesz, że nie ma w tym mieście żadnej konkurencji? To jest jedyny czynny monopolowy. Reszta zamknęła, żeby mieć czas na przygotowanie do ceremonii - oznajmił wkurwiony Bad_Religion<br /> - No tak, wszyscy poszli się przebrać w na przyjęcie - dodał SharK<br />- I tak chłopi będą ubrani w worki po ziemniakach jak zwykle – HotShot jak zwykle szydził z niższych klas społecznych<br /> <br />Pół godziny później przez zamkiem, w którym książę był właśnie koronowany. HotShot stał przed bramą gadając z SharKiem<br /> - Chyba nie tak sobie to wyobrażałeś - powiedział złośliwie SharK<br /> - Zamknij ryj. Mówili, że będę w sali tronowej strzegł Luka osobiście, a tu mnie w chuja zrobili i stoję przed bramą razem z dwudziestoma innymi strażnikami, w sumie bez celu - odpowiedział rycerz<br />Stali tam i czekali aż nowy król wyjdzie usłyszeć wiwaty wieśniaków. Niebo było zachmurzone. Wkrótce pojawił się Bad ze stafem i trochę sobie popili.<br /> - Hyc. HotShot, a ty czasem... - Bad przerwał zdanie w połowie, bo zapomniał co miał powiedzieć - ty czasem nie musisz być tu czeźwy?<br /> - A tam, jest tu tylu strażników, że jeden nie zrobi różnicy<br /> - Ta... Patrzcie - SharK, w miarę trzeźwy wskazał palcem na grupkę strażników - Oni chyba mają takie samo zdanie<br /> - Co z tego... - HotShot zaczął przysypiać - nikt... n-nie podniesie r-ręki na kró.... - i usnął<br />Obudził się po 5 minutach. Obudził go albo kop w twarz od Bada, albo głośny szum. Był to dźwięk, którego jeszcze nigdy nie słyszeli. Pochodził gdzieś z góry, jakby z chmur. Był wypierdoliście głośny. HotShot z Badem w pełni nie wiedzieli co się dzieje. Tylko SharK trzeźwo stał i patrzał w niebo. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy<br /> - KRYYYYYYYYYYYYĆ SIĘ!!!!!!!!!!!!! - Wydarł ryja jakiś abstynencki strażnik<br />Wielka kula pierdolnęła w mury zamku, rozpiżdżając go i raniąc wszystkich w pobliżu. Z chmur wyłoniło się coś podobne do statku, tylko ze śmigłami zamiast masztu. Na obu bokach statku widać było wyraźnie napis quot;
AUTOCOMquot;
. Statek zmierzał w stronę największego budynku, gdzie właśnie odbywała się ceremonia. Ludzie panikowali, strażnicy (Ci trzeźwi) nie wiedzieli co robić. SharK bezskutecznie próbował dostrzelić do Autocomu swoim łukiem. Poleciała kolejna kula. Odłamki muru zdzieliły SharKa w łeb, ogłuszając go. Cała trójka była teraz nieprzytomna<br />Tymczasem w sali tronowej na ułamek (dokładnie 0.00000013248326) sekundy przez założeniem korony przez księcia, cała sala się zatrzęsła. Korona wypadła Lukowi z rąk. Boczna ściana pierdolła na ziemię. Przez dziurę widać było coś wielkiego w ruchu. Wtem wskoczyło przez nią dwóch zamaskowanych kolesi z łukami najnowszej generacji - model AK69. Wszędzie było pełno kurzu i dymu, tak że ledwo można było cokolwiek zobaczyć. Niedoszły król i prawie-królowa dostali w łeb i zemdleli.<br />Minęło kilka godzin zanim HotShot się obudził. Kac nie miał nad nim litości. Przetarł oczy i rozejrzał się. Zdenerwowany, szturchnął Bada.<br /> - Weź kurwa nie budź mnie tak głośno - impulsywnie zareagował równie nakacowany Bad<br /> - Kurwa, mówiłem żebyś zostawił różdżkę w domu - rzekł HotShot wskazując palcem na ruiny tego, co kilka godzin temu było zamkiem - byłeś napierdolony i jebłeś meteorytem<br /> - To nie ja debilu, mam tu tylko różdżkę do napierdalania wręcz<br /> - Tak kurwa, pewnie mnie w chuja robisz, bo wiesz, że się na tym nie znam<br /> - Książę wzywa strażników do siebie! Natychmiast! - usłyszeli głos strażnika naczelnego Kilego - za mną<br />HotShot opuścił nieprzytomnego SharKa i Bada, który właśnie próbował popełnić samobójstwo napierdalając się kijem po głowie, żeby tylko kac ustąpił. Szedł z innymi strażnikami przez wąskie aleje. W końcu dotarli do dość dużej chaty. Wbili wszyscy na raz jak jakieś bydło. W środku siedział Luke<br /> - Panowie... Dzisiejszej nocy strasznie mnie zawiedliście... - zaczął mówić, kończąc zdania trzema kropkami - ledwie 1.159205% z was było trzeźwych... Zasłużyliście na karę... - w tym momencie większość obecnych rycerzy zaczęło się zastanawiać nad swoim testamentem. Oprócz HotShota, który zaczął wymyślać plan ucieczki - Ale dam wam szansę odpracować swoje grzechy... Zeszłej nocy zaatakowało nas coś dużego... Sam atak na nas jest godny zemsty... - książę przestał mówić. Zastanawiał się jak im powiedzieć co się stało<br /> - Panie, mamy katapulty, armii w pizdu i 15 serwerów. Możemy spokojnie odebrać to co nam splądrowali - naczelny Kili próbował pocieszyć księcia<br /> - Nie... Nie możemy... Oni... - książę znów zbierał myśli - Zabrali księżniczkę... - książę posmutniał - Jest ich zakładniczką... Może zginąć, jeśli zaatakujemy...<br />Mimo, że wielu rycerzy właśnie myślało o tym, żeby spieprzać to musiało stać się to co się stało<br /> - Spokojnie, Panie. Odzyskamy księżniczkę Malutqą - Kili znów próbował polepszyć sytuację<br /> - Wiem... Musicie... Po to was wezwałem... Zwykle w bajkach dzielny rycerz dostaje księżniczkę, ale tym razem robicie to w ramach naprawienia swoich błędów więc ni chuja, żadnej nagrody... Nawet wam nie podziękuję... Możecie już iść, ale za 2 dni ma was nie być w mieście... Jeśli wrócicie tu bez niej, to was zapierdolę widelcem...<br />Rycerze wyszli z chatki. Słychać było szepty i dyskusje. Kili gadał z jakimś losowym rycerzem, ale zaraz zwrócił się do reszty ekipy<br /> - Słuchajcie, mamy przejebane. Nie wiemy gdzie ona jest, kto ją uprowadził, a nawet jak się dowiemy to tym statkiem nas rozpierdolą szybciej niż zdążymy powiedzieć quot;
