Ugotowanie obiadu to jest sztuka. Sztuką jest umiejętne jego podanie. Można się cieszyć tym, że udało się nie wylać zupy albo obrać ziemniaki. „Gospoda Jaskółeczka” jest właśnie tym miejscem, w którym osoby ze schorzeniami psychicznymi mogą się zrealizować. Mają swoje obowiązki i muszą się z nich rozliczyć.
2. H rojekt
P
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Monika Kucia
Gospoda Jaskółeczka
Na obiady przychodzą tu pracownicy okolicznych biur, lekarze, nauczyciele. Pani Grażyna,
która pracuje w Centrum Informacji dla osób niepełnosprawnych przy Urzędzie Miejskim,
codziennie jada obiady w „Jaskółeczce”. Bierze też do domu na kolację naleśniki i inne dania.
– Jest tanio i smacznie – zachwala. – Bardzo miłe panie obsługują klientów. Ja bardzo chętnie
tu przychodzę. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, że pracują tu osoby chorujące psychicznie.
To miało być małe przedsięwzięcie. Wszystko zaczęło społeczna taka jak „Jaskółeczka” działa w ramach ekonomii
się od Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Psychicznego społecznej, inaczej gospodarki obywatelskiej. Zyski
„Wzajemna Pomoc”, które powstało w Radomiu z prowadzonej w ten sposób działalności przeznaczane
w 1994 roku z inicjatywy rodzin osób chorujących. Dzisiaj są na cele statutowe i działania społeczne. „Gospoda
prowadzi je Jolanta Gierduszewska, matka dorosłej Jaskółeczka” została utworzona, by zapewnić miejsca pracy
córki chorej na epilepsję. Pani prezes to osoba o rzadko osobom po kryzysach psychicznych, wykluczonych przez
spotykanej energii, pełna wiary w sens tego, co robi chorobę z rynku pracy.
(niczym bohaterka serialu – kobieta pracująca, która żadnej
pracy się nie boi). Jednoosobowa instytucja. Dzięki niej Domowy obiad w niewygórowanej
stowarzyszenie było partnerem Krakowskiej Inicjatywy cenie
na Rzecz Gospodarki Społecznej – COGITO, finansowanej
z Europejskiego Funduszu Społecznego jeszcze w ramach 27 lipca 2010 roku minęły trzy lata, odkąd „Jaskółeczka”
Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL. Współpraca zaowocowała działa jako jadłodajnia. – W ekonomii społecznej
utworzeniem firmy społecznej „Gospoda Jaskółeczka” najważniejsze jest zaangażowanie, poświęcenie swojego
oraz modelowego Klubu Integracji Społecznej. Firma czasu, porzucenie myśli o własnej korzyści. Dzięki temu
3. H rojekt
P
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
takie przedsięwzięcia mogą się udać – mówi pani prezes. raz grochówka, ogórkowa, krupnik, jarzynowa, barszcz
Zarządza „Jaskółeczką”, jest tu także zaopatrzeniowcem wiejski z warzywami, na zamówienie robią flaki. Ugotowanie obiadu to jest
(używa prywatnego samochodu), sama też po godzinach „Jaskółeczka” słynie z pierogów – z mięsem, z kapustą, sztuka. Sztuką jest umiejętne
pierze obrusy, ścierki i serwetki (w domu, we własnej a także na życzenie gości z kaszą gryczaną. Podawane są jego podanie. Można się
pralce). Zarabia 1500 zł brutto. z „otopką”, czyli okrasą z topionej słoniny i boczku. Do cieszyć tym, że udało się
25 osób jest tu zatrudnionych na umowę o pracę, jedna robienia farszu do pierogów zatrudniona jest specjalna nie wylać zupy albo obrać
– na umowę zlecenie. Wśród pracowników 20 osób osoba. Dużo osób robi potem pierogi, ale wybrani do tego ziemniaki. „Gospoda
to niepełnosprawni. Mają schizofrenię, zaburzenia zadania są ci, którzy ładnie lepią, bo „u nas musi być pieróg Jaskółeczka” jest właśnie tym
funkcjonowania, są wrażliwi, bardziej krusi niż ludzie smaczny, ale i ładny”, mówi szefowa kuchni, pani Ania. miejscem, w którym osoby ze
zdrowi, często wolniej niż oni wykonują powierzone W menu część cen została zaklejona kolorowymi schorzeniami psychicznymi
im czynności. Gospoda otrzymuje dofinansowanie do karteczkami – to znaczy, że ich dzisiaj nie ma. Ceny są mogą się zrealizować. Mają
wynagrodzeń osób niepełnosprawnych rzędu 75 proc. bardzo przystępne – do 10 zł zjemy cały domowy obiad. swoje obowiązki i muszą się
Ewentualne zyski nie są dzielone, tylko dalej inwestowane. Na drugie danie można zamówić gulasz, dewolaja, pulpety. z nich rozliczyć.
