2. Działo się to dawno temu, gdy
tereny dzisiejszego Mstowa porastały
bujne lasy a w nieopodal płynącej
rzece ryb było tyle, iż radosna
dzieciarnia łapała je gołymi rękoma. W
okolicy tej mieszkały dwie rodziny
zwaśnione ze sobą od wielu lat. W
jednej rodzinie urodził się syn, a w
drugiej córka. Gdy młodzi dorośli
zakochali się w sobie. Jednak skłócone
rodziny nie dopuszczały do ich spotkań.
Pewnego razu młodzi jednak
przechytrzyli swoich rodziców, uciekli
potajemnie i zamieszkali w leśnej
chacie. Ich szczęście nie trwało jednak
długo.
3. Ojciec dziewczyny odnalazł młodych kochanków i bezlitośnie
pozbawił życia! Nawet po tym makabrycznym zabójstwie rodzice nie
pozwolili, by młodzi spoczęli w jednym grobie. Ciało chłopca
pochowano na szczycie góry w Zawadzie, natomiast ciało dziewczyny
na górze "Dobra" w Wancerzowie. Miejscowość, która powstała
między tymi dwoma mogiłami nazwano Zemstowem, a po pewnym
czasie nazwa to przekształciła się w obecny Mstów. Ponoć do tej pory
w dzień zbrodni, która zakończyła życie dwojga kochanków można
późnym wieczorem zobaczyć radosne pląsy dwóch zjaw, które w
pewnej chwili w rozpaczy rozdzielają się i udają do swych grobów.
4. Dawno, dawno temu
nieopodal rzeki na terenie
dzisiejszego Mstowa mieszkała
stara kobieta z młodą, piękną
córką. Jednego roku kobieta
ciężko zachorowała. Ostatnią
deską ratunku miała być woda,
cudowna woda z pobliskiego
źródełka. Wysłała więc tam
swoją córkę, by przyniosła jej
uzdrawiającej wody.
Dziewczyna ochoczo przystała
na to, lecz będąc u źródła
spotkała dawno niewidzianego
ukochanego. Oboje padli sobie
w ramiona. Dziewczyna
zupełnie zapomniała o swojej
chorej matce. Mijały godziny a
chora kobieta coraz bardziej
niepokoiła się o los swojej córki.
5. Ostatkiem sił zwlokła się z posłania i
dotarła pełna trwogi o los dziecka
do źródła. Tam jej oczom ukazał się
sielski widok. Oto jej wyrodna córka
czule obejmowała swojego
kochanka, zupełnie zapomniawszy o
swojej umierającej matce. Widząc to
kobieta przeklęła młodych, by w
skałę się zamienili, co poskutkowało
natychmiastowym spełnieniem. Od
tej pory stoi więc para kochanków w
kamiennym uścisku i stać tak będą,
aż po dzień sądny. A nieopodal tej
skały na brzegu rzeki bije w dalszym
ciągu cudowne źródełko opłakując
od wieków skamieniałą parę .
7. Zamek Mirowski został
zbudowany za czasów Kazimierza
Wielkiego na miejscu
wcześniejszego grodu. Początkowo
jako jednopiętrowa budowla
otoczona murem obronnym,
należąca do rodu Lisów. W roku
1489 roku posiadłość nabyli
Myszkowscy od ówczesnego
właściciela Piotra z Bnia, którzy to
zamek rozbudowali czyniąc z niego
swoją rodową siedzibę. Gdy jednak
po latach zamek stał się
niewystarczający dla Myszkowskich
sprzedali ją Korycińskiemu a on w
1787 roku rodowi Micińskich. Po
potopie szwedzkim Orle gniazdo
zostało opuszczone i opadło w
ruinę.
8. Legenda oLegenda o ddwóchwóch bbraciachraciach
W dawnych wiekach pobliskie Bobolice i Mirów
były własnością dwóch braci. Bracia byli tak do siebie
podobni, że służba nie mogła ich odróżnić. Żyli obaj
dostatnio, gromadząc w podziemnym tunelu, łączącym
oba zamki, skarby przywiezione z wypraw wojennych.
Strzegła ich okrutna czarownica o czerwonych ślepiach
oraz zły duch wcielony w złośliwego psa. Oto pewnego
razu jeden z braci przywiózł z wyprawy wojennej
urodziwą brankę, w której zakochał się od pierwszego
wejrzenia drugi z braci Zazdrosny wojak wtrącił piękną
pannę do lochu pod nadzór czarownicy. Drugi z braci
ulitował się nad niedolą nieszczęsnej branki i kiedy
czarownica odleciała na Łysą Górę, wszedł do
podziemi, by pocieszyć nieszczęśliwą kobietę
9. Zazdrosny brat usłyszawszy warczenie psa, wbiegł
wściekły do lochów z obnażonym mieczem. Kiedy ujrzał
kochankę w objęciach brata, opanowany szatańską
zawiścią, jednym ciosem miecza zadał mu śmierć. Po
tej zbrodni nie mógł jednak zagłuszyć wyrzutów
sumienia. Bratobójstwo ciążyło na nim jak
przekleństwo. Kiedy próbował trunkiem zagłuszyć
wyrzuty sumienia, rozszalała się burza i jedyny piorun,
jaki wyrwał się ze skłębionych chmur poraził go
śmiertelnie. Śliczna branka pozostała w lochach, gdzie
nadal strzeże jej czarownica, odstraszająca każdego
śmiałka, który chciałby uwolnić nieszczęsną
dziewczynę.