Lubię plackiquot;
, a wiadomo, że każdy chce to powiedzieć tuż przed śmiercią - wszyscy rycerze słuchali nie wiedząc do czego zmierza - Mam dość duży domek w królestwie Czerf i mam dobre kontakty z królem Biegunem. Jak go poproszę to wyjebie wieśniaków z ich domów i pozwoli wam tam zamieszkać. Chodźcie ze mną, niech ten zgred sam szuka swojej laski, jak mu tak zależy<br />Kilku rycerzy stwierdziło, że można iść od razu, ale większość postanowiła jeszcze to przemyśleć. HotShot należał do quot;
większościquot;
.<br /> - Chyba Cię popierdoliło! – popijając herbatę z korzeni jakiegoś kwiatu importowanego z innego kontynentu, Bad znowu wyrażał swoją opinię - Mieszkać w Czerf? Przecież nawiedzają je najeźdźcy z królestwa Chaenpe. Może Czerf jest duże, ale kryminalistów tam więcej niż twoich popierdolonych pomysłów<br /> - No to co, zostajemy tu? - zapytał sarkastycznie HotShot - Książe nas zapierdoli widelcem<br /> - A my mu coś złego zrobiliśmy? - SharK leżąc z bandażami na głowie odpowiedział pytaniem - najwyżej Ciebie zapierdoli. Ale w sumie racja, nie możesz tu zostać, a w Czerf jest chujowo<br /> - To co mam robić? - HotShot się zmartwił<br /> - Idź, wyjeb z buta tym porywaczom, podpal ich, zabierz księżniczkę, zaprowadź ją tu i kontynuuj swoje nudne życie - Bad jak zwykle tryskał optymizmem<br />HotShot przeanalizował dwukrotnie wypowiedź Bada i zdał sobie z czegoś sprawę. Jego życie faktycznie było nudne. Żadnych questów nie dostawał, a jak już dostawał to mało expa dawały. Nigdzie nie jeździł, bo tu miał wszystko co potrzebne. Ale życie zrobiło się monotonne i był pewien, że Bad i SharK czują to samo. Bad nawet nie może chodzić na publiczne imprezy, bo czarnoksiężnicy nie są szanowani przez społeczeństwo<br /> - Wiesz co? Masz rację. Pójdziemy tam, wklepiemy im, dostanę buziaka i wracamy! - stanowczo powiedział HotShot<br /> - Jak to, quot;
myquot;
 - SharK zręcznie zauważył użycie liczby mnogiej - Kto powiedział, że chcę iść z tobą<br /> - Chcecie. Wasze życie jest tak samo nudne jak i moje, a może nawet bardziej<br /> - Ja tam zawsze mogę stąd wyjść i przejść się po świecie robiąc rozpierdol - pochwalił się Bad<br /> - A dlaczego nigdy tego nie robisz?<br /> - Bo bez was mi się nie chce...<br /> - No widzisz? Tak samo ja bez was nie poszedłbym po Malutqą. To jest wielka szansa na sławę, szmal, expa i mocne wrażenia z dobrym stuffem!<br /> - Mówiłeś, że książę nie da żadnej nagrody, nawet podziękowań - przypomniał SharK<br /> - E, pewnie jest zdesperowany. Będzie nam wdzięczny jak ją dostarczymy<br /> - Mmmm... Laski lecą na duże levele... A ten quest naprawdę dużo expa da... Będę mógł się nauczyć zaklęcia Efekt Viagry! - rozmarzył się Bad - Postanowione, idę z tobą<br /> - Mamy dwa dni, żeby się wyszykować. Przez ten czas SharK powinien wyzdrowieć po tym, jak próbował złapać lecącą cegłę w ucho<br /> - Weźcie tylko to, co najważniejsze, żeby plecaków nie obciążać - radził SharK<br /> - Dobra, to czeba iść do monopolowego, żeby kupić quot;
to, co najważniejszequot;
 - ucieszył się Bad<br />Bad i HotShot ponownie zawitali w sklepie monopolowym Braszynsky’ego. Tym razem zamiast małej pokraki był osobiście Braszynsky.<br />- Witajicie panwie - rzekł Braszynsky ze swoim akcentem „Condition Zero” i pokraczną polszczyzną, po czym zwrócił się bezpośrednio do HotShota - Slyszołem, że wpierdul masz, jak książniczki nie dostarczyć, a zostać tutoj. I że strażńcy do Czerołf siom pszenoszą<br />- Eee… Tak, większość strażników spierdala w pizdu. Jak się zamku bronić nie umie to się tak ma – HotShot ponownie zaakcentował zwoją wyższość – Ja natomiast idę pokonać złych bandziorów i te latające próchno, uwolnić księżniczkę, wrócić tu i dostać zapasy wódki na resztę życia<br />- Ta, kurwa…. Jak czegoś chce to „Idziemy razem, to NASZA misja” a jak się chwalić to „JA idę i JA to zrobię”… Pierdolony narcyz – Bad się sfrustrował<br />- Ale ksiondże Lułek podobnież mówieł, że nagrodów ni chuja, nie bemdzie<br />- Oczywiście, że od niego nie będzie nagród, ale przecież wiele osób kocha księżniczkę i ucieszą się z moich czynów. Będzie dwutygodniowa impreza na moją cześć. Nazwę to „Shot Party”. Poza tym sama możliwość pójścia do Czerf i wyśmiania Kiliego i reszty strażników mi wystarczy za nagrodę – wyjaśnił HotShot<br />- Dobra, przestań się rozgadywać na temat swojej fałszywej zajebistości. Przyszliśmy tu po stuff – rzekł Bad, po czym wygrzebał z kieszeni kilka monet i położył na ladzie otwarty plecak – Braszek, masz tu tyle kasy, że starczy ci na roczny karnet w burdelu. Wpakuj tutaj tyle „Szatańskiej” ile się zmieści<br />Bad pił tylko Szatańską, bo podobno zawierała śladowe ilości krwi aniołów. Legenda głosi, że tą wódkę produkuje sam szatan i ma u siebie fabrykę, gdzie są uwięzione anioły, z których demony regularnie odsączają krew. Krwi jest nieskończoność, bo anioły są nieśmiertelne. Bad jako pół-demon i czarnoksiężnik już tam kiedyś był, ale nie chce nikomu powiedzieć jak to naprawdę wygląda<br />Braszynsky wyjął 20 butelek Szatańskiej. W tym czasie HotShot się zastanawiał gdzie iść najpierw. Przecież nie wiadomo gdzie się ukryli porywacze. Mogą być na drugim końcu świata, albo na dnie oceanu w innym mechanicznym pojeździe. W końcu jeśli mają zeppelin, który mimo ciężkiego arsenału, nadal może się unieść, to nie wiadomo jak zaawansowaną technologię zawiera ich siedziba. Zapowiada się długa podróż.