SlideShare a Scribd company logo
1 of 71
Download to read offline
1
10NAJWAŻNIEJSZYCH
WYDARZEŃ MIĘDZYNARODOWYCH
2013 ROKU
PERSPEKTYWA POLSKA
SZCZERSKI, GŁOGOWSKI, STRZAŁKA,WORDLICZEK,
MUSIAŁEK, ŚWIATŁOWSKI, KOWALCZYK
red. Paweł Musiałek i Marcin Przydacz
Kraków 2014
Projekt okładki:
Magdalena Kot
Adjustacja i korekta:
Filip Pigan
Zespół Fundacji:
Marcin Przydacz, Paweł Musiałek, Filip Pigan (pytania do ankiety), Arkadiusz Kudelski, Bartosz
Światłowski
Copyright © by Fundacja Dyplomacja i Polityka
Fundacja Dyplomacja i Polityka
ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków,
KRS: 0000466444
Tel. +48 695 171 118
e-mail: sekretariat@dyplomacja.org
www.dyplomacja.org
Stan na 15 stycznia 2014 r.
Spis treści
Teksty
1.	Adam Kowalczyk: Ukraina – gorący rok 2013.......................................................... 6
2.	Magdalena Soja: Budżet UE - Polska biernym udziałowcem porozumienia........... 11
3.	dr hab. Krzysztof Szczerski: Wybory w Niemczech. Na Zachodzie bez zmian?........ 15
4.	Paweł Musiałek: South Stream wygrywa z Nabucco, czyli sukces gazowej
dyplomacji Kremla.................................................................................................. 19
5.	dr Rafał Wordliczek: Medialna wrzawa, niewiele znaczące skutki. Konsekwencje
afery Snowdena...................................................................................................... 24
6.	dr Krzysztof Strzałka: Papież Franciszek i nowy pasterski wymiar działalności Stolicy
Apostolskiej............................................................................................................ 29
7.	Łukasz Kołtuniak: Gruzja po Miszy i Bidzinie.......................................................... 34
8.	dr hab. Aleksander Głogowski: Porozumienie z Iranem – kredyt zaufania dla
Hasana Rouhaniego............................................................................................... 38
9.	Mateusz Mikowski: Konflikt w Syrii – słabnące USA i rosnąca w siłę Rosja............ 42
10.	Bartosz Światłowski: Czechy po politycznym trzęsieniu ziemi.............................. 48
Wywiady
prof. dr hab. Zdzisław Krasnodębski........................................................................... 53
dr Witold Waszczykowski........................................................................................... 54
dr Jacek Saryusz-Wolski.............................................................................................. 56
Prof. Antoni Dudek...................................................................................................... 58
dr Marcin Zaborowski................................................................................................. 60
Prof. Tomasz Grzegorz Grosse.................................................................................... 61
dr Andrew A. Michta.................................................................................................. 63
dr Przemysław Żurawski vel Grajewski....................................................................... 64
Konrad Szymański....................................................................................................... 66
5
formą, co wymusza ich ograniczoną objętość.
Rezygnując z wielu szczegółów niezbędnych
przy kompleksowej analizie, autorzy nie roszczą
sobie pretensji do wyczerpania złożoności
przedstawianych zagadnień.  
O doborze i kolejności wydarzeń zdecydowała
ocena zespołu analitycznego Fundacji.
Proponowanym wydarzeniom członkowie
zespołu przyporządkowali punkty w zależności
od wagi wydarzenia dla Polski. Suma zebranych
punktów zdecydowała o ostatecznej kolejności.
Jest to pierwsza edycja serii wydawniczej, która
planujemy kontynuować w kolejnych latach.
Mamy nadzieję, że przedstawione analizy
pozwolą Państwu nie tylko zgłębić wiedzę
o aktualnych wydarzeniach międzynarodowych,
ale także ukazać ich przyczyny oraz skutki.
	