Gospoda to trochę stołówka, a trochę sala imprezowa. Sztandarowym daniem na imprezy jest udko bez kości
Panuje tu klimat swojski, serdeczny, bez zbędnego faszerowane boczkiem w sosie beszamelowym, zapiekane
pośpiechu. Przy wejściu siedzi pani kasjerka. Kelnerki z porem i podawane z warzywami gotowanymi na parze
uwijają się, przynoszą dania do stolików. W sali (brokułami, pieczarkami, kalafiorem, papryką). To danie
konsumpcyjnej zmieści się około 50 osób, na imprezach jest specjalnością pani Ani, szefowej kuchni. Przed nią
więcej. Pani kasjerka z kelnerką długo zastanawiają się, jak pracowały dwie inne osoby i każda z nich wprowadzała
ustawić złożone w misterny wachlarz serwetki – przodem nowe potrawy i zasady pracy.
czy bokiem do klienta. – Co pani myśli? – pytają. Specjalnością szefowej kuchni są także ciasta. Na wesela
Menu jest proste, dania przygotowuje się na świeżo, od czy chrzciny piecze „sernik z rosą” albo „tort śmietanowy
ręki. W stałej karcie jest barszcz czerwony z uszkami, spod kamienia”. Przygotowanie go wymaga wiele pracy,
rosół (codziennie świeżo gotowany na czterech trzeba upiec mnóstwo placuszków. Pani Ania mówi, że
mięsach) z domowym makaronem albo z kołdunami. ciasta wymagają pielęgnacji, skupienia, uwagi. Robi je po
Pyszny. Inne zupy zmieniają się – raz jest chłodnik, godzinach, w ciszy.
4. H rojekt
P
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Współpraca i zrozumienie intensywnej pracy zdarza się zwiększona liczba zwolnień
– mówi. – A tu trzeba wszystko zrobić. Działamy na wolnym
W kuchni pracują cztery zdrowe kucharki, niepełnosprawni rynku. Nie ma środków, żeby zatrudniać specjalnych
im pomagają – obierają ziemniaki, kroją warzywa, zmywają. opiekunów. Osoby zdrowe muszą opiekować się chorymi.
Praca zajmuje im więcej czasu niż osobom zdrowym. Zarabiają tyle samo – od 1400 zł do 1800 zł brutto.
Najbardziej odpowiada im powolna, spokojna produkcja. Mozolną pracę wydłubywania kości z kurzych udek
– Trzeba codziennie mówić, co mają zrobić, powtarzać, przydzielono chorej na schizofrenię Agnieszce. Ma miły
nawet jeśli mają do wykonania te same czynności. Chwilami uśmiech, trochę zalęknione oczy. Podczas rozmowy po jej
jest to bardzo trudne – wyznaje szefowa kuchni. twarzy przelatuje nerwowy grymas. W „Jaskółeczce” pracuje
Pani Ania myślała, by odejść. Gdzie indziej oferowano jej od dwu i pół roku. Jest kucharką. Poza przygotowywaniem
lepsze warunki. Ma jednak blisko do domu, nie pracuje udek do dalszej obróbki kroi inne produkty, smaży mięsa,
w nocy. Klienci za nią przyszli, robią w „Jaskółeczce” myje naczynia. Do jej zadań należy też wydawanie potraw.
wesela. – Teraz do mnie dociera, jaką ponoszę – Z chorych to tylko ja, Bogusia i Ula wydajemy – opowiada.
odpowiedzialność – mówi. – Z szefową jesteśmy – Przygotowujemy potrawy, układamy na talerzu,
podzielone. Ona jest za niepełnosprawnymi, ja za zdrowymi przekazujemy kelnerkom. Innym jest trudno. To wymaga
pracownikami. myślenia. Niektóre osoby by się zagubiły.
– Problem jest taki, że ja głośno mówię – zwierza się dalej. Agnieszka ma licencjat z ekonomii. Gdy zachorowała,
– Pani prezes ze mną walczy. Powtarzam im dziesięć razy, straciła pracę i nie mogła znaleźć nowej. Chodziła do
co mają zrobić, a nie mogę przecież podnieść głosu, no domu środowiskowego dla chorujących psychicznie
i denerwuję się. Nie byłam w żaden sposób przygotowana i tam dowiedziała się o „Gospodzie”. Praca pomaga jej
do pracy z chorymi. w normalnym funkcjonowaniu, opiece nad nastoletnim
Pani prezes: – Uczymy się w trakcie wykonywania pracy synem. – Nigdy nie jest się wolnym od tej choroby – mówi.