<br />- Myślisz, że to Ci z królestwa Chaenpe? – zapytał Bad, przerywając rozmyślenia<br />- Nie… Yossarian zawsze się przyznaje do zbrodni, żeby móc się nacieszyć reakcją Luka.<br />- A jeśli tym razem knują coś większego?<br />- Wątpię, ale i tak możemy się tam przejść i rozejrzeć.<br />- Przecież nas nie wpuszczą. Całe Univers ma tam bana. Nas obu znają, w końcu ja kiedyś pierdolłem im kometę na środek miasta podczas koncertu jakiegoś chujowego zespołu, który myśli, że malowanie mordy na biało i darcie ryja sprawi, że szatan ich pokocha. A ty jesteś… Byłeś jednym z królewskich strażników. Stawiam, że mają jakiś szpiegów i wiedzą kto strzeże zamku.<br />- Więc SharK tam wejdzie. Jest relatywnie nowy w mieście i jeszcze im nie zaszedł za skórę. Ale… Przecież jeśli to oni ją porwali to i tak pewnie jest ukryta w jakiś lochach, gdzie SharK nie wejdzie.<br />- Coś wymyślimy.<br />- Mocie tu swoją wutkem. Teraz ićće tom niebywałom dziewoję uratowyć. – Braszynsky skończył ładować piekielną ciecz<br />Bad chwycił plecak pełen Szatańskiej.<br />- Dopiero za 2 dni idziemy. SharK próbował złapać cegłę w ucho i musi się trochę zregenerować – oznajmił Bad<br />- „Próbował złapać cegłę w ucho”… Pierdolony złodziej żartów – oburzył się HotShot<br />- A to joszcze wpadnicie tutaj przed wyprawom? – zapytał Braszynsky – ej, a ty nie możysz jakimś czarem go wylecznonć czy coź?<br />- Tak, wpadniemy się pożegnać za 2 dni. I nie, nie mogę. Jestem kurwa czarnoksiężnikiem. Jebanym badassem, a nie paladynem! No ja pierdolę, kurwa mać. Fajnie kurwa, że ten, ale no to chuj – Bad zawsze się wkurwia gdy ktoś „oskarża go” o bycie zdolnym do używania białej magii.<br />- Trafiłeś w słaby punkt, Lol – HotShot się uśmiechnął<br />- Przeproszam<br />- Idziemy stąd… - powiedział Bad i wyszedł w pośpiechu. HotShot wyszedł za nim. <br />Ruszyli w kierunku domu. Mieszkali tam we dwóch od kiedy HotShot został strażnikiem. Dostał wtedy specjalny dom dla strażników. W każdym takim domu powinno mieszkać 4 strażników, jednak HotShotowi się poszczęściło i poznał Bada. Gdy Bad kilka razy wpadł z wizytą, współlokatorzy HotShota byli przerażeni. Pisali petycję o usunięcie HotShota ze stanowiska. Prawie do tego doszło, ale Bad zaoferował Lukowi wieczór przy Szatańskiej. Stwierdzając, że Bad to spoko koleś, książę wygnał współlokatorów HotShota i pozwolił mu zapraszać tam kogo tylko chce. Wkrótce pojawił się podróżnik SharK. HotShot i Bad postanowili dać mu jeden pokój, żeby był ktoś do sprzątania syfu po imprezach. Jednakże SharK okazał się równie leniwy, ale robił niezłe imprezy, więc pozwolili mu zostać u nich. A teraz po tych wszystkich balangach pełnych ciężkiego alkoholu, chętnych dziewic i ostrego rocka, mieli opuścić ten dom, żeby odnaleźć księżniczkę Malutqą. Wiedzieli, że mogą już do niego nie wrócić. Chociaż i tak ostatnio nie mieli czasu na imprezy, więc nikt nie miał wątpliwości, że ten quest to dobra decyzja.<br />Weszli do domu. SharK nadal leżał na kanapie. W tej chwili wpieprzał kanapkę z nieświeżym pomidorem i podgniłym serem.<br />- Macie wszystko? – zapytał<br />- Mamy – Bad potrząsnął plecakiem. Szklane butelki przyjemnie zagrzechotały<br />- Sama Szatańska?<br />- Jak chcesz co innego to kuźwa idź i sobie kup<br />- Mam rozwalony łeb<br />- To przez to, że próbowałeś…<br />- …ZŁAPAĆ LECĄCĄ CEGŁĘ W UCHO – HotShot przerwał – To jest mój żart, złodzieju żartów<br />- A spierdalajcie obaj – SharK przewrócił się na drugi bok, plecami do pozostałych. Postanowił spróbować usnąć.<br />HotShot i Bad usiedli przy małym stoliku. Bad położył na nim plecak, otworzył i przeliczył ponownie butelki Szatańskiej.<br />- Mamy jeszcze 2 dni. Co robimy? – zapytał HotShot.<br />- Moglibyśmy urządzić jakąś imprezę pożegnalną. W końcu nie będzie nas tutaj w chuj czasu. – zasugerował Bad<br />- A jeśli wtedy nie starczy wódki na podróż?<br />- I tak nikt poza nami i Heńkiem nie pije Szatańskiej, a wiedzą, że nic innego nie kupujemy. Każdy przyniesie coś od siebie jak zawsze.<br />- Wiem, wiem… Chodziło mi bardziej o to, że jak Heniek zobaczy nasze zapasy wódki to będzie chlał jak smok wawelski, wiedząc że jest jeszcze dużo.<br />- To nie umiesz mu odmówić?<br />- Nie ma obrony przed uniwersalnym argumentem, znanym jako „wódki mi żałujesz?”.<br />- W takim razie ją ukryjmy. Dwie na imprezę, resztę zakopię.<br />- Ty… Ale przez  tą naszą podróż… Ta wódka się podgrzeje i będzie niedobra. Zwłaszcza, że lato idzie.<br />- Aleś ty popizgany. Przecież znam lodowe zaklęcia, mogę je ochłodzić jeśli zajdzie taka potrzeba.<br />- Ok, lol. <br />
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz
Da grejt buk of lulz