Życzymy miłej lektury,
		 Marcin Przydacz i Paweł Musiałek
Szanowni Państwo,
z myślą o popularyzacji wiedzyo stosunkach
międzynarodowych oddajemy w Państwa ręce
najnowszą publikację Fundacji Dyplomacja
i Polityka pt. „10 najważniejszych wydarzeń
międzynarodowych w 2013 r. Perspektywa
polska”. Stanowi ona podsumowanie
najistotniejszych wydarzeń politycznych, które
miały miejsce w ubiegłym roku, ocenianych
z punktu widzenia Polski.
Na publikację składa się 10 artykułów, które
przedstawiają nie tylko istotne wydarzenia na
arenie międzynarodowej w 2013 r., ale także
osadzająjewszerszymkontekściegeopolitycznym
i starają się odpowiedzieć, jakie będą ich
konsekwencje dla naszego kraju. Ponadto
publikacje uzupełniają oceny i refleksje innych
ekspertów, specjalizujących się również
w tematyce międzynarodowej.
Publikacja jest adresowana do szerokiego
grona odbiorców. Dlatego teksty starają się
godzić analityczne ujęcie tematów z przystępną
6
Adam Kowalczyk
1.	Ukraina – gorący rok 2013
Niepodpisanie przez Ukrainę Umowy Stowarzyszeniowej oznacza zakończenie realizowanego od
2009 r. modelu integracji na linii Unia Europejska-Ukraina. Ogłaszana wola zbliżania Ukrainy do
UE nie znalazła odzwierciedlenia w realnych działaniach decydentów nad Dnieprem. Jest to wynik
instrumentalnego potraktowania przez władze ukraińskie idei integracji z Zachodem, błędów
ze strony samej UE (w tym Polski), a także skuteczności Moskwy w realizowaniu strategii „kija
i marchewki”.
Wprowadzenie
Rok 2013 na Ukrainie obfitował w wiele ważnych
i wartych przypomnienia wydarzeń. Przede
wszystkim to czas zamknięcia dotychczasowej
formuły współpracy z Unią Europejską
w ramach programu Partnerstwa Wschodniego.
Niepodpisanie na wileńskim Szczycie PW Umowy
Stowarzyszeniowej (Association Agreement - AA)
wraz z Umową o Wolnym i Pogłębionym Handlu
(Deep and Comprehensive Free Trade Agreement
-DCFTA) pomiędzy UE a Ukrainą może mieć
poważne konsekwencje z punktu widzenia nie
tylko Ukrainy, ale także całego regionu. Istotne
więcwydajesiękrótkieprzypomnieniewydarzeń,
które do takiego stanu rzeczy, doprowadziły,
bądź były z tym procesem związane.
Ostatnie dwanaście miesięcy to także czas
intensywnych, choć posiadających zmienną
dynamikę relacji na linii Kijów-Moskwa.
Relacji, których swoistym „ukoronowaniem”
jest ukraińsko-rosyjskie porozumienie
gospodarczo-handlowe zawarte w grudniu
2013 r. Ze społecznego punktu widzenia za
najistotniejsze zjawisko bez cienia wątpliwości
trzeba uznać największy od Pomarańczowej
rewolucji oddolny protest części społeczeństwa
przeciwko działaniom obozu władzy po klęsce
listopadowego szczytu PW.
Rok2013upłynąłteżpodznakiemwartychuwagi,
lecz pomniejszych wydarzeń, do których można
zaliczyć np. długotrwałą blokadę Werchownej
Rady przez opozycję czy też przejęcie przez
kojarzonego z interesami ukraińsko-rosyjskimi
oligarchę Dymytro Firtasza, opiniotwórczego,
względnie niezależnego kanału telewizyjnego
Inter. Zagadnienia te, podobnie jak i wiele
pomniejszych zasługują jednak na opracowanie
w osobnej analizie.
Relacje Unia Europejska – Ukraina w 2013 r.
wkontekścielistopadowegoszczytuPartnerstwa
Wschodniego.
Rok 2013 z unijnej perspektywy uznać można
za kluczowy w kontekście stosunków UE z jej
wschodnimi sąsiadami objętymi programem PW:
Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Gruzją, Armenią
oraz Azerbejdżanem. Stanowił on zwieńczenie
dotychczasowego wzorca współpracy z tymi
krajami w ramach wyżej wspomnianej inicjatywy,
będącej częścią składową Europejskiej Polityki
Sąsiedztwa.WprzypadkuUkrainymiałooznaczać
to podpisanie (po uprzednim parafowaniu
w marcu 2012 r.) AA oraz zawartej w niej DCFTA.
Aby ów cel osiągnąć, Kijów musiał spełnić do
listopada 2013 roku szereg warunków, które
postawiła Bruksela. Unia oczekiwała dokonania
zmian przede wszystkim w obszarze prawa
wyborczego i wymiaru sprawiedliwości, a także
przeprowadzenia pewnych reform politycznych.
Dodatkowo kością niezgody w dwustronnych
relacjach pozostawała sprawa uwięzionych
za kadencji prezydenta W. Janukowycza byłej
premier Julii Tymoszenko i byłego ministra spraw
wewnętrznych, Jurija Łucenki. UE zapowiedziała
bowiem, iż najpóźniej w 2013 r. muszą zostać
opracowane odpowiednie rozwiązania i formuły
prawne pozwalające na ich rehabilitację
(początkowo) i ułaskawienie (później). Ponadto
7
kolejną komplikacją była niechętna, a co najmniej
ambiwalentna postawa części państw „starej” UE
wobec podpisania z Kijowem ww. dokumentów.
Finalnie udało się w ciągu ostatnich dwunastu
miesięcy uchwalić pewną część wymaganych
przez Brukselę ustaw (dotyczących np.
kompetencji Izby Obrachunkowej czy materii
antykorupcyjnej). Bez wątpienia jednak nie
zostały przez Ukrainę wypełnione wszystkie
postawione przez UE cele. Nie podjęto m.in.
głębszej reformy wymiaru sprawiedliwości,
który bez wątpienia wymaga poważnej i pilnej
przebudowy. Trudno wyobrazić sobie, zwłaszcza
w warunkach ukraińskich, demokratyczne
państwo prawa bez sprawnego funkcjonowania
tego segmentu. Nie dokończono też
implementowania przepisów, umożliwiających
wprowadzenie ruchu bezwizowego do państw
unijnych.
Początkowo nieprzejednane stanowisko Brukseli
oraz części wpływowych przywódców państw
zachodnich w sprawie uwolnienia uwięzionej J.
Tymoszenko (J. Łucenko został ułaskawiony przez
prezydenta w kwietniu 2013 r.) było stopniowo
zmiękczane. Nad rozwiązaniem tego problemu
pracowali do czasu samego szczytu w Wilnie
specjalni wysłannicy PE na Ukrainę: Aleksander
KwaśniewskiorazPatCox.Łącznie,nieograniczając
się wyłącznie do ostatniego roku, spędzili oni
na Ukrainie 75 dni, odbywając w tym czasie 27
wizyt. Podjęli oni próbę znalezienia kompromisu,
akceptowalnego zarówno przez prezydenta
Janukowycza, jak i samą osadzoną. Przez dłuższy
czas wydawało się, że takim kompromisem
mogłoby być wysłanie mającej poważne
problemy zdrowotne byłej premier na leczenie
do Niemiec. Niestety, pomimo wielokrotnych
deklaracji Janukowycza dotyczących rozwiązania
powyższej sprawy, Najwyższa Rada nie była
w stanie (także z powodu kontrproduktywnych
i skazanych na niepowodzenie propozycji
opozycji parlamentarnej) przegłosować ustawy,
pozwalającej Tymoszenko poddać się kuracji na
terenie państwa trzeciego.
Pomimo niespełnienia przez Ukrainę wszystkich
przewidzianych przez UE warunków, Bruksela
gotowa była podpisać bardzo rozbudowaną,
obejmującą wiele obszarów Umowę
Stowarzyszeniową. Unijna (w tym polska) presja
okazała się jednak, przy aktywnej postawie
Kremla, niewystarczająca, a Janukowycz
oraz rząd Mykoły Azarowa ogłosili czasowe
zawieszenie przygotowań do dalszej integracji
z UE, w warstwie retorycznej nie wycofując się
jednak z proeuropejskich deklaracji.
Stosunki ukraińsko – rosyjskie w 2013 r.
Politycy nad Dnieprem kontynuowali
w minionym roku strategię „wielobiegunowości”
w polityce zagranicznej. Dlatego też, równolegle
obok relacji Ukrainy z UE, Kijów utrzymywał
intensywne stosunki z Moskwą. Za główne
problemy w stosunkach bilateralnych
w 2013 r. uznać można komplikacje związane
z tygodniowym zablokowaniem możliwości
importowania ukraińskich towarów na rosyjski
rynek, a także konsekwencje spowodowane
potencjalnym podpisaniem przez Kijów
Umowy Stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Wskazane problemy były jednak osadzone
wgłębszymsporzeostrategicznemiejsceUkrainy
w geopolitycznej przestrzeni regionu. Rozbieżne
wizje, co do przyszłości Ukrainy wynikały z chęci
przyciągnięcia przez Kreml Kijowa do rosyjskiej
strefy wpływów poprzez członkostwo w Unii
Celnej, jako alternatywy wobec integracji z UE.
Ten cel spowodował zintensyfikowanie przez
Moskwę politycznej oraz gospodarczej presji
wobec Janukowycza i jego obozu politycznego,
a także niektórych ukraińskich oligarchów.
W tym kontekście wymienić należy m.in.:
wybiórcze, motywowane politycznie działania
Rospotriebandzoru, rosyjskiego odpowiednika
inspekcji sanitarnej, która ustami swojego
przewodniczącego Giennadija Oniszczenki
stwierdziła w lipcu 2013 r., że 90% przebadanych
próbek słodyczy ukraińskiej firmy Roshen,
należącej do biznesmena Petra Poroszenki, ze
względu na niespełnienie norm, nie nadaje
się do importu na teren Federacji Rosyjskiej;
praktyczne zablokowanie w sierpniu przez stronę
rosyjską możliwości importu innych ukraińskich
8
towarów przez 7 dni (nadanie produktom statusu
„najwyższego ryzyka”); nieustanne i oficjalne
deklaracje wysokich rangą polityków rosyjskich
mówiącychodługotrwałychidotkliwychskutkach
kontynuowania procesu zacieśniania relacji
z UE, przejawiających się np. w obostrzeniach
handlowych czy też utrudnianiu podejmowania
pracy przez obywateli Ukrainy w Federacji
Rosyjskiej (istotny element ukraińskiego PKB).
Wydaje się, że także sama świadomość
możliwych skutków podpisania AA mogła
w dużym stopniu zaważyć na ostatecznej decyzji
Kijowa, który zdecydował się nie podpisywać
dokumentu na wileńskim szczycie. Biorąc pod
uwagę katastrofalny w ostatnich dwunastu
miesiącach stan ukraińskiej gospodarki, mizerne
prognozy ekonomiczne na rok 2014 (wzrost PKB
rzędu 1% według MFW), brak jakichkolwiek
finansowych „poduszek bezpieczeństwa” ze
strony UE można dostrzec w decyzji ukraińskich
władz ekonomiczną kalkulację i polityczną
racjonalność. Należy jednak podkreślić, że wielu
ekspertów twierdzi, że Ukraina w ogóle nie miała
zamiaru podpisać Umowy Stowarzyszeniowej,
aprowadzonenegocjacjemiałyzazadaniejedynie
wzmocnienie ich stanowiska negocjacyjnego
w rozmowach z Federacją Rosyjską lub też
uzyskanie na korzystnych warunkach pomocy
z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Finalnie, 17 grudnia 2013 r. zostało zawarte
pomiędzy Kijowem a Moskwą porozumienie
o charakterze handlowym i gospodarczym. Na
jego mocy Rosja zobligowała się do wykupienia
ukraińskich obligacji skarbowych na kwotę
15 mld USD oraz do znacznej obniżki cen gazu
ziemnego (do 268,5 dolarów za 1000 m3
), co ma
fundamentalne znaczenie dla energochłonnej
gospodarki Ukrainy. Polityczne rezultaty
spotkania (potencjalne ukraińskie koncesje
w tym zakresie) nie są oficjalnie znane, nie
można jednak wykluczyć, iż w zamian za pomoc
finansową Janukowycz zobowiązał się do
zatrzymania procesu zbliżania Ukrainy do Unii
Europejskiej, a nawet przystąpienia Kijowa do
Unii Celnej (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej)
po wyborach prezydenckich w 2015 r.
„Euromajdan”
Podjęcie decyzji o niepodpisywaniu Umowy
Stowarzyszeniowej z Unią Europejską
spowodowało wybuch znaczących społecznych
protestów wśród mieszkańców Ukrainy.
Oddolne, początkowo zupełnie niezwiązane
z partiami opozycyjnymi demonstracje,
rozpoczęły się jeszcze przed wileńskim szczytem
PW. Na Placu Niepodległości w Kijowie zostało
zbudowane przez protestujących prowizoryczne
miasteczko, zaś sam protest przyjął charakter
trwały. W innych miastach (głównie na zachodzie
kraju, w mniejszym stopniu na wschodzie
i południowym wschodzie) również pojawiły się
demonstracje (w dużej części studentów i ludzi
młodych). Warto odnotować, iż zostały one
wsparte przez miejscowe władze we Lwowie,
Tarnopolu, Winnicy czy Iwano-Frankiwsku.
Wydarzenia zapoczątkowane w listopadzie
w Kijowie, zwane popularnie „Euromajdanem”
okazały się być największym, najliczniejszym,
najdłuższyminajbardziejgwałtownymprotestem
od 2004 r. Zapoczątkowały one kryzys polityczny,
którego przejawem była m.in. próba odwołania
rządu M. Azarowa. Należy podkreślić, że
z biegiem czasu nastąpiła znacząca radykalizacja
haseł demonstrantów. Początkowo protestujący
domagali się podpisania AA z Brukselą, ale
stopniowo Majdan zaczął się przeradzać
w generalny protest przeciwko władzom Ukrainy.
Jego uczestnicy zaczęli domagać się odejścia
prezydenta Janukowycza i rządu Azarowa.
Oddolna organizacja oraz ambiwalentne
traktowanie przemawiających na nich liderów
opozycyjnych, chcących wykorzystać dynamikę
„Euromajdanu”, wskazywać może na wzrost
świadomości politycznej części społeczeństwa
ukraińskiego, a nawet wytworzenia się zrębów
społeczeństwa obywatelskiego. Z pewnością
zaś jest oznaką zmęczenia całą klasą polityczną
na Ukrainie. Wobec braku zaufania większości
protestującychdogłównychliderówopozycyjnych
wydaje się, że istnieje możliwość podjęcia przez
protestujących oddolnych działań, które mogą
mieć charakter gwałtowny i nieprzewidywalny,
a na pewno nieuzgodniony z trójką przywódców
opozycji.
9
Konkluzje i prognozy
Niepodpisanie Umowy Stowarzyszeniowej
oznacza zakończenie realizowanego od 2009
r. modelu integracji na linii Unia Europejska-
Ukraina. Ogłaszana i konsekwentnie
podtrzymywana werbalnie w minionym roku
przezstronęukraińską,wolazbliżaniasiędoUEnie
znalazła odzwierciedlenia w realnych działaniach
decydentów nad Dnieprem. Wskazywać to może
na instrumentalne potraktowanie idei integracji
z Zachodem i sprowadzenie jej wyłącznie do
chęci uzyskania pokaźnej, ekonomicznej pomocy
ze strony MFW czy też UE. Symptomatyczne
i warte podkreślenia jest odwrócenie „narracji”
ukraińskiego rządu oraz prezydenta na temat
oferty UE zawartej w parafowanych wcześniej
dokumentach.
W sytuacji, w której niemożliwe stało się
przerzucenie winy za niepodpisanie AA
na Brukselę, w Kijowie zaczęto podkreślać
negatywne skutki, które miałyby być związane
z wprowadzeniem rozwiązań zawartych
w powyższym dokumencie. Pomimo iż nie
nastąpiło (przynajmniej na poziomie retoryki),
zapowiadane przez polityków unijnych na
początku roku, zamknięcie dla Ukrainy po
wileńskim szczycie „okna możliwości”, nic nie
wskazuje na to, aby w najbliższym czasie możliwa
była ze strony władz ukraińskich zmiana decyzji.
Stosowanie przez Rosję w 2013 r. wobec
Ukrainy metody na przemian „kija” tj. presji
ekonomicznej, politycznej i gróźb słownych
oraz „marchewki” w postaci obietnicy pożyczek
i innych korzyści materialnych (bez wymagań
jakichkolwiek strukturalnych reform) przyniosło
oczekiwany na Kremlu skutek. Zawarcie 17
grudnia 2013 r. przez Ukrainę i Federację
Rosyjską porozumień gospodarczych traktować
należy jako krótkoterminowe remedium na
coraz poważniejsze bolączki Kijowa związane
z fatalną sytuacją ukraińskich finansów
publicznych, zmniejszającymi się dochodami
(skutkującymi coraz większym deficytem
budżetowym), pogłębiającą się recesją oraz
realnym niebezpieczeństwem częściowej
niewypłacalności ukraińskiego państwa w sferze
socjalnej (m.in. wynagrodzenia dla sektora
państwowego). Cele Rosji i Ukrainy nadal
pozostają jednak zróżnicowane. Dla Moskwy
strategicznym zadaniem pozostaje włączenie
sąsiada do struktur tworzącej się Unii Celnej.
Prawdopodobnejestwięctaktyczneiwarunkowe
wspieranie tamtejszej ekipy rządzącej do
wyborów w 2015 r., przy jednoczesnym
zapewnieniu sobie instrumentów kontroli
„posłuszeństwa” gwarantowanych w zawartej
umowie. Celem Ukrainy było natomiast rychłe
ustabilizowanie sytuacji budżetowej poprzez
zastrzyk gotówki oraz znaczącą obniżkę cen
importowanego gazu przy minimalizowaniu
ustępstw na rzecz Rosji. Formalnie cele te udało
się Kijowowi zrealizować. Możliwe jednak, że
za podpisanymi porozumieniami idą niejawne
koncesje natury politycznej, jak np. obietnica
realnegoprzyłączeniasiędointegracjinaobszarze
postsowieckim po wyborach prezydenckich
w 2015 roku. Przypuszczać jednak należy, że
Janukowycz, wraz z czołowymi politykami jego
obozu politycznego, będzie dalej kontynuował
politykę lawirowania pomiędzy UE a Rosją,
obawiając się rosnących wpływów tej ostatniej,
a także nastrojów społecznych i wzrostu poparcia
dla opozycji.
Zarówno władza, jak i opozycja, nie były
przygotowane do odpowiednich reakcji na
ukraiński „Euromajdan”. Po obu stronach
zauważalny był brak strategicznego planu
i jasno zdefiniowanych celów. Pomimo wielu
pozytywnych skutków, na czele których wskazać
można skupienie przez dłuższy czas uwagi
światowej opinii publicznej na Ukrainie czy
też świadomość samomobilizacji społecznej
Ukraińców,niesposóbwskazaćnadzieńdzisiejszy
żadnych istotnych konsekwencji politycznych,
będących skutkiem protestów. W związku
z tym, można wnioskować, że protesty prędzej
czy później wygasną. Możliwe jednak jest też
szczątkowe trwanie do kluczowych dla sytuacji
Ukrainy wyborów prezydenckich w 2015 r.
Wreszcie, istnieje pewne prawdopodobieństwo
nadania protestom nowej dynamiki na skutek
trudnychdoprzewidzeniawydarzeń(prowokacja,
10
agresywnapróbarozbicia„Euromajdanu”,pobicia
dziennikarzy i działaczy społecznych). Dlatego
też, nie sposób wykluczyć, mimo wszystko, bliżej
niesprecyzowanego wariantu siłowego. Nie ulega
natomiast wątpliwości, iż opozycja do końca
będzie próbowała wykorzystywać „Euromajdan”
do swoich celów, próbując czerpać z niego
polityczne profity.
Rozpatrując2013rokzperspektywywewnętrznej
sytuacji politycznej na Ukrainie pamiętać
należy, że odłożenie ad acta podpisania AA czy
zawarcie porozumień gospodarczych z Rosją
stanowią zaledwie preludium przed ukraińskimi
wyborami prezydenckimi w 2015 r. Do tego
czasu najważniejszym zadaniem prezydenta
Janukowycza będzie unormowanie niespokojnej
sytuacji politycznej (z możliwym scenariuszem
„dokręcania śruby”), a zwłaszcza opanowanie
fatalnej sytuacji gospodarczej. Ze względu na
dynamiczne wydarzenia na „Euromajdanie”
możliwesąrównieżpewneprzesunięciaipodziały
welicierządzącejorazPartiiRegionów.Wpolityce
zagranicznej obóz rządzący prawdopodobnie
nadal będzie próbował lawirowania pomiędzy
UE a Rosją, choć po wileńskim szczycie zadanie
to musi zostać ocenione jako bardzo trudne.
Nie ulega wątpliwości, że reelekcja Janukowycza
stanowić będzie główny cel prezydenta,
jego obozu politycznego i administracji oraz
związanych z nim oligarchów (zwłaszcza tzw.
„rodziny”). Ich przebieg oraz wyniki mogą być
kluczowe z punktu widzenia przyszłości Ukrainy
oraz całego regionu. Aktualne sondaże (stan na:
koniec roku 2013) nie są jednak dla urzędującego
prezydenta optymistyczne. W ewentualnej II
turze wyborów obecnie przegrywa on zarówno
z Tymoszenko, jak i Jaceniukiem oraz Kliczką.
Główne wyzwania dla Polski:
Gwałtowne i intensywne wydarzenia, które
miały miejsce w 2013 roku na Ukrainie,
wymagają od Polski zdiagnozowania nowych
okoliczności wraz ze zdefiniowaniem polskiego,
po-wileńskiego raison d’État na Ukrainie.
Do najważniejszych wyzwań polskiej polityki
wschodniej po Wilnie można zaliczyć: próbę
zredukowania powstałego po ostatnim szczycie
PW w Wilnie napięcia politycznego na Ukrainie;
odbudowanie relacji z obecnymi ukraińskimi
władzami poprzez poprawienie wiarygodności
Polski, prawdopodobnie częściowo utraconej
po licznych wizytach polskich polityków na
Placu Niepodległości w Kijowie; przełamanie
politycznegoimpasunaliniiUE-Ukrainaipodjęcie
działań mających na celu niedopuszczenie do
alienacji politycznej Janukowycza na forum Unii
Europejskiej, w tym proponowanie i forsowanie
propozycji dla uczestników protestów na
„Euromajdanie” - społeczeństwa obywatelskiego
oraz opozycji (wizy, stypendia etc.). Nade
wszystko głównym wyzwaniem Warszawy jest
wypracowanie nowego i konsekwentnego
programu politycznego wobec Ukrainy w ramach
bilateralnych relacji Polska-Ukraina. Strona
polska powinna również aktywnie lobbować na
rzecz stworzenia wobec Kijowa ambitnego planu
na forum UE. Należy mieć jednak świadomość, iż
będzie to zadanie bardzo trudne.
Adam Kowalczyk – analityk Fundacji Dyplomacja
i Polityka
11
Wprowadzenie
Prace nad Wieloletnimi Ramami Finansowymi
(WRF) UE są najważniejszym powtarzającym
się cyklicznie przetargiem interesów na forum
Unii Europejskiej. Ustalenie siedmioletniej
perspektywy finansowej stanowi zawsze
przedmiot trudnych negocjacji pomiędzy
państwami członkowskimi i wzbudza wśród
decydentów wiele emocji i kontrowersji.
Podobnie było w czasie negocjacji nad
unijnym budżetem na lata 2014-2020. Był on
sprawdzianem siły i jedności UE. Negocjacje
odbywały się bowiem w tle dyskusji na temat
przyszłości unii gospodarczej i walutowej,
co utrudniało przebieg debaty nad WRF. Po
raz pierwszy budżet UE został ustalony na
poziomie mniejszym od poprzedniego, co
jest konsekwencją kryzysu gospodarczego,
będącego największym wyzwaniem dla unijnych
negocjatorów. Spowodował on, że przebieg
rozmów odbywał się po torach bardzo wąsko
zdefiniowanych przez państwa interesów
narodowych, co potwierdza tendencję do coraz
mniejszego poczucia solidarności wśród państw
UE. Stawka rywalizacji była wysoka, zwłaszcza,
że od dawna mówiło się o konieczności polityki
„zaciskania pasa” i dużych cięciach w budżecie.
Na dodatek szczodrości kanclerz Niemiec Angeli
Merkel nie sprzyjały jesienne wybory w RFN,
awWielkiejBrytaniidyskusjomnadbudżetemnie
pomagał wyraźny dystans rządu wobec Brukseli.
Premier David Cameron przed zakończeniem
negocjacji zapowiedział rozpisanie między 2015
a 2017 rokiem referendum dotyczącego wyjścia
tego kraju z UE. Z kolei dla prezydenta Francji
Francois’a Hollande’a był to pierwszy europejski
sprawdzian jego skuteczności przed opinią
publiczną.
Z punktu widzenia polskiej racji stanu tendencje
te były niepokojące, m.in. ze względu na fakt,
że Polska jest słabszym od wyżej wspomnianych
graczemijejsukceszależałodtego,jakpogodzimy
własne interesy z interesami najsilniejszych
państw. Duże zagrożenie dla polskich interesów
wiązało się przede wszystkim z próbami
ograniczania wydatków na politykę spójności,
która jest motorem modernizacji naszego kraju.
Problemem był także pomysł ustanowienia
górnej granicy wsparcia, jakie może uzyskać
jedno państwo. Taka bariera godziła zwłaszcza
w Polskę, aczkolwiek bez względu na wielkość
i tak byłaby jego największym beneficjentem.
Ponadto, niekorzystne były tendencje kładące
nacisk na zwiększanie i przesuwanie wydatków
w kierunku badań, rozwoju i nowych technologii
kosztem infrastruktury czy ochrony środowiska.
Brak dobrej jakości dróg i kolei na europejskim
poziomie wymusza na Polsce bowiem
nadrabianie tych zaległości, do czego niezbędne
są środki z unijnego budżetu na lata 2014-2020.
Negocjacje budżetowe i budżet UE
Ograniczenie dynamiki wzrostu dochodów
budżetowych państw członkowskich, będące
konsekwencją kryzysu gospodarczego, znacząco
skomplikowało negocjacje. Kryzys spowodował
zatrzymanie lub spowolnienie inwestycji
państwowych, które miały pobudzić wzrost
gospodarczy. Możliwości finansowe nawet
najbogatszych państw członkowskich zostały
Magdalena Soja
2.	Budżet UE - Polska biernym udziałowcem porozumienia
Po długich i trudnych negocjacjach Parlament Europejski przyjął 19 listopada 2013 r. budżet UE na
lata 2014-2020, którego główne założenia zostały wcześniej ustalone na szczycie Rady Europejskiej
w lutym tegoż roku. Polska będzie największym odbiorcą unijnych funduszy i otrzyma 105,8 mld
euro, co stanowi kwotę o ok. 4,5 mld euro większą niż w latach 2007-2013.
12
mocno zachwiane. W konsekwencji każde
państwo zabiegało o to, aby składki wpłacane do
unijnej kasy były jak najniższe, natomiast środki
płynące z funduszy unijnych jak najwyższe.
Presja na oszczędności na poziomie UE ze strony
najbogatszych państw była ogromna. Państwa -
płatnicy netto, a więc głównie Wielka Brytania,
Francja, Niemcy, Holandia i Austria stanęły na
stanowisku, że cięcia budżetowe w państwach
członkowskich powinny znaleźć odzwierciedlenie
w nowym budżecie Unii na lata 2014-2020,
a dodatkowo Bruksela powinna wywierać presję
na prowadzenie polityki oszczędności.
Kolejnym utrudnieniem dla prowadzenia
rozmów budżetowych był fakt, że do negocjacji
przystępowało aż 28 różnych pod względem
rozwoju gospodarczego państw (w pracach
nad budżetem na lata 2007-2013 nie brała
udziału choćby Rumunia i Bułgaria). Członkowie
UE reprezentowali często odmienne interesy
i różne oczekiwania w zakresie nowych
Wieloletnich Ram Finansowych. Każde państwo
członkowskie koncentrowało się na ściśle
określonych interesach narodowych, a nie na
zapewnieniu lepszego budżetu dla Europy.
W procesie negocjacji wyraźnie zarysowała się
polaryzacja stanowisk w UE, która nigdy jeszcze
nie była tak znaczna u progu rozmów. Nastąpiła
konfrontacja „północnej” i „południowej”
Europy. „Północną” reprezentowały: Wielka
Brytania, Niemcy, Holandia, Szwecja i Finlandia.
Wskazane kraje domagały się cięć budżetowych.
Natomiast po drugiej stronie były kraje Europy
Środkowo-Wschodniej, w tym również Polska,
ale także część państw tzw. „starej Unii”, które
dotknięte były kryzysem gospodarczym (Grecja,
Portugalia, Włochy i Hiszpania). Kraje te stały
na stanowisku, że fundusze mają sprzyjać
zmniejszeniu dystansu pomiędzy krajami UE
i dlatego potrzebują wsparcia finansowego,
by zmniejszać różnice rozwojowe. Planowane
cięcia unijnego budżetu nie cieszyły się więc
poparciem z ich strony. Zmniejszenie unijnej
kasy osłabiłoby, zdaniem tych państw, szanse
na pobudzenie wzrostu gospodarczego w UE,
ponieważ budżet europejski jest w dużej mierze
budżetem inwestycyjnym. Chcąc zwiększyć swoją
siłę głosu na forum UE państwa te powołały do
życia Grupę Przyjaciół Funduszu Spójności, do
której poza Polską przystąpiła Bułgaria, Czechy,
Estonia, Grecja, Hiszpania, Litwa, Łotwa, Malta,
Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia,
Węgry oraz Chorwacja. Celem było zwiększenie
lub utrzymanie roli Funduszu Spójności
w perspektywie finansowej na lata 2014-2020.
WRF na lata 2007-2013 opiewały na kwotę 1035
mldeuro,aobecnewynoszą997mldeuro.Przyjęty
budżet Unii Europejskiej jest podzielony na dwie
grupy, które przewidują pokrycie wydatków
w zobowiązaniach w sumie 960 mld euro, co
stanowi 1,00% DNB UE i oznacza, że ogólny pułap
wydatków realnie obniżył się o 3,4% w stosunku
do WRF 2007-2013. Kwota z kolei rzeczywistych
płatności wyniesie 908 mld euro, co stanowi
0,95% DNB UE, podczas gdy w poprzednich
ramach finansowych wynosiła ona 942,78 mld
euro. Bez zmian pozostał brytyjski rabat we
wpłatach do budżetu Unii. Rabaty przyznano
również Niemcom, Holandii, Szwecji, Austrii
i Danii. Wydatki zostały pogrupowane w sześciu
działach mających odzwierciedlać polityczne
priorytety. Zwiększono środki finansowe na
badania naukowe, innowacje i edukację. Pułap
w poddziale konkurencyjność wzrósł o ponad
37% w stosunku do finansowania 2007-2013.
Zobowiązano się podnieść środki finansowe na
programbadawczy„Horyzont2020”inaprogram
„Erasmus dla wszystkich” oraz program COSME
(nowy program dla MŚP), jak również utworzyć
instrument „Łącząc Europę”, przeznaczony na
rozbudowę europejskich sieci transportowych,
energetycznych i cyfrowych. Wyodrębniono
osobne fundusze na duże projekty, takie jak ITER,
GALILEO i COPERNICUS. Jednocześnie zadbano
o elastyczność przenoszenia zobowiązań
i płatności między działami i okresami,
by umożliwić wykorzystanie całości kwot
przewidzianych na lata 2014-2020. Państwa
członkowskie Unii Europejskiej otrzymały dłuższy
czas na rozliczanie projektów. Alokacje z danego
roku będą musiały być wypłacone w ciągu 4, a nie
3 lat. Nieodzyskiwany VAT będzie wydatkiem
kwalifikowanym, co oznacza, że samorządy będą
mogły zmniejszyć swój rzeczywisty wkład własny
13
w projekty europejskie. W nowych Wieloletnich
RamachFinansowychzawartazostałatakżenowa
inicjatywa na rzecz zmniejszenia bezrobocia
wśród osób młodych, jak również program
pomocy dla osób najbardziej potrzebujących.
Dodatkowo w nowych ramach utrzymano
zobowiązanie UE do świadczenia pomocy
rozwojowej i humanitarnej.
Budżet UE a Polska
Pomimo, iż budżet UE na lata 2014-2020
jest mniejszy od poprzedniego, Polska jest
jego największym beneficjentem. Otrzyma
łącznie 105,8 mld euro, co stanowi ok. 4,5 mld
euro więcej niż w latach 2007-2013. Środki
przeznaczone na politykę spójności to 72,9 mld
euro, natomiast na politykę rolną - 28,5 mld euro.
Polska otrzyma więc 22,5% wszystkich funduszy
w polityce spójności, podczas gdy w poprzedniej
perspektywie finansowej było to 19,5%. Jest to
kwota nieco wyższa niż zakładała listopadowa
propozycja Przewodniczącego Rady Hermana
Van Rompuya (72,4 mld euro), jednakże niższa
niż propozycja KE z czerwca 2012 roku (76 mld
euro).
Natomiast w przypadku Wspólnej Polityki
Rolnej Polska otrzyma prawie 4 mld euro mniej
niż w poprzednim wieloletnim budżecie Unii.
W listopadowej propozycji Przewodniczącego
Rady Polska miała otrzymać około 32 mld euro,
a w dokumencie opracowanym przez KE prawie
35 mld euro. Zmiana nastąpiła przy podziale
środków pomiędzy I i II filar polityki rolnej.
W poprzedniej perspektywie środki były dzielone
pół na pół pomiędzy dwa filary. W latach 2014-
2020 nastąpi zmniejszenie środków o ok. 3 mld
euro (do 9,5 mld euro) w II filarze na politykę
rozwoju obszarów wiejskich. Więcej środków
przyznano Polsce w ramach pierwszego filaru,
z którego finansowany jest m.in. system dopłat
do gruntów rolnych. Pierwotna propozycja
KE zakładała przyznanie Polsce ponad 19,168
mld euro na dopłaty bezpośrednie. Projekt
Hermana Van Rompuya zmniejszył jednak tą
kwotę o 1%, do 18,739 mld euro, natomiast
na szczycie europejskim obcięto kolejne
środki, w sumie zabierając Warszawie 2,2% ze
środków wstępnie zaproponowanych przez KE.
W nowej perspektywie dopłaty w całości będą
finansowane przez Brukselę. W poprzednich
WRF UE dopłacała 25%, resztę zaś Polska.
Później, stopniowo z każdym rokiem, udział
pieniędzy unijnych zwiększał się, aż do 90%
w 2012 roku. Kolejna modyfikacja nastąpiła przy
dopłatach bezpośrednich. Do tej pory Polska
mogła zwiększać rolnikom dopłaty bezpośrednie
z krajowego budżetu, a obecnie nie ma takiej
możliwości.
Polsce udało się wynegocjować opłacenie
VAT obecnie płaconego przez m.in.
samorządy terytorialne przy okazji inwestycji
finansowych przez UE ze środków unijnych
(tzw. kwalifikowalność VAT). Daje to korzyść
w wysokości prawie 7 mld euro. Oprócz
kwot przyznanych w ramach WRF ważne jest
przyjęcie regulacji prawnych określających
zasady i warunki wydatkowania pieniędzy, np.
kwalifikowalność VAT, zaliczki, warunkowość,
wkład minimalny, sposób rozliczania z Brukselą.
Polskie wpłaty do wspólnej unijnej kasy mogą
z kolei wynosić w latach 2014-2020 około 3,7-3,8
mld euro rocznie.
MSZ ocenia, że Polska w pełni wykorzystała
czas przygotowania do negocjacji budżetowych,
zwłaszcza pod kątem budowania koalicji, dzięki
której mogliśmy realizować nasze interesy
narodowe. Jako przykład podaje się współpracę
w ramach Grupy Wyszehradzkiej czy Trójkąta
Weimarskiego, a przede wszystkim działanie
w ramach tzw. Grupy Przyjaciół Funduszu
Spójności, która przyczyniła się do wypracowania
wspólnego stanowiska na forum negocjacyjnym.
Należy jednak zauważyć, że do tej grupy zaliczały
się głównie państwa, które więcej otrzymywały
niż wpłacały do unijnego budżetu, co nie było
wystarczające do osiągnięcia sukcesu. Dopiero
porozumienie z Francją pozwoliło przełamać
impas w prowadzonych rozmowach między
dwiema grupami państw członkowskich. Paryż,
podobnie jak Warszawa, postrzega wydatki na
politykę rolną oraz spójności, jako skuteczny
mechanizm przeciwdziałania kryzysowi.
14
Deklaracja obu państw dotyczyła współpracy na
rzecz nowego budżetu UE, opartego o zasadę