11. Na zamku w Bobolicach straszą pewne białe damy.
Jedną z nich jest ruska księżniczka, którą przywiózł z wojny na
Rusi i poślubił pan z Bobolic. Nieszczęsna kobieta jednak
zakochała się z wzajemnością w bracie swego męża, który
władał w pobliskim Mirowie. Kochankowie spotykali się
potajemnie w podziemiach łączących oba zamki do czasu, aż
cała rzecz się wydała i spotkała ich za to kara. Pan z Bobolic
zabił brata a niewierną żonę zamurował w lochach. Do dziś, na
istniejącym jeszcze kamiennym balkonie wieży, tzw.
jaskółczym gnieździe, w północno zachodniej stronie zamku
pokazuje się nocami biała postać księżniczki. Patrzy ona przez
pewien czas na mirowski zamek, a następnie znika cicho wśród
ruin. Legenda ta, być może oparta jest na historycznym fakcie -
swego czasu jeden z Krezów, właściciel zamku w Bobolicach w
istocie porwał ruską księżniczkę Maruchnę.
Inna legenda o Bobolicach mówi o trzech białych damach
pokazujących się na zamku. Kobiety, których duchy snują się
po ruinach, żyły w niespokojnych czasach za panowania
księcia Władysława Opolczyka. Podczas jednego z wrogich
napadów na zamek, aby uniknąć hańby rzuciły się ze skały w
przepaść.
12.
13. W podziemiach olsztyńskiego zamku ukryty jest skarb, skarbu
strzeże czarne psisko. Dobrzy ludzie, którzy go spotykają wracają
z podziemi ze złotem, źli nie wracają już nigdy. Mówi się o
biednym pastuszku, który szukał w zamkowych podziemiach
zaginionej owieczki, a zamiast niej spotkał psa-strażnika. Wrócił
do domu odnalezioną owieczką ale też z workiem złota.
Zazdrosny sąsiad poszedł tą samą drogą, którą opisał mu
pastuch, ale nigdy już do domu nie wrócił. Olsztyński skarb jest
podobno fortuną pewnego szlachcica, który uciekł z rodzinnego
domu, gdyż szykowano mu życie w klasztorze. Ponieważ nie czuł
do tego powołania ukradł ojcu pieniądze i jakieś kosztowności i
ruszył w świat w poszukiwaniu swego przeznaczenia.
14. Rodzic wysłał w trop za nim swoich ludzi. Znaleźli go koło
Olsztyna, a że nie chciał wracać po dobroci, użyli w stosunku do
niego siły. Młodzieniec bronił się dzielnie, ale zginął podczas
walki. Cały majątek, jaki miał przy sobie, zaszyty w szatach,
został razem z nim pochowany na terenie zamku. Zdarza się, że
okoliczne dzieciaki wchodzą do podziemi zamku, bo wpada im
tam piłka, albo mają nadzieję znaleźć skarb. Trzeba im wiedzieć,
że czyha tam na nie duch, nazywany od skarbu "Mamona", który
łapie dzieci wędrujące pod ziemią i zamienia je w skrzaty, które
usługują w jego podziemnych apartamentach.
15. Maćko Borkowic herbu Napiwon wojewoda poznański już jako
młody szlachcic zaskarbił sobie łaski panującego wtenczas
Kazimierza Wielkiego . Jednak, kiedy po zawiązaniu konfederacji w
1352 r. przez zbuntowanych panów wielkopolskich stanął na ich
czele, nie pomogły żadne względy i został skazany na banicję.
Wkrótce za pozwoleniem króla wrócił z wygnania, lecz o
posłuszeństwie już nie myślał. Wpierw zaczął dawać schronienie
różnego rodzaju złodziejom i rozbójnikom, by później stanąć na ich
czele. Król z szacunku dla jego ojca, napominał i karcił go łagodnie
a następnie tracąc cierpliwość zmusił do złożenia przysięgi na
wierność i posłuszeństwo. Maćko jednak przysięgi nie zamierzał
dotrzymać. Zniecierpliwiony król rozkazał więc pojmać go i spuścić
do podziemi olsztyńskiego zamku. Raz dziennie wieko prowadzące
do podziemi unosiło się a więzień otrzymywał wiązkę słomy i czarkę
wody. Niepokorny młodzieniec przez 40 dni konał w mękach,
wyjadając własne ciało. Od tego czasu przy pełni księżyca słychać
dochodzące z podziemi odgłosy, które pierwotnie głuche i trudne
do określenia z czasem stawały się coraz wyraźniejsze. Ponoć do
dziś słychać pojękiwania i brzęk kajdan a po zamku w ten czas snuje
się cień barczystego szlachcica z sumiastym wąsem.