More Related Content

What's hot

Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...e-booksweb.pl
 
Złota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebookZłota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebooke-booksweb.pl
 
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebookMabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebooke-booksweb.pl
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....e-booksweb.pl
 
Live your dreams
Live your dreamsLive your dreams
Live your dreams
pdf-ebook
 
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebookGeraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebooke-booksweb.pl
 

What's hot (6)

Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
Opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t.i - e...
 
Złota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebookZłota gałązka i inne baśnie - ebook
Złota gałązka i inne baśnie - ebook
 
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebookMabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
Mabinogion. „Cztery gałęzie Mabinogi” - ebook
 
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
Nowe opowiadania imć pana Wita Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej t....
 
Live your dreams
Live your dreamsLive your dreams
Live your dreams
 
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebookGeraint i Enida. Romans arturiański - ebook
Geraint i Enida. Romans arturiański - ebook
 

Viewers also liked

Part1 v
Part1 vPart1 v
Part1 v
FlintMica
 
Las víctimas (remix)
Las víctimas (remix)Las víctimas (remix)
Las víctimas (remix)
tomasvila
 
Perras
PerrasPerras
Perras
tomasvila
 
Michelle Vale Press Kit
Michelle Vale Press KitMichelle Vale Press Kit
Michelle Vale Press Kit
Arsenic9
 
Nutrition powerpoint[1]
Nutrition powerpoint[1]Nutrition powerpoint[1]
Nutrition powerpoint[1]
espo68
 
Second Shoot Plan
Second Shoot PlanSecond Shoot Plan
Second Shoot Plan
guestdef8e9
 

Viewers also liked (7)

Part1 v
Part1 vPart1 v
Part1 v
 
Las víctimas (remix)
Las víctimas (remix)Las víctimas (remix)
Las víctimas (remix)
 
Test
TestTest
Test
 
Perras
PerrasPerras
Perras
 
Michelle Vale Press Kit
Michelle Vale Press KitMichelle Vale Press Kit
Michelle Vale Press Kit
 
Nutrition powerpoint[1]
Nutrition powerpoint[1]Nutrition powerpoint[1]
Nutrition powerpoint[1]
 