solidarności i nieprzeciwstawianie sobie obu
wspomnianychpolityk.Jednakżeoparciestrategii
negocjacyjnej Polski na obronie polityki spójności
spowodowało, że osiągnięcie tego celu oznaczać
będzie obniżenie finansowania w zakresie
wspólnej polityki rolnej. Jest to najwyższa
strata dofinansowania WPR spośród wszystkich
krajów UE. Bardzo niekorzystne z punktu
widzenia polskich rolników jest też przesunięcie
środków z drugiego do pierwszego filara, gdyż
może to mieć negatywne konsekwencje dla
polskiego rolnictwa w kolejnych siedmiu latach.
Jednocześnie w unijnym budżecie położono
nacisk na duży wzrost wydatków na cele
klimatyczne i ekologiczne, co dla Polski wiąże
się z kosztami, wynikającymi z konieczności
spełnienia szeregu dodatkowych kryteriów
ochrony środowiska.
Wśród opinii na temat polskiej strategii
negocjacyjnej, należy podkreślić krytyczne
głosy wskazujące, że Polska jest biernym
udziałowcem unijnego porozumienia. Uzyskane
środki nie są efektem skutecznych działań
polskich negocjatorów, a pulą pieniężną, która
nam się należy ze względu na wielkość i stopień
zamożności kraju. W przeciwieństwie do innych
członków UE nie udało się zatem zyskać nic
ponad to, co wcześniej proponowano. Niemcy
i Belgia wywalczyły dodatkowe środki na pomoc
regionalną. Litwa zapewniła sobie unijne
wsparcie przy likwidacji obiektów jądrowych.
Ponadto w budżecie UE znalazły się dodatkowe
środki na walkę z bezrobociem wśród młodzieży.
To dowodzi, że Polska nie była bez szans
w sięgnięciu po dodatkowe korzyści.
Zakończenie
Prowadzenie negocjacji budżetowych w czasie
problemów gospodarczych w UE, sprawiło, że
każde państwo w jeszcze większym stopniu
skoncentrowane było na realizacji własnego
interesu. Nowy wieloletni budżet na lata 2014-
2020 jest więc budżetem trudnego kompromisu.
Osiągnięty został on przede wszystkim pod presją
uwidocznieniasłabościfunkcjonowaniainstytucji
unijnych i nadszarpnięcia i tak spadającego
zaufania do Unii na arenie międzynarodowej.
Trudności, jakie pojawiły się w trakcie negocjacji
pokazują, że Unia Europejska, by móc sprawnie
funkcjonować, musi zbudować system
przychodów własnych i nie opierać zasobów
tylko na składkach pochodzących od jej członków.
Wieloletnie Ramy Finansowe są liczbowym
wyrażeniem planowanych na najbliższe lata
priorytetów Unii Europejskiej. Biorąc jednak
pod uwagę wciąż nierozwiązane systemowe
problemyekonomicznewielukrajówUE,sytuacja
gospodarcza może ponownie pokrzyżować plany
i wymusić zmianę priorytetów Brukseli, tak jak
miało to miejsce w czasie obecnej perspektywy
finansowej. Ustalanie WRF na okres aż siedmiu
lat w sytuacji dużej niepewności sytuacji
gospodarczej i politycznej w UE jest dyskusyjne
i wymaga przemyślenia.
Z punktu widzenia Polski niewątpliwie należy
podkreślić niezbędność unijnych środków
w najbliższych latach, aby zmniejszyć dystans
do średniej europejskiej. Niemniej należy
podkreślić, że uzyskanie pieniędzy z budżetu
UE, to dopiero pierwszy krok na drodze rozwoju
kraju. Największe wyzwanie dla Polski to ich
efektywne wykorzystanie.
Magdalena Soja – analityk Fundacji Dyplomacja
i Polityka
15
Wybory dla CDU/CSU, negocjacje dla SPD
Wybory do Bundestagu, które odbyły się 22
września 2013 r. zakończyły się spektakularnym
zwycięstwem koalicji CDU/CSU. Chadecy
zdobyli wspólnie 41,5% głosów (zabrakło
jedynie pięciu mandatów do uzyskania
większości bezwzględnej), czym poprawili wynik
z poprzednich wyborów o prawie 8%. Także
SPD osiągając 25,7%, poprawiła swój wynik
o ok. 3%, ale był on znacznie poniżej oczekiwań
władz partii, będącej poprzednio w opozycji.
W Bundestagu po wrześniowych wyborach
zasiadła jeszcze Partia Lewicy (Die Linke - 8,6%
głosów)iPartiaZielonych(8,4%).Wyniktejdrugiej
był również mocno rozczarowujący, z uwagi na
fakt, że przedwyborcze sondaże wskazywały
na dwucyfrowe poparcie. Największą jednak
porażkę ponieśli Liberałowie, współtworzący
dotąd z chadecją rządzącą koalicję. Uzyskali
oni poparcie zaledwie 4,8% wyborców (stracili
prawie 10%) i tym samym po raz pierwszy od
1949 roku FDP nie dostała się do Bundestagu.
Brak dotychczasowego koalicjanta w Bundestagu
postawił chadeków przed trudnym wyborem.
Pozbawiona realnej alternatywy CDU/CSU
musiała zgodzić się na wiele ustępstw wobec
socjaldemokratów. Po prawie dwumiesięcznych
negocjacjach nad liczącą 185 stron umową
koalicyjną i pozytywnym wyniku wewnętrznego
referendum w SPD, od którego socjaldemokraci
uzależnili wejście do rządu, w grudniu 2013 r.
została powołana „Wielka koalicja”. Tym samym
Angela Merkel po raz trzeci z rzędu objęła fotel
kanclerza Niemiec, po raz drugi zaś w ramach
koalicji z SPD. Mimo wynoszącej prawie 20%
straty do CDU/CSU, SPD zdołała wywalczyć sobie
szereg znaczących ustępstw zarówno w zakresie
programowym (m.in. zgoda na wprowadzenie
płacy minimalnej, zalegalizowanie podwójnego
bywatelstwa), jak i w obsadzie konkretnych
stanowisk. SPD otrzymała bowiem sześć
ministerstw, a CDU i CSU odpowiednio pięć
i trzy. Podział tek między koalicjantami wskazuje
na mocną pozycję SPD w rządzie i świadczy
o determinacji chadeków do zawiązania koalicji
z socjaldemokratami.
Kontekst wewnętrzny - dominacja CDU/CSU,
hegemonia „Wielkiej koalicji”
SytuacjapowyborczawNiemczechjestszczególna.
Zawarta przez polityków głównych partii „Wielka
koalicja” dysponuje 503 mandatami przy
ledwie 127 osobowej opozycji złożonej z dwóch
partii: lewicy postkomunistycznej („Die Linke”)
i „Zielonych”. Oznacza to bezprecedensową
dominację parlamentarnych klubów
koalicji rządowej, która zagraża politycznej
równowadze w Bundestagu. Gwarantowane
prawa opozycji, np. do kierowania niektórymi
komisjami parlamentarnymi, dotyczą bowiem
partii posiadających co najmniej 25% głosów.
Tymczasem w obecnej kadencji cała opozycja
dysponuje zaledwie jedną piątą mandatów.
Stąd dla zachowania obyczaju politycznego
powierzono niektóre komisje opozycji, choć
decyzja ta nie została podjęta bezdyskusyjnie.
Powyższa uwaga unaocznia podstawową cechę
powyborczej sceny politycznej w Niemczech.
dr hab. Krzysztof Szczerski, prof. UJ
3.	Wybory w Niemczech. Na Zachodzie bez zmian?
Wyniki wyborów parlamentarnych potwierdziły dominującą rolę CDU/CSU na niemieckiej scenie
politycznej. Powołanie tzw. „Wielkiej koalicji” doprowadziło do zmarginalizowania opozycji.
W ciągu najbliższych kilku lat możliwy jest scenariusz stworzenia w Niemczech stabilnego systemu
wielopartyjnego z wyraźną dominacją jednej partii. Niemcy pod rządami nowej koalicji w polityce
zagranicznej wchodzą w fazę „półkroku mocarstwowego”.
16
Jest nią bardzo duża stabilność koalicyjna,
powodująca jej hegemonalną dominację
w instytucjonalnym systemie rządzenia, przy
jednoczesnej politycznej i formalnej przewadze
wewnątrz koalicji po stronie CDU/CSU i osobiście
kanclerz Angeli Merkel. Jej pozycja jest na
tyle silna (wzmacniają ją zarówno osobista
popularność wśród wyborców, jak i formalne
uprawnienia jakie kanclerzowi daje niemieckie
prawo konstytucyjne), że niektórzy obserwatorzy
zadają wprost pytanie, czy na koniec obecnej
kadencji Bundestagu, ktokolwiek będzie w stanie
stworzyć realną opozycję wobec głównego nurtu
niemieckiej polityki, którego bieg wyznaczać
będzie Angela Merkel? Przed wewnętrzną
polityką niemiecką stoją dziś dwa scenariusze.
Pierwszy z nich to wizja sytemu wielopartyjnego
zwyraźnąpartiądominującą.JeżeliMerkelbędzie
w stanie zachować stabilność koalicji poprzez
umiejętny balans między programem chadeckim
i socjaldemokratycznym, może okazać się, że
w najbliższych latach scenę polityczną Niemiec
będzie tworzyć główny nurt „polityki ludowej”,
uzupełniony elementami różnych programów
partyjnych. Tym samym będzie to oznaczało
de facto wyeliminowanie (poprzez wtopienie)
SPD jako realnej alternatywy politycznej oraz
dalszą marginalizację opozycji spod znaku
wschodnioniemieckich postkomunistów,
liberałów, zielonych oraz „pozasystemowej”
prawicy. Drugi scenariusz to pojawienie się
prędzej czy później różnorodnych napięć
wewnątrz koalicji, wywoływanych przede
wszystkim przez słabszego partnera koalicyjnego
(SPD), niezbędnych dla podkreślenia przez tę
partię własnej tożsamości politycznej. Nie można
wykluczyć, że w sytuacji skrajnej może dojść do
rozpadu wielkiej koalicji przed końcem obecnej
kadencji, gdyby dalsze trwanie w niej było dla
SPD zbyt politycznie kosztowne i prowadziło do
zatarcia podmiotowości.
Wybory do Parlamentu Europejskiego szansą
SPD
Paradoksalnie czynnikiem, który może
sprzyjać trwałości niemieckiej koalicji, poprzez
zrównoważenie wpływów obu partii, mogą
być wyniki wyborów europejskich w roku
2014. Już bowiem wiadomo, że SPD udało się
przeforsować wśród socjalistów europejskich
(przy entuzjastycznym wręcz przyjęciu, np. ze
strony polskiego SLD) kandydaturę Niemca
Martina Schulza jako kandydata centrolewicy na
stanowisko kolejnego Przewodniczącego Komisji
Europejskiej. To oznacza, że kanclerz Merkel
nie będzie już mogła wskazać kogoś z kręgu
swojej partii na to stanowisko, jako kandydata
chadeków. Europa źle zniosłaby świadomość, że
kwestia wyboru szefa Komisji jest wewnętrzną
kwestią polityki niemieckiej. Dlatego też Merkel
poszukuje dziś odpowiedniego kandydata, który
mógłby stać się jej plenipotentem w polityce
europejskiej. W interesie niemieckiej kanclerz
na pewno nie jest wybór na przewodniczącego
Komisji osoby politycznie samodzielnej. Dlatego
namawia ona do startu tych, którzy „błędu
samodzielności” z pewnością nie popełnią.
Wydaje się, że zwycięstwo lewicy w wyborach do
Parlamentu Europejskiego i tym samym sukces
Schulza doprowadziłby do potrzeby zawarcia
przez Merkel drugiej „Wielkiej koalicji”. Tym
razem dotyczyć miałaby relacji Berlin – Bruksela,
przy czym pozycja negocjacyjna SPD byłaby
w tym układzie dużo silniejsza. Innymi słowy,
Europą rządziłby podwójny węzeł niemieckiej
polityki: w relacjach międzyrządowych
dominowałaby„Wielkakoalicja”kanclerzMerkel,
w relacjach ponadnarodowych „Wielka koalicja”
przewodniczącego Schulza. Taki scenariusz
będzie oznaczał, że kluczowe decyzje na obydwu
poziomach władzy pozostawałyby w niemieckich
rękach. Przy sukcesie wyborczym europejskiej
chadecji rzecz jest jeszcze bardziej czytelna –
obiema arenami polityki europejskiej kierowałby
Angela Merkel – jedną osobiście, a drugą
przez plenipotenta. Warto na tę okoliczność
przenikania się polityki wewnątrzniemieckiej
i ogólnoeuropejskiej zwrócić uwagę, ponieważ
pokazuje znaczenie unijnych rozstrzygnięć dla
polityki wewnętrznej Niemiec, a także pozwala
umieścić w szerszej perspektywie niemieckie
plany dotyczące polityki w Unii Europejskiej
zawarte w umowie koalicyjnej między CDU/CSU
a SPD.
17
Polityka globalna – umacnianie partnerstw
Należy podkreślić, że w polityce działań
zewnętrznych RFN, zarówno na forum Unii
Europejskiej, jak i w polityce globalnej, nie należy
oczekiwać zasadniczych zmian. Niezależnie
bowiem, która z „wielkich” partii tworzy rząd lub
nim kieruje, główne cele polityki zagranicznej
i europejskiej Niemiec pozostają niezmienne.
W polityce międzynarodowej jest to objęcie
przez Berlin pozycji kraju uczestniczącego
w głównych globalnych procesach decyzyjnych
bez ograniczeń, jakie przez cały okres powojenny
nakładały na tę politykę konsekwencje II wojny
światowej i niemieckiej odpowiedzialności
za zbrodnie przeciw ludzkości. Stąd też
docelowym dążeniem Niemiec jest trwałe
miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dlatego
Berlin dba o swoje uczestnictwo we wszystkich
ważniejszych negocjacjach międzynarodowych,
w tym np. w kwestii Iranu. Dla osiągnięcia
tego strategicznego celu Niemcy poszukują
sojuszników na całym świecie, wykorzystując
między innymi swoje zasoby gospodarcze
i kontakty inwestycyjno-handlowe, co znalazło
swoje silne zaakcentowanie także w programie
rządu Angeli Merkel.
Odpowiadając na pytanie, jakie mogą być główne
działania w polityce zagranicznej i europejskiej
rządowej koalicji w najbliższych latach warto
sięgnąć po dokument umowy koalicyjnej,
ponieważ jest on – nawet jak na warunki
polityki niemieckiej – bardzo drobiazgowy
i usystematyzowany. Pozwala to przypuszczać,
że – o ile nie zajdą nadzwyczajne okoliczności
– rząd federalny będzie realizował zawarte
w nim cele. Warto podkreślić, że wszystkie one
mają złożyć się na to, co umowa koalicyjna
określa, jako „niemiecką odpowiedzialność
w świecie”. To jednoznacznie sugeruje bardziej
aktywną i współdecydującą o sprawach
międzynarodowych politykę zagraniczną
Niemiec, co znajdując swe odzwierciedlenie
w stanowisku, iż kraj ten chce „aktywnie pomóc
w kształtowaniu porządku globalnego”. W tym
kontekście warto zwrócić uwagę, że w umowie
koalicyjnej Niemcy po raz pierwszy tak klarownie
zwracają się w kierunku instrumentów
wojskowych jako narzędzia swojej polityki
międzynarodowej. Oczywiście mowa w tym
przypadku o działaniach z zakresu interwencji
kryzysowych, ale jednocześnie wspomina się
także o „uczestniczeniu w konfliktach”.
Wumowietradycyjniezapartnerastrategicznego
uznanoStanyZjednoczone,wobecktórychwyraża
się nadzieję na dokończenie negocjacji wielkiej
umowy o wolnym handlu, która stworzyłaby
transatlantycką przestrzeń gospodarczą. Idea ta
była pomysłem kanclerz Merkel przedstawionym
w poprzedniej kadencji, mającym wypełnić
lukę po malejącym zainteresowaniu Stanów
europejskim bezpieczeństwem. Za partnerów
strategicznych, (wedle sekwencji: przez
gospodarkę do polityki) wskazywane są także
Chiny i Rosja. Partnerstwo z Pekinem to ambicja
kanclerz Merkel. Strategiczne relacje z Moskwą
to z kolei „konik” ministra spraw zagranicznych
z SPD Franka Waltera Steinmeira, który pełnił
już tę funkcję w rządzie kanclerza Schroedera
(znanego z wiele mówiącej umowy o Gazociągu
Północnym). Dobór krajów szczególnego
znaczenia nie jest przypadkowy. Wymienione
są trzy z pięciu mocarstw światowych, wszystkie
to stali członkowie Rady Bezpieczeństwa (dwaj
pozostali członkowie to kraje europejskie, więc
ich przychylność Niemcy powinny zyskać niejako
naturalnie). Partnerstwo z Chinami, Rosją i USA
pozwoliłoby zatem Niemcom stać się graczem
globalnym „wagi ciężkiej”. Pytaniem otwartym
pozostajejednakwypełnienietreściąwskazanych
kierunków partnerstwa. W przypadku relacji ze
Stanami Zjednoczonymi, obok kwestii umowy
handlowej UE-USA pojawia się na przykład
oczekiwanie, wywołane głównie przez nastroje
opinii publicznej, uregulowania współpracy
w obszarze bezpieczeństwa związanego
z inwigilacją elektroniczną. W kontekście kwestii
wschodnich, charakterystyczne może się okazać
stanowisko specjalnego pełnomocnika rządu
ds. współpracy z Rosją, który poparł koncepcję
Putina trójstronnych rozmów o przyszłości
Ukrainy z udziałem Rosji, Unii i Ukrainy, mimo że
została odrzucona przez Brukselę. Świadczyłoby
to o gotowości Niemiec pod rządami „Wielkiej
18
koalicji” do pogłębionej współpracy z Rosją
wykraczającej poza limity polityki wspólnotowej.
Polityka unijna – ku niemieckiej Europie
WpolityceeuropejskiejczytelnymcelemNiemiec
jest zapanowanie nad pokryzysową strefą euro,
by w przyszłości nie ponosić kolejnych kosztów
jej stabilizowania. W tym celu Berlin chce
wymusić na wszystkich krajach Unii Europejskiej
„odpowiedzialny model gospodarowania”.
Oznacza to przede wszystkim powielenie
niemieckiego podejścia do równowagi
budżetowej i stawiania zapory przed groźbą
wybuchu inflacji wspólnej waluty. Wszystkie
proponowane przez Niemcy reformy unijne,
niezależnie czy mają charakter gospodarczy czy
instytucjonalny,służyćmajątemusamemucelowi
–dyscyplinowaniupaństwunijnychiograniczeniu
pola ich samodzielnej nieodpowiedzialności.
Oczekiwać można także utrzymania kursu
obranego przez poprzedni rząd kanclerz Merkel
dotyczącego podkreślenia obowiązku wzięcia
na siebie ciężarów walki z kryzysem przez kraje,
które wpadły w stan nierównowagi finansów
publicznych. Jest to podkreślone jednoznacznie
w umowie koalicyjnej poprzez odrzucenie
jakichkolwiek planów uwspólnotowienia długów
publicznych poprzez np. emisję euroobligacji.
Wspomaganie jakichkolwiek krajów strefy
euro ma być powiązane z ustalonymi z Unią
(Niemcami) planami reform wewnętrznych
w tych krajach.
Nie widać w kierunkach polityki niemieckiej
szczególnego entuzjazmu dla żadnych
dalekosiężnych zmian w Unii Europejskiej,
o których mówił choćby premier Wielkiej
Brytanii David Cameron, postulujący nowy
traktat unijny i zmianę zasady relacji Unia-
państwa członkowskie. Niemcy najwyraźniej
chcą porządkować strefę euro za pomocą
instrumentów,którejużposiadająiprzyelastycznej
interpretacji prawa traktatowego. Najważniejsze
dla nich jest powiązanie przepływów środków
w UE z wyraźną warunkowością i uzyskanie
wpływu na kierunki polityki budżetowej krajów
członkowskich. W zakresie polityki europejskiej
umowa kolacyjna podkreśla ponadto poparcie
Niemiec dla polityki klimatycznej Unii
Europejskiej, ale przy zachowaniu potrzeby
utrzymania konkurencyjności gospodarki
niemieckiej i europejskiej. Oznacza to w praktyce
swobodne określanie mixu energetycznego
Niemiec. Jest to istotne w kontekście powrotu
Berlina do wspomagania energetyki węglowej,
przy jednoczesnej redukcji subsydiów, np. dla
energii z farm wiatrowych.
W ramach dwustronnej polityki europejskiej
umowa wskazuje tradycyjnie na znaczenie
szczególnych stosunków niemiecko-francuskich,
ale też, co warto podkreślić, na rolę relacji
niemiecko-polskich, jako istotnych dla skutecznej
realizacji polityki niemieckiej na kontynencie. Jak
podkreśla się w komentarzach powyborczych,
umowa kolacyjna dość niespodziewanie podnosi
też znaczenie kontaktów niemiecko-czeskich,
ale odnosi to wyraźnie do kwestii zacieśniania
współpracywkontekściezacieranianegatywnych
konsekwencji tzw. dekretów Benesza (postulat
ten do umowy wpisała CSU, w ramach której
działają liczne ziomkostwa czeskie).
Podsumowanie
Niemcy pod rządami nowej koalicji wchodzą
w fazę „półkroku mocarstwowego”. Nie są
w stanie dłużej pozostawać w roli „średniej
siły” (Mittelmacht), jak definiował rolę Niemiec
kanclerz Schroeder, ani udawać, że stanowią
obserwatora wydarzeń światowych lub
„lunatykującego giganta”, który niechętny jest,
by go budzić. Niemcy urastają do roli globalnego
gracza, kierującego się swoimi interesami
narodowymi i sięgającego po instrumenty nie
tylko natury gospodarczej, ale także politycznej
i militarnej. Nie jest to sytuacja zaskakująca
inowa.Niemcystopniowopodnosząwagępolityki
zagranicznej, nie zmieniając dotychczasowych
kierunków, ale licytując w międzynarodowej grze
o poziom wyżej. Na tym polega konsekwentna
dynamika polityki niemieckiej, która tylko
pozornie może wyglądać na uśpioną.
dr hab. Krzysztof Szczerski, prof. UJ – fundator
i ekspert Fundacji Dyplomacja i Polityka
19
South Stream jako odpowiedź na Nabucco
Idea budowy gazociągu South Stream, łączącego
Rosję z Europą, powstała, tuż po intensyfikacji
planów budowy tzw. południowego korytarza
gazowego do Europy. Służyć miał on do
dywersyfikacji dostaw „błękitnego surowca” do
państwUE,dziękiuzyskaniuprzezEuropędostępu
dozłóżkaspijskich.PokryzysiegazowymwEuropie
w 2006 oraz 2009 r. i sporach na linii Ukraina-
Rosja, w Unii Europejskiej zaczęto bowiem
większą uwagę zwracać na kwestie związane
z bezpieczeństwem energetycznym. Zdano
sobie wówczas sprawę z konieczności uzyskania
przez państwa UE bezpośredniego dostępu do
niekontrolowanych przez Rosję surowców i trasy
przesyłowej. Zaczęto rozważać wówczas kilka
projektów, wśród których za faworyta uchodził
projekt Nabucco. Był to najbardziej ambitny
projekt południowego korytarza. Zakładał
on przepustowość rury na poziomie 31 mld
m3
rocznie z możliwością jej podwojenia, co
realnie pozwalałoby zdywersyfikować dostawy
gazu do UE i jednocześnie wiązałoby również
w wymiarze geopolitycznym region kaspijski
i Bliski Wschód z Europą. Koszt realizacji projektu
miał wynieść około 10 mld USD. Gazociąg miał
pozwalać przesyłać gaz do Europy ze złóż Morza
Kaspijskiego, w tym przede wszystkim z II fazy
eksploatacji azerskiego złoża Shah Deniz, przez
Gruzję, Turcję, Rumunię, Węgry i dalej do
austriackiego hubu gazowego w Baumgarten.
Pomysł budowy południowego korytarza musiał
spotkaćsięwięczreakcjązestronyKremla.W2007
r., powołana została spółka South Stream, która
miaławybudowaćkonkurencyjnywobecunijnych
planów gazociąg, którym rosyjski gaz miał być
tłoczony na rynki Europy Środkowej i Bałkanów.
W ten sposób rozpoczęła się rywalizacja
South Stream z unijnymi projektami, z których
najważniejszym konkurentem było Nabucco.
Rosyjski projekt okazał się jednym z największych
i najdroższych projektów infrastrukturalnych
w historii Gazpromu. Przewidywał on budowę
gazociągu o łącznej długości około 2430
km (925 km odcinek morski; 1505 km część
lądowa w Europie) i przepustowości 63 mld
m3
rocznie. Budowa gazociągu ma rozpocząć
się od rosyjskiego czarnomorskiego wybrzeża
Kraju Krasnodarskiego w rejonie miasta Anapa.
Magistrala ma prowadzić z Rosji, po dnie Morza
Czarnego przez wyłączną strefę ekonomiczną
Turcji, do Bułgarii. Według pierwotnych założeń
gazociąg South Stream miał obejmować dwie
nitki: północną (Bułgaria, Serbia, Węgry,
Słowenia, Austria) oraz południową (Bułgaria,
Grecja, Włochy). W aktualnej wersji projektu
pozostała tylko nitka północna i to skrócona,
ponieważ docelowo gaz trafi nie, jak pierwotnie
zakładano, do hubu w Baumgarten, którego nie
udało się Gazpromowi przejąć, ale do Włoch. Za
budowę poszczególnych odcinków w państwach
tranzytowych mają odpowiadać powołane w tym
celu spółki joint venture tworzone przez Gazprom
oraz państwowe spółki energetyczne (udziały
po 50%) krajów leżących na trasie projektu.
Odcinek morski z kolei miało wybudować
międzynarodowe konsorcjum South Stream
Transport AG. Według wstępnych szacunków
koszt realizacji projektu z infrastrukturą na
terytorium Rosji włącznie miał wynieść ok. 26,6
mld euro.
Paweł Musiałek
4.	South Stream wygrywa z Nabucco, czyli sukces gazowej
dyplomacji Kremla
Rosyjski gazociąg South Stream od kilku lat jest jednym z najgłośniej komentowanych projektów
infrastrukturalnych w Europie. W 2013 r. jego realizacja weszła w decydującą fazę. Na pełny sukces
Rosji złożyła się także rezygnacja z konkurencyjnego projektu forsowanego przez UE– gazociągu
Nabucco.
20
Mozaika interesów
Ważną motywacją Gazpromu w budowie
nowego gazociągu do Europy, poza hamowaniem
budowy alternatywnych gazociągów do UE, było
zmarginalizowanie roli Ukrainy jako państwa
tranzytowego w przesyle rosyjskiego gazu do
Europy. Dzięki South Stream i wybudowanemu
w2012 r.gazociągowiNordStreamRosjamogłaby
tłoczyć niemal cały eksportowany do Europy
gaz z pominięciem dotychczasowych państw
tranzytowych, w tym przede wszystkim Ukrainy.
To pozwoliłoby zwiększyć bezpieczeństwo
przesyłu i zaoszczędzić na opłatach przesyłowych
płaconych przez Moskwę Kijowowi (ok. 3 mld
USD rocznie). Możliwość ominięcia Ukrainy
pozwoliłoby także osłabić pozycję ukraińskiego
Naftohazu wobec Gazpromu i osiągać większy
zysk ze sprzedaży rosyjskiego gazu na Ukrainę.
Niezależnie od realizacji projektu, dużym
sukcesemRosji byłopodzielenie Europywkwestii
samej idei budowy gazociągu. Przedsięwzięcie
zyskało poparcie tradycyjnych partnerów Rosji
i samego Gazpromu, czyli Niemiec, Włoch
czy Francji. Największym rosyjskim sukcesem
dyplomatycznym było jednak podzielenie
Europy Środkowo-Wschodniej, dotychczas
solidarnie wspierającej się w obronie przed
rosyjską ekspansją gazową. Państwa, przez które
przebiegaćmagazociągchętnieudzieliłyzgodyna
realizację projektu, widząc potencjalne korzyści
wynikające nie tylko z dywersyfikacji szlaków
przesyłowych, ale także z tytułu osiągnięcia
pozycji państw tranzytowych. Bułgaria, Serbia,
Węgry oraz Słowenia liczą nie tylko na dostęp do
gazu przesyłanego przez South Stream, ale także
na zyski w postaci opłat za przesył gazu. Ponadto
w zamian za zgodę na tranzyt Gazprom oferował
obniżki cen gazu. Rosja, świadoma korzyści
wynikających ze zwiększenia regionalnej roli tych
państw w przesyle surowca, inicjowała rozmowy
z państwami sąsiednimi, sugerując możliwość
przesunięcia trasy gazociągu (m.in. z Bułgarii
do Rumunii oraz z Węgier do Chorwacji). W ten
sposób wzmacniała swoją pozycję negocjacyjną,
ale także inicjowała rywalizację poszczególnych
państw w regionie i rozbijała solidarność
w sprawach energetycznych. Rosjanie osiągnęli
porozumienia ze wszystkimi państwami, przez
które miał przechodzić gazociąg. Tak było
również w przypadku Turcji, która udzieliła
zgody na budowę gazociągu na trasie biegnącą
przez jej strefę ekonomiczną Morza Czarnego,
a także Bułgarii, która jest kluczowym
państwem tranzytowym tego projektu. Zgoda
Sofii i Budapesztu na South Stream była wiele
mówiąca, ponieważ wcześniej oba kraje
deklarowały poparcie dla Nabucco. Zmiana ich
decyzji dowodzi dyplomatycznego sukcesu Rosji.
Pozostałe państwa regionu, które nie były
bezpośrednimi beneficjentami projektu,
krytycznie oceniały rosyjski projekt. Dla Ukrainy,
Białorusi, ale także Słowacji jego realizacja
będzie oznaczać możliwość ominięcia tych
krajów w tranzycie rosyjskiego gazu do Europy,
a tym samym utratę dotychczasowych korzyści
z tego wynikających oraz osłabienie pozycji
wobec Gazpromu. Polska oraz państwa bałtyckie
przestrzegały przed realizacją projektu, który
zwiększałby uzależnienie Europy od rosyjskiego
gazu. Dlatego wspierały realizację budowy
południowego korytarza UE, w tym projektu
Nabucco. Stanowisko instytucji unijnych
nie było jednoznaczne. Mimo oficjalnego
wsparcia dla tego projektu, wstrzymywano
się z postrzeganiem projektu South Stream,
jako konkurenta. Z jednej strony wynikało to
z polityki UE wspierania wszystkich projektów,
które zwiększają możliwości dostarczenia gazu
do Unii. Z drugiej strony nie bez znaczenia był
silny lobbing najsilniejszych państw UE i samego
Gazpromu,abyrealizacjęprojektutraktować,jako
wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego
Europy. Zgodnie z interesem Rosji wskazywano,
że kryzys energetyczny z roku 2006 i 2009
podkreślił znaczenie konieczności dywersyfikacji
tras przesyłowych (czytaj: ominięcie Ukrainy
i Białorusi), a nie dywersyfikacji dostawców
(czytaj: Rosji), co silnie akcentowała m.in. Polska.
Rurociągowy wyścig i zwycięstwo Gazpromu
Dyplomatyczna sprawność Rosji i sprzeczne
interesy państw UE połączone z ograniczonymi
21
instrumentami Brukseli spowodowały, że
stopniowo na prowadzenie wyścigu wysuwał
się projekt Gazpromu. W 2011 r. po kilku
latach zabiegów rosyjski koncern zawarł
porozumienie z włoskim ENI, niemieckim
Wintershall oraz francuskim EdF o utworzeniu
spółki South Stream Transport – przyszłego
właściciela 900-kilometrowego morskiego
odcinka gazociągu   South Stream. Tym samym
rosyjski koncern osiągnął duży wizerunkowy
sukces przyciągając do inwestycji największe
zachodnioeuropejskie przedsiębiorstwa gazowe.
Nabucco z kolei stawało się coraz mniej realne.
Głównym problemem unijnego przedsięwzięcia
było znalezienie dostawców gazu. Wydobycie
16 mld m3
gazu rocznie, które miało pochodzić
zdrugiejfazyrozbudowyazerskichzłóżShahDeniz,
niebyłowystarczające,abyzapewnićrentowność
gazociągu. Coraz bardziej odległe było natomiast
turkmeńsko-azerskie porozumienie budowy
transkaspijskiego gazociągu po dnie Morza
Kaspijskiego,którymgazzTurkmenistanumógłby
zasilać Nabucco. W 2011 r. stało się pewne, że gaz
z tego kraju ostatecznie trafi do Chin, co bardzo
obniżyło szanse realizacji Nabucco. Ponadto USA
sprzeciwiały się włączeniu do projektu Iranu,
a inne państwa kaspijskie grały „na dwa fronty”,
raz to oferując swoje zasoby UE, innym razem
kierując ofertę w stronę Rosji.
W 2011 r. zawarto porozumienie między
Azerbejdżanem, a Turcją dotyczące przesyłu
azerskiego gazu, na co długo czekała także
UE, ponieważ współpraca Ankary i Baku była
niezbędna do budowy Nabucco. Umowa
obejmowała jednak szerszy zakres współpracy
gazowej między krajami. Zakładała ona bowiem
budowę gazociągu Transanatolijskiego TANAP,
którymiałłączyćtepaństwa,alejednocześniejego
trasa pokrywała się z trasą przebiegu gazociągu
Nabucco. Gazociąg TANAP wzmacniał pozycję
Ankary i Baku wobec UE, ale przede wszystkim
dowodził problematyczności sztandarowego
unijnego projektu gazowego. Przedłużenie
gazociągu TANAP do Europy nazwane Nabucco-
West stało się bowiem odtąd jedynie jednym
z wariantów, jakie były brane pod uwagę.
Wobec budowy gazociągu South Stream
i problemów z bazą surowcową na znaczeniu
zyskiwał skromniejszy projekt południowego
korytarza - gazociąg Transadriatycki (TAP), który
byłprzedłużeniemTANAPskierowanymdoGrecji,
Albanii i Włoch. Planowana przepustowość tego
gazociągu wynosiła zaledwie 10 mld m3
, czyli
kilkukrotnie mniej od Nabucco. Tym samym
projekt Nabucco musiał rywalizować już nie
tylko z gazociągiem rosyjskim, ale także musiał
przekonać Azerbejdżan, że projekt jest bardziej
opłacalny od gazociągu TAP.
W tym kontekście należy wspomnieć
także o innych wariantach, które wówczas
rozważano. Brano pod uwagę budowę m.in.
interkonektora Turcja–Grecja–Włochy  (ITGI).
Zaletą tego projektu był istniejący odcinek
pomiędzy Turcją i Grecją. Innym dyskutowanym
interkonektorem było połączenie Azerbejdżan–
Gruzja–Rumunia (AGRI), które miało pozwalać
Azerbejdżanowi ominąć Turcję. Projekt zakładał
powstanie terminalu do skraplania gazu na
gruzińskim wybrzeżu Morza Czarnego oraz
terminalu do odbioru LNG w Rumunii. Najmniej
prawdopodobną opcją był projekt White Stream,
również omijający Turcję, ale zakładający
budowę gazociągu z gruzińskiego wybrzeża przez
Morze Czarne do Rumunii, z potencjalną odnogą
na Ukrainie.
Coraz bardziej zaawansowane prace nad South
Stream oraz brak dostępu do odpowiednio
wielkich złóż, regularne odsuwanie terminów,
wzrastające koszty przy rosnącej niepewności
popytu na gaz w Europie spowodowały, że
spółka Shah Deniz w czerwcu 2013 r. podjęła
strategiczną i długo oczekiwaną decyzję
w sprawie przeznaczenia gazu eksploatowanego
w kolejnej fazie rozbudowy złóż Shah Deniz.
Konsorcjum zdecydowało, że gaz z tego złoża
trafi do gazociągu TAP. Tym samym Gazprom
osiągnął duży sukces dyplomatyczny, ponieważ
najważniejszy cel South Stream – powstrzymanie
dywersyfikacji dostaw gazu do Europy - został
prawie w całości osiągnięty. Gaz z gazociągu TAP
trafi na inne rynki i to w niewielkiej ilości, co
nie niesie znaczącego uszczerbku dla interesów
22
Gazpromu. Odrzucenie Nabucco-West było
efektem niechęci Azerbejdżanu do wchodzenia
w konflikt z rosyjskim Gazpromem. Wpływ na
tą decyzję miało także wygranie przez azerską
państwową spółkę SOCAR przetargu, który
pozwolijejprzejąćgreckąsieciągazowąiterminal
LNG, co daje Azerbejdżanowi więcej opcji
wyboru przyszłych rynków gazowych. Budowa
gazociągu TANAP przez Azerbejdżan i Turcję
oraz odrzucenie Nabucco West powoduje, że
Południowy Korytarz nie będzie miał znaczenia
geopolitycznego dla UE i staje się narzędziem
realizacji głównie interesów Azerbejdżanu.
Niepewna realizacja?
Rezygnacja z budowy Nabucco spowodowała,