i oni też nas uczą. – Trzeba jednak odróżnić fantazję od rzeczywistości,
Dla pani Ani najtrudniejsze jest to, że trzeba powtarzać odrzucać dziwaczne myśli. Mnie się udaje. Praca jest dla
polecenia, a klient wymaga dania już, natychmiast. Dla pani mnie terapią.
prezes kłopotliwe są zwolnienia lekarskie. – W okresach
5. H rojekt
P
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Artur ma 29 lat, choruje na schizofrenię, pracuje i pani prezes mówią, że trudno znaleźć bardziej pracowitą
w kuchni od trzech lat. – Lubię gotować – opowiada. – Co osobę. „Gospoda Jaskółeczka”
na przykład? – pytam. – Pierogi, rosół, sałatki – wylicza Znany krakowski psychiatra Bogdan de Barbaro wśród działa w Radomiu. Chorzy
Artur. Mieszka z rodzicami. W domu nie gotuje, bo mama czynników, które zapobiegają nawrotom i trzymają chorego i zdrowi pracują tu wspólnie.
mu nie pozwala, woli gotować sama. w stanie stabilnym, wymienia na pierwszym miejscu pracę, Prowadzą jadłodajnię,
Nadopiekuńczy rodzice zdarzają się często, jeśli chodzi a nie nowsze leki czy terapię – tłumaczy doktor Edyta w której można zjeść obiad,
o osoby chore psychicznie – stwierdza psycholog Zdzisław Mazur, psychiatra współpracujący ze Stowarzyszeniem. zorganizować wesele,
Gajewski, współpracujący ze Stowarzyszeniem „Wzajemna chrzciny. Specjalnością są
Pomoc”. – Tacy rodzice nie dążą do usamodzielnienia Patrzeć w przyszłość pierogi. A na deser – „sernik
swoich dzieci. Rodziny zresztą czasem reagują lękowo, z rosą” albo „tort spod
gdy pacjent się usamodzielnia. Wolą chorego pasywnego. Prezes Gierduszewska nie ustaje w planowaniu i snuciu kamienia” przygotowane
Pacjentom bez pomocy najbliższych trudno wyjść z roli marzeń. Chce doprowadzić do otwarcia centrum psychiatrii według sprawdzonych
osoby bezradnej i wymagającej opieki – tłumaczy środowiskowej w Radomiu. W takim centrum byłyby zespoły przepisów.
psycholog. leczenia, oddział dzienny, psychoterapia indywidualna
– Pracowały u nas osoby traktowane przez rodziców i grupowa. Poza tym planuje zagospodarować ogród wokół
zupełnie ulgowo. Nie były nauczone, jak ścielić łóżko czy gospody, zrobić w nim ścieżkę edukacyjną dla dzieci
uprasować ubrania. Mamusia wszystko im podaje, nawet z różnymi roślinami i ich opisami.
leki. Przychodzą tu i nie umieją nic. Nikt nie nauczył ich Doktor Mazur mówi: – Takie inicjatywy jak „Gospoda
nawet, jak się układa sztućce. Nigdy nie pracowali. Trudno Jaskółeczka” powodują, że chorzy mogą wrócić do
im zrozumieć, że to jest praca, a nie forma jakichś zajęć. normalnego funkcjonowania, czuć się potrzebni. Mają
Są jak dzieci – opowiada Dorota, lat 34, kosmetyczka kontakt z ludźmi o podobnych doświadczeniach, widzą,
z zawodu, kelnerka, w „Jaskółeczce” od 2007 roku. Ma jak inni radzą sobie z chorobą, czują, że nie są sami.
tzw. „ogólny zły stan zdrowia”, jest po białaczce, ma Mazur podkreśla także konieczność utworzenia ośrodków
nadwrażliwe jelito, chorą wątrobę, silne bóle i zawroty psychiatrii środowiskowej. – Radom to pustynia pod tym
głowy, cierpi na chroniczne zmęczenie. Szefowa kuchni względem – ubolewa.
6. H rojekt
P
Ośrodek Wsparcia
Ekonomii Społecznej
Pani prezes marzy o samochodzie dla „Jaskółeczki”. Dużo
osób zgłasza się z prośbą o catering. – Będziemy startować
do programu unijnego – mówi Gierduszewska.
Patrząc, jak wiele udało jej się dotąd osiągnąć, można
być prawie pewnym, że i te plany zrealizuje. Poza wielkim
wsparciem finansowym, koniecznym dla utworzenia
„Jaskółeczki”, najważniejsza jednak wydaje się tu wielka
praca pani prezes i osobiste zaangażowanie pracowników.
Bez tego to przedsięwzięcie nigdy by się nie udało.