Second Shoot Plan
Second Shoot PlanSecond Shoot Plan
Second Shoot Plan
 

Da grejt buk of lulz

  • 1. DA GREJT BUK OF LULZ<br />Rozdziuł 1<br />Był piękny, a wręcz zajebisty dzień w królestwie Univers. Mimo, że deszcz napierdalał z taką prędkością, że mógłby komuś rozwalić czaszkę, to dzień był piękny, ponieważ dzisiaj książę Luke miał zostać królem. Jego królową miała być księżniczka Malutqa z królestwa Szybkowścieklówek. Ceremonia koronowania miała się zacząć za godzinę.<br />Tymczasem w miejscu całkiem niedaleko zamku trzej osobnicy dyskutowali o dzisiejszym wydarzeniu.<br /> - To już za godzinę. Ale się stresuję - powiedział jeden z nich.<br />- Ta, przez cały rok miałeś nadzieję, że wybiorą Cię na jednego ze strażników podczas ceremonii, a teraz pękasz? Chyba Cię pojebało doszczętnie - powiedział inny, odziany w długie, kolorowe szaty.<br /> - Jak chcesz to Cię zastąpię - powiedział trzeci<br /> - Nie zastąpisz, bo Ci nie pozwolą. Taki z Ciebie strażnik jak z Bada chrześcijanin - powiedział quot; zestresowanyquot; <br /> - A co, że nie umiem kawałkiem blachy machać, tylko z łuku szczelam to już znaczy, że bronić się nie umiem?<br /> - Tak właśnie<br /> - Dobra kretyni, chodźcie. Trzeba kupić trochę stafu, trza się będzie napić za nowego króla - powiedział ten w szatach<br />Wyszli z chatki i ruszyli w stronę centrum miasta<br /> - Au, deszcz napierdala z taką prędkością, że mógłby komuś rozwalić czaszkę - powiedział strażnik<br />Weszli do budynku z szyldem quot; Braszynsky Monopolowyquot; . Małe, pokraczne stworzenie siedziało za ladą, a po drugiej stronie siedział stały klient sklepu.<br /> - Siema SharK. Siema Bad. Wypierdalaj HotShot - powiedziało pokraczne coś<br /> - Spokojnie Gremlin, dzisiaj jestem bez zbroi to Ci nic nie stłukę - odpowiedział strażnik<br /> - Nie o to mi chodziło. Po prostu Cię nienawidzę<br /> - Bad, weź wyczaruj mi tu mój dowód tożsamości, bo ten mały kutasina znowu go żąda, chociaż wie ile mam lat - powiedział klient<br /> - Heniek kurwa, jestem czarnoksiężnikiem. Nie będę Ci wyczarowywał dowodu, bo rozejdzie się wieść, że dobry jestem - odpowiedział ten w szatach<br /> - Ej, a wy dowody macie? - spytał Gremlin<br /> - Skurwysyn, przecież wiesz, że jesteśmy pełnoletni. No, ale nie mamy dowodów… - powiedział SharK<br /> - Ni chuja wafla<br /> - To się jebaj - powiedział agresywnie HotShot - idziemy do konkurencji panowie<br />Wyszli z budynku. Stali przez chwilę w bezruchu<br /> - Debilu! Wiesz, że nie ma w tym mieście żadnej konkurencji? To jest jedyny czynny monopolowy. Reszta zamknęła, żeby mieć czas na przygotowanie do ceremonii - oznajmił wkurwiony Bad_Religion<br /> - No tak, wszyscy poszli się przebrać w na przyjęcie - dodał SharK<br />- I tak chłopi będą ubrani w worki po ziemniakach jak zwykle – HotShot jak zwykle szydził z niższych klas społecznych<br /> <br />Pół godziny później przez zamkiem, w którym książę był właśnie koronowany. HotShot stał przed bramą gadając z SharKiem<br /> - Chyba nie tak sobie to wyobrażałeś - powiedział złośliwie SharK<br /> - Zamknij ryj. Mówili, że będę w sali tronowej strzegł Luka osobiście, a tu mnie w chuja zrobili i stoję przed bramą razem z dwudziestoma innymi strażnikami, w sumie bez celu - odpowiedział rycerz<br />Stali tam i czekali aż nowy król wyjdzie usłyszeć wiwaty wieśniaków. Niebo było zachmurzone. Wkrótce pojawił się Bad ze stafem i trochę sobie popili.<br /> - Hyc. HotShot, a ty czasem... - Bad przerwał zdanie w połowie, bo zapomniał co miał powiedzieć - ty czasem nie musisz być tu czeźwy?<br /> - A tam, jest tu tylu strażników, że jeden nie zrobi różnicy<br /> - Ta... Patrzcie - SharK, w miarę trzeźwy wskazał palcem na grupkę strażników - Oni chyba mają takie samo zdanie<br /> - Co z tego... - HotShot zaczął przysypiać - nikt... n-nie podniesie r-ręki na kró.... - i usnął<br />Obudził się po 5 minutach. Obudził go albo kop w twarz od Bada, albo głośny szum. Był to dźwięk, którego jeszcze nigdy nie słyszeli. Pochodził gdzieś z góry, jakby z chmur. Był wypierdoliście głośny. HotShot z Badem w pełni nie wiedzieli co się dzieje. Tylko SharK trzeźwo stał i patrzał w niebo. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy<br /> - KRYYYYYYYYYYYYĆ SIĘ!!!!!!!!!!!!! - Wydarł ryja jakiś abstynencki strażnik<br />Wielka kula pierdolnęła w mury zamku, rozpiżdżając go i raniąc wszystkich w pobliżu. Z chmur wyłoniło się coś podobne do statku, tylko ze śmigłami zamiast masztu. Na obu bokach statku widać było wyraźnie napis quot; AUTOCOMquot; . Statek zmierzał w stronę największego budynku, gdzie właśnie odbywała się ceremonia. Ludzie panikowali, strażnicy (Ci trzeźwi) nie wiedzieli co robić. SharK bezskutecznie próbował dostrzelić do Autocomu swoim łukiem. Poleciała kolejna kula. Odłamki muru zdzieliły SharKa w łeb, ogłuszając go. Cała trójka była teraz nieprzytomna<br />Tymczasem w sali tronowej na ułamek (dokładnie 0.00000013248326) sekundy przez założeniem korony przez księcia, cała sala się zatrzęsła. Korona wypadła Lukowi z rąk. Boczna ściana pierdolła na ziemię. Przez dziurę widać było coś wielkiego w ruchu. Wtem wskoczyło przez nią dwóch zamaskowanych kolesi z łukami najnowszej generacji - model AK69. Wszędzie było pełno kurzu i dymu, tak że ledwo można było cokolwiek zobaczyć. Niedoszły król i prawie-królowa dostali w łeb i zemdleli.<br />Minęło kilka godzin zanim HotShot się obudził. Kac nie miał nad nim litości. Przetarł oczy i rozejrzał się. Zdenerwowany, szturchnął Bada.<br /> - Weź kurwa nie budź mnie tak głośno - impulsywnie zareagował równie nakacowany Bad<br /> - Kurwa, mówiłem żebyś zostawił różdżkę w domu - rzekł HotShot wskazując palcem na ruiny tego, co kilka godzin temu było zamkiem - byłeś napierdolony i jebłeś meteorytem<br /> - To nie ja debilu, mam tu tylko różdżkę do napierdalania wręcz<br /> - Tak kurwa, pewnie mnie w chuja robisz, bo wiesz, że się na tym nie znam<br /> - Książę wzywa strażników do siebie! Natychmiast! - usłyszeli głos strażnika naczelnego Kilego - za mną<br />HotShot opuścił nieprzytomnego SharKa i Bada, który właśnie próbował popełnić samobójstwo napierdalając się kijem po głowie, żeby tylko kac ustąpił. Szedł z innymi strażnikami przez wąskie aleje. W końcu dotarli do dość dużej chaty. Wbili wszyscy na raz jak jakieś bydło. W środku siedział Luke<br /> - Panowie... Dzisiejszej nocy strasznie mnie zawiedliście... - zaczął mówić, kończąc zdania trzema kropkami - ledwie 1.159205% z was było trzeźwych... Zasłużyliście na karę... - w tym momencie większość obecnych rycerzy zaczęło się zastanawiać nad swoim testamentem. Oprócz HotShota, który zaczął wymyślać plan ucieczki - Ale dam wam szansę odpracować swoje grzechy... Zeszłej nocy zaatakowało nas coś dużego... Sam atak na nas jest godny zemsty... - książę przestał mówić. Zastanawiał się jak im powiedzieć co się stało<br /> - Panie, mamy katapulty, armii w pizdu i 15 serwerów. Możemy spokojnie odebrać to co nam splądrowali - naczelny Kili próbował pocieszyć księcia<br /> - Nie... Nie możemy... Oni... - książę znów zbierał myśli - Zabrali księżniczkę... - książę posmutniał - Jest ich zakładniczką... Może zginąć, jeśli zaatakujemy...<br />Mimo, że wielu rycerzy właśnie myślało o tym, żeby spieprzać to musiało stać się to co się stało<br /> - Spokojnie, Panie. Odzyskamy księżniczkę Malutqą - Kili znów próbował polepszyć sytuację<br /> - Wiem... Musicie... Po to was wezwałem... Zwykle w bajkach dzielny rycerz dostaje księżniczkę, ale tym razem robicie to w ramach naprawienia swoich błędów więc ni chuja, żadnej nagrody... Nawet wam nie podziękuję... Możecie już iść, ale za 2 dni ma was nie być w mieście... Jeśli wrócicie tu bez niej, to was zapierdolę widelcem...<br />Rycerze wyszli z chatki. Słychać było szepty i dyskusje. Kili gadał z jakimś losowym rycerzem, ale zaraz zwrócił się do reszty ekipy<br /> - Słuchajcie, mamy przejebane. Nie wiemy gdzie ona jest, kto ją uprowadził, a nawet jak się dowiemy to tym statkiem nas rozpierdolą szybciej niż zdążymy powiedzieć quot; Lubię plackiquot; , a wiadomo, że każdy chce to powiedzieć tuż przed śmiercią - wszyscy rycerze słuchali nie wiedząc do czego zmierza - Mam dość duży domek w królestwie Czerf i mam dobre kontakty z królem Biegunem. Jak go poproszę to wyjebie wieśniaków z ich domów i pozwoli wam tam zamieszkać. Chodźcie ze mną, niech ten zgred sam szuka swojej laski, jak mu tak zależy<br />Kilku rycerzy stwierdziło, że można iść od razu, ale większość postanowiła jeszcze to przemyśleć. HotShot należał do quot; większościquot; .