że coraz częściej pojawiły się głosy
sugerujące rezygnację także z projektu South
Stream. Od czasu kryzysu w 2009 r. wciąż
bowiem utrzymywał się niski popyt na gaz
w Europie, a w dodatku Gazprom zaczął tracić
na konkurencyjności na europejskim rynku na
rzecz innych dostawców. To spowodowało, że
coraz bardziej wątpliwa stawała się ekonomiczna
zasadność budowy, kolejnej po Nord Streamie,
rury. Eksperci podkreślali, że po oddaniu tej
ostatniej Gazprom już obecnie odnotowuje
dużą nadwyżkę przepustowości w stosunku do
zakontraktowanego wolumenu gazu. W kwietniu
2013 r. Rosja zaproponowała budowę gazociągu
Jamału II przez Białoruś i Polską, co przez część
ekspertów zostało odebrane, jako pretekst do
modyfikacji założeń projektu South Stream. Ze
strony rosyjskiej konsekwentnie podkreślane jest
jednak zainteresowanie projektem. Potwierdza
to oficjalne rozpoczęcie budowy, które odbyło
się 7 grudnia 2012 r. Wydarzenie miało charakter
symboliczny, ponieważ realna budowa ma się
rozpocząć w 2014 r. Wydarzenie miało dowieść
prestiżowego zwycięstwa Gazpromu i pokazać,
że projekt jest realizowany zgodnie z planem.
Podobny charakter miała oficjalna inauguracja
budowy w Bułgarii 31 października 2013 r.
i 24 listopada 2013 r. w Serbii. Niemniej w tych
przypadkach wydarzeniom towarzyszyły ważne
ustalenia. Pierwszą ceremonię poprzedziło
zawarcie nowego porozumienia precyzującego
warunki finansowania bułgarskiego odcinka.
Wbrew początkowym ustaleniom Sofia będzie
pobierać opłaty tranzytowe już od pierwszego
roku funkcjonowania gazociągu. Inauguracji
w Serbii towarzyszyło podpisanie umowy
o finansowaniu inwestycji i umowy o tranzycie,
a dwa tygodnie przed ceremonią władze Serbii
wydały pozwolenie na budowę gazociągu.
Belgrad jako jedyny zgodził się na większościowy
udział Gazpromu w joint venture, co wynika ze
słabej pozycji negocjacyjnej Belgradu.
Realizacja projektu mimo oczywistych
i poważnych ekonomicznych wątpliwości,
a w dodatku w okresie niesprzyjających
okoliczności dowodzi dużej determinacji Kremla
w realizacji przedsięwzięcia. Wydaje się, że
strategiczna ranga gazociągu spowodowała,
że projekt stał się „too big to fail” i rezygnacja
z niego oznaczałaby dużą prestiżową porażkę
Moskwy. Kontynuacja projektu mimo wątpliwej
rentowności dowiodła, że kluczową motywacją
Kremla są kwestie geopolityczne, w tym przede
wszystkim stworzenie wygodnego narzędzia
nacisku na władzę w Kijowie. Zasadne w tym
kontekście jest pytanie o budowę South Stream
w przypadku przejęcia ukraińskiej infrastruktury
przesyłowej. Szef Gazpromu, Aleksiej Miller,
deklarował, że w przypadku objęcia kontroli
nad ukraińskimi gazociągami Rosja mogłaby
w ogóle zrezygnować z realizacji South Streamu.
Wyraźny zwrot prorosyjski Ukrainy w stronę
Rosji w 2013 r. przed szczytem w Wilnie, który
zaowocował odłożeniem ad acta podpisanie
umowy stowarzyszeniowej wskazuje, że taki
wariant nie jest wykluczony. Co prawda rabat
na cenę gazu, jaki Kijów otrzymał w zamian
za odstąpienie od podpisania umowy, nie
przewidywał zbycia kontroli nad gazociągami,
ale w sytuacji utrzymania fatalnej sytuacji
gospodarczej i koniecznością dalszej pomocy
ze strony Rosji, kolejne żądania Kremla mogą
dotyczyć ukraińskich gazociągów.
Paradoksalnie, jeśli na europejskim rynku gazu
nie nastąpią znaczące zmiany, to nie Europa
uzależni się bardziej od Gazpromu, ale to
rosyjska spółka w jeszcze większym stopniu
23
będzie uzależniona od europejskiego rynku.
Rozbudowa infrastruktury pozwalającej na
pozyskiwanie gazu od innych dostawców,
w tym z rynku LNG oraz postęp w budowie
wspólnego rynku UE, powoduje coraz większą
dostępność gazu w Europie spoza Rosji. Nie jest
więc wykluczone, że jeśli Gazprom nie będzie
oferował konkurencyjnej ceny, wybudowany
gazociąg South Stream w dużej mierze może
pozostać „suchy”. Co więcej budowa kosztownej
infrastruktury powoduje, że rosyjski monopolista
będzie miał ograniczone możliwości ekspansji na
rynek azjatycki. Mimo deklarowanej od wielu lat
dywersyfikacji kierunków eksportu gazu poprzez
budowę lądowego połączenia w kierunku Azji
Wschodniej, dotychczas rosyjski gaz trafia
w niewielkiej ilości na ten rynek, jedynie poprzez
terminal LNG we Władywostoku.
South Stream a III pakiet energetyczny
Istotnym problemem w realizacji projektu jest
zarzut Komisji Europejskiej niezgodności umów
zawieranych przez Rosjan i państwa tranzytowe
(Austrią, Bułgarią, Chorwacją, Grecją, Słowenią,
Węgrami i Serbią) z III pakietem energetycznym.
Komisja w grudniu 2013 r. wniosła o zmianę
porozumień, aby uwzględniały fakt, że Gazprom
jako producent nie może być właścicielem
i operatorem systemu przesyłowego. Komisja
zwróciła także uwagę, aby zapewniony był
swobodny dostęp stron trzecich do gazociągu
oraz w transparentny sposób rozstrzygnięta
kwestia taryf. Spór wokół South Streamu
jest drugim strategicznym starciem między
UE a Rosją dotyczącym unijnego prawa
gazowego. Pierwszym jest rozpoczęte
w 2012 r. i wciąż nierozstrzygnięte postępowanie
antymonopolowe przeciw rosyjskiej spółce.
Zarzuty Komisji zostały formalnie przedstawione
w trakcie trwającego politycznego konfliktu
na Ukrainie. W związku z tym często były
odczytywane, jako sygnał o wykorzystywaniu
sprawy South Stream w geopolitycznej grze
z Rosją, ale należy mieć na uwadze fakt, że
działania KE są wynikiem długofalowych działań
UE na rynku gazu.
Stanowisko KE, podobnie jak w przypadku
zastrzeżeń dotyczących nadużywania pozycji
rynkowej, spotkało się ze sprzeciwem Rosji, która
podnosi, że jako państwo nienależące do UE, nie
jeststronąIIIpakietuenergetycznego.Kremldąży
do pełnej swobody dysponowania dostępem
do gazociągu i jego przepustowością. Dlatego
przedstawiciele Rosji zabiegają o wprowadzenie
zapisu gwarantującego wyłączenie rosyjskich
gazociągów spod unijnych regulacji do umowy
Rosja–UE. Szanse na uwzględnienie postulatów
Gazpromu są jednak niewielkie. Należy jednak
podkreślić,żenawetnegatywnaopiniaKomisjinie
jestwstaniezatrzymaćinwestycji,aconajwyższej
utrudnić jej finansowanie. Stanowisko Komisji
jest niezręczne przede wszystkim dla państw
UE, które podpisały z Rosją umowę, a które nie
mogą sobie pozwolić na otwarty konflikt wokół
prawa UE. Obecnie starają się balansować, aby
z jednej strony zachować zgodność gazociągu z III
pakietem, a z drugiej wywiązać się ze zobowiązań
wobec Gazpromu. Komisja ostrzegła, że jeśli
Rosja odmówi renegocjacji umów z rządami,
będzie musiała zalecić krajom członkowskim, by
nie stosowały tych umów, ponieważ nie będzie
to zgodne z prawem UE. 
Paweł Musiałek – ekspert Fundacji
Dyplomacja i Polityka
24
Wprowadzenie
W czerwcu 2013 r. na łamach brytyjskiego
dziennika The Guardian i amerykańskiego The
Washington Post ukazała się seria artykułów
przedstawiających skalę inwigilacji prowadzoną
przez amerykańskie służby specjalne. Źródłem
informacji okazał się informatyk Edward
Snowden, były współpracownik CIA i NSA, który
od kwietnia 2012 r. zbierał tajne dane wskazujące
na przekraczanie kompetencji amerykańskich
służb i ich rzekomo nielegalnych metod działania.
Szpiegowanie obywateli
Dokumenty dostarczone przez Snowdena
ujawniały, że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa
systematycznie gromadziła dane milionów
użytkowników telefonii komórkowych
w USA, w tym informacje dotyczące lokalizacji
i treści rozmów. Upubliczniono m.in. istnienie
tajnego programu PRISM, dającego pełny
i niekontrolowany dostęp rządowym agencjom
do informacji zawartych na serwerach takich
potentatów IT, jak Microsoft, Facebook,
Yahoo, Google, YouTube, Apple. Komputerowy
system X-Keyscore umożliwiał z kolei wgląd
rządowym analitykom do prywatnej mailowej
korespondencji Amerykanów, czatów, historii
przeglądania stron internetowych i śledzenia
transakcji pieniężnych bez uprzedniej autoryzacji
sądowej, dzięki czemu tworzono wyszukane
modele społecznych powiązań danej osoby,
mogące określić jej profil i lokalizację. Krótko
po opublikowaniu tych informacji prezydent
Barack Obama zapewnił w jednym z wywiadów,
że „nikt nie szpieguje Amerykanów”, ale James
R. Clapper, dyrektor National Intelligence wydał
oświadczenie, w którym stwierdził, że informacje
uzyskiwane za pomocą tych programów
„wykorzystywane są do obrony kraju przed
rozmaitymi zagrożeniami”, czym potwierdził fakt
inwigilacji.
Sensacyjnymi okazały się doniesienia
o szpiegowaniu obywateli w innych państwach.
NSA miała pozyskiwać dostęp do systemów
telefonii komórkowych, m.in. w Chinach, Brazylii,
Australii, Niemczech, Francji, Holandii i krajach
skandynawskich. Przy tym dostęp ten często
odbywał się przy aprobacie służb inwigilowanego
kraju. Przykładowo niemiecka agencja
bezpieczeństwa Bundesverfassungsschutz
miała systematycznie przesyłać dane osobowe
niemieckich rezydentów do NSA i CIA w zamian za
informacjedotycząceszpiegostwawsieci.Według
doniesień Snowdena amerykańska Agencja
Bezpieczeństwa dziennie potrafi zgromadzić
informacje z ponad 20 milionów rozmów
telefonicznych w Niemczech, a w Hiszpanii
tylko w grudniu 2012 r. zgromadzono ponad
60 milionów takich danych. Dopuszczano się
również szpiegostwa gospodarczego inwigilując
firmy handlujące surowcami naturalnymi, jak
brazylijski Petrobras.
Szpiegowanie przywódców innych państw
Prawdziwą konsternację wywołały w mediach
doniesienia o szpiegowaniu przez amerykańskie
dr Rafał Wordliczek
5.	Medialna wrzawa, niewiele znaczące skutki.
Konsekwencje afery Snowdena.
W połowie roku 2013 światem wstrząsnęły informacje dotyczące ogromnej inwigilacji obywateli,
jaką miały prowadzić amerykańskie służby specjalne. Źródłem przecieku okazał się pracujący
w CIA informatyk - Edward Snowden. Oburzenie było tym większe, że szpiegowaniu podlegać mieli
także przywódcy innych państw. Pomimo dużej medialnej nośności afera podsłuchowa dotychczas
jednak nie przyniosła poważnych konsekwencji ani w polityce wewnętrznej, ani międzynarodowej
USA.
25
agencje rządowe przywódców i instytucji innych
państw. Media doniosły o podsłuchiwaniu m.in.
ambasady Unii Europejskiej w Waszyngtonie,
europejskich przedstawicieli przy ONZ
w Nowym Jorku, Komisji Europejskiej w Brukseli,
przechwytywano tajne rozmowy dyplomatów
podczas szczytu G-20 w Londynie w 2009 r.
i Toronto w 2010 r. We wrześniu z informacji
udostępnionych przez Snowdena wynikało,
że obiektem inwigilacji było 35 światowych
przywódców, w tym prezydent Brazylii Dilma
Rousseff i jej najbliżsi współpracownicy,
prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto, a także
sama kanclerz Niemiec Angela Merkel. Biały
Dom zaprzeczył tym doniesieniom stwierdzając,
że kanclerz nie była i nie będzie podsłuchiwana.
Inny tajny program o nazwie Stateroom zakładał
przechwytywanie informacji telefonicznych
z ministerstw w 80 państwach na świecie dzięki
nadajnikom zamontowanym w siedzibach
amerykańskich ambasad i konsulatów. Program
przeprowadzany przez amerykańskie misje
dyplomatyczne na polecenie NSA i CIA pozwalał
na dogłębną inwigilację pod przykryciem
oficjalnych akredytacji i immunitetów. Do
monitorowania niemieckich agencji rządowych
i członków Bundestagu wykorzystywana
była między innymi amerykańska ambasada
w Berlinie, zlokalizowana tuż przy Bramie
Brandenburskiej.
SamEdwardSnowdenjeszczeprzedujawnieniem
światu informacji dotyczących nieprawidłowości
w pracy amerykańskich służb specjalnych uciekł
do Hong Kongu. Po wybuchu skandalu, E.
Snowden w wywiadzie dla The Guardian ujawnił,
żetoonjestźródłemtychsensacyjnychinformacji.
Powiedział też, że jedynym jego motywem
jest chęć poinformowania światowej opinii
publicznej o powszechnym niebezpieczeństwie
inwigilacji. 14 czerwca 2013 r. postawiono mu
oficjalne zarzuty kradzieży rządowej własności
i ujawniania tajnych informacji dotyczących
bezpieczeństwa narodowego, co zgodnie
z amerykańskim prawem jest formą szpiegostwa.
W dniu unieważnienia przez Stany Zjednoczone
paszportu Snowdena i wydania nakazu
ekstradycji, bohater afery uciekł do Moskwy,
gdzie przez ponad miesiąc przebywał w strefie
tranzytowej lotniska Szeremietiewo, aż do czasu
uzyskania rosyjskiego azylu. W międzyczasie
starał się o uzyskanie azylu w 26 krajach, jednak
żaden nie przyjął podania amerykańskiego
whistblowera. Będąc w Moskwie Snowden
dalsze tajne dokumenty, które zdołał wykraść
podczas swojej pracy dla NSA, a których, jak sam
twierdzi, jest około miliona. Amerykanin uzyskał
poparcie dla swoich działań ze strony Juliana
Assange’a, założyciela WikiLeaks i organizacji
kontrolujących swobody obywatelskie, m.in. od
Amnesty International, Wysokiego Komisarza
ONZ ds. Praw Człowieka oraz Transparency
International.
Inwigilacja nie od dziś
W Stanach Zjednoczonych po aferze Snowdena
rozgorzała dyskusja na temat prawa do
prywatności obywateli i ewentualnych jego
naruszeńprzypozyskiwaniuosobistychinformacji
przezsłużbyspecjalne.SekretarzstanuJohnKerry
przyznał,żewniektórychprzypadkachNSAmogła
„posunąć się za daleko w swojej działalności”.
Niemniej szef NSA gen. Keith Alexander broni
programu PRISM twierdząc przed senacką
komisją, że umożliwił on powstrzymanie wielu
groźnych przestępców i terrorystów zarówno
w USA, jak i w innych krajach. Przypomniał,
że dzięki internetowej inwigilacji udało się
zapobiec zamachom przygotowywanym przez
Nadżibullaha Zaziego, Afgańczyka mieszkającego
w Stanach Zjednoczonych, który przyznał
się do planowania samobójczych ataków
terrorystycznych w Nowym Jorku. Generał i część
polityków z Waszyngtonu oskarżyła Snowdena
o nadwyrężenie bezpieczeństwa kraju. Sama
amerykańska opinia publiczna jest podzielona
w ocenie wydarzeń. W ostatnim sondażu Pew
Research Center 55% badanych stwierdziło, że
Snowden naruszył publiczny interes Ameryki
ujawniając tajne dokumenty. Pomimo dużej
medialnej nośności afera podsłuchowa, którą
wywołały informacje przekazywane przez
Edwarda Snowdena, nie przyniosła dotychczas
poważnych konsekwencji ani w polityce
26
wewnętrznej, ani międzynarodowej USA.
Towarzyszący wydarzeniu szum medialny nie
odpowiadawięcrealnemuznaczeniuwydarzenia.
Przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych
korzystaniezpodsłuchuwcelachbezpieczeństwa
jest znaną opinii publicznej praktyką. Pierwsze
masowe inwigilacje sięgają czasów między
I a II wojną światową, kiedy w latach prohibicji
za pomocą podsłuchów próbowano złapać
przemytników alkoholu, a w okresie pierwszej
czerwonej gorączki wytropić komunistów
i anarchistów. Po II wojnie światowej metody
inwigilacji stają się coraz szerzej stosowane
ze względu na rozwój dotychczasowych służb
specjalnych, w tym FBI, jak i dzięki powstaniu
nowych instytucji, w tym CIA i NSA. W latach 70.
XX w., dzięki działalności senackich komisji opinia
publiczna dowiedziała się, że od lat 50. masowo
inwigilowano setki tysięcy osób podejrzewanych
o działalność zagrażającą bezpieczeństwu
Stanów Zjednoczonych. Wspomnieć należy
chociażby o trwającym wiele lat programie FBI
COINTELPRO, podczas którego infiltrowano
studentów, działaczy ruchów obywatelskich,
imigrantów, itp. Jednocześnie od tego czasu
mamy do czynienia z próbami usankcjonowania
działalności służb specjalnych, które mogą
naruszać konstytucyjne swobody obywatelskie.
Po atakach terrorystycznych z 11 września 2001
r. nastąpiła kolejna fala zmożonej aktywności
agencji. Ustawy PATRIOT, Protect America oraz
poprawka wniesiona do ustawy FISA umożliwiły
tajnymsłużbomswobodniejszydostępdodanych
obywateli. Zmiany legislacyjne usprawiedliwiane
były ideą narodowej strategii bezpieczeństwa
i prewencyjnym działaniem przeciw aktom
terroryzmu.
Konsekwencje w polityce wewnętrznej
Rozwój sprawy Snowdena, gdzie po serii
pierwszych informacji sprawa ta straciła na
dynamice, dowodzi, że dla wielu Amerykanów
takie metody działań służb nie budzą dużych
emocji. Edward Snowden nie okazał się na
tyle ważną personą, aby oddalić przeciętnego
Amerykanina od problemów wewnętrznych,
z jakimi borykają się obecnie Stany Zjednoczone.
Po pierwszych sensacyjnych doniesieniach
o powszechnej inwigilacji sprawa ta ustąpiła
miejsca problemom z przyjęciem ustawy
budżetowej, wdrażaniem nowego systemu
opieki zdrowotnej, czyli tym, co bezpośrednio
dotyka każdego obywatela. Świadczy to o tym,
że ranga tego wydarzenia najwyraźniej nie jest,
aż tak istotna jak próbują to przedstawić niektóre
media i środowiska. Nagłośnienie sprawy było
w dużej mierze efektem wakacyjnego okresu,
na który przypadł rozwój afery, a który sprzyja
nagłaśnianiu spraw mających drugorzędne
znaczenie.
Naruszenieswobódobywatelskichorazwolności,
będącej fundamentem Ameryki, miało, w ocenie
wielu komentatorów, spowodować utratę
popularności Baracka Obamy. Tymczasem
sprawa Snowdena w bardzo niewielkim stopniu
nadszarpnęła wizerunek Prezydenta USA.
Główne media i ośrodki opiniotwórcze nie
wiązałysprawypersonalniezObamą,wwiększym
stopniu obarczając odpowiedzialnością jego
administrację. Do tego zmierzali również
doradcy medialni Prezydenta wskazując,
że nie jest on w stanie w pełni kontrolować
ogromnej machiny administracyjnej, w tym
wszystkich operacji służb specjalnych. Należy
jednak przypuszczać, że prawdopodobnie
posiadał on wiedzę przynajmniej o inwigilacji
najważniejszych przywódców. Pierwszy
czarnoskóry prezydent Stanów Zjednoczonych,
a więc postać symboliczna, cieszy się jednak na
tyle dużą popularnością i silną pozycją medialną,
że sprawa podsłuchów nie powinna obciążyć
jego karty w historii kraju.
Afera podsłuchowa jest jednak prestiżową
porażką Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy
na taką skalę pracownik służb specjalnych
ukradł i upublicznił tajne materiały. Podobna
sytuacja miała miejsce przy aferze WikiLeaks,
ale w tym przypadku szeregowy Bradley
Manning dostarczający tajne dokumenty został
aresztowany i skazany za kradzież własności
państwowej. Afera Snowdena jest bardziej
dotkliwa wizerunkowo dla Waszyngtonu,
27
ponieważ jej główny bohater uciekł z USA do
Hong Kongu, a następnie do Rosji, próbując
wcześniej znaleźć schronienie w krajach Ameryki
Łacińskiej, również tak nieprzychylnych Stanom
Zjednoczonym jak Ekwador, Wenezuela, czy
Boliwia. Dlatego wydaje się, że Amerykanie
w dalszym ciągu będą podejmowali działania
celem ściągnięcia Snowdena do USA i osądzenia
go pod zarzutem dokonania zdrady.
Konsekwencje międzynarodowe
Z dokumentów udostępnionych przez Edwarda
Snowdena świat dowiedział się, że obiektem
zainteresowaniaamerykańskichsłużbspecjalnych
byli nie tylko obywatele amerykańscy, ale także
innych narodowości w wielu różnych krajach.
W mediach bardzo często pomija się jednak
fakt, że przy gromadzeniu danych o obywatelach
poza USA głównym źródłem dostarczającym
informacje są lokalne służby krajowe,
a więc nie tylko NSA czy CIA, na które zrzuca się
odpowiedzialność. Rola „Sojuszu Pięciorga Oczu”
(Five Eyes), czyli porozumienia pomiędzy tajnymi
służbami Stanów Zjednoczonych, Wielkiej
Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i Kanady
o wymianie informacji zawartego jeszcze pod
koniec lat 40. XX w. oraz ich kooperacja z innymi
krajami pokazuje, że współpraca wywiadów
jest standardem dzisiejszej rzeczywistości
politycznej na świecie, a inwigilacja zjawiskiem
powszechnym.
Podsłuchiwanie przywódców i polityków obcych
państw nie jest również praktyką dotychczas
nieznaną w polityce międzynarodowej. Nie
ma wątpliwości co do tego, że doniesienia
z pierwszej ręki od osób decyzyjnych w kraju są
najbardziej pożądanymi przez wywiad i każde
liczące się państwo dąży do tego, aby uzyskać
jak najbliższe kanały dostępu do najwyższych
rangą polityków. Nadszarpnięcie zaufania ze
strony sojuszników Stanów Zjednoczonych jest
jedną z najważniejszych konsekwencji afery
podsłuchowej,aleniewydajesiębyćonaznaczącą
dla pozycji USA na świecie. Mocno podkreślana
przez media reakcja kanclerz Angeli Merkel na
informacje dotyczące jej podsłuchiwania wydaje
się być jedynie grą pozorów. „Musimy mieć
zaufanie do naszych partnerów; szpiegowanie
swoich przyjaciół jest niedopuszczalne” – mówiła
kanclerz. Angela Merkel rzeczywiście mogła być
zdziwiona podsłuchem, aczkolwiek przesadą
jest „zszokowanie” inwigilacją, o czym donosiły
niektóre media. Rozpoczynająca trzecią kadencją
szefowa niemieckiego rządu bardzo dobrze zna
realia pracy wywiadowczej i zdaje sobie sprawę,
że takie praktyki są domeną każdych służb
specjalnych. Ponadto zbyt wiele wzajemnych
interesów łączy Niemcy i Amerykę, by ta
kwestia mogła poważnie wpłynąć na wzajemne
relacje. Afera nie spowodowała więc oziębienia
stosunków czy zmian w polityce Berlina wobec
Waszyngtonu, aczkolwiek z uwagi na posiadanie
wielu wrażliwych informacji przez Snowdena nie
można wykluczyć, że sprawa będzie rozwojowa.
Sprawa inwigilacji została wykorzystana
propagandowo przez antyamerykańskie rządy
latynoskich prezydentów. Przebywający w strefie
tranzytowej lotniska Szeremietiewo Snowden
starał się o azyl w krajach Ameryki Łacińskiej.
W lipcu w Moskwie przebywał prezydent Boliwii
Evo Morales, który po śmierci Hugo Chaveza
pretenduje do bycia przywódcą latynoskim
przeciwko Stanom Zjednoczonym. Istniała
obawa, że w drodze powrotnej do La Paz zabierze
on na pokład Snowdena, dlatego zmuszono
prezydencki samolot do lądowania w Wiedniu.
Po przeszukaniu stwierdzono, że bohatera afery
nie było w samolocie. Rosja całą sytuację uznała
za skandal, który, zdaniem Kremla, dowodził,
że Europa jest na usługach Ameryki, która
w realizacji swoich interesów nie cofnie się nawet
przed upokorzeniem głowy państwa. Należy
jednak zwrócić uwagę, że kryzys w stosunkach
amerykańsko-boliwijskich trwa od 2006 r.,
kiedy prezydentem został Morales. Sprawa
Snowdena nie była więc bezpośrednim źródłem
napięcia relacji z Waszyngtonem, a jedynie
służyła Moralesowi do celów propagandowych.
Tą samą retoryką posłużył się także prezydent
Rosji. Władimir Putin wykorzystał incydent
z prezydentem Boliwii do udowodnienia
egoistycznej postawy Stanów Zjednoczonych
w polityce międzynarodowej i promocji Rosji,
28
jako państwa sprzyjającego interesom regionu
Ameryki Południowej.
Podsumowanie
Sprawa podsłuchów ujawniona przez Edwarda
Snowdena, jak wskazuje prof. Zbigniew
Lewicki może być elementem gry wywiadów
prowadzących do osłabienia Stanów
Zjednoczonych. Jest zagadką dlaczego świetnie
opłacany trzydziestolatek nagle przechodzi na
stronę antyamerykańską i mówi o tym, że leży mu
na sercu dobro obywateli amerykańskich. To są
jednak pytania, na które oddaleni od kulis polityki
ludzie, czy nawet obserwatorzy sceny politycznej
mogą tylko dywagować. Racje ma dr Grzegorz
Kostrzewa – Zorbas, który skomentował sprawę
mówiąc o „globalnym teatrze rozgrywanym
przed zdumionymi oczami społeczeństw,
które nie znają się na polityce i rządzącymi nią
regułami”. Wiedzą o nich tylko gracze polityczni,
a reszta porusza się w tej materii po omacku
bazując na informacjach z drugiej i trzeciej
ręki. Dlatego afera miała większy rezonans
dla opinii publicznej niż w realnej polityce.
Ujawnione praktyki amerykańskich służb
specjalnych pokazują jak wygląda współczesny
świat i międzynarodowa polityka. Państwa,
które reguł tych nie przyjmują same odcinają się
od źródłem informacji. Sama afera nie zmieni
metod działalności służb, aczkolwiek zmusi ich
do lepszych zabezpieczeń i bardziej dyskretnych
mechanizmów pozyskiwania informacji.
dr Rafał Wordliczek – ekspert Fundacji
Dyplomacja i Polityka
współpraca – Agnieszka Nowak, analityk
Fundacji Dyplomacja i Polityka
29
Wprowadzenie
Niespodziewana rezygnacja papieża Benedykta
XVI z posługi Piotrowej, zapowiedziana przed
gronem kardynałów w dniu 11 lutego 2013 r.
w Watykanie, a następnie przekazana światu
przez media, postawiła po raz pierwszy
świat katolicki i Kościół przed faktem dotąd
niespotykanym. Niespełna ośmioletni pontyfikat
wybitnego „papieża teologa” – niedocenianego
i wielokrotnie niesłusznie krytykowanego
za zarządzanie Kościołem – zakończył się
w sposób niecodzienny. Niespodziewana decyzja
Benedykta XVI pozwoliła jednak ocenić jego
dokonania w sposób bardziej zrównoważony
i neutralny. Nawet najwięksi przeciwnicy
papieża uznali jego gest za godny prawdziwego
męża stanu, a poczucie odpowiedzialności za
Kościół, którym się kierował za cenne przesłanie
dla współczesnego świata. Tym niemniej stan
niepewności, troski o przyszłość Kościoła
i stawiane znaki zapytania o kierunek dalszej
strategii zdominowały przekaz medialny.
Stolica Apostolska i Kościół katolicki znalazły się
porazpierwszyodśmierciJanaPawłaIIwcentrum
zainteresowania mediów całego świata.
Wskazywano na pozytywne procesy wewnątrz
samegoKościołaimożliwościzwiązanezwyborem
nowego następcy Świętego Piotra. Analizy,
spekulacje medialne i wskazywanie faworytów
wśród kardynałów (papabile), zwłaszcza po
efektywnym opróżnieniu katedry Św. Piotra
(po 28 lutego 2013 r.), uwzględniały globalny
i powszechny charakter Kościoła katolickiego.
Rozważano możliwość wyboru kandydata
spoza Europy, choć początkowo uznawano
takie rozwiązanie za mniej prawdopodobne
po dwóch niewłoskich pontyfikatach. Bardziej
wnikliwi obserwatorzy utrzymywali jednak, iż
sytuacja dojrzała do podkreślenia uniwersalnego
przekazu Kościoła, jego pasterskiej i misyjnej roli
w świecie. Zaznaczano w związku z tym, iż od
kilkunastu lat epicentrum świata katolickiego
przeniosło się z Europy na nowe kontynenty,
zwłaszcza pod względem liczby wyznawców (3/4
katolików mieszka poza Europą), jak również
ilości powołań i rozbudowy struktur kościelnych.
Wybór przez Kolegium Kardynałów 77-letniego
arcybiskupa Buenos Aires, Jorge Maria
Bergoglio, na 266. następcę Świętego Piotra
był zaskoczeniem nie mniejszym, niż wybór
35 lat temu arcybiskupa Krakowa. Wprawdzie
Bergoglio znajdował się na liście potencjalnych
kandydatów, a Amerykę Łacińską uznawano od
dawna za najbardziej obiecujący dla Kościoła
kontynent (z liczbą katolików sięgającą prawie
500 milionów, w stosunku wobec 300 milionów
w Europie) to jednak z uwagi na zaawansowany
wiek argentyński kardynał nie był postrzegany
jako faworyt.
Ukazanie się papieża w dniu 13 marca w loży
błogosławieństw Bazyliki Świętego Piotra, proste
i serdeczne gesty pozdrowienia skierowane do
zgromadzonych wiernych oraz wybranie imienia
Franciszek wyznaczyło od razu nowy, bardziej
otwarty styl pontyfikatu. Wielu komentatorów
z niedowierzaniem odnotowywała wybór
argentyńskiego jezuity o włoskich korzeniach
na nowego papieża upatrując w tym znak czasu,
nie koniecznie prowadzący do pozytywnych
rozwiązań dla Kościoła. Lewicowe media niemal
dr Krzysztof Strzałka
6.	Papież Franciszek i nowy pasterski wymiar działalności
Stolicy Apostolskiej
Niespodziewana decyzja Benedykta XVI postawiły Kościół Katolicki w sytuacji dotąd niespotykanej.
Wybór na Stolicę Piotrową dnia 13 marca 2013 r. argentyńskiego kardynała Jorge Maria Bergolio
i jego proste oraz serdeczne gesty pozdrowienia skierowane tego wieczoru do zgromadzonych
wiernych wyznaczyło nowy, inny styl pontyfikatu.
30
od razu wyciągnęły niesprawdzone i, jak się
później okazało, nieprawdziwe informacje
o współpracy Jorge Bergolio z reżimem
argentyńskich generałów w latach 70-tych. Nie
przeszkodziło to tym samym środowiskom po
kilku miesiącach nowego pontyfikatu uczynić
z papieża „rewolucjonistę” i swojego „pupila”,
przede wszystkim za sprawą interpretacji
wyrwanych z kontekstu publicznych wypowiedzi
Franciszka dotyczących kwestii etycznych
i moralnych.
Pierwsze tygodnie potwierdziły, iż nowy
pontyfikat będzie oznaczał dla Kościoła i świata
nową jakość. Widocznym było, że stanie on pod
znakiemjezuickiejsłużby,ubóstwaŚw.Franciszka,
prostoty gestów i wezwań do pokory, miłości
i miłosierdzia. Papież Franciszek przywykły
do prostego trybu życia i pracy w Argentynie,
bezpośrednich kontaktów oraz bycia blisko
wiernych - starał się zaadoptować te mechanizmy
do warunków działalności w Watykanie.
Zrezygnował z zamieszkania w Pałacu
Apostolskim na rzecz skromnej rezydencji
w Kolegium Św. Marty. Porusza się najczęściej
pieszo. Komunikuje bezpośrednio swoje
polecenia oraz stara się osobiście odpowiadać na
listy i prośby do niego kierowane. Komunikację ze
światem umożliwia papieżowi Franciszkowi także
uruchomiony niemal natychmiast po inauguracji
pontyfikatu profil na Tweeterze, który cieszy się
niesłabnącym zainteresowaniem internautów
(ponad 11 milionów wpisów do końca 2013 r.),
co wzmacnia zainteresowanie jego działalnością.
W uroczystościach z udziałem papieża Franciszka
w 2013 roku w Watykanie (audiencje generalne,
spotkania na modlitwie Anioł Pański, Msze
Święte) wzięła udział rekordowa liczba ponad
6,6 mln osób. Stanowi to dwukrotnie więcej niż
w okresie pontyfikatu poprzedniego papieża
Benedykta XVI.
Duszpasterska odnowa Kościoła w duchu Św.
Franciszka i Św. Ignacego
Papież „pochodzący z końca świata” poprzez
proste gesty, serdeczność oraz pozytywny
i spontaniczny przekaz słowny potrafił niemal od
razu ująć i zachwycić świat nie tylko wierzących,
czego wyrazem są wielotysięczne tłumy obecne
na modlitwach, audiencjach generalnych, czy
też publicznych nabożeństwach. Bezpośredni
styl zarówno w działaniu, jak i w codziennych
homiliach, częsty uśmiech na twarzy, solidarność
z cierpiącymi i potrzebującymi zjednują
papieżowi ogromną popularność i sympatię oraz
świadczą o „pasterskim” charakterze nowego
pontyfikatu. Czy z tych zewnętrznych świadectw
można wysnuć jednak prawdziwy program
nowego papieża? Niektórzy sądzą, iż sam wybór
imienia Franciszek, jezuicki rodowód Ojca
Świętego oraz jego argentyńskie doświadczenie
są przekonującymi wskazówkami, aby rozpoznać
wnichcharakternowegookresuwżyciuKościoła.
Wydajesię,żejestwtymsporoprawdy.Wkażdym
razie powyższe elementy, pierwsze publiczne
wystąpienia, dotychczasowe homilie i dwa
oficjalne dokumenty papieskie (encyklika Lumen
fidei – Światło wiary - z 5 lipca 2013 r. i adhortacja
apostolska Evangelii gaudium - Radość ewangelii
- z 24 listopada 2013 r.) świadczą o dość jasnym
przesłaniu, jakie się wyłania na przyszłość.
Kościół Franciszka to „kościół ubogi dla
ubogich”, samarytański, przemawiający
prostym, zrozumiałym dla wszystkich językiem,
Kościół pokorny i otwarty, bliski cierpiącym
i poszukującym, wyciągający rękę do wątpiących
i bardziej miłosierny, niż potępiający.
Niewątpliwie taki pastoralny i duszpasterski
charakter nowego pontyfikatu jest wyrazem
nowego spojrzenia na Kościół i jego potrzeby,
na Kościół nie jako instytucję, ale wspólnotę
wszystkich wierzących: osób konsekrowanych,
świeckich oraz poszukujących. Wezwanie
papieża do skupienia się na podstawach
wiary, wyjaśniania jej poprzez nowe i proste
formy przekazu oraz osobiste świadectwo jest
wezwaniem do odnowy i reformy.
Adhortacja „Radość ewangelii” powstała na
zakończenie „Roku Wiary” (ogłoszona 24
listopada 2013 r.) i będąca efektem pracy
Synodu Biskupów na temat nowej ewangelizacji
(z października 2012 r.) wyraża w sposób
najpełniejszy programowe tezy nowego papieża.
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku
Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku

More Related Content

What's hot

What's hot (20)

biuletyn wroclaw pl nr37_57 2021
biuletyn wroclaw pl nr37_57 2021biuletyn wroclaw pl nr37_57 2021
biuletyn wroclaw pl nr37_57 2021
 
Biuletyn wroclaw.pl nr 78
Biuletyn wroclaw.pl nr 78Biuletyn wroclaw.pl nr 78
Biuletyn wroclaw.pl nr 78
 
Araw gazeta-sierpien-2020 f3
Araw gazeta-sierpien-2020 f3Araw gazeta-sierpien-2020 f3
Araw gazeta-sierpien-2020 f3
 
Biuletyn wroclaw pl nr38 58 2021
Biuletyn wroclaw pl nr38 58 2021Biuletyn wroclaw pl nr38 58 2021
Biuletyn wroclaw pl nr38 58 2021
 
Biuletyn wroclaw pl nr39_59 2021
Biuletyn wroclaw pl nr39_59 2021Biuletyn wroclaw pl nr39_59 2021
Biuletyn wroclaw pl nr39_59 2021
 
Biuletyn wroclaw pl nr 2 68 2022-web
Biuletyn wroclaw pl nr 2 68 2022-webBiuletyn wroclaw pl nr 2 68 2022-web
Biuletyn wroclaw pl nr 2 68 2022-web
 
Działka to wiosenny azyl [BIULETYN WROCLAW.PL]
Działka to wiosenny azyl [BIULETYN WROCLAW.PL]Działka to wiosenny azyl [BIULETYN WROCLAW.PL]
Działka to wiosenny azyl [BIULETYN WROCLAW.PL]
 
Biuletyn wroclaw pl nr26 46 2021
Biuletyn wroclaw pl nr26 46 2021Biuletyn wroclaw pl nr26 46 2021
Biuletyn wroclaw pl nr26 46 2021
 