<br /> - Chyba Cię popierdoliło! – popijając herbatę z korzeni jakiegoś kwiatu importowanego z innego kontynentu, Bad znowu wyrażał swoją opinię - Mieszkać w Czerf? Przecież nawiedzają je najeźdźcy z królestwa Chaenpe. Może Czerf jest duże, ale kryminalistów tam więcej niż twoich popierdolonych pomysłów<br /> - No to co, zostajemy tu? - zapytał sarkastycznie HotShot - Książe nas zapierdoli widelcem<br /> - A my mu coś złego zrobiliśmy? - SharK leżąc z bandażami na głowie odpowiedział pytaniem - najwyżej Ciebie zapierdoli. Ale w sumie racja, nie możesz tu zostać, a w Czerf jest chujowo<br /> - To co mam robić? - HotShot się zmartwił<br /> - Idź, wyjeb z buta tym porywaczom, podpal ich, zabierz księżniczkę, zaprowadź ją tu i kontynuuj swoje nudne życie - Bad jak zwykle tryskał optymizmem<br />HotShot przeanalizował dwukrotnie wypowiedź Bada i zdał sobie z czegoś sprawę. Jego życie faktycznie było nudne. Żadnych questów nie dostawał, a jak już dostawał to mało expa dawały. Nigdzie nie jeździł, bo tu miał wszystko co potrzebne. Ale życie zrobiło się monotonne i był pewien, że Bad i SharK czują to samo. Bad nawet nie może chodzić na publiczne imprezy, bo czarnoksiężnicy nie są szanowani przez społeczeństwo<br /> - Wiesz co? Masz rację. Pójdziemy tam, wklepiemy im, dostanę buziaka i wracamy! - stanowczo powiedział HotShot<br /> - Jak to, quot; myquot; - SharK zręcznie zauważył użycie liczby mnogiej - Kto powiedział, że chcę iść z tobą<br /> - Chcecie. Wasze życie jest tak samo nudne jak i moje, a może nawet bardziej<br /> - Ja tam zawsze mogę stąd wyjść i przejść się po świecie robiąc rozpierdol - pochwalił się Bad<br /> - A dlaczego nigdy tego nie robisz?<br /> - Bo bez was mi się nie chce...<br /> - No widzisz? Tak samo ja bez was nie poszedłbym po Malutqą. To jest wielka szansa na sławę, szmal, expa i mocne wrażenia z dobrym stuffem!<br /> - Mówiłeś, że książę nie da żadnej nagrody, nawet podziękowań - przypomniał SharK<br /> - E, pewnie jest zdesperowany. Będzie nam wdzięczny jak ją dostarczymy<br /> - Mmmm... Laski lecą na duże levele... A ten quest naprawdę dużo expa da... Będę mógł się nauczyć zaklęcia Efekt Viagry! - rozmarzył się Bad - Postanowione, idę z tobą<br /> - Mamy dwa dni, żeby się wyszykować. Przez ten czas SharK powinien wyzdrowieć po tym, jak próbował złapać lecącą cegłę w ucho<br /> - Weźcie tylko to, co najważniejsze, żeby plecaków nie obciążać - radził SharK<br /> - Dobra, to czeba iść do monopolowego, żeby kupić quot; to, co najważniejszequot; - ucieszył się Bad<br />Bad i HotShot ponownie zawitali w sklepie monopolowym Braszynsky’ego. Tym razem zamiast małej pokraki był osobiście Braszynsky.<br />- Witajicie panwie - rzekł Braszynsky ze swoim akcentem „Condition Zero” i pokraczną polszczyzną, po czym zwrócił się bezpośrednio do HotShota - Slyszołem, że wpierdul masz, jak książniczki nie dostarczyć, a zostać tutoj. I że strażńcy do Czerołf siom pszenoszą<br />- Eee… Tak, większość strażników spierdala w pizdu. Jak się zamku bronić nie umie to się tak ma – HotShot ponownie zaakcentował zwoją wyższość – Ja natomiast idę pokonać złych bandziorów i te latające próchno, uwolnić księżniczkę, wrócić tu i dostać zapasy wódki na resztę życia<br />- Ta, kurwa…. Jak czegoś chce to „Idziemy razem, to NASZA misja” a jak się chwalić to „JA idę i JA to zrobię”… Pierdolony narcyz – Bad się sfrustrował<br />- Ale ksiondże Lułek podobnież mówieł, że nagrodów ni chuja, nie bemdzie<br />- Oczywiście, że od niego nie będzie nagród, ale przecież wiele osób kocha księżniczkę i ucieszą się z moich czynów. Będzie dwutygodniowa impreza na moją cześć. Nazwę to „Shot Party”. Poza tym sama możliwość pójścia do Czerf i wyśmiania Kiliego i reszty strażników mi wystarczy za nagrodę – wyjaśnił HotShot<br />- Dobra, przestań się rozgadywać na temat swojej fałszywej zajebistości. Przyszliśmy tu po stuff – rzekł Bad, po czym wygrzebał z kieszeni kilka monet i położył na ladzie otwarty plecak – Braszek, masz tu tyle kasy, że starczy ci na roczny karnet w burdelu. Wpakuj tutaj tyle „Szatańskiej” ile się zmieści<br />Bad pił tylko Szatańską, bo podobno zawierała śladowe ilości krwi aniołów. Legenda głosi, że tą wódkę produkuje sam szatan i ma u siebie fabrykę, gdzie są uwięzione anioły, z których demony regularnie odsączają krew. Krwi jest nieskończoność, bo anioły są nieśmiertelne. Bad jako pół-demon i czarnoksiężnik już tam kiedyś był, ale nie chce nikomu powiedzieć jak to naprawdę wygląda<br />Braszynsky wyjął 20 butelek Szatańskiej. W tym czasie HotShot się zastanawiał gdzie iść najpierw. Przecież nie wiadomo gdzie się ukryli porywacze. Mogą być na drugim końcu świata, albo na dnie oceanu w innym mechanicznym pojeździe. W końcu jeśli mają zeppelin, który mimo ciężkiego arsenału, nadal może się unieść, to nie wiadomo jak zaawansowaną technologię zawiera ich siedziba. Zapowiada się długa podróż.