Gazetka wroclaw nr1
Gazetka wroclaw nr1Gazetka wroclaw nr1
Gazetka wroclaw nr1
 
Araw gazeta-lipiec-2020 d-4b
Araw gazeta-lipiec-2020 d-4bAraw gazeta-lipiec-2020 d-4b
Araw gazeta-lipiec-2020 d-4b
 
Budowlani 11/2021
Budowlani 11/2021Budowlani 11/2021
Budowlani 11/2021
 
Biuletyn wroclaw.pl nr 37
Biuletyn wroclaw.pl nr 37Biuletyn wroclaw.pl nr 37
Biuletyn wroclaw.pl nr 37
 
Czas na nowe porządki w domu [BIULETYN WROCLAW.PL]
Czas na nowe porządki w domu [BIULETYN WROCLAW.PL]Czas na nowe porządki w domu [BIULETYN WROCLAW.PL]
Czas na nowe porządki w domu [BIULETYN WROCLAW.PL]
 
Budowlani 9/2021
Budowlani 9/2021Budowlani 9/2021
Budowlani 9/2021
 
Budowlani 8/2021
Budowlani 8/2021Budowlani 8/2021
Budowlani 8/2021
 
Biuletyn wroclaw pl nr28 48 2021-web
Biuletyn wroclaw pl nr28 48 2021-webBiuletyn wroclaw pl nr28 48 2021-web
Biuletyn wroclaw pl nr28 48 2021-web
 
Rok Różewicza we Wrocławiu - kwiecień nr 3 2021
Rok Różewicza we Wrocławiu - kwiecień nr 3 2021 Rok Różewicza we Wrocławiu - kwiecień nr 3 2021
Rok Różewicza we Wrocławiu - kwiecień nr 3 2021
 
Araw gazeta-wroclaw pl-02-2020_d4
Araw gazeta-wroclaw pl-02-2020_d4Araw gazeta-wroclaw pl-02-2020_d4
Araw gazeta-wroclaw pl-02-2020_d4
 
Biuletyn wroclaw.pl nr 36
Biuletyn wroclaw.pl nr 36Biuletyn wroclaw.pl nr 36
Biuletyn wroclaw.pl nr 36
 
Biuletyn wroclaw.pl nr 22 (42) 2021
Biuletyn wroclaw.pl nr 22 (42) 2021Biuletyn wroclaw.pl nr 22 (42) 2021
Biuletyn wroclaw.pl nr 22 (42) 2021
 

Viewers also liked

Viewers also liked (9)

Komunikacja marketing-i-zarzadzanie-projektem-wg-polskiego-chucka-norrisa
Komunikacja marketing-i-zarzadzanie-projektem-wg-polskiego-chucka-norrisaKomunikacja marketing-i-zarzadzanie-projektem-wg-polskiego-chucka-norrisa
Komunikacja marketing-i-zarzadzanie-projektem-wg-polskiego-chucka-norrisa
 
Odnawialne źródła energii na Dolnym Śląsku
Odnawialne źródła energii na Dolnym ŚląskuOdnawialne źródła energii na Dolnym Śląsku
Odnawialne źródła energii na Dolnym Śląsku
 
Rola automatyki budynków w drodze ku przyszłości - mgr inż. Paweł Kwasnowski
Rola automatyki budynków w drodze ku przyszłości - mgr inż. Paweł KwasnowskiRola automatyki budynków w drodze ku przyszłości - mgr inż. Paweł Kwasnowski
Rola automatyki budynków w drodze ku przyszłości - mgr inż. Paweł Kwasnowski
 
E Spolecznosc
E SpolecznoscE Spolecznosc
E Spolecznosc
 
Kuhn munkres algorithm
Kuhn munkres algorithmKuhn munkres algorithm
Kuhn munkres algorithm
 
Zagadnienie przydziału - algorytm węgierski, matematyka
Zagadnienie przydziału - algorytm węgierski, matematykaZagadnienie przydziału - algorytm węgierski, matematyka
Zagadnienie przydziału - algorytm węgierski, matematyka
 
Podsumowanie projektu "Dream into Aim" w ramach Comenius Regio
Podsumowanie projektu "Dream into Aim" w ramach Comenius RegioPodsumowanie projektu "Dream into Aim" w ramach Comenius Regio
Podsumowanie projektu "Dream into Aim" w ramach Comenius Regio
 
Bibliografia
Bibliografia Bibliografia
Bibliografia
 
, Trendy w wyszukiwaniu w turystyce
, Trendy w wyszukiwaniu w turystyce, Trendy w wyszukiwaniu w turystyce
, Trendy w wyszukiwaniu w turystyce
 

Similar to Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku

Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
Małgorzata Sikora-Gaca
 
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Barka Foundation
 
Polska 2030 Wyzwania Rozwojowe
Polska 2030 Wyzwania RozwojowePolska 2030 Wyzwania Rozwojowe
Polska 2030 Wyzwania Rozwojowe
KPRM
 
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii EuropejskiejNasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
CASE Center for Social and Economic Research
 

Similar to Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku (12)

Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – wybrane aspekty transform...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – wybrane aspekty transform...Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – wybrane aspekty transform...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – wybrane aspekty transform...
 
Osiem grzechów głównych rzeczypospolitej
Osiem grzechów głównych rzeczypospolitejOsiem grzechów głównych rzeczypospolitej
Osiem grzechów głównych rzeczypospolitej
 
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
Polska w Europie 1989-2014. 25 lat po przemianach – przykładowe obszary przek...
 
Oświadczenie 13.12.22 .doc
Oświadczenie 13.12.22 .docOświadczenie 13.12.22 .doc
Oświadczenie 13.12.22 .doc
 
Inauguracja prezydentury Andrzeja Dudy jako zespół roszczeń legitymizacyjnych
Inauguracja prezydentury Andrzeja Dudy jako zespół roszczeń legitymizacyjnychInauguracja prezydentury Andrzeja Dudy jako zespół roszczeń legitymizacyjnych
Inauguracja prezydentury Andrzeja Dudy jako zespół roszczeń legitymizacyjnych
 
BRE-CASE Seminarium 123 - "Unia bankowa – skutki dla UE, strefy euro i dla Po...
BRE-CASE Seminarium 123 - "Unia bankowa – skutki dla UE, strefy euro i dla Po...BRE-CASE Seminarium 123 - "Unia bankowa – skutki dla UE, strefy euro i dla Po...
BRE-CASE Seminarium 123 - "Unia bankowa – skutki dla UE, strefy euro i dla Po...
 
Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010Na marginesie o marginesie (21) 2010
Na marginesie o marginesie (21) 2010
 
Bezpłatny biuletyn wroclaw.pl
Bezpłatny biuletyn wroclaw.pl Bezpłatny biuletyn wroclaw.pl
Bezpłatny biuletyn wroclaw.pl
 
biuletyn-wroclaw-pl-nr 46-159
biuletyn-wroclaw-pl-nr 46-159biuletyn-wroclaw-pl-nr 46-159
biuletyn-wroclaw-pl-nr 46-159
 
Analiza krytyczna strategii (...) - Fabian Saulewicz
Analiza krytyczna strategii (...) - Fabian SaulewiczAnaliza krytyczna strategii (...) - Fabian Saulewicz
Analiza krytyczna strategii (...) - Fabian Saulewicz
 
Polska 2030 Wyzwania Rozwojowe
Polska 2030 Wyzwania RozwojowePolska 2030 Wyzwania Rozwojowe
Polska 2030 Wyzwania Rozwojowe
 
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii EuropejskiejNasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
Nasza Europa: 15 lat Polski w Unii Europejskiej
 

Fundacja_Dyplomacja_i_Polityka_10_najwazniejszych_wydarzen_2013_roku

  • 1. 1
  • 2. 10NAJWAŻNIEJSZYCH WYDARZEŃ MIĘDZYNARODOWYCH 2013 ROKU PERSPEKTYWA POLSKA SZCZERSKI, GŁOGOWSKI, STRZAŁKA,WORDLICZEK, MUSIAŁEK, ŚWIATŁOWSKI, KOWALCZYK red. Paweł Musiałek i Marcin Przydacz Kraków 2014
  • 3. Projekt okładki: Magdalena Kot Adjustacja i korekta: Filip Pigan Zespół Fundacji: Marcin Przydacz, Paweł Musiałek, Filip Pigan (pytania do ankiety), Arkadiusz Kudelski, Bartosz Światłowski Copyright © by Fundacja Dyplomacja i Polityka Fundacja Dyplomacja i Polityka ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, KRS: 0000466444 Tel. +48 695 171 118 e-mail: sekretariat@dyplomacja.org www.dyplomacja.org Stan na 15 stycznia 2014 r.
  • 4. Spis treści Teksty 1. Adam Kowalczyk: Ukraina – gorący rok 2013.......................................................... 6 2. Magdalena Soja: Budżet UE - Polska biernym udziałowcem porozumienia........... 11 3. dr hab. Krzysztof Szczerski: Wybory w Niemczech. Na Zachodzie bez zmian?........ 15 4. Paweł Musiałek: South Stream wygrywa z Nabucco, czyli sukces gazowej dyplomacji Kremla.................................................................................................. 19 5. dr Rafał Wordliczek: Medialna wrzawa, niewiele znaczące skutki. Konsekwencje afery Snowdena...................................................................................................... 24 6. dr Krzysztof Strzałka: Papież Franciszek i nowy pasterski wymiar działalności Stolicy Apostolskiej............................................................................................................ 29 7. Łukasz Kołtuniak: Gruzja po Miszy i Bidzinie.......................................................... 34 8. dr hab. Aleksander Głogowski: Porozumienie z Iranem – kredyt zaufania dla Hasana Rouhaniego............................................................................................... 38 9. Mateusz Mikowski: Konflikt w Syrii – słabnące USA i rosnąca w siłę Rosja............ 42 10. Bartosz Światłowski: Czechy po politycznym trzęsieniu ziemi.............................. 48 Wywiady prof. dr hab. Zdzisław Krasnodębski........................................................................... 53 dr Witold Waszczykowski........................................................................................... 54 dr Jacek Saryusz-Wolski.............................................................................................. 56 Prof. Antoni Dudek...................................................................................................... 58 dr Marcin Zaborowski................................................................................................. 60 Prof. Tomasz Grzegorz Grosse.................................................................................... 61 dr Andrew A. Michta.................................................................................................. 63 dr Przemysław Żurawski vel Grajewski....................................................................... 64 Konrad Szymański....................................................................................................... 66
  • 5. 5 formą, co wymusza ich ograniczoną objętość. Rezygnując z wielu szczegółów niezbędnych przy kompleksowej analizie, autorzy nie roszczą sobie pretensji do wyczerpania złożoności przedstawianych zagadnień.   O doborze i kolejności wydarzeń zdecydowała ocena zespołu analitycznego Fundacji. Proponowanym wydarzeniom członkowie zespołu przyporządkowali punkty w zależności od wagi wydarzenia dla Polski. Suma zebranych punktów zdecydowała o ostatecznej kolejności. Jest to pierwsza edycja serii wydawniczej, która planujemy kontynuować w kolejnych latach. Mamy nadzieję, że przedstawione analizy pozwolą Państwu nie tylko zgłębić wiedzę o aktualnych wydarzeniach międzynarodowych, ale także ukazać ich przyczyny oraz skutki. Życzymy miłej lektury, Marcin Przydacz i Paweł Musiałek Szanowni Państwo, z myślą o popularyzacji wiedzyo stosunkach międzynarodowych oddajemy w Państwa ręce najnowszą publikację Fundacji Dyplomacja i Polityka pt. „10 najważniejszych wydarzeń międzynarodowych w 2013 r. Perspektywa polska”. Stanowi ona podsumowanie najistotniejszych wydarzeń politycznych, które miały miejsce w ubiegłym roku, ocenianych z punktu widzenia Polski. Na publikację składa się 10 artykułów, które przedstawiają nie tylko istotne wydarzenia na arenie międzynarodowej w 2013 r., ale także osadzająjewszerszymkontekściegeopolitycznym i starają się odpowiedzieć, jakie będą ich konsekwencje dla naszego kraju. Ponadto publikacje uzupełniają oceny i refleksje innych ekspertów, specjalizujących się również w tematyce międzynarodowej. Publikacja jest adresowana do szerokiego grona odbiorców. Dlatego teksty starają się godzić analityczne ujęcie tematów z przystępną
  • 6. 6 Adam Kowalczyk 1. Ukraina – gorący rok 2013 Niepodpisanie przez Ukrainę Umowy Stowarzyszeniowej oznacza zakończenie realizowanego od 2009 r. modelu integracji na linii Unia Europejska-Ukraina. Ogłaszana wola zbliżania Ukrainy do UE nie znalazła odzwierciedlenia w realnych działaniach decydentów nad Dnieprem. Jest to wynik instrumentalnego potraktowania przez władze ukraińskie idei integracji z Zachodem, błędów ze strony samej UE (w tym Polski), a także skuteczności Moskwy w realizowaniu strategii „kija i marchewki”. Wprowadzenie Rok 2013 na Ukrainie obfitował w wiele ważnych i wartych przypomnienia wydarzeń. Przede wszystkim to czas zamknięcia dotychczasowej formuły współpracy z Unią Europejską w ramach programu Partnerstwa Wschodniego. Niepodpisanie na wileńskim Szczycie PW Umowy Stowarzyszeniowej (Association Agreement - AA) wraz z Umową o Wolnym i Pogłębionym Handlu (Deep and Comprehensive Free Trade Agreement -DCFTA) pomiędzy UE a Ukrainą może mieć poważne konsekwencje z punktu widzenia nie tylko Ukrainy, ale także całego regionu. Istotne więcwydajesiękrótkieprzypomnieniewydarzeń, które do takiego stanu rzeczy, doprowadziły, bądź były z tym procesem związane. Ostatnie dwanaście miesięcy to także czas intensywnych, choć posiadających zmienną dynamikę relacji na linii Kijów-Moskwa. Relacji, których swoistym „ukoronowaniem” jest ukraińsko-rosyjskie porozumienie gospodarczo-handlowe zawarte w grudniu 2013 r. Ze społecznego punktu widzenia za najistotniejsze zjawisko bez cienia wątpliwości trzeba uznać największy od Pomarańczowej rewolucji oddolny protest części społeczeństwa przeciwko działaniom obozu władzy po klęsce listopadowego szczytu PW. Rok2013upłynąłteżpodznakiemwartychuwagi, lecz pomniejszych wydarzeń, do których można zaliczyć np. długotrwałą blokadę Werchownej Rady przez opozycję czy też przejęcie przez kojarzonego z interesami ukraińsko-rosyjskimi oligarchę Dymytro Firtasza, opiniotwórczego, względnie niezależnego kanału telewizyjnego Inter. Zagadnienia te, podobnie jak i wiele pomniejszych zasługują jednak na opracowanie w osobnej analizie. Relacje Unia Europejska – Ukraina w 2013 r. wkontekścielistopadowegoszczytuPartnerstwa Wschodniego. Rok 2013 z unijnej perspektywy uznać można za kluczowy w kontekście stosunków UE z jej wschodnimi sąsiadami objętymi programem PW: Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Gruzją, Armenią oraz Azerbejdżanem. Stanowił on zwieńczenie dotychczasowego wzorca współpracy z tymi krajami w ramach wyżej wspomnianej inicjatywy, będącej częścią składową Europejskiej Polityki Sąsiedztwa.WprzypadkuUkrainymiałooznaczać to podpisanie (po uprzednim parafowaniu w marcu 2012 r.) AA oraz zawartej w niej DCFTA. Aby ów cel osiągnąć, Kijów musiał spełnić do listopada 2013 roku szereg warunków, które postawiła Bruksela. Unia oczekiwała dokonania zmian przede wszystkim w obszarze prawa wyborczego i wymiaru sprawiedliwości, a także przeprowadzenia pewnych reform politycznych. Dodatkowo kością niezgody w dwustronnych relacjach pozostawała sprawa uwięzionych za kadencji prezydenta W. Janukowycza byłej premier Julii Tymoszenko i byłego ministra spraw wewnętrznych, Jurija Łucenki. UE zapowiedziała bowiem, iż najpóźniej w 2013 r. muszą zostać opracowane odpowiednie rozwiązania i formuły prawne pozwalające na ich rehabilitację (początkowo) i ułaskawienie (później). Ponadto
  • 7. 7 kolejną komplikacją była niechętna, a co najmniej ambiwalentna postawa części państw „starej” UE wobec podpisania z Kijowem ww. dokumentów. Finalnie udało się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy uchwalić pewną część wymaganych przez Brukselę ustaw (dotyczących np. kompetencji Izby Obrachunkowej czy materii antykorupcyjnej). Bez wątpienia jednak nie zostały przez Ukrainę wypełnione wszystkie postawione przez UE cele. Nie podjęto m.in. głębszej reformy wymiaru sprawiedliwości, który bez wątpienia wymaga poważnej i pilnej przebudowy. Trudno wyobrazić sobie, zwłaszcza w warunkach ukraińskich, demokratyczne państwo prawa bez sprawnego funkcjonowania tego segmentu. Nie dokończono też implementowania przepisów, umożliwiających wprowadzenie ruchu bezwizowego do państw unijnych. Początkowo nieprzejednane stanowisko Brukseli oraz części wpływowych przywódców państw zachodnich w sprawie uwolnienia uwięzionej J. Tymoszenko (J. Łucenko został ułaskawiony przez prezydenta w kwietniu 2013 r.) było stopniowo zmiękczane. Nad rozwiązaniem tego problemu pracowali do czasu samego szczytu w Wilnie specjalni wysłannicy PE na Ukrainę: Aleksander KwaśniewskiorazPatCox.Łącznie,nieograniczając się wyłącznie do ostatniego roku, spędzili oni na Ukrainie 75 dni, odbywając w tym czasie 27 wizyt. Podjęli oni próbę znalezienia kompromisu, akceptowalnego zarówno przez prezydenta Janukowycza, jak i samą osadzoną. Przez dłuższy czas wydawało się, że takim kompromisem mogłoby być wysłanie mającej poważne problemy zdrowotne byłej premier na leczenie do Niemiec. Niestety, pomimo wielokrotnych deklaracji Janukowycza dotyczących rozwiązania powyższej sprawy, Najwyższa Rada nie była w stanie (także z powodu kontrproduktywnych i skazanych na niepowodzenie propozycji opozycji parlamentarnej) przegłosować ustawy, pozwalającej Tymoszenko poddać się kuracji na terenie państwa trzeciego. Pomimo niespełnienia przez Ukrainę wszystkich przewidzianych przez UE warunków, Bruksela gotowa była podpisać bardzo rozbudowaną, obejmującą wiele obszarów Umowę Stowarzyszeniową. Unijna (w tym polska) presja okazała się jednak, przy aktywnej postawie Kremla, niewystarczająca, a Janukowycz oraz rząd Mykoły Azarowa ogłosili czasowe zawieszenie przygotowań do dalszej integracji z UE, w warstwie retorycznej nie wycofując się jednak z proeuropejskich deklaracji. Stosunki ukraińsko – rosyjskie w 2013 r. Politycy nad Dnieprem kontynuowali w minionym roku strategię „wielobiegunowości” w polityce zagranicznej. Dlatego też, równolegle obok relacji Ukrainy z UE, Kijów utrzymywał intensywne stosunki z Moskwą. Za główne problemy w stosunkach bilateralnych w 2013 r. uznać można komplikacje związane z tygodniowym zablokowaniem możliwości importowania ukraińskich towarów na rosyjski rynek, a także konsekwencje spowodowane potencjalnym podpisaniem przez Kijów Umowy Stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Wskazane problemy były jednak osadzone wgłębszymsporzeostrategicznemiejsceUkrainy w geopolitycznej przestrzeni regionu. Rozbieżne wizje, co do przyszłości Ukrainy wynikały z chęci przyciągnięcia przez Kreml Kijowa do rosyjskiej strefy wpływów poprzez członkostwo w Unii Celnej, jako alternatywy wobec integracji z UE. Ten cel spowodował zintensyfikowanie przez Moskwę politycznej oraz gospodarczej presji wobec Janukowycza i jego obozu politycznego, a także niektórych ukraińskich oligarchów. W tym kontekście wymienić należy m.in.: wybiórcze, motywowane politycznie działania Rospotriebandzoru, rosyjskiego odpowiednika inspekcji sanitarnej, która ustami swojego przewodniczącego Giennadija Oniszczenki stwierdziła w lipcu 2013 r., że 90% przebadanych próbek słodyczy ukraińskiej firmy Roshen, należącej do biznesmena Petra Poroszenki, ze względu na niespełnienie norm, nie nadaje się do importu na teren Federacji Rosyjskiej; praktyczne zablokowanie w sierpniu przez stronę rosyjską możliwości importu innych ukraińskich
  • 8. 8 towarów przez 7 dni (nadanie produktom statusu „najwyższego ryzyka”); nieustanne i oficjalne deklaracje wysokich rangą polityków rosyjskich mówiącychodługotrwałychidotkliwychskutkach kontynuowania procesu zacieśniania relacji z UE, przejawiających się np. w obostrzeniach handlowych czy też utrudnianiu podejmowania pracy przez obywateli Ukrainy w Federacji Rosyjskiej (istotny element ukraińskiego PKB). Wydaje się, że także sama świadomość możliwych skutków podpisania AA mogła w dużym stopniu zaważyć na ostatecznej decyzji Kijowa, który zdecydował się nie podpisywać dokumentu na wileńskim szczycie. Biorąc pod uwagę katastrofalny w ostatnich dwunastu miesiącach stan ukraińskiej gospodarki, mizerne prognozy ekonomiczne na rok 2014 (wzrost PKB rzędu 1% według MFW), brak jakichkolwiek finansowych „poduszek bezpieczeństwa” ze strony UE można dostrzec w decyzji ukraińskich władz ekonomiczną kalkulację i polityczną racjonalność. Należy jednak podkreślić, że wielu ekspertów twierdzi, że Ukraina w ogóle nie miała zamiaru podpisać Umowy Stowarzyszeniowej, aprowadzonenegocjacjemiałyzazadaniejedynie wzmocnienie ich stanowiska negocjacyjnego w rozmowach z Federacją Rosyjską lub też uzyskanie na korzystnych warunkach pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Finalnie, 17 grudnia 2013 r. zostało zawarte pomiędzy Kijowem a Moskwą porozumienie o charakterze handlowym i gospodarczym. Na jego mocy Rosja zobligowała się do wykupienia ukraińskich obligacji skarbowych na kwotę 15 mld USD oraz do znacznej obniżki cen gazu ziemnego (do 268,5 dolarów za 1000 m3 ), co ma fundamentalne znaczenie dla energochłonnej gospodarki Ukrainy. Polityczne rezultaty spotkania (potencjalne ukraińskie koncesje w tym zakresie) nie są oficjalnie znane, nie można jednak wykluczyć, iż w zamian za pomoc finansową Janukowycz zobowiązał się do zatrzymania procesu zbliżania Ukrainy do Unii Europejskiej, a nawet przystąpienia Kijowa do Unii Celnej (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej) po wyborach prezydenckich w 2015 r. „Euromajdan” Podjęcie decyzji o niepodpisywaniu Umowy Stowarzyszeniowej z Unią Europejską spowodowało wybuch znaczących społecznych protestów wśród mieszkańców Ukrainy. Oddolne, początkowo zupełnie niezwiązane z partiami opozycyjnymi demonstracje, rozpoczęły się jeszcze przed wileńskim szczytem PW. Na Placu Niepodległości w Kijowie zostało zbudowane przez protestujących prowizoryczne miasteczko, zaś sam protest przyjął charakter trwały. W innych miastach (głównie na zachodzie kraju, w mniejszym stopniu na wschodzie i południowym wschodzie) również pojawiły się demonstracje (w dużej części studentów i ludzi młodych). Warto odnotować, iż zostały one wsparte przez miejscowe władze we Lwowie, Tarnopolu, Winnicy czy Iwano-Frankiwsku. Wydarzenia zapoczątkowane w listopadzie w Kijowie, zwane popularnie „Euromajdanem” okazały się być największym, najliczniejszym, najdłuższyminajbardziejgwałtownymprotestem od 2004 r. Zapoczątkowały one kryzys polityczny, którego przejawem była m.in. próba odwołania rządu M. Azarowa. Należy podkreślić, że z biegiem czasu nastąpiła znacząca radykalizacja haseł demonstrantów. Początkowo protestujący domagali się podpisania AA z Brukselą, ale stopniowo Majdan zaczął się przeradzać w generalny protest przeciwko władzom Ukrainy. Jego uczestnicy zaczęli domagać się odejścia prezydenta Janukowycza i rządu Azarowa. Oddolna organizacja oraz ambiwalentne traktowanie przemawiających na nich liderów opozycyjnych, chcących wykorzystać dynamikę „Euromajdanu”, wskazywać może na wzrost świadomości politycznej części społeczeństwa ukraińskiego, a nawet wytworzenia się zrębów społeczeństwa obywatelskiego. Z pewnością zaś jest oznaką zmęczenia całą klasą polityczną na Ukrainie. Wobec braku zaufania większości protestującychdogłównychliderówopozycyjnych wydaje się, że istnieje możliwość podjęcia przez protestujących oddolnych działań, które mogą mieć charakter gwałtowny i nieprzewidywalny, a na pewno nieuzgodniony z trójką przywódców opozycji.
  • 9. 9 Konkluzje i prognozy Niepodpisanie Umowy Stowarzyszeniowej oznacza zakończenie realizowanego od 2009 r. modelu integracji na linii Unia Europejska- Ukraina. Ogłaszana i konsekwentnie podtrzymywana werbalnie w minionym roku przezstronęukraińską,wolazbliżaniasiędoUEnie znalazła odzwierciedlenia w realnych działaniach decydentów nad Dnieprem. Wskazywać to może na instrumentalne potraktowanie idei integracji z Zachodem i sprowadzenie jej wyłącznie do chęci uzyskania pokaźnej, ekonomicznej pomocy ze strony MFW czy też UE. Symptomatyczne i warte podkreślenia jest odwrócenie „narracji” ukraińskiego rządu oraz prezydenta na temat oferty UE zawartej w parafowanych wcześniej dokumentach. W sytuacji, w której niemożliwe stało się przerzucenie winy za niepodpisanie AA na Brukselę, w Kijowie zaczęto podkreślać negatywne skutki, które miałyby być związane z wprowadzeniem rozwiązań zawartych w powyższym dokumencie. Pomimo iż nie nastąpiło (przynajmniej na poziomie retoryki), zapowiadane przez polityków unijnych na początku roku, zamknięcie dla Ukrainy po wileńskim szczycie „okna możliwości”, nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie możliwa była ze strony władz ukraińskich zmiana decyzji. Stosowanie przez Rosję w 2013 r. wobec Ukrainy metody na przemian „kija” tj. presji ekonomicznej, politycznej i gróźb słownych oraz „marchewki” w postaci obietnicy pożyczek i innych korzyści materialnych (bez wymagań jakichkolwiek strukturalnych reform) przyniosło oczekiwany na Kremlu skutek. Zawarcie 17 grudnia 2013 r. przez Ukrainę i Federację Rosyjską porozumień gospodarczych traktować należy jako krótkoterminowe remedium na coraz poważniejsze bolączki Kijowa związane z fatalną sytuacją ukraińskich finansów publicznych, zmniejszającymi się dochodami (skutkującymi coraz większym deficytem budżetowym), pogłębiającą się recesją oraz realnym niebezpieczeństwem częściowej niewypłacalności ukraińskiego państwa w sferze socjalnej (m.in. wynagrodzenia dla sektora państwowego). Cele Rosji i Ukrainy nadal pozostają jednak zróżnicowane. Dla Moskwy strategicznym zadaniem pozostaje włączenie sąsiada do struktur tworzącej się Unii Celnej. Prawdopodobnejestwięctaktyczneiwarunkowe wspieranie tamtejszej ekipy rządzącej do wyborów w 2015 r., przy jednoczesnym zapewnieniu sobie instrumentów kontroli „posłuszeństwa” gwarantowanych w zawartej umowie. Celem Ukrainy było natomiast rychłe ustabilizowanie sytuacji budżetowej poprzez zastrzyk gotówki oraz znaczącą obniżkę cen importowanego gazu przy minimalizowaniu ustępstw na rzecz Rosji. Formalnie cele te udało się Kijowowi zrealizować. Możliwe jednak, że za podpisanymi porozumieniami idą niejawne koncesje natury politycznej, jak np. obietnica realnegoprzyłączeniasiędointegracjinaobszarze postsowieckim po wyborach prezydenckich w 2015 roku. Przypuszczać jednak należy, że Janukowycz, wraz z czołowymi politykami jego obozu politycznego, będzie dalej kontynuował politykę lawirowania pomiędzy UE a Rosją, obawiając się rosnących wpływów tej ostatniej, a także nastrojów społecznych i wzrostu poparcia dla opozycji. Zarówno władza, jak i opozycja, nie były przygotowane do odpowiednich reakcji na ukraiński „Euromajdan”. Po obu stronach zauważalny był brak strategicznego planu i jasno zdefiniowanych celów. Pomimo wielu pozytywnych skutków, na czele których wskazać można skupienie przez dłuższy czas uwagi światowej opinii publicznej na Ukrainie czy też świadomość samomobilizacji społecznej Ukraińców,niesposóbwskazaćnadzieńdzisiejszy żadnych istotnych konsekwencji politycznych, będących skutkiem protestów. W związku z tym, można wnioskować, że protesty prędzej czy później wygasną. Możliwe jednak jest też szczątkowe trwanie do kluczowych dla sytuacji Ukrainy wyborów prezydenckich w 2015 r. Wreszcie, istnieje pewne prawdopodobieństwo nadania protestom nowej dynamiki na skutek trudnychdoprzewidzeniawydarzeń(prowokacja,
  • 10. 10 agresywnapróbarozbicia„Euromajdanu”,pobicia dziennikarzy i działaczy społecznych). Dlatego też, nie sposób wykluczyć, mimo wszystko, bliżej niesprecyzowanego wariantu siłowego. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż opozycja do końca będzie próbowała wykorzystywać „Euromajdan” do swoich celów, próbując czerpać z niego polityczne profity. Rozpatrując2013rokzperspektywywewnętrznej sytuacji politycznej na Ukrainie pamiętać należy, że odłożenie ad acta podpisania AA czy zawarcie porozumień gospodarczych z Rosją stanowią zaledwie preludium przed ukraińskimi wyborami prezydenckimi w 2015 r. Do tego czasu najważniejszym zadaniem prezydenta Janukowycza będzie unormowanie niespokojnej sytuacji politycznej (z możliwym scenariuszem „dokręcania śruby”), a zwłaszcza opanowanie fatalnej sytuacji gospodarczej. Ze względu na dynamiczne wydarzenia na „Euromajdanie” możliwesąrównieżpewneprzesunięciaipodziały welicierządzącejorazPartiiRegionów.Wpolityce zagranicznej obóz rządzący prawdopodobnie nadal będzie próbował lawirowania pomiędzy UE a Rosją, choć po wileńskim szczycie zadanie to musi zostać ocenione jako bardzo trudne. Nie ulega wątpliwości, że reelekcja Janukowycza stanowić będzie główny cel prezydenta, jego obozu politycznego i administracji oraz związanych z nim oligarchów (zwłaszcza tzw. „rodziny”). Ich przebieg oraz wyniki mogą być kluczowe z punktu widzenia przyszłości Ukrainy oraz całego regionu. Aktualne sondaże (stan na: koniec roku 2013) nie są jednak dla urzędującego prezydenta optymistyczne. W ewentualnej II turze wyborów obecnie przegrywa on zarówno z Tymoszenko, jak i Jaceniukiem oraz Kliczką. Główne wyzwania dla Polski: Gwałtowne i intensywne wydarzenia, które miały miejsce w 2013 roku na Ukrainie, wymagają od Polski zdiagnozowania nowych okoliczności wraz ze zdefiniowaniem polskiego, po-wileńskiego raison d’État na Ukrainie. Do najważniejszych wyzwań polskiej polityki wschodniej po Wilnie można zaliczyć: próbę zredukowania powstałego po ostatnim szczycie PW w Wilnie napięcia politycznego na Ukrainie; odbudowanie relacji z obecnymi ukraińskimi władzami poprzez poprawienie wiarygodności Polski, prawdopodobnie częściowo utraconej po licznych wizytach polskich polityków na Placu Niepodległości w Kijowie; przełamanie politycznegoimpasunaliniiUE-Ukrainaipodjęcie działań mających na celu niedopuszczenie do alienacji politycznej Janukowycza na forum Unii Europejskiej, w tym proponowanie i forsowanie propozycji dla uczestników protestów na „Euromajdanie” - społeczeństwa obywatelskiego oraz opozycji (wizy, stypendia etc.). Nade wszystko głównym wyzwaniem Warszawy jest wypracowanie nowego i konsekwentnego programu politycznego wobec Ukrainy w ramach bilateralnych relacji Polska-Ukraina. Strona polska powinna również aktywnie lobbować na rzecz stworzenia wobec Kijowa ambitnego planu na forum UE. Należy mieć jednak świadomość, iż będzie to zadanie bardzo trudne. Adam Kowalczyk – analityk Fundacji Dyplomacja i Polityka
  • 11. 11 Wprowadzenie Prace nad Wieloletnimi Ramami Finansowymi (WRF) UE są najważniejszym powtarzającym się cyklicznie przetargiem interesów na forum Unii Europejskiej. Ustalenie siedmioletniej perspektywy finansowej stanowi zawsze przedmiot trudnych negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi i wzbudza wśród decydentów wiele emocji i kontrowersji. Podobnie było w czasie negocjacji nad unijnym budżetem na lata 2014-2020. Był on sprawdzianem siły i jedności UE. Negocjacje odbywały się bowiem w tle dyskusji na temat przyszłości unii gospodarczej i walutowej, co utrudniało przebieg debaty nad WRF. Po raz pierwszy budżet UE został ustalony na poziomie mniejszym od poprzedniego, co jest konsekwencją kryzysu gospodarczego, będącego największym wyzwaniem dla unijnych negocjatorów. Spowodował on, że przebieg rozmów odbywał się po torach bardzo wąsko zdefiniowanych przez państwa interesów narodowych, co potwierdza tendencję do coraz mniejszego poczucia solidarności wśród państw UE. Stawka rywalizacji była wysoka, zwłaszcza, że od dawna mówiło się o konieczności polityki „zaciskania pasa” i dużych cięciach w budżecie. Na dodatek szczodrości kanclerz Niemiec Angeli Merkel nie sprzyjały jesienne wybory w RFN, awWielkiejBrytaniidyskusjomnadbudżetemnie pomagał wyraźny dystans rządu wobec Brukseli. Premier David Cameron przed zakończeniem negocjacji zapowiedział rozpisanie między 2015 a 2017 rokiem referendum dotyczącego wyjścia tego kraju z UE. Z kolei dla prezydenta Francji Francois’a Hollande’a był to pierwszy europejski sprawdzian jego skuteczności przed opinią publiczną. Z punktu widzenia polskiej racji stanu tendencje te były niepokojące, m.in. ze względu na fakt, że Polska jest słabszym od wyżej wspomnianych graczemijejsukceszależałodtego,jakpogodzimy własne interesy z interesami najsilniejszych państw. Duże zagrożenie dla polskich interesów wiązało się przede wszystkim z próbami ograniczania wydatków na politykę spójności, która jest motorem modernizacji naszego kraju. Problemem był także pomysł ustanowienia górnej granicy wsparcia, jakie może uzyskać jedno państwo. Taka bariera godziła zwłaszcza w Polskę, aczkolwiek bez względu na wielkość i tak byłaby jego największym beneficjentem. Ponadto, niekorzystne były tendencje kładące nacisk na zwiększanie i przesuwanie wydatków w kierunku badań, rozwoju i nowych technologii kosztem infrastruktury czy ochrony środowiska. Brak dobrej jakości dróg i kolei na europejskim poziomie wymusza na Polsce bowiem nadrabianie tych zaległości, do czego niezbędne są środki z unijnego budżetu na lata 2014-2020. Negocjacje budżetowe i budżet UE Ograniczenie dynamiki wzrostu dochodów budżetowych państw członkowskich, będące konsekwencją kryzysu gospodarczego, znacząco skomplikowało negocjacje. Kryzys spowodował zatrzymanie lub spowolnienie inwestycji państwowych, które miały pobudzić wzrost gospodarczy. Możliwości finansowe nawet najbogatszych państw członkowskich zostały Magdalena Soja 2. Budżet UE - Polska biernym udziałowcem porozumienia Po długich i trudnych negocjacjach Parlament Europejski przyjął 19 listopada 2013 r. budżet UE na lata 2014-2020, którego główne założenia zostały wcześniej ustalone na szczycie Rady Europejskiej w lutym tegoż roku. Polska będzie największym odbiorcą unijnych funduszy i otrzyma 105,8 mld euro, co stanowi kwotę o ok. 4,5 mld euro większą niż w latach 2007-2013.
  • 12. 12 mocno zachwiane. W konsekwencji każde państwo zabiegało o to, aby składki wpłacane do unijnej kasy były jak najniższe, natomiast środki płynące z funduszy unijnych jak najwyższe. Presja na oszczędności na poziomie UE ze strony najbogatszych państw była ogromna. Państwa - płatnicy netto, a więc głównie Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Holandia i Austria stanęły na stanowisku, że cięcia budżetowe w państwach członkowskich powinny znaleźć odzwierciedlenie w nowym budżecie Unii na lata 2014-2020, a dodatkowo Bruksela powinna wywierać presję na prowadzenie polityki oszczędności. Kolejnym utrudnieniem dla prowadzenia rozmów budżetowych był fakt, że do negocjacji przystępowało aż 28 różnych pod względem rozwoju gospodarczego państw (w pracach nad budżetem na lata 2007-2013 nie brała udziału choćby Rumunia i Bułgaria). Członkowie UE reprezentowali często odmienne interesy i różne oczekiwania w zakresie nowych Wieloletnich Ram Finansowych. Każde państwo członkowskie koncentrowało się na ściśle określonych interesach narodowych, a nie na zapewnieniu lepszego budżetu dla Europy. W procesie negocjacji wyraźnie zarysowała się polaryzacja stanowisk w UE, która nigdy jeszcze nie była tak znaczna u progu rozmów. Nastąpiła konfrontacja „północnej” i „południowej” Europy. „Północną” reprezentowały: Wielka Brytania, Niemcy, Holandia, Szwecja i Finlandia. Wskazane kraje domagały się cięć budżetowych. Natomiast po drugiej stronie były kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym również Polska, ale także część państw tzw. „starej Unii”, które dotknięte były kryzysem gospodarczym (Grecja, Portugalia, Włochy i Hiszpania). Kraje te stały na stanowisku, że fundusze mają sprzyjać zmniejszeniu dystansu pomiędzy krajami UE i dlatego potrzebują wsparcia finansowego, by zmniejszać różnice rozwojowe. Planowane cięcia unijnego budżetu nie cieszyły się więc poparciem z ich strony. Zmniejszenie unijnej kasy osłabiłoby, zdaniem tych państw, szanse na pobudzenie wzrostu gospodarczego w UE, ponieważ budżet europejski jest w dużej mierze budżetem inwestycyjnym. Chcąc zwiększyć swoją siłę głosu na forum UE państwa te powołały do życia Grupę Przyjaciół Funduszu Spójności, do której poza Polską przystąpiła Bułgaria, Czechy, Estonia, Grecja, Hiszpania, Litwa, Łotwa, Malta, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Węgry oraz Chorwacja. Celem było zwiększenie lub utrzymanie roli Funduszu Spójności w perspektywie finansowej na lata 2014-2020. WRF na lata 2007-2013 opiewały na kwotę 1035 mldeuro,aobecnewynoszą997mldeuro.Przyjęty budżet Unii Europejskiej jest podzielony na dwie grupy, które przewidują pokrycie wydatków w zobowiązaniach w sumie 960 mld euro, co stanowi 1,00% DNB UE i oznacza, że ogólny pułap wydatków realnie obniżył się o 3,4% w stosunku do WRF 2007-2013. Kwota z kolei rzeczywistych płatności wyniesie 908 mld euro, co stanowi 0,95% DNB UE, podczas gdy w poprzednich ramach finansowych wynosiła ona 942,78 mld euro. Bez zmian pozostał brytyjski rabat we wpłatach do budżetu Unii. Rabaty przyznano również Niemcom, Holandii, Szwecji, Austrii i Danii. Wydatki zostały pogrupowane w sześciu działach mających odzwierciedlać polityczne priorytety. Zwiększono środki finansowe na badania naukowe, innowacje i edukację. Pułap w poddziale konkurencyjność wzrósł o ponad 37% w stosunku do finansowania 2007-2013. Zobowiązano się podnieść środki finansowe na programbadawczy„Horyzont2020”inaprogram „Erasmus dla wszystkich” oraz program COSME (nowy program dla MŚP), jak również utworzyć instrument „Łącząc Europę”, przeznaczony na rozbudowę europejskich sieci transportowych, energetycznych i cyfrowych. Wyodrębniono osobne fundusze na duże projekty, takie jak ITER, GALILEO i COPERNICUS. Jednocześnie zadbano o elastyczność przenoszenia zobowiązań i płatności między działami i okresami, by umożliwić wykorzystanie całości kwot przewidzianych na lata 2014-2020. Państwa członkowskie Unii Europejskiej otrzymały dłuższy czas na rozliczanie projektów. Alokacje z danego roku będą musiały być wypłacone w ciągu 4, a nie 3 lat. Nieodzyskiwany VAT będzie wydatkiem kwalifikowanym, co oznacza, że samorządy będą mogły zmniejszyć swój rzeczywisty wkład własny
  • 13. 13 w projekty europejskie. W nowych Wieloletnich RamachFinansowychzawartazostałatakżenowa inicjatywa na rzecz zmniejszenia bezrobocia wśród osób młodych, jak również program pomocy dla osób najbardziej potrzebujących. Dodatkowo w nowych ramach utrzymano zobowiązanie UE do świadczenia pomocy rozwojowej i humanitarnej. Budżet UE a Polska Pomimo, iż budżet UE na lata 2014-2020 jest mniejszy od poprzedniego, Polska jest jego największym beneficjentem. Otrzyma łącznie 105,8 mld euro, co stanowi ok. 4,5 mld euro więcej niż w latach 2007-2013. Środki przeznaczone na politykę spójności to 72,9 mld euro, natomiast na politykę rolną - 28,5 mld euro. Polska otrzyma więc 22,5% wszystkich funduszy w polityce spójności, podczas gdy w poprzedniej perspektywie finansowej było to 19,5%. Jest to kwota nieco wyższa niż zakładała listopadowa propozycja Przewodniczącego Rady Hermana Van Rompuya (72,4 mld euro), jednakże niższa niż propozycja KE z czerwca 2012 roku (76 mld euro). Natomiast w przypadku Wspólnej Polityki Rolnej Polska otrzyma prawie 4 mld euro mniej niż w poprzednim wieloletnim budżecie Unii. W listopadowej propozycji Przewodniczącego Rady Polska miała otrzymać około 32 mld euro, a w dokumencie opracowanym przez KE prawie 35 mld euro. Zmiana nastąpiła przy podziale środków pomiędzy I i II filar polityki rolnej. W poprzedniej perspektywie środki były dzielone pół na pół pomiędzy dwa filary. W latach 2014- 2020 nastąpi zmniejszenie środków o ok. 3 mld euro (do 9,5 mld euro) w II filarze na politykę rozwoju obszarów wiejskich. Więcej środków przyznano Polsce w ramach pierwszego filaru, z którego finansowany jest m.in. system dopłat do gruntów rolnych. Pierwotna propozycja KE zakładała przyznanie Polsce ponad 19,168 mld euro na dopłaty bezpośrednie. Projekt Hermana Van Rompuya zmniejszył jednak tą kwotę o 1%, do 18,739 mld euro, natomiast na szczycie europejskim obcięto kolejne środki, w sumie zabierając Warszawie 2,2% ze środków wstępnie zaproponowanych przez KE. W nowej perspektywie dopłaty w całości będą finansowane przez Brukselę. W poprzednich WRF UE dopłacała 25%, resztę zaś Polska. Później, stopniowo z każdym rokiem, udział pieniędzy unijnych zwiększał się, aż do 90% w 2012 roku. Kolejna modyfikacja nastąpiła przy dopłatach bezpośrednich. Do tej pory Polska mogła zwiększać rolnikom dopłaty bezpośrednie z krajowego budżetu, a obecnie nie ma takiej możliwości. Polsce udało się wynegocjować opłacenie VAT obecnie płaconego przez m.in. samorządy terytorialne przy okazji inwestycji finansowych przez UE ze środków unijnych (tzw. kwalifikowalność VAT). Daje to korzyść w wysokości prawie 7 mld euro. Oprócz kwot przyznanych w ramach WRF ważne jest przyjęcie regulacji prawnych określających zasady i warunki wydatkowania pieniędzy, np. kwalifikowalność VAT, zaliczki, warunkowość, wkład minimalny, sposób rozliczania z Brukselą. Polskie wpłaty do wspólnej unijnej kasy mogą z kolei wynosić w latach 2014-2020 około 3,7-3,8 mld euro rocznie. MSZ ocenia, że Polska w pełni wykorzystała czas przygotowania do negocjacji budżetowych, zwłaszcza pod kątem budowania koalicji, dzięki której mogliśmy realizować nasze interesy narodowe. Jako przykład podaje się współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej czy Trójkąta Weimarskiego, a przede wszystkim działanie w ramach tzw. Grupy Przyjaciół Funduszu Spójności, która przyczyniła się do wypracowania wspólnego stanowiska na forum negocjacyjnym. Należy jednak zauważyć, że do tej grupy zaliczały się głównie państwa, które więcej otrzymywały niż wpłacały do unijnego budżetu, co nie było wystarczające do osiągnięcia sukcesu. Dopiero porozumienie z Francją pozwoliło przełamać impas w prowadzonych rozmowach między dwiema grupami państw członkowskich. Paryż, podobnie jak Warszawa, postrzega wydatki na politykę rolną oraz spójności, jako skuteczny mechanizm przeciwdziałania kryzysowi.
  • 14. 14 Deklaracja obu państw dotyczyła współpracy na rzecz nowego budżetu UE, opartego o zasadę solidarności i nieprzeciwstawianie sobie obu wspomnianychpolityk.Jednakżeoparciestrategii negocjacyjnej Polski na obronie polityki spójności spowodowało, że osiągnięcie tego celu oznaczać będzie obniżenie finansowania w zakresie wspólnej polityki rolnej. Jest to najwyższa strata dofinansowania WPR spośród wszystkich krajów UE. Bardzo niekorzystne z punktu widzenia polskich rolników jest też przesunięcie środków z drugiego do pierwszego filara, gdyż może to mieć negatywne konsekwencje dla polskiego rolnictwa w kolejnych siedmiu latach. Jednocześnie w unijnym budżecie położono nacisk na duży wzrost wydatków na cele klimatyczne i ekologiczne, co dla Polski wiąże się z kosztami, wynikającymi z konieczności spełnienia szeregu dodatkowych kryteriów ochrony środowiska. Wśród opinii na temat polskiej strategii negocjacyjnej, należy podkreślić krytyczne głosy wskazujące, że Polska jest biernym udziałowcem unijnego porozumienia. Uzyskane środki nie są efektem skutecznych działań polskich negocjatorów, a pulą pieniężną, która nam się należy ze względu na wielkość i stopień zamożności kraju. W przeciwieństwie do innych członków UE nie udało się zatem zyskać nic ponad to, co wcześniej proponowano. Niemcy i Belgia wywalczyły dodatkowe środki na pomoc regionalną. Litwa zapewniła sobie unijne wsparcie przy likwidacji obiektów jądrowych. Ponadto w budżecie UE znalazły się dodatkowe środki na walkę z bezrobociem wśród młodzieży. To dowodzi, że Polska nie była bez szans w sięgnięciu po dodatkowe korzyści. Zakończenie Prowadzenie negocjacji budżetowych w czasie problemów gospodarczych w UE, sprawiło, że każde państwo w jeszcze większym stopniu skoncentrowane było na realizacji własnego interesu. Nowy wieloletni budżet na lata 2014- 2020 jest więc budżetem trudnego kompromisu. Osiągnięty został on przede wszystkim pod presją uwidocznieniasłabościfunkcjonowaniainstytucji unijnych i nadszarpnięcia i tak spadającego zaufania do Unii na arenie międzynarodowej. Trudności, jakie pojawiły się w trakcie negocjacji pokazują, że Unia Europejska, by móc sprawnie funkcjonować, musi zbudować system przychodów własnych i nie opierać zasobów tylko na składkach pochodzących od jej członków. Wieloletnie Ramy Finansowe są liczbowym wyrażeniem planowanych na najbliższe lata priorytetów Unii Europejskiej. Biorąc jednak pod uwagę wciąż nierozwiązane systemowe problemyekonomicznewielukrajówUE,sytuacja gospodarcza może ponownie pokrzyżować plany i wymusić zmianę priorytetów Brukseli, tak jak miało to miejsce w czasie obecnej perspektywy finansowej. Ustalanie WRF na okres aż siedmiu lat w sytuacji dużej niepewności sytuacji gospodarczej i politycznej w UE jest dyskusyjne i wymaga przemyślenia. Z punktu widzenia Polski niewątpliwie należy podkreślić niezbędność unijnych środków w najbliższych latach, aby zmniejszyć dystans do średniej europejskiej. Niemniej należy podkreślić, że uzyskanie pieniędzy z budżetu UE, to dopiero pierwszy krok na drodze rozwoju kraju. Największe wyzwanie dla Polski to ich efektywne wykorzystanie. Magdalena Soja – analityk Fundacji Dyplomacja i Polityka
  • 15. 15 Wybory dla CDU/CSU, negocjacje dla SPD Wybory do Bundestagu, które odbyły się 22 września 2013 r. zakończyły się spektakularnym zwycięstwem koalicji CDU/CSU. Chadecy zdobyli wspólnie 41,5% głosów (zabrakło jedynie pięciu mandatów do uzyskania większości bezwzględnej), czym poprawili wynik z poprzednich wyborów o prawie 8%. Także SPD osiągając 25,7%, poprawiła swój wynik o ok. 3%, ale był on znacznie poniżej oczekiwań władz partii, będącej poprzednio w opozycji. W Bundestagu po wrześniowych wyborach zasiadła jeszcze Partia Lewicy (Die Linke - 8,6% głosów)iPartiaZielonych(8,4%).Wyniktejdrugiej był również mocno rozczarowujący, z uwagi na fakt, że przedwyborcze sondaże wskazywały na dwucyfrowe poparcie. Największą jednak porażkę ponieśli Liberałowie, współtworzący dotąd z chadecją rządzącą koalicję. Uzyskali oni poparcie zaledwie 4,8% wyborców (stracili prawie 10%) i tym samym po raz pierwszy od 1949 roku FDP nie dostała się do Bundestagu. Brak dotychczasowego koalicjanta w Bundestagu postawił chadeków przed trudnym wyborem. Pozbawiona realnej alternatywy CDU/CSU musiała zgodzić się na wiele ustępstw wobec socjaldemokratów. Po prawie dwumiesięcznych negocjacjach nad liczącą 185 stron umową koalicyjną i pozytywnym wyniku wewnętrznego referendum w SPD, od którego socjaldemokraci uzależnili wejście do rządu, w grudniu 2013 r. została powołana „Wielka koalicja”. Tym samym Angela Merkel po raz trzeci z rzędu objęła fotel kanclerza Niemiec, po raz drugi zaś w ramach koalicji z SPD. Mimo wynoszącej prawie 20% straty do CDU/CSU, SPD zdołała wywalczyć sobie szereg znaczących ustępstw zarówno w zakresie programowym (m.in. zgoda na wprowadzenie płacy minimalnej, zalegalizowanie podwójnego bywatelstwa), jak i w obsadzie konkretnych stanowisk. SPD otrzymała bowiem sześć ministerstw, a CDU i CSU odpowiednio pięć i trzy. Podział tek między koalicjantami wskazuje na mocną pozycję SPD w rządzie i świadczy o determinacji chadeków do zawiązania koalicji z socjaldemokratami. Kontekst wewnętrzny - dominacja CDU/CSU, hegemonia „Wielkiej koalicji” SytuacjapowyborczawNiemczechjestszczególna. Zawarta przez polityków głównych partii „Wielka koalicja” dysponuje 503 mandatami przy ledwie 127 osobowej opozycji złożonej z dwóch partii: lewicy postkomunistycznej („Die Linke”) i „Zielonych”. Oznacza to bezprecedensową dominację parlamentarnych klubów koalicji rządowej, która zagraża politycznej równowadze w Bundestagu. Gwarantowane prawa opozycji, np. do kierowania niektórymi komisjami parlamentarnymi, dotyczą bowiem partii posiadających co najmniej 25% głosów. Tymczasem w obecnej kadencji cała opozycja dysponuje zaledwie jedną piątą mandatów. Stąd dla zachowania obyczaju politycznego powierzono niektóre komisje opozycji, choć decyzja ta nie została podjęta bezdyskusyjnie. Powyższa uwaga unaocznia podstawową cechę powyborczej sceny politycznej w Niemczech. dr hab. Krzysztof Szczerski, prof. UJ 3. Wybory w Niemczech. Na Zachodzie bez zmian? Wyniki wyborów parlamentarnych potwierdziły dominującą rolę CDU/CSU na niemieckiej scenie politycznej. Powołanie tzw. „Wielkiej koalicji” doprowadziło do zmarginalizowania opozycji. W ciągu najbliższych kilku lat możliwy jest scenariusz stworzenia w Niemczech stabilnego systemu wielopartyjnego z wyraźną dominacją jednej partii. Niemcy pod rządami nowej koalicji w polityce zagranicznej wchodzą w fazę „półkroku mocarstwowego”.
  • 16. 16 Jest nią bardzo duża stabilność koalicyjna, powodująca jej hegemonalną dominację w instytucjonalnym systemie rządzenia, przy jednoczesnej politycznej i formalnej przewadze wewnątrz koalicji po stronie CDU/CSU i osobiście kanclerz Angeli Merkel. Jej pozycja jest na tyle silna (wzmacniają ją zarówno osobista popularność wśród wyborców, jak i formalne uprawnienia jakie kanclerzowi daje niemieckie prawo konstytucyjne), że niektórzy obserwatorzy zadają wprost pytanie, czy na koniec obecnej kadencji Bundestagu, ktokolwiek będzie w stanie stworzyć realną opozycję wobec głównego nurtu niemieckiej polityki, którego bieg wyznaczać będzie Angela Merkel? Przed wewnętrzną polityką niemiecką stoją dziś dwa scenariusze. Pierwszy z nich to wizja sytemu wielopartyjnego zwyraźnąpartiądominującą.JeżeliMerkelbędzie w stanie zachować stabilność koalicji poprzez umiejętny balans między programem chadeckim i socjaldemokratycznym, może okazać się, że w najbliższych latach scenę polityczną Niemiec będzie tworzyć główny nurt „polityki ludowej”, uzupełniony elementami różnych programów partyjnych. Tym samym będzie to oznaczało de facto wyeliminowanie (poprzez wtopienie) SPD jako realnej alternatywy politycznej oraz dalszą marginalizację opozycji spod znaku wschodnioniemieckich postkomunistów, liberałów, zielonych oraz „pozasystemowej” prawicy. Drugi scenariusz to pojawienie się prędzej czy później różnorodnych napięć wewnątrz koalicji, wywoływanych przede wszystkim przez słabszego partnera koalicyjnego (SPD), niezbędnych dla podkreślenia przez tę partię własnej tożsamości politycznej. Nie można wykluczyć, że w sytuacji skrajnej może dojść do rozpadu wielkiej koalicji przed końcem obecnej kadencji, gdyby dalsze trwanie w niej było dla SPD zbyt politycznie kosztowne i prowadziło do zatarcia podmiotowości. Wybory do Parlamentu Europejskiego szansą SPD Paradoksalnie czynnikiem, który może sprzyjać trwałości niemieckiej koalicji, poprzez zrównoważenie wpływów obu partii, mogą być wyniki wyborów europejskich w roku 2014. Już bowiem wiadomo, że SPD udało się przeforsować wśród socjalistów europejskich (przy entuzjastycznym wręcz przyjęciu, np. ze strony polskiego SLD) kandydaturę Niemca Martina Schulza jako kandydata centrolewicy na stanowisko kolejnego Przewodniczącego Komisji Europejskiej. To oznacza, że kanclerz Merkel nie będzie już mogła wskazać kogoś z kręgu swojej partii na to stanowisko, jako kandydata chadeków. Europa źle zniosłaby świadomość, że kwestia wyboru szefa Komisji jest wewnętrzną kwestią polityki niemieckiej. Dlatego też Merkel poszukuje dziś odpowiedniego kandydata, który mógłby stać się jej plenipotentem w polityce europejskiej. W interesie niemieckiej kanclerz na pewno nie jest wybór na przewodniczącego Komisji osoby politycznie samodzielnej. Dlatego namawia ona do startu tych, którzy „błędu samodzielności” z pewnością nie popełnią. Wydaje się, że zwycięstwo lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego i tym samym sukces Schulza doprowadziłby do potrzeby zawarcia przez Merkel drugiej „Wielkiej koalicji”. Tym razem dotyczyć miałaby relacji Berlin – Bruksela, przy czym pozycja negocjacyjna SPD byłaby w tym układzie dużo silniejsza. Innymi słowy, Europą rządziłby podwójny węzeł niemieckiej polityki: w relacjach międzyrządowych dominowałaby„Wielkakoalicja”kanclerzMerkel, w relacjach ponadnarodowych „Wielka koalicja” przewodniczącego Schulza. Taki scenariusz będzie oznaczał, że kluczowe decyzje na obydwu poziomach władzy pozostawałyby w niemieckich rękach. Przy sukcesie wyborczym europejskiej chadecji rzecz jest jeszcze bardziej czytelna – obiema arenami polityki europejskiej kierowałby Angela Merkel – jedną osobiście, a drugą przez plenipotenta. Warto na tę okoliczność przenikania się polityki wewnątrzniemieckiej i ogólnoeuropejskiej zwrócić uwagę, ponieważ pokazuje znaczenie unijnych rozstrzygnięć dla polityki wewnętrznej Niemiec, a także pozwala umieścić w szerszej perspektywie niemieckie plany dotyczące polityki w Unii Europejskiej zawarte w umowie koalicyjnej między CDU/CSU a SPD.
  • 17. 17 Polityka globalna – umacnianie partnerstw Należy podkreślić, że w polityce działań zewnętrznych RFN, zarówno na forum Unii Europejskiej, jak i w polityce globalnej, nie należy oczekiwać zasadniczych zmian. Niezależnie bowiem, która z „wielkich” partii tworzy rząd lub nim kieruje, główne cele polityki zagranicznej i europejskiej Niemiec pozostają niezmienne. W polityce międzynarodowej jest to objęcie przez Berlin pozycji kraju uczestniczącego w głównych globalnych procesach decyzyjnych bez ograniczeń, jakie przez cały okres powojenny nakładały na tę politykę konsekwencje II wojny światowej i niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie przeciw ludzkości. Stąd też docelowym dążeniem Niemiec jest trwałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dlatego Berlin dba o swoje uczestnictwo we wszystkich ważniejszych negocjacjach międzynarodowych, w tym np. w kwestii Iranu. Dla osiągnięcia tego strategicznego celu Niemcy poszukują sojuszników na całym świecie, wykorzystując między innymi swoje zasoby gospodarcze i kontakty inwestycyjno-handlowe, co znalazło swoje silne zaakcentowanie także w programie rządu Angeli Merkel. Odpowiadając na pytanie, jakie mogą być główne działania w polityce zagranicznej i europejskiej rządowej koalicji w najbliższych latach warto sięgnąć po dokument umowy koalicyjnej, ponieważ jest on – nawet jak na warunki polityki niemieckiej – bardzo drobiazgowy i usystematyzowany. Pozwala to przypuszczać, że – o ile nie zajdą nadzwyczajne okoliczności – rząd federalny będzie realizował zawarte w nim cele. Warto podkreślić, że wszystkie one mają złożyć się na to, co umowa koalicyjna określa, jako „niemiecką odpowiedzialność w świecie”. To jednoznacznie sugeruje bardziej aktywną i współdecydującą o sprawach międzynarodowych politykę zagraniczną Niemiec, co znajdując swe odzwierciedlenie w stanowisku, iż kraj ten chce „aktywnie pomóc w kształtowaniu porządku globalnego”. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że w umowie koalicyjnej Niemcy po raz pierwszy tak klarownie zwracają się w kierunku instrumentów wojskowych jako narzędzia swojej polityki międzynarodowej. Oczywiście mowa w tym przypadku o działaniach z zakresu interwencji kryzysowych, ale jednocześnie wspomina się także o „uczestniczeniu w konfliktach”. Wumowietradycyjniezapartnerastrategicznego uznanoStanyZjednoczone,wobecktórychwyraża się nadzieję na dokończenie negocjacji wielkiej umowy o wolnym handlu, która stworzyłaby transatlantycką przestrzeń gospodarczą. Idea ta była pomysłem kanclerz Merkel przedstawionym w poprzedniej kadencji, mającym wypełnić lukę po malejącym zainteresowaniu Stanów europejskim bezpieczeństwem. Za partnerów strategicznych, (wedle sekwencji: przez gospodarkę do polityki) wskazywane są także Chiny i Rosja. Partnerstwo z Pekinem to ambicja kanclerz Merkel. Strategiczne relacje z Moskwą to z kolei „konik” ministra spraw zagranicznych z SPD Franka Waltera Steinmeira, który pełnił już tę funkcję w rządzie kanclerza Schroedera (znanego z wiele mówiącej umowy o Gazociągu Północnym). Dobór krajów szczególnego znaczenia nie jest przypadkowy. Wymienione są trzy z pięciu mocarstw światowych, wszystkie to stali członkowie Rady Bezpieczeństwa (dwaj pozostali członkowie to kraje europejskie, więc ich przychylność Niemcy powinny zyskać niejako naturalnie). Partnerstwo z Chinami, Rosją i USA pozwoliłoby zatem Niemcom stać się graczem globalnym „wagi ciężkiej”. Pytaniem otwartym pozostajejednakwypełnienietreściąwskazanych kierunków partnerstwa. W przypadku relacji ze Stanami Zjednoczonymi, obok kwestii umowy handlowej UE-USA pojawia się na przykład oczekiwanie, wywołane głównie przez nastroje opinii publicznej, uregulowania współpracy w obszarze bezpieczeństwa związanego z inwigilacją elektroniczną. W kontekście kwestii wschodnich, charakterystyczne może się okazać stanowisko specjalnego pełnomocnika rządu ds. współpracy z Rosją, który poparł koncepcję Putina trójstronnych rozmów o przyszłości Ukrainy z udziałem Rosji, Unii i Ukrainy, mimo że została odrzucona przez Brukselę. Świadczyłoby to o gotowości Niemiec pod rządami „Wielkiej