<br />- Myślisz, że to Ci z królestwa Chaenpe? – zapytał Bad, przerywając rozmyślenia<br />- Nie… Yossarian zawsze się przyznaje do zbrodni, żeby móc się nacieszyć reakcją Luka.<br />- A jeśli tym razem knują coś większego?<br />- Wątpię, ale i tak możemy się tam przejść i rozejrzeć.<br />- Przecież nas nie wpuszczą. Całe Univers ma tam bana. Nas obu znają, w końcu ja kiedyś pierdolłem im kometę na środek miasta podczas koncertu jakiegoś chujowego zespołu, który myśli, że malowanie mordy na biało i darcie ryja sprawi, że szatan ich pokocha. A ty jesteś… Byłeś jednym z królewskich strażników. Stawiam, że mają jakiś szpiegów i wiedzą kto strzeże zamku.<br />- Więc SharK tam wejdzie. Jest relatywnie nowy w mieście i jeszcze im nie zaszedł za skórę. Ale… Przecież jeśli to oni ją porwali to i tak pewnie jest ukryta w jakiś lochach, gdzie SharK nie wejdzie.<br />- Coś wymyślimy.<br />- Mocie tu swoją wutkem. Teraz ićće tom niebywałom dziewoję uratowyć. – Braszynsky skończył ładować piekielną ciecz<br />Bad chwycił plecak pełen Szatańskiej.<br />- Dopiero za 2 dni idziemy. SharK próbował złapać cegłę w ucho i musi się trochę zregenerować – oznajmił Bad<br />- „Próbował złapać cegłę w ucho”… Pierdolony złodziej żartów – oburzył się HotShot<br />- A to joszcze wpadnicie tutaj przed wyprawom? – zapytał Braszynsky – ej, a ty nie możysz jakimś czarem go wylecznonć czy coź?<br />- Tak, wpadniemy się pożegnać za 2 dni. I nie, nie mogę. Jestem kurwa czarnoksiężnikiem. Jebanym badassem, a nie paladynem! No ja pierdolę, kurwa mać. Fajnie kurwa, że ten, ale no to chuj – Bad zawsze się wkurwia gdy ktoś „oskarża go” o bycie zdolnym do używania białej magii.<br />- Trafiłeś w słaby punkt, Lol – HotShot się uśmiechnął<br />- Przeproszam<br />- Idziemy stąd… - powiedział Bad i wyszedł w pośpiechu. HotShot wyszedł za nim. <br />Ruszyli w kierunku domu. Mieszkali tam we dwóch od kiedy HotShot został strażnikiem. Dostał wtedy specjalny dom dla strażników. W każdym takim domu powinno mieszkać 4 strażników, jednak HotShotowi się poszczęściło i poznał Bada. Gdy Bad kilka razy wpadł z wizytą, współlokatorzy HotShota byli przerażeni. Pisali petycję o usunięcie HotShota ze stanowiska. Prawie do tego doszło, ale Bad zaoferował Lukowi wieczór przy Szatańskiej. Stwierdzając, że Bad to spoko koleś, książę wygnał współlokatorów HotShota i pozwolił mu zapraszać tam kogo tylko chce. Wkrótce pojawił się podróżnik SharK. HotShot i Bad postanowili dać mu jeden pokój, żeby był ktoś do sprzątania syfu po imprezach. Jednakże SharK okazał się równie leniwy, ale robił niezłe imprezy, więc pozwolili mu zostać u nich. A teraz po tych wszystkich balangach pełnych ciężkiego alkoholu, chętnych dziewic i ostrego rocka, mieli opuścić ten dom, żeby odnaleźć księżniczkę Malutqą. Wiedzieli, że mogą już do niego nie wrócić. Chociaż i tak ostatnio nie mieli czasu na imprezy, więc nikt nie miał wątpliwości, że ten quest to dobra decyzja.<br />Weszli do domu. SharK nadal leżał na kanapie. W tej chwili wpieprzał kanapkę z nieświeżym pomidorem i podgniłym serem.<br />- Macie wszystko? – zapytał<br />- Mamy – Bad potrząsnął plecakiem. Szklane butelki przyjemnie zagrzechotały<br />- Sama Szatańska?<br />- Jak chcesz co innego to kuźwa idź i sobie kup<br />- Mam rozwalony łeb<br />- To przez to, że próbowałeś…<br />- …ZŁAPAĆ LECĄCĄ CEGŁĘ W UCHO – HotShot przerwał – To jest mój żart, złodzieju żartów<br />- A spierdalajcie obaj – SharK przewrócił się na drugi bok, plecami do pozostałych. Postanowił spróbować usnąć.<br />HotShot i Bad usiedli przy małym stoliku. Bad położył na nim plecak, otworzył i przeliczył ponownie butelki Szatańskiej.<br />- Mamy jeszcze 2 dni. Co robimy? – zapytał HotShot.<br />- Moglibyśmy urządzić jakąś imprezę pożegnalną. W końcu nie będzie nas tutaj w chuj czasu. – zasugerował Bad<br />- A jeśli wtedy nie starczy wódki na podróż?<br />- I tak nikt poza nami i Heńkiem nie pije Szatańskiej, a wiedzą, że nic innego nie kupujemy. Każdy przyniesie coś od siebie jak zawsze.<br />- Wiem, wiem… Chodziło mi bardziej o to, że jak Heniek zobaczy nasze zapasy wódki to będzie chlał jak smok wawelski, wiedząc że jest jeszcze dużo.<br />- To nie umiesz mu odmówić?<br />- Nie ma obrony przed uniwersalnym argumentem, znanym jako „wódki mi żałujesz?”.<br />- W takim razie ją ukryjmy. Dwie na imprezę, resztę zakopię.<br />- Ty… Ale przez tą naszą podróż… Ta wódka się podgrzeje i będzie niedobra. Zwłaszcza, że lato idzie.<br />- Aleś ty popizgany. Przecież znam lodowe zaklęcia, mogę je ochłodzić jeśli zajdzie taka potrzeba.<br />- Ok, lol. <br />