  • 18. 18 koalicji” do pogłębionej współpracy z Rosją wykraczającej poza limity polityki wspólnotowej. Polityka unijna – ku niemieckiej Europie WpolityceeuropejskiejczytelnymcelemNiemiec jest zapanowanie nad pokryzysową strefą euro, by w przyszłości nie ponosić kolejnych kosztów jej stabilizowania. W tym celu Berlin chce wymusić na wszystkich krajach Unii Europejskiej „odpowiedzialny model gospodarowania”. Oznacza to przede wszystkim powielenie niemieckiego podejścia do równowagi budżetowej i stawiania zapory przed groźbą wybuchu inflacji wspólnej waluty. Wszystkie proponowane przez Niemcy reformy unijne, niezależnie czy mają charakter gospodarczy czy instytucjonalny,służyćmajątemusamemucelowi –dyscyplinowaniupaństwunijnychiograniczeniu pola ich samodzielnej nieodpowiedzialności. Oczekiwać można także utrzymania kursu obranego przez poprzedni rząd kanclerz Merkel dotyczącego podkreślenia obowiązku wzięcia na siebie ciężarów walki z kryzysem przez kraje, które wpadły w stan nierównowagi finansów publicznych. Jest to podkreślone jednoznacznie w umowie koalicyjnej poprzez odrzucenie jakichkolwiek planów uwspólnotowienia długów publicznych poprzez np. emisję euroobligacji. Wspomaganie jakichkolwiek krajów strefy euro ma być powiązane z ustalonymi z Unią (Niemcami) planami reform wewnętrznych w tych krajach. Nie widać w kierunkach polityki niemieckiej szczególnego entuzjazmu dla żadnych dalekosiężnych zmian w Unii Europejskiej, o których mówił choćby premier Wielkiej Brytanii David Cameron, postulujący nowy traktat unijny i zmianę zasady relacji Unia- państwa członkowskie. Niemcy najwyraźniej chcą porządkować strefę euro za pomocą instrumentów,którejużposiadająiprzyelastycznej interpretacji prawa traktatowego. Najważniejsze dla nich jest powiązanie przepływów środków w UE z wyraźną warunkowością i uzyskanie wpływu na kierunki polityki budżetowej krajów członkowskich. W zakresie polityki europejskiej umowa kolacyjna podkreśla ponadto poparcie Niemiec dla polityki klimatycznej Unii Europejskiej, ale przy zachowaniu potrzeby utrzymania konkurencyjności gospodarki niemieckiej i europejskiej. Oznacza to w praktyce swobodne określanie mixu energetycznego Niemiec. Jest to istotne w kontekście powrotu Berlina do wspomagania energetyki węglowej, przy jednoczesnej redukcji subsydiów, np. dla energii z farm wiatrowych. W ramach dwustronnej polityki europejskiej umowa wskazuje tradycyjnie na znaczenie szczególnych stosunków niemiecko-francuskich, ale też, co warto podkreślić, na rolę relacji niemiecko-polskich, jako istotnych dla skutecznej realizacji polityki niemieckiej na kontynencie. Jak podkreśla się w komentarzach powyborczych, umowa kolacyjna dość niespodziewanie podnosi też znaczenie kontaktów niemiecko-czeskich, ale odnosi to wyraźnie do kwestii zacieśniania współpracywkontekściezacieranianegatywnych konsekwencji tzw. dekretów Benesza (postulat ten do umowy wpisała CSU, w ramach której działają liczne ziomkostwa czeskie). Podsumowanie Niemcy pod rządami nowej koalicji wchodzą w fazę „półkroku mocarstwowego”. Nie są w stanie dłużej pozostawać w roli „średniej siły” (Mittelmacht), jak definiował rolę Niemiec kanclerz Schroeder, ani udawać, że stanowią obserwatora wydarzeń światowych lub „lunatykującego giganta”, który niechętny jest, by go budzić. Niemcy urastają do roli globalnego gracza, kierującego się swoimi interesami narodowymi i sięgającego po instrumenty nie tylko natury gospodarczej, ale także politycznej i militarnej. Nie jest to sytuacja zaskakująca inowa.Niemcystopniowopodnosząwagępolityki zagranicznej, nie zmieniając dotychczasowych kierunków, ale licytując w międzynarodowej grze o poziom wyżej. Na tym polega konsekwentna dynamika polityki niemieckiej, która tylko pozornie może wyglądać na uśpioną. dr hab. Krzysztof Szczerski, prof. UJ – fundator i ekspert Fundacji Dyplomacja i Polityka
  • 19. 19 South Stream jako odpowiedź na Nabucco Idea budowy gazociągu South Stream, łączącego Rosję z Europą, powstała, tuż po intensyfikacji planów budowy tzw. południowego korytarza gazowego do Europy. Służyć miał on do dywersyfikacji dostaw „błękitnego surowca” do państwUE,dziękiuzyskaniuprzezEuropędostępu dozłóżkaspijskich.PokryzysiegazowymwEuropie w 2006 oraz 2009 r. i sporach na linii Ukraina- Rosja, w Unii Europejskiej zaczęto bowiem większą uwagę zwracać na kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym. Zdano sobie wówczas sprawę z konieczności uzyskania przez państwa UE bezpośredniego dostępu do niekontrolowanych przez Rosję surowców i trasy przesyłowej. Zaczęto rozważać wówczas kilka projektów, wśród których za faworyta uchodził projekt Nabucco. Był to najbardziej ambitny projekt południowego korytarza. Zakładał on przepustowość rury na poziomie 31 mld m3 rocznie z możliwością jej podwojenia, co realnie pozwalałoby zdywersyfikować dostawy gazu do UE i jednocześnie wiązałoby również w wymiarze geopolitycznym region kaspijski i Bliski Wschód z Europą. Koszt realizacji projektu miał wynieść około 10 mld USD. Gazociąg miał pozwalać przesyłać gaz do Europy ze złóż Morza Kaspijskiego, w tym przede wszystkim z II fazy eksploatacji azerskiego złoża Shah Deniz, przez Gruzję, Turcję, Rumunię, Węgry i dalej do austriackiego hubu gazowego w Baumgarten. Pomysł budowy południowego korytarza musiał spotkaćsięwięczreakcjązestronyKremla.W2007 r., powołana została spółka South Stream, która miaławybudowaćkonkurencyjnywobecunijnych planów gazociąg, którym rosyjski gaz miał być tłoczony na rynki Europy Środkowej i Bałkanów. W ten sposób rozpoczęła się rywalizacja South Stream z unijnymi projektami, z których najważniejszym konkurentem było Nabucco. Rosyjski projekt okazał się jednym z największych i najdroższych projektów infrastrukturalnych w historii Gazpromu. Przewidywał on budowę gazociągu o łącznej długości około 2430 km (925 km odcinek morski; 1505 km część lądowa w Europie) i przepustowości 63 mld m3 rocznie. Budowa gazociągu ma rozpocząć się od rosyjskiego czarnomorskiego wybrzeża Kraju Krasnodarskiego w rejonie miasta Anapa. Magistrala ma prowadzić z Rosji, po dnie Morza Czarnego przez wyłączną strefę ekonomiczną Turcji, do Bułgarii. Według pierwotnych założeń gazociąg South Stream miał obejmować dwie nitki: północną (Bułgaria, Serbia, Węgry, Słowenia, Austria) oraz południową (Bułgaria, Grecja, Włochy). W aktualnej wersji projektu pozostała tylko nitka północna i to skrócona, ponieważ docelowo gaz trafi nie, jak pierwotnie zakładano, do hubu w Baumgarten, którego nie udało się Gazpromowi przejąć, ale do Włoch. Za budowę poszczególnych odcinków w państwach tranzytowych mają odpowiadać powołane w tym celu spółki joint venture tworzone przez Gazprom oraz państwowe spółki energetyczne (udziały po 50%) krajów leżących na trasie projektu. Odcinek morski z kolei miało wybudować międzynarodowe konsorcjum South Stream Transport AG. Według wstępnych szacunków koszt realizacji projektu z infrastrukturą na terytorium Rosji włącznie miał wynieść ok. 26,6 mld euro. Paweł Musiałek 4. South Stream wygrywa z Nabucco, czyli sukces gazowej dyplomacji Kremla Rosyjski gazociąg South Stream od kilku lat jest jednym z najgłośniej komentowanych projektów infrastrukturalnych w Europie. W 2013 r. jego realizacja weszła w decydującą fazę. Na pełny sukces Rosji złożyła się także rezygnacja z konkurencyjnego projektu forsowanego przez UE– gazociągu Nabucco.
  • 20. 20 Mozaika interesów Ważną motywacją Gazpromu w budowie nowego gazociągu do Europy, poza hamowaniem budowy alternatywnych gazociągów do UE, było zmarginalizowanie roli Ukrainy jako państwa tranzytowego w przesyle rosyjskiego gazu do Europy. Dzięki South Stream i wybudowanemu w2012 r.gazociągowiNordStreamRosjamogłaby tłoczyć niemal cały eksportowany do Europy gaz z pominięciem dotychczasowych państw tranzytowych, w tym przede wszystkim Ukrainy. To pozwoliłoby zwiększyć bezpieczeństwo przesyłu i zaoszczędzić na opłatach przesyłowych płaconych przez Moskwę Kijowowi (ok. 3 mld USD rocznie). Możliwość ominięcia Ukrainy pozwoliłoby także osłabić pozycję ukraińskiego Naftohazu wobec Gazpromu i osiągać większy zysk ze sprzedaży rosyjskiego gazu na Ukrainę. Niezależnie od realizacji projektu, dużym sukcesemRosji byłopodzielenie Europywkwestii samej idei budowy gazociągu. Przedsięwzięcie zyskało poparcie tradycyjnych partnerów Rosji i samego Gazpromu, czyli Niemiec, Włoch czy Francji. Największym rosyjskim sukcesem dyplomatycznym było jednak podzielenie Europy Środkowo-Wschodniej, dotychczas solidarnie wspierającej się w obronie przed rosyjską ekspansją gazową. Państwa, przez które przebiegaćmagazociągchętnieudzieliłyzgodyna realizację projektu, widząc potencjalne korzyści wynikające nie tylko z dywersyfikacji szlaków przesyłowych, ale także z tytułu osiągnięcia pozycji państw tranzytowych. Bułgaria, Serbia, Węgry oraz Słowenia liczą nie tylko na dostęp do gazu przesyłanego przez South Stream, ale także na zyski w postaci opłat za przesył gazu. Ponadto w zamian za zgodę na tranzyt Gazprom oferował obniżki cen gazu. Rosja, świadoma korzyści wynikających ze zwiększenia regionalnej roli tych państw w przesyle surowca, inicjowała rozmowy z państwami sąsiednimi, sugerując możliwość przesunięcia trasy gazociągu (m.in. z Bułgarii do Rumunii oraz z Węgier do Chorwacji). W ten sposób wzmacniała swoją pozycję negocjacyjną, ale także inicjowała rywalizację poszczególnych państw w regionie i rozbijała solidarność w sprawach energetycznych. Rosjanie osiągnęli porozumienia ze wszystkimi państwami, przez które miał przechodzić gazociąg. Tak było również w przypadku Turcji, która udzieliła zgody na budowę gazociągu na trasie biegnącą przez jej strefę ekonomiczną Morza Czarnego, a także Bułgarii, która jest kluczowym państwem tranzytowym tego projektu. Zgoda Sofii i Budapesztu na South Stream była wiele mówiąca, ponieważ wcześniej oba kraje deklarowały poparcie dla Nabucco. Zmiana ich decyzji dowodzi dyplomatycznego sukcesu Rosji. Pozostałe państwa regionu, które nie były bezpośrednimi beneficjentami projektu, krytycznie oceniały rosyjski projekt. Dla Ukrainy, Białorusi, ale także Słowacji jego realizacja będzie oznaczać możliwość ominięcia tych krajów w tranzycie rosyjskiego gazu do Europy, a tym samym utratę dotychczasowych korzyści z tego wynikających oraz osłabienie pozycji wobec Gazpromu. Polska oraz państwa bałtyckie przestrzegały przed realizacją projektu, który zwiększałby uzależnienie Europy od rosyjskiego gazu. Dlatego wspierały realizację budowy południowego korytarza UE, w tym projektu Nabucco. Stanowisko instytucji unijnych nie było jednoznaczne. Mimo oficjalnego wsparcia dla tego projektu, wstrzymywano się z postrzeganiem projektu South Stream, jako konkurenta. Z jednej strony wynikało to z polityki UE wspierania wszystkich projektów, które zwiększają możliwości dostarczenia gazu do Unii. Z drugiej strony nie bez znaczenia był silny lobbing najsilniejszych państw UE i samego Gazpromu,abyrealizacjęprojektutraktować,jako wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Europy. Zgodnie z interesem Rosji wskazywano, że kryzys energetyczny z roku 2006 i 2009 podkreślił znaczenie konieczności dywersyfikacji tras przesyłowych (czytaj: ominięcie Ukrainy i Białorusi), a nie dywersyfikacji dostawców (czytaj: Rosji), co silnie akcentowała m.in. Polska. Rurociągowy wyścig i zwycięstwo Gazpromu Dyplomatyczna sprawność Rosji i sprzeczne interesy państw UE połączone z ograniczonymi
  • 21. 21 instrumentami Brukseli spowodowały, że stopniowo na prowadzenie wyścigu wysuwał się projekt Gazpromu. W 2011 r. po kilku latach zabiegów rosyjski koncern zawarł porozumienie z włoskim ENI, niemieckim Wintershall oraz francuskim EdF o utworzeniu spółki South Stream Transport – przyszłego właściciela 900-kilometrowego morskiego odcinka gazociągu   South Stream. Tym samym rosyjski koncern osiągnął duży wizerunkowy sukces przyciągając do inwestycji największe zachodnioeuropejskie przedsiębiorstwa gazowe. Nabucco z kolei stawało się coraz mniej realne. Głównym problemem unijnego przedsięwzięcia było znalezienie dostawców gazu. Wydobycie 16 mld m3 gazu rocznie, które miało pochodzić zdrugiejfazyrozbudowyazerskichzłóżShahDeniz, niebyłowystarczające,abyzapewnićrentowność gazociągu. Coraz bardziej odległe było natomiast turkmeńsko-azerskie porozumienie budowy transkaspijskiego gazociągu po dnie Morza Kaspijskiego,którymgazzTurkmenistanumógłby zasilać Nabucco. W 2011 r. stało się pewne, że gaz z tego kraju ostatecznie trafi do Chin, co bardzo obniżyło szanse realizacji Nabucco. Ponadto USA sprzeciwiały się włączeniu do projektu Iranu, a inne państwa kaspijskie grały „na dwa fronty”, raz to oferując swoje zasoby UE, innym razem kierując ofertę w stronę Rosji. W 2011 r. zawarto porozumienie między Azerbejdżanem, a Turcją dotyczące przesyłu azerskiego gazu, na co długo czekała także UE, ponieważ współpraca Ankary i Baku była niezbędna do budowy Nabucco. Umowa obejmowała jednak szerszy zakres współpracy gazowej między krajami. Zakładała ona bowiem budowę gazociągu Transanatolijskiego TANAP, którymiałłączyćtepaństwa,alejednocześniejego trasa pokrywała się z trasą przebiegu gazociągu Nabucco. Gazociąg TANAP wzmacniał pozycję Ankary i Baku wobec UE, ale przede wszystkim dowodził problematyczności sztandarowego unijnego projektu gazowego. Przedłużenie gazociągu TANAP do Europy nazwane Nabucco- West stało się bowiem odtąd jedynie jednym z wariantów, jakie były brane pod uwagę. Wobec budowy gazociągu South Stream i problemów z bazą surowcową na znaczeniu zyskiwał skromniejszy projekt południowego korytarza - gazociąg Transadriatycki (TAP), który byłprzedłużeniemTANAPskierowanymdoGrecji, Albanii i Włoch. Planowana przepustowość tego gazociągu wynosiła zaledwie 10 mld m3 , czyli kilkukrotnie mniej od Nabucco. Tym samym projekt Nabucco musiał rywalizować już nie tylko z gazociągiem rosyjskim, ale także musiał przekonać Azerbejdżan, że projekt jest bardziej opłacalny od gazociągu TAP. W tym kontekście należy wspomnieć także o innych wariantach, które wówczas rozważano. Brano pod uwagę budowę m.in. interkonektora Turcja–Grecja–Włochy  (ITGI). Zaletą tego projektu był istniejący odcinek pomiędzy Turcją i Grecją. Innym dyskutowanym interkonektorem było połączenie Azerbejdżan– Gruzja–Rumunia (AGRI), które miało pozwalać Azerbejdżanowi ominąć Turcję. Projekt zakładał powstanie terminalu do skraplania gazu na gruzińskim wybrzeżu Morza Czarnego oraz terminalu do odbioru LNG w Rumunii. Najmniej prawdopodobną opcją był projekt White Stream, również omijający Turcję, ale zakładający budowę gazociągu z gruzińskiego wybrzeża przez Morze Czarne do Rumunii, z potencjalną odnogą na Ukrainie. Coraz bardziej zaawansowane prace nad South Stream oraz brak dostępu do odpowiednio wielkich złóż, regularne odsuwanie terminów, wzrastające koszty przy rosnącej niepewności popytu na gaz w Europie spowodowały, że spółka Shah Deniz w czerwcu 2013 r. podjęła strategiczną i długo oczekiwaną decyzję w sprawie przeznaczenia gazu eksploatowanego w kolejnej fazie rozbudowy złóż Shah Deniz. Konsorcjum zdecydowało, że gaz z tego złoża trafi do gazociągu TAP. Tym samym Gazprom osiągnął duży sukces dyplomatyczny, ponieważ najważniejszy cel South Stream – powstrzymanie dywersyfikacji dostaw gazu do Europy - został prawie w całości osiągnięty. Gaz z gazociągu TAP trafi na inne rynki i to w niewielkiej ilości, co nie niesie znaczącego uszczerbku dla interesów
  • 22. 22 Gazpromu. Odrzucenie Nabucco-West było efektem niechęci Azerbejdżanu do wchodzenia w konflikt z rosyjskim Gazpromem. Wpływ na tą decyzję miało także wygranie przez azerską państwową spółkę SOCAR przetargu, który pozwolijejprzejąćgreckąsieciągazowąiterminal LNG, co daje Azerbejdżanowi więcej opcji wyboru przyszłych rynków gazowych. Budowa gazociągu TANAP przez Azerbejdżan i Turcję oraz odrzucenie Nabucco West powoduje, że Południowy Korytarz nie będzie miał znaczenia geopolitycznego dla UE i staje się narzędziem realizacji głównie interesów Azerbejdżanu. Niepewna realizacja? Rezygnacja z budowy Nabucco spowodowała, że coraz częściej pojawiły się głosy sugerujące rezygnację także z projektu South Stream. Od czasu kryzysu w 2009 r. wciąż bowiem utrzymywał się niski popyt na gaz w Europie, a w dodatku Gazprom zaczął tracić na konkurencyjności na europejskim rynku na rzecz innych dostawców. To spowodowało, że coraz bardziej wątpliwa stawała się ekonomiczna zasadność budowy, kolejnej po Nord Streamie, rury. Eksperci podkreślali, że po oddaniu tej ostatniej Gazprom już obecnie odnotowuje dużą nadwyżkę przepustowości w stosunku do zakontraktowanego wolumenu gazu. W kwietniu 2013 r. Rosja zaproponowała budowę gazociągu Jamału II przez Białoruś i Polską, co przez część ekspertów zostało odebrane, jako pretekst do modyfikacji założeń projektu South Stream. Ze strony rosyjskiej konsekwentnie podkreślane jest jednak zainteresowanie projektem. Potwierdza to oficjalne rozpoczęcie budowy, które odbyło się 7 grudnia 2012 r. Wydarzenie miało charakter symboliczny, ponieważ realna budowa ma się rozpocząć w 2014 r. Wydarzenie miało dowieść prestiżowego zwycięstwa Gazpromu i pokazać, że projekt jest realizowany zgodnie z planem. Podobny charakter miała oficjalna inauguracja budowy w Bułgarii 31 października 2013 r. i 24 listopada 2013 r. w Serbii. Niemniej w tych przypadkach wydarzeniom towarzyszyły ważne ustalenia. Pierwszą ceremonię poprzedziło zawarcie nowego porozumienia precyzującego warunki finansowania bułgarskiego odcinka. Wbrew początkowym ustaleniom Sofia będzie pobierać opłaty tranzytowe już od pierwszego roku funkcjonowania gazociągu. Inauguracji w Serbii towarzyszyło podpisanie umowy o finansowaniu inwestycji i umowy o tranzycie, a dwa tygodnie przed ceremonią władze Serbii wydały pozwolenie na budowę gazociągu. Belgrad jako jedyny zgodził się na większościowy udział Gazpromu w joint venture, co wynika ze słabej pozycji negocjacyjnej Belgradu. Realizacja projektu mimo oczywistych i poważnych ekonomicznych wątpliwości, a w dodatku w okresie niesprzyjających okoliczności dowodzi dużej determinacji Kremla w realizacji przedsięwzięcia. Wydaje się, że strategiczna ranga gazociągu spowodowała, że projekt stał się „too big to fail” i rezygnacja z niego oznaczałaby dużą prestiżową porażkę Moskwy. Kontynuacja projektu mimo wątpliwej rentowności dowiodła, że kluczową motywacją Kremla są kwestie geopolityczne, w tym przede wszystkim stworzenie wygodnego narzędzia nacisku na władzę w Kijowie. Zasadne w tym kontekście jest pytanie o budowę South Stream w przypadku przejęcia ukraińskiej infrastruktury przesyłowej. Szef Gazpromu, Aleksiej Miller, deklarował, że w przypadku objęcia kontroli nad ukraińskimi gazociągami Rosja mogłaby w ogóle zrezygnować z realizacji South Streamu. Wyraźny zwrot prorosyjski Ukrainy w stronę Rosji w 2013 r. przed szczytem w Wilnie, który zaowocował odłożeniem ad acta podpisanie umowy stowarzyszeniowej wskazuje, że taki wariant nie jest wykluczony. Co prawda rabat na cenę gazu, jaki Kijów otrzymał w zamian za odstąpienie od podpisania umowy, nie przewidywał zbycia kontroli nad gazociągami, ale w sytuacji utrzymania fatalnej sytuacji gospodarczej i koniecznością dalszej pomocy ze strony Rosji, kolejne żądania Kremla mogą dotyczyć ukraińskich gazociągów. Paradoksalnie, jeśli na europejskim rynku gazu nie nastąpią znaczące zmiany, to nie Europa uzależni się bardziej od Gazpromu, ale to rosyjska spółka w jeszcze większym stopniu
  • 23. 23 będzie uzależniona od europejskiego rynku. Rozbudowa infrastruktury pozwalającej na pozyskiwanie gazu od innych dostawców, w tym z rynku LNG oraz postęp w budowie wspólnego rynku UE, powoduje coraz większą dostępność gazu w Europie spoza Rosji. Nie jest więc wykluczone, że jeśli Gazprom nie będzie oferował konkurencyjnej ceny, wybudowany gazociąg South Stream w dużej mierze może pozostać „suchy”. Co więcej budowa kosztownej infrastruktury powoduje, że rosyjski monopolista będzie miał ograniczone możliwości ekspansji na rynek azjatycki. Mimo deklarowanej od wielu lat dywersyfikacji kierunków eksportu gazu poprzez budowę lądowego połączenia w kierunku Azji Wschodniej, dotychczas rosyjski gaz trafia w niewielkiej ilości na ten rynek, jedynie poprzez terminal LNG we Władywostoku. South Stream a III pakiet energetyczny Istotnym problemem w realizacji projektu jest zarzut Komisji Europejskiej niezgodności umów zawieranych przez Rosjan i państwa tranzytowe (Austrią, Bułgarią, Chorwacją, Grecją, Słowenią, Węgrami i Serbią) z III pakietem energetycznym. Komisja w grudniu 2013 r. wniosła o zmianę porozumień, aby uwzględniały fakt, że Gazprom jako producent nie może być właścicielem i operatorem systemu przesyłowego. Komisja zwróciła także uwagę, aby zapewniony był swobodny dostęp stron trzecich do gazociągu oraz w transparentny sposób rozstrzygnięta kwestia taryf. Spór wokół South Streamu jest drugim strategicznym starciem między UE a Rosją dotyczącym unijnego prawa gazowego. Pierwszym jest rozpoczęte w 2012 r. i wciąż nierozstrzygnięte postępowanie antymonopolowe przeciw rosyjskiej spółce. Zarzuty Komisji zostały formalnie przedstawione w trakcie trwającego politycznego konfliktu na Ukrainie. W związku z tym często były odczytywane, jako sygnał o wykorzystywaniu sprawy South Stream w geopolitycznej grze z Rosją, ale należy mieć na uwadze fakt, że działania KE są wynikiem długofalowych działań UE na rynku gazu. Stanowisko KE, podobnie jak w przypadku zastrzeżeń dotyczących nadużywania pozycji rynkowej, spotkało się ze sprzeciwem Rosji, która podnosi, że jako państwo nienależące do UE, nie jeststronąIIIpakietuenergetycznego.Kremldąży do pełnej swobody dysponowania dostępem do gazociągu i jego przepustowością. Dlatego przedstawiciele Rosji zabiegają o wprowadzenie zapisu gwarantującego wyłączenie rosyjskich gazociągów spod unijnych regulacji do umowy Rosja–UE. Szanse na uwzględnienie postulatów Gazpromu są jednak niewielkie. Należy jednak podkreślić,żenawetnegatywnaopiniaKomisjinie jestwstaniezatrzymaćinwestycji,aconajwyższej utrudnić jej finansowanie. Stanowisko Komisji jest niezręczne przede wszystkim dla państw UE, które podpisały z Rosją umowę, a które nie mogą sobie pozwolić na otwarty konflikt wokół prawa UE. Obecnie starają się balansować, aby z jednej strony zachować zgodność gazociągu z III pakietem, a z drugiej wywiązać się ze zobowiązań wobec Gazpromu. Komisja ostrzegła, że jeśli Rosja odmówi renegocjacji umów z rządami, będzie musiała zalecić krajom członkowskim, by nie stosowały tych umów, ponieważ nie będzie to zgodne z prawem UE.  Paweł Musiałek – ekspert Fundacji Dyplomacja i Polityka
  • 24. 24 Wprowadzenie W czerwcu 2013 r. na łamach brytyjskiego dziennika The Guardian i amerykańskiego The Washington Post ukazała się seria artykułów przedstawiających skalę inwigilacji prowadzoną przez amerykańskie służby specjalne. Źródłem informacji okazał się informatyk Edward Snowden, były współpracownik CIA i NSA, który od kwietnia 2012 r. zbierał tajne dane wskazujące na przekraczanie kompetencji amerykańskich służb i ich rzekomo nielegalnych metod działania. Szpiegowanie obywateli Dokumenty dostarczone przez Snowdena ujawniały, że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa systematycznie gromadziła dane milionów użytkowników telefonii komórkowych w USA, w tym informacje dotyczące lokalizacji i treści rozmów. Upubliczniono m.in. istnienie tajnego programu PRISM, dającego pełny i niekontrolowany dostęp rządowym agencjom do informacji zawartych na serwerach takich potentatów IT, jak Microsoft, Facebook, Yahoo, Google, YouTube, Apple. Komputerowy system X-Keyscore umożliwiał z kolei wgląd rządowym analitykom do prywatnej mailowej korespondencji Amerykanów, czatów, historii przeglądania stron internetowych i śledzenia transakcji pieniężnych bez uprzedniej autoryzacji sądowej, dzięki czemu tworzono wyszukane modele społecznych powiązań danej osoby, mogące określić jej profil i lokalizację. Krótko po opublikowaniu tych informacji prezydent Barack Obama zapewnił w jednym z wywiadów, że „nikt nie szpieguje Amerykanów”, ale James R. Clapper, dyrektor National Intelligence wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że informacje uzyskiwane za pomocą tych programów „wykorzystywane są do obrony kraju przed rozmaitymi zagrożeniami”, czym potwierdził fakt inwigilacji. Sensacyjnymi okazały się doniesienia o szpiegowaniu obywateli w innych państwach. NSA miała pozyskiwać dostęp do systemów telefonii komórkowych, m.in. w Chinach, Brazylii, Australii, Niemczech, Francji, Holandii i krajach skandynawskich. Przy tym dostęp ten często odbywał się przy aprobacie służb inwigilowanego kraju. Przykładowo niemiecka agencja bezpieczeństwa Bundesverfassungsschutz miała systematycznie przesyłać dane osobowe niemieckich rezydentów do NSA i CIA w zamian za informacjedotycząceszpiegostwawsieci.Według doniesień Snowdena amerykańska Agencja Bezpieczeństwa dziennie potrafi zgromadzić informacje z ponad 20 milionów rozmów telefonicznych w Niemczech, a w Hiszpanii tylko w grudniu 2012 r. zgromadzono ponad 60 milionów takich danych. Dopuszczano się również szpiegostwa gospodarczego inwigilując firmy handlujące surowcami naturalnymi, jak brazylijski Petrobras. Szpiegowanie przywódców innych państw Prawdziwą konsternację wywołały w mediach doniesienia o szpiegowaniu przez amerykańskie dr Rafał Wordliczek 5. Medialna wrzawa, niewiele znaczące skutki. Konsekwencje afery Snowdena. W połowie roku 2013 światem wstrząsnęły informacje dotyczące ogromnej inwigilacji obywateli, jaką miały prowadzić amerykańskie służby specjalne. Źródłem przecieku okazał się pracujący w CIA informatyk - Edward Snowden. Oburzenie było tym większe, że szpiegowaniu podlegać mieli także przywódcy innych państw. Pomimo dużej medialnej nośności afera podsłuchowa dotychczas jednak nie przyniosła poważnych konsekwencji ani w polityce wewnętrznej, ani międzynarodowej USA.
  • 25. 25 agencje rządowe przywódców i instytucji innych państw. Media doniosły o podsłuchiwaniu m.in. ambasady Unii Europejskiej w Waszyngtonie, europejskich przedstawicieli przy ONZ w Nowym Jorku, Komisji Europejskiej w Brukseli, przechwytywano tajne rozmowy dyplomatów podczas szczytu G-20 w Londynie w 2009 r. i Toronto w 2010 r. We wrześniu z informacji udostępnionych przez Snowdena wynikało, że obiektem inwigilacji było 35 światowych przywódców, w tym prezydent Brazylii Dilma Rousseff i jej najbliżsi współpracownicy, prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto, a także sama kanclerz Niemiec Angela Merkel. Biały Dom zaprzeczył tym doniesieniom stwierdzając, że kanclerz nie była i nie będzie podsłuchiwana. Inny tajny program o nazwie Stateroom zakładał przechwytywanie informacji telefonicznych z ministerstw w 80 państwach na świecie dzięki nadajnikom zamontowanym w siedzibach amerykańskich ambasad i konsulatów. Program przeprowadzany przez amerykańskie misje dyplomatyczne na polecenie NSA i CIA pozwalał na dogłębną inwigilację pod przykryciem oficjalnych akredytacji i immunitetów. Do monitorowania niemieckich agencji rządowych i członków Bundestagu wykorzystywana była między innymi amerykańska ambasada w Berlinie, zlokalizowana tuż przy Bramie Brandenburskiej. SamEdwardSnowdenjeszczeprzedujawnieniem światu informacji dotyczących nieprawidłowości w pracy amerykańskich służb specjalnych uciekł do Hong Kongu. Po wybuchu skandalu, E. Snowden w wywiadzie dla The Guardian ujawnił, żetoonjestźródłemtychsensacyjnychinformacji. Powiedział też, że jedynym jego motywem jest chęć poinformowania światowej opinii publicznej o powszechnym niebezpieczeństwie inwigilacji. 14 czerwca 2013 r. postawiono mu oficjalne zarzuty kradzieży rządowej własności i ujawniania tajnych informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego, co zgodnie z amerykańskim prawem jest formą szpiegostwa. W dniu unieważnienia przez Stany Zjednoczone paszportu Snowdena i wydania nakazu ekstradycji, bohater afery uciekł do Moskwy, gdzie przez ponad miesiąc przebywał w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo, aż do czasu uzyskania rosyjskiego azylu. W międzyczasie starał się o uzyskanie azylu w 26 krajach, jednak żaden nie przyjął podania amerykańskiego whistblowera. Będąc w Moskwie Snowden dalsze tajne dokumenty, które zdołał wykraść podczas swojej pracy dla NSA, a których, jak sam twierdzi, jest około miliona. Amerykanin uzyskał poparcie dla swoich działań ze strony Juliana Assange’a, założyciela WikiLeaks i organizacji kontrolujących swobody obywatelskie, m.in. od Amnesty International, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka oraz Transparency International. Inwigilacja nie od dziś W Stanach Zjednoczonych po aferze Snowdena rozgorzała dyskusja na temat prawa do prywatności obywateli i ewentualnych jego naruszeńprzypozyskiwaniuosobistychinformacji przezsłużbyspecjalne.SekretarzstanuJohnKerry przyznał,żewniektórychprzypadkachNSAmogła „posunąć się za daleko w swojej działalności”. Niemniej szef NSA gen. Keith Alexander broni programu PRISM twierdząc przed senacką komisją, że umożliwił on powstrzymanie wielu groźnych przestępców i terrorystów zarówno w USA, jak i w innych krajach. Przypomniał, że dzięki internetowej inwigilacji udało się zapobiec zamachom przygotowywanym przez Nadżibullaha Zaziego, Afgańczyka mieszkającego w Stanach Zjednoczonych, który przyznał się do planowania samobójczych ataków terrorystycznych w Nowym Jorku. Generał i część polityków z Waszyngtonu oskarżyła Snowdena o nadwyrężenie bezpieczeństwa kraju. Sama amerykańska opinia publiczna jest podzielona w ocenie wydarzeń. W ostatnim sondażu Pew Research Center 55% badanych stwierdziło, że Snowden naruszył publiczny interes Ameryki ujawniając tajne dokumenty. Pomimo dużej medialnej nośności afera podsłuchowa, którą wywołały informacje przekazywane przez Edwarda Snowdena, nie przyniosła dotychczas poważnych konsekwencji ani w polityce
  • 26. 26 wewnętrznej, ani międzynarodowej USA. Towarzyszący wydarzeniu szum medialny nie odpowiadawięcrealnemuznaczeniuwydarzenia. Przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych korzystaniezpodsłuchuwcelachbezpieczeństwa jest znaną opinii publicznej praktyką. Pierwsze masowe inwigilacje sięgają czasów między I a II wojną światową, kiedy w latach prohibicji za pomocą podsłuchów próbowano złapać przemytników alkoholu, a w okresie pierwszej czerwonej gorączki wytropić komunistów i anarchistów. Po II wojnie światowej metody inwigilacji stają się coraz szerzej stosowane ze względu na rozwój dotychczasowych służb specjalnych, w tym FBI, jak i dzięki powstaniu nowych instytucji, w tym CIA i NSA. W latach 70. XX w., dzięki działalności senackich komisji opinia publiczna dowiedziała się, że od lat 50. masowo inwigilowano setki tysięcy osób podejrzewanych o działalność zagrażającą bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych. Wspomnieć należy chociażby o trwającym wiele lat programie FBI COINTELPRO, podczas którego infiltrowano studentów, działaczy ruchów obywatelskich, imigrantów, itp. Jednocześnie od tego czasu mamy do czynienia z próbami usankcjonowania działalności służb specjalnych, które mogą naruszać konstytucyjne swobody obywatelskie. Po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. nastąpiła kolejna fala zmożonej aktywności agencji. Ustawy PATRIOT, Protect America oraz poprawka wniesiona do ustawy FISA umożliwiły tajnymsłużbomswobodniejszydostępdodanych obywateli. Zmiany legislacyjne usprawiedliwiane były ideą narodowej strategii bezpieczeństwa i prewencyjnym działaniem przeciw aktom terroryzmu. Konsekwencje w polityce wewnętrznej Rozwój sprawy Snowdena, gdzie po serii pierwszych informacji sprawa ta straciła na dynamice, dowodzi, że dla wielu Amerykanów takie metody działań służb nie budzą dużych emocji. Edward Snowden nie okazał się na tyle ważną personą, aby oddalić przeciętnego Amerykanina od problemów wewnętrznych, z jakimi borykają się obecnie Stany Zjednoczone. Po pierwszych sensacyjnych doniesieniach o powszechnej inwigilacji sprawa ta ustąpiła miejsca problemom z przyjęciem ustawy budżetowej, wdrażaniem nowego systemu opieki zdrowotnej, czyli tym, co bezpośrednio dotyka każdego obywatela. Świadczy to o tym, że ranga tego wydarzenia najwyraźniej nie jest, aż tak istotna jak próbują to przedstawić niektóre media i środowiska. Nagłośnienie sprawy było w dużej mierze efektem wakacyjnego okresu, na który przypadł rozwój afery, a który sprzyja nagłaśnianiu spraw mających drugorzędne znaczenie. Naruszenieswobódobywatelskichorazwolności, będącej fundamentem Ameryki, miało, w ocenie wielu komentatorów, spowodować utratę popularności Baracka Obamy. Tymczasem sprawa Snowdena w bardzo niewielkim stopniu nadszarpnęła wizerunek Prezydenta USA. Główne media i ośrodki opiniotwórcze nie wiązałysprawypersonalniezObamą,wwiększym stopniu obarczając odpowiedzialnością jego administrację. Do tego zmierzali również doradcy medialni Prezydenta wskazując, że nie jest on w stanie w pełni kontrolować ogromnej machiny administracyjnej, w tym wszystkich operacji służb specjalnych. Należy jednak przypuszczać, że prawdopodobnie posiadał on wiedzę przynajmniej o inwigilacji najważniejszych przywódców. Pierwszy czarnoskóry prezydent Stanów Zjednoczonych, a więc postać symboliczna, cieszy się jednak na tyle dużą popularnością i silną pozycją medialną, że sprawa podsłuchów nie powinna obciążyć jego karty w historii kraju. Afera podsłuchowa jest jednak prestiżową porażką Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy na taką skalę pracownik służb specjalnych ukradł i upublicznił tajne materiały. Podobna sytuacja miała miejsce przy aferze WikiLeaks, ale w tym przypadku szeregowy Bradley Manning dostarczający tajne dokumenty został aresztowany i skazany za kradzież własności państwowej. Afera Snowdena jest bardziej dotkliwa wizerunkowo dla Waszyngtonu,
  • 27. 27 ponieważ jej główny bohater uciekł z USA do Hong Kongu, a następnie do Rosji, próbując wcześniej znaleźć schronienie w krajach Ameryki Łacińskiej, również tak nieprzychylnych Stanom Zjednoczonym jak Ekwador, Wenezuela, czy Boliwia. Dlatego wydaje się, że Amerykanie w dalszym ciągu będą podejmowali działania celem ściągnięcia Snowdena do USA i osądzenia go pod zarzutem dokonania zdrady. Konsekwencje międzynarodowe Z dokumentów udostępnionych przez Edwarda Snowdena świat dowiedział się, że obiektem zainteresowaniaamerykańskichsłużbspecjalnych byli nie tylko obywatele amerykańscy, ale także innych narodowości w wielu różnych krajach. W mediach bardzo często pomija się jednak fakt, że przy gromadzeniu danych o obywatelach poza USA głównym źródłem dostarczającym informacje są lokalne służby krajowe, a więc nie tylko NSA czy CIA, na które zrzuca się odpowiedzialność. Rola „Sojuszu Pięciorga Oczu” (Five Eyes), czyli porozumienia pomiędzy tajnymi służbami Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i Kanady o wymianie informacji zawartego jeszcze pod koniec lat 40. XX w. oraz ich kooperacja z innymi krajami pokazuje, że współpraca wywiadów jest standardem dzisiejszej rzeczywistości politycznej na świecie, a inwigilacja zjawiskiem powszechnym. Podsłuchiwanie przywódców i polityków obcych państw nie jest również praktyką dotychczas nieznaną w polityce międzynarodowej. Nie ma wątpliwości co do tego, że doniesienia z pierwszej ręki od osób decyzyjnych w kraju są najbardziej pożądanymi przez wywiad i każde liczące się państwo dąży do tego, aby uzyskać jak najbliższe kanały dostępu do najwyższych rangą polityków. Nadszarpnięcie zaufania ze strony sojuszników Stanów Zjednoczonych jest jedną z najważniejszych konsekwencji afery podsłuchowej,aleniewydajesiębyćonaznaczącą dla pozycji USA na świecie. Mocno podkreślana przez media reakcja kanclerz Angeli Merkel na informacje dotyczące jej podsłuchiwania wydaje się być jedynie grą pozorów. „Musimy mieć zaufanie do naszych partnerów; szpiegowanie swoich przyjaciół jest niedopuszczalne” – mówiła kanclerz. Angela Merkel rzeczywiście mogła być zdziwiona podsłuchem, aczkolwiek przesadą jest „zszokowanie” inwigilacją, o czym donosiły niektóre media. Rozpoczynająca trzecią kadencją szefowa niemieckiego rządu bardzo dobrze zna realia pracy wywiadowczej i zdaje sobie sprawę, że takie praktyki są domeną każdych służb specjalnych. Ponadto zbyt wiele wzajemnych interesów łączy Niemcy i Amerykę, by ta kwestia mogła poważnie wpłynąć na wzajemne relacje. Afera nie spowodowała więc oziębienia stosunków czy zmian w polityce Berlina wobec Waszyngtonu, aczkolwiek z uwagi na posiadanie wielu wrażliwych informacji przez Snowdena nie można wykluczyć, że sprawa będzie rozwojowa. Sprawa inwigilacji została wykorzystana propagandowo przez antyamerykańskie rządy latynoskich prezydentów. Przebywający w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo Snowden starał się o azyl w krajach Ameryki Łacińskiej. W lipcu w Moskwie przebywał prezydent Boliwii Evo Morales, który po śmierci Hugo Chaveza pretenduje do bycia przywódcą latynoskim przeciwko Stanom Zjednoczonym. Istniała obawa, że w drodze powrotnej do La Paz zabierze on na pokład Snowdena, dlatego zmuszono prezydencki samolot do lądowania w Wiedniu. Po przeszukaniu stwierdzono, że bohatera afery nie było w samolocie. Rosja całą sytuację uznała za skandal, który, zdaniem Kremla, dowodził, że Europa jest na usługach Ameryki, która w realizacji swoich interesów nie cofnie się nawet przed upokorzeniem głowy państwa. Należy jednak zwrócić uwagę, że kryzys w stosunkach amerykańsko-boliwijskich trwa od 2006 r., kiedy prezydentem został Morales. Sprawa Snowdena nie była więc bezpośrednim źródłem napięcia relacji z Waszyngtonem, a jedynie służyła Moralesowi do celów propagandowych. Tą samą retoryką posłużył się także prezydent Rosji. Władimir Putin wykorzystał incydent z prezydentem Boliwii do udowodnienia egoistycznej postawy Stanów Zjednoczonych w polityce międzynarodowej i promocji Rosji,
  • 28. 28 jako państwa sprzyjającego interesom regionu Ameryki Południowej. Podsumowanie Sprawa podsłuchów ujawniona przez Edwarda Snowdena, jak wskazuje prof. Zbigniew Lewicki może być elementem gry wywiadów prowadzących do osłabienia Stanów Zjednoczonych. Jest zagadką dlaczego świetnie opłacany trzydziestolatek nagle przechodzi na stronę antyamerykańską i mówi o tym, że leży mu na sercu dobro obywateli amerykańskich. To są jednak pytania, na które oddaleni od kulis polityki ludzie, czy nawet obserwatorzy sceny politycznej mogą tylko dywagować. Racje ma dr Grzegorz Kostrzewa – Zorbas, który skomentował sprawę mówiąc o „globalnym teatrze rozgrywanym przed zdumionymi oczami społeczeństw, które nie znają się na polityce i rządzącymi nią regułami”. Wiedzą o nich tylko gracze polityczni, a reszta porusza się w tej materii po omacku bazując na informacjach z drugiej i trzeciej ręki. Dlatego afera miała większy rezonans dla opinii publicznej niż w realnej polityce. Ujawnione praktyki amerykańskich służb specjalnych pokazują jak wygląda współczesny świat i międzynarodowa polityka. Państwa, które reguł tych nie przyjmują same odcinają się od źródłem informacji. Sama afera nie zmieni metod działalności służb, aczkolwiek zmusi ich do lepszych zabezpieczeń i bardziej dyskretnych mechanizmów pozyskiwania informacji. dr Rafał Wordliczek – ekspert Fundacji Dyplomacja i Polityka współpraca – Agnieszka Nowak, analityk Fundacji Dyplomacja i Polityka
  • 29. 29 Wprowadzenie Niespodziewana rezygnacja papieża Benedykta XVI z posługi Piotrowej, zapowiedziana przed gronem kardynałów w dniu 11 lutego 2013 r. w Watykanie, a następnie przekazana światu przez media, postawiła po raz pierwszy świat katolicki i Kościół przed faktem dotąd niespotykanym. Niespełna ośmioletni pontyfikat wybitnego „papieża teologa” – niedocenianego i wielokrotnie niesłusznie krytykowanego za zarządzanie Kościołem – zakończył się w sposób niecodzienny. Niespodziewana decyzja Benedykta XVI pozwoliła jednak ocenić jego dokonania w sposób bardziej zrównoważony i neutralny. Nawet najwięksi przeciwnicy papieża uznali jego gest za godny prawdziwego męża stanu, a poczucie odpowiedzialności za Kościół, którym się kierował za cenne przesłanie dla współczesnego świata. Tym niemniej stan niepewności, troski o przyszłość Kościoła i stawiane znaki zapytania o kierunek dalszej strategii zdominowały przekaz medialny. Stolica Apostolska i Kościół katolicki znalazły się porazpierwszyodśmierciJanaPawłaIIwcentrum zainteresowania mediów całego świata. Wskazywano na pozytywne procesy wewnątrz samegoKościołaimożliwościzwiązanezwyborem nowego następcy Świętego Piotra. Analizy, spekulacje medialne i wskazywanie faworytów wśród kardynałów (papabile), zwłaszcza po efektywnym opróżnieniu katedry Św. Piotra (po 28 lutego 2013 r.), uwzględniały globalny i powszechny charakter Kościoła katolickiego. Rozważano możliwość wyboru kandydata spoza Europy, choć początkowo uznawano takie rozwiązanie za mniej prawdopodobne po dwóch niewłoskich pontyfikatach. Bardziej wnikliwi obserwatorzy utrzymywali jednak, iż sytuacja dojrzała do podkreślenia uniwersalnego przekazu Kościoła, jego pasterskiej i misyjnej roli w świecie. Zaznaczano w związku z tym, iż od kilkunastu lat epicentrum świata katolickiego przeniosło się z Europy na nowe kontynenty, zwłaszcza pod względem liczby wyznawców (3/4 katolików mieszka poza Europą), jak również ilości powołań i rozbudowy struktur kościelnych. Wybór przez Kolegium Kardynałów 77-letniego arcybiskupa Buenos Aires, Jorge Maria Bergoglio, na 266. następcę Świętego Piotra był zaskoczeniem nie mniejszym, niż wybór 35 lat temu arcybiskupa Krakowa. Wprawdzie Bergoglio znajdował się na liście potencjalnych kandydatów, a Amerykę Łacińską uznawano od dawna za najbardziej obiecujący dla Kościoła kontynent (z liczbą katolików sięgającą prawie 500 milionów, w stosunku wobec 300 milionów w Europie) to jednak z uwagi na zaawansowany wiek argentyński kardynał nie był postrzegany jako faworyt. Ukazanie się papieża w dniu 13 marca w loży błogosławieństw Bazyliki Świętego Piotra, proste i serdeczne gesty pozdrowienia skierowane do zgromadzonych wiernych oraz wybranie imienia Franciszek wyznaczyło od razu nowy, bardziej otwarty styl pontyfikatu. Wielu komentatorów z niedowierzaniem odnotowywała wybór argentyńskiego jezuity o włoskich korzeniach na nowego papieża upatrując w tym znak czasu, nie koniecznie prowadzący do pozytywnych rozwiązań dla Kościoła. Lewicowe media niemal dr Krzysztof Strzałka 6. Papież Franciszek i nowy pasterski wymiar działalności Stolicy Apostolskiej Niespodziewana decyzja Benedykta XVI postawiły Kościół Katolicki w sytuacji dotąd niespotykanej. Wybór na Stolicę Piotrową dnia 13 marca 2013 r. argentyńskiego kardynała Jorge Maria Bergolio i jego proste oraz serdeczne gesty pozdrowienia skierowane tego wieczoru do zgromadzonych wiernych wyznaczyło nowy, inny styl pontyfikatu.
  • 30. 30 od razu wyciągnęły niesprawdzone i, jak się później okazało, nieprawdziwe informacje o współpracy Jorge Bergolio z reżimem argentyńskich generałów w latach 70-tych. Nie przeszkodziło to tym samym środowiskom po kilku miesiącach nowego pontyfikatu uczynić z papieża „rewolucjonistę” i swojego „pupila”, przede wszystkim za sprawą interpretacji wyrwanych z kontekstu publicznych wypowiedzi Franciszka dotyczących kwestii etycznych i moralnych. Pierwsze tygodnie potwierdziły, iż nowy pontyfikat będzie oznaczał dla Kościoła i świata nową jakość. Widocznym było, że stanie on pod znakiemjezuickiejsłużby,ubóstwaŚw.Franciszka, prostoty gestów i wezwań do pokory, miłości i miłosierdzia. Papież Franciszek przywykły do prostego trybu życia i pracy w Argentynie, bezpośrednich kontaktów oraz bycia blisko wiernych - starał się zaadoptować te mechanizmy do warunków działalności w Watykanie. Zrezygnował z zamieszkania w Pałacu Apostolskim na rzecz skromnej rezydencji w Kolegium Św. Marty. Porusza się najczęściej pieszo. Komunikuje bezpośrednio swoje polecenia oraz stara się osobiście odpowiadać na listy i prośby do niego kierowane. Komunikację ze światem umożliwia papieżowi Franciszkowi także uruchomiony niemal natychmiast po inauguracji pontyfikatu profil na Tweeterze, który cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem internautów (ponad 11 milionów wpisów do końca 2013 r.), co wzmacnia zainteresowanie jego działalnością. W uroczystościach z udziałem papieża Franciszka w 2013 roku w Watykanie (audiencje generalne, spotkania na modlitwie Anioł Pański, Msze Święte) wzięła udział rekordowa liczba ponad 6,6 mln osób. Stanowi to dwukrotnie więcej niż w okresie pontyfikatu poprzedniego papieża Benedykta XVI. Duszpasterska odnowa Kościoła w duchu Św. Franciszka i Św. Ignacego Papież „pochodzący z końca świata” poprzez proste gesty, serdeczność oraz pozytywny i spontaniczny przekaz słowny potrafił niemal od razu ująć i zachwycić świat nie tylko wierzących, czego wyrazem są wielotysięczne tłumy obecne na modlitwach, audiencjach generalnych, czy też publicznych nabożeństwach. Bezpośredni styl zarówno w działaniu, jak i w codziennych homiliach, częsty uśmiech na twarzy, solidarność z cierpiącymi i potrzebującymi zjednują papieżowi ogromną popularność i sympatię oraz świadczą o „pasterskim” charakterze nowego pontyfikatu. Czy z tych zewnętrznych świadectw można wysnuć jednak prawdziwy program nowego papieża? Niektórzy sądzą, iż sam wybór imienia Franciszek, jezuicki rodowód Ojca Świętego oraz jego argentyńskie doświadczenie są przekonującymi wskazówkami, aby rozpoznać wnichcharakternowegookresuwżyciuKościoła. Wydajesię,żejestwtymsporoprawdy.Wkażdym razie powyższe elementy, pierwsze publiczne wystąpienia, dotychczasowe homilie i dwa oficjalne dokumenty papieskie (encyklika Lumen fidei – Światło wiary - z 5 lipca 2013 r. i adhortacja apostolska Evangelii gaudium - Radość ewangelii - z 24 listopada 2013 r.) świadczą o dość jasnym przesłaniu, jakie się wyłania na przyszłość. Kościół Franciszka to „kościół ubogi dla ubogich”, samarytański, przemawiający prostym, zrozumiałym dla wszystkich językiem, Kościół pokorny i otwarty, bliski cierpiącym i poszukującym, wyciągający rękę do wątpiących i bardziej miłosierny, niż potępiający. Niewątpliwie taki pastoralny i duszpasterski charakter nowego pontyfikatu jest wyrazem nowego spojrzenia na Kościół i jego potrzeby, na Kościół nie jako instytucję, ale wspólnotę wszystkich wierzących: osób konsekrowanych, świeckich oraz poszukujących. Wezwanie papieża do skupienia się na podstawach wiary, wyjaśniania jej poprzez nowe i proste formy przekazu oraz osobiste świadectwo jest wezwaniem do odnowy i reformy. Adhortacja „Radość ewangelii” powstała na zakończenie „Roku Wiary” (ogłoszona 24 listopada 2013 r.) i będąca efektem pracy Synodu Biskupów na temat nowej ewangelizacji (z października 2012 r.) wyraża w sposób najpełniejszy programowe tezy nowego papieża.